|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zimny Szept
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam gdzie miasto o mnie plotkuje
|
Wysłany: Piątek 21-04-2006, 18:25 Temat postu: Zawsze+ |
|
|
Było, a zniknęło.
Jestem uparta.
wiem, najwyżej skończy się na ostrzeżeniu i usunięciu.
Ale musiałam to zamieścić.
Nie pytajcie dlaczego.
Wiem, że jest brutalnie.
Wiem, że może nie powinnam tego pisać, tymbardziej zamieszczać.
No trudno. Stało się.
Szedł rzadko odwiedzaną ulicą, jego krok był szybki, choć ruchy miał niepewne, jakby nie wiedział, czy w ogóle powinien tam się znaleźć.
Chociaż nie.
Wiedział, że musi tam iść. Że chce tam iść. Że coś go tam ciągnie.
Tak naprawdę szedł tutaj tylko dwa razy, gdy jego babcia – najcieplejsza osoba na świecie umierała i kiedy jego brat zachorował, także ta droga nie kojarzyła mu się najlepiej.
Wodniste słońce żałośnie dawało znać o swoim istnieniu, drażniąc oczy swoimi przebłyskami. Szaro-kremowe niebo dawało złudną nadzieję, że chmury rozpuszczą się w jego wnętrzu, zabarwiając błękitem. Ptaki naburmuszone siedziały na gałęziach, podskubując zielone pączki, które nie miały ochoty rozwinąć się do końca.
Kwaśno-gorzkie poczucie nieznanego oplatało go, zimnymi palcami sięgając gardła, tworząc tam kulkę, która utrudniała przełknąć ślinę. Przygryzana warga nabierała coraz intensywniejszych odcieni czerwieni, a zaciskane dłonie w kieszeni, drętwiały z każda minutą. Piekące oczy przypominały o niemęskich łzach, które wylał w tych godzinach, które wydawały się długimi latami w celi z gołymi, szarymi ścianami. Celi jego umysłu, przekonań, stereotypów i błędnych opinii.
Życie sprzed parenastu tygodni przesuwało mu się, niby jak przed śmiercią, niczym pokaz slajdów.
*
Mocno kręcone, rude włosy otarły się o jego policzek, gdy dziewczyna rzuciła mu się na szyję. Chwycił ją w pasie i okręcił kilka razu wokół siebie, czując jak pulsujące od niej ciepło przenika także na niego. Dziwne, aczkolwiek bardzo przyjemne uczucie.
- Co się stało, kochanie? – wyszeptał tkwiąc nosem w jej włosach. Dzikie rude iskierki, które migotały mu przed oczami, sprawiały wrażenie, jakby włosy miały zapłonąć żywym ogniem.
- Bill... Będziemy mieli dziecko! – odchyliła się ukazując ciemnoszmaragdowe, błyszczące się oczy. Oczy prawdziwej, odpowiedzialnej matki., która czeka. Czeka na spełnienie i odpowiedzialność...
Pamiętał, że poczuł się, jakby tysiące motylków atakowało mu brzuch, a on poczuł się jak nastolatek zaślepiony szczenięca miłością. Podwójną, bo wiedział, że zawsze będzie miał kogo kochać. Dla kogo żyć. I dla kogoś będzie musiał żyć dobrze, z przykładem.
Tak, był o tym przekonany. Tylko w takich chwilach się nie myśli, że życie potrafi się całkiem pokomplikować...
*
Od samego wejścia, wiedział, że coś jest nie tak. Nie było jej jasnego płaszcza.
W całym domu było ciemno, tylko lekka, mglista poświata rzucała leciutkie muśnięcia na dywan korytarza. Wątłe światełko wymykało się ze szpary uchylonego pokoju, do którego pośpiesznie wszedł, zapominając, że żołądek domaga się jedzenia, a buty pozostawiają wielkie, błotniste ślady.
Od razu zauważył, że ktoś zapomniał wyłączyć lampki nocnej.
Gdy usiadł na łóżku zadzwoniła jego komórka.
Evie.
Odebrał i usłyszał łkanie. Zalała go fala gorąca.
- Kochanie... Kochanie co Ci jest?
Dobrze pamięta ton głosu. Taki sam będzie miał on, przed śmiercią, tak samo zachrypnięty przez strach, panikę i poczucie, że coś jest źle. I, że zaraz wszystko co ważne, runie pozostawiając gryzący pył pamięci. Że jednak było inaczej. Lepiej. Cieplej.
- Bill... Nasze dziecko... – zaczerpnęła oddechu jak tonący, jej usta wykrzywiły się w poszukiwaniu tego słodkiego mordercy niepewności – nadziei. Nie znalazła.
- Nasze dziecko jest chore na zespół Downa...
Pamięta tylko spazmatyczny płacz, gdy wyszedł z pokoju i rzucał się po całej łazience, obijając całe ciało o chłodne kafelki w łazience. Pamięta jego męską dumę, każącą mu zastanawiać się, co zrobił nie tak. I tą noc, spędzoną w towarzystwie wanny, noc pełną marzeń, których nie można było powiązać. Te nocne fantazje działały jak alkohol – pozwalały zapomnieć...
*
Szedł korytarzem, jego kroki dudniły cicho, odbijając się echem. Pielęgniarki o twarzach, które nie wyrażały niczego, przyzwyczajone do każdego rodzaju krzywdy ignorowały go, niosąc kolejne dawki leków. Jasne ściany, wręcz przygważdżały go jasnym, higienicznym kolorem. Ani jednego obrazka. Ani jednego weselszego koloru. Szpitalny zapach wdzierał mu się do nosa, powodując, że miał ochotę zwymiotować. Pod oknem, koło którego przechodził, wił się niezgrabnie bluszcz, który sam sprawiał wrażenie ciężko chorego.
Stanął przed wejściem do pokoju. Wziął głęboki oddech, wyjął ręce z kieszeni i wszedł do środka.
W pokoju panowała delikatna żółć. Ściany w tym kolorze łagodnie kontrastowały z surową bielą pościeli. Na jednym łóżku, z taką właśnie wykrochmaloną pościelą leżała ona z zawiniątkiem w rękach. Karmiła.
Bill zawahał się chwilę – była tak wpatrzona w ten malutki tobołek, że na pewno go nie zauważyła, ale jej sąsiadka z łóżka obok chrząknęła głośno. Rudowłosa spojrzała na Billa z niejakim lękiem, poprawiając sobie koszulę nocną.
Uśmiechnął się do niej nieśmiało, jakby z zapytaniem, czy może wejść. Mrugnęła oczami z ulgą, pokazując, że nie ma nic przeciwko.
Podszedł chwiejnym krokiem, usiadł koło niej. Chwycił jej dłoń w swoje i przyciągnął do twarzy. Musnął ją lekko wargami.
- Kocham Cię... Przepraszam, Evie, przepraszam, że nie było mnie tutaj, przy tobie... – nie było go stać na coś innego. Zwykłe przeprosiny. Bez kwiatów, górnolotnych wyrażeń, wyniosłych zwrotów.
Uśmiechnęła się do niego, gdy łzy poleciały mu po policzku. Wzięła rękę i odwinęła lekko zawiniątko, które cicho zapłakało, ale zaraz uspokoiło się. Pogłaskała palcem główkę, a czarnowłosy zadrżał.
Bo tego się bał.
Chwili, kiedy ona poprosi go, by wziął zawiniątko na ręce. Bał się tego co teraz ujrzy.
Evie podniosła się lekko z uśmiechem i podała mu kocyk. Bill, ciągle drżącymi rękoma objął maleństwo, przytulając je do siebie. Spojrzał na nie.
Wielkie brązowe oczy przypatrywały mu się z miłością. Bezgraniczną i za nic. Przestraszył się tego, ale zaraz potem objął zawiniątko mocniej, przysięgając, że zawsze będzie tu z jej matką i z tym zawiniątkiem, które spokojnie leżało w jego ramionach.
-Ally? Ally Kaulitz? – Evie spojrzała prosto w oczy Billowi.
- Ally. Tak. Ally.
Nie bójcie się własnych myśli.
ani komentarzy.
Nie bójcie się odczuć, ani emocji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Piątek 21-04-2006, 21:34 Temat postu: |
|
|
mnie osobiście się bardzo podobało. Dziecko to dziecko nie ważne jakie ale trzzeba je kochać
|
|
Powrót do góry |
|
|
sunia
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Piątek 21-04-2006, 21:51 Temat postu: |
|
|
mi też sie podobalo... chociaz wylapalam kilka bledow stylistycznych..
ale ogolnie, calkiem, calkiem..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
lotte
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc ;)
|
Wysłany: Piątek 21-04-2006, 22:05 Temat postu: |
|
|
Muszę przyznać, że pomysł bardzoo ciekawy.
Zainteresowałaś mnie ogromnie.
Nie wiem co moge powiedzieć....brak mi słów...
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zimny Szept
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam gdzie miasto o mnie plotkuje
|
Wysłany: Sobota 22-04-2006, 21:26 Temat postu: |
|
|
Ech... Te błędy same się wkradają, kiedy wylewam myśli...
Dziękuję za wszystkie opinie.
Sa bardzo, bardzo ważne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cheza
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 437
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 22-04-2006, 21:38 Temat postu: |
|
|
Hmm ciekawy pomysł, przyznam szerze, że mnie zainteresowałaś duży plus za to.
Kilka błędów, ale nie kolą w oko, nie zakłucjaą płynności w czytani. Ładne.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Domena
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Niedziela 23-04-2006, 8:39 Temat postu: |
|
|
Po raz 3 w dniu dzisiejszym ścięło mnie z nóg.
Widzicie tą wielką przemianę?... Nie piszemy już w większości o nudnych jak flaki z olejem "och, ach!". Piszemy prawdę... Zdumiewającą prawdę, przeszywającą prawdę, choćby najbardziej bolesną, ale PRAWDĘ.
Pokazałaś, że Bill to zwykły człowiek. Zwykły chłopak szukający miłości i biorący odpowiedzialność za swoje czyny. Pokochał dziecko. Pokochał chore dziecko. Jest normalny. Jest człowiekiem, myśli, czuje... Rozważa, co jest dobre, a co złe.
Uwielbiam takie opowiadania, w których nasi chłopcy są pokazywani jak ludzie. Zwyczajni ludzie, nie szczerzące się i pozujące gwiazdy, za których niektórzy ich uważają.
Bill się z tym zmierzył... A przecież jest to ciężkie dla każdego.
Po prostu czasem już mi brakuje słów na wyrażenie pozytywnych emocji. Po prostu... zamieram, kłaniam się nisko, dziękując, że nie kręcimy się tylko wokół oblatanych tematów. Dzięki takim autorkom jak Ty, chce sie czytać i czekać.
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zimny Szept
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam gdzie miasto o mnie plotkuje
|
Wysłany: Niedziela 23-04-2006, 19:31 Temat postu: |
|
|
Echh...
Ja już sama zapominam co tu chciałam wyrazić...
Być może i to...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|