Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

~Suffer from PTSD~Part 11dnia:25.01.2007* Pod osłoną nocy...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:16    Temat postu:

No, to ja powiem tyle, że to jest moja ulubiona część Very Happy
Bo po pierwsze bal Very Happy A po drugie tak mi sie fajnie to czytało.
I jak sobie pomyślę, że najgorsze dopiero przed nami...

Ach, aniołku, ładnie było Very Happy
Te czapki zimowe na emotach są boskie Wink

Pozdrawiam

Tajniak, teraz ja stronę zaczęłam Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
plötzlich




Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:21    Temat postu:

Dobra Fallen sama tego chciałaś Razz

Sietny odcinek, bardzo fajnie sie go czytało.
Odcinek dłuuuuugi Smile Ale to dobrze bo w sumie prawie miesiac nie było
odcinka Smile
Podobała mi sie ta akcja z Monice i to, ze Katie nie uciekła z sali tylko stawiła czoła sytyuacji Smile
Scena tańca była fantastyczna, podobało mi sie jak ją opisałas, a piosenka pozowliła sie wpasowała w ta scene, w momentach czytanie oczyma wyobrazni widziałam ten taniec Billa i uśmiechy na twarzach Katie i Billa:)

Bardzo mi sie podobało, czekam na next Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Light




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:29    Temat postu:

Znowu mnie zatkało część super Very Happy Ale jej dała nauczke..... Twisted Evil NO super
Ps.Przepraszam ale choroba mi odbiera myślenie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
evuska




Dołączył: 12 Lis 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Hamburg

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:34    Temat postu:

Pięknie....aż brak mi słów...ładnie opisany bal i najlepsze to było chyba z tą jędzą Monic...Ciekawe,czy Bill i Katie będa razem...No cóż pozostaje jednynie czekać na next odcinek...Pozdrawiam;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:35    Temat postu:

Aniołku możliwe, że kiedyś zobaczysz program a'la Wesołowska chociaż do sędziny mi jeszcze daleko.

Ok. Przejdźmy do opowiadania Wink
Cytat:
Pozwolisz? - spytał i zabrał z jej dłoni broszkę. Ujął łańcuszek i założył wokół jej szyi.

Wydaje mi się, że lepiej by brzmiało zamiast "broszkę" - "podarunek". Bo w końcu to była broszka, czy łańcuszek? Rolling Eyes
I razi mnie też nazwa miasta. Nie Wolmistadt, tylko powinno być Wolmirstedt Mr. Green

Ciekawa jestem czy wybierze Toma, czy Billa? W sumie na balu była z Billem, no ale... dobra już więcej nic nie mówię Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:46    Temat postu:

Greta a ja ci mowie bedziesz slawna sedziną Wink
Byki poprawilam , mam nadzieje ze teraz nie raza???


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KokosowaPalma




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z oazy

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 19:48    Temat postu:

FallenAngel napisał:
oraz Kokosowej Palmie


serio?

DLA MNIE!?
nie wiem czym zasluzylam , ale bardzo dziekuje Smile

A co do parta.. Wink
Bardzo mi sie podobal i no wspomnienia mi wrocily jak to ja sie na balu bawilam w szkole Smile teraz to pamietam jakby to bylo wczoraj.

Nie wiem jak zwykle napisze ze na bledach sie nie znam wiec nawet jak byly to ja ich nie zauwazylam Smile

Lubia i Billa i Toma w tym opowadaniu, no sa tacy normalni Razz
A ta Monice(?) niech sie schowa gdzies i nie wychodzi.
Tom i ma byc jego niby dziewczyna(?) ooooh podoba mi sie ta opcja.
chociaz ja tam wole zeby Katie o Billu snila Laughing


Pozdrawiam z deszczowego Sztokholmu

Kokosowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zulla




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 2081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mit gestreiftes Käppchen von B.!

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 20:12    Temat postu:

Smile

widzi w lustrze siebie
uśmiechniętą
zadowoloną z życia kobietkę
jak długo to potrwa??
zobaczymy...

czesc bardzo przyjemna
taka prosta a zarazem barwna
pełna miłych barw życia...
ochh tak

zawsze sa wzloty i upadki...

czekam na wiecej
Zull


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annette




Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 741
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Piątek 15-12-2006, 20:54    Temat postu:

Aniołku! Przechodzisz samą siebie!
Pięknie napisana część.
Bardzo mi się podobało.

Widać, że Katie się zmienia.
Staje się pewniejsza siebie.
Co pokazałaś po straciu z Monice Very Happy

Naprawdę jestem pod wrażeniem.

Ale Katie to ja sobie z Billem wyobrażam, nie z Tomem..

Z niecierpliwością, czekam na następny odcinek.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 16-12-2006, 0:42    Temat postu:

Śliczny bal, uroczo opisany.
Widzę, że bohaterka nabiera pewności siebie i bardzo dobrze.
Mam nadzieję, że Bill swoim ciepłem całkowicie zdobędzie jej zaufanie i nie tylko. Bardzo podobało mi sie, kiedy odgryzła sie Monice, należało jej się to.

Było kilka literówek i małych błędzików, ale nie jest to aż tak istotne, nie były rażące.

Pozdrawiam i czekam na kolejny part, mam nadzieję, że pojawi się nieco wcześniej niż poprzedni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Sobota 16-12-2006, 18:28    Temat postu:

sama chciałąbym isc na takio bal
ładnie to opisałaś bardzo Wink
nasza bohaterka sie zmeinia
staje sie pewneijzsa siebieto dobrze nie moze ciagle byc skryta i zlekniona choc ja sie nei dziwie bo po takich wydarzeniach
Smile
czekam na dalzse perypetie :}


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 14:52    Temat postu:

Chętnie bym podziękowała każdemu z osobna. Dziś jest taki smętny dzień, że wybaczie ale ten part może Was nieco zrazić. Niestety zaczyna się akcja, z którym wiązę się ten tytuł. Podziwiam Was, że chcecie czytać, że chcecie wiedzieć. I mam nadzieję, że w miarę zrozumiecie. Jak ktos określil raz zloty raz upadki. Życzę miłęgoczytania, a we święta postaram się poprzepisywać wszystkie odcinki jakie mam w zeszycie Wink
Buziolki kochane ;*
*************************************************************

Minęło kilka dni, a Katie z szarej myszki przeistoczyła się w pożądaną dziewczynę. Każdy z chłopaków zaczepiał ją na szkolnym korytarzu. Część obserwowała ją na szkolnym boisku, kiedy biegała. Z czasem zaczęło ją to mocno denerwować.
Co gorsza, każdego dnia Monice uprzykrzała jej życie wrednymi tekstami, mówiąc, że jest niezdecydowana, z którym bliźniakiem chce być. Któregoś dnia Katie nie wytrzymała i choć była wspierana przez brata i Gulcan, która zawsze dotrzymywała jej towarzystwa, wrzasnęła na cały korytarz:
- Zamknij się, k****!
Wszyscy stanęli i zamarli z wrażenia. Tym razem nie bała się żadnych konsekwencji.
Od ponad dwóch tygodni nie jadła, w nocy budziła się z powodu koszmarów. Znowu ją nawiedzał, cięła się potajemnie w kostki, na przegubach. Kiedy mama chciała wmusić w nią jedzenie, jadła żując pomału, by przezwyciężyć silne bóle żołądka, które prowadziły potem do wymiotów.
Brakowało jej rozmów z przyjacielem. Bliźniacy zaczynali trasę koncertową, obecnie byli na rozdaniu „Comet”. Nie chciała mu zawracać głowę, poza tym zdawała sobie sprawę, że i tak wkrótce nie będą o niej pamiętać.
Będą wielkimi gwiazdami, a ona pogrąży się w mrokach ich niepamięci.
Przestała być grzeczna, potrafiła być wredna, rzucała złośliwymi tekstami. Zdarzało się, że nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy. Z bezradności uciekała ze szkoły. Zawsze bywała nad stawem. Zawsze sama, krzycząc, nienawidziła samej siebie. Już po raz trzeci nie było jej na próbie. Groziło to wywaleniem jej z kółka. Coraz mniej rozmawiała z bratem, z matką wolała nie zaczynać. Zamykała się w pokoju i przechodziła z kąta w kąt.
Jej złość narastała od jakiegoś czasu. Znowu poczuła konwulsje w swoim ciele, znowu jej dłonie drżały z nerwów. Rozejrzała się uważnie wokół stawu, zaczęła spacerować, wyciszając swój umysł muzyką z MP3. Jej wzrok napotykał na kamienie i na pokruszone szkło od butelek. Znowu odezwał się w niej ten chytry głosik „Weź mnie…”. Uciekła wzrokiem, walczyła, oplotła swój brzuch rękami. Chciała, by ten ból w środku jej przeszedł… Otarła szybko łzy, miała już dość, nie czuła ochoty do niczego. Nawet jej kochany teatr nie dawał jej teraz takiej radości.
-Głupia byłam idąc na bal! - krzyknęła i upadła na kolana. Biła pięściami w piach, dopóki nie zauważyła kolejnego kawałka szkła po butelce. Patrzyła uważnie na zielony ostry kryształ. Patrzyła na niego intensywnie, jakby prosząc, by znikł w jej oczach. Odsunęła się gwałtownie, jak najdalej…. Choć w jej oczach był lęk, to jakaś silna siła w niej chwyciła w akcie desperacji szkło.
Jej dłoń trzymała ostry koniec narzędzia. Już nie czekała, przegrała samoistnie. Chciała tego, wiedziała, że znowu sobie ulży. Tym razem już nie liczyła na nic, bo nic nie miało już dla niej sensu. Cięła gdzie popadło, na kostce po obu nogach i dłoniach.
Przecięła mocno przeguby, gdzie otworzyła się szeroka rana. Wtedy wrzasnęła, przestraszona tym, co zrobiła. Przestraszyła się tego, że nie bolało jej, nawet ta głęboka rana nie przysporzyła bólu. Nadgarstki były już całe we krwi, kiedy wybuchła śmiechem. Śmiała się i nie potrafiła sobie odpowiedzieć, dlaczego tak reaguje. Co ją tak rozśmieszyło. Czuła się obca, czuła się tak, jakby ją ktoś opętał. Z jednej strony walczyła ze sobą, krzyczała, próbowała przekrzyczeć jakieś głosy w sobie.
Usiadła i kołysała się w swoim tempie, raz do przodu, raz do tyłu dopóki się nie uspokoiła. Do domu wróciła, kiedy zdążyło się mocno ściemnić. Był już ponury listopad, zimny porywisty wiatr wychłodził nieco jej ciało. Była przezroczysta na twarzy, ale w jakimś sensie była już spokojna. Wyciszona. Chciała zmienić przesiąkniętą bluzę. Pod kurtką wiedziała, że zakrzepła jej krew. Zauważyła, ze Peter ucichł, kiedy weszła do kuchni, trzymając dłonie w kieszeni. W raz nim zamilkła matka i Gulcan.
- Gdzie byłaś? - spytała matka.
- Na spacerze - rzuciła szatynka, wyciągając szklankę.
- Uciekłaś ze szkoły, już po raz któryś. Dlaczego, stało się coś? Nie było z tobą takich problemów - wtrąciła się Gulcan.
- Czy ja mam wrażenie, że bierzesz narkotyki? A może wpadłaś w sektę? - spytała kobieta, unosząc nieco głos.
- Nic z tych rzeczy - wycedziła Kat, zaciskając dłoń, w której trzymała szklankę. W sekundę sprawiła, że pękła. Nie czuła, jak wbiło jej się szkło w skórę.
- Nie chce chodzić do szkoły – wyrzucała z siebie. – Mam dość tego zasranego życia! Dajcie mi wszyscy spokój!!! - krzyknęła i pobiegła do pokoju.
- Katie! - krzyknęła przerażona kobieta, zostając zatrzymana przez syna, który zaprzeczył głową.
- Daj jej czas. Niech ochłonie.
