Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maxime
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:08 Temat postu: |
|
|
Co?? O matko heidi... No a ja się prawie utopiłam... Prawie bym wpadła pod samochód...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:09 Temat postu: |
|
|
ja bardziej sie boje smierci bliskich niz swojej
charsi opowiedz, chetnie poslucham
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ritchie's Lover
Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ano z Ankh-Morpork
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:13 Temat postu: |
|
|
Ja się nie boję Śmierci... on jest bardzo zabawny :] Tylko musi odwalać czarną robotę :] Ale w tym co robi jest perfekcjonistą :] Często się uśmiecha (nie ma wyboru , w końcu ma tylko czaszkę) No i nie szpanuje :] Jeździ na normalnym koniu, a nie takim szkieletowym 9bo one są nie praktyczne) :] Terry Patchett rządzi :]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vimpi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:13 Temat postu: |
|
|
ooo Heidi... zalożylas temat który bardzo mi spasował... lubie rozmawiac o smierci... dyskutowac na jej temat... wileu ludzi uwaza śmierc za temat tabu ...
dalia napisał: |
Ja osobiscie nie wieze w cos takiego jak niebo czy pieklo...
(tak a propo chce zmienic wiare )
Ja mysle ze po smierci nie ma nic, jest tak jakbysmy spali ale o niczym nie snili, nic nie czuli, i tak bysmy spali i nigdy sie nie obudzili...
|
dokladnie Dalia... wyjęłaś mi to z ust tez nie wierze w niebo i piekło.. i dokladnie tak samo jak ty mysle o śmierci... ze to jest tak jakbysmy spali...
nie wiem czy boje sie śmierci... boje sie bólu ... nie chce umrzec w jakims wypadku czy czyms... nie chce zeby mnie bolało... i chciałabym wiedziec kto po mojej śmierci będzie płakal... czy bede poprostu obojetna ... i czy bedą mnie pamietać...
ciekawi mnie tez to czy faktycznie widzi sie to swiatelko w tunelu... czy faktycznie przed oczami przelatuje ci całe życie:> (chyba tak... kiedyś rozbiłabym się na skuterze... naprawde w ciągu jednej sekundy zobaczyłam momenty z mojego życia... chyba ze mi się tylko wydawalo ) ciekawi mnie tez śmierć kliniczna... chciałabym dowiedziec sie co dzieje sie z czlowiekiem podaczas smierci klinicznej... :>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bubbles
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:17 Temat postu: |
|
|
Nie boję się śmierci. Mnie to nie przeraża, już bardziej boję się starosci.
Żyj szybko, umieraj młodo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
heidi
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gniezno
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:24 Temat postu: |
|
|
Właśnie...temat tabu, coś złego, jeżeli ktoś już wspomni o śmierci,
uważany jest za osobę chorą psychicznie..a przecież tak nie musi być..
Poprostu śmierć ma w sobie tyle tamejnic
Nie można znaleźć żadnej odpowiedzi na zadane pytanie,
a tak jak ktoś wymienił wyżej, reinkarmacja przedstawia wszystko...tak łatwo?
Można powiedzieć...i może właśnie przez to w nią wierzę.
Przez to, wiem, że będę kimś po smierci...
Ja też otarłam się ze śmiercią...z lewej strony uderzyłby mnie samochód i z prawej, nie wiedziałam co mam zrobić, pobiegłam prosto.Wkońcu jeden raz się żyje..
I to się stało w miejscu, w którym zginął też tragicznie moj kolega.
Bo został potrącony przez auto, a jeszcze dzień wcześniej rozmawialiśmy ze sobą...
dzisiaj jesteś- jutro cię nie ma.a co potem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ritchie's Lover
Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ano z Ankh-Morpork
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:31 Temat postu: |
|
|
Ludzie Śmierć... to śmierć... no po prostu... koniec życia ot co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daria6
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz!
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:33 Temat postu: |
|
|
Nie uważam, żeby rozmowy o śmierci były czymś złym! Wręcz przeciwnie!
Często ze swoimi bliskim znajomymi rozmawiam na ten temat!
To jest okropne jeśli się traci osobe którą sie znało lub kochało! Jeszcze tego nie przeżyłam i mam nadzieje, że troche minie zanim tego doświadcze. Niestety wiem, że to jest nieuniknione...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
polar
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z XVIII wiecznego zamku If
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:45 Temat postu: |
|
|
heh.. ja to się bardziej boję zerwania z dziewczyną niż smierci
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vimpi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:45 Temat postu: |
|
|
dokładnie Heidi... a co potem? nie wierze w reinkarnacje czy w co kolwiek innego... nie wierze że dusza wychodzi z ciała... poprostu nic nie ma... nic sie nie dzieje... nic nie czujemy... totalna pustka...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_hOl.
Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 21:54 Temat postu: |
|
|
No to mamy ten sam problem....Takze sie bardzo boje smierci...sama nie wiem dlaczego...W nocy nie moge spac bo mam koszmary zwiazane z smiercia....ze ktos mnie zabija smiercia okrutna a pozniej wszyscy moi bliscy sie zastanawiaja gdzie mnie poslac czy do nieba czy moze do piekla....dwie noce nie przespalam zyje przy kawie....bardzo mnie dreczy to słowo "smierc"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ritchie's Lover
Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ano z Ankh-Morpork
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:08 Temat postu: |
|
|
Ej... buddyści mówią:
"Jeśli istnieje jakieś rozwiązanie problemu, nie ma po co się martwić. Jeśli takiego rozwiązania nie ma... martwić się nie ma sensu" mniej więcej tak
(pamiętne słowa młodego Dalaj Lamy,z filmu "Siedem lat w Tybecie)
jeśłi życie po śmierci jest.... to super, jak nie ma to trudno.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ginger
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom..
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:10 Temat postu: |
|
|
A ja nie rozumiem.. co bedzie po śmierci? bedzie pustaka.. nic nie bedzie.. ale to bedzie trwalo wieczność.. nie moge pojąć ze już nigdy nie zobacze sie z osobami ktore kocham... tez boje sie śmierci.. ale najbardziej boje sie tago co bedzie potem.. właśnie tego ze nic nie bedzie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
polar
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z XVIII wiecznego zamku If
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:16 Temat postu: |
|
|
Hmm... przypomnieliscie mi o jednej ksiazce ojca "Bagvad Gita" czy jakos tak. To o buddzie. chyba przeczytam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cherry
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dna szafy.
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:20 Temat postu: |
|
|
Ach, śmierć.
Śmierć.
Mój tata zmarł rok temu. Nie uwierzycie, ale moją pierwszą reakcją był śmiech. Nie wiem... Może to była forma obrony? Tarcza, która miała mnie uchronić przed załamaniem... Przez okres dwóch tygodni bodajże, zapłakałam dwa razy, może trzy. Wydam się bezduszna. Wyda się wam, że nie kochałam taty. Ale nie tędy droga. Ja po prostu reagowałam inaczej. Nie płakałam na pogrzebie, a później w ciągu roku... Może pięć? Pięć razy po moich policzkach spływały łzy. Jedyny naprawdę histeryczny atak nastąpił na pożegnaniu. Ponieważ mój tata miał być skremowany, urządzono tzw. pożegnanie. Kiedy ostatni raz można zobaczyć ciało zmarłego, dotknąć go, ucałować. Cała rodzina zbiera się w kapliczce, modli, płacze. Tam mnie ruszyło. Dwie godziny tuliłam się do ściany. W kącie. Jak najdalej mojego taty. To był histeryczny, wręcz zwierzęcy skowyt. W moim umyśle wciąż przewijały się słowa "To nie jest on, to nie mój tata". W końcu zaczęłam to wykrzykiwać. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli kiwali z niedowierzaniem głowami. To był jedyny raz, kiedy naprawdę rozpaczałam.
Teraz powiem wam, czemu.
Pierwszy powód? Jest prosty. Jestem jedna z tych osób, które odsuwają od siebie to, co złe. Tworzę mur. Odgradzam się od wspomnień, tak mniej boli. Tak jest łatwiej.
Drugi powód, to zwykła religijna przypowieść.
W pewnej niewielkiej wiosce mieszkała samotnie matka z córką. Były szczęśliwe. Kochały się. Niestety pewnego dnia, siedmioletnia dziewczynka zmarła. Jej matka rozpaczała, zalewała się łzami, przez dobre kilka lat. Nie potrafiła sobie poradzić ze śmiercią ukochanej córki. W końcu podzieliła jej los. Zmarła. Po śmierci, trafiła do bram nieba. Przed wrotami stała bardzo długa kolejka. Ludzie, trzymali w rękach naczynia z wodą. Niektórzy szklanki, inni kieliszki. Nieliczni miski i wiadra. Kilka osób na samym końcu kolejki targało z sobą po kilka beczek. Kobieta obchodziła wszystkich kilka razy. Poszukiwała córki. Zajęło jej to kilka dobrych dni. Wreszcie, kiedy zapuściła się daleko, daleko, na sam kraniec niebiańskiej ścieżki, zauważyła drobną dziewczynkę, powoli toczącą kilkanaście wielkich beczek. Zdziwiona podeszła do dziecka, by zapytać, po co wykonuje tak żmudną pracę. Kiedy podeszła bliżej, okazało się że to jej ukochana córka. Ze zdziwieniem zapytała, po co dźwiga z sobą te ogromne beczki. Dziewczynka ze smutnym uśmiechem, odparła tylko:
- To twoje łzy mamusiu…
Nie wiem czy zrozumiecie tą przypowieść, opisałam ją bardzo chaotycznie… Jednak wierzę w waszą wyobraźnie, inteligencję…
Trzecim powodem jest książka, którą zaraz po śmierci taty, przeczytała moja mama. Długo opowiadała mi, co dzieje się po śmierci. Przynajmniej według pewnej pani doktor. Nie pamiętam już, z jakiej dziedziny miała doktorat, ale to nieważne.
W książce, opisywała swoją pracę z nieuleczalnie chorymi dziećmi, które kilkakrotnie przechodziły przez śmierć kliniczną. Pracowała z wieloma uczonymi, filozofami. Nie będę przybliżać całego jej „badania” śmierci. Ograniczę się do wniosku, jaki wyciągnęła.
Każdy człowiek ma w sobie pewną energię. Nie duszę, a zwykłą energię. Życie. Po śmierci, energia ta przyjmuje na niedługi okres postać tzw. „ducha”. Niematerialny obraz zmarłego. Po to, aby ten mógł „przyzwyczaić” się do nowej sytuacji. Kiedy jest już gotowy do przejścia w następny etap, staje się energią. Czystą, niezmąconą esencją życia. Traci wtedy wszelkie wspomnienia i doznania. Przygotowywany jest do ponownego zejścia. Trwa w tej „próżni” pewnien okres czasu, którego nie zmierzymy swoimi sekundami, godzinami czy latami. W każdym razie, kiedy jest na to gotowy, ponownie odradza się. W człowieku, czy zwierzęciu. I zatacza krąg. Mam nadzieję że cokolwiek zrozumieliście z mojego bełkotu, nie potrafię jednak tego inaczej zobrazować.
Mam nadzieje że nie wyśmiejecie mnie za moje poglądy. Nie uznacie za naiwną. Mam tez nadzieję, że zainteresowałam choćby jedną osobę, że ktokolwiek przebrnął przez ten potok słów…
Nie wyśmiejecie mnie, prawda?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
polar
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z XVIII wiecznego zamku If
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:23 Temat postu: |
|
|
I tak powinien funkcjonować swiat- jak Cherry!
Miałem podobnie przy śmierci prababci, ale co tam prababcia umywa się do ojca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maxime
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:24 Temat postu: |
|
|
No co ty, nie wyśmiejemy... Może to dziwaczne, ale ja się strasznie przejęłam śmiercią... świnki morskiej!! Wiem, to nie to samo co śmierć człowieka. Absolutnie nie. Ale i tak się tym strasznie przejęłam... Ona mi zawsze sprawiała radość. Zawsze. Mogła poprawić mi humor, nawet jak miałam najgorszy dołek.
To nie to samo co śmierć człowieka... Ale czuję to samo, bo to było coś mi bliskiego... Czy to dziwne? Może tak, może nie...
A ja strasznie się przejmuję śmiercią ludzi... Nawet, jeśli to nie jest ktoś bliski. Na pogrzebie ojca naszego wychowawcy się popłakałam. czemu? Bo śmierć jest tak bliska....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
dalia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:29 Temat postu: |
|
|
Ja kiedys czytalam ksiazke o smierci...
I zostalo udowodnione ze ci ktorzy przezyli smierc kliniczna widzieli dlatego swiatelko, poniewaz zaczal wylaczac sie ich mozg
Moze to smieszne ale prawdziwe.
Tak jak przy wylanczaniu kompa swieci sie na ekranie switelko biale przez jakas sekunde, tak samo mozg jest jak komp (podobno ) i to dlatego sie widzi biale swiatlo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
heidi
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gniezno
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:30 Temat postu: |
|
|
Strata bliskiej osoby/zwierzęcia zawsze boli...
Cherry, pewnie że nie wyśmiejemy...ja cię rozumiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daria6
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz!
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:36 Temat postu: |
|
|
Ritchie's Lover napisał: |
Ej... buddyści mówią:
"Jeśli istnieje jakieś rozwiązanie problemu, nie ma po co się martwić. Jeśli takiego rozwiązania nie ma... martwić się nie ma sensu" mniej więcej tak
(pamiętne słowa młodego Dalaj Lamy,z filmu "Siedem lat w Tybecie)
jeśłi życie po śmierci jest.... to super, jak nie ma to trudno. |
Co racja to racja! Po się zamartwiać na zapas. W końcu życie nam przyniesie jeszcze wiele smutku...
Niestety i tak mysle o śmierci, wyobrażam sobie jak to będzie. Przejmuje sie czymś co się jeszcze nie wydarzyło i może nawet nigdy nie wydarzy! To chore, zdaje sobie z tego sprawe ale cóz ja na to mogę?!
Też oglądałam pare razy ten film! Świetny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ginger
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Radom..
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:39 Temat postu: |
|
|
Cherry pięknie to napisałaś, ja cię rozumiem i podziwiam za tą twoją odporność..bo nie wiem jak inaczej to nazwać. Ja jak moja maleńka rybka zdechła rozpaczalam kilka dni.. Zrozumialam ze nie warto.. to nic nie zmieni. to ze bedziemy plakać i zalewac sie strumieniami łez,to nie przywróci innym zycia.. to takie smutne..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
heidi
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 473
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gniezno
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:40 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
To chore, zdaje sobie z tego sprawe ale cóz ja na to mogę?! |
Właśnie! Co ja za to mogę, że założyłam ten temat, że chciałam się podzielić z wami odczuciami, co ja za to mogę, że właśnie śmierć mnie zastanawia...
Każdy napewno kiedyś o niej myślał.I to jest normalne
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła...eeee....
Cytat: |
Przejmuje sie czymś co się jeszcze nie wydarzyło i może nawet nigdy nie wydarzy! |
Nikt wiecznie nie żyje...no i właśnie, jak będzie wyglądał ten koniec życia?
Pytanie nasówa się automatycznie samo... i co ja za to mogę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angelcia:*
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lailonia xD
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 22:57 Temat postu: |
|
|
o dżizus...heidi co to za temat??
no ale ok.
dla mnie smierc to cos calkowicie normalnego. kiedys napewno nadejdzie i tyle. nie mamy na to wplywu. a co do reinkarnacji to ja tez wierze. ale dla mnie zycie po smierci to cos wspanialego. to tak jakbys dostał druga szanse.
heidi nie zadreczaj sie tym tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maxime
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 23:04 Temat postu: |
|
|
a Chrześcijanie wierzą w to, że po śmierci się "życie" dopiero zaczyna... że to teraz jest dopiero takie przygotowanie do "wiecznego życia"... hmmm nie wiem co o tym myśleć, dziś już w ogóle myśleć nie mogę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angelcia:*
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lailonia xD
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 23:14 Temat postu: |
|
|
Aniusia ja tez chwilmi sama nie wiem co o tym myslec.
przeciez nikt kto umarł nie wrocił i nie opowiedzial nam jak było dlatego wszystkiego mozemy sie tylko domyslac.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|