Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tokio Hotel i Us5 {28- Automat.} *chwilowo zawieszone*+
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27, 28  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 08-08-2006, 20:56    Temat postu:

Wiesz, jednak bardzo bym się ucieszyła, gdybyś mi jednak powiedziała, co cię zraziło.
Przesadziłam w czymś, albo coś?
Nie będę się śmiać, nie będę myśleć, że jesteś chora. Ja jestem tolerancyjna.
A to opowiadanie jest po prostu po to, aby się pośmiać. Nie chciałam tym nikogo obrażać ani nic. To ma być traktowane na luzie!
I bardzo bym chciała, żebyś mi powiedziała. Ja bardzo lubię wiedzieć, jakie błędy robię w pisaniu, bo potem się uczę na błędach.
Nie musisz tego mówić publicznie! Napisz mi chociażby na PW...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 09-08-2006, 8:47    Temat postu:

Maxime napisał:

Amber:
Zizzy
Mwahahahahahahahahahahahah. Pradziadek. To w takim układzie ashleyka jest twoją prababcią <kryję się już na wszelki wypadek przed ash>? Widzisz! Maxime lubi sprawiać ludziom radość


Tak tak, śmiej się.. Laughing
No toż pewnie, że prababcia. Ash babciu... prawnuczka cię woła Razz
Kiedy next? Powiedz, że nie długo Razz
Spraw ludziom radość Razz

Pozdrawiam

Amber, Zizzy (podoba mi się to xD)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 10-08-2006, 18:15    Temat postu:

Amber <haha> Zizzy xD

Next... No właœnie.
Mam pomysł, ale nie wiem, jak go zrealizować
Muszę się głęboko zastanowić.
Jak mi się uda, to może w next tygodniu. W tym nie bo:
Pištek- sprzštanie
Sobota- kuzynka
Niedziela- maj urodziny Very Happy
Poniedziałek- z channel
Wtorek- z channel
Więc widzicie, nie wiem, kiedy będzie Sad
Postaram się. Naprawdę się postaram cos naskrobać.
A tak w ogóle to œmiać mi się chce bo na moim blogu mam jakšœ istnš fanatyczkę xD dała mi ostatnio 169 komentów, hahahaha xD

Ale pamiętacie, że o was pamiętam i specjalnie dla was napiszę jak tylko będę mogła i umiała


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 15:23    Temat postu:

Tak, wiem, podła jestem, tak dawno nie dodawałam częśći...
Pewnie straciłam już przez to połowę czytelników Confused
Ale ta przeklęta wena, której nie ma Crying or Very sad
Dlatego oto new part.
Do dupy, ale to się wytnie.
Dedykacja... hmmm... no, powinna być dla Blood, bo ona pierwsza "skomentowała" , no to też jest dla niej Wink

XXIV

Cała grupka usiłowała uspokoić wyrywającego się od nich i wrzeszczącego Izziego, jednak było to całkiem trudne zadanie. W końcu Bill przyniósł dwie grube liny, którymi zawiązali dredziarza tak, aby nie mógł się już ruszać. Zastanawiali się też nad tym, czy może nie zapchać mu ust chusteczką i nie zawiązać ich jakąś chustką, jednak Gustav uznał, iż to będzie już przesada, więc nie zrealizowali tego pomysłu.
Reporter „Popcornu” przez cały czas robił jakieś notatki w notesiku, od czasu do czasu sięgając po aparat i robiąc jakieś fotografie. Jefferson i Hubert próbowali go od tego odciągnąć, zagadując go i patrząc, co pisze, jednak łysy pan tylko się uśmiechnął i zakrył notes tak, aby menagerowie nie mogli niczego odczytać.
Izzy uspokoił się po pół godzinie, nadal ciężko dysząc, ale przynajmniej zamilkł i nie wyrywał się już jak wściekły pies. Obserwował wszystkich zebranych w pokoju z spokojem, próbując uregulować oddech. Wtedy Gustav i Georg odwiązali go od krzesła, do którego był przywiązany. Gdy dredziarz był już całkowicie uwolniony, podskoczył w górę i pobiegł do okna. Wypatrywał przez nie, milcząc.
Po chwili reporter zatrzasnął swój notes, schował go bezpiecznie do kieszeni i zwołał całą grupę, aby się ustawiła znów do zdjęć.
Reszta sesji przebiegła bez żadnych szczególnych wydarzeń.

***
Była 17.00, kiedy Jefferson zapukał do wspólnego pokoju obu zespołów. Wkroczył do środka, potrząsnął głową i oznajmił:
- A teraz druga niespodzianka na dzisiaj.
- Oooo nie!!!!- krzyknął Izzy.- Powoli mam dość tych „niespodzianek”!
- Spokojnie, spokojnie- odparł menager i uśmiechnął się delikatnie.- Jesteście po to razem te dwa tygodnie, aby odpocząć, dobrze się bawić i poznać siebie bliżej. I z tego powodu postanowiliśmy z Hubertem, że będziemy wam dostarczali jak najwięcej rozrywek. Dlatego jedziemy teraz do hipermarketu. Kupicie sobie, co tylko chcecie. Oczywiście macie ograniczenie pieniężne, które wam potem wytłumaczymy.
- Jak ja nienawidzę zakupów!- westchnął Gustav, obserwując, jak Richie z Mikelem wykonują radosny taniec szamanów, usłyszawszy tą wiadomość od menagera.- Musimy z nimi jechać?- zwrócił się do Jeffersona.
- Musicie. Przecież o to w tym wszystkim chodzi! A ten tydzień to dopiero pestka była. W tym tygodniu będzie się działo, oj, będzie się działo.- wyszczerzył się menager i wyszedł z pokoju.
- A ja liczyłem na to, że dadzą nam „urlop”, po tym męczącym tygodniu z nimi. Niecałym tygodniu nawet! Dzisiaj dopiero 6 dzień…- rozpaczał Tom.- Czemu oni nam to robią, czemu? Mieliśmy od początku się na to nie zgadzać, o!
- Stary, wymiękasz?- doczepił się do niego ironicznie Izzy.
- No co ty! Ćwiczę moją mowę do wywiadu dla „Bravo”, który nas za parę dni czeka. A jak już wiesz, w wywiadach można trochę pościemniać, idioto!- skłamał Tom, chcąc jak zwykle być lepszym od Izziego.
Ten jednak wzruszył tylko ramionami i wdał się w rozmowę z Chrisem na temat najnowszego kremu przeciw rozstępom.
- Chłopcy, chodźcie!- usłyszeli krzyk Jeffersona dobiegający z podwórka. Tom westchnął, sięgnał po swoją czapkę, która dotąd leżała na stole i wyszedł z pomieszczenia. Reszta osób poszła za nim, a Bill, który wyszedł jako ostatni zamknął drzwi na klucz i umieścił go bezpiecznie w kieszeni spodni.
- Stop!- wrzasnął wtedy Jay, rzucając się w kierunku drzwi.- Zapomniałem coś zabrać!
- Pospiesz się!- warknął na to brunet, podając klucz szatynowi.- Zamknij potem dobrze drzwi.
Grupka ruszyła korytarzem, aż po chwili wyszła z hotelu na podwórze, gdzie czekał na nich już ciemny van, specjalnie wynajęty na tą okazję. Każdy po kolei wsiadł do jego wnętrza, usiadł na jakimś miejscu i nagle usłyszeli głośny huk tuż nad swoimi głowami. Wszyscy, ku zdenerwowaniu kierowcy, rzucili się z powrotem na dwór, a Izzy trzymał się panicznie za głowę, bo myślał, że to jakiś atak terrorystyczny i chciał się w taki sposób ochronić.
Okazało się jednak, że to Jay wyrzucał przez okno z pokoju hotelowego- meble. Na ziemi leżały już szczątki komódki, która stała dotąd obok jednego z łóżek, a następną Jay właśnie zamierzał opuścić, jednak było po jego minie widać, że się jeszcze wacha nad uczynieniem tego. Hubert wytrzeszczył oczy, Jefferson zaczął energicznie machać dłońmi i obaj naraz wrzasnęli:
- CO TY WYPRAWIASZ!!!!
Wokół hotelu zebrała się już grupka gapiów, którzy potrącali siebie nawzajem i wskazywali, szepcząc, na to dziwne zjawisko. Bill i Tom roześmiali się, trzymając się za brzuchy, a reszta tylko patrzyła. Jay podrapał się po głowie, co uczynił z trudem, bo wraz z ręką podnosił ciężką komodę. Po chwili jednak westchnął, odłożył mebel z powrotem na ziemię i krzyknął do zebranych na podwórzu:
- Wszystko gra, już lecę!- i zatrzasnął okno z kolejnym głośnym hukiem. Gdy wytknął głowę przez drzwi główne, Jefferson natychmiast podbiegł do niego i zaczął na niego wrzeszczeć.
- Spokojnie, Jeffusiu, spokojnie, przecież wszystko ok. Pleśń zwalczona.
- Jaka…pleśń?- zdziwił się menager, sapiąc jak wściekły pies.- Czemu roztrzaskałeś obiekt należący do hotelu?!
- Zaraz wyjaśnię, sir, już, już, tylko muszę się wrócić do pokoju, bo zapomniałem…
- MÓW i nigdzie nie wracaj!!- przerwał mu zdenerwowany brunet, patrząc na szatyna z prawie czerwonymi oczyma.- Coś ty narobił?!
- Och- przestraszył się nieco Jay, słysząc krzyki menagera.- No… Na tym meblu… tam… no… tam była pleśń.
- NO I?!?!?!
- A pleśń może przenieść się z jednego mebla na drugi, tworząc całą plagę pleśniową! Musiałem zadziałać!
Izzy tak parsknął, że aż czapka zleciała mu na ziemię. Skurczył się i zaczął się śmiać na cały głos.
- Ty pedancie!!- prychnął i skulił się wpół.- Wystarczyło zetrzeć to jakąś ścierką!
Wraz z nim roześmiało się jeszcze liczne grono osób, obejmujące wszystkich członków Tokio Hotel, Richiego, Chrisa, Mikela oraz paru gapiów. Jay zerknął na Izziego ponuro.
- Taaaaak, geniuszku? A co jak nie było tam żadnej ścierki?- spytał ironicznie.
- TRZEBA BYŁO WSIADAĆ DO POJAZDU A NIE WYPATRYWAĆ PLEŚNI!!- ryknął Jefferson.- Do vana, i to JUŻ!
- Ale ja za…
- JUŻ!
Jay z opuszczoną głową podreptał do vana, usiadł na miejsce przy oknie i obraził się. Tymczasem Hubert podszedł do Jeffersona i poklepał go po ramieniu.
- Jedź, ja to załatwię z szefem hotelu. Zrób sobie fajny dzień.
- Nie, to mój podopieczny, niestety, do cholery jasnej, więc ja tam pójdę. Jedź.
- Nie, ty jedź. Mi nie zależy za bardzo na tych zakupach. No jedź. Nauczysz Us5 dobrych manierów…
- Och, w takim układzie, tym bardziej- jedź. Wiesz… Zakupy są przyjemniejsze od kłopotów u dyrektora.- chytrze odparł Jefferson.
- O nie, nie. Nie z Us5. Ooo nie. Ja zostaję u dyrcia i basta.- Hubert popchnął bruneta w kierunku vana, po czym pospiesznie pobiegł do hotelu, a u jego progu jeszcze szybko pomachał ręką na „do widzenia” i czym prędzej zniknął w wnętrzu budynku.
„Ale mnie wrobił… Kto by chciał z nimi jechać…”- westchnął Jefferson i wsiadł do pojazdu, w którym już panował mały chaos, bo Chris po raz kolejny ukradł Mikelowi Gameboy’a, którego ten mu siłą próbował wyrwać z rąk. O mało co się nie pobili, więc Jefferson, choć niechętnie, wkroczył między nich i odebrał im całkowicie Gameboy’a. Takim sposobem spowodował, że nie jedna, lecz już trzy osoby się na niego obraziły.
„O, jednak jest sposób na Us5”- pomyślał, siadając obok kierowcy.

***
- Wasze ograniczenie pieniężne to 80 Euro na łebka. Wiem, to nie tyle, ile byście zapewne chcieli, ale nie możecie na razie więcej wydać. Za trzy godziny spotykamy się w dokładnie tym miejscu, ok? Zapamiętajcie sobie drogę, gdybyście- jak to niektórzy lubią robić- spojrzał przy tym na Jaya, który odwzajemnił mu wzrok z ponurem wyrazem twarzy- mieli zabłądzić i nie trafić. Jasne? Macie tu sklepów do wyboru, do koloru. Są sklepy z ciuchami, z elektroniką, spożywcze, nawet OBI tu jest.- zagwizdał menager, przelatując oczyma napisy wielkich sklepów znajdujących się około 70 metrów przed nim.- Do zobaczenia.- pożegnał się i pognał w kierunku apteki, mając zamiar kupić sobie silną aspirynę i jakiś lek na uspokojenie.
Tom, Bill, Gustav i Georg, czyli cała ekipa Tokio Hotel, poszli swoimi własnymi drogami. Każdy lubił chodzić po innych sklepach, więc umówili się, że przez dwie godziny pospacerują samemu, a potem spotkają się w kawiarni na jakieś jedzenie.
Us5 jednak byli mniej zorganizowani. Patrzyli na siebie tępym wzrokiem i nie wiedzieli, dokąd pójść. Chcieli trzymać się razem, aby potem nie błądzić, jednak każdy chciał najpierw gdzieś indziej wstąpić. W końcu Chris wpadł na pomysł, aby odwiedzić wszystkie sklepy po kolei, od lewej do prawej. Reszta zespołu się zgodziła i takim sposobem weszli do pierwszego sklepu, czyli OBI.
Od progu powitał ich jakiś pan ubrany całkowicie na czarno, który zwołał ich na pobocze. Gdy nikogo nie było w pobliżu, otworzył swoją teczkę i przytknął ją Izziemu do nosa. Ten na widok jej zawartości szturchnął swoich kolegów i zaczął z nimi z wystraszeniem uciekać w głąb sklepu. Facet ich nie gonił, tylko zatrzasnął teczkę z zamachem i czekał na kolejne ofiary.
- Co tam było w środku, Izzy?- spytał Richie z zaciekawieniem.
- Och, coś okropnego. Coś, co mogłoby wyniszczyć cały ten świat, cały owoc Wielkiego Wybuchu, ach, po prostu wszystko.
- Czyli…? Broń? Narkotyki? CO?
- Ach, to tak okrutne, że szkoda gadać.
- Siekiery…?
- Ach, ależ ludzkość poupadnie. Biada, biada. Całe te wynalazki, cała ewolucja, wszystko na nic.
- Co ty bredzisz?- wtrącił się w końcu Jay, przecierając oczy.- Hę?
- A nic, czytałem ostatnio dużo książek historycznych, bardzo ciekawe. Te słowa stamtąd do dziś utknęły mi w głowie. Ale wszystko jedno… co było w środku? Eee, jakieś zegarki z nowoczesnym mechanizmem.
- Łooooooooooooo. Chcę taki zegarek z nowoczesnym mechanizmem! Będę taki… taki… taki nowoczesny! Będę właścicielem zegarka z nowoczesnym mechanizmem!- ucieszył się Jay i chciał zawrócić. Jednak gdy to uczynił, przed jego nosem ukazała się wielka półka z doniczkami ogrodowymi.
- O, help, co tu się stało? Gdzie my jesteśmy?
- W OBI.- wymamrotał dumnie Richie.
- Co to za doniczki? Ta jest całkiem ładna.- wskazał na jedną plastikową z greckimi malowidłami, jednak zaraz potem wstrząsnął głową i krzyknął:
- Co ja się tu doniczkami zachwycam! Gdzie jesteśmy? Gdzie ten pan? Chcę być nowoczesny i być nowoczesnym właścicielem nowoczesnego zegarka z nowoczesnym mechanizmem!
- A nowoczesny mózg z nowoczesną funkcją nowoczesnego myślenia chcesz?- skarcił go Izzy, więc szatyn zamilkł.
Richie tymczasem włożył już jakiś niezidentyfikowany przedmiot do wózka. Mikel nachylił się nad owym przedmiotem i spytał:
- Co to?
- Nie wiem, ale podoba mi się i całkiem tanie to. Patrz, jedynie 2 Euro za tak dużą rzecz!
- Faktycznie.
- Hej, chłopaki, mam pomysł, gdzie możemy pójść! Chodźcie do działu z asfaltem!- zaproponował Jay.- Tylko jak tam dotrzemy?
- Genialny jesteś, chłopcze.- Izzy z kpiną pogłaskał go po głowie (a musiał stanąć na palcach, aby to uczynić).- Spytajmy się kogoś. Hej, ty, tak, ty, chodź tu!
- Ja?- spytała się brunetka z wielkim dekoltem, której dredziarz pomachał ręką.- Czego panowie chcą?
- Zaprowadź nas do działu z asfaltem, ślicznotko.- powiedział Izzy i gwiżdżąc, złapał brunetkę za pośladki.
Dziewczyna rozzłościła się i wzięła do ręki tą doniczkę, którą Jay się poprzednio zachwycał. Opuściła ją na głowę Asfalta, który tylko jęknął i położył ręce na swoją obolałą część ciała. Doniczka nie została uszkodzona, na co Jay z wdziękiem i zadowoleniem oznajmił:
- No, no, chyba jestem znawcą doniczek, całkiem stabilny obiekt sobie wybrałem- i wsadził doniczkę do wózka.
Brunetka z usatysfakcjonowaniem odmaszerowała, pozostawiając Izziego, który groził za jej plecami pięściami, z swoimi kolegami.
- No i w końcu nie wiemy, gdzie ten asfalt. Trzeba szukać- stwierdził Jay i popchnął wózek w kierunku drugiego działu.
Minęli już dział z kolejnymi akcesoriami ogrodniczymi, dział kuchenny, łazienkowy, oraz Salon Światła, gdy Izzy usiadł po prostu na podłodze i oznajmił, że ma dość tego szukania. Stwierdził, że pozostało im mało czasu i że lepiej by było iść wreszcie do drugiego sklepu. Reszta się zbuntowała i kroczyła dalej, zostawiając Izziego tam, gdzie usiadł.
- No, czekajcie, to był żart!- krzyknął za nimi, gdy ich już prawie nie widział, bo skręcali do kolejnego działu.- Nie zostawiajcie mnie tu!!
Pobiegł za nimi, lecz zauważył, że musieli się rozdzielić, bo gdy dotarł do wózka, przy nim nikogo nie było.
- No ej, nie będziemy się teraz w chowanego bawić! Chłopcy! No chodźcie!
Gdy nie uzyskał żadnej odpowiedzi, westchnął i zaczął szukać swoich kolegów.
Przy okazji odnalazł dział z asfaltem, jednak zignorował ten fakt, gdyż samotny pobyt w nim nie miał sensu- musiał znaleźć Richiego, Chrisa, Mikela i Jaya.
Już po minucie dostrzegł czyjąś brązową łepetynę wystającą z jednej wielkiej doniczki w dziale, gdzie początkowo byli. Odgadł, że to Jay ukrył się tam w środku, zakochany w doniczkach, więc pociągnął energicznie za te włosy, wydając z siebie okrzyk zadowolenia.
Jednak zamiast roześmianej miny Jaya ujrzał zaspaną twarz jakiegoś pijaka, który spał sobie wygodnie w owej doniczce. Izzy krzyknął z przerażeniem, przy okazji strącając parę plastikowych doniczek z półek. Mężczyzna spojrzał na dredziarza z niezadowoleniem zmieszanym z zaciekawieniem. Chwycił go za ramię, jednak ten wyrwał się i uciekł ile miał sił w nogach, nie zważając na głośne warczenie niezadowolonego faceta. Zabrał się za dalsze szukanie.
W końcu odnalazł prawdziwego Jaya z Richiem, huśtających się na huśtawce ogrodowej w tymże dziale. Roześmiali się w trójkę, pobujali chwilę razem, a po pięciu minutach wybrali się w dalszą drogę.
Chrisa odnaleźli bardzo szybko- schował się w kabinie prysznicowej, nie pomyślawszy o tym, że przez szklane drzwiczki było go bardzo dobrze widać.
Jednak najtrudniej było znaleźć Mikela. W czwórkę obeszli cały OBI, sprawdzając w każdym chytrym zakamarku, czy nie ma tam warkoczykowatego. Nie potrafili jednak wykryć jego kryjówki. Gdy już szukali 20 minut, zrezygnowali z szukania i poszli do działu z asfaltem, który wskazał im Izzy. Stanęli przed jednym potężnym worem, na którym pisało „Przecena” i obserwowali go z ciekawym wzrokiem. Po chwili podszedł do nich pracownik OBI i spytał z uprzejmością, w czym może pomóc.
- Mógłbym skosztować?- spytał Richie.
- Czego?- zdziwił się mężczyzna, spoglądając na blondynka z zamrużonymi oczyma.- Tutaj raczej nie ma nic do kosztowania.
- No, tego!- Richie wskazał najpierw na przeceniony wór, a potem na swoje usta.- Mogę?
- Ależ proszę pana, to asfalt! On jest przeznaczony do budowy, nie do konsumpcji!
- Tak, ale ja muszę wiedzieć, czy to, co kupuję, jest dobre. To mogę czy nie?- zniecierpliwił się nieco blondyn.
- Ależ proszę pana!
- „Ależ proszę pana!”- udawał go ironicznie Richie i prychnął.- I potem się dziwicie, że macie coraz mniej klientów!
- Że co?
- Ach, nigdy mnie nie interesowały jakieś takie gówniane OBI. Chodźcie, chłopaki, zawołamy Mikela i idziemy.
- Ależ proszę pana! To nie kupuje pan tego sypkiego asfaltu? To przecena! Z 30 Euro za kilo zniżone o połowę! 15 Euro! To prawie za darmo!
- „Ależ proszę pana!”. Nie, nie chcę.
- Bo wezwę kierownika.- ostrzegł go sprzedawca.
- „Ależ proszę pana!”. Czemu niby?
- Ostrzegam pana. Proszę tak do mnie nie mówić.
- Chodźcie, idziemy, ten facet ma nierówno pod sufitem.- oburzył się Richie i pociągnął kolegów z dala od sprzedawcy.- Co za obsługa.- mruknął.
- Hej, ho, hej, ho, do OBI by się szło! Tu jesteście! Szukałem was już pół godziny!- krzyknął im Mikel, będący w dziale naprzeciw, z dala.
Podszedł do nich, popychając wózek przed sobą i nie zauważył ich oburzonych min.
- Idziemy płacić?
- Tak- odfuknął mu Richie, co warkoczykowaty zignorował.
Na widok pani przy kasie Izzy zapomniał o wszelkiej złości do zrzucającej doniczki na głowie dziewczyny oraz niemiłego sprzedawcy, bo był zbyt zajęty oglądaniem krągłości kasjerki. Wyszczerzył się i rozpoczął swoje typowe podrywy.
- Heeej, ile za to płacę?- wyszeptał prowokującym głosem i wyjął doniczkę z wózka, kładąc ją na taśmę.- Piękna donica, nie?
- Czyżby? Nie przepadam za hellenistycznym stylem. 10,99 Euro.- odparła obojętnie.- Kupujecie?
- Kochanie…- zaczął Izzy.
- Tak, tak, i proszę ładnie zapakować.- wtrącił się Jay szybko, podając pani pieniądze i szybko obejmując swoją donicę.- Albo nie, tak ją poniosę.
- Ale przecież państwo wzięło tą reklamówkę za całe 2 Euro.- wskazała kasjerka na wnętrze wózka, które wyścielała owa droga reklamówka.- To pan nie chciał jej do niesienia doniczki?
- O! REKLAMÓWKA! Zapomniałem, jak się to nazywa!- uradował się Richie i podał ją kasjerce.- To MOJA reklamówka. Nie oddam jej temu śmierdzielowi. To moja własna, kochana reklamówka za którą zapłacę moimi własnymi, kochanymi pieniążkami.
Zapłacił i cała grupa skierowała się już do wyjścia. Jedynie Izzy tęsknym wzrokiem spoglądał na kobietę, która zwinnie kasowała zakupy kolejnych klientów.
„Zapomniałem wziąć numer od niej”- pomyślał smutno, gdy wychodzili z sklepu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dżampara