Dziewczyna zdążyła wyciągnąć szkło wbite głęboko w dłoń. Ściągnęła bluzę i podkoszulek. Weszła do łazienki by przemyć rany. Zresztą najbardziej potrzebowała kąpieli. Znowu była zła, wściekła. Chciała rzucać wszystkim, głośno krzyczeć. Za wszelka cenę chciała wyciszyć w sobie te głosy.
Weszła do ciepłej wody, kiedy nieostrożna, machnęła mocno dłonią i przerysowała szkłem, który wyciagnęła. Znowu to zrobi, powtórzy zabawę. Pomoże sobie. Bo to jej pomagało niezmiennie. Minęła godzina od ostatnich ran, a nie czuła bólu, nic, kompletnie nic.
Wbiła szkło zadając sobie dużą szramę. Tym razem czuła, że źródło tych dziwnych dreszczy, tego uścisku wypływa wraz krwią z jej płaskiego brzucha.
Nie było to jedna rana, o nie. Nie skończyła się na jednej. Nacinała jeszcze kilka, kiedy oparła się o zimną powierzchnię wanny, czując, że robi jej się słabo. Widziała, jak przed oczami narasta czarna smuga i gdzieś z daleka słyszy krzyk. A może pisk? W takim razie to nie było już dla niej istotne, ona już się uśmiechała przez sen…
Obudziło ją dziwne światło palące przed oczami. Zakryła dłonią oczy. Przeraźliwa jasność... Otworzyła swoje złociste oczy. Otaczały ją cztery zielone ściany. Nie była sama. Wraz z nią znajdowali się dwaj młodzi lekarze i pielęgniarka.
- Jak się czujesz? - zapytał spokojnym głosem mężczyzna z czarną czupryną na głowie.
Rzuciła im zimne spojrzenie i zerknęła w szybę. Ujrzała tam matkę wtuloną w ramiona brata i Gulcan.
- Pamiętasz, co zrobiłaś? – zapytał lekarz.
- A jeśli powiem, że tak, to co ci to da? – rzuciła obojętnym tonem.
- Jestem doktor Krudel. Może opowiesz? – odrzekł. Brzmiało to jak jakaś propozycja, nie prośba, czy polecenie. Dziewczyna prychnęła i zacisnęła pieści na pościeli.
- Nie mam nic do powiedzenia - wyrzuciła sucho.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co ty robisz? - zapytał ten drugi.
- Pomagam sobie - zasyczała, co sprawiło, że lekarze spojrzeli po sobie i wyszli z sali.
Podeszli do kobiety, po czym doktor Krudel spytał:
- Chcemy porozmawiać na osobności. Można?
- Tak… - szepnęła kobieta i odeszła z lekarzem do jego gabinetu. Bała się, co jej może powiedzieć. Przecież to, co zobaczyła… krzyczała jak opętana, kiedy otworzyła drzwi i ujrzała swoje dziecko we krwi. Cała woda w kolorze czerwieni i jej córka. Zdawało jej się, że umiera, posyłając jej uśmiech. Wiedziała, że dzisiejsza młodzież popełnia samobójstwa, ale nie rozumiała tego. To raczej nie była próba samobójcza. Chwyciła doktora za dłoń i rozpłakała się.
- Moja córka… Czy ona chciała odebrać sobie życie? Proszę mnie nie okłamywać…
Mężczyzna nie odpowiedział i gestem dłoni zaprosił ją do swojego gabinetu, po czym usiadł po drugiej stronie biurka. Nie wiedział, jak przekazać te informacje tej kobiecie.
Nie potrafił jednoznacznie przekazać jej diagnozy. To był początek choroby. Groziło to szokiem, może wstrząsem. Każdy tak reagował, kiedy szczegółowo przedstawiał diagnozę, ale ta… Ta była przerażająca.
- Doktorze? - spytała kobieta.
- Dobrze pani wie, że córka była zapisana u mnie. - Zerknął jak kiwa głową. - Niestety ani raz nie pojawiła się na wizycie. Podkreślam, ani raz.
- Ale… ona opowiadała mi...
- Młodzież dobrze potrafi manipulować i kłamać. Nie pierwszy raz zderzam się z taką sytuacją. Niech pani się odpręży. Czy jest jakiś powód, dla którego pani córka się pocięła?
Szatynką o zielonych oczach spojrzałam mu prosto w oczy. Ufała mu i chciała, by pomógł jej córce.
- Jej ojciec, mój były mąż cztery miesiące temu gwałcił ją.
- Kiedy prawda wyszła na jaw, zauważyła pani zmianę u niej?
- Stała się zamknięta, nie okazywała uczuć. Czasami jednak Peter, mój syn, opowiadał, że widzi wrogość w jej oczach do innych mężczyzn albo agresję. Trzy tygodnie temu zwymiotowała, od tamtej pory obserwowałam ją czy coś je. Jadła dużo, a potem chodziła coraz bardziej przygaszona. Nie mówiła nic, skarżyła się na zmęczenie…- Mężczyzna podniósł dłoń.
- Musi się pani zgodzić na zatrzymanie jej tutaj. Nie będzie to tydzień, dwa.
Podejrzewam, że pani córka potrzebuje terapii wbrew jej woli. Musimy jej pomóc.
- Ale co jej jest i to, co zrobiła… czy to coś groźnego? Doprowadzi to do śmierci?
- To jeden z czynników, by stać się samobójcą - odrzekł spokojnie lekarz, a kobieta przyłożyła dłoń do ust. - Niech się pani o to nie obwinia.
- Ale… ja byłam dobrą matką doktorze, starałam się – załkała.
- Z tej choroby można wyjść, ale potrzeba cierpliwości.
- Co to za choroba?
- Trudno mi w tej chwili powiedzieć jednoznacznie. Potrzebuję zatrzymać ją na obserwacji – odpowiedział.
Kobieta popatrzyła na niego spojrzeniem pełnym niepokoju.
- Moja córka jest chora psychicznie? To chce doktor powiedzieć? - zadała mu pytania.
- Nie, pani córka nie może się otrząsnąć z tego, co jej się przytrafiło. Musi ją pani posłać na odwyk psychiczny, w przeciwnym razie dojdzie do tragedii.
- Rozumiem. Zgadzam się - dodała pewnym głosem.
- Bez problemu, że pani córka może mieć pretensje? Kiedy pani ją odwiedzi, może odmówić widzenia się z panią. Jeśli pani wyraża zgodę, to musi pani to podpisać. - Podał jej kartę.
Starsza kobieta wyszła z jego gabinetu z tysiącami myśli…
- Mamo? - spytał Peter, kiedy ujrzał swoją rodzicielkę.
Coś w niej pękło, kiedy zobaczyła syna. Wtuliła się ponownie w jego ramiona i zaszlochała głośno.
Katie tymczasem spała, w jej pokoju panowała ciemność, ale słyszała jęk swojej rodzicielki. Czuła się winna, miała podwójną ochotę wyrwać się tym wszystkim różnym kabelkom, znaleźć coś ostrego i ponownie to zrobić… Zrobić więcej... Brzydziła się tym, a jednocześnie cieszyła się, że to, co robi bardzo jej pomaga. Brakowało jej jeszcze jednej rzeczy. Pamiętnika.
Tak bardzo chciała mu się wyżalić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajniaczka




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Kraków *.*

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 14:55    Temat postu:

I znowu pierwsza a pewnie ostatnia skomentuje

Dzięki

EDIT

Jestem przed Miśkiem, jestem przed Miśkiem
Dziecko sie podjarało xD
Ale do rzeczy..
Ta część.. hmm..
Nie wiem xD
Ale coś napisać musze..
Szybka zmiana.. chociaż mnie to nie dziwi może tak bardzo, wiem co to jest i czym się objawia..
Stała się agresywna, fakt.. bo bliźniacy wyjechali Sad A było tak pięknie.. ech mozna było sie tego spodziewać. Bo ty zawsze wszystko popsujesz Grey_Light_Colorz_PDT_31 Bidonek nie może jej chronić przed tym Crying or Very sad Ja chce Bidonka! (nie przejmuj sie moim gadaniem.. ostatnio mam kryzys.)
Ale takie to.. chaotyczne. Ja nie wiem. Były lepsze części, to jasne, nie zawsze może byc super Smile Gdzieś mi się szyk zdania nie zgadzał.. ale dobra, nie przynudzam xD
Ech. Ja nie lubię tego ciecia się. Ludzie w moim otoczeniu to robią. Po prostu nie lubię tego w opowiadaniach.. tak mnie to dotyczy.. tak ważna osoba dla mnie to robi a ja nie moge pomóc.. a tak chciałabym.
Echh..
Ja już zrzędzę strasznie.
Nawet ładne opisy, tylko jak mówiłam chaotyczne.. ale jak mówiłaś- zaczyna się. PTSD..
Ja chce żeby było dobrze Crying or Very sad
Ech, wybacz za ten bezsensowny komentarz.. chyba się strarzeję Rolling Eyes
To ten.. ja Cię chcę na zlocie, ech..
Muszę z Tobą o czymś pogadać. Ale mnie nie ma na GG, ani Ciebie prawie..
Dobra, kończę.
Weny kochana


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Wtorek 19-12-2006, 21:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tesco

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 14:57    Temat postu:

rezerw koment wieczorem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zulla




Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 2081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mit gestreiftes Käppchen von B.!

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 15:11    Temat postu:

pesymistyczna i krwista część...

nie wiem co powiedzieć bo to co wydażyło sie w opowiadaniu jest dla mnie czyms dziwnym....
tak własnie jest
po co i dlaczego?
tego nie wie nikt.

czekam na kolejne czesci.
pozdrawiam.
Zull


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 17:25    Temat postu:

Wiem, że ludzie to robią, chociaż ja nie rozumiem, jak można sprawiać sobie ulgę zadając jednocześnie ból.
Sama chciałabym pomóc komuś, kto to robi i kto jest mi bliski. Tylko nie wiem czy potrafię, chociaż bardzo sie staram.
Podobała mi się ta część, choć pełna bółu, była bardzo realistyczna.
Wydaje mi się, że bardzo dobrze znasz ten problem, skoro potrafisz go ukazać w ten sposób.
Może to też była bliska Ci osoba...
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Grecia
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chełm

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 17:59    Temat postu:

Hmm... takie przejście z beztroskiego życia w załamanie psychiczne. Ciekawe Rolling Eyes
Znoowu nietypowe opowiadanie w twoim wykonaniu Wink
No więc... czekam na następny odcinek ;>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KokosowaPalma




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z oazy

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 19:20    Temat postu:

jestem!

O! nowy part Dancing
Eeeenoo a juz myslalam ze bedzie pieknie z Billem albo Tomem i cacy Rolling Eyes
No ale nic nie jest proste prawda`?
Blizniacy ja odwiedza co nie?
Tylko niech sie spiesza bo Katie potrzebuje ich! Very Happy
Nie wiem ja nie przepadam za bardzo za cieciem sie takich tam rzeczy w opkach ale jakos jest okej wsumie a to tez napewno jest potrzebne w tym opowiadaniu.

Czekam z niecierpliwoscia na next.

Pozdrawiam

Kokosik


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Light




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 19:28    Temat postu:

Piękna część.............przypomniała mi lekcje psychologi...... Wink Super part bardzo realistycznie napisany...jak pamiętnik....i jestem szczęśliwa że choć troche moge zrozumieć psychikę ludzi którzy to robią Smile Dziękuję za przetarcie oczu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annette




Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 741
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 19:50    Temat postu:

Oo, znowu?
Znowu się pocięła?
Po co?

Ehh, ta część była przygnębiająca.
Ale pięknie napisana, zwłaszcza uczucia targające Katie.

Mam nadzieję, że już niedługo pozwolisz się jej cieszyć życiem.

Pozdrawiam Aniołku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*JoFy*




Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z wyobraźni :)

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 19:59    Temat postu:

wróciłam!
i znowu prosze tylko o jedno: wybaczenie
za to opuszczanie sie w komentach, a staram się czytac na bierząco
moje komentarze składaja sie ostatnio głównie z przeprosin Grey_Light_Colorz_PDT_46
zreszta pisałam ci co nieco Smile

kurde widze, że dla odmiany ta częśc przepełniona smutkiem, gorycza, żalem
ehhhh nie wybrała zbyt dobrego sposobu pomocy sobie
ekhm tzn. tak sie mówi, a co innego czuje, nieważne
a ten lekarz to jakis tupeciarz bez kitu.....
o jaką chorobe mu chodzi? hmmm.....


a czemu Bid o niej tak zapomniał? brak czasu?
ciekawe jak zareaguje jak sie dowie O.o
bo chyba się dowie.....
wydaję mi sie, że on by mógł jej bardzo pomoc
jesli by tylko dała mu szanse...
tak pieknie było na balu...jak w bajce
i nagle to prysło...ehh

no cóż, pożyjemy zobaczymy co Aniołek wymyśli
buuuuzi: *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 18-12-2006, 21:10    Temat postu:

Czytałam xD
Podobało mi się, chociaż smutna część. I coś czuję, że teraz tylko takie części będą. Aż do zakończenia, które MUSI być szczęśliwe. Innej opcji nie przyjmuję do wiadomości Very Happy
Ładna ta część... Chociaz jak osbie wyobrażę, co się czuje przechodząc taki koszmar. To jest i tak niemożliwe do wyobrażenia, to trzeba przeżyć, ale mimo wszystko ciarki mi przechodzą po plecach...

Mam nadzieję, że szybko przepiszesz te części z zeszytu Very Happy

Pozdrawiam aniołku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cheza




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 21-12-2006, 20:06    Temat postu:

Przygnębiające... Gdy się cięła, odruchowo złapałam się za nadgarstek... ja już tak mam. Po prostu czuję, jakby to moją dłoń nacinali. Podoba mi się sposób, w jaki wszystko opisujesz, to jak dobierasz zdania, ubierasz w odpowiednie słowa. To, jak i fabuła przyciągnęła mnie do twojego opowiadania, więc mimo wszystko, iż wiem, że szykujesz nam historię przepełnioną bólem, cierpieniem to będę dalej zagłębiać się w świat Katie. Bo jest to tak prawdziwe, że aż przerażające w pewnym sensie.
Pozdrawiam,
Chez.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dark Light




Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: małopolska

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 21:32    Temat postu:

No Aniołku co się tak rozleniwiłaś przez te święta czemu nic piszesz Question Czekam z niecierpliwością Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*AnIoŁeK*




Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 845
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: TaRnÓw

PostWysłany: Piątek 05-01-2007, 17:58    Temat postu:

Mówiłam pewnej osobie, że part mial być w świeta, no ale jak widzicie obrywałam sie lekko.
Mimo to wręczam go Wam. Z czystym sumieniem nie do końca jestem nim zachwycona i wręcz nie mogę się doczekać, kiedy dodam Wam kolejny odcinek, który mnie osobiście najbardziej się podoba ze wszystkich dotychczas napisanych tutaj odcinków.
*************************************************************

Oddałby wszystko, żeby pospacerować z Katie na przedmieściu Magdeburga.
Tymczasem siedział mocno stremowany wraz ze swoim zespołem na rozdaniu Comet. Pierwszą nagrodę już zdobyli, szkoda, że producenci nie oszczędzili im słów, iż mogą wrócić do domu. Myślami widział uśmiechnięta Katie. Od ostatniego balu nie widział się z nią dwa tygodnie. Starał się do niej codziennie dzwonić, zawsze słyszał jej radosny głos, kiedy rozmawiali. Opowiadał jej o wszystkim, nie miał żadnych tajemnic przed nią, było w niej coś, co go do niej przyciągało. Traktowała go jak zwykłego chłopaka, ceniła go za wszystko, nie wytykała jego kobiecych rysów twarzy, jego ubioru, a już na pewno nie krytykowała za makijaż, jaki na sobie miał. I marzyłby o niej dalej, gdyby nie głośny aplauz i zdanie prowadzących, że zwycięzcami tegorocznej gali zostali oni. Wyrwany z transu nie wiedział, o czym i co ma mówić do mikrofonu. Dla niego pójście przez czerwony dywan i przybicie piątki fanom wydawało się wiecznością. Odebrał kolejną nagrodę, był wokalistą, więc to na nim spoczął przywilej wygłoszenia przemowy. Ale co miał powiedzieć? Nie przygotowywał się na tak wielką nagrodę.
- Ja…jestem zaskoczony i mój zespół też. Chciałbym podziękować naszym rodzicom, bo gdyby nie ich determinacja, ich wsparcie nie byłoby nas tutaj. Nie byłoby też płyty. Gdyby nie cierpliwość naszych przyjaciół, którzy zawsze w nas wierzyli. Dziękujemy wszystkim, którzy oddali na nas głosy, wygrać z innymi ważnymi gwiazdami to dla nas wielki zaszczyt. I jeszcze jedno - spojrzał na swój zadowolony zespół. – Chcę podziękować mojemu pierwszemu krytykowi, była pierwszą osobą, która przesłuchała naszą płytę i nie miała żadnych zastrzeżeń. Ta nagroda jest dla ciebie. Jeszcze raz wielkie dzięki! - krzyknął na koniec.
Za kulisami piszczał z radości, otworzyły się drzwi przed wielką karierą, o jakiej marzył. Starał się przygotować do występu, myśl, że Kat może go oglądać i domyślić się, że zrozumiała jego końcową aluzję, napawała go olbrzymią radością. Przyjedzie i podzieli się z nią swoją radością. Kto wie, może nawet urządzą imprezę…
Po zaśpiewaniu Durch Den Monsun wrócił do hotelu i czekał na telefon. Oczekiwał wręcz, że będzie pierwszą osobą, którą usłyszy. Odebrał szybko komórkę już po pierwszym sygnale. Krzyknął pewny, że ma do czynienia z szatynką, kiedy z jego twarzy z sekundy na sekundę znikał cały entuzjazm i uśmiech. Jakby wszystko, co wcześniej się działo, nie miało miejsca. Z wrażenia opadł na łóżko i słyszał smutny, wręcz łkający głos swojej kuzynki.
- Gulcan, kiedy… dlaczego? - zadał pytanie zaskoczony obrotem spraw. - Gdzie ona teraz jest? Wyjdzie z tego? - I zamilkł, kiedy słuchał szlochającego głosu Gulcan. Jego kuzynka od tygodnia była dziewczyną Petera, a Katie pokochała jak własną siostrę. Nic dziwnego, że płakała, wyrzucając swoje smutki przez telefon. Bo kto by ją lepiej zrozumiał, jeśli nie on.
- Powiedz mi, gdzie jest – poprosił, a z jego twarzy trudno było odczytać uczucia. Był jak skała. Emocje silnie schowane w środku, jakby go nie wzruszyło to, co Gulcan do niego mówiła, chciał teraz zobaczyć Katie, nawet, jeżeli łamie zasady odwiedzin.
- Katie znajduje się Gerontopsychiatrisches Centrum. Wiesz, gdzie to jest?
Jak mógł nie wiedzieć? Co drugi Niemiec, wie że w stolicy Berlina oprócz Muru Berlińskiego najbardziej znanym dla niego jest Gerontopsychiatrisches. Największy budynek dla obłąkanych, dla ludzi chorych nerwowo i psychicznie.
Do niego nie docierało to, że jego przyjaciółka, bliska mu osoba jest wśród obcych ludzi. Nie mógł się pogodzić z tym, że zamknięta została w psychiatryku, a nie była obłąkana. Nie pozwoli jej zwariować w tym miejscu. Słyszał same złe rzeczy o tym szpitalu, często ludzie wychodzili stamtąd już jako zupełnie inne osoby. Zerknął na zegarek i skrzywił się. Nie ma szans, by mógł ją zobaczyć, chociaż na piętnaście minut.. Chwycił kartkę i zaczął na niej pisać szybko. Może to będzie jedyna szansa, by nie czuła się samotna. Pisanie listów...
Szatynka przebywała sama w zamkniętym pokoju. Ogarniał ją ponury nastrój. Często zdarzało się, że czuła ucisk w gardle, brakowało jej powietrza i musiała się wysilać, żeby złapać oddech. Wpatrywała się tępo w ściany wokół siebie, białe i bardzo brudne. Obskurne i zadrapane. Miała wrażenie, jakby ściany wciąż się do niej zbliżały, a pokój robił się coraz ciaśniejszy. W końcu zerwała się z łóżka, spanikowana otworzyła okno i zamarła. Była w wiezieniu. Czuła się jak kryminalistka. Przez okno ujrzała opustoszały, nagi park.
Złapała kilka głębokich oddechów i dziwny, duszący ucisk w gardle w końcu zniknął. Czuła się samotna, jak wtedy, gdy sama musiała walczyć na stawie. Bo walczyła i przegrała. W ciągu jednego dnia zdążyła poznać reguły jej nowego domu. Peter spełnił jej prośbę i przywiózł jej pudełko, które schowała pod łóżkiem. Właściwie odkąd wypisali ją ze szpitala nie odezwała się do nich ani słowem. Patrzyła na swoje rzeczy, bezskutecznie próbując się uspokoić. Nie umiała. Co i raz, bezustannie, ściany wokół niej zdawały się zacieśniać, a Katie ogarniał paniczny strach. Na początku kładła się do tego obcego łóżka i leżała zesztywniała z zamkniętymi oczami, czekając zrozpaczona, aż ściany się uspokoją. Niekiedy udawało jej się to, ale nie zawsze. Ponieważ czuła się zmęczona, zasnęła w tym zimnym i chłodnym pokoju. Rankiem obudził ją głośny chrzęst zamka i ujrzała młodą lekarkę. Kobieta o złocistych włosach posłała jej promienny uśmiech, po czym ręką zaprosiła do wyjścia z pokoju.
- Idziemy na śniadanie, potem czeka cię spotkanie z innymi. Masz dwie terapie.
Dziewczyna stanęła w miejscu i patrzyła zimnym, wręcz morderczym spojrzeniem na lekarkę.
- Potrzebna ci pomoc, kochanie. To nic złego – odrzekła i chciała ją przytulić, kiedy Kat cofnęła się i odrzuciła jej dłoń.
- Chodźmy - rzuciła cicho, wbijając oczy w ziemię. Jej własna matka to zrobiła, zamknęła ją w tym beznadziejnym szpitalu, czy czymkolwiek to było.
Wchodząc do wielkiego holu, ogłuszył ją wielki hałas. Widziała przed sobą młodzież, nie wiele starszą od niej. Chciała uciec, wycofać się, ale zapach ciepłej zbożowej kawy i naleśniki sprawiły, że instynkt biologiczny kazał jej zaspokoić potrzeby. Wzięła tacę i uciekła na sam koniec sali, gdzie stał pusty stolik. Czuła się śledzona przez wszystkich. W końcu była nowicjuszką.
Gdyby teraz ujrzała mamę, wydrapałaby jej oczy. Z pod koszuli, jaką miała na sobie widoczne były opatrunki. Kątem oka, kiedy żuła jedzenie patrzyła, czy i reszta ma bandaże na dłoniach. Ujrzała młodszą, smutną czarnowłosą dziewczynę. Miała założone bandaże na nogach i patrzyła ponurym wzrokiem w jej stronę. Jej spojrzenie wyrażał strach, tym że jest tutaj , a jednocześnie jakby przepraszała, że na nią spojrzała. Katie posłała jej nieśmiały, wręcz niewidoczny uśmiech i gestem dłoni zaprosiła ją do stolika. Nieznajoma postać przyjęła zaproszenie i zmierzała w jej stronę, kiedy została zatrzymana przez inne, trzy starsze dziewczyny. Jedna z pewnością była narkomanką, miała opuchnięte oczy, wychudzone ciało i mnóstwo siniaków na skórze. Katie usłyszała jej głośny śmiech.
- Na co ci te bandaże na nogach? – Dotarło do niej.
- Zraniłam się, tak trudno zrozumieć? - usłyszała cichy głos czarnowłosej dziewczyny.
- Bolało? - Na co zaprzeczyła głową. – Kłamiesz!
Czarnowłosa czuła, że nie ma szans na walkę z nimi. Oczami prosiła siedzącą Katie o pomoc. Szatynka uciekała wzrokiem od całej tej awantury, kiedy młoda osoba chwyciła szklankę uderzyła mocno o blat i roztrzaskała szklankę. Chwyciła ostry koniec szkła i ze łzami patrzyła na wszystkich. Jakby silne opętanie nią zawładnęło. Chciała wszystkim pokazać, że to oni nie mają racji i ujrzała zrozumienie w oczach Katie. Właśnie wstała i podchodziła o niej, kiedy do stołówki weszli kolejni lekarze i obezwładnili ją. Zaczęła się szarpać, krzyczeć i prosić o pomoc, że to nie jej wina. Dziewczyna uklękła i zbierała zniszczone szkło, ale zrobiła coś podświadomie. Ukryła jedno szkło między opatrunkiem. Wydarzenie przed kilku minut wywarło w niej silne uczucie. Nie docierało do niej zachowanie tej dziewczyny. Ujrzała trzy postacie, z którymi tamta walczyła. Też bacznie ją obserwowały, a ona nie przejęła się ich pytającym spojrzeniem. Wyrzuciła szkło do kosza i podeszła do wyjścia. Na korytarzu czekała na nią lekarka.
- W porządku? – spytała, na co Kat kiwnęła tylko głową.
- Czeka cię zaraz terapia.
- Po co? - mruknęła złym tonem
- Chcemy ci pomóc…
- Tak jak tej dziewczynie? Dzięki bardzo, ale sama dam sobie radę.
- Z tym miałabym się na baczności - odrzekła spokojnie lekarka. – Jeśli uważasz, że cięcie się jest rozwiązaniem, to jeszcze długo tutaj posiedzisz.
- Naprawdę? I będę żyła w zamknięciu, patrząc, jak inni spacerują po parku, a ja dostaję obłędu? Słyszałam, co tutaj robicie z ludźmi i nie pozwolę byście sprali moja psychikę.
- Za dużo w tobie złości i nienawiści, że cię tu umieszczono. Z czasem zrozumiesz, iż będziesz chciała walczyć. Jeszcze wspomnisz moje słowa...- Na co Kat prychnęła. Młoda lekarka zatrzymała ją na środku korytarza i zerknęła w jej oczy.
- Coś musiało się z tobą stać i boisz się o tym powiedzieć, ponieważ uważasz to za wielki wstyd, że nikt cię nie rozumie. Może nie powinnam ci tego mówić i pokazywać, bo obowiązuje mnie tajemnica, ale znam twój problem.
- Naprawdę? - rzuciła jej mordercze spojrzenie.
Kobieta podwinęła białe rękawy, gdzie ukazały się na jej dłoniach grube blizny.
- Wiesz, co to jest? - spytała cicho, by nikt nie słyszał.
- Sznyty - szepnęła Katie.
- Masz takie same rany, jak ja, kiedy byłam w twoim wieku. Widziałam je, kiedy zmienialiśmy ci opatrunki. Najgorsze będziesz mieć na przegubach.
Tymczasem Fielding zamknęła oczy i zachciała nagle nie słyszeć nic. Chciała podnieś dłonie i zatkać uszy, ale stać ją było tylko na cichą prośbę.
- Zabierz mnie do pokoju…

6 Listopad

Nie mogę uwierzyć, że moja matka mi to zrobiła. Wcześniej mogłam na nią być zła, ale teraz obudziła się we mnie nawet chęć zamordowania jej. Co się ze mną dzieje? Gdzieś w sercu wiem, że chce dla mnie dobrze, ale ja naprawdę poradzę sobie sama bez tych ludzi. Bez tych wszystkich współczujących, ciekawskich spojrzeń. Gdybym tylko wyszła na spacer i odetchnęła zimnym, ale przyjaznym powietrzem byłabym sobą. Tutaj zaczynam się w sobie zatracać, nie wiem, co mam mówić. Nie wiem, co robić. I jeszcze ona… Jej spojrzenie… Chciała, żebym ją poparła, że to, co mówiła nie było jej wymysłem. Ja… bałam się, nie potrafiłabym się przyznać. Siedzę właśnie na łóżku i gryzmole do siebie z nudów, bo co mam innego robić? Mój skarb schowałam do poduszki.
Pierwsza terapia z Krudelem to była dla niego strata czasu. Może być dumny, że wie, co się ze mną stało, ale niech nie myśli, że i jego przyjmę z otwartymi rekami. Jutro mam gościa. Może da mi się wyjść na dwór, bo czuję że i ja tracę samą siebie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez *AnIoŁeK* dnia Piątek 05-01-2007, 21:05, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin