|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
sanndra
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Piątek 04-08-2006, 20:15 Temat postu: |
|
|
Hmm świetne, a ta laska serialnie nie wydaje się być taką pustą panną xD
Ale to dobrze, ciekawe kiedy wkroczy do akcji tokio hotel,a raczej bracia kaulitz,
dobra czekam na nową jak zwykle TU i na "trafionym - zatopionym".
Pozdro ; )))
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nemesis
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 04-08-2006, 22:33 Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście ten odcinek już trochę mówi i powoli wprowadza główną akcję. Wszelkie domysły zostawię dla siebie i zobaczę przy następnych częściach, jak bardzo mnie zaskoczyłaś Wdarły się literówki, ale już się usprawiedliwiałaś, więc starczy. Ja też jak narazie nie posiadam Worda i znam ten ból xD Cieszę się, że masz w sobie zapał do pisania. Oby tak do końca...
Pozdrawiam
.~Nem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blood
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 12:10 Temat postu: |
|
|
Sol...
tym razem nie jestem pierwsza, ale zapewne by była bo o 1:00 przekręcałam się z boku na bok klnąc tego kto wymyślił bezsenność... z czego potem wynikło, że siedziałam w kuchni i rysowałam zabite psy [taki nawyk].
ale do rzeczy.
mówiłam. jak dla mnie bohaterka nie jest pusta, nie była i zapewne nie będzie.
jest po prostu sobą. a pewnie napisałaś tak bo na forum była epidemia na niegrzeczne dziewczynki, czy też królowe gothów [czy jak to się tam pisze xD].
to prawda były chyba dwie literówki, ale nie poważne.
wiesz co. wyśle ci pocztą płyty z Wordem xD. wgrasz i mi odeślesz xD.
rzeczywiście Indra miała rację. nie ma bohaterki 1,50.
ogólnie część dobra, ale tak jakby...
za mało się działo? pewnie tak myślę bo w pierwszej części akcja nabrała tempa i to dość szybkiego i byłam przegotowana, że ta część też taka będzie.
no cóż.
pozostaje mi czekać na nową część.
T-Z [jaki skrót xD] oraz LIB.
wiem moje skróty powalają xD. tyle, że nie chce mi się pisać pełnych nazw.
`pozdrawiam.
życzę weny.
`Blood.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 13:27 Temat postu: |
|
|
Jestem bardzo zaskoczona.
Naprawde.
Nie przypuszczalam, ze Rilla okaze sie... barwna.
Nie zwykla i jednolita, jak tlum pustych ludzi, ale kolorowa, z czyms, co odroznia.
Manifestacja w dobrej intencji.
Zmienilam o niej zdanie, przynajmniej czesciowo. I bardzo mnie to cieszy.
Brawo Sol, oby tak dalej.
I moze byly bledy, ale wybaczam, bo tresc bardzo dobra.
Zreszta nie wypada mi ich wytykac. Szczegolnie, ze masz usprawiedliwienie.
W takim razie, czekam na wiecej.
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Lolly
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2878
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 14:03 Temat postu: |
|
|
i czemu mnie nie powiadomilas o nowej notce?
jestem wzburzona panno Sol.
tak byc nie moze.
nie no oczywiscie zartuje.
bardzo mi sie podobalo, ale jestem ciekawa co u naszych kochanych (badz nie kochanych) blizniakow, a moze trojaczkow?
czekam i licze na to, ze przy nastepnej notce zostane powiadomiona na PW badz na gg. (numer masz, a jak nie to... wiesz gdzie szukac )
lolly
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vivien
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 05-08-2006, 14:49 Temat postu: |
|
|
...I tak doczytałam do końca. Moje odczucia?
Powiem tak: mi się ta Rilla od początku spodobała i nie wiem czemu. Taka jest...eee...inna? Powiedzmy. Już lubię to opowiadanie. I chyba zaczynam żałować, że nie czytałam Twoich wcześniejszych dzieł. Może kiedyś się za nie zabiorę.
A teraz dziekuję za umilenie czasu.
Całuskiii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NATALCIA
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Metropolian of America
|
Wysłany: Niedziela 06-08-2006, 22:09 Temat postu: |
|
|
Dopiero zauważyłam twoje opowiadanie. I mi się podoba. Rilla mi się podoba jest barwna inna niż inne. Oczywiście czekam na kolejnego parta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TaniecDuszy
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Imielin (śląskie)
|
Wysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 9:59 Temat postu: |
|
|
Sol... Czemu nie dajesz nic nowego:(... Tak mi się tęskni za Twoimi opowiadankami... Może byś nam poprawiła nastroje wklejając nowy odcineczek, co? Bitte:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yuna vel laya
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Vampirlandu ]:->
|
Wysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 11:37 Temat postu: |
|
|
Jestem pełna podziwu, że udało Ci się stowrzyc coś tak... eeee....... dziwnego ( w pozytywnym znaczeniu:D). Od samegopoczątku opowiadanie było inne niż wszystkie, a główna bohaterka robiła wrażenie swoją niecodzienną osobowością. Wcale nie uważam żeby była pusta. Po prostu ma swój charakter i nie boi się mówić tego co myśli.
Bardzo podobała mi się pierwsza notka, szczególnie ta akcja na samochodzie i to jak Rillę złapał Bill.
Cóż więcej mam powiedzieć... czekam na nową część i coś czuję, że będę się tu bardzo często pojawiać.
Pozdrawiam:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 15:32 Temat postu: |
|
|
W pierwszej czesci, pomimo iz to inne opowiadanie, dlao sie czuc twoj styl i cos z tamtego opa.
A teraz czytajac ta czesc.. momentalnie zapomnialam ze to pisze Sol xD
Mimo wszystko lubie bardzo twoj styl pisania xD
Rozumiem ze Rilla spotka sie w pracy z panami z TH xD
Podobala mi sie jej rozmowa z kolega i jej styl bycia xD
Polubilam tez jej matke, jednak udalo ci sie zniechecic mnie do jednego z bohaterow, mimo iz w 1. czesci go lubilam xD
Cytat: |
- Widze, że jednka nie wzięłaś sobie mojej prośby do serca - powiedział oschle.
- Oh tato, mam bluzke z twojej wiosennej kolekcji, a spodnie nie są takie straszne! - wybuchnęłam.
- Z ubiegłego roku - uciął mierząc mnie wzrokiem - Wszyscy się na ciebie patrzą. Wyglądasz jakbyś wyszła ze slumsów - nerwowo obracając w dłoniach cygaro.
- To chyba nigdy nie byłeś w slumsach! - zmrużyłam niebezpiecznie oczy, jednocześnie broniąc osób, które tam żyją.
|
Cytat: |
- Przestań! - prawie pisnął ojciec - Jeszcze słowo o tym mężczyźnie.. a wytargam cię chyba za ucho, tak jak kiedyś na placu zabaw gdy miałaś siedem lat! Nie chciałaś zejść z huśtawki...jeszcze wtedy klapsa dostałaś. - jego rysy złagodniały na wspomnienie starych czasów. |
Cytat: |
- Weź pod uwagę, że to jest zwykły kelner - uniósł porcelanową filiżankę i upił mały łyczek. - Jesteś małokobiec w tych szmatkach.
|
itd itp... nie lubie takich osob jak jej ojciec.. szczerze mnie wkurzaja xD
Tzn jest z tych osob ktore czasem sie lubi tylko po to by po jakims jego odruchu/wypowiedzi zaczyna cie wkurzac jak malo kto xD
widzialam tez chyba z dwie literowki...
Cytat: |
- Jesteś małokobiec w tych szmatkach |
Małokobieca
Cytat: |
Macoach panienki wzięła Land Rovera |
Macocha
Wiecej nie bylo albo nie zauwazylam ich pochlonieta czytaniem xD
Czekam na nowa czesc tutaj i w pierwszym opowiadaniu xD
Pozdrawiam i zycze weny ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 20:41 Temat postu: Rozdział III |
|
|
W końcu dokończyłam tą część.
Po pierwszym przeczytaniu może się wydać.. nudna i niejasna, lecz jest pełna aluzji i wątków, których czytelnik jeszcze na pewno nie wyłapie...
Radzę przeczytać od dwóch do trzech razy, z szczególnym naciskiem na wiersz.
Pozdrawiam
Rozdział III
Dwa koty
Kot Maurycy
Wyzywają go od rabusiów gangsterów oszustów i wyłudzaczy
uliczników i zabijaków
Przeszkadza w posiłkach wskakuje na stół
i buszuje wśród szklanek i kieliszków
rozrywa paczki z jedzeniem przynosi w pyszczku złowionego
szpaka
który postanowił zwiedzić pieszo trawnik przed domem
i zapłacił życiem za ten nieostrożny spacer
Żąda bezapelacyjnie wejścia lub wyjścia z pokoju czy kuchni
wdaje się w zażarte bójki z sąsiedzkimi kotami
wydając przy tym przerażające wrzaski drapieżnika z dżungli
Nie schlebia nikomu i jest nieugięty w swoich chęciach
obojętny na nakazy i pieszczoty
tak pieszczoty bo nie zważając na jego naturę
pieszczą go i tulą
zachwycając się jego miękkim chodem i zręcznymi skokami
podają mu najlepsze kąski i pozwalają spać na swoich łóżkach
Więc nie za cnoty i charakter nagrodą jest miłość
i nie za posłuszeństwo ani lojalność
ale za wdzięk i niepokorność
za życie samo w sobie w całej jego oczywistości
za urodę i zniewalające spojrzenie
Wielka jest bowiem w nas potrzeba kochania
Julia Hartwig
- Rilla! Na jasnego Jupitera! - matka rzuciła mi zdegustowane spojrzenie - Jeszcze raz...
- Wybacz mi, wybacz mi, wyyybacz mi! - zgrabnie jej przerwałam - Już nie będę! - gorąca zapewniłam, zasłaniając usta dłonią.
- Żebyś ty chociaż porządnie bekać umiała - przewróciła oczami odkładając sztućce.
- Przecież się uczę dopiero - powiedziałam z pretensją, dzióbiąc widelcem mieszankę warzyw, owoców i sosu o dziwnej konsystencji - Co to w ogól jest? Smakuje jak podeszwa znoszonych tenisówek - wykrzywiłam się z obrzydzenia.
- Odwołaj to Rilluś - rudowłosa ściągnęła usta wbijając we mnie wzrok.
- Emm...zamawiałaś to z restauracji Daphne czy Peggy stoi za mną z tasakiem w dłoni i z jej ruchu warg wyczytałaś, że nigdy więcej nie ugotuje mi obiadu, bo zaraz rozłupie mi czaszkę? - spytałam ostrożnie.
- Nie - zaprzeczyła nie odrywając ode mnie wzroku.
- A... czyli ty gotowałaś? - wyjąknęłam przymykając oczy. - Przepraszam? - szepnęłam błagalnie.
- Podeszwa znoszonych tenisówek! - talerz z jedzeniem wylądował na podłodze - Ruth nie denerwuj się, twoja niewdzięczna córka, wszystkie swoje złe cechy ma po ojcu - matka siedziała z łokciami opartymi o stół, masując dwoma palcami skronie - A Lucy Maud Montgomery w grobie się przewraca na myśl, że taka niezrównoważona dziewucha nosi imię tak delikatniej, czułej i dobrodusznej marzycielki jaką jest Rilla ze Złotego Brzegu! - krzyknęła sama do siebie, zupełnie ignorując moją obecność.
- I pustej - dodałam odsuwając od siebie porcelanowe cacko, w którym znajdowały się kulinarne wymysły Ruth Rasender. - Dlaczego dałaś mi na imię Rilla? Przecież ona była taka nudna! - westchnęłam.
- Oh Rilla, nie zaczynaj od nowa. Dobrze wiesz, dlaczego masz takie imię. Myślałam, że odziedziczysz po mnie nie tylko te piwne oczy i tą parszywą bezpośredniość - siedziała podpierając dłoń o podbródek. - Jesteś przykładem burzliwej mieszanki genów, choć i tak jesteś ukochaną córeczką papy i nie zamierzasz się zmienić.
- Dlaczego nie nazwałaś mnie... Ewa? Ewa Moor była taką ..taką cholernie romantyczną postacią! - westchnęłam.
- Ewa Moor kochała swoją matkę do szaleństwa, że była gotowa wyjść za tego podłego Ryszarda - matka rzuciła mi triumfujące spojrzenie. - Ty byś raczej tego nie zrobiła, gdybym cię prosiła abyś wyszła... za jakiegoś, jakiegoś głupca bez poczucia humoru!
- Oczywiście, że nie! - wybuchnęłam impulsywnie.
- A widzisz! - wytknęła mnie palcem.
- Ale mamo... ona była taka zimna, dumna, opanowana a Owen jej przeciwieństwem...to było.. - szukałam odpowiedniego słowa, przeżywając wszystko jeszcze raz. - niesamowite zestawienie dwóch odmiennych pierwiastków w cudownym połączeniu zwanym miłością!
- Ty puknij się w głowę, wariatko - mruknął z lekkim uśmieszkiem - Wczoraj czekał na ciebie ten twój Conor - zmieniła momentalnie temat.
- Colin - poprawiłam zgrabnie - Jak to czekał? I co mu powiedziałaś?
- Nic mu nie powiedziałam, bo pobiegł od razu do twojego pokoju. Myślałam, że jesteś w domu - rzuciła bez większych uczuć.
- Przecież pojechałam z ojcem do kawiarni! O której wyszedł? - przygryzłam wargi.
- A skąd ja mam wiedzieć? Trzeba było wcześniej wrócić do domu - rzuciła mi obojętne spojrzenie. - To przecież twój chłopak, nie mój.
- Chciałam! Ale pojechałam z tatą do firmy po nowy telefon - wyjęłam z kieszenie ekstrawagancki, różowy aparat Motoroli - Coś tam mi dał, bo ten stary się znowu popsuł - wyjaśniłam z posępną miną. - A Colin to nie mój chłopak, tylko przyjaciel! Ile razy mam ci to powtarzać?
- Stary? - uniosła brwi wstając - Tamten też był nowy - rzuciła - Co to za telefon? Twój ojciec ma może taki czerwony? - zaciekawiła się zerkając na owalny kształt aparatu.
- PEBL czy coś w tym rodzaju - powiedziałam obojętnie - Nie możesz sama się go spytać?
- Ja z nim nie rozmawiam... - fuknęła - ...i nie ma przyjaźni między kobieta i mężczyzną - powiedziała dobitnie i obrażona wyszła z jadalni.
- To twoje zdanie - mruknęłam sama do siebie, otwierając klapkę telefonu i wystukując na klawiaturze znajomy numer.
Przycisnęłam telefon do ucha i odczekałam dwa, długie sygnały, po których w słuchawce rozbrzmiał chłopięcy głos:
- Wreszcie! Myślałem, że coś ci się stało głupczyco!
- Nic mi nie jest. Po prostu przez przypadek popsułam telefon - wyjaśniłam.
- Znowu? - zawył Colin - Dziewczyno czasami zastanawiam się skąd ty się wzięłaś - bezceremonialnie mnie podsumował. - Dobra nic już nie mów, ja tylko żartowałem - szybko się wybronił.
- Kiedyś skopie ci ten twój duży tyłek - fuknęłam.
- A ja ci te twoje duże dydy - zripostował.
- Co dzisiaj robisz? - spytałam - Masz ochotę pobawić się w zakupy?
- Mówiłaś, że z tym skończyłaś - powiedział z pretensją.
- Oj przestań zrzędzić, zabawimy się! Nie mów, że nie bawią cię miny zakłopotanych sprzedawców! - odparłam lekko. - O szesnastej tam gdzie zwykle.
Pożegnałam się i rozłączyłam, chowając aparat do kieszeni i z podnieceniem biegnąc do swojego pokoju.
***
- Gdzie jest, do kurwy nędzy zmywacz! - przez apartament w Kolonii przeszedł znany w całej Europie, głos, który w tym momencie nasączony był złością - No co się głupio patrzysz! - chłopak syknął w stronę długowłosego szatyna - Z tego co wiem tylko ja tu maluje paznokcie to dlaczego zawsze musze szukać tego durnego zmywacza? - krzyknął z irytacją.
- Wyluzuj, od samego rana pierdolisz jakby ci kaktus w dupę włożyli - chłopak przeciągle ziewnął, siadając na kanapie w odcieniu dojrzałej czereśni.
- Pierdole - czarnowłosy kopnął walające się wszędzie ubrania - Idę do sklepu, nie będę szedł jutro na tą przymiarkę jak jakiś idiota - podniósł z miękkiego dywanu granatową chustkę i zawiązał ją na głowie.
- Do sklepu? - chłopak, który od początku obserwował czarnowłosego popukał się w głowę - Nigdzie nie idziesz, zbyt duże ryzyko stary. Idź lepiej poszukaj przy łóżku Toma tego chujostwa, ten wariat jak jest nawalony chce się sztachnąć byle czym - powiedział parskając śmiechem.
- Nie. Pójdę do sklepu - narzucił na chude barki czarną bluzę i wcisną okulary na nos - Niech się sztacha tym gównem, ja chcę nowy zmywacz - odparł twardo i poszedł w stronę drzwi.
- Bill, zwariowałeś? Rozerwą cię na strzępy przed hotelem! Nie bądź głupi! To nie jest odpowiedni moment na spacerki do sklepu! - chłopak już biegł za Billem, który z determinacją malująca się na twarzy, otworzył drzwi pokoju za którymi, ku zaskoczeniu wokalisty, stał na oko trzydziestoletni mężczyzna.
- Bill? - zdziwił się widząc chłopaka pod drugiej stronie drzwi - Idziesz gdzieś? - zmarszczył brwi.
- David? Nie-ee... - odparł z lękiem - Ja-a t-tylko chciałeeem... - wyjąknął zdejmując wolno okulary - ..chciałem sprawdzić, kto stoi na korytarzu. - odpowiedział już pewniej.
- Jeszcze nie zapukałem a ty już pod drzwiami - wygiął usta w cynicznym uśmiechu i wszedł do pokoju omijając chłopaka. - Żadnego wychodzenia z hotelu, zrozumiano? - rzucił mu wymowne spojrzenie - Chyba nie muszę po raz setny tłumaczyć dlaczego. Ja rozumiem, że jesteście młodzi szukacie przygód i tak dalej. Doskonale was rozumiem, bo sam jeszcze nie jestem taki stary, ale tu chodzi o wasze bezpieczeństwo i o to, żebyście w brew pozorom mogli jeszcze korzystać z życia, w tym życiu - ciągnął - Nawet nieźle ci w tej chustce, jakiś nowy dodatek? - pochwalił nie czekając na odpowiedź - Gdzie reszta?
- Gustav na siłowni, a Tom śpi - odpowiedział chłopak w czerwonej koszulce, który wcześniej próbował zatrzymać Billa.
- Śpi? O piętnastej? - David uniósł brew i nawet nie namyślając się wystrzelił - Kto mu k**** przyniósł alkohol? - wykrzywił usta w grymas.
- Nie patrz na mnie - basista uniósł dłonie jakby pokazywał, że jest niewinny.
- Mam się bawić w pieprzoną zgadywankę? Bill jesteś frontmanem, masz dbać o całą kapele, a nie spijać własnego brata! To było dla jego dobra, miał zostać w apartamencie czysty, czyli bez żadnych używek, żebym mógł dzisiaj z nim pojechać na te cholerne otwarcie skate shop'u! - uderzył pięścią w oparcie fotelu.
- Ale on mnie poprosił, sam na własne ryzyko! - tłumaczył się Bill.
- Nie umiesz odmawiać? - syknął menadżer, który był dla nich jak starszy brat.
- Zresztą ja go nie spiłem! Sam się uchlał i to on powinien dostać, nie ja! - krzyknął oburzony, że dzisiaj wszystko zwraca się przeciwko niemu.
- Nie. Właśnie ty dostaniesz za to, że obce jest ci słowo odpowiedzialność - David wyprostował się patrząc mu w oczy - Zastanów się nad tym co jest dobre dla zespołu, nie tylko dla ciebie - schował ręce do ciemnych dżinsów Levis'a - Wpadne wieczorem to pogadamy o tym - oderwał wzrok od Billa, który nerwowo obciągał wargi - A tymczasem obudźcie Toma, bo nawet nie chce wchodzić do sypialni, bo jeżeli zobaczę go zarzyganego to nie poprawi mi to humoru - zmarszczył brwi - Jezu jaki tu syf. Sprzątaczek tu nie ma czy co? - spytał.
- Była rano - odparł wymijająco Bill - Ale po tym jak Tom.. - parsknął śmiechem, a Georg mu zawtórował, przypominając sobie niemiłą scenę z dzisiejszego ranka.
- Nie gadajcie, że się na nią zrzygał - menadżer przewrócił oczami gdy chłopcy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem - I z czego wy się śmiejecie? Zawsze musicie jakąś szopkę odstawić? - spytał, ale odpowiedział mu tłumione parsknięcia Billa.
- Ale to on - wydusił z trudem Bill.
- On, on! On czy nie on jesteście zespołem! Postrzegają was jako jedność! Jak on to i wy! - krzyczał mrożąc ich wzrokiem - Posprzątacie tu sami, a ja idę porozmawiać z kierownikiem, bo jeszcze aferę z tego zrobią... - mówił pośpiesznie. - Obudźcie tego alkoholika, wpadnę tu po niego za pół godziny, dlatego ma wyglądać jakby wypił tylko dwa piwa... coś się wymyśli. - David wyszedł z apartamentu zostawiając po sobie woń perfum DKNY z nowej serii Red Delicious.
- Ja pierdzielę, chyba ma zły dzień - mruknął Georg włączając plazmowy telewizor - Dwa piwa...zwariował. Jak on na codzień wygląda jakby z siedem wypił... Idź obudź tego frajerzynę, bo nigdy nie wstanie.
Bill z rezygnacją rzucił okulary na komodę i westchnął głęboko. Przeszedł przez salon i wszedł do przestronnej sypialni, którą dzielili chłopcy. Na łóżku przy oknie leżało skacowane ciało jego brata bliźniaka.
- Tom, idioto wstawaj - przywitał się, chciał go pociągnąć za koszulkę, ale tak jak domyślał się David była cała w wymiocinach, dlatego ograniczył się do szturchnięcia w ramię - Słyszysz? Podnoś ten swój kurewski tyłek i idź po prysznic - zabrał mu poduszkę z pod głowy i zrzucił z łóżka, a dopiero wtedy blondyn zareagował.
- Ja pierdole, Bill weź ty...weź... idź sobie, dobra? - z podłogi dobiegł zachrypnięty głos.
- Śpisz w rzygach wiesz? - czarnowłosy oparł się o parapet.
- No i co z tego. Nie ma tu kamer - mruknął układając się wygodnie na parkiecie, jeżeli było to możliwe.
- Ta? - Bill uśmiechnął się ironicznie wyjmując telefon, robiąc kilka zdjęć z dokładnym zbliżeniem na poplamioną koszulkę i twarz. - A jak ci powiem, że obok mnie stoi David i kręci to wszystko aby wysłać na urodziny naszej mamie, Paris Hilton i Evy Longori? - poinformował brata obserwując uważnie jego wykrzywioną twarz.
- Spierdalaj - warknął - Wiesz dlaczego wiem, że wkręcasz? - spytał unosząc głowę.
- Wiem - odparł Bill kucając przy nim - Bo w takich momentach masz w dupie kobiety.
- Dokładnie - odparł, uderzając potylicą o parkiet. - Były wczoraj.. jakieś fajne? - mimowolnie zapytał
- Nie było - skłamał nie chcąc robić bratu przykrości. - No jedna była fajna, ale jak się później okazało była totalną porażką. - uśmiechnął się kwaśno - Beznadziejnie całowała i miała chujową bieliznę - dodał po namyśle - Za pół godziny przychodzi po ciebie David - Bill przyglądał się jego bladej twarzy. - Idziecie na otwarcie tego sklepu, dlatego masz się doprowadzić do porządku. Idź się umyć, bo wali od ciebie na kilometr i zaraz sam się na ciebie zrzygam z obrzydzenia - parsknął śmiechem.
- Głowa mnie napierdala, brzuch mnie boli i coś mi strzyka w karku. Po prostu...czuję się jak zwłoki - wyjęczał, śliniąc drewniane deski parkietu, na którym leżał.
- Przestań się pieścić - czarnowłosy ustał nad nim z niewzruszoną miną - Idę ci poszukać jakiś ciuchów w tym burdelu, bo musisz jakoś wyglądać. - powiedział do gitarzysty, który podpierając się rękoma, ustał i chwiejnym krokiem pognał do łazienki, by tam znowu wypróżnić zawartość swojego żołądka do wanny.
- Przy okazji posprzątasz ten syf w łazience! - krzyknął do chłopaka, który leżał wycieńczony na brzegu wanny.
- Nigdy... nigdy więcej...nigdy..nigdy - powtarzał gitarzysta Tokio Hotel.
***
- Gdzie wchodzimy? - westchnął Colin, człapiąc za mną jakby szedł na ścięcie.
- Do Rasendera - odpowiedziałam blondynowi, który skierował na mnie swoje intensywnie niebieskie tęczówki - Spokojnie. - uśmiechnęłam się złośliwie
- Jezu, jesteś szalona wiesz Rilla?
- Wiem - uśmiechnęłam się pod nosem, gdy przekroczyliśmy próg luksusowego butiku na myśl, że zrobię takiego figla dla własnego ojca. Poprawiłam opadające spodnie i schowałam ręce do głębokich kieszeni. Colin szedł za mną, wbijając wzrok w moje plecy i pewnie w duchu błagając abyśmy już wyszli.
Oglądałam kosmicznie drogie ubrania, które bez problemu mogę mieć w szafie i niechlujnie poprawiłam starą koszulkę polo, która pamiętała lepsze czasy ale z racji, że miałam sentyment do ubrań żal mi było jej nie nosić, a co gorsza wyrzucić.
- W czym mogę państwu pomóc? - usłyszałam nad sobą upierdliwy głos ekspedientki, ubranej w wysokie szpilki od Jimmy'ego Choo - widocznie dobrze jej płacą i w schludny, błękitny komplet z Mango. Z niekrytą pogardą obcinała mnie wzrokiem od góry do dołu a jej pogardliwy uśmieszek mówił "I tak cię nie stać".
- Oh rozumie pani, ja jestem tu pierwszy raz! Dopiero niedawno się dowiedziałam o tym centrum handlowym, a mieszkam w Berlinie od urodzenia - ciągnęłam wymyśloną przez siebie historię - Uwielbiam robić zakupy ! Pani pewnie też, prawda? Zawsze marzyłam o tym żeby mieć swój sklep z ciuchami...kupowałabym wtedy u siebie! - uśmiechnęłam się figlarnie, patrząc na góra dwudziestopięcioletnią kobietę, która odpowiedziała spłoszonym uśmiechem, rozglądając się przy tym na boki. Jest pani w ukrytej kamerze! - Czy robi panie zakupy we własnym sklepie? - spytałam przyglądając się jej z uwagą.
- Słucham? - starała się być nadal pewną siebie ekspedientką, które gardzi wszystkimi klientami.
- No czy robi pani tu zakupy? - rzuciłam - To przecież taki fantastyczny sklep! - roześmiałam się patrząc na błyszczące motyle przyczepione do sufitu i kwiaty ustawione przy każdym rzędzie wieszaków, które zdawały się wisieć w powietrzu, tak samo jak wszystkie dodatki; buty, biżuteria, paski i akcesoria umiejscowione na szklanych powierzchniach, które zwisały z sufitu na srebrzystych łańcuchach.
- Przepraszam, ale to nie mój sklep - powiedziała siląc się na opanowany ton - To butik Juliusa Rasendera - wyjaśniła z powagą.
- Rasendera? - zrobiłam mało inteligentną minę, grając głupiutką nastolatkę - To ten co malował te grube kobiety? - Colin chrząknął znacząco, dając mi do zrozumienia, że już dłużej nie wytrzyma.
- Julius Rasender to słynny na całym świecie niemiecki projektant - odparła - A pani mówi o Rembrancie...
- Ah faktycznie! - rozpromieniłam się - Rany Julek!! Jaka fantastyczna sukienka! - złapałam czarny, satynowy materiał - Chcę ją kupić! - przyglądałam się lekko rozkloszowanej u dołu spódnicy.
- To jest spódnica - kobieta najwyraźniej nie czuła się dobrze w swojej nowej roli i drażniła ją ta sytuacja, a raczej taka niesforna klientka jak ja - Sądzę, że dla pani będzie pasować raczej coś z nowej młodzieżowej kolekcji.. - mówiła.
- Nie! Ja chcę tą! - przycisnęłam do siebie spódnice - Założę ją na imieniny mojej babci! Jejku..ale cudowny pasek! A jakie spodnie - rzuciłam spódnice i podchodziłam do każdego przedmiotu, dotykając go.
- Proszę pani! Cp pani najlepsze robi! Ta spódnica jest z nowej kolekcji! Kosztuje prawie dziesięć tysięcy euro... proszę tego nie dotykać! - wyrwała mi z dłoni pierścionek, który znajdował się już na moim palcu.
- To jest białe złoto..i jeżeli... -ciągnęła zdejmując mi pierścionek z palca.
- Niech pani mi go nie zdejmuje, bo się pokłócimy! Muszę sama zdjąć! - zawyrokowałam z poważną miną i szybko zdjęłam pierścionek. Szatynka westchnęła ciężko - Ale pani ma piękne kolczyki! - dotknęłam zwisających wisienek.
- Dziękuję bardzo - uśmiechnęła się z trudem.
- Sprzeda mi je pani? - spytałam z błyskiem w oku.
- To raczej niemożliwe - wydusiła zaskoczona.
- Dlaczego? Zapłacę pani...mam aż czterdzieści euro. To dużo prawda?
- Tak, ale... - kobieta rozkładała ręce z bezsilności i szukała wzrokiem osoby, która mogłaby jej pomóc uwolnić się ode mnie.
- Ale pani jest niemiła! - momentalnie zmieniłam ton rozmowy, z przyjaznego na szorstki a wręcz karcący - A do tego nieuprzejma - zmrużyłam oczy - Kto przyjmuje taki personel! - krzyknęłam - Chcę rozmawiać z kierownikiem - zmroziłam ją wzrokiem.
- Ale..dlaczego? - pisnęła kobieta, odsuwając się ode mnie. Poczułam na łokciu dłoń Colina - ciągnął mnie do wyjścia.
- Powinni panią zwolnić! Ten Rembrand czy Rasender to jakiś kretyn, jeżeli przyjmuje takich niekompetentnych ludzi! - fuknęłam do kobiety, która cała znerwicowana pobiegła w stronę zaplecza.
- Rilla chodźmy już, bo ona się nie pozbiera jak jeszcze coś jej powiesz - wyciągnął mnie ze sklepu.
- A wydawała się taka twarda - parsknęłam śmiechem wychodząc z centrum handlowego.
- Intrygantka - pokręcił głową.
- Wrzuć na luz. Takim jak ona się należy, traktują wszystkich z góry.
- Jak ją wyrzucą z pracy, to będzie twoja wina - próbował poruszyć moje sumienie.
- To na mnie nie działa - szturchnęłam go - Ah! Praca! Nat ma prace u mojego ojca - rozpromieniłam się na samą myśl o tym.
- Gadasz jaką robotę mu załatwiłaś? - zerknął na mnie.
- Nie wiem - bąknęłam - Tata kazał mu przyjść do firmy jutro rano, przekaż mu bo..ja nie mam jego nowego numeru.
- Jak to, nie dał ci? - zdziwił się poprawiając jasne włosy, które opadały na jego szlachetne czoło.
- Nie - zacisnęłam szczękę.
- Dziwne... - podsumował zatapiając wzrok w tłumie.
- Cholernie - syknęłam prawie niesłyszalne.
***
- Myślałem nad tym co mi powiedziałeś, David - czarnowłosy chłopak w chustce na głowie, dużych, modnych okularach przeciwsłonecznych na nosie i czarnej, skórzanej kurtce siedział na przednim siedzeniu najbezpieczniejszego samochodu świata, a mianowicie Volvo S60. - Jestem cholernie nieodpowiedzialnym draniem.
- Te cholernie sobie darujmy - David uśmiechnął się lekko - I drań z siebie nie większy niż Tom - mruknął.
- Ale to takie wkurwiające gdy wszyscy wymagają ode mnie c*** wie czego! - zacisnął pięść - Nie powinienem narzekać moje marzenia się spełniają, a ja zawalam w takich momentach - z trudem zwierzał się ze swoich myśli.
- Bill masz prawie siedemnaście lat. Ja w twoim wieku nie martwiłem się nawet o własny tyłek, a ty wstawiasz się za siebie i trzech kumpli - David spojrzał na jego bladą twarz i zacięte spojrzenie - Bądź odpowiedzialny ale nie zadręczaj się chłopie, bo tylko wpakujesz się w kłopoty. Skup się na muzyce, karierze, zespole!
- Staram się to robić - chłopak zmarszczył czoło jakby próbował odstraszyć od siebie wszystkie otaczające go cienie - Ale... ale za każdym razem pojawia się coś nowego i nowego. Ciągle doświadczam wspaniałych rzeczy, o których kiedyś nawet nie śniłem i uwielbiam takie życie - mówił wolno.
- Kujemy żelazo póki gorące, Bill. To nie jest już zwykła zabawa - menadżer przyglądał się widokom malującym się za przednią szybą. - Z wielkim szumem wdarliście się do wielkiego świata i pokładam w was wielkie nadzieje. - spojrzał na swojego podopiecznego - Jak zyskacie szacunek tam gdzie trzeba to i branża muzyczna was doceni, świat będzie należał do was. To taka gra Bill, która nigdy się nie zmienia. Ludzie wpływowi to arystokracja a wy to nowobogaccy. Macie wszystko praktycznie z niczego, to ich zdanie. Teraz się wami zachwycają, ale to jest szczyt sezonu...jednego sezonu. Utrzymajcie się a zobaczysz co to znaczy prawdziwe życie.
- To nie jest takie proste - wokalista skrzywił się. - Mam im się rzucić do stóp, płaszczyć się przed nimi?
- A dymanie panienek, ciągłe balangi i wydawanie kasy jest proste? - powiedział ostro. Bill odwrócił wzrok patrząc na pustą, drewnianą ławkę, która stała kilka metrów od urwiska na przeciwko, którego postawiony był ich samochód.
- Chyba my na to pracujemy - powiedział z urazą.
- To zapracujcie jeszcze na coś - syknął - Na własne wpływy. - spojrzał na niego wymownie - Właśnie dlatego macie kontrakt z Rasenderem. Wrzucimy teraz na większy luz. Mam w planie kilka kameralnych koncertów, ale to jeszcze nic pewnego. Dowiecie się wszystkiego w swoim czasie - mruknął zerkając na Rolexa, zwisającego z nadgarstka. - Już ósma - mruknął. - Wracamy, za godzinę mamy samolot. I...Bill - zwrócił się do pasażera - Pamiętaj żeby nie dać się wydymać... sam wyraz twoich oczu mówi o tym, że nie zniesiesz tego z pokorą.
- Nie jestem przecież dziewicą, nie dam się tak łatwo wykołować. Nie dam się... - Bill przejechał palcami po niepomalowanych paznokciach i spojrzał na swoje odbicie w bocznym lusterku. Pasmo jego czarnych włosów, dotykało ust, które pragnęła pocałować niejedna zakochana w nim dziewczyna, a raczej zapatrzona fanka. Bo jak one mogły go kochać? Zupełnie go nie znały. Nie wiedziały, że gdy wstaje rano stoi godzinę pod zimnym prysznicem i myśli o tym co zrobił nie tak, że muzycy za jego plecami wyśmiewają się z jego stylu, włosów, make up, pomalowanych paznokci i tatuażu na biodrze. Przecież to jego życie, jego ciało, jego dusza, a oni bezceremonialnie wdzierali się w tak skrzętnie skrywane myśli, sprawiając, że co rano bił się z własnym j a . To prawda, że był na językach połowy Europy i był cholernie dumny z tego, że chłopak z wioski potrafił zrobić wokół siebie szum. Tylko na jak długo?
Bill zacisnął rękę na siedzeniu i pierwszy raz przestraszył się tego, że sława może uciec. Co zrobi gdy zostanie na lodzie? Fanki nie zapłacą za luksusowe apartamenty, drogie życie, ubrania, całonocne imprezy w najdroższych klubach i cały luksus, którego posmakował.
David ma racją. Muszę zacząć troszczyć się o zespół.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Wtorek 15-08-2006, 17:08, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blood
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 20:52 Temat postu: |
|
|
1?
ja pier.dole...
post mi sie dwa razy dodał i nie mogę usunąć '
ch.uj w dupę temu Internetowi...
ale idąc do części...
Sol... uwielbiam cię!
i ten styl, pełen... hm... inności...
jesteś inna niż większość tych plastikowych lalaczek nabijajacych sobie posty {nie będę przepraszać.}
piszesz jak chcesz, a każdemu się spodoba wiesz?
bo nikt nie chce być negatywnie skrytykowany. idiotyzm.
jak z muzyką, ale to nie tu. bo to nie na temat.
wszystko takie prawdziwe. już bełtałam tymi opowiadaniami pełnymi romantyzmu gdzie Bill jest romantykiem.
b e ł t a m ! wymituje, rz(ż)ygam... ch.uj wie.
tu wszystko jest ciekawsze.
przeczytałam raz, i wystarczyło.
chyba, że coś przeoczyłam... o?
powinnaś częściej dawać części.
bo inaczej wykituje z tymi opowiadanimi.
och, ach, uch... xD
PeeS- jak tam 'babskie' wakacja? udały się?
tuPeeS- wiesz co. napisała bym do ciebie na gadu... ale, ale to dziecko o nazwie Blood wstydzi się. no i moze poza tym boi się ataku Sol? Oo
być może...
`pozdrawiam.
zakochana w Flyleaf. {ach ta pustota w pustocie}
`Blood.
to tyle.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Blood dnia Poniedziałek 14-08-2006, 21:25, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Okla_xD
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Skawina - Kraków
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 21:09 Temat postu: |
|
|
2!
Boskie! Świetne Rewelacyjne xD
Ale sie brechtałam przy tej części xD
Poprostu nie mogę ze śmiechu <lol2> !!
CZekam na neu parta =D
Pozdrowienia i Wenki życzę! )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 21:17 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, ze wytkne, ale nie moge inaczej...
Cytat: |
Co to w ogól jest? |
W ogóle.
Cytat: |
dziewucha nois imię |
Nosi.
Cytat: |
gdybym cię prosiła abyć |
Abys
Cytat: |
z tatą do frmy po nowy telefon |
Firmy.
Aparat.
Ale ogolnie mi sie podoba.
Moze troche wulgaryzmy mnie odpychaja, ale ogolnie w porzadku.
Julia Hartwig to z pewnoscia ciekawa postac. Wnioskuje po jej slowach, ktorych uzylas.
Podoba mi sie bardzo.
Rozniez ze wzgledu na dlugosc. Sycisz nas.
A to dobrze, bo wtedy latwiej jest czytac.
To chyba wszystko.
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 21:53 Temat postu: |
|
|
Blood - bełkoczesz ; P ...ale zrozumiałam wszystko.
Wakacje się udały jak najbardziej. Tylko rodzicielka po mnie dzień wcześniej przyjechała ii... jakby to napisać hm... byłam trochę w innej rzeczywistości wtedy, ale na szczęście wybroniłam się.
Jak się przełamiesz to daj znać. Gryzę dobrze tylko plastik, tandetę i kicz.
Flyleaf? To mi się z McFly kojarzy. ; P
Okla_xD - ze śmiechu? Moja głupota Cię śmieszyła czy błędy? ; )
~ddm - Wulgaryzmy? Są tu znikome, ale podsycają wydźwięk, który staram się stworzyć i całą misterną otoczkę. Mam nadzieję, że rozumiesz mój tok myślenia.
A Julia H. jeste mi niestety nieznana, tylko i wyłącznie jej wiersze.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Indra
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 171
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z co piątej kinder niespodzianki
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 22:59 Temat postu: |
|
|
I ja przeczytałam. Napiszę, co zostało we mnie po tym rozdziale.
Satysfakcja. Ale i trochę niedosytu, że konfrontację przeznaczyłaś na nastepną część.
Bardzo podobały mi się przemyślenia Billa pod prysznicem. Trafiłas w mój tok myślenia idealnie. Tak samo stosunek Davida do chłopaków. Naturalny, niewymuszony.
Świetne dialogi. Fakt, że są literówki, błędy, nieco przeszkadza, ale da się przezyć
Uderzył mnie zarzygany Tom i przeklinający Georg. Ale niech będzie to, co ma być ;D
Twoim sukcesem jest innosć, odmiennośc, na którą ja osobiście bym się nie zamierzyła. Nie mam talentu, warunków. Ty to masz i przekazywanie emocji tekstem jest twoją największą bronią.
Kółko wzajemnej adoracji, niech to xD
Pozdrawiam serdecznie i z utęsknieniem czekam na kolejną część.
I.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NATALCIA
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Metropolian of America
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 23:01 Temat postu: |
|
|
Kilka literówek, a hu* z nimi. Nieno fajny pomysł na wkurzanie ekspedientek jak ja nienawidze tych kobiet próbujących wcisnąć ci najgorsze gówno. Fajnie, że dodałaś taką długą część mogłam się naczytać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Okla_xD
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Skawina - Kraków
|
Wysłany: Wtorek 15-08-2006, 9:59 Temat postu: |
|
|
Sol rozmowa Billa z Tomem xD Błędów nawet nie widziałam
A głupota...hmm... nie wiem czy jesteś głupia czy nie xD I nie do mnie należy to oceniać xD W Każdym razie opowiadanie zajebiście mi się podoba =D I będę śledzić jego przebieg )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 15-08-2006, 13:24 Temat postu: |
|
|
Świetna część. Najbardziej podobał mi się początek. Zastanawiam się kogo potem porównasz do tego kota...Było trochę literówek, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wulgaryzmy są całkiem na miejscu i pasują. Slang musi być
pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Blood
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Wtorek 15-08-2006, 14:01 Temat postu: |
|
|
Sol bełkot jest u mnie na miejscu.
ja tak zawsze. zrozumiałaś? to się cieszę.
mówisz inna rzeczywistość? nie wiem czy dobrze zrozumiałam... ale nie będę pisać o co mi chodzi xD. Flyleaf uwielbiam. McFly? to cos z MacDonalda prawda? nie wiem bo byłam tam ostatnio... hm... dawno temu...
a czy sie przełamię? zapewne kiedyś mi sie uda. ale nie wiem czy przy tobie nie zabraknie mi słów.
ale żeby offtopu nie było.
mam nadzieje, że część będzie w najbliższym czasie.
teraz pozostaje mi czekac na część...
ale długo będe musiała czekać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Wtorek 15-08-2006, 14:31 Temat postu: |
|
|
Nie jestem pewna czy to blad ale razi mnie 'ż'
Widzialam chyba jeszcze jakies ale nie jestem tu przecie od wytykania takich bledow.. jak sie nie myle nie masz worda?
Sory Sol ale nie jestem z tych co lubia czytac pare razy jednego parta.. zreszta jestem tylko jedna z wielu czytelniczek wiec zaden zbytek xD
Czy zrozumialam? tego nie wiem, mam pare przemyslen na temat aluzji i porownania do wiersza.. ale czy dobre to to sie okaze..
Podoba mi sie charakter Rilly, twoj styl pisania i fabula w tym opowiadaniu..
A najbardziej podobal mi sie fragment
Cytat: |
Pasmo jego czarnych włosów, dotykało ust, które pragnęła pacałować niejedna zakochana w nim dziewczyna, a raczej zapatrzona fanka. Bo jak one mogły go kochać? Zupełnie go nie znały. Nie wiedziały, że gdy wstaje rano stoi godzine pod zimnym prysznicem i myśli o tym co zrobił nie tak, że muzycy za jego plecami wyśmiewają się z jego stylu, włosów, make up, pomalowanych paznokci i tatuażu na biodrze. Przecież to jego życie, jego ciało, jego dusza, a oni bezceremonialnie wdzierali się w tak skrzętnie skrywane myśli, sprawiając, że co rano bił się z własnym j a . |
Ten kawalek przypadl mi do gustu bo jest pelen racji.. jestem ciekawa tylko czy Bidon tak naprawde o tym wszystkim mysli w ten sam sposob..
Z szczegolnoscia podoba mi sie pogrubiony moment
Lubie jak w opowiadaniach autor przewleka w myslach bohatera to o czym i jak czasem ja tez mysle..
Czekam na CD xD
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Lolly
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2878
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 15-08-2006, 23:43 Temat postu: |
|
|
obiecywalam, ze przeczytam i dotrzymałam słowa.
podobało mi się, ale... chyba cieńko prężysz Sol, co? poprzednie notki były o kilka stopni lepsze.
tak sądze. ten wiersz mi się spodobał, bo przypomniał mi COŚ.
dziękuje za powiadomienie i... muszę ci powiedzieć, że te wulgaryzmy mnie trochę odstraszyły. nie wiem dlaczego, ale tak jest.
nie jestem święta i też klnę jak szewc, ale w takich opowiadaniach wolę inny potok słów.
w relacjach między bliźniakami - OK. bo wiem, że oni tak mogą do siebie mówić, ale w innych przypadkach... ee... nie bardzo.
wybaczysz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sanndra
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Środa 16-08-2006, 12:20 Temat postu: |
|
|
Nie no,
Brak mi słów,
Bo piszesz poporstu świetnie !!
To jest niedoopisania
czekam na nową i pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vivien
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 16-08-2006, 13:10 Temat postu: |
|
|
Ja podtrzymuję zdanie z mojego poprzedniego postu.
Podoba mi się, i tyle...
Nawet te wulgaryzmy mnie nie odstraszają. Ot, co....
Czekam na more.
Całuskiii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość93
Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 16-08-2006, 20:13 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam dopiero teraz. Od razu trzy części. Czyta się lekko i przyjemnie. Czasem uciekały mi myśli i nie mogłam się skupić. Dużo niejasności i niedomówień. Najlepszy był ten incydent w sklepie i końcówka rozdziału trzeciego. Tym razem skupiłaś się na Billu. No cóż, jestem ciekawa jak się to wszystko dalej potoczy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|