|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Areis
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 10:37 Temat postu: To - to - tak?+ |
|
|
Zanim zaczniecie czytać, przygotujcie sobie kilka pomidorów, będą Wam potrzebne. Planowałam napisać coś ot, tak sobie, bez żadnej głębi. Oczywiście, mój chory umysł, za wszelką cene pragnący zmienić świat, wepchnął w nią coś w rodzaju przesłania i zamiast czegoś normalnego, mam niestrawny gniot. Z góry za niego przepraszam.
Może czegoś takiego nie powinno się nikomu dedykować, ale ja to zrobię.
Dla mojej Kaś, bez wyjaśnień.
Dla Wrednej_$uki, za to, że zawsze wszyscy możemy liczyć na jej szczere opinie (mam nadzieję, że opierniczysz mnie równo za to coś).
Oraz dla Angel i Lisy, za niesamowity sen, który wreszcie pozwolił mi pisać i czas spędzony razem. Wiele mi dajecie, naprawdę.
Wybaczcie wszystkie błędy, niestety, nie posiadam Worda.
***
Bill Kaulitz otworzył oczy. Leżał na brzegu morza.
Pierwszym, co dotarło do jego otępiałej świadomości był smak soli w ustach, do którego dołączyły setki maleńkich kamyczków wbijających się w całe ciało, a także uczucie odrętwienia w prawej ręce oraz pulsujący ból, pochodzący z tegoż ramienia.
Podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał dookoła. Otaczało go jedynie morze, którego chłodne fale muskały jego nogi, kamienista plaża i ogromne klify, których szczytu nie był w stanie dosięgnąć wzrokiem. Panowała wszechobecna ciemność, przepuszczająca jedynie wątłe światło księżyca w kształcie idealnego okręgu.
Lodowaty wiatr wstrząsał nim z każdym podmuchem. Wciąż uśpiony umysł zarejestrował głęboką ranę w prawym ramieniu, z której sączył się szkarłatny płyn, rysując rozmaite wzory na bladej skórze chłopaka.
Dopiero po chwili zorientował się, że coś jest nie tak. Dziura w pamięci nie pozwalała mu przypomnieć, skąd i jak się tu wziął. Zaczął gorączkowo myśleć, za wszelką cenę próbując przypomnieć sobie cokolwiek.
Po kilku sekundach, minutach, a może nawet godzinach, nie wiedział, czas w tym miejscu jakby nie istniał, zrezygnowany, poddał się głośnym krzykiem, roznoszącym się po wodzie i między skałami. Czuł jedynie wściekłość i... bezradność?
Tak, dokładnie tak. Po raz pierwszy od bardzo dawna Bill Kaulitz stracił kontrolę. I wcale nie było mu z tym dobrze. Kopał, krzyczał, szarpał się, ignorując rozrywający ból. Na każde słowo, wyrywające się z jego ust odpowiadała głucha cisza przerywana przez fale rozbijające się o brzeg.
Wciąż złorzecząc na Boga, w którego przecież nie wierzył, gotując się w środku, ruszył plażą. Kamyczki chrzęszczały pod jego bosymi stopami.
Gdy rozciął podeszwę o ostrzejszy odłamek, syknął i popatrzył na miejsce, w którym się zatrzymał. Wyglądało identycznie, jak to, z którego wyruszył. Ten sam głaz pod ścianą klifu, ten sam nawis, ta sama wnęka w skale...
Z furią, a jednocześnie uczuciem cichej rozpaczy, znów wrzasnął. Jeszcze głośniej i boleśniej.
Wtedy usłyszał obok siebie dziwny odgłos.
To-to-tam? To-to-tak?
Obrócił się gwałtownie. Na przeciwko niego, niczym spod ziemi, wyrósł dziwny stwór. Był długi, miał może jakieś dwa metry. Tłuste, wałkowate cielsko sprawiało wrażenie ociężałego, brak oczu przywodził na myśl, że istota jest ślepa. Jedynie nozdrza, gwałtownie wciągające powietrze, jeśli gaz, który go otaczał nim był, i lekko uchylony otwór gębowy przemawiały za tym, że owo stworzenie wykonuje jakiekolwiek funkcje życiowe.
No i był jeszcze ten dźwięk. Upiorny, pozbawiony głębszych nut. Pusty stukot.
To-to-ty?
Szkarada wykonała niezgrabny, leniwy ruch w jego stronę, pozostawiając za sobą mnóstwo mokrego śluzu. Na pierwszy rzut oka przypominała ślimaka, ogromnego ślimaka.
Bill cofnął się o ten sam odcinek, o który stwór sie do niego przybliżył. Cofali się tak, dopóki stopa czarnowłosego nie znalazła się w wodzie. Wyczuł, że coś nie gra, że maszkara może stanowić dla niego zagrożenie. Rzucił się do ucieczki. Jednak ślimako - podobna istota poruszała się z zaskakującą prędkością i już po chwili chłopak leżał na ziemi, zwijając się z bólu, spowodowanego przez długie, masywne kły stworzenia, które zatopiły się w jego nodze.
Zacisnął zęby, tłumiąc krzyk wiążący się w gardle. Zamiast niego, wydał z siebie cichy jęk i opadł na kamienie.
Ponad głową ujrzał potwora, który jakby otworzył oczy, ukazując dwie pary bystrych, błękitnych tęczówek, zamglonych, najwyraźniej przywykłych do ciemności.
Ty-ty-tyk?
Znów ten stukot. Przyprawiał go o dreszcze. Już miał podjąć kolejna, nieudolną próbę ucieczki, kiedy obca świadomość dotknęła jego umysłu.
-Porozmawiamy?
Kontakt z tym czymś go sparaliżował. Nie mógł się ruszać, mówić, ani myśleć. Istota, z pewnością ona, wiele rzeczy można było mu zarzucić, jednak nie był głupcem, rozluźniła więź, pozwalając mu wyjaśnić sytuację.
Gdy nieco doszedł do siebie i przygotował się na kolejny kontakt z miażdżącym umysłem, szkarada powtórzyła pytanie:
-Porozmawiamy?
Zebrał w sobie wszystkie siły i odpowiedział:
-Dobrze.
Podejrzewał, że nie zapowiada się ani na krótką, ani na przyjemną pogawędkę. Z trudem podpełznął do pobliskiego głazu i oparł się o niego plecami.
-A więc, Bill, na imie mi Cyryl.
Czarnowłosy przez chwilę zdumiał się, że tak potworna maszkara może posiadać imię.
-Dlaczego mnie zaatakowałeś?
Stworzenie wydało z siebie cos w rodzaju chichotu.
-Ja nazwałbym to inaczej, zmusiłem cię do konwersacji. Widzisz, nie znalazłeś się tu bez powodu. Ta rozmowa została wcześniej zaplanowana. Ktoś zadecydował, że powinienem wyjaśnić ci kilka spraw. Widzisz, jesteś tu już dość długo, czekałem, aż się obudzisz.
-Jak długo?
-W tym miejscu czas nie istnieje. Ale według ziemskiej miary, minęło dziesięć lat, odkąd zasnąłeś w swoim pokoju na Flemming Str. 23.
-Co?! Dziesięć lat?! Spałem przez dziesięć lat?!
-Mówiłem, tutaj nie ma czegoś takiego, jak czas.
-Gdzie jest to całe tutaj?
-To nieistotne, a bynajmniej nie dla ciebie. Jakie wydarzenie zapamiętałeś jako ostatnie?
-Spotkałem sie z Tomem. Chwilę rozmawialiśmy, a później on... - przełknął głośno ślinę - ...ogłosił, że rezygnuje z Tokio Hotel, że już go to nie bawi.
-A wiesz, co robi teraz?
-Skąd mam wiedzieć, przecież...
-Dobrze, dobrze! Pracuje jako adwokat w najlepszej kancelarii w Niemczech.
-On?! A obiecywał mi, że razem będziemy projektantami, że...
-Obiecywał, bo mu na tobie zależało. Nigdy nie chciał tego robić. Kochał cię, a ty go po prostu zostawiłeś. Pamiętasz, co powiedziałeś? Że nie chcesz go już więcej widzieć.
-Wcale tak nie myślałem. Byłem zły, bo tak po prostu oznajmił, że odchodzi. Kiedy zaczęliśmy spełniać nasze marzenia.
-Twoje marzenia.
-No dobrze. A Gustav i Georg?
-Oni? Świetnie sobie radzą. Założyli własne rodziny, studiują medycynę. Wciąż się przyjaźnią.
-A zespół? Tak po prostu sie rozpadł? Co ze mną? Przez cały czas byłem tutaj? Nikt się nie zorientował, że mnie nie ma?
-O nie, żyłeś normalnie. Twoje ciało i umysł postarzały się o te dziesięć lat, funkcjonowałeś jak inni. W tym miejscu znalazł się siedemnastoletni Bill Kaulitz, który zatrzymał sie na tym właśnie etapie. Co z zespołem? Za wszelka cenę próbowałeś ratować Tokio Hotel, a gdy wszystko upadło, rozpocząłeś karierę solową, odwracając się przy tym od przyjaciół. Długo nie pociągnąłeś, po roku uzależniłeś się od narkotyków. Wydałeś prawie wszystko, co zarobiłeś na zespole, jesteś widmem dawnego Billa. Nie masz nikogo, nawet własna matka o tobie zapomniała. Zgubiłeś po drodze granicę, nie potrafiłeś żyć bez krzyków uwielbienia i tysięcy fanów. Przywiązałeś się do sławy i nie potrafiłeś jej puścić, gdy ta chciała już odejść. Zatraciłeś siebie, Bill.
-I co mam zrobić?! Nie mam rodziny, przyjaciół...
-To już twój problem. A tymczasem, skończmy to co zaczęliśmy. - wygiął ogromny otwór gębowy w czymś przypominającym uśmiech, ukazując dwa rzędy przerażającego uzębienia. Wpił się w jego nogę i szarpnął nią, wyrywając fragment ciała. Bill krzyknął, a po jego policzkach spłynęły łzy.
Stworzenie chwyciło drugą łydkę w zęby i zaczęło w zastraszającym tempie ciągnąć go w stronę wody. Wlewała się przez usta i nozdrza, o dziwo słodka i kojąca. Pozbawiła go oddechu, niczym knebel, nie pozwoliła wydać z siebie żadnego dźwięku.
Opadał na dno, zanurzając się w ciemnej otchłani.
*
Zimne strugi spływały po całym jego ciele. Obudził się i ujrzał nad sobą roześmianego Toma z wiadrem w ręce.
-Wstawaj! Za osiem godzin gramy koncert w Berlinie!
Bill przetarł oczy i rozejrzał się po pokoju.
A więc to był tylko sen...
Tylko sen???
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Areis dnia Piątek 18-08-2006, 12:10, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
_Kaś_
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 98
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ha, chcielibyście wiedzieć xP
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 11:00 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze: dziękuję za dedykację
No więc... Podobała mi się.
Ot tak, po prostu - podobało mi się.
Fajnego stwora wymyśliłaś Tylko nie bardzo rozkminiłam, dlaczego on odgryzł potem mu ten kawałek łydki...
Ale nvm.
Sława może uderzyć do głowy, oj może. Ciekawe, co za 10 lat będzie robił B. Kay... Ile z naszych opowiadaniowych proroctw się sprawdzi...
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_Orzech_
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Pacanowa XD
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 11:56 Temat postu: |
|
|
Powiem ci, że to było genialne!! Naprawde, najlepsze jednoczęściówka, którą przeczytałam na tym forum... Poprostu fenomenale!!
To całe przesłanie... poprostu aż mi się chciało beczeć jak pisałaś o tych narkotykach... to wszystko takie realne! Gratuluje i to był dla mnie zaszczyt przeczytac cos takiego...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
S.E.T.A.
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina mroku, tam na mym rumaku z krukiem u boku żyję w kaplicy...
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 15:22 Temat postu: |
|
|
Hmm...
Ciekawe, ciekawe.
*wkłada ołówek za ucho i figlarnie zawija kosmyk grzywki*
Temat już staje się oklepany.
Woda sodowa uderza mu do głowy i oprzytamnia to sobie podczas snu.
Potwór czytający w myślach?!
Naczytałaś się książęk sf?
Chyba tak.
Cyryl...
Nikt nie wie co będzie z Kaulitzami, Georgem i Gustavem za dziesięć lat.
Nikt.
Pozostają nam przypuszczenia.
Jednak..
Mogło być lepiej.
O wiele lepiej.
Już wiesz co myślę, prawda?
Jestem pół na pół.
Dziękuję za wysłuchanie..
To tylko ja...
Avis...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wredna_$uka
Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Ruchy.
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 15:55 Temat postu: |
|
|
O Kurde.
Dziękuję za de-de.
Szczerze mówiąć niespodziewałam się dedykacji.
A teraz wróćmy do opinii na temat opowiadania...
Mówiłaś że nie masz Worda.
Okey, rozumiem ale błędy te co zauważyłam musze wytknąć.
Gramatyczny był tylko jeden.
Jeden stylistyczny.
Coś.
Może lepiej wysoki? Długi mi jakoś nie pasuje tutaj.
Nie podobało mi się że odwróciła się od niego matka.
Trochę już przesadzone.
Chyba nie jest taka wredna.
Co do fabuły.
Była wystarczająco orginalna.
Ale coś podobnego już śmignęło mi przed oczami.
Była ciekawa, koniec... niespodziewany.
Szczerze mówiąć nie wiedziałam że potwór go zabije.
Spodziewałam się zupełnie innego zakończenia.
Cieszę się że mnie tutaj zaskoczyłaś.
Pod tym względem.
Ciekawe czy gdyby reszta zespołu zrezygnowała...
On podjął by kariere solową?
Nie mam pojęcia czy miał by szanse przetrwać.
Co do narotyków. W świecie showbisnesu to normalne.
Niestety.
To na tyle.
Ogólnie podsumówując było bardzo dobrze.
I przypadło mi.
Dziękuję jeszcze raz.
Pozdrawiam.
Wasza Wrednaa...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Niewidzialna
Dołączył: 08 Sie 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wiecie, że ja to ja, a nie ktoś inny? [Kraków]
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 19:00 Temat postu: |
|
|
Jejku, jaką ja mam ochotę się do czegoś przyczepić...
Ale nie ma do czego.
Ładne. Przyjemnie się czytało.
Po prostu podobało mi się.
Pozdrawiam
Niewidzialna***
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Areis
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...
|
Wysłany: Niedziela 20-08-2006, 9:45 Temat postu: |
|
|
Kaś nie dziękuj, już o tym rozmawiałyśmy. to ja dziękuję.
Vicca najwyraźniej nie czytałaś setek lepszych. Ale dziękuję, miło mi
Avis pozostają nam przypuszczenia, masz rację. a ja lubię sobie pogdybać, wiesz?
nie cierpię sf, są albo nudne, albo ich nie rozumiem. za to uwielbiam fantastykę.
Wredna_$uka cenię sobie Twoją opinię od kiedy skomentowałaś moją pierwszą jednoczęściówkę, która okazała się porażką. od tamtej pory Twoje zdanie jest dla mnie ważne, bo wiem, że nie mydlisz ludziom oczu i mówisz prawdę. to ja dziękuję.
A co do tego, że był długi... Tak zostanie. Ten stwór, przynajmniej w moich oczach nie miał odnóży, więc musiał pełzać i raczej się nie podnosił i leżał plackiem na ziemi. Nie był wysoki. Był długi.
Niewidzialna mogę tylko powiedzieć: dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wredna_$uka
Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Ruchy.
|
Wysłany: Niedziela 20-08-2006, 12:08 Temat postu: |
|
|
Okej twoja wyobrażnia
Nie chwal tak mnie bo się zaczerwienie xD
To tylko szczerość, to tylko ja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sally
Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wonderland...
|
Wysłany: Niedziela 20-08-2006, 15:56 Temat postu: |
|
|
Hm piszesz że teksty innych sa oklepane.
Ok możesz krytykować, ale najpierw popatrz na siebie.
To raczej twoj temat jest oklepany.
Mega nawrócenie bliźniaków?
O Boże!
Nigdy!
Słabo słabo kochana.
Chcesz dawac rady?Najpierw poradź sobie sama ze sobą.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wredna_$uka
Dołączył: 12 Cze 2006
Posty: 428
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z szafy Ruchy.
|
Wysłany: Niedziela 20-08-2006, 15:59 Temat postu: |
|
|
Eee? Jakie nawrócenie?
Przeczytałaś to w ogóle?
.
Chyba nie czytasz za wiele. I nie wiesz co jest oklepane a co nie.
Pff... Ech. Narka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
S.E.T.A.
Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina mroku, tam na mym rumaku z krukiem u boku żyję w kaplicy...
|
Wysłany: Niedziela 20-08-2006, 16:07 Temat postu: |
|
|
Tak, tak, przypuszczenia.
Ja muszę być pewna, nie lubię niepewności.
Możliwe.
Daleko jednak gdybaniem się nie zachodzi.
Widzę.
To nadaje się na oba gatunki.
Dlatego mi się nie podobało, gdyż wplotłaś fantastykę.
Avis...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Areis
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...
|
Wysłany: Niedziela 20-08-2006, 16:09 Temat postu: |
|
|
Sally krytykę trzeba przyjmować z podniesioną głową.
podejrzewam, że, jak powiedziała Wredna, nawet nie przeczytałas mojej jednoczęściówki i napisałaś złośliwy komentarz, bo chciałaś się zemścić.
w tej jednopartówce poza krótkimi wstawkami nie ma nic o Tomie, więc o jakim nawróceniu bliźniaków mówisz?!
wiesz, może i masz rację, co do tego, że fabuła trochę oklepana.
ale dobrze mi z tym.
u mnie przynajmniej długa grzywka nie chodzi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Galadriel
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, Irkuck
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 16:10 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, gdzie miało być jakieś nawrócenie (tak przestudiowałam komentarze) bliźniaków.
Jak dla mnie to jest kompozycja otwarta (że tak zaszpanuję pojęciem z plastyki ) i to czytelnik dopowiada sobie ciąg dalszy.
Szczerze mówiąc, gdy pojawił się ślimak w wersji ultra plus pomyślałam, że to faktycznie sen, ale... Ale tak z każdą linijką zaczynałam się wahać.
Pod koniec faktycznie myślałam, że zrobiłaś s-f, ale... Ale nie.
Wizja Billa, który w przyszłości odwraca się od zespołu jest lekko oklepana, ale mnie się jeszcze nie znudziła, bo po prawdzie nie czytałam jeszcze tyle tych wersji, żeby miało mi się znudzić (moja podła nautra, która nie przepada za bliźniakami Kaulitz ).
Sposób, w jaki zakończyłaś opowiadanie nasuwa czytelnikowi ciąg dalszy - mi przynajmniej to, że Bill faktycznie zda sobie sprawę z tego, co może przynieść przyszłość. I (tu cicha nadzieja przecigtnego czytelnika) może nie pozwoli, by stało się tak, jak powiedział w tym śnie potwór.
Kiedy jednak przyjrzeć się temu z logicznego punktu widzenia odrzucając uczucia można dojść do wniosku, że to tylko sen. Tylko. I że będzie jak ma być i całkiem prawdopodobne, że Bill nie będzie się zastanawiał nad słowami potwora, bo był on tylko potworem z koszmaru.
A właściwie to nie z koszmaru.
Ze snu.
Ale kiedy myślę o tym w kontekście praktycznym - Bill może zacząć ćpać, ale nie zacznie kariery solowej, bo on to nie Patrick Nuo. On to Tokio Hotel. Podobno Rock. Solowa kariera rockmana to raczej nie jest to .
Ale wracając do opowiadania - podobało mi się. Chociaż właściwie nie wnosiło nic takiego, jak Twoje poprzednie opowiadania.
Jestem na tak, chociaż muszę Ci powiedzieć z ręką na sercu, że tamte dwa podobały mi się bardziej.
Z chęcią rzucę okiem na twoje nowe opowiadania.
Pozdrawiam i dziękuję za zaproszenie
Galadriel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Areis
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: niebo, schody, piekło... a ja mieszkam na tych schodach...
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 20:56 Temat postu: |
|
|
Galadriel, mnie też się tamte dwie jednopartówki podobały zdecydowanie bardziej. to jest tak, jak ja próbuję stworzyć coś bez żadnego podtekstu, żeby nie trzeba było przy tym myśleć. jakbym chciała napisać zabawnie, to by dopiero była masakra... nie wiem, kto i nie wiem, jak, ale zakodował w tej mojej tępej główce, że jednoczęściówka musi wywoływać coś więcej niż salwę śmiechu i dlatego, nawet nieświadomie, staram się do tego dostosować.
i z tego powodu wyszło w ten sposób, a chciałam tylko po raz kolejny uśmiercić Kaulitza. ciekawe, że robię to w większości jednopartówek (2/4 i mam już pomysł na kolejną, ale powalczę z tym wątkiem, bo robi się nudny).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-MadisoOn
TH FC Forum Team
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dochodzi twój głos?
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 11:39 Temat postu: |
|
|
czytam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 13:43 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się.
Niby temat oklepany, ale...
*poprawia okulary na nosie, uśmiechając się lekko*
Właśnie.
To ,,ale".
Kolejne opowiadanie, gdzie Bill wariuję.
Nie przeczę. Lubię ten temat. Sama napisałam coś na kształt tego.
Sen...
Sny czasami są jedynie urzeczywistnieniem naszych najgorszych obaw. Czasami się spełniają?
Nie wiem. Po prostu nie mam pojęcia. Nie dzisiaj.
Może pewnego dnia...
Nie mówię nie.
Ale zaintrygowała mnie twoja wizja. Cyryl...
Nie lubię fantastyki. A jednak to było inne.
Nie odrzucił mnie fragment o jakimś stworku. Przeciwnie.
Tom adwokatem? Cóż...
Resztę przemilczę.
Bo słowa czasami są zbędne
Całuję ;*
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Veren
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 25-08-2006, 13:54 Temat postu: |
|
|
Hm... a mi sie podobalo
Tamat moze i staje sie juz troche oklepany, ale ty opisalas to tak inaczej.
Jak dla mnie : OK
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|