|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 18:48 Temat postu: |
|
|
O Tym dlaczego ucieka dowiesz się Miss Izabelo, w stosownym czasie i momencie:D Co do fabuły, masz rację, oklepana. Ale wszystko zależy od tego w jaki sposób ją przedstawimy:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Courtney
Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa.
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 18:51 Temat postu: |
|
|
Hmm.. jestem na Tak.
Bohaterka - szczera aż do bólu. Zimna jak lód. O tak!
Nie jakaś słodka idiotka. To mi sie podoba.
Opisy - ładne. Musze przyznać.
Ale to dialogi w tym opowiadaniu najbardziej mi sie podobają.
Jak widać rośnie nam pisarka.
Pozdrawia i zycze sukcesów
Hell's Angel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
April
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 19:10 Temat postu: |
|
|
A mi się podoba. (chciałam być oryginalna, ale tą moją oryginalność mogę sobie w buty schować )
Tak. Nareszcie nie bliźniacy. Tego mi było trzeba do zaakceptowania tego opowiadania.
Już od początku wiedziałam, że ona zna Georga. Właściwie to od przeczytania tytułu.
Uwielbiam ironiczne wypowiedzi, a mój ukochany sarkazm występuje tu dość często, co jest dużym plusem.
Większych błędów nie znalazłam, pardon.. w ogóle ich nie znalazłam! Tylko.. troszeczkę za krótko, ale ja nigdy nie mam dość, jeśli chodzi o te dobre opowiadania.
Pozdrawiam i życzę weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 20:25 Temat postu: |
|
|
Cóż...
Podobało mi się. Miało w sobie dużo humoru.
Fabuła jest...
Nie wiem. Nierealna?
Ale i tak mi się podoba wykonanie samo w sobie.
Błędy? Jak wspominałam na Mache mam zbyt zrypany dzień, żeby jakiekolwiek zauważyć. Raz jeszcze przepraszam za tak nieskładną wypowiedź...
Kocham i całuję;*
PS. Dostąpił się zaszczyt Koudi To mój 200 post
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenie
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 20:44 Temat postu: |
|
|
Jeżeli zachowasz się godnie, pomyślę nad twoim planem założenia w naszej palcówce, radio węzła.
W tym momencie zaczęłam się śmiać.
Ale ogólnie mi się podobało i czekam na kolejną część...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tekla
Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z krainy czarów...
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 20:52 Temat postu: |
|
|
No było fajnie.... Ale! Jeśli to ma być kolejna historia typu: nie kocham cie! och wiesz co? jaki ty piekny! ah, chce miec razem dzieci!
To ja dziękuję... Końcówka trochę niedopracowana.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 20:58 Temat postu: |
|
|
Tekla, nie martw się to nie to co myslisz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Indra
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z co piątej kinder niespodzianki
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 21:28 Temat postu: |
|
|
Życie to śmiertelna choroba, przenoszona drogą płciową. - uwielbiam Dana, Alicję i dyrektora. I Listinga.
Też piszę opowiadanie o Georgu, ale w zupelnie innym kierunku.
Opowiadanie bardzo sympatyczne, świetny styl. Ale... to zagranie z tym, że się znają... Było takie... tanie?
Hm... Nie jestem wyrocznią, oczywiście, ale coś czuję, że to opowiadanie od tej pory zacznie albo isć do tyłu, w przeszłośc, albo powoli do przodu ukazując cienie przeszłości
W sumie te dwie mozliwości sprawiają, że nie mogę się doczekać c.d.
Pisz tak dalej i wystrzegaj się za łatwych ruchów, za któe bedziesz potem słono płacić sprzecznością faktów. (Patrz> moja sytuacja xD)
Ech. Tak czy inaczej, pisz dalej i jak najdłuższe odcinki
Pozdrawiam
I.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackGreen
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z ciemności
|
Wysłany: Sobota 26-08-2006, 5:00 Temat postu: |
|
|
zajebiscie piszesz nie moge doczekac sie nastepnej noty...brak slow poprostu brak slow...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Sobota 26-08-2006, 13:29 Temat postu: |
|
|
Co do fabuły to nie wiem... Niby jest dobrze, ale gdzieś w mroku czai się jakieś "ale"... Mam nadzieję, że ono nigdy z tego mroku nie wyjdzie, zresztą, zobaczymy co z tym opowiadaniem zrobisz.
Masz dalej drobne problemy z interpunkcją, ale jest lepiej niż przy poprzedniej części. Pamiętaj, że po wielokropkach daje się spacje.
Ta część była całkiem niezła. Zastanawia mnie przeszłość Ali.
I Bill Pralka...
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ejkuś
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Dąkąd
|
Wysłany: Sobota 26-08-2006, 14:32 Temat postu: |
|
|
Fajne, Fajne...
No co by tu powiedzieć...
Fajne
Pozdrawiam i czekam na next
edit:
meine 100 post
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ejkuś dnia Niedziela 17-12-2006, 15:01, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reena
Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Ironią i Sarkazmem Płynąca
|
Wysłany: Sobota 26-08-2006, 18:12 Temat postu: |
|
|
Nie wiem dlaczego, ale coś mi w tym odcinku przeszkadzało. Chyba końcówka. Ale to raczej moja wina, bo byłam nastawiona na to, że spotkanie Alicji z TH przebiegnie w ciut chłodniejszej atmosferze.
