|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
panna x
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany: Poniedziałek 12-02-2007, 20:40 Temat postu: "Utracony dom" Rozdział 2 *14.02.2007r.* |
|
|
Ojjj, bardzo długo mnie tu nie było. Barrrdzo długo. Z prostego powodu: nie interesuję się już TH. To opowiadanie napisałam już kieeedyś tam dawno. Zawsze chciałam je opublikować, ale... zawsze coś przeszkadzało. Dopadła mnie ostatnio chęć napisania (albo dokończenia, czyli w moim przypadku napisania od nowa ) czegoś. Napisania i opublikowania. aby ulzyć mojej wyobraźni. Pamiętałam, że to Wy jesteście świetnymi oceniaczami - Wy, forumowicze thpoland, więc zdecydowałam się właśnie tutaj umieścić moje wypociny. Hm... Jak to wyjdzie i jak będzie ocenione to się zobaczy . Zapraszam na zanudzenie sie na śmierć .
P.S. Mam nadzieję, że pomożecie mi jakoś tytulik wymyślić, bo zawsze mam z tym pewien problem .
P.S.2 Jeśli to opo będzie podobne do jakiegoś innego to z góry przepraszam, lecz bardzo długo mnie tu nie było, jak już wyżej wspominałam, i nie orientuję się w Waszych dziełach.
P.S.3 Nakazuje się wytykać mi wszelkie błędy .
Rozdział 1
Dziki pisk, który docierał do jego uszu przyprawiał go o silne bóle głowy.
Zawsze.
Jego palce zwinnie przesuwały się po progach, tworząc coraz to inny akord. Prawa dłoń z pasją szarpała struny, wygrywając melodię, którą pokochały miliony, a której on nienawidził. Jednak z uporem maniaka starał się jak najlepiej wykonywać tę czynność. Dla niego. Przez niego.
Szybkie zerknięcie na tłum. To one doprowadzały go do tego pulsującego bólu w skroniach. Te młode istotki, zatracające się w „miłości” do niego. W tej chwili myślał tylko o jednym. Żeby się zamknęły. Żeby ten cały cyrk już się skończył. Żeby już mu pozwolił usiąść w ciemnym kącie pokoju hotelowego i oprzeć się o chłodną ścianę.
Podbiegł do dziewczyn stojących w pierwszym rzędzie, odgrywając melodię, którą zawsze kończyli każdy koncert. Ostatni raz przejechał piórkiem po strunach, odrywając zmęczone palce od gryfu. Uśmiechnął się promiennie, machając do tłumu.
Kłamca.
Uczucie ulgi ogarnęło jego ciało i umysł, gdy wybiegał ze sceny. Oparł się o ścianę, nabierając powietrza, które zwinnie ulokowało się w jego płucach. Natychmiast wokoło niego znalazła się grupka ludzi, mająca za zadanie dogodzić każdym zachciankom młodego chłopaka. Ktoś próbował wepchnąć mu kubek zimnej wody do rąk, a wysoki mężczyzna zawiesił na szyi dredowłosego gruby, oślepiająco biały ręcznik.
- Nie!!! – krzyknął, gdy po raz setny został zapytany czy nic więcej mu nie potrzeba i czy na pewno dobrze się czuje – Poradzę sobie, ok.?!
Dłonie mu drżały, a kolana ugięły się lekko pod wpływem coraz bardziej dokuczliwego bólu w skroniach. Grupka nieznajomych rozeszła się w różne strony z obrażonymi minami. Tom westchnął głęboko, odchylając głowę do tyłu. Znów to zrobił. Znów nawrzeszczał na Bogu winnych ludzi, jakby obwiniał ich o wszystkie nieszczęścia i katastrofy na świecie.
- Nie ładnie, braciszku.
Spojrzał na wysokiego bruneta, stojącego naprzeciwko niego z założonymi rękami na piersiach. Prychnął, ściągając gitarę, która już porządnie dała mu się we znaki.
- Spierdalaj – odparł cicho, wpychając dłonie głęboko do kieszeni, a wzrok zawieszając na swoich butach.
- Oj, to nie było miłe. Ani kulturalne – Bill zrobił krok w kierunku blondyna, zauważając, iż ten lekko drgnął. Uśmiechnął się z pogardą – Boisz się mnie? Własnego brata? – szepnął wpatrując się w czubek czarnej czapki Toma.
- Nie boję się ciebie – odpowiedział przez zaciśnięte zęby, czując jak paznokcie wbijają mu się w wewnętrzną część dłoni.
Bill przysunął się do niego bliżej, tak, że teraz doskonale czuł szybko bijące serce bliźniaka. Ręce ulokował po obu stronach jego głowy, uniemożliwiając mu jakąkolwiek ucieczkę. Zbliżył usta do ucha blondyna i szepnął:
- To dlaczego na mnie nie spojrzysz?
- Brzydzę się tobą – odparł, próbując opanować ten dziwny paraliż ciała.
Wokalista oderwał prawą dłoń od ściany i uderzył nią w mostek Toma, gniotąc za dużą o pare rozmiarów koszulkę. Dredowłosy zaczerpnął z głośnym świstem powietrza, zamykając mocno oczy.
- Już drugi raz spieszyłeś mi „Rette mich”. Jeżeli to się jeszcze raz powtórzy... – urwał na moment - ... pożałujesz – wysyczał jak wąż, który informuje swoją ofiarę, iż znajduje się w pobliżu i niedługo zatruje ją swoim jadem.
Popchnął blondyna na ścianę, puszczając koszulkę i oddalił się spokojnym krokiem, uśmiechając do Georga, który właśnie wybiegł ze sceny.
Tom wypuścił gorące powietrze z ust, zaciągając daszek czapki na oczy. Pociągnął nosem i zamrugał szybko powiekami. Prychnął cichutko, kręcąc głową na boki.
Przecież już powinien się do tego przyzwyczaić.
***
Podkulił nogi i objął je zmęczonymi ramionami. Zamknął ociężałe powieki, wdychając upojny zapach nocy. Mimo tak później pory, samochody nadal niestrudzenie przemierzały ulice miasta. Ludzie natomiast doszli do wniosku, iż jest to idealna godzina, aby się wyszaleć i wytańczyć w mocno zatłoczonych klubach. Właśnie tam bawił się przed chwilą. Jeśli oczywiście stanie pod ścianą można nazwać zabawą. Po wypaleniu dwóch paczek Marlboro, które miały służyć jako ukojenie nerwów, stwierdził, że to jednak nie jest miejsce dla niego. Aż go szczęka rozbolała od ciągłego szczerzenia się w stronę półnagich dziewczyn, lepiących się do niego jak mucha do... Cóż... W każdym razie wieszanie się na jego szyi nie sprawiało mu przyjemności. Jednak gdy zobaczył Billa zapoznającego się z anatomią ciała pewnej brunetki przy użyciu języka i rąk – wybiegł na dwór i zwymiotował na krawężnik.
Stalowe pręty barierki balkonu wbijały mu się boleśnie w plecy, gdy napierał na nie coraz mocniej... mocniej... i mocniej. Potrzebował jakiegokolwiek bólu fizycznego.
Poczuł silne uderzenie w twarz. Upadł na podłogę, raniąc sobie łokieć. Syknął z bólu.
- Ile razy ci mówiłem, żebyś tego nie robił, co?! – ostry krzyk rozległ się w ciemnym pomieszczeniu, dopełniając swego czynu – Ty kretynie! Jeśli ktoś się dowie zniszczysz wszystko co tak starannie budowałem! Cały mój sukces! Wszystko do czego doszedłem pryśnie! Ty kompletny idioto!
- Doszliśmy... – szepnął, spoglądając na Billa.
- Co? – zapytał jakby wybity z rytmu.
- Sam nie doszedłeś – odezwał się ponownie, dysząc ciężko – Doszliśmy.
Czarnowłosy stanął, wpatrując się w niego z dziwnym wyrazem twarzy.
Strach?
Rozpacz?
Zdziwienie?
To były ułamki sekund, których nikt inny oprócz Toma by nie zauważył. Ale teraz miał to w dupie. Gówno go obchodziło co tak naprawdę dręczyło Billa. Nagle czarnowłosy zaczął miotać się po pokoju, wyrywając sobie włosy i przeklinając pod nosem. Podniósł się powoli z zimnej podłogi, wycierając wierzchem dłoni krew z nosa. Splunął na posadzkę i ruszył w kierunku brata. Zniesie wszystko, ale pomiatać sobą nie da. Nigdy. Złapał wokalistę obiema dłońmi za koszulkę, pchając na ścianę. Widział zaskoczenie w jego oczach i czerpał z tego niesamowitą przyjemność. Nareszcie słaby. Chociaż przez moment. Miał nadzieję, że zadał mu taki sam ból jak on jemu, gdy z całej siły rzucił chłopakiem o mur. Bill zachłysnął się i zsunął na ziemię. Chwila ciszy... Aż niespodziewanie w pomieszczeniu rozległ się histeryczny śmiech. Głośny. Kłujący w uszy.
- Nigdy taki nie będziesz! Nie potrafisz!– wydusił czarnowłosy, łapiąc się za brzuch, który nie zdołał wytrzymać takiej dawki rozbawienia.
Dredowłosego ogarnęło uczucie wściekłości i współczucia jednocześnie. Uklęknął obok wijącego się ze śmiechu brata.
- Może i nie. Ale przez chwilę owszem – szepnął.
Brunet ucichł. Wpatrywał się w ścianę, oddychając miarowo. Nagle odwrócił się i zwymiotował. Przerażenie Toma nie byłoby takie wielkie, gdyby chłopak zwymiotował jedzeniem. Ale to była krew.
- Bill! Cholera, Bill! Co ci jest?! – odgarnął mu włosy z karku i twarzy.
- Wypierdalaj ode mnie!!! – krzyknął, plując śliną na wszystkie strony.
Gitarzysta odskoczył wystraszony. Jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie. Nic nie rozumiał. Ta krew... Bał się o niego. Ostatnio schudł jeszcze bardziej. O ile to możliwe... Obserwował jak czarnowłosy wstawał powoli, chwiejąc się lekko.
- Widzę, że nasz malutki Tomuś zaczął się bronić? – szeptał, lecz słyszał każde jego słowo tak jakby wykrzykiwał mu je do ucha – Nigdy więcej tego nie zrobisz, rozumiesz? - Bill zbliżył się do niego i złapał mocno za krocze. Dredowłosy jęknął cichutko, zaciskając zęby – Bo cię zajebię... – dokończył patrząc w te same tęczówki, których on był właścicielem – A tego... – drugą dłoń zacisnął na nadgarstku brata. Dokładnie tam, gdzie znajdowała się zielona opaska. Tom syknął, próbując się wyrwać, jednak wokalista trzymał zbyt mocno - ... już nigdy nie zrobisz, jasne? Jasne?! - powtórzył, gdy nie dosłyszał odpowiedzi. Zwiększył ucisk obu dłoni, przekrzywiając wyczekująco głowę.
- Tak – wychrypiał starszy Kaulitz, oddychając ciężko.
- To dobrze – oderwał ręce od ciała dredowłosego – A teraz pójdziesz do garderoby i pobrzdąkasz sobie na tej pieprzonej gitarze – rozkazał przeczesując włosy palcami
Tom nawet nie próbował się sprzeczać. Wyszedł cichutko, czując gulę w gardle i ból w okolicy serca. To on znów był górą.
Ukrył głowę w ramionach, przygryzając wargę.
- Za bardzo cię kocham, braciszku – wyszeptał, gdy jedna łza utorowała sobie ścieżkę na jego policzku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez panna x dnia Środa 14-02-2007, 19:35, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 12-02-2007, 21:43 Temat postu: |
|
|
Pamiętam Cię przede wszystkim z jednoczęściówki : "Chodź pokażę Ci jak się kochać", która była bardzo dobra.
To dobrze, że napisałaś coś nowego ( a może odświeżyłaś stare?)
Fabuła zaskoczyła mnie. Dawno nie czytałam czegoś, gdzie bliźniacy nie okazują sobie braterskiej miłości, a wręcz przeciwnie. Jednak nie zrozumiałam, skąd w nich się bierze ta agresja.
Może po prostu nie doczytałam, a może dopiero wszystko się wyjaśni?
Podobało mi się, zaciekawiło mnie i zaintrygowało.
Pozdrawiam B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Poniedziałek 12-02-2007, 22:07 Temat postu: |
|
|
oo mi sie podoba
przedewszystkim bo jest tu coś nowego
koniec wielkeij ponad wszystko miłości braci K (jak Kaczyńscy o.O) ładnie piszesz dobrze sie czyta ale ten kolor mnie dekoncentrował ze duzo go i mi sie zlewało musiałam zaznaczyc tekst zeby czytac
czekam z neicierpliwoscia na reszte
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justynka_Kaulitz
Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rybnik:D
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 9:26 Temat postu: |
|
|
bardzo bardzo bardzo mi się podobało...
fabuła fajna, jeszcze takiego czegoś nie czytałam...
Tylko wkurza mnie Bill w tej części... potwór jeden...
i zbo9czeniec na dodatek Nie no, ale part poruszający dość...
czekam co dalej się wydarzy... bo teraz więcej nie moge powiedzieć...
buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Monia17
Dołączył: 12 Paź 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 11:58 Temat postu: |
|
|
To jest piękne takie inne niż wszystkie mam nadzieje że będziesz pisać dalej.Wierze w Ciebie i twój wspaniały talent któty tak fantastycznie opisuje sytuacje,uczucia i wydarzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
panna x
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 12:30 Temat postu: |
|
|
Beata --> oooo! A jednak ktoś mnie pamięta ! Hm... Skąd bierze się ta agresja później się okaże i napewno to zrozumiesz . Dziękuję za cudny komentarz, który był wielce daleki od infantylnego: "Super! Pisz dalej!" albo "Do bani! Nie pisz więcej!" z czego jestem bardzo uradowana .
Mod-Troskliwy Miś --> ulala, widzę ktoś tu został Modem . Pewnie już dawno, tylko mnie długo nie było . Mimo wszystko gratuluję .
Mod-Troskliwy Miś napisał: |
koniec wielkeij ponad wszystko miłości braci K |
Hm... Czyżby napewno koniec ? Oj, ja nic nie mówię ani nie gwarantuję! . A co do tego kolorku... Hm.. U mnie jest dobrze i wszystko piknie widać. Także no ja nie wiem.
Dziękuję za szczerą ocenę .
Justynka_Kaulitz --> Cieszę się, że sie podobało . Ach, jak to tak kurde miło jak ktoś tak pisze . Widzę osiągnęłam efekt, bo Bill miał właśnie wkurzać i wyzwalać negatywne emocje .
Monia17 --> Zawstydziłaś mnie na maxa... Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył napewno pomyliłby mnie z ogromnym burakiem nadającym się tylko do rozkrojenia na buraczkową zupkę O.o. Dziękuję .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez panna x dnia Wtorek 13-02-2007, 13:44, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
miluni@
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jaworzno
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 13:09 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że nie zostanę zbutowana po wyrażeniu mojej opinii . Nie za bardzo mi się podobało. Nie mogę sobie wyobrazić Billa w tej roli "tyrana". Ogólnie wszystko ładnie, ale śmiać mi się chciało xD. Nie wiem, może to dlatego, że częściej spotyka się Toma w tej roli dominującego brata. Tak czy inaczej będę tutaj wpadać Pozdrawiam i życzę weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
panna x
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 13:27 Temat postu: |
|
|
Słońce, to Twoja opinia i ja nie zamierzam Cię za nią... ee... jak to było... zbutować. Widocznie trzeba mieć odrobinę wyobraźni, żeby ujrzeć Billa w takiej właśnie roli. Nie wiem, może to dlatego, że częściej spotyka się Toma w tej roli dominującego brata. --> nie chciałam być taka jak to "częściej" . Chciałam przedstawić Wam, że to co widoczne z wierzchu nie zawsze jest takie w środku . Pozdrawiam i dziękuję za szczerą opinię a nie owijanie w bawełnę .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
night-kid
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z zakładu dla przeciętnych inaczej
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 14:48 Temat postu: |
|
|
No no no... czyżby Billuś całkiem skapcaniał? To mi już pachnie chorobą psyhiczną. Troszke dziwne, ale fajne, postaram się czytać na bierząco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
panna x
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 16:00 Temat postu: |
|
|
night-kid napisał: |
No no no... czyżby Billuś całkiem skapcaniał? To mi już pachnie chorobą psyhiczną. |
hehehe . Nieźle to ujęłaś . Skapcaniał... Śmierdzi mi tutaj jakąś starą skarpetą, która suszy się na piecu w mieszkaniu babuni . O jeżu....
mwah
edit 14.02.2007r.
Och, taaaak. Walentynki. Ukochane święto zakochanych. Cóż. Nigdy tego nie uznawałam i uznawać nie będę, także życzeń ode mnie, ociekających słodyczą się nie spodziewajcie . No a tym czasem kolejna część. Życzę wytrwania w tej nudzie jaką Wam dziś (i nie tylko dziś ) zaserwuję . Dydy będą dla hm... dla wszystkich, którzy skomentowali poprzednią część . Mwah .
Rozdział 2
Gwar miasta, trąbienie zniecierpliwionych kierowców oraz pisk opon zbudziłyby nawet niedźwiedzia z zimowego snu. Jednak młodego chłopaka, leżącego bezwładnie na łóżku nie trzeba było budzić. Światło wschodzącego dopiero słońca padało na rozrzucone wokół jego głowy złociste dredy. Naga klatka piersiowa raz unosiła się, za drugim razem opadała. I tak nieprzerwanie. Zaś biała pościel z niebieskim haftem skutecznie zakrywała nogi młodzieńca. Zaplecione dłonie spoczywały spokojnie na jego piersi, a oczy utkwione były w lekko popękanym suficie. Wpatrywał się w niego już bardzo długo. Nawet głupiec zorientowałby się, że tak naprawdę nie widzi w nim nic ciekawego. Ba! On zdawał się w ogóle go nie zauważać! Za to o wiele bardziej ciekawe były myśli młodzieńca, które nieprzerwanie kręciły się wokół jednej osoby. Osoby, której nie potrafił znienawidzić, choć zapewne według jakiegokolwiek obserwatora, na pewno sobie na to zasługiwała. Ale sęk w tym, że Tom Kaulitz nie mógł popatrzeć na to wszystko z boku, ponieważ był w samym środku, czy tego chciał czy nie. Tymczasem powieki chłopaka zamknęły się szczelnie, bo ich właściciel doszedł do wniosku, że zaczyna widzieć niezidentyfikowane, czarne plamki przed oczami.
- Myślisz, że się uda? – zapytał czarnowłosy młodzieniec z fryzurą, która widocznie miała przypominać tą z mangowych komiksów. No, właśnie. Miała.
- Jasne, że tak – odparł drugi, tym razem blondyn z czymś co przypominało mopa do podłogi na głowie. Tylko w innym odcieniu.
Klęczeli za kępą wysokich krzaków, przenosząc niecierpliwie wzrok z drzwi na skrzynkę na listy i odwrotnie. Tom przygryzł dolną wargę jak to zwykle robił, gdy czymś się przejmował. Zaś Billowi oczy jarzyły się jak sroce, która przyuważy coś cennego. Nagle usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Skurczyli się jeszcze bardziej, obserwując dokładnie dalszy ciąg wydarzeń.
- Trzy... – odezwał się Dredowłosy, gdy pan Brenn był dwa kroki od „miejsca akcji”.
- ...dwa... – podjął drugi chłopak.
Klapa skrzynki głośno skrzypnęła pod wpływem jej podniesienia.
- ...jeden! – dokończył odliczanie.
W tym samym momencie można było usłyszeć donośny krzyk mężczyzny, po chwili potok soczystych przekleństw, a po tym pomruki obrzydzenia. Wytarł swoja oblepioną psią kupą dłoń o trawnik. Dwójka dzieciaków wyturlała się z krzaków wprost na środek ulicy, wyjąc ze śmiechu. Blond włosy walił pięścią o ziemię, a drugi osobnik ocierał sobie jedną ręką łzy z policzków, a drugą trzymał się za brzuch.
- Wy! – mężczyzna wyciągnął w ich kierunku drżący palec wskazujący – Wy! – powtórzył, rozszerzając oczy tak bardzo, że wyglądem przypominał psychicznego maniak- mordercę – ZNOWU TO ZROBILIŚCIE! – wrzasnął, robiąc w ich kierunku pare szybkich kroków.
Jednak chłopcy przeczuwając niebezpieczeństwo, jak na baczność zerwali się na nogi i ponownie wbiegli do lasu. Jeszcze długo słyszeli krzyki właściciela skrzynki. W końcu po parominutowym maratonie dobiegli do jeziorka. Opadli na trawę, łapiąc się za serca. Tom z szerokim uśmiechem na twarzy położył się, podsuwając ręce pod głowę. Nie dało się ukryć, że był niesamowicie zadowolony. Po chwili poczuł rozciągające się obok ciało brata.
- To było zajebiste – podsumował Bill.
- Taaaa... – wymruczał, przyjmując z wdzięcznością ciepłe promienie słońca, muskające jego twarz.
Uśmiechnął się lekko na wspomnienie tamtych... pięknych i beztroskich, czasów. Lecz kąciki jego ust szybko zjechały w dół, a z gardła wydobyło się głośne westchnienie. Tak bardzo pragnął, aby tamte chwile powróciły... Chwile czy on? Żeby znów byli Nierozłącznymi Bliźniakami Kaulitz. Tymi co zawsze wszystkim uprzykrzali życie. Tymi rozrabiakami. Dzieciakami, które za nic miały sobie uwagi i skargi dorosłych, ponieważ posiadali cenny skarb. Swój świat – swój własny. Razem. Zawsze razem przeciwko innym. „Żyj chwilą!” krzyczeli do nieba, przybijając sobie „piątki”. Teraz pozostały mu jedynie wspomnienia.
Tak bardzo mu ufał... Jednak on zawiódł jego oczekiwania. Nagle ujrzał w nim kogoś innego. Kogoś, kogo nigdy by się nie spodziewał. Miał nadzieję, że on jeden zrozumie... że nie odrzuci. A jednak. Potraktował go jak psa, który zdradził... Ale on przecież nie zdradził! To tylko jego uczucia... A tych nie potrafił powstrzymać. Tłumić i ukrywać – tak. Ale nie długo. Nie przed swoim bratem. Bliźniakiem. „Mówimy sobie WSZYSTKO” – tego się trzymali. Taką zasadę zawsze wyznawali. Miał zrozumieć - przynajmniej tego oczekiwał po czarnowłosym. Przeliczył się. Widocznie nie dość dobrze go znał. Nie znał w ogóle...
Nienawidził jego tekstów. Nienawidził melodii, które dla niego stworzył. To potrafił. Lecz nie umiał znienawidzić jego. Po prostu brakowało mu siły. Ponieważ, gdy spoglądał mu w twarz... wierzył... wierzył uparcie, że to nie on. Że to ktoś inny. Ktoś kto brutalnie i jakby z premedytacją odebrał mu tego „właściwego” Billa. Ktoś zły i zepsuty. „To nie ty” powtarzał w myślach wraz z bólem, który towarzyszył pięści i słowom czarnowłosego.
Tom otworzył oczy, podnosząc się na łokciach. Ogarnął wzrokiem pokój pięciogwiazdkowego hotelu, a jego delikatną twarz wykrzywił wyraz niezadowolenia. To nie miało być to. Nie luksusy. Nie usługiwanie im na każdym kroku. Nie kupa forsy płynąca jak rzeka na konto ich rodziców. Mieli być ONI. Tylko. Oni i muzyka. Reszta się nie liczyła. Nie wyszło? To mało powiedziane. Upadli na samo dno, zapominając co tak naprawdę chcieli stworzyć. Stali się komercyjni. I chyba jako jedyny w zespole zdawał się to zauważać. Teraz byli produktem mediów i światka show biznesu. Produktem z przylepioną ceną, która z dnia na dzień traciła na wartości. Promocje... Zniżki... Bał się, że niedługo trafią do kosza na śmieci, zużywszy się i przetarłszy na proch. Ale może dobrze by się stało...? Może wtedy Bill by wrócił... Ten prawdziwy.
Niespodziewanie drzwi się otworzyły, a do środka wpadł obiekt jego rozmyślań.
- Do cholery jasnej! Za dziesięć minut wyjeżdżamy kretynie! – wrzasnął szczupły młodzieniec, stając na przeciwko łóżka.
- A która godzina? – spytał niezbyt przytomnym głosem.
- Za dziesięć dziesiąta! – ponownie usłyszał krzyk brata, który wyszedł, bełkocząc coś pod nosem i trzaskając w końcu drzwiami.
- To nie ty... – szepnął przygryzając dolną wargę – To nie ty... – powtórzył bezradnie, chowając twarz w poduszkę.
p.s. zwracajcie uwagę na to co jest wytłuszczonym drukiem, bo to nie zawsze oznacza to, co niby ma oznaczać .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 14-02-2007, 23:54 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Produktem z przylepioną ceną, która z dnia na dzień traciła na wartości. Promocje... Zniżki... Bał się, że niedługo trafią do kosza na śmieci, zużywszy się i przetarłszy na proch. |
Bardzo podoba mi się to zdanie, ma w sobie taką głębię. Niestety, taki czasem bywa koniec wielkiej i oszałamiającej kariery. Ciekawe jak będzie w tym przypadku?
Podobały mi się te wspomnienia chłopięcych wygłupów. Dzieciaki maja naprawdę nieziemskie pomysły, jeśli chodzi o płatanie figli.
Tylko nadal nie wiem, co tak naprawdę stało się między braćmi.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martosia
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 15-02-2007, 6:40 Temat postu: |
|
|
Nie zazdroszczę temu Tomowi.
A skoro nie zazdroszczę Tomowi to nie zazdroszczę także sobie.
Dobrze wiem w jakiej Tom jest sytuacji, bardzo dobrze wiem. Właściwie to można powiedzieć, że prawie znajduję się w takiej samej.
Wiem jakie to uczucie bezsilności. Wewnętrzny ból i słabość. I przecież wszyscy myślą, że jest ok. Takie niewinne, braterskie... zaczepki [?].
Mam nadzieje, że wyjdzie z tego cały i bez większych urazów psychicznych [].
Pozdrawiam,
czekam na niu,
Marta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martosia
Dołączył: 20 Maj 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 15-02-2007, 6:51 Temat postu: |
|
|
Nie zazdroszczę temu Tomowi.
A skoro nie zazdroszczę Tomowi to nie zazdroszczę także sobie.
Dobrze wiem w jakiej Tom jest sytuacji, bardzo dobrze wiem. Właściwie to można powiedzieć, że prawie znajduję się w takiej samej.
Wiem jakie to uczucie bezsilności. Wewnętrzny ból i słabość. I przecież wszyscy myślą, że jest ok. Takie niewinne, braterskie... zaczepki [?].
Mam nadzieje, że wyjdzie z tego cały i bez większych urazów psychicznych [].
Pozdrawiam,
czekam na niu,
Marta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Noire
Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 2087
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Piątek 16-02-2007, 11:02 Temat postu: |
|
|
O! Coś nowego, coś innego.
Nie ma miłości bliźniaków.
Przyjaźni między nimi.
Jest inaczej i jest dobrze.
ba! B. dobrze!
Podobaja mi się opisy, dialogi między Billem, a Tomem.
Podobają mi się te wspomnienia [na zielono]
Ale nie wiem co stało sie przyczyna konfliktu B&T.
Tak myslę, i myślę, i nie umie wymyślić.
Poczekam na kolejna część, poczekam.
Na razie jest ładnie, naprawdę ładnie.
Pozdrawiam.
Noire.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Justynka_Kaulitz
Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rybnik:D
|
Wysłany: Piątek 16-02-2007, 12:11 Temat postu: |
|
|
no to nie on...
zal mi Toma... ciekawa jestem jacy oni naprawde sa czy udaja czy nie w rzeczywistosci, no ale nie o tym... nie wiem ale Twoje party daja mi do myslenia... wiesz... przypominaja mi sama siebie(chodzi mio cechy i zachowanie Billa i nienawisc)w pewnym sensie z moimi co prawda starszymi bracmi, ale kiedys bylo tak samo u mnie jak to co teraz piszesz, fakt jestem egoistka niestety przyznaje sie do tego, fakt faktem ze slawa mnie nie zmieniala, ale to niesamowite, ze moge o sobie czytac w twoim opu... nie wiem czemu... teraz sie zmienilam jush nie jest jak kiedys naszcescie...
Efekt z Billem osiagnelas w 100% tylko czemu Tom nie moze sie postawic i tesh nakrzyczec na Bidona P? hehehe zobaczymy co sie dalej wydarzy... troche szok, Tomus wraca wspomnieniami i gra tak jakby tego dobrego a Bill tego zlego he he he oki czekam na dalszy ciag wydarzen...
buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Troskliwy Miś
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Tesco
|
Wysłany: Piątek 18-05-2007, 15:27 Temat postu: |
|
|
w tym opowiadaniu już nikt dawno się nie wypowiadał więc uznaję je za przeczytane przez większość
więc przenoszę Do Archiwum
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|