Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

INSPIRACJE (odc. 13: 28. II.)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 0:09    Temat postu:

Przemyślenia, uczucia, dylemety...
Jestem pewna, ze tego nigdy nie zabraknie w Twoich tekstach.
Aż kipią mądrością, dojrzałością i emocjami.
Jak to dobrze, że tu jesteś Loreley...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madzia_m




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 671
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Środa 01-11-2006, 18:17    Temat postu:

Śliczna część, śliczne opowiadanie. Nie muszę chyba pisać, że bardzo mi się podobało?
Jedno drugie inspiruje i dzięki sobie piszą. Połczyło ich wyjątkowo i to jest najważniejsze. Jedyne słowo, które mi się teraz nasuwa - "pięknie". Jestem pod wrażeniem.

Loreley napisał:
Popatrzyła na niego uważnie. I nagle zobaczyła w nim kogoś podobnego sobie. Niespokojną duszę, ogarniętą pragnieniem podzielenia się z kimś swoimi myślami. Ale nie z kimś przypadkowym, tylko z osobą, która zrozumie, która myśli i czuje podobnie. Dla innych zamkniętą w sobie, taką, co to ukrywa kartki z wierszami pod poduszką i ciągle skrobie coś na marginesach zeszytów, często niezrozumianą i wyśmiewaną, jednak dla podobnych sobie – emocjonalnego ekshibicjonistę.
Nie spodziewała się, że ten młody gwiazdor jest taki.


Bardzo mi sie spodobał ten fragment. Ten opis sam w sobie jest taki przyciągający. Właśnie tacy ludzie mnie intrygują i ciekawią. Są inni i na tym polega ich ogromna wartość.

Loreley napisał:

Ty jesteś jak ja, Bill, pomyślała.
Współczuję ci, dodała zaraz potem.


Również te słowa przykuły moją uwagę. Nie wiem dlaczego, ale po ich przeczytaniu nagle zrobiło mi się dziwnie smutno, lecz nie w negatywnym odczuciu. Trudno mi to określić...


Z utęsknieniem czekam na kolejną część, a jeszcze dziś postaram się zabrać z Twoje "Światła"...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 19:24    Temat postu:

Ładnie...
Taak mieszkanie w samotności napewno ma swoje uroki, ale więcej wad. Sama nie wiem... Zawsze właśnie tak wyobrażałam sobie dorosłość: późne wracanie do pustego domu, włączenie telewizora i odbieranie wiadomości na sekretarce...
Cóż Wink
Podobają mi się relacje pomiędzy Billem, a Nadine. Są takie... Przepełnione adrenaliną? Nawet kiedy piszesz wszystko spokojnym rytmem wyczuwa się w tym wszystkim takie swojego rodzaju napięcie. W oczekiwaniu na kolejne słowa, zachłannie spijane z ekranu monitora.
To jest to co lubię...
Uwielbiam twój styl pisania

Reszta jest milczeniem...

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 16:26    Temat postu:

Bardzo piękna część.
Zastanawiam się, dlaczego Tom, chce rozmawiać z Elli o Billu.
I podobaja m się relacje między Nadine, a Billem. Mam wrażenie, że są świetnym materiałem na przyjaciół.
Ciepło mi się zrobiło, kiedy przeczytałam tą część. Własnie dlatego uwielbiam Twoje opowiadania, bo emanuje z nich ciepło.

Czekam na następną część i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 18:46    Temat postu:

fumiko --> ciepło Ci się zrobiło, jak czytałaś dwa ostatnie wersy? Hmm, ja postrzegam to nieco inaczej, bo to nie jest zapowiedź niczego dobrego. Wszak końcówka części pierwszej mówi, że Bill i Nadine są do siebie niebezpiecznie podobni. Ponadto oboje są silnymi osobowościami, a takim trudno się dogadać na dłuższą metę. Więcej nie powiem;) W każdym razie dzięki za komentarz:)

Hell's Angel --> dzięki serdeczne:) Żebyś Ty wiedziała, jak ja się niekiedy męczę z tymi opisami. Czasem idzie jak po maśle, ale bywa, że siedzę nad tym bardzo długo. Miło, że ktoś docenia moją pracę.

Beata --> dziękuję Ci bardzo:) Twoje komentarze naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczą. Staram się, by moje opowiadania coś w sobie niosły; bez moralizowania na siłę, ale też nie banalnie. A emocjonalność i takie analizowanie uczuć chyba mam w sobie. Może wrodzone?Wink

madzia_m --> Nadine jest w pewnym sensie artystką, ale taką, która się z tym nie obnosi, nie pokazuje całemu światu swojej 'wyjątkowości', 'inności'. Może trochę ma ze mnie. Nie odbierz tego źle, bo ja się za żadną artystkę nie uważam. Po prostu ma parę cech mojego charakteru, zresztą Elli też, ale inne. A co do Billa, to wierzę, że on też ma w sobie trochę 'artystycznej duszy', w końcu pisze piosenki, lubi rysować; nie może być pospolity.
Dzięki za komentarz i czekam na Twoją opinię o "Światłach Amsterdamu".

Teallin --> Och, adrenaliny w relacjach Bill-Nadine to z pewnością nie zabraknie. Jak już pisałam, oboje są silnymi osobowościami, a między takimi niekiedy jakby z definicji muszą strzelać pioruny;) A co do mieszkania w samotności... Ja przeważnie w weekendy siedzę sama w pokoju i niekiedy jest mi z tym dobrze (taka namiastka własnego domu, w którym się robi, co się chce i kiedy chce), a innym razem źle (nuda, a nie ma z kim pogadać, zwłaszcza jak znajomi też jadą do domu). Ale i tak wolę to niż tłok. Ja, podobnie jak Nadine, też raczej jestem typem samotnika. I dlatego piszęSmile
Dzięki za komentarz.

Falka --> O Tomie i Elli będzie w następnym odcinku (ale spoko, nie zakochają się w sobie ani teraz, ani potem, to mogę powiedziećWink Natomiast Bill i Nadine... Ich relacja będzie znaczniej bardziej skomplikowana niż taka zwykła przyjaźń, jaka w "Opoce" łączyła Billa i Elli. A i klimat tego opowiadania będzie trochę inny, bo tu myśl przewodnia, która może z czasem się ujawni, jest inna. Reszty nie powiem;)
Dziękuję za komentarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fumiko




Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 09-11-2006, 2:17    Temat postu:

Droga Loreley - mówiąc, że zrobiło mi się ciepło na sercu nie miałam na myśli zapowiedzi czegoś dobrego, raczej czegoś ekscytującego i trudnego... Wiem, co oznacza związek osób o podobnych, silnych charakterach... Nie jest to życie usłane różami, ale nie zamieniłabym go na żadne inne... Stąd to moje odczucie przy ostatnich wersach.

Przesyłam buziaki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Sobota 25-11-2006, 18:06    Temat postu:

Znowu tak długo to trwało. I obawiam się, że na następny odcinek również sobie poczekacie, bowiem jestem 'lekko' przygnieciona pracami do napisania i kolokwiami. Mam dość tego semestru. Chciałabym, żeby już była sesja, a najlepiej ferie. Taaak, marzenia ściętej głowy...