Interpunkcja nadal Ci szwankuje, ale jest już lepiej niż ostatnio :) To dobrze, bo widać, że się starasz, wzięłaś sobie do serca rady forumowiczek i nie masz ich gdzieś.
Główną zaletą Twojego opowiadania są dialogi. Masz do nich smykałkę i jak będziesz nad tym pracować, to w przyszłości będzie świetnie.
Czekam na następną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Środa 30-08-2006, 19:19 Temat postu: |
|
|
No i proszę Trzecia, przedostatnia część, wyszła na światło dzienne. Tylko nie bić. Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania. Przepraszam, za wszystkie błędy....
- A jednak babcia miała rację. Życie nie jest usłane różami, a ludzie potrafią ranić. – pewna młoda nastolatka, siedziała na kamiennych schodkach przed wielkim klubem, popijając trunek.
- Rozmawiasz do piwa? – spojrzała w górę. Przed nią stał młody chłopak z włosami sięgającymi za ucho
- Czasami człowiek tak ma, że gada do butelki. Najlepszy słuchacz. Wysłucha i nigdy nie przerwie, nie wytknie błędu – stwierdziła, zatapiając wzrok w beton. Przypatrywał się jej uważnie.
- Czy to przypadkiem nie twój chłopak, całuje się z moją dziewczyną?
- Tak, to twoja dziewczyna, całuje się z moim chłopakiem.
Usiadł obok niej i wyrwał jej naczynie, po czym sam wziął wielkiego łyka.
- Przerąbane, nie? – bardziej stwierdził, niż spytał.
- No, co ty? Mój chłopak tak zawsze. Jak jest impreza to liże się z każdą, która mu się podoba. Przecież w związku należy dawać trochę swobody – uśmiechnęła się ironicznie – I nikt nie pozwolił ci zabierać mojego rozmówcę. – dodała po chwili
Chłopak zaczął się śmiać.
- No to ten wasz sznurek jest strasznie długi.
- Bez obrazy, ale nie mam ochoty na rozmowę.
- A na co masz? – pomimo wyraźnej niechęci ze strony dziewczyny, nastolatek chciał podtrzymać rozmowę.
- Rozwalić tę butelkę, na głowie pewnego blondyna i – bez obrazy – jego chwilowej panienki.
- I vice versa – utkwiła w nim wzrok przyszłego zabójcy.
- Znaczy się, dziewczyny nie chcę bić. Nie jestem damskim bokserem – poprawił się szybko.
- Wszystko jedno. – poruszyła ramionami, biorąc kolejny łyk piwa.
- Jestem Georg, a ty?....
- Cześć Al – chłopak uśmiechnął się lekko, odsłaniając białe zęby.
- Cześć – odpowiedziała błądząc wzrokiem po holu.
- Dawno się nie widzieliśmy.
- No patrz? Umiesz liczyć – spojrzała w jego zielone tęczówki i wykrzywiła twarz w grymasie, przypominającym uśmiech.
- Myślałem, że się zmieniłaś.
- No to tyle nie myśl, bo ci się mózg przegrzeje – już chciała odejść. Już stawiała pierwszy krok, kiedy Georg zadał to jedno pytanie, którego wolałaby nie usłyszeć.
- Dlaczego tak nagle odeszłaś?
- Nie pamiętam, żeby nasza umowa była zawiązana jakimś określonym terminem.
- Ja pytam poważnie.
- Małe, zielone ludziki mnie porwały w celu przeprowadzenia eksperymentu. Niestety, jak szybko mnie zabrali, tak jeszcze szybciej odstawili, nie patrząc gdzie. I tak oto znalazłam się w tym kraju. Koniec bajki. Teletubisie mówią „Papa” – pomachała mu i skierowała się od sali numer dwadzieścia jeden.
- Nie zmieniłaś się. Nadal jesteś cholerną pozerką! – jeszcze tyle zdążyła usłyszeć, nim zatrzasnęła za sobą drzwi. Cała klasa spojrzała na nią pytającym wzrokiem.
- Miło nam, że nas pani odwiedziła, panno Witosz – stwierdziła sucho profesor, stojąc przy tablicy – Następnym razem jednak, wolałabym, aby pani nie trzaskała tak moimi drzwiami.
- Następnym razem w ogóle ich nie będzie – wymruczała pod nosem, siadając obok Dana.
- Coś mówiłaś?
- Że ładną mamy dziś pogodę – odpowiedziała, zakładając włosy za ucho. Kobieta spojrzała, za okno. Na zewnątrz nadal padał siarczysty deszcz i na dodatek wiał wiatr. Postanowiła nie zadawać więcej pytań i zabrała się za kolejne przyczyny wybuchu pierwszej wojny światowej.
Alicja nie słuchała tego, jakże nudnego jej zdaniem wykładu. Myślami błądziła wokół wydarzeń sprzed trzech lat. Wcale nie chciała, aby tak to się potoczyło. Nie sądziła też, że zmieni zdanie i to wszystko zacznie ją przytłaczać.
- Alicja…Alicja. – z rozmyślań wyrwał ją głos Daniela.
- Czego? – syknęła tak, aby nauczycielka nie usłyszała.
- Co się stało?
- Nic. Tylko cały świat zawalił mi się.
- To musiało boleć – chłopak skrzywił się lekko.
- Nie tak bardzo, jak ciebie, jeżeli nie przestaniesz zadawać pytań.
Tyle wystarczyło, aby odczepił się od niej. Przez resztę lekcji, starała się coś tam zapamiętać z historii. Niestety zdanie matury z tego przedmiotu, było dla dziewczyny raczej przymusem, a niżeli przyjemnością. Upragniony dzwonek, wyratował klasę, od zapisywania kolejnych, nieprzydatnych dat. Z pomieszczenia wybiegli, bardzo szybko, ciesząc się, że teraz czeka ich okienko z okazji choroby nauczycielki od informatyki. Świetlica była jedynym miejscem, gdzie nikt nie poruszał tematu zespołu, jaki zawitał progi tej placówki. Dlatego szatynka, tam właśnie postanowiła spędzić następne czterdzieści pięć minut. Usiadła na samym końcu i wtopiła się w głos wokalisty zespołu Coma, płynącego z odtwarzacza. Zamknęła oczy i wprowadziła swoją duszę w jej tylko znany świat. Niedługo mogła się cieszyć spokojem. Poczuła jak ktoś szarpie ją za ramię. Z niechęcią otworzyła oczy. Obok niej stała starsza kobieta, o siwych, upiętych w kok włosach i dużych, okrągłych okularach. Uśmiechała się przyjaźnie do dziewczyny, na co ona również odpowiedziała uśmiechem. Lubiła tę kobietę. Pracowała w szkole chyba od zawsze. Umiała postępować z młodzieżą i to jej powinno powierzyć się stanowisko pedagoga. Póki, co, ten zaszczytny cel należał do panny Niny, postrachu szkolnego korytarza.
- Alicjo, mogę mieć do ciebie prośbę? – spytała, poprawiając swoje okulary.
- Dla pani wszystko. – wstała, chowając urządzenie do torby.
- Profesor Berka, prosiła o słownik, zaniesiesz jej?
- Już idę, ale pod warunkiem, że zaprosi mnie pani później na herbatę.
- Dobrze, ale będziesz musiała skosztować też mojej szarlotki. – kobieta poklepała dziewczynę po plecach.
- Ma pani to jak w banku. – Tak. To była pani Szczepkowska - szkolna bibliotekarka. Zawsze chętna do rozmów i niestroniąca od plotek. Kochała swoją pracę. Alicja miała wrażenie, że ta kobieta przeczytała chyba wszystkie książki, znajdujące się w bibliotece. Zawsze wiedziała, co doradzić, a jeżeli przypadkiem nie przeczytałaś jakiejś lektury, mogłaś liczyć na pomoc tej zacnej staruszki.
Dziewczyna wyszła ze świetlicy i udała się korytarzem w stronę schodów. Ktoś nagle złapał ją za rękę. Nim się zorientowała, stała naprzeciwko pewnego chłopaka, mieszkającego w Niemczech.
- No to powiesz mi, dlaczego odeszłaś?
- Długo musiałeś tutaj na mnie czkać. Nie masz inteligentniejszych zajęć, na przykład spanie, albo jedzenie. W końcu to jest twoje hobby. – odpowiedziała, nieco surowym tonem.
- Czysty przypadek. – wytłumaczył, puszczając jej rękę.
- Georg, przecież ty nie wierzysz w przypadki. Tak samo jak w przeznaczenie. Nasze życie, zależy od nas samych.
- I nadal nie wierzę. Ale chcę wiedzieć, dlaczego wróciłaś do Polski.
- Nie wiem, może czysty przypadek? – bardziej stwierdziła, niż zapytała.
- Nie możesz chodź raz być poważna?
- A ty nie możesz chodź raz się odczepić?
- Ja chcę tylko wiedzieć…
- Przecież to była tylko zabawa Listing! – nie wytrzymała. Nie chciała się mu tłumaczyć. – Zwykły układ, mający na celu danie nam satysfakcji, czyż nie? Po to tylko, aby oni poczuli się tak jak my. Nie wiem jak ty, ale ja bawiłam się świetnie. A do Polski wróciłam, bo tutaj mieszkam, ty matole. I nie zapomnij, że tutaj szkoła zaczyna się we wrześniu! – być może słyszała ją teraz cała placówka. Nie obchodziło ją to. Nigdy zresztą nie przywiązywała do tego wagi. Chłopak stał w osłupieniu. Patrzył na nią tępym wzrokiem.
- No i co się gapisz? Matki poduszką ci nie zarżnęłam.
- Myślałem, że…
- Że co? Będziemy to prowadzić w nieskończoność? Ktoś musiał zakończyć. Wypadło na mnie. Obudź się Listing. Bo świat, chyba jest dla ciebie za szybki.
- Czy dla ciebie wszystko jest takie proste i oczywiste? A świat, to jedna, wielka, przestrzeń do zabawy? – spytał nagle, spoglądając jej w oczy. – Czy nie liczysz się z uczuciami innych? Nie przyszło ci do głowy, że my wszyscy będziemy się martwić?
- Martwić? O mnie? Nikt się o mnie, nigdy nie martwił. I tak jest dobrze. Nie muszę się nikomu spowiadać…a już na pewno nie tobie. – Odeszła pozostawiając chłopaka ze swoimi myślami. Miała ochotę, rozprawić się z tym na górze, co to niby wszystko pilnuje. Ale co miała zrobić, jeżeli dał człowiekowi wolną wolę? Zapomniała nawet wpaść, do bibliotekarki na herbatę. Po dostarczeniu słownika, usiadła na schodach, prowadzących do sali i oparła głowę o przyjemnie chłodną ścianę. Przez chwilę, chciała przestać myśleć. Zatrzymać czas i naprawić wszystko, co poszło źle. Szkoda tylko, że było to niemożliwe.
- Co tak siedzisz? – Spytała blondynka, siadająca obok niej.
- A co? Zajęte? – odpowiedziała pytaniem, na pytanie.
- Widziałam jak rozmawiałaś z Georgiem…
- Leć, ogłoś wszystkim. Kolejny powód, do plotek.
- Nie była to miła rozmowa, prawda?
- Jeżeli miłą rozmową, nazywasz konwersacje z tym gargulcem, krzyki i wytykanie błędów, to bardziej miłej rozmowy w życiu nie widziałam. Aż się cholernie chce żyć. – Alicja spojrzała, na dziewczynę spod byka, po czym szaleńczo zainteresowała się swoimi paznokciami.
- Jestem blondynką, nie idiotką. Zresztą myślisz, że ja się tylko zajmuję własnym wizerunkiem, podrywaniem chłopaków i plotkowaniem?
- Tak. Tak właśnie myślę. – odpowiedziała, zgodnie z prawdą.
- No, więc, wyobraź sobie, panno zimna jędzo, że nie zawsze. W gruncie rzeczy, jesteśmy do siebie podobne.
- Zimna jędza i różowa barbie? Taaa…prawie jak bliźniaczki. – zakpiła.
- Obydwie stawiamy mur. Blokadę, mającą na celu, nie wgłębianie się w nasze wnętrze. Udajemy, kogoś, kim nie jesteśmy. To, za kogo nas uważają, jest tylko cząstką nas samych. Swoiste alter ego.
Szatynka spoglądała na dziewczynę z otwartą buzią. Przez myśl jej nie przechodziło, że ta lalka ma rację. Ale miała. I to chyba bolało najbardziej.
- No i jak? – spytała nagle.
- Masz ochotę, na gorącą kawę? – spytała Alicja. Monika uśmiechnęła się i podała dziewczynie rękę, aby pomóc jej wstać. Wzięły torby i poszły po kurtki. W tym dniu, nie miały zamiaru wracać już do szkoły.
Kawiarnia, była zapełniona zakochanymi parami, zwykłymi ludźmi, chcącymi uchronić się od deszczu. Dziewczyny znalazły jedyny, wolny stolik, przy końcu pomieszczenia. Żwawym ruchem, podeszła do nich kelnerka w biało-czarnym stroju i przyjęła zamówienie.
- No, więc… – zaczęła blondynka, chcąc zachęcić towarzyszkę do rozmowy – Skąd znasz Georg’a?
- Długa historia…
- Po to tutaj przyszłyśmy.
Alicja spojrzała trochę nieufnie na blondynkę. Dobrze wiedziała, jaki stosunek ma ta dziewczyna do świeżych informacji.
- Wiem, dlaczego tak patrzysz. Nie martw się. Obiecuję, że wszystko, co powiesz, nie zostanie użyte przeciwko tobie i nie wyjdzie poza obręb moich ust.
Miała coś do stracenia? W sumie, tylko dumę. Ale ją już dawno powinna wsadzić w buty. ”Raz kozie śmierć, pomyślała.
- Georg’a poznałam trzy lata temu, na imprezie w Niemczech. Mam tam rodzinę, do której jeżdżę na wakacje. Chodziłam wtedy z niejakim Jorg’iem. To była, ta pierwsza miłość. Ale on ją szybko zniszczył. Myślałam, że mnie kocha, pomimo tego, że jestem zimna, skryta i sarkastyczna. Jednak na imprezie poderwał inną. Była dziewczyną Gargulca.
- Parszywie. – wtrąciła Monika, popijając ciemną ciecz.
- No i tak zaczął się nasz perfidny plan. Obydwoje cierpieliśmy z powodu, tej utraconej połówki. Mieliśmy też na uwadze, że znajomość naszych eks, jest raczej jednorazowa i będą chcieli do nas wrócić….
- Wiesz, że zawsze podziwiałam cię za pomysły? Co wy razem wymyśliliście? – dziewczynie zabłysły niebezpiecznie oczy, o co Alicja wcale jej nie podejrzewała. Ba, o mózg zresztą też.
- No, cóż. To był diaboliczny plan. A raczej zwykła umowa. Udawaliśmy parę. Wiesz, czułe słówka, trzymanie się za ręce, szeptanie do ucha. I tyle. Tak, aby oni poczuli się jak my. A nasza dwójka miała z tego ogromną satysfakcję. Spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. Poznałam jego kolegów, między innymi Pralkę i spółkę. To była świetna zabawa, ale…
- Czyżbyś poczuła, do naszego basisty coś…
- Chciałabyś. Nie, to nie o to chodziło. Ja go lubię, tak jak i Bill’a, Tom’a i Gustav’a. Oni wytrzymywali wszystkie moje sarkazmy. Przyzwyczaili się do nich i sami nauczyli się odgryzać. Dobrze czułam się w ich towarzystwie, tylko…
- Tylko, co?
Szatynka, utkwiła wzrok w dno filiżanki. Oprócz fusów, nic ciekawego nie znalazła, ale doszła do pewnego wniosku.
- Jestem cholernym tchórzem. – Stwierdziła.
- … - Monika nie do końca wiedziała, o co chodzi.
- Ja uciekłam, tak po prostu. Już trzy lata nie jeżdżę do Niemiec. Starzy mnie nie ciągną, bo wiedzą, że nie warto. Jak się uprę przy swoim, to nikt nie zdoła mnie zmienić.
- Dziewczyno, dlaczego wyjechałaś tak, bez słowa?
- Wiesz, ja muszę już jechać – wyrwała, nagle nie odpowiadając na pytanie.
- Ale gdzie? Jak… - Alicja rzuciła niezdarnie drobnymi o stolik i wyszła z kawiarni, zostawiając blondynkę z milionem pytań. Złapała taryfę i pojechała do domu. Po drodze, wiele myślała. Jak mogła być taka głupia i nieodpowiedzialna? Przecież, to chyba normalne, jest kobietą, która pomimo swojego charakteru, ma uczucia. Doskonale też, zdaje sobie sprawę z uczuć innych. Dlatego właśnie odjechała. Weszła do domu, jak burza. Przeleciała przez salon i udała się do swojego pokoju. Wzięła stamtąd kluczyki do motocyklu. Po drodze zahaczyła o garaż, żeby wziąć baniak na paliwo i ruszyła w stronę stacji.
Relaks? Tak mogła to nazwać. Ta adrenalina, którą czuła z każdym kilometrem, to było coś. Prędkość, dzięki której czuła, że żyje. Miała wrażenie, iż prześciga czas, a wszystkie smutki i zmartwienia, zostają daleko w tyle. „Grand Hotel”, był rzeczywiście wspaniałym, staromodnym budynkiem z secesyjnymi rzeźbami. Przed wejściem, stało dwóch, ubranych w granatowe uniformy ochroniarzy. Wokół hotelu, niczym stado wygłodniałych hien, piszczały i skakały, bliżej nieokreślone nastolatki, które wręcz wtapiały się w krajobraz różowych miniówek i kurtek. Alicja, nie zwracając na nie najmniejszej uwagi, wjechała ostrożnie pomiędzy tłum. Pod schodami, stało czterech gwiazd niemieckiej sceny muzycznej i podpisywało autografy, dosłownie na wszystkim. Widok, dziewczyny na motorze nieco ich zdziwił. Zdjęła kask. Chłopaków zaskoczyła jej obecność, ale uśmiechnęli się życzliwie. Odwzajemniła gest i podała drugi kask Georg’owi:
- Chcesz się przejechać?....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez koudi dnia Czwartek 07-09-2006, 13:45, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Środa 30-08-2006, 19:44 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się skarbie...
Chociaż mam zły nastrój. Chociaż mam ochotę się zapaść pod ziemię.
To mi się podoba.
Wreszcie dowiedziałam się kompletnie o co chodzi, chociaż mniej więcej mi przedstawiłaś ten plan jeszcze przed wcieleniem go w życie
Eh... Pozerka? Cóż. Wiele jest takich ludzi w tych czasach. Np.
Wiesz kto.
Zresztą nie przyszłam smęcić.
Podobało mi się. Tyle, że ja mam blokadę co do blondynek. Cholera, ja też tchórzę. A może nie?
Co ma być, będzie. Każdy ma uczucia. Nawet te najlepiej zamaskowane pod pozorami, kiedyś wyjdą na jaw. Kiedyś się o zadbanie upomną. I co wtedy?
Wtedy będzie cienko. Bo będzie zapóźno. Na miłość, na przyjaźń...
Możemy nie dostać od losu drugiej szansy.
Wiesz czasami tak się zastanawiam, dlaczego Bóg nie daje czystych kart życiowych. Nowych za każdym razem, kiedy wszystko zaczyna się walić. Kredyt zaufania. Bezzwrotna pożyczka lepszego startu.
Eh gadam od rzeczy. W ogóle nie powinnam tego pisać.
A miałam się wypowiedzieć...
Przepraszam.
Kocham cię, wiesz za co? Bo zawsze potrafisz wysłuchać i poradzić...
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackGreen
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z ciemności
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 6:25 Temat postu: |
|
|
swietne swietne swietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietneswietne swietne
mozna dostacz oczojebu no nie
super szkoda ze to przedostatnia czesc bardzo fajnie piszesz...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 9:47 Temat postu: |
|
|
Cholerka podobało mi się... Akcja dobrze zaplanowana. Ciezko mi cokolwieg powiedzieć, ale z niecierpliwością czekam ostatniej czesci i rozwiazania sytuacji..
Witja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 10:41 Temat postu: |
|
|
Tealin => Ja też Cię kocham, Skarbie. Za to, że jesteś i za to, że mam z kim pogadać i komu pomóc
Graziath => Masz rację, dostałam oczopląsu:D Ale takiego miłego...
Witja => Jest mi bardzo miło, że Ci się podoba i dziękuję za miły komentarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney
Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa.
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 11:37 Temat postu: |
|
|
Kurde... Zarąbiste.
Dialogi, opisy. Wszystko.
Naprawde, bardzo mi się podoba.
To opowiadanie jest takie.. realne.
Dlatego kłaniam sie i czekam na niu.
Pozdrawiam.
Hell's Angel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
carsjana
Dołączył: 12 Sie 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 12:11 Temat postu: |
|
|
Cudne czekam niecierpliwie na nastepnego parta. Życzę weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 21:34 Temat postu: |
|
|
Hell's Angel => Miło mi, że wyczuwasz w tym nukę realizmu, bo jakoś tak kilka komentarzy wcześniej, ktos zarzucił mi właśnie jego brak (nie pamiętam kto) Ale ważne, że się podoba, niezaleznie czy jest realne, czy tez nie:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 21:36 Temat postu: |
|
|
Hell's Angel => Miło mi, że wyczuwasz w tym nutkę realizmu, bo jakoś tak kilka komentarzy wcześniej, ktos zarzucił mi właśnie jego brak (nie pamiętam kto) Ale ważne, że się podoba, niezaleznie czy jest realne, czy tez nie:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ejkuś
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Dąkąd
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 23:14 Temat postu: |
|
|
Łoch... piękne...
cóż powiedzieć jezcze..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Czwartek 07-09-2006, 13:50 Temat postu: |
|
|
Oto przed wami ostatnia część opowiadania. Dziękuję za wszystkie komentarze, przepraszam za wszystkie błędy i zapraszam do czytania
Nie musiała dwa razy pytać. Chłopak, grzecznie przeprosił fanki i wsiadł na motor. Alicja ruszyła. Wszyscy patrzyli na odjeżdżającą „parę”, a kilka dziewcząt, rzuciło w stronę brunetki ostre bluźnierstwa. W miarę upływu czasu, krajobraz na drodze się zmieniał. Z każdym kilometrem, ubywało zabudowań, a można było dostrzec coraz więcej drzew i zaoranych pół. Georg nawet nie pytał, dokąd się udają, bezgranicznie wierząc, że dziewczyna wie, co robi. Zjechali w stronę leśnej drogi, która doprowadziła ich nad jezioro. Alicja zatrzymała się i oboje zeszli z pojazdu. Dość sporych rozmiarów woda, otoczona była drzewami. Drewniany pomost, prowadził miej więcej do środka jeziora. O tej porze roku, nie było żadych rybaków, a dzika plaża zarośnięta była trzciną. Dziewczyna skierowała się na pomost, a za nią podążył basista. Spojrzała przed siebie, zamknęła oczy i wzięła porządny wdech. Na jej twarzy wymalował się delikatny uśmiech. Zdjęła z pleców mały plecaczek i wyjęła z niego dwie puszki picia. Jedną podała chłopakowi, a sama otworzyła drugą. Przez chwile siedzieli w ciszy, jakby upajając się zewsząd, ogarniającą ich naturą.
- Już zapomniałam, kiedy ostatni raz tutaj byłam – odezwała się nagle Alicja. – Szkoła i ścigacz, pochłonęły mnie do reszty.
- Pamiętam…- zaczął chłopak, biorąc porządny łyk Coli – Pamiętam, jak mówiłaś, że zbierasz na motor. Łapałaś się każdej pracy w Niemczech, aby cokolwiek zarobić.
- Zbierałam na niego pięć lat. Oczywiście starym to się nie za bardzo podobało, ale w końcu to były moje pieniądze. Zdziwiłam się, kiedy dali mi na prawko, tak po prostu, bez żadnego „ale”.
- Przecież ty i tak postawiłabyś ma swoim. Nikt nie mógł cię do niczego namówić, co nie było po twojej myśli – stwierdził, lekko dotykając ją barkiem.
- Aż się dziwię, że ze mną wytrzymywaliście. Szczególnie ty, Gargulcu – uśmiechnęła się, kierując wzrok na niego.
- No wiesz, w końcu byłaś moją „dziewczyną”.
- Haha…Taaa…
I znowu zapadła niezręczna cisza. Chociaż dla obojga, była warta więcej niż słowa. Wystarczy, że ze sobą byli i nie kłócili się, jak to mieli w zwyczaju. Gdzieś w oddali, jastrząb zerwał się z gałęzi do lotu.
- Dlaczego, tak po prostu odeszłaś. Nic, nikomu nie mówiąc, nie żegnając się? – ciekawość chłopaka, była większa. Nie mógł tak po prostu siedzieć, nie znając odpowiedzi na nurtujące go pytanie.
Szedł krętymi uliczkami Magdeburga. Lubił to miejsce, ze względu na spokój i ciszę. Jednorodzinne domki, nie za duże, kolorowe, zdawały się witać każdego, kto przechodził przez bramę. Upał był dzisiaj wyjątkowo nie znośny, a przed nim była jeszcze próba w dusznym garażu Gustav’a. Przedtem, chciał jednak odwiedzić Alicję, gdyż miał dla niej mały prezent. Dowiedział się, że w jego mamy pracy, poszukiwali kogoś, do obsługi biurowych komputerów. Praca była nieźle płatna, a dziewczyna bardzo chciała zarobić parę euro. Stanął przed mosiężną bramą i otworzył furtkę, która w brew założeniom, nie była wcale zamknięta. Zapukał do drzwi i po chwili usłyszał, jak ktoś schodzi ze schodów. W progu stanęła trzydziestoletnia kobieta, o krótkich, blond włosach i jasnych oczach. Na widok Georg’a, uśmiechnęła się lekko. Chłopak, jednak wyczuł, że coś jest nie tak. Zazwyczaj otwierała Alicja.
- Dzień dobry. – przywitał się z jej ciotką. – Czy jest Alicja?
- Witaj Georg. Alicja…Przykro mi to mówić, ale ona wyjechała.
Patrzył na kobietę z niedowierzaniem. Jak to wyjechała? Dlaczego? Czemu nic nie powiedziała?
- Czy coś się stało u niej w domu?
- Nie, nic się nie stało. Ona po prostu spakowała się i wyjechała. Mówiła coś o pilnej pracy, ale ja nie jestem przekonana, co do jej wymówki. – po chwili dodała niepewnie: – Czy wy się czasem nie pokłóciliście?
- Oczywiście, że nie. Ale ona nic mi nie mówiła. W każdym bądź razie, przepraszam, że tak bez uprzedzenia. Ja już pójdę. Do widzenia.
- Do widzenia Georg…i jeszcze raz przepraszam, ale nie wiem, co jej się stało.
Chłopak poszedł do parku. Usiadł na ławce i zaczął wykręcać numer do Alicji. Jeden sygnał…drugi…trzeci…i nic. Nie odbierała. Nagrał się na automatycznej sekretarce i dalej zastanawiał, co mogło być powodem jej wyjazdu. Czy powiedział coś niestosownego, albo zrobił coś, co ją zraniło. Ale z drugiej strony, ona dobitnie by pokazała, gdyby coś było nie tak. Zupełnie nie rozumiał jej zachowania.
Jeszcze bardzo długo, starał się do niej dodzwonić. Przez kilka tygodni sukcesywnie wykręcał, tak dobrze mu znany, numer telefonu. Bez skutku. Nawet wysłał list. Ale odpowiedzi nie otrzymał. Jak kamień w wodę.
- Czy to ważne? – brunetka zaczęła okręcać puszkę w dłoniach.
- No jasne. W ogóle nie jest ważne. Tak po prostu sobie pojechałaś, nic nikomu nie mówiąc. Nie odzywałaś się, nie odpowiedziałaś na list. Ale czy to ważne? Czy ważne jest to, że ktoś się o ciebie martwił i zastanawiał, czy przypadkiem nic ci się nie stało?!! – Georg nie panował zbytnio nad sobą. Chciał to wszystko z siebie wyrzucić. Chyba mu się udało. Poczuł się lepiej. O wiele lepiej.
Spojrzała w jego zielone oczy. Uśmiechnęła się nikle i wstała z miejsca.
- Przecież jestem Alicja Witosz. Cholerna pozerka. Udaję kogoś, kim nie jestem. Bo życie, to przecież teatr, w którym my gramy, niekoniecznie te pierwszoplanowe role. Jesteśmy marną imitacją Boga, który z nami pogrywa i od czasu do czasu, stawia na naszej drodze rozwidlenia z tabliczkami „DOBRO” i „ZŁO”. Od nas zależy, co wybierzemy i to te decyzje, składają się na naszą egzystencje. Ja wybrałam. Uciekłam, pozostawiając ciebie i resztę bez wyjaśnień. Bo uważałam, że tak będzie dobrze.
- Nadal tak uważasz? – spytał, również wstając. Alicja spuściła głowę i przez chwilę stali tak w milczeniu.
- Nie. Tym razem, wybrałam złą tabliczkę. Przecież uczymy się na własnych błędach.
- Jaki był twój?
- Moim. Naszym, był ten układ. Było zabawnie, ale ta cholerna pozerka, w końcu doszła do wniosku, że to już nie jest śmieszne. Że robiąc komuś na złość, rani i jego, i siebie. A to nie tędy droga. Widocznie, on nie był dla mnie. Powinnam się z tym była pogodzić. To wszystko.
Georg analizował każde, wypowiedziane przez nią słowo. Miała rację i o wiele wcześniej od niego, zorientowała się, że to, co robią, tak naprawdę nie poprawi im samopoczucia. Może jedynie stłumić złość. Ale mogła to przerwać w każdej chwili. Powiedzieć, przecież by zrozumiał.
- Wiem, co teraz myślisz. Mogłam wam, tak po prostu powiedzieć, ale widzisz…To pokazałoby, że w głębi serca mam uczucia, a moje serce wcale nie jest zimne jak głaz. Tylko, że ja nie lubię odsłaniać się przed ludźmi.
- Nie pomyślałaś, że ktoś może się domyślić, jaka jesteś. Myślisz, że przez te kilka tygodni, nie zdążyliśmy cię poznać. Jesteś w błędzie. Z każdym kolejnym dniem, stawałaś się dla nas koleżanką, przyjaciółką. Kimś, dla kogo można skoczyć w ogień. Zachowałaś się jak pięcioletnie dziecko. Uciekłaś, myśląc, że tak będzie lepiej. Ale nie było.
Podszedł i ją przytulił. Odwzajemniła gest. Tak bardzo jej tego brakowało. Musiała przyznać sama, przed sobą, że i jej zależało na ich przyjaźni. Tak po prostu. To z nimi spędzała, najwięcej czasu w Niemczech. To z Pralką, kłóciła się o każdy ciuch. To Gustav’a męczyła, aby nauczył ją grać na perkusji. To z Georg’iem znalazła wspólny język. Mogła gadać o wszystkim. Z nimi śmiała się, czasami aż do łez. Kawały i wygłupy, były na porządku dziennym. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jaka była głupia i ślepa. Nie doceniała tego, co ma. I tak niewiele brakowało, żeby to utracić.
Jesienne słońce, chowało się za gałęziami drzew, odbijając swoje promienie w tafli jeziora. Dzień zbliżał się ku końcowi, pomimo, że godzina była wczesna.
- No to, może wrócimy? – zasugerowała Alicja, wracając do motoru.
- Ale tutaj jest tak ładnie – stwierdził, zgodnie z prawdą basista, spoglądając na wodę.
- Tylko, że przed hotelem, stało kilkaset rozhisteryzowanych dziewczyn, gotowych rzucić oskarżenia, że cię porwałam.
- Tak ci to przeszkadza?
- Nie, ale mam ochotę jeszcze pożyć i nie koniecznie chcę widzieć świat za kratkami.
- Dobra, wracajmy.
Wiara w ludzi, jak i przyjaźń potrafi zmienić człowieka. Alicja w porę zorientowała się, do czego mogło jej postępowanie doprowadzić. Przeprosiła chłopaków i te, ostatnie ich dni pobytu w Polsce, spędzili razem. Kilka dni, na pewno nie zapełni tych kilku lat, ale to jest dobry początek. Brunetka również zdała sobie sprawę, że nie należy oceniać ludzi po wyglądzie. Monika, mimo wielkiego zamiłowania do różu i plotek, była świetną kompanką, z którą można było pogadać, nie tylko o wyższość miniówek nad biodrówkami.
- Dlaczego pociąg? – Alicja stała na peronie i rozmawiała z odjeżdżającymi przyjaciółmi.
- Bo taki mamy kaprys – stwierdził Dredziarz, wychylając się przez okno.
- Ale, pociąg? Przecież jesteście bogaci, możecie polecieć samolotem i to pierwszą klasą. – zauważyła bystrze dziewczyna.
- Tutaj też jest pierwsza klasa. No jak? Przyjedziesz do nas? – spytał Georg, zakładając włosy za ucho.
- Możliwe. Zresztą nie patrzmy tak daleko w przyszłość.
- To nie przyjedziesz? – chłopak w ogóle nie rozumiał wypowiedzi przyjaciółki.
- Georg, przyszłość jest niepewna. Należy żyć chwilą, bo jutro może nas po prostu nie być.
- Jak się jedzie z dwustoma kilometrami na liczniku, to masz rację. Jutro może cię nie być.
- No proszę. Pralka oświeciła nas swoją mądrością. Długo nad tym myślałeś?
- Wystarczająco, abyś zrozumiała moje słowa.- Bill, nie dał się i sukcesywnie odpierał ataki Alicji. Pociąg powoli ruszył. Dziewczyna długo stała i machała odjeżdżającym chłopakom. Kiedy pojazd zniknął za zakrętem, udała się do swojego motoru. Zanim do niego wsiadła, w kieszeni zaczęła wibrować jej komórka.
- No to przyjedziesz, czy nie? – odezwał się głos w słuchawce
- Myślałam, że trochę dłużej przeczekasz, Georg. – uśmiechnęła się pod nosem. – Tak, przyjadę.
- Ale na pewno?
- Ech…Na pewno. Tylko w tym czasie, macie być w domu.
- Będziemy w domu. – zapewnił basista - W końcu musimy nadrobić stracony czas.
- Na razie Georg.
- Do usłyszenia.
W słuchawce dało się słyszeć przeciągły dźwięk. Przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła. Tym razem nic ją nie goniło. Przeszłość, stała się odległa i pozostawiła tylko te szczęśliwe wspomnienia. Przed nią prosta droga, zachęcająca, aby dodać gazu. Była zadowolona. Zmieniła się, to fakt. Zmieniła się na lepsze. Odrodziła się w niej wiara w ludzi, w przyjaźń. Tym razem nie żałowała. Wybrała właściwą drogę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez koudi dnia Czwartek 07-09-2006, 16:26, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sara Portman
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ
|
Wysłany: Czwartek 07-09-2006, 15:23 Temat postu: |
|
|
1?
Edit:
Udało mi się!
Ale skupiając się na opowiadaniu... Fabuła ciekawa, wciągająca. Wykonanie nawet dobre, chociaż były blędy interpunkcyjne.
Treść... Ech, muszę to powiedzieć. Treść była fantastyczna. Po prostu mi się podobało.
Pozdrawiam...
Sara Portman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
koudi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z pewnego miasta gdzieś w centrum kraju
|
Wysłany: Piątek 08-09-2006, 12:26 Temat postu: |
|
|
Bardzo się cieszę Saro, że ci się podobało No cóż, błędy są i bardzo dobrze o tym wiem, ale staram się. Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej:D.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|