|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Crispi_Jones
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łęczna
|
Wysłany: Środa 12-04-2006, 21:16 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Nazwali mnie satanistką. I chociaż moja mama zachodziła w głowę, by wytłumaczyć im, że ta siedmiolatka ubrana w czarne getry i mroczną bluzkę z czaszką wcale nie jest chodzącym uosobieniem zła (...) |
Czemu była tak ubrana? Bo chyba nie zdecydowała o tym sama? Siedmioletnie dzieci jeszcze nie przywiązują wagi do tego jak są ubrane. Jeszcze się nie buntują. Nie dbają o swój wizerunek. Poszukują przyjaciół, nie chcą być odrzucone i nieakceptowane.
Cytat: |
Pamiętam ostatni Dzień Kobiet... |
Czekaj, czekaj czyli seks pod wierzbą ( ) miał miejsce gdy Bill miał... 15 lat i 6 miesięcy (no może z kawałkiem, bo nie pisze konkretnie marzec, tylko wiosna)? Nie wyobrażam sobie tej tyczki z rozwichrzonym fryzem i kolczykiem w brwi kochającego się z taka samą młodą dziołchą jak on. Ale cii... Szczegół.
Bo ogólnie podoba mi się. Ma podobny odrobinę klimat do poprzedniego Twojego opowiadania, a mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, jak bardzo mnie ono urzekło. Ona nie wie. Ona sie gubi. Świetnie to opisujesz. Pozatym intrygujesz... Już się wciagnęłam. Jednym słowem - pisz, bo się podoba i już!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mod-Fish'n
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd!
|
Wysłany: Środa 12-04-2006, 21:43 Temat postu: |
|
|
Ożesz, trza błędy poprawić.
Dlaczego była tak ubrana?
Nie wiem... może to był jakiś wyjątkowy wybryk natury (uwaga! moje opowiadanko zawiera elementy science fiction! ), który już od najmłodszych lat miał w d...ziupli cały ten świat?
Seks z Bill'em (ożesz, apetycznie brzmi... )...
Nie zapominajmy o Tomie, który podobno robił to wieku 13 lat.
Dobrze... trzeba coś napisać.
Tylko jak zacząć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SimplePlanowa
Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network. ^.-
|
Wysłany: Środa 12-04-2006, 22:08 Temat postu: |
|
|
o takk swietne
ja chce juz wiecej xD !
mi tam bledy nie przeszkadzaja bo i tak sie swietnie czyta
czekam na wiecej ! wenki zycze ! Buźka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Sendess
TH FC Forum Team
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: place where dreams and reality become one
|
Wysłany: Czwartek 13-04-2006, 18:11 Temat postu: |
|
|
Przychodze na forum, index, fani dla fanów, rozrywka, muzyka, jednoczęściówki ... wieloczęściówki.
I co ?
Nie ma next parta ?
Nie .... niestety ....
więc mruknąwszy ze wzgardą Mavi z pytaniem skierowanym do jej mistrzyni Pikoliny o treści "Kiedy kurcze będzie ten next part?" odwraca się w knieję bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je
( Kocham Mickiewicza ahh )
pikolina rette
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasiex
Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pooznań ;D
|
Wysłany: Czwartek 13-04-2006, 21:28 Temat postu: |
|
|
Uau uau uau, Pikolina, trzymasz poziom
Jedno z nielicznych opowiadań, gdzie długie opisy nie nudziły mnie po 5 linijkach^^
no co... jakoś takk.. bosko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Demigod
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 15-04-2006, 21:57 Temat postu: |
|
|
Pikolina!!!
Robisz nam tu smaczek, a potem co? A zaczynaj se jak chcesz, potem się rozkręcisz W Święta już miej święty spokój od nas, ale może w poniedziałek...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Fish'n
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd!
|
Wysłany: Niedziela 16-04-2006, 19:12 Temat postu: |
|
|
Szczerze?
Codziennie dopisuję tylko kilka linijek, a nie chcę wam wrzucić czegoś krótkiego.
Poza tym coś mało osób to czyta, zastanawiam się, czy w ogóle warto. xD
Ale nieee...
Ja was nie zostawię.
Coś się trzaśnie... już niedługo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mond
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze stolicy
|
Wysłany: Niedziela 16-04-2006, 21:57 Temat postu: |
|
|
oj Pikolina...mysle ze ludzie sie jeszcze rozkreca i zaczna komentowac w kazdym razie masz juz pierwsze mam nadzieje takze stale czytelniczki twojego nowego opowiadania i to wlasnie my czekamy na ciag dalszy
pamietaj o tym!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Sendess
TH FC Forum Team
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: place where dreams and reality become one
|
Wysłany: Poniedziałek 17-04-2006, 9:17 Temat postu: |
|
|
Jak nie dasz niedługo nexta to Cię chyba uduszę
Zlituj się .... prosze .... napisz tego nexta xD ja tu umre z ciekawości .... :>
Senseiu !
Jak będzie Pikolina po dobroci czy nie ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ewlina
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pruszków
|
Wysłany: Wtorek 18-04-2006, 11:48 Temat postu: |
|
|
OOOO!!!!!!!!! Właśnie przeczytałam twoje opo! Powiem że jestem zszokowana! To jest piękne!!!!!!!!! Ale prosze nich ona będzie z Billem, pomimo tego co jej zrobił. Nich poprostu sie spotkają i on ją przeprosi! Albo żeby ona napisała mu e-maila o tym co czuje a on by sie przejoł i coś tam jescze wymyślisz. Ale błagam niech oni będą razem. Jak napiszesz, to twoja sprawa, bo i tak będe czytać twoje opo. Masz pewność że zdobyłaś następną stałą czytelniczkę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasiex
Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pooznań ;D
|
Wysłany: Piątek 21-04-2006, 22:58 Temat postu: |
|
|
Ok. Czemu jak wchodzę ciągle jest Part 1 ?? xD
Ja stosuję technikę - nie wchodzić jakiś czas - potemu duużo czytać xD
A teraz nie ma nic.. czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reckless
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 22-04-2006, 8:32 Temat postu: |
|
|
Pikolina to jest swietne !!! i szczerze mowiac jeszcze lepsze niz poprzednie Twoje opowiadanie ! te słowa.. takie pikne.. czue jej bol, czuje tesknote za Billem... BOZE JAKI TY MASZ TALENT !
czekam na nastepa czesc i wenki zycze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madż
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 22-04-2006, 14:28 Temat postu: |
|
|
oooo
ale tu pieknie sie rozkreca Pikolinko
masz juz stala czytelniczke
tylko prosze: kolejna czesc, jak najszybciej..dzis ??dzis!!
pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Sendess
TH FC Forum Team
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 755
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: place where dreams and reality become one
|
Wysłany: Sobota 22-04-2006, 16:05 Temat postu: |
|
|
Piiiiiiiiiiiikoooolina .....
Daj następnego parcisława ( )
Proooosze ...... podaruj dzieciom słońce ...
bądz człowiekiem .... !
<ja tu czekam .... >
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Demigod
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 22-04-2006, 23:43 Temat postu: |
|
|
Ehhh i znowu to samo... Pikolina nie pojawia się całymi dniami... Skąd my to znamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Fish'n
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd!
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 16:14 Temat postu: |
|
|
Eh... wybaczcie!
Jeszcze kilka linijek... poprawię błędy.
Dzisiaj coś Wam wpierdyknę, obiecuję!
EDIT:
JESTEM!
MAM CZĘŚĆ!
I wiecie co?
Nie jestem zadowolona. xD
Nie wyszło...
Końcówka zwłaszcza.
CZĘŚĆ II
8.10.2005
Nie pisałam dobry tydzień... Czy powinnam żałować? Nie sądzę...
I tak w kółko to samo: durny budzik, durna szkoła, durny dom (z niesamowicie upierdliwą młodszą siostrą), jedyna przyjemność dnia, czyli spacer po mojej ukochanej łące, durne lekcje, których i tak nie rozumiem, i durny obowiązek pójścia spać. Nie lubię spać. Przecież mogłabym tego nie robić, prawda? Mój organizm szepce mi jednak co innego, gdy tylko wybije 24.00 i upewnię się, czy na pewno zaczął się kolejny dzień.
I po co piszę? No po co?
Pogłębiam się w absurdzie własnych myśli. Czuję, jak topię się w tym morzu glupoty, wyciągam ręce ku niebu i czekam, aż ktoś rzuci się w moim kierunku.
A przecież ja umiem pływać.
Wiem, co zrobić, by znaleźć się na brzegu... A kiszę się we własnym sosie.
"No, Nicole! Pomyśl o nim jeszcze raz... No! I jeszcze raz... Boli? Żal mi ciebie... Czekaj, czekaj! Przestałaś myśleć! No! Wbij sobie kolejną igłę w serce! Właśnie taaak... Ale dlaczego płaczesz? Zwariowałaś?".
Jestem głupia jak but... ba! Jak cała fabryka butów!
Wezmę się wreszcie za tą chemię... muszę poprawić oceny...
I tak każda moja notatka mówi o niekończońcym się niezadowoleniu, a sama od mojego rozstania z Bill'em nie zrobiłam absolutnie nic, by coś zmienić!
9.10.2005
Wow...
Okazuje się, iż zmiana przyjdzie sama. Wcale jednak nie jest mi do śmiechu...
Tak, jak zawsze po szkole, cisnęłam plecakiem o róg korytarza, zdjęłam lekko zabłocone trampki, posłałam w kierunku lustra przelotne spojrzenie i udałam się do kuchni. Stanęłam przy zlewie i znów umyłam sobie ręce płynem do mycia naczyń, na co moja mama oczywiście pokręciła przecząco głową. To był nasz codzienny rytuał, chociaż tym razem nie dodała: "Wystarczyło parę kroków dalej i byłabyś w łazience! Narysować ci mapę?". Dziś milczała. Coś najwyraźniej ją gryzło.
Talerz z przypaloną zupą prawie wysmyknął jej się z ręki i kilka kropel znalazło się na śnieżnobiałym obrusie. Mama usiadła przede mną i wlepiła we mnie swoje ogromne, zielone oczy (których to "klony" świecą nad moim nosem).
- Poczekam, aż zjesz... bo musimy porozmawiać. - powiedziała zwieszając głowę.
- To może ja poczekam, aż skończymy rozmowę i potem zjem?
- Nie nie.. jesteś pewnie zmęczona po szkole, musisz zjeść coś ciepłego...
- Ale ja nie potrafię, skoro widzę, że coś cię gryzie!
- Ależ mnie nic nie gryzie! No.. jedz... - uspokajała, co i tak wcale nie uśpiło mojego lekkiego zdenerwowania.
Wiedziałam jednak, że gdy tak wyglądała przez to małe okienko, jakaś dziwna myśl wierciła jej dziurę w czaszce, dlatego, by jak najszybciej dowiedzieć się, o co chodzi, zjadłam w pośpiechu cały przypalony obiad. Pokazałam jej (wylizany aż) talerz, spojrzałam pytająco i zamieniłam się w słuch.
- Widzisz, skarbie... - zaczęła spokojnym tonem - Rozmawiałam dzisiaj z tatą przez telefon...
- Coś się stało? - wystraszyłam się
- Nie. Właściwie nie omówiliśmy wszystkich szczegółów, bo akurat miał pacjentów...
- Szegółów czego?
- Widzisz... tacie zaproponowano pracę w nieco lepszej klinice...
- Ale w Lotische jest tylko jedna, marna przychodnia! - zaśmiałam się cicho.
- No właśnie...
- Więc o co chodzi?
- Otóż... Twój ojciec, a mój mąż, będzie pracował w Magdeburgu.
- O... Czyli nie będzie za często przebywał w domu?
- Będzie...
- Więc... o co chodzi?
- Chodzi o to, że zmieni się nietylko jego życie...
- Nie rozumiem... - (a w tym momencie nie rozumiem, jak mogłam się nie domyślić)
- To proste. Przeprowadzamy się.
- Eee... słucham?
- To, co słyszałaś...
Musiałam upewnić się, czy nie śnię, więc uszczypnęłam się pod stołem w lewą rękę. - Mamy zostawić nasz kochany dom?
- No na to wygląda...
Zapadła niezręczna cisza. Z racji, iż jest kilka rodzajów "niezręcznych cisz", mogę powiedzieć, iż ten, który raczył zagościć między nas dwie, był najdziwniejszy z możliwych. Ta cisza przewracała flaki w brzuchu i wbijała w głowę setki małych igiełek, ale jednocześnie zmuszała do odtworzenia w umyśle całego filmu ze swojego życia w jedną sekundę. Co za tym idzie? Równie szybkie myślenie o życiu. Ta zawrotna szybkość wywołała jednak w mojej głowie dziki harmider i poczułam, że ledwo siedzę.
- I tak spokojnie o tym mówisz? - zażenowałam się. - Tu jest tyle wspomnień... całe nasze życie... moje dzieciństwo... o! Zobacz! - wstałam i podbiegłam do framugi kuchennych drzwi. - Miarka... moja i Jenny. Już nigdy nie będę mogła sprawdzić ile centymetrów miałam trzy lata temu? Albo pięć... dziesięć?
Do głowy napływały mi setki przeróżnych pytań. Mama patrzyła na mnie z wybałuszonymi oczyma, jakby bała się, że zaraz wpadnę w dziki obłęd, podejdę i palnę ją w ucho. Wcale jednak nie chciałam tego zrobić...
- Ale nie musisz się od razu tak negatywnie nastawiać na całą sytuację. Siądź dziecko, to coś ci powiem.
- Nie... najpierw ja ci coś powiem! - zaczęłam ostro, ale mama całkiem zmieniła postawę, spojrzała na mnie stanowczo i wskazała palcem na krzesło. Uległam. "Niech jej będzie...".
- Mnie i tatę martwią twoje złe oceny...
- Co ma piernik do wiatraka?!
- Nicole! Daj mi skończyć! Do cholery jasnej, mi też jest ciężko... ale pohamuj się, chociaż teraz!
Strasznie trudno jest przemówić mi do rozsądku, ale z racji, iż miałam wręcz wpojoną zasadę szacunku do wszystkiego, co się rusza (choć mogłoby mnie to nie wiem jak denerwować), zamilkłam. "Niech znów jej będzie...".
- Nie wierzę, że jesteś głupia, bo przed tym wszystkim uczyłaś się bardzo dobrze.
- Przed CZYM wszystkim? - zapytałam dobitnie i naszła mnie wielka ochota na to, by po prostu uciec do mojego pokoju.
- Spójrzmy prawdzie w oczy. Od kiedy Bill stąd wyjechał, zmieniłaś się. Masz mnie za podstarzałą idiotkę, która nie rozumie tych waszych "nastoletnich świergotów". Ale ja nie jestem ślepa. Brakuje ci go, tak?
Zakasowała mnie. Kompletnie. Przeanalizujmy jednak całą wypowiedź...
"Od kiedy Bill stąd wyjechał, zmieniłaś się" - miło, mamusiu, iż raczyłaś to zauważyć. Ale dlaczego milczałaś? Skoro widziałaś, jak zamykam się w sobie, dlaczego nie objęłaś mnie ramieniem, nie powiedziałaś chociaż durnego: "On nie zasługiwał na ciebie!" i nie próbowałaś pomóc mi zburzyć tą straszną barierę, jaka otoczyła całe moje zakłopotane serce? Może dawno byłoby już po wszystkim?
"Masz mnie za podstarzałą idiotkę, która nie rozumie tych waszych "nastoletnich świergotów" " - to ty powiedziałaś, moja kochana rodzicielko.
"Ale ja nie jestem ślepa. Brakuje ci go, tak?" - TAK! BRAKUJE! Dniami i nocami myślę, "co by było, gdyby...?". Co by było, gdyby został? Co by było, gdyby już mi przeszło? Co by było, gdybyś zechciała mi pomóc? No co by było?! Niechże mi ktoś, do cholery, odpowie!
- To był tylko przyjaciel... - skłamałam, zwieszając głowę.
- Ale zostawił w twoim sercu ślad, którego nie sposób wymazać. - odparła, a ja zdziwiłam się, iż moja mama potrafi w ten sposób mówić. Może faktycznie miałam ją za "podstarzałą idiotkę, która nie rozumie nastoletnich świergotów"?
- Mamo, nie mówmy o tym...
- Mówmy. Zrobi ci się lżej...
Przeszła przeze mnie fala ciepła. Jej głos był jak balsam na moje skołatane nerwy. Patrzyła na mnie tak poczciwie, wiedziałam, że rozumie to wszystko, co ogarniało mnie coraz bardziej... Powiedzieć?
- Ale ja nie mam żadnego problemu.
Nie powiedzieć...
- Masz. Właśnie próbujesz mi wmawiać, że wszystko jest dobrze. To kłamstwo. Chcesz kłamać?
- Chcę! I tak żyję w zakłamanym świecie... Kolejna obłuda? Da się znieść... - odfurknęłam lekko zirytowana. Nie wiedziałam, że zaraz niespodziewanie, bez większych powodów, trafi mnie szlag.
- Ale ty nie lubisz tego świata... Dziecko, martwię się o ciebie! Powiedz, co ci leży na wątrobie. Zapewniam, że zrobi się lżej.
- Przepraszam bardzo, co to za przesłuchanie? - spytałam i czar słodkiego bezpieczeństwa po prostu prysł - Tak nagle się mną zainteresowałaś i teraz próbujesz udawać kochającą mamusię, żeby mnie udobruchać? Co, chcesz oszczędzić sobie nerwów przy słuchaniu mojego zdania na temat przeprowadzki? I tak ci je powiem! Powiem...
Łzy pociekły mi po policzkach. Strasznie lubiłam płakać. Zawsze wyobrażałam sobie, że każda słona kropelka to mały ludzik przestawiający szare komórki. "Tak, obłędzie... wypłyń ze mnie! Nie chcę cię!", pomyślałam i znów spojrzałam na mamę.
- Niech on sobie pracuje nawet na biegunie! Nie zostawię tego domu! I mojej wierz...
Głos mi się zachwiał. Zdałam sobie sprawę z tego, co mówię. Nie, to nie mogła być prawda! Rodzice nie mogą mi zabrać mojego kochanego drzewa, które tyle widziało... Pierwsze nieśmiałe: "kocham cię", pierwsze pocałunki, pierwszy... "raz". Nie chcę zostawiać mojej wierzby, mojej przyjaciółki, mojej powierniczki...
- Nicole! Uspokuj się dziecko! Co się z tobą dzieje?
- Co się dzieje?! Ty się pytasz, co się dzieje? Otóż, kochana mamo, trafiłaś w samo sedno. Tak! Odbija mi szajba, bo jakaś seksistowska szmata potraktowała moje uczucia jak nic niewarty śmieć!
- Boże kochany! Jak ty się wyrażasz?
- A czy ty kiedykolwiek wypowiadałaś się "ładnie", gdy zaczęły cię nękać myśli samobójcze?
- O czym ty mówisz?!
- A co? Mam wadę wymowy? Tak, chcę się zabić... ba! Marzę o śmierci, najlepiej na oczach tego frajera i skończonego dupka, którego kocham bardziej, niż cokolwiek na tym pier***onym świecie! Niech cierpi!
Mama stała jak kołek wbity w fugi między płytkami, nie wiedziała, jak się zachować, co mówić... Usiadła omdlała na krzesło i usłyszałam tylko:
- Podaj mi tabletki i szklankę wody...
15.09.2005
Wszystkie siedem dni przerwy od pisania pamiętnika upłynęły na słuchaniu wywodów mojej mamy, że trzeba zaprowadzić mnie do jakiegoś dobrego psychologa. Może i ma rację? Czyżbym naprawdę zwariowała?
Poza tym mam "wspaniałą" wiadomość - mój tatuś znalazł skromne mieszkanko w jakiejś obdrapanej kamienicy. Wychodzi na to, iż będziemy mieli towarzystwo... Pewnie jakaś pokręcona babcia z dziadkiem, młode małżeństwo z gromadką plujących się smarkatych dzieciaków i Bóg (o ile istnieje) wie, co jeszcze.
Ale przecież ja... nie jestem typem "miastowej" dziewczyny. Nigdy nie chodziłam po klubach, nie zabierałam koleżanek (ha! gdybym jeszcze miała...) na kilko-godzinne zakupy i nie fundowałam sobie co trzy dni biletu do kina na jakiś bedziewny film o parze skretyniałych ludzi, którzy boją sobie wyznać miłość. Ja mam swoją łąkę...
Jak sobie pomyślę, że będę musiała to wszystko zostawić, przenieść się gdzieś dalej i jedyne co mi zostanie, to wspominać, zaczyna mnie cholernie boleć głowa. Dobrze wiem, że tutaj nic mnie nie czeka, ale dla tego drzewa mogłabym... poświęcić życie. Chore, co? O tak... zabierzcie mnie do psychologa!
Jeśli formalności uda się załatwić w miarę sprawnie, w nowym mieszkaniu mamy zamieszkać za... dwa tygodnie. Głupia Jenny (jak na pięciolatkę przystało) chodzi podniecona po schodach i już władowała wszystkie lalki Barbie do kartonów. Rzygać mi się chce, jak słyszę ten pisk: "Mamusiu! Tatusiu! I kupicie mi takie różowe firanki jak ma Sarah (czyt. jej durna koleżnka z przedszkola, która ma podobno więcej pluszaków od niej)?".
Nie wiem, może uda mi się pozytywnie nastawić na całą sytuację, może pokocham nowe miejsce, może zapomnę o mojej łące, ale do cholery - nie zniosę różowej krainy kucyków Pony w domu, w którym będę musiała mieszkać! Już ta błękitna była wystarczająco wnerwiająca!
Ach! Jakże ja okropnie piszę o swojej siostrze! Może powinnam wreszcie przyznać się, dlaczego?
Tamtego dnia wybraliśmy się na nieco dłuższy spacer po naszej dzielnicy... Ja i Bill. To był chyba styczeń... A nie... Jednak nie... Luty! Pamiętam, jak zarobiłam śnieżką w prawy pośladek i "obraziłam" się na niego, chłopak, robiąc minę skarconego szczeniaka, zaczął przepraszać, a gdy ujrzał moje obojętne spojrzenie, wziął mnie na ręce i niósł mnie przez całą drogę powrotną. Były to cholernie dziecinne początki naszego związku. Wiedzieliśmy, że łączy nas wszystko, nawet specyficzny rodzaj myślenia, jednak zachowywaliśmy się, jakbyśmy... wstydzili się tego.
W ramach "rozejmu" zaprosiłam go wtedy na gorącą czekoladę. Bill miał zaszczyt pierwszy raz ujrzeć moją siostrę, o której tyle mu mówiłam. Gdy weszliśmy do domu Jenny kolorowała coś zawzięcie przy kuchennym stole, wytykając zabawnie język. Chłopak przysiadł się do niej pytając ciepło: "Co tam rysujesz, królewno?". Siostra spojrzała na niego i zalała się rozkosznym, dziecinnym rumieńcem.
- Zrobić Ci coś do jedzenia? - przerwałam wymachując kuchennym nożem. - Przygotowuję sobie kanapki, ty też chcesz?
- Gdzie masz zieloną kredkę? - dostałam w odpowiedzi
- Bill! - zachichotałam. Wtedy cała sytuacja nie zaczynała mnie jeszcze denerwować.
- Urocze dziecko... Ile ma lat?
- Cztery... Chcesz coś do jedzenia?
- Nie, dziękuję... Co to jest? Samolot? - powiedział zupełnie nie zwracając na mnie uwagi.
Było wyjątkowo uroczo. Mała trzepotała swoimi króciutkimi rzęskami trzymając niezgrabnie ołówek w prawej rączce, a Bill objął ją lekko ramieniem i pomagał jej w "tworzeniu" reagując uśmiechem na każdy chichot czterolatki. Patrzyłam na nich jak w obrazek. Zaczęłam sobie wyobrażać, co by było, gdyby dane byłoby mi i jemu spędzić ze sobą resztę życia, i gdyby... urodziło nam się dziecko. Z pewnością byłby dla niego tak kochany, jak dla mojej siostruni, tak samo "smarowałby" kredkami po bloku rysunkowym, dorabiając na namalowanej łące różnego rodzaju kwiaty, i brałby je na spacery pod naszą wierzbę, gdzie zrobilibyśmy małą huśtawkę dla urwisa.
Istna sielanka. Kochany chłopak, słodka siostra i szczęśliwa ja. Nagle do domu weszła moja mama z zakupami.
- Ocho... Dzień dobry, proszę pani! - uśmiechnął się Bill. - Jak minął początek dnia?
- Dzień dobry. - odparła równie pogodnie mama. - Dziękuję, dobrze... A wam? Byliście na spacerze?
- Pewnie... - zarumieniłam się na samą myśl o naszej bitwie na śnieżki, wylądowaniu w śniegu i przygnieceniu przez chłopaka, który zamiast podnieść mnie, obsypał moje policzki ciepłymi pocałunkami.
- O Boże! A mała siedziała tu sama?! - wystraszyła się mama.
- Nie... tata jest w łazience. Nie słyszysz? - po czym dobiegły nas "arie" operowe spod prysznica.
Bill tłumiąc śmiech wstał z krzesła. - Pomóc pani? - spytał wskazując obiema rękami na siatki z zakupami.
- Nie pozwalam! - odezwał się dziecięcy głosik zza blatu stołu. - Bill! Namaluj mi konika...
- Potem ci namaluję, królewno! Albo... Nicole zrobi to za mnie!
- Nie chcę! Wolę ciebie!
- No ładnie... mój maleńki skarbek znalazł sobie obiekt westchnień! - skomentowała chichocząc mama. - Ale muszę przyznać... że ma gust.
- Oo... Dziękuję. - speszył się Bill.
Gadali potem o byle czym i zaczęłam się powoli nudzić... On nie zwracał na mnie większej uwagi, nawet wtedy, gdy mama wyszła pooglądać telewizję i stracił rozmówczynię z oczu.
Jenny... mały potwór. Nie była już taka kochana. "Bill! Namaluj mi to... A namaluj mi tamto!". Istny upierdliwy dzieciak. On jednak wcale nie miał nic przeciwko. Robił z siebie kretyna przed czterolatką i robił wszystko, co chciała. Kolejny raz licząc dziurki w koronkowej serwecie rzuciłam:
- Może pójdziemy do mnie? Posłuchamy muzyki...
- Jasne! Chodź Jenn! Idziemy!
Wziął małą na ręce, a ta wydając z siebie salwę pisków, zaczęła pokazywać swoje szczerbate zęby.
Mieliśmy być tylko my dwoje... Nie lubię Walentynek, ale chciałam wykorzystać każdą okazję, by być z Billem jak najdłużej. Wszystko popsuła ta mała, smarkata mordokleja! Byłam skazana na przypatrywanie się, jak mój chłopak cudownie bawi się w towarzystwie czteroletniej "podrywaczki". A kokietka była z niej prześmieszna... Co chwilę wykonywała jakieś komiczne ruchy podnoszące jej falbaniastą spódniczkę, ukazując cały tył zielonych rajstopek, i wlepiała w niego oczy niczym kot ze "Shrek'a 2".
Gdy nadszedł wieczór i musieliśmy się rozstać, odprowadziłam Bill'a do drzwi.
- To był miły dzień, dziękuję... - próbował pocałować mnie w usta, ale zrobiłam unik. - Eee... coś nie tak?
- Ależ skąd...
- Będę mógł jutro przyjść?
- Nie wiem, po co. Twoja dziewczyna idzie rano do przedszkola!
- Co cię ugryzło?
- "Namaluj mi konika!". To mnie ugryzło!
- Jesteś zazdrosna... o czterolatkę? - zaśmiał się chłopak.
- Zazdrosna? Za kogo ty mnie masz?
- BILL! Bill pocekaj! - rozległo się z kuchni. Małą flądra podbiegła do niego, prawie zaliczając upadek. Skierowała ku niemu kartkę z bazgrołami. - To dla ciebie!
Obrazek przedstawiał małe, koślawe drzewo z parą oczu. Jedno większe od drugiego...
- To jesteś ty!
Uuupss... drobna pomyłka...
- Hmm... nie jestem taki ładny! - skomentował żałośnie chłopak.
- Też tak uważam. - wtrąciłam zabijając go wzrokiem. Ten z kolei spojrzał na mnie pytająco. Później jego uwagę przykuła małą kulka domagająca się przytulenia. Schylił się do niej i złożył buziaka na jej jedwabistym policzku.
- Twoją siostrę też bym pocałował, ale ona raczej nie wykazuje większych chęci...
- Nie całuj jej! Jest głupia i śmierdzi!
Spiorunowałam małą wzrokiem. Miałam ochotę przynieść łyżkę do butów i wydłubać jej te małe, świńskie oczka, ale gdy usłyszałam cichy chłopięcy chichot, dosłownie zawarczałam ze złości.
- Cześć, Bill. To było najcudowniejsze Święto Zakochanych w moim życiu! Tak pięknie było spoglądać na twoje zręczne paluszki wysmarowujące kolejne różowe kwiatki na bloku rysunkowym mojej siostry!
- Och! Przestań histeryzować!
- Pocałuj mnie w sam środek d...
- Bill! Psyjdź jutlo! Psyjdź!
- Spie**dalaj, mała wywłoko! - furknęłam dziko i odepchnęłam ją od drzwi. - A pan, panie Kaulitz, niech chodzi sobie do przedszkola, skoro tak bardzo interesuje się pan niańczeniem małych dzieci!
- Nicole! I co zrobiłaś! Jenny płacze!
- Nie obchodzi mnie to!
- Puść mnie do niej!
- PEDOFIL! - wrzasnęłam i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Siostra ocierała łezki spod oczu, wołała, że przeze mnie nie dała mu rysunku i zaczęła kłaść się na podłodze. Wcale jednak nie miałam ochoty patrzeć na ten cyrk, obróciłam się na pięcie i pobiegłam do swojego pokoju.
Oczywiście cała sytuacja uległa potem zmianie. Pogodziłam się z Bill'em. Zaczęliśmy patrzeć na swój związek bardziej poważnie... Rozpoczął się najpiękniejszy etap mojego życia. Każdy dzień był przepełniony cudownymi emocjami i tęsknotą za choć jednym spojrzeniem...
Jednak nienawiść do małego potwora została. Patrzę na nią i słyszę tylko: "Narysuj mi konika!". Nie mówiąc o tym, że słodka Jenn zawsze dostaje wszystko to, co najlepsze.
Bo ta "mała różowa" jest śliczniejsza od tej "dużej czarnej". Rodzice zapewniali mnie, że nie będzie żadnego faworyzowania... Że obie jesteśmy dla nich tak samo ważne. I co? Wcale nie! Wystarczy tylko przysłychać się mojej mamie, która o mało nie dostanie orgazmu wychwalając moją siostrę pod niebiosa. A zdarza się to raczej często, ponieważ moja rodzicielka uwielbia zapraszać do domu swoje tłuste koleżanki.
Ale nie długo będzie zmuszona znaleźć nowe...
I dom nie będzie ten sam.
Nic nie będzie już takie samo.
Może... to dobrze?
CDN
Jeżeli wyczaicie błędy - mówić!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-Fish'n dnia Piątek 28-04-2006, 18:54, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kasiex
Dołączył: 18 Mar 2006
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pooznań ;D
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 19:37 Temat postu: |
|
|
Błędów nie wyczaiłam
A part bardzo fajny, wizja Billa zajmująceho się takim bachorkiem jest prześwietna
Jak to sobie wyobraziłam.. Ale rzeczywiście, w końcu bym młodą wywaliła za drzwi
Przeprowadzka. Zobaczymy co będzie dalej Kłotnia z mamą? hih Nicole trochę przesadziła pod koniec i nie dziwię się, że szukają jej psychologa^^
Miarkaaa! xD heh, wiem co to znaczy zostawić miarkę na framudze w starym domu i wyprowadzić się xD xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Demigod
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 20:24 Temat postu: |
|
|
A ja wyczaiłam! <dumna> "Śnieżnobiały" powinni być razem A tak to nie...
Hmmm... Ta przeprowadzka trochę mi się nie podoba... Bo za pewne będzie sąsiadką Kaulitzów i jak znam życie, Bill będzie ja przepraszał itp... Ale może być inaczej. Może jej nie poznawać, a ona będzie cierpieć. Obłęd. Liczę, że mnie zaskoczysz, a wybrałaś kiedunek, w którym trudno o oryginalność, bo przeprowadzka do Loitsche to njapopularniejszy sposób poznawania chlopaków w opkach. No, ale ona już zna Billa Więc jakoś to będzie. Wierzę, że mnie zaskoczysz A odcinek ogólnie jest dobry. Ta przeprowadzka jednak nie popsuła mi w dużym stopniu przyjemności czytania, bo akcja z jenn była b. fajnie opisana.
Ehh, niech ona już spotka tego Kaulitza!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villish
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Biedronki.
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 20:40 Temat postu: |
|
|
Pikolciu moja kochana() to opo jest cudne!
Piękne opisy,świetnie dialogi i w dodatku ta mała siostrzyczka:> Już widzę jak Bill bedzie opiekował sie naszym dzieckiem:D hah
Czekam z niecierpliwoscia na kolejne czesci:*
Dowód milosci? imie "wyryte" na piersi Billa.. ah..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SimplePlanowa
Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network. ^.-
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 21:08 Temat postu: |
|
|
"Miałam ochotę przynieść łyżkę do butów i wydłubać jej te małe, świńskie oczka, ale gdy usłyszałam cichy chłopięcy chichot, dosłownie zawarczałam ze złości." o boss to bylo boskie xD
Bledow nie wylapalam xD
jest super
czekam na nexta Busiakiii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mimowkaaa
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Rypin;\
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 21:30 Temat postu: |
|
|
Uuu smutno... To opowiadanie coraz bardziej mi się podoba. Ciekawe, jak to rozwiniesz, ehh... pewnie sobie z tego nie zdajesz sprawy, ale Twoje opowiadanie daje mi baaaardzo dużo do myślenia;) dzięki;*
Edit:
"- Spie**dalaj, mała wywłoko! - furknęłam dziko i odepchnęłam ją od drzwi. - A pan, panie Kaulitz, niech chodzi sobie do przedszkola, skoro tak bardzo interesuje się pan niańczeniem małych dzieci! " to debest:D no i to o pedofilu tez dobre, hiehiehie:D
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mimowkaaa dnia Poniedziałek 24-04-2006, 21:56, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Grecia
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chełm
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 21:53 Temat postu: |
|
|
Hah i ja wyczaiłam mały błąd
Cytat: |
na kilko-godzinne zakupy |
powinno byc 'kilku'
Cytat: |
- Twoją siostrę też bym pocałował, ale ona raczej nie wykazuje większych chęci...
- Nie całuj jej! Jest głupia i śmierdzi! |
Hahaa to mnie kompletnie rozwaliło. Każdy nieznośny bachora tak mówi.
Hmm przeprowadzi się do Magdeburga i co dalej? Co z Billem? Ehh..
Świetna część i tylko Czak Noris wie, kiedy będzie następna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Fish'n
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 961
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stąd!
|
Wysłany: Poniedziałek 24-04-2006, 21:59 Temat postu: |
|
|
Czak, mój bojfrend, mi powiedział.
Ale Wam nie zdradzę.
A tak poza tym: spokojnie!
To, że się przeprowadza, wcale nie znaczy, że się natknie na niego od razu! xD
Spokojnie, mam pełen łeb pomysłów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Unendlichkeit
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z innej bajki.
|
Wysłany: Wtorek 25-04-2006, 16:56 Temat postu: |
|
|
"- Twoją siostrę też bym pocałował, ale ona raczej nie wykazuje większych chęci...
- Nie całuj jej! Jest głupia i śmierdzi!"
uuahayhauahahahhaha XDD
mwahaha, ale mnie rozbawiłaś ^-^'
no to co moge powiedziesz?
aj łona mor XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Demigod
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 25-04-2006, 20:55 Temat postu: |
|
|
Pikolina napisał: |
Spokojnie, mam pełen łeb pomysłów... |
No cieszy mnie to Przynajmiej nie będzie braków weny i zwroty akcji Ehh Pikolciu pisz szybciej... Plosie... Nie no, takiego smaczka mi narobiłaś...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|