|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
SzydeRcia
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 9:39 Temat postu: |
|
|
No cóż dawno nie komentowałam [taka już jestem...]
A komentowałam może dwa razy [taka już jestem...]
I choć z nikim z tego forum się nie znam bliżej [taka już jestem...]
To mam prośbę właśnie do Ciebie [tu nie napiszę taka już jestem ]
Dodaj taką ładną, długą notkę abym chociaż na chwilę mogła zapomnieć o tym co dzieje się wokół mnie... Te głupie pare minut, które wyrwie mnie z tego piekła i przeniesie do świata Twego opowiadania...
Proszę...
Moja głupia [taka też jestem] prośba...
Pozdrawiam i z góry dziękuję
P.S. Czy ja jestem nienormalna?...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
SeLeNe
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NiEbA =]
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 13:37 Temat postu: |
|
|
Heh... znow ja nawiedzam :]
A co tam P
Ale nie duzo powiem... tylko ze czekam na niuuuuuuuuu :]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 14:35 Temat postu: |
|
|
Zaraz powinno być, sprawdzam ostatnie błędy. To najdłuższa część, jaką napisałam... Siedzę nad tym od 11 i i tak będzie tylko połową jednego rozdziału.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:00 Temat postu: |
|
|
Jezu Dia Taaaaka długa? Ale super! Ale super! Yeaaah:D Krde ale podniete mam... ale jest 16.00 Dia kochana jak ty się dla nas poświęcasz! Dzięki Ale nie trzymaj w niepewności... i daj szybko II część. Już mi ślinka leci no! Tylko wiecej takich rzeczy rób Proszę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:08 Temat postu: |
|
|
Dedykuję wszystkim, którzy ostatnio mają gorsze dni... Nie mam Worda, więc nie wiem, czy są błędy. I jeśli macie pod ręką jakiegoś faceta, każcie mu to przeczytać, może trochę zrozumie i będzie lepszym mężem/chłopakiem/narzeczonym. Ale mamy c****wą pogodę w tej Polsce...
Rozdział 33 i 1/2. "Ich will eine Volljahrigkeit..."
- Niuuśka! - krzyk dochodził zza drzwi łazienki i raczej nie wróżył niczego dobrego - wyłaź!!!
- Jeszcze chwilę. - odpowiedziałam spokojnie. Woda była taka ciepła, a piana przyjemnie pachniała... - Zresztą jutro sobota, gdzie ci się śpieszy?
- Do babci jedziemy, sklerotyczko - poinformowała, z chrzęstem przesuwając coś na komodzie. Po chwili odezwała się melodia pozytywki. Grała parenaście sekund, do momentu, aż ktoś zatrzasnął jej wieczko.
Skrzywiłam się odruchowo. Nigdy nie lubiłam, gdy melodia nie zostawała zagrana do końca. Wszystko powinno móc maksymalnie wykorzystać swoją szansę.
- Musimy? Nie chce mi się...
- Mi też nie, ale jedziemy NA WIEŚ. Tą prawdziwą, skąd babcia się dawno wyprowadziła, a nie do tego, niech jej będzie, miasta... - oznajmiła z pewną dozą satysfakcji siostra.
- Tam? Czemu tam? Po co? - wyszłam z wanny i z wysiłkiem oderwawszy wzrok od hipnotyzującego wiru, który tworzył się, gdy rury wciągały wodę, otworzyłam drzwi, otulona białym, puchowym ręcznikiem. Perspektywa leniwie spędzonego weekendu zmyła się niepostrzeżenie, a jej miejsce zajął widok starych gratów i zapachu stęchlizny. Ogólnie smród, brud i ubóstwo.
- Mamy tam... - zawiesiła niepotrzebnie głos, jakby obwieszczała sensacyjną wiadomość - posprzątać...
Zaklęłam głośno.
- Tak samo mam na to ochotę... - przytaknęła, wiedząc doskonale, co tak naprawdę miałam na myśli. - To ruina. Tam nie ma co sprzątać, lepiej od razu spalić... - stwierdziła zrzędząc. Gdy usłyszałam słowo "spalić", wygięłam wargi w grymasie mściwej satysfakcji. Rafał niedowiarek, pojechał w Bieszczady, gdzie znajdował się ów dom i chociaż z ulgą stwierdził, że nic mu nie jest, to wracając natknął się na autostopowiczów, którzy okazali się złodziejami samochodów. Nie dość, że zabrali mu superdrogi wóz, to skopali i porzucili w rowie. Uratowała go grupa zakonnic, która akurat wracała z pielgrzymki. Gdy dowiedziały się, że jest niewierzący, to go zaczęły tak gorliwie nawracać, że po godzinie stwierdził, że woli być znowu pobitym, zwłaszcza że rany nie były poważne. Skąd to wiedziałam...? Powiedział mi. Tak jak i to, że zastanawia się nad pójściem do seminarium...
Fascynujące, jak jedno wydarzenie może zmienić człowieka...
- Może by się jakoś wykręcić...? - Zapytałam z cichą nadzieją.
- Tiaa... Chcesz, to sprawdź. Ja już próbowałam. "Macie jechać i już, bla bla bla! Bez dyskusji, bla bla bla! Trzeba babci pomóc, jak ja będę stara..." - Ośka urwała nagle, parskając śmiechem.
- Co?
- Nic - odrzekła, zamiast od razu przejść do sedna. - Powiedziałam jej, że już jest stara - oświadczyła prawie że z dumą.
- Jesteś okropna - oceniłam kwaśno, bo w pierwszej chwili mnie zatkało.
- Nie, jestem szczera. - Dodała dobitnie. - A co, może nie?! - Zapytała, gdy spojrzałam powątpiająco. - Sama godzinami gada, jaka jest stara i tym podobne, a potem się obraża, że powtarzałam jej wszem i wobec uznaną prawdę?
- Ech... - westchnęłam powoli. Mama, bo to ją moja siostra miała na myśli, była jaka była, ale mimo wszystko... - Powinnaś ją bardziej szanować. - pouczyłam.
- I kto to mówi...! - roześmiała mi się w twarz, na co wytknęłam język. - Sama pyskujesz, a tak, to... - urwała, przewracając niecierpliwie oczami.
- Bez przesady... wiesz, pozwoliła mi na wyjazd właściwie od razu, pociesza... Poza tym pierze, sprząta i gotuje - mrugnęłam. - Dobra, no matter. O której... wyjeżdżamy?
- Za pięć minut - oczy latały jej jak szalone. - Czyli za godzinę bądź gotowa - osiadczyła, nauczona naszymi wspólnymi latami doświadczeń.
Skinęłam głową i wyminęłam ją, wracając z powrotem do łazienki, bo w czasie rozmowy ustawiła się tak, że zatarasowała mi przejście.
- Dawno nie piłam... - odwróciłam się w pół kroku i uniosłam na wysokość oczu buteleczkę z bursztynową odżywką do włosów - herbaty.
*
- Zaraz będę gotowy... - obiecał i potarł dłonią o policzek, zastanawiając się... - W co ja się ubiorę...? Jak zwykle nie mam co na siebie włożyć... - te słowa, chociaż niosące ze sobą podwójny sens, w tym przypadku były najszczerszą prawdą. A i okazja była wyjątkowa.
- Jak się ubrać, żeby nikt mnie nie rozpoznał...? - zastanawiał się, bacznie przeglądając zawartość walizek. W końcu poddał się i skierował się do pokoju przyjaciół. - Pożycz mi spodnie. - Oświadczył Georgowi, igonorując jego zdziwioną minę na widok Billa grzebiącego w jego szafie.
- Ale... wrócą do mnie w jednym kawałku...? - cofnął rękę, w której trzymał ciemnogranatowe jeansy, nauczony doświadczeniem, że bezpieczniej się upewnić co do zamiarów przyjaciela. Pewnego razu był na tyle nieostrożny, że pożyczył mu bez żadnych "ale" swoje spodnie i parę dni później zobaczył je w postaci jeszcze ubrania, ale o nogawkach cienkich jak słomki do napojów, w które mogłyby mu się zmieścić ręce, nie nogi. Co najwyżej... Nie wspominając oczywiście o esach - floresach z lakierowanej skóry na kolanach.
Bill, widząc wahanie w głosie "ofiary", odezwał się tonem, który miał brzmieć jako względnie kojący:
- Wrócą, nie bój żaby.
Brunet spojrzał na niego zmrużonymi oczyma. Nie zauważywszy żadnego podejrzanego błysku w oku, zdobył się na niewyraźny uśmiech i podał mu swoje jeansy.
- A to też biorę - rzucił przez ramię, wychodząc. Leżąca do tej pory na krześle dresowa bluza Gustava wylądowała na spodniach, trzymanych w lewej ręce.
- Całkiem nieźle - ocenił trzeźwo czarnowłosy kilka minut później, przeglądając się w wielkim lustrze. - Nikt mnie nie rozpozna w takich ciuchach - zauważył z satysfakcją.
Rzeczywiście, brunatna góra i ciemne spodnie, choć sporo za duże, układały się na nim całkiem zgrabnie, a jeśli ciemne okulary przez przypadek nie zasłoniłby dokładnie nie tylko oczu, ale i fragmentów twarzy, to zachodzący daleko na czoło kaptur pozwalał mu pozostać całkowicie incognito.
- Idziemy...?
Melanie chwyciła torebkę i przeczesała ręką włosy.
- Czekaj, tylko wyjmę ładowarkę z laptopa... - przypomniał sobie nagle. Wrócił do pokoju i wyjął wtyczkę ze ściany. Przelotnie spojrzał na pusty wyświetlacz na telefonie i zrobiło mu się jakoś... smutno...?
Zamyślił się na chwilę, ale szybko doszedł do jakiegoś wniosku, bo tylko zrobił ruch ręką, jakby coś od siebie odsuwał i zamknął drzwi.
- Mii... - odezwał się Bill pół godziny później, gdy leżeli na ławce, wygrzewając się w słońcu. Właściwie to on leżał, a ona opierała się o niego plecami.
Podniosła głowę, wkładając z powrotem czółenka, które zsunęła z nóg. Nie były zbyt wygodne, ale nie chciała go urazić, gdy powiedział, że będę jej pasowały do stroju.
- Tak? - odpowiedziała krótko, a na jej twarzy zakwitł subtelny uśmiech, mający wyrażać nieme zainteresowanie.
- Mam coś dla ciebie... - on uśmiechnął się ciepło i wyjął z kieszeni papierową paczuszkę. Liczył, że sprawi jej radość prezentem, w końcu większość kobiet lubiła ozdoby, on zresztą też, chociaż te bardziej wyraziste. - Rozpakuj - poprosił, mrużąc oczy bo promienie słońca odbijały się od lśniącego opakowania.
Rozpromieniła się i porwała opakowanie z jego rąk.
- Jaka ładna! - wydusiła na widok... bransolety . - Zapniesz...?
- Jasne - sięgnął i ujął jej dłoń. Ciemna karnacja mocno kontrastowała ze złotem bransoletki. TEJ bransoletki.
Dokładnie pamiętał, jak zapinał ją na innej dłoni, a właściwie na nadgarstku. Nadgarstku, dla którego była pierwotnie przeznaczona. A teraz... nie było już właściwego imienia wygrawerowanego na odwrocie. I zapięcie było nowe. Poprzednie się zerwało... albo zostało przerwane. Trudno się mówi.
- "Mel&Bill. Na zawsze... od zawsze..." - odczytała. - Słońce, jesteś niesamowity! - Pocałowała go w ramach podziękowania. Gdy pocałunek się skończył, oparła się policzkiem o jego policzek, tak że stykały się i ocierały całą swoją powierzchnią.
- Naprawdę jest bardzo ładna... - szepnęła, czerpiąc dziwną przyjemność z własnej nieśmiałości i jego reakcji.
Bill uśmiechnął się szeroko. Wyraźnie spodobał jej się prezent... Z początku czuł się trochę dziwnie, dając jej coś, co należało kiedyś do Sarah, ale z czasem pozbył się wszelkich wątpliwości. W końcu wyrzuciła ją... Sama ją wyrzuciła...
"Kto ułożył te słowa fałszywe, że gdy kochasz wszystko jest możliwe...?"
"A może ją po prostu zgubiła...?" - dawno niesłyszany, ale równie natrętny głos znowu włączył się do jego, bądź co bądź, osobistych rozmyślań. Bill już nawet się z nim nie kłócił. Bo jak wygrać z samym sobą...?
"Przecież wiesz, że to nieprawda... Strzegła jej jak oka w głowie, pamiętasz...?"
"Nie przesadzaj, stary, nie przesadzaj. Różne cuda niewidy są na tej ziemi, co się nie tylko filozofom, ale i dyrektorom od marketingu i publik relejszons nie śniły. Zresztą w życiu chodzi o to, by być choć trochę niemożliwym..."
"Zapięcie było rozerwane! Zresztą... o czym my gadamy w ogóle. Ona jest w tej swojej Polsce, a ja tu. Nawet gdyby coś..." - zawahał się.
"... CO "COŚ"??? Co "COŚ"? Ha-haaa! Czyli jednak coś jest." - oświadczył triumfalnie Głos.
"Nie ma coś. Jakie coś właściwie?! Ni-coś. A nawet gdyby..."
"Gdyby COOO?"
"Nie wrzeszcz mi do ucha. Nawet gdyby... nic!" - uciął Bill.
"Głupi jesteś. Goopi. Gupi. Głóppek." - naigrywał się Głos.
"Może i jestem. Ale tak jest łatwiej..."
"Ale czy łatwiej znaczy lepiej?"
"Co ty mi tu w ogóle pieprzysz, lepiej, gorzej, skąd ja niby mam wiedzieć, co jest w głowie jakiejś... - zagryzł wargi, czując opór przed wypowiedzeniem mimo wszystko, niezbyt uprzejmego słowa - jakiejś... kobiety! - Dorzucił, jakby to, że jest takiej a nie innej płci, zastępowało wszystkie wyjaśnienia. - Wydawało mi się, że ją rozumiem, że wiem co czuje, co myśli... że wszystko jest w porządku! A ta mi nagle wyjeżdża z jakimś "Bill, to twoja wina! Obiecałeś, obiecałeś!" - zapiszczał cienkim głosem.
"Takie są kobiety... kto je zrozumie...? One same siebie nie rozumieją" - dodał filozoficznie głos.
Bill ściągnął wargi i oblizał usta.
"No ale przecież normalny człowiek... jest... normalny. Wie, co jest dla niego złe, co dobre i co mu nie pasuje... I mówi, jak coś nie gra... bo wtedy można to jeszcze jakoś naprawić... Zrobić coś, nie popełniać tych samych błędów w przyszłości..." - zastanowiał się głośno.
"Zapominasz, że kobieta myśli inaczej. Te najbardziej świadome przynajmniej czują, że nie zachowują się normalnie i powinno się im pomniki stawiać, bo większość to uważa, że tylko one mają rację i koniec. Wyobraź sobie taką sytuację..."
"Jaką?!"
"Cicho, pokudłańcu. Powiedzmy, że się...
"Kochaliście...??"
"O jednym myślisz!"
"Uprawialiście seks...??"
"Tylko o jednym."
"No to może... Pieściliście?" - zaproponował czekoladowooki.
"Tia..."
"Więc... tyle jest nazw na robienie "tego", a ja akurat żadnej nie mogę sobie przypomnieć!" - mruknął.
"Źle z tobą, doprawdy..." - ironizował Głos. " - Pokłóciliście. I ona mówi, żebyś się więcej do niej nie odzywał, nie dzwonił i ogólnie nie chce cię na oczy widzieć. A tak naprawdę liczy, że zanim wyjdzie i trzaśnie drzwiami/drzwi trzasną nią/ktoś na ulicy zobaczy jej rozmazany makijaż, to ją... na czym to ja skończyłem...?"
"Na "kochaliście". Znaczy... na "liczy"..." - poinformował nieprzytomnie Bill, zafascynowany, że posiada w mózgu taką skarbnicę wiedzy.
"Acha... Liczy, że ją mocno, oczywiście mocno, ale i delikatnie, czyli tak jak zwykle, ale mocniej, tylko żeby jej krzywdy nie zrobić, ale jednak delikatnie, tak by czuła twoją siłę, a nie miała siniaków, a zarazem czuła się bezpiecznie i miała świadomość twojej przewagi, którą często, ale oczywiście nie zawsze, wbrew temu, co próbuje sobie wmówić, chwali, bo czuje, że ma oparcie, przytulisz... Eee... gdzie ja skończyłem... Ok, wiem, wiem!"- zaprotestował, widząc że Bill otwiera jeszcze szerzej już otwarte usta. " - Liczy, że jeśli jednak jej nie przytulisz, to natychmiast jak przyjdzie do domu, zaczniesz ją przepraszać na kolanach przez telefon, jeśli jesteś na tyle głupi, że wypuściłeś ją z własnego domu, zamiast od razu paść krzyżem, nawet gdy ona zawiniła."
"To mnie właśnie wkurza w dziewczynach! Złoszczą się nie wiadomo o co i najczęściej wychodzi, że to jakimś dziwnym trafem to wszystko przeze mnie i ogólnie jestem niezdolnym do dzielenia z nią życia samcem, nieczułym, okropnym i szowinistą!" - oburzył się czarnowłosy. " - Tylko Sarah była normalna, chociaż..." - złapał się za usta, jakby przeklnął w obecności co najmniej papieża. Głos uśmiechnął się niepostrzeżenie i ciągnął, kawałek po kawałku przygotowując "grunt".
"Z tym przepraszaniem to rzeczywiście ciężka sprawa... Faceci nie lubią tego robić, bo czują się jakby okazywali słabość, rujnowali swój wizerunek macho, którego, nawiasem mówiąc, większość kobiet nie znosi, bo mają wrażenie bycia zabawką i niepełnoprawnym członkiem związku, zresztą taki zapatrzony w swój wizerunek facet jest śmiertelnie nudny. A to nie o to chodzi... "
"Aaa...?"
"A o to, że takie "przepraszam" czasami rozwiąże wszystkie problemy. I bynajmniej nie wydasz jej się słaby, ale czuły i wrażliwy."
"I wtedy będziemy mogli w końcu pójść do łóżka??"
"Tak, myślę, że tak... To znaczy..." - Głos urwał. " - To zostawmy sobie na inną lekcję. Za dużo informacji, kumpel mi donoszą, że się przegrzewasz... Dobra, wyciągnąłeś jakieś wnioski...?"
Ale Bill już go nie słuchał.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam... mówić: przepraszam...
- Za co przepraszasz...? - Melanie pstryknęła mu palcami przed nosem.
- Nie ciebie - syknął niechętnie, ignorując w niezbyt elegancki sposób jej obecność w jej własnym pokoju. Poczuł się trochę dziwnie, bo spojrzała na niego takim wzrokiem, jakby doskonale wiedziała, co się dzieje w jego głowie i zdawała sobie sprawę, że to bynajmniej nie dotyczyło jej.
- No ja myślę, że nie mnie... - powiedziała, siląc się na obojętność, chociaż było jej przykro, mimo że nic takiego nie powiedział. Właściwie to nic nie powiedział.
Od tygodni nic nie mówił.
Znaczy, naturalnie, odzywał się dość często, co przy jego wrodzonej gadatliwości nie było niczym zaskakującym, ale nie rozmawiał. Mówił, nie oczekując odpowiedzi i tak samo nie chciał odpowiadać, a jeśli już to robił, to z wyraźną niechęcią. Im więcej próbowała z nim rozmawiać, tym częściej odburkiwał coś niezrozumiale i dawał jej do zrozumienia, że najlepiej będzie, jeśli wyjdzie i więcej nie wróci.
To bolało. Cholernie bolało!
Najpierw starała się sama nawiązywać rozmowę - pytała o codzienność, co chciałby zjeść, na co ma ochotę...
Nie poddawała się. Ale gdy mówiła o muzyce, jego muzyce, a on bezceromonialnie ziewnął i założył na uszy słuchawki, równocześnie mówiąc "kontynuuj", nie wytrzymała!
"Spotykałam Cię najczęściej w pubie za miastem,
Tak chciałam żebyś zauważył mnie,
Ubierałam sie w sexy ciuszki ciasne,
Byś pocieszył trochę oczy swe"
Bill odprowadził ją do pokoju i wyszedł, zostawiając ją z najnowszym podarunkiem. Cichy trzask futryny i kliknięcie zamka odwróciło ją na chwilę od rozmyślań, ale niepokój był silniejszy.
"A ty nie widziałeś mnie, w ogóle nie widziałeś,
Nie patrzyłeś na mnie wcale, nieee!
Tylko piwo popijałeś, tylko piwo, piwo
A wtedy chcialam krzyknąć HEJ!"
Brunetka sięgnęła pamięcią do momentu, gdy spotkała go po raz pierwszy.
Zwykły dzień, po którym nie spodziewała się niczego nieoczekiwanego. Ot, przeżyć go i zapomnieć... Wpadli na siebie koszykami w supermarkecie; wtedy jeszcze mógł bez przeszkód robić zakupy jak szary człowiek, chociaż kończyli już nagrywanie debiutanckiej płyty. Przeprosił, uśmiechając się charakterystycznie tymi krzywymi ząbkami... Były takie urocze. Tym bardziej, że towarzyszył im jeszcze szczery, może nawet trochę bezczelny uśmiech i słowa:
"Sorry, nie zauważyłem! Mam nadzieję, że nie masz tam wazy z dynastii Ming... A jeśli masz, to szkoda, bo całe kieszonkowe wydałem na płyty i nie będę mógł oddać... No, chyba że pójdziesz ze mną do tej kawiarni na górze, żeby sprawdzić, czy moim znajomi nie ściemniają i naprawdę mają tam taką dobrą pizzę."
"Jesteś dla mnie całym światem,
Słońcem, wiatrem, wodą, latem,
A gdy patrzę się na Ciebie,
Czuję sie jak w niebie."
Zanim skończył, już się zgodziła, nie drocząc się chodźby o to, że skoro przepuścił już całe kieszonkowe, to jak zapłaci za jedzenie, na które przecież sam ją zaprosił, wiec oczywiste było, że będzie na jego rachunek. Bo właściwie, czemu nie? To tylko pizza, nie...? Co tam, że złamała dietę, na które trwała już siedem miesięcy... To tylko pizza...
"Gdy zobaczyłam Cię kiedyś z moim chłopakiem,
Więc podeszłam i przywitałam się,
On powiedział "Cześć Perełko siadaj z nami"
Ja do ciebie czułe uśmiechnęłam się,
A ty tego nie widziałeś , w ogóle nie widziałeś,
Nie patrzyłeś na mnie wcale, nieee!
Tylko piwo popijałes, tylko piwo, piwo
A wtedy chcialam krzyknąć HEJ! JEE!!"
Tak bardzo się zmienił od tamtego czasu!
Kiedyś mu wystarczała... a teraz...
Powiedział jej pewnego dnia, że nie powinna się męczyć, bo to nie ma sensu. Ma teraz karierę na głowie, a nie chce, by cierpiała. Chciał się szybko pożegnać, nie rozpamiętywać, żeby wszystko poszło gładko.
Jak to zwykle w antybajkach bywa, nie wyszło.
"Jesteś dla mnie całym światem,
Słońcem, wiatrem, wodą, latem,
A gdy patrzę się na Ciebie,
Czuję sie jak w niebie."
Nie mogli się rozstać nie tyle ze sobą.
Zakochali się w byciu w ogóle z kimś, bardziej w związku niż w sobie, tworzących owy związek...
Ona dawał jej ukojenie i oparcie, siłę...
Ona przypomniała mu dawne chwile i jego życie, za którym często tęsknił. Była czymś w rodzaju żywego reliktu, pamiątki po przeszłości. Uspokajała jego sumienie i dawała wiarę, że nie zapomni o swoich korzeniach, o tym, co kierowało czworgiem chłopaków grających po garażach.
"Gdy siedzieliśmy w pubie sami
Tylko ty i ja, już nie byłeś tak nieśmiały
Nigdy nie zapomnę jak spojrzałeś w oczy me
I powiedziałeś do mnie słowa te, że:"
Ostatnio był miły, dużo milszy i taki jakby bardziej... otwarty? Tak, otwarty.
Cieszyła się, że mają już za sobą te koszmarne godziny rozmów i wzajemnych uświadamiań, że "co gdy prasa się dowie, co gdy ich gdzieś przyłapią"... To ciągłe życie w strachu powoli przemijało, w końcu mimo prób, tyle czasu i nikt się nie dowiedział...
"Śniadania nie jem, bo - myślę o Tobie,
Obiadu nie jem, bo - myślę o Tobie,
Kolacji nie jem, bo - myślę o Tobie,
A w nocy nie śpię bo - chce mi sie jeść!"
Ale nigdy nie chciał jej powiedzieć, co się stało, że pewnego wieczoru przyszedł do jej domu. Po tygodniach, miesiącach nieobecności.
Nawet jej to nie zdziwiło, wierzyła, że kiedyś wróci...
Po prostu chciałaby wiedzieć, dlaczego...
A nikt, nikt nic jej nie mówił.
Czyżby Bill im zabronił...?
Nieważne, to było nieistotne. Byli tutaj, teraz i razem, i to się liczyło.
"Jesteś dla mnie całym światem,
Słońcem, wiatrem, wodą, latem,
A gdy patrzę się na Ciebie,
Czuję sie jak w niebie."
- Będę z tobą zawsze... do końca życia! Nie pozwolę sobie ciebie odebrać przez nikogo! Nawet gdybym miała drogo za to zapłacić! - Poprzysięgła w duchu. Postanowiła za wszelką cenę ratować ich związek.
- A to... - spojrzała na napis, nie zdając sobie sprawy, jak wiele ta ozdoba już przeszła - to... to dopiero początek. Pewnego dnia obdarujesz mnie całym złotem świata... Kochanie.
*
- O ta jest niezła... - chłopak w czerwonej kurtce kiwnął podbródkiem na kolegów, który przerwali na chwilę ciekawą rozmowę, o tym, czy Polska w zbliżających się mistrzostwach nawet nie tyle wyjdzie z grupy, co strzeli w sumie chociaż parę goli.
- Janas się nie nadaje... On lubi króliki doświadczalne wystawiać do gry, a potem przegrywamy z reprezentacją Wysp Owczych. Co? Aaa... Ta? - przysadzisty szatyn przerwał tyradę, licznie przetykaną słowami rodem z łaciny podwórkowej, by spojrzeć we wskazanym kierunku. - No, nawet nawet... - głowa chodziła mu jak na wyciągniku, gdy wodził oczami za dziewczyną.
- Która? - zainteresował się trzeci z siedzących na ławce, wyglądający na takiego, co ma "furę, skórę i komórę", z tym że w rzeczywistości posiadał jedynie to ostatnie, i to nawet bez kolorowego wyświetlacza. Ale poszpanować z odległości kilkunastu metrów było można.
- Blondynka. Żebyście widzieli, jak zarzuci tymi włosami… Chyba w całej szkole nie ma dłuższych. - poinformował pierwszy.
Owa blondynka, czy też Sarah, zmierzała w kierunku błękitnej Skody Fabii, w której już na nią czekały mama z siostrą.
- Dłużej nie można...? - odezwały się chórem, gdy tylko nacisnęłam klamkę.
- Można. - Odparłam znudzona. Perspektywa zmarnowania dnia na wsi całkowicie zniszczyła moją wizję pięknego dnia spędzonego na błogim lenistwie.
- Pasy zapięte...? - usłyszałam z fotela kierowcy. - W porządku.
Mniej więcej pół godziny byłyśmy na miejscu. Po symbolicznym przywitaniu się, złapałam koc i najświeższą gazetę i ległam pod drzewem. Może nie będzie tak źle...?
- Co oni tu ciekawego piszą... - zastanowiłam się w ciszy, podczas gdy "reszta" rozpakowywała bagaże z samochodu. - Może by im pomóc...? - rzuciłam okiem w kierunku rodziny. - Eee, poradzą sobie. - Uspokoiłam własne sumienie i wróciłam do gazety.
"Pod koniec ubiegłego wieku i na początku obecnego Polacy sprzedali za Odrę pond 70 mln ogrodowych krasnali. Oznacza to, że na jednego Niemca przypada prawie jeden skrzat. Krasnale tak mocno skolonizowały niemieckie ogródki, że ostatnio popyt na nie spada. Teraz za Odrę wyjeżdżają betonowe figurki. Pewnie dlatego większość cementowni w zachodniej Polsce w ostatnich latach została wykupiona przez niemieckie firmy..."
- Mmm... - zamruczałam, przeciągając się. - Kiedyś założę przedsiębiorstwo produkujące krasnale ogrodowe z wbudowanymi odtwarzaczami mp3...
Mocna woń orzecha włoskiego mile uderzała do głowy, słońce mocno grzało w plecy, a ta wszechobecna atmosfera spokoju i bliskości natury zaczęła mnie usypiać.
"Teraz póki czas
ślady wiosny milkną
teraz nie waż się skazywać na niewinność
teraz jest ten czas
właśnie czas zakwitnąć
zanim gdzieś w odchłani nasze cienie znikną..."
- WCALE O CIEBIE NIE DBAM, IDIOTO!
Szzzzzzzzzzruuuuuu!!!
- Widziałeś Kaziu...?
- Co...?
- O tam, znad tego opustoszałego gospodarstwa, co je ino dobre kilka lat temu Mostowiaki sprzedali, zerwała się wielka chmara ptaszysk... Dziwne, co...?
- Daj 'pokój, pani Lodziu, pewnie lis tam wpadł i stąd cały zamęt...
*
- No jak ja mam to wymówić...?! Tchoughts? Tjoughts? Trots? Czots...?
- FOTS...
- F...ost... Fotz.
- FotS!
- Fots. Okay. Okay jest o wiele prostrze niż jakieś... t-h-o-u-g-h-t-s.
- FOTS!!!
- Jeny...! Idę się czegoś napić. - Czarnowłosy wykorzystał okazję i zwiał do pokoju, żeby chociaż chwilę oderwać myśli od angielskiego. Pisanie i czytanie szło mu całkiem nieźle, ale z mówieniem była katastrofa, a przecież on musi śpiewać po angielsku! Ostatnie dni zapełniała mu nauka, z przerwami na koncerty i jedzenie oraz spanie. Chodził jak nakręcony, spał, wstawał, uczył się, grał, spał. W kółko i w kółko to samo.
- Dobrze się czujesz...? - Martin zamknął ostrożnie drzwi. - Bo... hm... powiem prosto z mostu - nauczyciel się na ciebie skarży...
Bill wstał, zachłysnąwszy się przy okazji Colą.
- Co ja poradzę, że to nie jest rzecz, którą umiem robić najlepiej...!
Mężczyzna poklepał się po udach, starając się okazać zrozumienie.
- A co z tekstami? Producent się niecierpliwi.
- Nie on jeden - trzeci głos należał do blondyna, który swoim wejściem do pokoju przerwał im rozmowę. - Przeszkodziłem...? - brew powędrowała mu istnie Kaulitzowskim gestem parę milimetrów do góry.
- Chcesz czegoś? Bo jeśli nie zauważyłeś, to rozmawiam z twoim bratem - bez cienia ironii zauważył manager.
- Żyję na tym świecie trochę dłużej niż ty - oznajmił cierpliwym tonem Tom, całkowcie ignorując wypowiedź poprzednika - i uważam, że zobowiązania trzeba wypełniać, a w przeciwieństwie do publicznie składanych zapewnień, nie napisałeś jeszcze ani linijki.
Bill poczuł gulę w brzuchu.
- Musiałeś mi przypomniać...
- Musiałeś?! Jasne, że musiałem. KTOŚ musiał! - odpowiedział, wkurzony nie na żarty. - A do anglika też się nie przykładasz.
- A co ty nagle się taki troskliwy zrobiłeś?! - bronił się Bill.
- Bo zdałem sobie sprawę, że od twojego humoru zależy mój tyłek! - Odwarknął Tom. Ten zwykle wesoły głos brzmiał teraz niczym zgrzyt metalu po szkle. Jego brat dawno "przegiął pałę" i miał dość udawania, że wszystko jest w porządku. - Nie chce ci się ćwiczyć, zauważyłem nawet, że rzadko śpiewasz "ot tak sobie", żeby pośpiewać jak to zwykle. Jesteś wokalistą, i my jak my, ale ty musisz umieć gadać po angielsku! A zapału masz tyle, że aż żar od ciebie bucha, normalnie niedługo będzie tu zimniej niż na biegunie! I nie mów mi, że to wina nauczyciela, bo to już szósty, a ty nadal nic. A teksty...?! Teksty, to już w ogóle - Tom zacisnął pięści - dobrze wiem, że nic nie masz i ja się nie dam tak łatwo zbyć jak inni, że "niedługo mnóstwo napiszę", bo to "niedługo" trwa już trochę za długo! - skwitował cierpko.
