Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

**OSZUKAĆ PRZEZNACZENIE** 2 Zakończenia - Obrazki Lariny**+
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kasiuleczek




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Niedziela 03-09-2006, 17:20    Temat postu:

Świetna część, ale szkoda że już przedostania. Ale szanuje Twoją decyzje i mam cichą nadzieje, ze jeszcze coś napiszesz Smile Czekam na ostanią część, cała przepełniona ciekawością co się w niej wydarzy. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domikika




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytom

PostWysłany: Poniedziałek 04-09-2006, 12:53    Temat postu:

piekne.. zreszta jak zawsze Razz z jednej strony dobzre, ze juz konczysz, ale z drugiej trudno bedzie mi sie rozstac z tym opkiem. Wydaje mi sie, ze dobrze dlatego, bo moim zdaniem wiekszosc tych baaardzo długich opowiadan w ktorym momecie staje sie nudna.. nie uwazam, ze z tym bylo by podobnie Smile Jestem ciekawa co stanie sie w ostatniej czesci Very Happy juz nie umie sie jej doczekac Very HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Poniedziałek 04-09-2006, 15:08    Temat postu:

Naprawde i wybaczycie , ze rozsraje sie z wAM Z TYM OPKIE ;> bO NIE JESTEM PEWNA CO DO wAS , WLASNIE PISZE MOWE POŻEGNALNĄ DLA wAS Smile a OPKO SIEDZIW SZUFLADZIE GOTOWE DO WYJSCIA TYLKO NIE WIEM KIEDY GO DAM :d mIALAM DAC DZIS , ALE POCZEKAM TROSZKĘ ;D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Poniedziałek 04-09-2006, 15:10    Temat postu:

Caps lock xD

Aniołku poczekaj Wink Ja tam nie chcę jeszcze.. nie chcę się rozstawać.
Ech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 04-09-2006, 16:56    Temat postu:

Aniołku, bardzo ładny part. Mi też jest szkoda, że to opowiadanie zmierza ku końcowi, ale nic co dobre nie trwa wiecznie Smile
A ja czekam jeszcze na ten obraz LArin, o którym mi pisałaś. Jestem ciekawa jak ty ją sobie wyobrażasz Smile Bo ja mam swoje wyobrażenia, ale niestety nie umiem malować, więc nikt tych wyobrażeń nie zobaczy Smile

Pozdrawiam i czekam na tą ostatnią już część


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mya^^




Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soc'city

PostWysłany: Poniedziałek 04-09-2006, 18:55    Temat postu:

Aniołku... Twój styl pisania jest powalający...
Wszystko jest taaaaaaak pięknie opisane. Czytając to opo i zarazem słuchając muzyki wpadłam w melancholijny nastrój.
Kiedy u Ciebie postacie są wesołe, ja też...
Kiedy są smutni, ja też...
C u d o w n e...
Niby kilka słów, a jak działają na człowieka.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Light




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 11:47    Temat postu:

Nadrobiłam zaległości Twisted Evil super część taka mroczna że aż mi się ciemno w pokoju zrobiło Twisted Evil czekam....czekam....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Addicted




Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z jakiegoś zadupia

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 15:59    Temat postu:

O matko ! Dopiero teraz przeczytałam wszystko Smile ale opo jest naprawde super

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*JoFy*




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z wyobraźni :)

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 16:20    Temat postu:

ehhh Aniłku wybacz, że dopiero teraz... Embarassed
ale jakoś nie mogłam się zebrać w sobie
ostatnio miałam natłok mysli i wrażeń, musiałam odreagowac, zreszta ty wiesz Rolling Eyes
a ta część no cóż..jak zawsze pięknie i trafnie napisana
tak adekwatnie dobrane słowa i piosenka
aż mnie znowu na myślenie wzięło
mam nadzieję, że to ich całe cierpienie wkrótce naprawde zostanie wynagrodzone Wink
ehhh wiesz jak się przywiązałam do tego opa i jak je uwielbiam
trudno mi uwierzyć, że to już przedostatni odcinek...
<a kiedy ostatni? Twisted Evil > bo w sumie to nie weim czy jJUŻ go chce przeczytać Neutral
no ale wszystko ma swój koniec...
ale mam nadzieję, że twoje kolejne plany doczekają szybkiej realizacji bo super piszesz Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 20:25    Temat postu:

Moje kochane. Nie lubię prawić jakich morałów. Nie lubię głosić przemowy, ale teraz czuję w kościach, że musze to zrobić. KOCHAM WAS, niezależnie od tego czy będziecie mnie błagać czy nie. Czy będziecie mi grozić, czy będziecie płakać. Czy będziecie się uśmiechać szlochając, czy będziecie bardzo płakać, bo kończę według Waszego zdania ukochane, ulubione i niepowtarzalne opowiadanie. Takie widziałam komentarze i tak opisuje dla Was.
Dzień 6 Kwietnia pojawił się w mojej główce banalny pomysł. Pisać opowiadanie. Ot takie moje niespełnione marzenie bycia pisarką. Zdradzę Wam, że w ogóle to wszystkie te akcje nie miały się ukazać. Miała to być zwykła klasyka, ot takie Love Story. Denne jak każde inne opowiadanie. Z czasem pisząc dla Was kolejny odcinek budziły się we mnie niepohamowane żądze, by pokazać Wam mój świat. Wpuścić was wszystkie w arkany mojej wyobraźni. Byście nauczyły marzyć, wyobrażać sobie, że tą Lariną jesteście Wy. Miałyście czasami takie wrażenie, że to Wy wyrządzacie krzywdę Billowi?
Od Was również nauczyłam się czegoś, co od samego początku powtarzali moi znajomi, a zwłaszcza pewna bliska mi osoba, jakim był Matii[*]. Pisz z uczuciami, nie bój się ich pokazywać. Czytelnicy bardziej doceniają poetów, którzy piszą z uczuciami, przekazują swoje cierpienia, swój ból, swoją złość. Często, kiedy nie potrafiłam znaleźć zasób słownictwa zastępowałam nimi piosenki. Nauczyłyście mnie, żebym nie robiła odstępów przy interpunkcji. Nauczyłyście mnie czytać uważnie Wasze komentarze i Wasze opinie. Z czasem widziałam, ze sama nauczyłam się opisywać Opo, dodając jakiejś szczypty smaku, troszkę grozy, trochę horroru, trochę komedii, trochę romantyzmu. I o dziwo z czasem coraz więcej zyskałam czytelników. Mnie cieszy, ze miałam stałe czytelniczki, które bardzo zżyły się z moim opowiadaniem, i wiem jak trudno jest Wam się rozstać z nim. Ale nie płaczcie bo ja nie odchodzę, odchodzi Ono, odchodzi Ona – Larina. Kurtynę czas opuścić i pozwolić dać się ponieś innej wyobraźni. Pokazać Wam inny wytwór mojej wyobraźni jaki zaczyna mi błyskać z głowie. Inne opowiadanie i nie specjalnie od razu o tematyce Tokio Hotel. Pokazać pewne walory, pewien przekaz, który zaczyna się oddalać od naszego życia. Od jakiegoś czasu pisałam zakończenie, bo kiedyś musiał nadejść i jego kres prawda? Ale chciałam jednocześnie zadowolić strony, które nie lubią smutnych zakończeń, a druga stronę wynagrodzić smutnym zakończeniem. Pewnie żadna z Was nie wyobraża sobie inne zakończenia jak Happy End. Ja pozostawiam Wam pełny wybór. To Wy kochane wybierzecie najlepsze dla Was zakończenie. To wy podsumujecie jak ma się skończyć ta historia. Ja tylko odchodzę w cień i tylko skupie się na Waszych komentarzach. Na Waszych opisach co czułyście czytając, co będziecie chcieć ode mnie. Co macie do mnie do powiedzenia. Przede wszystkim mam niespodziankę. By wydrukować to opowiadanie, przeczytać na spokojnie , poprawić początki, dać rekonstrukcję i dać Wam zdjęcie mojego autorstwa. Mój narysowany obraz Larin. Własnoręcznie, bo choć dawno przestałam malować talent posiadam



Teraz już nie przynudzam, proszę Was tylko o włączenie danych linków, pogłośnieniu głośników i w słuchanie się w muzykę, kiedy będziecie czytać.

Zakończenie Bez Happy Endu
http://www.youtube.com/watch?v=WSmQksPxONU

Minęło 5 miesięcy. Rozstanie, zejście ze sceny, zniknięcie przed oczami najbliższych. Siedziałam na bujanym fotelu przy oknie. Śnieg po drugiej stronie delikatnie prószył i bielił miasto.. Warszawa zawsze tętniąca życiem, dziś opustoszała. Drobną dłonią głaskałam swój wydatny brzuch. Zbliżało się moje rozwiązanie, jeszcze tylko 2 tygodnie życia. Często myślałam, czy dane mi będzie usłyszeć krzyk dzieci. Usłyszałam cichy chrzęst od zamku. Dany wrócił z pracy. Zerknął w moja stronę i westchnął.

Dorastałam w małym mieście,
kiedy deszcz zaczynał padać
gapiłam się przez okno.
Śniłam, co mogłoby być,
jeśli przestałabym być szczęśliwa.
Modliłabym się.


