|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maniek
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 12-02-2006, 16:27 Temat postu: |
|
|
stove swietne to za mało powiedziane
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
sylwia :)..
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Niedziela 12-02-2006, 17:03 Temat postu: |
|
|
oj musze przyznać że ostatnio coś długo nie czytałam tego opka <wstydniś>.. ale na szczęście już nadrobiłam zaległości i jestem na bierząco .. a opko jak zwykle świetne...ciekawe co będzie dalej pozdro ..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Admin-Black Swan
TH FC Forum Team
Dołączył: 08 Sty 2006
Posty: 885
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 3miasto
|
Wysłany: Niedziela 12-02-2006, 17:39 Temat postu: |
|
|
Witaj DIA!!!
Ja dopiero wróciłam z ferii i nadrabiałam zaległości w czytaniu... Ja po prostu jestem pod wielkim, wielkim wrażeniem Twojego pisania... Masz naprawdę smykałkę do tego, umiesz wprowadzić klimat, nastrój, trochę śmiechu i smutku... Wszystko w odpowiednich proporcjach... No dla mnie jesteś Thema No 1 w pisaniu ))
Buźka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Niedziela 12-02-2006, 17:48 Temat postu: |
|
|
Staram się niczym jakiś Hogwartczyk na eliksirach (ach, te Potterowskie zboczenie...) dodawać po szczypcie Szczypta pieprzu, więc taka sama szczypta wanilii. A btw, Blackie nie za duża ta animka w avku? Jaki Ty przykład dajesz jako admin... ? <odezwał się 'wzorowy' mod>
Lecę pisać, moje liebe muchache und chick(ity).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Niedziela 12-02-2006, 17:51 Temat postu: |
|
|
Pisz jak najszybciej i dodawaj, bo ciekawość mnie zżera!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tysiaczek13
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdansk
|
Wysłany: Niedziela 12-02-2006, 19:38 Temat postu: |
|
|
supcio supcio pisz dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 12:44 Temat postu: |
|
|
Kiedy next part, bo nie wytrzymam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
~Princess~
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 17:51 Temat postu: |
|
|
taaa... jak zwykle... zatkało mnie:) nie moge sie doczekac co bedzie dalej... napisz cos szybciutko!!;D;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 19:59 Temat postu: |
|
|
Dia błagam cię o NEXT PART!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <błaga na kolanach>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 20:06 Temat postu: |
|
|
Wybaczcie, ale cały czas piszę i nie przestanę, dopóki nie skończę, bo nie dam tu shitu. Przygotujcie się na najdłuższy rozdział w historii tego opa. Ale czy dzisiaj będzie? Pojęcia nie mam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maniek
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 20:10 Temat postu: |
|
|
oj no zlituj się nade mną twoją fanką... nie każ mi cierpieć... nie wytrzymię do jutra!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 20:15 Temat postu: |
|
|
Zlituj się nad swoimi fankami!!! zważ na to, że twoje opo zajebiście wciąga i jest super jak cholera
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 20:43 Temat postu: |
|
|
jezu Dia...piszesz tak że mozna sie idealnie wczuc! piekne...
to jest jedna z fajniejszych rzeczy jakie w zyciu czytalam! matko bardzo bardzo bardzo mi sie podoba swietne jest czekam na nastepna czesc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 20:52 Temat postu: |
|
|
Widzę ten zawód na twarzach niektórych <za kogo ona się ma...> ale nie, niestety to nie jest nowa notka.
Słońca Wy moje (dlaczego ja jestem w necie taka miła, a w realu taki sarkastyczny potwór...? Ach, odwieczne pytanie ludzkości.) Staram się dać dzisiaj, ale naprawdę wkładam w tą część dużo serca i chcę, żeby była perfekt Więc poczekajcie, nie pożałujecie
Acha und rette mich! Mama mi tu pierdzieli o cudnych aspektach chorób jajników... I jak ja mam pisać w takich warunkach?? Rodzina patologiczna, jak nic!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 21:03 Temat postu: |
|
|
Och Dia ale mi nadzieji narobiłaś...ale co tam poczekam, dla tego opowiadania wszystko!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Crispi_Jones
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łęczna
|
Wysłany: Poniedziałek 13-02-2006, 21:05 Temat postu: |
|
|
Dia jasnowidz z Ciebie. Bo ja rzeczywiście już myślałam, że to nowa notka... Ale oczywiście, że poczekamy z wielką chęcią na cudowną (teraz ja się pobawię w jasnowidza i stwierdzę, że na pewno będzie boska ) część. Nie przeszkadzamy i czekamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 17:22 Temat postu: |
|
|
Ile razy można mieć orgazm jednego dnia? Bo ja się chyba nadaję do Księgi Guinessa Ściągnęłam sobie (dzięki Crispi) [link widoczny dla zalogowanych] i tylko cały czas go oglądam // Stary wywiad, jeden z pierwszych, ale te cudowne nieśmiałe miny i brak pewności siebie oraz naturalność Billa mnie rozwala...
Dydykejszons? No ba, że są A właściwie, to jedna.
Dla Avi. Bo to przez nią wszystko tak się pokręciło w tym opie. Przez tą piosenkę 'Just friends'. Cały czas leciała i tak mi smutku i weny nagrabiła...
Danke
I dla Crispi. Bo za bardzo przeżywasz, przecież to tylko moje opo
Rozdział 14. "Deine Teufelin"
Odwróciłam się. Przez ułamek sekundy myślałam, że to Bill. I szczerze mówiąc, poczułam ulgę, że to nie był on. Przede mną stał wysoki, czarnowłosy chłopak o przepięknych, koloru czystego błękitu, oczach. Zapatrzyłam się w te oczy, gdy nagle usłyszałam głos płynący jakby z oddali.
- Dobrze się czujesz??
- A wyglądam, jakbym się dobrze czuła? - zapytałam ze złością.
- Właśnie nie bardzo...
- To co się głupio pytasz, jak sam widzisz?
- A wiesz, że o tym nie pomyślałem... Ale chyba tak wypada. Zapytać, czy ktoś się dobrze czuje, zanim się zaproponuje pomoc. - odparł, w ogóle niezrażony moim grubiaństwem.
- Jakoś nie zauważyłam żadnej propozycji pomocy...
- Widocznie jesteś za mało rozgarnięta.
- Zapewne... - spojrzałam na niego z zainteresowaniem.
- Yhm. To teraz wypadałoby ci pomóc.
- Wypadałoby? Nie znoszę tego słowa. Jeśli coś nie wypada, to i tak to zrobię, więc dla mnie mogłoby nie istnieć...
- To musisz czasami robić niezły obciach swoim przyjaciołom... - odparł beztrosko.
- Już nie mam przyjaciół. Ale ciebie lubię. Jakoś tak i tyle.
- Nie uważasz, że to dziwne, tak sobie stać i gadać z nieznajomym o tym, co wypada, a co nie?
- Szczerze...? W tej chwili mam wszystko w dupie.
- Uuu, to kiepsko. A może to życie ma cię w dupie, nie ty je? - zapytał, jakbyśmy rozpatrywali zagadnienie z podręcznika.
- A wiesz, że to możliwe...? Mam ci się wygadać...? - właściwie bardziej oznajmiłam 'w powietrze' niż spytałam.
- Jeśli chcesz... Mam czas.
- Nie muszę się bać, że mnie zaciągniesz w krzaki i zgwałcisz...? - spytałam beznamiętnie.
- A gdybym powiedział, że tak, nie poszłabyś...?
- Poszłabym. Teraz wszystko jest mi obojętne...
- Centrala, mamy ciężki przypadek, stężenie chęci do życia waha się od pięciu procent do zera! Prosimy o szybką ewakuację i 100 miligramów endorfiny.
- Ech, żeby sto miligramów pomogło... To bym zjadła z dziesięć czekolad i tyle.
- Może to niezły pomysł. Akurat mam jedną. W samochodzie. - dodał i wskazał na srebrne BMW kabriolet.
- UCHU-CHU!!! Niezłe cacko...
- Daj spokój. To tylko samochód. - sprawiał wrażenie, jakby z tym autem wiązały się jakieś wspomnienia. - Chcesz tą czekoladę?
- A co ty się tak w Lupina bawisz... - zapytałam ironicznie, bo przed oczami stanęła mi wizja porwania mnie do domu publicznego.
- Nie to nie. Posiedzimy sobie tutaj, na chodniku, aż nas policja weźmie na czterdzieści osiem do magicznego pomieszczenia.
- Wolisz...? To siedź, ja tam idę do auta. - pierwszy raz wyszczerzyłam zęby. Wyprzedził mnie, by otworzyć drzwi.
- O-o, dżentelmen. Mało was już na świecie... Bywają faceci bezcenni, za wszystkich innych zapłacisz kartą Mastercard... Tylko jak ja tam wejdę w czymś takim. - omiotłam wzrokiem przemoczone ubranie. Podrapał się po głowie.
- Mam pomysł! W bagażniku jest moje ubranie z pralni i zawinęli je w taką przezroczystą folię. Akurat się nada. - klasnął w dłonie nieznajomy.
- All right. A właściwie, to jak się nazywasz?
***
Zapadła cisza. Cały skład Tokio Hotel nie odezwał się ani słowem, a Martin pojechał za karetką. Nagle uderzył piorun, który na sekundę oświetlił pomieszczenie. Gustav wyglądał, jakby tylko na to czekał, bo wypadł jak z procy za drzwi. Tom i Georg spojrzeli na siebie i wybiegli za nim, zostawiając w kuchni jedynie Billa. Wyhamowali na rogu. Gustav zwrócił się do kumpli:
- Ja idę w prawo, Georg niech idzie prosto Gartenstrasse, a ty Tom... gdzie ona mogła do cholery pójść??
- Pójdę do tego parku koło Krugehalle, może tam... - odparł bez przekonania dredowłosy. - Jakbyście ją znaleźli, dzwońcie.
***
- Nathan. A ty?
- Sa... Marine. - jakoś nie chciałam mu mówić całej prawdy. - Ale to chyba nie jest niemieckie imię...?
- Bo ja nie jestem Niemcem. - roześmiał się. - Urodziłem się w Estonii, gdy miałem 3 lata, rodzice wyjechali do Stanów i do czasu ukończenia pełnoletności mieszkałem w USA, więc czuję się rodowitym Amerykaninem. Ale teraz jestem w Niemczech, pracuję tutaj.
- Nieźle. Ja jestem Polką, też tutaj pracuję. Właściwie, pracowałam... Długa historia. - westchnęłam i usadowiłam się na fotelu wyścielonym folią. Nathan usiadł za kierownicą i nim przekręcił kluczyk w stacyjce, udał, że się na mnie rzuca. Przewróciłam oczami i oparłam głowę o zagłówek. Ruszyliśmy pustą drogą, coraz szybciej. Ze stoickim spokojem patrzyłam, jak strzałka na liczniku wznosi się do góry. Chłopak zerkał na mnie, zapewne oczekując pisków czy czegoś w tym stylu. Nie tym razem... W końcu nie wytrzymał.
- Nie boisz się? Dochodzimy do dwusetki na zwykłej drodze.
- Nie mam czego, zresztą uwielbiam szybką jazdę, a u nas w Polsce taka zwykła droga nazywa się autostradą. Długo masz prawo jazdy? - spytałam.
***
- Jestem przy K-halle, tak jak myślałem, nie ma jej!
- Ja przy skrzyżowaniu koło katedry, tak samo...
- A Gustav?
- Dopiero co dzwonił...
- I...?
- I dupa.
- Tak myślałem. - gitarzysta skrzywił się.
- Gdzie ona do kurwy nędzy jest???
- Sam chciałbym to wiedzieć. Mam nadzieję, że wszystko z nią okay.
- Czekaj, chyba ją widzę!!! Idę ta...
Tiiit. Tiiit. Tom usłyszał w komórce jedynie głuchy sygnał.
***
- Trzy miesiące...
Oplułam się czekoladą z kawałkami orzechów.
- Co?? Zwolnij!!! Ja chcę jeszcze trochę pożyć!
- Żartowałem... - ryknął śmiechem, włączając tylny spryskiwacz, szyba była lekko zachlapana od niedawnego deszczu.
- A jak długo masz? - spytałam podejrzliwie.
- Parę lat, nie bój żaby, bejbe. Zresztą ten wóz prowadzi się sam... - zdjął rękę z kierownicy i poklepał deskę rozdzielczą. Wygięłam usta na tą poufałość, 'bejbe'...
- Zwolnij. - powiedziałam w końcu. - Już wystarczy.
- Jasne. - i tylko mocniej nacisnął pedał gazu.
- Wolniej! - powiedziałam ostro, wiedząc że kierowców nie należy drażnić. Normalnie bym już krzyczała.
- ...
- Masz zwolnić!!! To za szyb... - złapałam się kurczowo oparcia kubełkowego fotela i półki na drzwiach. Nathan zakręcił o sto osiemdziesiąt stopni i samochód stracił przyczepność. Obróciliśmy się kilkukrotnie i samochód wyhamował na żwirowym poboczu, niedaleko jakiejś knajpy z tanim żarciem. Siedziałam parędziesiąt sekund, trzęsąc się ze strachu. Spojrzałam na niego, ciężko oddychał, ale już popijał trzymaną w ręku Colę. Zamknęłam oczy, czując się zbyt słaba na kazanie o piratach drogowych. Niech mu będzie, nawrzeszczę na niego przy okazji. Opadłam na fotel, biorąc kilka głębokich wdechów.
- Wysiadam. - rzuciłam, nie patrząc na niego. Otworzyłam drzwi i wybiegłam na trawę. Pierwszy raz byłam w tym miejscu, nic dziwnego, bo wyglądało na czyjeś pastwisko, nic tylko trawa i trawa.
- Może tu stadion chcą zbudować...? - Nat odczytał moje myśli. Właściwie mnie to nie zdziwiło, bo co może przyjść na myśl, widząc taką ilość zielonego koloru. Ogórek...?
- Mów. - usiadł koło mnie.
- Nie chcę tu. Tu jest za... za jasno!
- Ok. - popatrzył się na mnie jak na wariatkę, ale nie oponował. - Pojedźmy do mnie.
- Taaa... Będzie super. - skrzywiłam się, słysząc ostatnie słowa.
- Nie mam nic złego na myśli.
- Narazie. Jak przyjedziemy, możesz zmienić zdanie. Wszyscy faceci są tacy sami!
- Ach, a wszystkie kobiety to powtarzają. Wyobraź sobie, że mam narzeczoną i ona bardziej mi się podoba od ciebie. Znaczy, nie chciałem cię urazić...
- I nie zrobiłeś tego. Wręcz przeciwnie, to by było dziwne, gdybym podobała ci się bardziej od własnej narzeczonej. - uśmiechnęłam się i położyłam na trawie. Nathan ułożył się koło mnie.
- Patrz, to ta gwiazda! Ta, której wcześniej nie widziałam! - wykrzyknęłam, podrywając się na nogi.
- O czym ty pieprzysz...?
- A-a, nic. - zmieszałam się, bo przez chwilę poczułam się jak dawniej... Jak jeszcze kilka godzin temu. To jedziemy? Tylko powoli! Oczywiście, nie za powoli... - mrugnęłam. Nathan rzucił się, by tradycyjnie otworzyć drzwi.
- Dzięki, sama sobie poradzę...
- Przecież mówiłaś, że lubisz dżentelmenów... - zdziwił się.
- Wiele rzeczy mówiłam... - zerwałam źdźbło trawy, zmięłam w ręku i wyrzuciłam. - Ok, jedźmy.
***
Georg podbiegł do dziewczyny o blond włosach.
- Sarah, tak się martwiliśmy... - złapał ją za ramię. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego zaskoczona, a ręką mocniej chwyciła torebkę.
- Przepraszam, musiałem cię z kim pomylić... - Georg nie krył rozczarowania.
- Ty nie jesteś przypadkiem z Tokio Hotel? - otaksowała go wzrokiem.
- Jestem. - w końcu to była prawda.
- Dasz mi autograf? I wspólne zdjęcie? Podpisz mi się na... - chłopak spełnił wszystkie prośby i ruszył, pewny że już ma spokój. Ale dziewczyna krzyknęła:
- Ludzie, to Georg Listing z Tokio Hotel!!!
Wszyscy się obejrzeli. Miał dwa wyjścia: zostać i pozować fanom lub uciekać.
- Niecodzienne sytuacje wymagają niecodziennych wyborów. - powiedział do siebie i... puścił się w długą.
***
Po parunastu minutach, kilku światłach stopu i sześciu zaślinionych facetach, gapiącym się na brykę jak na Pam Anderson w toplesie (jeden nawet stanął na przejściu i dopiero klakson go obudził) podjechaliśmy pod blok we wschodniej części miasta. Niezbyt wysoki, ale też nie niski, ot taki sobie, pełen mieszkań, z których dochodziły albo zapachy gotowanej kolacji lub, częściej, melodie najróżniejszej muzyki. To chyba jakiś artystyczny światek, pomyślałam. Brunet przekręcił klucz w staroświeckim zamku, który, jak się potem okazało, był jedynie zmyłą, bo ukrywał potężne stalowe bolce. Otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Rozejrzałam się po mieszkaniu; było niezbyt duże, ale stare i dość ciemne, przywodziło na myśl gabinety wróżek. Nigdy tam nie byłam, ale gdybym była wróżką, to chciałabym pracować w takim miejscu.
- Ma klimat. - powiedziałam, siadając w bujanym fotelu. - Nie pasuje do dwudziestolatka... - zadałam to pytanie, licząc że zaprzeczy i poda właściwy wiek, ale tylko się uśmiechnął i sięgnął po papierosa.
- Zaciągnij się choć raz, a wyjdę.
- A proszę cię bardzo, droga wolna. Ja cię tu nie trzymam... - obracał zapalniczkę w palcach, uważnie mi się przyglądając. Podeszłam do okna i wyjrzałam. Nie chciałam wychodzić, zawsze dobrze się czułam 'na wschodzie'. Niebezpieczna część miasta, ale jak kolorowa...! Mnóstwo night-clubów, straganów, mieszanka ras była tutaj widoczna jak nigdzie indziej...
- Tylko raz byłam tu sama, zawsze ktoś mi towarzyszył, a najczęściej B... - urwałam, bo poczułam falę bólu.
- B...? A dalej...?
Milczenie.
- Chodź tam... - odłożył zapalniczkę i fajkę, by złapać mnie za rękę. Weszliśmy do małego pokoju, na którym wszystkie ściany zajmowały ogromne regały, pełne książek. Popatrzyłam na nie z zachwytem.
- Ty to wszystko przeczytałeś??
- Większość tak.
- Też bym chciała, zamknąć się w takim pokoju i czytać te wszystkie... - urwałam, szukając odpowiedniego słowa.
-... cuda?
- Tak, cuda, to dobre określenie. Nic, tylko tak siedzieć i czytać, bez musu wyjścia do normalnego świata, zagłębiona w losach bohaterów, gdy ich życie jest moim życiem, przeżywam ich smutki i chwile radości. Kocham to, takie oderwanie, uczucie, że gdy nic już nie zostanie, będę mogła odnaleźć siłę w książkach... Kim jesteś??
- Dziennikarzem, piszę głównie do gazet. - zawahał się.
- Więc dlaczego słyszę w tym nutę zawodu? To fajna praca...
- Dla kogo fajna, dla tego fajna. Wiesz, co mówiła moja polonistka...? Że jeśli masz napisać 'fajnie' to lepiej nie pisz nic...
- Fajna... - pokazałam zęby. - To może inaczej. Kim chciałeś być?
- Pisarzem, takie głupie marzenia... Ale nie wyszło i tyle.
- Żadne marzenia nie są głupie. No dobra, prawie żadne... - zastanawiałam się, po co to mówię, jeśli sama w to nie wierzę. Ale Nathan albo był za delikatny, żeby mnie wyśmiać, albo uważał temat za wyczerpany, bo powiedział tylko:
- Głupie czy nierealne? W jednym wydawnictwie powiedzieli mi, że nikt tego nie kupi, bo to jest niekomercyjne. Ludzie nie chcą czytać o smutku, chociaż właściwie chcą, ale żeby później wszystko dobrze się skończyło. A jeśli nie, to bye bye...
Wzięłam od niego książkę. Zaczynała się od listu po francusku:
"Madame Cheze!
Je passe de super vacances chez un ami, mes parents et moi, nous pasons nos vacances dans la famille, en Normandie. [...] Il ne fait pas toujours tres beau alors quand je ne vais pas au bord de la mer... [...]
Pauline Leclerq"
***
Czarnowłosy osunął się po ścianie i uderzył tyłkiem o podłogę. Patrzył tępo przed siebie.
- Ale co ja ci zrobiłem...? - powiedział do siebie. Otworzył portfel i wyjął moje zdjęcie, na którym wyjątkowo znośnie 'wyszłam'. Wpatrywał się w nie niewidzącymi oczami. - Co...? - powtórzył, jakby oczekiwał odpowiedzi.
***
List był opowieścią o wakacjach nad morzem jakiejś dziewczyny. Właściwie nic ciekawego...
- Kiedyś to przeczytam.
- Nie warto. - zaśmiał się gorzko.
- Skoro tak... to na pewno przeczytam!
Nathan podszedł do mnie i wyjął mi z rąk kubek i książkę.
- Mów.
Pokręciłam głową, otulając się puchatym kocem.
- To nie ja klęczałem na środku ulicy, krzycząc do siebie. Chyba, że konwersowałaś ze swoim aniołem stróżem. - parsknął śmiechem.
- Nie, akurat miał wolne. - odpowiedziałam ironicznie. - Od pewnego czasu w ogóle zaniedbuje swoje obowiązki. Poskarżę się związkom zawodowym...
- Aż tak ci się śpieszy do nieba?
- Nie pomyślałam o tym, ale chętnie.
- Chcesz herbaty? Mam taką dobrą, indyjską.
- A ty cały czas tylko: chcesz, chcesz, chcesz... Nic nie chcę, sama sobie zrobię. - ruszyłam do kuchni i po paru minutach wróciłam do pokoju z kubkiem. Nathan siedział w tym samym miejscu, gdzie go zostawiłam i pośpiesznie gasił papierosa. Otworzyłam okno, ale przemilczałam to.
- Sorry, nie pomyślałam, zawsze robię tylko dla siebie... - podniosłam kubek i upiłam łyk. - Przygotuj się na dziwną historię, wręcz nierealną. - siorbnęłam. - Pewnego dnia...
***
- Shit!!! @$#%#$&* no! - 'jungsi' klęli jeden przez drugiego.
- Gdzie ona jest?? - powtórzył pytanie po raz setny Gustav.
- No k**** nie wiem!!! k**** !!! - uderzył ze złością w pobliski marmurowy blat. Georg chodził po pokoju, nie mogąc sobie znaleźć miejsca, w przeciwieństwie do Toma, który siedział nieruchomo, przebierając jedynie rękami. I wyrzucając z siebie bez przerwy niecenzuralne słowa.
- A co na to Martin? - Georg zwrócił się do perkusisty zespołu.
- Martin?! On jak zwykle. Jak mu powiedziałem, że przepadła bez śladu, to tylko się roześmiał i odparł: 'To duże miasto. Znajdzie się...' - zrelacjonował wściekły Gustav.
- Ja pierdolę...!!! - Tom zacisnął pięści.
- Ty już niczego innego nie umiesz powiedzieć, co nie jest przekleństwem??
- Widocznie nie! I odpieprz się ode mnie! - Tom wstał i spojrzał wojowniczo na niego.
- Ejejej, chłopaki, ja też jestem wściekły, ale mieliśmy znaleźć Sarę, a nie się na siebie rzucać!!! Wystarczy już! - Georg rozdzielił chłopaków. - To nic nie da!!!
- Dobra... - Tom opuścił ręce, naburmuszony. - Gdzie Bill??
- Eee, Bill...? Nie wiem. - Georg wzruszył ramionami.
***
Młodszy Kaulitz wsunął zdjęcie do tylnej kieszeni dżinsów i powoli podniósł się. Wszedł po schodach na górę, do swojego pokoju.
- Sun...! - wypowiedział moje imię, jakby licząc że to wszystko zły sen i zaraz wystawię głowę z sąsiedniego pokoju, uśmiechając się słodko. - Sun... - powtórzył. - Sun, proszę... - rzucił się na łóżka i ukrył twarz w dłoniach. Miotał się, wykrzykując moje imię.
- Dlaczego nie przychodzisz...?? - zawołał. - No powiedz mi, co ja ci takiego zrobiłem!!! Co było nie tak...?! - jednym ruchem ręki zrzucił ze stołu swoją kolekcję albumów muzycznych. Płyty pękały pod jego ciężarem, gdy rzucał się po pokoju, demolując wszystko w zasięgu wzroku. - Dlaczego mi to robisz...?! Ja nic nie zawiniłem!!! - odpowiedział, czując że próbuje oszukać samego siebie.
***
- Na początku było cudownie... Jak zwykle. Byłam zaskoczona jego... normalnością. Choć osiągnął szczyt, niewiele się zmienił. Oczywiście, czasami mu odbijało, wielkiej gwieździe... Nie ma ludzi idealnych. Ale sukces zmienia każdego, i cieszę się, że on pozostał sobą.
- Kochasz go...?
- Czy go kocham...? Wiem, że kochałam. Ale w tej chwili nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Nie myślę o nim dobrze, ale czasami nachodzą mnie wspomnienia... ŻEBYŚMY UMIELI ZACZĄĆ OD NOWA... - wyłkałam, aż zabolały mnie płuca.
- To zależy tylko od ciebie.
- Wiem. Ale to już niemożliwe. Bo oprócz tych dobrych wspomnień są jeszcze te złe.
Uniósł brwi.
- Noc jest długa, zdążę ci wszystko opowiedzieć. - wpatrzyłam się w ścianę. Mam wrażenie, że chcesz mnie o coś spytać.
- Spałaś z nim? - Nathan powiedział prosto z mostu.
Milczenie.
- Nie. Ale nie raz mało brakowało... - wspomnienia pewnego wieczoru wróciły jak żywe.
Leżałam w wannie myśląc o Polsce, rodzinie, przyjaciołach, których tam zostawiłam i praktycznie zupełnie się wyłączyłam, gdy nagle usłyszałam, że ktoś nacisnął klamkę drzwi do łazienki. Shit, z tego wszystkiego zapomniałam o tym, żeby je zamknąć. Obróciłam głowę i kogo zobaczyłam? Oczywiście młodszego Kaulitza. Wszedł do łazienki z uśmiechem na ustach, który widziałam u niego, gdy byliśmy sami. Stanął nade mną i z bezczelną miną powiedział:
- Następnym razem radzę ci zamykać drzwi, bo może wejść ktoś gorszy ode mnie.
Patrzyłam na niego zmieszana, dopilnowawszy, żeby ponad wodę wystawała mi tylko głowa i kawałek szyi.
- Gorszy...? To są gorsi...? - odparłam z powagą.
- Zdziwisz się... - przysiadł na wannie, susząc zęby.
- A właściwie, to wynocha stąd, ja się kąpię!!! - warknęłam, bo Bill się przysunął.
- Widzę właśnie... - odparł, nie zwracając uwagi na moje oburzenie. - Może ci plecki umyć? Albo coś innego...? - popatrzył z nadzieją w oczach. Pokręciłam głową, aż mnie kark rozbolał. - Nie? I tak ci umyję... - ku mojemu przerażeniu wgramolił się do mnie, do wanny.
- Po pierwsze, c-co ty sobie wyobrażasz, wyłaź-ź stąd, a po drugie, to jesteś w ubraniu!
Boże, ja się jąkam... Ja! Ja się nigdy nie jąkam! Ratunku!
Usiadł, ale po chwili skrzywił się i powiedział:
- Miałaś rację, w ubraniu jest niewygodnie, już całe przemokło. Więc trzeba się go pozbyć... - dodał z chytrym uśmieszkiem. Siedziałam jak sparaliżowana, nie bardzo sobie zdając sprawę, co się wokół mnie dzieje. Jeszcze przed chwilą byłam myślami w Ojczyźnie, wśród bliskich, a tu nagle wparowuje on i ładuje się do mojej wanny, w której ja już się znajduję.
- Nieeee!!! To znaczy, nie, zostań, znaczy się, zostaw...! - pisnęłam z paniką.
- Skoro tak ładnie prosisz, żebym został... - Bill nie zwracając uwagi na moje autentyczne przerażenie, rozpiął pasek i wyciągnął go z wody, na tyle powoli, bym go dokładnie widziała. Zaczął się szamotać ze spodniami i po chwili wyciągnął je z wody i rzucił na podłogę. Podciągnął koszulkę, ale ja krzyknęłam:
- Nie! T-Shirt...! Nie, chociaż zostaw go!
- Hm... Niech ci będzie, może zaraz sama mi pomożesz...
Jęknęłam.
- O-o, jęczy, chociaż jeszcze jej nie dotknąłem... Czyżbym aż tak na ciebie wpływał...? - zatrzepotał rzęsami i charakterystycznie przygryzł wargę. - Co tak cicho siedzisz? Ach, już rozumiem, to dlatego że ja tu jestem...
To zarozumialstwo mnie obudziło.
- Wypad! Ta wanna jest za mała dla nas dwojga!
- Tak jest, pani kapitan, już się przysuwam, żeby więcej miejsca zrobić.
- Nie o to mi chodziło!
- A może o to? - spojrzał na mnie dziko i nagle wsadził głowę pod wodę. Poczułam jego usta na swojej stopie, a po kilkunastu sekundach, wyżej, na łydce. Wierzgnęłam, ale uścisk był mocny i jeszcze bardziej się zacieśnił. Wyprostowałam drugą nogę i nagle wynurzył się Bill, ociekający wodą i pianą. Poruszyłam stopą i poczułam coś. To coś było wypukłe i dość ciepłe, ba, nawet gorące, co stanowiło swego rodzaju fenomen, jako że woda wokół nas była raczej letnia.
- U-u-u, wiedziałem, że nie dasz się długo prosić. - wyszczerzył zęby, a ja w tej samej sekundzie zrozumiałam, czego dotykam swoją prawą stopą.
- Jezu, Bill!!! - cofnęłam nogę tak gwałtownie, że wychlapałam z wanny trochę wody.
- Co...? - oczy błyszczały mu jak wariatowi, oddech miał przyśpieszony.
- Ty jesteś napalony!!!
- A co w tym złego...? Nastolatek siedzący w wannie z nagą dziewczyną, sam też półnagi i mam zacząć myśleć o grze w Chińczyka?
Po głowie szalało mi z milion pomysłów, co robić, ale jeszcze nigdy nie byłam w takiej sytuacji, więc i tak nic nie dały. Zresztą, gdyby to zależało od mojego ciała, to i tak bym go zgwałciła z miesiąc temu, więc musiałam skupić się na odczuciach mózgu:
'Mózgu, zawsze mi radziłeś i jeszcze nigdy się nie przejechałam. Co robić?' - zwróciłam się do niego, intensywnie myśląc.
Cisza.
'Halooo!? Jest tam kto??'
Nadal cisza.
'Gadaj debilu albo cię oddam do transplantacji!'
'No dobra, już dobra, spokojnie, jestem. Ostatnio rzadko mnie używasz...' - zachlipał.
'Zamknij się i radź, co robić!'
'Nie sądzisz, że to trochę niewykonalne, żebym równocześnie się zamknął i gadał?'
'Gdy się zepsujesz, już wiem co zrobię, zamienię ciebie na lepszy model...' - zanuciłam z pozoru niewinnie.
'Dobra, bez ciosów poniżej pasa!'
'Jak ty możesz mieć pas?? Jesteś grudą galarety!'
'Teraz ty się czepiasz! Chcesz, żebym ci pomógł czy nie??'
'Chcę!'
'Czekaj, bo Serce też ma cos do gadania! Ja zawsze mówiłem, że powinnaś je wywalić, bo to tylko...'
'... nie mogę go wywalić, bez niego bym nie mogła żyć! Pomyśleć, że właśnie ty jesteś moim Mózgiem... Niech cię ode mnie zabierą.'
'A uwierzyłby ci ktoś, że gadasz z własnym Rozumem?? Wątpię i tak już cię mają za wielką wariatkę...' - Mózg ziewnął.
'A czyja to wina?? Bo nie moja!' - wkurzyłam się.
'No, moja to już na pewno nie!'
'Ustąpię głupszemu.'
'Ha. Ha-ha. Ha... To niby miało być śmieszne...?'
'Dacie mi w końcu coś powiedzieć?? - Serce się włączyło.'
'No mów! Może ty mi coś doradzisz, zamiast stroić fochy...'
'To ja uważam, że mogłabyś. Co ci zależy? Kochasz go, on ciebie też, podoba ci się i pociąga cię fizycznie, i zamknij się, bo wiem co mówię, w końcu jestem twoim Sercem... Zresztą, już się przekonałaś, że to nie jest pierwszy lepszy. Miły, opiekuńczy, wrażliwy, nieziemsko przystojny... Czego chcieć więcej, każda dziewczyna by ci zazdrościła! A tak przy okazji, to ma niezły tyłek.'
'Takkk, pomyśl, jakie byś miała cudne dzieci... Gromada, powiedzmy sześcioraczków, biegająca wokół szczęśliwej mamusi, która nawiasem mówiąc ma 16 lat i wychowuje je samotnie.'
'Bill by mnie tak nie zostawił, on taki nie jest!'
'Phi, może nie jest, ale inni by go do tego zmusili! On jest gwiazdą, musi śpiewać, chce tego. Tylko byś mu przeszkadzała.'
'Czy ty musisz roztaczać takie czarne wizje??'
'Jasne, w końcu jestem twoim mózgiem.'
'Serce, ratuj mnie!'
'Brzuch tez ma niezły...'
'Gówno nie argument w porównaniu z Aids, HIV, kiłami i tego typu chorobami!'
'Zabezpieczymy się! Widziałam, w szafce są prezerwatywy!'
'Przypominam, możemy czytać w twoich myślach... Kogo ta frajerka chce oszukać...?' - mózg wykonał pogardliwy gest. - Phi, sama w to nie wierzysz, zawsze mówiłaś, że bez naprawdę pewnej ochrony nigdy nie pójdziesz do łóżka! Zresztą, pierwszy raz w wannie??'
'Dobijasz mnie...'
'Jestem twoim mózgiem.'
'Szybciej, on znowu mnie całuje...'
'Gromadka dzieci. Złamana przyszłość. Przecież ty byś je gdzieś w sklepie przez przypadek zostawiła! Aha i jeszcze jedno: BRAK SNU!!!'
'Serce, masz coś jeszcze do dodania?'
'Eeee... c-co? Nie słuchałam... Bo tak fajnie kizia po nogach... Mrauuu...'
'Dobra, widzę, że z ciebie zero pożytku. Mózgu, you won. Like almost always...'
- Bill, puszczaj!
- Niee...
- Tak!!!
- Przecież przed chwilą się nie broniłaś! Co jest!?!?
- Zajęta byłam!
- No bardzo ciekawe czym...!
- Gadałam z moim móz... E, znaczy się, nie ważne.
Bill podjął ostatnią próbę i zaczął mnie całować po szyi i dekolcie. Namiętnie... Miejsca, w których odcisnął swoje wargi, nadal paliły, choć on już był od nich daleko... Przesuwał rękami po moich plecach, ja nie pozostawałam mu dłużna i połączyliśmy się w tańcu ciał... Na kilka sekund.
- Słuchaj, zanim tu zamieszkałam, często korzystałeś z tej łazienki? - spytałam, z niemałym wysiłkiem wypuszczając go z objęć.
- Taak, ale co to ma do rzeczy? - zapytał, zbity z tropu. - To była moja łazienka. - i próbował wrócić do całowania, całkowicie pewny, że mu się nie oprę. Całował mnie łapczywie, zachłannie, jakby chciał wziąć jak najwięcej. Odwróciłam głowę i przyciągnęłam kolana do siebie, co sprawiło, że ponad powierzchnię wody lekko wystawała mi górna część piersi. Bill rzucił na nie chciwe spojrzenie, a potem spojrzał na mnie, jakbym mu ukradła ukochaną zabawkę. Uśmiechnęłam się złośliwie i odpowiedziałam.
- Wspaniale... Bo widzisz, niedawno tu sprzątałam. Takie małe, ale jak się potem przekonałam, bardzo interesujące porządki. Co to człowiek może znaleźć, jeśli tylko dobrze poszuka... - zawiesiłam głos.
- No co?? - spytał zniecierpliwiony.
- Otóż wyobraź sobie kotku taką sytuację: Sara na kolanach, ze szczotą w jednej ręce i z płynem w drugiej szoruje każdy milimetr tego oto pomieszczenia. Nawiasem mówiąc, nie wiem, co mnie naszło. Ale nie odbiegajmy od tematu. Sprzątałam akurat ostatnią rzecz: szafkę z kosmetykami i byłam już nieźle zmęczona, ale coś mi mówiło, żeby to dokończyć, zresztą to głupie zostawiać niedokończoną pracę. I miałam rację, bo gdy skończyłam, umyłam ręce i ruszyłam w stronę owej szafki z zamiarem włożenia do niej środków czyszczących, ostatniej rzeczy, która mi została do zrobienia. W momencie, gdy wkładałam do niej płyn do mycia luster, zauważyłam coś kolorowego, wystającego zza szafki. Leżało w cienkiej szparze między ścianą i jej drewnianym tyłem. Próbowałam to wyjąć ręką, ale w końcu, niezrażona wieloma próbami, poszłam do kuchni po kij od szczotki.
- Pamiętam, spytałem cię wtedy, po co ci on...
- No widzisz, to się zaraz dowiesz, po co. - odrzekłam i kontynuowałam. - Wróciłam do łazienki i z jego pomocą wygrzebałam zza mebla 'tą rzecz'. A konkretnie to komiks, gazetkę z... Pokemonami...
Bill zamarł.
- ... i samych Pokemonów bym się nie czepiała, każdy lubi co innego, niech mu będzie. Trzeba być tolerancyjnym. Tyle, że one... - patrzyłam na niego z triumfem - ... były opatrzone dopiskami, a niektóre nawet miały domalowywane pewne części ciała. Może się mylę, ale mam wrażenie, że wiesz o czym mówię... - upajałam się jego bezradnością. - Więc wyłaź stąd!
- A co, jeśli tego nie zrobię...? - spojrzał badawczo.
- Przypadkiem wyślę to do jakiejś gazety... Ciekawe, ile by mi za to zapłacili?? Ach, już widzę te tytuły pierwszych stron gazet: "Bill Kaulitz i jego zabawy z Pokemonami"! Chcesz tego...? A pozatym... to było trochę chore... - uniosłam kąciki ust.
- Byłem małyyyy...!
- Ale musiałeś szkicować akurat coś takiego?? Jak można Pikachu dorysować... - zakreśliłam charakterystyczny kształt w powietrzu. Kształt pewnych szczegółów anatomicznych, w dodatku męskich. Bill mimowolnie się uśmiechnął, zboczeniec jeden...
Uniosłam wysoko brew.
- Dobra, wygrałaś. Już się wynoszę. Ale zanim... - nagle przysunął się do mnie i złapał w zęby fragment skóry na mojej szyi. Zamachałam rękami, próbując się oprzeć o bok wanny, ale tylko uderzyłam się boleśnie w łokieć. Zaklęłam i odepchnęłam mocno Billa, niestety w miejscu, gdzie się wpił ustami, był już podłużny czerwony ślad.
- Wrrr... przez przynajmniej dwa, trzy tygodnie będę musiała chodzić w golfach!
- Aż tyle?? Inne musiały krócej...
- Zaraz cię trzepnę po łbie za te 'inne'! Mam trudno gojącą się skórę.
- Mówisz...?
- No...! - rzuciłam sarkastycznie. Co za głupek...
- To dobrze, ślad zostanie na dłużej. Szkoda, że nie na zawsze... - mrugnął.
- Niedoczekanie twoje.
- Nie sądzę. - uśmiechnął się cudownie i nim się zorientowałam, odessał się po raz kolejny od mojej szyi, a ja poczułam identycznie jak poprzednio, że piecze mnie skóra, tylko z tą różnicą, że kawałek dalej. Błyskawicznie wylazł z wanny, w biegu złapał spodnie i pasek, i chyba tylko wola Boska uratowała go od uderzenia półtoralitrowego płynu do kąpieli, po który sięgnęłam. Schował się za rogiem ściany i wybiegł, mówiąc:
- Ja też cię kocham!
***
Wzrok chłopaka leżącego na łóżku spoczął na zdjęciu stojącym na komódce. Było oprawione w błękitną ramkę, którą razem wybraliśmy. Wziął je do ręki i patrzył się na nie kilka minut, identycznie jak poprzednio. W końcu wyjął je z ramki i odłożył ją, a fotografię odwrócił, spoglądając na jej tylną stronę. Była tam dedykacja napisana przeze mnie:
"Ein Engel sein?
Nein, nein, nein!
Ich bin deine Teufelin
Billy, chcę się budzić przy Tobie i przy Tobie zestarzeć, z Tobą patrzyć, jak nasze dzieci popełniają odwieczne błędy młodości i same zakładają rodziny, być Ci najbliższą przyjaciółką i najważniejszym człowiekiem. Bo... Kocham Cię.
Twoja na wieki,
Sarah."
Na tekst skapała pierwsza gorzka łza...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
drusilla
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 17:41 Temat postu: |
|
|
super część i długa momentami śmieszna (ta historia z pokemonami )ale i troche wzruszająca,no i rzecz jasna czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 18:11 Temat postu: |
|
|
och nareszcie sie doczekalam i dlugi odcinek faaajnie
swietnie opisalas scene w wannie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
avi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 18:21 Temat postu: |
|
|
łohoo ależ sie rozpisala Az tez caly filmik zdazyl mi sie sciagnac
Czesc niesamowita^^ Te szczegolowe opisy i w ogole, tylko czytac i czytac i czytac
No i te dedyczka dla mnie :] Nie ukrywam, ze jest mi baaaaaardzo milo no i ciesze sie, ze song ci sie spodobal Jakbys chciala jeszcze jakies to mam kilka perełek w zanadrzu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Madziaa ;**
Gość
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 18:34 Temat postu: |
|
|
Buu ( to jest takie smutneeeeeeeeee ((( mam nadzieje ze oni sie pogodza ( i to jak najszybciej, bo nie lubie smutnych opowiesci ( bo od razu placzeee ( Pozdrawiam *
|
|
Powrót do góry |
|
|
Crispi_Jones
Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łęczna
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 18:36 Temat postu: |
|
|
No i jak tu nie przeżywać?!
Normalnie słów na tą część brak
A to w wannie... ROZBRAJAJĄCE... prawie jak minki Billa na tym filmiku
I dziękuję dziękuję dziękuję za tą dedykację... Normalnie aż takie dziwne uczucie mam w żołądku xD Uśmiech wewnętrzny
Nie no wariuję już i głupoty piszę xD
Normalnie ciekawość mnie zżera co to wyniknie z tym Nathanem :>
Ach zamęczę się czekając na kolejną część...
No.
A po Billu to się pokemonków nie spodziewałam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
panna krytyk
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 18:47 Temat postu: |
|
|
Łoooooooooooooooł.
Nie kłamiąc, ta część była naprawdę najlepsza ze wszystkich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 18:48 Temat postu: |
|
|
Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper część. Jak z resztą cała reszta. Dwaj szybko NEXT PART!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AfterAll
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Piąte iglo od przerębla
|
Wysłany: Wtorek 14-02-2006, 19:51 Temat postu: |
|
|
Swietna czesc... !!
Taka smutna - nie wiem jakiś mam dziś podły nastrój
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|