|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mod-Hazel
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 19:19 Temat postu: |
|
|
Dia, kiedy nowy odcineczek, czekam, czekam, a tu nic, ja już się nie mogę doczekać, wyjeżdżam w niedzielę na wycieczkę i nie będe miała dostępu do internetu. Napisz proszę nowy odcineczek zanim wyjadę, tak dla poprawienia humorku.
Czekamy!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
*:M!s!a:*
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 725
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytomek ;)
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 19:48 Temat postu: |
|
|
Dia czekamy! Co tu czekamy, ja tu z niecierpliwości umieram! Nie ładnie tak sposobem zabijac ludzi! Daj next parta! No i jeszcze raz( wiem, że sie powtarzam, ale) gratuluję talnetu! A masz Twój jest ogromny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maka
Gość
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 20:25 Temat postu: |
|
|
Diuś słońce ty moje!! To ja standartowo=] Nio skoro już jestem w domQ<to tylko znóff przepustka ze szpitala> to hop na kompa i do opka;) Koffam tą stronkę. To opko tak trzyma mnie w niepewności i jest takie ciekawe, wszystko wciąż się tu zmienia... Nie chcę słodzić<od słodkiej paplaniny tracę smak...>, ale wszyscy kochamy te cholerne happy endy:/ Ja nie namawiam cię do niczego, ale chciałąbym, żeby wszystko się dobrze skończyło. Ostatnio na polak przerabiałam wiersz J. Słowackiego - "Hymn"... Piękny jest;) A co do weny, to liczę, że powrotnie załapiesz "artystycznego bakcyla" i wrócisz do nas jak na skrzydłach Ikara(tylko nie leć zbyt wysoko, bo wosk się stopi<lol>)...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 20:36 Temat postu: |
|
|
Piszę... Mam już sporo. Zaleję Was tak jak wena zalewa mnie... Ale cicho, bo jeszcze się spłoszy i ucieknie do Niemiec, przyssa się do Billa i trzeba będzie ją operacyjnie usuwać... A nuż by mu jakieś blizny zostały, tfu tfu.
Nie wiem, czy dzisiaj wrzucę, no nie wiem i tyle, zobaczę. Ale jeśli nie dzisiaj, to jutro za to będzie długie ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemi
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 20:38 Temat postu: |
|
|
Dia zrób to dla nas, no:) Daj dzisiaj, bo niedosyt czuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
~Princess~
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 20:55 Temat postu: |
|
|
dzisiaj!! dzisiaj!! dzisiaj!! prooosze;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TaniecDuszy
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imielin (śląskie)
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 20:59 Temat postu: |
|
|
Ja tesh chcem dzisiaj Dia koffana:)... Nie mogę żyć bez Twojego opa normalnie:) Zaniedbuje swoje przez czytanie Twojego, ale trudno;] heh:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:00 Temat postu: |
|
|
dia dzisiaj dzisiaj! prosze prosze prosze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:02 Temat postu: |
|
|
Mam lepsze rozwiązanie!!!
Dia, daj dziesiaj długie...
Nie każ nam długo czekać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Okla_xD
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Skawina - Kraków
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:04 Temat postu: |
|
|
Dziś dziś dziś dizś!!! Gorące fanki Gporącego opo proszę o dziś!
<lol2> CZekam niecierpliwie!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Hazel
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:26 Temat postu: |
|
|
Dia, wrzuć to dziś. Wszyscy razem: Dia, Dia, Dia, Dia, Dia, Dia!!!!!!!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:35 Temat postu: |
|
|
Pff a nie ma. Mówiłam, żeby mnie nie poganiać? Mówiłam! A Wy co? Nico. I opa dzisiaj nie będzie, za karę. Ot, co Mówiłam, że jestem potworem.
Ech, wyżywam się na Was... Moja kochana (chwilami) mamusia kupiła sobie perfumy od Calvina Kleina. A jak mi trzeba było kasy, to nie, dziecko, mamy wydatki... Ja pier... I zaraz coś rozwalę, taka jestem na nią wkurzona, właściwie to za całokształt.
Wrrr...!
Opo jutro. A dlaczego? Bo mam limit do 22 na kompie. Kolejny wymysł mojej kochanej mamusi. Wrrr. Ech
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:42 Temat postu: |
|
|
Moja 'koffana' mamusia nie ma praw czegoś mi nie kupić, mam na nią takie haki, że szkoda słów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Hazel
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:43 Temat postu: |
|
|
Skądś to znam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 21:49 Temat postu: |
|
|
ach ci rodzice no comments... no ale perfumy jednak masz xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angelcia:*
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lailonia xD
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 23:00 Temat postu: |
|
|
<zgon> jak powiem ze przeczytałąm wszystkie czesci za jednym zamachem to mi uwierzycie?? Dia. nie wiedzialam ze masz taki talent!! Boskie to opo jest poprostu. Pisz nastepny part bo zdechne. jestem strasznie niecierpliwa I mam nadzieje ze Sarah wroci i bedzie z Billem. pieknie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 23:25 Temat postu: |
|
|
I ja powracam już zarejestrowana=] Długo z tym zwlekałam,, ale już jestem. Dzięki Diuś za pomoc i pamiętaj, że my tu z utęsknieniem czekamy na new part=* Koffamy Diuś!! Wklej jutro raniutko<nie zapomnij obejrzeć BRAVO - Polsat o 10:00>!! Koniecznie!! Czekamy!! Dobranoc:))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Okla_xD
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Skawina - Kraków
|
Wysłany: Piątek 24-02-2006, 23:30 Temat postu: |
|
|
O jej Dia przepraszamy!!!
NIe fochuj
No to dobra skoro bez ponaglania no to :
PROOOOOOOOOOOOOOOOOOSZE!!!!!!!!!!!!
Kochana Dia czy dasz nocie dziś ?? :> PROOOSZE
nie no ja wiem że jestem świr ale ja prosze
hehe dobra dam se siana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
~Princess~
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 11:38 Temat postu: |
|
|
"Opo jutro." juz jest jutro, a niu parta nie ma!! ja sie tak nie bawie;(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Hazel
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 11:43 Temat postu: |
|
|
Oj, Dia, my Cie wcale nie nie chcemy poganiać, ale jak nie my to kto??? Bo przecież ktoś musi . Czekam na next part
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
..::DaRiA::..
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 652
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka....
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 14:38 Temat postu: |
|
|
Dia koffana prosze Cie daj nowa część bo ja sie tutaj najnormalniej w swiecie zanudze błagam to już jest desperacja ja się bedę uczyć!! Nie zmuszaj mnie do tego!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-DiaBollique
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 1187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świdnik
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 15:10 Temat postu: |
|
|
Ech, w końcu jest Długo ją pisałam... Macie i czytajcie
De-De:
Dla najwierniejszych
*:M!s!a
antośka&mama
channel
Maka - bo może choć troszkę moje opo ci ulży w szpitalu
Black Rose
Madziaa ;**
herbatka
Anna Schäfer
Okla_xD&brat
I dla mniej wiernych, ale tak samo kochanych
Roxy
Kibord (sorry, że nie odpisałam na esa, ale po prostu spałam )
Crispi_Jones - muuuuua
Afterall - masz mi napisać DŁUGI KOMENTARZ
Black Swan - hm... gdzie to moje piwo
Bubbles - też Cię kocham
martoHa - bo jesteś juz od dawna z moim opem
vaRiOoOtCa - bo tak
Villish - bo mężem moge się dzielić ewentualnie tylko z Tobą
AsiaKaulitz - zboczeńce rlz.
Oczywiście na pewno o kimś zapomniałam. Tak jak o tym, żeby wyłączyć rano rosół... Ech.
******************************************************************
Rozdział 19. "Nummer"
- Kto to był...? - zapytał blondwłosy chłopak, odkładając gitarę, którą właśnie miał nastroić.
- Nikt. - czarnowłosy schował telefon.
- Już w to wierzę. Co jest? Od paru dni za każdy razem jak dzwoni twoja komórka, rzucasz się jak oparzony w jej stronę, by po chwili przerwać połączenie i włożyć ją do kieszeni. I ty mi mówisz, że nic nie jest. Jestem twoim bratem i żądam wyjaśnień. - odparł z naciskiem. Jego rozmówca prychnął.
- Ty się lepiej swoją gitarą zajmij, bo ją stroisz już drugą godzinę, a wzdychasz przy tym jakby ci spodnie uszyli z krokiem w kolanach zamiast w kostkach.
- Ha-ha. Padam ze śmiechu. Dziękuję ci mamo za tak zabawnego brata. Który lubi obcisłe... Buehehe! - wybuchnął śmiechem - dobry tekst, muszę go sobie gdzieś zapisać. Przyda się w następnym wywiadzie: "Tom zdradza rodowe tajemnice: Bill lubi, jak go ciśnie...!" - uderzył dłonią w stół ze śmiechu. Bill walnął go w głowę. - Powiesz mi w końcu, kto to? - dredowłosy nalegał.
- Nie. - oznajmił sucho Bill, jakby informował, że skończył myć podłogę. Tom westchnął i machnął ręką, wiedział że na ośli upór nie ma rady i że jego brat uwielbia, jak ktoś go o coś błaga. A on bynajmniej nie zamierzał się przed nim płaszczyć, jeszcze by tego brakowało...! Sięgnął z powrotem po gitarę, pogładził czułym odruchem jej pudło i przeciągnął palcami po strunach. Jego kochanie... Brzdąknął parę razy, ale przestał, gdy Bill stwierdził, że chyba specjalnie chce go zdenerwować. Puścił struny, bojąc się, że zaraz puści mu coś gorszego - nerwy. Ruski psychopata, nie rozumie, że inni też mają problemy... Zapatrzył się w okno. "- Piękny dzień..." - pomyślał. Rzeczywiście, słońce było wysoko, a na niebie ani śladu chmur. Z dworu dochodziły odgłosy przejeżdżających w oddali samochodów i dzieci sąsiadów biegających po ogrodzie. Wstał, podsuwając czarną opaskę wyżej na czoło, i podszedł do okna. Po drugiej stronie, poniżej żywopłotu, tuż przy bramce, bawiły się kilkulatki. Jego uwagę przyciągnęła jedna z dziewczynek - miała czekoladowe włosy i karminowe usta. Stworzona by być zdobywaną... Tom uchylił okno, licząc się z kolejnym wybuchem złości, ale nie obchodziło go to. Ta na oko pięcio-, może sześciolatka wydawała się znajoma, była tak podobna do "Dziewczyny Ze Szpitala" - jak ją w myślach nazywał Tom.
Ostatnio cały czas o niej myślał... kim jest, na co choruje i dlaczego udawała przed nim kogoś innego...? Była tak inna, odcięta od świata... "- Niepokalana..." - zaśmiał się, siadając na parapecie. Promienie oświetlały jego twarz. Popatrzył się kilkanaście sekund prosto w słońce, odtwarzając sobie równocześnie w pamięci słowa nauczycielki biologii: "- Nigdy nie patrzcie długo wprost w tarczę słoneczną, to bardzo uszkadza wzrok!". Oczy zaczęły mu łzawić, szybko zamrugał i rozłożył się na całej długości parapetu. Podciągnął frotkę znad nadgarstka aż na ramię i rozmasował ciemniejsze linie odciśnięte przez materiał na jego skórze. Przesunął biały materiał z powrotem na swoje miejsce, umieszczając ją jednak kilka centymetrów dalej niż poprzednio. Kamienna powierzchnia była przyjemnie ciepła i lekko ogrzewała jego ciało. Oparł głowę o szybę, obserwując biegające dzieci, ale już przy zamkniętym oknie. Nie chciał, by ktoś go posądził o wścibstwo, a z tej odległości lustrzana szyba znakomicie odbijała światło, czyniąc go całkowicie niewidzialnym dla nikogo z zewnątrz. Po raz kolejny wrócił myślami do pewnego szpitala...
Bill od dłuższego czasu obserwował siedzącego brata. Żaden z nich nic nie mówił, każdy był pochłonięty własnymi myślami. Czarnowłosy ze zdziwieniem zauważył, że Tom delikatnie się uśmiecha. A potem coraz śmielej i śmielej, rozciągając wargi w przypływie radości. Zmiażdżył go wzrokiem, ale tamten nawet na niego nie spojrzał, pochłonięty rozmyślaniem o czymś, do czego, po raz pierwszy w życiu, Bill nie miał dostępu. Chociaż właściwie nawet go nie pragnął, sam nie zwierzył się bratu ze swoich uczuć, więc czemuż miałby oczekiwać tego samego...? Przygryzł wargę gestem, który nieświadomie przejął ode mnie, tak jak ja od tygodni ściągałam z niezadowoleniem usta, gdy coś mi się nie podobało. Parę razy się nawet na niego "złościłam" z tego powodu, bo twierdziłam, że przy tym strasznie rozciąga mi się nos... Zawsze wtedy wybuchał śmiechem, twierdząc że głodne dzieci w Afryce na pewno nie przejmują się swoim cudnym noskiem... Rzadko kiedy nie potrafił mnie rozśmieszyć, należał do takich osób, które czego by nie powiedziały, to i tak wszyscy się świetnie bawią. Przerzucaliśmy się żartami, często balansując na granicy... chamstwa? Nie, chyba nie. Raczej lekkich szpileczek, obojgu nam tak potrzebnych... Jemu, wielkiej gwieździe, żeby nie wpadł w samo zachwyt, i mi, jego... kobiecie? Nigdy nie wiedziałam, jak można było określić moje relacje z nim, nie te relacje miłosne, ale partnera z partnerem. Niektórzy nazywali mnie dla żartu Dziewczyną Gwiazdora, nie znosiłam tego, bo to było kłamstwo. Jedną z najważniejszych rzeczy, dla których go kochałam, było to, że nie dał mi odczuć różnicy pomiędzy nami. On - uwielbiany i kochany przez tłumy, ja - mało komu znana, ukrywająca się z uczuciem przed tymi właśnie tłumami... W każdym razie do czasu...
Siedzący na oknie blondyn poruszył się o parę centymetrów. Bill automatycznie podniósł wzrok, ale Tom patrzył się gdzieś w dal z tym samym wyrazem zamyślenia na twarzy. Wstał i wyszedł. Jego brat nawet tego nie zauważył, całując w tej chwili wiśniowe usta...
- Dlaczego jeszcze nic nie wiadomo...? - powiedział do siebie, wchodząc po schodach. Skierował się w stronę swojego pokoju, po drodze zerkając na kalendarz, na którym do dawna skreślałam dni do drugiej części Schrei - Tour. Westchnął ciężko i podszedł do plakatu. Sięgnął po czerwony mazak i po zastanowieniu się, który to dzisiaj, wykreślił brakujące krzyżyki. - To już pięć dni... - zadrżał, bo najgorsze myśli wróciły jak potężna fala. Do tej pory nie chciał przyjąć tego do wiadomości, ale przez ostatnie godziny ta myśl nachodziła go coraz częściej, powodując uczucie pustki w żołądku na przemian ze smutkiem i ślepą paniką. - Co, jeśli ona... - wrócił myślami do wczorajszej rozmowy.
Wszyscy siedzieli w milczeniu, pozornie zajmując się własnymi sprawami. Martin wklepywał coś do laptopa, mrucząc do siebie, gdy po raz setny wpisał nie tą wartość, Tom leżał przed kominkiem z wyrazem zatroskania na twarzy, skubiąc róg dywanu, Georg układał wieżę z hiszpańskich kart, które różnią się jedynie tym od zwykłych, że mają "jedynkę" zamiast asa. Gustav spał. W każdym razie tak się wszystkim wydawało, gdy nagle odezwał się całkiem przytomnym głosem:
- Wiem, że nie powiniem nawet tak myśleć, ale co jeśli ona...
Martin z ulgą wyłączył komputer, pewny że i tak nic już dzisiaj nie zrobi, Georg drgnął i zniszczył przypadkowym dotknięciem swoje "dzieło", a Tom tylko popatrzył na niego ze złością. Gustav tymczasem rzucił lękliwe spojrzenie na mnie.
- ... jeśli ona umarła...? To chciałeś powiedzieć? - odparłem głosem, który zaskoczył nawet mnie. Brzmiał spokojnie, wręcz chłodno. I chyba nie tylko mnie zdziwiła moja reakcja, bo wymienili dyskretne spojrzenia. Ale nie dość dyskretne...
- Ej, no! Przecież ona żyje i ma się dobrze! - zawołał Georg ze sztuczną wesołością, nie mogąc już dłużej znieść tego milczenia. Odruchowo parsknąłem śmiechem.
- Chciałbym móc w to wierzyć... - odpowiedziałem tępo.
- Chłopaki, zmieńcie temat...! - Georg starał się zamienić naszą rozmowę w żart, "gdybanie..." Tom spojrzał na niego lodowato.
- To możliwe... Minęło już pięć głupich dni... - wypowiedział na głos moje obawy. Nie tego chciałem! Chciałem, żeby wszyscy się rzucili, zaczęli mnie pocieszać i zapewniać, że nic jej nie jest, że to tylko moje omamy... Zacisnąłem zęby i pięści z całej siły, bo poczułem jakby ktoś rozrywał mnie na kawałki.
- Nawet tak nie mówcie! I koniec tego beznadziejnego tematu! - uciął dyskusję Martin, ale to tylko sprawiło, że każdy zaczął się dołować w samotności.
- No, moje miśki koffane, jak samopoczucie?? Ach, taki piękny dzień...! - do pokoju weszła miss. A już zdążyłem o niej zapomnieć przez te cztery godziny jej wizyty u kosmetyczki... Zauważyła mnie i klapnęła na kanapie tak blisko, jak tylko można było, równocześnie nie siadając mi na kolanach. Chociaż wyglądała, jakby i na to miała ochotę. Odsunąłem się trochę. Co za nachalna dziewczyna! Czułem, że jeśli zaraz czegoś nie zrobię, wybuchnę. Wstałem, mając zamiar pójść do ogrodu, na bandy... Nagle poczułem czyjeś ręce w moim pasie.
- Kochanie, nie idź, ja - zaakcentowała słowo "ja" - dopiero co przyszłam i nie chcę, żebyś wychodził... - uśmiechnęła się sztucznie.
- A co mnie, to, k****, obchodzi...?! - nie wytrzymałem i gwałtownym ruchem zdjąłem jej ręce z siebie. Czymcie mniem, bo się sam wyczymać nie mogę, pomyślałem ze złością. Skąd się biorą takie idiotki...? Nigdy nie byłem chamski wobec dziewczyn, ale ta budziła we mnie najniższe instynkty! Nie miała się kiedy zjawić... Wyszedłem, odprowadzany zaniepokojonymi spojrzeniami.
Odłożył mazak i zamiast do swojego pokoju, skierował się... do mojego. Stanął przed drzwiami i niepewnie położył rękę na klamce. Była chłodna. Nacisnął ją z wahaniem i wszedł, po raz pierwszy od mojego zaginięcia. Moje królestwo... Szafki, zawalone bibelotami, ciuchy na podłodze. Książki, płyty, lusterko... Standard. Zawsze byłam bałaganiarą. Ale nie teraz... Teraz wszystko było czyste. Aż się błyszczało, każda rzecz miała swoje miejsce. Figurki poustawiane na szafkach, biżuteria w szkatułce, podobierana nawet z zapięciami, ubrania poskładane schludnie za przesuwanymi drzwiami wielkiej garderoby. Sprzątaczki się postarały... Nagle zauważył coś niebieskiego na biurku; podszedł tam i przeczytał srebrny napis na okładce: "Pamiętnik". Zwykle był schowany głęboko w szafce i nikt nie miał do niego dostępu, właściwie nikt nie wiedział o jego istnieniu. Podniósł błękitny zeszyt i położył palce na zamknięciu... Dobre parę minut bił się z myślami, czy go otworzyć, wiedział że bym się zdenerwowała. Ale ciekawość była silniejsza... Nacisnął prymitywny zameczek i przeczytał pierwszą stronę.
"Co ja tu do cholery robię?? Ten przerośnięty pawian z mopem na głowie się do mnie dobiera, jego brat powinien dostać dożywocie za samą urodę, bo go chyba zaraz zgwałcę, a Martin tylko chodzi i robi śmieszne miny na mój widok! Zabierzcie mnie stąd! Jak ja mam zmyć to coś z włosów...?!
I tak przez całą stronę. Bill mimowolnie wyszczerzył zęby, gdy zobaczył swoje imię, do tego jeszcze w całym kontekście zdania... Dobrze, że mnie tam nie było, nie musiałam oglądać jego triumfującej miny, jaką przyjmował często, gdy mu się nie mogłam oprzeć...
*
Siedziałam zmęczona w piwnicy, opierając się o mahoniową ścianę i machając długopisem trzymanym w ręku. Od kilkudziesięciu minut wpatrywałam się w kalendarz, jakby oczekując od niego rady, jak pogodzić terminy zaplanowane na najbliższy tydzień.
- Że też ci z Rtl - u musieli wepchnąć na antenę polityków zamiast planowego wywiadu z chłopakami. - pomyślałam. - Tyle nerwów straciłam, ustawiając z nimi ten termin, gdy wszyscy byli w domach i oglądalność była największa, a oni w ostatniej chwili to zmieniają, proponując inny, oczywiście już zajęty termin! Zamknęłam oczy, uderzając pięścią w podłogę. Nagle usłyszałam czyjeś kroki, bardzo ciche, jakby skradał się na palcach, ale nie otworzyłam oczu. Adidasy zapiszczały lekko na ostatnim schodku. Tom... Specjalnie kupował takie, które wydawały dzwięki przy chodzeniu. Ta ciemność była taka kojąca... Wyczułam, jak siada koło mnie i całuje mnie delikatnie w policzek. Taki przyjacielski gest, bez żadnych podtekstów. Uśmiechnęłam się, otwierając oczy i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam... Billa. Rzuciłam spojrzenie na jego nogi, przecież wyraźnie słyszałam adidasy! I słuch mnie nie mylił, bo miał na nogach nowe buty, białe z czarnymi paskami, sięgające wysoko za kostkę. Oparł się o mnie, siadając obok.
- Zawaliste buty! - pochwaliłam, bo rzeczywiście były bardzo ładne. Wyszczerzył zęby.
- Wiem. - wystawił język. - Tak jak cały ja.
Wybuchnęłam śmiechem na ten przypływ skromności mojego chłopaka, ale czy nie miał racji...?
- Naprawdę bardzo ładne... Najchętniej bym ci je zabrała. - uśmiechnęłam się zaczepnie.
- Może ci czasami pożyczę... - on też zdawał sobie sprawę z komizmu tej rozmowy.
- No ja myślę. - poczochrałam mu włosy. Westchnął, ale byliśmy w domu, więc jego fryzura nie była taka ważna.
- Co robisz...?
- Myślę, jak tu was wepchnąć kolejnym głupim nastolatkom do gardła... - wyjaśniłam mu pokrótce, w czym problem, ale zbagatelizował sprawę, bo "to kolejny nudny wywiad..." - A ty czego chcesz?
- Niczego, ot tak przyszedłem, nie można...? - usprawiedliwiał się.
- Można... - pogłaskałam go po policzku i wróciłam do notatnika. W każdym razie próbowałam, bo Bill odgarnął mi włosy z ramienia i zaczął przesuwać po nim ustami. Poczułam jego wargi na karku, a w żołądku zrobiło mi się mało tornado.
- Zostaw mnie... Muszę się skupić.
- To rób swoje, a ja będę robił swoje. - oświadczył pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
- Nie, bo zaraz się rozkojarzę i nic nie wymyślę... - odparłam zgodnie z prawdą, starając się wszystkie swoje myśli skierować na terminy.
- Ach... W tym problem... Rozkojarzam cię... - wymruczał seksownie.
- Chciałbyś. - odzyskałam rezon, wymyślając sobie, że mogłabym czasami najpierw się zastanowić, a potem mówić. Ale tylko na chwilę...
- Marzysz o mnie... - oblizał wargi, a ja poczułam, jak przechodzą mnie dreszcze. Kolejny błąd, który on od razu wykorzystał. - Drżysz... Aż tak na ciebie działam...? - spytał, w ogóle nie potrzebując odpowiedzi. Przejechał szczupłym palcem po moim policzku, uśmiechając się władczo i wywołując falę gorąca w moim ciele.
- Wcale nie. - starałam się brzmieć przekonująco.
- Wcale tak... - nadal przesuwał dłonią po mojej twarzy i szyi. To nie był ten sam Bill, z którym przebywałam na co dzień, wrażliwy, kochany, czuły, troskliwy... Ten zamienił się w chłopaka, który jednym swoim dotykiem sprawiał, że przestawałam myśleć logicznie. W głowie przelatywało mi mnóstwo myśli, byłam na siebie wściekła. Jak on może tak mną rządzić?! Przecież to ja stanowię o samej sobie i tylko moje uczucia mogą wpływać na moje czyny...! Czułam się bezsilna wobec jego ognia, ja, która nigdy nie zależała od nikogo...
- Zostaw mnie... - wypuściłam powietrze.
- Nie udawaj takiej niedostępnej, księżniczko... Wiem, że pragniesz tych słów... - wyszeptał - ... i tego dotyku... - przesunął ręką po moim udzie. - Chcesz ich całą sobą...
Zacisnęłam zęby, żeby się nie poniżyć jeszcze bardziej. Dlaczego on tak na mnie działa...??
- Widzisz...? Nawet nie masz siły zaprzeczyć... Kotku mój... - zobaczyłam ze strachem, jak zaczyna rozpinać kurtkę. Nagle rozdzwoniła się jego komórka. Prychnął, ale wyjął ją i odebrał. Rozmawiał kilkanaście sekund, mając coraz bardziej niewyraźną minę. Odłożył komórkę i odezwał się do mnie, wstając:
- Masz szczęście słońce... Tym razem ci odpuszczę, muszę coś załatwić. Ale kiedyś... - westchnął, rozchylając usta i wyszedł. A ja siedziałam na podłodze jak głupia, nagle dochodząc do wniosku, że są ważniejsze sprawy niż terminy...
*
Czarnowłosy obrócił kartkę, ciekawy kolejnych wrażeń. Uczucie, że nie powinien tego czytać, zepchnął gdzieś w głąb świadomości. W tej samej chwili odezwał się telefon i na wyświetlaczu pokazał się numer niezapisany w kontaktach. Bill zmarszczył brwi, nacisnął czerwoną słuchawkę i rzucił telefonem o podłogę, z zamiarem powrotu do czytania mojego pamiętnika. Ale tu czekała na niego niemiła niespodzianka. Na środku strony widniał napis, który głosił: "Ze względu na małe, lecz nadal istniejące ryzyko przeczytania, pamiętnik będzie pisany po polsku. P.S. Ale masz głupią minę, hahaha!" Skrzywił się, że mógł to przewidzieć, w końcu dobrze mnie zna, co jednak nie skłoniło go do odłożenia książeczki na miejsce. Obrócił się, żeby wyjść, gdy zauważył mały dzbanek z zasuszonymi konwaliami na komodzie koło łóżka. Stały tam już kilka miesięcy. Zbliżył się do mebla i poczuł znajomy zapach. Moja pościel pachniała... mną. Przyłożył nos do poduszki i zaciągnął się mocno kilka razy, po czym wstał, przeklinając się w duchu za tę chwilę słabości. Ale poduszkę zabrał do swojego pokoju...
*
Baby you're all that I want
When you're lyin' here in my arms
I'm findin' it hard to believe
We're in heaven...
And love is all that I need
And I found it there in your heart
It isn't too hard to see
We're in heaven
- Wyłącz to!
- Nie ma mowy. Mi się podoba.
- A mi nie. - odpowiedziałam hardo.
- To ci się spodoba.
- Tak, po pięćsetnym odsłuchaniu na pewno.
- Wyłącz. Bo się zaraz rozpłaczę.
- Znowu...? - Nathan zapytał znudzonym tonem. - Powinnaś pojechać na jakąś pustynię, mieliby darmowe systemy nawadniające. - dodał i nakrył się kocem. Po chwili usłyszałam głośne chrapanie. Odwróciłam się i mój wzrok padł na telefon. A gdyby tak...? Nie, może lepiej nie... Ale Nathan śpi, nie dowie się... Zresztą co go to obchodzi?
Numer do domu znałam na pamięć, ale bałam się, że mógłby odebrać ktoś, z kim nie chcę rozmawiać... Zajrzałam do portfela. Bingo! Numer Toma! Z nim chciałam porozmawiać, nawet bardzo...
Wzięłam słuchawkę i poszłam do swojego pokoju.
- Piip, piip... - sygnały mijały jeden za drugim. Nie dziwiłam się, widząc nieznany numer pewnie myślał, że to jakaś fanka z nieba wytrzasnęła jego numer, ale nie ustępowałam. W końcu, za piątym połączeniem, odezwał się opryskliwy głos:
- Czego??
- Mówiłam ci tyle razy, że masz być miły dla swoich fanów... - stłumiłam śmiech. Po drugiej stronie zapanowała cisza.
- Żyjesz...? - odezwałam się.
- Rany...! To ja się powinien ciebie o to samo spytać... - był zdenerwowany, głos mu zanikał. - Boże, Sara, to naprawdę ty??
- Tak, ja, z krwi i kości.
- Gdzie jesteś?? Co się z tobą działo?? Czekaj, zaraz zawołam Billa, musi się o tym dowiedzieć!
- NIE! Nie mów mu, że dzwoniłam!
- Ale dlaczego? Wiesz co on tu przeżywa? Co my wszyscy przeżywaliśmy przez te dni...? Aaaa! - Tom dał upust swojej radości, niestety wprost do telefonu.
- Cicho, chcesz żebym ogłuchła?? - zbeształam go, ale poczułam jak po policzku spływa mi łza. - Tęskniłam za wami...
- My za tobą też! - Tom roześmiał się, ale dodał poważnie: - Nie wiem, czy utrzymam język za zębami... On chciałby wiedzieć.
- Ale ja nie chcę! - odrzekłam ostro.
- Ech... - usłyszałam, jak nabiera powietrza. - Jak dobrze, że żyjesz...
- No wiesz, jakimś dziwnym trafem też się cieszę z tego powodu. Postarajcie się to jakoś, ja wiem... ukryć to przed nim. Ja nie chcę go narazie widzieć.
- Skoro tak wolisz... - Tom z bólem uszanował moją decyzję. - Ale on się męczy...! Nie mogę już na to patrzeć.
- To zamknij oczy... - odparłam sarkastycznie.
- Podła. Co masz zamiar teraz zrobić? Gdzie ty jesteś? Masz co jeść?? Nie jesteś ranna?
- Nie... - opowiedziałam mu w skrócie o Nathanie, zatajając jednak, gdzie jestem. - Nie, nie powiem ci, gdzie mieszkam! Zaraz byś wypaplał i do wieczora byli by tu dziennikarze z całego kraju.
- Hm... właściwie, to co ty masz zamiar zrobić? Kiedy do nas wracasz?
- Nie wiem, czy w ogóle.
- Nie pieprz...
- Nie solę. Chyba wrócę do Polski. - Nagle mnie olśniło. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam??
- Mówiłem, żebyś nie pieprzyła! - Tom się mocno wkurzył. - Nie pozwalam ci!
- Taa... - prychnęłam pogardliwie. - Nie potrzebuję twojej zgody.
- Może mojej zgody nie, ale pieniędzy jak najbardziej. - zgasił brutalnie mój pomysł. - Spotkasz się ze mną...?
- Co?!
- No czy się ze mną zobaczysz. Chcę się upewnić, że wszystko ok.
- Ja wiem, czy to taki dobry pomysł...?
- Co ci zależy?
- A to, że pewnie weźmiesz ze sobą dziesięciu ochroniarzy i siłą mnie zabierzesz do domu!
- A jeśli obiecam, że będę sam? No, może z jednym... - dodał, świadomy że samego go nigdzie nie wypuszczą.
- Z jednym? Ok. Ale żadnych sztuczek! - oświadczyłam słowami rodem z filmu kryminalnego.
- Ja i sztuczki...? Jak możesz mnie tak ranić...? Ach, przecież jestem takim aniołkiem... - załkał do słuchawki.
- Bujać to my, a nie nas. - wyśmiałam go. - Kiedy?
- Eee... - zastanowił się, przekładając słuchawkę do lewego ucha - ... może jutro?
- Jutro? Szybko... Czemu nie!
- Gdzie?
- W Ricallone. To taka mała cukiernia na wschodzie koło teatru.
" - A więc jest gdzieś na wschodzie..." - pomyślał gitarzysta. - Znajdę. O której?
- Szósta po południu może być...?
- O trzeciej kończymy nagranie, potem... - podrapał się po głowie. - Jasne.
- Jak cię rozpoznam? - humor mi dopisywał.
- Przystojny, młody, gibki chłopak z dredami, za którym ciągną się setki dziewczyn. Oto ja! - ze zdumiewającą łatwością wypowiedział te słowa.
- Ta skromność jest u was rodzinna?
- Yhm.
- To do zobaczenia i... cieszę się...
- Ja też. - wybuchnął śmiechem i odłożył słuchawkę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-DiaBollique dnia Czwartek 23-03-2006, 12:55, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Hazel
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 15:46 Temat postu: |
|
|
Jestem PIERWSZA.Oh, naprawdę BOSKIE OPKO, tak się cieszę że napisałaś następna część, a właściwie to cieszymy się, przecież jest jeszcze moja mama . Na początku troche nie mogłam się połapać o co chodzi ale to tylko moja głupota Bardzo dobrze że ta część jest taka dłuuuuuga, przyjemnie się czyta. Mam nadzieję że Sara nie wróci do Polski
Dzięki za dedykację dla NAS, czekamY ze zniecierpliwieniem na next part.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Villish
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1949
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Biedronki.
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 15:48 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Villish - bo mężem moge się dzielić ewentualnie tylko z Tobą |
ahh..Dia...az mi lza splynela po poliku:* ajj..
Co do opka..troche tu pomieszało sie:>
Ale mam nadzieje ze Sarah wroci do Billa..i ze bedzie juz dobrze..ze nikt nie bedzie cierpial:)
Ciekawe co sie wydarzy na tym spotkaniu:> a z drugiej strony..hmm..Tom to widze ze skromny chlopoczyna jest:D
Czekam z niecdierpliowscia na kolejna czesc:*
Muaa bejbe:*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tala_
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 522
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 25-02-2006, 16:09 Temat postu: |
|
|
Dia, niech ona wróci do Billa i niech żyją długo i szczęśliwie.. proooszę..
Cudowna jest ta zmiana narracji! Nikt nie mógłby zrobić tego lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|