Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

~_38_~ Poskromienie złośnicy ~_38_~
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 48, 49, 50 ... 120, 121, 122  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Doma
Gość






PostWysłany: Środa 22-03-2006, 16:59    Temat postu:

Jush się nie mogę doczekaćRazzRazzRazz Diuś jestem z Tobą!WinkWink
Powrót do góry
Tei




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 3-miasto.

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 17:17    Temat postu:

Dia świetne opowiadanie. Pisz szybciutko nową część! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*:M!s!a:*




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytomek ;)

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 17:27    Temat postu:

Część może troche banalna, ale bardzo przypadła mi do gustu xD
Podoba mi sie Twój styl pisania. Podziwiam cię za to Wink
No czekam na next parta! Wink
Miłego pisania ;*

Pozdróffka ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
avi




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 18:53    Temat postu:

no Kfiatku, czekamy Twisted Evil

ps.
Mam dla Ciebie songa nowego xP

pps.
Wiesz, ze jadna z tych szkol do ktorych chcem isc po LO jest w Twym Lubinie? xD

ppps.
yousendit mi nie dziala Grey_Light_Colorz_PDT_46 nie mam jak songa wgrac.. chyba ze na cos innego..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villish




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Biedronki.

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 19:05    Temat postu:

Dia czekamy:)
swoją drogą twe opo mnie inspiruje wiesz??:>Very Happy
ahh.. tak mozesz byc dumna Grey_Light_Colorz_PDT_19
Weny weny:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ancia
Gość






PostWysłany: Środa 22-03-2006, 20:25    Temat postu:

Siema.Ja długo nie czytalam i musiałam nadrobić ale jakoś przeczytałam.Jestem ciekawa co bedzie dalej.Bill będzie z nią???Fajnie by było...Napisz koniecznie!!!!!!!!Nie moge się doczekać....!!!Pozdro!!!
Powrót do góry
Kamila




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 20:45    Temat postu:

Ja chyba zacznę czytać od początku - to tak podczas czekania na nowego parta Smile

Ajj z każdą częścią coraz bardziej się rozpływam, miło tak Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team



Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 21:50    Temat postu:

De-de i inne pierdółki napiszę jutro, bo mnie zganiają Confused

Rozdział 22 "Komm zuruck!"

– Przystanek Slusselstrasse – chłodny damski głos rozległ się w głośnikach, drzwi otworzyły się i wysiadło parę osób. Poczekałam, aż wejdą do środka osoby stojące przede mną i postawiłam stopę na metalowym schodku, uważając na wysoki obcas, który mógłby mi się przypadkowo "wkręcić" w okratowany stopień. Wizja urwania nogi, ewentualnie wleczenia mojego poharatanego ciała na odległość kilku kilometrów przez wagon metra nie była szczytem moich marzeń. Usiadłam na czarnym fotelu, przystawiając głowę do szyby. Pogrążyłam się w rozmyślaniach, czując lekki niepokój, którego przyczyną był dzisiejszy koncert, na który właśnie jechałam. Nie wiedziałam, jak to wszystko ma wyglądać, nigdy jeszcze nie byłam na ich występie przed tak dużą publicznością na żywo, nie paliłam się też do stanięcia oko w oko z Billem. Co to, to nie.
- Ekhu, ekhu! – prawie nad uchem zakaszlała mi staruszka. Spojrzałam na nią nieprzytomnie i odwróciłam się. Po paru sekundach przyszło mi do głowy, że wypadałoby jej ustąpić miejsca, w końcu byłam młoda i zdrowa, a cel mojej podróży niedaleko.
– Proszę – powiedziałam zachęcająco i wstałam z krzesełka. Spojrzała na mnie zaskoczona, ale uśmiechnęła się, ukazując swoją protezę w całej okazałości, która nawiasem mówiąc wyglądała na wszystek jej majątek. Parę osób zerkało na mnie z zaciekawieniem – w Niemczech mało kto ustępował miejsca komukolwiek, nie ważne czy była to inwalidka czy zdrowy mężczyzna w sile wieku.
Oparłam się plecami o plastikową ścianę, puszczając barierkę przeznaczoną do trzymania podczas podróży; między innymi właśnie za to kochałam metro – za małe prawdopodobieństwo upadku w czasie jazdy. No i oczywiście za inne zalety – czystość, wygodę i... brak kanarów.
– Przystanek Gardenstrasse... Przystanek Leutestrasse... Przystanek Vorleitungstrasse... – wjechaliśmy do obszarów miasteczka akademickiego, a piątek wieczorem, do tego przed długim weekendem mógł oznaczać tylko jedno: tłumy. Zgodnie z przewidywaniami już na pierwszej stacji do wagonu wtoczyła się grupa wesołych studentów, byli wyraźnie już po czymś "mocniejszym", bo chichotali ze wszystkiego, któryś próbował nawet śpiewać, ale odrzucił go dzięki uwadze jego kolegi
– Steffen, ty lepiej nie śpiewaj! Słyszałeś, co ci w "Idolu" ci z jury powiedzieli? "Że się nadajesz do kopania buraków, a chociaż ich dostatecznie skopałeś, to się na cukier zamienić nie mają zamiaru, więc... – chłopak ryknął śmiechem, gromadka znajomych ochoczo mu zawtórowała, rozsiewając wokół siebie mocny zapach alkoholu. Ja też uśmiechnęłam się lekko pod nosem, ale widząc oczyma wyobraźni tłok, który miał powstać po wejściu do wagonów takiej liczby osób, która stała na peronie, uśmiech spłynął mi z twarzy niczym maseczka z ogórków. Ku mojemu zdziwieniu, tłum składał się tylko i wyłącznie z fanów Tokio Hotel. Mieli na sobie koszulki i czapki ze znaczkiem zespołu i najwyraźniej udawali się na ten sam, co ja, koncert!
– Nie za późno...? Czyżbyście nie chcieli zająć dobrych miejsca? – pomyślałam, obserwując dziewczyny wchodzące do pociągu.
– Ranyyy...! Gdzie tu się kasuje?? – jedna z nich zajęczała głośno, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, po polsku. Powstrzymałam się od wyszczerzenia zębów, z satysfakcją obserwując ich poszukiwania kasownika we wnętrzu. Oczywiście nigdzie go nie znalazły, bo i po co, jeśli bilet kasuje się przy wejściu na stację...
"Ta od biletu" – jak w myślach nazwałam dziewczynę, wyglądała, jakby się miała zaraz rozpłakać.
– Która z was zna niemiecki?? Trzeba się kogoś spytać, bo co jak nas złapią? Ja tu przyjechałam na koncert, a nie żeby dostać mandat! Starzy już wystarczająco się wykosztowali! - narzekała. Okazało się, że, o dziwo, wśród nich znalazła się taka, co zna obcy język, i o dziwo, jest nim niemiecki. Niestety, ku mojemu nieszczęściu, skierowała się wprost na mnie i spytała, dukając po niemiecku:
– Przepraszam, gdzie tu być kasownik?
Milczałam chwilę, trzęsąc się w środku ze śmiechu, aż w końcu nie wytrzymałam.
– Tu nie ma kasownika! Czy wy w życiu metrem nie jechałyście?? – ryknęłam po polsku. Powiedzieć, że były zaskoczone, byłoby nieporozumieniem stulecia. Nastolatka stojąca naprzeciwko mnie otworzyła szeroko usta.
– Ty mówisz po polsku?
– No. – odparłam lakonicznie. – Co, to takie dziwne? Myślicie, że tylko w Polsce gada się po polsku? – wyraziłam lekkie zdziwienie.
– Jasne, że nie... A tak w ogóle, to my jedziemy na koncert Tokio Hotel... – oznajmiła, zdezorientowana. – Słyszałaś o nich?
Parsknęłam śmiechem.
- Nie... – pokręciłam głową. – Ale zaraz usłyszę. Powiedz mi, kim oni są... – zachęciłam i po paru minutach wyrzucania z siebie słów niczym odrzutowiec, dziewczyna streściła mi pokrótce, jak to TH jest uwielbiane w Polsce.
– A powiedz mi... – zaczęłam – który z chłopaków ci się najbardziej podoba...? – nie mogłam się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
– Ach... – rozmarzyła się. – Bill... Te jego oczy... usta... włosy... uśmiech... cały jest cudowny... – widocznie odpłynęła marzeniami, a ja stałam ze skwaszoną miną, żałując że w ogóle o to zapytałam. Diabeł mnie podkusił! Czułam się zazdrosna i odrobinę wściekła, chociaż nic mi nie zrobiła, bo skąd mogła wiedzieć...
– Przystanek Krugahalle... – byłam na miejscu. Kilkaset metrów dalej znajdowała się hala koncertowa.
– Nie wiesz może, gdzie znajduje się ta sala, w której gra TH? Bo my nie mamy pojęcia, gdzie wysiąść... – zapytała nalegająco, widząc że zaraz wysiądę.
– Nie mam pojęcia. – skłamałam bez mrugnięcia okiem i wyskoczyłam z wagonu. Przeszłam parę kroków, poprawiając zamek w kurtce. Strasznie wiało, ogólnie pogoda od paru dni była beznadziejna, nic tylko deszcz i chmury. Ale nawet wichura nie zagłuszyłaby pisków fanek, stojących przed halą. Niektóre już nie wytrzymywały nerwowo... Ominęłam je szerokim łukiem i skręciłam w uliczkę, gdzie czekał na mnie Jorgen Keinesense, oficjalny pomocnik producenta, ale w rzeczywistości raczej chłopak na posyłki. Tak samo było i dzisiaj.
– Cześć... – przywitał się. – Już myślałem, że gdzieś przepadłaś...
– Przyzwyczajaj się, że zawodzę każdego, kogo znam. Idziemy? – powiedziałam, starając się nie pokazywać ani krztyny zdenerwowania.
– Ok. Wejdziemy od tyłu, wiesz....
– Nie ma sprawy. Im szybciej to załatwimy, tym lepiej.
Poprowadził mnie na tyły budynku.
– Hm... Możesz założyć ten kaptur...? – poprosił.
– No problem - wsunęłam na głowę kaptur. Byłam przyzwyczajona do chowania się, chociaż nie byłam gwiazdą.
– Idziemy. Pamiętaj, idź szybko i nie reaguj, choćby nie wiem co się działo. – powiedział zdecydowanie i zaczęliśmy się przepychać przez zgromadzonych na tyłach, których w porównaniu z wejściem głównym było bardzo mało, ale i tak stwarzali żywą przeszkodę. W końcu dopchaliśmy się do wejścia i ochroniarze nas przepuścili. Dzwoniło mi w uszach od tych wszystkich pisków.
– Dzięki. – powiedziałam i ruszyłam "pozwiedzać", w każdym razie próbowałam, bo zaraz jak spod ziemi wyrósł Martin.
– Znowu ty...? – udałam, że płaczę. – Już miałam nadzieję, że cię nigdy więcej nie spotkam...
– Ach, niestety jeszcze żyję... – chwycił się za serce.
– Bardzo niestety... – potwierdziłam. – Co mam robić?
– Masz... – spojrzał na dół do swojego terminarza, przekartkował go i zrobił zadowoloną minę – iść wyszorować podłogę na scenie, widzę tam jakieś pyłki.
– Padam ze śmiechu. A tak naprawdę?
– Mówię serio. To też ci zapisali w umowie.
– Że co? – zmarszczyłam brwi.
– No nico, leć po szmatę. – najwidoczniej świetnie się bawił.
– O, jesteś! – przybujał się Tom, cały w brązowych ciuchach. Na głowie miał czekoladowy daszek, tak że na jego widok naszła mnie jakaś podejrzana ochota na słodycze.
– Co to, jesień? – wypaliłam na jego widok.
– Nie, ECKO. – zaprzeczył inteligentnie, szczerząc zęby.
– Tom, prawda że Sara ma wyszorować scenę... – powiedział z naciskiem Martin.
– Jaką... aa, scenę! – Tom obserwował managera, dającego mu znaki w języku migowym za moimi plecami. – Ach, scenę... Tak, oczywiście że tak, nawet sam miałem ci o tym powiedzieć... –dredowłosy się rozkręcał. Gdybym go nie znała, i gdybym nie widziała cienia padającego na ziemię, który niezwykle żywo gestykulował, to bym uwierzyła bez słowa. Ale...
– Zaczynam żałować, że sobie nie odpuściłam tej kasy – powiedziałam z wyrzutem.
– Dobra, zaprowadzę ją... – Tom starał się rozładować sytuację. – Chodź.
– Wszyscy gdzieś mnie dzisiaj prowadzają. Czuję się jak krowa na postronku – narzekałam.
– Już prawie... – zawahał się – o, tutaj – pokazał na garderobę.
– Czy w środku ktoś jest? – spytałam niewinnie.
– Nie, raczej nie – powiedział szczerze. – O 19:00 zaczynamy, masz więc jeszcze trochę czasu. Uważaj, bo w tej garderobie czasami wysiada światło, w każdym razie tak powiedzieli. Jakby coś, to dzwoń do Martina, może znajdą coś na zastępstwo. Lecę, już sporo tych ludzi – zaświeciły mu się oczy.
– Yhm, papa... – poklepałam go po ramieniu i weszłam do środka. Światło całe szczęście działało, chociaż świetlówka wydawała podejrzane przerywane bzyczenia. Zdjęłam kurtkę i wyjęłam ciuchy z siatki. Po kilku minutach byłam ubrana. Make - up dopełnił całości.
– Niedługo w samouwielbienie wpadnę – pomyślałam, obserwując swoje odbicie. Po chwili sięgnęłam do torebki po coś jeszcze – na stolik wysypało się kilkanaście malutkich czarnych spineczek z diamentami. Stanęłam bezradnie przed lustrem i zebrałam włosy z przodu, spinając kosmyki spinkami. Wyszło całkiem nieźle, bo włosy nie wpadały mi do oczu, a zarazem nie musiałam ich wiązać, czego, w przeciwieństwie do większości dziewczyn, nigdy nie znosiłam.
– U-u, co to za piękna kobieta? Gdzie się podział ten Bazyliszek, co tu wszedł? – zażartował Tom, wchodząc i wyciągając ręce, by mnie obmacać. Pacnęłam go torebką po głowie, zgrabnie unikając jego rąk.
– Ja ci dam Bazyliszka. Sam spójrz w lustro – wystawiłam język.
– No... patrzę – uwiesił się na moim ramieniu, zmuszając żebym spojrzała razem z nim w lustro – i widzę młodego boga - wyprężył się, prezentując nikłe mięśnie.
– Tobie koniecznie potrzebne są okulary. Zresztą, mnie, przykładowo, to ty się wcale nie podobasz – zdjęłam z siebie jego rękę i odsunęłam się, szukając telefonu.
– Bo ty jesteś mutacja genetyczna – stwierdził dobrotliwie, jakby to wszystko tłumaczyło.
Sam jesteś mutacja! I to nieudana, w przeciwieństwie do mnie – odgarnęłam seksownym ruchem włosy i zakręciłam biodrami. Wyszczerzył zęby.
– A tak na poważnie, to chciałabym się z tobą pożegnać... – zmieniłam temat – skoro tu jesteś.
– Nadal chcesz wyjechać? – przestał się uśmiechać.
Skinęłam głową.
– Oj, no kurde... Co ci zależy, nie możesz jeszcze trochę zostać? – skrzywił się. – Nie wiem, o co wam poszło z moim bratem – spojrzałam na niego błyskawicznie – ale bez przesady, to chyba nie było takie poważne. No bo powiedz mi, zranił cię w jakiś sposób?
– Jakby... – nie miałam ochoty na zwierzenia, nie dzisiaj.
– Skrzywdził? Oszukał? - drążył uparcie dredowłosy.
– No nie...
– Zdradził cię?
– Jeszcze by tego brakowało! - prychnęłam z niedowierzaniem. – Tom... nie obraź się, ale nie rozumiesz.
– Oczywiście, że nie rozumiem! – zaperzył się. – Dla mnie, jak kogoś kocham, to nic innego nie jest ważne! Nic, rozumiesz?! Żadne głupoty. Bo nasza miłość jest najważniejsza!
– Chciałabym umieć tak jak ty... – powiedziałam cicho.
– To zrób to, a nie smęcisz! – oparł rękę o ścianę.
– To nie jest takie proste... – zaczęłam.
– Jest proste! – powtórzył. – Jest prostsze, niż ci się wydaje!
– To nie zależy tylko ode mnie – zaprzeczyłam.
– Tak samo od ciebie, jak i od niego – miał na myśli Billa. – Nie rozumiem, co on w tobie widzi. Ja na jego miejscu dawno bym cię wysłał na drzewo obierać kasztany – powiedział z rzucającą na kolana szczerością.
– Ale nie jesteś na jego miejscu – przypomniałam mu ostro, czując narastającą wściekłość. Dlaczego wszyscy próbują mi na siłę wmówić, że jesteśmy dla siebie stworzeni??
– I bardzo dobrze! Że nie jestem! – krzyknął, kierując się w stronę wyjścia. – Sara, lubię cię, dlatego lojalnie ostrzegam: on nie będzie czekać wiecznie. Jeśli teraz wyjedziesz, to powtarzam, żeby nie było, że nie ostrzegałem: on znajdzie kogoś innego, z kim będzie szczęśliwy!
– I tego mu z całego serca życzę – poczułam mokrą kreskę na policzku. Ja chciałam się tylko pożegnać...
– Jesteś pojebana. Ale to już nie mój problem – powiedział i wyszedł z garderoby, trzaskając drzwiami.
Osunęłam się na podłogę, ukrywając twarz w dłoniach. Nic mnie nie obchodził makijaż i tyle czasu dobierany strój. Siedziałam tak, nie czując upływu czasu, gdy zadzwoniła mi komórka.
Przypomnienie, ustawione jeszcze w domu zespołu. Aż tak się cieszyłam na ten pierwszy koncert...! Na ekranie wyświetliła się wiadomość, że za dziesięć minut zaczyna się Schrei – Tour. Popatrzyłam na nią tępo, po czym odłożyłam telefon.
Wstałam, zaciskając zęby i podeszłam do lustra. Właściwie wszystko oprócz makijażu było w porządku, więc zmyłam go i błyskawicznie zrobiłam od nowa, ograniczając się do podstawowych kosmetyków. Ostatni raz spojrzałam na siebie i zmusiłam się do uśmiechu. Wyszedł całkiem naturalny, mało kto domyśliłby się, że przed chwilą płakałam. Oparłam się dłońmi o kanapę, śmiejąc gorzko. W takich chwilach jak te, czułam, że zwariuję.
– Najważniejszą umiejętnością w show - biznesie jest upaść po raz setny i wstać po raz sto pierwszy z uśmiechem na ustach - zacytowałam sobie na głos swoją własną zasadę. Tylko jak to się ma do życia...?
Otrząsnęłam się szybko, słysząc pukanie do drzwi. Poprawiłam ubranie i przykleiłam uśmiech na usta. Znowu wszystko było idealne.
Otworzyłam i zobaczyłam Martina.
– Już czas – powiedział głosem niczym z horroru.
– Prowadź...
Powiódł mnie ciemnym tunelem pomiędzy pomieszczeniami, by wyjść niespodziewanie na światło reflektorów, ustawionych już na swoim miejscu. Huk ludzkich głosów wypełniał całe pomieszczenie, musieliśmy krzyczeć, żeby się porozumieć. Ku mojej uldze Bill przepadł jak kamień w wodę.
– Dobra, zaraz mamy przejść przed kamerami i usiąść tam na loży w rogu – Martin pokazał nam na szkicu wspomniane miejsce. – Każdy wie, co ma robić. I pamiętajcie, szerokie...
– ... uśmiechy! – Dokończyliśmy chórem.
– Właśnie. Widzę że się rozumiemy. A teraz... idziemy.
Wyszczerzyłam zęby, obciągając top i dokonując ostatnich poprawek fryzury. Wyszliśmy zza kulis.
– Yh... – reflektor zaświecił wprost na nas, praktycznie mnie oślepiając. Szłam kocim krokiem, modląc się, żebym przypadkiem się nie potknęła. Usiadłam na pluszowym fotelu pomiędzy Martinem, a naszą Pani Reżyser, jak nazywaliśmy Steffi. To dzięki niej powstał teledysk do pierwszego utworu.
Zerknęłam z zainteresowaniem na scenę, gdzie czekało na mnie wyjaśnienie tajemniczej nieobecności Billa - stał na scenie, ściskając mikrofon i patrząc gdzieś do góry. Moją uwagę przykuło jego ubranie - miał na sobie ciuchy, w których go poznałam, tamtego dnia. Stare ciuchy i nowa fryzura wyglądały znakomicie. Nie mogłam oderwać od niego wzroku.
– To mi wystarczy – powiedziała głośno Steff.
– Niby co? – zdziwiłam się.
– Twoje ślinienie się. Bo tak się zastanawialiśmy, czy to dobry pomysł, żeby, powiedzmy, odgrzać jego wizerunek. Widzę, że to był świetny pomysł.
– Ja się nie ślinię! – wysyczałam.
– Oczywiście. I wcale mu się nie gapisz tam gdzie nie trzeba – dopowiedziała z uśmiechem. Skąd ona mogła wiedzieć?? No skąd, ja się pytam? Przecież starałam się, żeby to wyglądało, jakbym się patrzyła na kurtynę i mikrofon.
– Patrzyłam się tylko na jego mikrofon! - wypowiedziałam na głos swoje myśli. Sekundę potem zrozumiałam, jak to zabrzmiało.
– Ależ jasne, że na mikrofon. Czy ja sugerowałam coś innego? – uśmiechnęła się.
– Nie na ten mikrofon!! – tłumaczyłam się, czując falę gorąca wędrującą w stronę mojej twarzy.
– Nie na ten...? To ona ma jeszcze jakiś inny? Czyżbym o czymś nie wiedziała...? A może... – zrobiła znaczącą pauzę – my rozmawiamy o dwóch różnych... – zawiesiła głos – mikrofonach... - spojrzała na mnie, trzęsąc się ze śmiechu, ale nagle zgasło światło.
Po kilku taktach na scenę wypadł Bill, stając tyłem do publiczności, i śpiewając pierwsze słowa piosenki. Było zupełne ciemno, dlatego nie musiałam się bać, że ktoś coś zauważy i skupiłam się na scenie.
Czarnowłosy nadal stał tyłem, kołysząc lekko biodrami. Wpatrywałam się jak w transie w ruchy jego ciała, równocześnie słuchając słów piosenki. Następnych, czyli "DDM-u" i "Leb die Sekunde" zupełnie nie pamiętałam, tak samo było z kolejnymi. Siedziałam, zasłuchana, spijając jego głos z powietrza. W końcu nadeszło "Schrei".
– Chcesz chusteczkę? – Steff nachyliła się do mnie.
– Po co?
– Bo mi niedługo dziewczyno spodnie zamoczysz!!! – udała, że się oburza. – Zaraz się na niego rzucisz. Autentycznie można cię wziąć za kolejną napaloną fankę, tak się ślinisz!
– A co, nie można? – broniłam się, czując się strasznie głupio.
– Można, ale na miłość Boską, ty masz 16 lat, a patrzysz się na jego tyłek, jakby to Mona Lisa z Luwru była.
– A co ma do rzeczy mój wiek? I niby dlaczego nie mogę się patrzeć?
– Nic... – Steffi odpuściła. – Wierz mi, żałuję że nie mam tu kamery, bym nakręciła, jak ci ręce chodzą. Niewyżyte nastolatki, oto przyszłość naszego społeczeństwa.
– O, przepraszam bardzo, ja nie należę do waszego społeczeństwa – sprostowałam. – Ja tu tylko przejazdem. I to wyłącznie do jutra, rano mam samolot.
– Jednak jedziesz? Trudno, znajdziemy kogoś na twoje miejsce... – wzruszyła ramionami.
– Ja też będę za tobą tęsknić – odparłam ironicznie.
– Oj, nie rób problema gdy go nie ma. Będzie nam cię brakowało... O, patrz! – wskazała na scenę, gdzie Bill rozmawiał z jakąś dziewczyną o pucułowatej twarzy i biodrach tak szerokich jak Łuk Triumfalny w Paryżu.
– A ta ile...?
– Dwa tysiące! Wyobrażasz sobie...?! Z koncertu na koncert one dają coraz więcej forsy, żeby tylko przez chwilę znaleźć się na scenie... – Steff pokręciła głową z niedowierzaniem.
– Ja tam im się nie dziwię, jeśli się kogoś uwielbia, nie ma ceny, której by się nie było skłonnym zapłacić - stwierdziłam. – Idę do toalety, duszno mi – powiedziałam i wymknęłam się korzystając z ciemności "Schwartza", który właśnie płynął ze wzmacniaczy. W łazience odetchnęłam parę razy głęboko i wyszłam z zamiarem wrócenia do sali, jednak po drodze wpadł mi do głowy świetny pomysł. Zamiast do loży, poszłam za kulisy, a potem niskimi schodkami wprost do miejsca operatora. Akurat była chwila przerwy, w czasie której, jeśli nic się nie zmieniło, Bill miał się przebrać.
– Mogę tu posiedzieć? – spytałam Jorgena. Skinął, dając mi znak, żebym mu nie zawracała głowy. Podeszłam do barierki i spojrzałam w dół. Rozszalałe tłumy kłębiły się wokół sceny, która z tej wysokości wydawała się magiczna, lśniąca. Wszystko było widać jak na dłoni... W końcu odezwały się krzyki: To czarnowłosy wrócił, w nowych ciuchach, ale ze starym, dobrze znanym uśmiechem. Cofnęłam się gwałtownie.
– Słuchaj... Mogę tu pobyć jeszcze chwilę...? – powiedziałam do operatora. Nie usłyszał, więc pochyliłam się i powtórzyłam. Gdy po raz kolejny nie zareagował, prawie dotknęłam nosem pulpitu sterowniczego i wydarłam się.
– Jezu, dziewczyno, zawału dostanę i nie ja jeden! Czemu się drzesz do mikrofonu połączonego z chłopakami, nie miałaś czasu się z nimi do tej pory nagadać...?!
– Ups... Sorry. Mam nadzieję, że ich nie ogłuszyłam.

Czarnowłosy usłyszał znajomy głos w mikrofonie, po czym ten sam głos krzyknął.
– Ach, więc tam uciekłaś...? – pomyślał z zadowoleniem, bo od dłuższego czasu zastanawiała go moja nieobecność. - No to patrz... – dodał w duszy, a głośno powiedział:
Teraz "Ich bin nich' ich"... Tę piosenkę dedykuję dziewczynie... najwspanialszej na świecie...
– ... Co ty debilu robisz?!?! Wszyscy się dowiedzą!! – podbiegłam do barierki.
... która jest sensem mojego życia... – patrzył się w górę. Gdy zobaczył moją sylwetkę, jego głos ocieplił się jeszcze bardziej, każdy to słyszał.
– ... zamknij się do cholery ciężkiej!!! – krzyczałam.
... nie umiem spokojnie zasypiać, gdy wiem, że rano jej nie zobaczę... – ciągnął.
– ... czy ty czasami używasz mózgu??
... a gdy wiem, że ją zobaczę, śpię tak samo niespokojnie, bo nie mogę się doczekać ranka...
– ... Bill... Proszę, bądź cicho!
... by znowu z nią być!!! – podszedł do krawędzi sceny i wyciągnął ręce do góry.
– ... proszę, zabierzcie mnie. Niech ktoś powie, że mi się to wszystko śni! – wczepiłam ręce we włosy.
... ale... – ku zaskoczeniu wszystkich kontynuował – ona nie czuje tego co ja... więc... nadal muszę szukać miłości! – odezwał się do publiczności, która wydała pisk radości.
Bill jest znowu ich...
To była tylko gra z fankami.

Bo nie jestem sobą,
Gdy Ciebie nie ma przy mnie.


Zbiegłam ze schodów, słuchając ukochanej piosenki i czując jak łzy spływają mi jedna po drugiej. Dupek...!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martoHa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 21:53    Temat postu:

pierwsza!
o rajuśku Surprised
ja sie nie dzisie że ty tysiąc komentów już masz na karku Very Happy
jak zwykle powalająco <blablabla sie potwarzam Razz>


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez martoHa dnia Środa 22-03-2006, 22:10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Heaven




Dołączył: 12 Mar 2006
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Nieba... ;)

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 22:07    Temat postu:

f***...

Naprawdę, myślałam, że już bedzie wszystko cacy, wejdzie na scene, a tu taki szok...

Dia dziewczyno Aj lof Ju:* To jest boskie...

Nie moge sie doczekać następnej część Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Crispi_Jones




Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łęczna

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 22:09    Temat postu:

I na to czekałam.

Tom jej w końcu nagadał. Och, w końcu!

Och, mogę się w końcu pozachwycać do woli... I całą noc wzdychać... Bo ta część była genialna. Genialna Dia! Mmm... Cudo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naughty^




Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie spadają anioły ;)

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 22:14    Temat postu:

Ja - skromna istota podpisuję się pod powyższymi komentami...
Bo co tu więcej dodać skoro brak mi słów?
Bosko Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
panna krytyk




Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świdnik

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 22:26    Temat postu:

Nie chce mi się grzeszyć inteligencją, bo technikę robię Very Happy Very Happy Very Happy Very Happy
Nawet niezła część. Chamsko z tym na końcu.
Sorry, że nie napisałam nic lepszego, ale zajęta jestem... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 22:39    Temat postu:

odjęło mi mowę XD
kurcze dlaczego im się nie może ułożyć... XD
Bill skurkozjad jeden noo XD po co on to na tym występie powiedział XD
ahhh.

Diaa czekam na więcej XD
pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bubbles




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 22-03-2006, 22:52    Temat postu:

bardzo mi się podobało, aż za bardzo.
Z wrażenie zapomniałam co mam zrobić Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 7:00    Temat postu:

łohoh... no przecierz oni nie sa juz razem.. wiec.. ale moze spowrotem coś zaiskrzy kto wie Very Happy gratuluje takiej ilości komentarzy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*:M!s!a:*




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytomek ;)

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 7:09    Temat postu:

Jesteś wielka! Ta część najbardziej mi sie spodobała! Jezt rewelacyjna! xD Dia jesteś wspaniała! ;*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Hazel
TH FC Forum Team



Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 7:26    Temat postu:

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, część jest naprawdę Boska Smile
Podoba mi się jak Tom jej nagadał, hehe Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
..::F@ith::..




Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 10:33    Temat postu:

Dawaj część następną bo popełnie samobójstwo. DAWAJ DO JASNEJ CISNAJE BO NA SERIO NIE WYTRZYMAM AAAAAAAAAAAAAAA BŁAGAM CIEEEEEEE z podziękowaniami za to zajefajne opowiadanie F@ith Very HappyVery HappyRazz <susi zębi>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mond




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze stolicy

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 12:55    Temat postu:

a ja mysle ze to opowiadanie sie ciekawie rozwija
i co zrobil Bill nie bylo raczej zle no moze zczal sie troche bawic tym uczuciem ale ona tez to robi od jakiegos czasu
alem sie wczula Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Villish




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Biedronki.

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 14:01    Temat postu:

Cytat:
– Ach, więc tam uciekłaś...? – pomyślał z zadowoleniem, bo od dłuższego czasu zastanawiała go moja nieobecność. - No to patrz... – dodał w duszy, a głośno powiedział:
– Teraz "Ich bin nich' ich"... Tę piosenkę dedykuję dziewczynie... najwspanialszej na świecie...
– ... Co ty debilu robisz?!?! Wszyscy się dowiedzą!! – podbiegłam do barierki.
– ... która jest sensem mojego życia... – patrzył się w górę. Gdy zobaczył moją sylwetkę, jego głos ocieplił się jeszcze bardziej, każdy to słyszał.
– ... zamknij się do cholery ciężkiej!!! – krzyczałam.
– ... nie umiem spokojnie zasypiać, gdy wiem, że rano jej nie zobaczę... – ciągnął.
– ... czy ty czasami używasz mózgu??
– ... a gdy wiem, że ją zobaczę, śpię tak samo niespokojnie, bo nie mogę się doczekać ranka...
– ... Bill... Proszę, bądź cicho!
– ... by znowu z nią być!!! – podszedł do krawędzi sceny i wyciągnął ręce do góry.

To jest cudne Dia..wiesz o tym?? osz..jak czytałam to ..az podniosłam sie z krzesła i wbiłam wzrok w monitor czytajać kolejne kwestie..
Boze..niech ona kur** nie wyjezdza..niech zostanie..z nim..Sad
Weny Dia weny:*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 14:07    Temat postu:

ojjj... ten ostatni moment swietny... tylko Bil.. ja cały czas nie rozumiem dlaczego on zdradził Sare Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Świstuś




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster.

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 15:07    Temat postu:

osz kurde...
nie źle, dobrze, wspaniale...
łoł


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tei




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 3-miasto.

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 15:31    Temat postu:

Boooskie!!! Pisz czybciutko dalszy ciąg! I oby był happy end Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamila




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Czwartek 23-03-2006, 16:10    Temat postu:

Aż mnie ciarki przeszły na końcu. Już myślałam, że.... A tu dupa.
Uwielbiam to opko. Każdą część mogłabym czytać po kilkanaście razy, a i tak mi się nie znudzi.
Teraz nic, tylko czekać na wiecej.
Raj na ziemi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 48, 49, 50 ... 120, 121, 122  Następny
Strona 49 z 122

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin