|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Niedziela 17-09-2006, 19:32 Temat postu: |
|
|
Mod-FallenAngel napisał: |
EEEEeeeeeeeee Misiu wiesz co ?????? <FOCH> zawiodlam sie, niby ladnie ale to nie jest to na co Cię stać kochana. A stac Cię na więcej nio ale i tak Cię kosiam, tylko Ty iwesz co .....powinnma ci łeb urwac;) No nic odchodze ze smakiem i czekam na kolejnego niusa;) |
czekaj spokojnie wszystko w swoim czasie :p
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Cinderella
Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 17-09-2006, 21:33 Temat postu: |
|
|
oj podoba mi sie ta część
ale smutna troszke niestety...
biedny Bill powoli dostaje jakiegoś obłędu..
bardzo łądnie opisane... chociaż czegoś mi tu brakuje, nie wiem dokłądnie czego, no ale czegoś
Ale i tak bardzo mi się podoba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 17-09-2006, 22:15 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czemu, ale przegapiłam tyle części. Nadrobiłam to teraz, przeczytałam wszystkie.
ŚLICZNE.
Ale najbardziej podobała mi sie część urodzinowa, miała w sobie takie ciepło i naprawdę sie rozczuliłam, kiedy ją czytałam.
Akcja z apaszkami, coś mi przypomniała, ale to moja słodka tajemnica.
No i wreszcie część ostatnia, była przygnębiająca, myślałam że jednak jakoś go odratują, że nie będzie aż takiej tragedii.
Pięknie, naprawdę pięknie napisane.
Gratuluję i pozdrawiam:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Niedziela 17-09-2006, 22:21 Temat postu: |
|
|
Beata napisał: |
Nie wiem czemu, ale przegapiłam tyle części. Nadrobiłam to teraz, przeczytałam wszystkie.
ŚLICZNE.
Ale najbardziej podobała mi sie część urodzinowa, miała w sobie takie ciepło i naprawdę sie rozczuliłam, kiedy ją czytałam.
Akcja z apaszkami, coś mi przypomniała, ale to moja słodka tajemnica.
No i wreszcie część ostatnia, była przygnębiająca, myślałam że jednak jakoś go odratują, że nie będzie aż takiej tragedii.
Pięknie, naprawdę pięknie napisane.
Gratuluję i pozdrawiam:) |
apaszkami? kurde moje opowiadanie ale gdzei ja mam tu cos o apaszkach ?
dziękuje za piękny komentaż
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 17-09-2006, 22:35 Temat postu: |
|
|
Oj Misiu, ale ty drobiazgowa jesteś, u Ciebie to są chusty a ja na nie powiedziałam apaszki, co za różnica, tak czy siak wiadomo o co chodzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Poniedziałek 18-09-2006, 9:33 Temat postu: |
|
|
napisałam. Średnio jestem zadowolona.
Trudno. Jest, lepiej ten odcinek nie wyjdzie 5 razy już go poprawiałam, i nib dobrze ale wiem że to nie to jeszcze.
zapraszam do czyutania.
Króciutki, ale trudno.
dedykacja dla Fallen Angel i Ambre
********************************************
XI „Zwiędłe lilie.”
Upadek.
Różnie można interpretować to słowo.
Można upaść podczas biegu. Nasze nogi poruszają się bardzo szybko, aż nagle napotykają na przeszkodę nie do pokonania. Potykamy się. Efektem tego jest rozwalone kolano, ale oni się goi i rana znika.
Chrystus upadł pod krzyżem pod jego ciężarem.
Anioły tracą wartości i także staczają się. Odbiera się im skrzydła.
Może być inny upadek, psychiczny. Gdy człowiek nie ma sił by żyć. Czym to jest spowodowane? Istnieje dużo powodów. Jednym może być monotonność życia, gdy każdy kolejny dzień przestaje nas zdumiewać. Budzimy się z poczuciem monotonności i szarości. Inny to bezsilność. Gdy zostajemy sami i nie wiemy co mamy ze sobą zrobić. Sięgamy po różne rzeczy np. narkotyki, alkohol. Często nie z naszej winy. Zatracamy się. I co potem? Potem może być tylko dno.
Ale zawsze można się odbić.
Nie sztuką jest upadać, ale podnieść się gdy nie ma już nic do stracenia.
Angel nie miała.
Angel mogła tylko zyskać.
Światło raziło ją w oczy. Gorący słoneczny dzień. Jechała pociągiem. Nie uśmiechała się, ani tez nie płakała. Nie było z nią nikogo, przed kim musiałaby udawać. Pod twarda skorupą dziewczyny silnej, niezależnej kryła się mała bezbronna, zakompleksiona i zagubiona dziewczynka. Przeglądała książkę. Nie czytała jej, choć przewracała stronę po stronie. Na każdej się zatrzymywała i gładziła ja ręką, jakby chciała poczuć szorstkość papieru. W przedziale była sama. Cieszyła się że nie musi z nikim rozmawiać, bo nie miała na to ochoty.
Nie interesują jej tematy o pogodzie, o wojnie, o sytuacji ekonomicznej. To jej nie dotyczy i ma to gdzieś. Czy ktoś przejął by się je słowami na ten temat? Nie! Czy wycofano by wojska z Iraku? Czy deszcz zaczął by padać? NIE!!!
Wbiła swój wzrok w okno za którym szybko zmieniały się obrazy. Dookoła drzewa i skały. Lasy które już usłane były pożółkłymi liśćmi. Ptaki odlatujące w kluczu by przetrwać mroźne dni.
Nagle wstała i ruszyła do łazienki. Zamknęła drzwi i usiadła na muszli. Zamyśliła się. Prawą ręką pomasowała swój brzuch. Szybko wzięła torebkę i wyciągnęła z niej małe pudełeczko. Zawahała się jednak. Chwilę siedziała wpatrując się w błękitny napis na opakowaniu. Bezwiednie obracała je w palcach. Otworzyła je w końcu i wyciągła mały plastikowy przedmiot.
„ Test ciążowy.
Czułość testu to 20 mIU/Ml co pozwala wykryć ciążę 7 dni przed terminem miesiączki a w dniu miesiączki daje pewność co do wyniku...”
Westchnęła głośno.
Spojrzała przez okno. Właśnie mijali jakąś małą wioskę.
Powoli zaczęła czytać dalszą cześć instrukcji i zachowywać się tak jak na niej nakazali.
Po 15 minutach przyszła pora na sprawdzenie wyniku. Przez cały ten czas bardzo się denerwowała.
Cisza.
Bała się. Z jednej strony chciała tego. Chciała nosić w sobie dziecko Toma Kaulitza, ale z drugiej?
Co pocznie. Przecież jest sama. Jego już niema.
On już nie cierpi, jest wolny.
Pociąg wybijał rytmiczne uderzenia swoich kół o żelazne szyny. Założyła włosy za ucho i powoli spojrzała na wskaźnik.
Cały świat zawirował jej. Zabrakło jej powietrza. Przed oczyma zrobiło jej się czarno.
Wstała i odkręciła kurek. Ochlapała twarz zimną wodą. Spojrzała w lustro. Była blada.
Nagle rozległo się stukanie do drzwi.
- Proszę pani wszystko w porządku?
- Tak.. – powiedziała cicho – Tak, w porządku. – Powtórzyła głośno.
Pozbierała swoje rzeczy i wyszła. Szybko przeszła do swojego przedziału i usiadła.
Nie mogła uwierzyć w wynik testu, ale bała się ponownie spojrzeć by się upewnić. A co jeśli to jej się tylko wydawało?
Poczuła dziwna pustkę.
Przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz. Wzięła głęboki oddech i powoli wyjęła z torby test.
Znów spojrzała na wskaźnik by upewnić się że dobrze spostrzegła informację.
Negatywny.
Chciało jej się płakać.
Chciała tego dziecka! Chciała by istniał jakiś dowód ich miłości.
Chciała mieć powód by żyć.
Pustka.
Jeszcze dziś rano była przekonana że będzie matką.
Myślała ze będzie kupować małe, śliczne buciki, będzie karmić, przytulać. Będzie mieć kogoś kto będzie ją kochał i przypominał jej jego.
Wszystko na to wskazywało.
Czuła się tak bezradna. Tak bardzo za nim tęskniła, za jego głosem, spojrzeniem, ciepłem.
Nienawidziła go. Za to ze ją zostawił tu samą, że nie zabrał jej ze sobą.
Poczuła się senna, postanowiła się położyć.
Obudziła się po dwóch godzinach. Za chwilę dotrze do Magdeburga. Miejsce gdzie się poznali.
Teraz mają się pożegnać? Na zawsze?
Poprawiła się. Wyjęła z torby szczotkę i przeczesała swoje czarne włosy, a następnie spięła je w kucyk na czubku głowy.
Poprawiła sukienkę i ruszyła do wyjścia.
Stacja była jak zwykle pełna ludzi. Żegnali się, witali, wręczali sobie kwiaty.
Pełno śmiechu, wrzawy. Wszędzie kwiaty, walizki, szczęśliwi ludzie.
Na nią nikt nie czekał. Była sama. Rozglądnęła się dookoła. Ściskała w ręce kilka lilii, które zdążyły już opaść w trakcie jej podróży.
Ruszyła do przodu. Minęła schody, mijała ludzi, mijała miejsca w których kiedyś byli razem.
Nie śpieszyła się. Szła i wspominała. Chciała pamiętać, jak najwięcej mogła. Potrzebowała tego.
Park.
„- Pięknie tu jest....
- Kocham cię....
- Co? – Spytała Angel. - Słońce chyba za bardzo Ci przygrzało.
Dotknęła dłonią jego czoła.
- Kocham cię! – powtórzył Tom dużo głośniej.
Leżeli na miękkiej zielonej trawie. Słońce pieściło ich twarze. Po raz pierwszy wyznał jakiejkolwiek dziewczynie miłość.
- Kocham cię wariatko! I nigdy cię nie zostawię. Nigdy! „
Zostawił.
Stary las.
„ – Co ty robisz? Niszczysz je!
- No dziękuje bardzo, ja ci tu wyznaje miłość a ty tak mi?
- Ta ładne mi wyznawanie miłości. Wycinanie napisów na drzewie.
- Ono będzie tu zawsze, nasze dzieci będą to oglądać.
- Dzieci? – Angel parsknęła śmiechem. – Wariat. Daj mi ten nóż ja to zrobię lepiej.
Zwinnymi ruchami wycinała w korze serce i ich inicjały.
- I tak je niedługo zetną zobaczysz. „
Drzewa już nie ma. Zostało ścięte.
Angel doszła do cmentarza. Nie weszła do kościoła, nie wierzyła w Boga. Zbyt dużo jej zabrał. Zabrał jej wszystko co mogła pokochać i co kochała. Nie dał jej szansy. Co to za Bóg? Wielki i miłosierny? Nie pozwalający na cierpienie? Bzdura!
Poczekała z daleka, aż tłum się rozszedł. Widziała jego matkę płaczącą ubrana na czarno, przyjaciół, i nieznajomych, którzy pewnie nie mieli najmniejszego pojęcia kim był naprawdę Tom. Gdy nie było już nikogo podeszłą do świeżo usypanego grobu. Sterta świeżych kwiatów leżała na ziemi. Róże, lilie, chryzantemy. Wstążki powiewające na wietrze.
Uklękła obok i położyła dłoń na jeszcze wilgotnej ziemi.
Zamknęła oczy. Przed oczyma duszy widziała jego śmiejącą się twarz.
Uśmiechnęła się. Przeszedł ją dreszcz. Czuła że do oczu napływają jej łzy. Zacisnęła powieki, dotąd nie płakała, nie może teraz.
„Wieczność za nami, wieczność przed nami, a nasza chwila między wiecznościami.”
Położyła kwiaty przy krzyżu.
- Wiesz spotkałam dziś Margaret. Wyglądała pięknie.... Obcięła włosy... – Wbiła palce w ziemie. – Dzwonili tez z wytwórni. Chyba chcą podpisać z wami nowy kontrakt na nową płytę. Super prawda? Znów będziecie grać, wszyscy razem! – łamał jej się głos, a oczy zachodziły łzami.
Niewytrzymała. Rozpłakała się. Czuła że brakuje jej wszystkich sił. Cały jej świat, jej energia odeszły z nim.
- Tom..... – Jęknęła przeraźliwie i położyła twarz na ziemi. Płakała. – Gdzie jesteś? Nie zostawiaj mnie! Nie chce się żegnać. Chce żebyś tu był! Tom pomóż mi wstać! Pomóż!
Zerwał się mocny wiatr, setki drobnych liści spadło z drzew lądując na jej ciele. Kilka drobnych listków splątało się jej z włosami. Podniosła brudną twarz. Otarła łzy i założyła włosy za ucho.
- Kocham cię! Tak bardzo... – Przerwała. – Muszę iść. Do zobaczenia Tom.
Wstała. Otrzepała z brudu sukienkę i zaczęła biec ile sił w nogach. Zatrzymała się dopiero w parku. Usiadła na ławce i otępiale wpatrywała się w jedno miejsce.
- Wiem Tom... musze żyć. Będę, ale pomóż mi. Pomóż.
Siedziała na ławce dość długo. Nadszedł zmrok. Wtedy zabrała swoje rzeczy i poszła na stację.
Dużo myślała przez ten czas. Musi być silna. Uwolnić się od przeszłości. Kiedyś znów będą razem. Wierzy w to. Znajdzie go w swoim drugim, piątym, dwudziestym życiu. Ale kiedyś znajdzie i znów usłyszy „Kocham Cię.”
„Pociąg osobowy do Paryża odjeżdża o godzinie 22:20 z peronu 4.”
Odezwał się głos w megafonie.
Angel stała z biletem w ręce i czekała na tą godzinę. Nie miała bagaży. Nie potrzebowała.
Dziś zacznie nowe życie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schulzzz
Dołączył: 26 Mar 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Piątek 06-10-2006, 15:54 Temat postu: |
|
|
Nie bardzo mogłam się skupić na tekscie i czytalam go chyba 3 razy...
Ślicznie Ci to wyszło.
Chociaż...
Nie. Zdecydowanie ładnie.
Dopisze cos potem ok?
Bo teraz nie dam rady myslec...
Pozrdawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cinderella
Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 06-10-2006, 16:39 Temat postu: |
|
|
oj
smutna ta część strasznie, zaczęłam się rozczulac...
żal mi tej Angel, co ona biedulka przeżyła ahhh
i te wspomnienia w parku, w lesie....
smutne...
ale łądne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 06-10-2006, 17:01 Temat postu: |
|
|
Szczerze?
Wzruszyłam się. Tak po prostu, zwyczajnie sprawiłaś, że zrobiło mi się smutno.
A to że nie jesteś zadowolona z odcinka to normalne, ja też tak mam zazwyczaj, zawsze myślę, że może być lepiej.
Najwazniejsze jest jednak to, że czytelniczkom sie podoba.
Mnie podaba się bardzo, może nie przepadam za tematyką śmierci w opowiadaniach, ale odcinek naprawdę był dobry.
Zirytowało mnie tylko jedno, a mianowicie ta usypana z piachu mogiła.
Nie uważasz, że jego rodzinę stać byłoby na jakis murowany grobowiec?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*AnIoŁeK*
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: TaRnÓw
|
Wysłany: Piątek 06-10-2006, 20:17 Temat postu: |
|
|
Wysyłasz ją? Do jakiejs głupiej Francji...????
Eh..w sumie dla niej to dobrze, ale...
Wspomnienia
To będzie w niej siedzieć do końca życia.
Nawet jęsli pewnie znajdzie tam miłość.
Znajdzie?
Szkoda troszkę, że jednak nie będzie miała dziecka.
Jakiejś pamiątki, "Jego" odbicia, którego tak bardzo pragneła.
Dziecka, dla którego pozbierała by siłe. Podniosła się z bagna.
Dla "tego" DZIECKA, ktore z czasem jakby podrosło, pytało by o ojca.
Z miłością do mamy w sposób jaki Angel by wychowała dziecko, sprawiło by ze chciało by wiedzieć duzo o Ojcu.
Słyszeć spokojny i radosny glos mamy , ktora opowiada o milosci, o tym jak wznosili sie w spazmach rozkoszy, jak bardzo sie kochali.
Nie będzie...
Brutalny lańcuch zostal przerwany.
Moj najdłuższy post? Chyba tak, czuje niedosyt...
Part ładny, ale ten odcinek to tak jakby to było pożegnanie z Angel.
Nio to pozostanie mi skupić się na Billu, jak zakończysz "Jego" MIŁOŚĆ< nie będe zdradzać jak bo się wyda>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Sobota 07-10-2006, 13:42 Temat postu: |
|
|
Schulzzz ciesze sie że Ci sie podoba tym bardziej ze ja nie jestem zadowolona z tego a to mnei troche podbudowywuje rozumiem zcemu nie dasz rady nic wymyśleć i nie wymagam
Cinderella no smutna smutna choć miała być z akcentem pozytywnym ale chyba nie wyszło wspomnienia są ważne i niech pamięta zawsze :}
Beata No tak masz racje ze powinno sie podobac ale autor tez powinien być zadowolony bo wtedy dzieło ma wiekzsa siłe chyba
wzruzsyłaś sie? ojej to chyba dobrze bo o to mi chodziło żeby wywoływac emocje
hmm o tej mogile to nie pomyslałam fakt stac ich by było na prywatny cmentarz ale chciałąm dodac dramaturgi ta mogiłą moze masz racje troche tu przesadziłąm
FallenAngel nie do głupiej Francji tylko do Najwspanialszego Paryża! zreszta jezdie zacząc nowe zycie
ma wspomnienia bo one sa ważne i to bardzo
znajdzie? myśle że drugiej takiej miłości już nie znajdzie jak ta
nie nei bedzie dziecka bo to by było takei schematyzcne
mimo ze nei bedzie miał jej kto fizycznie przypominac ona jest przesiaknieta nim i wspomneiniami o nim
najdłuzszy post? to fajnie
hmm a pozegnanie z Angel? tak to jest z nią pożegnanie ale w krótce nastapi pożegnanie z resztą tego opowiadania
nie zdradzaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ambre
Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?
|
Wysłany: Sobota 07-10-2006, 14:06 Temat postu: |
|
|
Czy ja kiedyś mówiłam, że happy end w nieszczęściu jest najgorszy...?
Nie? To teraz to mówię.
Zniosę żyletki, życie w świecie bolesnych wspomnień...
Zniosę odnalezienie kogoś 'w zamian', nową miłość...
Ale nie to...
Bo nie cierpię mieć wrażenia rozdwojenia uczuć...
Cieszę się, może w tej Francji jej się uda...
Płaczę, bo zapomni o Tomie..., zapomni o tym co najważniejsze.
Bo nowe życie to ucieczka...
A tam, wymyślam.
Decyzja jak najbardziej odpowiednia, ale bolesna...
I ja nie potrafię się pogodzić z tym, że to są ostatnie części...
Dobra kończę, bo nie będę robić tutaj wymówek i wykładu na temat mojego uzależnienia od 'Darii'.
Za dedykację dziękuję, mile mnie zaskoczyłaś.
Ba mile! Jaki szpan Idę się chwalić
Pozdrawiam serdecznie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
...Ucia...
Dołączył: 19 Lut 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszow, woj.podkarpackie
|
Wysłany: Sobota 07-10-2006, 19:28 Temat postu: |
|
|
Nie pamiętam już kiedy się wzruszyłam, ale w którymś momencie to nastąpiło... Mój humor dzisiaj i tak nie był za dobry, więc dopełniłaś tylko całości
(Oczywiście nie sugeruję, że smucisz ludzi, to tylko mój dzisiejszy podły nastrój, tak działa na moje wypowiedzi.)
Ohh, bosz, jak żal, że Angel nie była w ciąży - sama podświadomie tego chciałam.
Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejną część.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Niedziela 08-10-2006, 18:37 Temat postu: |
|
|
szybko napisałam tę część. wiem.
nie wiem kiedy następna
moze troche zagmatwana ale myśle ze wkrótce wszystko zrozumeicie
jestem bardzo zadowolona z tej części jak chyba nigdy
nie lubie sugerowac muzyki, ale ja pisałam ją słuchając Rette Mich i myślę że idealnie pasuję do tej zcęści więc jeśli chcecie pójść za moją sugestią to włączcie tę piosenkę
ale zostawiam Wam ozcywiścdie wolną rękę z doborem muzyki :}
dedykacja?
dla Beaty od dawna chciałąm Ci zadedykowac tą właśnie część nie wiem czemu akurat ta. Poprostu ta
i oczywiście dla Ambre bo w pełni na nią zasługujesz :]
zapraszam
Troskliwy Miś
*********************************
XII „Wirujące kolory”
- Otwórz oczy...
Pip. Pip. Pip. Pip...
Cisza.
Co kilka sekund przerywana głośnym piknięciem. Ale to nie były zwykłe odgłosy maszyny.
To znaki.
Każde kolejne rejestrowało jedno uderzenie jego serca. Ono biło. Krew cały czas płynęła. Wypływała z mięśnia, potem aorta, tętnice, żyły. Niosła ze sobą wszystkie, niezbędne składniki potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Dostarczała tlen do mózgu, płuc, kończyn, aż w końcu znów wracała do punktu wyjścia.
Pip. Pip. Pip. Pip...
- Otwórz oczy...
Serce.
Czym ono jest?
Czy jest czerwone?
Czy wygląda jak dwie łzy połączone ze sobą?
Czy ono czuje i potrafi darzyć uczuciem?
A może to zwykły organ taki jak płuca, nerki, trzustka. Stworzone by pompować krew, nie by kochać.
A może jedno i drugie? Nie mamy pewności.
A co to jest właściwie miłość? Ktoś dawno temu wymyślił to pojęcie. Stworzył nowa prawdę, a ludzkość się poddała temu, bo było im to potrzebne. Ludzie muszą w coś wierzyć, by móc po co żyć.
Jedni wierzą w marzenia, choć nawet nie próbują ich spełnić. Boją się, że gdy to zrobią już nie będą mieli celu.
Pewna kobieta przez całe życie ciężko pracuje całe życie, odkłada każdy grosz bo pragnie wyjechać do Ameryki. Ale gdy to zrobi nie będzie widziała już powodu by chodzić do pracy, bo będzie mieć to o czym marzyła. Dlatego wydaje pieniądze, aby znów je zbierać od nowa.
Wierzymy tez w Boga. Jest wielki i dobry. Może wszystko. Dlatego, gdy sięgamy dnia, gdy jest źle, gdy samotność przytłacza nas w tak ogromnym stopniu mamy nadzieję że on pomoże i nas wyciągnie. W końcu jest miłosierny, wszechobecny i dobry. Nie pozwoli nam cierpieć.
Staruszka chodzi do kościoła. Żyje od mszy do nabożeństwa. I tak w kółko. W kościele jest z nią obecny Bóg, nie jest sama. Rozmawia z nim. Ta wiara daje jej siłę.
Wierzymy w przyjaźń i miłość. Zawsze jest ktoś, komu na nas zależy. Nawet jeśli mocno się przejedziemy, to mamy nadzieję że w końcu spotkamy to prawdziwe uczucie.
Młoda kobieta ma za sobą wiele burzliwych związków. Nieudanych. Jej ostatni został zniszczony na miesiąc przed ślubem. Przyłapała swojego narzeczonego w dwuznacznej sytuacji z jej najlepsza przyjaciółką. Ale ona nadal próbuje. Szuka miłości i liczy ze ją spodka.
Ludzie muszą w coś wierzyć. Każdy ma swoje racje i prawdy.
A w co on wierzy?
- Otwórz oczy... – Głośny szept dotarł do jego uszu i odbijał się echem w jego głowie.
Powoli i z wielkim trudem uniósł powieki. Sprawiło mu to ogromny trud. Raziło go ostre światło, nie wiedział gdzie jest. Odgłosy sprzętu medycznego przerywały co jakiś czas ciszę.
Nagle zobaczył jej twarz. Rozpromienioną, pełną radości i czułości. Uśmiechała się. Poczuł przyjemny ciepły dotyk jej dłoni na swojej twarzy. Delikatnie gładziła jego skórę.
- Choć...
Wstała i wyciągnęła ku niemu dłoń.
Ale jak ma to zrobić? Nie ma siły, poza tym jest podłączony dziesiątkami kabli, i pomp.
- Oni nas chcą rozdzielić! Nie pozwólmy im na to!
Usiadł na łóżku. O dziwo przyszło mu to z łatwością. Podeszła do niego i zaczęła po kolei odpinać mu elektrody. Robiła to delikatnie, tak by nie sprawić mu bólu.
Po chwili oswobodziła go z „objęć” maszyn.
Piiiiiiiiiiiiiiiii...............
Przeraźliwy pisk opanował pomieszczenie.
Czy jego serce przestało bić? Nie pracowało przecież tak samo mocno!
Czuł, myślał, wiedział.
Jak łatwo oszukać maszynę.
- Szybko, bo ktoś nas znajdzie.
Zszedł z łóżka. Zakręciło mu się w głowie, lecz Daria pomogła złapać mu równowagę.
Owinięty jedynie prześcieradłem, trzymając dziewczynę za rękę biegł.
Mijali te same drzwi co każdego dnia, ale dziś wydały się takie obce i nieznane.
Ci sami pacjenci, ale dziś jakby ich nie zauważali, nie śmiali się z nich, nie próbowali rozmawiać.
Te same schody, ale dziś jakby nie skrzypiały.
Te same zielone ściany, ale dziś nie doprowadzały do szaleństwa.
Znów byli na strychu. W swoim miejscu. Gdy tylko zamknęła drzwi rzuciła się na niego i mocno go przytuliła.
- Tak się bałam o ciebie....
Czuła jak drżał z zimna. Z trudem utrzymywał się na nogach. Był słaby, stracił przecież dużo krwi. Pomogła mu usiąść na ziemi, na starym kocu.
Popatrzył na nią. Po raz pierwszy w taki sposób. Jak na kobietę. Jego kobietę.
Widziała w jego oczach że w myślach odgarnia jej włosy z twarzy, ściąga ubranie.
Dotychczas bala się tego. Nie chciała być z żadnym mężczyzną, ale Bil...
On traktował ją jak kogoś innego, wyjątkowego.
Nikt jeszcze nie widział w niej tego co on. Dotychczas traktowano ją jak przedmiot bez uczuć.
Nie on. Przy nim zapomniała co to łzy, co to strach. Nie pamiętała ran, i blizn.
Przy nim chciała żyć.
Z nim chciała żyć.
Przysunęła się do niego. Była na wyciągnięcie ręki, ale on patrzył tylko. Lekko blada skóra, kasztanowe włosy i truskawkowe usta. Pożądał jej teraz. W chwili gdy był u skraju wyczerpania, ręce obwiązane miał bandażem zabarwionym na purpurowo, o ciałem wstrząsały dreszcze z zimna. Każda jego komórka ciała pragnęła jej dotyku.
Dotknęła jego dłoni. Spletli palce. Wszystko nagle zniknęło. Nie było chłodu, niebezpieczeństwa. Odgłosy wiatru uderzającego o dach ucichły, światła przestały razić w oczy. Zbliżył się do niej nieśmiało, jakby bał się odrzucenia, a tego nie chciał. Ale było już za późno. Żadne z nich nie zatrzyma tej reakcji do jakiej doszło między nimi. Chwycił ją mocno za ramiona i pocałował. Kochał smak jej ust, choć nie miał zbyt wielu okazji by ich kosztować. Lekko pocierała swoim językiem o jego. Powoli ściągnął z niej gruby wełniany sweter. Nie miała nic pod spodem. Zobaczył jej małe piersi. Były jeszcze piękniejsze, niż w chwili gdy widział je pod cienkim prześcieradłem, gdy leżała na oddziale po ataku. Dotknął ich zimną dłonią. Miała gorącą skórę. Pod wpływem jego lodowatej skóry na jej ciele powstała gęsia skórka. Zsunęła z niego prześcieradło. Siedział przed nią cały nagi, bez krzty wstydu. Rzuciła się na niego i mocno wtuliła w jego włosy. Jej twarde sutki dotykały jego wątłej klatki piersiowej. Była taka bezbronna. Jej ciało było dla niego nieznanym, a on chciał poznać jego każdy fragment i pozostawić tam ślad swojej bytności. Pomógł pozbyć jej się resztki garderoby i teraz byli przed sobą nadzy. Powoli położył ją na kocu i nachylił się nad nią. Całował ją po szyi, brzuchu. Miał wrażenie że robi to pierwszy raz. Bał się by czegoś nie zniszczyć. Była taka bezbronna. Miał już w swoim życiu wiele kobiet. Jedne były dla niego pomyłką, dla innych on był pomyłką, ale jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie wpłynęła tak bardzo na jego życie. Gładził ją delikatnie, a ona oddawała pieszczoty. Unikali miejsc intymnych, by przeciągnąć tą chwilę tak długo, jak tylko się da. Opuszki jego palców raz po raz zaznaczały drogę na jej twarzy. Czuła ich zapach. Zapach miłości? Z czasem jego dłonie stawały się coraz śmielsze. Masował jej piersi całą dłonią, zaś ona lekko drapała go po plecach. Przechodziły go dreszcze. Złożył soczysty pocałunek na jej ustach. Spijał jej smak, jak drogocenny nektar.
- Kochaj mnie Bill...
Te słowa podziałały na niego jak akumulator. Powoli rozsunął jej uda i wszedł w nią. Była gotowa. Lekko jęknęła. Unosił się i opadał, przyśpieszał lub zwalniał tempo. Co jakiś czas zatrzymywał się by złożyć na jej ustach pocałunek.
Skoro nie ma miłości to jakie uczucie ich łączy? Czym jest?
Skoro niema Boga, to kto mógł wymyślić takie piękne uczucie?
On nie wierzył w marzenia. Zbyt wiele z nich się nie spełniło. A przecież nie pragnął rzeczy niemożliwych. Zwykłe proste sprawy.
Nie wierzył w Boga. Zbyt wiele mu odebrał. Wszystko co kochał i mógł pokochać. Nie dał mu tej szansy. Za dużo rzeczy wydarzyło się, by istniał dla niego Bóg.
Nie wierzył w miłość. Zakochanie, trzymanie się za ręce, wspólne plany. Nie ma czegoś takiego. To istnieje tylko w filmach. Życie odbiera wszystkie szanse na uczucia.
Ale ona wierzyła. W to wszystko.
W miłość, bo go kochała.
W Boga, bo postawił na jej drodze tego chłopaka.
W marzenia, bo on był ich spełnieniem.
A on w co wierzył?
W nią.
W jej niebieskie trampki, skórzany notesik, rozczochrane włosy, śmiech i łzy. Codziennie dawała mu powód by żył.
Wypełniała niespodziewanie całą sobą jego świat. Uratowała go.
To dzięki niej Bill postanowił żyć.
Zacisnęła mocno biodra na jego ciele. Było im tak dobrze. Głośno oddychali. Pomieszczenie ogarnęła symfonia składająca się z jęków i oddechów. Przestał na chwilę, czół że szczyt się zbliża. Popatrzył je głęboko w oczy, pełne rozkoszy. Przygryzła usta. Ponownie zanurzył się w niej głęboko. Bicie serc. Po chwili osiągnęli stan ekstazy. Równocześnie, jak jeszcze nigdy żadnemu z nich się nie udało. Bo oni byli dla siebie stworzeni.
Opadł na jej nagie i spocone ciało. Znów poczuli chłód. Owinęli się prześcieradłem Billa i tak trwali. Patrzyli sobie w oczy. Uśmiechała się. Od dawna tego nie robiła. Teraz była szczęśliwa. Jej oddech był spokojny i równy. Było mu tak dobrze. Przy niej czuł się bezpiecznie. Nie obchodziło go już nic.
- Kocham Cię.. – Wyszeptał. Ale nie miał pojęcia skąd wzięły się te słowa. Miłość? Przecież on w nią nie wierzył. A może jednak.
Przysunęła się do niego. Objęła go nogami i wtuliła się w jego drobne ciało, które dawało jej tyle bezpieczeństwa. Otulił ją swoimi dłońmi jak niewidzialnym płaszczem.
Zasnęli. Razem, tylko oni. I cisza.
Obudził się po kilku godzinach. Do jego uszu dotarł gwar dochodzący z ośrodka.
Miał na całym ciele gęsią skórkę, która spowodowana była zimnem. Poczuł nagle na swoim brzuchu kobiece dłonie. Uśmiechnął się. Dziewczyna zamruczała lekko. Obrócił się powoli w jej stronę. Spojrzał na jej twarz i nagle odskoczył jak oparzony. Rzuciła mu pytające spojrzenie.
Nie było z nim jego ukochanej, niesfornej Darii o kasztanowych włosach.
Po jego lewej stronie leżała całkiem inna, ale znajoma mu kobieta. Miała mnóstwo piegów i ogniste, długie włosy.
Inga. Pacjentka z ośrodka.
- Co się stało? – Wyciągnęła ku niemu dłoń i pogładziła go po twarzy.
- Co Ty tu robisz?
- Jak to co? Kochaliśmy się! Tutaj! Co ci odbiło? Przestań się wygłupiać. – Wstała oburzona i zaczęła się ubierać.
- A gdzie Daria?
- Daria, Daria! Cały czas przez sen mówiłeś jej imię.
- Nie, to nie możliwe! Gdzie ona jest?! Co jej zrobiłaś?
Poczuł przeraźliwy ból głowy. Skronie zaczęły mu pulsować.
Nie wiedział co ma myśleć.
Jak to jej nie ma?
Przecież tu była z nim! Kilka chwil temu. Przecież to nie mogła być Inga.
Gdzie jest teraz jego Daria!
Schował twarz w dłonie.
Poczuł jak delikatne palce wplatają się w jego włosy.
Podniósł głowę w nadziei że ją zobaczy, al. Eto była tylko rudowłosa dziewczyna.
-Cii, jesteś przemęczony.
- Zostaw mnie! Zostaw! – Odtrącił jej rękę. Krzyczał. Dziewczyna stała zdezorientowana nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
Bill jeszcze nigdy się tak nie zachowywał. Zaczął biegać w pośpiechu po poddaszu i zaglądał w każdy kont w nadziei że znajdzie swoją kasztanowłosą.
Nie było jej nigdzie.
Nagle wybiegł ze strychu po schodach w dół.
Wołał ją rozpaczliwie. Nie zwracał uwagi na to że jest nagi.
Śmiech pacjentów którzy go widzieli zdawał się do niego nie docierać.
Biegł i szukał.
PO chwili poczuł jak silne dłonie zaciskają się na jego ramieniu i powalają go na ziemię.
Upadł z hukiem. Nadgarstki zaczęły mu mocno krwawić, a głowa pulsowała tak jakby miała zaraz wybuchnąć.
- Daria! Gdzie ona jest? – Zaczął płakać.
- Uspokój się! Zaraz będzie wszystko dobrze.
Po chwili poczuł jak coś wkuwa mu się w ramię. Płyn rozlał mu się po ręce szczypiąc go.
Tracił orientację i siły. Obraz zaczął mu się rozmazywać. Widział tylko wirujące kolory i światła. Wszystkie głosy słyszał zniekształcone i w zwolnionym tempie. Czuł że idzie, ale nie miał pojęcia jak się to dzieję, gdyż nie miał siły nawet mrugnąć.
W głowie miał tylko jedną myśl. Po cichu szeptał:
- Daria....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ambre
Dołączył: 01 Lip 2006
Posty: 381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć? Może... Zabłocony rów tuż obok drogi czyli WIEŚ potocznie nazywana: KRAKOWEM?
|
Wysłany: Niedziela 08-10-2006, 18:54 Temat postu: |
|
|
Piękne cudowne...
zwłaszcza sam początek.
Bo tak na prawde nikt nie wie do czego służy serce...
A może kochamy wątrobą?
Tak na pewno tak, bo jelito cienkie jest za mało romantyczne...
Ja nie chcę, żeby było tak jak myślę, że będzie...!
Ja nie pozwalam, to nie moze sie tak skończyć...!
Nie, nie, nie...!
Pozostaje tylko nadzieja, ze nas zaskoczysz.
Że tak jak powiedziałaś, zakończenie będzie zaskakujące...
Bo inaczej..., bo inaczej będziesz mnie miała na sumieniu...
No dobrze, żartuje...
Nie chcę psuć Twojego planu...
Ale, ale...
Msiuuuuu!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 08-10-2006, 20:16 Temat postu: |
|
|
Czym sobie zasłużyłam Misiu, że zadedykowałaś mi taką śliczną część?
Ach, bardzo, bardzo Ci dziękuję! Buziaki wielkie dla Misiaka
Znowu się wzruszyłam, część śliczna, podobała mi sie bardzo, to ich kochanie było takie niewinne... ale koniec totalnie mnie zaskoczył!
Wiem, Ty lubisz zaskakiwać, aj...
Nie mam żadnych zastrzeżeń do treści, wszystko było świetne, ale...
znalazłam dwa byki:"czół"- pisze sie przez "u", a "spodka" przez "t", lecz to drobiazg, ważne że cała reszta była rewelacyjna.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cinderella
Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 08-10-2006, 21:20 Temat postu: |
|
|
ojej a to mnie zaintrygowałaś troszke hmm...
mam takie jedno przeczucie co do Darii...
Nie wiem dlaczego, ale mnie ono prześladuje od momentu kiedy przeczytałam że koło Billa leży Inga...
Mam jednak nadzieje że siemyle (tzn. troche bym chciała żeby to była prawda bo by się okazało że tak genialnie na to wpadłam ale jednak wole żeby skończyło się lepiej)
ahh chyba nie wytrzymam i zpaytam Cie na gg i tak mi pewnie nie powiesz ale co tam
a tylko jedna rzecz mi sie tak troszke rzuciła oczy i mi troszke przeszkadzał, a mianowicie tak gdzieś w środku bardzo cżesto powtarzałaś "jej", "jego" ale da sie przeżyć
A ogólnie to cudownie... nastroiłam się zwłaszcza pod koniec i juz sie wprost nie moge doczekac kolejnej czesci ahh
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angel of Dream
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z marzeń...:)
|
Wysłany: Czwartek 12-10-2006, 23:24 Temat postu: |
|
|
Misiu!
To było piękne...Ja w życiu nie czytalam tak wzruszającego opowiadania. Te opisy...czułam sie tak jakbym obok bohaterów. Ja chcę więcej. Przepraszam za to, że komentarz taki krótki, ale raz jest późno, a dwa żadne słowo nie jest w stanie wyrazić tego co teraz czuje Przepraszam. Czekam na więcej.
Pozdrawiam
Angel of Dream
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martosia
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 16-10-2006, 21:41 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam jednym tchem.
Wszystkie odcinki na raz.
Przestałan na chwilę liczyć czas.
I nie obchodziły mnie lekcje, nie obchodziło mnie to, że muszę się uczyć, że właśnie dzwoni telefon i, że właśnie pięć odób chce się ze mną skontaktować przez gadu-gadu.
Poprostu przeniosłaś mnie na inny świat.
Pozwoliłaś się na chwilę od izolować od codziennych problemów.
Szkoda, że musiałam tak szybko wracać.
Tyle odcinków, ale dla mnie to i tak za mało.
Jeszcze nie zdążyłam się nasycić do końca. I chyba nigdy się nie nasyce.
Och, wspaniałe.
I jeszcze temat, który od dawna bardzo mnie interesował. Pscyhologia. Do tego jeszcze narkotyki i miłość. Cóż za wspaniały przepis na dramat.
To jest nieziemskie.
Podziwiam Cię, Misiu, podziwiam.
Dziękuję Ci za to opowiadanie,
Martosia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin-Elli :)
TH FC Forum Team
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 864
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warsaw D.C.
|
Wysłany: Wtorek 17-10-2006, 16:19 Temat postu: |
|
|
Jejciu Misiu popłakałam się jak przeczytałam trzy ostatnie części… najbardziej wstrząsała mną informacja o śmierci Toma…potem uczucia towarzyszące Angel po śmieci Toma, sceny, miejsca wszystko co jej jego przypominało…tak bardzo żal mi jej tym bardziej, dlatego, że myślała że jedyny owoc ich miłości przyjdzie na świat za 9 miesięcy…myślała, że zostanie matką, a dziecko będzie jej przypominać jego ojca…przez to będzie miała dla kogo żyć, a tutaj takie…rozczarowanie…? smutek…? żal…? pustka…? Smutno…
Zdziwiła mnie ta scena z Billem i Darią (Ingą)…ale widzę jak bardzo jest zdezorientowany całą sytuacją, bo przecież kochał się z Darią, swoją kochaną, małą dziewczynką…to jej kasztanowe włosy odrzucał do tyłu by móc całować jej delikatną skórę na szyi…to jej truskawkowe usta pełen słodyczy zachłannie całował…to jej ciała smakował i z nią osiągnął szczyt ekstazy…Jednak to tylko iluzja? Wyobraźnia? Może jakieś urojenia? Szkoda mi tego chłopaka, bo widać jak bardzo to wszystko już go męczy. Znowu chciał popełnić samobójstwo, bo chciał być blisko swojego brata…brata, którego tak bardzo kochał, kocha i zawsze będzie kochać. Którego mu brakuje i z którym znowu chciał być razem, dlatego po raz kolejny chciał odejść z tego świata…
Misiu ja ci już wielokrotnie mówiłam, że piszesz świetnie, pomijając te literówki czy błędziki takie tyci tyci Bardzo lubię to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejne jego części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cinderella
Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 17-10-2006, 18:44 Temat postu: |
|
|
jej ja chce kolejną część bo chce sprawdzić czy się sprawdza moje podejrzenia!!! ahh alez mnie ciekawośc zżera!!
pisz pisz pisz
co tam szkoła olej szkołe i znajiomych heheh ale napisz szybko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Środa 18-10-2006, 20:52 Temat postu: |
|
|
i przyszła pora na koniec.
odcinek pożegnalny.
Krótki, ale myślę że to dobrze.
nie dokońca wszystko jest napisane, ale myślę że bez problemu zorientujecie się o co chodzi.
dziękuje za wszystkei komentarze od 1 odcinka do ostatniego.
dziękuje najwierniejszym czytelniczkom ktore były zawsze i tym ktore w pewnym monencie pzrestały i tym ktore dopiero sie pojawiły.
dziękuje sobie że pisałam to opowiadanie bo mi duzo dało.
często to co było w odcinkach opisywało moje prawdziwe emocje. To opowiadanie jest mi szczególnie bliskie.
dlatego dedykuje je sobie
i.....
chyba nikogo nie ździwie, albo i ździwię?
Ambre. Bo staje mi się coraz bliższa. Bo wiem że to opowiadanie coś dla niej znaczy, bo tak poprostu i nie jesteś mrukiem
no to żegnaj Dario i Billu....
XII „Choroba duszy.”
Stukot obcasów obijał się głucho po zielonym korytarzu. Typowy szpitalny kolor. Czemu zawsze malują tak ściany? Przecież jest tyle innych, pięknych barw. Nie żółty jak słońce, nie niebieski jak morze, nie czerwony jak maki... Wstrętny zielony.
Nadzieja?
Ale na co?
Wszyscy wychodzą z założenia, że uspokaja, ale do czasu.
On drażnił jego zmysły. Przywoływał najgorsze wspomnienia. Ból i łzy.
Te wielkie zielone oczy, które go zdradziły...
Teraz ta barwa nabierała trochę innego znaczenia.
Po pewnym czasie zaczął się przyzwyczajać. Budził się i widział ściany w kolorze liści żywopłotu, stołówka pomalowana była w odcieniu awokado, świetlica zazieleniła się trawą, oddział intensywnej terapii wypełniała barwa oliwek.
I najważniejsze.
Nowe zielone oczy.
Piękne, prawdziwe. Czasem płakały, czasem się śmiały. Nie mogły go okłamywać gdy mówiły „kocham”, gdy patrzyły z tym swoim blaskiem który przeszywał go na wskroś. Oczy które skradły światła wszystkich wielkich miast.
Korytarz był pusty. Pacjenci nie przebywali w tej części budynku. Znajdowała się tu cała administracja. Zsiwiały ordynator wypełniał tutaj swoje papiery, czasem rozmawiał z ważnymi osobistościami, rodzicami chorych.
Powoli, ale pewnym krokiem szła kobieta. Wysoka i zadbana. Blond loki opadały jej na ramiona, na oczach miała okulary przyciemniane, pomimo braku słońca. Ubrana była w markową garsonkę w kolorze grafitu. Wszystko idealnie pasowało do siebie. Delikatny makijaż, biżuteria i strój. Efektu dopełniały czarne, wysokie szpilki, które z każdym kolejnym krokiem kobiety sygnalizowały jej obecność.
Dumna, nie wyrażała żadnych emocji.
- Dzień dobry. Jestem umówiona z ordynatorem w sprawie mojego syna.
- A tak, doktor już czeka, proszę wejść.
Weszła do gabinetu. Przepełniony był książkami, papierami, segregatorami. I oczywiście ściany pomalowane na zielono. Na środku stało biurko, a za nim siedział starszy, posiwiały mężczyzna. Wyglądał na zniszczonego przez życie. Podkrążone oczy, nie zadbana cera. Wskazał jej dłonią krzesło, a ta usiadła zakładając nogę na nogę.
- Jaki jest stan mojego syna?
Przez chwilę patrząc na tę kobietę doktorowi wydawało się że w końcu znalazł odpowiedź na pytanie które nurtowało go od pewnego czasu. Zastanawiał się co zmusiło tego młodzieńca do tak strasznego czynu jakim jest próba samobójcza. Zamyślił się. Ponagliła go chrząknięciem. Poprawił się na stołku i zaczął:
- Jego stan się polepszył... ale...
- Ale? Nie mam pojęcia dlaczego on to zrobił... Wszystko wskazywało na to że jest w porządku... Świetnie rozwijająca się kariera, miał dziewczynę którą kochał, co prawda posprzeczali się... byłam troskliwą matka...
Spod jej okularów wypłynęła jedna pojedyncza łza.
A jednak to tylko maska. Przybrała postać silnej i oziębłej kobiety, by nie pokazać swojej prawdziwej twarzy.
- A mimo to próbował się zabić... dwukrotnie...
- Co takiego?
- Dlatego panią wezwałem. Kilka tygodni temu Bill próbował podciąć sobie żyły. Nie pozwoliłem wcześniej na wizytę, bo to tylko pogorszyło by jego stan i pani. Uzgodniłem to z ojczymem chłopaka.
- Kilka tygodni temu? I teraz mi o tym mówicie? – Krzyczała w złości. Łzy płynęły po jej policzkach zostawiając mokry ślad na gorącej skórze. – Kilka tygodni temu mój drugi syn zmarł. Przedawkował narkotyki. – Mówiła już ściszonym głosem.
Była roztrzęsiona, zła na siebie samą, że doprowadziła do takiego stanu jej rodziny. Mogła temu zapobiec.
- Wszystko już jest w porządku. – Uspokoił. – Niech się pani nie dziwi. Tak jest najczęściej. Nie znamy przyczyny, bo to choroba duszy. Trudno ją odnaleźć.
- Choroba duszy? Mój syn jest zdrowy! Niech pan powie że tak! ......
...
- Nie ruszaj się! No jak ma Cię narysować skoro tak się kręcisz!
Bill i Daria siedzieli na dużej kanapie na świetlicy. Na kolanach dziewczyny leżał rozłożony jej czarny notes, a w ręce trzymała ołówek. Uśmiechała się.
Oboje zapomnieli już o przeszłości. Byli razem i to było dla nich najważniejsze. Liczyło się tylko to tu i teraz.
Ona przestała wracać do wspomnień o nauczycielu fizyki. Nie budziła się już w nocy z płaczem. Wstawała o poranku z nadzieją ze ujrzy jego twarz.
On nie obwiniał się za całe zło które go otacza. Nie śnił o dziewczynie o egzotycznej urodzie, o przyjaciołach i nie spełnionych marzeniach. Żył by być z nią.
- Tylko mnie nie pogrub! – zaśmiał się Bill.
- Trochę by ci się przydało. – Wystawiła mu język.
...
- Pani syn ma schizofrenie. Wyobraża sobie wiele osób. Stworzył swój osobny świat. Wymyślił sobie pewną dziewczynę i całą historię z nią związaną.
- Schizofrenie? – Zamarła. -Wyjdzie z tego?
- Z tej choroby nie da się wyleczyć, można nauczyć się z nią żyć. Ale pani syn tego nie chce, a może nie potrafi?
- Więc co teraz będzie? Zostanie tu na zawsze?
...
- Kocham cię Bill. Tak bardzo! Opętałeś mnie! Siedzisz mi w głowie, ale ja już cię nie wypuszczę. Ciągle chodzi za mną taki cichy głos powtarzający twoje imię! Ale nie chce by przestał. Mogłabym patrzeć tak na ciebie i patrzeć wieki. Wszystko wypełniło się tobą. Jaśmin pachnie twoją skórą, korytarz którym szedłeś jest pełen życia, nawet czekolada ma nowy cudny smak. Kocham cię.
- Kocham cię Daria! Sprawiłaś że zapragnąłem żyć. Dałaś mi spokuj którego potrzebowałem. Nauczyłaś mnie miłości, jak kochać i jak się kochać. Dziękuję. Kocham cię.
Zanurzył swoje usta w jej gorących wargach.
Strych znów żył. Ich miłością i żarem ich gorących ciał.
THE END
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-Troskliwy Miś dnia Niedziela 22-10-2006, 14:08, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
*AnIoŁeK*
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: TaRnÓw
|
Wysłany: Środa 18-10-2006, 21:10 Temat postu: |
|
|
1
pO WARSZTACIE MATURALNYM ZMECZONA PISZE WYPRAGIONEGO POSTA:
Wiedziałam , ze tak bedzie, ze Misiek da takie zakonczenie odkac przenocowałam u ciebie.
Calosc piekne tylko ich matka tak dziwna? I eeee gdzie w tym zakladzie jest strych? czy ja taka padnieta jestem .
Sliczne a teraz prosze mojego pomyslu tutulu Zywy Vibrator pezyjechaam po wrsztatach z nadzieja ze przeczytam i co??<foch>
Aha
Gratuljesyznz moninacji na MOD-a bo iwedzialam i tak ni stad nin zowad ze NIM bedziesz;) Fajna robota papierkowa co nie łosku>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *AnIoŁeK* dnia Piątek 20-10-2006, 20:40, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 18-10-2006, 22:08 Temat postu: |
|
|
..........
Zaniemówiłam. Po prostu odjęło mi mowę.
Co prawda po tym odcinku, kiedy obudził się na strychu obok innej dziewczyny, wzbudziło to we mnie pewne podejrzenia, ale nie dociekałam.
Nie spodziewałam się, że to tylko jego chore omamy, że zbudował wokół siebie swój własny świat...
To było świetne i rewelacyjnie napisane.
Jesteś niesamowita Misiu.
I nie powiem już nic więcej, bo przecież odjęło mi mowę.
Nie, jeszcze powiem tylko, że mogłam sie spodziewać takiego kunsztu po takiej autorce moich ulubionych "Trzech dni"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angel of Dream
Dołączył: 30 Wrz 2006
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z marzeń...:)
|
Wysłany: Czwartek 19-10-2006, 10:57 Temat postu: |
|
|
To było śliczne Misiu, nie jestem w stanie tak jak moja poprzedniczka nic napisać bo jestem w szoku. Bardzo pozytywnym szoku.
Stworzyłaś coś wspaniałego, fenomenalnego. Zabrakło mi słów, które w pełni mgłyby oddać moje odczucia po przeczytaniu zarówno tej części jak i całego opowiadanie.
Wybacz Misiu za ten mój komentarz, ale naprawdę odjęło mi mowę. Idę po chusteczki..., bo się wzruszyłam. Szkoda, że to już koniec.
Masz we mnie stałą czytelniczkę
Pozdrawiam i Życzę weny
Angel of Dream
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|