|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Holloway
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z owocowego sadu;)
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 17:21 Temat postu: Nie pozwól mi utonąć..+ |
|
|
Wiem, że ta jednoczęściówka może wydawac się długa. Wiem. Ale ja nie potrafię zatrzymać się na dwóch stronach, jesli czuję, że musze napisac więcej. Poprostu. A teraz do rzeczy. Jeżeli chodzi o muzykę przy czytaniu, to każda oprocz hip-hopu jest na miejscu. Chociaz jeśli komuś pasuje, to wporządku. Wszystkie powtórzenia są celowe. Występuje też dość dużo metafor. Jeden fakt, bliźniacy naprawdę przeprowadzili się w kwietniu do Hamburga. A teraz. Milego czytania.
Nie pozwól mi utonąć..
Wszystko się zmienia. Każdy dzień jest inny. Chociaż bardzo bym chciał to nie znajdę koło
drzwi przycisków : Cofnij i Powtórz. Z pewnością nie raz uratowałyby mnie one od kłopotów oraz głupot, które teraz popełniałem coraz częściej. Przestałem być dzieckiem już dawno temu, ale dopiero niedawno to sobie uświadomiłem. Zdecydowanie za dużo miejsca w moim życiu zajmowały imprezy. Zamykały mi oczy na świat wykwintnymi, drogimi alkoholami. Upajały pięknymi dziewczynami, dla których absolutnie nie liczyło się to, że wyglądałem jak przemoknięta gąbka po kilku nieprzespanych nocach albo wyczerpującym koncercie. Dla nich byłem chodzącym, zielonym banknotem z pokaźnym nominałem. Fleszem aparatu, rozgłosem, sławą, obietnicą pojawienia się choć raz na okładce. Nigdy natomiast nie byłem Tomem.
Po prostu Tomem.
Nie ważne czy to były blondynki, brunetki czy szatynki. Wszystkie jednakowe. Może gdybym przyjrzał im się dokładniej.. Poznał ich historię, zanim do mojej skołatanej głowy dotarły procenty.. Może tak bym nie mówił. Często to ja je prowokowałem. Zwabiałem durnymi obietnicami bez pokrycia. A one szły za mną jak bym je zahipnotyzował wzrokiem. Niemal widziałem w ich oczach zaćmienie i dziwną mgłę przesłaniającą rozum. Łapały się na mój mieniący się brokatem i diamentami haczyk.
Sprawiało mi to satysfakcję.
Bo kto nie lubi być na szczycie? Mieć przez pewien czas złudzenie, że wszystko należy do ciebie. Bez ograniczeń. Nie było już krat zamykających drogę do upragnionych skarbów. Mama nie odciągnie mnie już zapłakanego od sklepowej witryny, gdzie leżał mój ulubiony komiks, ale był za drogi. Wsadzam to wspomnienie do szuflady z napisem: szara przeszłość. Ponieważ od dnia wydania naszego pierwszego singla, tygodnie nabrały barw. Pomarańczowy, czerwony, niebieski. Niczym światła w dyskotece. Bajecznie drogi iPod? Proszę bardzo. Zestaw multimedialny warty tysiące? Oczywiście. Jakbym chciał to w każdej chwili mogę wykupić całą serię tamtych komiksów. Nie stanowi to dla mnie żadnego problemu.
Ale czy przez to czuję się szczęśliwszy?
Na początku tak było. Ktoś, tam wysoko, pomachał mi przed twarzą wyjątkowo soczystym i jędrnym owocem, kiedy byłem spragniony. Rzuciłem się na niego z błyszczącymi oczami, mówiąc, że za spełnione marzenia jestem w stanie zrobić wszystko. Nie sam. Mój brat też miał w sobie cechy sroki łasej na błyskotki. Wypłynęliśmy na szerokie wody, przyrzekając sobie, że jesteśmy bezpieczni w naszych szalupach ratunkowych.
Jednak byliśmy w błędzie.
Minęło zaledwie parę miesięcy, a my zaczęliśmy tonąć. Woda nie była mętna i zielona, tylko przejrzysta. Tak cudowna, ze aż chciało się nią zachłysnąć i opaść na wyzłocone dno. Ani ja ani Bill nie chwytaliśmy się łapczywie koła ratunkowego gdy błękitna ciecz zalewała nas po czubki głów. Zdarzały się jednak takie dni, że przez moment całe moje ciało oplatały morskie glony zabierając ukojenie. Rajska woda zamieniała się w pieniące falami morze a nade mną widziałem jedynie burzowe, ciemne chmury. Wołałem do niego. Chciałem mu podać dłoń, lecz przeklęte zielska uniemożliwiały mi jakikolwiek ruch. Widziałem jego ciemne włosy unoszące się lekko w toni, lecz on nie wyglądał na przestraszonego. Przeciwnie, nie zwracał na nic uwagi i nadal lekko się uśmiechał mrużąc powieki.
Nie raz miewałem takie koszmary.
Ze strachem jednak stwierdzałem, że to nie sen, lecz prawda. Na razie tylko jej bardzo słabe rysy. Ja je widziałem. Bill jeszcze nie. Mam tylko nadzieję, że nie oślepnie do końca, zanim naprawdę utonie w szalejącym gniewem morzu.
***
Nie mogłem znaleźć sobie miejsca w domu. Odkąd przeprowadziliśmy się w kwietniu do Hamburga , czuje się oderwany od jakiejś większej całości. Tęsknie za zapachem świeżo upieczonego ciasta, którym raczyła nas mama w każdą niedzielę. Jej ciepłym głosem, gdy budziła nas z rana do szkoły. Oczywiście zawsze spóźnialiśmy się na autobus, ale to nie była wina naszej rodzicielki, tylko Billa, który swoje programowe godziny musiał odsiedzieć w toalecie. Jednak czasami zapominał zamknąć zamek, a wtedy ja wpadałem do środka i chlapałem go wodą z kranu, albo zabierałem mu lakier do paznokci. Ganiał mnie po całym domu, czego efektem było wylanie czarnego płynu na wykładzinę.
Czy to była ta szara przeszłość?
Nasz dom, a właściwie willa, była położona w największej dzielnicy Hamburga- Alton. Mieliśmy stąd blisko do sklepów, kina, parku i Bóg wie czego jeszcze. Rachunkami za światło jak zwykle się nie martwiliśmy. Bill mógł wziąć nawet i cztero godzinną kąpiel w pełnej po brzegi wannie, a i tak biały kwitek z czarną sumą nie przerażał nas. Nigdy.
Kiedyś oglądałem na RTL film o multimiliarderze, który mimo, że miał wszystko czego dusza pragnie, był bardzo nieszczęśliwy. Nie posiadał rodziny ani przyjaciół, bo zadzierał nosa i był bardzo egoistyczny. Nie odnalazł jeszcze swojej połówki, a ciepłe słowa zastępowały mu drogie przedmioty i obite aksamitem krzesła. Śmiałem się wtedy z niego i nazywałem „ zgrzybiałym prawiczkiem”.
Ale..
Gdybym obejrzał znowu ten film, to nawet bym się nie uśmiechnął.
Wielokrotnie, kiedy mój brat już spał, spacerowałem po korytarzach i zastanawiałem się nad wszystkim co mam i co utraciłem. Bałem się, chociaż sam nie wiem czego. Prawdy? Tego, ze bilans nie będzie się zgadzał? Zamiast zysku, wpadnę w czarną dziurę?
Teraz była kolejna noc, a ja nie spałem. Gładka pościel drażniła moją skórę, a patrząc w szerokie okna zamykałem szybko powieki. Świat kręcił się jak na dziecięcej karuzeli. Miałem wrażenie, że ściany lecą na mnie. Gdy byliśmy mali, coś takiego odczuwałem tylko podczas choroby.
Cisza stawała się nieznośna. Wiedziałem, że ktoś na mnie patrzy. Obrazy miały wyłupiaste oczy i szczerzyły się szyderczo.
Kolejny koszmar?
W ciemności dostrzegłem zarys kupki gazet lezącej koło lustra. Odkładaliśmy je stale w to samo miejsce a gdy uzbierał się już spory stożek, to wkładaliśmy do specjalnej skrzyni. To była swego rodzaju pamiątka. Na samym wierzchu spoczywało stare Bravo , gdzie razem z Billem promienieliśmy z okładki. Pod spodem znajdował się krzyczący wielki napis: UWAGA! Oni są ciągle do wzięcia!
Zapiekły mnie policzki. Szybko pochwyciłem papierowy magazyn i z napięciem wpatrywałem się w siebie samego. Czerwona koszula, markowa czapka, szelmowski uśmiech. Pełny zestaw. Obok stał chłopak równie tryskający optymizmem jak ja. Śmiał się całym sobą. Potencjalny kandydat na męża dla każdej dziewczyny pomiędzy trzynastym a siedemnastym rokiem życia. Ja zresztą tez nie miałem na co uskarżać. Porwałem gazetę na strzępy, chcąc rozładować złość. Fragmenty zdjęć, recenzji płyt, zestawień list przebojów opadały w zwolnionym tempie coraz niżej..niżej..
Podniosłem wzrok na swoje odbicie w lustrze. Długie dredy opadały mi na plecy a wilgotne oczy jarzyły się w szklanej powierzchni. Nie wyglądałem na idola. Na gwiazdę. Na luzaka.
Wyglądałem jak Tom. Po prostu Tom. Tylko, że zagubiony i zmęczony teraźniejszością.
***
Po południu mieliśmy jechać do Bremen. Kolejny koncert i kolejne popołudnie w obiektywie. Powinienem być bardziej zapobiegawczy i kupić sobie zatyczki do uszu. Zaczynają mnie już boleć po tych wszystkich piskach. Nabawię się zapalenia ślimaka, albo innego świństwa o którym wiem tyle co nic.
Skoro mamy wszędzie blisko, dobrze byłoby to kiedyś wykorzystać.
Postanowiłem pójść do parku.
Oczywiście mam jeszcze coś pod sufitem i wiedziałem, że należy się odrobinę zamaskować. Założyłem bluzę z największym kapturem jaki mam. Zrezygnowałem z czarnych okularów, bo wiem z doświadczenia, że one raczej przyciągają wzrok niż go odwracają. Miałem zimne ręce. Nie potrafię określić czego w tej chwili najbardziej potrzebuje. Odrobiny prywatności i świeżego powietrza na dobry początek. Bill, co mnie nie zwaliło z nóg, siedział w tej chwili w toalecie i przygotowywał się do wyjazdu. W pośpiechu wsadziłem do kieszeni komórkę, portfel, odtwarzacz mp3, paczkę L&M-ów i zapalniczkę. Takk. Potrzebuje świeżego powietrza. Cholera, nawet w parku będę kopcił. Zapukałem w białe drzwi.
- Bill, wychodzę na chwilę.
Cisza.
- Bill?
- A gdzie idziesz?- usłyszałem jego głos. Był trochę stłumiony suszarką do włosów, ale wiem, że coś go zaniepokoiło.
Moja ręka powoli zjechała po śnieżnej farbie na dół.
- Do parku. Niedługo przyjdę..- mruknąłem i jeszcze szybciej niż zamierzałem, popędziłem na schodach w kierunku wyjścia.
Nie muszę się z niczego tłumaczyć. Nikomu. To przeszłość. Moja, kochana, szara przeszłość. Karcące spojrzenie matki po wspanialej imprezie i smutny wzrok Jorga.
To..
Zachłysnąłem się promieniami słońca, gdy biegłem brukowanym chodnikiem.
Tylko...
Nacisnąłem nerwowo guzik uruchamiający naszą elektroniczną furtkę i odblokowujący zabezpieczenia.
Szara..
Trzasnąłem nią z całej siły, aż gołębie siedzące na drutach telefonicznych odfrunęły w innym kierunku.
Przeszłość..
***
Park przy BanhofstraBse oprócz drzew, fontanny tuż przy wejściu, różanych krzewów i zielonych ławek z tymi nieznośnymi tabliczkami, oferuje jeszcze jedną wspaniałą atrakcję.
Most i wąski strumień płynącej pod nim wody.
To tam właśnie postanowiłem pobyć trochę dłużej. Oparłem dłonie na żelaznej barierce i przypatrywałem się ciemnym kamieniom znajdującym się na dnie. Nie skorzystałem z żadnej przyniesionej rzeczy. Palić mi się odechciało, rap nie pasuje do otaczającej mnie atmosfery a w pobliżu i tak nie było żadnego sklepu, abym mógł posłużyć się kartą kredytową. Świat nagle przestał się kręcić. Zwalniał z każdą minutą. Im dłużej stałem na moście i słuchałem śmiechu dzieci, które jakieś małżeństwo wzięło ze sobą.
Po jakimś czasie jednak ten śmiech mi się znudził. Zgryzłem zęby. Jak ja się nie mogę śmiać to nikt inny nie może tego robić za mnie.
Egoizm?
Zaraziłem się od brata. Najwyraźniej.
Spojrzałem pod nogi. Koło czarnych butów z Pumy ujrzałem stokrotkę. Taką zwyczajną. Białą. Kiwała się lekko na wietrze, wyginając zieloną łodyżkę do samej ziemi. Nie wiem kiedy, ale postanowiłem ją zerwać. Ot tak. A byłem przyzwyczajony do natychmiastowego spełniana swoich zachcianek. Więc realizacja i tej nie sprawiła mi żadnej trudności.
Podniosłem się, czując, ze kaptur spadł mi z głowy. Nie związałem dredów. Nie założyłem czapki. Mam to w dupie. Na pięć minut mogę zapomnieć kim jestem.
Usłyszałem kroki. Charakterystyczne. Nie pierwsze lepsze.
- Mówiłeś, ze niedługo przyjdziesz.- powiedział Bill, wchodząc na mostek.
Spojrzałem na niego. Nie umalował się tak mocno jak myślałem, praktycznie wcale tego nie zrobił. Włosów nie usztywnił żelem ani pianką. Po prostu je umył i wysuszył.
Od razu poznałem, ze coś jest nie tak.
- Przez spacer jeszcze nikt nie umarł.
Moje oczy znowu spoczęły na stokrotce, którą trzymałem w prawej ręce. Kolor płatków przypominał mi nasze drzwi od łazienki. Głupi jestem.
Bill westchnął i stanął koło mnie.
- Tom..- szepnął tak cicho, ze ledwie usłyszałem.
- Co?- burknąłem, powstrzymując się od ukręcenia szyi małej dziewczynce, która beztrosko grała z bratem w łapki.
- Nie pozwól mi utonąć..
Oblał mnie zimny dreszcz, a w uszach huknęło mi tak, jakbym stał przy samym głośniku podczas koncertu grupy metalowej.
Tez nie miał okularów ani bluzy z kapturem. Na drugi plan odstawiłem fakt, że wystawiliśmy się fankom jak na tacy.
Nagle miałem wrażenie, ze jestem lekki jak tamto Bravo, które rwałem w ciemnym korytarzu.
Glony oplatające moje ciało rozluźniły się. Mogłem podpłynąć do brata i złapać go za rękę. Otworzyłem oczy w morskiej toni i zauważyłem, że wcale nie był już taki spokojny i szczęśliwy. Bał się tak samo jak ja.
Uśmiechnąłem się i przyłożyłem płatki stokrotki do jego policzka.
- Nie pozwolę..
Finito.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Holloway dnia Piątek 18-08-2006, 13:16, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
helcia
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co? a po co? a dlaczego?
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 17:32 Temat postu: |
|
|
Czytam.
A jednak narazie nie przeczytam.
Za długie na teraz.
Wieczorem.
P.S. Moja noga! To cholerne szkła musiało akurat mi wejść w noge?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czosneq_91
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: masz lizaka?
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 18:32 Temat postu: |
|
|
A ja przeczytałam.
I jestem pod wrażeniem.
Wykonanie bardzo mi sie podobało.
Było kilka literówek i to chyba na tyle.
Ale niech ktoś inny pokaże Ci błędy, bo ja mam goraczkę .
Ładnie było.
To ja.
Mały zul.
, ,
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_Orzech_
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Pacanowa XD
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 19:10 Temat postu: |
|
|
Długie ale warto było czytać do końca.
Podoba mi się, że napisałaś to w imieniu Toma.
Ogólnie, fajnie rozwinięte i opisane.
Warte przeczytania. Oceniam na 5
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
S.E.T.A.
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina mroku, tam na mym rumaku z krukiem u boku żyję w kaplicy...
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 19:11 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam.
Temat jest oklepany, jednakże Ty pokazałaś to z innej perspektywy.
Czytałam, przy - Diam's - Par amour.
Pierwsza partówka?
Jeśli tak to gratuluję idealnego startu.
Jestem pod wrażeniem takiego pomysłu.
Wykonanie bardzo, bardzo ciekawe.
Jeśli były błędy - nie zauważałam ich.
Skupiłam się na słowach.
Taka długość z reguły odraża, jednakże w tym przypadku przyciągała i była plusem.
Podobało mi się.
Jestem, jak najbardziej na TAK.
Nie podoba mi się jedynie to, iż to mało realne.
Tom?
On i dojść do tego, iż kariera jest zagrożeniem i się oddalają od siebie?
Nie.
To graniczy z cudem, a ja w nie nie wierzę.
-5.
Dziękuję za wysłuchanie..
To tylko ja...
Avis...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
helcia
Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a co? a po co? a dlaczego?
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 20:33 Temat postu: |
|
|
Teraz przeczytałam.
I się z tego cieszę.
Bo było bardzo ładnie.
Bo gratuluje.
Bo myślę że jesteś kolejnym wielkim talentem.
Może się myle ale jeżeli to pierwsza jednoczęściówka to...Podziwiam.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holloway
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z owocowego sadu;)
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 21:10 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że jednopartówka przypadła do gustu i dziękuje za mile słowa.
czosneq_91: Dzięki^^
Vicca: Miło mi. Sama nie wiem dlaczego, ale to własnie z punktu widzenia Toma wolę pisać opowiadania.
S.E.T.A: Bardzo Ci dziękuje za taki pochlebny komentarz Nie jest to moja pierwsza jednoczęściówka. Trzecia. Tom wygląda na lekkoducha, ale wydaje mi się, że to własnie on szybciej otrząśnie się z blysku fleszy niż zapatrzony w swoje białe pasemka i tatuaże, Bill.
Helcia: Super,że jednak przeczytałaś. Naprawdę się cieszę. Dla takich komentarzy jak twoje warto pisać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
S.E.T.A.
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina mroku, tam na mym rumaku z krukiem u boku żyję w kaplicy...
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 21:15 Temat postu: |
|
|
Za szczerość z głazu takiego, jak mój się nie dziękuję.
Zapamiętaj to sobie, bo nie lubię się powtarzać.
Cóż...
Muszę poszukać, jakiś innych.
Albo lepiej nie.
Wolę się nie przerazić.
Hmm..
Sądzę, iż z tej dwójki żaden nie ma szans.
Są pochłonieni karierą.
Spełniają marzenia.
Dla mnie jedynie Georg i Gustav są wartościowi i mają szanse na to, aby woda sodowa nie uderzyła do głowy.
Tom jest bezwzględny.
Ogłupiały.
Zimny.
Lubi się bawić.
Nie potrafię uwierzyć, iż mógłby się zmienić.
Ty rób co chcesz.
Dziękuję za wysłuchanie..
To tylko ja...
Avis...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Pinacollada
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gondor, Czwarta Epoka
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 5:20 Temat postu: |
|
|
Nie chce mi się błędów wytykać, jest ich za wiele.
Ogólnie same literówki, brak ogonków.
Zabiło mnie natopisast, że napisałaś 'chodź' zamiats 'choć', bo to forma druga jest poprawna w ww. kontekście.
Napisane świetnie, metafory, uczucia, opisy - wszystko jest,
Pomysł nie wydaje mi się oklapany, lecz nie jest też do końca nowością.
Czułam się, jakbym czytała swoja pierwszą jedoczęściówkę.
Rośnie nam tutaj osoba z wielką szansa na zostanie w elicie pisarskiej forum.
Pozdrawiam,
Pinacol.
Edit:
Ciesz się, obdarowałam Cię moim 400 postem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kajman
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: nieważne.
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 8:33 Temat postu: |
|
|
Holloway napisał: |
Fleszem aparatu, rozgłosem, sławą, obietnicą pojawienia się chodź raz na okładce |
Choć
Holloway napisał: |
Mam tylko nadzieję, że nie oślepnie do końca, zanim naprawdę utonie w szalejącym gniewem morzu. |
Tego zdania nie rozumiem. Może powinno być:
Według Kajmanka napisał: |
Mam tylko nadzieję, że nie oślepnie do końca, zanim naprawdę utonie w szalejącym gniewie morza (?) |
albo
Według Kajmanka napisał: |
Mam tylko nadzieję, że nie oślepnie do końca, zanim naprawdę utonie w szalejącym gniewem morza (?) |
Hmm...a może tu nie ma błędu
Sama już nie wiem, ale coś mi tu nie pasuje.
Holloway napisał: |
Odkładaliśmy je stale w to samo miejsce a gdy uzbiera się już spory stożek, to wkładaliśmy do specjalnej skrzyni. |
A nie powinno być uzbierał ?
Holloway napisał: |
Mogłem podpłynąć do brata i załapać go za rękę. |
Złapać
To wszystkie błedy które wychwyciłam w tej jednopartówce.
Ogólnie temat bardzo ciekawy.
Powiem szczerze, że bardzo mnie zaciekawiło co bedzie dalej i dalej i dalej.
Czytało mi się lekko, bez żadnych większych problemów.
Tylko nieraz przeszkadzało mi brak ogonków przy niektórych literkach.
Miałaś naprawde bardzo dobry pomysł.
Wykonanie również bardzo dobre.
Uczucia, opisy...to wszystko co jest potrzebne można tutaj znaleźć.
Cóż tu można jeszcze dodać?
Następny talent na forum się szykuje
Jestem na tak!
Pozdrawiam
Kajman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻelK@
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 12:31 Temat postu: |
|
|
Podobało mi się.
Bardzo...
Było takie realistyczne, bo kto wie jak na prawdę czują się bliźniacy, Gucio i Georg?Nikt... Media pokazują ich jako ludzi idealnych, bez zmartwień, mających wszytsko. Ale tak nie jest. Nie mają już tej prywatności i szansy na bezinteresowną przyjaźń lub miłość. Cóż, taka cena sławy. Może jeszcze kiedyś znajdą kogoś kto nie poleci na ich kase itp. Niestety takich ludzi jest mało.
Jak to czytałam, poczulam sie jak Tom.
Zabolało...
Dobrze przekzanałas uczucia. Oby tak dalej BOGINI
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holloway
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z owocowego sadu;)
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 13:40 Temat postu: |
|
|
Większość błędów poprawiłam, pomijając ogonki. Za dużo. Co do wskazanego zdania..hm..chyba zostawię jednak swoją wersję.
S.E.T.A: Może masz i rację, ale ja nie staram się tak negatywnie oceniać Toma, nie znając go prywatnie. Media bardzo zmieniają ludzi. Kto wie jaki ten chłopak jest naprawdę.
Pinacollada: Kilka błędów porobiłam..ech..Trudno. Muszę chyba przeczytać twoje jednoczęściówki. Ciekawi mnie to. Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki.
Kajman: Ach.. te moje błędziory. Strasznie mi teraz głupio. Już od dawna chciałam napisać coś w tym stylu. O czym myślą, czy są szczęśliwi przez to co mają i czy tęsknią za przeszłością. Domysły też są ciekawe. Cieszę się, że nie znudziłam Cię opowiadaniem.
Żelk@: Myślisz tak samo jak ja. Własnie o to mi chodziło. To jedno z przesłań tej jednopartówki. Bardzo dobrze zrozumiałaś Bogini? Heh na to jeszcze za wcześnie. Ja dopiero zaczynam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
S.E.T.A.
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina mroku, tam na mym rumaku z krukiem u boku żyję w kaplicy...
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 15:30 Temat postu: |
|
|
Ja ludzi nie oceniam powierzchownie.
Nie wypowiadam się póki kogoś osobiście nie poznam.
Nie wierzę w to co mówi prasa i media.
Wiem swoje.
Aż za dobrze.
Los nie był przychylny pokazać mi go z ,,dobrej'' strony, jeśli takową posiada.
Avis...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|