|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 18:26 Temat postu: INSPIRACJE (odc. 13: 28. II.) |
|
|
Pomysł na to opowiadanie chodził za mną długo. Powiem od razu, że nie wiem, czy dam radę je dokończyć. Bedzie bowiem raczej długie i trudne. Może się zatem okazać, że pewnego dnia po prostu dam informację, iż nie piszę dalej. Na razie jednak jest dla mnie czymś wyjątkowym, a raczej takim ma się stać w zamyśle.
O czym będzie? O miłości, ale nie tylko. Także o przyjaźni, konsekwencjach podejmowania wyborów, walce z przeciwnościami losu i samym sobą. A przede wszystkim o tym, jaką drogę trzeba przejść, aby wspiąć się na szczyt swoich możliwości.
Niejako wstępem do tego opowiadania jest mój drugi tekst OPOKA, więc lepiej najpierw przeczytać tamten, jednak nie jest to absolutnie niezbędne.
Serecznie zapraszam do czytania.
-------------------
INSPIRACJE
Ile jesteś gotów wytrzymać, by stworzyć dzieło swego życia...?
Odcinek 1
PROLOG
* * *
Zegar niedawno wybił północ. Za oknem oświetlonego tylko blaskiem nocnej lampki pokoju wył wiatr, jak gdyby zbierało się na śnieg, choć był to już kwiecień. Jednak siedzący na łóżku szczupły, czarnowłosy chłopak nie zwracał uwagi na aurę za oknem. Dla niego w tej chwili liczyło się tylko jedno: leżąca przed nim książka w jasnobeżowej okładce, z obrazkiem przedstawiającym zarys postaci kobiety z rozwianymi włosami stojącej na plaży. Książka pachniała nowością – tym specyficznym zapachem świeżego papieru i tuszu, który potem stopniowo się zaciera w miarę, jak ludzkie dłonie dotykają kartek. Czym częściej się to dzieje, tym prędzej woń nowości niknie. Książka przestaje być samoistnym bytem, staje się własnością.
Chłopak przewrócił okładkę. Zaraz za nią, na białej stronie widniały napisane nieco niewyraźnym pismem słowa: Dla Billa Kaulitza, mojej Wiecznej Inspiracji oraz autograf autorki. A także jedno krótkie: Dziękuję.
Wyciągnął dłoń i delikatnie przesunął nią po kartce. Popatrzył na imię i nazwisko wypisane czarnym atramentem.
- Co by było, gdybym cię nigdy nie spotkał…?
CZĘŚĆ 1
ŁĄCZĄCE SIĘ DROGI
Czasem wszystko jest kwestią jednego spojrzenia...
* * *
Nadine Wiederfeldt przeciągnęła się na krześle i pomasowała sobie kark cały zesztywniały od długotrwałego unieruchomienia. Zawsze, gdy zbyt długo siedziała przed komputerem, bolały ją plecy i szyja. Ale no cóż – taka praca. Redaktor naczelny zwykle chciał mieć wszystko „na wczoraj”, więc nie mogła sobie pozwolić na pisanie ręcznie, a potem przepisywanie całego tekstu.
Zamknęła plik, bo zdecydowanie nie miała dziś weny twórczej. Dwie strony w ciągu ponad półtorej godziny – żałosne! Pociągnęła ze stojącego na biurku kubka łyk zimnej już zupełnie kawy i machinalnie podrapała za uchem czarnego kota, który w międzyczasie wskoczył jej na kolana.
- Jak tak dalej pójdzie, Syriusz, to niedługo nie będzie nas stać nawet na suchary.
Zwierzak zamruczał i skierował na swą panią żółto-zielone ślepia.
- Jesteś głodny, no nie? – powiedziała, doskonale rozumiejąc ten wzrok. – Złaź, dam ci Whiskasa. No już, złaź…
Poruszyła nogą, zmuszając kota do zeskoczenia na podłogę. Wstała i skierowała się do niewielkiego aneksu kuchennego, zabierając ze sobą kubek z resztką kawy. Dołączył on do niezgorszej już kolekcji innych naczyń, sztućców i garnków stojących w zlewie.
Zmywanie zdecydowanie nie zaliczało się do ulubionych zajęć Nadine. W ogóle nie lubiła domowych obowiązków, uznawała bowiem, że skoro mieszka sama, to nikomu nie przeszkadza ewentualny bałagan.
Właściwie kochała tylko jedno zajęcie – pisanie. Było ono jej pasją, a zarazem sposobem na życie. Najchętniej zajmowałaby się wyłącznie książkami, ale niestety proza życia zmuszała ją do imania się także innych, na poły literackich przedsięwzięć. Tworzyła więc cykliczne felietony i recenzje w jednej z lokalnych magdeburskich gazet; nie gardziła też innymi zleceniami. Uważała, że różnorodność twórcza nie jest czymś złym; wszak dawała okazję do szerszego spojrzenia na świat, poznania ludzi, ich uczuć i problemów. Chociaż właściwie Nadine na podstawie tylko własnych doświadczeń mogłaby stworzyć powieść całkiem okazałych rozmiarów…
- Syriusz, chodź tu, żarcie podano – powiedziała, wsypując kocią karmę do fioletowej, plastikowej miseczki.
Czarnego dachowca nie trzeba było powtórnie zachęcać. Natychmiast podbiegł i zaczął napychać sobie pyszczek różnosmakowymi rybkami, kółeczkami i kwadracikami.
Nadine przejechała dłonią po lśniącym futrze swego jedynego domowego towarzysza.
- Niech ci wyjdzie na zdrowie, obżarciuchu.
Często z braku innych partnerów do rozmów mówiła do kota. On, co prawda, mógł odpowiadać tylko różnymi rodzajami mruczenia, ale jej to wystarczało. Nie była zbyt gadatliwa; wolała myśleć, zastanawiać się, analizować, prowadzić wewnętrzny dialog sama ze sobą, niż bezproduktywnie trzepać jęzorem. Podczas rozmowy z kimś zwykle już po pierwszych kilku zdaniach wiedziała, czy opłaca się podtrzymywać konwersację, czy też lepiej jak najszybciej położyć jej kres. Niektórzy ludzie mieli Nadine za wyrafinowaną, wyrachowaną, egoistyczną i dumną aż do przesady. Ale ona po prostu miała swój świat i nie lubiła, gdy ktoś w niego wkraczał. Dopóki pozwalano jej zachować minimum przestrzeni życiowej wokół siebie, wszystko było w porządku.
Nadine nadstawiła uszu. Zza okna dobiegał jakiś hałas; dziwne, stłumione krzyki jak gdyby wielkiego tłumu.
Co tam się dzieje, do cholery?, pomyślała zła, bo nagle uświadomiła sobie, że tym, co przeszkadzało jej skoncentrować się na pisanym właśnie felietonie, były w dużej części owe niezidentyfikowane wrzaski.
Wyszła na balkon, po drodze zabierając jeszcze zapalniczkę i jednego miętowego L&M-a. Nieco zniesmaczona popatrzyła na tłum zgromadzony na placu dwa piętra poniżej.
Rynek był niemal całkowicie zapełniony dziewczynami w różnym wieku, ale ze zdecydowaną przewagą nastolatek. Po lewej stronie stała kryta scena z dość długim wybiegiem, przed którym ścisk był szczególnie straszliwy. Barczyści mężczyźni w czarnych koszulkach z napisem SCHUTZ* usilnie starali się utrzymać jaki taki porządek za barierkami. Było to jednak wyjątkowo trudne – dziewczyny stale napierały do przodu, wznosząc jakieś niewyraźnie okrzyki. Tłum falował.
Nadine spojrzała na scenę. Była ona jeszcze pusta, nie licząc znajdującego się na niej różnego rodzaju sprzętu muzycznego. Nagle zapaliło się kilka reflektorów, na widok czego przez rozhisteryzowaną publiczność przeszła fala wrzasku i pisku.
- Matko, co za dzicz! – mruknęła do siebie Nadine.
Zdążyła już sobie przypomnieć, jakie to wydarzenie za chwilę będzie się rozgrywać na magdeburskim rynku. Koncert Tokio Hotel. Od kilku tygodni informowały o tym liczne plakaty i afisze rozwieszone po całym mieście.
Nadine nie była w żadnym razie fanką zespołu, ale naturalnie słyszała o grupie, która w ciągu niecałego roku podbiła pół Europy. Postanowiła poobserwować widowisko, tym bardziej, że miała doskonały punkt widokowy. Sam występ średnio ją interesował, ale zachowanie ludzi tam, na placu, mogło stać się dobrym materiałem wyjściowym do nowego artykułu. Zawsze lubiła przyglądać się zjawiskom masowym i analizować je w głowie, tak prywatnie. Poza tym, zawsze to jakaś forma rozrywki i przerwa w pracy…
Zapaliła papierosa, usiadła na szerokim parapecie i oparła nogi o balustradę balkonu. Czekała, ale nie rozpierały jej takie emocje jak tych dziewczyn stłoczonych przed sceną. Ona, zimna, wnikliwa obserwatorka, podchodziła do tego kompletnie bezuczuciowo.
Na razie.
* * *
W tym samym czasie za kulisami sceny panował niebywały rozgardiasz. Koncert miał się rozpocząć za parę minut i wszystko już dawno powinno być dopięte na ostatni guzik. W teorii, bo praktyka pokazywała coś diametralnie odmiennego.
- Tom, trzymaj. – Wysoka blondynka podała jasnowłosemu dredziarzowi niebieską gitarę elektryczną. – I pospieszcie się.
- Cholera jasna, gdzie moje pieszczochy?! – darł się rozczochrany chłopak z wymalowanymi na czarno oczami. – Czy tu nic nie można znaleźć?!
- Można. – Ta sama blondynka podsunęła mu dwie czarne ozdoby ze srebrnymi ćwiekami. – Tylko ty jesteś okropny bałaganiarz, Bill.
Chłopak, biorąc po uwagę jego wcześniejsze zdenerwowanie, mógłby się nieźle wkurzyć za te słowa, ale tego nie zrobił. Wręcz przeciwnie – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Jesteś skarbem, Cynthio. – Pocałował blondynkę w policzek, po czym wsunął pieszczochy na przeguby.
- Bez ciebie wszystko by się tu rozlazło – Tom zawtórował bratu.
Dziewczyna popatrzyła na nich obu z dezaprobatą.
- Tu i tak wszystko jest rozlazłe… David, już? – zwróciła się do mężczyzny, który właśnie podszedł.
- Wszystko gotowe – odparł menadżer. – Gdzie Georg i Gustav?
- Jesteśmy.
- Widział ktoś Elli? – Bill niespokojnie rozejrzał się po garderobie, w której kręciło się wiele osób; nie dostrzegł jednak nigdzie drobnej szatynki.
- A co, ją też zgubiłeś? – zakpił Tom.
Czarnowłosy posłał mu mordercze spojrzenie swych wampirzych oczu.
- Elli poszła już przed scenę – pospieszył z wyjaśnieniami Georg zanim wokalista zdążył zasztyletować wzrokiem gitarzystę na pięć minut przed koncertem. – Życzyła nam powodzenia.
- Aha.
Bill poczuł się nieco rozczarowany. Sądził, że przyjaciółka osobiście powie mu kilka ciepłych słów przed wyjściem na scenę. Dla niej bowiem chciał dziś wypaść jak najlepiej. Osobiście zaprosił ją na ten koncert, załatwił przepustkę za kulisy, zagwarantował, że będzie mogła obejrzeć show stojąc przed barierkami. To był prezent dla niej, forma podziękowania za wierną przyjaźń z jej strony.
Bill wielokrotnie wracał myślami do tamtych październikowych dni, gdy w dość niezwykłych okolicznościach poznał Elli Himmler. Minęło parę miesięcy, a on już nie wyobrażał sobie życia bez niej. Była prawdziwą przyjaciółką – pocieszała, gdy był smutny, śmiała się wraz z nim w chwilach szczęścia, ściągała na ziemię, kiedy zaczynał zgrywać gwiazdę, działała jak balsam na skołatane nerwy. Nie mogli się często widywać, ale zawsze z utęsknieniem czekał na SMS-y, maile i telefony od niej; informował ją o wszystkim. Była dla niego ostoją normalności w świecie wypełnionym światłami jupiterów, błyskami fleszy i tysiącami obowiązków związanych z byciem liderem najpopularniejszego zespołu w Niemczech.
Co dziwne, Elli, mimo iż była w tak dobrych kontaktach z Billem Kaulitzem, nigdy nie widziała koncertu Tokio Hotel na żywo. Oczywiście chłopak zapraszał ją wielokrotnie gdy występowali w innych miastach, obiecywał, że wszystko załatwi, ale zawsze odmawiała. Nie wiedział, czemu. Tłumaczyła się obowiązkami szkolnymi i domowymi, ale nie bardzo w to wierzył. Teraz w każdym razie nie mogła się wykręcić. Koncert w Magdeburgu. Bill powiedział jej, że będzie na nim gościem honorowym.
A teraz tak po prostu już sobie poszła? Dlaczego? Chyba się nie obraziła, że poświęcił jej za mało czasu? Przygotowania do koncertu kompletnie go zaabsorbowały…
- Bill, ocknij się. – To był Gustav.
- Ziemia do Billa Kaulitza – Georg kilka razy pstryknął mu palcami przed nosem. – Pamiętasz, gdzie jesteś?... Jaką piosenkę pierwszą gramy?
- „Jung und nicht mehr jugendfrei” – odparł wokalista automatycznie. Elli zniknęła z jego myśli jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Profesjonalizm przede wszystkim, uczucia na bok!
- No, wszystko z nim w porządku – orzekł Georg.
- Chłopaki, odsłuchy działają? – zapytała nerwowo Cynthia. – Jak znowu siądą, tak jak w Dortmundzie, to rzucam tę robotę.
- Nie przypominaj tego koszmaru – mruknął Bill. Na samo wspomnienie klapy sprzed tygodnia dostawał gęsiej skórki.
- Wszystko sprawdziliśmy po kilka razy – David uspokoił organizatorkę. – Nic nie ma prawa nawalić.
- Czyli show czas zacząć! – klasnęła w dłonie.
Wszyscy czterej członkowie Tokio Hotel byli już gotowi by wyjść na scenę. Tom przewiesił sobie przez ramię gitarę elektryczną, Georg – basową, Gustav trzymał pałeczki perkusyjne, a Bill nerwowo przekładał z ręki do ręki mikrofon. Zza prowizorycznej ściany oddzielającej estradę od pomieszczenia, w którym się znajdowali, dochodziły stłumione krzyki rozentuzjazmowanej publiczności. Nastrój zdenerwowania udzielił się wszystkim. W końcu mieli wystąpić przed rodzimą magdeburską publicznością i nie mogli dać plamy.
Te chwile tuż przed wyjściem na scenę są najgorsze. Potem już stres opada i trzeba tylko skoncentrować się na tym, by jak najlepiej wykonać swoja robotę. Z piosenki na piosenkę nerwy coraz mniej dają o sobie znać, przejmuje się emocje od widowni; one niosą, nakręcają, sprawiają, że nic nie wydaje się trudne. Ale najpierw trzeba przeżyć ten moment zdenerwowania i niepewności, gdy stojąc za kulisami ma się tylko mgliste wyobrażenie na temat tego, co się dzieje po drugiej stronie. Tego momentu nie lubią chyba wszyscy artyści świata.
- No już, lećcie – powiedziała wesoło Cynthia, chcąc rozładować atmosferę. – Uszczęśliwiać rozpalone nastolatki.
- I uważajcie, żeby nie dostać w twarz biustonoszem – rzucił ze śmiechem David.
Wszyscy czterej roześmiali się serdecznie.
- Bill, ty jesteś najbardziej narażony – wyszczerzył się Tom.
Czarnowłosy chciał odparować jakąś celną ripostą, ale przeszkodził temu menadżer.
- Dość tego, idźcie już.
Posłuchali. Wbiegli po kilku schodkach i stanęli tuż za kulisami. Na dany znak jako pierwszy wszedł na scenę Gustav, owacyjnie witany przez publiczność. Jego śladem poszli Georg i Tom. Bill jeszcze kilka sekund postał przed wejściem, zaciskając mikrofon w prawej dłoni.
Gdy wreszcie, przywdziewając na twarz szeroki uśmiech, przy wtórze wrzasku tysięcy gardeł wbiegł na estradę, nie mógł jeszcze wiedzieć, że ten koncert jest wstępem do czegoś, co przewróci jego życie do góry nogami.
-----------
* niem. ochrona
C.D.N.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Loreley dnia Środa 28-02-2007, 19:50, w całości zmieniany 15 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Free
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 18:29 Temat postu: |
|
|
czytam
EDIT:
Osz ty!
To jest cudo!
A to dlatego, ze sama miałam pomysł na dziennikarkę. Ale niestety ty byłaś pierwsza.
Ojoj. Nie no cudo.
Ojoj.
Tylko denerwuje mnie że kot to Syriusz. A Syriusz to znaczy przecież psia gwiazda ( przyp. Harry Poter i Więzień Azkabanu)
Och.
Będę czytać
Tylko mi się przypomnij dowolną drogą.
Pozdrawiam.
Ps. sorry, ze tak dlugo, ale mialam pewne wazne sprawy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Free dnia Czwartek 03-08-2006, 19:08, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
After_Eight
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 18:30 Temat postu: |
|
|
2?
EDIT:
Hm... Ciekawe...
Ona- Redaktor naczelny magdebuskiej gazety.
Oni- TH oczywiście xD
Ciekawa jestem jak połączysz ich drogi... Wywiad jakiś czy co? Pewnie tak ;D
Treść jest ciekawa i zrozumiała, błedów nie zauważyłam. O! I jeszcze jest dużo opisów co ja uwielbiam ;D No nic, to pozostaje mi życzyć weny i czekać na następną część x]
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gossipgirl
Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 18:51 Temat postu: |
|
|
Cudowne!Nudziło mi się trochę i postanowiłam przejżeć opowiadania.Bardzo dobrze trafiłam^^ Napisane w taki sposób,który lubie.Opisy były idealne i temat jest orginalny.Nic tylko czekać na ciąg dalszy.Mam nadzieję,że wkrótce zaszczycisz nas nową częścią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 19:06 Temat postu: |
|
|
Free, kot nazywa się tak dlatego, iż ja zawsze chciałam mieć kota, a gdybym miała, to nazywałby się właśnie Syriusz. Wiem, że to Psia Gwiazda (też lubię "Harry'ego ), ale mi pasuje na imię dla kota.
luska, ona nie jest redaktorem naczelnym; po prostu pisuje do gazety. A w jaki sposób ich drogi się połączą - i czy w ogóle się to stanie - zobaczycie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
After_Eight
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 19:16 Temat postu: |
|
|
A masz racje xD
Źle przeczytałam, wybacz mi tę pomyłkę '
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez After_Eight dnia Czwartek 03-08-2006, 19:30, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 19:24 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
przyciągnęła się na krześle |
Chyba powinno byc przeciągnęła. No bo skoro miala zdretwialy kark i szyje...
Hm...
Ogolnie bardzo mi sie podoba.
Zaczelas ciekawie, od ksiazki. Potem od dziennikarki i jej swiata.
Cos nowego.
Potem koncert i nawiazanie do poprzedniego opowiadania i jednej z bohaterek czyli Elli. Bardzo dobrze.
Cytat: |
Profesjonalizm przede wszystkim, uczucia na bok! |
A to zdanie przykulo najbardziej moja uwage. Przez swoje zimno.
I jezeli chodzi o poczatek to moje ogolne wrazenia sa jak najbardziej pozytywne.
Swietny styl, wyszukane slownictwo. A to lubie.
Oby tak dalej. Czekam na kolejne czesci.
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżampara
Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 20:01 Temat postu: |
|
|
Free napisał: |
czytam
EDIT:
Osz ty!
To jest cudo!
A to dlatego, ze sama miałam pomysł na dziennikarkę. Ale niestety ty byłaś pierwsza.
Ojoj. Nie no cudo.
Ojoj.
Tylko denerwuje mnie że kot to Syriusz. A Syriusz to znaczy przecież psia gwiazda ( przyp. Harry Poter i Więzień Azkabanu)
Och.
Będę czytać
Tylko mi się przypomnij dowolną drogą.
Pozdrawiam.
Zgadzam sięz tobą to jest genialne
Serio będę stałą czytelniczką tego opka
Ps. sorry, ze tak dlugo, ale mialam pewne wazne sprawy |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
losiu
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 20:12 Temat postu: |
|
|
świetne. zupełnie inne niż wszystkie... ;]
czekam na kolejną część.
ugh kiedy będzie? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sanndra
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Czwartek 03-08-2006, 21:06 Temat postu: |
|
|
Hmm, to jest świetne!
Czyta się przyjemnie i lekko,
do tego z poczuciem humoru,
wszytsko jak nalezy,
będę tu wpadać częściej
pozdro i weny życzę !!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney
Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa.
|
Wysłany: Piątek 04-08-2006, 10:41 Temat postu: |
|
|
Ach, och, ech - jedyne co moge napisac.
To opowiadanie jest cudne.
Kłaniam się.
Masz stałą czytelniczke jak tego opa, jak i "Opoka"
Ja chce wiecej! *wali pieściami o klawiature*
Dawaj jaknajszybciej niu.
Pozdrawiam i całuje
Hell's Angel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 20:10 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Wam za tak miłe przyjęcie. Przyznam szczerze, że trochę się bałam, bo początek wydaje mi się nieco banalny: ON i ONA, i co z tego wyniknie Cóż, ja nigdy nie jestem do końca zadowolona z tego co piszę, zawsze uważam, iż mogłoby to być tysiąc razy lepsze. Eh, paskudna perfekcjonistka...
Dziś nieco krótszy odcinek, ale w ten sposób układa się to w pewną całość. Pozdrawiam i życzę miłej lektury
---------------
Odcinek 2
* * *
Zawsze, gdy śpiewał „Rette mich”, wybierał wzrokiem jakąś dziewczynę z widowni i do niej kierował piosenkę. Umiał grać- patrzył na „wybrankę” jakby naprawdę coś do niej czuł, jakby rzeczywiście prosił ją by przyszła i ugasiła trawiący go wewnętrzny ogień. Dziewczyna zwykle wtedy wpatrywała się w niego jak urzeczona, a łzy lały się po jej twarzy obfitym strumieniem. Lubił ten widok. Lubił poczucie, że potrafi wzbudzać takie emocje. Nieważne, że dla niego to nic nie znaczyło. Jednego dnia szczupła blondynka w Essen, drugiego – rudowłosa, ubrana w wydekoltowaną, czerwoną bluzkę w Kolonii, w weekend wymalowana szatynka z identyczną jak on fryzurą w Kassel… Co koncert, to inna. Nie potrafił zliczyć, ile ich było. To nie miało znaczenia. One nie miały znaczenia. To tylko gra pozorów, koncert, praca, za którą brał niemałe pieniądze. Mógł się poświęcić i dać tym dziewczynom złudzenie, że choćby przez niecałe cztery minuty – tyle, ile trwa piosenka – pragnie ich, tęskni za nimi, żebrze o ich uczucie. Odrobina poświęcenia. Z jego strony tak niewiele, dla nich wszystko.
Nieważne, że „Rette mich” było pisane dla kogoś zupełnie innego. Ona go nie chciała, odtrąciła, wzgardziła jego uczuciem. Jeszcze rok temu nie byłby w stanie zaśpiewać tej piosenki na scenie, lecz czas zabliźnił rany. Nie, nie uleczył, ale sprawił, że przestały tak strasznie boleć. Pozostały słowa na papierze, do których potem dorobiono muzykę.
Czasem czuł się jak tania dziwka sprzedająca swe uczucia. Te rozentuzjazmowane fanki przychodziły na koncert, płaciły za bilety i oczekiwały wrażliwego romantyka Billa Kaulitza, więc go dostawały. Jak towar. Płacisz, więc możesz wymagać. One zatem wymagały, a on starał się tym wymaganiom sprostać. Chciały, by wymalowanymi na czarno, tajemniczymi oczami wpatrywał się w nie, więc tak patrzył. Chciały, by z uczuciem śpiewał im „Komm und rette mich, ich verbrenne innerlich…”, zatem śpiewał. Rzadko mu się zdarzało poczuć tę piosenkę naprawdę. Potrafił jednak dobrze udawać. Zawsze był w tym mistrzem.
Dla której z tych dziewczyn za barierkami mógłby zaśpiewać tym razem?
Już kończąc „Wenn nicht mehr geht” pilnie wpatrywał się w tłum, by wynaleźć tę, która choćby w najmniejszym stopniu była inna od reszty; która choć minimalnie była w stanie przykuć jego uwagę. Nie odnalazł żadnej. One wszystkie były dla niego tylko anonimową ścianą krzyczących ust. Żadna go nie zainteresowała. A pomimo dużych zdolności aktorskich nie potrafił zaśpiewać „Rette mich” pierwszej lepszej. Ta wybrana musiała mieć w sobie owo „coś”.
Niby pozostawała mu Elli. Elli stojąca przed barierkami, cały czas uśmiechająca się do niego radośnie. Ale ona nie wchodziła w grę. Była jego przyjaciółką, powierniczką, bratnią duszą, ale nie był w stanie zaśpiewać dla niej miłosnej, pełnej pasji i tęsknoty piosenki. Właśnie dlatego, że była przyjaciółką. Nikim więcej. Nie czułby się dobrze czyniąc jej takie wyznanie, nawet gdyby to była tylko gra. Relacje między nimi były czyste i nie chciał ich w najmniejszym stopniu zmącić jedną głupią dedykacją.
Kogo zatem wybrać?
Zabrzmiały ostatnie takty „Wenn nicht mehr geht”. Przez tłum fanów przetoczyła się ogłuszająca owacja. Bill uniósł ramiona w geście zwycięstwa; twarz skierował ku niebu, jakby chciał cały przesiąknąć emocjami, jakie emanowały od rozentuzjazmowanej widowni. Zupełnie automatycznie jego źrenice skierowały się w prawo i na kilka sekund zatrzymały na jednym z balkonów kamienic otaczających rynek. A raczej na siedzącej na balkonie dziewczynie.
W Billu coś drgnęło.
Ponowne, tym razem dłuższe spojrzenie...
Zmrużył oczy by się jej dokładniej przyjrzeć. Siedziała na parapecie, opierając nogi o poręcz i chyba – jak dobrze zauważył – paląc papierosa. Była ubrana w ciemne bojówki i żółtą koszulkę na ramiączkach. Nawet z tej odległości Bill spostrzegł jej szczupłą twarz i nieco rozczochrane włosy, wycięte w asymetryczne pazurki.
Była ładna. Oryginalna. Jakaś inna od tej rozkrzyczanej masy za barierkami, choć i tam nie brakowało urodziwych dziewczyn.
Ale Billa bardziej jeszcze zainteresowała postawa nieznajomej. Ona nawet nie wydawała się być zainteresowana koncertem! Wyglądała, jakby po prostu wyszła sobie na papierosa i od niechcenia, z brak innych rozrywek, spoglądała na sceniczne popisy Tokio Hotel.
Pragnął czegoś innego. Miał już powoli dość śpiewania dla jednej z fanek w pierwszym rzędzie, bo wiedział, jaka będzie reakcja „wybranki” – łzy, histeryczny śmiech, oczy utkwione w ulubieńcu na scenie. Ileż można! Chciał odmiany. A może po prostu był ciekawy, jak zareaguje dziewczyna, która – wszystko na to wskazywało – nie była wielbicielką Tokio Hotel? Ryzyko. Wyzwanie. Postanowił je podjąć.
Uśmiechnął się do siebie leciutko. Już wiedział, dla kogo zaśpiewa dziś „Rette mich”.
* * *
Zum erste mal alleine
In unserem Versteck
Ich seh noch unsere Namen an der Wand
Und wisch sie wieder weg...
Zaczynała się kolejna piosenka. Która to już? Nadine nie wiedziała, straciła rachubę. Zresztą, właściwie wcale nie liczyła. Dla niej wszystkie były do siebie podobne. Może gdyby jeszcze było słychać, o czym ten dziwaczny, wymalowany wokalista śpiewa, miałaby inne odczucia, ale wrzask i pisk fanek zagłuszał wszystko. Dziwiła się, po co te dziewczyny przychodzą na koncert – aby posłuchać piosenek idoli, czy swoich własnych krzyków? Szybko odpowiedziała sobie na to pytanie: tu ważny był obraz, widok tych czterech chłopaków. Utwory były im doskonale znane na pamięć, więc nie było większego sensu wsłuchiwać się w nie po raz tysięczny. Stwierdziła, że choćby ten czarnowłosy oryginał zaśpiewał ludową bawarską piosenkę, to one i tak byłyby zachwycone.
Nadine zapaliła kolejnego papierosa, jednym okiem spoglądając na scenę. Obce jej były takie stadne emocje. Może gdyby znajdowała się tam, na dole, wśród tłumu, zawładnęłyby one jej ciałem i umysłem… Nie, chyba jednak nie. Tokio Hotel jest stworzone do tego by rozpalać piętnastolatki, ale nie robi wrażenia na dziewczynach o prawie dziesięć lat starszych.
Popatrzyła na scenę, dłużej zawieszając wzrok na młodym, czarnowłosym wokaliście. Dopiero po dłuższej chwili skonstatowała, iż on także na nią spogląda. Nie, ‘spogląda’ to złe słowo: on wpatrywał się tak intensywnie, jak gdyby istniała dla niego tylko ona, a nie było tych wszystkich fanek pod sceną. Zamarła z papierosem przy ustach. Dyskretnie rozejrzała się na boki, czy aby na sąsiednich balkonach nie stoją jakieś inne dziewczyny, ale nie – była sama.
- Komm und rette mich, ich verbrenne innerlich... – dobiegły do niej słowa piosenki.
O co tu chodzi? Czy to jakiś element tego show? Nieodłączny fragment?
W co ty pogrywasz, mały?, pomyślała, marszcząc brwi.
Przy kolejnym refrenie piosenkarz wyciągnął rękę w stronę siedzącej na balkonie brunetki, jak gdyby naprawdę błagał ją, by go uratowała, podała mu dłoń, wydostała z otchłani cierpienia i smutku.
Nadine patrzyła na to wszystko, a jej ciemne brwi ściągały się coraz bardziej. Zauważyła też, że niektóre z fanek podążają za torem wzroku wokalisty. Nie chciała zwracać na siebie uwagi. Złość zakipiała w jej żyłach. Dużo by dała, aby on wreszcie przestał się na nią gapić!
Zawsze wybierasz sobie jakąś idiotkę, a dziś padło na mnie?, pomyślała.
A jednocześnie dziewczyna poczuła w sercu ukłucie czegoś jakby… żalu. W całej tej sytuacji, pomimo jej nieco tandetnego charakteru taniej pokazówki, była jakaś dziwna magia. Oczy tego chłopaka, jego pełen ekspresji głos…
Przez sekundę w duszy chłodnej, wyniosłej obserwatorki coś drgnęło, ale zaraz potem ten ciepły pierwiastek ponownie schował się za zimną fasadą jej usposobienia.
- Daruj sobie, chłopcze – mruknęła do siebie.
Zagasiła niedopalonego papierosa o balustradę balkonu i zeskoczyła z parapetu.
Kilkadziesiąt metrów od Nadine, stojąc na scenie, Bill Kaulitz śpiewał końcowe wersy „Rette mich”. Z niemałym zdziwieniem zauważył, jak ta, którą dziś wybrał na adresatkę piosenki, otwiera drzwi i znika w głębi mieszkania. Głos zadrgał mu lekko przy ostatniej frazie. Żadna z fanek nie zwróciła na to uwagi… Chwilę później ogłuszająca owacja przetoczyła się przez magdeburski rynek. Ale wzrok Billa nadal był utkwiony na pustym już teraz balkonie jasnobeżowej kamienicy.
Kim ty jesteś?, zastanawiał się wokalista, myślami błądząc przy dziewczynie.
Wiedział, że nie spocznie dopóki się tego nie dowie.
C.D.N.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Loreley dnia Niedziela 06-08-2006, 18:23, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
After_Eight
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 20:14 Temat postu: |
|
|
1?
EDIT:
omamo.
Niby zwykła notka, a jednak 'coś' w sobie ma .Ostatnie zdanie jest bardzo hm... jakby to określić... no nie wiem. Po prostu jest ładne.
Błędów szukać nie będę [o ile takowe były] bo zaraz zrobi to ktoś inny
Pozdrawiam i życzę weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 20:33 Temat postu: |
|
|
Piekne.
Opisy po prostu cudne.
I atmosfera, czyli to, co uwielbiam. Kocham czuc to, co jest w opowiadaniu. Magie, cieplo spojrzen, wrecz slyszec te muzyke w uszach.
Niesamowite.
I powiem Ci, ze w moich oczach, jako autorka jestes coraz wyzej.
Malo komu to mowie, tylko tym, ktorzy umieja poruszyc, napelnic mnie czyms innym.
Wyjatkowym.
Czekam z utesknieniem na drugi odcinek.
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gossipgirl
Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 20:52 Temat postu: |
|
|
O jest następny part.Jak miło Powiem,że najbardziej podbał mi się koniec i ostatnie dwa zdania.Całość czytało mi się z uczuciem.Podobało mi się jak opisywałaś koncert i uczucia Billa wobec tych wszystkich dziewczyn.
Opisy i nastrój...
Są cudowne.
Czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney
Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa.
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 20:59 Temat postu: |
|
|
Pięknie.
Teraz moge powiedzieć, że jesteś jedną z lepszych "pisarek" na tym forum.
naprawde.
Opisy masz cudne. Z łatwością się czyta.
Kłaniam się.
Tylko szkoda, ze teraz bedzie 3 ostatni odcinek. Buuu...
No ale jest jeszcze 'Opoka' i tym się ciesze.
Pozdrawiam i zycze weny
Hell's Angel
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Loreley
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: chyba bardziej Opole
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 21:06 Temat postu: |
|
|
Hell's Angel napisał: |
Tylko szkoda, ze teraz bedzie 3 ostatni odcinek. Buuu...
Hell's Angel |
Ostatni? Ależ skąd! Gdzie ja coś takiego napisałam? To opowiadanie będzie długie, a jak znam siebie, to może się rozwlec do niewyobrażalnych wręcz rozmiarów Nie no, żartuję, ale w każdym razie do końca to tu jeszcze duuuużo brak.
~ ddm - bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Słowa uznania od Ciebie, jednej z najlepszych autorek tego forum, to ogromne wyróżnienie.
gossipgirl - dziękuję za miły komentarz. Obiecuję, że postaram się dalej pisać równie dobrze, a nawet lepiej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yuna vel laya
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Vampirlandu ]:->
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 21:06 Temat postu: |
|
|
Świetne:) masz we mnie stałego czytelnika:) nie wiem jak często będę tu wpadać, ale przeczytam wszystko co napiszesz:) To jest po prsotu cudowne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 21:26 Temat postu: |
|
|
Ekhem.
Co przepraszam?
Przeciez ze mnie zadna autorka jest.
Prosze Cie, nie zartuj .
A slowa uznania Ci sie jak najbardziej naleza.
Oczaruj mnie, omotaj, podporzadkuj sobie, a bede chwalic i czekac na to opowiadanie, jak na deszcz, ktory kocham.
Przeciez brakuje Ci tak niewiele...
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Free
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 21:45 Temat postu: |
|
|
Ołć. Jutro pzreczytam, a moze dziś, ale później.
Miejsce zaklepuje.
PS jakbym zapomniała przeczytać, napisz proszę na pw mi to
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blood
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Niedziela 06-08-2006, 16:12 Temat postu: |
|
|
hm... sama nie wiem dlaczego, ale bałam się to czytać.
albo po prostu myślałam, że byłby to kolejny chłam nic nie wnoszący, jedynie mówiący o tym, że ludzie czytający dobre dzieła nic z nich nie wynoszą.
jednak myliłam się. może nawet bardzo? kto wie.
ale idąc do opowiadania.
dwie części, i to nie takie długie.
a zawładnęły moim umysłem. jak zaczarowana wpatrywałam się w te literki tworzące ciekawą całość.
nic mnie nie mogło wyrwać z tego tańca. deszcz uderzający o każdą napotkaną rzecz tylko dodawał uroku tekstowi, a cisza panująca w pokoju dopełniała pustkę.
dobre opisy, nie banalane słowa i pomysł, który zrodził sie także w mojej głowie.
nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam małe przeczucie jak się spotkają.
jednak czy będę miała rację?
to się zobaczy.
no cóż pozostaje mi czekać tylko na nową część z nikłą nadzieja, że będzie dłuższa.
`pozdrawiam.
męska dziwka i stała czytelniczka.
`Blood.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ayane
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mogłabym mieszkać z Tomem ^^
|
Wysłany: Niedziela 06-08-2006, 16:22 Temat postu: |
|
|
Dobra.
Wiesz dlaczego przeczytałam?
Bo wczoraj ~ddm czytała i ja powiedziałam, że mi się nie podoba, bo te pierwsze zdania takie ble, jak dla mnie. Ale ~ddm powiedziała, że jej sie bardzo podoba, więc Anioł Stróż ~ddm musiał zobaczyć co ona w tym widzi.
No to Ayane przeczytała i z czytstym sumieniem mówię, że jest śliczne
Z niecierpliwością czekam na kolejną część
Chyba zacznę się bardziej słuchać ~ddm, bo ona Cię zachwalała i muszę się z nią zgodzić.
Coś czuję, że w Tobie jest talent.
Bardzo duży talent.
Pozdrawiam, życzę weny.
Coca-cola zbliża ludzi.
;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzydeRcia
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 06-08-2006, 16:59 Temat postu: |
|
|
Że tak powiem.. wow xD
Podobało mi się, bardzo.
Fajnie się czyta
Czekam na next'a
Pozdrawiam! ;*
ps. ale się rozpisałam... xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Niedziela 06-08-2006, 18:31 Temat postu: |
|
|
Wiesz Loreley, jak zobaczyłam dzisiaj, że piszesz nowe opowiadanie, to na mojej twarzy pojawił się taki uśmiech, że aż strach
Wiedziałam, zanim tu weszłam, że to będzie COŚ. I oczywiście się nie pomyliłam. Falka jasnowidz?
Obie notki były piękne, po prostu wspaniałe. Ja już nawet nie będę się powtarzać, że masz śliczny styl i że błędów nie robisz, bo przecież to już wiesz. Napiszę co mi się tutaj szczególnie podoba.
Po pierwsze nawiązujesz do Opoki, co mi się strasznie podoba, bo lubię postać Elli. Po drugie podoba mi się Nadine, ponieważ jest "jakaś". Inna, starsza, ma w sobie to coś, chociaż jeszcze dobrze jej nie poznałam.
I ten klimat, te opisy...
Bosko.
Już jestem stałą czytelniczką.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gossipgirl
Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 09-08-2006, 19:35 Temat postu: |
|
|
Loreley..Kiedy napiszesz coś nowego?
Proszę zrób to dla nas
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|