Z poniższego odcinka nie jestem w pełni zadowolona, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba choć troszeczkę. Zapraszam do czytania Smile
-----------------

Odcinek 8


* * *

- Po co chciałeś się ze mną spotkać? – Elli postawiała przed Tomem puszkę coli i usiadła naprzeciw chłopaka. Za wszelką cenę starała się nie okazywać zdenerwowania.
- Aby pogadać.
- O Billu?
- Dokładnie. – Tom otworzył puszkę i pociągnął łyk napoju. – Powiem prosto z mostu: wiesz, co się z nim dzieje?
- To raczej nie było proste pytanie. A odpowiedź chyba ty powinieneś lepiej wiedzieć. W końcu jesteś jego bratem.
- A ty przyjaciółką.
Elli spuściła wzrok i zaczęła nerwowo skubać skórki przy paznokciach. Jak ma powiedzieć Tomowi, że jego bliźniak ostatnio w ogóle się z nią nie kontaktuje? Fakt ten bardzo ją bolał, a Elli Himmler nie lubiła komukolwiek opowiadać o swoich zmartwieniach.
- Kiedy się z nim ostatni raz widziałaś? – Dredziarz najwyraźniej postanowił pomóc dziewczynie.
- Na afterparty po tym koncercie w Magdeburgu.
Wspomnienie koncertu spowodowało ukłucie w sercu Elli.
Ta dziewczyna w żółtym T-shircie...
- Dziwnie się zachowywał na imprezie – mówiła dalej. – Zamieniliśmy zaledwie parę zdań. Potem się już nie spotkaliśmy, wysłał tylko parę SMS-ów. Tom – spojrzała na gitarzystę ze słabo ukrywanym błaganiem w oczach – powiedz mi, co się dzieje z Billem. Martwię się, a nie chcę się mu narzucać. Wiesz, jak on reaguje, gdy ktoś próbuje wkraczać na jego terytorium.
- Wiem... Elli – Tom próbował starannie dobrać słowa – wydaje mi się, że on kogoś ma.
Dziewczyna zmartwiała, przed jej oczami zawirowały nagle szare plamy, a słowa Toma tysięcznym echem odbijały się wewnątrz głowy.
Ma kogoś... Ma kogoś... Ma kogoś...
- Jesteś... jesteś pewien? – Ogromnym wysiłkiem woli zdołała przezwyciężyć ścisk gardła.
- Pewny nie. - Tom popatrzył na nią spod przymrużonych powiek. – Ale tak przypuszczam. Wychodził dziś i nie chciał mi powiedzieć, dokąd. A gdy w końcu to z niego wydusiłem, dowiedziałem się, że idzie na spotkanie z jakąś Nadine. Słyszałaś kiedyś o niej?
- Nie. – Elli wydawała się kompletnie nieobecna duchem. – Bill nic mi nie wspominał o żadnej Nadine.
- Podobno zobaczył ją właśnie na tym koncercie w Magdeburgu. Fakt, coś mi tam wspominał po afterparty, ale nie miałem pojęcia, że oni się spotykają. Aż do dzisiaj.
Elli słuchała jednym uchem. Właściwie docierało do niej tylko jedno: Bill ma dziewczynę.
Nadine...
Teraz przynajmniej wiem, jak ona ma na imię... Ale co mi to daje...?
- El, Bill coś napomknął, że ta cała Nadine jest od niego starsza – mówił dalej Tom. – Cholera, martwię się o niego. Znowu wpakuje się w jakąś aferę. A potrzebne mu to teraz jak dziura w moście.
Elli, mimo iż nadal oszołomiona wiadomością o dziewczynie Billa, spojrzała na gitarzystę zdziwiona. Tom, ten słynny luzak Tom Kaulitz, który zdawał się kompletnie bezproblemowo podchodzić do życia, martwił się o swojego brata. Elli zawsze wydawało się, że to Bill jest poważniejszy, bardziej odpowiedzialny i to on dba, by jego nierozsądny bliźniak nie wpakował się w jakieś tarapaty. Ale widząc teraz twarz Toma, doszła do wniosku, że gdyby przyszło co do czego, starszy z braci bez wahania poszedłby za młodszym w ogień. Więź bliźniaków, którą chyba tylko oni sami są w stanie poczuć i zrozumieć.
- Ja nic nie mogę zrobić, Tom – powiedziała. – To życie Billa, nie mam prawa się wtrącać.
- Ale ty masz na niego wpływ. Przemów mu do rozsądku.
- Tom, jak ty to sobie wyobrażasz? – Elli popatrzyła na Kaulitza, jakby oczekiwał od niej, że w ciągu pięciu minut skoczy na księżyc i przyniesie mu stamtąd parę kamieni. Skala zadania była mniej więcej taka sama. – Mam ot tak, po prostu zapytać Billa, czy to prawda, że spotyka się z jakąś starszą do siebie dziewczyną, a potem poradzić mu, żeby z nią zerwał? Tego oczekujesz? Ty wiesz, czego ode mnie żądasz?
- Nie chcę, żebyś mu od razu radziła, aby z nią zerwał...
- Nie od razu? – Elli wpadła mu w słowo. Była coraz bardziej zdenerwowana. – Kiedy w takim razie? Za dwa dni? Tydzień? A może jak już mi powie, że nie chce mnie dłużej znać, bo się wpieprzam w jego sprawy?
- Może najpierw poszpieguj trochę... Powypytuj go...
- Nie będę nikogo szpiegować! – Elli wstała i podeszła do okna. Ręce się jej trzęsły z nerwów. Ta rozmowa zmierzała do nikąd. – Już ci powiedziałam, to życie Billa. Robi z nim, co chce. Spotyka się, z kim chce.
Tak mówiła, ale jej serce krzyczało coś zupełnie odmiennego. Całą duszą pragnęła, by Bill nigdy w życiu nie spotykał tej całej Nadine, aby ten koncert, na którym ją zauważył, nigdy nie miał miejsca, aby ona nie siedziała wtedy na tym przeklętym balkonie. Żeby to wszystko mogło się odstać, odwrócić, zdarzyć jeszcze raz, tylko inaczej.
Stała odwrócona tyłem do Toma, bojąc się, że chłopak zauważy w jej oczach brak pewności co do szczerości wypowiadanych słów.
- Elli, zależy ci na Billu? – usłyszała jego cichy głos po dłuższej chwili.
- Co masz na myśli? – odwróciła się. Serce biło jej w szaleńczym tempie, wydawało się, że za moment wyskoczy z piersi. Przecież Tom nie mógł wiedzieć...
Gitarzysta podszedł do szatynki.
- Jesteś bardzo fajną dziewczyną, Elli – stwierdził poważnie.
Nastolatka odruchowo cofnęła się o krok. Nie, żeby bała się Toma – mimo, iż byli sami w domu – ale takie deklaracje z jego ust wydały się jej nieco dziwne. Sława blond gwiazdy Tokio Hotel jako nałogowego flirciarza była rozlana szeroko i nawet Elli, która znała go osobiście, wierzyła, że jest w tym ziarno prawdy. Lubiła go, ale nie miała najmniejszego zamiaru wchodzić w jakieś bliższe kontakty.
Tom zauważył jej odruch i uśmiechnął się kącikiem ust, ale nie skomentował.
- Wolałbym, żebyś to ty była na miejscu tej Nadine – powiedział zamiast tego.
Elli poczuła się, jakby ktoś nagle wbił w jej ciało miliony maleńkich lodowych igiełek. Takich słów z ust Toma się za nic nie spodziewała!
- A ty co, w swata się bawisz? – zdobyła się na żartobliwy ton. Zabrzmiał on wyjątkowo fałszywie.
Tom nie pociągnął humorystycznego wątku. Utkwił w dziewczynie spojrzenie orzechowych oczu.
- Walcz o to, na czym ci zależy, Elli. Walcz, zanim nie będziesz już miała o co.
Zmartwiała. Boże, co on...?
- Dzięki za colę. - Zostawiając w pokoju kompletnie zdezorientowaną dziewczynę, skierował się ku wyjściu.
Za gitarzystą zamknęły się drzwi, a Elli nadal stała w miejscu, niezdolna do najmniejszego choćby ruchu, z myślami przemykającymi z prędkością światła przez oszołomiony mózg.

* * *

Bill jeszcze w chwili, gdy otwierał drzwi domu, miał dobry humor. Spotkanie z Nadine zdecydowanie było udane. Zwłaszcza był zadowolony i dumny, że pisarce spodobała się jego nowa piosenka. No, może jeszcze nie piosenka, ale tekst. Co prawda dziewczyna miała pewne zastrzeżenia, które wyszły w trakcie dalszej rozmowy, ale na pytania Bill, co by zmieniła, odpowiadała: „To twoje dzieło. Ja nic nie mogę ci dyktować, bo wtedy przestanie być twoje”. W czasie drogi powrotnej do domu Bill intensywnie myślał, co mógłby zmienić w tekście i już nasunęły mu się pewne konkluzje. Teraz chciał tylko zamknąć się w swoim pokoju i pisać.
- Przepraszam, czy mój brat gdzieś wychodził? – zwrócił się do dozorcy, który cały czas siedział w recepcji i dbał, by nikt niepowołany nie zakłócał spokoju lokatorów luksusowego apartamentowca.
- Wie pan... – Zwracanie się do szesnastolatka "per pan" było grubą przesadą, ale obowiązki służbowe do tego zmuszały. – Wie pan, że nie powinienem udzielać takich informacji. Prawa mieszkańców...
Bill poczuł, że trzeba zastosować inną taktykę.
- Gebhart – oparł łokcie o wypolerowany na błysk, mahoniowy pulpit i pochylił się ku dozorcy, uśmiechając się zadziornie – smakował ci ten koniak, co ci ostatnio kupiłem?
- Ale proszę pana...
- Daruj sobie tę tytulaturę. Koniak dobry był?
- Dobry – przyznał dozorca. – Ale on był za...
- Wiem, za co był – odparł Bill lodowato. Przekupywanie stróża weszło mu już w krew.
W zamian za ‘drobne’ podarunki Gebraht Tropp przymykał oko na wyskoki rozrywkowych bliźniaków Kaulitz. Butelka markowego koniaku poszła w zamian za wpuszczenie trójki kumpli na nocny maraton filmowy w dzień przed koncertem, choć David dał kategoryczny zakaz takich praktyk, twierdząc, że nastoletnie gwiazdy muszą odpoczywać. Jeśli menadżer myślał, że zapewni sobie nadzór nad Kaulitzami wynajmując im mieszkanie w strzeżonym apartamentowcu, to grubo się pomylił. Rezolutni szesnastolatkowie szybko ustawili się w nowej rzeczywistości.
- Ale ten koniak był drogi – zacmokał Bill. – Baaaardzo drogi. Wart chyba jeszcze tej jednej, małej informacji. To jak, Tom gdzieś wychodził?
Dozorca popatrzył na chłopaka uważnie. Układ z tymi dwoma był satysfakcjonujący dla obu stron, ale lepiej było nie nadużywać dobroci – i portfela – nastoletnich gwiazdorów.
- Wychodził, ale już wrócił. Jakieś pół godziny temu.
Bill wyszczerzył ząbki.
- Zawsze mówiłem, że z ciebie porządny gość, Gebhart.
Skierował się w stronę schodów. Dozorca powiódł za nim wzrokiem.
Co to za bracia, że jeden drugiego szpieguje?, pomyślał. Przypomniał sobie smak koniaku i dodał: Ale to może być opłacalne.

* * *

Bill otworzył drzwi do mieszkania najciszej jak potrafił. Wolał nie wchodzić w nową konfrontację z Tomem, bo echa południowej kłótni, gdyby się dobrze wsłuchać, dźwięczały jeszcze w eleganckich, nowoczesnych wnętrzach apartamentu. Chciał zamknąć się w swoim pokoju i zająć poprawianiem piosenki.
Nie było mu dane.
- I jak, spotkanie się udało?
Bill zajrzał do salonu, skąd dobiegł go głos Toma. Brat siedział rozparty w fotelu, pstrykając pilotem po kanałach telewizyjnych. Na swego bliźniaka nawet nie spojrzał.
- Daruj sobie te zgryźliwości – skrzywił się Bill. – Nie bawi mnie to.
- Przecież tylko pytam.
- Takim tonem, jakbyś zaraz chciał mnie zabić za to, że śmiałem się z kimś spotkać.
Tom wyłączył telewizor i zwrócił się twarzą w stronę brata.
- Nie chcę, żebyś władował się w jakieś tarapaty.
Choć ton jego głosu był spokojny, Bill poczuł, że złość zakipiała mu w żyłach. I znowu powtórka z rozrywki! Kolejne ‘dobre rady’ starszego o dziesięć minut brata, który najwyraźniej próbuje uzurpować sobie rolę ojca!
- Przestań pieprzyć takie głupoty! Co ty, do cholery, w matkę się bawisz?! Albo w Davida?!
- I czego się wydzierasz?! – Toma także poniosły nerwy.
- Bo mam dość tych twoich morałów! Jak będę chciał spotykać się z Nadine, to się będę spotykał, czy tobie się to podoba, czy nie!
Tom spostrzegł, że nie tędy droga. Po pierwsze, Bill był mistrzem kłótni – nigdy nie ustępował i nie był skory do kompromisu, a po drugie, jego niepokorny charakter powodował, że czarnowłosy często robił coś na przekór. Tak na zasadzie „Na złość mamie odmrożę sobie uszy”. A w tym przypadku „Na złość bratu będę się spotykał z Nadine”.
Blondyn odetchnął głęboko, w myślach licząc do dziesięciu.
- Widziałem się dziś z Elli.
Gdyby jakiś fotograf uchwycił teraz minę Billa, fanki miałyby niezłą okazję do śmiechu.
- Z Elli? A po co?
- Chciałem z nią pogadać.
- O mnie, prawda? – Wokalista powoli zaczynał odzyskiwać zimną krew. – Czy ty nawet moją przyjaciółkę musisz zadręczać?
- Przyjaciółkę? – Tom uniósł brwi w udawanym zdumieniu. – A kiedy się ostatni raz z tą, jak to mówisz, przyjaciółką widziałeś, co? Nie przypadkiem na afterparty w Magdeburgu?
- Do cholery najjaśniejszej, o co tobie chodzi?! – Bill zrobił dwa kroki w stronę brata. Tom w odpowiedzi na to wstała z fotela. Wyglądało, jakby szykowali się do bójki. – Moja sprawa, kiedy widuję się z Elli! Odwal się od niej! Nie wciągaj w te twoje gierki! A może chcesz z niej zrobić swoją kolejną zdobycz na jedną noc, co?!
Tom zazgrzytał zębami. Brat nigdy mu nie wypominał flirtów i krótkich znajomości z dziewczynami, a tym bardziej nie rzucał oszczerstw. Obaj wiedzieli, że łóżkowe przygody Toma są w znacznej mierze wymysłem, a gitarzysta jest uczulony na wypominanie mu wypowiedzianych kiedyś paru nieopatrznych słów.
Bill poczuł, że chyba posunął się trochę za daleko, ale nie przyznałby się do tego nawet pod groźbą średniowiecznych tortur.
- Jesteś ślepy jak kret, Bill – wycedził Tom. – Ślepy jak kret.
- Tak? A ty co, w okulistę chcesz się zabawić?
Blondyn spojrzał na swego bliźniaka z politowaniem, a potem wyminął go, rzucając jeszcze w progu:
- Uważaj, bo pewnego dnia możesz stracić wszystko. Przejrzyj na oczy, Bill.

* * *

Po policzku Elli spłynęła powoli jedna, mała łezka. Wyraz żalu, bezsilności, roztrzaskanych marzeń. Lecz ta łza to było nic w porównaniu z tym, co działo się w sercu dziewczyny.
Właściwie mogła się tego spodziewać. Przecież to była tylko kwestia czasu. Wiedziała, że kiedyś nadejdzie ten dzień, inny scenariusz był wielce nieprawdopodobny. Teraz wszystko ułożyło się w logiczną całość – jego brak czasu, suche SMS-y, dziwne zachowanie na tamtym afterparty.
Ma kogoś... Ma kogoś... Ma kogoś... Słowa Toma niemal nieprzerwaną kanonadą dźwięczały jej w uszach.
Oczywiście, to były tylko przypuszczenia gitarzysty, ale Elli w głębi duszy czuła, że przypuszczenia te są prawdziwe. A zresztą, czego ona oczekiwała? Przecież było jasne, że taki chłopak jak Bill Kaulitz nie będzie wiecznie sam, że znajdzie sobie dziewczynę, może nawet tę jedyną, o której zawsze marzył. Że to dla niej będzie jego ciepły uśmiech, iskry w jego oczach, delikatne dłonie, kruczoczarne włosy. Jego miłość.
Ból w sercu Elli eksplodował nową falą. Do pojedynczej łzy na policzku dołączyła następna. A potem jeszcze jedna... I jeszcze... I jeszcze...
Trzymane w ręce zdjęcie Billa przysłoniła szklista kurtyna.

c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Courtney




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa.

PostWysłany: Sobota 25-11-2006, 18:25    Temat postu:

1?
EDIT:
Bardzo, ale to bardzo ładnie. Dobrze dobierasz słowa.
I rzez czuje ból Elli jak i niepokój Toma.
Podoba mi się. I szkoda, że długo będziemy musiały czekac.
Lecz warto.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Sobota 25-11-2006, 19:21    Temat postu:

Przepiękna część... Tak mi się smutno zrobiło, kiedy ją czytałam.
Żal mi Elli, ale mam nadzieję, że Bill się kiedyś opamięta. Nie widzę Billa i Nadine jako pary. Ale to już tylko Twoja inwencja twórcza, któa notabene bardzo mi odpowiada.
Ślicznie było, bez błędów, styl doskonały.

Czekam na kolejną część i pozdrawiam

EDIT...

No właśnie, przeczytałam posta aliss i przypomniałam sobie, że miałam o dozorcy napisać. Świetny facet, bardzo mi się ta postać podoba Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mod-Falka dnia Niedziela 26-11-2006, 12:11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Niedziela 26-11-2006, 12:09    Temat postu:

Boże, jak mi żal kochanej Eli, jak żal ślepego kreta Billa, jego troskliwego brata i chytrego dozorcy, który ma ogromne szanse na popadnięcie w alkoholizm Smile

Kocham to opowiadanie, dzięki, że poświęcasz swój czas, żeby coś dla nas napisać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witja




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 26-11-2006, 12:40    Temat postu:

Piekne podobało mi się...
Zaniedbana przyjaźń, lub coś więcej to dlamnie nie obcy temat, więc jakoby utorzsamiam się z Elli. Szkoda dziewczyny.
Powiem że czytł mi się strasznie przyjemnie, to chyba przz te realistycznie opisane uczucia.
Życzę weny i mnóstwa czasu na pisanie...
Witja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondyna




Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 26-11-2006, 13:42    Temat postu:

Bardzo mi się spodobało Smile Czekam na następną część Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 26-11-2006, 15:26    Temat postu:

Niesamowicie dobierasz słowa i ukazujesz uczucia, ale to wiesz.
Współczuję Elli, czułam, że zaangażuje się, to było do przewidzenia, jak również to, że Tom odkrył jej uczucia.
W obliczu tego, jest zagubiona i bezsilna, w dodatku nie potrafi już ukryć swojego uczucia, ani walczyć z nim.
Ja również, nie widzę Billa w związku z Nadine.
Może wyniknie z tego jakiś romans, a może zostaną tylko przyjaciółmi, ale to już inwencja wspaniałej autorki.
Z uwagi na Twój brak czasu, cierpliwie będę czekała na dalszy ciąg.
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fumiko




Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 26-11-2006, 16:26    Temat postu:

Loreley, jak Ty to robisz, że nie mogę sie oderwać od Twojego opowiadania, mimo że powieki mam jak z ołowiu?

"Ból w sercu Elli eksplodował nową falą. Do pojedynczej łzy na policzku dołączyła następna. A potem jeszcze jedna... I jeszcze... I jeszcze...
Trzymane w ręce zdjęcie Billa przysłoniła szklista kurtyna." - piękne...

Piszesz tak ciepło i lekko... Biedna Elli, strasznie mi jej szkoda...
Tom wykazał sie rozsądkiem... no no no i tak się martwi o brata. Świetnie, że przełamałaś ten stereotyp Tomusia notorycznego podrywacza... choć nie pozbawiłaś go do końca tego atrybutu - i dobrze. Smile

Czekam na kolejną część i przesyłam Ci wielkiego buziaka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez fumiko dnia Czwartek 30-11-2006, 3:26, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Wtorek 28-11-2006, 20:32    Temat postu:

wietne opko xD Poprzednie też czytałam Świetne!
Napewno będę je dalej śledzić xD
Tylko coś żadko te notki Razz
Pozdrawiam Very Happy
Okla_xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara Portman




Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ

PostWysłany: Wtorek 12-12-2006, 8:31    Temat postu:

Przeczytałam najpierw "Opokę" i byłam nią szczerze zachwycona. Elli bardzo przypomina mi mnie z przeszłości. Mnie, tak jak ją, otworzył na ludzi przyjaciel. Szczery, wesoły, niezastąpiony. Aż pewnego dnia spotkało mnie to, co ją. I moje serce pękło. Bo ja w walce o jego uczucia nie miałam szans. Wstyd przyznać, ale nawet nie próbowałam. Zamiast tego, wolałam wyjść z twarzą, ale też z bryłą lodu, zamiast serca...
Zresztą nieważne. Mam nadzieję, że Elli będzie miała więcej szczęścia.
Co do Nadine - z nią mogę utożsamić się teraz. Nie będę pisać w jaki sposób, bo to nie jest tematem tego posta...

W każdym bądź razie, zachwyciła mnie Twoja twórczość. Błędów w niej naprawdę niewiele, choć rzucił mi się w oczy brak przecinków w kilku miejscach. Treść i opisy są zachwycające. Nic dodać, nic ująć.
Pozdrawiam...
Sara Portman


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 12:27    Temat postu:

Długo kazałam Wam czekaćWink Dlatego nie męczę zbędną gadaniną.
Z najlepszymi życzeniami noworocznym dla wszystkich czytelniczek - Loreley.

Specjalna dedykacja dla mojej kochanej Nati, która dziś obchodzi dziewiętnaste urodziny.
Niestety Georga obwiązanego czerwoną wstążką nie jestem Ci w stanie sprezentować, ale niech choć to będzie takim małym prezencikiem od ulubionej (podobno Twisted Evil ) kuzynki. HAPPY BIRTHDAY Zdrowko
----------------

Odcinek 9

* * *

Nadine zwiesiła głowę i potarła skronie. Ból głowy nie zmniejszył się – nadal pulsował tępo, a oczy piekły nieprzyjemnie. Trzy godziny przed komputerem i tylko półtorej strony zapisane. Kompletna porażka.
Stopniowo zaczynała wątpić w realizację literackiego pomysłu, który wpadł jej do głowy tamtej niespokojnej nocy. Straciła do niego natchnienie. Może nie był dostatecznie przemyślany, dopracowany, wycyzelowany? Może za szybko zasiadła do klawiatury, nie wiedząc tak naprawdę, co chce napisać?
Może sama wizja Billa to za mało?
Początkowe zainteresowanie chłopakiem gdzieś się ulotniło, wyparowała ta subtelna fascynacja. Nadine potrzebowała silniejszych bodźców, uczuć, które pochłaniają całą duszę, zniewalają, a jednocześnie wyzwalają umysł. Takich, które mogą być twórczą inspiracją.
Wstała od komputera, podeszła do regału i wyciągnęła stamtąd książkę w ciemnoszarej oprawie. „Sieć samotności”, jej debiutancka powieść… Pisana w niespokojnym czasie, opublikowana ogromnym kosztem. Wtedy była gotowa na wszystko, by tylko zrealizować swoje marzenie. A marzenie miała tylko jedno: być pisarką, zobaczyć swoją książkę na półce w księgarni. Udało się.
Otworzyła na pierwszej lepszej stronie.
„Boję się” – mówiła ustami głównej bohaterki. – „Boję się samotności i pustki, która przeżera mnie niczym rak. Każdego ranka budzę się, nie wiedząc, co ze sobą począć, co robić, aby zabić w sobie tę nicość. Nie mam nic. Wszyscy mnie opuścili, ale wiem, że to moja wina. Bo ja nie umiem się przywiązywać. Do nikogo i niczego, rozumiesz? Wszystkich zdradzam i porzucam. I nie potrafię tego w sobie zmienić. Jestem jak wampir, wysysam z ludzi życie, a potem wyrzucam niczym zużyte zabawki. I znów zostaję sama…”
Nadine zamknęła książkę. Od czasu, gdy pisała te słowa, minęły prawie cztery lata, a tak niewiele się zmieniło. Ona niewiele się zmieniła. Nadal była tą samą zimną egoistką, która nie potrafiła przywiązywać się do ludzi. Wolała towarzystwo kota i mówienie do samej siebie niż towarzystwo drugiego człowieka. Była niczym ten energetyczny wampir, do którego porównywała sama siebie bohaterka książki. Walczyła z tym pierwiastkiem w swojej duszy, chciała się zmienić, ale to było silniejsze od niej. Ludzie byli dobrzy, ale na krótką metę; potem ją męczyli i nudzili.
Czy z Billem stało się tak samo?
Niemożliwe, przecież znała go od niedawna. Był miły, sympatyczny, potrafiła z nim rozmawiać. No właśnie, ale czy to nie za mało? Nie wywoływał u niej tego niesamowitego dreszczu, nie czuła, że dzięki niemu może wszystko, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. A bardzo chciała, aby było inaczej.
Odłożyła książkę na miejsce. „Sieć samotności” to przeszłość. Ale jaka jest przyszłość? Nadine jej dla siebie nie widziała.
Wyciągnęła z paczki papierosa, zarzuciła bluzę i wyszła na balkon.
Magdeburski rynek tonął w światłach, z knajpek dochodziły wesołe głosy i brzęk szkła. Był piątek, więc ludzie się bawili. Ci ludzie, którzy mieli z kim wyjść ‘na miasto’, umówić się na piwo, czy wyskoczyć na całonocną imprezę. Ci, którzy nie byli uczuciowymi wampirami.
Nadine usiadła na parapecie i zapaliła papierosa. Cieniutka smużka dymu uniosła się z jej ust. A myśli niespodziewanie pobiegły w kierunku Billa.
Pomóż mi, pomyślała, może nawet wbrew samej sobie. Potrzebuję cię.

* * *

Bill po raz któryś z kolei czytał swoją nową piosenkę i wprowadzał kolejne poprawki. Chciał, by tekst był idealny. Usiłował nawet odtworzyć myśli, jakie opanowały jego umysł wtedy, w parku, gdy spotkał Nadine.
Właśnie, Nadine… To dla niej chciał uczynić tę piosenkę jak najlepszą, wykreślić z niej wszelki banał i pozostawić samą kwintesencję uczuć. Pragnął, by pisarka była z niego dumna. Czuł, że nigdy nie dorówna jej kunsztowi – co ciekawe, myślał tak, mimo iż nigdy nie przeczytał ani jednego napisanego przez nią zdania – ale starał się jak mógł. Nadine w dziwny sposób go fascynowała. Podziwiał sposób, w jaki potrafi mówić na każdy niemal temat, analizować otaczająca ją rzeczywistość, formułować myśli, których on nie był w stanie wyrazić słowami. Niekiedy wydawało mu się nawet, iż posiadła ona jakąś dziwną umiejętność czytania w myślach. Na swój sposób była też tajemnicza, co Billa frapowało. Lubił takich indywidualistów.
No, a poza tym była ładna, choć nie taką klasyczną urodą. Jej urok miał w sobie coś unikalnego, naturalnego, a nie wymuszonego makijażem, fryzurą czy strojem. I ta jej niesamowita charyzma, która go tak zainteresowała.
Ostatnio ciągle o niej myślał, zastanawiał się, jakby oceniła jego kolejne działania i pomysły, co by zrobiła na jego miejscu. W jakiś podświadomy sposób odwoływał się do jej autorytetu.
Rany, co się ze mną dzieje?, oderwał wzrok od kartki, bo i tak nic nie przychodziło mu do głowy, a myśli błąkały się gdzieś zupełnie indziej. Przecież nie mogłem się w niej… zakochać.
Nie chciał takiej ewentualności w ogóle przyjąć do wiadomości. Nie, nie mógł sobie pozwolić na miłość, zwłaszcza teraz, u szczytu kariery, tuż przed trasą koncertową. Nie mógł sobie pozwolić na związek ze starszą dziewczyną!
Czuł, że musi z kimś porozmawiać, bo inaczej zwariuje. A ponieważ Tom nie wchodził w grę, pozostawała tylko jedna osoba.

* * *

- No i zwyczajnie nie wiem, co mam zrobić. – Bill nerwowo obracał w dłoni puszkę Red Bulla. – Elli, proszę, poradź mi coś.
Siedzieli w pokoju dziewczyny, a przez otwarte okno wpływał orzeźwiający podmuch majowego wiatru. Ale nawet on nie był w stanie rozproszyć nieco przyciężkiej atmosfery. Bill był wyraźnie zmartwiony i podenerwowany, i to od momentu przyjścia. Niby na początku próbował zachowywać się jak zwykle, śmiać się i żartować, ale Elli znała go już wystarczająco długo, by wyczuć, że coś jest nie w porządku. W końcu zapytała. I dowiedziała się.
Opowiedział o Nadine Wiederfeldt, charyzmatycznej pisarce, ku której ostatnio ciągle biegły jego myśli. Opowiedział, potwierdzając tym samym podejrzenia Toma i obawy Elli. Z każdym jego słowem serce nastolatki ściskało się coraz mocniej, a kolejne marzenia pryskały jak bańka mydlana. Jedne za drugimi. Nie zostało już prawie nic. Ale mimo to Elli trzymała się dzielnie. Ani jeden mięsień jej twarzy nie drgnął, ani jeden gest nie był nerwowy, żaden błysk oczu nie zdradził tego, co się działo w sercu.
- Kochasz ją? – zapytała cicho.
- Nie wiem. – Bill wstał i oparł się dłońmi o parapet. – Ja już nic nie wiem. Ona jest taka… - przez chwilę szukał właściwego słowa – taka inna. Zupełnie różni się od dziewczyn, jakie poznałem do tej pory. Błyskotliwa, inteligentna, wyczulona na wszelkie sygnały… Niekiedy jak z nią rozmawiam, to mam wrażenie, że prześwietla mi mózg. Ale właśnie to mnie w niej fascynuje. Ta inność. Nie wiem, może to kwestia wieku?
Odwrócił się z powrotem w stronę Elli, jak gdyby oczekując od niej gotowej analizy psychologicznej Nadine, łącznie z receptą, w jaki sposób postępować z pisarką.
- A ile ona ma lat? – zapytała dziewczyna.
- Nie wiem – zakłopotał się Bill. – Nie pytałem. Jakoś tak głupio mi było. W każdym razie na pewno jest po dwudziestce. Zdążyła już wydać dwie książki, a przecież nie zaczęła publikować jako trzynastolatka… No i właśnie boję się, że ona traktuje mnie jak totalnego gówniarza, z którym można chwilę pogadać, ale który kompletnie nie nadaje się na… hmm… na partnera.
Elli poczuła się, jakby ktoś właśnie wbił jej w serce kolejny sztylet. Tkwiło tam już co najmniej kilka.
- Bill, ja ci nie jestem w stanie wiele poradzić – popatrzyła na niego smutno. – Nie znam jej, nie wiem, co myśli. A i ty sam musisz wszystko przemyśleć. Jeśli to tylko przelotna fascynacja, to lepiej daj sobie spokój, bo będziesz potem cierpiał. Ale jeżeli uznasz, że darzysz ją szczerym uczuciem, to… - wzięła głęboki oddech i zmusiła się do wypowiedzenia tych słów: - To walcz, Bill. Walcz o to, na czym ci zależy.
W ciemnych oczach chłopaka błysnęła nadzieja.
- Naprawdę tak uważasz?
- Tak. Miłość jest warta tego, by się o nią starać ze wszystkich sił. Niektórzy tego nie umieją i potem cierpią.
Zaaferowany i przepełniony szczęściem, nie zauważył goryczy przebijającej z głosu dziewczyny. Nie chciała gasić w nim tej radości, więc również zmusiła się do uśmiechu.
- Jesteś kochana, Elli – przytulił ją spontanicznie. – Zawsze mogę na ciebie liczyć.
- I zawsze będziesz mógł, Bill – szepnęła, wtulona w jego ramiona. – Zawsze. Cokolwiek się stanie.

* * *

Patrzyła jak Bill idzie ogrodową ścieżką w kierunku furtki, odwraca się ostatni raz i kiwa na pożegnanie, po czym wsiada do samochodu i odjeżdża. Dobrze, że był już tak daleko i nie widział łez powoli gromadzących się w jej oczach. Ostatnio stanowczo za często płakała z jego powodu, ale nic nie mogła na to poradzić. W szkole, przy babci, a zwłaszcza w jego towarzystwie starała się zachowywać normalnie, lecz w samotności mogła sobie pozwolić na chwilę słabości. A myślała o nim cały czas, czy była sama, czy też nie. W głowie ciągle miała jego obraz – roześmianego chłopaka z burzą czarnych włosów i spojrzeniem, od którego topniało jej serce.
Tak, kochała go. Przyznała się do tego sama przed sobą po długim okresie zmagań z własnym sercem i usilnych zaprzeczeń, jakie powtarzała do lustra, jak gdyby próbowała przekonać dziewczynę na szklanej powierzchni, że Bill Kaulitz to tylko przyjaciel. Nie udawało się.
Najgorsze było to, iż nie chciała tego uczucia. Wcale nie pragnęła się w nim zakochać, to uczucie po prostu się pojawiło. Nie, nie wybuchło nagle szaleńczym płomieniem, rozwijało się powolutku, dojrzewało, by w zakwitnąć oszałamiająco bujnie.
Kiedy się to zaczęło? Pamiętała ów dzień dokładnie. Był 22 grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem. Padał śnieg, wszystko było tak uroczo białe, niewinne. Ubierała właśnie małą choinkę w swoim pokoju, jednocześnie podziwiając urocza aurę za oknem, kiedy nagle w drzwiach pokoju stanęła matka i oznajmiła, że Elli ma gościa. Chwilę potem w progu stanął Bill. A konkretniej to nogi Billa, bo reszta zasłonięta była przez ogromnego białego pluszaka z czerwoną kokardą na szyi, którego chłopak trzymał w rękach. Do tej pory Elli uśmiechała się na wspomnienie swojej oszołomionej i niezbyt rozgarniętej miny, gdy jej oczom ukazał się tamten widok.
Bill przyniósł jej prezent gwiazdkowy – właśnie owego białego misia, kupionego w jakimś wielkim centrum handlowym w Berlinie. Dodatkiem do maskotki były wspaniałe i bajecznie drogie farby, o których mu kiedyś nieopatrznie wspomniała jako o swoim marzeniu.
A później siedzieli, popijali gorącą czekoladę, zajadali pierniki, a Bill z entuzjazmem opowiadał o wrażeniach z pierwszej poważnej trasy koncertowej Tokio Hotel. Jego oczy błyszczały szczerą euforią i nadzieją na jeszcze lepszą przyszłość. Zaśmiewał się do łez, opowiadając o reakcjach fanek, napisach na transparentach i krzykach wznoszonych podczas koncertów. Elli słuchała, grzejąc dłonie o kubek z czekoladą i ciesząc się jego radością. Za oknem padał śnieg i ziębił mróz, ale po sercu dziewczyny powoli rozlewało się rozkoszne ciepło. Wówczas jeszcze myślała, że to może sprawka tej czekolady…
Później jednak nie była już potrzebna ani czekolada, ani jakikolwiek inny ciepły napój. Bill coraz częściej gościł w myślach dziewczyny, a jej uczucia żywione w stosunku do niego zaczynały się robić coraz gorętsze. Próbowała to powstrzymać, wmówić sobie, że czarnowłosy wokalista jest dla niej tylko przyjacielem, tak jak wówczas, w październiku.
Nie mogę się w nim zakochać!, złościła się na samą siebie. Nie mogę!
Chciała udowodnić samej sobie, że jest inna niż reszta dziewczyn, które zachwycają się Billem Kaulitzem, często nawet go nie znając. Próbowała pokazać i sobie, i całemu światu, że można znać osobiście gwiazdora Tokio Hotel, darząc go wyłącznie uczuciami koleżeńskimi. Ponadto bała się reakcji Billa. Przecież on miał ją wyłącznie za przyjaciółkę i za to właśnie lubił! Za fakt, iż w jego obecności nie zachowywała się jak głupiutka podfruwajka, za to, że patrzyła na niego jak na zwykłego człowieka, a nie gwiazdę show biznesu. I ona sama miałaby ten stan rzeczy zniszczyć? Nie, nigdy w życiu! Już widziała zawód w ciemnych oczach Bill, gdyby ten dowiedział się prawdy. W uszach słyszała już jego słowa, które nigdy nie padły: „Jesteś taka jak wszystkie. A ja miałem cię za inną”. Wszystko by się popsuło, być może nawet Bill nie chciałby już mieć z nią nic do czynienia. Nie mogła dopuścić do takiej sytuacji, nie przeżyłaby tego. Dlatego kryła się ze swoimi uczuciami, które stopniowo rozwijały się w jej sercu. Bolało, ale przynajmniej Bill niczego ni zauważał.
Dlaczego się w nim zakochała? Przecież nie zawsze był ideałem, ba, do ideału było mu dość daleko. Egoistyczny, niecierpliwy, chcący mieć wszystko na „już, natychmiast”, nie zawsze mający dla niej czas. Widziała te wady, ale kochała tego wariata mimo ich istnienia. Za jego jeden uśmiech, ciepłe spojrzenie, wesoły żart była w stanie wybaczyć wiele. Może na tym polega miłość?
Wiedziała, że nie może liczyć na jego uczucie. Przecież nawet mu się nie podobała jako dziewczyna. Chyba w ogóle nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, że mógłby stworzyć parę z Elli Himmler. Tą zwykłą, pospolitą Elli, zamkniętą w świecie swoich rysunków. Elli nie lubiącą imprez, wypadów do klubów i całonocnych szaleństw. Jemu była potrzebna inna dziewczyna. I być może właśnie teraz ją znalazł.
Nadine.
Fascynująca, charyzmatyczna Nadine, z którą mógł porozmawiać o tekstach piosenek i zawartych w nich uczuciach. Starsza od niego, która dałaby mu oparcie, a jednocześnie umiała radzić sobie podczas długich dni samotności, gdy Bill koncertuje po Europie.
Nie był pewien swoich uczuć, bał się, wahał, a ona, Elli, sama pchała go w ramiona tamtej. Być może popełniała tym samym największy błąd swojego życia. Dlaczego zatem poradziła mu owo „Walcz o nią”? Odpowiedź była banalna do bólu: chciała, by był szczęśliwy. Jeżeli zatem jego szczęście miało na imię Nadine, Elli była gotowa poświęcić własne.
Boże, co za banał! Poświęcić szczęście! A cóż innego mogła zrobić? Nie umiała walczyć i tym samym skazywała się na cierpienie, ale wolała to niż żal w oczach Billa i: „Sorry, Elli, ale nic z tego nie będzie. Ja cię lubię, nic więcej”. Wtedy by cierpiała jeszcze bardziej, zraniona miłość byłaby większym upokorzeniem.
Elli była skazana na swoją niechcianą miłość, która pojawiała się w jej sercu i nie chciała zniknąć. Dziewczynie pozostawały tylko zdjęcia, nieliczne spotkania z Billem, maile, SMS-y i tworzone jedne za drugimi portrety chłopaka, skrzętnie ukrywane w zielonej teczce.
Dopóki Bill był sam, jakiś tam nieśmiały promyczek nadziei tlił się w jej sercu, ale przecież zdawała sobie sprawę, że taki chłopak jak młodszy Kaulitz kiedyś znajdzie sobie dziewczynę, a ową szczęściarą nie będzie ona. Teraz prawdopodobnie nadszedł ten moment.
Jednak obiecała, że zawsze będzie mógł na nią liczyć, bez względu na to, co się stanie. Zadeklarowała, że zawsze i wszędzie będzie go wspierała. I choć to sprawiało ogromny ból, Elli zamierzała obietnicy dotrzymać.
Tylko dlaczego te łzy są takie gorzkie?

c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Loreley dnia Wtorek 02-01-2007, 10:41, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 14:28    Temat postu:

Miałam taką cicha nadzieję, że niedługo dodasz coś do "Inspiracji" i kiedy dzisiaj weszłam na forum, aż się uśmeichnęłam z zachwytu.
Smutno mi się trochę zrobiło, czytając tą część... Żal mi Elli, bo jak każdy ma prawo być szczęśliwą, a z drugiej strony rozumiem Billa. Nie można sie w kimś zakochać na siłę...
Ale i tak wciąż po cichu liczę na szczęśliwe zakończenie. Bo Bill nie jest chyba do końca tak ślepy, żeby nie zauważyć Elli. No ale to Ty kreujesz te postacie, wszystko zalezy od Ciebie Very Happy
Bardzo mi się ta część podobała. Lubię postacie z tego opowiadania, sa takie realne... Czytając mam wrażenie, że je widzę.

I również życzę Ci wszystkie najlepszego w Nowym Roku Very Happy

Podrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
aliss




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 18:32    Temat postu:

To jest najcudowniejsza część ze wszystkich dotychczasowych Very Happy Bardzo chciałabym napisać mnóstwo pięknych, górnolotnych epitetów, ale nie jestem w stanie, i tylko ty na tym forum wywołujesz we mnie takie uczucie bezradności Smile Kocham to opowiadanie.

Szczęśliwego


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mala




Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: juz kazdy chcialby wiedziec

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 19:52    Temat postu:

Jaki idiot z niego
jak mogł akurat jej to powiedziec

Normalnie nie moge

część fajna
jak zwykle poryczalam sie
nie wiem dlaczego ale jakos wzruszaja mnie opowiadania

Smile

no i co tu duzo mowic

czekam na dalsze
ale dalej nie moge tego przetrawic
jak on mogl to wlasnie JEJ powiedziec!!!

Pozdrawiam Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 01-01-2007, 21:46    Temat postu:

Cytat:
A ponieważ Tom nie wchodził w grę, pozostawała tylko jedna osoba.


Zamarłam, kiedy to przeczytałam i głośno powiedziałam sama do siebie: " O nie..."
Chyba po raz pierwszy od niepamiętnych czasów miałam łzy w oczach przy lekturze. Bardzo smutny był ten odcinek, tak bardzo zrobiło mi się żal Elli, już sobie wyobrażam co musiała przeżywać ta biedna dziewczyna, aż chciałoby się ją przytulić i pocieszyć. Bardzo się wzruszyłam, kiedy czytałam o tym, jak rodziła się w niej ta miłość.
Tworzysz niesamowitą atmosferę Loreley, każde Twoje słowo, każdy opis uczuć uderza czytelnika w samo serce. To wielki dar umieć tak pisać.
Z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnej części, tylko bardzo się boję, że Elli ucierpi najbardziej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jo




Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 02-01-2007, 15:42    Temat postu:

Droga Lorelay.
Bardzo dużo pochwał napisali wszyscy piszący przede mną. Zgadzam się ze wszystkim. Świetnie piszesz, masz bardzo bogaty język, bardzo dobrze budujesz napięcie, czytelnik nie wie od kiedy siedzi z oczami wlepionymi w monitor i nie może się oderwać. Pierwszą część tj do odcinka 4 chyba czytałm już dość dawno i wtedy też komentowałam (na priv) więc teraz się skupię na tej częśći od 5 w górę, którą czytałam bardziej wnikliwie. Wielkim plusem tego opowiadania są postacie tworzone przez ciebie, są takie wyraziste i mocne. Szczególnie podoba mi się Elli, jej uczucia takie dokładnie opisane, takie prawdziwe, odrobinę przypomina mi nawet siebie samą, nie umie walczyć o uczucie chłopaka choćby nie wiem jak go kochała. A i jeszcze świetny Tom (mój ulubieniec Wink ) myślący o bracie, a nie tylko o leskach które da się poderwać, właśnie takiego go lubię. Dwa teksty urzekły mnie szczególnie: ten o narastaniu i przemijaniu manii wokół jakiegos zespołu (skąd ja to znam) i drugi o samotnośći z odcinka 7, a jeszcze nie mogę pominąć tekstu z książki Nadine z ostatniego odcinka - źle to wróży przyszłości Billa, gdyby związał się z Nadine - o ile autorka opisała własne doświadczenia (a autorka tj Nadine nie ty) A propo Billa nic mu nie ujmując to on jest tak ślepy, że nie widzi zakochanej Elli, że kret to przy nim naprawdę nie potrzebuje okulisty.
OK wystarczająco cię pochwaliłam teraz parę malutkich uwag, wyłącznie subiektywnych nie bierz ich do siebie za bardzo i pisz dalej Smile
Dwie małe literówki zauważyłam w jednym miejscu jest Nadin zamiast Nadine (chyba odcinek 5)
A w drugim przypadku zaczyna się nowe zdanie po myślniku z dużej litery odcinek też chyba 5.
A jeszcze określenie "mgliście określona przyszłość" (nie pamiętam który odcinek), według mnie powinno być mgliśćie NIEokreślona (ale tutaj to się czepiam)
Jeszcze rozmowa Billa z dozorcą (czy recepcjonistą) super tylko że jakoś tak nie bardzo pasuje do tego Billa, jakiego kreujesz, to nie pasowanie ciężko mi jakoś tak jaśniej wyjaśnić, po prostu najpierw filozoficzne rozważania z Nadine a potem taka luźna gadka. Dużo bardziej pasowałby mi tam Tom, właśnie z tą swoją dosadnością, zdecydowaniem, żeby chronić brata będzie uciekać się do takich nieczystych gierek - ale to znowu moja osobista reakcja.
A i jeszcze uja się wręćz muszę doczepić do jakiegoś drobiazgu bo bym chora była. W odcinku 5 jest opis spaceru Nadine z kotem, kot podróżuje w koszyku i do tego momentu ok, ale po co ten koszyk jest wyściełany tkaniną, przecież kot ma pazury to by ją podarł (koszyki do transportu kotów nie mają w środku materiału, wiem bo widziałam)
To już wszystko co miałam do powiedzenia (a raczej napisania)
Dziękuję z uwagę, jeśli oczywiście dotrwaś do końca tej przydługiej wypowiedzi.
Masz we mnie kolejną wierną czytelniczkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Wtorek 02-01-2007, 17:12    Temat postu:

Czas na odpowiedzi Smile

~ Falka --> Mi też było smutno jak pisałam ten odcinek, zwłaszcza historię Elli. Cieszę się, ze Ci się podoba. Myślałam, że negartywnie zareagujecie - Ty i inne czytelniczki - na pomysł, by Elli zakochała się w Billu. Bo przecież "jejku, następna zakochana w Kaulitzu; nuuuudyyy". Ale jak dla mnie to jest taka inna miłość. Ukryta, chcąca przede wszystkim szczęścia drugiej osoby. Co nie znaczy, że Elli wiecznie będzie nieszczęśliwa. Może pewnego dnia otrzyma swoją nagrodę Wink
Dziękuję Ci za komentarz. Na Ciebie zawsze mogę liczyć Smile

~ aliss --> Embarassed Mi akurat ta część podoba się średnio, choć nie mogę powiedzieć, że jestem z niej kompletnie niezadowolona, bo gdyby tak było, to odcinek nie znalazłby się na forum. Nie musisz pisać wielu górnolotnych epitetów, wystarczy mi świadomość, że czytasz i że Ci się podoba.
Dziękuję Smile

~ mala --> Bill to jest po prostu typowy facet (przynajmniej w tym opowiadaniu Twisted Evil ) - nie zauważa pewnych gestów, wyrazów twarzy, drugiego dna słów. Nie zwraca na to uwagi. Elli traktuje wyłącznie jak przyjaciółkę. Nawet mu do tego farbowanego łba nie przychodzi, że dziewczyna czuje do niego coś więcej. Co nie znaczy, że nie zacznie tego zauważać w przyszłości Wink
Dzięki za komentarz Smile

~ Beata --> Bardzo mi miło, że tak na Ciebie podziałał ten odcinek. To znaczy, nie że chciałabym Cię zobaczyć we łzach, tylko zaszczytem dla każdego autora jest, gdy czytelnicy emocjonalnie reagują na jego twórczość. Najgorsze opowiadanie to takie, które ani ziębi ani grzeje, obok którego przechodzi się obojętnie.
Elli rzeczywiście teraz cierpi, ale może jest to droga przez ciernie do gwiazd Wink
Dziękuję za piękny komentarz.

~ Jo --> Po pierwsze, witam nową czytelniczkę; po drugie, dzięki że swój pierwszy komentarz, na dodatek tak wnikliwy, poświęciłaś mojemu opowiadaniu.
Miło mi, że podobają Ci się postacie. Tom... Hmm, mi się wydaje dziwny, właśnie taki 'nie-Tomowaty'; ta troskliwość do niego trochę nie pasuje, ale stereotypy są nudne, więc pokusiłam się o przeróbkę osobowości Pana Wiecznego Podrywacza.
Rozmowa z dozorcą... Och, Bill nie może być takim domorosłym filozofem, bo by wszystkich zanudził na śmierć. W wywiadach jest zwykle radosny i gadatliwy, więc chciałam pokazać także tę cechę jego charakteru.
Uwaga o koszyku dla kota zwaliła mnie z nóg Fakt, nie byłabyś sobą, gdybyś się nie doczepiła do czegoś podobnego (pamiętasz storczyki? Twisted Evil ). Nadine po prostu bardzo kocha swojego kota i chce, żeby mu było wygodnie Grey_Light_Colorz_PDT_42

Dziękuję Wam wszystkim za komentarze. Na zakończenie powiem jeszcze tylko, że ostatnio znów mam ochotę pisać "Inspiracje" (przez pewien czas, przyznam, trochę mi się odechciało); zrobiłam sobie nawet plan akcji - choć nigdy takowych nie tworzę - do piętnastego odcinka. Postaram się, mimo zbliżającej się sesji, dodać w najbliższym czasie nowy fragment.
Pozdrawiam serdecznie
Loreley


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 02-01-2007, 19:50    Temat postu:

No moja droga, obok żadnego Twojego dzieła nikt nie jest w stanie przejść obojętnie. To co tworzysz, wzbudza niesamowite emocje, doprowadziłaś mnie do takiego stanu, że kiedy widzę nowy odcinek, bądź jakieś nowe opowiadanie Twojego autorstwa, otwieram je z bijącym sercem, a potem nie istnieje już nic. Jestem tylko ja i Twoi bohaterowie, ich problemy i troski, które razem z nimi przeżywam, wpatrzona w ekran monitora.
Jak przeczytałam, że będą częściej odcinki, aż podskoczyłam na krześle z radości.
Bardzo dziękuję Ci za to Loreley


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara Portman




Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ

PostWysłany: Środa 03-01-2007, 17:25    Temat postu:

To opowiadanie zaczyna mnie irytować. Nie dlatego, że jest złe (bo nie jest!), tylko dlatego, że przypomina coraz bardziej moje życie. Ja zrobiłam tak jak Elli, zostałam jego przyjaciółką. Wytrzymałam ponad cztery lata, a potem już nie miałam siły. Zerwałam znajomość (wcześniej cośtam mu powiedziałam, że go kocham, jednak nie czekałam na jego opinię o tym). Mam nadzieję, że Elli wyjdzie z tej sytuacji jakoś inaczej... lepiej.
Pozdawiam...
Sara Portman


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin