|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Wtorek 14-11-2006, 18:04 Temat postu: |
|
|
***_LeNu$Qa_*** - domyśliłam się, że Angel of Blood, to ty po podpisie na końcu notki... Za Gustva trzymaj kciuki Jak dla mnie to takie „odbijanie” może być, nie musisz się przejmować Aha Nie wal głową w biurko, bo szkoda głowy ...
Dziękuję
Mod-eLPika_FM – oł je... Cieszę się, że się podoba i, że wzbudziłam w tobie jakieś emocje... Bardzo mi na tym zależało, żeby przekazać coś głębszego w tej historii, dlatego każda rodząca się łza jest dla mnie wielką nagrodą... Pani Wena bardzo się przyda ...
Dziękuję
Holly Blue – bardzo się cieszę, że opowiadanie się podoba Jest niezwykłe, nie wiem... Nie mi to oceniać... Miło mi, że trafi do rankingu... Wiem, że ciężko wyobrazić sobie Toma, który nie jest „cwaniaczkiem” i nieustannym podrywaczem... Ja opisuje go tu takim, jakim wydaje mi się być... Tworzę jego charakter, tak jak i pozostałych, w takim „oderwaniu” od „rzeczywistości”... Uschi przestanie poddawać się łzom, odnajdzie w sobie zagubione siły i optymizm... To ci mogę obiecać...
Dziękuję
_katasza – brak Pana Neta to rzeczywiście rzecz straszna Może i pytanie było głupie, ale chciałam wiedzieć, jakie i czy w ogóle jakieś emocje ono w was wyzwala... Cieszę się, że u ciebie się one pojawiły i mam nadzieję, że nadal tak będzie...
Dziękuję
Myślałam, że następna część pojawi się w niedzielę,
ale jak widać nie udało się...
Wszystko przez to, że postanowiłam pisać ją od nowa...
Mam nadzieje, że wybaczycie mi to, że tak długo schodzi mnie z pisaniem ...
Publikacja nowej części prawdopodobnie w piątek, może wcześniej...
Do „usłyszenia” ...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Wtorek 14-11-2006, 19:06 Temat postu: |
|
|
No i w końcu jestem!
Hmm... No niestety, ja potrafię tylko krytykować
Nie wiem co napisać. Wszystko jak zawsze dopięte na ostatni guziczek. Nie mogę się do niczego doczepić, a jedynie nazwać Cię boginią
Jedyne, co mi wali po oczach, to 'delikatnie'. Wszędzie jest tego pełno
Ale to mój mały szczegół.
Podobało mi się, o tak. Gustav wreszcie się uśmiecha, a Tom jak zwykle wprowadza do Twojego opowiadania troszkę śmiechu
Podsumowując... Idealnie.
Dziękujęza uwagę
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
***_LeNu$Qa_***
Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 15-11-2006, 10:50 Temat postu: |
|
|
Okej, moja łepetynka nie ucierpiała...
Ale ja tak...
Usycham z tęsknoty za następnym partem...
Za Gustava cały czas trzymam kciuki (no wiesz, jak nie te na dłoniach, to wyobrażam sobie, że to robię i jest lepiej ).
I oczywiście dzisiaj nie mogłam się oprzeć, więc znowu przeczytałam sobie ostatnią notkę.
Kochana, muszę chyba pogratulować Twoim rodzicom córki z takim talentem, a Tobie samej składać pokłony xD
Boże, no po prostu... Myślałam, że eksploduję z radości.
Uzależniłam się.
Jestem na głodzie.
Uratujesz mnie naprawdę cudownym partem...
~Lena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Poniedziałek 20-11-2006, 21:51 Temat postu: |
|
|
Holloway Mod-Falka Witja
olka_th ***_LeNu$Qa_*** Fistashek
Mod-eLPika_FM Holly Blue _katasza
Gaga
Gaga – cieszę się, że nie ma się od czego przyczepić Do bogini, to mi daleko, ale skoro chcesz to ok. mogę nią być Mam nadzieje, że delikatie uda mi się wreszcie choć troche poskromić Tom i Bill to takie nieszkodliwe świry z którymi zawsze wesoło
To ja...
Dziękuję
***_LeNu$Qa_*** - rodzice dziękują Mi pokłonów nie musisz składać... Stanowczo wystarczą te wszystkie cudowne słowa, które tak często od ciebie „słyszę”... Mam nadzieję, że kolejną częścią, choć trochę poskromię twój głód...
Dziękuję
Przepraszam, że tak długo czekałyście ...
Mam nadzieje, że część się spodoba,
bo ja sama do końca nie wiem, co o niej myśleć ...
Niecierpliwie czekam na komentarze...
Miłego czytania...
> 10 <
- Co ja mam robić?- Zapytała po raz kolejny ocierając spływające po policzkach łzy.
- Bądź dla niego taka jak zawsze, optymistyczna i silna. On nie może widzieć, że i ty się boisz.- Odparł podsuwając jej pod nos kubełek waniliowych lodów.
- Mam udawać?- Spytała patrząc na niego z wyraźnym zaskoczeniem.- Ale przecież to tak jakbym go okłamywała. Przyjaciele nie powinni się okłamywać. Sam mi to mówiłeś.- Stwierdziła przyglądając mu się uważnie.
- Nie chodzi o to żebyś go okłamywała, tylko o to, abyś znalazła w sobie uśmiech i była dla niego słońcem, które nigdy nie zachodzi.
- Ale ja nie wiem, czy potrafię...
- Ja wiem, że tak.- Stwierdził i objąwszy ją ramieniem wcisnął w jej dłoń łyżkę, która natychmiast zatopiła się w lodach.
Już po chwili oboje zajadali się cudownie pachnącym i przyjemnie zimnym przysmakiem, który wydawał się unicestwiać wszystkie smutki.
- Jak było?- Zapytał Tom z zaczepnym uśmiechem spoglądając na Gustava, który pojawił się w drzwiach swojego pokoju.
- Zależy, o co pytasz.- Odparł mu blondyn i z miną niewiniątka nalał sobie gorącej kawy, której aromat wydawał się otaczać go wręcz namacalną energią.
- Dowiemy się, jaka ona jest, czy zamierzasz olać swoich przyjaciół?- Wtrącił się Georg, którego głowa nagle pojawiła się nad oparciem sofy.
- Nie spałem z nią...
- Ty się dobrze czujesz?- Zapytał Bill spoglądając na blondyna, jakby widział go po raz pierwszy.- Nie wierzę, że byłeś z nią całą noc i nawet nie próbowałeś się do niej dobierać.- Stwierdził brunet czując, że jeszcze moment i trzaśnie Gustava za takie marnowanie cudownych okazji.
- Co ona ci zrobiła?- Jęknął Tom widząc przeczący ruch głowy przyjaciela i spojrzał na niego z zabawną troską w oczach.
- Powiedziała, że jej facet i najlepszy przyjaciel w jednym umiera na białaczkę.- Odparł czując jak jego wnętrze, po raz kolejny wypełnia uczucie smutku, stopniowo, ale bardzo skutecznie nakazując mu zapomnieć o radości.
- O cholera!- Dotarły do niego połączone głosy pozostałych, na których twarzach malował się dziwny i nieprzyjemny wyraz zaskoczenia.
- Da się coś zrobić?- Zapytał Bill cichym jakby przytłumionym głosem.
- Trzeba znaleźć dawcę, ale...
- No to szukajmy.- Przerwał mu starszy bliźniak spoglądając na Gustava oczami, w których wyraźnie malowały się łzy.
W tej chwili Tom nie miał zamiaru słuchać jakichkolwiek „ale” wiedząc, że ich jedynym celem jest odbieranie nadziei i wiary w sukces.
– Co trzeba zrobić?- Zapytał nie zamierzając tracić ani chwili, na nic nie dające milczenie.
- Zadzwońmy do Davida, on na pewno wymyśli coś solidnego.- Stwierdził Georg i w tej samej chwili oczy wszystkich zwróciły się na bruneta, który zdążył już wybrać numer do Josta i teraz ze skupieniem oczekiwał na połączenie.
- Tak?- Usłyszeli po chwili zdyszany i dziwnie stłumiony głos przyjaciela.
Po raz kolejny przemyła twarz zimną wodą i spojrzała w lustro delikatnie uśmiechając się do swojego odbicia.- Już nie będę płakać.- Powiedziała sama do siebie czując, że po raz pierwszy łzy nie gromadzą się w jej oczach. Z pomocą Gustava pozbyła się ich wszystkich i odzyskała, tak bardzo zduszoną nimi wolność.- Ty też mi pomogłeś i wiesz o tym.- Dodała jak zwykle pewna, że Gaetano słyszy jej słowa.
- Jak się bawiłaś?- Usłyszała głos Konastantina i odwróciwszy się za siebie podeszła do niego.
- Dobrze.- Odparła, a na jej twarzy pojawił się radosny uśmiech, którym już po chwili obdarzyła jego wargi w cudownie słodkim i czułym pocałunku.
- Smakuje mi twój uśmiech.- Szepnął pieszcząc szyję brunetki ciepłem swego oddechu i delikatnymi muśnięciami języka, które sprawiały, że całe jej ciało ogarniał silny dreszcz podniecenia.
Jej palce gładziły nagi tors i ramiona Konstantina, kiedy poczuła jego dłonie na swych udach. Już po chwili wydając z siebie cichy pomruk uniósł ją do góry i, czując jak zaplata swoje nogi na jego biodrach, ruszył do pokoju. Ostrożnie opuścił ją na łóżko, z fascynacją wpatrując się w iskierki radości i podniecenia, które rozświetlały jej oczy. Czuł niepohamowaną ochotę, aby bezustannie spijać uśmiech z jej warg delektując się jego słodkim smakiem. Zdjąwszy z niej top odrzucił go na ziemię i uśmiechnął się do niej zaczepnie, by już po chwili na nowo pieścić swymi ustami jej rozgrzaną skórę. Każdy jego dotyk sprawiał, że jej ciało ogarniało większe ciepło i cudowne dreszcze, które drażniły jej zmysły doprowadzając ją do szaleństwa. Za każdym razem, kiedy jej dłonie mocniej wbijały się w jego ciało wydawał z siebie, zduszony przyśpieszonym oddechem, pomruk. Oderwawszy się od jej ust, zsunął się niżej i przyłożywszy swój język do jej stopy rozpoczął wędrówkę ku górze. Za każdym razem, kiedy jego usta obdarzały Uschi kolejną pieszczotą jej mięśnie napinały się w wyrazie coraz większej ekstazy, która ogarniała jej wnętrze. Czując jego język czule muskający jej pępek wydała z siebie jęk rozkoszy bezwiednie wyginając swoje ciało w łuk. Każdy kolejny dotyk, przyprawiał ją o przyspieszony oddech i nierówne bicie serca, które wydawało się wyskakiwać z piersi. Kiedy ich usta ponownie połączyły się w pocałunku poczuła go w sobie, po raz kolejny wydając z siebie jęk, który zdusił kolejny namiętny splot ich języków. Odchyliła się do tyłu czując jak jego dłonie obejmują jej talię i bez zapamiętania oddała się narzuconym przez niego, coraz szybszym ruchom. Jej dłonie błądziły po jego ciele odwzajemniając każde, nawet najdelikatniejsze muśnięcie jego palców. Ich usta, co chwila spotykały się w pełnych słodyczy i miłości pocałunkach, po czym na nowo błądziły po rozgrzanych i poruszających się w rytmicznym tańcu ciałach. Z kolejnym mocnym ruchem bioder wydała z siebie głośny jęk, czując jak skumulowana w niej energia ulatuje w cudownym uniesieniu.
- Kocham cię!- Wyszeptała zduszonym głosem czując ciepło rozchodzące się w jej podbrzuszu.
-Kocham cię Uschi – Usłyszała w tej samej chwili słowa uwielbienia spływające z jego drżących i nabrzmiałych od pocałunków ust.- Kocham.- Powtórzył opadając na pomarszczone prześcieradło i, czując jak składa swoją głowę na jego klatce piersiowej objął ją zatapiając swoją twarz w jej włosach.
Chcąc czuć cudowne ciepło jego ciała wtuliła się w jego ramiona, z każdym oddechem zachłanniej wdychając z powietrzem cudowny zapach rozkoszy. Przymknęła powieki wsłuchując się w coraz spokojniejsze bicie jego serca. Czując jak otula ją puchową kołdrą uśmiechnęła się radośnie, już po chwili wraz z nim stając pośrodku krainy snu.
- Wydawało mi się, że gorzej od ciebie to nie można wyglądać, ale jak zobaczyłem Davida, to diametralnie zmieniłem zdanie.- Stwierdził Tom uśmiechając się radośnie na widok złości, która wymalowała się na twarzy bruneta.
- Głupek jesteś.- Odparł mu Bill nie unosząc nawet powiek, które, roztaczając przed jego oczami ciemność, przynosiły mu cudowną ulgę.- My obaj po prostu staramy się do ciebie upodobnić.- Dodał a na jego twarzy pojawił się zaczepny uśmiech.
- Marnie wam to wychodzi i zmierzacie w złym kierun...
- Jesteś pewien?- Zapytał brunet przerywając bratu, na którego twarzy pojawił się dziwny grymas irytacji.
- Nie nudź mi potem, jak ci złamię drugą rękę.- Stwierdził Tom bez zastanowienia rzucając się na brata, który już po chwili dławiąc się własnym śmiechem próbował go znokautować.
- Wyglądacie jak pędraki.- Ocenił ich Georg odwracając się za siebie i zanim się zorientował, stał się przedmiotem wspólnego ataku bliźniaków.
- Dobrze się czujecie?- Zapytał Gustav z szerokim uśmiechem na ustach przyglądając się pozostałej trójce.
- W zasadzie, to solidaryzujemy się z tobą.- Odparł mu Tom i już po chwili włączył blondyna do walki.- Debilu nie za dredy! To chwyt poniżej pasa!- Jęknął Tom, którego już po chwili zagłuszył wybuch głośnego śmiechu.
Otworzył oczy przecierając dłonią wciąż spocone czoło. Jego ciałem zawładnęła kolejna fala dreszczy, które wydawały się zmieniać jego krew w rozsadzający żyły lód. Ostrożnie, aby nie obudzić Uschi wysunął się spod kołdry i powoli, mając przed oczami nieprzyjemne czarne plamy ruszył do łazienki. Przemywszy twarz zimną wodą spojrzał na swoje odbicie w lustrze, czując jak jego wnętrzności po raz kolejny ściska żelazna obręcz strachu. Z każdą chwilą coraz bardziej bał się dnia, w którym zamknie powieki i już ich nie otworzy. Nie potrafił poradzić sobie z nie opuszczającym go uczuciem, że tym razem to koniec. Po jego policzku spłynęła samotna łza, którą natychmiast otarł wierzchem dłoni.- Nie dam się!- Powiedział sam do siebie z odwagą patrząc w lustro.- Nie dam się!- Powtórzył jakby owe słowa mogły nagle zmienić obraz, który miał przed oczami.
- Coś się stało?- Usłyszał za sobą cichy głos brunetki i odwrócił się do niej z niepewnym uśmiechem, który niewyraźnie malował się na jego ustach.- Zastanawiałem się, co ty we mnie widzisz?- Zapytał spoglądając na nią zaczepnie.
- Sama nie wiem.- Odparła mu bez chwili zastanowienia i widząc zdziwienie na jego twarzy roześmiała się radośnie.- Głuptas z ciebie.- Stwierdziła po chwili składając na jego ustach czuły pocałunek.- Ale i tak cię kocham.- Dodała całując go po raz kolejny.
Rzeczywiście nie umiała powiedzieć, dlaczego kocha Konstantina. Po prostu to czuła. Każdego dania mocniej.
- Czym jest miłość?- Zapytała spoglądając na ramkę ze zdjęciem, stojącą na jego nocnym stoliku.
- Wszystkim.- Odparł bez zastanowienia nadal poszukując w szafie, nadającej się do użytku koszuli.- Jak kochasz, to wiesz, że żyjesz.- Dodał spoglądając na nią z uśmiechem na ustach i zdobyczą w dłoni.
- Dziękuję.- Powiedziała niespodziewanie całkowicie go zaskakując i, zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, wyszła z pokoju.
I jak:?:
Mam nadzieje, że was nie rozczarowałam ...
Za wszystkie błędy bardzo przepraszam,
ale na poprawianie na prawdę nie mam czasu ...
Kiedy kolejny part
Postaram się, żebyście nie musiały na niego
czekać tak długo, jak na ten...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Poniedziałek 27-11-2006, 19:11, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 21-11-2006, 7:23 Temat postu: |
|
|
1?
C-U-D-O-W-N-E, ale czy ja się aby nie powtarzam??
Nie wiem, w kzdym bądź razie błędów nie widziałam gdzyż jak jażeniówka w cimności oślepiła mnie treść.
Cios poniżej pasa był ciosem dużo dużo powyżej, chyba że o czymś nie wiem .
Podobała mi się ta część. Z jednej strony ukazałąś radość, z drugiej smutek i walkę z przeciwnosciami, a trzecią stroną medalu jest chęć pomocy innym. Podziw.
Poprawiłaś mi chumor na cały dzień...
Całuski pełne weny...
Witja
EDIT:
Dzięki za dyedy nie zauważyła z rańca .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Witja dnia Wtorek 21-11-2006, 22:27, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 21-11-2006, 13:11 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za dedykację.
Czytałam bodajże o siódmej rano, alke nie skomentowałam bo spiszyłam sie na olimpiadę xD
W każdym razie notka jest śliczna. Szczególnie ta rozmowa kursywą na początku.
A zachowanie chłopców było conajmniej nie na miejscu xD Oczywiście mi się podobało. Z błędów to widziałam chyab tylko jeden... ale że czytałam rano to nie jestem w stanie sobie przypomnieć.
I jeszcze jedno.
Szczerze mówiąc to ten Con coś tam (nie mamm pamięci do imion) mnie drażni.
Bardzo irytuje.
Bardzo, bardzo.
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Wtorek 21-11-2006, 14:18 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze dziękuję za dedykację.
Po drugie notka mi się podobała. Bardzo pzyjemnie mi sie czytało, opisy ładne i podoba mi się, jak prowadzisz akcję. Niezbyt szybko, niezbyt wolno, tak trzymaj.
Żal mi Konstantina, ale wydaje mi się, że on jednak umrze... Szkoda, bo lubię tę postać. Aż mi się smutno zrobiło.
Pozdrawiam i czekam na nową część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Wtorek 21-11-2006, 16:16 Temat postu: |
|
|
Zaklepuje miejściucho... Zeedytuje i przeczytam jak tylko znajde mometnos czasos, a teraz zmykam, bo mi się gołąbki na gazie palą
Och, to było cudowne, a szczególnie ten tekst na samym końcu, napisany kursywą. Jakoś tak do mnie trafił. Cudowne, cudowne, cudowne, mogłabym pisać tak w nieskończoność, ale po co? Jedno słowo wystarczy xD Spodobało mi, i bardzo dziękuje za dedykacje, to bardzo miłe z twojej strony, że nie zapomniałaś o biednym, małym fistashku. Nie pozostało mi nic innego, jak powiedzieć, że czekam na kolejną część. A teraz Teletubisię mówią Pa Pa
Pozdrawiam
Fistashek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Sobota 25-11-2006, 17:49 Temat postu: |
|
|
Witja – wiesz, jak piszesz takie słowa, to możesz się powtarzać Nie będę protestować Co do Toma, a raczej jego dredów, to wiesz o wszystkim To był cios dużo powyżej pasa... Twoje słowa dają mi wiarę w dalszy sens mojego pisania... Nie masz, za co dziękować, to ja...
Dziękuję
Holly Blue – śliczna A ja się bałam, że jakaś taka „dziwna”, nawet nie umiem tego dokładnie określić... Błędów nie musisz zapamiętywać... Nie pogniewam się jak o nich zapomnisz „Panowie” są narwani, trzeba im wybaczyć Ciekawi mnie, dlaczego Konstantin cię drażni Mi on jest szczególnie bliski... Nie masz, za co dziękować, to ja...
Dziękuję
Mod-Falka – a ja się bałam, że wszystko za szybko, tak prawie dzień po dniu, tak nierealnie... Cesze się, że według ciebie jest inaczej... Będę się starać nie obniżać poziomu... Miło mi, że polubiłaś Konstantina, ja też bardzo go lubię... Co z nim będzie Nie chcę zdradzać... Dowiesz się już niebawem... Nie masz, za co dziękować, to ja...
Dziękuję
Fistashek – w tych tekstach kursywą, wspomnieniach Uschi, staram się zawrzeć to, co było między nią, a bratem... To jaki dla niej był i jak pokazywał, uczył ją świata... Nie wiem, czy ja zasługuję, na takie pochwały... Nigdy o tobie nie zapomnę ... Nie masz, za co dziękować, to ja...
Dziękuję
Tyle ode mnie, przynajmniej na razie...
Liczę na kolejne komentarze, za te raz jeszcze...
Dziękuję
Nowa część powstaje na razie w głowie,
Ale już niebawem pojawi się i na papierze,
a potem na forum...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Poniedziałek 27-11-2006, 17:32 Temat postu: |
|
|
Uuu... Jak zwykle było gorąco!
Bardzo podoba mi się obraz małej Ushi.
Taka mała, a taka mądra. Słodka dziewczynka.
Czasem aż zdumiewające są wielkie serca Tokiowców, szkoda, że tylko w opowiadaniach
"UKL...A" napisał: |
- Debilu nie za dredy! To chwyt poniżej pasa!- Jęknął Tom, którego już po chwili zagłuszył wybuch głośnego śmiechu. |
Muahaha... Mój kochany Tom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angel of Blood
Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z krainy marzeń
|
Wysłany: Poniedziałek 27-11-2006, 18:21 Temat postu: |
|
|
Kochana, wybacz, że nie komentowałam, ale zapomniałam hasła do konta i przez kilka dni próbowałam je sobie przypomnieć, ale nic nie wymyśliłam.
Więc piszę od siorki.
Jak zwykle, wyszedł Ci cudowny part. Niektóre teksty Toma po prostu mnie rozwalają. Przedstawiłaś go dokładnie tak, jaki być powinien - wrażliwiec z niezłym poczuciem humoru. I... ma jeszcze w sobie coś, czego nie umiem określić, a co Ty ujęłaś doskonale.
"poruczających"- poruszających
"dania" - dnia.
Więcej nie widziałam .
Cudownie opisałaś udczucia Uschi, jej emocje, ale z Konstantinem nie poszło Ci gorzej.
Moja MiSZCZyni Ty .
Pozdrawiam,
~Lena
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Niedziela 03-12-2006, 19:25 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Wysłany: Poniedziałek 20-11-2006, 21:51 |
Dasz wiarę, że tego dnia była dodana twoja ostatnia część, a dziś mamy [5 minut później] 3 grudnia, to prawie 2 tygodnie jak nie widzimy nowego parta. Kochanie, ja już tęsknie za twą twórczością...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Niedziela 03-12-2006, 22:49 Temat postu: |
|
|
Gaga – no wiadomo, że Uschi to mądre dziecko, w końcu to imię do czegoś zobowiązuje Rzeczywiście czasem szkoda, że niektóre chwile z tego opowiadania nie nawiązują do rzeczywistości... No wiesz dla Toma dredy, wszystkie na raz i każdy z osobna, to świętość, której broni jak cnoty... No może bardziej niż cnoty
Dziękuję
***_LeNu$Qa_*** - wybaczam, wybaczam Mam nadzieję, że hasło już sobie przypomniałaś Staram się nadać każdemu z nich wyjątkowy charakter i nie czerpać z dobrze znanej wszystkim szuflady... Cieszę się, że podoba ci się charakter „mojego” Toma Ja też bardzo go takiego lubię Błędy poprawiłam... Wielkie dzięki za ich wskazanie Ja twoją miszczynią Peszą mnie twoje słowa...
Dziękuję
Fistashek – niestety nie mam dla ciebie dobrej wiadomości, bo nowa część nie powstała nawet w najmniejszym kawałku W głowie wszystko już mniej więcej poukładane, ale niestety nie mam czasu na to by wszystko przelać w słowa... Wiem, że to głupie wytłumaczenie, ale naprawdę coraz trudniej podgrodzić mi studia z wszystkim tym, co robiłam do tej pory... Postaram się, żeby nowa część była jak najszybciej i żebym nie rozczarowała ciebie jej jakością... Wybacz mi...
Dziękuję
Kochane czytelniczki - wiem, że nie ma nowej części już od jakichś dwóch tygodni, jak zauważyła Fistashek... Jej brak nie wynika z mojego lenistwa, a powód dla którego wciąż nic nie opublikowałam, to całkowity brak czasu... Jest wena i część opracowana w mojej głowie, ale niestety są też studia, których jedynym celem jest odebranie mi czasu na wszystko... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie... Z pewnością poświecę pisaniu, każdą "wolną" chwilę, bo w końcu ileż możecie na mnie czekać...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Sobota 09-12-2006, 17:24 Temat postu: |
|
|
Witja Holly Blue Mod-Falka
Fistashek Gaga ***_LeNu$Qa_***
Dziękuję wam i przepraszam
Wiem, że długo na mnie „czekałyście”...
Mam nadzieję, że mi wybaczycie
i nie będziecie się bardzo złościć o to,
że dopiero teraz pojawia się nowa część ...
Miłego czytania...
> 11 <
- David nie ma w sobie ani grama litości.- Stwierdził Bill opadając na sofę i głośno wypuścił powietrze z płuc.- Niczego nie lubię tak, jak otwartych konferencji prasowych.- Dodał nakrywając głowę ozdobną poduszką.
- Nie narzekaj. Mamy jeszcze tydzień, więc jakoś się oswoisz z tym faktem.- Powiedział Tom siadając na fotelu i z zaczepnym uśmiechem spojrzał na bruneta, który wychyliwszy głowę spod poduszki pokazał mu język.
- Im jesteś starszy, tym jesteś głupszy braciszku.
- Obaj nie jesteście normalni.- Podsumował bliźniaków Georg, zanim Bill zareagował na słowa Toma.
- Trzeba spotkać się z Uschi i powiedzieć jej o wszystkim zanim ten cały cyrk się zacznie.- Stwierdził brunet przytłumionym głosem, wciąż szczelnie zakrywając głowę poduszką, którą wydawał się traktować jak jakąś, zapewniającą „święty” spokój barierę.
- Gustav powiedział, że do niej zadzwoni jak będzie wracał z ćwiczeń, wiec ty będziesz miał wolne.- Odparł mu Tom, który otworzywszy drzwi lodówki usilnie starał się znaleźć w niej coś do jedzenia.- Zadzwoń po pizzę.- Stwierdził pewien, że nie ma w niej nic, co jego żołądek przyjąłby z aprobatą.
- Dziękuję ci bracie! Wciąż dajesz mi nadzieję na to, że nie stracę swojej posady sekretarki.- Odparł mu bliźniak, po czym wsunął rękę do kieszeni spodni i wyjął z niej telefon, który już po chwili, wraz z jego dłonią, zniknął pod poduszką.
Czując, jak ogarnia ją coraz większy spokój wpatrywała się w czarny marmurowy nagrobek, na którym widniało imię, nazwisko i dwie ważne daty dotyczące jej brata. Był tu z nią cały czas. Wprost czuła jego obecność i, wręcz namacalną, tak bardzo potrzebną bliskość. Zupełnie tak jakby siedział tuż obok i już za moment mógł objąć ją swoim ramieniem.
- Odwiozłam go do szpitala i czuje się teraz tak, jakbym to ja skazała go na cierpienie. Boli mnie to, z każdą chwilą coraz bardziej, bo to nie jest sprawiedliwe. Przecież chciałam tylko, by zawsze był przy mnie i żebym nigdy nie musiała uczyć się żyć bez niego. Wiem, jestem egoistką, ale...- Nie zdążyła dokończyć, gdyż w tej samej chwili poczuła jak coś uderza ją w głowę.
Pocierając obolałe miejsce spojrzała za siebie, już po chwili zauważając leżący w trawie owoc kasztanu. Z uśmiechem na ustach podniosła go z ziemi pocierając palcami wilgotną i lśniącą w słońcu, brązową skórkę.
- Zawsze mi mówiłeś, że jestem głuptas.- Stwierdziła uśmiechając się szerzej.- Byłam głupiutka, ale ty to zmieniłeś. No może nie do końca.- Zaśmiała się podrzucając kasztan w dłoni, już po chwili chowając go do kieszeni.– Bolało mnie, kiedy zginąłeś. Czułam się tak, jakbyś po prostu mnie zostawił. Ale potem zrozumiałam i wiem, że to nie tak, że ty nadal jesteś ze mną i ja to czuję. Mimo to nie chcę, aby i Konstantin był ze mną tylko duchowo. Chcę widzieć jego uśmiech, słyszeć jego głos, czuć dotyk jego dłoni i zapach skóry. Chcę, aby był przy mnie cały, a nie jakaś jego namiastka, która nigdy nie zapełni pustki w moim sercu.- Stwierdziła czując dziwną i nieprzyjemną gorycz, która wypełniała jej wnętrze pozostawiając w ustach nieprzyjemny smak, zupełnie tak, jakby była realna.
Leżał z zamkniętymi oczami oczekując na nadejście snu, który mim usilnych starań nie chciał wziąć go w swe czułe objęcia. Nie chciał myśleć o tym, że już jutro wszystko zacznie się na nowo tym razem atakując go z dwojoną siłą. Mimo to nie potrafił uwolnić swojego umysłu od wizji, które podsuwała mu jego pamięć. Z każdą chwilą czuł coraz większy strach, który nieustannie zbliżał go do granicy, za którą istnieje tylko przerażenie. To właśnie sprawiało, że chciał, a równocześnie nie mógł odpłynąć do krainy, w której nawet najgorszy koszmar wydaje się być czymś cudownym. Słysząc cichy szczęk towarzyszący otwieraniu drzwi podniósł powieki i uśmiechnął się delikatnie na widok Lee.
- Cześć.- Przywitał się i przetarł dłońmi oczy, które musiały przyzwyczaić się do światła.
- No hej!- Odparł mu przyjaciel i uśmiechnął się ściskając dłoń Kostantina.- Jak się czujesz?- Zapytał siadając na skraju szpitalnego łóżka i z niewyraźną miną spoglądając na tkwiący w dłoni bruneta welfrom.
- Dobrze.- Odparł mu starając się, aby jego głos brzmiał jak zwykle.- Chemię zaczynam dopiero jutro, więc dziś jest jeszcze ok.- Dodał czując, że te słowa przyniosły przyjacielowi wyraźną ulgę.- Chodźmy na zewnątrz.- Stwierdził po chwili i widząc uśmiech, który natychmiast rozjaśnił twarz Lee zszedł z łóżka.
Nałożywszy na siebie bluzę z obszernym kapturem zaczął rozglądać się za butami, które nie wiedzieć, kiedy wsunął pod łóżko. Schylił się po nie i w tym samym momencie pociemniało mu przed oczami i zakręciło się w głowie, przyprawiając go o mdłości. Zachwiał się i w tej samej chwili poczuł na swoich ramionach silny uścisk dłoni Lee, który starał się pomóc mu zachować równowagę.
- Może lepiej, żebyś się położył, a nie...
- Nie trzeba, już jest ok.- Przerwał mu niezbyt pewnym głosem.- Chcę iść.- Dodał i trzymając się łóżka wsunął na nogi czarne, sportowe buty.
Już kilka minut później, nieprzerwanie rozmawiając, dotarli do szpitalnego parku, w którym wielu chorych spacerowało w towarzystwie przyjaciół, rodziny, czy też wolontariuszy.
- Obiecaj mi, że nie pozwolisz Uschi na płacz, kiedy...
- Jak mam ci to obiecać?- Przerwał mu Lee ani przez moment nie pragnąc uzyskać odpowiedzi na to pytanie.- Mam jej powiedzieć, żeby nie czuła bólu i gniewu, kiedy ja sam będę to czuł? Ty myślisz, że ja mam serce z kamienia, albo w ogóle go nie mam?- Zapytał spoglądając na Konstantina i czując dziwną złość, która w jakiś sposób go bolała.
- Ona jest taka optymistyczna. Pełna nadziei i wiary w to, że mi się uda, że będzie dobrze. A ja? Ja tyko niszczę to wszystko. Odbieram jej całą tą wiarę.
- Sam powinieneś uwierzyć, że wam się uda.- Stwierdził Lee spoglądając na przyjaciela z nieokreśloną obawą, która przepełniała jego wnętrze.
- Problem w tym, że teraz chemia będzie tylko sposobem na dożycie do przeszczepu, na który nie mam zbyt wielkich szans, więc...
- Kostantin, choćbyśmy wszyscy mieli stanąć na rzęsach, to znajdziemy dla ciebie dawce!- Stwierdził przerywając przyjacielowi i spojrzał mu prosto w oczy widząc, jak te stają się coraz bardziej szkliste od napływających łez.
Czując jak coś ściska jego serce objął bruneta i mocno przytulił, zupełnie tak, jakby nie chciał, aby ten gdzieś mu umknął. Po policzkach spłynęły mu pełne bólu łzy, które raniły jego wnętrze. Nie mógł usunąć ze swoich myśli świadomości, że traci Konstantina, który z każdą kolejną chwilą staje się coraz bardziej nieobecny. Że ponownie zamyka się w swoim świecie, do którego nikt nie jest w stanie się wedrzeć. Bolało go to i nie umiał, a przede wszystkim nie chciał się z tym pogodzić.- Choćbyś nie wiem jak się starał, to nie pozwolę ci zamknąć tych cholernych drzwi!- Stwierdził w myślach i spojrzał na bruneta, którego usta zdobił dziwny, w jakiś sposób radosny i pełen wdzięczności grymas.
- Po co tam weszłaś?- Zawołał nie mogąc uwierzyć w to, że jego siostra aż tak nie myśli o tym, co robi.
- Po kasztany!- Odparła mu siedząc na grubym konarze i uśmiechnęła się do niego.
- Przecież one i tak spadną na ziemię.- Stwierdził już teraz mając ochotę porządnie przetrzepać jej skórę.- Zwariowałaś jak nic.
- Nie zwariowałam, tylko nie chce mi się czekać.- Krzyknęła, a jej twarz rozjaśnił jeszcze większy uśmiech.- Powiesz mi jak stad zejść?- Zapytała po chwili czując, że sama nie da sobie rady.
- Jak tam wlazłaś, to i zejdź.- Odparł jej wiedząc, że i tak za moment wyjdzie na drzewo i zniesie ją na dół.
- Dobra!- Stwierdziła i bez zastanowienia zsunęła się na niższą gałąź, po czym wyciągnęła niewielką dłoń starając się chwycić kolejną.
- Stój!- Krzyknął czując jak jego gardło ściska obręcz strachu o Uschi.
- Ale jak?- Zapytała corazbardziej przestraszona tym, że jej nogi ześlizgują się z gałęzi.- Spadam!- Krzyknęła i prawie w tej samej chwili zjechała z niej lądując w ramionach Gaetano i wraz z nim przewracając się na ziemię.
- Dziękuję.- Stwierdziła i złożyła na jego ustach słodki pocałunek, po czym wstała i otrzepała spodnie.- Mogłam sobie coś zrobić?- Zapytała spoglądając do góry na konar, który utrzymywał ją jeszcze przed chwilą.
- Mogłaś się zabić.- Odparł jej czując, w jakiś sposób rozśmieszającą go, irytację.
- E tam, pewnie tylko złamałabym nogę.- Stwierdziła i uśmiechnęła się pokazując niezbyt równe, ale białe zęby.
- Nie mam siły do ciebie.- Podsumował podnosząc się z ziemi i zanim ta się zorientowała złapał ja w pasie i przerzucił przez plecy.
- Wytrzepiesz mi rozum z głowy.- Krzyknęła oburzonym głosem bijąc go pięściami po plecach.
- A masz go tam?- Zapytał i w tej samej chwili oboje wybuchli niepohamowanym, radosnym śmiechem.
Słysząc sygnał telefonu otworzył oczy i uniósł lekko głowę w poszukiwaniu swojej torby, którą już po chwili odnalazł na siedzeniu obok. Po krótkich poszukiwaniach wcisnął zieloną słuchawkę nie spoglądając nawet na wyświetlacz.
- Tak?- Zapytał lekko zachrypniętym i zaspanym głosem.
- No hej? Gdzie jesteś?- Usłyszał w odpowiedzi głos Toma i uśmiechnął się sam do siebie.
- Szczerze ci powiem, że nie mam pojęcia, bo spałem a teraz to niewiele widzę.- Odparł z uwagą przyglądając się krajobrazowi za oknem, który zmieniał się w szybkim tempie.- Zaczekaj zapytam?- Dodał i zapukał w szybę oddzielającą miejsce dla kierowcy od reszty samochodu, która odsunęła się z cichym szumem.
- Za ile dojedziemy?
- Jakieś dwadzieścia minut.- Odparł mu kierowca i widząc, że Gustav nie chce już o nic spytać ponownie zasunął szybę.
- Będę za jakieś dwadzieścia minut.- Powtórzył Tomowi, który wydał z siebie dziwne westchnienie.- A co?
- Bill wlecze mnie i Georga na imprezę i myśleliśmy, że może i ty dasz się wywlec.
- Szczerze ci powiem, że ja już jestem całkowicie wywleczony i jedyne, na co się zdecyduję to spotkanie z moim łóżkiem.- Odparł ma właśnie przed oczami widok miękkiej poduszki i ciepłej kołdry, która otuli jego ciało przynosząc ze sobą „święty” spokój.
- Może jednak zamienisz zdanie, my i tak wychodzimy dopiero za jakąś godzinę, chociaż znając mojego młodszego braciszka, to wybierze się dopiero za dwie, więc będziemy na ciebie czekać.
- Ok.- Odparł i rozłączył się ponownie wsuwając telefon do kieszeni bluzy, po czym przeciągnął się czując jak wszystkie jego kości wskakują na swoje miejsce.
Bez wątpienia nie był dziś w stanie na nic poza wizyta w wannie i nocą w łóżku, bez żadnych dodatków po drodze. No może poza małą kolacją, o którą upomniał się właśnie ego żołądek.
- No właśnie, kolacja.- Stwierdził w myślach już o chwili oczekując na połączenie z pizzerią w stu procentach pewny, że wszystko z ich lodówki zostało wymiecione i raczej nieprędko pojawi się w niej nic nowego.
Weszła na salę i uśmiechnęła się delikatnie widząc, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w jednostajnym rytmie. Nie chcąc go obudzić usiadła w stojącym przy łóżku fotelu, po czym nie zastanawiając się zbyt długo wyjęła z torby szkicownik i ołówek by już po chwili rysować jego twarz bacznie się jej przyglądając. Była w pełni świadoma, że każda nawet najdelikatniejszą rysę jego twarzy była w stanie odtworzyć z pamięci, mim to uwielbiała patrzeć na jego twarz i po raz kolejny poznawać ją na nowo. Kiedy rysowała przestawała myśleć o tym, co będzie. Liczyła się tyko ta chwila, te kilka minut, które pragnęła zatrzymać na papierze. Po raz kolejny unosząc wzrok znad kartki i uśmiechnęła się delikatnie widząc jak patrzy na nią również się uśmiechając.
- Jak się czujesz?- Zapytała podnosząc się z fotela i siadając na łóżku.
- Cudownie, bo mam ciebie.- Odparł jej i mocno do siebie przytulił wraz z nią opadając na poduszkę.
- Zwariowałeś już całkiem.- Stwierdziła podpierając się na dłoniach i uśmiechnęła się radośnie już po chwili czując na swych wargach dotyk jego delikatnych ust.
- Przy tobie ciężko być normalnym.- Powiedział, kiedy ich usta oderwały się od siebie.- Wiesz, na co mam ochotę?- Zapytał po chwili patrząc jej prosto w oczy i uśmiechając się przy tym zaczepnie.
- Chyba tak.- Odparła i uśmiechając się złożyła na jego ustach czuły, przepełniony słodyczą pocałunek, łącząc ich języki w namiętnym splocie.
Nie chciała myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, by spijać z jego ust smak miłości. Wszystko inne przestawało istnieć stając się nierzeczywistą plamą nic nie znaczących barw i dźwięków. Była szczęśliwa, z nim, tu i teraz, dlatego nie chciała, aby ta chwila kiedykolwiek przestała trwać.
I jak
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam ...
Zapewne było dużo błędów ,
dlatego za wszystkie bardzo was przepraszam...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Niedziela 10-12-2006, 10:11, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Sobota 09-12-2006, 17:33 Temat postu: |
|
|
Pierwsza!
Tak, mój refleks rządzi Idę czytać
EDIT...
Po pierwsze dziekuję za dedykację
Po drugie: oj tak, podobało się. Jakby było jeszcze ciut dłuższe to bym się nie obraziła ale jest dobrze.
Szkoda mi Kona, fajny z niego gość. A ten part mimo wszystko wydał mi się taki ciepły...
Chociaż właściwie zbyt różowo to Ty życia bohaterom nie układasz
Ładna część.
Mam nadzieję, że następna będzie szybciej.
Pozdrawiam i życzę weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_katasza
Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajki.
|
Wysłany: Niedziela 10-12-2006, 12:08 Temat postu: |
|
|
heeej Piękna. ;*
nie to żebym zapomniała o Tobie i Twoim kapitalnym opowiadaniu.
aczkolwiek miałam tyle nauki, że szok.
sprawdziany, konkursy .. wiesz jak to jest ;]
no, ale teraz jestem i nadrobiłam.
i muszę przynać, że to jest prześwietne.!
pewnie mówiłam Ci to nie raz, ale będę powtarzała do znudzenia.
bo nic innego nie da się powiedzieć.
ahh.
idę.
ponadrabiac inne opka. ^^
pozdrawiam. \m/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Poniedziałek 11-12-2006, 16:22 Temat postu: |
|
|
kochanie przeczytalam juz wczoraj, ale mi sie net zepsul, wiec nie mialam szansy skomentowac, zeeedytuje posta, jak przyjade od lekarza [moze mi juz dzis sciagna gips JuPi xD]
EDIT:
Wspaniałe, kochana, doprowadzasz mnie swoim opowiadaniem do takiego stanu, że ja nie potrafie wydusić z siebie niczego nowego. Cholernie mi się to podobało, z części na część wychodzi Ci wszystko coraz lepiej. Mam ochote skopjować swoje wszystkie komentarze i wkleić je tutaj, ale ja niecierpie się powtarzaćl. Ale i tak jedna rzecz weszła mi w nawwyk, moje ostatnie słowa, kończące każdy komentarz...
A teraz Teletubisię mówią Pa Pa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Wtorek 12-12-2006, 19:25 Temat postu: |
|
|
Mod-Falka – twój refleks rządzi, bez dwóch zdań Dedykacje masz u mnie gratis Ta część była dłuższa od poprzednich, więc cicho, sza To prawda, że nie jestem zbyt miła dal moich bohaterów, ale w końcu im więcej, w naszym życiu bólu, tym bardziej doceniamy, tak ulotne chwile prawdziwego szczęścia i radości Będę się starać, aby nie zeszło mnie z pisaniem, ale nic nie obiecuję
Dziękuję
_katasza – no nie wiem, nie wiem... Coś podejrzanie się tłumaczysz A tak na serio, to cieszę się, że jesteś, czytasz i komentujesz Uważaj, bo jeszcze popadnę w samo zachwyt i poziom mojej twórczości zaliczy gwałtowny upadek
Dziękuję
Fistashek – gips J ja o niczym nie wiem No to się zeźliłam Rozwijam się Ale fajnie A mi się wydaje, że każda kolejna część jest „dziwniejsza” od poprzedniej O tak Po teletubisiach poznam cię wszędzie
Dziękuję
Raz jeszcze bardzo wam dziękuję
Niecierpliwe oczekuję na kolejne, wierne czytelniczki i ich komentarze
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 13-12-2006, 7:22 Temat postu: |
|
|
Czytałą już parę dni temu, ale jakoś nie mogłam zebrać się na komentarz.
Dzisiaj z resztą i tak nie mogę wykrzesać z siebie nic konstruktywnego...
Podobało mi się, zwłaszcza to wspomnienie z kasztanami.
Czekam na kolejną część.
Witja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Piątek 22-12-2006, 14:05 Temat postu: |
|
|
W końcu przychodzę z komentarzem
W sumie, to nic konkretnego nie wymyślę bo od rana jestem w skowronkach i myślę tylko o jednym, ale napiszę, że jak zwykle było świetnie.
Opisy uczuć wymiatają. Uwielbiam je w Twoim wykonaniu!
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Sobota 23-12-2006, 19:44 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Sobota 09-12-2006, 17:24 |
Ja nic nie chce mówić, ale najpóźniej po świętach ja chce widziec new parta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Wtorek 26-12-2006, 20:46 Temat postu: |
|
|
Mod-Falka _katasza Fistashek
Witja Gaga
Witja – cieszę się, że się podobało i mam nadzieję, że nadal tak będzie
Dziękuję
Gaga – nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dopadły cię te skowronki Mam nadzieję, że długo nie dadzą ci spokoju Staram się, żeby opisy były jak najlepsze, a skoro wymiatają, to widać mi się to udało Jestem z siebie dumna
Dziękuję
Fistashek – aż się ciebie normalnie przestraszyłam Nie wiem jak ty to robisz, ale za każdym razem, kiedy przypomnisz o nowym parcie To ja znajduję czas na pisanie, a raczej on sam się znajduje
Dziękuję
Nie wiem skąd wy bierzecie cierpliwość do mnie
Mam nadzieję, że nie wyczerpałam jej do końca...
Za to „powolne” pisanie bardzo was przepraszam
A teraz...
Miłego czytania...
> 12 <
Podniosła kołnierz kurtki po raz kolejny spoglądając na obraz Matki Boskiej, która wydawała się patrzeć na nią czułym i opiekuńczym wzrokiem. Niczym zatroskana rodzicielka chcąca pomóc swemu zagubionemu dziecku. Uschi uśmiechnęła się delikatnie i odgarnęła z czoła niesforny kosmyk włosów, po czym wyjęła z kieszeni różaniec i zaczęła odmawiać tak dobrze znaną modlitwę. Wypowiadane przez nią słowa wydawały się ogarniać jej wnętrze coraz mocniejszym uczuciem spokoju, które pomagało opanować panujący w myślach bałagan. Potrzebowała tego, by móc odnajdywać w sobie siłę na kolejny uśmiech i słowa nadziei, które miały płynąć z jej ust i dodawać otuchy nawet w najtrudniejszych dniach. Nagle panującą w kościele, wręcz namacalną ciszę rozdarł sygnał jej telefonu sprawiając, że po plecach przepłynął nieprzyjemny dreszcz. Wsunęła rękę do kieszeni i rozłączyła się, zanim kolejne dźwięki wypełniły puste mury kościoła. Już po chwili zamknęła za sobą ciężkie, drewniane drzwi z lekkim smutkiem patrząc na deszczowe chmury, które zasnuły niebo nadając mu groźny wygląd. Spojrzała na wyświetlacz ze zdziwieniem odczytując cztero literowe słowo, które tak rzadko wymawiała. Połączyła się w skupieniu oczekując na dobrze jej znany głos, który usłyszała już po chwili.
- Dzień dobry mamo.- Przywitała się, już teraz czując, że ta rozmowa nie będzie dla niej przyjemna.
- Co się z tobą dzieje?- Pierwsze z pytań, na które lepiej nie odpowiadać.- Dzwonie do ciebie, a ty się rozłączasz. Jak tak można, przecież jestem twoją matką...
- Nie mogłam rozmawiać.- Stwierdziła Uschi przerywając Yvonne.
- Ciekawe, co tak bardzo cię zajmowało?- Kolejne pytanie przepełnione irytacją i złością.- Może ten cały Kristopher...
- Kosnstantin, do cholery!- Krzyknęła nie chcąc już dłużej znosić ignorancji swej matki.- Byłam w kościele, a tam nie rozmawia się przez telefon.- Dodała zanim Yvonne zdążyła cokolwiek powiedzieć.- Chcesz czegoś ode mnie, czy dzwonisz żeby tak po prostu sobie na mnie pokrzyczeć?- Zapytała wciąż podniesionym głosem czując jak wciąż wzbiera w niej złość.
- Chciałam się z tobą spotkać, ale widzę, że to nie ma sensu, skoro nasza rozmowa tak wygląda.- Odparł jej oburzony głos rodzicielki, która bez wątpienia poczuła się mocno urażona jej słowami.
- Ty do tego doprowadziłaś.- Stwierdziła Uschi.- Jeśli nie masz mi nic do powiedzenia, to lepiej będzie jak zakończę tą rozmowę.- Dodała i w tej samej chwili, gdy miała nacisnąć czerwoną słuchawkę do jej uszu dobiegły ciche odgłosy płaczu. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, jakkolwiek zareagować, dobiegł ją dźwięk przerwanego połączenia.
- Cholera!- Powiedziała sama do siebie czując rodzące się w jej sercu, tak bardzo znienawidzone, poczucie winy. Wiedziała, że matce chodziło właśnie o to i dlatego czuła złość do samej siebie. Znowu pozwoliła złapać się w usnute przez matkę sidła.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego to wszystko między nią, a Yvone musi być tak bardzo zawiłe. Dlaczego przy niej musi pilnować się z każdym wypowiadanym słowem, każdym gestem i ruchem czując się niczym słoń w składzie porcelany.
- Ty czułeś się tak samo.- Stwierdziła kierując swoje słowa do Gaetano, zupełnie tak jakby stał obok niej.- Ona powinna widzieć o tym, że to nie był wypadek. To do niej powinieneś zaadresować swój list. Tylko, że ty ją kochałeś, nawet wtedy, gdy krzyczała jak bardzo cię nienawidzi, po raz kolejny uderzając cię w policzek, który ty wydawałeś się wręcz nastawić.- Mówiła dalej idąc w kierunku kiosku.- Ja też nie potrafię się od niej uwolnić, mimo iż coraz mocniej tego pragnę.- Dodała i czując pierwsze krople deszczu na swych policzkach naciągnęła na głowę obszerny kaptur.
-> dzień ósmy <-
Czuję się dziś znacznie gorzej, mimo iż lekarze podobno widzą u mnie poprawę. Ja jej nie zauważam, chociaż może boje się ją zauważyć. Nie wiem... Kolejna niewiadoma, która stoi przede mną i śmieje się prosto w twarz.
Za godzinę zapewne pojawisz się u mnie. Nie mogę się już doczekać, kiedy spojrzę w twoje oczy i na nowo zobaczę to ciepło, które je wypełnia. Gdyby nie ty, nie był bym wstanie po raz kolejny walczyć o siebie. To dzięki tobie, dzięki temu, że jesteś, jak szalony staram się wierzyć w to, że będzie lepiej, że jeszcze mam szansę.
Lekarze pytali mnie o moją matkę. Chcieli się z nią skontaktować, szukać u niej pomocy. „Nie wiem, kim ona jest, nie znam jej” odparłem im tak jak zawsze, bo co innego mogłem powiedzieć, skoro to prawda. Wciąż nie rozumiem, dlaczego na dźwięk słowa matka budzi się w moim sercu jakieś słabe, ale jednak wyczuwalne ciepło, skoro nigdy nie poznałem prawdziwego smaku tego słowa. Ty powiedziałabyś, że to miłość, ale czy można kochać kogoś, kogo się nie zna? Chociaż to może nie tak, może gdzieś w głębi mnie jest jej część i to właśnie ona jest tym ciepłem. Nie wiem... Ale wiesz coraz częściej o niej myślę i to mi pomaga nie wiem czemu, ale tak właśnie jest.
Śnił mi się mój tata uśmiechał się i wyciągał do mnie dłonie, a ja się bałem. Zupełnie tak jakby jego dotyk miał mnie skrzywdzić, coś mi odebrać. Mówił do mnie, ale jego słowa były bardzo niewyraźne, nie umiem ich sobie przypomnieć. Może jeszcze mi się przyśni i usłyszę go wyraźniej i może nie będę się bał chwycić jego dłoni.
Przyszła do mnie pielęgniarka i jak zawsze obdarza mnie tym swoim słodkim uśmiechem. Aż mi głupio, kiedy na nią patrzę i jedyne, czym mogę jej odpowiedzieć to jakiś dziwny grymas. Mam nadzieję, że chodź trochę przyjemny. Zmienia mi kroplówkę i śmieje się, że mam komfort, bo jestem leworęczny... Nigdy tak o tym nie myślałem. No, ale mogę pisać, a ona bez problemu podłącza mi nową kroplówkę, więc widać coś w tym jest. Zapewne ulegnie to zmianie, bo moja żyła w prawej ręce jest coraz słabsza i coraz bardziej swędzi, więc będą musieli przerzucić się na lewą. Wtedy ten zeszyt zapełnią straszne kulfony, ale może jakoś je odszyfrujesz.
Wyszła pozostawiając mnie z termometrem, który najchętniej położyłbym na stoliku obok i zostawił w spokoju. Niestety nie mogę i teraz trzymam go w ustach. Żałuję, że się nie widzę, bo musze wyglądać jak jakiś idiota. Robi mi się niedobrze, dlatego na razie zakończę to moje pisanie, zanim coś na nim wyhaftuję...
Dźwięk telefonu wyrwał go ze świata snu, w brutalny sposób przywracając go do rzeczywistości. Sięgnął ręką pod łóżko starając się natrafić palcami na telefon, co udało mu się już po chwili.
- Dziękuję.- Usłyszał, gdy tylko wcisnął zieloną słuchawkę.
Słysząc jej głos otworzył oczy i podniósł się do pozycji siedzącej zapominając o śnie, który pieściły jego myśli jeszcze kilka sekund temu.
- Nie masz mi, za co dziękować.- Odparł zaspanym głosem czując się dziwnie głupio.- Nie udało się.- Dodał czując jak jego słowa wypełnia smutek, który odczuwał całym swoim wnętrzem.
- Zrobiliście to, co najważniejsze, spróbowaliście i za to wam dziękuję. To dla mnie naprawdę bardzo ważne, dla mnie i dla Konstantina.- Powiedziała czując ogromną ochotę, by rzucić się Gustavowi na szyję i mocno go uścisnąć.
- Piszą o tym w prasie, więc może ktoś zdecyduje się na badania, chciałbym, żeby tak było.- Stwierdził po raz pierwszy na głos wyrażając życzenie całej ich piątki.- Na tym przede wszystkim nam zależało.- Dodał po chwili wciąż gdzieś tam głęboko czując tak bardzo irytujące poczucie winy, że żaden z nich nie może być dawcą.
Bolało go to, że wciąż muszą szukać kogoś, kto uratuje życie Konstantina, że nadal nie mają pewności, że im się uda, że wciąż pozostaje im tylko czekanie na to, co przyniesie los.
- Daliście nam nadzieję, a to właśnie ona sprawia, że chcesz budzić się następnego dnia i podejmować walkę.- Odparła mu czując coraz silniejsze wzruszenie, które przejmowało kontrolę nad jej głosem.- Teraz, dzięki wam jest ona silna i nowa, nie zniszczona żadnym zwątpieniem i utratą wiary. Ratujesz mu życie ty i Tom, Bill, Georg i David. Każdy z was i za to będę wam zawsze wdzięczna.- Dodała po raz kolejny patrząc na artykuł w, rozłożonej na jej kolanach, gazecie.
- Wiesz Uschi, tak naprawdę to ja powinienem ci dziękować.- Stwierdził czując jak jego serce wypełnia cudowne ciepło.- Każdym swoim słowem dodajesz mi, nam wszystkim wiarę w to, że wciąż jesteśmy ludźmi, że nikt nam tego nie odebrał, że udało nam się uwolnić od ról, które nakazano nam grać i zrobiliśmy to w pełni.- Powiedział uśmiechając się sam do siebie.
Nie mógł i nie chciał zaprzeczać, że to waśnie dzięki temu, że stali się potrzebni, że mogli coś zrobić, na nowo poczuli się wolni. Tu nikt za nich nie decydował, nikt im nie mówił, co i jak powinni zrobić. Wreszcie w pełni mogli uwolnić się od tego, co do tej pory więziło ich niczym klatka, której stalowe pręty hamowały prawie każdy ruch. Teraz sami podejmowali decyzje w pełni przejmując władzę nad swoim losem.
- Dziękuję.- Powiedział i uśmiechnął się jeszcze szerzej w jakiś sposób czując, że i jej twarz zdobi radosny uśmiech.
- Dlaczego ludzie czasem udają kogoś kim nie są?- Zapytała podnosząc wzrok znad gazety, którą czytała z wyraźnym zainteresowaniem.
- Nie wiem.- Odparł jej wkładając talerz do mikrofalówki.- Czasem robią to, bo muszą, a czasem dlatego, że boją się pokazać własną twarz.
- Ale dlaczego tak jest?- Kolejne pytanie, które wywołało uśmiech na jego twarzy.
Po raz kolejny poczuł się tak, jakby był przewodnikiem po świecie, któremu można zadać każde pytanie i zawsze otrzyma się na nie odpowiedź.
- Widzisz, czasem o naszych zachowaniach decydują inni ludzie, nakładają nam maski, które mają pomóc nam w odniesieniu sukcesu. Innym znowuż razem, sami zakładamy je by nikt nie poznał naszych czułych punktów i nas nie skrzywdził.
- A czy ty zakładasz maskę?- Zapytała spoglądając na niego, z wyraźnym zaciekawieniem skupiając się na mimice jego twarzy.
- Tak.- Odparł.- Chociażby teraz, kiedy udaję wszystkowiedzącego starszego brata.- Dodał i widząc dziwną minę oburzenia, która wykrzywiła jej usta zaczął się śmiać.
- Jesteś idiotą.- Stwierdziła uśmiechając się do niego radośnie.- Ale i tak cię kocham.- Dodała i już po chwili ponownie pochyliła się nad czytanym artykułem.
- Teraz ty przybrałaś maskę kochającej siostry.- Powiedział już teraz wiedząc, co usłyszy.
- Ty naprawdę jesteś idiotą.- Odparła, a na jego twarzy pojawił się intrygujący uśmiech, który wydawał się gościć również na ustach Uschi.
- Wiedziałem, że to powiesz.- Stwierdził stawiając przed nią talerz cudownie pachnących warzyw.
- A co teraz powiem?- Zapytała z niezbyt zadowoloną miną spoglądając na parujące danie.
- Że nie lubisz fasolki.- Odparł i wziąwszy do ręki widelec zaczął wyjadać cienkie, żółte strączki.
- Mama cię zabije.- Powiedziała machając mu przed oczami, nabitą na widelec brokułą.
- Mama się nie dowie.- Stwierdził i uśmiechnął się do niej.
- Popatrz mamo, jaki ten chłopak jest do nas podobny.- Powiedziała Ilse wymachując Josephine przed oczami jakąś kolorową gazetą.
- Pokaż.- Poprosiła brunetkę i usiadła przy stole spoglądając na widniejące, przy jednym z artykułów zdjęcie.- To nie możliwe.- Stwierdziła w myślach nie mogąc, a raczej nie chcąc uwierzyć w to, co widziała.
- Nie sadzisz, że jest podobny? Mi i Ilse wydaje się, że bardzo.- Stwierdziła starsza z córek przyglądając się mamie z wzmożoną ciekawością.
- Tak Gwen, jest bardzo podobny.- Odparła wciąż nie odrywając oczu od zdjęcia.- Pójdę na górę dobrze. Tata będzie tu za chwilę.- Dodała i, nie zwracając uwagi na protesty młodszej córki, ruszyła w kierunku schodów ściskając w dłoni gazetę, zupełnie tak, jakby obawiała się, że ta będzie próbowała wyrwać się z jej uścisku.
Josephine nie wiedziała, co ma o tym sądzić. Aż takie podobieństwo nie było możliwe i te oczy, to spojrzenie poznałaby wszędzie. Mimo tego, iż była pewna musiała to sprawdzić i to jak najszybciej.
Kiedy tylko znalazła się w sypialni podeszła do szafy i wyjęła z niej ciemne kartonowe pudełko, z którego już po chwili wydobyła zniszczoną upływem lat fotografię. Kiedy teraz patrzyła na to zdjęcie wiedziała, że to nie może być żaden omam. Chłopak, którego twarz widziała w gazecie, bez wątpienia był jej synem. Jeszcze raz otworzyła artykuł zagłębiając się w jego treść. Kiedy dotarła do ostatniego zdania jej policzki były wilgotne od wciąż płynących łez, których nie potrafiła i nie chciała opanować.
- Synku.- Szepnęła sama do siebie przesuwając palcami po zamieszczonej w gazecie fotografii.
Nie wiedziała, co ma zrobić, jak ma postąpić teraz, kiedy ktoś, o kim pragnęła zapomnieć, potrzebuje jej pomocy. Bała się tego, co może się stać, gdy będzie chciała mu jakoś pomóc. Z drugiej jednak strony nie chciała zachowywać obojętności. Zwłaszcza, że nie potrafiłaby tego zrobić bez poczucia, że zdradziła swe, tak powoli kreowane ideały.
- Coś się stało, źle się czujesz?- Usłyszała głos swojego męża, który stał w drzwiach przyglądając jej się z wyraźną troską.
- Nie, rozbolała mnie głowa.- Odparła i uśmiechnęła się do niego delikatnie, już po chwili czując dotyk jego ust na swym czole.
- Przyniosę ci tabletkę.- Stwierdził uśmiechając się do niej czule i zniknął za drzwiami, ponownie zostawiając ją samą, co przyniosło jej dziwną ulgę, której nigdy nie powinna była poczuć.
Mimo że bardzo tego pragnęła, to jednak nie mogła powiedzieć Lukasowi prawdy. Dla niego bowiem Konstantin nigdy nie istniał, tak jak i, związana z nim, bolesna część jej przeszłości.
Mam nadzieję, że się podobało
i choć trochę wynagrodziłam wam to oczekiwanie...
Teraz będę mieć znacznie więcej czasu
i zamierzam to wykorzystać
Niecierpliwie czekam na komentarze...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Środa 27-12-2006, 14:18, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Wtorek 26-12-2006, 21:10 Temat postu: |
|
|
1
EDIT:
Popłakałam sie, ale od lampki, która świeciła mi prosto w oczy Ale seryjnie od niej płacze. No ale wracając do opowiadania.
Było, jest i będzie bosko. Kochana, tą częścią dołączyłaś do niewielkiego grona, które stworzyło moje oczy wyobraźni, pierwszą osobą, która je stworzyła była ddm [dzisiaj mod-negai] swoimi słowami przenosisz mnie do zupełnie innego świata.
Pozwalasz mi wczuć się w całą sytuacje, pozwalasz stać obok każdego bohatera i patrzeć na niego z boku, zwracając szczególną uwage na wszystkie szczegóły.
Podoba mi się. Osiągnełaś w moich oczach perfekcje.
Zdania, które zmieniają cały sens naszego sszarego świata, dziś stworzył zupełnie nowy świat.
Nie śmiałabym powiedzieć, że coś mi tu zgrzyta, bo bym kłamała. Było idealnie.
Już dawno nie czytałam czegoś takiego naprawde dobrego. I kochaniutka, te party mają być szybciej dodawane.
Pozostało mi tylko powiedzieć, dziękuję, że potrafisz mnie na 15 minut przenieś do innego świata, a to naprawde udaje się tylko nielicznym.
A teraz, tak jak ja to zawsze mam w zwyczaju się zegrznać... Teletubisie mówią Pa Pa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holloway
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z owocowego sadu;)
|
Wysłany: Wtorek 26-12-2006, 22:53 Temat postu: |
|
|
Rezerwacja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Środa 27-12-2006, 10:40 Temat postu: |
|
|
Oh, bardzo się cieszę, że dodałaś nową część. Co do tej cierpliwości, to czasem warto troche dłużej poczekać, żeby sobie potem móc przeczytać taką część. Naprawdę bardzo ładnie było. Dalej mi żal Konstantina, ten wątek z jego matką wydaje się być interesujący. Mam nadzieję, że go rozwiniesz w kolejnych częściach.
Ogólnie rzecz biorąc nie mam żadnych zastrzeżeń, bardzo przyjemnie mi się czytało. Żal mi trochę Uschi i jej matki. Kochają się obie, a nie potrafią do siebie trafić...
I dziękuję za dedykację
Pozdrawiam i czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|