|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Free
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 14:16 Temat postu: |
|
|
Dia, Dia...kiedy nasze pragnienie zostanie ugaszone (czyt. kiedy nowa nota?)???
My pragniemy 28 odcinka, jak ryba pragnie wody, jak mężczyzna kobiety ( )
A przy okazji...Nomed...też uwielbiam książki Meg Cabot..najbardziej dziewczne ameryki...
czekam, czekamy az Dia nas zaskoczy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 14:50 Temat postu: |
|
|
No ja to bym się spodziewała 28 części dzisiaj, ale kto wie, co tej dziewczynie odstrzeli xD i nie wiadomo, kiedy da. Piszę, nawet mam wenę i ochotę, jestem chyba nawet trochę wygłodniała pisania
Mam nadzieję, że nie zanudzę Was już do końca i chociaż jedna osoba zostanie i będzie czytać Złośnicę. Egzaminy tak średnio, ale może w najlepszym wypadku z 80 pkt. będzie. Polski excellent, matma gorzej Ale katastrofy nie ma. Pożyjemy, zobaczymy
A jutro mamy zlot Już się doczekać nie mogę xD
Dziękuję wszystkim, którym się chce czekać Mi by się nie chciało. A tak pozatym, to czy Wy się mnie boicie?
Wiem, ze to brzmi debilnie, ale wczoraj się dowiedziałam, że parę osób z tego oto forum się mnie boi. Dodam, że już wiem, co to znaczy umrzeć ze śmiechu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SimplePlanowa
Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network. ^.-
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 15:03 Temat postu: |
|
|
Dia ktos sie Ciebie boi
nie no lol xD ty ..ty jestes taka Kochana
dasz nam parcika prawdaaa
no taki prezent na moje jutrzejsze urodzinki
no i na dzisiejsze Maki prawdaaa ?
Ah Kocham te Złośnice !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raspberry
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 15:10 Temat postu: |
|
|
Tak Dia, ja się Ciebie bojęxD
Żartuję oczywiście
No to dzisiaj możemy się spodziewać nowego parta?
Jakże się cieszę
Ja tam się na pewno nie zanudzę
A jakby co...to napisze zażalenie
Więc czekam
Teraz to nikt mnie od kompa nie oderwie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 15:45 Temat postu: |
|
|
yeah Dia dajesz mi nadziejęna świetny wieczór xD który spędzę przy czytaniu 28 cześci (: o wielkaś ty
boją sie ciebie? pfff no wiesz xD nie dziwię sięim
z tobą to nigdy nic nie wiadomo xD
ja sie na przykład boję że nie dodasz dzisiaj nic i.. ach boje sie nawet pomyśleć co by wtedy było xD
80 pkt to nie tak źle (: geniuszu
ugh dobra pisz pisz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nomed
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 15:50 Temat postu: |
|
|
No, Dia, nie wiedziałaś?;>
Ja ledwo się zdobyłam na odwagę, żeby tego posta napisać<lol>
Wielka Dia Forumowy Postrach Wszechczasów Modka-Potwór x))
A swoim opowiadaniem, to mnie chyba niiigdy nie znudzisz^^
Pozdrawiam:*
PS Taak... To zabrzmiało debilnie xP
Schwarz, mnie najbardziej podobały się książki z serii "Pośredniczka", ale niestety nie udało mi się przczytać dwóch pierwszych części, bo nigdzie nie mogę ich dostać;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 16:11 Temat postu: |
|
|
Buahahaha...leje ze śmiechu po prostu Hahaha bo ty taka straszna jestes moderatorka, może dlatego się ciebie ludzie boja Nie no nie moge jush.. Ekhm dobra. Kiedy dasz nowy part<słodkie oczka< Bo ja czekam i czekam... i sie nie moge doczekac już Kolejnej dawki ... hmm tylko ja wiem czego:P Czekam...Buźka;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tala_
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 16:58 Temat postu: |
|
|
Mod-DiaBollique napisał: |
No ja to bym się spodziewała 28 części dzisiaj, ale kto wie, co tej dziewczynie odstrzeli xD |
Nie CO, a KTO odstrzeli Będzie dużo krwi
Mod-DiaBollique napisał: |
Mam nadzieję, że nie zanudzę Was już do końca i chociaż jedna osoba zostanie i będzie czytać Złośnicę. |
Ja zostanę i będę czytać
Mod-DiaBollique napisał: |
Dziękuję wszystkim, którym się chce czekać Mi by się nie chciało. A tak pozatym, to czy Wy się mnie boicie? |
Eno Dia, ja się boję. Bo Ty mi grozisz? Ostatnio mi zagroziłaś, że w łeb dostanę ;]
/Ach, jak było w kościele? Z Billem? <na ołtarzu >
Daj parta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 17:33 Temat postu: |
|
|
Taaaa Dia. Jak powiedziałam Bartkowi, że Ci się śnił, to się przestraszył i powiedział, że więcej sobie zdjęcia nie da zrobić bo... "Ty je kretynko rozpowszechniasz! < kretynę sobie zapamiętam!>"
A jak się go zapytałam o co mu chodzi, to odpowiedział <o lol, ja nie wiem skąd to dziecko takie życiowe jest> że się boi sam gdziekolwiek iść, bo jeszcze Cię nie daj Boże, gdzieś spotka i nie będzie wiedział co robić... Eh...
Groziłaś mi morderstwem na zlocie, ale jam Nemi i stanę przed Tobą z podniesionym czołem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 18:50 Temat postu: |
|
|
A co, jak ja pewnego dnia do Was do domu wparuję xD Niech się biedak nie boi, Dia nie gryzie, zabija od razu szybko i bez bólu. Ale też mnie zdziwił, że się można tak przejmować xD A zabić Cię miałam tylko wtedy, gdy mi wiesz czego nie dasz, ale dałaś, więc jeszcze żyjesz... Nie no, nie mogę się jutra doczekać xD
Part właściwie jest gotowy, ale taki nudny, że hej. Zero bliźniaków, chociaż kierunek akcji mi pasuje Jeszcze coś dorzucę i może dzisiaj dam.
EDIT: jutro.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 19:09 Temat postu: |
|
|
A wparuj, wparuj.
Zapraszam serdecznie
Słuchaj, czy ja mam na ten zlot wziąć coś co sprawi, że będę mogła się obronić, czy nie muszę się obawiać bo dostąpię ułaskawienia ??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 19:41 Temat postu: |
|
|
Oj....Dia Dia... dzisiaj miałas dodac..a ja czekam i czekam...ech.. ale jutro już dasz, prawda?<piękne oczka> Bedzie cudny jak zawsze;) Ty nasz aniołku..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MagdalenQa
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam gdzie każdy Tworzy sobie świat..
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 19:51 Temat postu: |
|
|
twojego opowiadanie nie da się określić, jest tak profesjonalne...
przynajniej dla mnie..
a widze że bohaterka ma wachania nastroju...
Czekam z głodem na następną częśc..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ahinsa
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 21:00 Temat postu: |
|
|
Łeee czemu jutro?? Dzisiaj! Dzisiaj chcemy!
No dobrze, nie będę upierdliwa.
Dia, i jak możesz mówić, ze nudny? Chyba czytelnicy będą mieli inne zdanie
Czekam. I boję się, bo napisałam posta zwracając sie do Dii, a przecież ona jest taka straszne że po prostu cała sie trzęsę. Normalnie wampir
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villish
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Biedronki.
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 21:50 Temat postu: |
|
|
Czy zdajesz sobie z tego sprawę, że to opowiadanie jest jednym z najbardziej pożadanych rzeczy na tym forum? Pomijając bokserki bliźniaków i prostownicę Georga ?
Gratuluje:*
Oj, złośnica się znudzi? Zapomnij.
Kocham tą wariatkę
Bać się ciebie? Normalna rzecz:D
mwaha "groźna moderatorka Diabollique nadchodzi!. Uciekaj puki możesz! Myślałeś, że muzyka blog27 zabija? Chyba nie wiesz na co stać Diabollique!". "lol2"
weny:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mosia91
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ulica Sezamkowa :D
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 23:28 Temat postu: |
|
|
Hm... mnie się nigdy nie znudzi xD bo nawet czytanie o zwykłych rzeczach, najnormalniejszych na świecie jest super i podziwiam cie za to ja jak miałabym opisac cos zwykłego... to zakonczyło by sie to w 3 zdaniach
a bać? Hm... Moze w innych miejscach na forum mozna się ciebie bac (nie wiem, bo nie wchodze gdzie inndziej tylko na złośnice), ale tutaj napewno nie.. chociaz... jak zaczęłas mówic o tym, ze ich zabijesz na koncu to sie przeraziłam <yoke> wiesz... "Dia seryjna morderczyni"
czekam na new parta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 10:19 Temat postu: |
|
|
Rozdział 28. "Der Hirt"
- Zaraz się rozwali i polecisz.
Łubudu!
- A nie mówiłam...?
- Mówiłaś - Rafał zebrał się z podłogi. - To co robimy? Idziemy na jakiś melanż...? - spytał, ustawiając krzesło w pozycji pionowej.
- Ja i melanż...? - sceptycznie uniosłam brew.
- Tak, ty i melanż. - Potwierdził. - To takie niezwykłe połączenie?
- Niby nie. To nie w mła stylu... Nawet nazwa mi się źle kojarzy, nie chcę iść. Nie dzisiaj, jakoś tak... dziwnie. - Wzruszyłam ramionami. - Zresztą muszę się jeszcze matmy poduczyć - na mojej twarzy pojawił się znajomy grymas.
- Po co? Zresztą jak chcesz, to ci wytłumaczę - zaoferował się. - Żeby nie było tak jak ostatnio na lekcji... jak to szło? Piotrek mi powiedział... - Zamilkł, szukając w pamięci wspomnienia. - Aaa, już wiem! "Potęga znosi jajko, a kura pierwiastek." Te słowa podważyły sens matematyki, nauki istniejącej od wieków. Moja ty geniuszko - dodał, całując moją szyję. Poczułam miłe łaskotanie.
- Hahaha! Rafaelu, starczy! Łaskoczesz mnie! - roześmiałam się.
- Masz łaskotki...? - spojrzał na mnie zadziornie.
- Nie mam - zaprzeczyłam, wytykając język.
- Masz...! - zaczął mnie gilgotać po karku. Zacisnęłam zęby i napięłam mięśnie, próbując się nie roześmiać. Nawet nieźle mi to wychodziło, do chwili, gdy zostawił mój kark w spokoju i nagle musnął opuszkiem palca łuk brwiowy. Poczułam się jak balon, z którego nagle ktoś wypuścił powietrze i ryknęłam śmiechem.
- Zoooostaw mnieeee! - Błagałam poprzez spazmy, gdy połaskotał podeszwy stóp.
- Co tu się dzieje? - mama, zwabiona krzykami, weszła do pokoju.
- Nic, proszę pani. Sar ma tylko napad - uprzejmie poinformował blondyn.
- Gwałcą mnie! On próbował mnie... m-mnie... - załkałam, co nie było trudne, bo twarz już miałam mokrą od łez. Tyle, że mama nie miała pojęcia, że to łzy śmiechu. Jak w zwolnionym tempie patrzyłam, jak rodzicielka bierze Rafała za bawełnianą bluzę i wyprowadza na korytarz, kończąc tą jakże uroczą scenkę wyrzuceniem chłopaka za drzwi. Ku jej zdziwieniu wsunęłam kapcie i pognałam za Rafałem, podnoszącym się u szczytu schodów. Klął na czym świat stoi.
- Zwariowałaś?! Teraz twoja matka mi do końca życia nie pozwoli do ciebie przyjść.
- No i dobrze - dałam mu kuksańca w bok.
- Rany, wiem, że kochasz obserwować, jak jej się podnosi ciśnienie, ale czemu ja mam przy tym cierpieć? - Naburmuszył się.
- Jesteś pod ręką - mrugnęłam. - Zresztą to takie śmieszne, jak ona się wkurza...
- Jesteś niemożliwa. Będziesz się w piekle smażyć za łamanie czwartego przykazania - poczochrał mi włosy.
- Przecież wcale nie cudzołożę... - odwróciłam się i nie czekając na jego reakcję ruszyłam z powrotem do domu, szczerząc się do siebie. Humor wyraźnie mi dopisywał, przynajmniej w tej chwili. Dzisiaj mijało pięć tygodni od mojego wyjazdu z Niemiec i powoli przystosowałam się do normalnego życia. W szkole było coraz ciekawiej, a że bez dreszczu adrenaliny... Każdemu czasem przyda się trochę spokoju, chociaż nadal trudno było się przyzwyczaić. Miałam wrażenie, że TH otacza mnie wszędzie.
- Proszę schować wszystkie książki i zeszyty i wyjąć kartki.
- Cooo?! O niee! - Klasa chórem wyraziła swoje oburzenie przeciwko niezapowiedzianej kartkówce.
Nauczycielka rzuciła nam spojrzenie mówiące, że jesteśmy kompletnymi ignorantami, nie wartymi nawet minuty jej cennego czasu i zaczęła rozdawać kartki z pytaniami.
- Trzeciego nie robimy - rzuciła, skończywszy rozdawanie i pochyliła się nad dziennikiem. - Proszę się również nie ściągać - dodała, unosząc lekko brwi i uśmiechając się z wyższością. Zatrzasnęła dziennik i tuląc go do piersi, jakby to było jej nienarodzone dziecko, zaczęła krążyć po sali, omiatając wszystkich i każdego z osobna wygłodniałym, mściwym spojrzeniem.
- Czas minął - oznajmiła piętnaście minut później, gdy dopisywaliśmy ostatnie zwroty w puste okienka tabelki. - Budzianowska, zbierz prace. - Nauczycielka jak zwykle wysługiwała się kimś innym.
- Bo jej się tipsy połamią... - Rafał przewrócił oczami i całując mnie dyskretnie, wiadomo, stara wampirzyca nie śpi, spytał - Jak ci poszło? Mi nawet dobrze...
- Mi też, wszystkiego nie napisałam, nie zdążyłam, ale czwórka będzie, może nawet piątka... - zawahałam się.
- Ślicznie pachniesz... - zamruczał i przerwał, bo dostał w głowę czymś kwadratowym.
Ile ciekawych zastosowań ma szkolny dziennik.
- Nizielska! - Nauczycielka warknęła.
- Słucham?! - Spytałam zdziwiona.
- Za drzwi!
- Co?!
- Wynocha za drzwi i masz nieobecność!
- Ale... ale... ale dlaczego ja?? Przecież to on! - wskazałam w geście obrony na Rafała.
- Już cię tu nie ma! Bez dyskusji, bo wylądujesz u dyrektora - zagroziła.
- Ale niech mi pani powie, dlaczego ja?! Jak ja nic nie zrobiłam! - Zarzekałam się.
- Bo sam siebie całować nie będzie! - Odpowiedziała, na co przez klasę przetoczył się ryk, parę osób gwizdnęło, ale szybko przestali, widząc jej spojrzenie. - Dlatego już cię tu nie widzę!
- Nie zgadzam się - oświadczyłam. - Byłam na lekcji, napisałam kartkówkę, to czemu mam mieć nieobecność?
Zapadła cisza. Kobieta ściągnęła wargi.
- Sarah. Do dyrektora.
Nauczycielka kazała mi zaczekać, a sama weszła pogadać z dyrem. Opadłam na krzesło, dopiero po chwili zauważając chłopaka, który od jakiegoś czasu bacznie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się, zgodnie z zasadą, że uśmiech zjednuje ludzi oraz po części, by zmniejszyć napięcie nerwów.
- Pierwszy raz u dyra? - zapytał wesoło.
- Taak... - poczułam się jak ofiara losu.
- Nie martw się, jakoś będzie. A tak w ogóle - wyciągnął rękę - to jestem Adrian.
- Słuchaj... Czy to nie ty kiedyś zrobiłeś sobie coś w nogę u nas na zawodach? - przypomniałam sobie o pobliskim gimnazjum, które nieraz dało nam w kość w czasie rozgrywek w kosza. W czasie jednej z nich bardzo pdoobny do niego chłopak skęcił nogę i znieśli go z parkietu. Chyba dlatego go zapamiętałam.
- Tak, to ja - roześmiał się jeszcze szerzej. - Ta szkoła jest dla mnie pechowa... Ale dla ciebie chyba też, w każdym razie dzisiaj - mrugnął.
- Jesteś przewodniczącym szkoły? - spytałam.
- Niestety. A ty? - odbił piłeczkę.
- Wiceprzewodniczącą - odparłam automatycznie.
- Fatalnie - udał, że się zasmucił. - A mogło być pomiędzy nami tak pięknie...
- Jeszcze może, bo już nie jestem w ogóle w samorządzie - poniformowałam gorzko.
- A czemuż to? Czyżby to nie twój pierwszy wybryk... - urwał i ograniczył się do wskazania podbródkiem, bo dyrektor już stał na progu gabientu. Przewróciłam oczami, szepcząc bezgłośnie "Długa historia" i weszłam. Już po dziesięciu minutach miałam dość.
- Obściskujesz się ze swoim chłopakiem na lekcjach!
- Wcale się nie obściskuję, to jeden i to lekki kiss!
- Mów po polsku dziewczyno, w Polsce jesteś! Na przerwach tak samo...
- Na przerwach mogę robić co zechcę! To jest przerwa! I mogę ją spędzić z kim mi się podoba.
- To jest szkoła droga pani - głos dyrektora ociekał jadem, chociaż ten na pozór spokojny człowiek nie był jeszcze rozwścieczony do granic możliwości. - W szkole masz posiąść wiedzę, poznać świat i nauczyć się ważnych rzeczy. Masz rozwijać swoje możliwości...!
- Ta.. - zaczęłam sarkastycznie - w tej szkole można się rozwijać... Normalnie... rozwijam się tu tak szybko jak sieć autostrad w Polsce!
- Myślisz, że jak masz kontakty, wyjeżdżasz sobie do tych Niemiec, zawalasz naukę, to masz prawo kłócić się z dyrektorem?!
- Kontakty? Jakie niby ja mam kontakty, oprócz gniazdka w ścianie?! - zacisnęłam pięści. Niech on mi da spokój, skończy tą tyradę i puści mnie wolno. Lepsze było już bezczynne siedzenie przed salą z nieobecnością w dzienniku, niż słuchanie ględzenia o polskim szkolnictwie.
- Żegnam panienkę - pokazał mi drzwi - a jeśli takie zachowanie ma się stać normą, to radzę pomyśleć o zmianie szkoły.
- Nie omieszkam! - Odgroziłam się, wychodząc. Dopiero po paru krokach zaczęło mi normalnie bić serce. Zdałam sobie sprawę, z sytuacji, w jakiej jestem w tej szkole: miałam wiecznie przechlapane u nauczycieli, którzy za wszelką cenę chcieli udowodnić, że wyjazd nie służył mojej nauce, wiele osób zazdrościło mi obcowania z gwiazdami, nie wiedząc nawet co śpiewają, ale tego, że w ogóle pokazywałam się ze sławami i do tego olałam rok szkolny, co przecież nie powinno stanowić dla nikogo problemu, bo zaliczyłam go przed wyjazdem, a teraz jeszcze zatarg z samym dyrektorem. Szczerze mówiąc sama się sobie dziwiłam, że potrafiłam tak rozmawiać z dyrektorem. Gdy facetka przyprowadziła mnie pod jego gabinet, nie tyle drżałam ze strachu, co było mi bardzo nieprzyjemnie i czułam się nieswojo, nie mając pojęcia, co się może wydarzyć w czasie takiej rozmowy.
Wyszłam na szkolny plac i rozejrzałam się bezradnie; miałam jeszcze dwadzieścia minut do następnej lekcji, ale postanowiłam sobie dzisiaj darować siedzenie w ciemnym budynku. Wyszłam przez bramę i ułożyłam się w wygodnej, półleżącej pozycji, opierając na łokciach. Wyjęłam zeszyt, bodajże od matematyki, nie byłam pewna, bo wszystkie były takie same i można je było poznać jedynie po charakterystycznych obszarpaniach czy zgięciach na kantach rogów kartek. Sięgnęłam też po ołówek i przygryzłam niezdecydowanie wagę. Co narysować...?
Rozejrzałam się po parku, szukając pomysłu. Wokół otaczał mnie ogród, coś w rodzaju hogwardzkich błoni, na których Harry i jego paczka spędzali przerwy. Możliwe, że i to miejsce nazywanoby błoniami, gdyby większość przesiadujących tu osób w ogóle wiedziała, że takie słowo istnieje. Gości parku stanowili w większości uczniowie, czasami jakiś nauczyciel, czy młody i niedoświadczony praktykant z powodu swojej niewiedzy odważył się zapuścić w "te krzaczory", jak nazywało ogród grono pedagogiczne.
Czułam pustkę, niczym ta kartka, przecięta kilkunastoma poziomymi liniami, niepoznaczona nawet kropką tuszu czy ołówka. Zmusiłam się i udało mi się skupić, ale teraz po głowie śmigały mi tysiące myśli, wspomnień, uczuć, a żadne nie było dość dobre, by przelać je na papier.
Nagle poczułam Natchnienie. Przyszło do mnie, umościło się wygodnie na zielonej trawie i powiedziało:
- Daj. Teraz ja cię poprowadzę.
Poczułam, że ujęło mój nadgarstek i poprowadziło rękę po papierze. Obserwowałam zaciekawiona, jak moja dłoń, niezależnie ode mnie, tworzy dzieło.
Najpierw pojawił się morski brzeg, niżej wyłaniała się fala, podmywająca pobliski klif. Niebieska, zielonkawa, granatowa... odbijała słońce. Na pierwszym planie zobaczyłam piasek, było popołudnie i wręcz czułam bijący od niego żar, który parzył w stopy, bezlitosny. Chciało się od niego uciekać czym prędzej na ręcznik lub wskoczyć do turkusowej tafli.
Ręka tworzyła dalej...
Kilka kolejnych pociągnięć. Dopracowana twarz, gibkie ciało, długie włosy, pełne piersi - na skale siedziała bajeczna syrena... Fale rozbryzgiwały się o ostre krawędzie skał, wzbijając w górę krople wody i ochlapując wszystko dookoła, ale kobieta o rybim ogonie coraz wybuchała śmiechem; podobała jej się ta zabawa, była w swoim żywiole. Wiatr rozwiewał jej pofalowane włosy, zgrabnie zsuwające się z ramion. Podniosła odłamek skały, poruszając ogonem pod wodą, i zważywszy go dłoni, zadziwiająco agresywnie wrzuciła go do morskiej toni.
Dopiero teraz to zauważyłam: śmiała się, ale jej uśmiech nie obejmował oczu, pustych, wygasłych. Chłodnym... Jak sople lodu. Dwa mroźne, zimne sople pośród palm. Spuściła wzrok i spojrzała na swoją dłoń - kilka czerwonych rozcięć psuło widok idealnej dłoni, ale wyraźnie jej to nie obchodziło, patrzyła z ciekawością na cieniutkie niteczki spływające jej po palcach. Jedna z nich zabłąkała się w kierunku nadgarstka, a gdy syrena to zauważyła, obróciła powoli dłoń w powietrzu, tak że krew utworzyła owalną bransoletę na jej ręce. Po kilku minutach znudzona piękność zanurzyła palce w topieli, a fala łapczywie porwała kropelki krwi, zabierając je ze sobą, w nową, zapewne dużo ciekawszą podróż. Otrząsnęła rękę z wody i poprawiła zmierzchwione włosy, po czym drgnęła i wyprostowała się.
Nie zastanawiałam się, jakim cudem rysunek może się poruszać, ani nad tym, czy ona ma świadomość, że jest obserwowana przez swoją autorkę, widok zbytnio mnie pochłonął.
Nagle zaczęło się ściemniać; chmury zaszły, słońce się schowało, w powietrzu było czuć wszechogarniającą duchotę. Ale moją uwagę przykuło bardziej jej zachowanie: uniosła głowę i rozejrzała się trwożnie dookoła. Niespodziewanie z wody wynurzyła się męska sylwetka, również zakończona ogonem.
- A więc przyszłaś? - usiadł obok niej.
- Nie mogłam nie - odpowiedziała.
- Jakoś do tej pory mogłaś. Wielokrotnie... - w jego głosie zabrzmiał wyrzut.
Zbladła, nerwowo odgarnęła kosmyki.
- Musiałam. Nie potrafiłam inaczej.
- Chyba raczej nie chciałaś. - Zauważył.
- Ale teraz jestem.
- Jesteś... - powtórzył nieprzytomnie.
Pocałowali się. Tych dwoje musiało kiedyś wiele łączyć. Czułam, że jestem intruzem, ale ciekawość była silniejsza. Nagle usłyszałam głuchy odgłos. Przez ułamek sekundy wszystko wyglądało normalnie. A potem zobaczyłam, jak mężczyzna z rybim ogonem upada bezwładnie; miał na głowie krwawą pręgę i najwyraźniej był już martwy. Obok jego, ciepłego jeszcze ciała, siedziała syrena, uśmiechając się lekko, po czym odwróciła się i spojrzała mi prosto w oczy, mówiąc:
- Trudno jest znaleźć skarb. Ale jeszcze trudniej jest dopilnować, by inni ci go nie zabrali!
Po czym wskoczyła do wody i zanurkowała. Odwróciłam się, by spytać Natchnienie, o co w tym wszystkim chodzi, ale ono krzyczało coś dziwnego:
- Sar, czy plemniki mogą przeżyć w pralce?!
Że co... Plemniki... że w pralce... Ale przecież w pralce nie ma plemników...
- Sar... Tak, czy nie? Mogą przeżyć i się potem hajtnąć z komórką jajową?
O nie. To mi definitywnie nie pasowało do mojego Natchnienia!...
- Co ty pieprzysz...? - Wybełkotałam kulturalnie, otwierając oczy.
- Sarah, wstawaj leniu! Już jest po lekcjach! - postać wrzasnęła mi wprost do ucha.
- Uaaa - ziewnęłam - spałam - poinformowałam niepotrzebnie. Nawet głupi by to zauważył. Nawet moja siostra, bo to ją ujrzałam, wracając do brutalnej rzeczywistości. - To co z tymi plemnikami...?
*
- Wierzysz w sny...? Klik... Pokaż wyniki ankiety... Siedemdziesiąt dwa i trzy dziesiąte "na tak"... ponad dwadzieścia "na nie".
Mam już dość tych kłamstw
Mam już dość tych okrutnych kłamstw
Czasem każdy dzień przynosi lęk
Dzięki tobie wszystko traci sens
- Co to jest...? - ściągnęłam okno na pasek, gdy Rafał niespodziewanie stanął mi nad głową.
- Nic - zbyłam go - a jak tam na kółku było? - zmieniłam temat.
- Jak zwykle ciekawie - zapalił się i zaczął opowiadać o czymś, o czym nie miałam zielonego pojęcia, więc ograniczyłam się do potakiwania w kulminacyjnych momentach.
Nawet nie znasz mnie a oceniać chcesz
Jak to jest
Nie rozumiesz, że to sprawia ból
A to przecież tylko kilka słów
Nie obchodzi Cię, to że ranisz mnie
Jak to jest
Pozwól mi być tym kim chce
Patrzyłam na niego i myślałam... o moim śnie. Że niby to tylko sen... Ale patrzyłam na tego chłopaka i nagle poczułam, że to nie tu chcę być. Nie z nim chcę spędzić całe swoje życie... Że muszę się od niego... uwolnić! Tak, zerwać więzy. Być wszędzie, ale nie tu...!
Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nie chcę już słuchać tych kłamstw! Nie
- Rafał... - wzięłam głęboki oddech - muszę ci coś powiedzieć... Proszę, nie odbierz tego jako swoją winę... czy coś, ale... ja - słowa grzęzły mi w gardle - nie mogę już dłużej...
Niszczyć łatwo trudniej wszystko znieść
Gorzkie chwile dają jednak sens
Dzięki tobie już wiem, nie pokona mnie, Twoje zło
Teraz kiedy siłę w sobie mam
Teraz kiedy los mi tworzę ja
Już wyrzucam gniew i oddalam lęk..
Wierzę że.. Nadszedł czas by mówić nie[/i]
Spojrzał na mnie spłoszony. Może czuł, może czegoś się domyślał.
Mam dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nie chcę już słuchać tych kłamstw! Nie!
- Ja już dłużej nie mogę... - powtórzyłam - proszę... Rozstańmy się. Ja ranię i siebie i ciebie - zebrałam się w sobie - to bez sensu.
Czasem każdy dzień przynosi lęk
Nie obchodzi Cię że ranisz mnie..
- Ale może to wszystko za szybko... - próbował jeszcze ratować Rafał. - Może za jakiś czas porozmawiamy o tym jeszcze raz...?
Pozwól mi być tym kim chcę..
Mam dość nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nadszedł czas by mówić nie...
- Nie - zgasiłam brutalnie jego nadzieję. - Ja cię nie kocham. Po prostu nie kocham...
Mam już dość tych kłamstw
Mam już dość tych okrutnych kłamstw...
Wyszedł, zamykając ostrożnie drzwi. W domu nauczyli go dobrego wychowania... Może, gdyby trzasnął, to znaczyłoby, że coś czuje. Ale nie...
*
- Dziękujemy Wam! Dziękujemy! Byliście wspaniali!!! - Bill po ostatnim bisie w końcu zbiegł ze sceny i w towarzystwie ochrony szybko ruszył do garderoby.
- Jestem wykończony - mruknął przeciągle, wycierając spocone czoło i wręcz kładąc się na fotelu. Reszta chłopaków już siedziała, tylko co z jego...
- Gdzie jest mój brat? - spytał, widząc gitarę opartą o ścianę.
- Nie mam pojęcia - równocześnie odparli basista i perkusista.
- Super - "ucieszył się" Bill. - Idę go poszukać... - oznajmił ochronie. Jeden z nich ruszył za nim. - Nie, spoko, może mnie tu nikt nie porwie... - szybko pożałował tych słów, gdy zobaczył minę faceta. - Jeny, teraz mnie nigdzie nie puści samego - mruknął pod nosem. - Poradzę sobie - oświadczył hardo. Goryl po chwili wahania przepuścił go. Wokalista błądził po garderobach i pomieszczeniach ze sprzętem, by w końcu odnaleźć swojego brata pośród tekturowych pudeł, rozwalonego na wzmacniaczu w pozycji horyzontalnej. Tom trzymał swoją starą, pierwszą drewnianą gitarę i ku jego zaskoczeniu, śpiewał! Nie nucił, nawet nie podśpiewywał zwrotek tak jak na koncertach, ale śpiewał głośno i czysto.
- Przydałoby mu się jeszcze trochę popracować nad techniką, ale jest naprawdę niezły... - pomyślał czarnowłosy, przez sekundę zastanawiając się w swojej najbardziej egoistycznej części duszy, czy Tom aby nie jest lepszy od niego. Ale jego ego szybko go przekonało, że to niemożliwe, więc zwinnie ominął pudła i klepnął go w ramię.
- Rany, co mnie idioto straszysz - jak zwykle czule przywitał go dredziarz.
- Co tu robisz...? - frontman omiótł wzrokiem ciemne pomieszczenie.
- Tnę twoje majtki na kawałki o wymiarach centymetr na centymetr i wysyłam do fanek z Kuala Lampuru po milionie za sztukę - wymruczał Tom głosem nawiedzonego. - Gram, nie widzisz...
- Widzę, ale czemu tu?
- Bo tu mam spokój. To znaczy miałem - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
- Nie przejmuj się chłopie, jeszcze tylko trzy tygodnie - uspokoił go brat, dając kuksańca w brzuch. Niestety źle ocenił odległość brzucha Toma od swojego łokcia, w wyniku czego gitarzysta jęknął głucho.
- Debilu - wyszeptał, ściskając się za żołądek - idź stąd bo mnie jeszcze przypadkiem zabijesz. I nie trzy tygodnie, tylko dwa i 143 godziny, osiemnaście minut i 30 sekund. Setnych nie wiem ile.
- Może i tyle - przyznał mu rację. Co ci jest?
- Daj mi spokój.
- Tom, ja się zastanawiam... Bo ty ostatnio dziwnie się zachowujesz... Czy ty przypadkiem nie chcesz odejść z zespołu? - Wypalił.
Tom oniemiał.
- Zabierzcie mnie stąd, bo jak matkę kocham, zaraz mu... - zacisnął zęby. - Powiedz ty mi, w jaki sposób ty się znalazłeś w naszym zespole?
- No... - Bill podrapał się po głowie - sami go założyliśmy...
- Taak... Bo ja mam zupełnie inną teorię - oznajmił pozornie normalnym tonem gitarzysta. - Mi się wydaje, że ciebie tu wsadzili podstępem, żeby nas wykończyć. Nie, nie chodzi mi o wieczne zajmowanie łazienki i awantury, kto używa twoich cieni. Chociaż to też jest denerwujące. Ale nie o to. Bo widzisz... braciszku... jakby mnie ktoś pytał, to ciebie wzięli z jakiejś wsi zabitej nawet nie dechami, a kartonami po skondensowanym płynie, w którym trzyma się sztuczne szczęki. Kim ty mogłeś być wcześniej...? Pomyślmy... - zastanowił się - mam! Otóż za górami, za lasami - zaczął opowiadać - żył sobie skromny, cichy pasterz owiec o imieniu Beniek. Pasterz ów kochał nad życie swoje owce i koce oraz nabiał, wytwarzany z ich mleka i wełny. Jednak był bardzo niecierpliwy i nie mógł długo usiedzieć na jednym miejscu i zawsze, gdy na zielonych łąkach przepasanych wstęgą niby miedzą, na której z rzadka dzikie grusze siedzą, strasznie się nudził. Postanowił, że znajdzie sobie jakieś zajęcie, oczywiście tak, by nie zaniedbać swoich kochanych owiec. Próbował różnych rzeczy - od wspinaczki, która nie bardzo mu wychodziła, bo zawsze, gdy był już prawie na szczycie, któraś z jego owiec zameeła i błyskawicznie schodził na dół, sprawdzając czy nic jej się nie stało, a czasem, by przełożyć kasetę z muzyką relaksacyjną ze strony A na stronę B w magnetofonie. Odtwarzacza mp3 Beniek nie znał, bo gdy odważny domokrążca, jedyny jaki się tu zapuszczał, zaoferował mi owo cudeńko, Beniek poszedł zasięgnąć rady u swojej ulubionej owcy Lucecity. - Tom celowo nazwał ją tym imieniem na wspomnienie telenoweli, którą Bill z zamiłowaniem swego czasu oglądał. - Pech chciał, że pierwszym utworem na liście była Nena. Lućka przestraszyła się i zerwała z łańcucha, biegnąc w siną dal. Beniek nigdy nie odżałował straty swojej najwierniejszej towarzyszki życia i poprzysięgł zemstę. Pewnego dnia do jego chaty z bali, skromnej bo skromnej (miała tylko trzy zmywarki i jeden plazmowy telewizor) zastukał manager, szanowany na rynku muzycznym. Okazało się, że zgubił drogę. W zamian za strawę i ciepły kąt zaproponował Beńkowi miejsce we wschodzącym zespole, co wiele go nie kosztowało, bo chłopaki grały o tak o. Beniek, świadomy co czeka go przed wejściem na salony (wiadomo, zmiana fryzury, wykąpać też się będzie musiał) zdecydował się, bo oto nadążyła się okazja zemszczenia się za Lućkę na tej strasznej, krwiożerczej Nenie. Wiedział, że nie spocznie, dopóki jej nie zabije. W końcu obiecał to Lućce. Takim oto sposobem Tokio Hotel zyskało wokalistę, już pod imieniem Bill, które specjalnie zostało tak wybrane, żeby mózg Beńka nie przemęczył się, starając się je zapamiętać...
- Ach, więc już wiem, dlaczego tak lubię owczy ser... - podsumował sarkastycznie czarnowłosy. - Uciekasz - Bill oznajmił tonem psychiatry. - Uciekasz - powtórzył - przed swoimi uczuciami.
Tom zacisnął pięści.
- Zaraz ci przywalę - ostrzegł. - Przed czym ja mam niby uciekać?! Ja chcę na chatę już jechać, kumasz ziom?! Czy ci zapodać coś bardziej trędi, żebyś w tym swoim jazzy musku zatrybił?
- Ekhm... Co...? - spytał zdezorientowany Bill.
- Nico. I w tym właśnie problem, że nico! - warknął dredowłosy i zabierając gitarę, zostawił go samego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-DiaBollique dnia Poniedziałek 01-05-2006, 10:26, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Free
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 10:22 Temat postu: |
|
|
pierwsza
EDIT:
znow piekne..
nie mam nic wiecej do powiedzenia
no dobra edytuje to bo jeszcze skasujesz
a tak napislam bo rodzice mi sie na kompa zwalili i musialm to jakos zakonczyc.
teraz to rozwine:
no ja juz po malu sie gubie...ale to nie wina opka..to wina mojego zamilowania do czytania.
ale cos tam kojarze i powiem ze:
juz powoli to staje sie dziwne. nie znam powodu,a el cos mnie zadziwia w tym opku...moze to tytul? nie wiem.
hmn...to z dyrektorem bylo dobre...hehe^^
no i co jeszce powiedziec?
jak zwykle ta sama spiewka:
nie wiem
no ok..czekam na parta z takim zniecierpliwieniem ze hej!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Free dnia Poniedziałek 01-05-2006, 20:11, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villish
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Biedronki.
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 10:36 Temat postu: |
|
|
Oh bosko!
Najbardziej podobała mi się rozmowa bliźniaków
Cytat: |
- Tnę twoje majtki na kawałki o wymiarach centymetr na centymetr i wysyłam do fanek z Kuala Lampuru po milionie za sztukę - wymruczał Tom głosem nawiedzonego. - Gram, nie widzisz... |
mwahaha
sikam:D
Sarah zerwała z Rafałem.
I dobrze... po co się zmuszać.
Z niecierpliwością czekam na next part:*
Weny, matki weny:*
p.s "Początki Tokio Hotel w oczach Toma Kaulitza" powinni to opublikować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sanndra
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 10:53 Temat postu: |
|
|
OOoo nareszcie!! WIELKIE danke!!! normalnie piszesz boSsko , co juz pewnie pisałam , pzdr.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kainka111
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Magiczna kraina
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 11:08 Temat postu: |
|
|
Dia to było cudowne ... mówiłam ci że jesteś BOSKA ?? nie ... tak , e nie pamiętam ... to powtórzę jesteś BOSKA, BOSKA, BOSKA, BOSKA, BOSKA, BOSKA, BOSKA, BOSKA, BOSKA ... to z tą syreną było BOSKIE , opowieść Toma była BOSKA wyszystko było BOSKIE , tak jak ty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MagdalenQa
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam gdzie każdy Tworzy sobie świat..
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 11:15 Temat postu: |
|
|
Szkoda mówić, aż dech zapiera..
JESEŚ BOSKA, BOSKA, BOSKA, !
czekam na kolejny parcik..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SimplePlanowa
Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network. ^.-
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 11:21 Temat postu: |
|
|
niah niah niah
wreszcie Dia sie postarala i nam nev part dodala xD
ahh te moje rymowanki
Sarah zerwała z Rafałem jak zem sie ciesze xD
nooo a ta rozmowa blizniakow xD
*mwah* lol
czekam na nju juz mecze o nexta Bussiaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 11:54 Temat postu: |
|
|
Boskie xD Sar wreszcie zrozumiala ze z Rafalem nie chce byc:) Tom mi sie coraz bardziej podoba z charakterku w tym opwiadaniu:D tylko Bill jakby zapomnial juz o Sar:[ genialna czesc jedna z lepszych:d czekam na cd:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 12:35 Temat postu: |
|
|
Czytam.. i poźniej skomentuje.. a co
____________________________________________________________
Dobra, jestem i komentuje..:> Mi się tak średnio podobała..tak jakoś mniej niż zawsze:( Ale naj naj naj to była scena z Tomem i Billem.. bosko.. Bill nic nie rozumie, jak to on;) Dia ja też myśle że Tom świetnie śpiewa tylko sie biedak wstydzi a nie ma czego.. bo jak spiewaja na koncertach i w szczegolności jak leci Gegen meinen Willen to Tom głosno spiewa i go słychać wyraźnie... Bosko... Mrauu^^ Czekam na ner part;)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Poniedziałek 01-05-2006, 16:05, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|