|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ViicKy
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czwartek 16-03-2006, 17:49 Temat postu: |
|
|
Chcę kolejną część ! ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
laribett
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie odchodzą białe elfy...
|
Wysłany: Czwartek 16-03-2006, 20:02 Temat postu: |
|
|
shprot_ka napisał: |
Jestem oooooczarowana....... i znowu Bill jest najczulszym facetem na świecie
no cóż czekam na dalszy rozwój zdarzeń!!!!!.... |
OOO tak...oczarowana...
Czekam na next part...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A$&A
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Stettin
|
Wysłany: Czwartek 16-03-2006, 21:19 Temat postu: |
|
|
piszzzzzz dalej!!!!!!!!!! extra opko plissssska **** pisz dalej.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Hazel
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Czwartek 16-03-2006, 21:22 Temat postu: |
|
|
stove, znowu się nad nami znęcasz, daj nową część, zlituj się dziewczyno!! Daj niu parta tak z okazji zbliżającej sie wiosny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Piątek 17-03-2006, 12:51 Temat postu: |
|
|
Ja się nad wami znęcam?!
To ja zablokowałam sobie IP? ;D;D;D
Nieee... - nowa część nie wiem kiedy będzie... zobacze ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Piątek 17-03-2006, 13:10 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że szybko...uzależniam się...
*przeszywa Stove groźnym spojrzeniem*
A ja do tej pory sie ciesze, że możesz już na foum wchodzić xD Juhu!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
avi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 17-03-2006, 23:19 Temat postu: |
|
|
zobacze? ja ci dam zobacze xP ma byc szybko i juz xP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Unendlichkeit
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z innej bajki.
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 13:20 Temat postu: |
|
|
hm, a gdzie nowa część?
bo nie widzę, niestety...
czekam *.*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 13:36 Temat postu: |
|
|
nie widzisz... bo się pisze ;D
A będzie długa - zapewniam ;D
Więc już szykujcie poduszki i kołdry, żeby jak zaśniecie, nie było wam twardo ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 15:00 Temat postu: |
|
|
Ja też nie widzę, mimo, że od dziś znów jestem okularnikiem
Oj nie, spać napewno nie będę!
Pewnie nawet okiem nie mrugnę czytając tą "dłuuuugą" część
A jak nie będzie długiej części to... to... to Cię dorwę na gg i wtedy sobie porozmawiamy!
Pisz Mistrzu, pisz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lina
Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa --'
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 16:42 Temat postu: |
|
|
Wow. Za duzo tu ludzi z talentem. Swietnie piszesz :D. Tylko Amelia byla troche oschla na poczatku :P. Zosia-samosia. Ale poradzila sobie. Dotarla do ojca... ale ile musiala przejsc :/. Ja bym nie wytrzymala. Po 20 minutach wedrowki padam =='. Coz, Bill musi byc na serio jej najlepszym przyjaciele :D. Czekam na nowa czesc, pozdro :).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ViicKy
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 16:57 Temat postu: |
|
|
Moja poduszka już leży na biurku
A kołdre to ja wyjmę jak część się pojawi
No więc czekam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laribett
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie odchodzą białe elfy...
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 17:11 Temat postu: |
|
|
To ja od razu sobie namiot przed komputerem rozbije i nakupie wstrętnych ciastek i będę się obrzerać , czytając tą "długą" częśc!!!
Mam tylko nadzieję , że pojawi się dziś do 23 w nocy , bo mamusia nie pozwoliła mi dłużej koczować w namiocie w oczekiwaniu...
Zostaje mi tylko czekać...a jeśli nakupie ciasteczka i nie przydadzą mi się one dziś , to wyślę ci rachunek za nie!!!
Więc sprężaj się z tym i bój się mojego Boskiego Pilniczka Zagłady!!!!
Pozdrawiam wszystkich po drugej stronie monitora , także oczekujących na wyniki pracy Kochanej Stove!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 17:29 Temat postu: |
|
|
JAk tylko wróce do domu, jakoś po 22 wchodzę od razu na forum.
Jak nie będzie nowej części to...
Oj biedna Stove....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 18:29 Temat postu: |
|
|
Boze... chcecie 7 stron.. będziecie miały 7 stron.. ale na to trzeba poczeeekać ;D
Mam szlaban i godzinę dobroci... tato jedzie do babci, a mama do CH z kolezanką...
Myślicie, że się wyrobię, jak mam teraz pol strony napisane? ;D
Watpie ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ViicKy
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 18:30 Temat postu: |
|
|
Jakie groźby kierowane do stove...
Chyba będziesz musiała dodać nową część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mond
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze stolicy
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 18:31 Temat postu: |
|
|
to szybciutko szybciutko do pisania! a ja trzymam kciuki zebys zdazyla
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laribett
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie odchodzą białe elfy...
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 18:56 Temat postu: |
|
|
UUUU...z moiego namiotu nici...<szklane oczka Laribett>
Łeeee...kto mi poda chusteczkę i popłacze razem ze mną ....?
Spróbój się wyrobić...przeciesz jesteś Boską Stove i twoja główka pracuje 10 razy szybciej niż zwykłego śmiertelnika...!
PPPPPRRRRRRROOOOOOOOSSSSSSSZZZZZZZZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 19:09 Temat postu: |
|
|
postaram się, ale nic nie obiecuje... 2 strony
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lib
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 19:11 Temat postu: |
|
|
Och stove stove!
Ja tu siedze przed tym brudnym obślinionym monitorem i czekam na next part a tu...
NIIIIC??!!
CZEMUUUUU??!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 20:55 Temat postu: |
|
|
Dobra... stron wyszło 5... teraz tylko Mavis sprawdza mi błędy ;D
I zaraz wkleje... o ile rodzice się na mnie nie rzucą i nie każą wyłąćzyć komputera
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laribett
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie odchodzą białe elfy...
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 21:02 Temat postu: |
|
|
Tak!!!
Tak!!!
Tak!!!
Tak!!!..
<laribett wymachuję radośnie rączkami w górze i zabiera się do ponownego rozkładania namiotu>
Tak!!!
Tak!!!
Tak!!
Kocham Cię Stove!!!
Spójrz ile radości wywołujesz we mnie na samo wspomnienie , że dodasz nową częśc !!
Bój się co będzie jak ją wstawisz..!!!Chyba rozniosę komputer ze szczęścia!!!
Tak!!!
Tak!!!
Tak!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 21:12 Temat postu: |
|
|
Leżałam na wielkim łóżku, wpatrując się w sufit i nie myśląc o niczym. Ciepły wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy, promienie słońca oświetlały moją bladą twarz, a zapach morskich fal, doprowadzał moje nozdrza do błogości… Było tak cudownie… Czułam, że to jest najszczęśliwszy moment w moim życiu. Podniosłam się i głęboko wzdychając, wstałam, zakładając rude kosmyki opadające mi na twarz, za ucho. Przeciągnęłam się i chwyciłam do ręki kubek wypełniony herbatą, by chwilę później odstawić pusty na to samo miejsce. Podeszłam do lustra i przejrzałam się w nim. Nie wiem, czy zobaczyłam tam siebie, czy może swoją lepszą połówkę, ale osoba w odbiciu wyglądała dziwnie. Uśmiechnięta, z rękoma opartymi o biodra i cwaniackim wyrazem twarzy. Tym czasem ja, byłam zupełnie inna…
Może i byłam szczęśliwa, dzięki słońcu, zapachu morza i wiatru, ale nie do tego stopnia, co osoba w lustrze… Nagle, ktoś delikatnie popukał mnie w ramię.
Odwróciłam się i moje szczęście momentalnie znikło. Pojawił się strach, przerażenie, oszołomienie… Zobaczyłam matkę, wiszącą na pętli ociekającej krwią.
Wisiała tam z cierpieniem wymalowanym na twarzy… Krew… Zapach krwi…
Morze ustąpiło… Słońce również… Wiatr stał się silniejszy i już nie pieścił mojej skóry swym dotykiem… Krzyknęłam… Lecz głos został stłumiony szumem wiatru, który lekko kołysał wisielca, w postaci mojej matki…
Blada, ociekająca krwią, z bliznami… sinymi rękami, zwisającymi swobodnie…
Ze spuszczonym wzrokiem…
-Uratuj mnie, Amelio… -szepnęła, poruszając lekko spierzchniętymi wargami. Moje ciało przeszedł dreszcz… -Uratuj mnie… - Zaczęłam biec… Biec w jej kierunku… A ona się oddalała… Za każdym krokiem postawionym w jej kierunku, była dalej… Czułam opór wiatru, który boleśnie mierzwił moje włosy… Tak bardzo chciałam dotknąć jej dłoni, poczuć jej bliskość, uwolnić ją z cierpienia… W końcu się zatrzymała…Moje ciało wypełniła radość, która spływała razem ze łzami po twarzy, skapując, co chwilę na ziemię…
Wyciągnęłam rękę, by jej dotknąć, lecz nagle… odbiłam się i wylądowałam na ziemi, czując pieczenie na nadgarstkach. –Uratuj mnie… - zadźwięczało, a ja po raz kolejny wstałam, uderzyłam ramieniem w przeźroczystą ścianę i odbiłam się, upadając. Czułam, że łzy, które spływały po moich zaczerwienionych policzkach, stają się coraz gorętsze… Piekły moją skórę, wypalając w niej bolesne blizny… Zaczęłam szukać jakiegokolwiek przejścia do niej… Chciałam złapać ją za rękę i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że uratuje ją i wszystko… Wszystko będzie tak jak dawniej… -Uratuj…
-Nie mogę, mamo! Nie potrafię! –Krzyknęłam, a mój głos po raz kolejny ugrzązł mi w gardle… -Nie umiem… -szepnęłam, a ona podniosła rękę, na której widniały bordowe strużki krwi, odgarnęła grzywkę z czoła i podniosła wzrok… Czerwone oczy i żółte tęczówki… Czerwone oczy i żółte źrenice… Przeszedł mnie dreszcz… Zaczęłam krzyczeć, próbując się wydostać z tamtego miejsca… Pętla zaczęła się przybliżać… Była coraz bliżej i bliżej…
W końcu, kobieta złapała mnie za gardło, wbijając paznokcie w moją szyję i…
Poderwałam się z łóżka, dysząc ciężko. Położyłam rękę na spoconym czole i przymknęłam powieki próbując się uspokoić. Bezskutecznie… Wszystko grzmiało mi w głowie tak, jakby zdarzyło się naprawdę… Te czerwone oczy, błyszczące ognistymi językami…
Wstałam i powolnym krokiem wyszłam z pokoju, kierując się w stronę schodów.
Nie było ciemno… Słońce właśnie wychodziło zza horyzontu, więc miałam pewność, że nie będę narażona na ponowne ujrzenie koszmaru. Nie potrafiłam zasnąć przy jakimkolwiek świetle. Za każdym razem, gdy matka kładła mnie spać, upewniałam się, czy wszystkie jakiekolwiek lampki są wyłączone.
Poczułam chłód kuchennych kafelek pod stopami. Podeszłam do dobrze mi już znanej szafki z lekami i wyjęłam z niej pudełko tabletek na uspokojenie, wysypując na dłoń dwie.
Mimo iż jeszcze nie włożyłam ich do ust, już czułam, że samo ujrzenie ich, pomogło mi się doprowadzić do jakiegoś normalniejszego stanu. Położyłam prawą rękę na sercu, czując szybkie bicie, które dawno już powinno mi przejść. Nie miałam pojęcia, czy kiedykolwiek uwolnię się od tych koszmarów, złych wspomnień, ‘wizji’, łez… Tak bardzo chciałam dołączyć do dużej grupy cieszących się z błahostek dziewczyn, które jedyne, co potrafiły robić, to się śmiać i dziękować Bogu za to, że żyją, bo na Ziemi jest tak ‘fajnie’. Włożyłam sobie tabletki do ust, głęboko wzdychając i popiłam je wodą, która tak jak zawsze w domu, stała na kuchennym blacie. Od razu poczułam falę ciepła, rozchodzącą się po moim ciele i wnoszącą do niego ciszę, spokój i harmonię…
-Taak… tego było mi trzeba… -szepnęłam do siebie, po czym usiadłam przy stole, wplatając ręce we włosy i oddychając głęboko. Uzależnienie. Wiedziałam, że długo tak nie pociągnę, że albo wykituję, albo Bill powie o wszystkim ojcu i skończy się ‘sezon na tabletki uspokajające’.
-Sama tu siedzisz? – Usłyszałam nad sobą. Podniosłam głowę i zobaczyłam tatę, wpatrującego się we mnie z troską.
-Tak… - burknęłam cicho, ponownie wracając do poprzedniej pozycji i przygryzając dolną wargę, żeby nie palnąć jakiegoś głupstwa. Blondyn otworzył lodówkę i wyjął z niej mleko, nalewając je sobie do szklanki, po czym usiadł naprzeciwko mnie i zanurzył usta w białej cieczy. Nie wiem, co się ze mną działo, ale teraz nie czułam żadnej irytacji jego osobą… Wydawało mi się, że to powinno być normalne… W końcu już zawsze będę wstawała rano, a on będzie siadał koło mnie i sączył mleko ze szklanki. Westchnęłam.
-Amee… wiesz… myślałem długo nad tymi słowami, które wypowiedziałaś, gdy zobaczyliśmy się po raz pierwszy od tak dawna… -Jęknęłam i wstałam, dając mu do zrozumienia, że nie mam najmniejszej ochoty na rozmowy o przeszłości. Nie teraz i nie z nim.
Chwycił mnie za rękę i gestem pokazał, żebym wróciła na swoje miejsce. – I uważam, że matka wmawiała ci coś, co tak naprawdę nigdy nie miało miejsca… żeby złagodzić twój ból. Teraz już jesteś wręcz dorosła i łatwiej ci będzie to wszystko zrozumieć… -Skrzywiłam się na myśl, co on też chce powiedzieć, żeby mnie do siebie zachęcić. – To nie było tak, że ja po prostu wyniosłem się z domu… Że wziąłem sobie Cornelię i wyjechałem… Nigdy bym tego nie zrobił… Nigdy bym was nie opuścił, gdyby nie twoja mama… -uderzyłam pięścią w stół
-I teraz będziesz mi wmawiał, że to jej wina!? –Krzyknęłam, patrząc na niego z nienawiścią.
-Amee… -szepnął, łapiąc mnie za rękę, w geście mówiącym mi, iż ma nadzieję, że się uspokoję.
-Nigdy nie dam się nabrać na twoje głupie gierki! Nigdy, rozumiesz! I nie mów tak do mnie! –Wrzasnęłam, zrywając się z miejsca.
-Zdradzała mnie… -odparł sucho, a ja stanęłam w miejscu i spojrzałam na niego z oczekiwaniem i łzami w oczach.
-S-słucham?! –Parsknęłam śmiechem –Że co?! Co ty w ogóle do mnie mówisz?! –Roześmiałam się histerycznie, świadoma niewinności rodzicielki, po czym podeszłam do szafki i zaczęłam wyrzucać z niej wszystkie leki, próbując znaleźć małe, białe pudełeczko.
-Zdradzała mnie… I to nie raz… W końcu, chciałem was zabrać i wyjechać, ale ona podała mnie do sądu… Dostałem Cornelię i do ukończenia twoich siedemnastu lat, nie mogłem dawać znaków życia… Oboje ustaliliśmy, że będzie lepiej, jeśli powiemy wam, że drugi rodzic nie żyje… -Dopadłam pudełko i wysypałam na dłoń garść tabletek, po czym wszystkie wsadziłam sobie do ust, popijając wodą. Chwilę stałam, trzymając się za serce, po czym odwróciłam się do niego i patrząc mu prosto w oczy, warknęłam:
-Teraz nienawidzę was obojga… Nienawidzę was…
***
-Dobra… to już Cię spakowałam, teraz tylko musimy poczekać, aż tato odpali samochód i jedziemy… - Cornelia uśmiechnęła się do mnie promiennie, próbując złagodzić całą sytuację.
Jednak moja mina nadal nie wyrażała najmniejszego zainteresowania pierwszym dniem w nowej szkole. Wiedziałam, że teraz czeka mnie mnóstwo nauki, żeby nadrobić moje zaległości spowodowane podróżą do Magdeburga. Nie miałam najmniejszej ochoty na edukowanie się, skoro moja przeszłość i przyszłość już legła w gruzach.
Nie miałam żadnego oparcia… Cornelia jeszcze się do mnie nie przekonała, Bill pewnie jest już opłacony z góry, a Ojciec…
Westchnęłam i zarzuciłam plecak na ramię, sprawdzając jego ciężar. Nie był lekki, ale też nie uginały mi się pod nim kolana… Był w sam raz.
Jednak mimo wszystko, czułam, że ten dzień… Pierwszy dzień… nie będzie taki jak powinien być. Nigdy nie witano mnie dobrze w żadnej szkole. Zawsze zostawałam wyśmiana, albo nawet w najgorszych wypadkach opluta. Wtedy chodziłam po szkole, szurając starymi butami i ze spuszczoną głową omijałam wszystkie miejsca, w których czaili się moi ‘wrogowie’. A miałam ich mnóstwo. Nie tylko przez cięty język, ale i przez wygląd.
Każdy zawsze mógł dopiec małej, bezbronnej, biednej dziewczynie, której nie było nawet stać na spodenki od wf-u. Dzienniczek zapełniony uwagami. To, że zrobiłam coś nie tak, tamto, że kogoś wyzwałam, kolejne, że nie mam podręczników… Już w pewnym sensie się do tego przyzwyczaiłam. Wiedziałam, że jak wejdę do szkoły, zostanę opluta, że wyleją mi coś na głowę, obleją wodą, może nawet jak mieli gorszy dzień, pobiją…
-No, chodźmy… -Cornelia poklepała mnie po ramieniu i obie zeszłyśmy na dół, wchodząc specjalnymi drzwiami do garażu.
Usiadłam wygodnie na tylnim siedzeniu i zamknęłam oczy, wkładając do uszu mp3 siostry i wyobrażając sobie Bóg wie, co… Najbardziej jednak bałam się nowych ludzi… Tamtych znałam i wiedziałam, do czego są zdolni, jednak o Nich nie miałam pojęcia… Może, jeśli szanowali Cornelię, będą szanować i mnie? Choć nie miałam pewności, że do niej odnosili się lepiej niż do mnie w poprzedniej szkole… Jednak ona miała markowe ubrania, była zadbana, atrakcyjna, musieli uważać ją za kogoś, kogo trzeba się bać, bo ma wtyki tam i ówdzie.
W końcu po kilkunastu minutach samochód stanął. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przez szybę, wielki, beżowy budynek, z ogromnym zegarem nad drzwiami wejściowymi. Dochodziła godzina ósma. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z siostrą i chwyciłam ją pod ramię, czując dziwny skurcz w brzuchu. Gdybym miała teraz pod ręką moje małe, białe pudełeczko, na pewno bym skorzystała z jego zawartości… Jednak To, pozostało w domu…
Chciałam się zapaść pod ziemię i nigdy stamtąd nie wydostać, ale zostałam wepchnięta do środka. Tam były już tylko kafelki, albo drewniane panele.
-I jesteśmy na miejscu… To znaczy na korytarzu… -Rozejrzałam się po turkusowych ścianach, między którymi stało mnóstwo małych grupek ludzi, rozmawiających o czymś zawzięcie i niezwracających na nas uwagi. Odetchnęłam. Jeśli teraz nie zaczęli się nade mną pastwić, nie mogło być już tak źle. –Dobra… twoja sala jest tam… -wskazała mi duże drzwi –Ja zmykam, po szkole wpadnie po ciebie… -zaczęła, lecz ktoś złapał ją za rękę i pociągnął w stronę tłumu. –Ach! Pa! Udanego dnia! –Zawołała tylko i już zginęła w tłumie.
Przygryzłam nerwowo dolną wargę, po czym udałam się w stronę wskazanych mi wcześniej drzwi. Nikt nawet na mnie nie spojrzał… No może, pomijając małą grupkę chłopaków… Ale ich można było nazwać nikim, więc czułam się wręcz niewidoczna.
-Nowa? –Usłyszałam za sobą, czując palce, błądzące po moim karku.
Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą wysokiego bruneta, który patrzył na mnie z zainteresowaniem i iskierkami w oczach.
-A ty już stały bywalec, co? –Przedrzeźniłam go, po czym odwróciłam się na pięcie i znów ruszyłam przed siebie… Myślałam, że odpuści, że da sobie spokój i poszuka kolejnego obiektu ‘westchnień’, lecz ten nadal nie ustępował i dorównał mi kroku.
-Nie no… Cornee… przestań… - parsknął śmiechem, po czym położył dłoń na moim ramieniu. Przewróciłam oczami.
-Nie jestem Cornee… Przykro mi… -warknęłam, zupełnie ignorując jego zachowanie.
To było chyba niemożliwe, że ona kręciła z dwoma chłopakami naraz.
Nie byłaby zdolna do takich rzeczy… A przynajmniej miałam taką nadzieję…
-Ta? A kto? Święty Franciszek?! –Roześmiał się głośno, a z jego miny mogłam odczytać, że był zadowolony ze swojego nowego ‘błyskotliwego’ i pokładającego publiczność na kolana tekstu. Podniosłam wysoko brwi, patrząc na niego z politowaniem, po czym bez słowa, ponownie ruszyłam przed siebie. Zrezygnował.
Doszłam na miejsce i oparłam się o ścianę, zjeżdżając po niej na ziemię. Głośne szepty wszystkich uczniów i ogólny gwar oraz tłok, doprowadzały mnie do szału. Już chyba wolałam ciszę i zapach śliny mieszający się z moim szamponem. Wzdrygnęłam się na samą myśl.
-Cześć… -kolejny chłopak, próbujący wzbudzić we mnie sympatię.
Spojrzałam na niego wrogo.
-Pa… - wydukałam, po czym podniosłam się i przeczesałam włosy palcami.
Jeszcze chwilę i wybuchłabym jak gorący wulkan, połączony z trzęsieniem ziemi. Koszmar. Czy każdy chłopak w tamtej szkole musiał być pustym podrywaczem?
A gdy tylko powiedziało się coś ostrzejszego, odwracał się i odchodził, szukając kolejnego łupu?
-Dzień dobry… - zobaczyłam przed sobą bruneta, uśmiechającego się do mnie przymilnie.
Zebrało mi się na wymioty.
-MAM NA PLECACH NAPISANE: ‘DZIWKA DO WZIĘCIA’?! – Wrzasnęłam, nie wytrzymując złości i pozwalając, żeby cienka już do granic osłonka przed wybuchem, rozerwała się na strzępy.
-No nie wiem… może tak a może nie… -Zaśpiewał, po czym chwycił moją twarz w ręce i dokładnie przyjrzał mi się. Miałam ochotę wyrwać mu wszystkie kudły z głowy i wydrapać oczy, lecz powstrzymałam się od tego, wiedząc, że zostałabym wywalona ze szkoły. – Twoje nazwisko? –Spytał, po czym zelżył uścisk na moim podbródku.
Momentalnie zrobiłam się czerwona.
-To… ty… to znaczy pan… jest pan nauczycielem?! –Wyjąkałam, przeklinając się w myśli. Głośno przełknęłam ślinę, po czym zrobiłam niewinną minkę i przygryzłam wargę, myśląc, że to ulży mojemu cierpieniu…
-Twoje nazwisko!? –Spytał donośniej, na co podskoczyłam ze strachu i ponownie wyjąkałam:
-Stümer –Mężczyzna podrapał się po głowie, po czym bez słowa, przekręcił klucz w zamku do klasy i wszedł do środka, zostawiając mnie osłupiałą w tyle. Odetchnęłam.
-Wejdź Stümer… -rozległo się, przez co straciłam wszelkie nadzieję, na dobrą pozycję w szkole. Jednak nie uszło mi to na sucho. Będę miała albo poważną rozmowę, albo jakąś karę już w pierwszym dniu mojego pobytu w tej dżungli. Walnęłam pięścią w ścianę, po czym weszłam, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałam się po klasie. Duża tablica, przed którą stało jasne, sosnowe biurko z kubkiem kawy pośrodku, cztery rzędy ławek i duże gablotki, stojące na końcu Sali. –Usiądź… - wskazał pierwszą ławkę, po czym sam, rozsiadł się na swoim fotelu i spojrzał na mnie z uwagą. –To ty jesteś siostrą bliźniaczką Cornelii, tak? –Spytał obojętnie, obracając w palcach mały, żółty ołówek.
-Tak… -odparłam. Teraz mogłam dokładniej mu się przyjrzeć, niż w czasie tych ułamków sekund, przed wejściem do klasy. Miał może dwadzieścia-cztery, albo dwadzieścia-pięć lat, dużą koszulę w kratkę, jeansy, adidasy, czarne, krótkie włosy i brązowe oczy… Gdyby nie fakt, iż był nauczycielem, zainteresowałabym się nim… Jednak, śmieszna była wizja uczennicy kochającej się w swoim wychowawcy.
Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się kpiący uśmieszek.
Jednak zanim zdążyłam go z niej zdjąć, mężczyzna spytał:
-Nauczyciel i uczennica, co? – Roześmiał się cicho, widząc oburzenie na mojej twarzy.
-Pan mi coś sugeruje?! – Fuknęłam, po czym wstałam, głośno szurając krzesłem i skierowałam się do wyjścia.
-Nie… nic Ci nie sugeruje… -Odwróciłam się w jego stronę i zmrużyłam oczy.
-Skoro pan mi mówi na ‘Ty’, ja też powinnam… -wstał i podszedł do mnie, przejeżdżając mi palcem po policzku.
-Nie bądź taka mądra, bo wpadniesz i będziesz miała umilone życie… -odwróciłam się i bez słowa opuściłam pomieszczenie.
***
-I skumaj! Ja mu mówię, że skoro on mi mówi na ‘ty’ to i ja powinnam, a ten na to: ‘Nie bądź taka mądra, bo wpadniesz i będziesz miała umilone życie’! –Parsknęłam panicznym śmiechem, nerwowo bawiąc się rzemykami na lewym nadgarstku. –Masz coś na uspokojenie? –Spojrzałam na moją rozmówczynię, która pokręciła przecząco głową, po czym odwróciła się i z miną Ach-uwolniłam-się-od-niej ruszyła przed siebie.
Fuknęłam głośno, pokazując jej wulgarny gest palcem, po czym zanurzyłam ręce we włosach i czekałam na zbawienie – dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Wstałam i zerkając na zegar pobiegłam w stronę Sali, w której odbywał się właśnie język Niemiecki. Jednak jedno, krótkie wyjście do ‘toalety’, może zrobić dla człowieka tak wiele. Mimo iż nie miałam swoich tabletek, po przemyciu twarzy zimną wodą, odzyskałam chwilowo spokój…
-Stümer… gdzież ty się podziewałaś tak długo?! –Mężczyzna uśmiechnął się diabolicznie, po czym podszedł do dziennika i wpisał do niego uwagę skierowaną do mojego ojca.
Zrobiłam się czerwona na twarzy. Czułam, że zaraz powiem coś niemiłego, za co dostanie mi się jeszcze bardziej. Przymknęłam oczy i usiadłam na swoim miejscu, czując współczujące spojrzenia wlepione w moje plecy.
Dzwonek.
Ze zmęczoną miną, podniosłam się, mając do siebie pretensje, o niepotrzebne siadanie. Spakowałam wszystkie rzeczy i już chciałam wyjść, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek u lewej ręki…
-Ty kochanie, zostajesz…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kermit
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Muppet Show
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 21:15 Temat postu: |
|
|
Pierwsza!
No coż ja mogę powiedzieć. Chyba nic. Nie stać mnie na jakąs konstruktywną wypowiedź. Nie umiem, nie potrafię, nie chcę... wiem, że jest cudownie i to wystarczy...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kermit dnia Sobota 18-03-2006, 21:20, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
A$&A
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Stettin
|
Wysłany: Sobota 18-03-2006, 21:16 Temat postu: |
|
|
a myslalam za ja bede pierwsza...no wiesz a teraz lece czytac <lol>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|