|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maunus
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany: Poniedziałek 22-05-2006, 12:49 Temat postu: Małe opóźnienie...(cz.9)"Gupi małpa" |
|
|
Hmmm... POWSTAŁO TO POD WPŁYWEM PRZEDEGZAMINOWYCH NERWÓW. MAM TZW. PIERDUKLICA. Zdążyłam to dziś napisać, ale jestem świadoma, że pełno tu nieścisłości i błędów. Ale cóż. Dodaję
Pozdrowienia dla wszystkich ;*;*;*
***
—In, spójrz tam, widzisz? — wskazał na przestrzeń w oddali, w której nie było żadnych ludzi. — Tam stoi ten superprzystojny blondyn ze snu...! Mówi, że masz mi dać buzi...! — Bill wyszczerzył się i nie czekając na reakcję dziewczyny, pocałował ją lekko w usta...
Inell zesztywniała, rozpostarła szczęki w tępym karpiku, wytrzeszczyła oczy i gapiła się na Billa, którego wyraz twarzy wyraźnie pytał: „Ile zębów dziś stracę..?” Inell powoli zaczęła dochodzić do siebie. Obróciła się na pięcie i ujrzała załamanego pana Rysia. Jej wrażliwe i delikatne usposobienie dało o sobie znać...
—Świno!!! Złamałeś Rysiowi serce!!! — wrzasnęła niewiasta i strzeliła Billowi z liścia.
—Ccco...?!! — zająknął się brunet, czując jak jego policzek pulsuje.
Inell nie odpowiedziała, tylko wybiegła przez bramę ZOO. Stwierdziła w duchu, że jej powód by strzelić Billowi z plaskacza był wystarczający... Właściwie to nie miała nic przeciwko temu pocałunkowi, ale przecież musiała jakoś pomścić porażkę pana Rysia..!
***
—ONA JEST NIEZNOŚNA!!! — ryknął Bill do siedzącego na sofie Toma. — Jej psychikę można porównać do ułomnego jojo!!! Ty jej dasz buziaka, ona ci z sierpowego, ty ją przytulisz, ona cię podrapie!!! — irytował się brunet — Ciekawe, czy gdybym jej przyrżnął, to ona rzuciłaby mi się na szyję?!! — sarknął wzburzony chłopak i opadł obok swojego brata.
—Nie ma tak dobrze... Gdyby jednak było, to bym bez podręcznego baseballa nigdzie się nie ruszał... — zachichotał Tom.
—To nie jest śmieszne..! — zakwiczał Bill, rozglądając się po zielonym pokoju. Bliźniacy wrócili bezpośrednio do swojego domu, nie zabierając nawet od Inell swych ciuchów.
—Hihiiiiiii!!! Jest..! — zawył Tom, zjeżdżając tyłkiem z siedzenia.
—Baran... — prychnął Bill i pogrążył się w myśleniu...
***
Inell stanęła w progu swojego domu. Kopnęła w drzwi z półobrotu i wparowała do środka. Spakowała rzeczy bliźniaków do ich toreb i już miała wychodzić, gdy zebrało jej się na myślenie.
Opadła na swój bujany fotel i zapatrzyła w niebo za oknem. Wciąż myślała o tym pocałunku... Był cudowny... Ale nie! Nie mogło być cudownie! Bill to tylko przyjaciel..! Chyba... A co z Guciem? „Chodziliśmy ze sobą, mieliśmy potyczkę, ja zapadłam w śpiączkę, obudziłam się, całowałam się z Billem... Czyli zdradziłam Gucia...? W końcu ze sobą nie zrywaliśmy...” — pomyślała dziewczyna, nerwowo bujając się w fotelu. „A właśnie...Co z nim?” — In wyjęła z kieszeni telefon komórkowy, starego kloca sprzed trzech lat...
Znalazła jego numer: 0800880774 "Jeszcze brakuje dopisku: ZADZWOŃ TERAZ!” — zarechotała w myślach dziewczyna i wyłączyła telefon. Założyła sobie torby na ramię i ruszyła w stronę domu bliźniaków. Wciąż myślała co powiedzieć Billowi jak się znów spotkają, ale do głowy nie przychodziło jej nic sensownego.
Stanęła przed wielkimi dębowymi drzwiami domu bliźniaków. Wzięła głęboki oddech, policzyła do dziesięciu i zadzwoniła do drzwi. Otworzyła pani Kaulitz i uśmiechem zaprosiła dziewczynę do środka...
***
—Jak ja ją dorwę to normalnie... to normalnie jej... — warczał Bill, miotając się po całym pokoju — jak ona mogła takie coś odwalić..?! „Złamałeś Rysiowi serce!!!” Grrr... Głupszej wymówki to nie miała...?! Już wolałbym, żeby powiedziała: „Bill, jesteś zbokiem do sześcianu” No! Wtedy przynajmniej wiedziałbym za co mi przywaliła...! A tak to co..?! ZA RYSIA?! — brunet coraz energiczniej odbijał się od ścian.
—Bill, nie miotaj się, siadaj. — Tom, którego przepona już wysiadała od ciągłego rechotania, starał się uspokoić brata. Niezbyt mu to wychodziło...
Bill akurat stanął tyłem do wyjścia na korytarz, gdy w drzwiach ukazała się głowa Inell. Brunetka pokazała gestem Tomowi by był cicho i schowała się szybko z powrotem za framugę.
—NIE SIĄDĘ...!!! — wrzasnął buntowniczo i złożył ręce na piersi — będę czekał na tą wredną, bezduszną, bezwzględną...
—Cześć! — zawołała Inell, wparowywując do pomieszczenia i wymachując niebezpiecznie torbami.
—...nie mającą skrupułów... Inell?! — Bill strzelił buraka i wcisnął się w róg pokoju. Wbił wzrok w podłogę i nie śmiał go podnieść ani o centymetr.
—Przyniosłam wam torby. — powiedziała z satysfakcją niewiasta, stawiając plecaki na stoliku.
—Dziękujemy, jesteś niesamowicie szczodra...! — prychnął z kąta Bill.
—A ty tam cicho..! — syknął do brata Tom — Dzięki In — podziękował jej Dredziarz i rzucił okiem w stronę czarnowłosego — Ja lepiej sobie pójdę... Myślę, że jestem tu zbędny... Wychodzę..! — rzekł Tom z chytrym uśmieszkiem, ruszając w kierunku wyjścia.
—JA CI WYJDĘ! — ryknęli jednocześnie Bill i Inell, patrząc groźnie na Toma.
—Miło, że chcecie mnie zatrzymać, ale muszę iść. Jestem umówiony z taką fajną lasencją...
—Tom, baranie, przecież ja wiem, że ty z nikim się nie spotykasz... — szczeknął Bill, nerwowo zaciskając pięść.
—Hmmm, masz rację bracie. Tym bardziej pójdę sobie kogoś znaleźć... Skoro Inell zajęta... — zarechotał Dredziarz i wyskoczył z pokoju, robiąc unik przed lecącym klapkiem Inell.
—WCALE NIE JESTEM ZAJĘTA!!! JESTEM WOLNA JAK... JAK PTAK! — ryknęła za uciekającym Tomem, ale ten zachichotał tylko i zniknął z pola widzenia (rażenia).
—No to klops... — mruknęła pod nosem brunetka, zamykając drzwi.
W pokoju zapanowała martwa cisza. Bill co jakiś czas rzucał okiem w stronę Inell, która nie wiedziała co zrobić z własnymi rękami. Układała sobie w głowie odpowiednie zdania, ale i tak je od razu zapominała, więc jej wysiłek schodził na marne... Sama nie wiedziała czemu właściwie uderzyła bruneta... W obronie pana Rysia...? „Hihihi” — zarechotała w myślach na wspomnienie ochroniarza.
—Przepraszam... — wyszeptał po chwili Bill, spuszczając jeszcze niżej głowę. — Nie powinienem był cię... To moja wina...
—Nie, to moja wina i to ja przepraszam. — przełamała się brunetka i spojrzała chłopakowi w oczy.
—Nie, to naprawdę ja, wybacz...
—Nie, ja..
—Ależ to naprawdę moje wyskoki... Głupi jestem...
—Ja jestem głupia...
—Nie...
—Tak.
—Nie, Inell...
—TAK.
—NIE.
—TAK.
—NIE, posłuchaj...
—TAK I... I SIĘ ZAMKNIJ! — warknęła niewiasta — Jestem „Gupi małpa” jak to mawiał mój wujek Holender i to ja przyczyniłam się do tej całej draki. Przepraszam, żałuję, że cię spoliczkowałam...
—Yyy... dobra.. Ale ja też przepraszam...! Mogłem się najpierw zapytać, a dopiero potem cię całować...
—A co jakbym odpowiedziała, że nie chcę żebyś mnie całował? — zachichotała brunetka.
—To i tak bym to zrobił... — bliźniak wyszczerzył się dziko i wbił pewny wzrok w podłogę.
—Dobra, nie chce mi się z tobą znów kłócić... — rzekła Inell, podchodząc do chłopaka.
—Są przyjemniejsze rzeczy do robienia, nie..? — zamruczał, a na policzki In wystąpiły szkarłatne rumieńce.
—Bill, ryzykujesz. — bąknęła brunetka, szukając jakiegoś punktu, na którym mogłaby bezpiecznie i bez żadnych podtekstów, zawiesić wzrok.
—Kto nie ryzykuje, ten nic w życiu nie ma... — Bill uśmiechnął się uwodzicielsko i podszedł do dziewczyny, której nogi natychmiastowo zmiękły.
—Chcesz mieć jeszcze jeden odcisk na twarzy..? — parsknęła Inell, odważając się spojrzeć na chłopaka.
—Wątpię byś mnie znów uderzyła... — zachichotał Bill, zbliżając się do niewiasty w zbyt szybkim tempie.
—Obstawiasz zakład..? — prychnęła In patrząc na chłopaka z góry, co było wyjątkowo trudne, bo on był wyższy. Denerwowała ją jego zbyt duża pewność siebie.
—Nie. — rzekł szczerze brunet i uśmiechnął się do Inell, z wzajemnością.
—To dobrze. — parsknęła i przytuliła Billa po przyjacielsku, tak jak robiła to od zawsze.
—...Co oczywiście nie zmienia faktu, że... — kontynuował niepewnie brunet.
—Bill. — warknęła nerwowo dziewczyna, przeczuwając co zaraz nastąpi.
—...chętnie dałbym ci buzi bez żadnych zakładów. — Chłopak uśmiechnął się ujmująco, spoglądając z góry na rozedrganą dziewczynę.
—Ale w policzek..? — bardziej stwierdziła, niż zapytała Inell.
—A gdzieżby indziej..! — zarechotał brunet i sprzedał dziewczynie słodkiego buziaka blisko ust.
—Ekhem.. Kłóciłabym się, czy to było w policzek... — bąknęła Inell, rozwalając się na sofie.
—Czy mówiłem ci już kiedyś Fabel, żebyś mi nie polemizowała..? — parsknął Bill, łapiąc szklankę soku.
—Kaulitz, nie narażaj się... — westchnęła In i podeszła do drzwi. Wciągnęła bluzę i osadziła rękę na klamce.
—Już wychodzisz?! — zerwał się Bill, podbiegając do brunetki.
—Muszę spotkać się z kumpelkami. — powiedziała brunetka. Uśmiechnęła się do tych wesołych, czekoladowych oczu, które nie były jej do końca obojętne... Czuła coś do tego chłopaka, ale nie umiała jeszcze dokładnie tego sprecyzować...
—Aha... — Bill wyraźnie posmutniał. Spojrzał na In zaciekawionym wzrokiem i spytał — A jakimi kumpelkami?
—Ema i Kasidy, to te, z którymi wracaliśmy ze szpitala. — poinformowała bruneta In, zatapiając się w jego oczach. Zastanawiała się już nawet, czy nie zostać z Billem, ale jednak otworzyła drzwi i ... — TOM, MENDO RUSKA!!! — ryknęła dziewczyna i rzuciła się w pogoń za zdemaskowanym osobnikiem. — WRACAJ TU, TY FAJANSIE!!! — wrzasnęła i w biegu ściągnęła swego nieśmiertelnego klapka z drewnianą podeszwą...
—Inell, zostaw go... — roześmiał się Bill, który podążał za dwójką w równie szybkim tempie.
—NIE BILL, DZIŚ NA KOLACJĘ... JAJECZNICA!!! — ryknęła niewiasta i tygrysim skokiem przygwoździła Toma do podłogi. — Przygotuj się, bo będzie bolało... — warknęła do śmiertelnie przerażonego Dredziarza, któremu powoli brakowało rąk, by zasłaniać swe zagrożone klejnoty.
—Litooooościii!!! — zawył blondyn, wierzgając we wszystkie strony.
—Masz dwa wyjścia! — parsknęła Inell, groźnie ostrząc krawędź podeszwy buta o swe pazurki.
—(gulp!) — Tom przełknął głośno ślinę.
—Jeśli chcesz uratować swoje pisanki, które powinnam ci oberwać za to podsłuchiwanie i podglądanie, musisz wykonać zadanie... — rzekła Inell, a Bill wybuchnął śmiechem. — a ty się nie śmiej, bo mogę stwierdzić, że skoro jesteś jego bratem, to macie podobne charaktery i ty też zasługujesz na karę. — parsknęła In i puściła Tomowi oczko.
—Ej..! To by było... — zaczął się produkować Bill, ale In uciszyła go gestem.
—No to Tom! Co wolisz, zadanie czy kastrowanie? — zachichotała Inell, znacząco spoglądając na czarnego chodaka.
—Zadanie..! — krzyknął zdecydowany Tom, ocierając z czoła pot.
—No to będę jedynakiem... — prychnął Bill, gdy pomyślał co się stanie z Tomem, gdy ten wykona polecenie brunetki.
—Ty tam cicho siedź, bo brata stresujesz..! — ofuknęła go Inell, intensywnie myśląc nad zadaniem.
—CZEMU TO ZAWSZE JA MUSZĘ SIEDZIEĆ CICHO?! — zbuntował się Bill, szybko podchodząc do Inell. Wyszczerzył ząbki i krzyknął jej prosto do ucha: „CZEMU?!!” Dziewczyna zignorowała jego wrzask i rzekła do Toma.
—Musisz... Zorganizować piknik w „Pilze” i zaprosić na niego nas, Eme i Kasidy. Jeśli chcesz, to kogoś jeszcze... — wyparowała niewiasta, a Tomowi szczęka opadła.
—Tylko tyle?! — prychnął Tom, ciesząc się jak dzieciak.
—A co, coś nie pasi? — zarechotała Inell, pomagając Dredziarzowi wstać z podłogi.
—Nie, nie, wszystko jest super — bliźniak uśmiechnął się od ściany do ściany i rzucił okiem na Billa.
—Chłopcy, ja muszę iść. — rzekła Inell, spoglądając na swój zegarek — Już dawno powinnam wyjść. — fuknęła i ruszyła przed siebie znikając Kaulitzom z oczu.
Bill stał nieruchomo nad czymś główkując, a Tom, wciąż nie wierząc we własne szczęście, gapił się w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęła postać dziewczyny.
— Bill, ty chyba miałeś rację, że ona jak to całe ułomne jojo jest... — stwierdził, wciąż zdziwiony reakcją Inell, Tom i wrócił do swojego pokoju, zostawiając usatysfakcjonowanego Billa na środku korytarza. „Wreszcie ktoś docenił mą filozofię..!” — zadowolił się w duchu brunet i podążył za bratem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pipi15
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zza biurka
|
Wysłany: Poniedziałek 22-05-2006, 15:26 Temat postu: |
|
|
Nooo, nieźle
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolcia ;)
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Polski ;)
|
Wysłany: Poniedziałek 22-05-2006, 16:26 Temat postu: |
|
|
AAAAAAAaa ja rycze z e śmiechu nie normalnie zaraz umre ahhaha:)
Ja normalnie czułem że to lesba ahahah<rycze>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Poniedziałek 22-05-2006, 16:55 Temat postu: |
|
|
Taaa biedny Rysio.
Opko jest swietne.
Tyle smiechu, ze...
Aj, jestes wspaniala!
W ogole to wszystko mocne jest:)
Juz chce nastepna czesc!!!
Pozdrawiam i czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Poniedziałek 22-05-2006, 20:00 Temat postu: |
|
|
O kurde super bylo
Najlepszy wykop z półobrotu, menda ruska i...i...wszystko
Czekam na next part
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wampirek
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mnie sie pytasz? A skąd ja mam wiedzieć gdzie jestem?!?!
|
Wysłany: Czwartek 25-05-2006, 14:10 Temat postu: |
|
|
o tak biedny Rysio, biedny Tom, biedny Bill... Tylko dlaczego ja się śmieję?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maunus
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany: Niedziela 04-06-2006, 20:47 Temat postu: |
|
|
Hey..! ;D Mam mega dooooła... Ale to szczegół ;/
Dedy dla:
->Laribett
->~DDM
->Channel
i wszystkich innych koffanych istot ;] ;*;*;*
***
Inell stanęła przed drzwiami domu Kasidy. Zastukała butem w drzwi i czekała aż jej ktoś otworzy. Nic, żadnej reakcji. Pierdyknęła chodakiem w futrynę tak, że aż się szyby w oknach zatrzęsły. Nikt nie otwierał. Inell zrobiła groźną minę i podeszła do okna pokoju przyjaciółki, znajdującego się na parterze. Zajrzała przez nie. W środku był jakiś chłopak(?!). Blondynek, lekko napakowany, nawet ładny. Obok niego siedziała wystrojona Kasidy, której tlenione włosy stanowiły śmieszny kontrast do czerwonej twarzy. Inell obserwowała ich aż do momentu, gdy...
—ŁŁŁAAAAAAAAAAAAAAAAIIIIIIIIIIIIIII!!! PODGLĄDACZ...!!! — wrzasnęła Kasy, a Inell odkleiła nos od szyby i z impetem runęła w pobliskie krzaki róży. Ktoś energicznie otworzył okiennice i zza parapetu wychyliła się zdezorientowana makówka Kasidy.
—KUUUUUUUUUUUUURRRRDE FELEK KARRRRRRRRRTOFELEEEEEEEEEEEK!!! — ryknęła Inell, strzelając wokół gałązkami i podgniłymi liśćmi, które dostały jej się do ust.
—INELL, TO TY?! — zdziwiła się blondynka, jedną ręką łapiąc się za czoło, a drugą młócąc blondwłosego chłopaka, zmuszając go tym, by wycofał się w głąb pokoju.
—NIE! Fakir w dupkę jeżyka..! — fuknęła wkurzona niewiasta, wyjmując sobie kolec z tyłka.
—Yyy, dobra mój ty fakirze... A co ty tam robisz..? — zapytała tleniona, uśmiechając się głupkowato do brunetki.
—Liczę kolce, jakie wbiły mi się w d...
—NIE KOŃCZ! — pisnęła Kasidy, nerwowo spoglądając w głąb swego domu. — A tak w ogóle, to co cię do mnie sprowadza..? — spytała z nutką pretensji w głosie.
—Przecież byłyśmy umówione młotku..! — oburzyła się brunetka, opierając swe odwłoki o murek.
Blondi w jednym momencie dała nura pod parapet. Kiedy wychyliła się na powierzchnię, jej czerwona buzia była szczelnie nakryta dłońmi.
—NA ŚMIERĆ ZAPOMNIAŁAM..! Przepraszam! — jęknęła, błagająco wyglądając spomiędzy swych rozchylonych i uzbrojonych w tipsy, palców.
—Dobra, wybaczam... —mruknęła niezadowolona czarnowłosa, grzebiąc chodakiem w ziemi — Ale może mnie wpuścisz do środka..? — zasugerowała, bo nie bawiło jej już stanie w krzakach.
—Już, wchodź! — żachnęła się blondynka, biegnąc do drzwi i otwierając je kopem (biedne te drzwi...)
Inell z uznaniem przyglądała się domowi przyjaciółki. Sporo się zmieniło od czasu, gdy była tu ostatnim razem. Przybyło mebli i innych gadżetów, które, gdyby znajdowały się w domu Inell, z pewnością zostałyby wyteleportowane przez okno drugiego piętra w tempie natychmiastowym. Inell lubiła rzeczy tylko praktyczne..!
Dziewczyny stanęły przed pokojem Kasidy.
—Słuchaj Inell, eee... — zaczęła Kasy, czerwieniejąc. Inell spojrzała na nią i zrozumiała o co chodzi...
—Będę grzeczna, nie pobiję go, nie pogryzę, nie poderwę, nie rzucę chodakiem i nie wywalę przez okno. — wydukała, a Kasy odetchnęła z ulgą.
—Dzięki... — mruknęła blondyna i lekko uspokojona nacisnęła na klamkę.
Kiedy drzwi się rozchyliły, Inell równym kłusem przemierzyła pokój i z gracją uwaliła się w jego kącie na fotelu. Jedną ubłoconą girą wystukiwała rytm marsza żałobnego, a drugą, położoną na parapecie, wymachiwała, prezentując w ten sposób swego walecznego chodaka w pełni okazałości. Blondynek w tym czasie ze skupieniem badał anatomię przelatującej obok muchy...
—Yyy... In, to jest Damian, Damian to jest Inell. — przedstawiła ich sobie Kasy, opierając drżące ręce na biodrach. Inell spojrzała na blondynkę jak na smerfa i roześmiała się.
—Dzięki Kasy, nie poradzilibyśmy sobie bez ciebie...
Kasidy zbielała, zacisnęła zęby i zaczęła czynić za plecami blondyna różne ciekawe znaki, takie jak np. wytykanie środkowego palca, przejeżdżanie scyzorykiem po szyi, uderzanie pięścią o otwartą dłoń i udawanie zezowatego wisielca. Chłopak chyba poczuł, że coś jest nie tak...
—Yyy... Kasy, ja już pójdę... Zobaczymy się jutro, dobra? — spytał, z pośpiechem podchodząc do drzwi i naciągając swą czapeczkę mocniej na oczy.
—No dobra... — jęknęła blondynka z wyrzutem patrząc na Inell.
Kasy poszła odprowadzić Damianado furtki. Chłopak pochylił się nad blondynką i dał jej całusa w policzek...
—Ej, tylko jej nie połknij..! — prychnęła (za)głośno z okna In, a Damian, gdy to usłyszał, znikł z pola widzenia w tempie przyśpieszonym.
—INELLO KATARINO FABEL!!! — ryknęła przez całe podwórko zirytowana Kasidy, biegnąc ku rozbawionej brunetce.
—Tak mamo..? — sarknęła Inell, z trudem unikając serii ciosów palcem, jakie w dość brutalny sposób próbowała zadać jej Kasy.
—CO JA CI MÓWIŁAM O PŁOSZENIU CHŁOPAKÓW? — wrzasnęła histerycznie blondynka.
—Że... To niezdrowo wpływa na ich psychikę i... ma negatywny wpływ na ogólne poszerzanie gatunku. — wyrecytowała brunetka, mrużąc oczęta.
—No właśnie!!! — burknęła Kasy. — zapamiętaj to sobie i traktuj jak przykazanie Boże..!
In pozostawiła jej wypowiedź bez komentarza. Dziewczyny weszły z powrotem do domu, podtrzymując między sobą dość napiętą atmosferę. Starały się na siebie nie patrzeć i nie prowokować nawzajem, bo wybuch jednej z nich mógł nastąpić w każdym momencie.
—Kiedy Ema przyjdzie..? — spytała In, skrobiąc paznokciem swego nieśmiertelnego chodaka.
—Już dawno powinna się zjawić... — mruknęła Kasy, wyjmując kieszonkowy zegarek.
***
(godzinę później)
BUM! BUM! BUM! — coś uderzało w drzwi.
—Co to?! — wrzasnęła ze strachem Kasidy, spoglądając na wyginające się drewno.
—Nie wiem... Może otwórz te drzwi, to się przekonamy..? — zasugerowała In, bo ktoś coraz dobitniej owe taranował.
—Zaraz..! — burknęła Kasy, poprawiając włosy i podciągając spodnie.
BUM! BUM! BUM!
JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEBUT!!!
—Chyba trochę się spóźniłaś, Ema dała już sobie sama radę... — wyszeptała Inell, spostrzegając Emę stojącą na drzwiach frontowych. Wszędzie wznosiły się tumany kurzu i leciał tynk. — Hehe, Ema, ty zdolne dziecię jesteś..! Razem z drzwiami urwałaś zawiasy i daszek, który był połączony z sufitem... Matko, ile tynku lata!— parsknęła Inell, z podziwem oglądając szkody.
—Ma się ten kop z półobrotu... — skwitowała Ema i jak nigdy nic, zaczęła zbierać pozostałości po drzwiach.
Kasidy miała ochotę zatłuc obydwie przyjaciółki widelcem... Albo nie! Lepiej skarpetką..!
—I CO JA MAMIE POWIEM?! — wrzeszczała blondyna, szarpiąc się za odrosty — „Sorry mama, Ema musiała gdzieś wyładować swoje napięcia przedmiesiączkowe..!” ?!
Po tych słowach Ema wybuchła śmiechem, Inell ugryzła się w język by nie zrobić tego samego, a Kasy, z żądzą mordu w oczach, zaczęła znosić przyrządy, które miały pomóc w sprzątaniu: Mopy, miotły, ścierki, płyny itp. Rozdała je pomiędzy przyjaciółki z miną: weź-bo-inaczej-w-ryj i sama zabrała się za moczenie mopa.
—Aaaa!!! Ten mop jest podobny do Toma! — parsknęła Inell, wywijając przyrządem wyrwanym Kasy.
—Jaki Tom? — spytała Ema, smarkając w szmatkę do podłóg, którą właśnie dostała do rąk.
—Nie mów, że ty tym będziesz teraz podłogę i ściany wycierać... — wtrąciła Kasy, groźnie łypiąc oczami na materiał, jaki trzymała w ręku rudowłosa.
—Kasy, wrzuć na luz... — bąknęła ruda, wyrzucając szmatę za siebie — no mów, jaki Tom? — zwróciła się do Inell.
—Kaulitz. — powiedziała brunetka
—... — Kasy i Ema zrobiły minę, jakby ktoś podsunął im pod nos cebulę. — Nie wspominaj tego nazwiska... W ogóle o bliźniakach.— mruknęła Kasy.
—Yyy?!— zdziwiła się brunetka — co się stało? — dodała. Przecież bliźniacy, Ema, Kasy i ona, In, od zawsze tworzyli zgraną paczkę. Nigdy nie było kłótni.
—Mamy z nimi ostatnio ostro na pieńku... — warknęła Kasy — Od niedawna coraz ciężej się dogadujemy. Właściwie wcale nie gadamy. — mruknęła, spuszczając lekko głowę.
—Oni mnie taaaak denerwują... Po tej naszej ostatniej kłótni wcale się do siebie nie odzywamy. — warknęła Ema — Jeeeny jak ja ich nie lubię! Nagięty skejcik i transwestytka po przejściach! — zarechotała ruda, pukając butem w ścianę.
Inell myślała, że jej się przesłyszało... Przecież kiedyś Ema i Kasy szalały na punkcie Billa i Toma, a teraz..? Koniec przyjaźni?!
—BILL NIE JEST TRANSWESTYTKĄ!!! — wybuchła nagle Inell, szarpiąc Emę za ramię. — On po prostu się maluje..! Co, nie wolno?! — wrzasnęła — A TOM NIE JEST NAGIĘTY! A żebyś wiedziała, że jest zupełnie... PROSTY!!! — prychnęła, niewiele myśląc nad tym co mówi.
Kasy i Emę wmurowało. Od kiedy to Inell się na nie wydziera..?
—In, ja cię nie poznaję... — mruknęła cicho Kasy, trzymając twarz w dłoniach.
—Ja was też nie. — warknęła ostro i pochwyciła pierwszą lepszą szmatę w ręce. — Tyle lat przyjaźni między nami, a bliźniakami, a wy teraz ich wyzywacie i.. i... — Inell ze złości nie mogła się wysłowić. Przerwała, zastanowiła się chwilkę i rzekła — Ja ich dalej lubię, są dla mnie jak bracia. Nie obchodzi mnie, że macie jakieś kłótnie itp. Według mnie powinnyście się z nimi pogodzić, by wszystko było po staremu.
—Dobra, masz trochę racji... — przyznała nagle Ema —... Ale to nie zmienia faktu, że nie toleruję tych osobników! — fuknęła, kwasząc minę, a Kasy wlepiła tępy wzrok w podłogę.
Nagle w Inell jakby piorun strzelił... Przypomniała sobie o pikniku, jaki miał urządzić Tom..! „Uhuhu! Będzie ostro...”— skwitowała w myślach, błądząc tępym wzrokiem po twarzach przyjaciółek.
—Coś się stało złociutka..? — spytała Ema, przejeżdżając brunetce ścierką po buzi.
Inell ocknęła się.
—Bo wiecie... Ja umówiłam nas na piknik... — zaczęła Inell drżącym głosem. — a ten piknik urządzają Kaulitzowie. — wyrzuciła z siebie na wydechu, chcąc jak najszybciej mieć ten moment za sobą. Bała się reakcji Kasidy i Emy, zwłaszcza Emy...
—CO?! Posmerało cię w dzyndzel?! — wrzasnęła Ema, robiąc wielkie oczy.
—Ja nigdzie nie idę. — rzekła Kasy, chociaż chyba była skłonna zgodzić się na piknik.
—Ale... — jęknęła Inell — musicie iść! Oni są naprawdę wspaniali! Pogodzicie się, będzie niezła zabawa! — próbowała je zachęcić, choć czuła, że jej szanse maleją...
—Zgrupowanie pokemonów..? Odpadam! — prychnęła Ema, przeczesując włosy.
In chciała jej odszczeknąć, że sama jest pokemon, ale wiedziała, że agresja rodzi agresję, więc spróbowała ją podejść w inny sposób.
—No wiecie... Tam będą również dziesiątki innych osób. W szczególności chłopaków między szesnastym, a osiemnastym rokiem życia... — kłamała, czując do siebie odrazę, a zarazem satysfakcję, gdy Ema zerwała się z miejsca, podbiegła do niej i ryknęła:
—Dobra, gdzie ten piknik?!
***
(godzinę później)
Kiedy rodzice Kasy zobaczyli co się stało z ich domem, a dokładnie z drzwiami wejściowymi, dostali ataku... śmiechu, a do dziewczyn doszło, że przez ten cały czas niczego właściwie nie posprzątały.
—Kasy, kochanie, dobrze, że to Ema je znokautowała, a nie np. włamywacze... Na drugi raz takiego szajsu nie kupimy... — zarechotał rozbawiony pan Nielsen, podnosząc coś, co do niedawna służyło za drzwi. — Ale ten cały tynk to wy usuniecie. — dodał, gdy dziewczyny chciały wyjść.
Inell, Ema i Kasy w mig uwinęły się robotą i zmęczone padły na sofę w pokoju blondynki. Ema, ucieszona, że nie dostała ochrzanu, rozłożyła się na niej tak, że zajmowała trzy czwarte jej powierzchni. Kasy i Inell musiały zadowolić się tą skromną jedną czwartą...
—Powiedz nam coś więcej o tym pikniku..! — zażądała Kasy, znacząco unosząc lewą brew.
—Yyy... — In zatkało, ale przypomniała sobie, że ta sprawa jest zbyt ważna, by zawalić ją przez nieumiejętność kłamania. Szybko znalazła odpowiednie słowa...— No... Będzie biba..! Szarlotka, kanapeczki, soczek marchewkowy, te sprawy..! — powiedziała, lekko kryjąc w dłoniach twarz.
—Yyy... (...) Hehehe! Dobry żart! — parsknęła po chwili Ema, modląc się w duchu, by to faktycznie był kawał.
Inell tylko głupio się do niej uśmiechnęła. Chciała jak najszybciej zmienić temat.
—Kasy, a ten Damian, którego spłoszyłam, to kim on dla ciebie jest? — wypaliła, gdyż uznała, że wątek Damiana odwróci uwagę przyjaciółek od pikniku.
—Jaki Damian? — spytała Ema, która nie była za bardzo w temacie.
—To mój... — zaczęła blondynka, ale nie skończyła. Zatkała się rękawem i zburaczała, nie wiedząc co odpowiedzieć.
—Chłopak! A jak inaczej? Tak się całowali, że zaczynałam nawet obstawiać, które się prędzej zmęczy. — dokończyła za Kasy Inell, rechocząc się perfidnie. Kasy chciała zaprotestować, ale Ema jej przerwała.
—Fajny on jest? — zapytała Ema, z ciekawością przyglądając się Kasidy.
—No.. — mruknęła zadowolona Kasy, odlatując do krainy testosteronem płynącej.
—No to zabierz go z nami na piknik, co? — zaproponowała nagle Ema, a wnętrzności Inell przewróciły się w brzuchu.
—Dobry pomysł! — zgodziła się blondynka, a z Inell zniknęły resztki nadziei, na to, że ten piknik nie zakończy się katastrofą...
Znając życie, Ema dostanie szału, gdy zobaczy, że jest na pikniku mniej niż dwadzieścia osób. Kasy ewentualnie zajmie się Damianem („Ufff... Chyba jednak dobrze, że blondas jedzie z nami...”) Bliźniacy? („Już ja się nimi zajmę...”) No to właściwie nie ma o co się martwić, prawda...? (Teoretycznie...)
***
(dzień pikniku)
Inell spojrzała na ścienny zegar. Była trzecia dwadzieścia, a o w pół do wszyscy mieli się spotkać przed jej domem. Wyjrzała przez okno, ogarniając towarzystwo wzrokiem. Obrazy dochodziły do jej mózgu w tej kolejności:
1.Tom, którego Ema zasztyletowała spojrzeniem, stojący z miną „Łee... Ona mnie nie lubi!” za plecami Billa.
2.Bill, szczerzący się na siłę do wszystkich i próbujący zachęcić brata do wyjścia na przód.
3.Kasidy, trzymająca pod pachą... tzn. pod pachę blondyna o imieniu Damian, który z niezadowoleniem zerkał na bliźniaków.
4.Ema, z oczami poza orbitami, szczerząca kły w geście lekkiego poirytowania, kręcąca się wokół własnej osi i śląca w kosmos przekleństwa w znanym tylko sobie języku.
5.Oraz kilka osób, których Inell nie znała, stojących pod bramą
– ogółem nic specjalnego.
Brunetka zdecydowała się zejść do gromadki. Przywitała się niemrawo, podświadomie unikając bazyliszkowego spojrzenia Emy i Kasy.
—Inell, chodź na chwilkę, dobra..? — spytał cicho Bill, znacząco spoglądając to na Toma, to na swoje sportowe buty.
Inell kiwnęła tylko głową i podeszła do chłopaków.
—Co się dzieje? — zapytała, błądząc spojrzeniem po twarzach dwóch chłopaków.
—Hmmm... Bo wiesz, między nami, a Emą i Kasy ostatnio bardzo się pogorszyło... Właściwie już się ze sobą nie zadajemy. Każda rozmowa kończy się awanturą, więc...
—Ja ci dam zaraz awanturę, kurde frak! — krzyknęła oburzona Inell — przyjaźniliście się z nimi tyle lat, a teraz mi oświadczacie, że ich nie lubicie. Jesteście gorsi niż rozkapryszone dzieciaki!— warknęła, niebezpiecznie potrząsając grzywą — Macie się pogodzić! Nie mówię, że musicie iść do dziewczyn na kolanach i je przepraszać — syknęła, gdy Bill chciał polemizować— tylko z nimi zwyczajnie porozmawiać. Wszystko wróci do normy, zobaczycie. A jak nie, to wszystkim poobijam ryje, Kasy i Emie też!— wrzasnęła buntowniczo, zostawiając oniemiałych bliźniaków w tyle.
Po rozmowie z Billem i Tomem, Inell postanowiła sobie, że nie spocznie, dopóki ich paczka z powrotem się nie zintegruje. Będzie wyłaziła ze skóry, by się wszyscy pogodzili...
Brunetka poszukała wzrokiem przyjaciółek i podeszła do nich, próbując zachować spokój.
—Rozmawiałaś z nimi..?— zapytała obojętnym tonem Ema, wskazując głową na Billa i Toma.
—Tak. Chcą się z wami pogodzić. — wypaliła Inell, nie zastanawiając się nad tym, co mówi.
—... — dziewczyny zrobiły wielkie oczy i spojrzały w kierunku chłopaków.
—A tak w ogóle, to o co ostatnio się tak ostro pożarliście, co? — zapytała powoli Inell, kątem oka spoglądając na Billa i Toma.
—Głupoty... — jęknęła Ema, patrząc udręczonym wzrokiem w niebo.
—Chętnie posłucham — oświadczyła brunetka, nadstawiając uszu.
Ema westchnęła.
—Jak chłopcy wyjechali w trasę koncertową— zaczęła ruda — to nie widywaliśmy się prawie wcale. To chyba wtedy tak się od siebie oddaliliśmy. Jak ty się wybudziłaś ze śpiączki, myśleliśmy, że wszystko będzie jak dawniej. Próbowaliśmy się jakoś razem zintegrować, więc wybraliśmy się do pubu, ale oczywiście Tom zrobił scenę na środku ulicy i w ten oto sposób wszystkie plany wzięły kichę. — jęknęła Ema, robiąc smutna minę.
—Bo to właściwie zawsze Ema i Tom zaczynają awantury — wyznała Kasy — Ja i Bill po prostu nie mamy tematów do rozmów, więc się mijamy. Co innego te dwa potworki... — zarechotała Kasy, trącając łokciem Emę.
—Ostatnio Tom przylazł do mnie z pretensjami, bo nie zaprosiłam go do kina, tak jak innych. Szliśmy na Kubusia Puchatka w piątkę: Seamus, Havier, Alice, Mia i ja. Za takie coś mieć żale?! Albo wybrałam się na obiad z Seamusem, bo chcieliśmy uczcić jego zdany egzamin końcowy. Tom zrobił taki Sajgon, że miałam ochotę go przez okno wyrzucić. I tak w kółko. Co ja nie zrobię, to Tom ma pretensje, jakbym mu co najmniej matkę widelcem zabiła..! — jęknęła Ema, żywo gestykulując.
—Ema..? — spytała niepewnie Inell — czy ty nie rozmawiałaś z Tomem na temat... was?! — dokończyła, robiąc szybki unik przed pięścią Emy.
—Czy to była aluzja..? — warknęła przez zęby.
—Yyy.. — Inell przytkało lekko — on jest o ciebie zazdrosny... — stwierdziła, a Ema zaczęła zdejmować swojego trampka — ...ale jako o kumpelę!!! — dodała brunetka ze łzami w oczach, bo perspektywa nabycia nowej kolekcji siniaków nie bardzo ją cieszyła.
—No coś ty!— fuknęła ruda — A tak w ogóle... zmieńmy temat..! — jęknęła, odwracając się przodem do drzewa.
Inell zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem i zrezygnowana ruszyła w kierunku innych osób.
***
—Zróbmy ognisko!!! — krzyknął Tom, wymachując nad głowa torbą kiełbasek. Odpowiedział mu entuzjastyczny krzyk ludzi i skrzek znudzonej Emy, która opanowała sztukę wydawania różnych odgłosów do perfekcji.
Było już późno i wszędzie latały komary. Towarzystwo usiadło wokół stosu gałęzi, a Tom wyjął gitarę i zaczął grać różne ballady. Inell, z jednej strony oparta o Billa, z drugiej ściskana przez Emę, popadała w coraz większą melancholię. Bill zauważył, że powieki Inell stają się coraz cięższe...
—Maestro, zagraj coś żywszego, bo Inell zaraz mi tu przyśnie..! — zawołał Bill, otulając brunetkę ręką i niechcący potrącając Emę.
—E, gwiazdor, weź mnie nie dotykaj, dobra? — wrzasnęła ruda, wymachując łapami we wszystkie strony.
—Sorry, na ogół nie macam wiewiórek. — prychnął Bill, szczerząc się dziko.
Ema poczerwieniała, nabrała dużo powietrza i ryknęła:
—Nie macasz wiewiórek, bo wolisz krowy..!
—Inell nie jest krową. — stwierdził spokojnie Bill, a Emie i Inell szczęki opadły. Ta druga wyrwała się bliźniakowi z objęć i spojrzała na niego jak na UFO.
—Jesteś beznadziejny... — fuknęła Ema, z nienawiścią patrząc na bruneta.
—Przynajmniej jakoś wyglądam... — prychnął Bill, podnosząc z ironią brew. — i jest ze mnie jakiś pożytek.
—Taaa... Mógłbyś służyć jako szczotka do kibla: wszędzie da się ciebie wcisnąć, a zębami mógłbyś skrobać ścianki od gówna... — zarechotała złośliwie, a Tom podszedł do niej i prychnął.
—Ciebie ciężko by było zeskrobać...
Bill parsknął śmiechem, a Inell zachciało się płakać. Ema pobladła ze złości.
—A ty się szczoto nie odzywaj..! — krzyknęła do Toma, który z rozbawieniem odkładał właśnie gitarę.
—Uch.. Aleś mi dogadała..! — zachichotał, podchodząc do rudej i chwytając ją za nadgarstek. Całej tej sytuacji przyglądała się grupka osób, Bill, Kasidy i Inell.
—Puść mnie bambusie!!! — warknęła, wyrywając się chłopakowi.
Nagle Tom wziął Emę na ręce i zaczął z nią iść w stronę lasu.
—Tom, co ty robisz?! — wrzasnęli chórkiem wszyscy łącznie z Emą.
—Bez obaw, nie zgwałcę jej i nie zabiję. Chociaż co do ostatniego to jeszcze pomyślę... — prychnął, a Ema zaczęła piszczeć.
—Odstaw ją! — ryknął na brata Bill, wstając i podchodząc w jego kierunku.
—Się robi..! — zarechotał Tom i upuścił Emę, która z hukiem wylądowała na ziemi.
—Gnida... — warknęła rudowłosa, podnosząc się i wracając do ogniska.
—Też cię kocham..! — parsknął Tom, podążając za dziewczyną i siadając koło niej.
—Odsuń się pókim dobra... — warknęła Ema, odpychając dredziarza, który wyraźnie rozbawiony, pomachał do brata ręką.
Bill mu odmachał, posadził swój tyłek koło Kasy i zaczął jej coś szeptać do ucha. Ta tylko spokojnie słuchała i co jakiś czas puszczała do Inell oczko, by ją uspokoić.
—Tom, paszoł won! — ryknęła zdenerwowana Ema, okładając blondyna po ramieniu.
—Bo co mi zrobisz..? — zadrwił, siadając jeszcze bliżej dziewczyny.
—Zabiję... — wycedziła przez zęby ruda, wbijając Tomowi w ramię komplet pazurów.
—To ja chcę mieć ostatnie życzenie. — zarechotał i spojrzał dziewczynie w oczy — Daj mi buziaka. — rzekł, z powagą nadstawiając usta ułożone w dzióbek.
Ema zdębiała i spojrzała na Billa i Kasidy. Ci w najlepsze ze sobą rozmawiali, śmiejąc się i sprawiając wrażenie, jakby nie widzieli świata poza sobą. Inell gapiła się na przestrzań wokół z otwartą paszczą, a cała reszta, ze wstrzymanymi oddechami czekała na rozwój wydarzeń. Jedynym źródłem dźwięku była kłócąca się dwójka.
—Dobra, daruję ci życie — jęknęła Ema, wstając i zmierzając ku budkom WC.
—Gdzie idziesz? — spytał nagle Bill, odrywając się od rozmowy z Kasy.
—Powiesić się... — warknęła Ema i zniknęła w czeluściach wuceta...
***
Wiem, że część beznadziejna, ale nie wińcie mnie za to Ledwo znalazłam czas by to napisać. Za błędy przepraszam - ledwo patrzę na oczy.
Pozdrawiam, ;*;*;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Niedziela 04-06-2006, 21:02 Temat postu: |
|
|
1?
EDIT
Uuuu... uuuu... uuu.. wdech i wydech
Na poczatku danke bejbe za de-de, kochana jestes
A teraz do rzeczy....
Buhahahahahahahaha!
To bylo swietne...
Inell ma takie teksty, ze mnie z nog zwala...
Poprostu bomba!
Blagam Cie , nie zwlekaj z next partem...
Pzodrawiam.
~DDM
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maunus
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany: Poniedziałek 05-06-2006, 15:56 Temat postu: |
|
|
~DDM -> To ty jesteś nakoffańsza ;* Postaram się ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolcia ;)
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Polski ;)
|
Wysłany: Poniedziałek 05-06-2006, 17:00 Temat postu: |
|
|
Nie no zawalista
Masz teksty które zwalaja z nóg
A z tymi drzwiami było najlepsze
Dodaj szybko nową nocie pliska !!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Poniedziałek 05-06-2006, 17:35 Temat postu: |
|
|
Świetne
Najbardziej podobała mi się scena z Kubusiem Puchatkiem no i:
—CO?! Posmerało cię w dzyndzel?! — wrzasnęła Ema, robiąc wielkie oczy.
xD bueheheh
Czekam na kolejny odcinek pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maunus
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 12:19 Temat postu: Małe opóźnienie...(cz.11)"SMERFY!!!" +OGŁOSZENIE |
|
|
Postanowiłam na próbę zmienić styl pisania. Nie wiem czy sie spodoba. Proszę o fachową krytykę ;D Zrobiłam to, ponieważ prawie wszyscy znudzili się moim opowiadaniem, co widać po komentarzach Jak tak dalej pójdzie, to zamknę to opo ;/
No więc czekam na opinie.
Dd: Tym razem dla wszystkich
******************************
—Gdzie idziesz?— spytał Bill, przerywając rozmowę z Kasy i wykręcając łeb o dziewięćdziesiąt stopni.
—Powiesić się... — syknęła Ema, znikając w czeluściach wuceta. Nie wiedziałam czy mam za nią iść, czy siedzieć na dwóch sylabach i czekać na rozwój wydarzeń. W końcu jednak zdecydowałam, że przerwę dziewczynie te upojne chwile sam na sam z kiblem.
—Ema..? — zawołałam, szturmując drzwi.
—Nie ma mnie..! — burknął głos z drugiej strony. Ryknęła spłuczka od kibla i trzasnęła deska.
—Wpuścisz mnie? — spytałam, szamocąc się z klamką.
—Aż tak kręci cię to miejsce..? — zadrwiła moja przyjaciółka, przekręcając klucz w zamku.
—Jak jasna cholenderka! Uwielbiam czuć ten... ten zew natury, te aromaty...— prychnęłam, ładując się do środka. Zatrzasnęłam drzwi... Hmm... Trochę tu ciemno... Jedyne co widziałam, to błyszczące gały Emy. — To co robimy..? — spytałam beztrosko, wczuwając się w klimat.
—Wychodzimy stąd..? — zaproponowała, wykonując jakiś skomplikowany ruch kończynami.
—Jestem za, a nawet przeciw.— odparłam inteligentnie i rzuciłam się z bara na drzwi, bo stwierdziłam, że aby wyjść z tej klitki, wcale nie potrzebna jest mi klamka... Trzeba w końcu kształcić swoje umiejętności..! Poszkodowane otwarły się z hukiem, na co ludzie siedzący przy ognisku zareagowali zgodnym: „ŁO BOOOOŻE!!!”
Przeturlałyśmy się leniwie do ogniska i klapnęłyśmy po obu stronach Kasy. Jej chłopak się gdzieś ulotnił, a ona siedziała z głową pomiędzy kostkami i mruczała jakieś niezrozumiałe monologi.
—Eee... Kasy, co jest? — spytałam, podnosząc brodę przyjaciółki. Spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem i wskazała na przeciwległą stronę pola. Stały tam jakieś dwie postacie. Po postawie mogłam stwierdzić, że jedna miała skoliozę, a druga krzywe nogi.
—Kto tam jest? — spytała Ema, wskazując na oddalone osoby.
—Damian i Bill. — odparła Kasy, wywracając oczami.
—A co oni tam robią?! — zdziwiłam się, spoglądając w kierunku chłopców.
—Umawiając się na randkę...— sarknęła Kasy, kładąc się na trawie.
—Serio..? — parsknęła Ema, łapiąc kamyk i na oślep ciskając nim za siebie.
—AŁA!!! — ryknęło coś w tyle.
—Przebacz..! — zawołała ruda, nawet się nie obracając.
—Powiedz nam wreszcie co robią! — zażądałam od Kasy, kładąc się obok niej. Ema poszła naszym śladem i już po chwili ludzie mogli podziwiać trzy muminy rozwalone na środku trawnika.
—Naradzają się. — odparła Kasidy, bawiąc się moim kosmykiem włosów.
—Nad czym..? — Zdenerwowałam się. Czy Kasidy nie może powiedzieć wszystkiego za jednym zamachem, tylko zawsze musi rozkładać swe wywody na raty..?
—Nad imprezką powitalną Georga i Gustava. Przyjeżdżają za dwa dni. — wydusiła w końcu blondyna, a mi kopara opadła. Spotkanie pierwszego stopnia z całym Debili... eee... Tokio Hotel..? (!) Zapowiada się mroOOochnie... — Damian jest przyjacielem Gustava, wiesz? — dodała nagle Kasy, przerywając mój to myślowy.
—Ta... Jedna wielka patologia... — mruknęłam, zanim zdążyłam się ugryźć w język.
Dziewczyny strzeliły z gracją karpika, ale powstrzymały się od komentowania moich słów. Ema usiadła i z dziwną miną przyglądała się Tomowi.
—Co tak patrzysz..? — spytałam, szturchając ją w rękę.
—Ćwiczę telekinezę... — warknęła, składając ręce.
—A co chcesz zrobić..?— zarechotałam, niepewnie rzucając okiem na Dredziarza.
—Sprawić, by Tom poślizgnął się na skórce od banana... — wysapała, zaciskając powieki.
—Ale gdzie ta skórka..? — zdziwiłam się.
—No właśnie chcę ją przywołać...
Kasy zaśmiała się i spojrzała mi wymownie w oczy.
—Ema, wiesz, że ja już się pogodziłam z bliźniakami? — spytała, wciąż utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
—Tia. Ja Billowi też jeszcze odpuszczę, ale Tomowi to nie ma przebacz... — syknęła, poprawiając swe rude włosy.
Uśmiechnęłam się pod wąsem... eee, nosem, wyobrażając sobie Toma wykonującego ślizg na skórce od banana.
—Hej, jesteśmy. — poinformował nas Bill, podchodząc z Damianem do ogniska.
—Dobrze wiedzieć — sarknęłam, bawiąc się źdźbłem trawy.
—A tej co jest? — mruknął Farbi, wskazując głową na Emę, która właśnie przyciskała sobie palce do skroni i mamrotała w kółko słowa: „Banan power”
—Ćwiczy telekinezę. — stwierdziła Kasy, uśmiechając się promiennie.
—Dobra, nie wnikam... — prychnął Bill, siadając i otaczając mnie ramieniem.
Zapadła błoga cisza... Jakimś cudownym trafem obcy mi ludzie się zmyli. Zostaliśmy tylko ja, Bill, Kasy, Ema, Tom i Damian, który uwalił się obok Kasy i coś jej tam szeptał do ucha.
Hmmm... Jak miło... Jak Bill ładnie pachnie... Jak mi cieplutko, bezpiecznie... błogo... sennie... chrrr...
—Inell, nie przysypiaj..! — szturchnął mnie czarnowłosy, spostrzegając, że moje radary ulegają przymykaniu.
—To wolny kraj..! — fuknęłam, wtulając się w tors chłopaka.
—Bfmmm... — mruknął coś niewyraźnie, ale się nie poddał. Przekręcił się i usiadł bokiem. Grrr, mi na złość..!
—Bill, wróć do pozycji wyjściowej, jesteś niewygodny..! — jęknęłam, podnosząc się od niechcenia.
—Phi..! — prychnął, uśmiechając się szelmowsko — a co ja z tego będę miał, że ty się na mnie położysz..? — spytał uwodzicielskim tonem. Wszystko mi zmiękło...
—... — nie udzieliłam mu odpowiedzi, tylko zadarłam do góry głowę i złożyłam ręce na piersi, oznajmiając w ten sposób, że strzeliłam focha.
—No dobra, chodź... — mruknął Bill, siadając tak jak przedtem. Ale ja stwierdziłam, że nie skorzystam. Łaski bez, pomyślałam.
—Teraz to się pałuj. — burknęłam, szukając wzrokiem Toma, który szlajał się gdzieś samotnie.
—No chooodź... — jęknął mi do ucha. Poczułam na karku jego ciepły, niespokojny oddech, cudown... Wróć! Zero rozczulania się..! Bill, paszoł won..! Kobieto, nie daj się omotać..!
—Nie. — rzekłam stanowczo, wstając i idąc w stronę Toma, który samotnie stał na środku pola.
Sterczał tam tak sztywno jak strach na wróble, wpatrując się w jakiś martwy punkt.
—Ekheeeem, ekheeem — dałam mu subtelnie znać o swojej obecności. Bystrzak odwrócił się i uśmiechnął do mnie niemrawo. — Co jest? — spytałam, gapiąc się w księżyc. To moje dzisiejsze ulubione pytanko...
—Nic... — odparł, wzdychając i wlepiając wzrok w niebo.
—Mówkaj o co chodzi. — zachęciłam go, kładąc mu rękę na ramieniu.
—Naprawdę wszystko w porządku, tylko mi się nudzi... — burknął, spoglądając na mnie chytrym wzrokiem.
—Jakaś propozycja..? — spytałam, znacząco spoglądając na magnetofon przytargany przez Billa.
—Balanga..! — parsknął blondyn, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc ku sprzętowi.
*
Tom puścił głośną, w miarę znośną muzykę („Tom, tylko nie hip hop!!!”) i całe towarzystwo – z wyjątkiem Emy – zaczęło wywijać w rytm muzyki. Co chwilę parskałam śmiechem na widok figur przybieranych przez poszczególne osoby... Bill np. bosko kręcił bioderkami, wymachując rękoma we wszystkie strony i szczerząc się do każdego. Tom próbował zaprezentować tzw. breakdance, ale mu z deczka nie wyszło. W końcu rozpłaszczył się na trawie jak długi, przeklinając tych, którzy wymyślili stanie na głowie. Kasy walcowała z Damianem, którego mina mówiła: „Jestem boski..!”, a Ema, jak już wspomniałam, nie brała udziału w zabawie. Wbiłam się w tę entuzjastyczną grupkę i zaczęłam tańczyć. Robiło się coraz później, a po mnie spływał powoli pot... Moja kondycja równa była zeru, ale jak się temu nie dziwić... Złapałam zadyszkę i rozbolały mnie nogi.
—Tom, puść coś spokojnego, bo In się zmęczyła! — wrzasnęła Ema, która jako jedyna siedziała i obserwowała innych. Zrobiła naburmuszoną minę i złożyła ręce na piersi.
—Dobra! — zgodził się blondyn, gnając do sprzętu i puszczając jakiegoś wyjca. Aż mnie dreszcz przeszedł...brr...
Damian z Kasy zmniejszyli tępo kiwania się, a Tom zaczął wyciągać do tańca Emę, która zaczepiona pazurami o korę drzewa, słała w jego kierunku moc przekleństw, z czego chłopak był niezwykle zadowolony. Bill usiadł koło mnie i przyglądał się siłującej się dwójce, co jakiś czas uśmiechając się pod nosem. Obrócił się po chwili do mnie, a w jego ciemnych oczach odbijały się płomyki ognia. Zalała mnie taka fala gorąca, że myślałam, czy dla ochłody nie wejść do ogniska.
—Zatańczysz..? — spytał niepewnie Bill, wyciągając ku mnie rękę.
Ogłupiałam totalnie... Nawet nie wiem kiedy przyjęłam jego propozycję i zaczęliśmy, wtuleni w siebie, tzw. się kiwać... Kocham to uczucie... Mogę słyszeć czyjeś bicie serca, oddech, zapach... Bill bardzo ładnie pachniał... Jego serduszko biło dość szybko, ale to chyba ze zmęczenia. Tak mi się wydaje...
—Inell..? — odezwał się, cicho zachrypniętym głosem, Bill. Jego słowa wyrwały mnie z transu.
—Mmm..? — mruknęłam cicho, przymykając oczy i skupiając się na nim.
Nie odpowiedział, tylko przyłożył usta do mojej szyi...
—PUT YOUR HANDS UP IN THE AIR, PUT YOUR HANDS UP IN THE AIR!!! — ryknął z magnetofonu jakiś gość i wszyscy poodrywali się od siebie i zaczęli skakać. Bill zrobił głupawą minę, a ja, w pełni skołowana, zaczęłam wywijać jak inni. Czarnowłosy poszedł moim śladem, ale nie był zbyt zadowolony... Ja zresztą chyba też... Eee...
Tom pogłośnił muzykę na maksa, więc nawet nie mogłam wymienić słowa z Billem, którego mina wyraźnie świadczyła o wysokim stopniu pokrzywdzenia. Bawiliśmy się jeszcze jakiś czas, gdy nagle coś mi w uszach zagwizdało... Coś jakby... syrena policyjna?! Tom najwyraźniej też to wychwycił, bo ściszył magnetofon. Towarzystwo zamilkło i słychać było jedynie to wycie...
—SMERFY!!! — ryknęła nagle Ema, zrywając się spod drzewa i gnając w pizdu jak najdalej od ogniska.
Tom w locie chwycił gitarę i zaczął doganiać rozhisteryzowaną dziewczynę, która dziko przebierając nogami, darła się coś o dożywociu, facetach z psami i jakiejś "Maryśce". Kasy i Damian też wzięli nogi za pas, ale w zupełnie inną stronę. Przestrzeń do ucieczki była wielka, bo pole z trzech stron osłonięte było lasami. Bill spojrzał na mnie, a ja na niego. Pały zbliżały się w coraz szybszym tempie...
—STAĆ, POLICJA!!! — krzyknęło coś spasionego w mundurze z latarką w ręku.
Byłam tak otumaniona, że nie mogłam zrobić kroku.
—CHOOOODUUUUU!!! — ryknął do nas Tom, budząc mnie z transu. Chwyciłam bladego Billa za fraki i pocwałowałam przed siebie. Bill biegł jakiś metr za mną, a głosy policjantów stawały się coraz wyraźniejsze.
—Bill, nie ślimacz się tak, szybciej, DOGANIAJĄ NAS!!! SĄ TUŻ, TUŻ!!!— jęknęłam do wlokącego się w tyle chłopaka.
—GDZIE?! — pisnął i wyrwał z kopyta, wyprzedzając mnie o trzy metry.
—NIGDZIE!!! Poczekaj na mnie!!! — wrzasnęłam, bo znikał mi powoli z oczu. Opamiętał się, złapał mnie za rękę i pognał dalej, zarzucając to na prawo, to na lewo.
Wpadliśmy między drzewa. Jedynym źródłem światła był księżyc. Biegliśmy, zmieniając co chwilę kierunek. Minęło już chyba z piętnaście minut, a my wciąż utrzymywaliśmy tempo.
— Dokąd my biegniemy?! — spytałam, bo wokół otaczał nas las, a głosy policjantów już dawno zanikły.
—Przed siebie, nie widać?! — jęknął czarnowłosy, zmieniając lekko kierunek przemieszczania się.
—Zwolnij! — złapałam go za koszule, by stanął — już nas chyba nie gonią — mruknęłam, rozglądając się wokół. Wszędzie ciemno, same drzewa, owady, sowy i inne potwory. Przeszły mnie ciarki... — To gdzie przenocujemy? — spytałam, obejmując wzrokiem teren.
—TY CHYBA NIE CHCESZ TU ZOSTAWAĆ NA NOC?! — wrzasnął Bill z paniką w oczętach.
—Dobra, wracamy do domu, tylko wskaż mi drogę. — sarknęłam.
Bill ogłupiał. Nie miał pojęcia w którą stronę iść, hehe. Bawiła mnie ta sytuacja...
—Chodź tam, słyszę jakiś szum, chyba strumyka. — mruknęłam, chwytając lodowatą dłoń chłopaka. Spojrzałam na niego, a ten, cały biały i spocony, na mnie. — Bill, co ci jest..? — spytałam, denerwując się lekko.
—Nic... Ja tylko nie lubię być... na łonie przyrody. — wyjąkał, chwytając mnie mocniej.
—Spokojnie. — mruknęłam, przytulając go. Cały się trząsł. Heh, moje instynkty macierzyńskie zadziałały... — tu są tylko zwierzęta, drzewa i kwiaty oraz owady...
—GDZIE OWADY?! — wrzasnął, wzdrygając się.
—Nigdzie w naszym pobliżu — warknęłam, ciągnąc go w obranym kierunku.
Dobrze, że chodziłam na harcerstwo. Inaczej kto by się zajął Billem..? Stanęliśmy na malutkiej polanie, na której było... jezioro. Ważne, że woda..! Ugniotłam za wielkim kamieniem odcinek trawy i położyłam się na nim, przymykając oczy.
—Co ty wyprawiasz? — Uniosłam powieki. Nade mną wisiał Bill.
—Próbuję zasnąć, nie widać? — warknęłam, przewracając się na bok.
—Chyba nie będziesz spać, gdy jesteśmy w takiej sytuacji?! — jęknął, szarpiąc mnie za kołnierz. Dałam za wygraną...
—Dobra, niech ci będzie... — prychnęłam, siadając i opierając się o czarnowłosego.
Księżyc w pełni, ciepłe, letnie powietrze, trawa pokryta rosą i ocipiały, trzęsący się chłopak obok... Czegóż jeszcze chcieć..? Hmmm...
—Idziemy się wykąpać? — spytał nagle Bill, podnosząc się z ziemi.
—Taaa, pobawię się w miss mokrego podkoszulka..! — warknęłam, przyjmując pozę obronną.
—No choooodź..! — jęknął czarnowłosy, ciągnąc mnie za rękę.
—Nie, nie mam stroju..! — warknęłam, próbując się uwolnić z jego uścisku.
—A po co ci strój... — mruknął Bill, patrząc na mnie szelmowskim wzrokiem.
—Żeby cię nim owinąć i zrzucić ze skarpy... — warknęłam, czując się urażona. Phi!
—Dobra, ale najpierw chodź do wody..! — krzyknął i pociągnął mnie tak mocno, że sam wyrżnął się do tyłu. Ja pozostałam nienaruszona
Bill wstał, otrzepał się i bez słowa zaczął się rozbierać. Zdjął bluzę.
—Bill, ja striptizu nie potrzebuję... — warknęłam, waląc się w czoło.
—ALE JA TAK — zarechotał, zrzucając z siebie koszulkę.
O mamo..! Trzym mnie, bo ja nie wyrobiem z tym ludziem...
—Bill, zasłoń cycki..! — wrzasnęłam, a sowa siedząca na pobliskim drzewie spłoszyła się i odleciała. Czarnowłosy ściągnął pasek...
—Nie mam cycków. Zresztą ty też nie... — parsknął, a ja zburaczałam. Zalała mnie taka fala gorąca i złości, że... — ...masz klejnotów, w końcu dziewczyną jesteś..! To naturalne..! — dokończył szybko, widząc moją minę. Ufff, masz szczęście Kaulitz... Wstałam i podeszłam do tego nadętego Rumcajsa. Zdjął spodnie.
—BILL, TE MAJTKI PRZEŚWITUJĄ..! — jęknęłam, zasłaniając oczy i czerwieniejąc po uszy.
—Faktycznie, dupne są, zaraz je zdejmę...
—NIE!!! — ryknęłam, rzucając się w jego stronę. Bill stał w rozkroku, wielce z siebie zadowolony i uśmiechnięty pełną gębą... Molestować mu się mnie zachciało..!
—Jeżeli ze mną nie pójdziesz do wody, to zdejmę..! — zakomunikował, klepiąc się po brzuchu. Nie powiem, brzuszek, to on miał nie najgorszy... Ale nie chcę widzieć niczego poniżej..!
—Dobra, wykąpię się z tobą w tym zapchlonym jeziorze, ale jak się utopię, to cię zabiję..! — warknęłam, ruszając w kierunku brzegu.
—Ej, ej, w ciuchach..? — bąknął, widząc, że jedyne co ściągnęłam, to buty.
—A jak?! — wrzasnęłam, dotykając palcem wody. — Ta woda jest mokra..!!! I wilgotna...!!! I pływa w niej pełno drobnoustrojów!!! — smęciłam, gapiąc się tępo w jezioro.
Bill stanął przede mną i gdy chciałam się odwrócić, by nie patrzeć na jego sexi prześwitujące gacie, runął do wody. Titanic to pikuś...
—Chodź, woda jest super! — krzyknął, zanurzając się.
Hmm... Woda faktycznie nie taka zła... Zdjęłam bluzę i spodnie, pozostając w koszuli i damskich bokserkach (błogosławię tych, którzy wymyślili czarną bieliznę...). Wlazłam do wody po pasa. Starałam się nie patrzeć, gdy Bill pływał na plecach, ale instynkt nie sługa... Taplałam się, mocząc włosy i ciesząc się, że do tej pory nie zaatakowała mnie żadna zezowata ośmiornica. Mmm... Woda boska... Bill wynurzył się i wylazł na brzeg. Spojrzałam w jego stronę, a ten z uśmiechem... zabrał moją bluzę i spodnie!!!
—Ha! I tak mam na sobie... — zaczęłam, ale się zacięłam... Czemu nie założyłam stanika..?! Bluzka prześwituje..! Głupia! Głupia! Aaaargh..! — Bill, odłóż to z powrotem, pókim dobra..! — wycedziłam przez, zaciśnięte do bólu, zęby.
—Ale ja lubię, jak ty jesteś zła..! — stwierdził i podbiegł do kamienia.
—Bill, odstaw moje rzeczy, bo inaczej coś ci zrobię! Wiesz, że zdrowie jednostki, gwarantem zdrowia ogółu..?! — wrzasnęłam, plując wodą we wszystkie strony. W końcu siedziałam w niej po szyję...
—Wiem i dlatego oddaję ci jednak twoje ciuchy! — krzyknął, kładąc moje rzeczy obok siebie.
—No to dobrze..! — fuknęłam — podaj mi je..! — zażądałam, wynurzając się odrobinę.
—A co ja jestem..! Sama je sobie weź..! — prychnął z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
—AAAAAARRGHHHH..! !@#$%^&*()+_)(*&^%$#@!@#$%^&*()_!@#$%!!! BILL, ZAROBISZ W CZAJNIK!!!
—Dobra, dobra, już idę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 13:02 Temat postu: |
|
|
1?
EDIT
Kochana!
Jaki sliczny dlugi odcineczek!
Czytalam dosc dlugo, a teksty...
Rozwalil mnie tekst z bananem...
Swietnie kochana i dziekuje za de-de, bo skoro dla wszystkich, to i dla mnie, no nie?
No, ja sie ciesze!
Pare literowek znalazlam, ale nie bede sie czepiac.
Pozdrawiam:
~ddm
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-Negai dnia Środa 14-06-2006, 13:39, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 13:35 Temat postu: |
|
|
Hahah świetne jest to opowiadanie
Fajnie jak się kąpali i prześwitujące majty
Czekam na next
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexz
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krapkowice (mieścina nieopodal Opola)
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 13:55 Temat postu: |
|
|
Bueheheeheheheheheehehe...!!!
Normalnie leże i wyje jak syrena policyjna xD Wiesz, że to jest poprostu świetne? Ahhh.. No tak, to chyba wiesz xD
A najlepsze są teksty. Z tym jeziorem tez było dobre xD A teraz już wiem co mam wspólnego z Billem! Obydwoje boimy się owadów xD
A tak na marginesie, to kiedy moge sobie poczytać twoją kolejną twórczość?
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolcia ;)
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 296
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z Polski ;)
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 14:03 Temat postu: |
|
|
No co ty nigdy nie kończ tego opkA!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja je czytam a sposób piania zmien jaki był bo ten mi si enie pododba =/=/
Tamten był lepszy =D=D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laribett
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie odchodzą białe elfy...
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 14:43 Temat postu: |
|
|
Maunus!!
Mistrzu komizmu i rozkładania mnie na łopatki ze śmiechu!!
AAAAA!!Ale się uśmiałam!!
Leżałam i kwiczałam!!Skąd ty masz takie genialne pomysły?!Takie boskie historyjki i przygody!!
No!!Roxy wymięka z chumorem(nie obrażając mistrza Roxy...)!!
Zostaje mi tylko cierpliwie czekać i zaopatrzyć się w kontener chusteczek!!
Będę zapewne ryczeć ze śmiechu!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wampirek
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mnie sie pytasz? A skąd ja mam wiedzieć gdzie jestem?!?!
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 18:04 Temat postu: |
|
|
Zarobisz w czajnik!!!!!!!!! Błahahahahahahahaha!!! Leże na podłodze i się tarzam... Skąd ty beżesz takie teksty?! Pełen podziw
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maunus
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany: Czwartek 15-06-2006, 11:49 Temat postu: |
|
|
~DDM -> Kurczę, literówki..? Brzmi strasznie... Muszę się za siebie wziąć ;] Dzięki, że mi powiedziałaś ;D ;*;*;* KC
channel -> Miło mi, że się spodobało KC;*;*;*
Alexz -> ;D Właśnie piszę nową część ;] Może dodam coś jeszcze dziś?;*;*;*
Karolcia -> Też tak myślę... ;*;*;*
Wampirek -> Dzięki ;D Pozdrawiam, ;*;*;* KC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosiulex
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bełchatów
|
Wysłany: Czwartek 15-06-2006, 13:07 Temat postu: |
|
|
HeHeHeHeHEheheheHhehHEHHEHhhehehehehe Ale czaaad Masz genialne pomysły i w ogóle w ogóle w ogóle the best!! Kiedy nowa część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexz
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krapkowice (mieścina nieopodal Opola)
|
Wysłany: Czwartek 15-06-2006, 18:49 Temat postu: |
|
|
D-dzi.. Dzis... DZISIAJ?
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!
5 minut później...
Uff.. Już sie uspokoiłam Ale serio dzisiaj? Zrobisz mi aż tak big, big niespodziankę? Będziesz aż tak kochana?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maunus
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Spod Billa... ;P
|
Wysłany: Czwartek 15-06-2006, 20:02 Temat postu: |
|
|
UWAGA : Loool ;] Pierwszy raz tak szybko daję nową część Napisałam ją dziś w prawdzie na siłę, ale mam nutkę nadziei, że się spodoba ;] Taki odpał miałam, pewnie mnóstwo błędów tam będzie... Ale ryzyk-fizyk ;] Ostrzegam, akcja leci szybko..!
PS: Nie bijta...
PS2: A jak już musita, to rękawice bokserskie załóżta...
Dedykuję tę część:
~DDM
Alexz
Laribett
channel
i całej reszcie ;]
***
Inell idąc ścieżką wojenną, wywalczyła swe ubrania. Była wielce zadowolona z własnej sztuki dyplomacji... („Nie ma to jak parę dobrych przekleństw..!”) Położyła się na legowisku i wpatrywała w Billa, który z przejęciem obserwował fale na jeziorze.
—Inell..? — odezwał się nagle czarnowłosy, spoglądając na dziewczynę, która leżąc tyłkiem do góry, nuciła jakąś piosenkę.
—Słucham cię darling..? — syknęła brunetka, z trudem podnosząc głowę znad kamienia.
—Zastanawiam się...
—No nie gadaj..! — przerwała mu z satysfakcją Inell, rechocąc jak hiena.
—Zastanawiam się... — powtórzył, ignorując dziewczynę — nad tym, jak wyprawimy imprezę dla Gustava i Georga. — dokończył, a Inell, pod wpływem odruchu wymiotnego, rąbnęła nosem w kamień.
(szczere wyrazy współczucia dla kamienia)
—AUUUU!!! — zawyła dziewczyna, czując w ustach własną krew.
—Nic ci nie jest?! — krzyknął Bill, zrywając się z miejsca i podlatując do obolałej Inell.
—Nic, tak tylko sobie jęczę dla rozrywki..! — warknęła, ocierając krew w białą koszulę chłopaka.
—Co ty robisz?! — wrzasnął i odskoczył od brunetki jak poparzony.
—Oznaczam teren..! — stwierdziła, z przyjemnością obserwując, jak Bill ostatkiem dobrej woli powstrzymuje się od wybuchnięcia.
—A nie mogłaś zrobić tego w inny sposób..?! — jęknął, z żalem przyglądając się plamie z przodu swej ulubionej bluzki.
—Miałam cię obsikać, czy co..?! — wrzasnęła niewiasta, kładąc się na bok.
Nastała chwila ciszy.
—Chętnie popatrzyłbym jak to robisz...
—BILL!!!
—Ja nic nie mówiłem..! — bąknął brunet, kładąc się obok In i wpatrując w jej twarz. Ta zmieszała się nieco i wbiła wzrok w niebo. — No to co z tą imprezą..? — przypomniał sobie.
—Mnie nie pytaj. — odparła brunetka, krzywiąc się jakby co najmniej miała pod nosem skarpetkę cioci Scholastyki, albo ją samą.
—To o czym gadamy? — spytał Bill, kładąc się na boku i podpierając na łokciu. Wyglądał uroczo, ale Inell starała się nie dopuścić do siebie tej myśli...
—O... — pomyślała In, drapiąc się po czole — waszym zespole? — zaproponowała, uśmiechając się złośliwie.
—Nie... Coś innego... — mruknął Bill, denerwując się lekko — Może... — zaczął, lecz nie dokończył, bo coś złowieszczo zaszeleściło w krzakach.
Inell spojrzała na swojego towarzysza, który ze strachem w oczach patrzył na zielony obiekt.
—Co tam jest?! — mruknęła Inell, odruchowo łapiąc rękę Billa i ściskając ją z całej siły.
—Moje... palce..! — wysyczał przez zaciśnięte zęby chłopak, mrugając szybko, by ukryć łzy bólu.
—No weź nie żartuj, twoje palce są tu..!— wrzasnęła brunetka, podnosząc ściskaną rękę bruneta do góry, poczym puszczając ją ze zdenerwowania.
—Tak, masz rację... — jęknął Bill, rozcierając swą zmaltretowaną dłoń — Tam jest coś innego — dodał i podmuchał na swoje paluszki.
Cos zaszeleściło znowu. Czyżby to były Smerfy..?
—A co jak to jakiś dzik albo łoś..? — spytał Bill, drapiąc się zdrową ręką po głowie.
—Taaa..! Od razu grizzly..! — fuknęła niewiasta — pewnie to lis lub wiewiórka... — stwierdziła Inell, wlepiając oczęta w źródło szelestu.
—Ale ja ci mówię, że to jeleń..! — zbulwersował się chłopak, poprawiając swe spodnie. — No wiesz, to takie małe z długimi uszami... — dodał, marszcząc brwi.
—Nie pomyliłeś przypadkiem z zającem..? — spytała z politowaniem In, śmiejąc się pod nosem.
—A tam! I jedno i drugie ma rogi..! — stwierdził brunet, a Inell wytrzeszczyła oczy.
—Dobra, nie wiem co ty z biologii miałeś, ale nie wnikam. Zostaw temat zwierząt, bo ja tu w końcu jestem od myślenia..! — warknęła dziewczyna, zmierzając ku lekko drgającym krzakom.
Pochyliła się nad chwastem i rozgarnęła go rękoma...
—TOM, IDIOTO!!! — ryknęła niewiasta, chwytając za blond dreda i targając nim na wszystkie strony.
—AUUUU!!! — jęknął blondwłosy bliźniak, wstając z ziemi i próbując wyrwać się rozhisteryzowanej brunetce.
—A teraz Bill patrz i słuchaj uważnie!!! — zwróciła się do chłopaka— TO JEST WŁAŚNIE ŁOŚ!!! — wrzasnęła, potrząsając zdobyczą.
—He, he..! Tom, chcesz marchewkę?! — zarechotał Bill, spoglądając na brata. Inell zmierzyła bruneta dziwnym spojrzeniem, a ten gdy to spostrzegł, dodał — Żartowałem przecież...
—Tom, gadaj co tu robisz, jak nas znalazłeś..?! — zapytała zdziwiona Inell.
—Puść mnie, to powiem... — syknął blondyn, znacząco wskazując na własnego dreda.
—Mów — zażądała In, zostawiając Toma w spokoju i zajmując się strzepywaniem pyłków ze swoich butów.
—No więc to było tak: Pobiegłem za Emą... — zaczął, gdy nagle zza drzew wyłoniła się rudowłosa postać.
—Ja też tu jestem!!! — warknęła Ema, podchodząc do trójki — Tom, debilu, mogłeś mnie zawołać! — jęknęła. Inell i Bill ogłupieli totalnie na jej widok.
—O co chodzi, bo my nie w temacie jestesmy... — prychnął Bill, czerwieniejąc lekko.
- To dajcie mi dokończyć opowieść..! — krzyknął zirytowany Tom, a wszyscy spoważnieli i zaczęli słuchać, łącznie z Emą. — pobiegłem za tą awanturnicą... AŁA!!! I zaczął nas gonić Smerf z psem..! Wbiegliśmy do lasu i wspięliśmy się na drzewo, kiedy ten bufon nas nie widział. Gość sobie poszedł, a my, zgubieni w tym lesie, błąkaliśmy się w nim już od paru godzin, gdy nagle usłyszałem szelesty i piski...
—TO JA JE USŁYSZAŁAM!!! — przerwała Tomowi Ema, nadymając się i dźgając go ręką.
—Dobra... Kaszalot usłyszał szelesty i piski... AŁA!!! NO DO CHOLERY JASNEJ!!! — ryknął zirytowany Dredziarz, rozmasowując sobie żebra i głowę. — WYŻYWAJ SIĘ NA ORZECHACH, NIE NA MNIE!!! — dodał, poczym musiał zrobić szybki unik przed lecącym klapkiem Emy. Otrzepał się i mówił dalej — Poszedłem sprawdzić skąd te dźwięki. Dla bezpieczeństwa ona została w tyle — wskazał głową na rudą — Jeszcze nie wiadomo co by zrobiła tym biednym zwierzętom, gdyby jej się napatoczyły... — zachichotał, łapiąc atakujące szpony Emy i szamocąc się z ich właścicielką na cztery strony świata. — Położyłem się więc w tą zieleninę, ale zaraz potem zostałem z niej wyciągnięty przez Inell... — skończył, z trudem odpierając kolejny atak Emy.
—Hmm... Wszystko chyba jasne, ale nie rozumiem jednego... -mruknęła Inell - Jak wy ze sobą wytrzymywaliście tyle czasu..?! — parsknęła śmiechem, przytrzymując od tyłu Emę, by odciążyć Toma.
—A kto powiedział, że ze sobą wytrzymywaliśmy?! — warknęła ruda, uspokajając się nieco.
Inell przemilczała jej słowa i podeszła z przyjaciółmi do kamienia. Położyła się na trawie obok Billa, który pomimo ostrych sprzeciwów brunetki, przytulił ją i pocałował w czoło, co zakończyło się ogromnym zburaczeniem ze strony Inell... Tom siedział sztywno obok Emy, która raz na jakiś czas warczała coś w stylu: „Odssssssuń się...” i „Milimetr bliżej, a nogi z dupy powyrywam...” Ogólnie wszyscy świetnie się bawili...
(kilka godzin później)
Słońce już wstało. Bill chrapał sobie smacznie, wtulony w także śpiącą Inell. Ema po długich czatach zasnęła jak siedziała, a Tom opadł jej na kolana. Pierwszy obudził się właśnie Dredziarz. Ostrożnie podniósł się z nóg dziewczyny i podszedł do Inell. Nachylił się na jej uchem i...
—PORA WSTAĆ, BILLA W MORDĘ LAĆ!!! — ryknął, poczym zaczął uciekać przed trójką półżywych nastolatków, niezadowolonych z tak gwałtownej pobudki.
—Jak mam komuś dać pieszczotę w ryj, to tylko tobie...!!! — wrzasnęła Inell, biegnąc za blondynem i przeskakując jakiś konar.
Tom nagle przystanął, schował głowę w ramionach i jęknął:
—Dziś jest dzień dobroci dla zwierząt, nie bij..!
Ta deklaracja poruszyła wrażliwe serce brunetki...
—Dobra Łoś, dziś ci się upiecze... — zarechotała, wracając do reszty przyjaciół. Każdy wyglądał dość zjawiskowo... Billowi rozmazał się makijaż, dredy Toma stały każdy w inną stronę, a włosy Emy skręciły się w spirale i tworzyły tzw. szopę. Tylko Inell stanowiła jedyną w miarę normalnie wyglądającą jednostkę...
Ema zaszyła się w lesie „za potrzebą” i nie wracała już od dłuższego czasu. Tom bawił się liściem, Bill usiłował rozczesać swe włosy palcami, a Inell obserwowała mrówki...
—Jak my wrócimy do domu..? — jęknął nagle Tom, przecierając oczy.
—Nie mam pojęcia... — odparła Inell, wieszając się na pierwszej lepszej gałęzi i bujając się na niej jak małpa. Uwialbiała to robić..!
Zapanowała martwa cisza, którą przerwał... dźwięk telefonu..!
— Halu..? — odebrał Tom — Nie, nie, to pomyłka... — mruknął do słuchawki Łoś, rozłączając się i chowając Nokie do kieszeni.
W Inell wezbrała fala złości...
—TO TY PRZEZ CAŁY TEN CZAS MIAŁEŚ PRZY SOBIE TELEFON..?! — ryknęła niewiasta, skacząc blondynowi na plecy i tłukąc go z furią po plecach.
Bill starał się rozdzielić dwójkę, ale sam w końcu oberwał w japę i zmuszony był dołączyć się do tej bójki... Po chwili z krzaków wyszła Ema i z oczami jak pięciozłotówki spytała:
—Co tu się dzieje..?!
Odpowiedział jej tylko wrzask Inell, która siedziała na bliźniakach i tłukła ich po głowach:
—NOKIA CONNECTING PEOPLE!!!
***
(kilkanaście minut później)
—Dziękujemy panu, panie leśniczy..! — zawołała Ema, gdy wysoki, młody mężczyzna zaprowadził ją i resztę do głównej szosy.
Facet tylko uśmiechnął się i zniknął w lesie.
—Dziwak, co nie? — odezwał się nagle Bill, podchodząc do Inell. Miał na twarzy piękną, czerwoną szramę, tak jak i jego brat...
—Fajne ciacho... — rozmarzyła się Ema, opierając swe ciało o Toma, który nie miał siły się sprzeciwiać.
—Dzięki..! — zachichotał Tom, szturchając Emę.
—To nie było o tobie..! — burknęła ruda, odsuwając się od chłopaka.
Inell nie pozwoliła im się dalej spierać, bo dostrzegła taksówkę, na którą czekali...
***
Wszyscy wrócili do swoich domów i po porządnym ochrzanie od rodziców, kładli się do łóżek, by odespać noc. W pokoju bliźniaków panował jednak szum...
—Bill..? — spytał Tom, wystawiając nos spod kołdry.
—Słucham cię towarzyszu niedoli..? — odpowiedział czarnowłosy z nutką pretensji w głosie, bo już przysypiał i miał nawet taki fajny sen...
—Czy łosie są sexi...? — wyparował Dredziarz, poważnie rozważając sprawę.
—Nie bracie, łosie nie są sexi. — odparł Bill, przykrywając się szczelniej kołdrą i odpływając w świat marzeń sennych...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosiulex
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 246
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bełchatów
|
Wysłany: Czwartek 15-06-2006, 20:25 Temat postu: |
|
|
Hehehehe..Jeśli Tom jest łosiem, to oświadczam, iż od tej pory łosie SĄ SEXI!! Superr częśc Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
MarTiT
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 15-06-2006, 20:54 Temat postu: |
|
|
gosiulex napisał: |
Hehehehe..Jeśli Tom jest łosiem, to oświadczam, iż od tej pory łosie SĄ SEXI!! Superr częśc Pozdrawiam. |
zgadzam sie w 100 procentach... opko jest niesamowite... Maunus twoje poczucie humoru sprawiło że musialam przerzucić się na pampersy super max.. czekam na kolejna party.. pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alexz
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krapkowice (mieścina nieopodal Opola)
|
Wysłany: Piątek 16-06-2006, 12:37 Temat postu: |
|
|
Podczas czytania tego odcinka do mojego pokoju mama wchodziła aż 8 razy pilnując, abym przypadkiem niedostała zawału serca przez chisterychny śmiech...
Ale to tak na marginesie.
No poprostu odcinek jest więcej niż cooltowy! A najlepsze teksty?
1)Zaznaczanie terenu,
2)Łosie mające sterczące uszy (+ Nokia Connecting People),
3)Czy łosie są sexi?
Stwierdzam iż łosie są sexi i mają dredy! Chcociarz wcześniej myslałam, iż łoś to taki ptak, ale dzięki tobie dowiedziałam się prawdy!
P.S. Wieeem, że to coś, co napisałam jest bez sensu, ale przebywam ostatnio zadużo na słońcu.
Aha! No i dziękuje za dedykację! Normalnie pierwszy raz dostałam dedykację... <wzruszony> No dobra drugi, ale pierwszy na forum! xD
No i tak już tradycyjnie się pytam: Kiedy nowa porcja świetnego humoru?
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|