|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Poniedziałek 06-02-2006, 21:12 Temat postu: "powietrze pachnie jak malinowa mamba" wieszaks+ |
|
|
Hmm... mój debiut jezeli chodzi o pisanie... proszę o krytykę i rady. Może bez zbędnych wstępów. miłego (lub nie) czytania:
1.
Założyłam kaptur i wyszłam z domu. Szybkie spojrzenie na zegarek: 15:48. Prawie się przewróciłam zbiegając schodach pokrytych białym puchem.
- Ach kocham tą polską zimę!! – powiedziałam do siebie i uśmiechnęłam się ironicznie.
Padał śnieg. Wiało. Było zimno. Wcale mi się nie chciało wychodzić. No ale obowiązki wzywają. Wyszłam na oblodzoną ulicę. Poślizgnęłam się.
- Kurw... - oglądnęłam się za siebie. Nikogo nie było prócz jakiegoś zabłąkanego kundelka, który patrzył się na mnie jakby chciał mnie pożreć, ewentualnie połknąć w całości.
- Spływaj! – tupnęłam nogą. Piesek uciekł.
Jakoś nie miałam ochoty być miła dla kogoś kto widział mój upadek, nawet jeżeli to było tylko zwierzę. Poszłam dalej rozmyślając jak by tu uniknąć kolejnego upadku. Nie wpadłam na żaden, nawet najgłupszy pomysł.
Doszłam do celu. Sklep spożywczy. Nareszcie ciepło... Tak jak mama kazała, kupiłam dwa chleby, masło, pączki i kawowe Karmi. Pomyślałam że piwo kawowe to głupota. Nie lubię takich wynalazków jak piwo o jakimś smaku. Powinno być tylko i wyłącznie o smaku piwa.
Wracając do domu byłam tak pochłonięta myślami o piwie, że nie zauważyłam wyślizganego kawałka ulicy na który właśnie wkroczyłam. Momentalnie straciłam równowagę i wylądowałam na plecach. Wszystkie zakupy się rozsypały. Przeklęłam pod nosem. Nie wstawałam. Leżałam na środku ulicy patrząc w niebo, wyglądało to conajmniej dziwnie. Myślałam sobie: „Teraz powinien pojawić się piękny książę na swym białym rumaku i pomógłby mi pozbierać zakupy i zawiózł do domu...”. Uśmiechnęłam się do swoich myśli. Jednak nic takiego nie chciało się stać, ulica była pusta. Wstałam, pozbierałam rzeczy ruszyłam w kierunku domu. Po drodze spotkałam zakapturzonego chłopaka z białym psem. Roześmiałam się, pomyślałam sobie, że trochę poniewczasie przechodzi. Mimo, że go nie znałam powiedziałam mu „cześć”. Lekko zdziwiony odpowiedział. No cóż. Wieś to wieś, wszyscy się znają. A nawet jeżeli nie, to wszyscy z wszystkimi się witają na ulicy. Nigdy go nie widziałam. Ciekawe skąd on jest...
Nie zastanawiając się dalej nad tożsamością nieznajomego wyminęłam go szybko i już bez żadnego upadku trafiłam do domu. Zostawiłam zakupy w kuchni i pobiegłam po schodach do mojego pokoju. Puściłam płytę „Schrei”, wzięłam „Kod Leonadra da Vinci”, rzuciłam się na łóżko i pogrążyłam w lekturze. Po dłuższej chwili spojrzałam na wielki plakat wiszący na moich drzwiach...
„Właściwie dlaczego ja słucham jakiegoś totalnie komercyjnego zespołu, którego członkowie wyglądają delikatnie mówiąc niemęsko i w porywach śmiesznie? I który gra zupełnie odmienną muzykę od tej, którą lubię?” Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie od miesiąca, kiedy to moja młodsza siostra dostała plakat Tokio Hotel i płytę z jakimiś piosenkami, wśród których kilka było autorstwa tegoż zespołu. Zainteresował mnie on niewiedziec czemu i postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej i ściągnąć inne ich kawałki. Od tamtej pory kompletnie mi odwaliło.
Po niecałej godzinie płyta się skończyła. Zmieniłam na „Nic Dziwnego” Łony i zabrałam się do sprzątania. Nie lubię tego, ale „obowiązki...” Dłuższą chwilę myślałam o niemieckim zespole. Potem przypomniałam sobie o dziewczynie, która mieszkała u mnie tydzień w ramach wymiany z niemiecką szkołą w Mettingen. Ja miałam tam jechać w czerwcu.
Z powodu chronicznego braku czasu nie odpisywałam jej na maile. Zrobiło mi się trochę głupio, więc napisałam jej maila z przeprosinami i z zapytaniem co sądzi o Tokio Hotel. Spodziewałam się, że może ich nie lubić, ale byłam ciekawa jej opinii.
Zrobiło się dwadzieścia po dwudziestej... Zachciało mi się spać. Nie dziwiłam się, bo przez ostatnie dni, a ściślej noce, imprezowałam. Umyłam się, przebrałam w piżamkę i szybko poszłam do łóżka, w którym momentalnie usnęłam.
Miałam sen.
Koncert. Duża hala, podobna do Hali Ludowej. Niemieckie transparenty. Stoję przy barierkach. Na lewo jakieś dwie skąpo ubrane dziewczynki. Na oko lat 13. Zniesmaczona odwróciłam się w prawą stronę zbadać sytuację. Wysoka, szczupła dziewczyna, czarne włosy zrobione „na Billa”, czarna obcisła bluzka, czarna przykrótka spódnica, czarne kabaretki, czarne glany i makijaż w tym samym kolorze.
- o kur*a – wyrwało mi się, Nikt nie usłyszał. Może to i dobrze. Obróciłam się do tyłu... Morze plastikowych dziewczynek, średnia wieku 13, w obcisłych, skąpych ubraniach. Wyglądały na takie „córeczki bogatych rodziców”. Niektóre dziwnie się na mnie patrzyły, z taką wyższością(?). Popatrzyłam na siebie. No tak, wyraźnie się od nich różniłam. Zwykłe, trochę za duże dżinsy, zwykły czarny t-shirt z napisem „Fisz”, który sama sobie zrobiłam i trochę przyduży pomarańczowo – brązowy polar. Przy nich wyglądałam, jakbym z zakonu przyszła. Nic nie miałam odkryte. Nie miałam w ogóle makijażu. A one prawie nago i dwucentymetrowa tapeta na twarzy...
- iiiiiiiiiiiiiiiiiiIIIIIIIIIIIIii...AAaaaaaaaaaAAAAaaaAAaaAA...
Przycisnęłam ręce do uszu. Jeden wielki pisk. Moje lewe ucho bardzo źle się miało po tych „gorących trzynastkach”. Na szczęście „czarna” po prawej nie była tak rozentuzjazmowana. Skrzywiłam się i spojrzałam na scenę. No tak, Tokio Hotel...
Zaczęli śpiewać „Jung und nicht mehr Jugendfrei”. Wszystkie „napalone” dziewczynki piszczały, „śpiewały”, tańczyły, jednym słowem próbowały zwrócić na siebie uwagę. Och jaki „Bauns”... Ja stałam i słuchałam. Po to przyszłam. Posłuchać i zobaczyć na żywo. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi, bo po co. Skończyła się piosenka. Ktoś mnie mocno uderzył w kark. Bardzo prawdopodobne, że przez przypadek. Troszkę zakręciło mi się w głowie. Na szczęście szybko przeszło. Odwróciłam się, żeby zbluzgać jakąś „gorącą 13” od której zapewne dostałam. Otworzyłam usta i zamierzałam posłać dziewczynce „wiązankę”, kiedy poczułam że ktoś puka mnie po plecach, dając do zrozumienia, że coś chce. Odwróciłam się żeby zobaczyć, która to barbie się mnie czepia.
- Co do kur... – zobaczyłam ochroniarza, który pokazywał mi, żebym przeszła przez barierkę. Spojrzałam na scenę. Wokalista patrzył się na mnie i zapraszał mnie gestem do siebie. Niewiele myśląc przeszłam przez barierkę iż małą pomocą ochroniarza wdrapałam się na scenę. Stanęłam na niej i od razu jakbym przestała być sobą. Pomyślałam „raz się żyje” i zapytałam frontmena o co kaman. Bill powiedział, że mam śpiewać z nim jakąś piosenkę, ale nie dosłyszałam jaką. Zapytałam się czy mogę potem zaśpiewać coś a’capella w moim ojczystym języku. Spojrzał na mnie dziwnie ale się zgodził. Wręczył mi drugi mikrofon. Znalazłam się w swoim żywiole. Lubiłam być w centrum uwagi, najczęściej robiłam wtedy jakieś głupoty. Reszta bandu zaczęła grać i Bill zaśpiewał pierwsze wersy „Schrei”. Przyłączyłam się do niego, robiłam drastyczne miny i nieudolnie go naśladowałam. Chciało mi się śmiać z samej siebie, ale powstrzymałam się. Kiedy kawałek się skończył nie mogłam dłużej wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem. No tak, głupawa... w takim momencie... po kilkunastu sekundach się z grubsza opanowałam i powiedziałam do mic’a, że teraz zaśpiewam piosenkę mojego ulubionego polskiego zespołu.
Napalone fanki zaczęły gwizdać i pomrukiwać, bo oczywiście chciały Tokio Hotel, ale ja wystawiłam im język i zaczęłam śpiewać a’capella:
„Powietrze pachnie, jak malinowa mamba
Nikt nie przeklina, nikt nie mówi”...
Obudziła mnie głośna muzyka, dochodząca z pokoju dziennego. Po przysłuchaniu się stwierdziłam, ze to „Durch den Monsun”, co mnie zastanowiło, bo u mnie w domu nikt nie słucha Tokio Hotel. Zbiegłam po schodach, żeby zobaczyć kogo nawróciło. Mój tata siedział przy komputerze i oglądał koncert.
- Tata!! Co Ty robisz?!?!
- Oglądam koncert tego Twojego Tokio Hotel, czy jak im tam.
- Aha i jak, podoba Ci się??
- No nawet.
Byłam zdziwiona. Myślałam, że mój tato ich nie lubi... No ale skoro tak... poopowiadałam mu trochę o chłopakach. Ile mają lat, ile grają i takie tam podstawowe info. Po tym wszystkim tato się mnie zapytał:
- To co idziemy na koncert?
- Oczywiście!! – roześmiałam się. - dobra ja spadam na górę się uczyć.
Poszłam do swojego pokoju. Miałam w końcu chwilę, żeby pomyśleć o moim śnie. Zastanawiałam się czy może być to sen proroczy, bo miałam już kiedyś takie sny. Najpierw coś mi się śniło a potem to było naprawdę, miałam deja vu. Ale taki głupi sen przecież nie może się zdarzyć...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez kolaboracja dnia Wtorek 22-08-2006, 10:20, w całości zmieniany 15 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karolina :-)
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jaworzno
|
Wysłany: Poniedziałek 06-02-2006, 22:17 Temat postu: |
|
|
Super opowiadanie, mówię ci! Czekam na kolejną część. Pees tytuł git
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daria6
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz!
|
Wysłany: Poniedziałek 06-02-2006, 22:44 Temat postu: |
|
|
Spodobało mi się! Ja też czytałam "Kod Leonadra da Vinci" fajna książka. A tak zbaczając z tematu to ja mam często deja vu. A wczoraj jak miałam sen... też bym chciała żeby był proroczy!!! Polubiłam twoją główną bohaterke, taka bliska sie wydaje! Pisz dalej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 7:43 Temat postu: |
|
|
heh dobre!!! MALINOWA mamba...heh czekam na kolejna czesc!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tofik
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1525
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A stąd.
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 16:13 Temat postu: |
|
|
Och..Opowiadanko supcio...Ciekawe coz to za wymyslny tytul....
Dawaj nast.czesci.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 16:40 Temat postu: |
|
|
Daria6 napisał: |
Spodobało mi się! Ja też czytałam "Kod Leonadra da Vinci" fajna książka. A tak zbaczając z tematu to ja mam często deja vu. A wczoraj jak miałam sen... też bym chciała żeby był proroczy!!! Polubiłam twoją główną bohaterke, taka bliska sie wydaje! Pisz dalej! |
No "Kod..." zajebista ksiazka...
a moja główna bohaterka to ja
właśnie dostałam weny, kiedy szłam do sklepu, wróciłam i zaczęłam pisać .
3/4 z tego to prawda, 1/4 zmyślam;)
może dzisiaj wrzucę kolejną część ale wątpię, bo mam trochę mało czasu, żeby przepisać.
dziękuje za komentarze:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 18:28 Temat postu: |
|
|
druga część. jednak przepisałam. krótsza od poprzedniej, trochę zjechana jak na mój gust, ale nic to. tak musi być. Miłego (lub nie) czytania!
Odcinek dedykowany ZakolczykowanejFance
i malineczce
2.
4,5 miesiąca później
Siedziałam na łóżku i jadłam malinowy jogurt, kiedy dostałam smsa od Christiane. Pisze, że spod szkoły w Mettingen odbierze mnie jej mama, bo ona ma zajęcia sportowe.
Za 4 dni mam jechać do Niemiec na wymianę. Będę u Christiane, a nie u Jany, która mieszkała u mnie. Christiane znam tylko z maili, nie wiem jak wygląda, wiem tylko, że jest rok starsza, lubi Tokio Hotel i koszykówkę. No, zobaczymy co z tego będzie. Jakoś ciemno to widzę, ale nic to. Jaśniejszą stroną mojego pobytu w Niemczech jest koncert TH w Stuttgarcie. Mam iść tam w czwartek z Christiane. No jak na razie to nie chce mi się więcej o tym rozmyślać. Co ma być to będzie, to tylko koncert.
Muszę się spakować... Jakoś nigdy nie miałam z tym problemu, ale dzisiaj...
Wrzuciłam do walizki wszystkie lepsze ciuchy, kosmetyki i rzeczy niezbędne do normalnej egzystencji. Nie moja wina, że zajęły tylko połowę miejsca... Chyba wezmę jakieś CD’s... Zgarnęłam szybko z półki kilkanaście oryginalnych płyt, w tym „Schrei”. Walizka dalej pusta... no trudno. Pojadę z taką, może przywiozę coś ciekawego.
4 dni później
Godzina 21:30
No pięknie. Siedzę w autobusie razem z moimi kumpelami i 30 innymi osobami... Nauczycielka niemieckiego sprawdza obecność. Matko jakie dzieciury! Jak w przedszkolu. I ja mam z takimi osobami 10 godzin wytrzymać w jednym autobusie?! Ja dziękuję za takie coś... Zrezygnowana założyłam słuchawki mojego mp3 i włączyłam Kaliber 44 – „Księga tajemnicza prolog”. „Plus i minus to jedyne co widzę”... Zasnęłam.
Otworzyłam oczy. Zegarek na przodzie autokaru pokazywał 50. Tyle spałam? Rekord. I to jeszcze w autobusie. Ale do cholery mimo wszystko jest piąta rano! Rozglądnęłam się. Wszyscy śpią. Spojrzałam na mój odtwarzacz mp3. Uff, wyłączony. Ktoś mnie jednak lubi i nie pozwolił, żeby bateria mi padła. No to teraz Kanał Audytywny – „Neurofotoreceptoreplotyka jako magia bytu”. Słuchałam 1,5 godziny patrząc przez okno.
Ciągle ten sam krajobraz: autostrada, pola, drzewka, lasek i raz na jakiś czas stacja benzynowa.
Siódma rano. Jeszcze pół godziny... Nie wytrzymam... Wszyscy już się obudzili. Znowu robią „burdel”. Włączyłąm F3 Fisza i pogrążyłam się w myślach. Ciekawe jak wygląda ta cała Christiane? Skoro lubi koszykówkę, pewnie jest wysoka. Ma jakieś zwierzę? Może psa? Kocham psy...
Ktoś mnie dźga w plecy. Obróciłam się i zobaczyłam Magdę. Ściągnęłam słuchawki i resztę drogi rozmawiałyśmy o tym co będziemy robić w Mettingen.
Nareszcie dojechaliśmy... już nie mogłam pod koniec z tymi dziećmi.
Trochę się boję... a jak rodzina Christiane jest jakaś psychiczna? Dobra opanuj się... Gadam sama do siebie. To normalne?
Wysiadłam z autobusu, wzięłam walizkę i stanęłam z boku. Ktoś wymówił głośno moje imię i nazwisko. Jeszcze raz. Obróciłam się szukając wzrokiem tej osoby. Starsza, wysoka, sympatycznie wyglądająca blondynka. Kogoś mi przypomina...
- Dzień dobry, jestem Zuzanna... – powiedziałam po niemiecku i uśmiechnęłam się niepewnie.
- Jestem Yvonne, mama Christiane. – odwzajemniła mój uśmiech i wskazała na stojący niedaleko samochód. Bez słowa podeszłam do pojazdu i z pomocą pani Yvonne zapakowałam walizkę na tylnie siedzenie, ja usiadłam na przednim. Samochód ruszył.
- Mam nadzieję, że będziesz się dobrze czuła u nas w domu.
- jestem pewna, że tak – odpowiedziałam uprzejmie. Resztę drogi przejechałyśmy w milczeniu. Po kilku minutach podjechałyśmy pod duży, jasnożółty dom czerwonym dachem.
Zgodnie z polecieniem mamy Christiane wysiadłam z samochodu, wzięłam walizkę i ruszyłam w stronę domu. Pani Yvonne wjeżdżała do garażu, kiedy ja stojąc przed drzwiami wejściowymi zastanawiałam się czy zadzwonić, czy po prostu wejść. Po chwili drzwi same otworzyły się z impetem rozwiązując mój problem.
- Cześć!!
Podniosłam wzrok i zamarłam. Pierwsze co zobaczyłam to nażelowana, czarna grzywka, długa do połowy policzka, zasłaniająca lewe oko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olcia wiewióra
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 18:40 Temat postu: |
|
|
zaje.... super! szybko pisz następną notke bo nie wytzrymam! Ale przeczuwałam że ten rozdział sie tak zakończy xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
djbabcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 18:44 Temat postu: |
|
|
niech zgadne bill?? nie to intuicja... ah a zapowiadalo sie ciekawie... znowu poznalam bill'a i odrazu sie w nim zakochalam jadnak jest pocieszenie ubralas to pozadnie w slowa i no coz mam nadzieje ze wykrecisz sie z tego co napisalas... bo to okepane mowiac(piszac) jednym slowem... a moze nie bedziecie razem?? hmm pzyjemy zobaczymy a tym czasem weny zycze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 18:53 Temat postu: |
|
|
hmm... no zobaczymy...
korci mnie żeby coś napisać, ale nie, będe twarda.
zobaczysz w następnym odcinku.
dziekuje za zyczenia weny jak na razie mam wene.
heheh.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tofik
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1525
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A stąd.
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 20:36 Temat postu: |
|
|
Och dziekuje slonko za dedykacje...
Druga czesc rownie dobra jak pierwsza...Tylko smaka wielkiego robisz na nastepna i trzymasz Nas w niepewnosci.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 20:58 Temat postu: |
|
|
ZakolczykowanaFanka napisał: |
Och dziekuje slonko za dedykacje...
Druga czesc rownie dobra jak pierwsza...Tylko smaka wielkiego robisz na nastepna i trzymasz Nas w niepewnosci..... |
nie ma za co.
o to chodzi zeby trzymac w niepewnosci!!
za chwile wrzuce następną część, bo przepisałam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 21:02 Temat postu: |
|
|
tą część dedykuję djbabci.
po przeczytaniu, oczekuje komentarza, czy wykręciłam się czy nie
3.
Naprzeciwko mnie stała dziewczyna z mojego snu. Te same czarne włosy „na billa”, ta sama twarz, ten sam czarny makijaż i czarne ubranie.
Niech mi ktoś teraz powie że nie ma proroczych snów. Ale czy to znaczy że...
- Cześć – powtórzyła – jestem Chrstiane. Może wejdziesz? – no tak. Pewnie sobie pomyślała, że jestem jakaś nienormalna. Miała trochę racji. W końcu nie wyglądałam zbyt normalnie: wmurowało mnie w ziemię, z rozdziawioną buzią stałam i wytrzeszczałam na nią oczy.
Otrząsnęłam się.
- Jestem Zuza. – uśmiechnęłam się, żeby pokryć zmieszanie i weszłam do domu.
Rozglądnęłam się. Długi korytarz, drewniana podłoga, bladopomarańczowe ściany, na nich kilka obrazków. Po lewej przy komodzie rządek butów. Wzdłuż korytarza, po obu stronach, cztery pary pomarańczowych drzwi. Na końcu korytarza znajdowały się schody.
Zapytałam Christiane gdzie mogę zostawić rzeczy. Pokazała na schody i ruszyła w tamtą stronę, a ja za nią.
Na pierwszym piętrze był taki sam korytarz jak na dole. Po prawej stronie cztery pary drzwi, tak samo po lewej. Christiane, którą w myślach już nazywałam „Czarna”, weszła w ostatnie drzwi na lewo.
- To twój pokój. Wszystkie rzeczy w nim na czas wymiany, są do twojej dyspozycji.
Moim oczom ukazało się duże pomieszczenie w moim ulubionym kolorze – zielonym. W lewym rogu materac położony na podłodze. Obok stał radioodtwarzacz. Od razu pomyślałam o tych wszystkich płytach, które wzięłam ze sobą. Po prawej, pod oknem stało biurko a na nim komputer. Ucieszyłam się. Komputer! Tylko dla mnie... mam nadzieję, że jest stałe łącze...
Przy drzwiach po prawej stronie szafa a po lewej lustro i regał. Dokładnie naprzeciwko mnie były jeszcze jedne drzwi. Spojrzałam pytająco na „Czarną”. Wskazała na drzwi i powiedziała:
- Tam masz swoją łazienkę.
Mam własną łazienkę! Już mi się tu podoba... Uśmiechnęłam się do Christiane, która powiedziała, żebym się rozpakowała, a ona nie będzie mi przeszkadzać. I poszła.
Zamknęłam za nią drzwi i otworzyłam walizkę. Wyjęłam płyty, wybrałam O.S.T.R. – Tabasko i ustawiłam kawałek „Ja i mój lolo”. W rytmach hip – hopu zaczęłam się rozpakowywać myśląc beztrosko o czwartkowym koncercie TH.
3 dni później
godzina 7:00
Dźwięk budzika. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zielony sufit. Gdzie ja jestem? Zerwałam się z łóżka. Ahaa... no tak. Przeciągnęłam się z zadowoleniem. To dzisiaj! Dzisiaj zobaczę Tokio Hotel na żywo... Ach no nic.
Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i doprowadzić się do porządku. Potem idę z Christiane do szkoły, żebym zobaczyła jak wyglądają lekcje w niemieckiej szkole. No dobra, nie mam nic przeciwko...
Co do Christiane... Mimo iż miała dziwny zwyczaj ubierania i malowania się na czarno, była bardzo miła i mogłam z nią porozmawiać o wszystkim. Bardzo ją polubiłam przez te kilka dni.
Wyszłam z łazienki, ubrałam się i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i razem z „Czarną” wyszłyśmy z domu. Padał deszcz, było trochę zimno. W drodze do szkoły rozmawiałyśmy o dzisiejszym koncercie. Obie byłyśmy trochę podekscytowane. Po zajęciach mama Christiane miała nas zawieźć do Stuttgartu i załatwić nocleg. Same, całą noc w hotelu... Podoba mi się to. Jutro rano miałyśmy wrócić autobusem.
Weszłyśmy do szkoły lekko spóźnione. Szybko odnalazłyśmy właściwą klasę i od razu w drzwiach przeprosiłyśmy za spóźnienie.
Była to lekcja historii. W sumie nic ciekawego nie było. Christiane traktowano w szkole ulgowo, bo cały czas „zajmowała” się mną, więc nie mogła się uczyć. Dlatego całą historię grałyśmy w kółko i krzyżyk.
Miałyśmy 4 lekcje w czasie których zagrałyśmy rekordową ilość razy w kółko i krzyżyk. Przynajmniej nauczyłam się wygrywać z „Czarną”.
Żeby być szybciej ścigałyśmy się w drodze do domu. Zdyszane dopadłyśmy drzwi i pobiegłyśmy na górę. Weszłam do pokoju. W mojej głowie pojawił się pomysł. Z głupim uśmiechem na twarzy wyciągnęłam z szafy przyduże dżinsy, czarną koszulkę z napisem „Fisz”, brązowo – pomarańczową bluzę i szybko się przebrałam. Słysząc wołanie pani Yvonne, szybko wyrwałam kartkę z notesu, napisałam na niej rząd cyferek i włożyłam do tylniej kieszeni spodni. Wzięłam wcześniej przygotowaną torbę i zbiegłam na dół i wyszłam z domu kierując się w stronę samochodu. Wrzuciłam torbę do bagażnika i usiadłam na tylnim siedzeniu obok Christiane. Oczami wyobraźni zobaczyłam końcówkę mojego snu. Tego, który śnił mi się kilka miesięcy temu. A właściwie... Dlaczego sny nie mogą się spełniać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
djbabcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 21:29 Temat postu: |
|
|
dobra wiec sie pomylilam i przepraszam naparwde... cos sie ze mna nie dobrego dzieje bo ja nigdy nie przepraszam... a z reszta wiec twoje opko mnie zadziwilo bo to nie jest kolejne love-story czyli spotkalam go na koncercie zabral mnie do garderoby a po 2 dniach milosc!!! jakie to smutne... i powiem ci ze biedzesz miala okazje mnie zjechac bo zaraz sama daje tu swoje opko... i weny zycze to po pierwsze a po drugie to dzieki za dedykacje i daj next part, zobaczymy moze sie jeszcze rozkreci...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1799
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 21:49 Temat postu: |
|
|
djdiablica to edytuj!!
a nie dodatkowo jeszcze kolejnego posta piszesz
dzuza ciekawe, ciekawe... czekam na kolejna czesc!
tylko ciekawe o co łazi z tymi cyferkami
aaaa akustyczne schrei w radiu yam!! ojoj... słit
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 22:13 Temat postu: |
|
|
djbabcia napisał: |
dobra wiec sie pomylilam i przepraszam naparwde... cos sie ze mna nie dobrego dzieje bo ja nigdy nie przepraszam... a z reszta wiec twoje opko mnie zadziwilo bo to nie jest kolejne love-story czyli spotkalam go na koncercie zabral mnie do garderoby a po 2 dniach milosc!!! jakie to smutne... i powiem ci ze biedzesz miala okazje mnie zjechac bo zaraz sama daje tu swoje opko... i weny zycze to po pierwsze a po drugie to dzieki za dedykacje i daj next part, zobaczymy moze sie jeszcze rozkreci... |
ee nie masz co przepraszac. takie bylo zamierzenie odcinka. wszyscy myślą, że to bill, a to nie bill. . i nie love story. a nawet jezeli bedzie cos z love story to... a zobaczysz:PP ale nie chce robic z tego jakiejs telenoweli brazylijskiej ani "m jak miłośc". ani "wątku z garderobą i dwudniową miłością". nic z tych rzeczy;) ja nie z takich : PP
nie wiem kiedy next part, bo mam trochę nauki i ministudniówkę w tym tyg.
w kazdym razie dziękuję za wszystki komentarze:*
pzdr:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 19:36 Temat postu: |
|
|
nowa część
dedykuję wszystkim, którzy ją przeczytają hah. miłego (lub nie) czytania:
4.
Koncert. Duża hala, podobna do Hali Ludowej. Niemieckie transparenty. Stoję przy barierkach. Znajome widoki. Na lewo dwie gorące trzynastki, po prawej Christiane ubrana w czarną, obcisłą bluzkę, czarną, krótką spódnicę kabaretki w tym samym kolorze, glany i standardowa fryzura. Obróciłam się do tyłu. Nie wszystko jest tak „piękne” jak we śnie. Co prawda było bardzo dużo plastikowych laleczek, ale takie „normalne” też były. Kilka dziewczyn patrzyło się na mnie dziwnie. No cóż, mają jakieś wątpliwości? Nie mój problem.
- iiiiiiiiiiiiiiiiiiIIIIIIIIIIIIii...AAaaaaaaaaaAAAAaaaAAaaAA...
Mimo wszystko musiałam zatkać uszy. Kiedy trochę się uspokoiło spojrzałam prosto na scenę. Zobaczyłam to, czego oczekiwałam.
Zaczęli grać „Jung und nicht mehr Jugendfrei”. Wszyscy naokoło baunsują. A ja sobie stoję z rękami w kieszeniach i przytupuję lewą nogą do rytmu. Słuchałam. Przecież po to przyszłam.
Przestałam myśleć o tym głupim śnie. Wpadłam w „trans”. Stałam nieruchomo i patrzyłam się na scenę w jeden punkt. Nie dostałam w kark. Nikogo nie wyzywałam. Po prostu stałam. Piosenka się skończyła, Bill zaczął coś szwargotać po niemiecku. Nie słuchałam. Zaczął pokazywać ręką w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie patrzyłam. Nie zwróciłam na to uwagi. Zagapiłam się w jedno miejsce i miałam pustkę w głowie. Niedaleko mnie podszedł ochroniarz. Pokazywał po kolei na jakieś dziewczynki. Bill coś tam gadał. A ja nic. Nic. Nic. Stałam. Ochroniarz zatrzymał się przy mnie. Bill znowu coś powiedział. Christiane szturchnęła mnie łokciem. Ocknęłam się.
- Co?
- Idziesz czy nie? – zapytał się mnie ochroniarz. Miał minę, jakby chciał a nie mógł. Nie lubię takich.
- Ale gdzie?! Co?! Jak?! – byłam zdezorientowana.
- Na scenę, do tego Twojego idola – spojrzał na Billa z nieukrywaną niechęcią.
Kiwnęłam głową. Z mieszanymi uczuciami przedostałam się za barierkę. Sen? Spełnił się? A Właściwie... Mój sen, moje życie, mogę sobie robić co chcę. Weszłam na scenę. Oślepiły mnie reflektory. Przypomniały mi się występy sprzed kilku lat, z zespołem, przed dużą publicznością. Zniknęła „trema”, że się wygłupię. Byłam bardzo pewna siebie.
Podeszłam do wokalisty zapytałam o co chodzi, Mam śpiewać „Schrei”? Ok., nie ma sprawy. Ciekawe czy jak sobie gardło zedrę to odszkodowanie dostanę...
Przypomniał mi się sen. Co mam zrobić? A raz kozie… zapytam.
- Mogę potem zaśpiewać coś w moim ojczystym języku? – zapytałam Billa. No nie powiem, był trochę zaskoczony.
- A skąd jesteś – popatrzył się na mnie. Popatrzyłam się przez chwilę na niego. W jego oczach było coś takiego... takiego... jakby śmiał się ze mnie. Jakby uważał mnie za kretynkę.
A może mi się zdawało, to tylko moment...
- Z Polski. Zajebisty kraj. To mogę? – przywołałam na twarz wymuszony uśmiech.
- Ok. – zdawało mi się, jakby przez jego twarz przemknął cień niezadowolenia. O przepraszam, ja rozumiem, że to jego koncert, ale co już nawet zapytać się nie można?
Pieprzony egoista. Byłam trochę wkurzona.
Kiedy śpiewałam z nim „Schrei” cały czas myślałam o tym, jak bardzo jestem wściekła. Może dlatego wyszło tak jak miało wyjść - głośno, z nienawiścią w głosie. Biegałam po scenie tam i z powrotem. Musiałam się wyładować. Kiedy skończyłam byłam porządnie zmachana i bolało mnie trochę gardło. Obrzuciłam Billa wzrokiem mówiącym „to wszystko twoja wina!”. Popatrzył na mnie dziwnie. Miał jakąś taką smutną minę. Może ma gorszy dzień? Boże o czym ja myślę. Jak ma gorszy dzień to ma chłopak problem. Nie moja sprawa.
Zaczął mówić do mic’a że będę teraz śpiewać po polsku. Opanowałam się, zebrałam w sobie całą odwagę, chamsko spojrzałam prosto w jego oczy i zaczęłam nucić do mikrofonu:
„O jak dobrze być pier**lniętym w głowę!
Patrzeć na czarno - biały świat, widzieć tylko tą lepszą połowę...”
Ha, nie wytrzymał. Odwrócił wzrok w stronę publiczności. Kiedy skończyłam śpiewać zapytał się mnie, czy nie towarzyszyłabym mu na scenie do końca koncertu. Och tak, marzenie każdej fanki. Z zakłopotaniem włożyłam rękę do tylniej kieszeni. Prawie każdej fanki.
- Nie, dzięki. – Zawiedziony? Nie wyglądał. Uśmiechnęłam się, tym razem szczerze i podeszłam do niego. Uścisnęłam jego dłoń. Popatrzył się dziwnie na mnie, ale nic nie powiedział. Wróciłam na swoje miejsce za barierkami. Christiane popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. Wzruszyłam ramionami. Zrobiłam to, co chciałam.
Kontynuowali koncert. Włożyłam ręce do tylnich kieszeni. Kartki wyrwanej z notesu tam nie było. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Co będzie dalej? Pożyjemy, zobaczymy, jak mawia mój nauczyciel od historii.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1799
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 20:02 Temat postu: |
|
|
loool wiem juz o co biega z tą kartką!!
numer telefonu sie przemyciło, co?
super! czekam na dalszą czesc!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Crispi_Jones
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łęczna
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 23:51 Temat postu: |
|
|
Ej fajne... Takie jakieś z Polską mi się kojarzy xD Nie no co ja gadam, ale naprawdę podoba mi się... Są nutki tajemnicy, jest poprawnie językowo i ortografia w porządku, bohaterka jest taka ZWYKŁA to mi się bardzo podoba... Cóż powtarzam, się nieistotne.
Ale daj kolejną część... Jak najszybciej bo... zaciekawiło mnie Serdecznie pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Czwartek 09-02-2006, 7:28 Temat postu: |
|
|
a mozna więcej?? spodobalo mi sie takie tajemnicze i ma cos w sobie czekam na kolejny odc. ja bym sie nieodwazyla zaspiewac...po polsku..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 20:33 Temat postu: |
|
|
kolejna część... jakaś taka nie teges. ale jestem wściekła, że bardziej już nie mogę. no nic proszę o krytykę.
dedykuję Zakolczykowanej
5.
Kilka godzin później w hotelu.
Siedzę razem z „Czarną” w hotelu i rozmawiamy o koncercie. Nasz pokój jest przestronny, z dwoma łóżkami i komodą. Meble, podłoga i ściany w różnych odcieniach brązu. Podoba mi się tu nawet.
Przyszłyśmy tu około godziny drugiej w nocy, bo po koncercie wpadłyśmy na głupi, jak się potem okazało, pomysł pospacerowania sobie po ulicach. Rozmawiałyśmy o koncercie i wygłupiałyśmy się strasznie. Skończyło się na tym, że popchnęłam Christiane, kiedy byłyśmy koło jakiejś fontanny a ona pociągnęła mnie za sobą. Nie no, fajnie, prawie środek nocy, a my śmiejemy się z siebie kompletnie mokre w jakiejś fontannie. Musiałyśmy tak wracać do hotelu. Recepcjonistka popatrzyła się na nas jak na jakieś nienormalne, kiedy ociekając wodą wbiegłyśmy ze śmiechem do hotelu. Powiedziałyśmy jej grzecznie „dobry wieczór” i pognałyśmy do pokoju wykąpać się i przebrać w piżamki. Potem długo rozmawiałyśmy o koncercie.
Christiane nie mogła zrozumieć, dlaczego nie zgodziłam się, żeby zostać na scenie z TH. Ja sama nie wiedziałam dlaczego. Uważam, że słusznie postąpiłam. Zresztą koncert o wiele bardziej podobał mi się z perspektywy widza.
Kiedy już obgadałyśmy kilka razy cały koncert, stwierdziłam, że mi się nudzi. Zrobiłabym coś głupiego... w mojej głowie zrodził się szatański pomysł.
- Christiane... ścigamy się po korytarzach hotelu? – puściłam do niej oczko.
- Oka... – uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo i zamknąwszy pokój wybiegłyśmy w piżamach na korytarz. Była czwarta w nocy, starałyśmy się być cicho. Nie zawsze wychodziło. Po kilku minutach wyścigu potknęłam się o własną nogę i upadłam na „Czarną”. Runęłyśmy na podłogę z wielkim hukiem. Zobaczyłam Christiane w czarnej, dłuugiej koszuli nocnej, rozkraczoną komicznie na podłodze i parsknęłam śmiechem. Po chwili obie leżąc na podłodze śmiałyśmy się jak wariatki. Po kilkunastu minutach głupawki zaczęłam uciekać przed Christiane. Ona zerwała się z podłogi i pognała za mną.
Chyba ją zgubiłam. Mimo to biegłam dalej. Ciekawe czy mnie znajdzie... Ciemno w tym korytarzu...
Łup.
Zderzyłam się z kimś głową. Zakręciło mi się w głowie i upadłam. Otrząsnęłam się i zobaczyłam starszą panią, miała tak z 70 lat. Pomogłam jej wstać.
- Przepraszam. Nie chciałam na panią wbiegać. – zabrzmiało to idiotycznie. Ale co miałam powiedzieć?
- Spać spokojnie nie można!! Ciągle ktoś się drze i biega po tym korytarzu, jak ja cię dorwę ty... ty...
- Przepraszam, naprawdę nie chciałam..
- A ty jeszcze bezczelnie wbiegasz na bezbronną staruszkę! Skandal!
- Naprawdę przepraszam... muszę iść.
I poszłam w stronę schodów.
- Jesteś niepoważna! Ach ta dzisiejsza młodzież... Kiedy ja byłam w takim wieku... – słyszałam jeszcze słowa tej starszej pani. Uśmiechnęłam się kretyńsko i pobiegłam do pokoju, uważając żebym po drodze nie wpaść na nikogo. Przy drzwiach siedziała Christiane i czekała na mnie, bo ja miałam klucz.
- Gdzie ty byłaś?
- A zgubiłaś mi się gdzieś i wpadłam na jakąś starszą babkę. Zresztą opowiem ci w pokoju nie będziemy stać tak na korytarzu, jeszcze jakaś starsza pani na nas nakrzyczy. – zaczęłam się śmiać.
Weszłyśmy do pokoju, szybko opowiedziałam Christiane incydent z babcią. Nie miałyśmy już siły się śmiać. Weszłyśmy do swoich łóżek.
- Dobranoc...
- Dobranoc
Zanim zasnęłam spojrzałam jeszcze na zegarek. 4:45. Kto normalny idzie o tej porze spać??
A jutro, właściwie już dzisiaj, o 10:12 mamy autobus...
Zdążyłyśmy na autobus. Ledwo, ale zdążyłyśmy. Wróciłyśmy do Mettingen całe i prawie zdrowe. Prawie, bo po takim dniu miałam małe problemy z psychiką. Kto by nie miał?
Trzy dni później
Ostatnie cztery dni wymiany były bardzo fajne. Zwiedzaliśmy, chodziliśmy razem na imprezy i do kina, a w przedostatni dzień malowaliśmy portret młodego europejczyka.
Nikt nie chciał wracać do Polski. Ale to było nieuniknione.
W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Staliśmy pod szkołą i czekaliśmy na autobus. Wszyscy żegnali się, płakali, obiecywali, że będą pisać. Ja stałam z Christiane i jej mamą. Troszkę płakałam. Mimo, że byłam tam tylko tydzień bardzo się przywiązałam do „Czarnej” i pani Yvonne. Chętnie bym została na dłużej... ale w Polsce czekało na mnie moje życie. Przyjaciele, rodzina, szkoła i jeszcze ktoś.
Autobus podjechał. Wrzuciłam pękatą walizkę do bagażnika. Ostatni raz pożegnałam się z Christiane. Wsiadłam do autokaru. Po kilku minutach ruszył. Machałam. Nawet kiedy już nie było komu. Żegnałam „Czarną”, szkołę, Mettingen i Niemcy. Było mi smutno.
Włączyłam mp3 i puściłam nagrany koncert Tokio Hotel. Po dłuższej chwili usłyszałam samą siebie. Zaczęłam się śmiać. Jaka ja byłam głupia! O co ja w ogóle się wtedy wściekałam... Nie wiem. Wydało mi się to strasznie komiczne. Cała ta moja złość.
Odsłuchałam cały koncert. Potem jeszcze wszystkie wygłupy z Christiane. Pomyślałam, że jestem zadowolona. Te siedem dni spędziłam najlepiej jak umiałam. Wyłączyłam Mp3 i ułożyłam się na fotelu. Ze świadomością, że to już koniec, że wracam do siebie, zasnęłam.
6 godzin później.
Za chwilę będę tam. Pod szkołą. Boję się. Przez te siedem dni trochę się wydarzyło, trochę się zmieniłam. W sumie tydzień to nie jest długi czas, no ale...
Autobus się zatrzymał. Przymknęłam oczy. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam moje najlepsze przyjaciółki Anię i Emilkę, moich rodziców, znajomych. Wybiegłam z autobusu. Podeszłam do rodziców, przywitałam się z nimi. Podeszłam do Emilki i Ani.
- Pawianyyyyyyyyyyyyy – Krzyczałam. Rzuciłam się nie. Zaczęłyśmy się witać, jakbyśmy się co najmniej rok nie widziały. Po kilku minutach witania się z moimi pawianami rozglądnęłam się. Wszyscy już się porozjeżdżali. Pożegnałam się z przyjaciółkami, podziękowałam im za powitanie.
Pojechałam z rodzicami do domu. Przywitałam się z siostrami i poszłam w stronę mojego pokoju. Otworzyłam drzwi. Inaczej. Inny zapach. Czysto. Za czysto. I pusto...
O, jak dobrze, że wróciłam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolina :-)
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jaworzno
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 20:46 Temat postu: |
|
|
Hehe, ale fajna część. Ciekawe, co będzie się działo A to z babcią niezłe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vlepka18
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 21:08 Temat postu: |
|
|
zajebiste opko:) tylko tyle moge powiedziec po przeczytaniu go dosłownie jednym tchem:P buziole...cya:***
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tofik
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1525
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A stąd.
|
Wysłany: Niedziela 19-02-2006, 17:02 Temat postu: |
|
|
Nie tylko tytul...
Ale masz zabawy...Po korytarzu...
Very mi sie podoba..
Kiedy nast.czesc bo slinka mi cieknie?
Jeszcze raz dziekuje za dedykacje
MAMBA RZONDZI!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kolaboracja
Dołączył: 17 Sty 2006
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Niedziela 19-02-2006, 19:50 Temat postu: |
|
|
Zakolczykowana, dzisiaj mnie zmobilizowałaś i przepisałam następną część . W goóle przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale miałam zawalony tydzień i chroniczny brak czasu. No dzisiaj wrzucam.
Ze specjalną dedykacją dla Dżanki:*
Proszę czytać i komentować:
6.
Nareszcie. Nareszcie, NARESZCIE!! Ostatni dzień szkoły. W końcu wakacje.
A na wakacjach... Za dwa dni jadę na trzy tygodnie do jakiejś wioski w okolice Lipska. Jeszcze dokładnie nie wiem gdzie to jest. Będę robiła przy koniach. Potem, gdzieś w sierpniu pojadę do Bielska Białej z Anią, do jej rodziny.
Koniec roku szkolnego!! Świadectwo z czerwonym paskiem. Jak ja to zrobiłam? Nie mam pojęcia... Ale jest dobrze. Przez ponad dwa miesiące ANI SŁOWA o szkole... Całe dziesięć miesięcy na to czekałam.
Dzisiaj idziemy dużą grupą na koncert Pokahontaz. Trzeba uczcić moje urodziny i koniec roku a co za tym idzie, koniec gimnazjum.
Wyszłam z Dżanią i Emką ze szkoły. Obejrzałam się. No to jestem teraz absolwentką. Spojrzałam z sentymentem na różowe mury mojej byłej szkoły. Ach... te wszystkie akcje. Wyskakiwanie przez okna, Wagarowanie, kombinowanie, jak by tu nie iść na lekcje, wychodzenie poza teren szkoły na przerwach. Te wizyty w gabinecie wicedyrki... Skończyło się. Żegnaj gimnazjum! Teraz będzie tylko bezwzględna, licealna rzeź.
Poszłyśmy w stronę domu Ani. Tam przebrałyśmy się z galowych w normalne ubrania. Zostawiłyśmy rzeczy w domu i poszłyśmy do monopolowego. Znajoma ekspedientka sprzedała nam trzy piwa – tak na dobry początek. Zadowolone z piwem w ręce zmierzałyśmy w kierunku naszej miejscówki. Były to krzaki na nasypie kolejowym, jak się w nie weszło to z zewnątrz nic nie było widać. Wprost wymarzone miejsce do „libacji”, które były naszą specjalnością. Usiadłyśmy w naszych krzakach – ostatni raz w tym roku szkolnym. Otworzyłyśmy piwo. Zaczęłyśmy wspominać nasze wszystkie akcje na torach kolejowych... Przez trzy lata trochę się tego nazbierało...
- A pamiętasz jak uciekałyśmy przed pociągiem i wlazłam w taaakiego pająka i zaczęłam się drzeć „PAJĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄK” a Ty zaczęłaś biec i przegapiłaś wejście do krzaków?
- hehehehe... no... a pamiętasz, jak się zbakałyśmy i widziałaś rude chomiki?
- buehehe a ten koleś co nam niespodziewanie wlazł w krzaki jak paliłyśmy?
- a pamiętasz...
Pamiętasz...? Pamiętam. To były czasy. Żyć, nie umierać.
Po godzinie poszłyśmy do Anki znowu się przebrać – tym razem na imprezę. Ubierałyśmy się i malowałyśmy chyba ze trzy godziny. Kiedy wyszłyśmy było około 18. Wsiadłyśmy w tramwaj i pojechałyśmy w kierunku kina helios. Jechałyśmy pół godziny, ustępując miejsca starszym paniom jak na kulturalną młodzież przystało. Wysiadłyśmy. Weszłyśmy w pasaż Niepolda. Pod Drogą do mekki zebrała się już spora grupka ludzi. Było kilku moich znajomych. Po trzydziestu minutach wpuścili nas do klubu. Koncert się jeszcze nie zaczął, kupiliśmy sobie piwo i usiedliśmy pod sceną. Czekaliśmy dobrą godzinę, ale to było normalne. Koncerty zawsze zaczynają się z poślizgiem. Przez ten czas ja Emka i Ania zdążyłyśmy się nieźle wstawić.
Trochę zaczęło mi się mieszać. Pokahontaz... Robiłam zdjęcia, śpiewałam, tańczyłam. Po koncercie dostałam autografy. Potem after party... Obrazy przelatywały mi przed oczami. Tańczyłam, piłam alkohol, ktoś jakieś sto lat mi śpiewał, ale nie wiele pamiętałam - byłam komplenie odurzona. Około godziny drugiej wyszłam z jakimś kolesiem z paczki i Dżanią się przewietrzyć. Emka pojechała już do domu. Razem z Anią zaczęłyśmy niemiłosiernie fałszować:
- Wlaaaaaaaaaaassss kooooteeeeeek umcyk umcyk na płooooooooooooooooteeek umcyk umcyk i mruuu gaaaaaaaaaaaaaaaaaa umcyk umcyk łaaaaaaaaaadna tooooooo umcyk umcyk piooooooseeeenkaaaaa umcyk umcyk nie dłuuuuuuuuuu gaaaaaaaaaaaaaaaa umcykk ooouuuuhhh jeeeee evvivva laaaarteeee!! Ooo beeeelaaa beeeeellllaaaa.... Naananaaaaa kooooochaaaamm Cięeeeeee... Pomiiiimooooooo innyyyych myyyyyyyyśliiiiiii...
Łipipipipiipppiiiii pipiiii piipi łipipipipiii
- O żesz Ty! Telefon mi zzzwonii... – popatrzyłam na wyświetlacz. Numer prywatny. Ja dziękuję. Odebrałam.
- blablablablablablablablablabla... – ktoś coś strasznie szybko nawijał po niemiecku.
- Woooooolniej, bitte! – poprosiłam.
- Cześć, tu Bill Kaulitz.
- Yyyy....? Aaaaa... no sssześć, tu Britnej Spirs. – od zbyt dużej ilości alkoholu plątał mi się język. Anka półprzytomnym wzrokiem popatrzyła na mnie jak na debila.
- Co?! – usłyszałam w słuchawce.
- No Britnej.
Ktoś chyba zrozumiał że sobie jaja z niego robię.
- Ja naprawdę jestem Bill!
- Szszszszszerioooo?? A ja naprawdę jesztem Britnej!! Nie wierzyszsz mi?! Mogę Ci nawet zaśpiewać... Uuuuuuuuuuuuupssssss ajjjjjjjj didit ageeeeeeeeeeeeeeen...
Telefon wypadł mi z ręki. Uderzył o ziemię. Wypadła bateria.
- do jasszzzznej cholerrrrrrryyyyyy... Pomóóóóószzzciieeeeeee!! – Chciałam sięgnąć po telefon. Zatoczyłam się i upadłam. Wszystko wokół mnie zaczęło się kręcić. Potem pojawiła się ciemność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|