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 15:50    Temat postu:

1?????

Buahahahahah xD Laughing Ziejam się okropnie
Superowa częśc a z tym asfaltem było najlepsze
Albo z meblami dziewczyno ja się uspokoić nie mogę
Czekam z niecierpliwieniem na nową część xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 16:40    Temat postu:

2?

EDIT
hahahaha. na początek muszę powiedziec, że przepełnia mnie niezmierna radość w związku z nową częścią. i nie jest do dupy. wręcz przeciwnie! uśmiałam się przy niej, że ho ho ho i muszę powiedziec, że nigdy, gdy będę czytała Twoje opowiadanie, nie będę konsumowała obiadu. w momencie, gdy Rysiek pytał się, czy może skosztować asfaltu, akurat zakrztusiłam się ziemniakiem część była wyśmienita. opłacało się tyle czekać. oddam tyle ile będę mogła, żeby jeszcze raz się tak uśmiać. a więc co mi pozostaje? chyba tylko to, żeby napisać, iż ze zniecierpliwieniem oczekuję kolejnej części xD
Pozdrawiam,
Kat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leb die sekunde




Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rzeczywistości, która nie istnieje

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 17:48    Temat postu:

3 ?
idę czytać.

EDIT:
Zarąbista część jak zwykle z resztą. To z asfaltem było genialne. Jak TH moga z takimi świrami wytrzymać?? Ehh Super opo już czekam na nową część Very Happy i zyczę żeby wena cię nie opuściła.
A tak przy okazji to śniło mi się dizsiaj w nocy, że Th spotkali się z Us5 i że Bill zaczął nawijać z Richim o jakimś tam żelu do włosów i potem nagrali wspólny teledys gdzi w jednej części TH musieli tanćzyć z Us5 i Tom się wywalił jak wykonywała jakiś ruch i Izzy pomógł mu wstać. W ogóle to jakieś dziwne to było bo oni się lubili Rolling Eyes A no i zabujałam się w "Best Friend" gdzie Richie śpiewa. Weszłam przez przypadek i ta piosenka jest świetna Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Leb die sekunde dnia Poniedziałek 28-08-2006, 12:32, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
After_Eight




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 18:13    Temat postu:


Bredzisz, a nie do dupy xD
Niezle sie przy niej usmialam.
A jak przeczytalam o asfalcie to 5 min. sie smialam xDD
Mam nadzieje ze wena szybko 'przyjdzie' i napiszesz nam kolejna notke
Pozdrawiam i czekam na next ;]

ps. nie cierpie pisac komentarzy z telefonu Grey_Light_Colorz_PDT_26


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Label




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Sobota 26-08-2006, 19:39    Temat postu:

Maxi, the beściaku.
Idę czytać Laughing

EDIT:

Maximee...
weeź...
Confused
Neutral

to...
Rolling Eyes

Pff....
Jakie Ty głupoty piszesz....
Confused
Nawet powiem, co jest największym i jedynym idiotyzmem...
otóż.
Idiotyzmem jest to, że...
ŻE TY GADASZ TAKIE GŁUPOTY, ŻE TEN PART JEST DO DUPY

Bynajmniej nie jest do dupy. Jest wy.ebany w kosmos
Phhiii jak zwykle.