- Odwal się ode mnie!!! - Krzyknął Bill i rzucił się na niego z pięściami. Martin na chwilę oniemiał, po czym ruszył, żeby ich odciągnąć od siebie, ale zanim to zrobił, to poniżej brody u jednego z bliźniaków widniał granatowy odcisk.
- Ty zwariowałeś - Tom rozetarł sobie poczerwieniałą dłoń. - Nie chciałem tego, ale sam zacząłeś. - Dodał, patrząc na niego szeroko otwartymi oczyma. - Martin - zwrócił się z desperacją do managera, trzymającego w żelaznym uścisku wyrywającego się, jak ryba do wody, Billa - zrób coś z nim. Bo to nie jest mój brat - odwrócił się w stronę drzwi, mrużąc złowrogo oczy i wyszedł, nie obdarzywszy ich nawet spojrzeniem.
Mężczyzna puścił czarnowłosego, który spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach. Jego lewa ręka powędrowała do szyi; wyczuł pod palcami opuchliznę, która bolała, gdy mocniej się nacisnęło.
- Cholera - rzucił niechętnie i obdarzył go lodowatym spojrzeniem, po czym zaklął znowu, bo przed oczami stanęła mu ich stylistka i zarazem kosmetyczka, gdy zobaczy, jak urządził go Tom. Zapewne śmierć będzie szybka i bezbolesna - jeśli nie zabije go samym wzrokiem, to niezaprzeczalnie ugnie mu się kark od tego nadmiaru pudru, jaki będzie potrzebny, by zatuszować granatowy ślad. Do tego rana zaczęła pulsować, boląc już nie tylko, gdy się ją dotknęło, ale nieprzerwanie.
- Bill, nie wiem, co się z tobą dzieje i nie twierdzę, że mnie to nie martwi... - Martin przeczesał rękoma włosy i powiedział w przestrzeń: - Ale gdy to zaczyna wpływać na pracę zespołu, czyli również na moją pracę - podkreślił ostatnie słowa - to robi się niemiło.
- To nie moja wina... - wykrztusił po chwili milczenia Bill, starając się zignorować promienisty ból, który zdawał się oplatać jego szyję z każdej strony. Nie miał jednak żalu do brata, często sam miał ochotę sobie przywalić, jeśli tylko by to w czymś pomogło. W tej chwili wiedział już, że nie ma czego żałować, bo uderzenie, oprócz bólu i wściekłości, nie przyniosło ze sobą niczego w zamian. - Na co liczyłeś...? - spytał się w duchu. - Że jak się walniesz, to problemy same się rozwiążą...? Aleś ty głupi...
- Jestem głupi... - wyszeptał.
Martin spojrzał na niego z troską. Było mu go szkoda, ale nikomu w życiu nie jest lekko, a on ma przeciez dopiero naście lat... Jeszcze nieraz mu rzeczywistość dokopie...
- Zaraz ci tu przyślę kogoś, żeby cię doprowadził do jako takiego stanu używalności. I... weź sobie do serca to, co powiedział Tom. Wiesz, że on chce dla ciebie jak najlepiej, a przy tym ma rację... Przemyśl to - powiedział miękko i nacisnął klamkę.
- Jestem głupi... Taki głupi... - kruczoczarne włosy zasłoniły twarz o delikatnych rysach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-DiaBollique dnia Sobota 03-06-2006, 15:14, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanne
Dołączył: 24 Kwi 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:10 Temat postu: |
|
|
1?
EDIT:
Dziewczyny wszystkei 3 napisałyśmy wiadomość o tej samej 16:10
część świetna!!
boska!!
wreszcie ktoś =powiedział Bill'owi prawdę...
ale jak Kaulitz mógł dać tą branzoletke Mel?? eh
ciekawe ja ktam mine sprzątanie
i kiedy zobaczę dalsze części S&B xD
czy ja jestem niedoczkana, upierdliwa i niecieprliwa?? " też tak myśle xD
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jeanne dnia Sobota 03-06-2006, 15:37, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:10 Temat postu: |
|
|
Jest Lecę :>
Edit:
Ok, czytam ale już się pytam.. kiedy II część? Wiem.. niewyżyta jestem :] No ale czytam i później skomentuje
Pojęcia nie mam xD Trochę mnie przeraziła długość tej części xD
EDIT 2
W kazdym razie.. Dia Coś mi się wydaje ze niedługo się spikną, co? Oboje sobie zdają z tego sprawę.. a kulminacyjny moment był z Bille i tego jego rozmowa.. zdał sobie sprawe z pewnych rzeczy. Ale tez się zachował z tą bransoletką... niestety to nie jest Sarah. I nigdy nie będzie.Nikt jej nie zastąpi... i on juz to wie. Ech Dia ale ta część coś taka krótka była.. coś się lenisz kochana I nie waż się że to dużo było Dla mnie zawsze za mało takiego cuda... ech wiesz co ja myślę. Co ja ma więcej napisać? Ach. Ale w sumie się boję tego ich spotkania. Bardzo. Bo zdaje sobie z tego sprawę że wtedy skończysz to opko.. a tego nie przezyję. To część mojego życia... więc bedę czekać. Na kolejne części. I nie kończ szybko .. Buźka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tajniaczka dnia Sobota 03-06-2006, 22:00, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
herbatka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:12 Temat postu: |
|
|
3?
To mój 300 post.
Dia mam kolejny dowód w twojej sprawie rozwodowej, mianowicie ta druznaczną wypowiedź:
"Pytanie Nr. 4956 od billshoney: Bill czy nie przyszło ci do głowy na koncercie ściągnąć koszulkę tak jak to robią Georg albo Gustav?
Tokio Hotel: Tę przyjemność pozostawię Gustavowi."
Gustav bedzie sciągał Billowi koszulki na koncertach? hm..
Czytałam te pytania, nawet je idiotka przetłumaczyłam, zamiast najpierw sprawdzić, czy El już tego nie zrobiła xD Ale tu chodzi raczej o przyjemność zdjemowania koszulki, a nie zdejmowania koszulki Billowi. Może jestem nienormalna, ale chciałabym zobaczyć Billa całującego się z innym chłopakiem xD
EDIT:
Haha wiem ze o to chodziło, ale z drugiej strony to zabrzmiało troche bynajmniej dla mnie dwuznacznie no ale ja jestem inna.
Kiedyś moj kolega powiedział, ze jak sie całują dwie dziewczyny to to może być na swój sposób słodkie, ale nie dwóch facetów.
A ja tam nie wiem.. hm.. pomyśle nad tym
Hm.. a co do nowej części to Billowi brakuje Sary dlatego tak, ale wydaje mi sie że niedługo już się zobaczą
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez herbatka dnia Sobota 03-06-2006, 15:55, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aliss
Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:35 Temat postu: |
|
|
mua slicznie, długaśnie, cudnie i ogólnie fantastycznie, wniosek ogólny - za dużo Melanie
Dobra, dobra, wiem, a raczej się domyślam, że to się niedługo zrobi głowna bohaterka w twoim opie, niezłego szumu narobi i w ogóle, i w ogóle, ale co zrobić, nie lubie mendy i już
Bill, ach, Bill. Brzydkie rzeczy robią się z nim już nie tyle w opku, co w rzeczywistości. Wznosze modły do buddy, żebu mu sodówa do łebka nie uderzyła.
Widzieliście jego zdjęcie w takiej króciutkiej, eleganckiej kamizeleczce> No koments.
literówki - ale ,,wyobraź sobie najciemniejsze miejsce pod słońcem, i tam" właśnie mam te literówki
nie wiem, czy jestes zwolenniczką jednopartówek, ale rzuć w wolnej chwili okiem na te moje zlepki
Buzka
{ a też bede niewyżyta, a co kiedy druga część? )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SeLeNe
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NiEbA =]
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:39 Temat postu: |
|
|
Czytam :]
EDIT:
Dia!
Świetnie!
Po prostu cudnie!
Ale z Billa to jest kawał gnoja! Daj tej Mel, czy jak jej tam, bransoletke Sarah!
Ojej!!
Ja już chce dalej!
Co tam sie bedzie dzialo?!
Kidy oni wreszcie do siebie wroca? Bo wroca, prawda?
Nie zapomnialas jak rozpoczelas te opowiadanie?!
No dobra... ja czekan na 2/2 :]
Jeszcze raz mowie: cuuuuuudnie!!
Czekam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez SeLeNe dnia Sobota 03-06-2006, 16:59, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:56 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Brunet spojrzał na niego zmrużonymi oczyma |
nie mam pojecia jak ty masz zamiar to skonczyc... i jestem ciekawa ile jeszcze czesci przewidujesz... ja osobiscie mam nadzieje ze Sarah i Bill beda razem, chociaz historia Melanie i Billa tez jest spoko<?!>... ale nadzieja matka glupich i coraz bardziej zaczynam sie bac co bedzie dalej... dal jej bransoletke?! gosh... po za tym zaczynam sie gubic... nie wiem czy on mysli <i tu nie chodzi o klotnie miedzy jego wnetrzem a nim bo to kumam> o Sarah czy o Mel... np przy tej pisoence moja duza i pusta glowa nie wie co myslec:p... do tego on nie przejawia, a nawet jezeli to rzadko, tesknoty do Sar... ok wciska sam sobie ze jej nie kocha, ale jezeli oni sie jeszcze spotkaja.. a wierze w to ze tak to jak on jej wytlumaczy to wszystko co zrobil w miedzy czasie? jeszcze do tego Mel... beda z nia klopoty...;/
zycze weny i czekam na niu:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mimowkaaa
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Rypin;\
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 15:59 Temat postu: |
|
|
"Głupi jesteś. Goopi. Gupi. Głóppek." - naigrywał się Głos.
MUEAAHAHAHAHHAHAHA umieeram, leżę, kwiczęęę świetna część, jednocześnie dramatic i humorrr;D Juz nie mogę się doczekać kolejnej, kiedy będzie? ))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzydeRcia
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 16:06 Temat postu: |
|
|
Jestem pod wrażeniem... To była jedna z tych części, które podobały mi się najbardziej.
Ale jak Bill mógł zrobic coś takiego z tą bransoletką... To było okropne... Tak nie można. Jakbym tam była to bym go udusiła gołymi rękoma. Po za tym patrzę, że zaczął mądrzeć... Może w końcu ze sobą pogadają... chociaż przez tel.? Plizzzz Dziękuję za notkę ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
panna x
Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 16:34 Temat postu: |
|
|
czytam!
EDIT:
ŁoŁ! To było nieziemskie! Zresztą jak całe to opko . Ok, nie słodzę już, bo za słodko Ci będzie i jeszcze zwymiotujesz nam tutaj, a co za tym idzie nie będziesz mogła pisać .
To co Bill zrobił z tą bransoletką było... było... Nosz... ŚWINIA Z NIEGO, NO!!!! #$%^&*%$#@ najchętniej bym go wykastrowała
Ech... Kiedy nju parcik?
PySy: Nie wiem dlaczego, ale nie lubię Billa w tym opku... Jest strrrasznie dziwny i pokopany. O. Mel też nie trawię! Szszsz, cholera....
Dia! Kiedy ONI będą razeeem, noooo???? Bo się strasznie niecierpliwię... Ech, ale to lepiej, że trzymasz nas w takiej niepewności . Przyciąga to czytelników . Ja wierzę, że nie zapominasz o początku Twojego opowiadania.
Z pozdrowieniami, przytulankami i hulankami w krzaczkach
panna x xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aliss
Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 17:14 Temat postu: |
|
|
A ja Billa luuuubiem W tej kwestii się z przedmówczynią nie zgadzam stworzyłaś boskiego billa Tak samo, jak przeczytałam kiedyś, że ,,Nie lubię Sarah, bo jest typowo blondynkowata" czy coś w podobnym guście. wrong. Uwielbiam Sarah
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stokroteczka
Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 224
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnica
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 18:14 Temat postu: |
|
|
ja dla mnie za krótko...stanowczo za krótko...
Ale jak zwykle ślicznie
Nie było tyle opisów co zwykle i tego poczucia humoru
Ale i tak mi sie podobało
Czekam na CD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Raspberry
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 503
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 19:52 Temat postu: |
|
|
W końcu!!
W końcu doczytałam do końca tego parta!
Zabierałam się 3 razy do czytania i za każdym razem, ktoś mi przeszkadzał
Ale teraz mogę się swobodnie wypowiedzieć na temat tej części.
Kurde, nie wiem, co napisać...chyba nie mam dzisiaj weny do komentowania
Bo Dia...Twoje opo jest cudne!!
I zawsze jak piszę komentarz, to zastanawiam się pół godziny, co napisać
I nigdy jeszcze nie byłam w pełni zadowolona z moich wypocin
Ale dobra nie będę przynudzać
Do rzeczy:
Ta część była jedną z najlepszych!
Dlaczego?!
Dlaczego Bill dał bransoletkę Mel?!
Jeszcze te zdrobnienie, Mii...bleh
Ale z jednej strony go rozumiem...
Szkoda mi go, męczy się biedak...j. angielski mu nie "wchodzi"
Tekstów nie pisze
A ta kłutnia z Tomem...baaardzo mi się podobała! (inna jestem )*.*
Mod-DiaBollique napisał: |
- Widziałeś Kaziu...?
- Co...?
- O tam, znad tego opustoszałego gospodarstwa, co je ino dobre kilka lat temu Mostowiaki sprzedali, zerwała się wielka chmara ptaszysk... Dziwne, co...?
- Daj 'pokój, pani Lodziu, pewnie lis tam wpadł i stąd cały zamęt... |
Leżę i kwiczę, leżę i kwiczę!!!
A ta końcówka
Mod-DiaBollique napisał: |
- Jestem głupi... Taki głupi... - kruczoczarne włosy zasłoniły twarz o delikatnych rysach. |
Boziu...jak mi go się szkoda zrbiło
Billuś, chodź do Oleńki...Ola pocałuje, przytuli, pogłaszcze ( )
Tak ogółem mówiąc/pisząc PODOBAŁO mi się!!!
Tak na marginesie...
Wspomniałaś coś o tym, że chciałabyś zobaczyć, jak Bill całuje się z innym facetem...*.*
Wiesz, że ja też
Ale jeszcze bardziej chciałabym zobaczyć jak "ślimaczy" się z Tomem Zboczona jestem, wiem...ale tylko troszkę
Czekam, na co, to wszyscy wiemy
A teraz idę coś stworzyć w fotoszopie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czosneq_91
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: masz lizaka?
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 20:12 Temat postu: |
|
|
Oh przeczytałam xD Jeah!
Jak on mógł? Co za kretyn! Z Billa oczywiście. Dał tej całej Mel bransoletkę od Sarah! No nie, faceci to są dopiero... No dobra, spokojnie xD. I bardzo dobrze, że mu Tom przywalił. Baaardzo dobrze.
Może się wreszcie chłopak opamieta i zadzwoni do Sary
Część bardzo udana Trochę inna niż reszta, bo czegoś mi w niej brakowało. No, nie wiem czego, ale czegoś napewno... Hm...
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-songulek
TH FC Forum Team
Dołączył: 02 Sty 2006
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 20:22 Temat postu: |
|
|
czesc mi sie bardzo podobała i od razu pzejde so skomentowania zachowania Billa...postapił srasznie chamsko! jak on mogł dac tej Mel bransoletke Sary? szkoda mi troche tej Mel(chociaz jakos jej nie lubie ) bo Bill sobie nia pomiata i wykorzystuje ale z drugiej strony nie chce zeby oni byli razem moja wizja tak jak wiekszoci, jest taka, ze Bill bedzie z Sarah moze Bill po tym uderzeniu od Toma w koncu zrozumi, ze tak nie postepuje sie i zrobi jakis krok, który naprwiłby sytuacje a nie ino duma sie unosi,ze niby on swiety i niewinny, czekam z niecierpliwoscia na odcinek kiedy sie ze soba spotkaja i jak potoczy sie rozmowa Billa i Sary...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DarknessHeidi
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 20:38 Temat postu: |
|
|
Naprawdę masz talent pisarski... już nie mogę sie doczekać next part'a... i nie będę Ci tu słodzić bo inni zrobili już to za mnie, więc po co się powtarzać... życzę wenki i pozdrawiam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kainka111
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Magiczna kraina
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 21:13 Temat postu: |
|
|
to było śliczne ... ta rozmowa z umysłem była niewiarygodna... dokładnie opisałaś mechanizm dzialania umysłów obydwóch płci teraz czekam z niecierpliwoscią na kolejna, magiczną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Chilli
Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć...?
|
Wysłany: Sobota 03-06-2006, 21:52 Temat postu: |
|
|
A ja się łudzę..
Łudzę się, że Bill jest z 'Miiiiiiii' bo chce mieć kogoś, przy kim, gdy zamknie oczy, może sobie wyobrazić, że to Sarah...
Łudzę się, że dał bransoletkę (tłumacząc, że Sar i tak ją wyrzuciła..), żeby zapomnieć.. Przecież miałby ją na sumieniu gdyby ją gdzieś zostawił..
Łudzę się, że skoro odkrył jaki jest głupi - zmieni się...
Ogólnie bardzo fajna część Jak dla mnie to i tak za krótka ale cóż mam poradzić..? To nie ode mnie zależy niestety
UKRADŁAŚ MI POMYSŁ NA ROZPOCZĘCIE OPKA!!!!! to ja miałam spotkać Billa i jakąś laske w markecie !!!!! wrrrrr.... I co ja teraz mam zrobić, co? :>
NO ALE JAK ON MÓGŁ ODDAĆ BRANSOLETKĘ TEJ ******** ????
Zachował się tak, jakby dawał ją każdej dziewczynie.
Na liście prezentów z 'okazji przeprosin' biżuteria góruje...
Bill.....kupił sobie przebaczenie... u Sar i u Mel... GRATULUJĘ
CZEKAM NA WIĘCEJ ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tala_
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 04-06-2006, 7:53 Temat postu: |
|
|
Eh, cóż ja mam powiedzieć?
Już mi się zaczyna to nudzić trochę- wie, że ją kocha, ale wmawia sobie, że nie, a Sarah tak samo. Weżesz dziewczyno im kopa porządnego w tyłek zasadź, może znormalnieją xp
Krótkie było, ale śliczne *.* Matko, spraw, żeby choć trochę talentu Dii spłynęło na mnie, prooooszę!
Co, pewnie mi tu teraz leniuchować będziesz, bo myślisz sobie, ze jak dodałaś taką długą częśc, to nam wystarczy na miesiąc. O, mylisz się, ja Ci nie dam spokoju ha. Będzie za niedługo, mam rację?
A odnośnie tekstu.. Bill jest cham. Taki przez duże CHe. A Tom jest mądry. Patrzcie państwo, mój mąż w końcu pokazał swój rozum. W końcu wiemy, ze myśli mózgiem, a nie przyrodzeniem xd Taki grandziarz mały, a Billowi dokopać potrafi Chono, Tom, ja Ci pomogę.
Wprowadź mnie tam do tego opka, ja zabiję/wywiozę/zakopę/schowam Mel, a przemycę Sarah Ale by było. Niach niach xP
I tego, ya ya ya.. czekam na CD xp
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SimplePlanowa
Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network. ^.-
|
Wysłany: Niedziela 04-06-2006, 10:16 Temat postu: |
|
|
niech oni sie juz spotkaja i spikna bo...
bo ja juz nie wytrzymam
Ajjj ten Bill jest biedny bez niej ...
czekam na C.D xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AfterAll
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Piąte iglo od przerębla
|
Wysłany: Niedziela 04-06-2006, 11:31 Temat postu: |
|
|
Ta część jest inna niż wszystkie...
Ale nie wydaje mi się, żeby faceci, którzy to przeczytają stali się lepszymi
Ogólnie świetnie, jak zawsze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|