Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Chciałbym być... II -> 6 <- Ogłoszenie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Wtorek 06-03-2007, 22:00    Temat postu:

Arrow Incia Arrow Lov. Arrow Niv
Arrow Fistashek Arrow Witja Arrow Gaga


Zanim nowa część jeszcze kilka słów ode mnie...

Arrow Niv - ja też cię przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz... W jakiś sposób zaszczyca mnie to, że odnajdujesz w tym opowiadaniu coś, co łączy się z tobą i że przez to nie są to tylko puste słowa... Miło mi, że rozumiesz mnie i to, że nie słodzę w każdej części... Nadmiar cukru nie jest dobry Wink Nie masz za co dziękować, to ja...
Dziękuję

Arrow Gaga - najważniejsze, że jesteś Very Happy Ech... Ja nie zasługuję na takie epitety... Do ideału to mi jeszcze daleko... Nena to rzeczywiście mały „wariat” ale, gdy wzoruję ją na nas, to po prostu nie może być inna Very Happy ... Bill, rzeczywiście jest takim tatusiem, takim moim marzeniem... Z resztą wiesz... Więcej dostaniesz już kilka spacji niżej Wink ...
Dziękuję



Napisałam i poprawiłam,
chociaż błędy napewno jakieś będą Wink ...

Nie pozostaje mi więc nic innego
jak poddać ją waszej ocenie...

Niecierpliwie czekam na komentarze,
z nadzieją, że jest „dobrze”...





Miłego czytania...





-> 6 <-

Nacisnęła dzwonek czując jak każdy jego dźwięk rozchodzi się w ciele przyjemnym dreszczem. Drzwi otworzyły się gwałtownie, a jej oczom ukazał się Bill z zapłakaną dziewczynką na ręku, która tuliła się do niego.
- Wejdź i rozgość się, ja zaraz do ciebie wrócę.- Stwierdził uśmiechając się do niej i już po chwili ruszył w głąb korytarza pozostawiając Animae w otwartych drzwiach.
Weszła do środka ostrożnie zamykając drzwi, nie mając pojęcia, co zrobić ze swoim dziwnie nie pasującym tu ciałem.
- Czego się pani napije?- Usłyszała pytanie i już po chwili zobaczyła przed sobą średniego wzrostu chłopaka o blond dredach, który przyglądał się jej uważnie.
- Herbaty, jeśli można.- Odparła niezbyt pewnym głosem uśmiechając się delikatnie.
- Jasne, że można.- Drugi prawie identyczny głos dobiegł do jej uszu, a przed oczami pojawiła się wręcz idealna kserokopia pierwszego nastolatka.- Alex zrób pani herbatę, a ja zaprowadzę do salonu.- Dodał uśmiechając się radośnie i podszedł do Animae oferując jej swoje ramie, co wywołało u niej lekkie rozbawienie.
Nie miała pojęcia, kiedy stała się dla, dotrzymujących jej towarzystwa bliźniaków, zwykłą Ani, bez żadnych dodatków, które nadawały jej niepotrzebnej i kłopotliwej sztywności. Po kilku chwilach czuła się tak, jakby znała ich od zawsze i czuła się z tym wspaniale nie martwiąc się ani chwili dłużej tym, że nie pasuje do tego miejsca. Coraz mocniej bowiem utwierdzała się w przekonaniu, że w niewielu miejscach jest w stanie czuć się tak swobodnie jak tu.
Na twarzy bruneta pojawił się niekontrolowany uśmiech wywołany głośnym śmiech bliźniaków, który już dawno nie miał w sobie tak radosnej barwy.
- Nie zamordowali cię jeszcze?- Zapytał wchodząc do pokoju z rozbawieniem spoglądając na Anime, która ocierała spływające po policzkach, wywołane śmiechem łzy. - Jeszcze nie, ale nie wiele brakowało.- Odparła nadając swym słowom żartobliwego tonu, a łatwość, z jaką jej to przyszło, mile ją zaskoczyła wzmacniając tylko uczucie dziwnej błogości, w które popadała coraz mocniej.
- To my może pójdziemy, żeby nie mieć cię potem na sumieniu.- Stwierdził Alex i chwycił za rękaw Maxa, który nie wyglądał na zbyt zadowolonego tym faktem.
Po chwili obaj znikli za drzwiami pozostawiając Billa i Animae samych w dziwnym, pulsującym wieloma uczuciami i śmiechem milczeniu.

- Na rodzinny obiad?- Zapytała po raz kolejny patrząc na niego oczami, które wielkością mógł porównać do spodków od filiżanek.
- Tak.- Potwierdził z rozbawieniem.- Przecież jesteś moją córką, więc jak najbardziej należysz do rodziny.- Dodał i uśmiechnął się do niej z wciąż niesłabnącym rozbawieniem obserwując zaskoczenia malujące się na jej twarzy.
- Ech...- Westchnęła nagle, a jej usta przybrały dziwnego wyrazu, który wywołał w Gustavie denerwujący niepokój.- To pewno bardzo elegancki obiad.- Ni to stwierdziła, ni to zapytała już teraz doskonale wiedząc, że wśród swoich ubrań nie odnajdzie niczego, co pasowałoby na taką okazję.
- Wkładaj buty, bierz, co tam potrzebujesz i chodź ze mną. Pojedziemy na zakupy.- Powiedział i, widząc jak na jej twarzy po raz kolejny maluje się zaskoczenie uśmiechnął się radośnie.
Ramiona Villiany nagle oplotły jego szyję, a delikatne i dziecięco słodkie usta obdarzyły policzek soczystym całusem, w którym igrały tysiące cudownych uczuć.

Zanurzyła usta w filiżance z nadzieją, że ciepły i aromatyczny płyn uspokoi jej, wciąż dziwnie rozedrgane nerwy, które pobudzały tkwiące w jej głowie myśli do dziwnych zawirowań. Usłyszała czyjeś kroki i już miała o coś zapytać myśląc, że to Bill wraca z kuchni. W ostatniej jednak chwili zatrzymała płynące do ust słowa patrząc na, wciąż zachmurzoną twarz blondynki, która spoglądała na nią dziwnie walecznym wzrokiem.
- Cześć, ja jestem Ani, a ty pewnie jesteś tym kwiatuszkiem o imieniu Nena?- Zapytała uśmiechając się do dziewczynki, której usta teraz nabrały przyjemniejszego i bardziej radosnego wyrazu.
- Tak jestem Nena, ale jestem tatową Kicią.- Odparła z dumą wciąż nie zbliżając się do swojej „przeciwniczki” ani o krok.
- Co się stało Kiciu, że taka dziś jesteś smutna?- Zadała kolejne pytanie nadając swemu głosowi nut słodyczy.
- Tata mówi, że mam mucha w nosie, ale to nie prawda. Nie mam tam żadnych muchów.- Stwierdziła i z łatwością wdrapała się na stojący naprzeciw Animae fotel.
- Coś się temu tacie musiało pomylić, bo bez wątpienia w nosie nie można mieć żadnych much.- Odparła i widząc wyraz satysfakcji na twarzy blondynki uśmiechnęła się sama do siebie.
- Umiesz wakocze?- Zapytała ją nagle robiąc przy tym ogromne oczy, które badawczo wpatrywały się w nią, z niecierpliwością oczekując na odpowiedź.
- Kiciu pani nie przyszła tu, żeby pleść ci warkocze, tylko żeby porozmawiać z tatą.- Powiedział Bill nie zważając na to, że swoimi słowami na nowo wywoła na twarzy blondynki zachmurzenie.
- Myślę, że nic się nie stanie, jeśli w jej czasie zrobimy te warkocze.- Stwierdziła zastanawiając się, czy brunet nie uzna jej słów za zbyt zuchwałe.
Nena z radością klasnęła w dłonie i, zsunąwszy się z fotela, z ogromnym uśmiechem wymalowanym na ustach, znikła za drzwiami, by po kilku minutach pojawić się z powrotem, niosąc ze sobą wszystkie potrzebne przybory.
Animae, nie przerywając Billowi ani na moment i słuchając go z niesłabnącą uwagą posadziła Nen, na której twarzy już teraz malowało się silne skupienie, obok siebie i powoli spokojnym ruchem zaczęła rozczesywać cudownie pachnące i niesamowicie miękkie blond włosy.

- Czyli chcesz, żebym zrezygnowała z pracy nad kolekcją i zajęła się projektami związanymi z zespołem i nową płytą?- Zapytała patrząc na Billa, ani na chwilę nie przerywając zwinnego układania niesfornych kosmyków.
- Tak.- Odparł cały czas śledząc swym wzrokiem jej dłonie, co wywoływało w Animae lekkie rozbawienie.
- A nie mogę zająć się i tym i tym?- Zapytała już teraz wiedząc, że bez wątpienia znajdzie czas na oba zajęcia bez szkody dla któregoś z nich.
- Ale czy to nie za dużo? Nie chciałbym cię obciążać...
- Im więcej pracy, tym lepiej. Zwłaszcza, że nie mam niczego poza nią.- Przerwała mu czując jak na jej policzki wpływa coraz wyraźniejszy rumieniec.
- Mogłabyś mnie tego nauczyć?- Zapytał nagle widząc, że brunetka zamierza przesiąść się na druga stronę.
- Jasne.- Odparła, a wyraz zaskoczenia na jej twarzy zastąpił radosny i miły uśmiech.
Siedząc tuż obok starała się instruować Billa, jednak ten nie potrafił ujarzmić włosów, które w jego dłoniach wydawały się nie mieć najmniejszej nawet ochoty na to, by pozwolić mu nadać im jakiegokolwiek ładu.
- Nie, nie tak.- Zaśmiała się i, widząc jak po raz kolejny przekłada niewłaściwy kosmyk, chwyciła jego dłonie, prawie natychmiast czując powracający na twarz wyblakły już rumieniec i rodzący się jej wnętrzu dziwny, nieopanowany zamęt.
Z kolejnym oddechem płuca Animae wypełnił cudowny zmieszany z życiodajnym powietrzem zapach Billa, którym coraz mocniej pragnęła się otulić. Czuła, że traci kontrolę nad swoimi zmysłami i ciałem, już bez świadomości kierując przyjemnie ciepłymi dłońmi, od których nie chciała odrywać się ani na moment. Nagle poczuła na swych wargach jego oddech, który przyniósł za sobą dotyk miękkich warg obdarzających ją czułością i cudowną słodyczą. Dotknęła swymi palcami jego policzka i ostrożnie, jakby bojąc się, że to tylko ułuda, pogładziła jego skórę jeszcze mocniej zatapiając się w jego ustach, które smakowały jak skąpane w słońcu, soczyste owoce. Bill nie miał pojęcia, co się z nim działo, zapomniał o wszystkim pragnąc płynąć razem z brunetką w błogiej, pieszczącej zmysły i porywającej ich oboje nieświadomości.
- Co z tym wakoczem?- Usłyszeli nagle głos Neny, który gwałtownie, wręcz brutalnie, przywrócił ich do rzeczywistości.
Animae spojrzała na Billa, a w jej oczach zabłysł strach, który odnajdywała również w miodowo-czekoladowych tęczówkach bruneta, przyozdobionych również wstydem, który ogarniał i jej umysł.
- Ja, ja musze już iść.- Stwierdziła dziwnie wibrującym głosem i poderwała się z sofy znikając za drzwiami z coraz silniejszym, palącym policzki rumieńcem, który pragnęła ukryć zarówno przed nim jak i przed samą sobą.
Nie wiedział, co zrobić. Czy zatrzymać ją, czy też pozwolić wyjść? Kiedy do jego uszu dotarł dźwięk zamykanych drzwi wątpliwości natychmiast znikły, a on pozostał sam z drażniącym i coraz silniejszym wyrzutem do samego siebie.
- Co ja zrobiłam złego, ze Ani poszedła?- Z zamyślenia na nowo wyrwał go płaczliwy głos Nen, który już po chwili przerodził się w, tulony przez niego, płacz.

- Matthias, daj jej wreszcie spokój!- Krzyknęła Agnes słysząc kolejny lament, coraz bardziej rozzłoszczonej dokuczaniem brata, Judith.
- Co tu się dzieje?- Zapytał Tom wchodząc do pokoju z gitarą, natychmiast odstawiając ją na stojak, i plikiem kartek w dłoni, które jak zawsze schował do szuflady zamykając je noszonym na srebrnym łańcuszku, kluczem.
- Szaleństwo jak zawsze, nic więcej.- Odparła mu uśmiechając się delikatnie, prawie natychmiast czując dotyk jego dłoni na swych biodrach.
- Jeśli nie wejdziesz zaraz do łazienki, to spóźnimy się do mamy. Nie będę dodawać, że po raz kolejny.- Stwierdziła czując muśnięcie jego warg na swej szyi i plecach, które już po chwili zmieniło się w pieszczotę języka, obrysowującego kontury zdobiącego prawą łopatkę tatuażu.
- Tom, ja cię bardzo kocham, ale chociaż raz bądźmy u Simone na czas, dobrze?- Poprosiła czując kolejny pocałunek na swej szyi.
- Dobrze, już dobrze.- Szepnął przygryzając płatek jej ucha i z niemałym żalem zostawił ją samą, z zawsze mocniejszym uczuciem niedosytu.
- Mamo ja go nie cierpię, on jest głupi i głupi.- Usłyszała drżący od łez i zdenerwowania głos Judith, która opadła na łóżko z markotną, nie wróżącą nic dobrego miną.
- Co się stało?- Zapytała Agnes i usiadła obok niej czule gładząc przyozdobioną blond włosami głowę.
- On jest głupi!- Powtórzyła ze złością, jakby te słowa były wyjaśnieniem całego problemu.
- A kogo ja tu mam?- Usłyszały nagle glos Toma i już po chwili Judith wisiała przewieszona przez jego ramię śmiejąc się głośno, natychmiast zapominając o wszystkich smutkach.
- Po prostu dom wariatów.- Podsumowała Agnes i, czując na swej szyi drobne ramiona blondynki, która obdarzyła jej policzek soczystym całusem, zaśmiała się radośnie.

Po raz kolejny popatrzył na Elen nie mogąc zrozumieć, dlaczego obiady u Simone są dla niej tak ciężkim przeżyciem.
- Kochanie, co się z tobą dzisiaj dzieje?- Zapytał podnosząc z podłogi, któryś już raz upuszczoną przez nią łyżeczkę.
- Czy nie moglibyśmy opuścić tego obiadu i po prostu spędzić to niedzielne popołudnie razem?- Odparła pytaniem obdarzając Georga dziwnie zimnym i jakby nieczułym spojrzeniem, w którym gdzieś głęboko czaił się jakiś, niezrozumiały dla niego strach.
- Wiesz, że to jedyny dzień, kiedy mamy czas na odwiedziny u „mamy” i, że sprawiamy jej tym niemałą przyjemność...
- Może raz pomyślałbyś o mnie... a z resztą, nie ważne.- Stwierdziła przerywając mu i podniosła się z krzesła, prawie natychmiast czując dotyk jego dłoni, która stanowczo, a zarazem delikatnie pochwyciła jej rękę powstrzymując kolejny ruch.
- Powiedz mi kochanie, dlaczego tak bardzo chcesz uniknąć tego spotkania?- Zapytał obejmując ją delikatnie.
Elen spojrzała mu prosto w oczy nadając swojej twarzy, tak bardzo obcego jej, smutnego wyrazu, który sprawił, że w serce szatyna wydawały się wbijać igły bólu.
- Za każdym razem, kiedy tam jesteśmy, to czuję się tak jakbym była gorsza.- Stwierdziła lekko pochylając głowę by ukryć łzy, które prawie natychmiast zaszkliły się w oczach.
- Boisz się, ze Simone cię nie szanuje, bo kiedyś byłaś tancerką?
- Tak.- Szepnęła ledwo słyszalnym głosem czując jak chwyta jej twarz w swoje cudownie ciepłe i czułe dłonie.
- Jeśli tam nie pójdziesz, to przyznasz jej rację. Udowodnisz, że jesteś gorsza, mimo, że to nie jest i nigdy nie była prawda.- Odparł jej i złożywszy na jej ustach słodki pocałunek przytulił mocno pragnąc by wreszcie poczuła, że dla niego, mimo wszystkiemu, co było w przeszłości, zawsze będzie najważniejsza.

Usiadła na obitym jedwabiem drewnianym, rzeźbionym w roślinny wzór krześle z zachwytem przyglądając się swojej rodzinie. Tomowi, który jak zawsze uśmiechał się delikatnie i zaczepnie, siedzącej obok niego Agnes, obdarzającej słodkim i czułym uśmiechem cicho szepczącą jej coś Judith, która dziś wydawała się za wszelką cenę unikać siedzącego obok Matthiasa, jak zawsze zachowującego swoją, jakże zabawną minę pokerzysty i nie przejmującego się fochami siostry. Po jej lewej stronie natomiast Bill, którego wydawało się coś bardzo mocno gnębić i nie dawać mu spokoju sprawiając, że jego twarz nabierała, kłującego boleśnie, wyrazu smutku i złości, którą jak jej się wydawało czuł do samego siebie. U niego na kolanach spoczywała Nena z zachwytem wpatrująca się, w odbijający promienie słoneczne, kryształowy kieliszek, będący dla niej ósmym cudem świata, a obok nich bliźniaki zawzięcie ze sobą dyskutujące, z złudną nadzieją, że nie zwracają na siebie niczyjej uwagi. Dalej puste miejsce Gustava, które odzywało się w jej wnętrzu bolesnym echem, a potem równie bolesne już dwa równie puste, ale jednak inne miejsca. Ci bowiem, którzy kiedyś je zajmowali nie zadzwonią następnego dnia by wytłumaczyć swoją nieobecność marnym kłamstwem, w które ona i tak nie uwierzy. Zarówno Jorg jak i Joy są już bowiem po drugiej stronie i tam oczekują na pozostałych, którzy wciąż są tu z nią, za co zawsze będzie wdzięczna im i swemu Bogu. Jej wzrok napotkał spokojne i ciepłe spojrzenie Georga nieustannie trzymającego dłoń męczonej jakimś strachem Elen, która po raz pierwszy nie ukrywała go za maską bladego uśmiechu, który bez wątpienia radosny, zaczepny i beztroski zdobił twarz siedzącego na kolejnym miejscu Mosesa. Widząc ich wszystkich uśmiechnęła się sama do siebie czując jak jej serce otulają promienie wyjątkowego ciepła. Drżącą i pomarszczoną dłonią uniosła swój kieliszek do góry wciąż zdobiąc swe usta wyrazem radości.
- Wasze zdrowie!- Powiedziała słysząc wtórujące jej głosy pozostałych, które razem tworzyły piękną melodie wibrując w uszach wręcz namacalnym słodkim dźwiękiem.
Nagle zawtórował im dźwięk dzwonka i wszyscy z zaskoczeniem spojrzeli w stronę pustego korytarza.
- Ja otworzę.- Jako pierwszy zaofiarował się Tom i, starając się zrobić to jak najciszej, wstał od stołu, by już po chwili wrócić do jadalni z delikatnym i intrygującym uśmiechem na ustach prowadząc ze sobą Gustava.
- Przepraszamy za spóźnienie, mieliśmy mały problem z wybraniem się na czas, ale już jesteśmy.- Stwierdził każdym kolejnym słowem utwierdzając pozostałych w przekonaniu, że nie jest sam.
- To chyba wszystko moja wina.- Usłyszeli cichy, dziewczęcy głos, który mimo, że obcy wydawał się nieść w sobie znane już nuty.
Za pleców Gustava i Toma wysunęła się średniego wzrostu blondynka w eleganckiej, zwiewnej, zielonej sukience z czarną wstążką, która mieniła się również w upiętych w ładną fryzurę dredach.
- To moja córka, Villiana.- Przedstawił ją Gustav obejmując ramieniem i dodając jej otuchy uśmiechając się przy tym delikatnie.
- Witam cię moja mała Vill. Siadajcie, bo obiad stygnie, a Agnes i Elen bardzo się dziś napracowały.- Stwierdziła Simone uśmiechając się ciepło i radośnie, by już po chwili na nowo powrócić do przerywanego obiadu wypełnionego cichymi śmiechami i rozmowami w których najwięcej było pytań kierowanych do Gustava i jego niespodzianki, którą coraz mocniej opuszczało speszenie, stopniowo rozluźniając jej język.

Ciszę po raz kolejny przerwał dźwięk telefonu rozbrzmiewając w ciszy głuchym echem. Cichy stukot zwiastował włączenie się automatycznej sekretarki i już po chwili usłyszała po drugiej stronie swój głos. Stare nie zmazane przez Gustava, nagrane wspólnie powitanie. W jej wnętrzu coś zadrżało najpierw delikatnie, ledwo wyczuwalnie, kiedy jednak jej uszy wychwyciły doskonale znany głos blondyna, wybuchło pełnią barw. Nie wiedząc, co zrobić trwała w coraz gęstszej ciszy, z której wyrwał ją krótki pisk świadczący o końcu czasu na nagranie. Powoli jakby niechętnie odłożyła słuchawkę czując złość na samą siebie. Mając dosyć swego, coraz bardziej irytującego towarzystwa i na nowo rodzących się w głowie myśli, po raz kolejny chwyciła słuchawkę wybierając zapisany w pamięci numer.
- Tak?- Usłyszała spokojny, mocny głos, który odezwał się w jej ciele przyjemnym dreszczem i uśmiechnęła się.
- Cześć Sven, może znajdziesz dla mnie chwilkę, bo stęskniłam się za tobą?- Zapytała czarującym głosem doskonale wiedząc jak wpłynie na jej rozmówcę.
- Oczywiście, będę...
- Nie.- Przerwała mu.- To ja przyjadę do ciebie.- Stwierdziła i posyłając mu do słuchawki cichego całusa odłożyła ją podnosząc się z fotela.
Zabrawszy z szafy zieloną sukienkę weszła do łazienki, by już po kilkunastu minutach wsunąć na stopy czerwone szpilki wyjść na zewnątrz nie zapominając o torebce, w identycznym odcieniu czerwieni, i kluczach.
Już po chwili wsiadła do samochodu i, złożywszy jego dach, wyjechała na zewnątrz z ekscytacją delektując się promieniami słońca i podmuchami wiatru pieszczącymi jej skórę, którą już niebawem rozpalą pocałunki bruneta, dając jej chwilowe zapomnienie.



I jak Question

Jak już pisałam czekam na opinie...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Wtorek 06-03-2007, 22:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niv




Dołączył: 04 Lis 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 06-03-2007, 22:27    Temat postu:

rezerwuję, skomentuje jak najszybciej, będe mogła Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 14-05-2007, 20:24    Temat postu:

Ja z malutkim ogłoszeniem dotyczącym nowych części...

Może to się wydać głupie
ale chwilowa awaria „obecnego” forum
jest mi trochę na rękę...

Dzięki temu będę mogła przygotować sobie kolejne części,
a gdy tam wszystko zacznie działać
ukazywać je waszym oczętom...

Przez to będziecie mogły czytać coś nowego,
gdy ja będę pochłonięta sesją,
bo w innym przypadku
musiałabym przerwać pracę nad opowiadaniem...

Na kolejne części zapraszam więc na xad.pl,
kiedy tam już wszystko będzie działać...

Teraz znikam by dalej poświęcać się pisaniu...

Mam nadzieję, że wykażecie się cierpliwością,
którą już nie raz wystawiałam na próbę...

Dziękuję wam wszystkim bardzo, bardzo, bardzo mocno...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin