|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lily90
Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 17-02-2007, 12:22 Temat postu: Pachniesz fiołkami... |
|
|
Z góry przepraszam, za interpunkcje i błędy. starałam się, by ich nie było, ale niestety mam do nich skłonność xD
Zapraszam do czytania i komentowania!
____________________________________________
Szary, styczniowy poranek. Młoda rudowłosa dziewczyna wyczołgała się powoli z czegoś, co nazywała łóżkiem. W rzeczywistości był to jedynie stary materac przykryty czymś w rodzaju kołder. Odkąd rodzice Anne stracili pracę musieli żyć, niemalże w biedzie. Ze skromnego zasiłku trudno było wyżywić choćby kilka osób, a co dopiero gromadkę dzieci. Ann była najstarszym z nich, miała skończone 16 lat. Była najmniejszym zmartwieniem rodziców. Była bardzo samodzielna, bardzo skromnie jadła i wystarczały jej stare ciuchy. Natomiast pięcioro rodzeństwa Anne przyprawiało jej rodziców rodziców zawroty głowy. Ciągłe krzyki, bójki, narzekania, wymagania, natomiast nic od siebie. Dziewczyna cieszyła się, że już za 2 lata wyjedzie stąd raz na zawsze, miała nadzieję, że zapewni sobie godne życie i może w przyszłości zaprosi do siebie nawet część rodziny.
Nie zawsze jednak było tak tragicznie. Wręcz przeciwnie, było wspaniale. Rodzice Anne byli w posiadaniu ogromnej formy zajmującej się sprzedawaniem nieruchomości i dzięki niej stać ich było na luksusy. Mieszkali w najbogatszej dzielnicy w mieście, mieli ogromny dom, piękny basen, a każde z ich dzieci chodziło do prywatnej szkoły. Niestety te piękne lata szybko się skończyły i pozostało po nich tylko wspomnienie i kilka pamiątek.
Nie odbiegajmy jednak zbyt daleko w przeszłość, gdyż nie to jest dziś najważniejsze. Jak już wspomniałam, po wielogodzinnej męczarni na dziurawym materacu, Anne zwlekła się z łóżka i pobiegła szybko do łazienki, by być już poza domem, gdy wstanie reszta rodziny. Dziewczyna spojrzała w krzywo wiszące lustro i przecierając oczy, stwierdziła, że przydałaby jej się fryzjerka. Jej rude włosy sterczały na wszystkie strony i wyglądała trochę przerażająco.
- Jestem brzydka.- skwitowała na głos Anne.
- Fakt, urodą nie grzeszysz.- śmiały głos odezwał się zza drzwi.
Dziewczyna wybiegła natychmiast wściekła z łazienki. Za drzwiami stał mały blondynek.
-Tom! Czy ty sobie na za wiele nie pozwalasz?! Masz dopiero 9 lat! Czy nie powinieneś mieć, choć odrobinkę szacunku dla ludzi starszych od ciebie?- dziewczyna była mocno zdenerwowana
-Wobec ciebie? – chłopiec zrobił głupią minę.
-Tak…wobec mnie. Kim dla ciebie jestem? Powiedz… nie starszą siostrą?- dziewczyna próbowała wyciągnąć z chłopca przeprosiny.
-Hmm.. jesteś dla mnie…ee… no… wiem! Jesteś dla mnie szmatą! – wykrzyknął Tom.
-Co?! Gdzie się tego nauczyłeś?- Anne była mocno zszokowana.
-Słyszałem jak tata rozmawiał tak z mamą i…- chłopiec urwał, gdyż z sąsiedniego pokoju rozległy się nawoływania i blondyn szybko odbiegł w bliżej nieokreślonym kierunku.
Anne była załamana. Zero szacunku. Nie tylko wśród rodzeństwa, ale również pomiędzy starszą częścią rodziny. Nie mogła uwierzyć w to, co działo się w jej domu. Dawniej wszyscy kochali się nawzajem, byli dla siebie mili i przyjaźni. Teraz jest wręcz odwrotnie. A może nie kochali wcale siebie? Może była to po prostu miłość dla pieniędzy? Tysiące myśli kłębiło się w głowie Anne, gdy szła przez puste miasto. Dziewczyna gwałtownie skręciła w jedną z bocznych uliczek i po kilku minutach ku jej oczom ukazał się wielki szpital. Rudowłosa weszła do środka i nie zwracając na nic uwagi pobiegła na 3 piętro. Dziewczyna weszła do pokoju numer 26, spodziewając się ujrzeć w nim, to, co zwykle, jednak w sali ujrzała jedynie kilka pustych łóżek. Anne wybiegła na korytarz w poszukiwaniu osoby, która mogłaby wskazać jej miejsce pobytu jej ukochanego brata.
-Proszę pani! Proszę pani! Nie wie pani, gdzie przeniesiono tego małego chłopca z sali 26?-Anne zaczepiła młodą pielęgniarkę, jednak ta nie zwróciła na nią żadnej uwagi, nawet nie spojrzała na dziewczynę.
-Czy pani mnie słucha?! To dla mnie bardzo ważne!- krzyknęła jeszcze, jednak ze strony kobiety nie doczekała się żadnej reakcji.
Dziewczyna nie zamierzała dać za wygraną i spojrzała na wiszący na ścianie rozkład pomieszczeń w szpitalu.
-Piętro 3, sale, sale, sale, stołówka, hmm… co dalej… -dziewczyna zastanawiała się na głos.
-Jest!- wykrzyknęła gwałtownie – pomieszczenie dla personelu.- Anne rzuciła okiem ostatni raz na plan i pobiegła w wybrane miejsce.
Gdy znalazła się przy dużych drewnianych zapukała w nie dość głośno trzy razy, jednak nikt nie otworzył. Anne nacisnęła lekko klamkę, która ku jej zdziwieniu ustąpiła i drzwi otwarły się. Dziewczyna weszła do środka. Nie było nikogo. Rudowłosa natychmiast rzuciła się ku biurku i zaczęła przeszukiwać gorączkowo wszystkie dokumenty. Po pięciu minutach znalazła nareszcie to, co chciała – karty jej rodziny. Wzięła dwie z nich, schowała pod kurtkę a następnie wymknęła się po cichu z pomieszczenia. Znajdując się ponownie w przy Sali 26, dziewczyna wyjęła karty swojego brata i zaczęła je szybko przeglądać. Dowiedziała się z nich, że przeniesiono go do izolatki, ze względu na pogarszający się stan zdrowia. Anne poszła we wskazane miejsce i uchyliła cichutki drzwi. Leżący na łóżku chłopiec spał, dziewczyna nie chciała go budzić. Pogłaskała go jedynie po małej główce i wyszeptała cicho:
- Już niedługo wrócisz do nas, do domu. I upiekę ci szarlotkę… taką, jaką lubisz. I będziesz bawił się z bratem, biegał po podwórku… i będzie jak dawniej. Obiecuję Ci…
Dziewczyna popatrzyła jeszcze chwilę na brata i wybiegła ze szpitala.
Dwa dni później Anne znów zawitała w progach szpitala, natychmiast udając się do izolatki. Jednak ponownie nie zastała brata, tam gdzie spodziewała się go zastać. Przy jego łóżku siedziały jedynie dwie młode kobiety, głośno rozmawiając. Dziewczyna stanęła przy drzwiach przysłuchując się całej rozmowie.
-Biedny, mały Bill… pociągnęli go za sobą… wiedziałam, że tak się stanie.- odezwała się jedna z kobiet.
-Racja kochana. A był takim wspaniałym chłopcem. Zawsze uśmiechnięty… mówił kiedyś, że rozmawiał z siostrą… może on wiedział, że tak się stanie.- rozmyślała druga.
-Możliwe… to dziwna rodzina. A może i dobrze się stało, że zmarł, gdyż…
Anne już nie słuchała. Osunęła się przy ścianie. Nie mogła uwierzyć, że to się stało. Łzy zaćmiły jej oczy. Nic już nie widziała. Jej największe szczęście zmarło. Anne wybiegła z płaczem i udała się do okolicznego parku, tam siadła na ławce i płakała przez wiele godzin, wylewając z siebie litry łez. Nagle ktoś położył jej rękę na ramieniu. Dziewczyna uniosła delikatnie głowę. Nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Tuż obok ławki stał jej zmarły brat z rozpromienioną jak zwykle twarzą.
-Miałaś rację… jestem nareszcie z wami. Mogę cię teraz czuć… pachniesz jak dawniej…fiołkami.- odezwał się chłopiec.
Dziewczyna nie wiedziała, o co chodzi. Nie mogła pojąć, co się dookoła niej dzieje.
-Bill… powiedz mi. Czy ja zwariowałam?
-Nie, spójrz na swoją kartę.- odrzekł chłopiec.
Dziewczyna wyjęła z kieszeni zmiętą, zapomnianą już kartę. Dokładnie zaczęła przeglądać wszystkie dokumenty, aż wreszcie znalazła jeden, który zaparł jej dech w piersiach. Akt zgonu. Jej akt zgonu. Po chwili wszystko stało się jasne. Przypomniała sobie wszystko i uświadomiła, że jest martwa… od września zeszłego roku nie żyje. I nagle poczuła niezmierną ulgę. Wszystkie zmartwienia, smutki wypłynęły z niej wraz z podmuchem wiatru. Poczuła się lekka i szczęśliwa. Anne złapała braciszka.
-Kocham Cię, wiesz?! –wykrzyknęła z radością.
-Wiem. – odrzekł z pewnością chłopiec. – A teraz goń mnie! – Bill wyrwał się z jej objęć i zaczął uciekać.
-Uważaj na ludzi! – krzyknęła za nim Anne.
-Nie widzą nas wariatko! – odkrzyknął jej chłopiec.
-To uważaj… bo cię złapię! – dziewczyna roześmiała się i zaczęła biec za bratem. Poraz pierwszy poczuła się naprawdę szczęśliwa i spełniona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Głupia Barbie
Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z domku dla lalek
|
Wysłany: Sobota 17-02-2007, 12:46 Temat postu: |
|
|
Pierwsza? Klep.
Wiesz, całkiem w porządku.
Chociaż już w momencie, w którym pielęgniarka na nią nie reagowała wiedziałam, że okaże się, iż ta Anne nie żyje. Miałam nadzieję, że się mylę...
Ale niestety.
Tylko skoro była duchem, to w jaki sposób mogła normalnie rozmawiać z Tomem i wcześniej nie zauważyć, że coś jest nie tak?
W zbyt wielu jednoczęsciówkach okazuje się, że bohater jest duchem.
Dlatego pół na pół. Z brak oryginalności.
Poćwicz trochę styl, a na pewno niebawem stworzysz coś całkiem dobrego.
Cytat: |
Ann była najstarszym z nich, miała skończone 16 lat. Była najmniejszym zmartwieniem rodziców. Była bardzo samodzielna, bardzo skromnie jadła i wystarczały jej stare ciuchy. Natomiast pięcioro rodzeństwa Anne przyprawiało jej rodziców rodziców zawroty głowy. |
Powtórzenia.
No i przestańcie wreszcie z tym teksktem "pachniesz fiołkami".
Aż żygać się chcę wszyscy go używają! Ludzie zdobądźcie się na krztę orginalności. Tyle innych rzeczy ładnie pachnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Głupia Barbie dnia Sobota 17-02-2007, 13:00, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Panna P.
Dołączył: 25 Sie 2006
Posty: 375
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: się biorą dzieci?
|
Wysłany: Sobota 17-02-2007, 13:10 Temat postu: |
|
|
3 mejbi bejbi. W każdym razie bzyk bzyk klep.
edit :
Cóż. Czytało się lekko, ale małymi kamyczkami utrudniającymi stąpanie po ścieżce Twojego opowiadania były błędy i powtórzenia.
Sama napisałam kiedyś (około tygodnia temu ) bardzo podobne opowiadanie, później, kilka dni po tamtym, następne, również nieco podobne.
Widzisz, nasze forum jest bardzo oblegane przez młodych, hmm... Artystów. Trudno znaleść oryginalny temat, którego nikt nie poruszył.
Przyznam, że końcem zepsułaś tego jednoparta, mogłaś go rozegrać inaczej. Następnym razem poproś kogoś o sprawdzenie literówek i innych błędów, a będzie lepiej czytało się Twoje prace.
Życzę weny i pomysłów.
P.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
weriocha
Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 17-02-2007, 13:32 Temat postu: .... |
|
|
czwarta... widze,ze mało kto poprawił ci błędy,to prosze;)
"Odkąd rodzice Anne stracili pracę musieli żyć, niemalże w biedzie."
-Odkąd rodzice Anne stracili pracę,musieli żyć niemalże w biedzie.(Interpunkcja)
"Natomiast pięcioro rodzeństwa Anne przyprawiało jej rodziców rodziców zawroty głowy."
-Natomiast pięcioro rodzeństwa Anne, przyprawiało jej rodziców o zawroty głowy.(Interpunkcja,podwójne "rodziców" i brakło "o" )
"Czy nie powinieneś mieć, choć odrobinkę szacunku dla ludzi starszych od ciebie?- dziewczyna była mocno zdenerwowana "
-Czy nie powinienieś mieć choć odrobinkę szacunku dla ludzi starszych od ciebie?- dziewczyna była mocno zdenerwowana.(Brak kropeczki,przecinek)
"i blondyn szybko odbiegł w bliżej nieokreślonym kierunku. "
-o nie! znów te bliżej nieokreślone kierunki
A tak poza tym, to było to trochę niezrozumiałe.Była duchem,a Tom ją widział? A jeszcze jedno...zawsze zastanawiało mnie,jak to jest z tymi duchami...niby pukania słychac nie było,bo jej dłon nie miała zadnego wpływu na materialne przedmioty,a jednak jak dotknęła klamki,to zadziałało? (wychodzi na to,ze klamka ma jakieś paranormalne zdolności )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
furja
Dołączył: 22 Lip 2006
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5
|
Wysłany: Sobota 17-02-2007, 19:58 Temat postu: |
|
|
Ekhem...
Chyba dodam trochę goryczy do tego miodu, bo mnie jakoś szczególnie nie zachwyciło.
Co po niektóre zdania ostro zgrzytały, jakieś powtórzenia chyba też były.
W oceanie forumowych opowiadań szukam czego, co mi sie naprawdę spdooba, co sprawi, że będę iwedziała, że to jest najlepsze opowiadanie jakie dotąd czytałam. To nim nie było. Niestety.
Choć źle nie było. Było przeciętnie.
EDIT:
Tytuł był uroczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leb die sekunde
Dołączył: 25 Lip 2006
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z rzeczywistości, która nie istnieje
|
Wysłany: Sobota 17-02-2007, 21:13 Temat postu: |
|
|
Tytuł śliczny, szkoda tylko, że nie treść mu nie dorównała.
No nie wiem. Fabuła jakos nie spodobała mi się. Zdarzały sie powtórzenia, niektóre zdania zgrzytały.
Ale miejscami nawet ładnie.
Ale jakos nie przypadło mi do gustu.
Jednak czekam na Twoje kolejne dzieła.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Krzykliwa
Dołączył: 17 Lip 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: biorą się dzieci? ;-)
|
Wysłany: Sobota 17-02-2007, 23:09 Temat postu: |
|
|
A mi się tak średnio podobało.
Hm...
Pół na pół.
Jednak bardziej na nie..
Chociaż...
Dziwne to było.
Nie zrozumiałam za bardzo...
Nie rozumiem wątku z bogatą rodziną..
W ogóle ja nie kumata jestem xP
...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|