Maxi, Miszczu! Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 27-08-2006, 8:17    Temat postu:

Mikel idioto, gdzie się schowałeś? PÓŁ GODZINY cię szukałam xD

Ashleyka, przykro mi to mówic, ale Izzy cię zdradza. WYKASTROWAĆ!
Wiecie co? Lubię tego pijaczka Very Happy to mój nowy kumpel Very Happy

Myszka Miki jest zazdrosna Laughing

Cytat:
- Hej, chłopaki, mam pomysł, gdzie możemy pójść! Chodźcie do działu z asfaltem!- zaproponował Jay.- Tylko jak tam dotrzemy?

Asfalt! Czy już wszystkich masz? Jak tak to narób im na twarz ;D
JAY na sprzedaż w OBI Smile

Part do dupy? No skądże, Max uwielbiam tych głąbów jak by nie było...
Boję się myśleć, co będzie jak do zabawek się dostaną

Okejos muszę spadać asfaltu przypilnować xD
Miki lecę, pędzę! xD

Pozdrawiam Wink

P.S. Mikel poszedł w ślady Jaya. Wyrzucił mój stojak na płyty, a teraz płacze, że nie ma czego słuchać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Niedziela 27-08-2006, 22:32    Temat postu:

maaaaxi
i co ty pierdzielisz ,ze part do dupy co?
bosko bosko i jeszcze raz bosko Very Happy
wiesz co?
Izold ze mną w sklepie zachowywał się dużo gorzej xP
mam nadzieję ,ze coś takiego przeczytam w 2częsci zakupow Wink
bo przecież jeszcze tyyle im sklepow zostało Cool
kooocham najmocniej na świecie wiecie?
mwhah
Heart

**


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blood




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Piekła

PostWysłany: Niedziela 27-08-2006, 23:02    Temat postu:

Dobra, co do ostatniego komentarza...
dzięki za dedykacje Laughing

A część, o mało się nie zeszczałam czytając...
Aha... Riczi mówi, że nie przedrzeźnia ludzi, a szczególnie panów z OBI bo nie wie co to znaczy...
On już od 3 tygodni masturbuje się trampkiem w moje szafie!
Toż to SZOK!

mwahah xD
`Bloodż


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 21:55    Temat postu:

Dżampara-
Z asfaltem najlepsze? <skrobie się po głowie>
Skoro tak uważasz... A te meble to naprawdę oznaka wielkiej głupoty Jaya xD
Czyżby dedykacyjka dla Dżamparki następnym razem?
Na to wygląda Wink

Kat-
Oj Embarassed
Że ho ho ho? Czyżby to Mikołaj do ciebie przyjechał? Laughing
Cieszę sie bardzo, że part się spodobał Wink Bo myślałam, że tym razem to prawdziwe gówno napisałam Shocked
No i skoro twierdzisz... to lepiej nie konsumuj obiadu Wink xD A tak nawiasem to spóznionego smacznego Very Happy

luska-
Komentarzy z telefonu? ;> czyżbym nie wiedziała o jakiejś nowoczesnej metodzie pisania komentarzy? :>
Wena raczej już przyszła, bo gdzieś stronę już mam no i jakieś pomysły chodzą mi po głowie Wink Very Happy

IzQa-
Mwahahaha
Ja tu patrzę- o, IzQa niezadowolona partem! A tu taki ciąg dalszy komenta Laughing
Nie no... nie mogę...
A wiesz co? Zobaczymy się na zlooocie, mwahah
Ale to już wiesz

Amber-
Zizzy!
Pijak Cool O pijakach się zawsze przyjemnie pisze
"Asfalt! Czy już wszystkich masz? Jak tak to narób im na twarz ;D"
Mwahah, ej no, dobre. Normalnie to powinien być slogan tego działu albo motto Asfajfów *.*
Zabawki Się wie
A z tym stojakiem... Laughing
A ja myślałam, że Mikel już nie żyje! A tu takie coś
<3

Szwagierka-
Wiesz, w myślach czytać tobie nie potrafię, więc jeśli coś takiego, co Izzy wyrabiał z tobą na zakupach, będzie w opku, to tylko dzięki dziwnemu trafowi losu Very Happy
"kooocham najmocniej na świecie wiecie?"
MNIE?!?!

Kc.

Blood-
ten ostatni koment wymiata xD
Po pierwsze- MASZ BOSKĄ SYGNĘ Mwahah. Tyle...
Jak śmiałaś ukraść mi Ricziego??
I zastanawiam sie też, jakim cudem Riczi masturbuje się z twoim trampkiem jak on u mnie jest i w nosie dłubie xD
Hę?

***
Dziewczyny, informejszyn.
Najprawdopodobniej w cześci tłentifajf (jak asFAJF) lub tłentisiks będzie Pączuś!
Dancing
No i na pewno będzie zaskakujący informejszyn.
Ale nic więcej nie mówię. Ciiii Razz
Aha, i mam pytanie. Znowu tak jakby mini-sondę:
1. Czy powinnam więcej o Th pisać? (bo zauważyłam, że cały czas tylko Us5, Us5, Us5 a przecież tytuł brzmi TOKIO HOTEL i Us5...) Powinnam?
2. I czy nie uważacie że za dużo o Riczim piszę? Powinnam o innych Asfaltach więcej pisać? {w tym parcie mało Ricziego, ale w innych to prawie co part jest "głównym bohaterem"}...
Ale on jest moim ulubieńcem Crying or Very sad
3. Aha i czy nie uważacie że czasem... przesadzam z tym nabijaniem się? Rolling Eyes

No to odpowiedzcie na sondę pliz no i pozdrawiam i kocham Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
After_Eight




Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Poniedziałek 28-08-2006, 22:21    Temat postu:

Maxime napisał:
luska-
Komentarzy z telefonu? ;> czyżbym nie wiedziała o jakiejś nowoczesnej metodzie pisania komentarzy? :>
Wena raczej już przyszła, bo gdzieś stronę już mam no i jakieś pomysły chodzą mi po głowie Wink Very Happy

Wiesz, jak ma sie taki szpanerski tel. jak ja to mozna xD czyli jest poprostu z internetem. i ogolnie za duzo do szpanowania xD
żeby nie było off-topu to powiem że czekam z niecierpliwoscia na next ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ashleyka




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: ...

PostWysłany: Wtorek 29-08-2006, 8:06    Temat postu:

Mwhah..
trututut ja już chcę new część Twisted Evil
i chcę Izoldę.. ty wiesz gdzie i jak
a to "kocham coś tam na świecie wiecie"
to ofc o tobie o żesz ale rymy joł Rolling Eyes
czas na sondę Twisted Evil
1.Jak dla mnie jest dobrze teraz ,ale czasami możesz dać trochę więcej męzow i G&G nie pogniewam się Wink
2.NIE ! Ryziu jest the best to też mi pasuje.. z niego największy łach i z pamientniżgua Tym razem dużo mej Izoldy było Cool
3.Zdecydowanie przesadzasz.. jak ty w ogole możesz być TAKA dla us5 co?I dla Ryszarda Stringa i Tszeja wielkoustego i calej reszty no ja?
Pewnie ,że możesz
Im więcej tym lepiej xD

koooochać so much Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 29-08-2006, 11:44    Temat postu:

Cytat:
1. Czy powinnam więcej o Th pisać? (bo zauważyłam, że cały czas tylko Us5, Us5, Us5 a przecież tytuł brzmi TOKIO HOTEL i Us5...) Powinnam?
2. I czy nie uważacie że za dużo o Riczim piszę? Powinnam o innych Asfaltach więcej pisać? {w tym parcie mało Ricziego, ale w innych to prawie co part jest "głównym bohaterem"}...
Ale on jest moim ulubieńcem Crying or Very sad
3. Aha i czy nie uważacie że czasem... przesadzam z tym nabijaniem się?


