|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 14-02-2007, 23:21 Temat postu: |
|
|
Jeśli Ty sobie tylko wyobrażasz miłość, odzwierciedlając swoje wyobrażenia w opowiadaniach, to robisz to idealnie. Bo wszystkie wątpliwości i uczucia, które targają bohaterami są niezwykle realne.
A ta część, była właśnie taka spokojna i prawdziwa, pomimo, że było w niej tym razem tak niewiele o miłości. Mimo to, jej aromat, wciąż unosi się w powietrzu, a konkretnie w pokoju Billa.
Dało się go wyczuć, w tej niecierpliwości przed spotkaniem z Nadine. To oczywiste, że teraz nic nie ma dla niego znaczenia, rzuci wszystko i pobiegnie do niej.
No i jak zawsze, śmiem upomnieć się o biedną Elli. Nie znoszę, jeśli ktoś cierpi z powodu nieszczęśliwej miłości. A już najbardziej, jeśli jest to kobieta.
Jednak myślę, że tego co się dzieje pomiędzy Billem a Nadine nie da się już zatrzymać, i nasza Ell, będzie niestety skazana na cierpienie.
Na marginesie dodam, że ja też nie lubię tego święta, chociaż w zasadzie nie mam powodu. Nie przepadam za uroczystościami zapożyczonymi.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sara Portman
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ
|
Wysłany: Czwartek 15-02-2007, 7:23 Temat postu: |
|
|
Krótko.
Ale ładnie. W końcu ktoś powiedział naszem Billonkowi kilka słów prawdy. Szkoda tylko, że nasz jakże ukochany wokalista nie zrozumiał.
Nadine? Jej sytuacja rodzinna wydaje się być prosta i trudna jednocześnie. Prosta jeśli chodzi o jej zrozumienie i trudna - o rozwiązanie. Ale jakby się tak to wszystko u niej wyprostowało, to może ojczulek panny N. nie wpuściłby Bidonka do domu i wszyscy by mieli święty spokój? A Bill zająłby się w końcu naszą Elli?
No i właśnie, nie było nic o Elli. Więc i mój komentarz będzie zbiedzony, bo się nie rozpiszę, gdyż wszystko, co koniecznie chciałam powiedzieć, już zdążyłam zapisać. To tyle.
Pozdrawiam...
Sara Portman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Czwartek 15-02-2007, 17:59 Temat postu: |
|
|
Scena między Tomem a Billem była świetna. Też lubię, kiedy się kłócą, fajnie im to wychodzi. A poza tym podobała mi się rozmowa Nadine z bratem. W sensie, ciekawie to przedstawiłaś, bo ja za żadne skarby świata nie chciałabym, że moje kontakty z bratem tak wyglądały. Może kiedyś Nadine pogodzi się z rodziną... W końcu kiedyś trzeba wyciagnąć do kogoś dłoń na zgodę.
A część jak zwykle była bardzo ładna. Szkoda, że krótka, ja bym to opowiadanie mogła czytać w nieskończoność
W kazdym razie, czekam na kolejną część i tak nawiasem wspominam o "Zapomnieniu", gdybyś znalazła małą chwilkę czasu
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Środa 21-02-2007, 12:03 Temat postu: |
|
|
Znowu ja.
Uzależniłam się już od tych opowiadań...
Przeczytałam najpierw naraz całą Opokę, a potem to. Wszystkie odcinki bez ani jednej przerwy.
Niesamowicie pomysłowe, ciekawe i intrygujące.
Świetnie przedstawiona postać Billa, Nadine, Elli. Tej trzeciej strasznie mi żal. Tak przyjemnie i lekko czytało mi się na temat temat jej relacji z Billem w szkolnych murach, a teraz wszystko się zmieniło.
Ta znajomość Billa z Nadine wydaje się być niezwykle interesująca To dużo starsza od neigo kobieta i jestem niezmiernie ciekawa jak to wszystko się ułoży.
Jesteś świetną pisarką i masz ogromny talent.
Czemu ja takiego nie mam?
Niesamowicie. Wczoraj siedziałam nad innymi opowiadaniami Twojego autorstwa do drugiej w nocy...
Naprawdę zadziwiasz, (pokłony).
Pozdrawiam i czekam na dalszą część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ahinsa
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]
|
Wysłany: Sobota 24-02-2007, 23:23 Temat postu: |
|
|
A ja tu dopiero teraz... Znowu, po raz kolejny z pieprzonego braku czasu zaniedbuję opka z forum, w tym te najlepsze - takie jak Twoje, niestety.
Co do Walę Tynków - nie trawie, nie cierpię, nienawidzę.
Co do części: kocham.
Jak każdą inną zresztą, wiesz?
Tylko szkoda, że tak krótko tym razem.
Ledwo co zaczęłam czytać, weszłam w klimat parta, a tu brutalny koniec
Mam nadzieję, że następnym razem będziesz bardziej hojna.
No, ale i tak mi się podobało.
Bo mi się wszystko podoba, co ty piszesz.
Zawsze.
I tak się zastanawiam, która scena bardziej - ta z bratem, czy ta z kłótnią bliźniaków.
Chyba z bratem, choć kłótnia też świetnie napisana.
Czekam na 13 (wcale nie pechową) część, życze weny i pozdrawiam
Ahinsa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Środa 28-02-2007, 19:48 Temat postu: |
|
|
Witam ponownie z nowym - oby nie pechowym, bo trzynastym - odcinkiem. Kocham Was za te komentarze, naprawdę. Nawet nie wiecie, jak są dla mnie ważne. Przynajmniej czuję, że coś w życiu robię dobrze i ktoś mnie docenia.
Dziękuję
Ten odcinek, ważny, nie do końca wyszedł mi tak, jakbym chciała, ale wierzę, że znajdziecie w nim coś pozytywnego. I w następnym obiecuję Wam Elli
Miłego czytania. A dedykacja dla Mod-channel, której chciało się czytać moje opowiadania do drugiej w nocy. To TY jesteś niesamowita:)
-------------------
Odcinek 13
* * *
- Tęskniłem. – Bill wtulił się w Nadine. – Bardzo.
Pisarka nie wydawała się być zaskoczona, może tylko nieco zdziwiona bezpośredniością chłopaka. A jednocześnie poczuła miły dreszcz wzdłuż kręgosłupa, gdy ciepły oddech Kaulitza połaskotał jej szyję.
Przez uchylone drzwi balkonowe wpływał przyjemny powiew późnego popołudnia. Z magdeburskiego rynku dochodził zwykły gwar. Ale dla Billa Kaulitza nic się w tym momencie nie liczyło oprócz Nadine – jej uśmiechu i ciepła, miłego powitania, zaparzonej już kawy. W dziwny sposób wokalista poczuł się, jakby wrócił do domu, do czegoś pięknego i drogiego sercu.
Szczerze powiedziawszy, bał się, w jakiej formie psychicznej zastanie pisarkę, aż nadto dobrze mając w pamięci swą ostatnią, niezbyt przyjemną wizytę. Tym razem było jednak zupełnie inaczej – Nadine otworzyła mu drzwi spokojna, uśmiechnięta, wyraźnie zadowolona, iż znów mają okazję się spotkać.
I Bill, gdy kilka chwil później siedział przy niskim stoliku, na jednej z tych śmiesznych ciemnoczerwonych puf, czuł, że istnieje coś, do czego warto wracać po półtora tygodnia męczącej trasy. Coś, za czym warto tęsknić i o co warto zabiegać. I może nie warto zastanawiać się cały czas nad własnymi uczuciami, a wystarczy nie opierać się kierującej człowiekiem sile, jak to powiedziała kiedyś Nadine, tam, w parku.
Opowiadał o wrażeniach i przeżyciach z wyjazdu, popijając kawę z zielonego kubka i zajadając kruche ciasteczka z cukrem. Nadine słuchała, czasem zadając jakieś pytanie lub wybuchając śmiechem. Śmiała się bardzo ładnie, nieco gardłowo, obnażając swoje białe zęby. Bill zaczął żałować, że tak rzadko to robi. Nie słyszał jeszcze jej szczerego, spontanicznego śmiechu. Nawet jeśli się uśmiechała, to zazwyczaj smutno, albo trochę ironicznie.
Coś go do niej przyciągało, coraz silniej i choć nie umiał jeszcze dokładnie zidentyfikować tego uczucia, ono ogarniało go mocniej z każdą chwilą, omotywało swoimi mackami.
- Pisałeś mi w mailu o nowych piosenkach – Nadine przerwała przemyślenia wokalisty. – Pochwalisz się?
- Eh, chwalić się nie bardzo jest czym…
- Bill Kaulitz skromny! – zaśmiała się. – Kto by pomyślał!
- Czasem mi się zdarza – wytknął język.
- Czasem? No, no, zapamiętam sobie. Ale tak do rzeczy – pokażesz mi te teksty?
Na jej opinię czekał jak na wyrok. Bo umiała przeniknąć warstwę słów, wyrazów na papierze, i dotrzeć do głębi. Potrafiła zrozumieć.
- „Nehm mich von hier weg” i „Hilf mir fliegen” – przeczytała z podanych jej przez Kaulitza kartek. – Ładne tytuły.
- Dzięki.
Zaczęła czytać, w swój charakterystyczny sposób marszcząc brwi. Gdy skończyła, ku zdziwieniu Billa, nie odezwała się od razu, tylko utkwiła spojrzenie w oknie, zza którego wpadały do pokoju ostatnie złote promienie słońca chowającego się za dachami kamienic. Cisza trwała kilkanaście sekund.
- Nadine…? - chłopak nie mógł już znieść milczenia.
- Ty jesteś zmęczony, prawda? Twoja sława cię przytłacza?
- O co… O co ci chodzi? – kompletnie zbiła go z tropu.
- O te piosenki – dopiero teraz spojrzała na Billa. – Bez powodu nie pisze się o tęsknocie za wolnością, tęsknocie za domem, rodziną, potrzebie wyrwania się ze świata.
Bill wbił spojrzenie w stolik, bezwiednie bawiąc się zielonym kubkiem z resztką kawy. Milczał przez chwilę.
- Masz rację. Jak zwykle potrafisz mnie rozszyfrować… Czasem naprawdę mam dość, czuję się przytłoczony. Obowiązki, sława, fani… Czuję się jak w więzieniu, z którego nie mam możliwości uciec, bo to więzienie jednocześnie mnie żywi i wynosi na szczyty.
- Coś za coś, prawda? Sława za wolność i niezależność…
- Ja kocham muzykę, Nadine – popatrzył na pisarkę z niejaką desperacją w oczach. – Tokio Hotel to moje życie. Śpiewanie przed wielką publicznością to było moje marzenie, od dziecka tego pragnąłem i udało mi się to pragnienie zrealizować. Nigdy nawet nie przypuszczałem, że to nabierze aż takiego rozmachu. I jestem szczęśliwy, bo robię to, co kocham… Ale czasem… Nie wiem, czasem mam ochotę rzucić wszystko w cholerę! Wyjść z hotelu, nie mówić nikomu ani słowa, olać ochroniarzy, olać Davida, i po prostu iść przed siebie, bez celu. Byleby już nikt mi nic nie kazał i nie planował całego mojego dnia. Momentami serio duszę się w tym wszystkim!
Jak zwykle gdy był czymś zaaferowany czy zdenerwowany, gwałtownie gestykulował. Nadine jednak nie zwracała na to uwagi. Słuchała.
- Nie mogę nawet iść do sklepu jak normalny człowiek, bo zaraz by się zleciała chmara fanek. Zawsze muszę się przebierać, zakładać okulary, kryć włosy, a i tak gdzieś za mną lezie ochroniarz. Chciałabyś mieć wiecznie cień, od którego nie możesz się uwolnić? Ja tak się czuję i niekiedy mam tego dość… Dlatego te piosenki…
W ciemnych oczach Billa Nadine dostrzegła autentyczną desperację, chęć ucieczki przed gwiazdorskim życiem, choćby na chwilę, ukrycia się gdzieś, gdzie będzie mógł być sobą. Czy takim miejscem było dla niego jej małe mieszkanko? Czy to dlatego tutaj wracał?
- Pewnie myślisz, że przesadzam – chłopak nie wziął milczenia pisarki za dobrą nutę. – Mały, rozpieszczony chłopiec, któremu zachciało się sławy, a który teraz marudzi, bo nie wszystko jest tak, jak sobie wyobrażał. Tak myślisz, prawda, Nadine?
- Nie, Bill, nie myślę tak – odparła poważnie. – Myślę, że jesteś szesnastolatkiem, na którego głowę zwaliło się zbyt dużo obowiązków, a który niekiedy chce się wyrwać ze złotej klatki i żyć jak jego rówieśnicy.
Po raz kolejny go rozgryzła. Jak ona to robiła? On gadał, gadał, gadał bez końca, a jej wystarczało kilka zdań, by wyciągnąć samą esencję sprawy.
- To piękne piosenki, Bill – Nadine zmieniła temat. – Pisane z głębi serca. Pamiętaj, zawsze pisz o tym, co czujesz, nigdy na siłę, bo to przynosi opłakane skutki. Jeżeli czegoś nie przeżyłeś, nie czujesz – daruj sobie temat, bo nikt ci nie uwierzy. Tandeta i grafomania się sprzeda, ale ty w głębi serca nie będziesz zadowolony. Najważniejsza jest duma i satysfakcja z tego, co się robi. Opinia ludzka – sprawa drugorzędna.
- Ty tak robisz? Zawsze?
- Zawsze, Bill – spojrzała mu prosto w oczy. – Dlatego cienko mi się wiedzie. Myślisz, że nie mogłabym napisać jakiegoś chwytliwego romansu w stylu Danielle Steal czy kogoś podobnego? Pewnie, że bym mogła. Umiałabym. Ale to by było wymyślanie, denna próba wczucia się w coś, co jest mi kompletnie obce. Nie chcę tak.
- Ale nie marzysz o wielkiej karierze? O sławie na miarę… no nie wiem… Rowling, tej od „Pottera”?
- Rowling to wytwór marketingu. Miała pomysł, który załapał, a dalej wszystko przejęła machina promocyjna. Ty myślisz, że skąd te wszystkie zabawki, zeszyciki, kalendarzyki, kubki, koszulki, piórniki i inne takie? Książka w tym wszystkim stała się tylko dodatkiem. Sposobem, żeby dodawać coraz to nowe gadżety po wydaniu kolejnego tomu. No cóż, tak bywa… Ja w każdym razie bym tak nie chciała… To co, Bill, jeszcze po jednej kawie?
- Ehm, co? – Kaulitz początkowo nie wiedział, o co chodzi. – Kawa? N-nie, dzięki.
- No tak, wieczór. Nie zaśniesz potem.
- Wierz mi, jestem po tych koncertach tak zmęczony, że zasnę, choćbym nawet wypił cysternę kawy. A coli nie masz może?
- Mam, specjalnie dla ciebie kupiłam.
- Jesteś niesamowita – wyszczerzył ząbki. - Dzięki.
Nadine nie odpowiedziała. Z pobłażliwym uśmiechem na ustach skierowała się do kuchni, aby Billowi przynieść colę, a dla siebie zaparzyć jeszcze jeden kubek kawy. Jej organizm był już tak ‘przeżarty’ aromatycznym napojem, że kofeina na pisarkę w ogóle nie działała.
W czasie gdy Nadine krzątała się po kuchni, jej czarny kocur bezceremonialnie władował się Billowi na kolana.
- Stary pieszczoch – mruknął chłopak, ale podrapał Syriusza za uchem. – Jesteś rozpieszczony do granic możliwości, wiesz?
Odpowiedzią było jedynie zadowolone mruczenie.
Bill popatrzył na kota, a później skierował wzrok ku Nadine.
Ciekawe, czy jej się naprawdę podoba takie życie?, pomyślał. Tylko ona, cztery ściany, książki, komputer i ten kocur. Ja bym dawno zwariował.
Ale Nadine była inna. Ludzie, tłumy, niekończące się korowody szaleństwa i atrakcji zwyczajnie ją nudziły i męczyły. Chciała żyć po swojemu, tak, by nikt w jej życie nie ingerował i nie dyktował jej, co ma robić. Niekiedy było jej z takim usposobieniem dobrze, innym razem źle, ale zmienić tego nie umiała.
Dla Billa dziewczyna była ciągłą zagadką, której prawdopodobnie nigdy nie będzie mu dane rozwiązać. Nie spotkał do tej pory podobnej osoby, a przecież różnych ludzie poznawał na swej drodze. Ona była niczym... róża w morzu pospolitości.
Przyglądał się pisarce, gdy ta parzyła kolejną kawę.
Tak, Tom w pewnym sensie miał rację – była ładna, choć nie do końca wpisywała się swoją osobą w jego ideał kobiety. Jednak jej moc przyciągania tkwiła w czymś innym – w tej dziwnej charyzmie, specyficznej życiowej inteligencji, wewnętrznej sile. To uzależniało dużo silniej i szybciej niż ładna twarz czy nienaganna sylwetka.
- Jesteś dziś jakiś dziwny, Bill. – Nadine postawiła przed nim szklankę coli. – Coś się stało?
Jak miał jej odpowiedzieć na to pytanie, skoro sam siebie nie potrafił zrozumieć? Żeby wyrazić słowami uczucia, trzeba je najpierw uporządkować w swoim sercu. A Bill jeszcze nie doszedł do tego etapu.
- Nie, nic się nie stało – odparł niezbyt zgodnie z prawdą. – Trochę poprztykałem się z Tomem.
- O coś poważnego?
Milczał.
- O mnie, prawda? Nie zaprzeczaj, przecież wiem… Jemu się nie podoba, że się spotykamy, no nie?
- Nie zna cię, więc niech nie osądza! – Bill na wspomnienie tez i ocen brata od razu poczuł, że ogarnia go złość. – Nie będzie mną kierował!
- Może się martwi, że wpakujesz się w jakiś… układ?
- On nic nie rozumie! Próbowałem mu to wytłumaczyć, mówiłem, że dzięki tobie znów umiem pisać, że w jakiś dziwny sposób twoja obecność pomaga mi uporządkować myśli, że…
- Uporządkować myśli? – Nadine cicho wpadła mu w słowo. – A myślałam, że ja ci sieję jeszcze większy zamęt w głowie…
- Nie… Znaczy, może czasem, ale… - Bill zaczął się motać. – Och, nie wiem, jak to wytłumaczyć. To jest takie dziwne. Niekiedy faktycznie trochę się przy tobie gubię, ale…
- Dobra, nie tłumacz się – Nadine uśmiechnęła się leciutko, widząc nieporadność chłopaka. – Niektóre sprawy łatwiej analizuje się w samym sobie niż wyraża słowami.
- Ty umiesz słowami wyrazić wszystko. I to bardzo pięknie. – Widząc zdziwione spojrzenie dziewczyny, dodał: - Czytałem twoją książkę…
- Tak? – starała się ukryć podenerwowanie. – I… i co sądzisz?
- Że masz niesamowity talent, serio. Nie patrz tak, nie kłamię, to nie są jakieś czcze pochwały… Okay, nie jestem krytykiem literackim, nie znam się dobrze na literaturze, ale naprawdę bardzo mi się podobało. Było takie… takie twoje. Było jak ty.
- Jak ja? – spojrzała chłopakowi prosto w oczy. – A jaka ja, twoim zdaniem, jestem?
- Różna – wytrzymał jej przeszywający wzrok. – Raz pogodna, innym razem ironiczna, niekiedy zamyślona, czasem wyniosła… Zmienna.
- I dlatego trudno ze mną wytrzymać. – Wstała i podeszła do drzwi balkonowych, by je zamknąć, bo w pokoju zaczynało robić się chłodno. Zaciągnęła zasłony. Atmosfera, podsycana czerwonawym światłem sączącym się z staroświeckiej lampy w rogu pokoju, w jednej chwili zrobiła się bardzo intymna. – Nie przywiązuj się do mnie, Bill. Czytałam twoje maile, które mi wysyłałeś podczas trasy. A ja umiem czytać między wierszami. Nie zapominaj, że więcej przeżyłam niż ty. Dlatego ostrzegam i uprzedzam – nie zaczynaj niczego, Bill. Nie próbuj udawać, że ci na mnie zależy.
- A może ja wcale nie udaję, co? – Kaulitz wstał, tym samym zrzucając Syriusza z kolan. Kot prychnął i śmiertelnie obrażony z godnością odmaszerował do swojego koszyka. – Może mi na serio zależy? Nie pomyślałaś o tym?
- A ty nie pomyślałeś, że mogę cię skrzywdzić? – głos pisarki zadrżał. – Bill, ja siebie znam! Ja się nie przywiązuję do ludzi! Jestem parszywą egoistką! Wykorzystuję i porzucam! Nie umiem tego w sobie zmienić. Nie umiem, Bill…
Nie przejął się. Podszedł do Nadine, wziął ją za rękę i poprowadził w stronę szerokiego, nakrytego czerwoną narzutą łóżka. Dziewczyna nie protestowała, dała się prowadzić jak małe dziecko.
Usiedli, a Bill nadal nie puszczał dłoni pisarki.
- Mnie to nic nie obchodzi – popatrzył jej w oczy. W jego własnych była niezwykła zaciętość. – Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Będę tu przychodził, czy ci się to podoba czy nie. Możesz się wściekać, możesz mi przedstawić całą listę swoich wad – obojętne! Ja nie zrezygnuję, bo ja się nigdy nie poddaję, jeśli mi na czymś, albo na kimś, zależy.
- Sparzysz się, Bill…
- Lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało.
W jego oczach nie było fałszu. Nadine zaczynała się poddawać. Wyciągnęła dłoń i delikatnie przejechała nią po policzku czarnowłosego. Nieśmiało dotknęła ust. Billowi oddech zatrzymał się w piersi.
- Mój mały książę…
- Masz rację – szepnął. – Twój.
Nie odpowiedziała, ale nie sprzeciwiła się, gdy Bill nachylił się ku niej. Jego ciepły oddech musnął jej twarz, a usta niebezpiecznie zbliżyły się do jej warg.
Nie odsunęła się ani na milimetr w chwili, gdy przymknął oczy, po czym złączył ich wargi w delikatnym pocałunku.
Mocniej zacisnęła palce na jego dłoni, której ani na sekundę nie wypuściła z uścisku.
Pozwoliła jego palcom zanurzyć się w swoich roztrzepanych włosach, a ustom coraz namiętniej całować czerwone wargi.
Przez chwilę poczuła się jak mała dziewczynka, całkowicie zdana na łaskę tego chłopaka. A przecież była od niego starsza, to ona powinna kontrolować sytuację. Pozwoliła jednak jemu przejąć inicjatywę. Może po prostu brakowało jej takiej czułości, której od dłuższego czasu od nikogo nie zaznała?
Nie sprzeciwiła się, gdy, nie przestając obsypywać jej twarzy pocałunkami, delikatnie położył ją na łóżku. Zapadła się w czerwoną tkaninę.
Co ty wyprawisz?, odezwał się gdzieś daleko głos rozsądku. Przerwij to, zanim będzie za późno! Przecież nie chcesz go krzywdzić!
Owszem, nie chciała, ale nie potrafiła także odepchnąć chłopca, wstać i udać, że nic się nie stało. Było jej zbyt dobrze.
W tej samej chwili, gdy dłoń Bill zaczynała powoli podwijać koszulkę Nadine, w uszach obojga zaświdrował ostry dźwięk. Znajome „Paradise city” z komórki pisarki.
- Nie odbieraj – wychrypiał Bill, nie przestając całować szyi dziewczyny. – Zaraz się rozłączy…
Pomyłka – telefon nadal dzwonił.
- Bill, muszę odebrać…
Chłopak z najwyższą niechęcią pozwolił Nadine podnieść się z łóżka. Przeklęte komórki! Zawsze muszą dzwonić nie w porę!
Spław go szybko i wracaj, prosił siły wyższe Kaulitz, gapiąc się w sufit. Obecność Nadine działała na niego jak narkotyk i chłopak był niezadowolony, gdy musiał się z kimś dzielić.
- Daj mi święty spokój! – usłyszał roztrzęsiony głos Nadine. Podniósł się gwałtownie, siadając na łóżku. – Nic mu nie powiedziałam, rozumiesz?! NIC! Biedny Martinek złapał doła, więc tatuś musi go wziąć w obronę.
Ona rozmawia z… ojcem?, Bill z niepokojem śledził Nadine, ale wolał się nie wtrącać.
- Tak, muszę być bezczelna! – pisarka coraz głośniej krzyczała do telefonu. – A Martin to skończona świnia, możesz mu to przekazać!... Nie obchodzi mnie, co o mnie myślisz, rozumiesz! Wywaliłeś mnie z domu, więc się teraz nie wpieprzaj w moje życie! Zajmij się lepiej kochanym synusiem!
Bill słuchał słów pisarki z coraz większym niepokojem. Dziewczyna zdawała się tracić panowanie nad sobą.
- Miłych rzeczy mi życzysz, nie ma co! Ku twojemu rozczarowaniu nie mam wcale zamiaru zdychać z głodu!... Tak? Mam cię zostawić w spokoju? To najpierw ty zostaw mnie! Zniknij z mojego życia raz na zawsze! Żegnam!
Gdy naciskała czerwoną słuchawkę, cała się trzęsła. Jej ładna twarz wykrzywiona był tłumionym płaczem.
- Nadine… - Bill podszedł do dziewczyny i objął ją, mocno przyciskając do siebie. Zniknęła w jego ramionach, jej ciało całe drżało.
- Prze…przepraszam, Bill – rozszlochała się. – Ja… ja nie chciałam, żebyś… to sły-słyszał…
- Ciii, już dobrze – pogłaskał ją po włosach. – Jestem przy tobie… Nie płacz…
Prośba odniosła zgoła przeciwny skutek.
- Pieprzony Martin! A prosiłam… prosiłam… Obiecał, że nie wy-wygada… Przecież wiedział, że ojciec się wkurzy i… i wszystko będzie na m-mnie…
Bill nie wiedział dokładnie, o co chodzi, ale wolał nie wypytywać. Dociekliwość z jego strony była ostatnią rzeczą, jakiej było teraz potrzeba dziewczynie.
- Nadine, proszę, nie płacz… Już po wszystkim…
- Ja się nigdy od nich nie uwolnię… Nigdy…
- Zmień numer telefonu.
- To będą przyłazić!
Bill nie umiał znaleźć słów pocieszenia. Nie miał skutecznej rady na pozbycie się demonów przeszłości, które ciągnęły się za pisarką. Mógł tylko być przy niej, tak, aby czuła jego obecność w chwilach trudności i załamania.
- Zostanę dzisiaj z tobą – szepnął, całując ją we włosy. – Nie, nie, niczego nie oczekuję, chcę tylko być…
Nie umiała się sprzeciwić, ani radzić mu, żeby jednak wrócił do domu. Nie potrafiła powiedzieć, tak jak zazwyczaj, że „da sobie radę”.
- Dziękuję, Bill…
Został, wcześniej zadzwoniwszy do Zakiego, by po niego nie przyjeżdżał. Nie tłumaczył dlaczego, zresztą ochroniarz nie wypytywał.
Była dopiero dziewiąta wieczorem, a oczy Billa już się kleiły. Ostatnie dni dały się mu we znaki, marzył, by porządnie się wyspać.
Nadine poszła wziąć prysznic, a on wyciągnął się na łóżku, wzdychając głęboko. Piasek pod powiekami był coraz bardziej uciążliwy i drażniący, wrażenie senności potęgowało stłumione światło. Zamknął oczy… Tylko na chwilę…
Gdy Nadine wyszła z łazienki, zobaczyła leżącego na jej łóżku czarnowłosego chłopca. Spał, przytulając do policzka małą poduszeczkę. Pisarka uśmiechnęła się z czułością.
- Mój mały książę – szepnęła, klękając przy łóżku i delikatnym gestem odgarniając z policzka uśpionego Billa niesforny kosmyk włosów. – Jesteś taki śliczny…
Nagle ogarnęły ją wyrzuty sumienia. Tamten pocałunek, który był zaledwie wstępem do czegoś o wiele bardziej poważnego… Gdyby nie telefon, nie wiadomo, do czego by doszło. Bill wyraźnie był zdecydowany na więcej.
Nadine popatrzyła na jego chłopięcą twarz. Przecież on ma zaledwie szesnaście lat! Sam nie wie, w co się pakuje… Ale sama czuła do niego słabość, jego urok ujął ją za serce.
Będzie, co ma być…
- Śpij, mój książę – cmoknęła go lekko w policzek. Mruknął coś cichutko przez sen, ale nie podniósł powiek.
Przykryła go kocem i jeszcze przez chwilę patrzył w jego przystojną, spokojną twarz. Potem wstała i skierowała się w stronę komputera.
Tym razem nie musiała się zastanawiać nad każdym zdaniem. Słowa płynęły same, zdania układały się niemal bez ingerencji pisarki. Wystarczyło, że co jakiś czas spojrzała na śpiącego Billa. Nie było potrzebne nic więcej.
c.d.n.
-------------
Eh, jak kiedyś wyobrażałam sobie tę scenę, to było trochę inaczej, ale w praktyce wyszło tak^^
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Loreley dnia Czwartek 01-03-2007, 8:58, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Środa 28-02-2007, 20:23 Temat postu: |
|
|
Pierwsza?
EDIT...
Jejku... Teraz kłębi się we mnei tyle myśli, że sama nie wiem od czego by tu zacząć. Więc może tak... Lubię Nadine. Mimo, że całowała się z Bilem, mimo, że to Elli powinna się z nim całować, to jednak ją lubię. Stworzyłaś naprawdę fajną postać, lubię jej charakter, odrobinkę jestem do niej podobna czasami.
Poza tym lubię Billa z tego opowiadania, bo jest taki jaki powinien być. ten, którego mamy okazję podziwiać w prasie tudzież telewizji nie zawsze staje na wysokości zadania. A Twój Bill jest naprawdę fajny. Nie idealny, nie przypomina romantycznego księcia z bajki, normalny chłopak z problemami i radościami.
I Syriusza lubię
Biedna Elli, dobrze, że tego nie widziała. Ja się już nie mogę doczekać następnej części. Swoją drogą musi się czuć samotna, skoro tak dawno się z Billem nie widziała...
I nie wiem Loreley co Ty chcesz od tej części. Naprawdę śliczna była i cudownie się czytało. Ja nie mam żadnych zastrzeżeń
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 28-02-2007, 21:19 Temat postu: |
|
|
Ała... Muszę odetchnąć chwilę, te emocje, kurczę...
Jesteś niesamowita, w dodatku piszesz tak płynnie, podczas kiedy mój tekst jest zawsze dziwnie poszarpany, a niektóre fragmenty jakby nie pasowały do reszty.
Niby długa część, a tak szybko się skończyła, jestem niepocieszona.
Ale ślicznie było, bardzo, tak romantycznie i zmysłowo.
Tylko zła jestem (jak na starego zboczucha przystało) że nie dałaś tego w +15, bo jak mniemam tu nie ma się co spodziewać czegoś więcej
Odnosząc się do tego co napisałaś na wstępie, nie wiem co tam jeszcze w życiu robisz dobrze, ale piszesz wspaniale. Dobrze, to jednak za słabe słowo, aby określić Twoją twórczość.
Z niecierpliwością czekam na kolejną część no i oczywiście na Zapomnienie; o którym, jak sama nazwa wskazuje,troszkę zapomniałaś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Środa 28-02-2007, 21:37 Temat postu: |
|
|
Nie, nie zapomniałam o "Zapomnieniu". Postaram się w weekend napisać nowy odcinek. O ile najdzie mnie wena Nie wątpcie we mnie. Akurat o TH lubię pisać i co zaczynam, to kończę <Loreley chwalipięta>
He, he, a czy "nie ma się spodziewać czegoś więcej" to się jeszcze okaże
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 28-02-2007, 22:14 Temat postu: |
|
|
No wiesz...
Ja nigdy w Ciebie nie wątpię, tylko mogłabym czytać i czytać, dlatego tak się cieszę, kiedy pojawia się nowa część i tak tęsknie, kiedy długo jej nie ma.
Chciałam Ci jeszcze powiedzieć, ale zawsze zapominam, teraz mi sie własnie znowu przypomniało.
Strasznie brakuje mi tego avka, który nieodzownie kojarzył mi sie z Tobą, był jakoby takim Twoim atrybutem.
Chodzi mi oczywiście o tę dziewczynę z jaskrawymi oczętami, bo ten Bill to taki zwyczajny jest i taki pospolity, a tamta zielonooka była jedyna i niepowtarzalna.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sara Portman
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ
|
Wysłany: Środa 28-02-2007, 22:30 Temat postu: |
|
|
Nie podobało mi się!
Znaczy dobrze napisane, ładnie, zgrabnie i w ogóle.
Ale Ty (chyba) wiesz dlaczego. Elli. Koniec, kropka. Do Billa według mnie ma prawo tylko ona.
Dobra, powiem to. Nadine też polubiłam (ale tylko trochę!).
Pozdrawiam...
Sara Portman
PS: Nie ma to jak naprawdę inteligentny komentarz. No ale cóż, wybacz, nie mam czasu ochłonąć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aliss
Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Czwartek 01-03-2007, 13:45 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
I Syriusza lubię |
Po tym odcinku to ja lubię już jedynie Syriusza!
Loreley, błądzisz i grzeszysz. Nie rób nam tego! Ale z tego Billa to jednak ślepy kretyn.
Ty VIP-ie! ale ci zazdroszczę. Mi kasy na vipa nie dali, bo, cytuję: "co, to tam inną muzykę słychać?!"
Ok, przeczytam sobie jeszcze raz i jeszcze się chwilkę posmucę, ale mam nadzieję, że nawrócisz Billa i Elli wróci do łask! trzymaj się ciepło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jo
Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 02-03-2007, 16:39 Temat postu: |
|
|
Komentuję trzy ostatnie odcinki, bo sobie narobiłam zaległości.
Więc tak:
- biedna Elli chyba jak wszyscy muszę się nad nią trochę poużalać. Naprawdę mi jej szkoda. Kocha Billa a on nic. Te jej próby poznania rywalki przez jej książkę smutne bardzo I to że zostały jej tylko rysunki Billa bo on sam już się nie pokazuje a wcześniej to ona była tą ważną do której Bill przychodził, której się zwierzał. Straszne, ale jak prawdziwie opisane.
- Bill, jak to Bill taki "Billowaty" tj moim skromnym zdaniem myślący tylko o sobie. Taki; jestem Ja potem długo długo nic i cała reszta.
- jeśli chodzi o Nadine to jest to bardzo dobra postać. Dobra dlatego że złożona (co zresztą zauważa Bill). Nie jest jednowymiarowa, czytelnik (czyli ja) nie wie co ma o niej myśleć, raz jej współczuję (że sama, że biedna, że głodna -skąd ja to znam )a innym razem jestem na nią wściekła, że tak naprawdę Bill jest dla niej tylko tytułową Inspiracją.
Jeśli chodzi o sceny to do moich ulubionych należy kłótnia z Tomem, scena w supermarkecie (ach to wybieranie produktu patrząc tylko na cenę ) a także ta gdzie Bill i Elli w tym samym czasie czytają książkę autorstwa Nadine - szkoda że tylko ona juz ich łączy.
Ja chyba najbardziej z tego opowiadania to lubię Syriusza
Pisz dalej nie mogę sie już doczekać dalszych części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 02-03-2007, 20:46 Temat postu: |
|
|
Ja chyba zacznę się i innych pod ta notką powtarzać...
Elli! No w zasadzie chyba nie muszę dodawać nic więcej.
Scena przerwana telefonem, nie podobała mi sie jak i kilku innym osobom. Nie wiem jakoś tak nie mogę sobie wyobrazić Billa z Nadine w takiej sytuacji, chociażby przez wiekową przepaść jaka ich dzieli.
Napisane jak zwykle dobrze, więc nie mam zastrzeżeń, ale mieszane uczucia co do samej treści.
Życzę weny
Witja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Sobota 03-03-2007, 17:55 Temat postu: |
|
|
Jej...
Ta część była taka... Inna.
Naprawdę bardzo ładna.
Chociaż przeczytałam już tyle różnych dzieł twojego autorstwa to nadal nie mogę wyjść z podziwu nad twoim wielkim talentem. Piszesz tak lekko, realistycznie, że oczy same pochłaniają kolejne literki, a umysł je przetwarza w zastraszającym tempie...
Po prostu uwielbiam to opowiadanie. Wszystkie twoje opowiadania były dobre na czele ze ,,Światłami Amsterdamu" i ,,Bal na Titanicu" ale to bije je na głowę. Nie wiem dlaczego tak sądzę, ale tak jest i nic tego nie zmieni.
No patrz. I chyba przez ciebie dostałam kopa natchnienia, zaraz otworzę Worda i skończę IV część Pestki
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na nowość,
Reszta jest milczeniem...
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Niedziela 04-03-2007, 9:57 Temat postu: |
|
|
Matko
Ja nie zauważyłam nowej części?
Oł.
Chyba sie za bardzo zaczytałam w tych opach co w achwiv już są
Bosko, bosko.
Idę do kościoła sie nawracać a potem koment myślę.
EDIT
I sie nie nawróciłam... xD
To przez Wasze opowiadania, o!
Ale Loreley...
Szlag by Cie trafił, wiesz
Znowu nie wiem co napisać buahahaha
Dobra, uspokajam sie bo przecież to nie jest komedia tylko poważna sprawa.
*wpada w poważny ton*
Dobra, dobra xD
A więc co do części...
Co Ci tu powiedzieć choleeeeeera.
Błędów nie było, błędów nie było, błędów nie było...
Do niczego nie moge sie przyczepić
Ale ta część...
Jak zwykle wprowadziłaś mnie do swojego świata.
Ich świata.
Wszystko było zarazem tak prosto napisane i z kolei tak pięknie, że...
Nie mogłam sie oderwać.
A powiem Ci, że w połowie poleciał UEDW na Vivie!
Normalnie z piskiem bym sie rzuciła, a tu...?
Nie mogłam sie oderwać
Ale walić to xD
Lubie Syriusza, wiesz?
Kojarzy mi sie z moim kotem
I polubiłam Nadine.
Jednak się przełamała a opis ich pierwszego pocałunku był po prostu... niesamowity.
Taki delikatny, aż mnie ciarki przeszły, a przecież to tylko pocałunek...
Ale czy tylko?
Nie wiadomo do czego by doszło gdyby nie telefon...
Myślałam, że coś z Elii jeszcze bedzie, ale widze, że on kompletnie wpadł.
I ona chyba też.
Po prostu nie moge wyrazić słów zachwytu nad tą częścią.
Po prostu sie nie da!
Chyba jedna... z najpiekniejszych jakie kiedykolwiek napisałaś.
Chyba nie wytrzymam z ciekawości...
Naprawdę było cudownie Loreley.
Jak to się dzieje?
Pisz, bo masz talent.
Pisz bo masz nas i czekamy.
Ale pisz przede wszystkim dla siebie.
Życze weny
EDIT2
To jest najpiękniejsze.
Przy tym mam ochote siąść i płakać.
I mi się kojarzy z czymś.
Piękne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Środa 07-03-2007, 19:16 Temat postu: |
|
|
Obiecałam, że na pożegnanie ze starym forum odpowiem na komentarze pod wszystkimi swoimi trzema aktualnie pisanymi opowiadaniami. A zatem:
~ Falka - dzięki, że zawsze, pod każdym odcinkiem mogłam liczyć na Twój komentarz, i to pozytywny. Ja też lubię Nadine, i też chwilami jestem do niej podobna. Nawet nie umiem się zdecydować, którą z nich bardziej lubię: Nadine, czy Elli. Ale że koncepcja opowiadania już ukształtowana, a Bill jest jeden, któraś z nich na końcu zostanie sama. Albo obie
~ Beata - Ty też mi zawsze towarzyszyłaś, dziękuję Jak już napisałam, nie wiadomo, czy na pocałunku się skończy. Powiem tylko, że już od dawna jest napisana jedna z ostrzejszych scen, która będzie w dalszej części tego opowiadania
A avatar z tą dziewczyną...? Może jeszcze kiedyś się pojawi, ale tego Billa też lubię
Natomiast co do nowego odcinka "Zapomnienia", to już na nowym forum. Mam nadzieję, że Ty też się tam pojawisz
~ Sara Portman - chyba powinnam Cię zacząć nazywać Oficjalnym Adwokatem Elli Boję się, że w najbliższej przyszłości możesz mnie 'znielubić' jeszcze bardziej...
~ aliss - Bill może i jest ślepy, co nie znaczy, że kiedyś nie odzyska wzroku; może po prostu potrzeba mu dłuższej terapii xD
A z tego VIP-a to się wcale nie cieszę teraz, bo mam beznadziejne miejsce w ostatnim rzędzie. Chłopaków to chyba zobaczę stamtąd jako małe punkciki na scenie...
~ Jo - no i kolejna obrończyni Elli! Ale miło, że Ci się podoba Nadine. Widzę, że w kwestii jednowymiarowych postaci mamy podobne zdanie^^ Jak już gdzieś pisałam - najgorsze postacie to takie, które się nie zmieniają przez cały czas trwania akcji opowiadania.
Dzięki za komentarz
~ Witja - hmm, Billa i Nadine faktycznie wiele dzieli, w tym wiek. Ale nie wiem dlaczego, gdy wyobrażam sobie dziewczynę prawdziwego Billa, to też widzę ją jako starszą od niego. Może nie aż o sześć lat, ale starszą. Kto jednak wie, jak potoczy się ich związek...? Oprócz autorki oczywiście;)
Dzięki za komentarz
~ Teallin - no i jak, dostałaś tego kopa do pisania? Widziałam nową część "Pestki", więc chyba jednak tak. Mój talent? czasem bardzo w niego wątpię, ale ja już taka jestem: zawsze uważam, że mogłabym pisać lepiej. Miło mi jednak, że ktoś mnie docenia. Dziękuję
~ Luthies - witam nową czytelniczkę! Bardzo mi miło, że osobie, która nie jest fanka TH i nie ukrywa tego faktu, podoba się moje opowiadanie. To tylko bardzo dobrze świadczy o Tobie: że potrafisz się wspiąć ponad głupie podziały i stereotypy. Dziękuję za przeczytania Inspiracji, komentarz i umieszczenie tego opowiadania w spisie najlepszych
~ Tajniaczka - jak czytam Twoje komentarze, to rogal mi z gęby nie schodzi. Piszesz tak entuzjastycznie i spontanicznie, dzięki!
Eh, ja bym zaraz poleciała UEDW obejrzeć Chyba jedyna jesteś, która lubi wszystkich bohaterów, bo niektórym na liście ulubionych został już tylko Syriusz xD Aha, gdybym ja miała kota, to nazywałby się właśnie Syriusz. Jak tylko będę kiedyś mieć własny dom (o ile w ogóle to kiedyś nastąpi), to od razu sprawię sobie kota.
Nie bój się, pisać będę. Chyba, że pewnego dnia ktoś mnie radykalnie sprowadzi na ziemię i powie, że robię to jednak beznadziejnie... Ale co tam: i tak się nie będę przejmować xD
~~~~~~
Dziękuję bardzo wszystkim osobom, które zamieściły swój komentarz pod jakimkolwiek odcinkiem Inspiracji. Oczywiście opowiadanie trafi na nowe forum. Zamieszczę tam wszystkie dotychczasowe odcinki oraz będę pisać nowe. I mam nadzieję, że będziecie tam nadal towarzyszyć Billowi, Elli i Nadine w ich niełatwej drodze.
Wszystkie dotychczasowe komentarze skopiowałam sobie na pamiątkę. Będę sobie je czytać w chwilach zwątpienia i gdy złapię doła.
Dziękuję i pozdrawiam
Loreley
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Środa 07-03-2007, 19:41 Temat postu: |
|
|
Loreley, no ja myślę, że przeniesiesz wszystkie opowiadania na nowe forum, bo jak nie, to ja się załamię. Wieloczęściówki bez Inspiracji to po prostu... I zamieść też te opowiadania, które zakończyłaś Na nowym forum dobra twórczość na wagę złota.
Ale one nie mogą obie zostać same. No chociaż jedna niech go ma przy sobie Single są fajne, ale happy endy w opowiadaniach jeszcze lepsze
I mogę Ci obiecać, że na nowym forum to ja Cię tez nie opuszczę. Jesteś na mnie skazana, bo ja kocham Twoje opowiadania xD.
Przepraszam za ten durny komentarz, ale mam dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój i samo mi się tak pisze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Środa 07-03-2007, 19:49 Temat postu: |
|
|
Tak też myślałam, żeby przenieść wszystkie opowiadania, łącznie z tymi skończonymi, nawet, gdyby miały od razu trafić do Archiwum, jeśli coś takiego tam będzie. Ha, ha, to Wy będziecie na mnie skazani. Na wszystkie moje dziewięć opowiadań o TH (tu i w +15)
Falka, tutaj pełnego happy endu być i tak nie może - któraś siłą rzeczy zostanie sama, bo żadnych wesołych trójkącików to ja nie przewiduję xD Ale zobaczymy, zobaczymy już na nowym forum;)
Ja też mam dziś dobry humor, mimo iż zmagam się z dwoma pracami pisemnymi. Już się nawet pogodziłam z tymi przenosinami na inne forum. Może czas zmienić ten podpis...?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 07-03-2007, 20:20 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że musisz wrzucić wszystkie opowiadania, nawet te skończone i z archiwum np. "Nasz pierwszy, ostatni raz". Ja napewno napiszę o nich swoją opinię na nowym forum. A to, że zawsze jestem z Twoimi opowiadaniami? To normalne, oczywiste, jak mogłabym nie być? Przecież dla mnie, jesteś najwspanialszą pisarką na tym forum. Uwielbiam Twój styl, wspaniałe pomysły na opowiadania, tę subtelność i czar w opisach. Wszystko co tworzysz, jest cudowne, a ja zawsze będę Twoją czytelniczką.
Jeśli zaś chodzi o "Inspiracje" to może na nowym forum umieścisz je w +15, skoro juz stworzyłaś tę "ostrzejszą scenę". Aj, nie doczekam się. No i to chyba jasne, że się pojawię na nowym forum, choćby dlatego, że pójdę tam za Tobą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|