- To już postanowione? – zapytał.
- Nie zmuszaj mnie do kłótni Daniel, tak to już postanowione. Wracam, pokaże się im, że żyję.
- Żyjesz, skoro umrzesz – wycedził.
- Czemu się teraz o mnie troszczysz, kiedy mam umrzeć? - zapytałam, podnosząc się z fotelika.
Zamilkł. Wiedział, że już nic nie da się zrobić. Chwycił walizkę stojącą na progu. Zerknął na mnie, kiedy zakładałam czarny płaszcz.
- Możesz mnie podwieź do Miri? – zapytałam.
- Wiesz, że nie lubię – zaczął, po czym westchnął głośno, podwożąc mnie pod melinę.
- Zajmie mi to tylko piętnaście minut - odrzekłam
Zapukałam cicho, po czym usłyszałam kroki Miri. Była uśmiechnięta widząc mnie.
- Wejdziesz, napijesz się herbaty? – spytała.
- Miri… - odrzekłam, stojąc w przedpokoju - Odchodzę. Miło mi było ciebie poznać, miałam wrażenie, że jesteś kimś więcej dla mnie niż przyjaciółką.
- A tam, drobiazg. Więc jedziesz pożegnać się ze wszystkimi?
Kiwnęłam głową.
- Pamiętasz nasze rozmowy, czasami aż za bardzo wybujałe przez fantazję?
Usłyszałam serdeczny śmiech.
- Bardzo mi się to podobało. Szkoda, że świat jest taki kruchy i nie dostrzegamy realnych znaków.
- Pamiętasz, jak mówiłaś, że nadal chcesz być aniołem?
- Moje marzenia – szepnęła.
- Niech się spełnią – odrzekłam, tuląc ją do siebie.
- Teraz ty zostaniesz aniołem śmierci - pomyślałam, oddając jej promyk światła, który wchłonął się w jej ciało.
– Wkrótce nauczysz się odkrywać samą siebie.
- Larin?
- Hmm?
- Nigdy o tobie nie zapomnę, choćby się waliło i paliło.
Posłałam jej delikatny uśmiech. Wróciłam do samochodu, gdzie Danny wsłuchiwał się w piosenkę „Aniele”. W milczeniu jechaliśmy na lotnisko.

Próbowałam być trudno dostępna.
Ale kiedy próbowałam mówić otwarcie,
czułam się, jakby nikt mnie nie słuchał.
Chciałam być stąd, ale coś tu było nie tak.
Więc się modliłam, by się oderwać.


Lotnisko, ostatnie spojrzenie.
- Będziesz tęsknić? – zapytał.
- Tak, nawet jeśli nie byłeś idealnym partnerem, to mogę powiedzieć, że zyskałam zaufanego przyjaciela - odrzekłam spokojnie. Widziałam, jak zbliża swoją twarz w moją stronę. Jak bardzo chciał mnie pocałować. Odsunęłam się i rzuciłam mu wdzięczne spojrzenie. Podałam bilet stewardessie i zniknęłam w tunelu. Zajęłam sobie miejsce, tuż obok starszej pani. Patrzyła na mnie z uwagą. No cóż, nie wyglądałam rewelacyjnie. Wychudzone dłonie, wystające kości policzkowe i podkrążone oczy. Tylko ten mocno zaokrąglony brzuszek robił wrażenie.
- Skądś panią znam - rozpoczęła rozmowę.
- Możliwe – szepnęłam.
- Dokąd lecisz?
- Lecę w ostatnią podróż do domu.
- Berlin? - wpadła mi w słowo. - Moja córka czeka na mnie, też spodziewa się dziecka.
- Jadę… – i urwałam zerknąwszy w okienko.
- Larin nieprawdaż? To ty jesteś tą dziewczyną, dla której Bill był gotów odejść? Co ta prasa z wami zrobiła. Jeden, drugiemu potrafił wyrządzić krzywdę. Taki młody, a tak się załamał. Niektóre piosenki naprawdę napisał z uczuciami, takie piękne, takie realne. Choć jestem stara to wzruszałam się przy tych piosenkach. Prasa są jak hieny, a przecież gdyby nie oni, to kto wie, może bym była świadkiem waszego ślubu.
Oparłam się o ściankę i choć było już ciemno, patrzyłam w białe przestworze.

Rozłożę skrzydła i nauczę się latać.
Zrobię co trzeba zanim dotknę nieba.
I zapragnę mieć szansę by zrobić zmianę.
I oderwę się.
Poza ciemnością i w zasięgu słońca.
Nie zapomnę nikogo, kto mnie kocha.
Podejmę ryzyko, wezmę szansę, zrobię zmianę.


Nawet nie wiem, jak szybko minęła mi ta podróż. Odbierając bagaż, wyszłam by zamówić taxi. Dziś był koncert Tokio Hotel. Ostatni, przed przerwą świąteczną.
- Gdzie panią zawieś? - zapytał kierowca.
- Na Bahnstrasse 19 – szepnęłam.
Widziałam jak patrzy na mnie ukradkiem.
- Kolejna fanka, która rzuci się na tego chłopaka? Na jego miejscu bym już dawno wykorkował. Ile się ten chłopak musi jeszcze namęczyć?
Zamilkłam, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak wszystko przekreśliłam. Wszystko. W tych obcych mi ludziach widziałam cień otuchy, poparcie dla naszego związku, które przekreśliłam. Nie byliśmy sami, a przegraliśmy na starcie. Zapłaciłam w ciszy i zerknęłam na tłum fanek. Stanęłam w kolejce, po czym powolnym krokiem szłam przez wielki hol. Kilkunastu ochroniarzy i dziewczęta biegnące, by stać jak najbliżej sceny. Potrzeba było piętnaście minut, żeby hala była zapełniona. Pierwsze dźwięki muzyki, pierwsze akordy, które sprawiły, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka..

Dokąd zmierzasz,
przecież nie ma sensu odchodzić?!
Chcę Cię zatrzymać, szukam Cię
na północy, wschodzie, południu i zachodzie
By Cię błagać


- Nie musisz Bill – szepnęłam. - To ja znalazłam ciebie.

Będę Cię szukać, muszę Cię znaleźć
wszystkie państwa przeszukam za Tobą
Muszę się trzymać wyznaczonej drogi
przekopię każdy zakamarek.
Gdziekolwiek też będziesz
znajdę to miejsce.
Jeżeli wybaczysz mi wtedy,
znajdę Cię kochanie.


Wycofałam się z hali. Było mi duszno i czułam mocniejsze kopnięcia.
Wpadłam na menagera. Był zaskoczony moją wychudzoną twarzą i zaskoczony wystającym brzuchem.
- Chcesz porozmawiać? – zapytał.
- Mogę? - spytałam z nadzieją.
- Witam na starych śmieciach - i posłał mi uśmiech.
Udaliśmy się do kafejki. Zerknął na mnie badawczo.
- Bardzo wyszczuplałaś.
- Wiem, jestem chora.- odrzekłam, popijając ciepła czekoladę.
- To jego prawda? - nie owijał w bawełnę. - To jego dzieci?
- Tak, jego - szepnęłam cicho.
- On chciał popełnić samobójstwo - usiłował wymusić na mnie poczucie winy.
- Myślisz, że nie cierpiałam? Myślisz, że ile łez wylałam czytając te kłamstwa? – syczałam.
- Przepraszam, w tym stanie chyba nie wolno ci się denerwować – odrzekł, z lekka przestraszony.
- Dziękuję za spostrzegawczość – wycedziłam.
- Bill wie. Ktokolwiek wie?
- Nie - i ucięłam rozmowę słysząc ostatnia zwrotkę.

Wszystko się zakończy, tak jak będziesz chciała
Pamiętasz jeszcze jak leżałaś obok mnie w słońcu
Zrobię wszystko co każesz
Będę przy Tobie gdy o mnie spytasz
Nie zastanawiaj się zbyt długo,
gdy będę stał przed Tobą
I będę mówił, że tylko z Tobą chcę być
Zaprowadzę Cię do domu
Do tej pory nie miałem innej


- Jesteś zmęczona, zgadłem? – zapytał.
- Trochę - odparłam.
- Masz, idź się prześpij, nie powiem nic chłopakom. Sama im się pokaż - odrzekł Dawid.
- Dziękuję – odrzekłam.
Hotel był po drugiej stronie miasta. Recepcjonistka tylko kiwnęła głową i zaprowadziła pod wyznaczony pokój. Położyłam się na łóżko i zasnęłam.
Ranek, kolejny dzień, który skracał mój żywot. Tylko słońce chciało się wydostać spod szarych chmur. Wszędzie było biało, jak to grudzień.
Ubrałam czarny golf i spodnie. Związałam włosy i wzięłam głęboki oddech idąc w stronę stołówki. Usiadłam na końcu jadalni, miałam widok na wszystkich. Przyszli najpierw ochroniarze, potem zauważyłam menagera, producenta, na końcu przyszli oni. Piłam herbatę w ciszy i pomału. Jakbym się uczyła smakować. Weszła również moja siostra. Zaskoczyła mnie. Wydoroślała, była przepiękną kobietą i do tego szczęśliwą. Zerknęłam w stronę miasta. Usłyszałam gromki śmiech, tylko on jakiś cichy, spokojny. Żadnego głosu nie wydobył, nie sprawił, że skóra mi zadrżała. Zamknęłam oczy, by po chwili je otworzyć i znów ich obserwować. Po czym podeszła do mnie kelnerka.
- Coś podać? - zapytała uprzejmie.
- Tak, podasz temu czarnowłosemu list - szepnęłam cicho. Widziałam, że Dawid bacznie mnie obserwuje. Kelnerka podłożyła mi swój notes i długopis.
Zerknęłam na menagera i pokręciłam przecząco głowa widząc jego ruch w stronę stołu, gdzie zespół jadł śniadanie.
„Na dachu wieżowca”
Wstałam i w ciszy wymknęłam się w jadalni, czując wzrok wszystkich.
- Widziałeś? - zapytał Georg.
- Całkiem ładna kobiecina, tylko, jakby w żałobie była.
- Przepraszam, że przerywam śniadanie, ale ten list jest do ciebie - odrzekła kelnerka, podając list Billowi. Posłał jej obojętne spojrzenie i wyrwał list, rzucając nim na stół. Schował dłonie pod stół, zaciskając w pięści. Tymczasem Gustaw wziął kartkę i przeczytał zawartość listu. Poza Billem wszyscy zauważyli, jak jego źrenice się rozszerzyły.
- Gustaw, co tam pisze? - spytała spokojnie Alia.
- Bill? - zapytał się perkusista.
- Nie chcę słuchać żadnych propozycji – warknął.
- To nie propozycja - odparł Georg, widząc list.
- Nie chcę - warknął głośno Bill zatykając uszy.
- Na dachu wieżowca - odczytał głośno Gustaw.
Zapadła cisza. Bill widząc przestraszone miny wszystkich nawet Dawida, spojrzał wymownie na Gustawa.
- Ooo… - zaczęła Alia i wstała gwałtownie od stołu. Już chciała wybiec, kiedy menager ją zatrzymał.
- Czemu? – krzyknęła, płacząc - Czemu dopiero teraz?
- Bill, idź tam - odparł spokojnie Dawid.
- Jaka jest w tym prawda, że to ona? - zapytał Tom, nie ruszając się z miejsca.
- Siedziała tu? - spytał Gustaw. - Skoro kelnerka podała list to znaczy, że…
- Ta dziewczyna z czarnym golfem to ona - skończył Georg.
Bill poczuł jak nogi robią mu się miękkie. Ta wyszczuplona twarz, ta czarna postać, którą zauważył wychodzącą ze stołówki, to była ona. Wybiegł, nie zważając na krzyki. Nie zwracał już uwagi, liczyło się tylko jedno. Jeden cel, ona. Nacisnął na guzik po windę. Ponieważ była na ostatnim piętrze, nie chciał tracić czasu. Zaczął iść po schodach. Stanął w drzwiach
- Larin? – wydyszał, – Gdzie jesteś? – wyszeptał, idąc przed siebie. Nie widział nikogo. Tylko śnieg i dużą choinkę. Była to inna choinka, bo nie zawierała bombek, tylko karteczki. Coś jakby mu koło ucha podpowiadało, żeby urwał jedną karteczkę. Otworzył zawinięty papierek i przeczytał treść „To, czego tak bardzo pragniesz, spełni się”. Rozejrzał się ponownie po całym dachu. Nadal był sam. Przeczytał na głos treść kartki, po czym zauważył ślady butów. Okrążył choinkę, gdzie zauważył siedząca postać na murku. Miała długi czarny płaszcz i patrzyła ślepo przed siebie. Podszedł blisko niej i poznał ten cichy głos, nuciła jakąś pieśń.
Wtulił się cicho w jej plecy. Przez jego ciało przeszedł zimny prąd, kiedy dotknął jej oziębłych dłoni.
Słowa były tu zbędne. Milczeli, kiedy poczuł ciepłą łzę na swojej dłoni.
Poczuł, jak jej dłonie chcą wejść pod jego bluzę, chciał się w jednej chwili szarpnąć. Nie chciał, by wiedziała, co zrobił 3 tygodnie temu. Znieruchomiał, kiedy jej drobne palce dotknęły bandażu. Nie był jej obojętny. Pamiętał rozmowę, ich początek znajomości, kiedy wspomniała o napiętnowaniu. Chciał taki być, chciał być naznaczony, chciał być przeklętym skoro nie mógł inaczej żyć z nią. Śnieg zaczął prószyć, co dodawało jakby uroku, w jakiej chwili się znaleźli, nie przeszkadzało mu, że jest w samej bluzie, nie przejął się tym, że może mieć zapalenie tchawicy. Teraz nic nie mogło mu przeszkadzać.
- Trzy razy? – spytałam.
Zamilkł, ale wiedziałam, że tyle było. Patrzyłam na duży dom handlowy. Ludzie idący na przed świąteczne zakupy.
- Chodźmy, porozmawiajmy przy ciepłym kominku – usłyszałam.
Nie sprzeciwiałam się, zjechaliśmy windą na czwarte piętro. Prowadził mnie za rękę, mocno, jakby się bał, że się rozpłynę. Wchodząc do pokoju nie zdziwił mnie bałagan. Pokój był w zapłakanym stanie. Ciuchy, paczki po chipsach, kilka kartek w nieładzie. Istny bajzel. Nie wiedziałam, że w hotelowym pokoju można mieć kominek. Patrzyłam jak czarnowłosy ustawia kominek i odwrócił się w moją stronę. Usiadłam na łóżku i w ciszy mierzyliśmy się wzrokiem.
Wciąż moje oczy patrzyły na jego szczupłe nadgarstki.
- Nie jest ci gorąco? - spytał, patrząc na mnie.
Powoli pozbyłam się czarnego płaszczu. Skoro on to zrobił, mnie nie ruszą jego krzyki. Widziałam jak wstrzymał oddech, widząc bandaże na dłoniach. Zaklął szeptem, ale jego oczy zerknęły na mój brzuch. Zaraz spojrzał w moje oczy.
Widziałam w nich wszystko, strach, złość i jednak ostatnie uczucie, jakie trudno się pozbyć. Miłość. Miłość do mnie i do tych małych istot, które będą się wychowywać bez matki. Spuściłam wzrok, jakbym dostała naganę.
- Przepraszam za tę kłótnię - zaczął Bill.
- Nie zaczynaj - wpadłam w słowo. - Między nimi nic nie było. Nie pozwoliłeś mi nawet do słowa dojść.
- Dlatego tym bardziej żałuję - odrzekł Bill.
- Wycierpieliśmy się tyle, że chyba wystarczy nam kłótni nieprawdaż? – zapytałam.
Kiwnął głową. Podszedł i uklęknął przy mnie. Chwycił moje dłonie i zaczął je delikatnie całować. Wciąż jednak nie spuszczał ze mnie wzroku. Położył swoją głowę na moich kolanach, sama zaczęłam głaskać go po włosach. Nawet nie wiedzieliśmy, kiedy zasnęliśmy. Tylko my sami. Rankiem obudziło nas pukanie. Wszyscy wpadli do pokoju, kiedy co dopiero dochodziłam do siebie.
- Dawid chce nas widzieć w stołówce, bez żadnej gadaniny – dodał Tom, posyłając mi uśmiech.
Wszyscy mnie przytulili, śmiejąc się wesoło, przy dotykaniu ciężarnego brzucha.
W stołówce Dawid nie miał zbyt wesołej miny, patrząc na chłopaków. Do tego dosyć mocna muzyka, jak dla mnie nie wróżyła ona nic dobrego. Jej sens, jej słowa i melodia. Spojrzałam w oczy menagera i znalazłam to, czego się obawiałam.
- Mam przykrą wiadomość. Jedziemy na tydzień na koncert „RockParty” do Londynu.
- Ale… - urwał Tom. - Już planowałem, że pojedziemy z Alią na narty.
Bill również przytaknął głowa, nie miał zamiaru ulec namowom. Nie tym razem.

I rzucam wszystko by cię dotknąć.
Bo wiem, że czujesz mnie w jakiś sposób
Jesteś bliżej nieba niż ja kiedykolwiek byłem
I nie chcę wracać teraz do domu.


- Nie mogę tego odwołać, to wasza szansa - odrzekł z rezygnacją Jost.
- Dawid ma rację - poparłam go. - Takiej szansy nie dostaniecie. Slipknot, Green Day, Metallica, przecież to wasze ulubione zespoły. Wasze marzenia by ich spotkać i chcecie to przekreślić? To tylko tydzień, nawet się nie obrócicie, a już będziecie w domu.
- Siostra ma rację, my tu na was poczekamy - wtrąciła się Alia. Chłopaki dosyć długo się opierali naszym namowom, i choć bolało mnie, że oszukiwałam samą siebie, kazałam im jechać… Poczułam lekkie ukłucie, kiedy patrzyłam na pakującego się Billa. Stałam z objętymi rekami i wzięłam głęboki oddech. Bałam się, ogarniał mnie lęk, że zabraknie go przy mnie.
- Larin? – usłyszałam. – Będę dzwonił codziennie.
Kiwnęłam głową.
- I coś jeszcze – dodał z lekkim uśmiechem.
- Co? – zapytałam, odwracając się.
- To – i podbiegł szybkim ruchem, by pocałować mnie gwałtownie. Z tej siły oparłam się o parapet.
- Bill! – dało się słyszeć na korytarzu.
- Muszę już iść - rzucił wesoło. - Ale wrócę i czekaj na mnie.
- Jasne - posłałam mu uśmiech, mimo, że nie był szczery. Uśmiech zniknął, jak za sprawa zaczarowanej różdżki. Pojawił się grymas złości i zaszklone łzy.
- Dlaczego? Dlaczego nie potrafię mu powiedzieć? - szepnęłam do samej siebie.
- To jak siostra, wracamy do domu? Rodzice będą w siódmym niebie - odparła wesoło Alia. - No i jak tam moi siostrzeńcy?
- Kopią – rzuciłam, biorąc spakowaną walizkę. - Wracajmy do domu.

Rozłożę skrzydła i nauczę się latać.
Zrobię co trzeba zanim dotknę nieba.
I zapragnę mieć szansę by zrobić zmianę.
I oderwę się.


Był płacz i pytania oraz troska rodziców. Każde następne dni były dla mnie całkiem przyjemne. Pierwszy raz poczułam się wesoła dziewczyną, która chciała brać udział w przygotowaniu do świąt. Codziennie telefon potrafił być zajęty po 2 lub 3 godziny, czasami tylko jęki siostry pozwalały mi się oderwać od Billa. Nastąpił dzień 23 grudnia, załoga zespołu miała wracać do domu, a ja wesoło tańczyłam po kuchni, kiedy poczułam pierwszy silny ból. Usłyszałam po raz kolejny w tym tygodniu piosenkę, kiedy namawiałam Billa na koncert.
Skrzywiłam się, łapiąc za brzuch. Właśnie wpadła Alia, która przestraszona, zawołała ojca i matkę…
- Żeby to nie było teraz - szeptałam, raz co raz krzycząc.
Poczułam czarne światełka i osunęłam się o meble. Pamiętam tylko sygnał syreny i moje szepty.
- Bill…
- Wody płodowe jej odeszły - dało się usłyszeć.
Tymczasem w Anglii, kiedy samolot wystartował, Bill niepewnym wzrokiem patrzył na ziemię. Był bardzo zdenerwowany i mało udzielał się przy rozmowie, kiedy reszta się wydurniała. Żeby uciszyć skołatane myśli i spocone ręce założył na uszy słuchawki. Znał skądś tą melodię i dobrze pamiętał twarz Larin. Nie była szczęśliwa. Jakby w tej piosence było coś złego. Zamknął oczy i oddał się melodii.

I wszystko co mogę poczuć to ta chwila
I wszystko czym mogę oddychać to twoje życie
Bo wcześniej lub później to się skończy
Ja po prostu nie chcę cię stracić tej nocy


Zamarł otwierając oczy.
- Ja po prostu nie chcę cię stracić tej nocy - wyszeptał, patrząc na czarne jak smoła niebo. Spojrzał na brata, który z uśmiechem czytał sms-a od Alii.
Z sekundy na sekundę widział, jak poważnieje.
- Bill, Larin zaczęła rodzić - powiedział cicho, jakby się bał powiedzieć na głos.
Czarnowłosy zacisnął pięści i zagryzł usta.
- Wszystko będzie dobrze. Musi być – pomyślał.
W milczeniu modlił się tylko, by jak najszybciej uścisnąć moją dłoń.
Ocknęłam się na sali, kiedy w spazmach bólu rodziłam.
- Larin przyj, czas na nic ci się nie zda - podpowiadał lekarz.
- Nie mogę!!! - krzyknęłam, prąc coraz mocniej.
- Wszystko możesz - dodawał mi otuchy lekarz.
Coraz trudniej było mi łapać oddech, po czym usłyszałam cudowny głos małego dziecka.
- To córeczka, ale ma głos - uśmiechnął się lekarz.
- Cór… - wyszeptałam i zamknęłam oczy, czując obezwładnienie. Poczułam się lekka, stałam z boku widząc wszystko. Jak rozcięli mi podbrzusze. Jak widziałam kolejne dwie małe istotki. Coś mnie jednak szarpnęło i cofnęłam się wstecz.

Poza ciemnością i wewnątrz słońca.
Nie zapomnę nikogo, kto mnie kocha.
Podejmę ryzyko, wezmę szansę, zrobię zmianę.


Usłyszałam cichy szloch mojej matki. Otworzyłam powoli oczy, jakby sprawiało mi to ból.
- Dlaczego nam tego nie powiedziała? Moglibyśmy ją uratować. Nie mogę patrzeć, jak moje dziecko umiera, nie mogę patrzeć jak te małe niewinne śliczne dzieci wychowane zostaną bez matki - chlipała mama.
- Mamo i tak podziwiam siostrę, że doniosła ciążę. Bardzo mnie zaskoczyło to, że jak na zaawansowaną ciążę jest taka szczupła, a nikomu… - i urwała widząc, że patrzę na nich.
- Córeczko? – spytał ojciec. - Moja mała dzielna dziewczynka.
- Bill? – spytałam, czując jak łza kreśli mój policzek.
- Już lecą do domu – odparła Alia, wymuszając uśmiech. - Strasznie się niecierpliwią.
Posłałam słaby uśmiech, podciągnęłam się do góry ukrywając grymas.
- Dzieci? – zapytałam, zerkając na rodziców.
- Są całe i zdrowe, dwaj chłopcy i córeczka. Wszyscy do siebie podobni - dodał wzruszony ojciec - Lepszego prezentu nie mogliśmy dostać na Wigilię.
- Tylko… - zaczęła mama i ukryła łzy, wtulając się w pierś ojca.
- To była moja decyzja, czy je urodzę czy nie - odparłam gniewnie.
- A Bill? Czy on o tym wie? - spytała Alia.
- Nikt nie wie, wiedział tylko lekarz i ja.
- I sama podjęłaś decyzję za siebie, za niego, za nas? - zapytał ojciec z pretensją.
Zamilkłam. Podjęłam tylko decyzję za siebie, taka była prawda.
- Zostawcie mnie na chwile samą. Dajcie mi tylko kartkę i długopis.
Spełnili moją prośbę. W pokoju zapanowała cisza, tylko te melodie, te święte kolędy i śnieg na polu sprawiał wrażenie, jakby nie byli obojętni na to, co się ma zaraz wydarzyć. Zaczęłam pisać, nie hamując się już łzami, nie przeszkadzało mi już, że na polu zaczęła się wichura i jak na grudniową oziębłość zaczęła towarzyszyć burza.

Budynki z setkami pięter,
Kręcące się obrotowe drzwi.
Może nie wiem gdzie mnie zabiorą,
Ale ja i tak pójdę do przodu, pójdę do przodu,
Odlecę, oderwę się.


Na białej kartce pozostawiałam nie tylko swój ślad, ale i swoje łzy. Zdążyłam się podpisać, kiedy jakbym zasypiała. Po raz kolejny, ta piosenka usypiała mnie, usypiała moje życie. Tak błogo i przyjemnie, nie zważając na to, że właśnie na dole z taksówki wybiegł mój niedoszły mąż. Wśród setek tysięcy dziennikarzy ze złością odsuwał każdego natrętnego dziennikarza, byle dostać się do mnie.

Proszę Was ładnie nie pożałujecie, kiedy puścicie te piosenkę. Świetnie oddaje nastrój to tej części opowiadania.

http://www.youtube.com/watch?v=B9F4LjSb_Cs

I nie chcę by świat mnie zobaczył
Bo nie sądzę, że oni zrozumieją
Gdy wszystko istnieje by zostać zniszczone
Chcę po prostu byś wiedziała kim jestem


Właśnie wpadł do pokoju, kiedy lekarze bezradnie stali nad moim martwym ciałem.
- Nie - jęknął Bill.
- Zostawiła tylko to, do ciebie - powiedział lekarz.
- Mogę? - spytał, patrząc na moją uśmiechniętą twarz.
- Tylko na chwilę - szepnął lekarz.
Czarnowłosy usiadł na krześle i spojrzał na twarz swojej dziewczyny.
- Jesteś jak śpiąca królewna – wyszeptał, otworzył kartkę i zaczął czytać.

Kochany Billu
Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? Oj, tak, nawiedziłam Cię, bo chciałam. Nie wiem czemu, przecież mogłam objawić się każdemu, a wybrałam Ciebie.
Przeznaczenie? Chyba tak, ale nie chciałam być łatwa, nie chciałam być dostępna od razu, bo byś się znudził. Pokochałeś moja aurę tajemniczości, pokochałeś moją oschłość, aż zdobyłeś moje serce. Zburzyłeś mój mur, jaki wybudowałam. Było ciężko, bo wystawiłam nas obojga na ciężką próbę.
Będę szczera Bill, jak nigdy dotąd. Kochałam Cię, mimo, że Twój egoizm miał dużo wspólnego ze mną. Kochałam Twoje ciało, Twoje usta, Twoje ciche jęki. Stałeś się moją cząstka, to Ty sprawiłeś, że stałam się wrażliwa; jeśli mam być szczera wylałam morze łez przez Ciebie. Nie żałuję niczego, co połączyło nas obojga. Połączyliśmy się ciałem i duszą. Gdziekolwiek będę, moja dusza wciąż będzie obecna przy Tobie. Byłam przy nadziei, że się z Tobą pożegnam, że dane mi będzie posmakować ostatni raz twoje usta. Tak bardzo kochałam je całować.


Z sali dało się usłyszeć głośny szloch.

I nie możesz walczyć ze łzami które nie przychodzą
Lub z chwilą prawdy w swoim życiu
Gdy wszystko wydaje się być niczym film
Krwawisz tylko po to by poczuć że żyjesz


Łzy same cisnęły mu się do oczu, kiedy czytał dalej list.

Możesz być na mnie zły Bill, że zostawiłam Cię samego, ale proszę nie popełnij głupstwa. Choć raz nie bądź egoistą i pomyśl o dzieciach. Zawsze śniło mi się, że pytają Ciebie, dlaczego mnie przy Tobie nie ma. Jak bardzo są dumne, że wolałam oddać życie, by mogły zaznać smak życia, że mogły poczuć się kochane przez Ciebie, przez Alię i przez Toma. I co najważniejsze gdybym mogła to wiesz, co bym teraz zrobiła?
Gdybyś płakał, obtarłabym wszystkie twoje łzy.
Gdybyś krzyczał, pokonałabym wszystkie twe lęki.
Te rany nie będą zdawały się goić.
Ten ból jest zbyt rzeczywisty.
Za wiele by czas mógł to wymazać.


Ponowie czarnowłosy wydobył cichy jęk, dotykając zimną dłoń dziewczyny, leżącej na łóżku.
- Nie mogę - szepnął. - Larin nie mogę, serce mi zaraz pęknie bez ciebie - szeptał tuż nad martwymi ustami. Jego wargi drgały i dotykały delikatnie niczym skrzydełka motyla, jej usta. - Nie zapomnę o tobie, nigdy.
Chłopak upuścił list, gdzie widniał ostatni napis:
Twoja Larin
Opuścił pokój w ciszy, słowa były tu zbędne. Mogły tylko dotkliwie zranić.
Oparty o ścianę, skulony usiłował schować swój szloch, swoje łzy i rozdarte serce.
- Więc do prawda? - wyszeptał jego brat, przytulając Alię. Wszyscy płakali i była tylko jedna postać, która stała i czuła się wolna. Która poczuła się kochana przez niego i właśnie musiała odejść, by odbyć daleką podróż. Pozostał tylko jej zapach i wspomnienia, a ból w sercu Billa już nigdy nie pozwolił ustąpić nowej miłości.

I nie chcę by świat mnie zobaczył.
Bo nie sądzę, że oni zrozumieją.
Gdy wszystko istnieje by zostać zniszczone
Chcę po prostu byś wiedziała kim jestem


*************************************************************

Jak żeście troszkę ochłonęły, a wierzcie mi, że zdaję sobie sprawę jak trudno Wam bedzie przestać płakac. Prezdpremierę czytala moja kuzynka i gdybym nie zerkała na nią kątem oka i nie widziala jak jej oczy świeca, musialam dać jej chusteczkę.

Happy End

http://www.youtube.com/watch?v=Trsk1Agww3s


Nie oszczędził nas los, a siebie nam dał.
Tak daleko gdzieś Ty, daleko ja.
Tobą był cały świat, śniłem Cię każdym snem.
Nie zostało mi nic i jedno już wiem


Poczułam się lekka, stałam z boku widząc wszystko. Jak rozcięli mi podbrzusze. Jak widziałam kolejne dwie małe istotki. Coś mnie jednak szarpnęło i cofnęłam się wstecz. Cisza...
Tylko odgłosy przechodzących przez korytarz pielęgniarek, dochodziły do mojej sali przez uchylone lekko drzwi. Jeszcze niedawno wiłam się w bólu podczas porodu, a teraz...
Delikatna smuga światła wkradała się do sali, w której panowała ciemność, przesiąknięta jedynie blaskiem księżyca. Tak, dzisiaj była pełnia…Ale nie mogłam tego zobaczyć. Od kilku godzin leżałam z zamkniętymi oczami. Mimo, iż powieki strasznie mi ciążyły, nie mogłam zasnąć. Bijące się na dnie mojej czaszki miliony myśli, nie pozwalały mi do końca odpocząć. Chciałam się od nich wreszcie uwolnić, lecz najpierw należało je wyjaśnić i uporządkować... Nadal nie byłam w stanie uwierzyć w to, co się stało. Przecież, gdy spałam, wydawało mi się, że słyszę szloch matki, która nie może pogodzić się z moją śmiercią.
Nie musiałam spoglądać na zegarek, aby wiedzieć, ile godzin już tak leżę.
Co sześćdziesiąt minut, gdy zegar wydawał charakterystyczne dźwięki, liczyłam je w myślach.
Znowu wybiła pełna godzina… Która to już?
Policzmy…
Pierwsze uderzenie, drugie, trzecie...
Czy to możliwe, że przeżyłam?
Że nadal oddycham i czuję tą szpitalną atmosferę?
Przecież lekarze nie dawali mi szans. Najmniejszych...
Czwarte uderzenie i piąte...
Urodziłam bliźniaki.
Moje kochane maleństwa żyją.
Są całe i zdrowe, nie mają żadnej skazy.
Mają matkę i ojca.
Szóste uderzenie zegara, siódme, ósme...
Bill…
Znowu będę się mogła zatopić w głębi jego spojrzenia.
Zatracić się w jego ramionach i poczuć ten kojący zapach.
Otuli mnie na powrót słodycz jego ust.
Znów poczuję się bezpieczna i kochana.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, niepewna jeszcze tego, co miało nadejść.
Już dziewiąte uderzenie... I dziesiąte.
A właśnie.
Czy to nie zbyt dużo szczęścia jak na mnie?
Czy mogę pozwolić sobie, na zachłyśnięcie się nadzieją na lepsze jutro?
Przecież ta nadzieja zawsze była dla mnie złudna.
Czy ktoś mi pomógł? Czyżby dano mi szanse?
Ale kto mógł to zrobić? Kto był tak wspaniałomyślny dla mnie?
Bo chyba nie Bóg, przecież ja zawsze go zawodziłam…

Wszystko przeminie
wszystkie twoje bóle - wszystkie demony
i czas się zatrzymuje
Miłość może więcej od czterech wymiarów
Nic na świecie
nie może nas rozdzielić


Jedenaste uderzenie zegara... i dwunaste. Północ.
A ja leżę tak w bezruchu od trzech godzin i próbuje zasnąć.
Czy nie będzie mi dane choć trochę wypocząć?
Jestem cała obolała i ociężała, bądź co bądź, przeszłam gehennę.
Ale najważniejsze, że żyją moje dzieci.
Nagle poczułam muśnięcie zimnych ust na moim czole…
Przestraszona, natychmiast otworzyłam oczy, mimo że moje powieki były tak ciężkie.
- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać. Córko... – wyszeptał stojący w całej okazałości przed łóżkiem mój ojciec. Światło księżyca delikatnie oświetlało jego twarz i sylwetkę.
- Co ty tu… Jak... – zapytałam zdezorientowana, ale po chwili stać mnie już było na ironię. – Ojciec marnotrawny stęsknił się za swoją córką? Nagłe objawienie, mojego istnienia?
Rozdrażnił mnie swoją obecnością. W najśmielszych snach nie spodziewałam się go tu i to już teraz.
- Co ty taka nieprzyjemna? Rozumiem, że jesteś cała obolała i wyczerpana. Przeszłaś wiele, jesteś jednak bardzo silna, zawsze twierdziłem, że jesteś godna swej roli – powiedział pewny siebie. - Poza tym, naprawdę się o ciebie martwiłem… - dodał, po chwili namysłu.
- Wzruszyłam się – odparłam szybko i bez przekonania. - Od kiedy tu jesteś i mnie obserwujesz?
- Od kilku chwil. Larina…
- Czy ty masz z tym coś wspólnego? – wypaliłam bez ogródek.
- Z czym?
- Z tym, że żyją moje dzieci. Że ja żyję...
Niral zacisnął usta i przez chwilę wahał się, co odpowiedzieć. Nie mogłam znieść tej ciszy i niepewności. Chciałam wiedzieć, czy coś temu człowiekowi zawdzięczam, oprócz własnego przekleństwa.
- Nie Larino. To, że przeżyłaś wraz z bliźniakami to twoja zasługa. Twojego zaparcia, siły i… wiary - odpowiedział, nie patrząc w moje oczy.
- Wiary w co?
- W to, że może się udać. I udało się, czyż nie? Myślałaś, głównie o swych dzieciach i to ci pomogło. Tak jak myśli o ukochanym...
„Coś kręci. Widać, że to szatan” przeszło mi przez myśl…
- Teraz jestem już prawie pewien, że zrezygnujesz ze swej szansy i misji, w imię miłości. Ziemskiej miłości…
- Tak. Kocham Billa, jeśli ci o to chodzi i nie zaprzepaściłabym ponownie tej szansy. Nie chcę zniszczyć tego uczucia.
- Ale czy on cię kocha i czy jest godny twej miłości? Co, jeśli pewnego dnia cię zostawi?
- Tak jak ciebie zostawiła moja matka? On mnie nauczył kochać! Zburzył mur wokół mnie i otworzył się przede mną. Czy to nie wystarczy? On zrobiłby dla mnie wszystko. Ty jakoś nie potrafiłeś zatrzymać i uchronić kobiety, którą kochałeś. Kochałeś ją? Czy była to dla ciebie taka zabawka, jaką byłam i ja? Do tych waszych zasranych przepowiedni?! Tak samo ją wykorzystałeś, jak i mnie! - wyrzuciłam z siebie.
Mimo, iż padałam ze zmęczenia, nerwy wzięły we mnie górę. To była jedyna okazja, aby wszystkiego się w końcu dowiedzieć. I wyrzucić z siebie trujące uczucia. Widziałam, że tymi słowami sprawiłam mu jakiś ból. Zobaczyłam to, mimo ciemności w jego oczach. Czyżby pierwsze oznaki łez? Nie, to niemożliwe… Miałam jeszcze kilka pytań do niego i swój mały sekret. Czekałam na jakąś odpowiedź, jakieś wyjaśnienie.
„Powiedzieć jej czy nie? Że zawdzięcza mi życie? Nie, jest na to zbyt dumna, żeby być wdzięczną. Wyznać, że swoje życie będzie zawdzięczać śmierci jednego ze swych dzieci? Nie, tego już na pewno nie byłaby w stanie znieść. Niech myśli, że to przypadek, że tak po prostu to się stało…” Niral bił się z własnymi myślami, czując na sobie przeszywający wzrok córki. Po chwili ciszy odezwał się:
- -Bardzo kochałem twoją matkę, nigdy co do tego nie miałem wątpliwości. Jej oczy nie dawały o sobie zapomnieć, zupełnie jak twoje – uśmiechnął się lekko i ciągnął dalej. – Dlatego nie mogło stać się inaczej. Po tym, czego się o mnie dowiedziała, nie chciała mnie znać. Tym lepiej i bezpieczniej dla niej, przecież wiesz, że groziło jej niebezpieczeństwo ze strony mojego ojca. Zresztą, nigdy jej nie akceptował tak jak i ciebie. Resztę wiesz…
- Ona chyba też cię kochała...
- Opowiadała ci o tym? - zapytał z nadzieją.
- Nie, widziałyśmy się tylko raz. Rozmawiałyśmy krótko i zdawkowo. Ale rzeczywiście, poznałam ją po oczach – i przypomniałam sobie kiedy ją po raz pierwszy ujrzałam.
- Co powiedziała o twoim mężu? – zapytał z nutką rozbawienia.
- Nie poznała go. Musiał go udawać ktoś inny, bo Bill nie był w stanie.
I wtedy po raz pierwszy, uśmiechnęliśmy się szczerze do siebie. Lecz to była tylko chwila, ulotna jak każda.
- To było dla mnie dość ciężkie. W ciągu kilku miesięcy poznałam swoich prawdziwych rodziców i okropną prawdę o sobie… Tyle tajemnic ukrytych przede mną.
- Życie jest brutalne, dlatego ty możesz to zmienić… – próbował mnie przekonać.
- Wiem, ale…
- Larin, zdajesz sobie sprawę z tego, że zostałaś naznaczona i zaakceptowana jako moja następczyni. Nie raz udowodniłaś, że jesteś tego godna i silniejsza niż inni. Zastanów się dobrze.
- A co ty byś na moim miejscu zrobił?
- Ja jestem władcą ciemności, odpowiedź jest prosta, zgodna z przeznaczeniem.
- Ale gdybyś był mną! Zwykłym śmiertelnikiem!
- Nie jesteś zwykłym śmiertelnikiem. Jesteś wybrana – odparł poirytowany.
- Nie! Jestem Larin, normalną dziewczyną, ze swymi wadami i zaletami. I mam aktualnie wszystko, co mi do szczęścia potrzeba! Rodzinę, przyjaciół, miłość... Czego chcieć więcej?
- Pomyśl o innych, o świecie...
- Że co? Że niby mam ich wszystkich zgładzić i wszystko opanować? Jaki w tym sens… - powoli traciłam nad sobą panowanie.
Ojciec spojrzał na mnie dziwnie. Nie wiedział już, co powiedzieć.
- Za dużo w tobie ludzkich uczuć. Miłość zmieniła cię i zaślepiła. No cóż, tak bywa… Nie zapomnij, jak ten chłopak kilkakrotnie cię zranił. Dlaczego miałabyś dalej cierpieć?
Podszedł do okna, głęboko nad czymś rozmyślając. A ja znowu poczułam mętlik w głowie. Miałam wszystkiego dość. Pragnęłam usnąć i oddalić się na chwilę. Sen i odpoczynek. Czy kobieta po porodzie nie powinna mieć trochę spokoju? A gdyby jeszcze rano obudzić się w ramionach Billa...
Z moich rozmyślań wyrwał mnie ojciec.
- Nie martw się, zaraz przyjdzie - powiedział, odgadując to, co działo się w mojej głowie. - A co do krucyfiksu masz jeszcze trochę czasu do namysłu.
- A co jeśli... - zaczęłam mówić, ale nie dane mi było dokończyć.
Drzwi otworzyły się szerzej i nagle więcej światła wpadło do pomieszczenia. Zza drzwi wynurzyła się czarna bujna czupryna mojego ukochanego. Bill wszedł cicho i zaskoczony spytał:
- Larina, myślałem, że śpisz. Z kim ty tu rozmawiasz? - rozglądnął się szybko po sali.
- Ja… z moim…. – i spojrzałam szybko w stronę okna.
Jednak nikogo tam już nie było.
- Chyba miałaś jakiś sen, albo koszmar, kochanie – powiedział ciepło Bill.
- Nie, Bill to nie był sen, zresztą nieważne… Co ty tu robisz o tej porze?
- Ja po prostu nie chcę cię stracić tej nocy - wyszeptał tuż nad moimi ustami.
- Chodź tu do mnie…. - rzekłam zachęcająco i odchyliłam kołdrę.
Bill posłusznie ułożył się koło mnie i nareszcie mogłam się wtulić w jego ramiona, poczuć jego wspaniały zapach, jego oddech. Znowu wróciło do mnie to uczucie, że jestem kochana.
Musnął mnie delikatnie i zachęcająco w usta. Po chwili pogłębił pocałunek i znów czułam w sobie te znajome motylki i wibracje. Bill działał na mnie lepiej niż jakiekolwiek lekarstwo, po prostu kojąco. Jednak wiedział, że jestem słaba i wyczerpana, dlatego nie męczył mnie długo.

Chciałbym, żeby wszyscy poczuli miłość dzisiejszej nocy
I żeby jakiś przypadek zatrzymał te ciągłe walki
Chcę jedynie szansy, że być może znajdziemy lepsze dni

Więc weź te słowa i wyśpiewaj je głośno
Bo wszyscy wybaczają sobie teraz
Bo dzisiejszej nocy ten świat zaczyna się od nowa


- Larin czy ja już jestem dla ciebie…
- Bill jesteś po prostu moim aniołem. Moim kochanym aniołem.
Czarnowłosy uśmiechnął się promiennie i pocałował delikatnie w usta.
- Dobranoc, mój aniołku – wyszeptał.
- Bill…
- Tak?
- Zaśpiewaj mi coś do snu, odpędź ode mnie wszystkie smutki i zmartwienia…
Zaczął po cichu nucić piękną piosenkę, a ja przypomniałam sobie własne myśli:
„Teraz pozostaje mi się oddać w ramiona snu, zasnąć na zawsze i nie obudzić się”

Pocałowałem księżyc milion razy,
Tańczyłem z aniołami w niebie,
Zobaczyłem padający śnieg w lecie,
Odczuwając uzdrawiające wyższe moce.
Zobaczyłem świat z najwyższej góry,
Skosztowałem miłości od najczystszego źródła,
Zobaczyłem wargi, by zaiskrzyć pragnieniem,
Byłem zakochany ze sto razy
Przyprowadzasz mnie, kiedy spadam w dół
Dotykasz mnie głęboko, dotykasz mnie dobrze
Robisz rzeczy, których nigdy nie zrobiłem
Robisz mnie złym, robisz mnie dzikim
Ponieważ, kochanie, jesteś moim numerem jeden


- Nie żadna muzyka, sława, tylko ty jesteś moim numerem jeden. Ty jesteś najważniejsza… - wyszeptał mi w ucho, mimo że już usnęłam. Jeszcze chwilę przyglądał mi się w milczeniu, gładząc delikatnie mój policzek i oddał się w ramiona Morfeusza. Oboje usnęliśmy szczęśliwi i beztroscy, nie wiedząc, co przyniesie jutro. Tylko w delikatnej poświacie okna było widać ostry zarys postaci z diabelsko czerwonymi oczami. Niral wyszeptał ostatnie słowa:
- Moja Larin, mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczysz…


Nie łatwo jest kochać, być razem i trwać.
Nie łatwo jest.
Nie łatwo jest kochać, nikt nie chce być sam



I choć nigdy nie dowiedziałam się, jaki miał zamiar, darując mi życie, tak on nie wiedział, że pozbyłam się mojego talizmanu. Był dla mnie tylko przekleństwem. Ranił mnie i Billa. Z czasem zaczęłam wierzyć, że jest coś takiego, jak nadzieja.
Początek, po wyjściu ze szpitala, był ciężki. Kiedy lekarze poinformowali nas o śmierci synka. Był najsłabszy poza siostrą i bratem.
Nie byliśmy jednak sami, rodzice, rodzeństwo i przyjaciele; zawsze na wyciągnięcie ręki.

Wiem, nadejdzie ten dzień, gdy spotkamy się.
Ciebie nie będzie już, nie będzie mnie.
Wśród obłoków i gwiazd śnimy najdłuższy sen.
Razem znów ja i Ty, nie dzieli nas nic.


Choć Bill nie zrezygnował z kariery, to teraz czuł , że tak naprawdę jego tematem numer jeden byłam ja.

6.04.2007

Jak dobrze jest kochać, być razem i trwać.
Jak dobrze jest.
Jak dobrze jest kochać, nikt nie chce być sam.
Nie chce być sam
Gdy miłość odejdzie, docenisz jej moc.
Nie chciałem Cię zranić i kocham Cię wciąż



Minął rok. To dziwne dla mnie. Pamiętam, jak mu się objawiłam. Miałam wrażenie, że to się stało tak dawno. A teraz... Teraz jest zupełnie inaczej.
W domu Kaulitzów panował straszny rozgardiasz. Co chwilę ktoś wchodził do domu. Stałam w pokoju Toma, śmiejąc się z siostrą, która poprawiała mi gorset. Towarzyszyła nam również Francis, rozśmieszająca moje małe szkraby.
- Jesteście już gotowe? - krzyknął wesoło Tom.
- Już prawie! - odpowiedziałyśmy jednocześnie, śmiejąc się głośno.
Zeszłam do salonu i choć miałam długą czarną suknię, każdy wiedział, że chodzę boso po płatkach róż.
- No to szukaj młodego - szepnął do mnie Jorg. - My się zajmiemy dziećmi.
Podeszłam do Simone, która teraz wzięła bliźnięta pod swoje skrzydła i cmoknęłam Ashley i Maxa. Choć oboje byli podobni do Billa, to cieszyłam się, że mogłam patrzeć w oczy łudząco podobne do moich . Wypełniała mnie radość, że dane mi było przeżyć te dni, miesiące i rok by chłonąć ich każdy drobny ruch, machnięcie rączką i uśmiechy.
Że jakaś cząstka mnie tkwi w ich ciele i duszy.
Spojrzałam wdzięcznym wzrokiem na moich rodziców i na Simone oraz Jorga. Wciąż pamiętałam spóźnioną gwiazdkę w szpitalu. Nie w domu, tylko w moim pokoju, kiedy opowiadaliśmy sobie czasy naszego dzieciństwa. Po raz pierwszy wtedy poczułam rodzinna atmosferę, jakiej nigdy wczesniej nie zaznałam. Teraz pozostało mi już tylko iść. Do niego... A on czekał wesoły i szczęśliwy w ogrodzie, wyciągając do mnie dłoń, by usta złączyły się w słodkim tańcu, zespoleniem ciał i dusz. Zabrzmiały pierwsze akordy muzyki.
- Pamiętasz, jak ci mówiłem, że nie jestem dobry w tańcu? - szepnął mi do ucha.
- Pamiętam – zaśmiałam się.
- Nawet nie brzydka ta melodia, ale nie wiem czy to będzie pasować do tego, co ci teraz powiem - i przybliżył mnie do siebie.
- Zamieniam się w słuch.
Kiedy tańczyliśmy złączeni dłońmi, inni również przyłączyli się do nas. Wszyscy poruszaliśmy się w rytm melodii wypełniającej ogród.


Czy zatańczyłabyś?
Jeżeli poprosiłbym Cię do tańca?
Czy biegłabyś?
I nigdy nie oglądałabyś się?
Czy płakałabyś?
Jeżeli widziałabyś, jak płaczę?
I uratowałabyś moją duszę, dzisiaj wieczorem
Czy zadrżałabyś?
Jeżeli dotknąłbym twoich warg?
Czy śmiałabyś się?
Och, proszę powiedz mi to.
Czy umarłabyś teraz?
Dla jedynej Twojej miłości?
Trzymaj mnie w Twoich ramionach, dzisiaj wieczorem
Czy przysięgłabyś, że zawsze będziesz moja?
Albo leżałabyś?
Czy biegłabyś i schowałabyś się?
Jestem też głęboki?
Czy zgubiłem mój umysł?
Mnie nie obchodzą... Jesteś tutaj dzisiaj wieczorem

- Znikamy? - szepnął, patrząc na rodzinę.
- Wybaczą nam ? - zapytałam wesoło.
- W końcu rok odkładaliśmy naszą podróż, należy nam się, czyż nie, pani Kaulitz?- zapytał.
- Muszę się zastanowić Billu Kaulitz, czy aby na pewno pasuje mi twoje nazwisko - i pisnęłam, kiedy porwał mnie w ramiona, wyprowadzając z ogrodu.
Nie wiedziałam, co ten kochany kretyn wymyślił i nie chciałam wiedzieć. Ważne, że moje życie rozpoczęło następny rozdział.
Odzyskałam jego i odzyskałam samą siebie.
Hej! Przecież dopiero uczę się przyzwyczajać do ludzkich uczuć…

Jak dobrze jest kochać, być razem i trwać.
Jak dobrze jest.
Jak dobrze jest kochać, nikt nie chce być sam.
Nie chce być sam
Gdy miłość odejdzie, docenisz jej moc.
Nie chciałem Cię zranić i kocham Cię wciąż.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 20:32    Temat postu:

1?

Mogę zedytować jutro? Nie wytrzymam teraz.
Przepraszam.

EDIT

Jestem nareszcie, w pełni sił, by cokolwiek tu napisać. Nie jest łatwo. Chyba pierwszy raz, aż tak trudno mi wykrztusić cokolwiek z siebie.
Długi tekst. Mnóstwo słów, różnych wątków, a ja nie wiem, co pisać. Pustka, ale od czegoś trzeba zacząć.
Zacznę więc od tego, że nie spodobał mi się pomysł dwóch wersji. W pisaniu, to autor kształtuje fabułe. On decyduje o tym, co się wydarzy, gdzie i jakie będą tego skutki. Zaczyna pisać swoje dzieło i kończy. Wtedy kiedy chce i jak chce. I tutaj czytelnicy nie mają nic do gadania. Ale cóż. Są dwie wersje i wypadałoby coś napisać...
Jeśli chodzi o mnie, lepiej napisana jest wersja bez happy endu mimo, iż bardzo chciałam szczęśliwego zakończenia.

Jednak to już koniec. Niestety, bo przyzwyczaiłam się do tego opowiadania, ale szanuję Twoją decyzję.
Błędy, jak zawsze pojawiły się, jednak postanowiłam nie psuć atmosfery ich głupim wytykaniem.
Ładnie, naprawdę ładnie wyszło. Niektóre sceny mocno mną wstrząsały i w podobało mi się. Muszę to powiedzieć.
Dziękuję Ci za wszystko. Za to, że poprosiłaś mnie kiedyś o przeczytanie, za informowanie o nowych notkach... i za samą Ciebie, bo jesteś wspaniałą osobą.
Przepraszam za wszystko. Dziękuję i życzę weny, abyś mogła pisać dalej, tym razem coś innego.
Negai


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Negai dnia Środa 06-09-2006, 13:50, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 20:34    Temat postu:

Sialalala, wybieram happy end:)
Zresztą już jakiś czas temu go wybrałam i chociaż zakończenie smutne też jest śliczne, to ja jednak wolę kiedy wszystko się dobrze kończy.

Szkoda, że się kończy w ogóle, ale może to i lepiej. Napisałaś spójną historię i chyba to jest ważne. Gdybyś to miała niepotrzebnie rozciągać wyszłoby gorzej. A tak bardzo mi się podoba Smile

Pozdrawiam i czekam na kolejne opowiadanie Twojego autorstwa Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*JoFy*




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z wyobraźni :)

PostWysłany: Wtorek 05-09-2006, 20:57    Temat postu:

Fallen ...no brak mi słów,,,nie wiem od czego zacząć
przeczytałam oba zakończenia jednak, nie mogła sie powstrzymać
ehh miałaś racje trudno sie powstrzymć od płaczu a później go zakończyć
mimo, że tak smutno, ale jakże szlachetnie i pięknie....
ale na szcęście był tez happy end dla osłody i otarcia łez..
pięknie? to za mało powiedziane
to było świetne opko i miało oryginalną fabułę
super wątki, nawet erotyczne Very Happy
nie moge uwierzyć, że to już koniec..a ta melodia...
za bardzo sie wczuwam i przywiązauje ot co.
dziękuję Ci mimo wszystko za nie, wspaniała z ciebie pisarka
i czekam niecierpliwie na dalszy projekt
<reszta komenta na priv>
luv!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SzydeRcia




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 6:32    Temat postu:

pięęęęęęęknie.
wolę happy end, ale myślałam, że napiszesz tylko smutny part, a tu i taki i taki.
całe opowiadanie było świetnie, ale ostatni part, ciężko opisać. oba. cudownie. jeden pełen smutku, drugi radości.
nie umiem więcej napisać
[tak naprawdę zaraz muszę iść do szkoły ]

Pozdrawiam! ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevermind




Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 7:27    Temat postu:

Zrobię Edit później


Edit:

Nie wiem co mam powiedziec.
Słowa nie opiszą tego, co w tej chwili czuję.
A co czuję?
Pustkę.
Zupęłną pustkę.


Coś się w życiu zaczyna, by po jakimś czasie się skończyc.
Miałam, cichą nadzieję, że twoje ARCYDZIEŁO nigdy się nie skończy.
Modliłam się o to rano wi wieczorem.
Dlaczego moje proźby nie zostały wysłuchane?



Chcę, byś wiedziała, że jesteś moim autorytetem przez te opowiadanie.
Jeszcze naprawdę nigdy, aż tak się nie wczułam.
Cenie Cię bardzo.
Podziwiam jeszcze mocno.
Czy będzie na miejscu jeżeli powiem, że Cię Kocham?



Pozwoliłaś dokonac nam wyboru.
Ja przeczytałam opbie częsci.
I nie wiem dlaczego wybrałam koniec bez Happy end'u.
Poprostu tak mi bardziej pasowało, a może poprostu lubię śmierc.



Pozostaje mi powiedziec, że chciałabym byc Larin.
Chciałabym, lecz wiem, że nigdy nią nie będę.


Wiesz co teraz robię?
Już od rana nie jestem tą Nevermind co zwykle.
Czuje się jak cień.
Jak...



Chce mi się płakac, mam ochotę krzyczec.
Cierpię...
Bardzo CIERPIĘ.



Pragnę Ci podziękowac:
Za to, że byłas i zaczełaś pisac.
Za to, że jesteś i piszesz.
Za to, że pozostaniesz i nadal będziesz pisac.
Za to, że wniosłaś w moje żecie tę nutkę fantazji.
Za to, że mogłam czytac cos tak niezwykłego.
Za to, że przez chwilę mogłam odbiegac od rzeczywistosci.
Za to, że będe pamiętac.
Za to, że będe wracac.
Za to, że nigdy nie zapomnę.



Pozdrawia, dziękuję, kocham.

Nevermind.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nevermind dnia Środa 06-09-2006, 15:47, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amsta




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 13:50    Temat postu:

kur.... ryczłam jak bubr przy sammym początku pliska nie rub mi tego!!! no trudno bo juz sie stało SadSadSadSadSadSadSad:SadSad mam nadzieje ze bedziesz pisac jakies opko jeszcze!!!pozdro Amstafcia:*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SimplePlanowa




Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cartoon Network. ^.-

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 14:28    Temat postu:

Zabije się xD
Już od dawna miałam przeczytać Happy End xD od Zlotu o tym myślałam Rolling Eyes bo jak bym przeczytała bez to bym płakała Rolling Eyes
ale... głupia ja xD nie zauważyłam że pisze Bez Happy Endu xD
i to przeczytałam... Rolling Eyes
Płakałam pół godziny Cool ale było warto!
oczywiście bardziej sie ciesze z Happy Endu Very Happy
ale chyba podobało mi sie bardziej bez Wink
nie żebym jakaś nieczuła była Broń Boże! tylko tak jakoś Wink
Szkoda że to już koniec Sad
mam nadzieje że stworzysz dla nas coś jeszcze Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lov.




Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 14:57    Temat postu:

hmm......
wybieram wersje bez happy endu ;d Twisted Evil Twisted Evil Grey_Light_Colorz_PDT_07 Grey_Light_Colorz_PDT_07 Grey_Light_Colorz_PDT_05 Grey_Light_Colorz_PDT_05 Grey_Light_Colorz_PDT_09 Grey_Light_Colorz_PDT_09
wole opowiadania jak sie kończą tak dramatycznie ;D
jak jest tak inaczej, a nie "...i żyli długo i szczęśliwie"
ale do tego happy endu oczywiście nic nie mam też jest cudowny Twisted Evil Twisted Evil Cool
Czy przeczytam kiedyś jeszcze coś twojego ??!! Mam nadzieje ... Smile

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 15:21    Temat postu:

Och, koniec.

Wydrukuję, przeczytam i skomentuję później.. pewnie w piątek.
Bo chcę podziękować i napisać przemowę Wink
Dobra, lecę do czytania..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cheryl




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 15:30    Temat postu:

Ehh... Szkoda, że to koniec tego opowiadania...
Ja osobiście wolę zakończenie bez happy endu...
Choć te szczęśliwsze zapewne byłoby o niebo lepsze.
Ale już tak mam, z filmami, książkami no i opowiadaniami.
Jeśli kończą się tak, jakbym najmniej tego chciała, to tym bardziej zostają mi w pamięci, a chciałabym by to opowiadanie utkwiło w mojej głowie na bardzo długo.
I moim zdaniem to jest najlepsze Smile
Wspaniale opisujesz emocje i uczucia, które dogłębnie we mnie trafiają.
Tak jak napisałaś, przeżywałam wszystko z bohaterką, i z tego wszystkiego płakałam jak bóbr...
Dawno nie miałam okazji uronić aż tylu łez...
Dziękuje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Light




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 16:30    Temat postu:

No i przeczytałam, jestem pod ogromym wrażeniem obu części dlatego jest mi ciężko wybrać, bo w obu jest i nutka dramatyzmu, i nutka radości. Nie mam w wzwyczaju rozczulania się nad smutnymi opowiadaniami czy filmami ale musze przyznać że zakręciła mi się łezka w oku Sad Dziękuję Ci za te wszystkie części i możliwość oderwania się od rzeczywistości... Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 17:16    Temat postu:

Bardzo bardzo bardzo mi się podoba SmileSmile
Takie oryginallne i fajna fabuła Wink
Buziole


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mya^^




Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soc'city

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 19:20    Temat postu:

Czytam...
Zedytuje jutro... musze ochłonąć

EDIT:
Cudowne opowiadanie...
Dziękuje Tobie za to, że dałaś nam prawo wyboru!!!
Przeczytałam oba warianty. Były piękne.
Przy tej, bez happy end'u płakałam. Cudny dobór muzyki, współgrał z przepięknym tekstem. Miałam obraz wszystkich scen przed oczami. Piękne...
Happy end... Wszystko szczęśliwie się skończyło, mimo iż umarł syn Billa i Larin. Ślub potem podóż Smile Miodzio
Lepiej czytało mi się pierwszą wersję (Może dlatego, że uwielbiam takie smuuutne historię.), co, oczywiście nie znaczy, że druga była zła Very Happy

Fallen...
Dziękuje za to, że pisałaś TO opowiadanie.
Za to, że mogłam odczuwać radość, smutek.
Mimo że trafiłam na nie później od innych,
z a k o c h a ł a m s i ę w n i m.
Mam wielką nadzieję, że jeszcze będę mogła
przeczytać jakies Twoje opowiadanie.
Kocham, całuję i jeszcze raz dziękuje!
Mya^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mya^^ dnia Czwartek 07-09-2006, 14:57, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasiuleczek




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Środa 06-09-2006, 19:28    Temat postu:

Piękne, obie wersje... Przy szcześliwej sie uśmiechałam, a przy smutnej płakałam. W końcu chyba tak miało być, ale po zastanowieniu wybieram jednak tą szczęśliwą Smile Chyba wole happy end'y xP
A co do opowiadnia:
Uwielbiałam czytać to opo, zawsze czekałam niecierpliwie na kolejny part, a teraz koniec. nie będzie już nowych części... szkoda, ze ta opowieść dobiegła końca, ale to moze lepiej? takie długie opa stają sie zazwyczaj po pewnym czasie nudne, a Twoje zostało zakończone na równie wysokim poziomie, na którym były napisane pozostałe części utworu. Mam nadzieje ze w najbliższej przyszłosci powstanie coś nowego Twojego autorstwa. Chyba trochę nie 'po polsku' napisałam tego posta, ale mam nadzieje, ze mi wybaczysz. Pozdrawiam i gratuluje stworzenia takiego CUDA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ViKi15




Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ChOiNki:p

PostWysłany: Czwartek 07-09-2006, 15:21    Temat postu:

pięęęknee...nie mogę aż mi łzy lecą po smutnym zakończeniu....ale happy end był super usmiechałam się mimo smierci małego berbecia Smile

ale szczerze mówiąc ja wolę zawsze smutne zakończenia

ale to i to było BOSkIE

Brawa i pozdrowienia dla ciebie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 20, 21, 22  Następny
Strona 21 z 22

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin