|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
hela_z_wesela
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze starej reklamy telewizorów BRAVIA
|
Wysłany: Poniedziałek 07-05-2007, 8:53 Temat postu: Dzieci Pana Majstra |
|
|
No, Pan Majster miał szóstkę dzieci z imionami dni tygodnia oraz żonę Niedzielę, jednak żona Niedziela nie byłą córką Tygodnia, więc wszystko pasi.
Nie wiedzialam jak nic, co z podkładem. No wybierałam go ze trzy dni. czy ile ja to tam pisze. Stwierdziła jednak, ze co ja będe płakać.
http://youtube.com/watch?v=iZ2X3bSxiF0
Się normalnie ostatnio zaczynam podkochiwac w Placebo. Nie ma ktoś moze na swym koncie jakiś ich krazków? Bylabym wdzieczna.
Ale nie polecam tego podkładu. mam wrażenie, że jest ciężki, bo mi coś trudno sie to czyta.
Ostatnio czytałam swoje pierwsze twory. Stwierdzam, iz to były potwory. Jestem z siebie dumna normalnie. Bez wysiłku a się poprawiam. Ale jaja xD
No, natchniona Dziećmi Pana Majstra. Nigdy nie skonczyłam tej książki. Meczę się z nią od trzeciej klasy podstawówki.
Ojej, dedekacja.
Nie sluchajcie, to ogólnie dziwne. Mafia mi sie rozrasta. Ej nie, bo ja strasznie lubie dużo mówić, wiec, am, a, koniec.
Dla:
Negai - wtorek
Lejdi - mam dylemat. waham się miedzy środa a czwartkiem (wybierz sobie xD)
Narwana - nie, nie piątek xD Poniedziałek
Raszon - piątek
Mavi - czwartek (i lejdi dostala [ojej! nie mam spodni do szkoły!] środę)
i sobota, niemal dedekacja specjalna, serio. Normalnie złote dziecko. Że też nie grała z Eddie Murphym w filmie. Może dlatego, ze nie jest Chińczykiem? Little Lotte, czy jak to się tam pisze. Za nocne odrabianie (tego, rozumiesz) i za pokazanie tego pana, co zrobił podkład Amelii. I sama wiesz bejbe za co.
A teraz spadać.
edytejszyn*
Słuchajcie, swietnie czyta się przy tym
http://youtube.com/watch?v=rDnITiRNRks&mode=related&search=
Nadal szukam błedów xD
***
Poniedziałek
Ile jeszcze we mnie wiary,
Ile jeszcze we mnie samym sił,
Na nowe dni, ile szans.
Chciałoby się zacząć jeszcze raz,
Chciałoby odnaleźć zmarnowany czas
Die szybkim krokiem szedł w stronę parku. W jego mniemaniu wyszedł na spacer. Nie wiedział, po co to robił. Nie mógł już po prostu znieść siedzenia w swoim mieszkaniu.
Wiosna zaczynała się ukazywać w mieście pełną parą, która kompletnie mu nie pasowała. Gdy wszystko się odradzało, Die również jakby zaczynał na nowo. A wcale tego nie chciał. Wolał chłód, jaki niósł ze sobą w czasie zimy. Gdy wszystko było mu obojętne.
Stanął w bramie parku. Nadal nie wiedział, po co tu przyszedł. O wiele mniej pewnie podszedł do huśtawki. Usiadł na plastikowym siedzisku i złapał za łańcuchy.
Nie miał na nic siły. Światło dnia powodowało, że stawał się jeszcze bardziej ospały. Tym samym jednak sprawiało, że nagle zaczęło mu to przeszkadzać. Nie chciał niczego zmieniać. Obojętności dla przyjaciół, czy braku zainteresowania dla spraw rodzinnych. Nie zależało mu już na niczym.
Mimo to, coś się w nim kotłowało.
Te wszystkie zmarnowane dni…
- Die, gdzie ty łazisz? Wszędzie cię szukałem.
Wtorek
Jestem w pełni świadomy jak to boli
A ty nadal nie chcesz mnie wpuścić
Teraz wyważam twoje drzwi
Twoja bezużyteczność i zniszczenie dokonały się
Pozostawiając rodzaj zrządzenia losu
Teraz próbuję cię obudzić
Zawsze byłeś jednym z tych
Pobłogosławionych szczęśliwymi siódemkami
I głosem, który doprowadza mnie do płaczu
Kaoru usiadł na drugiej huśtawce. Na twarzy gościł mu szeroki uśmiech. Wydawało się jednak, że oczy, jako jedyne, mają jakieś problemy.
- Łażę tam, gdzie jestem – odpowiedział niechętnie, mocniej zaciskając dłonie na łańcuchach huśtawki. Wpatrywał się w ziemię, zataczając butami koła w piachu.
Kaoru spojrzał na klomby pełne kolorowych kwiatów. Nawet nie zauważył, kiedy lata znajomości z Die zmieniły swój charakter. Nawet nie chodziło o to, że wszystko zaczynało się kręcić wokół niego...
Najbardziej irytujący był fakt, iż nic nie stało się nagle. Wówczas może od razu coś by zauważył. Wszystko działo się stopniowo. Dopiero teraz, gdy porównywał Daisuke sprzed kilku lat i Daisuke z ostatnich miesięcy, widział różnice.
I dopiero teraz zauważył, jak bardzo jego przyjaciel jest zamknięty w sobie.
- Naprawdę wszystko jest tak zawsze – Die uprzedził pytanie Kaoru. Na twarz wskoczył mu uśmiech i „wszystko było tak jak zawsze”.
Kolejne zmiany na pstryknięcie palca.
Kaoru zacisnął dłonie w pięści. Nic nie było, tak jak kiedyś.
- Czyli jest źle. – Na te słowa Daisuke westchnął i odszedł.
Środa
Bądź bohaterem
Zabij swoje ego
Zbuduj nowy grunt
Ukradnij nową twarz
Rok zero
Następny bohater
Czy ktoś tutaj żywy przekroczy granice?
Kup nową twarz
Rozpocznij nowy wyścig
Kaoru wracał do domu. Nagle ktoś się na niego przewrócił. Leżał chwilę orientując się, kto był tą niezdarą.
Po kilku sekundach, Toshiya opamiętał się i wstał z lidera.
- Przepraszam. Spieszę się. Jakoś cię nie zauważyłem.
- Widzisz coś poza czubkiem swojego nosa? – zaśmiał się Kaoru. Toshiya puścił jego słowa mimo uszu i bez pożegnania ruszył dalej.
- Nie zmieniaj się ciągle, bo nie poznam cię na ulicy – krzyknął jeszcze za nim.
Toshiya prychnął tylko. Nikt nie będzie mu mówił, co ma robić. Będzie dążył do tego, by być najlepszym. Jest najlepszy. Najważniejszy. Nikt nie wykopie go z zajmowanego przez niego miejsca.
Może i zmienia się na zewnątrz. Tylko po to, żeby być najlepszym.
Nagle w umyśle Toshiyi zamigotała myśl. Skoro nie jest najlepszy będąc sobą, czy to ma sens?
Pokręcił głową. To on tutaj rozdaje karty. To on tutaj jest bogiem. Nikt go nie dogoni. On będzie w centrum uwagi.
Zapukał do drzwi mieszkania Kyo.
Czwartek
Myślałem o wszystkim
O tym, kim chciałem być
Myślałem o wszystkim
O mnie, o Nas
To jest opowieść o moim życiu
A to są zmyślone przeze mnie kłamstwa
Jestem na samym dnie
I nareszcie mogę odejść
Toshiya uśmiechnął się radośnie. Kyo jakby mruknął coś niechętnie i wpuścił go do środka.
- Wywiad dopiero za dwie godziny. Musiałeś się pomylić – powiedział.
Toshiya wszedł do mieszkania. Jak zawsze uporządkowane i czyste. Skinął głową do Shinyi czytającego książkę w salonie i ruszył w stronę kuchni. Kyo podążył za nim.
- Herbaty?
- No jasne. Właściwie gdzie ma być ten wywiad, bo nadal nie wiem. – Basista zasiadł na największym krześle. Tutaj nic nie było dopasowane.
Kyo zastanowił się chwilę. Wywiad. Kolejny. Ludzie, którzy udają, że geneza powstania nowej płyty naprawdę ich interesuje. Ludzie, małymi gestami dający do zrozumienia, że mają w dupie przesłanie tekstów. Ludzie zadający okrężne pytania prowadzące do życia prywatnego.
Gdyby tylko wsłuchali się w muzykę. Gdyby próbowali zrozumieć.
Nie mógł im dać tej satysfakcji i podać wszystkiego na tacy. Albo się nauczą, albo nie dostaną nic. Kilka ciepłych mitów wymyślanych na poczekaniu. Wszystko, co w takiej formie mógł im zaoferować.
Skoro nie widzą, jak opadł. Skoro nie zauważyli, jak bardzo oklapły mu skrzydła, nie muszą o tym wiedzieć.
- Już czas – powiedział, jakby szedł na skazanie. Zabrał kubek Toshiyi i razem ze swoim wstawił do zlewu.
Ruszyli w stronę drzwi wyjściowych.
Piątek
Kiedy odchodzisz
Odwróciłbyś się chociaż by powiedzieć
„Nie kocham cię
jak kochałem
wczoraj”
Czasami mocno płaczę błagając
Ale kochanie kiedy oni
Sprzedadzą cię korzystnie i bezkonkurencyjnie
To tam gdzie powinieneś zostać
Zauważając nagłe poruszenie w korytarzu, Shinya odłożył książkę.
- Dlaczego znów idziecie wy, a nie lider? – zapytał z uśmiechem przyglądając się Toshiyi meczącemu się ze sznurówkami.
- Dlatego. – Wokalista zarzucił kurtkę na ramiona i czekał na towarzysza. Shinya podszedł do niego i chciał cmoknąć w policzek, ale Kyo odwrócił się do drzwi, po czym nie czekając nie Toshiyę, wyszedł. Ten podniósł się z ziemi i szybkim „cześć” pożegnał Shina. Z głośnym trzaskiem zamknął drzwi i pognał za wokalistą.
W domu nastała cisza. W sumie nie było wielkiej różnicy między momentami, kiedy Kyo był, a tymi, gdy wychodził. Wszystko kręciło się tak samo. Monotonnie. Inaczej niż wcześniej.
Shinya oparł się o ścianę i spojrzał na sufit.
Miał dość oschłości Kyo. Zbywania go wymijającymi słowami. Mimo to znosił dzielnie jego humory i obojętność. Czasami tulił się do niego, ale Shinya czuł, że uścisk nie jest taki, jak kiedyś. Raczej wymuszony. Trochę jakby mieli sobie udowodnić, że nadal są razem z miłości.
Westchnął i wrócił do czytania książki. Po chwili ruszył do sypialni po czym zaczął upychać swoje ubrania do walizki. Klucz, jak zawsze, zostawił pod donicą kwiatu stojącego przez wejściem.
Sobota
Z rolą do odegrania
Na scenę los wygania
Tak różnie się ich ceni
Odważni przerażeni
Siedzieli w ciemnym klubie. Toshiya z ożywieniem opowiadał o wywiadzie z radością oglądając roześmianą twarz Daisuke. Perkusista rozmawiał z liderem o celach małżeństwa w życiu człowieka oraz zaufaniu w XXI wieku, a Kyo spokojnie wtulał się w Shinyę niemal śpiąc.
Za oknem mokną ludzie
w samochodowym brudzie
nadzieję z marzeniami
zasiali pod stopami
Die śmiał się z opowieści Toshiyi. Niech widzą, że wstąpiła do niego wiosna, której nie chciał witać. Na którą nie miał siły. Niech mają namiastkę Daisuke sprzed lat. Niech obudzi się w nich radość.
Blizny na doświadczeniu
pozostawiają w cieniu
Nie poznasz co ich boli
Kto idzie a kto stoi
Toshiya bez wytchnienia opowiadał każdą najmniejszą wpadkę dziennikarzy. Nie omieszkał wspomnieć o kamerzyście, który wrzasnął na widok pająka. Z radością wpatrywał się w roześmianego Daisuke. Toshiya był najlepszy i najważniejszy. Nie ważne, co mówili jego rodzice.
Toshiya był bogiem.
Wyślne rzeźbią słowa
by smutek w głosie schować
Odziani w swoje troski
Mające wymiar boski
Shinya rozmawiał spokojnie z Kaoru. Sprawdzał drżenie głosu. Nie mógł dopuścić do tego, żeby ktoś zauważył zmianę. Głaskał przytulnego Kyo po głowie. Liczył, że ten po prosi go, aby wrócił. Wtedy będzie mógł stanowczo mu odmówić i pokazać, iż nie jest od nikogo uzależniony.
Po chwili zakończył pieszczoty i zaczął układać w głowie mowę, w której prosi Kyo o pozwolenie na powrót.
Czasami ktoś pomoże
odnaleźć się na drodze
lecz często za zakrętem
ten zakręt bywa błędem
Słuchał szybkiego bicia serca Shina i nawet nie zauważył, kiedy przestał być głaskany. Zastanawiał się jak odkręcić bajki, które wcisnął dziennikarzom. Robił w głowie mały rachunek. Jedne do śmietnika, drugie z ciągiem dalszym.
Tylko jedna osoba mogła mu w tym pomóc. Nie miał jednak zamiaru upadać tak nisko, żeby prosić ją o powrót. I tak ocierał się już o dno.
Przecina wszelkie więzy
codzienny obraz nędzy
uczucie niespełnienia
na zawsze twarze zmienia
Kaoru spojrzał zdziwiony na Kyo. Shinya gwałtownie przerwał pieszczoty, mimo tego wokalista nic sobie z tego nie zrobił.
- Ej, ty, nie śpij. – Dźgnął go palcem w ramię, ale ten tylko obruszył się.
Znał to. Obruszenie się i udawanie, że wszystko jest dobrze i nic się nie stało. Tak jest łatwiej. Może nie korzystniej. Może nie właściwie, ale łatwiej.
Spojrzał niepewnie w stronę Die. Koniec z tym. Już przestanie się o niego martwić. Nic na siłę.
Toshiya patrzył na Kaoru, jak z uśmiechniętego mężczyzny w mgnieniu oka zamienia się w zgarbionego chłopca, jakby czekającego na karę.
***
Moje uwagi:
mam wrażenie, że za dużo wpipcień fragmentów piosenki w Sobocie, ale Narwana mówiła, ze jest dobrze.
Ekhem:
Poniedzialek: Coma "Daleka droga do domu"
Wtorek: Placebo "Song to say goodbye"
Środa: 30 seconds to mars "year zero"
Czwartek: 30 seconds to mars "the story"
Piątek: (weźcie, w nich też sie coś ostatnio podkochuję) My Chemical Romance "iIdon`t love you"
Sobota: Czaqu "inność"
No, nie na miarę "Kobiet mojego życia", z czego osobiscie jestem dumna, ale co tam. Mnie się podoba (popadnę jak Lejdi w samozachwyt xD).
Dla tych, którzy czasem udają.
PiEs. Weźta to sobie do worda, bo tam lepiej wyglada xD
Z poważaniem:
hela_z_wesela
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez hela_z_wesela dnia Poniedziałek 07-05-2007, 20:33, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
LadyMakbet
Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: z prochu
|
Wysłany: Poniedziałek 07-05-2007, 12:21 Temat postu: |
|
|
Nooo tak, mogłam się spodziewać, jaka będzie środa xD
Cytat: |
(popadnę jak Lejdi w samozachwyt xD). |
Spadaj, cicho, bo się wyda, że jestem fanatycznym wielbicielem samej siebie, a to przecież nieprawda xD
Środa bardzo fajny dzień, nawiasem mówiąc. Już nie będę mówić, że mi się najbardziej podobał xD Aczkolwiek jak się dowiedziałam, co mi dedykowane to się siłą zmuszałam, żeby nie przeskoczyć sobie i nie przeczytać jej najpierw xD
Bardzo ładnie. I lepsze od kobiet mojego życia, ja, ja, JA ci to mówię xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raspberry
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 07-05-2007, 15:02 Temat postu: |
|
|
Właściwie to nie wiem, co napisać. Nigdy nie wiem. A po przeczytaniu piątku tym bardziej. Wybaczysz mi to, prawda? xD
Lejdi napisał: |
Aczkolwiek jak się dowiedziałam, co mi dedykowane to się siłą zmuszałam, żeby nie przeskoczyć sobie i nie przeczytać jej najpierw xD |
Haaa, też tak miałam xD Trzeba było, heleno, na końcu napisać, co komu xD Nie no, żartuję. Oczywiście dziękuję. (zrymowało mi się xD)
Pozwolę sobie zacytować:
Cytat: |
Ludzie, małymi gestami dający do zrozumienia, że mają w dupie przesłanie tekstów. Ludzie zadający okrężne pytania prowadzące do życia prywatnego.
Gdyby tylko wsłuchali się w muzykę. Gdyby próbowali zrozumieć.
Nie mógł im dać tej satysfakcji i podać wszystkiego na tacy. Albo się nauczą, albo nie dostaną nic. Kilka ciepłych mitów wymyślanych na poczekaniu. Wszystko, co w takiej formie mógł im zaoferować.
Skoro nie widzą, jak opadł. Skoro nie zauważyli, jak bardzo oklapły mu skrzydła, nie muszą o tym wiedzieć. |
Dla mnie najlepszy fragment z opowiadania. Bomba po prostu, co tu dużo mówić.
xD (musiałam xD)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Żyrafa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 585
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 07-05-2007, 16:15 Temat postu: |
|
|
helu, ależ popadaj w samozachwyt ile tylko chcesz, bo to opowiadanie jest niebotycznie BOSKIE. Cudne, piękne, wspaniał. No...niesamowite.
Niec nie za dużo.
I tak mi się kojarzy ze sztafetą. Ale taką, w której zawodnicy biegną dookoła globu i przekazują sobie nawzajem znicz olimpijski.
Tak ślicznie, płynnie zmieniałaś "głównych" bohaterów. I chociaż zielonego pojęcia nie mam o jakim zespole to było to jeżeli tylko gdzieś w dalszej części zbyłoby jakieś "wpisanie" takich informacji w całość to ja chętnie przeczytałabym taką książkę twego autorstwa. Na prawdę niesamoiwte opowiadanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Sendess
TH FC Forum Team
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: place where dreams and reality become one
|
Wysłany: Poniedziałek 07-05-2007, 17:00 Temat postu: |
|
|
Helka, ja nie rozumiem xD
Ja pierwszy raz nie rozumiem.
Nie, drugi. xD
Tego opowiadania coś tam na E którego o dziwo nie skomentowałam, także nie zrozumiałam. Jeju, czy wszystkie opowiadania w których jest dedykacja dla mnie musisz pisać takim Senseiowym nie zrozumiałym dla Uczi-deszi językiem? Ja rozumiem, musisz trzymać poziom, sprawa honoru, i inne ale jeju bez przesadyzmu. xD
Mimo iż nie zrozumiałam, to chyba coś mi się tam podobało, ja błędów Ci nie będę wytykać bo mi nie wypada XD
Mimo wszystko, było ładnie, wiesz że ja kłocham to co Ty piszesz i jak dla mnie możesz się nawet wzruchać Tobie się należy xD
Mam nadzieje że mi wytłumaczysz wkrótce, bym mogła zeditować tego posta i napisać coś więcej. xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Arasoi
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z internetu
|
Wysłany: Poniedziałek 07-05-2007, 17:09 Temat postu: |
|
|
No, helenko, Ty wiesz co ja o tym myślę.
Tylko tak sobie postanowiłam się (och, poprawna polszczyzna, nie ma co xD) zastanowić nad dedykacjami.
Ach, och i ech.
Znów się wzruszyłam.
Widzisz, jak Ty na mnie działasz?
PS.
Kocham.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|