|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Olka16
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prosto z Loitsche :D
|
Wysłany: Wtorek 02-05-2006, 10:32 Temat postu: Idź za głosem serca...(teil 4) |
|
|
Jessica zawsze, gdy sięgała pamięciom wstecz, widziała tylko jeden obraz. Kochających się rodziców – Katy i Johana, mały domek na Manhattanie i miłość, jaką zawsze darzyli ją rodzice. Ojciec był Niemcem, przeprowadził się do Stanów, gdy poznał swoją przyszłą żonę.
20 – letnia dziewczyna studiowała medycynę. Wybitne osiągnięcia w nauce, pozwoliły jej przesunąć się o rok do przodu i gdy jej rówieśnicy kończyli dopiero pierwszy rok, ona mogła świętować zakończenie drugiego. Jednak cały ten idealny świat, zaczął się powoli burzyć
- Jess chodź do salonu, musimy porozmawiać
- Już idę. Więc o czym chcieliście pogawędzić – dziewczyna była w dobrym nastroju, bo niedawno odebrała swoje wyśmienite świadectwo
- Wyjeżdżamy
- Naprawdę? To cudownie! Marzyłam, żeby spędzić te wakacje razem z wami poza domem.
- Ale my nie wyjeżdżamy na wakacje – zaczął z powagą ojciec
- Jak to? Dokąd? Po co? – tysiąc pytań wezbrało w jej głowie
- Babcia jest poważnie chora, musimy się nią zająć!
- Babcia? Babcia z Hamburga? Przecież ja jej w ogóle nie znam. Nie było jej przy moich narodzinach, nie było jak stawiałam pierwsze kroki, jak zdawałam na studia! A teraz mamy tam jechać i się nią opiekować? – krzyczała rozwścieczona Jess
- Nie sądziłem, że jesteś taką egoistką. Trudno. Nie zmienię mojej decyzji Już załatwiłem ci uczelnię, szpital, gdzie będą odbywały się twoje praktyki . Wyjeżdżamy za 3 dni. Już zarezerwowałem bilety.
- Nienawidzę was! – dziewczyna wyszła z pokoju z hukiem zamykając drzwi
Długo siedziała i myślała nad całą tą sytuacją. Z jej mógłby utworzyć się już spory potok. Chwyciła za komórkę i zadzwoniła do Petera – jej chłopaka, najbliższego przyjaciela. Po kilku sygnałach mężczyzna odebrał telefon.
- Halo
- Peter, przepraszam, że dzwonię tak późno, wiem, że jesteś w delegacji, ale muszę ci coś powiedzieć
- Coś się stało? Jess czemu ty płaczesz?
- Wyjeżdżam do Niemiec za 3 dni. To znaczy że nawet się nie pożegnamy
- Ale…jak…dlaczego?Czy to już pewne?
- Tak, ojciec zarezerwował bilety
- Jess, pamiętaj, że ja cię kocham. Będziemy pisać maile, listy, będę dzwonić
- Ja też cię kocham i do usłyszenia – dziewczyna zakończyła rozmowę i bezsilnie opadła na łóżko.
W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Gdy znaleźli się na lotnisku, Jess ciągle płakała. Nie chciała opuszczać kraju, wspomnień, przyjaciół.
- Wszystko będzie dobrze córeczko, zobaczysz, że jakoś się ułoży
- Łatwo ci mówić, ty nie musisz zaczynać życia od nowa
Podróż przebiegała spokojnie i po kilku godzinach lotu znaleźli się na lotnisku w Hamburgu. Wezwali taksówkę i kazali zawieźć się na ulicę Belandwirschaft 20
- A więc to mój nowy dom – myślała Jess. Mimo tak krótkiej rozłąki, już tęskniła za Ameryką. Wysokie domy, tłok na ulicach, pośpiech – miasto podobne do tych amerykańskich, jednak nic nie było tu takie samo. Obce twarze, obce budynki, samochody. Wszystko budziło w niej lęk.
- Jesteśmy na miejscu – taksówkarz wyrwał Jess z rozmyślań. Ojciec zapłacił mężczyźnie i zaniósł bagaże do domu.
Mieszkanie babci było przestronne. Jessica od razu poszła do swojego pokoju. Urządzony został gustownie, z pomysłem. Widać było, iż mimo choroby, babcia nie zatraciła poczucia smaku. Nawet jej wygląd spodobał się młodej amerykance. Zadbana, pomalowana, szczupła kobieta nie przypominała tych wynędzniałych babć.
- Witam panią. Nazywam się Jessica.
- Dzień dobry moje dziecko. Ale jaka ja pani, przecież jestem twoją babcią Ann.
- No tak, ale spotykamy się pierwszy raz, trudno się przyzwyczaić
Jako że były wakacje, Jess nie chodziła na uczelnię, dużo czasu spędzała w domu. Bardzo dobrze poznała Ann. Dużo dowiedziała się o jej chorobie. Lekarze byli dobrej myśli, chociaż rak przysadki mózgowej nie brzmi za dobrze.
Dziewczyna zdołała przez 2 miesiące zaaklimatyzować się w Hamburgu, choć jednak nadal myślami była tam…w Ameryce.
Jess wyprowadziła się z domu Ann do swojej dawnej przyjaciółki Irene. Znały się jeszcze z podstawówki. Irene postanowiła opuścić USA i dokończyć studia w Niemczech.
W końcu nadszedł dzień rozpoczęcia roku akademickiego. Po uroczystym otwarciu na uczelni, Jess pobiegła do szpitala, gdzie miały obywać się jej praktyki. Trochę się stresowała czy podoła, ale bardzo dobrze znała język , poza tym świadectwo mówiło samo za siebie.
Dziewczyna szybko wbiegła po schodach kliniki, popchnęła ciężkie drzwi i weszła do środka, uciekając przed przenikliwym chłodem panującym na dworze. Mimo iż była dopiero połowa listopada, pogoda nie oszczędzała.
W holu było ciepło. Jessica zatrzymała się, zdjęła rękawiczki i strząsnęła płatki śniegu z płaszcza.
Nagle ujrzała przed sobą wysokiego, przystojnego mężczyznę
- tu jest jeszcze jeden płatek! – uśmiechając się dotknął palcem czubka jej nosa. – No i już.
Stał tak blisko Jessici, że czuła jego ciepły oddech na swojej twarzy. Nie spuszczając z niej wzroku, cofnął się o krok i obejrzał ją sobie od stóp do głów – jej zgrabną sylwetkę, duże niebieskie oczy, zaróżowione od zimna policzki, pełne miękkie wargi.
CDN.
Nie wiem co mnie skusiło, że to napisałam, ale już się stało więc Ne bijcie za bardzo.
Pozmieniam kilka faktów z życia bliźniaków (no bo przecież wiadomo, że o nich będzie mowa). I postanowiłam pisać o szpitalu, bo moi rodzice są lekarzami. Dużo wiem od nich na ten temat, więc może nie zanudzicie się czytając.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Olka16 dnia Poniedziałek 08-05-2006, 17:54, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
sunssilk71
Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zza trzeciej bramy piekieł...
|
Wysłany: Wtorek 02-05-2006, 10:39 Temat postu: |
|
|
No tak.. tego.. pierwsza jestem, o!
A jeśli chodzi o samo opko. No nie powiem, żeby mnie jakoś uderzyło od razu. No ale nie ma co się rozwodzić, bo to pierwsza część
Tak mi teraz do głowy wpadła myśl... sex w szpitalu - tego chyba jeszcze nie było No ale ja już się nie odzywam xDCiekawy pomysł, jakiś wielkich błędów nie zauważyłam.. cóż, wrócę tu na 100 %
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cheza
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 02-05-2006, 12:09 Temat postu: |
|
|
Co by tu powiedzieć. Hmm, jakoś specjalnie nie powaliło mnie na kolana, ale to dopiero pierwsza część, więc nie ma co od razu mówić 'nie'. Poczekam na dlaszy rozwój akcji i wtedy napiszę dokładniejszy komentarz. W każdym razie, życze weny i powodzenia
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shprot_ka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Wtorek 02-05-2006, 18:50 Temat postu: |
|
|
Wszystko dzieje sie strasznie szybko, za szybko.... pourywane empocje i zbytnia impulsywność, nie dajesz zagłębić sie w sytuacje...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mia
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam to wiedzieć?
|
Wysłany: Wtorek 02-05-2006, 19:29 Temat postu: |
|
|
Strasznie to szybko poszło..ta jej rozmowa z rodzicami,z chlopakiem i zdanie później jest już na lotnisku,zdanie później już przyleciała. Domyślam się,że chcesz dojść do setna,ale jak na razie to mi się nie podoba.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Wtorek 02-05-2006, 23:04 Temat postu: |
|
|
hmmm, rozumiem że ejst to pierwszy odcinek, więc jeszcze wszystko sie nmoze zdarzyć. Nie spowodowało to u mnei opadu szcenki na klawiature, ale nei jestem na nie :} z checia przeczytam nastepny odcinek.
weny zycze :}
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olka16
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prosto z Loitsche :D
|
Wysłany: Środa 03-05-2006, 17:48 Temat postu: |
|
|
CZĘŚĆ II
-Dziękuję – wykrztusiła wreszcie Jessica. Właściwie powinnam się teraz przedstawić, pomyślała. Ale spojrzawszy w ciemne oczy nieznajomego, zwątpiła czy będzie mogła wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk.
W końcu wyciągnęła rękę – Jestem Jess…
Przerwał jej ze śmiechem - Nic podobnego! Dla mnie jest pani Czerwonym Kapturkiem albo królewną Śnieżką. – wokół oczy mężczyzny pojawiły się sympatyczne zmarszczki.
Jessica również się roześmiała. Poczuła się mniej skrępowana.
- Rozczaruję pana. Nie jestem żadną bajkową postacią. Nazywam się Jessica Bracht i rozpoczynam tu dziś praktyki.
- A więc dzień dobry panno Jessico. – podał jej dłoń. Jestem Bill. Pomagam temu szpitalowi. Częściowo płacę za leczenie chorych.
- Bill? Ten Bill? – Jessica kojarzyła chłopaka z okładek gazet
- Tak. Bill Kaulitz.
- Ojej. Przepraszam. Nie poznałam pana od razu. Ale mam pytanie. Przecież jest pan sławnym piosenkarzem. Dlaczego spotykam pana w szpitalu?
- W tym momencie mam przerwę w trasie. Wtedy każdą wolną chwilę poświęcam chorym. Bardzo dużo nauczyłem się od tutejszych lekarzy. Doskonale znam całą procedurę, zajmuję się papierkową robotą. Można powiedzieć, że kiedy nie pracuję, zamieniam się w lekarza. Teraz będę nim przez 3 miesiące. A wracając do pani, bardzo się cieszę, że pani będzie pracować u nas jako pielęgniarka.
- och, ale… - zanim zdążyła wyprowadzić go z błędu, podbiegła do nich przyjaciółka Jessici Irene Jansen. Pracująca także jako lekarka w tej klinice.
- Jessica – Irene objęła ją serdecznie
- Jak się cieszę, że cię widzę.
Po powitalnych uściskach Irene spojrzała na Billa.
- Zawarliście już znajomość, prawda? – zwróciła się znowu do Jessici. – Zamierzałam czekać na ciebie tutaj w holu, ale wezwano mnie do nagłego przypadku. Stwierdzam jednak, że spotkało cię odpowiednie przyjęcie – wskazała Billa.
- Irene, może oprowadź Jessicę po klinice? – obdarzył młodą Amerykankę uśmiechem
- Cieszę się, że będziemy razem pracowali.
- Ale ja nie jestem… - odszedł zanim Jessica zdążyła mu wyjaśnić, że nie jest pielęgniarką, tylko początkującą lekarką. W zamyśleniu patrzyła za oddalającym się Billem.
- Hej! Wracaj na ziemię. – Irene roześmiała się głośno. – Chyba się już w nim nie zakochałaś. A może to taka książkowa miłość od pierwszego wejrzenia
- Coś ty! O czym ty myślisz – odpowiedziała szybko Jessica, może zbyt szybko. – Ale to naprawdę atrakcyjny mężczyzna. Wziął mnie za pielęgniarkę i nie zdążyłam wyjaśnić mu tej pomyłki.
Irene zawahała się na moment. – Jessico, muszę powiedzieć ci coś o Billu. Najlepiej będzie jak od razu się tego dowiesz. Głos przyjaciółki zabrzmiał poważnie
- Co chcesz przez to powiedzieć Irene?
- Więc tak… Bill nie znosi lekarek. Tkwi w nim głęboko zakorzeniona niechęć do żeńskich przedstawicieli naszego zawodu.
- Czy to wszystko? – Jess uśmiechnęła się z ulgą
- Ale Bill…no, on naprawdę nie zmieni swojego zdania.
Jessica nie przejęła się tym wcale. – Zobaczymy!
- A teraz opowiedz jak minęła ci podróż i czy odpowiada ci mieszkanie. Tak mi przykro, że nie mogłam cię w nim osobiście przywitać, ale wiesz jakie jest życie lekarzy – mnóstwo pracy i mało wolnego czasu.
Irene rzuciła okiem na zegarek. Nawet nie przypuszczałam, że może być już tak późno, a do obiadu muszę załatwić jeszcze masę spraw. Ale co tam! Chodźmy najpierw na kawę.
Zaprowadziła Jessicę do kawiarni dla personelu kliniki. Przyniosła dwie filiżanki z kawą do stolika i spojrzała pytająco na Jess.
- Nie dość, że razem będziemy pracować, to jeszcze będziemy razem mieszkać! Tak się cieszę, że ojciec załatwił ci praktyki tutaj w „Allied Krankenhaus”
- Ja też. Ta klinika ma dobrą opinie, zwłaszcza jeśli chodzi o pediatrię i chirurgię. A ja chcę przecież zostać cenionym anestezjologiem.
-Czasami nie chce mi się wierzyć, że już tyle czasu minęło od kiedy się rozstałyśmy. Zazdrościłam ci wtedy twoich pięknych jasnych włosów i tego, że byłaś wyższa ode mnie
- Ja zaś wtedy oddałabym wszystko za twoje jedwabiste, ciemne włosy. No tak, od tego czasu wiele się wydarzyło. Mamy sobie mnóstwo do opowiedzenia.
- Irene, chciałaś mi coś więcej opowiedzieć o Billu. Jest samotny?
- On ma dopiero 17 lat!
- Niemożliwe! – Jessica była w lekkim szoku – Wygląda jak dojrzały, dorosły facet.
- Bill jest dość skomplikowanym człowiekiem. Nie sądzę, żeby miał szczęśliwe dzieciństwo.
- Wiesz cos bliżej na ten temat? – spytała Jess
- Jego rodzice rozwiedli się, gdy był jeszcze mały. Razem z bratem pozostali przy matce. Dużym autorytetem była dla niego jego babcia. Życie go nie rozpieszczało. Babcia zachorowała, została poddana operacji. Chirurgiem była kobieta. Nie umiała sobie poradzić z operacją. Kobieta zmarła na łóżku. Stąd ta niechęć Billa do lekarek.
Irene spojrzała na zegarek i wstała. – nasz czas już minął.
W drzwiach kawiarni natknęła się na mężczyznę w białym kitlu.
- Nareszcie was znalazłem – powiedział uśmiechając się i nie spuszczając wzroku z Irene.
- Kirk, to moja stara przyjaciółka Jessica. Od dziś będzie tu odbywać praktyki.
- Bardzo mi przyjemnie – Kirk uścisnął dłoń Jess
Przyjaciółki rozstały się przed drzwiami. Jessica szła na rozmowę z Billem. Otwierał on właśnie drzwi do pokoju lekarskiego i odsunął się robiąc jej przejście.
- Muszę panu coś powiedzieć. Jestem początkującą lekarką, nie pielęgniarką. – Jessica mówiła tak szybko jakby chciała się usprawiedliwić.
Przez moment zdawało jej się, że Bill stracił mowę. – Nie musi się pani tłumaczyć. To ja wyciągnąłem błędne wnioski.
Jess siedziała nieporuszona. Mogła czytać w jego myślach: jest pani kobietą, a co za tym idzie niedoświadczoną i głupią
Bill na początek pokazał dziewczynie karty pacjentów, kazał jej je wypełnić. Spojrzał na zegarek i wstał. Dziś pójdzie pani na obchód z doktorem Kamp i ze mną. Jak na zawołanie w drzwiach pojawił się Kirk. Lekarze szli od sali do Sali, rozdzielali lekarstwa, badali pacjentów. Jessica wiedziała, że mimo swoich uprzedzeń, Bill chce ją zapoznać z pracą na oddziale. On tymczasem roześmiał się głośno i spojrzał jej głęboko w oczy, jak przy pierwszym spotkaniu. Długo trwało zanim udało się oderwać od niego wzrok i pożegnać się. Do diabła, przecież Bill był kimś w rodzaju jej szefa i do tego nie znosił kobiet lekarek. Dwa wystarczające powody, żeby się w nim nie zakochać.
Opuszczając pokój lekarski, Jess miała uczucie, jakby na jej wątłych barkach spoczywał ciężar o wadze stu kilogramów. Czy będzie potrafiła kontrolować swoje uczucia?
----------------------------------------------------
No więc następna część. Nie jestem jakimś wybitnym pisarzem jak night-kid czy Troskliwy Miś, więc trochę mnie oszczędźcie Oczywiście żartowałam. Komentujcie!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shprot_ka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Środa 03-05-2006, 18:05 Temat postu: |
|
|
co?! 17-latek pracujący w szpitalu...trzymajcie mnie bo dopiero będe potrzebowała leklarza... acha i 20-letnia dziewczyna mówi sobie z nim na pan, pani....zanim dowiedziała sie , ze to jej "szef" <- ten pomysł też mnie dobił
to wszystko kupy sie nie trzyma..
a wyobraź sobie co poczóła by starsza pani gdyby zbadał ją niedośwaidczony 17-latek, umarła by z przerażenia ( ach ten wygląd Billa)
i ta niedokońca właściwie uzasadniona niechęć do kobiet LEKARZY...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olka16
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prosto z Loitsche :D
|
Wysłany: Środa 03-05-2006, 19:11 Temat postu: |
|
|
shprot_ka napisał: |
co?! 17-latek pracujący w szpitalu...trzymajcie mnie bo dopiero będe potrzebowała leklarza... acha i 20-letnia dziewczyna mówi sobie z nim na pan, pani....zanim dowiedziała sie , ze to jej "szef" <- ten pomysł też mnie dobił
to wszystko kupy sie nie trzyma..
a wyobraź sobie co poczóła by starsza pani gdyby zbadał ją niedośwaidczony 17-latek, umarła by z przerażenia ( ach ten wygląd Billa)
i ta niedokońca właściwie uzasadniona niechęć do kobiet LEKARZY... |
Mówiłam, że nie jestem pisarką i gdybys moze troche dokładniej przeczytała, to bys się dowiedziała, że Bill wcale nie jest tu lekarzm
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Środa 03-05-2006, 19:58 Temat postu: |
|
|
niewiem dziwne mam odczucie, z jednej strony jest fajnie, ale z drugiej strony mi coś neipasi, no jak mówili by sobei na pani tacy młodzi? eh widze zgrzyty i to jakoś tak no mnei dekoncentruje w czytaniu. mam nadzieje że sie zreflektujesz w anstepnej czesci bo ja itak pzreczytam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cheza
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 04-05-2006, 6:41 Temat postu: |
|
|
Hmm, mam mieszane uczucia, co do tej części. Bill ma 17 lat, a ma dość wysoką pozycję w szpitalu, papierkowa robota. Sama nie wiem. Jakoś nie powaliło mnie na kolana. Ale poczekam, zobacze co dalej nam zaserwujesz.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia_m
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 04-05-2006, 9:36 Temat postu: |
|
|
Powiem może tak. Pomysł może być ciekawy. Tylko musisz uważać, żeby go nie spalić. Zależy, jak to dalej rozegrasz. To prawda, niektóre przedstawione tutaj fakty są trochę niezwykłe. W rzeczywistości prawdopodobnie nie miałyby racji bytu. Pojawiły się też dosyć rażące błędy, np.: "pamięciom" w pierwszej linijce pierwszej części. Tego typu błędy bardzo utrudniają czytanie, przynajmniej dla mnie, bo jestem bardzo wyczulona na ortografię. Myślę, że, jak następnym razem bardziej przemyślisz to wszystko i pozbędziesz się błędów, może wyjść z tego coś interesującego. Ale, tak jak mówiłam na początku, wszystko zależy od tego, jak to dalej rozegrasz. Postaraj się nas czymś zaskoczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olka16
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prosto z Loitsche :D
|
Wysłany: Czwartek 04-05-2006, 18:01 Temat postu: |
|
|
Pewnie kolejna beznadzieja, ale cóż... jakoś wytrzymam najazdy
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Ulice udekorowane były już choinkami i gałązkami jemioły. W szpitalu także trwały przygotowania do corocznego przyjęcia. Jessica jak co dzień poszła do kliniki jednak tym razem musiała udać się do biblioteki. Miała uczestniczyć przy zabiegu i chciała jeszcze powtórzyć zakres materiału. Szybko odnalazła właściwy słownik i hasło. Trochę zdenerwowana czy podoła takiemu zadaniu jakim była obecność przy zabiegu odstawiła książkę na miejsce i chciała wyjść biblioteki. W drzwiach jednak zderzyła się z Billem. Bez uprzedzenia objął Jess w talii i uniósł jej brodę ku górze. Przytulił ją do siebie tak mocno, że prawie nie mogła złapać tchu. Wolno przesunął palcem po jej wargach, po czym pochylił się i pocałował ja w usta
Jess była tak zaskoczona, że nie miała czasu do namysłu. Bezwiednie przytuliła się do Billa i odwzajemniła jego pocałunek. Zapomniała o wszystkim, straciła poczucie miejsca i czasu. Wreszcie chłopak ją puścił po czym popatrzył na nią z uśmiechem.
- Bill…wyjąkała Jessica
Sięgnął ręką ponad głowami i przycisnął gałązkę jemioły wiszącą nad drzwiami
- Tradycja, moja droga. Przecież młoda pani doktor nie powinna ignorować starych zwyczajów?
A więc ten pocałunek był dla niego tylko nawiązaniem do tradycji? No to ośmieszyła się przed nim zupełnie
- Oczywiście że nie – Jess roześmiała się niepewnie. Teraz dopiero dotarły do niej ciche dźwięki kolęd. – Muszę już iść. Irene na mnie czeka.
Nawet jeśli Irene zauważyła zdenerwowanie przyjaciółki, o nic nie pytała. Jessica była jej za to bardzo wdzięczna.
Do świąt pozostały 2 tygodnie. W szpitalu panował wielki ruch, gdyż z powody złej pogody przywożono wielu pacjentów ze złamaniami i zwichnięciami. Jessica nabrała już niejakiej wprawy. Praca z Kirkiem sprawiała ej przyjemność. Także Bill zdawał się zapominać o swoich uprzedzeniach i zachowywał się w stosunku do niej całkiem sympatycznie.
Napięcie istniejące od początku między nimi przybierało na sile. Jess próbowała z nim walczy, ale ono żyło swoim życiem i wymykało się jej spod kontroli. Bill chyba także źle znosił tą sytuację. Czasem dziewczynę kusiło, żeby zapomnieć o wszelkich przeciwnościach, ale resztki rozsądku powstrzymywały ją od tego. Nie, romans z Billem na pewno skończyłby się katastrofą.
Jess stała w towarzystwie kilkorga młodych lekarzy przed kawiarnią, gawędząc sobie z nimi wesoło, gdy Bill, który akurat tamtędy przechodził, nagle podbiegł do niej i pociągnął do drzwi, nad którymi wisiała jemioła. Pocałował ją… na oczach wszystkich.
Jessice wydawało się, że stanęła w płomieniach, choć starała się obrócić całą sprawę w żart. Koledzy początkowo osłupieli, ale zaraz zaczęli się śmiać i dowcipkować. Bill wtórował im.
Zaraz potem znaleźli się sami w pokoju lekarskim. Bill nie był już w takim szampańskim nastroju jak przed chwilą.
- Tu są nowe instrukcje dla pani – rzekł tonem nie znoszącym sprzeciwu i wręczył jej kartkę papieru. Nie patrzył jej jednak w oczy. Zaniepokojona Jess wzięła kartę. Instrukcje brzmiały:
1. W końcu mówimy sobie na „ty”
2. W piątek punktualnie o 21 musisz się znaleźć na przyjęciu świątecznym
3. Będziesz tańczyć tylko z jednym mężczyzną – z Billem
4. Nie masz wyboru – ten wieczór spędzimy razem
Po powrocie do domy Jess przejrzała krytycznie swoją garderobę. W końcu stwierdziła, że musi kupić na przyjęcie nową suknię.
- A może ci coś pożyczyć? – Irene wyciągnęła z szafy śliczną niebieską suknię z dekoltem na plecach
- Nie dziękuję, Irene. Kupię sobie coś specjalnego na to przyjęcie. Mam nadzieję, że pójdziesz ze mną na zakupy.
Następnego dnia, gdy Jess i Bill miło sobie gawędzili, do pokoju lekarskiego wsunęła głowę pielęgniarka.
- Brat chce się z panem widzieć. Zanim Bill zdążył coś powiedzieć do pokoju wpadł chłopak w dredach i w czapce, w ciuchach o dwa numery za duże
Peter rozpromienił się. Musiał kochać brata ponad wszystko. W końcu tyle razem przeżyli.
Jess uśmiechnęła się z sympatią i wyciągnęła do niego dłoń.
- Cześć. Jestem Jess. Cieszę się, że cię poznałam
- Hej. No, no, nie wiedziałem, że braciszek spotyka w szpitalu takie laski. Też bym się tu wcześniej zakręcił – kokietował Tom.
- Yyy. Bardzo dziękuję – Jess poczuła, że się rumieni.
- Przykro mi, ale może pogadamy kiedy indziej. Muszę odebrać jeszcze mojego Gibsonka z warsztatu.
Opuszczając późnym popołudniem klinikę, Jess poczuła się zupełnie wykończona. Na dworze śnieg padał gęstymi płatkami. Dziewczyna szła przed siebie mrużąc oczy. W ogóle nie zauważyła samochodu jadącego powoli koło niej, aż w końcu usłyszała swoje imię. To był Bill. Nie odwracając się przyspieszyła kroku.
- Mam cię odwieźć do domu? – zawołał przez uchylone okno.
- Nie dziękuję – odrzekła krótko.
Bill zatrzymał samochód i dogonił ją. Ostrożnie zdjął z jej włosów kilka płatków śniegu.
- Masz magiczną moc przyciągania śniegu – uśmiechnął się i położył dłoń na jej ramieniu.
Cały gniew nagle wyparował. Roześmiała się.
- Proszę, wsiadaj. Na dworze jest jednak zimno.
Nie protestując, Jess wsiadła do samochodu. W środku rzeczywiście było znacznie cieplej. Bill usiadł za kierownicą
- Teraz jesteś pod moją władzą i już mi nie umkniesz. Tylko co ja mam z tobą zrobić?
- Wysadź mnie pod moim domem, to nie zaskarżę cię o porwanie
- O nie! Mam lepszy pomysł. Zabiorę cię do mnie do domu. – z tymi słowami dodał gazu.
- Bill! – zawołała Jess, gdy nie zmniejszył tempa przejeżdżając koło jej domu.
- Czemu się tak spieszysz? Nie masz ochoty zobaczyć się znowu z moim bratem? Napijesz się czegoś ciepłego.
Jess skapitulowała.
- Cieszę się, że znowu zobaczę Toma. W szpitalu nie mieliśmy czasu żeby lepiej się poznać.
Ogrzała się już na tyle, że ściągnęła rękawiczki. Nagle poczuła dłoń Billa na swojej.
– Nie masz już zimnych paluszków? A jak tam twoje serce? Nadal zimne jak lód?
Zabrała rękę. – Nic ci do tego
Bill roześmiał się i skręcił na podjazd do garażu przy okazałym domu. Bill otworzył drzwi i wpuścił Jess do środka
- Nie ma nikogo w domu? Tom gdzie jesteś?Mamy gościa
Zaprowadził Jessicę do salonu, do którego zaraz przyszedł Tom. Nie wiedziała jak się zachować. Popatrzyła na stroik świąteczny ustawiony na kominku.
- Ach, zapomniałem. Zrobię tylko gorącą czekoladę i już wracam.
Tymczasem Jess została sam na sam z Tomem. Chłopak zbliżył się do niej niebezpiecznie.
- Myślę, że jesteś dobrą dziewczyną, ale nie skrzywdź mojego brata. Widziałem jak na ciebie patrzy, a nie chciałbym, żeby znowu cierpiał.
- Ale… my przecież nie jesteśmy razem. – dziewczyna broniła się.
- Przecież na odległość widać, że coś między wami iskrzy.
W tym momencie wszedł Bill. Przyniósł gorący napój i usadowił się obok Jessici. Długo rozmawiali, niestety zrobiło się późno. Jess za nic w świecie nie pozwoliła odwieźć się do domu. Wezwała taksówkę…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shprot_ka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Czwartek 04-05-2006, 18:27 Temat postu: |
|
|
Masa literówek!!....
ale i tak najbardziej rozbawiła mnie sytuacja w której to Tom Kaulitz martwi się o swojego brata tak bardzo , ze gada z "jego" dziewczyną.... niczym tatauś z chłopakiem swojej córeczki przed randką -"tylko sie zabezpiecz".... litości
i to niezdecydowanie z twojej strony w doborze uczuc- raz słońce a raz deszcz... za duzo masowych produkcji...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia_m
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 04-05-2006, 21:42 Temat postu: |
|
|
Muszę powiedzieć, że masz trochę niechlujny styl. Niektóre zdania były dziwnie sformułowane. Przydałoby się może kilka głębszych opisów. Nadal uważam, że pomysł móglby być ciekawy, tylko sztuka polega na tym, żeby go nie spalić. Jak narazie wychodzi z tego takie romantyczne love story. Może trochę pieprzu? Błagam, zaskocz mnie czymś!
Olka16 napisał: |
Peter rozpromienił się. Musiał kochać brata ponad wszystko. W końcu tyle razem przeżyli. |
Co to za Peter?
Pozdrawiam i życzę natchnienia w pisaniu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cheza
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 04-05-2006, 21:50 Temat postu: |
|
|
No nie wiem, Twój styl pisania, czasami dziwnie formułujesz zdania. Pomysł może ciekawy, ale wykonanie to druga strona medalu. Tutaj musisz jeszcze popracować, nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Jednak mam nadzieje, że mnie czymś miło zaskoczysz, wroce tu jeszcze i zobacze jakie postępy poczyniłaś. Co do strony technicznej, literówki, oraz w niektórych miejscach brakowało kropek.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olka16
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prosto z Loitsche :D
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:07 Temat postu: |
|
|
madzia_m napisał: |
Muszę powiedzieć, że masz trochę niechlujny styl. Niektóre zdania były dziwnie sformułowane. Przydałoby się może kilka głębszych opisów. Nadal uważam, że pomysł móglby być ciekawy, tylko sztuka polega na tym, żeby go nie spalić. Jak narazie wychodzi z tego takie romantyczne love story. Może trochę pieprzu? Błagam, zaskocz mnie czymś!
Olka16 napisał: |
Peter rozpromienił się. Musiał kochać brata ponad wszystko. W końcu tyle razem przeżyli. |
Co to za Peter?
Pozdrawiam i życzę natchnienia w pisaniu |
Sorki. Myślałam o tym jej byłym i mi sie pomyliło. Napisałam Peter. Ale już chyba nie napisze następnej częsci bo po co??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia_m
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 15:18 Temat postu: |
|
|
Olka16 napisał: |
Ale już chyba nie napisze następnej częsci bo po co?? |
Pisz, pisz... Próbuj cały czas. Zwróć uwagę na rzeczy, które Ci wskazałyśmy i eksperymentuj. Może przeczytaj inne opowiadania tu zamieszczone, które mają wielu czytelników i pisz coś sama. Naprawdę, nie warto się poddawać. Początki zawsze są trudne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cheza
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 15:47 Temat postu: |
|
|
Madzia ma racje. Nie poddawaj się. Początki zawsze są trudne, ale z czasem nabierzesz wprawy, zaczniesz eksperymentować ze słownictwem, rozwijać się. Błędów nie wytykamy po to, żeby tobie zrobić przykrość, nic z tych rzeczy, chcemy cię tylko naprowadzić na dobrą drogę. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz, trening czyni mistrza.
Pozdrawiam i życze weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin-Blue
TH FC Forum Team
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 17:36 Temat postu: |
|
|
No coś ty kobieto pisz bo bana dam (żarcik )
Wciągnęło mnie to Twoje opowiadanie i to nawet bardzo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olka16
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prosto z Loitsche :D
|
Wysłany: Poniedziałek 08-05-2006, 17:28 Temat postu: |
|
|
Koljny chłam dedykuję wszystkim, którzy mają siłe czytać moje hm..........OHNE KOMMENTAR
Następnego dnia Jess nie miała ochoty nawet na kawę. Zaniepokojona Irene spytała przyjaciółkę czy nie miałaby ochoty zaprosić Billa na świąteczna kolację. Jessica nieco się rozpromieniła
- Może rzeczywiście zaproszę do nas bliźniaków?Ich gospodyni na pewno ucieszy się z wolnego dnia.
Przez cały ranek Jess zastanawiała się, jak najlepiej sformułować zaproszenie. Chciała wymyślić coś oryginalnego tak jak to zrobił Bill zapraszając ją na przyjęcie.
W końcu nadszedł długo oczekiwany dla przyjaciółek wolny dzień. Zaraz po śniadaniu miału ruszyć na zakupy. Wezwały taksówkę i pojechały do centrum handlowego. Najpierw zatrzymały się przed iskrzącą wystawą jubilera. Później weszły do perfumerii, gdzie kazały sobie pokazywać egzotyczne i eleganckie perfumy. W końcu odkryły mały, ekskluzywny butik. Jess czuła instynktownie, że znajdzie tu coś dla siebie. I nie pomyliła się. Jej wybór padł na chabrową suknię, która doskonale podkreślała jej figurę. Aż oczy jej rozbłysły, gdy oglądała swoje odbicie w trzyczęściowym lustrze. – Biorę ją! – zawołała radośnie.
- Masz rację. – Irene pochwaliła jej wybór. – Ten kolor idealnie pasuje do twoich oczu.
Następnego dnia, stojąc w drzwiach auli, Jess uśmiechnęła się do siebie. Po Sali kręciło się kilkunastu robotników ustawiających choinkę i przygotowujących dekorację na wieczór. ‘Lepiej chyba byłoby odwołać wykład’ – pomyślała. Usiadła w ostatnim rzędzie i próbowała wsłuchać się w słowa profesora. Nie było to jednak łatwe, bo głośny hałas zagłuszał jego słowa. Jess ukradkiem rozejrzała się za Billem, ale nie mogła go dostrzec. Westchnęła z żalem, jednak po chwili rozzłościła się na siebie. ‘Co mnie do cholery obchodzi ten facet??’
Jak na zawołanie, w tym momencie wszedł Bill. Wystarczyło mu jedno spojrzenie, żeby dostrzec Jessicę. Jej serce waliło jak oszalałe, choć z całej siły próbowała się opanować.
Bill usiadł obok niej i próbował zacząć rozmowę.
- Fajny wykład, prawda? – chłopak uśmiechnął się do Jess
Próbowała zignorować jego oraz fakt, że obecność Billa wprawiała ją w zdenerwowanie. Długopis wyśliznął jej się z ręki i spadł na podłogę. Bill schylił się, podniósł go i włożył Jessice do ręki. Objął ją przy ty swoją ciepłą dłonią. Dziewczyna zadrżała. Ich spojrzenia się spotkały i Jess poczuła, że brak jej siły, żeby cofnąć dłoń. Udało jej się dopiero wtedy, gdy profesor zaczął ponownie mówić.
Usiłując słuchać wykładu, Jessica ciągłe czuła ciepły dotyk dłoni Billa na swojej skórze. Wykładowcy raz jeszcze przerwały odgłosy robotników. Bill znów poszukał ręki dziewczyny. Pogładził jej miękką skórę. Jess na chwilę przymknęła oczy. Nie była już na niego zła. Poczuła, że teraz jest odpowiedni moment.
- Bill…czy…to znaczy…gdzie spędzasz święta?
- Nasza gosposia wzięła wolne, więc pewnie wylądujemy z Tomem w Mc Donaldzie i zjemy po Big Macu
- W takim razie…czy…nie chcielibyście spędzić Wigilii u mnie i Irene?
- No jasne. Dziękuję za zaproszenie. Przyjdziemy na pewno.
Jessica i Irene postanowiły tego popołudnia nie zajmować się już niczym innym, tylko przygotowaniami do przyjęcia. Wieczorem Jess podziwiała swoje odbicie w wielkim lustrze. Nowa suknia była zachwycająca i dziewczyna była z siebie bardzo zadowolona. Założyła jeszcze naszyjnik z pereł i pasujące do niego klipsy. Irene weszła do pokoju.
- Wyglądasz jak Alicja w krainie czarów – uśmiechnęła się. – Zwłaszcza z tymi zakochanymi oczami!
- Nie jestem zakochana! – Jess ściągnęła brwi.
-Nie? – Irene nucąc coś pod nosem zakładała swoją kreację. – To dlaczego postarałaś się o tak wystrzałowy wygląd/ Nie dla jakiegoś mężczyzny?
- Dla wszystkich mężczyzn i dla siebie. – Odwróciła się do lustra i znowu zaczeła się malować.
Wkrótce zjawili się Bill i Kirk. Bill wyglądał fantastycznie w ciemnym, szytym na miarę garniturze i w białej koszuli. Spojrzał na Jess i gwizdnął z podziwu. – Wyglądasz przepięknie.
Dziewczynie nie udało się ukryć radości z jaką przyjęła ten komplement. Postanowili, ze pójdą całą czwórką na piechotę do kliniki. Śnieg przestał padać, a ogromny księżyc oświetlał im drogę. Najnaturalniej w świecie Bill wziął Jess pod rękę.
W auli zebrało się już sporo osób. Wzdłuż jednej ze ścian ciągnął się ogromny bufet. Obie pary podążały w tamtym kierunku, aby napełnić talerze i zasiąść do kolacji.
Gdy zaczęła grać orkiestra Bill powiedział do Jessici:
- Chodźmy…Pamiętasz…dzisiaj tańczysz tylko ze mną.
- AK mi nakazałeś, ale przecież dziś nie muszę wykonywać twoich poleceń.
- Zobaczymy… - Bill wstał i pociągnął za sobą Jessicę, nie zważając na jej ostrzegawcze
spojrzenie. Nie stawiając oporu, pozwoliła się poprowadzić w stronę parkietu, oczywiście
tylko dlatego, że nie chciała robić scen, a nie dlatego, że chciała znaleźćsie w jego ramionach.
Bill objął ją w talii i przycisnął mocno do siebie.
- Jesteś cudowna, Jessico. – szepnął z ustami przy jej skroni. – Czy ty też czujesz to samo? Coś szczególnego dzieje się między nami – dodał i zmusił ją do spojrzenia mu prosto w oczy.
Jessica przełknęła głośno. To nie fair, pomyślała z rozpaczą, to nie jest fair. Nie mogła oprzeć się jemu magicznemu urokowi, gdy trzymał ją w ramionach i mówił takie rzeczy. Naturalnie, że działo się coś między nimi. Peter przytulił ją tak mocno, że zabrakło jej tchu.
– Czy ty też odczuwasz to samo? – jego głos zabrzmiał ochryple.
Jess tylko skinęła głową.
- Już przy pierwszym naszym spotkaniu poczułem, że coś jest nie tak… - Bill uniósł ku górze jej brodę i spojrzał głęboko w oczy.
Pamiętała przecież doskonale. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Uświadomiła to sobie wreszcie i przestała się bronić przed tym faktem.
Przez cały wieczór tańczyli tylko ze sobą. Jessice wszystko to wydawało się pięknym snem. Świątecznie udekorowana sala, koledzy w świetnych humorach… i Bill. W jego ramionach czuła się tak bardzo bezpieczna, że nie pragnęła niczego więcej.
Opuścili przyjęcie jeszcze przed końcem. Otoczyła ich jasna od gwiazd, zimowa noc. Jessica złożyła głowę na ramieniu Billa, a on przytulił ją mocno do siebie. Nie mówiąc ani słowa na ten temat, wiedzieli oboje, że tego wieczora nie skończy się tylko na pocałunku.
Jak w transie Jessica otworzyła drzwi mieszkania i wpuściła Billa do środka. Gdy zamknęły się drzwi, chłopak znowu wziął ją w ramiona. Pochylił się i pocałował ją w czoło. Pokrył pocałunkami zamknięte powieki, policzki, aż wreszcie trafił na usta. Jess zarzuciła mu ręce na szyję i oddała namiętny pocałunek.
- Taka jesteś piękna, tak bardzo cię pragnę.
Dziewczyna skinęła głową, a jej oczy pociemniały z pożądania. Nigdy przedtem nie pragnęła tak bardzo żadnego mężczyzny.
- Zostań u mnie, Bill – poprosiła nieswoim, dziwnie schrypniętym głosem. Zdjęła z niego płaszcz, a potem zaprowadziła do sypialni.
Padli sobie w ramiona. Drżącymi palcami rozbierali się nawzajem Nie mówili ani słowa – ich uczuć i doznań nie można było wypowiedzieć w żadnym języku.
Bill przyglądał się z zachwytem nagiej Jessice, która w tym momencie czuła się jak najpiękniejsza kobieta świata. Westchnąwszy cichutko, zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła do siebie. Bill jęknął. Pożądał tej kobiety. Nieopisanie bardzo pragnął zespolić się z nią w jedną całość. Pocałunki, początkowo delikatne i czułe, stawały się coraz bardziej namiętne. Dłonie Billa pieściły każdy fragment jej ciała i Jess zastanawiała się jak mogła żyć bez tych pieszczot.
- Jessico – szepnął – chyba oszaleję przez ciebie.
Ona też była bliska szaleństwa. Rozchyliła uda i Bill wszedł w nią najdelikatniej, jak tylko umiał.
Zdawało im się, że cały świat to oni i ich bezgraniczna namiętność. Tonęli w morzu rozkoszy, aż wreszcie wspólnie osiągnęli szczyt.
- Chyba się zakochałem – Bill nadal patrzył na Jess z zachwytem.
O świcie chłopak wyszedł z mieszkania dziewczyny. Zmęczona i szczęśliwa wtuliła się w poduszki, kryjące w sobie jeszcze ciepło i zapach Billa. Wyczerpana zasnęła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shprot_ka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Poniedziałek 08-05-2006, 18:00 Temat postu: |
|
|
jak zwykle było tu troche tendencyjnych "chwytów", ale jakos ta częsć mi sie spodobała... nie było literówek i mniej niescisłości, chodź to jeszcze nie to.... pozdrawaim i czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Poniedziałek 08-05-2006, 18:04 Temat postu: |
|
|
hmm opis stosunku przynajmniej jak dla mnei za słaby bo co tam było opisane prawie nic ? :p
coraz lepeij Ci idzie, ale wiesz musisz pracowac jeszcze :}
pozdrawiam
ogołem nie jest źle ale są zgrzyty....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
madzia_m
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 08-05-2006, 19:03 Temat postu: |
|
|
Muszę powiedzieć, że coraz lepiej Ci idzie.
Tylko nadal nie mogę odpędzić od siebie myśli, która przyszła mi do głowy na początku. Słodko, za słodko... Wiem, że nie można tak od razu wprowadzić jakiejś zdrady lub czegoś w tym stylu, ale to jest już takie przesłodzone. I nie podoba mi się postać Jessici. Taka słodka idiotka.
Znowu Ci przez przypadek wskoczył zamiast Billa, Peter. Co Ty tak o nim myślisz cały czas? Nie przypadły mi także do gustu zwroty Billa, typu "Jessico". To brzmi tak nienaturalnie.
Ogólnie część była niezła, ale cały czas pracuj. Zauważyłam pewne pozytywne zmiany i to mnie bardzo cieszy.
No to by było na tyle... Czekam na kolejną część...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Olka16
Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: prosto z Loitsche :D
|
Wysłany: Poniedziałek 08-05-2006, 19:45 Temat postu: |
|
|
madzia_m napisał: |
Muszę powiedzieć, że coraz lepiej Ci idzie.
Tylko nadal nie mogę odpędzić od siebie myśli, która przyszła mi do głowy na początku. Słodko, za słodko... Wiem, że nie można tak od razu wprowadzić jakiejś zdrady lub czegoś w tym stylu, ale to jest już takie przesłodzone. I nie podoba mi się postać Jessici. Taka słodka idiotka.
Znowu Ci przez przypadek wskoczył zamiast Billa, Peter. Co Ty tak o nim myślisz cały czas? Nie przypadły mi także do gustu zwroty Billa, typu "Jessico". To brzmi tak nienaturalnie.
Ogólnie część była niezła, ale cały czas pracuj. Zauważyłam pewne pozytywne zmiany i to mnie bardzo cieszy.
No to by było na tyle... Czekam na kolejną część... |
Cholera no, znowu ten Peter ale to imie mi sie z kims kojarzy i jakoś tak zawsze mi sie pomyli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|