Zizzy nadchodzi Twisted Evil

No więc..
1. Proszę więcej G-Boys (tka Tszej nazwał Gustava i Georga w jednym programie xD)
2. Ale Richie taki najbardziej... Kutfa.. dziecinny Wink Najlepiej się z niego pośmiać.. Z każdego są niezłe jaja Wink Ciutkę więcej Mikela i Chrisa Wink I Izzy'ego Wink
3. Nie, no skądże Cool Uwielbiamy, gdy się nabijasz Very Happy

Ej.. oglądam Big In America nałogowo Grey_Light_Colorz_PDT_42 Ja Wam mówię, musicie to oglądać Razz Wtedy czytanie jest o wiele śmieszniejsze Wink A dzisiaj prowadzi Myszka Miki xD

Maxi.. we want next Very Happy
pa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaroLLa xD




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...zapomniałam _-_

PostWysłany: Wtorek 29-08-2006, 13:10    Temat postu:

Maxime, Ty to umiesz wymyśleć cos Very Happy
Poprostu boki zrywać xD
Taaa...ciekawe jak wyglądała ta reklamówka Very Happy
Pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Label




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Sobota 02-09-2006, 18:46    Temat postu:

1. A wiesz, że nawet nie zauważyłam? Laughing Wciśnij może Gijorga i Gutka troszeczkę więcej. Bo tak ich jakoś wsiąkło i ni ma Laughing
2. E no przepraszam bardzo.. Riczi jest przekul, przesuper, przeextra. Jego nigdy za wiele! Laughing
3. A weź się nabijaj ile wlezie Masz moje błogosławieństwo Laughing


Maxi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pisz Ty coś!
Ja chcę już Pączusia
Kurczak no i w końcu zapomniałam (na zlociku) na śmierć o autografie Crying or Very sadCrying or Very sadCrying or Very sad
Dlatego przyjeżdżasz na NASTĘPNY ZLOT! NIE MA OPCJI!! Nie pogadałam sobie z Tobą tak długo jak bym tego chciała.
Więc masz przybyć.
I nie ma, że nie.
Nie.
Law ju Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 03-09-2006, 14:57    Temat postu:

IzQa beboku ty wiesz chciałabym. PRAGNĘ tego zlotu Laughing
No nie wiem sama czemu nie gadałyśmy Laughing W tym pubie to cały czas tylko tak zerkałam i myślałam "Może wstanę i pójdę na chwilę do niej? Tylko CO, CO jej powiem?" I tak cały czas i cały czas no i za cholerę nie poszlam xD następnym razem pogadamy sobie DUUUUUŻO.
A już myślałam że się obraziłaś za to że nie gadałyśmy jakoś choć obiecałam Embarassed Laughing
Po prostu jakoś zawstydzona na tym zlocie byłam Embarassed
Ps. Śliczna sygna

Ajj_LoFF_Juł xD:
Hmm... reklamówka? A wiesz, że sama sobie jej nie wyobrażałam? Każdy może sobie wymyśleć jaką tam chce reklamówke xD

Amber Big in America rlz xD jak to oglądałam to ryłam ze śmiechu. Leżałam na podłodze i kwiczałam.

Dobra, nie ma bata. Biorę się za next. Muszę. Koniecznie.
O taaaaak!

Kocham Heart


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
losiu




Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 03-09-2006, 16:46    Temat postu:

Wcale nie do dupy. Nie, nie, nie
Dżizys... Uwielbiam to opowiadanie.
Czekam na Masowy Przypływ Weny i Wielkie Zbawicielskie Olśnienie.
Muaa xD



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maxime




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 08-09-2006, 15:55    Temat postu:

Mwwwwhahaha, nie wiecie nawet, jak ja się dla was poświęcam.
Wczoraj pisałam parta gdzieś od 22.30-01.00, potem położyłam się do łóżka, ale ciągle mialam jakieś pomysły i zrywałam się i na kartce notatki robiłam
A dziś też dwie godzinki popisałam... no i part gotowy
CHOLERNIE mi się nie podoba {to już chyba normalne}, w ogóle nie śmieszny, i jakoś tak dziwnie go napisalam Confused
Zresztą sami oceńcie.
Dedykacja dla Dżampary. Oraz dla mojej szwagierki kochanej

XXV

Na dworze minęli Billa, który z papierowymi torbami od Diora kroczył w kierunku kolejnego sklepu, który zamierzał odwiedzić. Pomachali do niego radośnie, Jay zatańczył nawet krótki taniec z swoją donicą, jednak brunet poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne na nosie, które nosił dla ochrony przed fankami, zignorował ich i odszedł szybkim krokiem, udając, że ich nie zna.
Drugim obiektem była budka z hot-dogami, w której każdy kupił sobie pożywienie, z którym skierowali się do trzeciego budynku, czyli wielkiego sklepu z odzieżą. Było to raczej ogromne centrum, w którym znajdowało się mnóstwo pojedynczych sklepów, między innymi Dior, w którym Bill zrobił swoje zakupy, oraz mnóstwo innych. Ponieważ żaden z Asfaltów nie przepadał za odwiedzaniem butików, wstąpili tylko do jednego, znajdującego się zaraz przy wejściu do centrum- „Ciuchoszał”. Zaraz po przekroczeniu progu do sklepu usłyszeli spokojną, jazzową muzykę dobiegającą z głośników. Chris kiwał głową w rytm muzyki i podszedł do stojaka, na którym wisiały męskie koszulki. Oglądał parę sztuk, niektóre przykładał do siebie i podchodził do lustra, aby sprawdzić, czy na niego pasują. W końcu odnalazł jedną, która natychmiast podbiła jego serce- była kremowa, z wielkim, białym napisem „I am sexy!”. Po bokach nadrukowane były dwie ptasie głowy, które patrzyły na siebie z uwielbieniem. Blondyn musiał tylko spojrzeć na tą koszulkę i już zrozumiał, że jest ona dla niego przeznaczona. Niestety- nie było jego rozmiaru. Te, na które tęsknie spoglądał, były wszystkie o parę numerów za małe.
- Jestem po prostu… za gruby! Zaczynam się po raz kolejny odchudzać- koniec z kalorycznymi kotletami w hotelu! Od dziś znów tylko dietetyczne cole i suchy chleb!- wymamrotał do siebie pod nosem.
- I tak ci się nie uda- odezwał się ktoś.
Chris obrócił się gwałtownie wokół, lecz nikogo nie dostrzegł. Jego koledzy oglądali swoją wymarzoną odzież i nikt nie zwracał na niego uwagi. Nikt obcy również nie znajdował w jego pobliżu.
- Kto ty?- spytał Chris zdziwiony.- Jesteś... moim sumieniem?
- Sumienie, idioto? Zaraz ci się naprawdę twoje sumienie odezwie, jak ze mnie nie zejdziesz!- warknął ktoś i Chris natychmiast wbił wzrok w podłogę.
Przed nim z wyprostowanymi rękoma i nogami leżał Izzy, a jego prawa dłoń była właśnie deptana przez blondyna. Chris szybko cofnął swoją stopę, a dredziarz odetchnął z ulgą, masując swoją dłoń drugą.
- Co ci się stało? Wyglądasz jak siedem nieszczęść- stwierdził Chris, podając Izziemu rękę, aby ten mógł się podnieść.
- To wszystko przez tą wrrrrrredną płeć przeciwną!- krzyknął dredowaty, stanąwszy z podłogi.- Te głupie babska! Chyba naprawdę pójdę do seminarium!
- Ale czemu chcesz do seminarium, cokolwiek to jest?
- Stary, przed tobą jeszcze wszystkie drogi otwarte! Powoli widzę, że kobiety mnie NIENAWIDZĄ! Przedtem chciałem sobie parę lasek pooglądać w przymierzalni, kiedy jedna z nich mnie na tym przyłapała i jak mnie torebką w twarz nie walnęła! No i leżałem tu, dopóki nie podniosłeś tej twojej śmierdzącej stopy z mojej ręki.
Izzy westchnął, pokręcił głową, poklepał Chrisa po plecach i odszedł do działu z bielizną, zostawiając zdumionego blondyna samego.
W dziale z bielizną znalazł Richiego, który chciał sobie potajemnie kupić nowe stringi, w związku z tragicznym pozostawieniem swoich w USA. Przyłapany na tym w tej chwili przez Izziego, zarumienił się i znieruchomiał.
- Ho, ho, kogo my tu mamy- zaczął dredziarz, z zaciekawieniem przyglądając ręce Richiego, która natychmiast powędrowała za plecy, usiłując ukryć stringi.
- O nie, tylko nie on!- wyszeptał zrozpaczony blondynek, unosząc oczy do nieba.
- Czy to nie nasz Richie! O, Richie! Pokaż no tu, co tam masz?
Próbował wyrwać przyjacielowi zakup z rąk, jednak Richie bronił go jak najlepiej potrafił. Postanowił, że woli, jeśli będzie taka potrzeba, rzucić się na Izziego pięściami, niż wyjawić mu, co kupuje.
- Czyżbyś nie dopełniał znów swego corocznego zapasu stringów?- droczył się z nim dredziarz, widząc rozpacz blondyna.
- Spadaj- odparł na to Richie ponuro.
- Ale twardziel się zrobił z naszego mysi-pysi Ryśka…- powiedział Izzy i zagwizdał. Wtedy wpadło mu coś do głowy. Obrócił się od blondyna i udawał, że z wielkim zainteresowaniem obserwuje jeden stojak z przecenionymi o 50% piżamami. Richie wykorzystał okazję i na palcach podreptał powoli do stoiska z stringami.
- Mam cię!- krzyknął dredowaty, obracając się nagle po raz kolejny i przyłapując blondyna na tym, jak odwiesza swoje springi na swe poprzednie miejsce.
Richie zamarł w miejscu, z wyciągniętą ręką i wystraszoną miną. Nie spojrzawszy na Izziego, odłożył starannie bieliznę, skierował w kierunku wyjścia i opuścił sklep.
Dredowaty uśmiał się pod nosem, jednak po dokładnym rozejrzeniu się dookoła, czy nikt z jego znajomych nie patrzy, podszedł tam, gdzie Richie stał i dyskretnym ruchem ręki wziął stringi, uznał, że są całkiem ładne i udał się z nimi do kasy.

