|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
*AnIoŁeK*
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: TaRnÓw
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 17:22 Temat postu: |
|
|
Moje kochane rodzynki, oto przed Wami kolejny świezy nius z mjej wyobraźni... Co moge powiedzieć czeka Was niespodzianka a co bedzie dalej to sie szykujcie...Tylko Kiedy uuguhuhuhuh Keine Ahnung
Kolejny dzień był masą niespodzianek. Już same szeptanie do ucha, sprawiło, że leniwie odtrąciłam Billa z łóżka. Dało się usłyszeć jęk czarnowłosego.
-Nie ma to, jak miłe powitanie- mamrotał.
-Nie trzeba było mnie budzić!- zapytałam.
-Zapamiętam to sobie- odrzekł.
-Przynieś mi śniadanie.
-Tutaj panuje samoobsługa - i wystawił mi język.
Wydostałam się łóżka i wyszykowana zeszłam do kuchni, gdzie Simone przywitała mnie uśmiechem.
-Bill mi powiedział, nawet miło, że to Ty- odrzekła spokojnym tonem. Jakby się nie przejmowała tym, że zostanie babcią.
-Wybraliście imiona? - zapytała, podając mi talerz. Skrzywiłam się na widok jajecznicy, toteż żułam chleb z sałatą i pomidorem. Tylko Bill posyłał mi wesołe spojrzenie, jakbym miała puch na głowie.
-No co? – zapytałam zniecierpliwiona.
-Do twarzy ci z tą fryzurą. Jest taka piękna, kiedy jest w nieładzie- wydukał.
Uśmiechnęłam się, bo nie miałam ochoty na kłótnię. Simone tymczasem wyszła na chwilę z kuchni. Nic mi się kompletnie nie chciało. Kiedy zmywałam talerze po sobie i po młodszym z bliźniaków, drugi wpadł do kuchni.
- O, kiedy przyjechałeś?- zapytał zaciekawiony Bill.
- Dzisiaj- odpowiedział wesoło Tom. - Żal było wracać, no ale obiecałem Dawidowi, że będę.
- Jak tam moja siostra?- zapytałam.
- Fajnie, to ty… fajnie Cię widzieć na starych śmieciach.
- Wiem – odparłam pewna siebie.
- O, który dzisiaj jest? - zapytał się Tom.
- Zdaje mi się, że 15 sierpnia - odrzekła ich matka, wchodząc ponownie i pocałowała dredziarza w czoło. Tom zerknął ukradkiem na mnie i uśmiechnął się cwanie.
- Larin trochę ci przybyło na wadze, zgadłem?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Kaulitz siedział zdezorientowany, nie wiedząc, o co chodzi. W końcu z pomocą przyszła mu mama.
- Będziesz wujkiem kochany.
- Tak? – zapytał zdziwiony, po czym dodał - No to fajnie, to kiedy będę mógł ich uczyć grać na gitarze?
- A nie mówiłam - zaśmiałam się, zerkając na Billa.
- Dobra. Wieczorem zaproś wszystkich, dziś mamy premierę teledysku przed zamknięciem się w studiu - ożywił się Bill.
- Masz rację, tylko brakuje mi jednej osoby do towarzystwa.
-No, Tom, tylko ty też nie uczyń mnie szybko babcią - zaśmiała się Simone.
- Mamo - jęknął Tom.
- Chociaż jeśli twoja dziewczyna jest tak samo piękna jak Larin, to nie mam nic przeciwko - puściła mi oczko, kiedy ja z Billem śmialiśmy się już do rozpuchu.
Tom zawstydzony poszedł do pokoju, trzaskając drzwiami.
- Chyba się nie obraził? – zapytałam.
- No coś ty - dodał Bill. - Jak tam teledysk?
- Beznadziejny. Musiałam grać z każdym, bez żadnego pyskowania. Ostatni raz się na to zgodziłam.
- Oj, widzę po minie, że żałujesz - wyszczerzył białe ząbki Bill.
- O jaką premierę chodzi?- zapytałam. – Czemu ja o wszystkim dowiaduję się na końcu?
- No nakręciliśmy 2 teledyski, kiedy ty byłaś u nich.
- Aha - wymamrotałam.
Całe południe szybko minęło. Tuż po godzinie osiemnastej znajomi zaszyli się w naszym gronie, by oglądać premierę. Wszyscy ze skupieniem oglądaliśmy teledysk „Der Letzte Tag”. Trochę się skwasiłam.
- To jeszcze nie koniec, ponieważ fani jeszcze o tym nie wiedzą, ty jesteś pierwsza - dodał zadowolony Tom, wkładając do odtwarzacza DVD płytę.
Zerknęłam na napis” Wir Schliessen Uns Ein” i chłonęłam dalej. Patrzyłam nieco sceptycznym wzrokiem na Billa i na resztę, kiedy teledysk się kończył.
- Szczerze?- odpowiedziałam.
- No - odrzekli chórem.
- Zrobiliście to wszystko na odwal się – i włączyłam na Vive niemiecką, gdzie Klaas zapowiadał premierę US5.
- O jak fajnie – odrzekła Francis.
Każdy z zapartym tchem oglądał scenę, dopóki nie doszło do sceny, kiedy niby się rozebrałam do basenu, by popływać z Richiem. Potem scena łóżkowa z Chrisem, przecież nie całował mnie w szyje ani w dekolt tylko w usta. Patrzyłam zaskoczona w monitor niedowierzając w to, co widzę. Długo po tym nie mogłam dojść do siebie.
- Larin? - zapytała Francis.- Wiedziałaś o tym?
- Bill i ty się na to zgodziłeś? - zapytał z wyrzutem Gustaw.
- Chodź – mruknął chłodno Bill. To nie była prośba, zabrzmiało to jak rozkaz bez sprzeciwu. Wybraliśmy się do sąsiedniego pokoju. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się w jego stronę. Miał zimny zarys twarzy, cokolwiek bym chciała powiedzieć, zostanie z pewnością użyte przeciwko mnie.
- Masz coś na usprawiedliwienie? – zapytał chłodno.
- Nie było tych scen.
- Nie było?- podniósł jedna brew dając wyraz zaskoczenia. - To niby dlaczego teraz są?
- Nie wiem – szepnęłam. - Nie było tego w scenariuszu, nie rozebrałam się, a pocałunek był oschły w usta.
- Kogo chcesz oszukać? – wycedził, stojąc twarzą w twarz - Mnie czy siebie?
- Nikogo, mówię tak jak jest- wycedziłam.
- Zastanów się! – krzyknął.
- Jest tak, jak mówię, do cholery! - tym razem sama krzyknęłam.
- Oszukujesz, kłamiesz! – wrzasnął.
- Tym razem sam siebie oszukujesz !!! - wrzasnęłam na cały dom- Nie ja siebie, tylko ty siebie. A ten wasz teledysk, to co? Może miło ci było, jak cię obmacywały nawet po nogach?
Zrozumiał moją aluzję.
- Żebyś wiedziała, że chętnie bym to powtórzył – odrzekł.
- Świetnie – warknęłam, otwierając drzwi, kiedy to Tom, Gustav i Francis upadli na ziemię.
- My tylko… – zaczął Tom i zamarł widząc moje spojrzenie- Bracie???
- Bierzesz jej stronę? – zapytał.
- Nie musicie brać nikogo strony – wycedziłam.- Dam sobie radę- uśmiechnęłam się, posyłając sztuczny uśmiech.
- Przecież my nigdy nie obdarzyliśmy się zaufaniem, był tylko sztuczny seks, oświadczyny i ślub. Po co, prawda? - zapytałam łamiącym się głosem.
- Larin, stój! - krzyknęła Francis, kiedy wyszłam szybkim krokiem z pokoju. – Bill, do cholery, to matka twoich dzieci i chcesz to wszystko zburzyć?
- Zostawcie mnie samego. Dla waszego dobra - zacisnął pięści.
- No dobra stary, skoro taka twoja wola - odburknął Georg.
Tom zszedł do salonu, kiedy zakładałam czarny płaszcz na siebie.
- Larin… – wyszeptał.
- Zamknij się, Kaulitz – szepnęłam. - I nie za trzymuj mnie. Jemu powiedz tylko, że trzeba było mnie zostawić wcześniej w spokoju.
Wyszłam, odchodziłam wolnym krokiem, ku skomleniu Scottiego. Czułam na sobie jego wzrok. Z jego pokoju tuż za zasłona. Pustą alejką kopałam drobne kamyczki. Z kieszeni wyciągnęłam komórkę i przechodząc tuż obok strumyka pozbyłam się tej rzeczy. Jakby mi na niej nie zależało. Miałam przy sobie jeszcze jedną rzecz, jego zdjęcie, kiedy razem byliśmy w wesołym miasteczku.
Porwał wiatr, a ja jakby nic się nie stało, jakby żadnego między nami uczucia nie było; jak skała, patrzyłam, jak wiatr daleko zabiera tą fotografię.
- Larin – usłyszałam kobiecy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam zdyszaną Francis.
- Mogę pójść z tobą? – spytała, niepewna mojej reakcji.
- Możesz mnie odprowadzić na miejsce samobójców – odpowiedziałam.
- Żartujesz, prawda? - zaśmiała się niespokojnie, a ja zerknęłam na nią z powagą. Spoważniała natychmiast, idąc ze mną w ciszy.
- Wierzę ci – odrzekła po fakcie.
- Fajnie - odparłam sucho.
- Mówię poważnie i nie chcę żebyś się zabijała.
- Nie miałam na myśli śmierci - odpowiedziałam chłodnym tonem.- Nie znasz potocznej nazwy „miejsce samobójców”?
- Musze się chwilę zastanowić…
- To myśl - i szłam przed siebie. Pustą aleję zastąpiła droga asfaltowa i parking taksówek. Wsiadłam do niej, posyłając pytające spojrzenie do Francis.
Wsiadła.
- Na dworzec - odrzekła, a ja uśmiechnęłam się pod nosem widząc, że zerka na mnie.
Jazda nie trwała zbyt długo.
- Wracasz? A rodzice?
- Nie bój żaby – mruknęłam.
- Mogę wiedzieć dokąd jedziesz? - spytała z troską Francis.
- Do domu. Odnaleźć siebie, taką, jaka byłam wcześniej – powiedziałam, idąc w stronę peronu.
- Czyli gdzie? – spytała.
- W piekle – pomyślałam, przewracając oczy. - Do moich przyjaciół Francis, do moich rodzynków, które mnie nigdy nie skrzywdziły.
- Zobaczymy się kiedyś? Może miejmy ze sobą jakiś kontakt?
- Nie, wybacz, najwyższa pora stać się wielką niewiadomą - odrzekłam z uśmiechem.
- Mimo to, nadal nic z tego nie rozumiem. Wiem przynajmniej jedno, że będziesz żyć.
- Już nie długo - pomyślałam, żegnając ją.
Nie powiedziałam gdzie jadę. Wracałam do Daniela, odnowić wszystko. Ale czy coś z tego wyjdzie, czy zdążę zapomnieć o byciu kochaną?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *AnIoŁeK* dnia Piątek 25-08-2006, 18:54, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
kasiuleczek
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 17:25 Temat postu: |
|
|
AAA, zaklepuje xD
Edit: Ale sie ciesze, ze udało mi się być pierwszą xD A przechodząc do rzeczy to: Fallen jesteś bossska! Daj mi trochę Twego talentu do pisania, nie no żart, zostaw go sobie, bo go lepiej wykorzystasz, ale pisz jak najdłużej! Parcik troszkę smutny... Ale mam nadzieje, że dalsze losy Larin będą widziane raczej przez tzw. "różowe okulary". [mam nadzieje ze nie przekreciłam koloru ]. Ale w sumie to wychodzi, że nasz wspaniały Bill nie ma zaufania do swojej ukochanej osóbki. No, ale to ja może już nie będę bawić się w filozofa, tylko czekam spokojnie na kolejną część xD Pozdro i BuZiaKi które Ci się należą za parcika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*JoFy*
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z wyobraźni :)
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 17:47 Temat postu: |
|
|
ojjj ale się popier***
wiedziałam, że z tym teledyskiem to będzie niezła ściema
ale żeby jej do słowa nie dpouścić??hm....ostro
i do Daniela?? po jasna anielke??,,
no ale cóż, czekam dalej
wierzę, że nas znów zaskoczysz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 18:29 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Nie trzeba było mnie budzić? |
Na końcu bardziej pasuje wykrzyknik, niż znak zapytania.
Cytat: |
śmialiśmy się już do rozpuku |
Mówi się " do rozpuchu ".
Hm...
Część mi się podobała. Teraz już tylko brakuje, żeby Tomek został tatusiem, a rodzinka się podwójnie powiększy.
Swoją drogą ciekawie to wyszło. Zobaczymy co nasza Faleńka dalej wymysli.
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Light
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: małopolska
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 19:06 Temat postu: |
|
|
No nareszcie to co lubie pełny chaos i zamieszanie tak trzymaj:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mya^^
Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Soc'city
|
Wysłany: Sobota 26-08-2006, 15:25 Temat postu: |
|
|
Fallen... ale namieszałaś
Teledysk, Kłótnia z Billem, Larin wraca do Daniela...
Uwielbiam to Opowiadanie
Ale...
Larin wróci do Billa, prawda?
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Sendess
TH FC Forum Team
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: place where dreams and reality become one
|
Wysłany: Sobota 26-08-2006, 18:46 Temat postu: |
|
|
Aniołku
Jak mogłaś tak namieszać ?!?!
Żądam wyjaśnień
A na poważnie ...
Świetna część
Mimo tego że sie tak pokomplikowało.
Naprawde, jestem pod dużym wrażeniem
Czekam z niecierpliwością na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*AnIoŁeK*
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: TaRnÓw
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 16:39 Temat postu: |
|
|
Powiem tak , oj cos WAS mało komnetuje a szkoda. Ale mimo, że Was bardzo kosiam podaje Wam na tacę nowy świeży odcinek z sencasją
I nie błagam Fall zlituj się, notke dedykuje Jofasii, która z pewnościa pół nocy biła się myślami co się stanie i mojemu Kasieńkowi. No i tym, którzy w pore sobie przypomnieli o tym parciki bo już niedługo, niedługo bedziecie musieli sie przyzwyczaić do rozstania i kto czy nie będzie czegoś nowego, jeśli czas Pozwoli
Oczywiście Wy czytajcie, a ja ide pisać dalej...
Stałam przed jednorodzinnym domem w strugach deszczu. Wahałam się, czy nie spotkam jej. Trzęsąc się z zimna zadzwoniłam domofonem. Akurat usłyszałam głos Daniela.
- Hej, jest tam kto? - spytał, kiedy nie odpowiedziałam za pierwszym razem.
- Otworzysz? – szepnęłam.
- Lena! Jasne, właź mi tu natychmiast, nie stój w takiej ulewie – odrzekł.
Stał już na tarasie, widząc mnie całkowicie mokrą. Chwycił moją rękę i zaprowadził do pokoju. Stanął przy szafie i wyciągnął bluzę, która zawsze lubiłam zakładać.
- Idź do łazienki i przebierz się, ja tymczasem zrobię ci herbatę.
Pozbyłam się mokrych rzeczy, a na włosy założyłam turban. Wchodząc do pokoju, poczułam zapach herbaty z miodem i cytryną. Wzięłam od niego napój i czując ciepłą dłoń Daniela, przeszły mnie dziwne dreszcze. Obserwował mnie uważnie.
- Rozumiem, że to jego?
- Nie chcę o nim rozmawiać. Nie znam go, w ogóle nie było NAS – warknęłam.
- I postanowiłaś wrócić? – zapytał, na co kiwnęłam głową.
- Mogę tutaj przez jakiś czas pobyć? Potem zejdę ci z oczu – powiedziałam.
- Przecież wiesz, że zawsze możesz być u mniej dłużej, niezależnie od tego jak się między nami potoczyło - odparł ze stoickim spokojem.
- Dzięki za zrozumienie.
- Żaden problem. Jak tam, rodzinka wie?
- Głupiś? – prychnęłam. - Alia siedzi na wymianie szkolnej w USA, niech sobie ma tam swoje życie, zresztą dowiedziałam się, że nie jestem ich rodzoną córką.
- Czyli adoptowaną? – podpytał.
- Nie, raczej na zasadzie przyjacielskiego gestu wychowania.
- W sumie nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś tą samą dziewczyną, która kochałem - wypalił bez ogródek.
- Ale jeśli myślisz o powrocie do mnie, to zapomnij. Mam dość związków.
- Rozumiem - wziął wypity prze ze mnie kubek. - Jeszcze jedno, śpij sobie tutaj, ja przeniosę się do pokoju starszego z braci.
- Daniel?
- Yhm?
- Dzięki, nawet jeśli nie byłeś szczery wobec mnie, to nadrabiasz przyjaźnią - położyłam się na jego łóżku. Leżałam jak kłoda, prosto i bez żadnego ruchu, wpatrzona w sufit.
Tydzień później
Koncert Tokio Hotel w telewizji. Obiła mi się o uszy ich nowa piosenka. Siedziałam z Danielem w kuchni, kiedy jego młodsza siostra skała po kanałach.
Nawet w swoim sercu widzę
Nie jesteś odpowiednia dla mnie.
Głęboko wewnątrz mojej duszy czuję
Nic nie jest jak powinno być.
Czasami chcę móc cofnąć czas
Niemożliwe – może się wydawać
Ale chcę móc, więc źle, kochanie
Skończ granie w grę z moim sercem
Danny uważnie mnie obserwował. Zacisnęłam dłonią szklankę. W milczeniu oboje słuchaliśmy piosenki.
Żyję swoim życiem, drogą
Do twojego powrotu do mnie
Wszystko co robię, jest dla ciebie.
Więc, co to jest, że nie widzisz
Czasami chcę móc cofnąć czas
Niemożliwe – może się wydawać
Ale chcę móc, więc źle kochanie
Ty lepiej skończ granie w grę z moim sercem
Zauważyłam wątpiące pytanie Daniela. Jakby mnie chciał pytać, czy rozumiem, o czym on śpiewa.
Skończ granie w grę z moim sercem
Zanim nas rozerwiesz.
Powinienem był wiedzieć od początku
Zanim dostałaś się w moje serce.
O kochanie, kochanie
Miłość, którą mieliśmy była tak silna
Nie zostawiaj mnie, „wiś” tutaj na zawsze
O kochanie, kochanie
To nie jest kłamstwo, weź zatrzymaj ten wieczór
Wstałam i zamknęłam się w pokoju blondyna. Wtuliłam się w poduszkę i biłam się z myślami. Nie płakałam, nawet nie miałam ku temu potrzeby. Cały boży dzień przeleżałam przytulona do poduszki. Prawie zasypiałam, gdy przeszył mnie niesamowity ból. Otworzyłam szeroko oczy. W sumie nic się ze mną nie działo, tylko zastanawiałam się z skąd ten ból. Tym razem poczułam rozrywanie skóry na drugiej dłoni. Zamarłam, kiedy zobaczyłam, że bluza Danniego jest przesiąknięta krwią. Nic z tego nie rozumiałam, przecież nie miałam żyletki.
– Danny! – krzyknęłam, czując jak między moimi palcami zaczynają płynąć strużki krwi.
- Co… rany boskie! Co to?! – krzyknął.
- Nie wiem, leżałam, kiedy to…
- Ciii, zaraz wezwę pogotowie – powiedział, podnosząc rękawy i owinął mnie prześcieradłem.
- Dann?
- Co?
- Jest mi całkiem przyjemnie – szepnęłam. - Aż zbyt przyjemnie - i pogrążyłam się we śnie.
Żebyście wiedzieli, jak to jest być w piekle...
Żebyście wiedzieli, jak to jest krzyczeć o wybawienie...
Tymczasem parę minut wcześniej po koncercie.
Bill spocony stał pod prysznicem i tępo patrzył na płytki. Coraz częściej zerkał w stronę przedmiotu, jaki sobie położył na półeczce. Owinął biodra ręcznikiem i sięgnął po ową rzecz. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Wzruszył ramionami, bez żadnego uśmiechu do siebie, bez żadnego grymasu, z siłą, jaką posiadał jako mężczyzna, przejechał po nadgarstkach. Najpierw lewa, potem prawa dłoń. I nie przeszkadzało mu, że krew trysnęła na szybę i kabinę. Usiadł wygodnie na dywanik i czekał, czekał na nią. Jak zada mu ostateczny cios, martwy sen.
- Żegnajcie - zdążył wyszeptać, zamykając oczy.
Żebyście wiedzieli, jak to jest być w piekle...
Żebyście wiedzieli, jak to jest krzyczeć o wybawienie...
Tymczasem przyszła teraz kolej na Gustawa, żeby pójść pod prysznic. Chłopak zaczął się niepokoić tym, że czarnowłosy tak długo siedzi w łazience. Perkusista zapukał, po czym otworzył drzwi łazienki. Doznał szoku i jednocześnie podnosząc przyjaciela, krzyknął swoim basowym głosem.
- Wezwijcie karetkę, ale już!
Wszystko trwało to ułamki sekund. Karetki w dwóch różnych miejscach, nieudolne próby powrotu, za pomocą zwykłej fachowej pomocy. Do tego trzeba było reanimacji. Fanki zamiast wracać, stanęły ponownie przy barierkach, zaciekawione, po kogo mogła przyjechać karetka.
Ochroniarze wychodzili z bramy, by zabezpieczyć przejazd wokalisty. Było tylko słychać odgłosy pisków i łez, oraz błysk fleszy. Nastąpiła seria lamentów i szoku, oraz tysiące pytań.
- Dlaczego? Co się stało? Za czyją sprawą, wokalista chciał targnąć się na życie.
Minęła pierwsza, a potem druga stresująca godzina. Tom przechadzał się tam i z powrotem po korytarzu. Nikt nie miał wstępu na ten teren obecnie. Tylko lekarze i pielęgniarki. Raz po raz wybiegały młode kobiety w białych strojach, by ponownie wrócić na salę operacyjną. W ciągu następnej godziny, do holu udało się przedostać tylko Alii, która objęła Toma. Nie potrafili teraz utrzymać nerwów na wodzy. Dredziarz zaszlochał, choć nigdy nie pozwolił sobie na żadne łzy. Ostatnim razem płakał, mając 9 lat.
- Co mu do łba strzeliło? Ja wiedziałem, że ma wyrzuty, że żałuje tej kłótni - szeptał zdawkowo
- A co się stało? Gdzie moja siostra, czy nadal nie pokazuje śladu życia?
- Tydzień temu, mieli bardzo poważną, chyba najpoważniejszą kłótnię, jakiej byliśmy świadkami. Odeszła bez słowa i choć Francis dotrzymała jej towarzystwa, to nie wie, gdzie ona jest - powiedział Georg.
Drzwi od sali operacyjnej otworzyły się i wyszli z niej wszyscy, a zarazem ten jedyny, który musiał powiedzieć najgorsza rzecz.
- Chłopak stracił dużo krwi.
- Ale będzie w porządku? – zapytała Alia.
- Tak, nie jest doświadczony w tym, co zrobił. Widziałem gorsze rany.
- Bogu dzięki – szepnął Tom. - Możemy wejść do pokoju?
- Ale pojedynczo, pacjent na razie jest pod wpływem narkozy.
Czy wiecie teraz, jak naprawdę jest w piekle?
Czy wiecie teraz, jak naprawdę jest w piekle?
Czy wiecie, że wasza gra już się kończy?
Czy wiecie, że nasza miłość jest zabójcza?
Mnie tymczasem oślepiało światło w pokoju.
- Leż i nie podnoś dłoni - poznałam ten głos.
- Dann? Co się stało?
- Też bym chciał wiedzieć. Lekarze są w szoku.
- Bo? – spytałam.
- Jak komuś mogą się otworzyć rany po wcześniejszych próbach samobójczych? - zapytał z troską.
- Nie wiem. Zielonego pojęcia nie mam – odrzekłam.
- Chcesz, żebym po kogoś zadzwonił, poinformował?
- Nie - odrzekłam sucho. - Nikogo!
- Ja wiem, że jesteś uparta, ale twoi…
- Nie chcę - nacisnęłam mocno na niego. - Chcę tylko zasnąć, odpocząć.
- Dobrze, ja wrócę do domu. Lekarze powiedzieli, że w sumie nic ci nie zagraża. A swoją drogą nie wiedziałem, że spodziewasz się trojaczków.
Zamilkłam, obserwując, jak wychodzi z pokoju.
Zagryzłam wargi ze złości. Nie mogłam poruszać dłońmi, ponieważ miałam na nich szwy. Policzyłam w myślach, piętnaście szwów. Na obu nadgarstkach.
- Pięknie – warknęłam pod nosem. - Pięknie mnie musiał ktoś urządzić. Kolejny z posłańców ojca? – pomyślałam.
Ponieważ i u mnie narkoza jeszcze działała, czułam się senna. Tymczasem rano obudził mnie krzyk Daniela.
- Patrz! Nie uwierzysz!
- Nie wrzeszcz, łeb mi pęka – jęknęłam.
Ponieważ nie była zbytnio zainteresowana, słuchałam Daniela, którego wyraz twarzy mówił wszystko, wraz z tym, co czytał.
- O godzinie 22:15 w hali Montealross doszło do próby odebrania życia. Tuż po koncercie wokalista Tokio Hotel…
- Dann , nie chcę tego słuchać – warknęłam, rzucając mu nienawistne spojrzenie.
- Wysłuchaj mnie do końca - odpowiedział z powagą. - To musi być odpowiedzieć na to – i zerknął na moje dłonie.
- Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Bill na obu dłoniach ma założonych piętnaście szwów. Co przyczyniło się do tego, że w tak młodym wieku, mający wszystko, czego dusza zapragnie chłopak, chciał odebrać sobie życie? Trudno określić jego stan psychiczny, jak dowiedzieliśmy się od ordynatora oddziału, Kaulitz nie chce z nikim rozmawiać, nie chce udzielać się w rozmowach z psychologiem i co najważniejsze nie chce nic mówić o związku z Larin. Czy to ona była główną sprawczynią tego desperackiego czynu, a może presja, stres przyczyniły się do tego, że Bill wolał zakończyć swoje życie w ten o to sposób.
I co ty na to? Fakty mówią same za siebie. O tej samej godzinie ty miałaś te rany, masz tyle samo szwów.
- Zbieg okoliczności? - powiedziałam z sarkazmem. - I myślisz, że dzielące nas prawie kilkanaście kilometrów sprawiło, że ot tak nagle otworzyły mi się rany? Trochę rozsądku Daniel.
- Wiec przyznaj się, że chciałaś sobie życie odebrać.
- Nic nie będę udowadniać. Poczułam ból, jakby mi ktoś skórę zdzierał i tylko patrzyłam jak rany po wcześniejszych próbach mi się odnawiają.
- W sumie masz rację. Ale to jest…
- Nienormalne? Powiedziałabym, że groteskowe, albo paranormalne.
- Chcesz coś ze sklepu?
- Herbatę i coś słodkiego. Dużo słodyczy.
- Przynajmniej dzieciaki się czegoś pożytecznego domagają. Będę za kwadrans - i wyszedł.
Zostałam sama. Nie mogłam powiedzieć, że Dann ma rację. Moje ciało było jego ciałem, moja dusza zespolona z nim.
- Ty parszywy gnojku! – wycedziłam. - W sumie ani ja, ani ty o tym nie wiedziałeś.
Choć rozpierała mnie wściekłość by gołymi rekami go udusić, powstrzymałam się.
- Do twarzy ci z tą złością - usłyszałam dosyć znajomy głos.
- Nie dolewaj oliwy do ognia – pomyślałam.
- Nie muszę, ty już płoniesz w tym ogniu i to on jest tą oliwą.
- A ty się cieszysz? – spytałam.
- Dziwne, ale jest mi to obojętne. Chociaż jeszcze chwila, a twoja prawa dłoń nie wytrzyma dreszczy i uwolni talizman.
- Zamknij się! - wrzasnęłam w myślach. - Przepadnij na zawsze szubrawcu. Przeklęty!
- Sama odziedziczyłaś inność człowieczeństwa.
- I ta inność doprowadza mnie do furii - odrzekłam gniewnie.
- Twój kolega wraca, ale pogadamy kiedy indziej.
- Wolałabym już nigdy więcej. Słyszysz? Nigdy!
- Masz, kupiłem wszystko. Porozmawiałem także z lekarzem. Powiedział, że tydzień poleżysz na obserwacji i wypuszczą cię do domu.
- Fajnie – szepnęłam.
- Bill, porozmawiajmy. Jestem od tego, żeby ci pomóc - odrzekła pewna młoda kobieta.
Czarnowłosy siedział na łóżku z opuszczonymi rękami, wpatrzony w okno.
- Co skłoniło cię do tego czynu? Dlaczego? Pomyślałeś o innych?
- Zamkniesz się w końcu? - zapytał zniecierpliwiony. - Wy psychologie i psychiatrzy od siedmiu boleści. Tylko tymi pytaniami robicie nam pranie mózgu, a potem chcemy z większą ochotą się zabijać.
- Dlaczego tak sądzisz? Jesteś młody, przechodzisz okres buntu…
- Okres buntu mam za sobą - warknął Bill. - Umiem myśleć logicznie i przejrzałem już dawno te wasze gierki. One wcale nikomu nie pomagają, tyko dobijają. Wy na chama wszystko chcecie wiedzieć, jaki był powód każdej rzeczy…
- Bo żeby rozwiązać problem, musimy znać przyczynę - odrzekła spokojnie.
- Ah tak, jasne – wycedził. - Nie chcę się wam zwierzać. Tylko tracicie czas. Moje problemy są moimi sprawami, sam je rozwiążę.
- Kolejną próbą samobójczą?
- Może – podał krótką odpowiedź, ucinając rozmowę z psychologiem.
Kobieta widząc, że nic nie wyciągnie od młodzieńca wyszła z pokoju.
- Wybacz mi Larin, teraz jestem taki jak ty. Napiętnowany i oddalony od wrót raju. Nigdy tam nie chciałem być, ale nie wiem, czy piekło mnie zechce.
Czy wiecie teraz, jak naprawdę jest w piekle?
Czy wiecie teraz, jak naprawdę jest w piekle?
Czy wiecie, że wasza gra już się kończy?
Czy wiecie, że nasza miłość jest zabójcza?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*JoFy*
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z wyobraźni :)
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 16:42 Temat postu: |
|
|
....chwila muszę ochłonąc...
i przetworzyć wszystko w głowie....
otwarte rany??
trojaczki??<czemu cały czas myślałam o 2 bliźniakach >
po kolei.....
no więc, jest tak jak obiecałaś - ZASKOK i niezły zwrot akcji
jakim cudem jej się rany otworzyły?? aż tak są ze sobą związani?hmmm nieźle
wyczułam, żę Larina zrobiła się strasznie sarkastyczna i humorzasta<ale to pewnie przez jej obecny stan>
swoja drogą to dziwne jaki Daniel był dla niej nagle miły..w końcu rozstali sie nie za wesoło <czepiam się>
ale najwięszy zaskok to z tą próba samobójczą Billa
no cóż....odcinek naprawde rewelka i boje się, co wymyślisz dalej, bo znając ciebie
więc czekam niecierpliwie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *JoFy* dnia Poniedziałek 28-08-2006, 16:59, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 16:47 Temat postu: |
|
|
2?
EDIT
Faluś...
Ty to potrafisz człowieka zasmucić...
Dawno nie czytałam tak smutnego i dołującego parta, naprawdę.
Ale nie powiem, żeby mi się nie spodobał...
Mimo błędów, bardzo ładnie.
Aż mi się na płacz momentami zbierało.
Już chyba 3 raz dzisiaj.
Coś ze mną nie tak...
Przepraszam za ten beznadziejny komentarz. Idę już.
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-Negai dnia Poniedziałek 28-08-2006, 17:31, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dark Light
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: małopolska
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 16:56 Temat postu: |
|
|
No Aniołku jestem pod ogromnym wrażeniem...jak zawsze super a opko podoba mi się z kolejnym odcinkiem coraz bardziej nio i rzecz jasna czekam na jeszcze:P
Ps.Bardzo dziękuję za dedykacje....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Sendess
TH FC Forum Team
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: place where dreams and reality become one
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 17:07 Temat postu: |
|
|
o.O
Cudowne!
Te rany Billa i Leny ...
mrał!
Bardzo bardzo baaaaaaaardzo mi sie podoba :]
czekam na następną część z WIELKĄ niecierpliwością :]
ps. miałam do Ciebie pare minut temu pisać na gg i sie domagać niu części xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 18:20 Temat postu: |
|
|
Wróciłam.
Widzę że nowe części przybyły..
Więc drukuję i skomentuję całość jutro, albo pojutrze.
Bo cały czas na kompie siedzę xD
Ach jestem ciekawa co się wydarzy..
Do szybkiego xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 18:21 Temat postu: |
|
|
Fallen ty moja
Ja to opowiadanie czytuję regularnie. I sama nie wiem, dlaczego nie komentuję. Ale teraz to już muszę. Ta część była świetna, dobrze mi już znana I czytając ją wpadłam w lekko smutny nastrój.
Ja mam nadzieję, że zakończenie to będzie to, o którym Ci już pisałam. Szczęśliwe...
Pozdrawiam i czekam na kolejny part.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 18:40 Temat postu: |
|
|
uu przeczytałam
zaskoczyło mnei totalnie
Bill chciał się zabic
ale genialne to było że razem w tym samym momencie oj cudnie
czekam na next
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*AnIoŁeK*
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: TaRnÓw
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 19:08 Temat postu: |
|
|
Mam jakas dzisz cholerna wene ze chyba jeszcze dzis bedziecie czytac kolejny odcinek;) Ale nie powiem co...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misfit
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: na wschód od szkoły, a na prawo od przedszkola ^.^
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 20:12 Temat postu: |
|
|
Super! Podoba mi się jak nic.
Zwrot akcji, zaskok. Nie wiedziałam w pewnym momencie co się dzieje
I dobrze!
On chciał się...
Ona ten..
Nie umiem dobrać słów, wiesz?
I dobrze! Niemoge się doczekać next.
Wenki życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*AnIoŁeK*
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: TaRnÓw
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 20:59 Temat postu: |
|
|
Wybaczcie ale tez mam jakis dziwny dzien;) Notke te dedykuje mojemu kochanemu Monsunkowi, jesli sloneckzo nie dasz rady czytac to nie zytaj nic na przymus no i Troskliwemu Misiowi na ktorego czekam z dedykiem na jej parta
Już dawno zapomniałam, jak wygląda prawdziwa Złota Polska Jesień. A jednak wystarczył tylko jeden spacer, bym mogła sobie przypomnieć to wszystko. Po raz kolejny cieszyłam się spadającymi z drzew liśćmi, które sucho szeleściły pod stopami. Zewsząd mrugały do mnie czerwone korale jarzębiny, a co jakiś czas na moją głowę spadał kolejny, ciemnożółty liść klonu, błyszczący lekko w popołudniowym słońcu. Nigdy nie myślałam o tym, jak pięknie może być na świecie jesienią. Teraz, gdy zobaczyłam tą rewię kolorów i kształtów, zapragnęłam nigdy nie opuszczać owego miejsca.
Minęły dwa tygodnie od wyjścia ze szpitala. Śmiałam się z Dannym idąc alejką Parku Strzeleckiego. Wzajemnie się popychaliśmy. Po całym tym incydencie żadne z nas nie wspominało ani słowem o Tokio Hotel. I choć widziałam, że Daniel chciałby wszystko naprawić, odpychałam go. Często myślałam nad tym w nocy, czy mam prawo ranić dodatkowo i jego? Mnie za dwa miesiące miało już zabraknąć na tym świecie.
Zeszliśmy z alejki by iść po liściach, nasłuchując, jak szeleszczą pod naszymi nogami. Czułam się, jakbym tańczyła na polanie i nie kryłam tego, że świat począł się kręcić razem ze mną.
- O! Lena, twoja ulubiona piosenka leci - krzyknął Danny.
Niedaleko od nas stał pan z watą cukrową, z balonikami małym radiem. Tak, leciała moja ulubiona piosenka.
Zatańcz ze mną jeszcze raz
Otul twarzą moją twarz.
Co z nami będzie? Za oknem świt.
Tak nam dobrze mogło być.
Dziwnym trafem ta piosenka zawsze działała na mnie kojąco, a teraz sprawiła, że spacerowałam obok drzew, obejmując je. I po kilku tygodniach pękła we mnie jakaś bariera. On siedział wciąż we mnie, nawet, jeśli o nim nie mówiłam. Jego śmiech, jego głos, jego usta i jego ciało; gdzieś głęboko utkwiły mi w pamięci.
Gdy Ciebie zabraknie
I ziemia rozstąpi się, w nicości trwam.
Gdy kiedyś odejdziesz
Nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też.
- I siebie nie znajdziesz też… - szepnęłam, oparta o korę drzewa.
Westchnęłam ciężko, jakby powietrze było dla mnie zbyt ciężkie. Wróciłam, już nie taka wesoła.
- Chyba to był zły pomysł - szepnął Daniel.
- Nie. Spacer? Bardzo mi pomógł – odrzekłam.
- Ale piosenka sprawiła, że znów nie jest tak, jak miało być.
Kiwnęłam głową i wtedy, ku zaskoczeniu innych zaczął delikatnie prószyć śnieg. Aż dziwne, ile radości i krzyków miały dzieci, widząc pierwsze oznaki zimy.
- Zapowiada się sroga zima. Chodź, bo jeszcze się przeziębisz. - I wróciliśmy do domu.
A tekst piosenki wciąż odbijał mi się o drzewa, jakby to one chciały mi ją śpiewać. I stanęłam na drodze, kiedy mijaliśmy Łazienki. Jakbym widziałam przed oczami wspomnienie minionych dni. Kiedy chciałam go zabić, a zarazem go uchroniłam. I te szramy na plecach, te skrzydła, które jeszcze nie są gotowe, by unieść się w przestworzach.
- Lena? - zapytał Daniel. – Tam nic nie ma, tylko Pałac Łazienek.
- Tak, wiem… - bąknęłam i ruszyłam dalej.
W ciszy zrobiłam sobie herbatę i choć nadal byłam smutna, nie potrafiłam się wyszarpać, kiedy Dann mnie przytulił.
– Odprowadź mnie do pokoju – szepnęłam.
Wysłuchał mojej prośby. Nic nie mówił, tylko położył do łóżka i głaskał po włosach. Nigdy wcześniej nie potrafiłam wyzwolić u niego takiej wrażliwości, takiego poświęcenia, jakie dawał mi teraz. I zasnęłam, czując, jak ronię jedna łzę, potem drugą, cytując ostatnie słowa piosenki…
W salonie wśród ciepłych świec już nigdy nie zbudzisz mnie
Już nigdy nie powiesz mi, jak bardzo kochałeś mnie
Kochałeś mnie?
Kochałeś mnie?
Nie dowiem się, a nawet, jeśli bym chciała, to już niczego to nie zmieni. Nie odmieni to mojego losu.
I z dnia na dzień zaczęłam tracić kolory życia. Te już wesołe oczy, które potrafiłam mieć, zaczynały się zmieniać w zimne, zupełnie jak lód. Jak oziębła trawa po zimie. Te kobiece policzki, które były niczym jak drobne poduszeczki, zniknęły z oka widzenia. I było tylko widać wystający zarys kości policzkowych. Coraz częściej z matczyną intuicja zaczęłam głaskać się po brzuchu. Uśmiechałam się, kiedy czułam pierwsze kopnięcie, a zarazem wypełniał mnie smutek. Bo był przy tym Daniel, który ucieszył się bardzo, jak gdyby to były jego dzieci. A mnie zdawało się, że moje serce rozerwie się na strzępy, pęknie w drobny mak, że nie mogę zobaczyć białych zębów i tych kłów, które lubiłam, gdy wtapiały się w moją szyję. Ten uśmiech, że to jego dzieci. Nie… Nasze…
Teraz patrzyłam z łóżka na gwieździstą noc i zmęczona po całym dniu, nadal nuciłam balladę polskiej artystki. Ale była to moja prośba, by zatańczyć z nim ostatni raz. Jakby to miał być nasz ostatni taniec.
Czy słyszysz jak tam, daleko, muzyka gra
Zatańcz ze mną jeszcze raz
I chciałam, tak jak kiedyś, wtulić się w niego i nie odchodzić, ale przecież przekreślił wszystko. Na własne życzenie, nie dopuszczając mnie do słowa. Bolało, cholernie bolało, związek oparty bez zaufania… A do nich miałam żal, że mnie oszukali i nawet nie raczyli się wytłumaczyć z tej sytuacji. Zupełnie mnie nie obchodziło, że byłam popularna w Niemczech. Tutaj także nie czułam się dobrze, bo wspomnienia o nim były wszędzie. Myśląc o tym wszystkim, zasnęłam sama, wtulona w poduszki.
Tymczasem zespół skończył kolejna trasę koncertową. Dwa tygodnie po feralnym wypadku. Już nikt nie męczył Billa. Prasa nie naciskała czarnowłosego, od kiedy przy dwudziestu pięciu dziennikarzach powiedział na żywo:
- Za rozpad mojego związku mogę podziękować tylko wam, moim konkurentom, którzy nagrali zupełnie inne sceny i namolnym fankom. Bez tego mógłbym się cieszyć tym, że słyszałbym bicie serca moich dzieci.
Natomiast prasa usiłowała pokazać swoją dobra stronę, szukając mnie, a zarazem namawiając do powrotu. Alia porzuciła szkołę. Poświęciła się dla Toma. Była z nim wszędzie, jeśli tylko czas jej na to pozwalał. Na twarzy wszystkich widoczny był smutek, kiedy wspominali o Larin.
Akurat lecieli teraz do Hannoveru, kiedy Alia słuchając na MP3 polskich wykonawców zamarła.
- Ja wiem… Ja wiem, gdzie ona może być!
Georg zerknął na nią błagalnym wzrokiem.
- Musi być w domu, a jeśli nie… Mogę wrócić do domu i przeszukać pokój. Zawsze zapisywała wszystko w pamiętniku – odpowiedziała.
Czarnowłosy patrzył w okienko, gdzie widniało czarne niebo, a z wysoka migały tylko światełka. Westchnął ciężko i zamknął oczy. Wszyscy byli zmęczeni trasą, bo zamiast zmniejszyć się, ich popularność dziwnym trafem urosła. Zyskali mnóstwo nowych fanów i fanek. I to nie tych napalonych na ich kasę oraz na sławę, lecz tych, którzy potrafili docenić ich twórczość. A zaczęli tworzyć piosenki o wszystkim, o śmierci, o piekle, o spadających aniołach, o snach i o tych rzeczach, które były dla nich ważne. Bill pisał teraz dosłownie o wszystkim. Także o tych rzeczach, które jeszcze nie tak dawno, stanowiły temat tabu. Wyrażał to, co tkwiło w jego wnętrzu. Żałował, był pełen wyrzutów sumienia, ale wierzył. Miał nadzieje, coś go utrzymywało przy życiu. Wciąż czuł w podświadomości, że nadal jeszcze może ją zobaczyć. że wybaczą sobie wszystkie smutne rzeczy. Wszelakie nieporozumienia, kłótnie. I choć nadal był otwarty dla swoich fanów, to gdy słyszał
„Bill kocham Cię” „Bill chce mieć z Tobą dziecko” robiło mu się niedobrze i tracił humor.
”Miałaś racje, mój egoizm jest do dupy” pomyślał w samolocie. ”Jestem arogancki i sława przesłoniła mi prawdziwe wartości”.
Gdy Ciebie zabraknie
I ziemia rozstąpi się, w nicości trwam
Gdy kiedyś odejdziesz
Nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też
Często miewał bezsenne noce. Stojąc przy oknie mówił w stronę nieba, jak gdyby miał cichą nadzieję, że usłyszę jego szczerą spowiedź. Wierzył również w to, iż tak jak niedawno, kiedy cierpiał i płakał, objawię mu się i teraz, dając mu następną szansę. Zaprzepaścił ją, zgniótł, spalił, jak zwykły papierek, nie dając możliwości na wytłumaczenie. A jednak przebywając w dwóch innych miejscach, raniliśmy siebie jeszcze bardziej.
Nas już nie będzie i siebie nie znajdziesz też
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Misfit
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 453
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: na wschód od szkoły, a na prawo od przedszkola ^.^
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 21:14 Temat postu: |
|
|
Hm...notka taka jakby wg. mnie refklesyjna.
Ale bardzo mi się podobała.
Ech ale oni jeszcze do siebie wrócą, ja Wam to mówie!
Fallenko, wrócą, prawda? Powiedz, ze prawda^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*AnIoŁeK*
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: TaRnÓw
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 21:26 Temat postu: |
|
|
Nie odpowiem na to pytanie...Przekonacie sie za kilknaście dni, jak zobacze mnóstwo komentarzy:P Albo będa razem albo koniec nie ma basta...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 21:59 Temat postu: |
|
|
hmm to taki jakby pożegnalny odcinek zapowiadający koneic? czyżby? hmm dziwnie chce dobre zakonzcenie
żal mi Bila
tylko hmm nie wiem ale od tego jej wypadku i jego tak szybklo pzreleciałaś juz jak w telenoweli
mam nadzeije ze to tylko zgubne moje wrazenie
a piosenek kapitalna dobrałąs pasuje tu jak ulał
pozdrawiam i Kocham Cie wiesz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 22:08 Temat postu: |
|
|
zaklepuję miejsce, zeedytuję jutro, wiesz dlaczego...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Wtorek 29-08-2006, 8:10 Temat postu: |
|
|
Ten part mi się bardzo podobał. Lubię takie refleksyjne, nostalgiczne części.
Oj, Aniołku, ciężkie życie mają przez ciebie Larin i Bill Same trudności im wymyślasz
Ale, ja już czytałam COŚ i napiszę Ci, że to było piękne. Szczerzyłam się sama do siebie, zwłaszcza pod koniec.
Sliczny ten part....
Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Sendess
TH FC Forum Team
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: place where dreams and reality become one
|
Wysłany: Wtorek 29-08-2006, 10:00 Temat postu: |
|
|
Aaaaaaa!
Druga część!
Aniołku jesteś wspaniała
Ślicznie <3 te opisy na początku ... mniam <3
Cud maliny Bardzo mi sie podobało *.*
Piosenke napisałaś sama, czy ktoś ją śpiewał ? Bo nie kojarze
Czekam na nastepną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
domikika
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Wtorek 29-08-2006, 11:11 Temat postu: |
|
|
Piękne.. takie.. hmm.. jestem pod wrazeniem i poprostu nie moge opisac tego jak baaardzo mi sie podobalo.. !! czekam na nastepnego parta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|