***
Gustav siedział samotnie w kawiarence „Rozkosz”. Popijał herbatę z mlekiem, czyli jego nowe odkrycie- wpadł na ten pomysł, słysząc o tym od Anglików, których napotkał raz na korytarzu w hotelu, a zrealizował go po raz pierwszy, gdy Jay raz przez przypadek potrącił podczas śniadania dzbanek z mlekiem i wlał jego zawartość prosto w filiżankę Gustava. Pomyślał wtedy, że skosztuje, jak owy napój smakuje i już przy pierwszym łyku poczuł, że odtąd będzie to jego ulubiona kombinacja herbaciana.
Myślał sobie przy tym, czy może by nie zagadać do całkiem ładnej dziewczyny, która siedziała przy stoliku naprzeciw i ciągle zerkała w jego stronę, jednak nie wiedział, co powiedzieć. Gdy wreszcie pokonał wszystkie swoje opory i wstał, podszedł do niej i już-już chciał ją powitać, usłyszał coraz głośniejsze, znajome głosy...
- Nie depcz mi po piętach, pacanie!- krzyknął Chris do Mikela. Oni i reszta Us5 właśnie postanowiła odwiedzić ową kawiarenkę…
- Fak, madafaka!- krzyknął Gustav szczerze oburzony, zapomniawszy o tym, że przed nim stoi dziewczyna jego marzeń. Ta obejrzała się na blondyna z zgrozą i myśląc, że owe słowa były skierowane do niej, cmoknęła i podeszła do baru, aby zapłacić.
- Wy zawsze musicie nam WSZYSTKO popsuć- stwierdził, gdy znienawidzone przez niego osoby usiadły przy jednym dużym, okrągłym stoliku.- Powoli zaczynam się zastanawiać nad tym, czy Us5 to nie zespół, tylko jakaś sekta, która chce ludziom poprzewracać w głowach! A powoli wam się to nawet udaje…- dodał, dmuchając wściekle przed siebie, bo dziewczyna opuściła lokal.
- Gutek!- krzyknął Chris, który obserwował, jak Izzy wkłada sobie patyczki przeznaczone do czyszczenia uszu, które znalazł na brudnej podłodze, do nosa i jak Richie się z tego śmieje.- Weź sobie przykład ze mnie. Ja jestem zawsze spokojny.
Loczkowaty prychnął, przewrócił oczyma i się trochę uspokoił. Nadal był zły ze względu na to, że przez ten głupi zespół stracił wyjątkową szansę poznania również wyjątkowej dziewczyny, przynajmniej z wyglądu, jednak postanowił, że musi się nauczyć radzić sobie z każdym z nich. Tak więc dosiadł się do nich, kiedy sobie przypomniał o swojej herbacie. Poprosił Jaya, który znajdował się najbliżej tamtego stolika, aby mu ją podał.
Szatyn spojrzał na niego tępo.
- No, podasz mi tą filiżankę?- powtórzył Gustav spokojnie.
Jay otworzył buzię. Wtedy blondyn miał już dość i poszedł sam po swoją herbatę. Gdy wrócił na miejsce, z ironią rzucił:
- Widzisz, tak to się robi.
- Nie o to chodzi- odezwał się szatyn w końcu.- Tylko o zarazki.
- Jakie zaś zarazki?!
- No, te- Jay wskazał na filiżankę Gustava, którą ten akurat przybliżał do ust. Blondyn zamyśliwszy się, odparł od niechcenia:
- Nie widzę tu żadnych zarazków…
Uświadomiwszy sobie po chwili, jaką gafę popełnił, położył dłoń na ustach i pomyślał „Powoli staję się podobny do nich… O, masakro!”.
Tymczasem do stolika podszedł kelner, który został powitany radosnymi oklaskami. Zmieszał się nieco, widząc to, ale, pamiętając o swoich obowiązkach w pracy, spytał grzecznie:
- Państwo co zamawiają?
- Bamboocha!- krzyknął Richie z wyszczerzonymi zębami.
- Przepraszam, ale niezbyt rozumiem- odparł kelner, skrobiąc się po głowie.
- BAMBOOCHA!!!- wrzasnął blondyn na cały głos, zrozumiawszy przez wypowiedź kelnera, iż ten jest przygluchawy, po czym powtórzył ową czynność. Miał krzyknąć kolejny raz, lecz Gustav zatkał mu usta papierową serwetką.
- Przepraszam za niego. On jeszcze nie dojrzał psychicznie, rozumie pan- wytłumaczył, przytrzymując chusteczkę palcami.
- W takim układzie, chciałbym się w końcu dowiedzieć, co państwo zamawiają. Czy mam jeszcze na chwilę odejść i dać…
- NIE!- przerwał mu Gustav.- Niech mnie pan nie zostawia samego z nimi! To znaczy, oczywiście, zamawiamy. Hej, co zamawiacie?- szturchnął Jaya, który akurat z resztą swoich kolegów (oprócz biednego Richiego), obserwował, jak Izzy próbował żonglować swoimi patyczkami, co mu się niezbyt udawało, bo patyczki ciągle lądowały na ziemi.
- My? Nic. Przyszliśmy tu tylko do zwiedzania- odparł szatyn, po czym obdarował wyczyny dredowatego głośnym aplauzem.
- Jak to… do zwiedzania? To co ja tu…
Gustav wytrzeszczył oczy i zapomniał nawet o przetrzymywaniu serwetki, którą Richie w tym momencie wypluł i krzyknął:
- Pijta Fantę, bądź bamboocha! Fantę! Fantę chcę! Rozumie pan, czy mam jeszcze głośniej…
Loczkowaty poczuł, że pocą mu się dłonie. W uszach mu szumiało, a obraz przed oczyma zamazywał. W końcu przełknął ślinę, zamknął oczy, a gdy je znów otworzył, wszystko było już dobrze. No, prawie wszystko. Ze strony Asfaltów szykowała się kolejna tragedia. Czekając na napój zamówiony przez Richiego, opuścili oni wszyscy swoje miejsca i zaczęli faktycznie „zwiedzać”. W tym momencie podziwiali miniaturową, sztuczną, plastikową palmę, dyskutując zawzięcie, ileż ona to może być warta. Po chwili zmienili obiekt na pianino, które niewinnie stało sobie jako dekoracja pod ścianą i nie wiedziało, co go czeka. Albowiem Mikel, który uważał siebie za wielkiego artystę, usiadł przed nim na taborecie, ogłosił, iż zagra „Ósmą Symfonię Michaela Jacksona” i zaczął z całą siłą walić tak pięściami w klawisze, że wszyscy ludzie w „Rozkoszy” podskoczyli na swoich miejscach. Widok ten najpierw rozśmieszyło to Gustava, lecz potem, kierując się rozsądkiem, wstał jak oparzony z siedzenia i rzucił się w kierunku grupki przy pianinie, zatykając sobie uszy palcami. Gdy znalazł się obok Mikela, pokopał go trochę po nogach, nie chcąc odrywać rąk od uszu. Widząc, że to nic nie daje i warkoczykowaty nadal gra jak opętany, postanowił, że zrobi okrutną rzecz i uniósł już oczy do nieba, chcąc odpokutować jeszcze przed owym czynem. Jednym szybkim ruchem dłoni spuścił klapkę od pianina tuż na palce wariującego Mikela.
Asfalt wrzasnął tak przeraźliwie, że było to nawet głośniejsze od jego szalonej gry. Kelner, który właśnie kroczył z napojem od Richiego w ręku, opuścił go z przestraszenia. Richie chwycił się za głowę, mamrocząc jakieś „O nie!”, Gustav patrzył z przerażeniem , a kelner musiał gdzieś usiąść z wrażnia. Sam Mikel spojrzał na swoje posiniaczone palce, nie odbierając niczego, co dzieje się wokół niego- czyli że wszyscy goście „Rozkoszy” patrzą się w jego stronę. Próbował je ugiąć, jednak było to wprost niemożliwe, tak silny był ból. Łzy popłynęły do jego oczu, ale nie chciał się rozpłakać, wmawiając sobie, że nie będzie się „mazał niczym Richie”. Gustav zaczął go przepraszać, pocieszać i prosić o wybaczenie, jednak warkoczykowaty ruchem ręki- co było również nieco bolesne- nakazał mu zamilknąć.
Po chwili milczenia do miejsca wypadku przybyły dwie osoby- kierownik kawiarenki, który zaczął uspokajać obecnych gości, oraz kelner, który już jako-tako doszedł do siebie i niósł teraz w rękach podróżną apteczkę.
- Żądam odszkodowania- rzekł kierownik do Mikela, podczas gdy kelner zaczął Asfaltowi z troską bandażować każdy pojedynczy palec.- Oczekuję zapłaty za stłuczoną szklankę oraz za naruszenie spokoju w mojej kawiarni. A, a jeśli na instrumencie znajdą się jakieś uszczerbki, to żądam również dofinansowania.
Gustav oburzył się i po raz pierwszy w życiu postanowił stanąć w obronie Mikela. Odchrząknął, spojrzał na kierownika groźnie i zaczął:
- Proszę pana. Jeśli ktoś tu powinien żądać odszkodowania, to raczej nie pan. Ten… człowiek- Loczkowaty wahał się przez chwilę, jakie określenie na Mikela użyć- został zraniony przez ten zardzewiały i ee… śmierdzący grat, który pan nazywa pianinem. Na panu miejscu nie wstawiałbym takich groźnych przedmiotów do lokalu.
Kelner przestał bandażować palce Mikela i z zaciekawieniem przysłuchiwał się dyskusji.
- My niczego nie zapłacimy.- zakończył Gustav swoją przemowę, czując się winny, ale nie ujawniając tego.
- Mam w takim układzie wezwać policję?- pogroził kierownik surowo.
Richie poczuł się jak przestępca i zaczął odrobinę pochlipywać. Mikel pokręcił energicznie głową.
- Proszę- zwrócił się Gustav do Asfaltów.- Idźcie. Błagam was. Dajcie mi to w spokoju samemu załatwić!
- Ale…- zaprotestował Chris.
- BŁAGAM!!
Grupka z niejakimi wyrzutami sumienia opuściła Gustawa, który tłumaczył się kierownikowi i wyszła z „Rozkoszy”, uważając, że nie warto było ją zwiedzać…

***
- Zabaaaaawki…- Richie niemalże śliniąc się rzucił się z wywalonym językiem w kierunku następnego sklepu, niejakiego „Toys’R’us”.
- Nie bądź taki szybki bill!- krzyknął Izzy za nim, gdy widział, jak blondyn ucieka w kierunku sklepu, potrącając jakąś babkę, a później, jak bez celu biegnie w obrotowych drzwiach, nie wiedząc jak z nich wyjść i tym sposobem wstąpić do wnętrza swojego osobistego raju…
- Czy oczy mnie mylą czy spotkałem tych idiotów?- krzyknął ktoś za nimi.
Izzy odwrócił się i dostrzegł Toma, który gwiżdżąc sobie pod nosem, z dwiema wielkimi siatkami w rękach kroczy w ich kierunku. Westchnął, zacisnął pięści i odparł:
- Kup sobie lusterko, a zobaczysz prawdziwego idiotę.
- Ha, ile czasu wymyślałeś tą odzywkę?- spytał Tom, chichocząc ironicznie.- Dwie godziny, trzy?
- Mam ochotę się na ciebie rzucić- syknął Izzy, zagryzając zęby i trzęsąc się niemalże.
- Proszę, proszę, jaki napaleniec!!
- Zaraz ci przywalę.
- Spoko, wolisz w dupę czy w kuta…
- RICHIE!- krzyknął Chris głośno, chwytając się rozpaczliwie za głowę.- Gdzie jest Richie!!
Wszyscy spojrzeli w kierunku obrotowych drzwi, z których blondyn się już najwyraźniej wydostał. Chris zaczął panikować i pobiegł do sklepu, a za nim Jay. Mikel był zbyt wykończony, aby biec, a Izzy chciał koniecznie dogryźć Tomowi.
- A tobie co? Lakier do paznokci ci schnie?- uśmiał się Tom, wskazując na sztywne palce warkoczykowatego.- Proponuję machać rękami, będzie szybciej. A teraz, panowie i dziewczynki, pozwólcie, że was opuszczę. W końcu czas jest cenny- dodał, i śmiejąc się, oddalił się. Izzy pokazał mu jeszcze środkowy palec, zanim powiedział do Mikela „Chodź” i skierował się w kierunku „Toys’R’us”.
Zastali Richiego z Chrisem i Jay’em w przedsionku sklepu, przy jakichś panach ubranych na czarno. W owym pomieszczeniu znajdowały się również zamykane szafki na chipy. Podeszli do swoich przyjaciół i podsłuchali akurat końcówkę przemowy wyższego z facetów.
- …dlatego proszę zostawić w tych szafkach swoje torebki, plecaki, nawet ten obiekt.- wskazał na doniczkę w rękach Jaya. Ten oburzył się, tupnął nogą i oświadczył, że nie wejdzie do sklepu bez swojej doniczki. Niższy z mężczyzn, którzy okazali się ochroną sklepu, wyciągnął z kieszeni pałkę policyjną i poklepał nią parę razy o swoją dłoń. Jay na ten widok skruszył się i postanowił, że w takim układzie zostanie tu w przedsionku i popilnuje rzeczy swoich kumpli. Richie oddał swój plecaczek, a Izzy, Mikel i Chris swoje torby. W końcu ochrona wpuściła ich do środka.
Gdy tylko postawili nogę w wnętrzu sklepu, osłupiali. Ogromny budynek dzielił się na parę działów, a każde z tych działów znajdowało się w osobnym pomieszczeniu. Przed nimi znajdowało się teraz więc kilkanaście drzwi, a nad każdymi widniał pasujący napis, określający dziedzinę działu, jak np. „Gry planszowe”, „Maskotki”, itp. Obok stała również wielka kasa, przy której ludzie płacili za swój zakup, ku radości ich potomstwu.
- Richie, nie możemy wejść do każdego z tych działów, bo już jest późno. Zdążymy zwiedzić najwyżej jakieś dwa- stwierdził Izzy, patrząc na zegarek.- Wybierz sobie jakieś, tylko SZYBKO.
- Hmmmm…- zastanowił się blondyn.- Dobra. Powiedzmy że…- Podrapał się po głowie.- …maskotki i… gry komputerowe- Na słowa „gry komputerowe” mina obolałego Mikela się rozjaśniła i z entuzjazmem zaaprobował ten pomysł mówiąc, że przydałaby się mu jakaś nowa gra do Gameboy’a, bo nie może już znieść widoku głupiego Pikachu.
- Albo jednak nie- rozmyślił się Richie, gdy kierowali się już do działu z maskotkami.- Zamiast tych gier wolę do autek pójść.
- Nie!!- krzyknął Mikel.
- Taaak!!- krzyknął Chris.
- Matko Boska!- wrzasnął Izzy, trzęsąc głową.
Wnętrze działu z maskotkami było bardzo profesjonalnie urządzone. Całe pomieszczenie przypominało wielką dżunglę- znajdowały się tu różne sztuczne drzewa, podłoga była w kolorze trawy i wisiały nawet liany, a z głośników dochodziły zwierzęce ogłosy. Pluszaki były porozkładane według gatunków zwierząt, jednak niektóre leżały zwyczajnie na półkach. Richie na widok tej krainy rozmarzył się i wbiegł prosto w krzaki, w których „schowały się” małe pluszowe jeże.
- Tu jest jak w niebie!- stwierdził blondyn z radością.
- A jak jest w niebie?- spytał się Chris z zaciekawieniem.- Bo nigdy tam nie byłem.
- Ja też nie, głupolu. Ale niebo musi być pełne takich maskoooootek…- odparł i przytulił wielkiego misia koalę.
Wszędzie biegały krzyczące dzieci, matki upominające je oraz ojcowie uspakajający matki. Chris poczuł się całkiem swojo, więc usiadł na leżaku, który dostrzegł w pobliżu i zamknął oczy.
Niemalże by zasnął, tak było mu tu miło, lecz nagle się wzdrygnął, słysząc głośny jęk. To Mikel zaplątał się w lianach i nie umiał się wydostać- trudno się dziwić po stanie jego palców. Blondyn zerwał się z miejsca i z poczuciem odpowiedzialności wobec małżonka pomógł mu. Nie chciało mu się już wracać na miejsce, więc razem z warkoczykowatym oglądał maskotki.
Z działu wyszli dwadzieścia minut później, z wózkami pełnymi maskotek. Następnie skierowali się do drzwi po prawej, czyli tych należących do działu z autami. Richie nacisnął z podekscytowaniem klamkę i wstąpili do wnętrza. Tu było również przyjemnie i pomysłowo urządzone jak w pomieszczeniu, w którym wcześniej byli. Na sztucznych ulicach znajdowały się auta, a w całym pokoju jeździł nawet na szynach mały pociąg, do którego można było wsiąść i się przejechać dookoła sklepiku.
Richie więc z Chrisem wpakowali się do miniaturowego wagonika, który ruszył powoli i wiózł ich po pomieszczeniu. Ciągle wskazywali na jakieś autka, śmiali się, chichotali i radośnie krzyczeli. Mikel wraz z Izzym pozostali przy wózku, nie mając najmniejszej ochoty na wygłupy.
Po dziesięciu minutach zaczęli się nudzić. Mikel wściekał się, ponieważ siadła mu bateria w Gameboy’u i nie miał nic, czym mógłby się zająć. Izzy zaproponował, żeby może wrócili do Jaya, lecz Mikel odmówił, twierdząc, że nie mogą tych wariatów zostawić samych.
Po dwudziestu minutach niemalże zachciało im się dłubać w nosach z nudów. Warkoczykowaty tym razem zaproponował, żeby może porozmawiali o czymś, tylko że nie wiedzieli, o czym.
Po dwudziestu pięciu minutach, gdy usłyszeli głośny śmiech blondynów, Mikel zaczął pleść z dredów Izziego gruby warkocz.
Po dwudziestu siedmiu minutach Izzy zorientował się, co się dzieje, i uderzył kolegę pięścią w głowę.
Po dwudziestu ośmiu minutach Richie i Chris pomachali przyjaciołom rękami.
Po dwudziestu dziewięciu minutach Mikel beknął i przeprosił dredziarza, który jako odpowiedź również beknął.
Po półgodzinie Izzy wydarł się na cały dział:
- Mamy was w d*pie! Wychodzimy!- i opuścił z Mikelem i wózkiem pomieszczenie. Richie i Chris postanowili wtedy, że wypadałoby wreszcie się pożegnać z sklepem zabawkowym i z smutkiem wzięli z półki po jednym autku i pospieszyli do kasy. Ustawili się grzecznie za innymi klientami i gdy nastała kolei, aby zapłacili, Richie sięgnął ręką do swojego plecaczka- którego, jak się okazało, nie miał na plecach! Blondynek spanikował i spojrzał na Chrisa, oczekując jakiejś pomocy z jego strony. Ten jednak też zostawił swój bagaż wraz z portfelem pod opieką Jaya, więc nie miał żadnych środków zapłaty.
- To płacicie, czy nie?- zniecierpliwiła się kasjerka, patrząc na nich oczekująco.
- Jednak nie- odparł Chris przepraszającym tonem i wraz z swoimi autkami oddalili się od kasy.
- To co teraz robimy?- spytał zamieszany Richie, lekko panikując.- Przecież nie ukradniemy tego!
- Wiesz co, mam pomysł- powiedział Chris po chwili.- Weźmy autka, wróćmy się do przedsionka po pieniądze, a potem wrócimy i zapłacimy. Prawa, że jestem geniuszem?
- O tak. Jednak potrafisz czasem myśleć- pochlebił mu blondynek, kiwając głową.
Z bananami na twarzy opuścili pomieszczenie, chcąc wyjść do przedsionka. Jednak przy elektrycznych drzwiach… rozległ się głośny alarm.
Z bocznych ścian wyskoczyły jakieś bronie, na widok których Richie i Chris z wystraszeniem opuścili autka i podniosli ręce do góry. Okazało się, iż owe bronie trzymają zabawkowe żołnierzyki, aby postraszyć ludzi.
- Niezły żart- zachichotał Richie, gdy już doszedł do siebie, kucnął po autko i w tej chwili coś przycisnęło go z całą siłą do podłogi.
- No, no, widać, złodzieje się znaleźli- stwierdził wyższy facet z ochrony przesłodzonym głosem.- Panowie nie zamierzali za to zapłacić?
- Ależ chcieliśmy!- jęknął blondynek pod ciężarem ochroniarza.- My jesteśmy uczciwi!
- Tak!- potwierdził Chris, którego przytrzymywał drugi ochroniarz.
- No, no, no to w takim układzie czemu panowie nie zapłacili?- ciągnął wyższy dalej.- Kasa znajduje się tam, gdyby panowie nie wiedzieli.
- Kiedy my…- zaczął Richie, chlipiąc.- Kiedy my zapomnieliśmy portfeli w przedsionku!
- Tak!- potwierdził Chris po raz kolejny.
- A czy ktoś może tu udowodnić, panowie?- Niższy ochroniarz cmoknął ironicznie.
- Ja mogę to udowodnić- powiedział ktoś nagle.
Ochroniarze rozluźnili chwyt i blondynom udało się podnieść lekko głowy. Jefferson! Tak, on ich uratuje!
- A w ogóle myślę, że nie trzeba nic udowadniać. Proszę przyjąć te pieniądze- Brunet wcisnął do kieszeni wyższego jakieś grube banknoty.- I nie mamy o czym dyskutować.
- Ależ oczywiście, drogi panie.
Ochroniarze puścili blondynów całkowicie, uśmiechając się do ucha do ucha i nawet kłaniając się przed Jeffersonem. Ten podał zamieszanym Asfaltom autka, pociągnął obu za uszy i w taki sposób targał ich aż do wyjścia.

***
- CO SOBIE MYŚLICIE, ŻE MOŻECIE SOBIE TAK PO PROSTU KRAŚĆ ZABAWKI Z SKLEPU?!
- Ale szefie…
- WIECIE, JAKI TO WSTYD, JAKA TO HAŃBA!
- Jeff…
- ZA MAŁO PIENIĘDZY WAM DAŁEM? Zresztą- wysiadać z vana i do hotelu, PRĘDKO!- wrzasnął brunet z potem na czole i popchnął Richiego w kierunku drzwi. Tokio Hotel bawili się pysznie, lecz reszta była oburzona i zdenerwowana. To zakończenie popsuło im całą wycieczkę. Z niezadowoleniem wstąpili do holu hotelu, gdzie zamieszana recepcjonistka pomachała energicznie ręką do nich.
- Hej, hej! To ty, nie, ten wielbiciel ryb? Chodź tylko!- krzyknęła do Richiego, który z złym humorem zamierzał w stronę pokoju.
Blondyn tylko mruknął coś pod nosem, pokręcił głową i zignorował recepcjonistkę.
- No chodź! Muszę ci coś powiedzieć!- krzyknęła ponownie, więc Richie westchnął i podreptał pod recepcję.
- Ha. Ty jesteś tym, co tak się rybkami zachwycał?- spytała z małym uśmieszkiem.
- Tak.
- HA! No to tak… Jedna z naszych ryb, jakby to powiedzieć… „jajeczkowała”. Będziemy mieć małe rybki! A dokładniej, małe welonki!
- No i?- spytał Richie zniecierpliwiony.
- O. Myślałam, że ta informacja cię ucieszy…- powiedziała recepcjonistka zawiedziona, z nutką smutku w głosie.
- Która to ryba?
- No mówię, ta welonka. O, widzisz? Ta taka… hi, hi… nieco przytyła.
Richie pokiwał głową, lecz gdy się zorientowała, o którą rybę recepcjonistce chodzi, zwolniał, aż w końcu wytrzeszczył oczy.
- TA GRUBA?!
- Tak.
- Pączuś! Mój Pączuś! Jest… babą!!
Otworzył usta. Zatkało go całkowicie. Nie spodziewał się, że jego ukochana ryba mogłaby… zmienić płeć!
- Pączuś!!- krzyknął blondyn, padając pod akwarium na kolana.- Od dzisiaj będę na ciebie mówić… Pączusia! Pączusio, czemu mi to zrobiłaś?
Jednak w głębi duszy nawet ta informacja go ucieszyła…
„Jest jeden plus. Nie muszę zostać gejem!”- pomyślał…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maxime dnia Poniedziałek 11-09-2006, 18:16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leb die sekunde




Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z rzeczywistości, która nie istnieje

PostWysłany: Piątek 08-09-2006, 16:14    Temat postu:

1?
Jak to nie było śmieszne??!!?? To było zarąbiste. Pączuś zmienił płeć Dobra sory Pączusia
Fajnie, że będą Pączusiątka Nie no w ogóle super część. Najlepsze było jak Richie trafił do swojej krainy zabawek Nie no bosko. A ja jak zwykle pozdrawiam, weny życzę i czekam na new parta Very Happy

A przy okazji to mój 100 post Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rebel girl




Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z domu ;D

PostWysłany: Piątek 08-09-2006, 16:55    Temat postu:

Bondżóź jest... babą? o_O Szok!!!

Jay i doniczka, Richie i Pączuś, Chris i kolejka, Izzy i mop, Mikel i liany - ACH TE INTRYGI ;D
Czekam na kolejną część!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazia




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: od Bloo

PostWysłany: Piątek 08-09-2006, 17:23    Temat postu:

Hahahha, sikuuu
Jak to nie śmieszne?!
Ale jedno, ale.
Dlaczego Pączuś, tzn. teraz już Pączusia jest dziewczyną? Hahah. I niech Rysiek weźmie sobie do świadomości, iż jeśli Pączusia będzie miała małe, to ktoś ją zapłodnił, tak? Tak więc Pączusia zdradziła Ryśka
hahahhaha ;D.
ale miło, że jest nową część.
może nie było takich scen, że ciągle śmiech itd.
trochę w tej części wprowadziłaś i poopisywałaś, i dobrze.
cóż mi pozostaje napisać ;D.
czekam na kolejną część Smile

Pozdrawiam,
Kat


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 08-09-2006, 17:46    Temat postu:

Fak, madafaka Laughing Boskoooooo!
Nie mogę... myslałam, że padnę a i tak ledwo chodzę... A wszystko przez wuef i Giertycha.

Pączusia Cool Yeah! Jedna z rybek ma się nazywać Amber, albo przynajmniej Zizzy Wink
Brakuje mi tej "przyjazni" miedzy Billem a Izzy'm z czesci 7 xD

Cytat:
Albowiem Mikel, który uważał siebie za wielkiego artystę, usiadł przed nim na taborecie, ogłosił, iż zagra „Ósmą Symfonię Michaela Jacksona”


Mikel to dziecko specjalnej troski, bezmózgie warzywo z dysleksją! On nie umie grać, nawet symfonii Jacksona Laughing

Part super ekstra Very Happy Kiedy next? Very Happy

Zaaaabawki...

Pozdrówka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania Archiv Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26, 27, 28  Następny
Strona 25 z 28

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin