Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nadzieja powinna umierać ostatnia <- 16 -> Ogłoszenie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
_katasza




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z bajki.

PostWysłany: Środa 27-12-2006, 22:47    Temat postu:

witaj piękna ;*



zaskoczył mnie fakt, że matka Konstantina chciała mu pomóc.
myślałam, że wurzuci tę gazetę, albo nie wiem.
oh, wzruszające to było.
(;
naprawdę.


wynagrodziłaś, wynagrodziłaś. ;]


i w ogóle, dziękuję za dedykację.
ajjj. ;*


pozdrawiam. \m/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Czwartek 28-12-2006, 18:29    Temat postu:

Ładnie, ładnie. Tylko czemu tak krótko po tak długim oczekiwaniu, hmm?
No dobra, nie czepiam się Smile

Głowy nie mam do komentarzy (ach te święta...;])
Powiem, że mi się podobało. Nawet bardzo.
Opisy jak zawsze mistrzowskie.
Mam nadzieję, że mamuśka pomoże Konstantinowi, oby...

Pozostaje mi czekać (ale niezbyt długo) na kolejny part.

Pozdrawiam! idę się zbierać i pakować... i idę do Ciebie Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Piątek 29-12-2006, 18:18    Temat postu:

Arrow Fistashek – a ja myślałam, że to moje opowiadanie tak cię wzruszyło Wink Ja nie wiem, czy rzeczywiście zasługuję na takie słowa, po raz kolejny sprawiasz, że coś we mnie drży ze szczęścia...Postaram się, aby kolejne części pojawiały się częściej, ale niczego nie mogę obiecać Neutral Mam nadzieję, że i kolejna część przeniesie cię w inny, „mój” świat... Za każde twoje słowo bardzo ci...
Dziękuję

Arrow Holloway – poczekam na komentarzyk i ci odpowiem Smile
Dziękuję

Arrow Mod-Falka – cieszę się, że część się podobała i, że to moje „powolne” pisanie wybaczone Very Happy wątek Kostantina i jego matki na pewno rozwinę, bo jak to kiedyś wspomniałam Wink wszystko ma swój cel... A Uschi i Yvone... Może uda im się wreszcie znaleźć wspólny język i zrozumieć się nawzajem... Nie masz, za co dziękować, to ja ci...
Dziękuję

Arrow _katasza – witaj piękna Very Happy To, że udało mi się ciebie wzruszyć, to naprawdę ogromny komplement Very Happy mam nadzieję, że uda mi się to jeszcze nie raz, zwłaszcza, że jak sądzę powodów do wzruszenia będzie tu jeszcze trochę Wink Dla matki Konstantina nadszedł czas, żeby „uporała się” ze swoją przeszłością, ale czy jej się to uda Question Cieszę się, że wynagrodziłam i nie chcesz mnie zbić za to moje „ślamazarstwo” Wink Nie masz za co dziękować, to ja ci...
Dziękuję

Arrow Gaga – no właśnie nie czepiaj się, bo w końcu ty jesteś Kokosek, a nie Rzep Wink Och te święta Exclamation Widzę że się nie możesz pozbierać Wink Wiem, moje opisy powalają Very Happy Tak jak i moja skromność Smile Co będzie z mamuśką przekonasz się już niebawem Wink Kolejna część będzie nie długo, ale wiadomo, że to pojęcie względne Wink Za komentarz i cudowną noc bardzo ci...
Dziękuję


Raz jeszcze dziękuję za komentarze ,
no i jak to zwykle ja Wink czekam na kolejne...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angel of Blood




Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy marzeń

PostWysłany: Sobota 30-12-2006, 22:53    Temat postu:

Krótko.
Nie zdążyłam rozsmakować się w treści, a tu rach ciach i bum - koniec.
A jednak pięknie.
Pięknie, chociaż czasami nie pokapowałam się, kto jest bohaterem danego akapitu.
Pisać więcej czy nie trzeba?

~An~


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
billuska




Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Niedziela 31-12-2006, 17:15    Temat postu:

musze sie przyzac ze czytajac to opko czytalam po lepkach:PP Ja myslałam ze to o Billu cały czas a tu Gucio..ja o nim tak zadko mysle ze zapomninam o jego istanieniu Razz Ale opko laden wzruszajace

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Środa 03-01-2007, 21:51    Temat postu:

Arrow Fistashek Arrow Holloway Arrow Mod-Falka
Arrow _katasza Arrow Gaga Arrow Angel of Blood Arrow billuska



Arrow Fistashek - wybacz mi, nie wiem jak to się stało... Ech Exclamation Jestem beznadziejna Confused Przepraszam cię, wybacz Dziabągowi... Przepraszam i...
Dziękuję

Arrow Angel of Blood – Wiem, że trochę krótko, ale do końca jeszcze daleko no i części wychodzą mi coraz dłuższe, więc będzie jeszcze trochę czytania Very Happy Wiem, że piszę strasznie chaotycznie, ale z czasem da się dojść o kogo chodzi Wink Wiesz, ja się cieszę z długich komentarzy Wink
Dziękuję

Arrow billuska – Mam nadzieję, że jeszcze tu wpadniesz, zwłaszcza, że Bill w kolejnych częściach trochę się rozkręci i będzie go więcej Very Happy A tak w ogóle to jak masz ochotę to zajrzyj do mojego opowiadania: Chciałbym być...II trochę Wink starszy Bill ale nadal przystojny Wink no i na nowo samotny Wink
Dziękuję



Raz jeszcze bardzo wam wszystkim dziękuję ,
że poświęcacie mi swój czas,
jesteście cierpliwe i wyrozumiałe...

Mam dla was nową część...

Niecierpliwie oczekuję na komentarze...

A teraz...




Miłego czytania...






> 13 <

-> dzień 9 <-
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co mi wczoraj powiedziałaś... Strasznie chciałbym im podziękować, ale ja nie mogę wyjść, a oni wszyscy niestety nie mogą tu przyjść... Wiem jednak, że ty podziękujesz im w oryginalny sposób tak, jak tylko ty to potrafisz...
Lee ma być dziś u mnie... Po raz pierwszy odkąd go znam „boję się” tego spotkania. W nim jest coś, co sprawia, że czuję złość na samego siebie... Dlaczego ja nie potrafię być taki jak on? Poukładany, z wytyczonym celem, do którego dąży i go osiąga... Ja nawet nie wiem, co będę robił następnego dnia... Nigdy tego nie wiedziałem... Zawsze żyłem chwilą krzycząc na całe gardło „Kochaj każdą sekundę!” To, co dawało mi tak duże szczęście, teraz w jakiś sposób mnie przygnębia... I miotam się... Miotam się z samym sobą i ty o tym wiesz... Widzisz to we mnie i mocniej ściskasz moją dłoń i zachłanniej całujesz usta... Chcesz, żebym widział, że zawsze będziesz ze mną i ja to czuję... Każdego dnia mocniej sobie to uświadamiam... Wiesz... Kocham cię, kocham, kocham! Coraz mocniej... Jak szaleniec pragnę całej ciebie, nieustannie... Chcę się tobą zachłysnąć, poczuć cię każdym zmysłem...
Śniłaś mi się dzisiaj... Uśmiechałaś się w tak cudowny sposób... Tak słodko, radośnie, a zarazem jakby niepewnie... I szeptałaś moje imię... Powoli, czule, z takim spokojem i delikatnością... Uschi, jak ja cię kocham! Chciałbym otworzyć okno i wykrzyczeć to całemu światu...
Zrobiłem to! Stałem w oknie, otulony bluzą, bo się ciebie słucham, i jak szaleniec krzyczałem „Kocham Uschi!” Jacyś ludzie bili mi brawo, a ja stałem i krzyczałem śmiejąc się przy tym jak wariat! Teraz znowu siedzę na łóżku przykryty kołdrą, zaciągnięty tu przez pielęgniarkę, która nie była zadowolona z tego, co zrobiłem. Mimo tego, że strasznie mnie skrzyczała, to czuję jakby od wewnątrz miała rozerwać mnie radość... Wypełnia mnie takie, wręcz namacalne ciepło, a po plecach przemykają drażniące wszystkie nerwy dreszcze... Cudownie, po prostu cudownie!


Siedział wpatrując się w łóżko, jakby leżała na nim jakaś naga, łasząca się piękność. Było ono jednak całkiem puste, a na czarnej, satynowej pościeli zaznaczało się zaledwie kilka nic nie znaczących zmarszczek. Tom, nawet przed samym sobą, nie umiał ukryć, że gdzieś zniknął jego wieczny optymizm i chyba nie miał zamiaru powrócić. Przynajmniej nie w najbliższych minutach, godzinach, dniach. Wszystko zaczynało go drażnić odbierając mu ochotę na cokolwiek. Nawet takie siedzenie w fotelu wydawało się być niesamowicie meczącym zajęciem.
- Hej!- Usłyszał nagle radosny głos i znudzonym wzrokiem spojrzał w stronę drzwi wysilając się na krzywy uśmiech.
- No hej.- Odparł bez entuzjazmu, już po chwili mając ochotę trzepnąć Billa, który bez zastanowienia wskoczył na łóżko i, podciągnąwszy kołdrę wtulił w nią twarz.
- Aż tak cię to gnębi?- Zapytał przytłumionym głosem, już od dawna doskonale znając odpowiedź na to pytanie.- Ej cholera! Powiedz coś.- Jęknął po chwili nie mogąc już dłużej znieść irytującego i wręcz dzwoniącego w uszach milczenia.
- Chwyciło cię kiedyś tak, jakby od pierwszego wejrzenia?- Zapytał, teraz tępym wzrokiem wpatrzony w dywan, na którym odkrył niezauważony dotąd wzór.
- O kogo może ci chodzić?- Odparł mu pytaniem na pytanie, starając się przypomnieć istotę, która mogła aż tak zawrócić w głowie jego brata.- Czy ty czasem nie zabujałeś się w Uschi?
Blondyn powoli przytakująco kiwnął głową, a na jego twarzy pojawił się grymas niepewności.
- A mi się wydawało, że ty widziałbyś ją w ramionach Gustava, a nie swoich własnych.- Powiedział Bill jakby sam do siebie, nie zwracając najmniejszej nawet uwagi na to, że starszy bliźniak go słysz.
Tom nagle podniósł się z fotela i jak szalony zaczął chodzić po pokoju kołysząc się przy tym jak szaleniec.
- Zastanawiasz się pewnie, czy to nie chamstwo, skoro wiesz, że ona nie jest mu obojętna.- Powiedział starając się jakoś opanować wybuch śmiechu, na widok zbolałej miny brata.- A wiesz, że ja coś wiem?- Zapytał uśmiechając się intrygująco, po czym, widząc coraz wyraźniejszy wyraz zaskoczenia na twarzy blondyna, podniósł się z łóżka i zniknął za drzwiami.
- Ej debilu!- Krzyknął Tom opamiętawszy się po kilku sekundach i ruszył do salonu czują, że zrobi wszystko, by wydusić z brata to „coś”.
- Przepraszam, ale czy ja o czymś nie wiem?- Zapytał Georg spoglądając na starszego bliźniaka, który przyduszał poduszką, płaczącego już ze śmiechu Billa.
- To takie rodzinne sprawy.- Odparł uśmiechając się do zielonookiego, po czym po raz kolejny przycisnął do sofy brata, któremu prawie udało się wyrwać z uścisku.
- Powiedz mi, co wiesz.- Szepnął brunetowi do ucha i już po chwili, popchnięty przez niego, zjechał na podłogę uderzając o nią głową.
- Nic ci nie jest?- Usłyszał pytanie Billa, którego głowa nagle pojawiła się nad jego.
- Nie.- Odparł i, zanim zdążył ponownie go złapać, ten wystawił mu język i odskoczył na bok.
- Sam go o to zapytaj!- Zawołał uśmiechając się szeroko i ruszył do swojego pokoju, za którego drzwiami zniknął już po chwili.
- Kogo i o co?- Zapytał Gustav, w tej samej chwili pojawiając się w salonie, z białym ręcznikiem przewieszonym przez szyję, którym przetarł spocone od ćwiczeń czoło.
- Zaraz ci odpowiem, tylko najpierw kogoś zabiję!- Odparł mu i z poważną miną ruszył za bratem.
Już po kilku sekundach z pokoju Billa dało się słyszeć radosne śmiechy i dzikie okrzyki, które bez wątpienia oznaczały zaciętą walkę pomiędzy bliźniakami.
- Że ja z nimi wytrzymuję.- Powiedział Georg tonem zastanowienia i usiadł na fotelu upijając spory łyk kawy, z tkwiącego w dłoni kubka.
- Ciągnie swój do swego.- Podsumował Gustav robiąc przy tym minę filozofa, z trudem hamując uśmiech, który próbował wkraść się na jego twarz.
Widząc ją szatyn wybuchnął śmiechem, rozbryzgując wokół siebie cała zawartość ust, która utworzyła na jego białej koszulce abstrakcyjny, brązowo czarny wzór.
- A nie mówiłem?- Zapytał blondyn, bez wątpienia nie oczekując na odpowiedź, i uśmiechnął się delikatnie na widok miny zielonookiego, która z pewnością zapowiadała nic dobrego.

Szła szpitalnym korytarzem wsłuchując się w równy rytm, który jej buty wystukiwały na ciemnozielonej podłodze. Na jej twarzy malował się spokojny, czuły uśmiech, a dłoń mocniej ściskała pluszowego miśka, któremu wokół szyi związała czerwoną kokardę. Nagle lekarz, kilku pielęgniarzy, a także młoda pielęgniarka stworzyli dziwne zamieszanie wprowadzając na uśpiony korytarz nieprzyjemny chaos. Uschi spojrzała na nich z wyrazem zdziwienia, który już po kilku sekundach nabrał wyraźnych odcieni strachu. Bez zastanowienia zaczęła biec, cały czas błagając w myślach, żeby to nie Konstantin był przyczyną owego zamętu.
- Nie, nie, nie.- Powtarzała szeptem czując coraz większe przerażenie, którego palce zaplatały się na jej szyi ściskając ją i odbierając oddech.
Wbiegła na sale wypuszczając maskotkę, która upadła na podłogę z wyrazem słodkości i niezrozumienia na puchatej twarzyczce. Czując silny dreszcz ogarniający całe jej ciało, szybkim krokiem ruszyła do łóżka bruneta. Nagle silne dłonie ścisnęły jej ramiona sprawiając, że poczuła się jak bezbronne zwierze, które mimo to stara się walczyć. Już po chwili pielęgniarz odciągnął ją od, wstrząsanego spazmatycznym kaszlem Konstantina, którego powieki zaciskały się mocno wypuszczając spod siebie łzy bólu. Ze wszystkich sił chciała mu jakoś pomoc, jednak w jej głowie tkwiła świadomość, że nie może nic zrobić. To właśnie ona i połączona z nią bezsilność, sprawiały, że całe jej wnętrze ogarniały coraz większa złość i przerażenie. Jej usta bezgłośnie wypowiadały jego imię, a myśli i ciało wyrywały się, chcąc być przy nim, tulić go w swych ramionach i ocierać łzy z jego policzków. Kolejny krztuszący atak kaszlu sprawił, że Konstantin skulił się zaciskając dłonie na prześcieradle, które co chwilę barwiła mocna czerwień, spływającej z jego ust krwi.
- Pomórzcie mu do cholery!- Krzyknęła z tak obcą jej nienawiścią, śledząc każdy ruch lekarza, który wydawał się być całkowicie bezradny.
- Proszę się uspokoić.- Powiedział pielęgniarz już po chwili powtarzając, nic nie znaczące dla niej słowa i z niemałym trudem zaczął wypychać ją na korytarz.
Nie miała pojęcia jak dużo czasu minęło, kiedy wreszcie pozwolono jej wejść na salę. Czując jak każdy jej mięsień drży ze strachu podbiegła do Konstantina i klęknąwszy przy łóżku wtuliła twarz w jego, leżąca prawie bezwładnie dłoń. Przepełnione goryczą łzy cały czas spływały po jej policzkach, a ciałem wstrząsał wciąż nieopanowany dreszcz mieszanych uczuć.
- Uschi.- Usłyszała cichy, charczący szept i natychmiast podniosła się, ocierając rękawem bluzki spływające po policzkach łzy, które pozostawiły na nim mokre smugi.- Przepraszam.- Szepnął uśmiechając się krzywo i z wyraźnym wysiłkiem poruszył dłonią pragnąc otrzeć kolejne gorzkie krople, które wypłynęły z jej oczu.
- Kocham cię.- Powiedziała osłabionym przez płacz głosem i uśmiechnęła się delikatnie, po czym złożyła na jego szorstkich wargach czuły pocałunek.

Od samego ranka doskwierał jej silny ból pleców, który teraz opanował również jej głowę siejąc w niej nieprzyjemny zamęt. Wiedziała, że jedyne, co może jej pomóc, to pyszne, zrobione przez Lukasa cappucino i jego silne ramiona, które obejmą ją mocno i czule.
- Dzień dobry!- Zawołała zamknąwszy za sobą drzwi i ruszyła do kuchni, gdzie spodziewała się wszystkich zastać.
- Hej mamuś!- Odparły obie dziewczynki i z radosnymi uśmiechami na twarzach podbiegły do niej, składając na zmarzniętym policzku soczyste buziaki.
- Jeśli skończyłyście to idźcie do siebie.- Stwierdził cierpkim głosem Lukas, nie zaszczycając Josephine nawet przelotnym spojrzeniem.
- Zróbcie tak jak tata prosi.- Zwróciła się do dziewczynek wiedząc, że zapowiada się nieprzyjemna rozmowa, której nie powinny być świadkami.- Co się stało?- Zapytała upewniwszy się, że Gwen i Ilse dotarły do swojego pokoju.
- Kim jest Konstanin Leibniz?- Odparł pytaniem na pytanie spoglądając na nią z wyraźną złością.
Na twarzy Josephine coraz wyraźniej malował się wyraz zaskoczenia, któremu wtórował, z każdą chwilą mocniejszy rumieniec oblewający jej policzki. Stała w milczeniu czując, jak wszystkie jej myśli kręcą się niczym na karuzeli przyprawiając ją o mdłości. Nie rozumiała tego, co się działo i nie chciała przyjąć tego do swej świadomości.
- Może mi to łaskawie wytłumaczysz!- Krzyknął nie mając zamiaru zachowywać pozorów spokoju. Czuł ogromną złość i zamierzał pozbyć się jej zanim ta doprowadzi go do szaleństwa.- Kim on jest?- Zapytał podniesionym i przepełnionym gniewem głosem, ściskając jej szczupłe ramiona, co sprawiło brunetce ból.
Opuściła głowę nie mogąc znieść złości, która niczym pochodnia płonęła w jego oczach.
- Kim?!- Krzyknął potrząsając nią niczym bezwładną kukiełką.
- On...- Zaczęła cichym, ledwo słyszalnym głosem, który utknął w krtani nie chcąc jej opuścić.
Na jej policzki wpłynął jeszcze czerwieńszy rumieniec, a po plecach przebiegł nieprzyjemny, dreszcz strachu.
- No słucham.- Przerwał milczenie nadając swemu głosowi, tak nie pasujący do niego, a jednak bardzo wyraźny ironiczny ton.- Kim on jest?- Powtórzył pytanie ściskając jej ramiona jeszcze mocniej.
- On jest moim synem!- Krzyknęła ze złością patrząc mu prosto w, wciąż płonące od negatywnych uczuć, oczy.
Zanim wyrzuciła z siebie te słowa, czuła, jakby gdzieś wewnątrz niej zerwała się hamująca cały gniew tama. Jakby poddała się silnej fali, która wypłynęła na powierzchnię wraz z wykrzyczaną prawdą.
Słysząc te słowa zbladł i odsunął się od niej puszczając, do tej pory ściskane ramiona, na których pozostawił wyraźne, czerwone ślady.
- Chcą dla niego twój szpik.- Szepnął ledwo słyszalnym głosem czując się tak, jakby wymierzyła mu policzek plując w twarz.
Słysząc te słowa w sercu Josephin obudziło się dziwne uczucie i bez zastanowienia przylgnęła do Lukasa starając się wtulić w jego ramiona. Czując jej ciepło, drżący dotyk i przyspieszone, nierówne bicie serca nie był wstanie opanować swego ciała, które natychmiast czule ją objęło.

Tom wpadł z impetem do pokoju Gustava i zanim ten zdążył otrząsnąć się z zaskoczenia zadał pytanie, które nieustannie mu ciążyło przyprawiając go o podły nastrój. Perkusista spojrzał na niego z dziwnym wyrazem twarzy, który powoli wydawał się przypominać radosny uśmiech.
- Uschi jest cudowną, niesamowitą dziewczyną, która przede wszystkim potrzebuje teraz przyjaciela i jego właśnie szuka w innych.
- Czyli tobie też zakręciła w głowie?- Zapytał opadając na fotel, tak jakby nagle jego ciało zaczęło ważyć tonę.
Gustav przytakująco kiwnął głową uśmiechając się przy tym delikatnie, jakby niepewnie.
- Bill mówił mi... Chociaż on tak do końca, to nic mi nie powiedział...
- Twój brat to nie ty.- Przerwał mu i przyozdobił swoją twarz równie szerokim uśmiechem jak ten, który malował się na ustach Toma.- Jemu nie można powiedzieć wszystkiego od tak, bo potem to przeżywa i chce się brać do działań...
- A to nie jest bezpieczne.- Zakończył za niego gitarzysta doskonale wiedząc, że brunet nie potrafi po prostu słuchać, tak jak Gustav, w którym on odnalazł prawdziwego spowiednika.
Obaj nie mieli pojęcia, kiedy ich przyjaźń stała się taka wyjątkowa. Zupełnie inna niż ta, która darzyli innych. Może to dlatego, że odnajdywali w sobie wszystko czego potrzebowali. Chyba tak właśnie było. Każde słowo, gest, uśmiech, czy oddech miało w sobie coś wyjątkowego, co rozgrzewało serce i nadawało, nawet najgorszym sytuacjom ciepłych barw. Gustav czuł, że tylko Tomowi może powiedzieć o wszystkim, bez ukrywania najdrobniejszych szczegółów. Dla niego stawał się jak otwarta księga, gotowa by szczupłe palce przekładały kolejne strony, a brązowe oczy zatapiały się w treści. Z Tomem, mimo że miał brata bliźniaka, który znał go doskonale, było tak samo. On również był jak taka księga, która wręcz zachęcała blondyna do tego, by ujął ją w dłonie i czytał.
- Wiesz co Tom?- Zapytał spoglądając na niego z czułością, która wypełniała jego spojrzenie.- Kocham cię!- Powiedział obdarzając go czułym uśmiechem, już po chwili czując objęcie ramion przyjaciela.
- Ja też cię kocham, ja też!- Odparł mu nie kryjąc swojego tak cudownego wzruszenia i uścisnął go jeszcze mocniej.

- Gaetano, jest coraz grzej!- Jęknęła, niczym szalona przytulając się do zimnego nagrobka, którego powierzchnia szczypała w ciepły policzek.- Kiedy widziałam dziś tą krew spływającą po jego wargach. Ja...- Jej głos załamał się sprawiając, że kolejne słowa utknęły w krtani.- Ja myślałam, że on umiera.- Dokończyła w myślach uderzając pięściami w gładką powierzchnię marmuru.- Czemu cię tu nie ma? Czemu nie mówisz mi, co będzie z moim życiem? Czemu nie mogę się do ciebie przytulić?!- Pytała czując coraz większy ból, który wydawał się rozrywać jej serce na miliony kawałków.
- Źle się czujesz?- Usłyszała, nie do końca obcy, a raczej gdzieś już słyszany głos i podniosła głowę spoglądając na wysokiego szczupłego bruneta, o krótkich jakby nie uczesanych włosach, którego bez wątpienia skądś znała. Te oczy, usta, twarz, kolor włosów i sylwetka.
- Aż tak źle?- Zadał kolejne pytanie i, chwyciwszy jej ręce pomógł podnieść się z kolan, uśmiechając się przy tym niepewnie.
- Co ty tu robisz Bill?- Odparła pytaniem na pytanie czując, że jej policzki robią się nieprzyjemnie czerwone.
- Piszę.- Odparł po raz kolejny przyozdabiając swoje usta uśmiechem i pokazał jej kilka dokładnie zapisanych świstków papieru.- Tu najlepiej pisze mi się o...- Zamilkł i spojrzał na nią bojąc się, że to co chce powiedzieć sprawi brunetce ból.
Uschi jednak patrzyła na niego z wyraźnym pytaniem w oczach, jakby zachęcając go do tego by dokończył.
- O życiu.- Wydusił i, widząc dziwny grymas na jej twarzy i dzielnie powstrzymywane łzy, które szkliły się w jej szarych oczach, przytulił ją. Już po chwili czując silny dreszcz, który przemknął przez jej ciało.- Wiesz potrzeba nam gorącej czekolady.- Stwierdził i, widząc rodzący się na jej ustach uśmiech, objął ją ramieniem i mocno uścisnął prowadząc do cmentarnej bramy, która już po chwili zamknęła się za nimi z głośnym szczekiem.



I jak Question

Mam nadzieję, że się podobało
i nie było za długie Wink...

Wybaczcie mojej ślepocie Wink pominięte błędy...


Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Czwartek 04-01-2007, 22:18, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Witja




Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 04-01-2007, 8:00    Temat postu:

Nadrobiłam zaległości.
Popłakałam sie i nie wiem czy to przez ciebie, przez opowiadanie czy przez duszący kaszel i zatkany nos, składające się na moja chorobę.
Podobało mi sie jak cholera, wszystko <mówię od dwóch ostatnich częściach> było takie realne i życiowe. Przypadkowo złozyło sie też tak, że ostanio słucham samych ckliwych utworków, więc wzruszająca treść + nastrowa muzyka wyywołały we mnie spazmatyczny płacz. Żadko opowiadania doprowadzają mnie do takiego stanu, a tobie sie udało.
Gratuluję...
Zastanawiam się czy matka Konstantina sie ujawni, czy poprostu odda szpik i odejdzie w cień nic nie mówiąc chłopakowi. Zaskoczył mnie Bill na cmentarzu tak szybko tam sie go nie spodziewałam, bo ostatnio miał tylko złamaną rękę, a od tego raczej sie nie umiera.
Nadzieja, ważne to dla mnie słowo ostanimi czasy, może dlatego, ze jest jej we mnie coraz mniej... a mówią że ona nigdy nie umiera.

Rozpisłam sie i troche zabardzo odbiłam od tematu, ale posumowując jestem pod wrażeniem. Dużym wrażeniem.

Życzę weny...
Witja


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Czwartek 04-01-2007, 12:32    Temat postu:

Uuu... Nieźle, nieźle. Tfuu... Co ja mówię, bardzo dobrze!

Twój Bill, Tom... Haha, i jeszcze Georg, są świetni.

Biedny Konstantin, biedna Ushi.
Tom i Gustav polubili Ushi... Hmm... Ciekawe co knujesz Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fistashek




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z worka uczuć...

PostWysłany: Czwartek 04-01-2007, 17:27    Temat postu:

Rezerwuję miejsce, przeczytam, jak tylko znajde chwilke wytrwania i czasu... Musze robić jakiś głupi plakata... Confused

EDIT:

Kochanie, to była wspaniała część, ale tak szybko ją przeczytałam, że nie zdażyłam się upić, tym wspaniałym sokiem piekności. A tak bardzo chciałam sie wręcz zachłysnąć nim.
Cholernie mi się podobało.
I fajnie, że część tak szybko sie pojawiła, a może tylko mi tak te dni szybko mijały.
Mam naprawde zjebany humor, ale i tak po przeczytaniu tej części na mych ustach dalej jest uśmiech.
Jesteś wspaniałą pisarką... potrafisz wlepić w to opowiadanie nisłychanie dużo uczuć, które da się poczuć. teraz jest mi wstyd, za swoje badziewie, które ma się nijak, w porownaniu, do tego, co ty stworzyłaś...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Piątek 05-01-2007, 21:55    Temat postu:

Dziękuję bardzo za de-de

Co do notki, to mi się podobała. Może jednak Konstantin będzie żył? Gdyby jego matka oddała dla niego szpik na przykład... Lubię tą postać, ciężko byłoby mi się z nią rozstać.
I podoba mi się więź miedzy Tomem a Gustavem. Przyjaciele na dobre i złe. Mam nadzieję, oczywiście Very Happy

Bardzo ładna ta część ci wyszła, fajnie sie czytało, zresztą, jak zwykle Very Happy

Pozdrawiam i czekam na nową część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Niedziela 07-01-2007, 18:14    Temat postu:

Arrow Witja – to dla mnie ogromny zaszczyt, kiedy uda i się wywołać w kimś „uczuciową” reakcję... Jak będzie z matką Konstantina Question Różnie, to mogę powiedzieć ci już teraz... Bill na cmentarzu na szczęście poszukuje tylko natchnienia, nie miejsca na pochówek Wink Ja piszę o nadziei, bo gdyby nie ona, to pewnie już by mnie tu nie było... Na szczęście ona zawsze pozostaje, czasem bardzo słaba, prawie niewidoczna, ale jednak jest... Jak dla mnie, t rozpisuj się do woli i odbijaj od tematu...
Dziękuję

Arrow Gaga – oni wszyscy w moim wykonaniu są wspaniali, tak jak moja skromność Wink A knuję wiele różnych rzeczy, bo fistaszek Dziabąga nigdy nie odpoczywa Twisted Evil
Dziękuję

Arrow Fistashek – część pojawiła się, nawet dużo szybciej, ale na następną będzie trzeba poczekać... To cudowne, że tak bardzo ci się podoba... Wspaniała pisarka Question To za mocno powiedziane... Mam w sobie talent i obserwuję świat... Tyle... A co do twojego opowiadania, to nie chcę słuchać takich bzdur Exclamation Ja upijam się nim z każdą częścią bardziej i ty o tym wiesz Exclamation
Dziękuję

Arrow Mod-Falka – poczekamy, zobaczymy Wink ... Teraz nie mogę, no i nie chcę Wink pisać jak będzie... Mam nadzieję, że kolejne części będziesz czytać z równie dużą przyjemnością... Jak będzie większa to się nie pogniewam Wink
Dziękuję


Arrow Nowa część powstaje w głowie,
ale kiedy pojawi się na forum,
nie mam pojęcia...

Arrow Chcę żeby była naprawdę dobra,
wiec muszę czekać na przypływ świeżej,
niczym nie skalanej weny...


Arrow Wciąż czekam na i z góry dziękuję za komentarze...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angel of Blood




Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy marzeń

PostWysłany: Niedziela 07-01-2007, 19:14    Temat postu:

Oj nie, oj nie .
Nie było za długo. A nawet... Hmmm... Moja niczym nienasycona wyobraźnia ciągle i ciągle chce więcej tak pięknych słów.
Cieszę się, że Gustav z Tomem tak dobrze się rozumieją. Ale... Trochę też dziwi mnie fakt, że Tom potrafi zaufać Gutkowi bardziej, niż własnemu bliźniakowi. Popraw mnie, jeśli się pomyliłam. Ale... Tak właśnie mi się wydaje. Że Gustava i Toma łączy coś więcej, niż nawet bliźniaków Kaulitz. To jest nie tylko więź podtrzymywana miłością, ale też wzajemnym szacunkiem, zaufaniem, zrozumieniem i umiejętnością wysłuchania drugiej osoby. Tak... Między tymi dwoma panami narodziła się prawdziwa przyjaźń... Tak myślę.
Szczerze mówiąc, to aż mnie wcisnęło w krzesło, kiedy Uschi nie wiedziała, jak pomóc Konstantinowi. Wiesz... Czasami mam ochotę po prostu wleźć w ten głupi komputer, żeby pomóc bohaterom opowiadania. Nie wiem, co sprawia, że tak właśnie jest, Może magia Twoich słów...?
Przecież nie od dzisiaj chwalę Twój talent do przekazywania uczuć w opowiadaniach...

Pozdrawiam,

~An~


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Niedziela 14-01-2007, 21:57    Temat postu:

Arrow Witja Arrow Gaga Arrow Fistashek
Arrow Mod-Falka Arrow Angel of Blood



Arrow Angel of Blood – na sam początek mam pytanko: Czy ty, to Len Question Bo znikła gdzieś ta istotka... Chcesz więcej i więcej... Cóż tym razem będzie mniej, ale mam nadzieję, że równie pięknych słów Wink W tej części będzie trochę o tym, co łączy Toma i Billa... Nie powiedziałabym, że jest to słabsza wieź... Ona jest po prostu inna niż ta, która łączy starszego z Kaulitzów z Gustavem... Przede wszystkim powstała w zupełnie inny sposób... Więź między Tomem i Gustavem odbierasz dokładnie tak, jak powinna ona być odebrana... Dobrze myślisz Wink Magia moich słów... Czerwienię się z uśmiechem na twarzy...
Dziękuję



Raz jeszcze dziękuję wam
za czytanie tego mojego, dziwnego opowiadania...

Nie wiem, co sądzić o tej części,
chyba jak zawsze Wink ...

Napisała się sama, od A do Z,
jak zwykle z resztą Wink
i da się, to w niej zauważyć...

Chociaż sama już nie wiem...

W jakiś sposób jestem z niej zadowolona...

Mam nadzieję, że i wam się spodoba...



A teraz...


Miłego czytania...




> 14 <

Jej drobna dłoń zacisnęła się na szyjce butelki, z której już po chwili upiła spory łyk przyjemnie słodkiego wina.
- Piję z własną siostrą.- Stwierdził Gaetano sam do siebie wciąż nie mogąc uwierzyć w zaistniałą sytuację.- Pójdę za to do piekła.- Dodał spoglądając na Uschi, której twarz zdobił radosny uśmiech.
- Kocham cię braciszku.- Powiedziała uśmiechając się jeszcze szerzej i bez ostrzeżenia przylgnęła do niego, już po chwili czując jak obejmuje ją ramieniem.
- Masz już dość.- Podsumował jej zachowanie.- Ja zresztą też.- Dodał odkładając opróżnioną butelkę i przytulił ją jeszcze mocniej czując, jak w jego krtani powstaje nieprzyjemnie ciążąca obręcz.- Wiesz chce wyjechać.- Szepnął cichym ledwo słyszalnym głosem pragnąc, żeby w ogóle go nie usłyszała.- Wyjechać i już nigdy nie wrócić.
Uschi spojrzała na niego pytającym wzrokiem, w którym lśniła wyraźna obawa.
- I kto tu ma dość?- Zapytała uśmiechając się do niego niepewnie.
- Ja mówię poważnie.- Stwierdził czując jak przez jego ciało przemyka nieprzyjemny, zimny dreszcz.
- Nie ma takiego miejsca, do którego bym za tobą nie pojechała.- Odparła mu robiąc przy tym poważną i pewną siebie minę, po czym po raz kolejny zanużyła się w jego ramionach.
- Jest.- Stwierdził w myślach i uśmiechnął się krzywo wdychając wraz z powietrzem słodki zapach jej włosów.


Usłyszał cichy szczęk klamki w drzwiach, które już po chwili na nowo się zamknęły. Nie otwierając oczu uśmiechnął się delikatnie wiedząc, że właśnie tego potrzebuje jego nocny gość. Już po chwili poczuł jak Bill, starając się go nie obudzić, wsuwa się pod puchową kołdrę, ostrożnie składając głowę na poduszce.
- Co się stało?- Zapytał wciąż nie podnosząc powiek, które dawały mu tak oczekiwany odpoczynek.
Brunet nie odpowiedział czując na swych policzkach pierwsze łzy, które do tej pory starał się stłumić w sobie. Z każdą kolejną sekundą, w tak wytrwale tworzonej przez niego tamie powstawały kolejne szczeliny, których nie umiał niczym zapełnić. Nie miał w sobie już siły do tego, by po raz kolejny ukrywać je przed samym sobą okłamując się, że nie dzieje się nic złego.
- Cholera.- Szepnął drżącym głosem i czując jak Tom obejmuje go swoim ramieniem zaczął płakać, jak małe bezbronne, skrzywdzone dziecko.
Straszy bliźniak czuł jak jego wnętrze wypełnia coraz większy ból, potęgowany przez bezsilność, która coraz mocniej wdzierała się do jego świadomości. Nie wiedział jak ma uspokoić brata. Tego, który zawsze krył się ze swymi łzami i cierpieniem przyznając się do nich jedynie w piosenkach. Tego, który teraz przyszedł do niego, szukając ukojenia i lekarstwa, którym był Tom. Jego spokojny głos, czułe ramiona i cisza, która wypełni się łzami i coraz głośniejszym płaczem Billa.
Ciałem bruneta wstrząsnął kolejny silny dreszcz sprawiając, że blondyn objął go jeszcze mocniej. Zupełnie tak, jakby jego ciepło mogło obronić młodszego brata przed kolejną, ogarniającą jego ciało, falą cierpienia. Tak bardzo pragnął uwolnić bruneta od bólu i wszystkich złych uczuć. Zwalczyć je zanim zdążą zapuścić mocne korzenie i pozostawią w wnętrzu Billa kolejny niezatarty ślad.
- Dziękuję.- Usłyszało po chwili cichy głos brata, po raz kolejny gładząc jego policzek ciepłą dłonią, ścierając z niego wciąż płynące łzy.
Tom nic nie odpowiedział tylko obdarzył go radosnym uśmiechem pragnąc, aby ozdobił on również usta bruneta. Te jednak przyoblekły się zaledwie w jego namiastkę, w której i tak dało się dostrzec tak ważne uczucie, jakim jest radość.
- A teraz powiedz mi, co się stało, że...- Tom nie wiedział, jakiego słowa powinien użyć, aby oddać uczucia i zachowanie swojego brata. Nic bowiem, żadna ze znanych mu nazw, nie było w stanie tego określić.
- Rozmawiałem z Uschi i wiesz chciałem, żeby...- Zaczął mówić, ani raz nie sprawdzając czy brat go słucha.
Całym swoim wnętrzem czuł, że ten skupia się na każdym opuszczającym jego usta słowie i nie przestanie tego robić, dopóki on nie zakończy swej opowieści. Jak zawsze, kiedy tego potrzebował, tak i w tej chwili Tom poświęcał mu całego siebie nie żądając niczego w zamian, poza zaufaniem, które dla Billa było czymś oczywistym. Tylko czasem zdarzało im się nie mówić o pewnych sprawach. Wynikało to jednak z faktu, że zarówno jeden jak i drugi, znając zmartwienie brata, starałby się zrobić wszystko, aby go uszczęśliwić. Obaj doskonale wiedzieli, że dobrymi chęciami wybrukowano piekło, dlatego nie skazywali się na wydłużenie owych dróg, o kolejne kostki ich, jak najbardziej dobrych, zamiarów.

Podeszła do szafki nalewając sobie kolejny kubek mocnej kawy. Nie chciała zasypiać do póki nie skończy, a zostało jej jeszcze dużo pracy. Na rozłożonym na stole brystolu widniała bowiem zaledwie namiastka tego, co miało być efektem końcowym. Upiła spory łyk, przeciągła się i ziewnęła, już po chwili ponownie siadając na krześle, które nieprzyjemnie zaskrzypiało. Słysząc ten dźwięk ujrzała przed oczami Kostantina, który ile razy na nim nie siadał zawsze potrafił zrobić to tak, by ono milczało. W jej głowie zabrzmiały jego, przepełnione śmiechem słowa wykładu o przyjaźni, jaka łączy go z tym meblem.
- Wariat.- Szepnęła sama do siebie podsumowując bruneta dokładnie tak, jak wtedy, gdy słuchała go z udawanym zafascynowaniem i wiarą w jego słowa.- Totalny wariat.- Powtórzyła z uśmiechem, po raz kolejny przykładając ołówek do kartki znacząc ją kolejnymi liniami.
Przed oczami jej wyobraźni zaczęły przewijać się kolejne obrazy, których nie chciała zatrzymywać. Pragnęła patrzeć na to wszystko raz jeszcze przeżywając, chociaż namiastkę wszystkich tych uczuć, które już nigdy mogą do niej nie powrócić, mimo iż tak bardzo będzie ich potrzebować. Nie chciała nawet wyobrażać sobie, co będzie czuć, w chwili, kiedy jej serce i myśli wypełni świadomość, że nie pozostanie jej nic poza wspomnieniami. Że już nigdy nie ujrzy na jego twarzy wyrazu radości czy smutku, że jego oczy nigdy nie zabłysną tak cudownymi iskrami różnych uczuć, że jego usta już nigdy nie wypowiedzą żadnego słowa, nie szepną jej imienia, nie będą pieścić jej ciała. Gdyby mogła uczynić coś, co sprawi, że nigdy nie utraci chociażby najmniejszej jego cząstki zrobiłaby to bez wahania. Ale czy jest coś, co może zachować przy nas ukochaną osobę?
- Nie.- Odparła na zadane w myślach pytanie wypuszczając nieprzyjemnie ciążące powietrze z płuc.- To nie jest możliwe.- Dodała na nowo zatapiając się, w kreowanych przez wspomnienia, obrazach pełnych radości i szaleństwa.
Ze skupienia wyrwał ją sygnał domofonu, który nieprzyjemnie rozdarł wręcz namacalną, panującą wokół niej ciszę. Podniosła się, a jej twarz rozjaśnił wywołany skrzypnięciem krzesła uśmiech, po czym spojrzała na niewielki ekran przy słuchawce.
- Tak?- Zapytała nie mogąc rozpoznać w stojącej przy drzwiach wejściowych osobie nikogo znajomego.
- Mam przesyłkę dla pani Uschi Krall.- Odparł tajemniczy gość machając jej przed twarzą kartonowym pudełkiem.
- Jaką przesyłkę?- Zapytała sama siebie wypowiadając owe pytanie wprost do słuchawki.
- Od pana Kralla.- Usłyszała w odpowiedzi.
- Już schodzę.- Odparła i chwyciwszy klucze zbiegła na dół zatrzaskując za sobą drzwi mieszkania.
Kilka minut później z niedowierzaniem spoglądała na kartonowe pudełko niosąc je przed sobą. Nie spodziewała się, że po tylu latach dostanie coś od ojca, przecież on odszedł od nich pozostawiając matkę ze złością, a ich ze łzami i niespełnioną obietnicą.
Nie wiedząc, czego ma spodziewać się po owym pakunku postawiła go na ziemi i chwyciwszy w dłoń, wyjęte z szuflady nożyczki zaczęła ostrożnie rozcinać taśmy. Już po chwili jej oczom ukazały się niewielkie pudełka o dobrze znanej jej zwartości. Na samym wierzchu leżała niewielka biała koperta opatrzona, jak zawsze starannym pismem taty. Otworzyła ja ostrożnie i wyjęła ze środka zapełniony literami kawałek kartki, by już po chwili przeczytać owy list.

Uschi nie wiem jak mam do Ciebie pisać po tak długim czasie, kiedy milczałem nie dając znaku życia. Nie wiem, co dzieje się z tobą, bo o Gaetano dowiedziałem się zaraz po tym wszystkim. To jak Ty teraz sobie radzisz jest jednak dla mnie zagadką, którą chciałbym rozwiązać zanim braknie mi czasu. Nie wiem, czy to dobry adres i czy na pewno ta paczka trafi we właściwe ręce. Mam jednak nadzieje, że tak właśnie będzie. Przesyłam Ci to, co zawsze sprawiało ci radość. Jeśli teraz jest inaczej to wybacz mi i pozbądź się tego. Zresztą zrób z tym, co chcesz. Jeśli jednak wciąż rysunek daje Ci radość to korzystaj z nich i uśmiechaj się tak słodko jak dawniej. Nie wiem czy dobrze robię, że odzywam się do Ciebie po tak długim czasie milczenia, ale nie chcę już dłużej tego ciągnąć. Obiecałem waszej matce, że was jej nie odbiorę i nie chciałem tego robić. Ona nie umiała zrozumieć, zresztą znasz ją równie dobrze, jeśli nie lepiej. Mam nadzieję, że darzy Cię tą miłością, o której tyle mi mówiła i że jest dla Ciebie wystarczająco czuła. Wiem, że możesz mnie nienawidzić i nie czuje o to do Ciebie żalu. Wręcz przeciwnie. Jeśli jednak chcesz porozmawiać, to zadzwoń do mnie. Może się spotkamy i porozmawiamy, jeśli tylko będziesz chcieć. Kocham Cię moje Słoneczko.

Papa

Nie wiedziała, co ma z tym zrobić, co mam myśleć i co powinna czuć. Nie chciała tego. Jedyne, czego pragnęła, to chociaż na chwilę przestać istnieć, odgrodzić się od uczuć, które dobijały się do jej wnętrza raniąc jej zmysły swym natręctwem.
- Jaka powinna być moja reakcja?- Zapytała samą siebie i zanim do końca zrozumiała, co robi podniosła się z podłogi i chwyciła leżący na łóżku telefon. - Teraz albo nigdy.- Stwierdziła w myślach oczekując na głos rozmówcy po drugiej stronie.

-> dzień 10 <-
Wiesz, ja jeszcze nie umrę... Bo ja jeszcze nie znam każdego twego uśmiechu, każdego tonu twojego głosu. Jeszcze nie wiem jak smakuje każdy fragment twego ciała. I nie wiem jak smakuje każdy twój oddech i każda twoja łza i nie wiem, jaka jesteś, kiedy nie ma cię dla mnie i nie wiem, o czym marzysz, kiedy marzysz skrycie. Nie wiem... A chcę wiedzieć, pamiętać, czuć i cieszyć się tym wszystkim... Chcę zjeść z tobą wisienkę z tortu, chcę zlizać z ciebie smak słonej wody, chcę kochać się z tobą słysząc szum fal. Chcę wrócić do tego, co było kiedy połączyłem się z tobą, twoim ciałem, pierwszy raz... Bo jeśli miałbym odejść, to z uśmiechem na twarzy, z twym imieniem na ustach, z smakiem twych ust na wargach... Uschi chcę być twój i twoim chcę zostać nawet, gdy mnie nie będzie, chcę być...
Śnił mi się tata... Słyszałem go wyraźnie... Każde jego słowo... I wyciągnął swoją dłoń i dotknął mojej... Ale ja jeszcze nie umrę... Nie umrę... Nie teraz, bo to za wcześnie, bo jeszcze przede mną cała ty...
Napisałem list do Lee daj mu go jest z tyłu tego zeszytu... Ten chyba trafi do twych rąk... Bo coraz bardziej szary staje się ten świat... Ale nie... Ja jeszcze nie umrę...


Podniósł głowę i przetarł piekące od łez oczy, które pragnęły zamknąć się po raz kolejny i na nowo przenieść go na drugą stronę, do świata snu. Tom spał wtulony w poduszkę, na której, w cudownym nieładzie, rozsypały się, nie chwycone gumką, dredy. Na jego ustach natychmiast zawitał radosny uśmiech, który wydawał się opanowywać całe jego wnętrze. Pochylił się nad blondynem i złożył na jego policzku delikatny pocałunek, po czym, widząc jak jego usta rozciągają się w wyrazie radości, wysunął się spod kołdry. Już po chwili zapiąwszy spodnie wyszedł z pokoju pozostawiając za sobą jedynie ślad na poduszce. Dzisiejszej nocy, po raz kolejny na nowo uświadomił sobie jak bardzo kocha brata i, że nie jest to zwykła braterska miłość. W niej zawsze była jakaś nuta inności i większej zażyłości, ale nie miała w sobie pożądania. Jedyne, czego mógł pragnąć to jego dotyku i czułości, a nie cielesności. Lubił, gdy Tom go przytulał, kiedy uśmiechał się tylko dla niego, kiedy patrzył tylko w jego oczy wiedząc, co myśli i czuje. Znał dotyk jego ust, ale nie pragnął smakować ich tak, jak ust kobiety. Tom zawsze był dla niego wyjątkowy i nie chciał tego tracić. Nie chciał głośno mówić o tym, że bezpiecznie czuje się tylko w jego ramionach, że tam odnajduje spokój i wyciszenie, ale też nowe siły. Nigdy jednak nie zapragnął „spać” ze swoim bratem, czy pieścić jego ciało. Chciał być dla niego czuły, dać mu odczuć braterską miłość, jaką do niego czuje. Nigdy nie myślał o tym by stała się ona brudna i cielesna. Doskonale wiedział, że blondyn odbiera to tak samo. Że dla niego ich miłość ma taki sam smak i nigdy nie nabierze tego innego, zbyt ciemnego odcienia.

- Jak się spało?- Zapytał Georga zauważając, że ten ledwo przytomny siedzi na sofie ściskając w dłoni kubek z kawą, zupełnie tak, jakby ten chciał mu uciec.
- Do dupy.- Odparł mu i uśmiechnął się krzywo pociągając kolejny łyk.- Nagrywasz dziś gitarę? Bo ten mój bas, wiesz...
- Wiem.- Stwierdził Tom siadając na fotelu z puszką coli, która już po chwili otworzył z cichym pstyknięciem.- Nie przejmuj się mamy czas, ja z tą moją gitarą też się nie śpieszę.- Dodał uśmiechając się przy tym delikatnie chcąc, choć trochę rozchmurzyć zielonookiego.
- Musimy jeszcze załatwić z Davidem sprawę okładki i całej reszty.- Stwierdził po chwili Georg.- Ciekawe, kto się tym zajmie teraz, kiedy spaliliśmy za sobą prawie wszystkie mosty.
- Znajdziemy kogoś.- Odparł mu Tom starając się, aby jego głos brzmiał optymistycznie, co przyszło mu z nie małym wysiłkiem.
- Tak jasne wszystko się załatwi.- Powiedział Georg z ironią.- Nowego perkusistę na koncerty, nowego rysownika okładek, nowych dźwiękowców, którzy wiedzą co, do czego i, jak tak dalej pójdzie, to i nowego basistę.- Wymienił uśmiechając się coraz bardziej krzywo, aż ostatecznie jego twarz ozdobił mało przyjemny grymas.
Starszy bliźniak nic nie odpowiedział tylko wydał z siebie dziwne westchnienie wiedząc, że z złym humorem zielonookiego nie wygra nawet choćby stawał na głowie. Wręcz przeciwnie. Każde próby skończą się właśnie tak jak teraz, czyli tym, że szatyn będzie jeszcze bardziej przybity.
Niespodziewanie z pokoju Gustava dobiegł ich dziwny okrzyk i obaj poderwali się z fotela jak oparzeni. Słysząc za plecami trzaśnięcie drzwi pokoju Billa, który już po chwili pojawił się w pokoju blondyna wycierając wciąż mokre po prysznicu włosy.
- Uszczypnij mnie.- Poprosił blondyn.
Tom nie mając pojęcia, po co niby ma to robić spełnił prośbę przyjaciela i z skupiona miną pociągnął skórę na jego udzie.
- Nie musiałeś tak mocno.- Stwierdził Gustav, już po chwili czując na sobie ciężar całej trójki, która zwaliła się na niego bez ostrzeżenia.






I jak Question

Mam nadzieję, że się podoba mimo,
iż nie jest zbyt długa...

Na pewno jest w tej części dużo błędów,
bo poprawiałam ją z Wordem i czytałam tylko raz...

Bardzo was za nie przepraszam ...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fistashek




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z worka uczuć...

PostWysłany: Poniedziałek 15-01-2007, 15:22    Temat postu:

Czyżbym była 1? Cool Przeczytam później, znajde tylko chwilke czasu i potem edycik tysz bydzie Laughing

Zabij mnie Grey_Light_Colorz_PDT_28
Przepraszam kochana, że dopiero teraz edytuje, ale jakoś te wszystkie dni były takie zakręcone, że o bożym swiecie zapomniałam
Wybacz
A co do opka
No kochana, teraz to juz zawojowałaś świat
Wspaniały przebieg sprawy
Czyzby gustav...?
Jezu, to wspaniale
Przepraszam słonko, ze ten komentarz taki bez składu i ładu, ale właśnie podrywam jenego przystojniaka na gg, wiec wiesz... myslami gdzie indziej Cool
No nic, pozdrawiam, całuje i zycze wszystkiego dobrego Cool
A teraz Teletubisie mówią Pa Pa ;*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fistashek dnia Wtorek 16-01-2007, 21:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 15-01-2007, 16:30    Temat postu:

Czytam Very Happy

EDIT

Edytcja się nieco przeciagnęła, gdyż, albowiem, azaliż Very Happy poszłam sobie zrobić kanapki Wink

Nie jestem pewna, czy ja dobrze zrozumiała ostani akapit? Gustav stanął na nogach???

Pięknie opisałaś tą miłość między bliźniakami. Naprawdę, takie uczucie to skarb. Własnie z tego powodu czasem chciałabym mieć siostrę bliźniaczkę Very Happy Ale tylko czasami...

Biedny Kon... Jejku, no po prostu nie mogę tego jeszcze raz nie napisać, ale tak strasznie mi go żal. Mam wrażenie, że według ogólnie przyjętych norm i standardów to jest ideał.

Bardzo ładna ta część wyszła. Zresztą wszystkie części Ci ładne wychodzą, co ja tu będę owijać w bawełnę Very Happy

Dziękuję za dedykację, czekam na nową część, weny mnóstwa życzę i pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Angel of Blood




Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy marzeń

PostWysłany: Poniedziałek 15-01-2007, 19:53    Temat postu:

Na początek odpowiedź...
Tak, Len to ja . Owa istotka, w której głowie na dobre rozgościła się namolna skleroza i ewidentnie nie ma zamiaru jej opuścić. I, no cóż, Panna Skleroza nie da mi chyba dostać się na dawne konto. Więc siedzę na nicku siostry, która dawno już na forum nie wchodzi.
A co do odcinka... Cud, miód i orzeszki z karmelem, jak ktoś kiedyś napisał . Tym razem, chociaż było mniej, to mój Malutki Głodzik na Twoje słowa został tymczasowo zaspokojony.
Czytając ten odcinek, wyraźniej, niż zwykle, widziałam bohaterów i wszystkie wydarzenia. Rzeczywiście, więź łącząca Kaulitzów jest zupełnie inna niż ta na linii Kaulitz - Schafer, ale jest równie... hmm... O. Jest przedstawiona w równie piękny i subtelny sposób. Właśnie tak, jak powinna wyglądać braterska miłość.
Czyżby Gustav zaczął chodzić? Albo przynajmniej poruszać nogami? Nie wiem, cokolwiek? Te pytania nie dają mi spokoju. No cóż, czekam na następny odcinek Wink.
Oj, i jeszcze Kon... Gdybym mogła, to chyba sama bym go wyleczyła. Normalnie... Osz, po prostu aż mi serducho ściska, jak on cierpi.

~An~


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Wtorek 16-01-2007, 22:09    Temat postu:

Arrow Fistashek – nie będę cię zbijać, b doskonale wiem jak to jest być zakręconym człowiekiem, przez zakręcony dzień Very Happy Zawojowałam świat Question Och, Ach Exclamation Wink Czyżby, czyżby Question Twisted Evil Mam nadzieję, że podryw idzie jak należy Cool ...
Dziękuję

Arrow Mod-Falka – mam nadzieję, że kanapki były pyszne Wink No może jeszcze nie stanął, ale, ale Wink ... Każda miłość to skarb, ale taka rzeczywiście jest wyjątkowa... Bardzo się cieszę, że udało mi się ją opisać w piękny sposób... Tak Konstantin jest, w stu procentach, materiałem na idealny ideał... Ja to jestem okrutna dla niego Confused Ech... Sprawiasz, że się czerwienię... To ja...
Dziękuję

Arrow Angel of Blood – ale mi tęskno za twoim dawnym nickiem Confused Napisz do Adminek, żeby ci go zmieniły... Ty jesteś Len, a nie żaden Anioł Wink Cieszę się, że choć przez chwilę będziesz syta Wink Nie sądziłam, że piszę aż tak realnie... Mi się zawsze wydaje, że to wszystko jest takie „obłokowe”... Zależało mi na ukazaniu tej subtelności, a zarazem wyjątkowości uczucia, jakie łączy bliźniaków... Bo według mnie każda miłość powinna zachowywać w sobie subtelność i „uczuciowość”... Cała reszta, to tylko opakowanie... Czekaj, czekaj a na pewno znajdziesz tam odpowiedź na swoje pytania Wink... Nie łatwe losy wymyśliłam dla Konstantina i wiesz, mi samej jest smutno kiedy o nim piszę Sad ...
Dziękuję



Arrow Jak widać w podpisie jestem zmuszona zniknąć na jakiś czas z forum...

Z pewnością nie zamierzam przerywać pisania,
ale nowa część pojawi się zapewne dopiero po moim powrocie...

Przepraszam was bardzo i proszę o cierpliwość...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation

P.S. Będziecie za mną tęsknić Wink Question


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Piątek 19-01-2007, 11:53    Temat postu:

Wsty, wstyd, i jeszcze raz wstyd.

Jak zwykle przychodzę ostatnia. Cóż... Wchodzę na opowiadania tylko ze wzgędu na Ciebie, więc mam nadzieję, że wybaczysz mi to opóźnienie Embarassed

O rany... Najbardziej podobał mi się cały opis uczucia Toma do Billa, no i w sumie na odwrót. Pięknie ujęte, wszystko dopięte na ostani guzik
Pięknie, pięknie.
No i ta końcówka! Super!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 18:50    Temat postu:

Arrow Fistashek Arrow Mod-Falka Arrow Angel of Blood
Arrow Gaga


Arrow Gaga – wstyd, wstyd, wstyd Confused... To jest mi, że tak się grzebię z tym pisaniem Neutral ... Mam nadzieję, że i ta część ci się spodoba...
Dziękuję



Na początku przepraszam,
że nie było mnie tak długo...

Wybaczcie

Znalazłam wreszcie czas na to,
by pojawić się z kolejną częścią...

Mam nadzieję, że przeczytacie ją z przyjemnością
i chociaż odrobinkę się wzruszycie...

Starałam się opisać wszystko jak najlepiej...

Czy mi się udało Question ...

Oceńcie...



A teraz...


Miłego czytania...




> 15 <

Przekroczyła linię drzwi wiedząc, że teraz nie może się już cofnąć. Dotarła zbyt daleko by zrobić, chociaż jeden, krok wstecz. Poczuła jak Lukas chwyta jej dłoń oplatając ją swymi palcami i lekko ściskając. Była mu tak bardzo wdzięczna, za to, że był tu teraz z nią, że dodawał jej otuchy i siły. Zdziwiło ją to, że odnalazła w swoim mężu aż tak silne oparcie, tak wiernego sojusznika. Teraz, kiedy wszystko to, na czym opierali swe wspólne życie i budowali szczęście okazało się być kłamstwem. Kłamstwem z jej strony. Bo to właśnie ona każdego dnia starała się przemilczeć istnienie Konstantina i bolesnej, związanej z nim przeszłości.
- Dziękuję.- Szepnęła i z czułością musnęła ustami jego szorstki policzek, czując jego dłoń delikatnie gładzącą jej obolałe po zabiegu biodro.
Każdy kolejny, wciąż pełny obaw i niepewności krok zbliżał ją do kogoś, kogo przez ponad dwadzieścia lat pragnęła wymazać z pamięci. A teraz, kiedy wiedziała, że Konstantin może umrzeć coraz mocniej żałowała, że odrzuciła go od siebie. Że nie zaopiekowała się nim jak prawdziwa matka i odebrała mu najcudowniejszy czas w życiu, jakim jest dzieciństwo. Gdyby tylko mogła bez zastanowienia cofnęłaby czas i nadała wszystkiemu, co przeżył tylko ciepłych barw. Spojrzała na jego, tak bardzo zmęczoną twarz, na której wyraźnie malowało się cierpienie i nieustanny ból, odznaczający się na jego czole głębokimi zmarszczkami. Usiadła na łóżku i chwyciwszy jego dłoń ucałowała ją czule, ostrożnie, bojąc się by nie urazić jego wyczulonych nerwów. Wydawał jej się tak bardzo kruchy, delikatny zupełnie jak kryształ, z którym trzeba obchodzić się z uwagą i ostrożnością, by nie pozostawić na nim najmniejszej rysy. Nagle lekko drgnął sprawiając, że Josephin zastygła w bezruchu nie wiedząc jak ma się zachować gdyby ten otworzył oczy. Co mu powiedzieć, jak przeprosić. Jego powieki jednak zacisnęły się mocniej, a z ust wydobył się dziwny, charczący jęk wzbudzając w niej ogromny niepokój. Jego mięśnie napięły się uwydatniając żyły, a jego dłoń gwałtownie ścisnęła jej palce. Z każdym kolejnym oddechem zachłanniej i z większą trudnością łapał powietrze, które wypuszczał z drażniącym zmysły świstem.
- Zawołam kogoś.- Powiedział Lukas wyraźnie zdradzającym podenerwowanie głosem i wybiegł z sali zostawiając Josephin, z coraz mocniej ogarniającym ją przerażeniem na myśl o tym, że nie otrzyma drugiej szansy. Że nie będzie miała czasu na to, by choć w niewielkim stopniu wynagrodzić brunetowi wszystkie te lata, kiedy nie było jej przy nim. Teraz, kiedy wreszcie zrozumiała, jak wielki popełniła błąd, kiedy wyzbyła się obaw, że przeszłość zniszczy jej teraźniejsze życie, może nie mieć już czego naprawiać. Myśl ta sprawiła, że jej ciałem wstrząsnął dreszcz graniczącego z rozpaczą przerażenia przepełniając jej łzy goryczą i bólem, które wydawały się ranić blade policzki.
- Wszystko będzie dobrze.- Powiedziała cichym i drżącym głosem coraz bardziej świadoma, że jej słowa są niczym kłamstwo.
- Proszę się odsunąć.- Usłyszała obcy głos i niechętnie z niemałym wysiłkiem wysunęła swoją dłoń z uścisku syna.
Niczym zahipnotyzowana patrzyła na swoje białe palce, które nabierały ciemnoczerwonej barwy. Poczuła dotyk Lukasa na swoich plecach i już po chwili wtuliła się w jego ciepłe ramiona, poszukując w nich tak bardzo potrzebnego spokoju i ukojenia.
Czując jak jej ciało mocno drży nie potrafił zrozumieć, w jaki sposób udało się jej tak długo odgradzać od Konstantina. Teraz widział, że w niej wciąż płonie, tak bardzo silna i bezinteresowna matczyna miłość. Mimo iż czuł się zawiedziony tym, co zrobiła Josephin nie mówiąc mu o swojej przeszłości, starał się stłumić w sobie złość i słowa wyrzutu. Ze wszystkich sił chciał zrozumieć jej postępowanie. Zwłaszcza, że teraz wiedział jak bolesne było dla niej pojawienie się w jej życiu kochanej, a zarazem znienawidzonej istoty. Gdzieś w głębi serca wręcz podziwiał to, że znalazła w sobie siłę, by teraz zaryzykować wszystko to co miała. Rozdrapać wciąż nie zagojone ranny i wrócić do tego, przed czym pragnęła uciec.
- Będzie dobrze.- Szepnął i objął ją mocniej, starając się utulić i uspokoić jej rozedrgane nerwy.

Zapiął bluzę i założył czapkę na wciąż wilgotne włosy, czując dokładnie każdy mięsień ramion, brzucha i pleców. Wrzucił rzeczy do torby, zasunął zamek i położywszy ją sobie na kolanach, ruszył do sali ćwiczeń.
- Żyjesz jakoś?- Zapytała, uśmiechając się do niego jakby zaczepnie, wpinając wyniki, do coraz grubszej, należącej do niego teczki.
- Zmordowałaś mnie dzisiaj jak mało kiedy.- Odparł odpowiadając jej prawie takim samym uśmiechem.- Mam jednak nadzieję, że zrobiłaś to w jakimś wyższym...
- W najwyższym celu.- Przerwała mu podchodząc bliżej i opierając się o blat biurka.- Z tego, co dzisiaj pokazałeś wynika, że jeszcze jakieś dwa, trzy miesiące moich tortur i będziesz mógł pożegnać się z wózkiem.- Dodała mówiąc wszystko na jednym wydechu.
- Żartujesz?- Zapytał nie mogąc, i tak bardzo bojąc się, uwierzyć w prawdziwość jej słów.
- W tych sprawach nigdy nie żartuję.- Odparła mu i uśmiechnęła się radośnie, po czym nie do końca się kontrolując mocno go uścisnęła, czując rodzące się w sercu ciepło wywołane jego tak bardzo radosnym i szczerym śmiechem.
Gustav nie wiedział, co powinien zrobić, jak podziękować Carie za tak cudowną i długo oczekiwaną wiadomość. Tyle razy wyobrażał sobie swoją reakcje, słowa, które wypowie dziękując jej i uśmiechy, którymi ozdobi swoją twarz. Teraz jednak, kiedy nadeszła ta chwila, nie potrafił zrobić nic. Mógł się tylko śmiać i ściskać ją jak wariat, wciąż na nowo powtarzając w myślach jej słowa.
- Udusisz mnie.- Jęknęła po chwili czując rumieńce na swoich policzkach, wywołane przez ciepło i tak bardzo intrygujący zapach jego ciała.
Tajemniczy, przywodzący na myśl jakieś odległe, skapane w słońcu miejsce, dzikość i naturę, niczym nie skrępowaną, wolną pełną słodyczy i fascynacji.
Uścisk jego dłoni zelżał, by już po chwili całkowicie ją opuścić, pozostawiając jakiś niedosyt i silną chęć na to, by zatopić się w jego ramionach jeszcze raz.
- Uspokój się.- Nakazała sobie w myślach uśmiechając się promienie i poprawiła kosmyki włosów, które uciekły spod opieki czarnej gumki.

Zamknął za sobą drzwi i starając się zrobić jak najbardziej poważną minę spojrzał na przyjaciół czując lekki strach. Cztery pary oczu wpatrywały się w niego z dziwnymi minami skupiając się na każdym nawet najsłabszym jego ruchu.
- No mów, że coś wreszcie.- Jęknął Bill, nie mogąc już dłużej wytrzymać napięcia, które nieznośnie zagęściło otaczającą ich przestrzeń.
- Mamy dwie dobre wiadomości, czy tylko jedną?- Zapytał Tom zagadkowym tonem, który natychmiast rozbudził w Gustavie żądną zaspokojenia ciekawość.
- Jeśli macie już jakąś jedną,, to ja mam dla was drugą.- Odparł nie mogąc już dodać żadnego słowa zagłuszony przez dzikie okrzyki radości.- A ta pierwsza dobra to jaka?- Zapytał, kiedy wreszcie udało im się dotrzeć do samochodu i chociaż trochę uspokoić.
- Znaleźliśmy dawcę dla Konstantina.- Stwierdził David i uśmiechnął się radośnie.
- No serio. Znalazł się dawca.- Powtórzył mu Bill widząc wyraz niedowierzania na twarzy Gustava, który już po chwili zastąpił szeroki uśmiech i towarzyszący mu, radosny śmiech, którego różne barwy wypełniły całego vana.

- Dlaczego tata znowu nie wrócił na noc do domu?- Zapytała patrząc na niego oczami pełnymi łez.
- Nie martw się.- Odparł jej próbując się uśmiechnąć, co, jak doskonale wiedział, niezbyt mu się udało.- Tata ma problemy, musi je przemyśleć, a to wymaga czasu.- Dodał i chwyciwszy jej drżącą dłoń przyciągnął bliżej siebie.
- On nie wróci.- Stwierdziła patrząc na niego, z tak bardzo krzywdzącą pewnością w oczach sprawiając, że na ustach Gaetano pojawił się dziwy grymas.
Wiedząc, że jakiekolwiek słowa nie mają sensu, posadził ją sobie na kolanach i mocno przytulił starając się uciszyć jej coraz głośniejszy szloch.
- Cicho, cichutko...- Szeptał nieprzerwanie czując jak każda, nawet najmniejsza, opuszczająca oczy Uschi łza zostawia w jego sercu otwartą ranę.
- Gaetano. Obiecaj mi, że ty mnie nie zostawisz.- Poprosiła chwytając jego twarz w swoje dłonie by mieć pewność, że patrzy jej prosto w oczy.- Obiecaj mi to.- Powtórzyła z naciskiem wypowiadając pierwsze słowo i mocniej wbiła swoje drobne palce w jego skórę.
- Zostanę z tobą jak długo będę mógł.- Szepnął jej już teraz doskonale wiedząc, że kiedyś, może już niebawem, też ją opuści.
Czekał bowiem tylko na to, by mieć pewność, że Uschi potrafi poradzić sobie sama, że da sobie radę bez niego. Kiedy nadejdzie tan dzień, zapakuje swoje życie do pudełka po zapałkach i oderwie się od tego wszystkiego, co tak mocno rani go każdego dnia. Pozostawi ją, swój promyczek, by jaśniała dla kogoś innego, i zamknie za sobą ostatnie już drzwi.


~sen~ (czas teraźniejszy)
Drzwi uchyliły się wpuszczając do środka smugę światła, które już po chwili wypełniło całe wnętrze wijąc się niczym roziskrzony wąż. Ciepło czule muskało jego policzki budząc w sercu słodkie wspomnienia. Usłyszał cichy śpiew pięknych głosów i melodię, natychmiast łapiąc odpowiedni rytm. W jego dłoniach, jakby znikąd, pojawiły się pałeczki, a przed nim perkusja, z której już po chwili zaczął wydobywać głębokie dźwięki. W koło niego coraz mocniej szalała muzyka, wręcz namacalna, pieszcząca zmysły. Nagle ucichła. Niespodziewanie, gwałtownie. Wtedy zobaczył ją. Stała przed nim, ubrana tak jak zawsze, w szerokie, opadające na biodra, spodnie i lekko opinający ją t-shirt. Włosy delikatnie falowały wokół jej twarzy unoszone podmuchami ciepłego wiatru. Jej duże szare, o mocno czarnej źrenicy, pełne radości, ciepła i miłości oczy wpatrywały się w niego z uwagą. Złapał jej dłoń i przyciągnął bliżej siebie, by już po chwili objąć ją wsuwając dłonie pod bluzkę. Poczuł silny dreszcz, który przemknął przez jej rozgrzane ciało i uśmiechnął się. Zaczepnie, intrygująco, zachęcająco. Odpowiedział mu taki sam wyraz na jej twarzy, dodatkowo przyozdobiony nutami słodyczy. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku wypełniając ich wnętrza falą pożądania.
- Kocham cię Uschi.- Szepnął i pieszczotliwie przygryzł płatek jej ucha. –Tylko ciebie kocham i zawsze będę, zawsze.- Powtórzył już po chwili po raz kolejny spijając tak wyjątkową słodycz z jej warg.
Wszystko w koło nich wydawało się zanikać. Światło cofało się pozostawiając ich w coraz mocniejszym mroku, który wciąż miał w sobie przyjemne ciepło. Nie potrzebował go jednak. Jedyne, czego pragnął to owa, wtulona w jego ramiona istotka.
- Uschi.- Szepnął cichym stłumionym głosem wtulając twarz w jej włosy, by delikatnie całować jej szyję.
- Kocham cię Konstantin.- Usłyszał, pełne pożądania i miłości, słowa wypływające z jej ust, już po chwili zlizując je z nich.
- Kocham.- Powtórzył za nią drżącym głosem odrywając się od jej warg, zachłannie oplatając jej ciało swymi ramionami.
Po raz kolejny wtulił swoją twarz w jej miękkie włosy i czując jej ciepły oddech na swej szyi zamknął powieki czując, że robi to po raz ostatni.


Przeciągły pisk wdarł się w jej uszy bezczelnie rozdzierając kojącą ciszę. W serce wbił się cierń bólu zanurzając się w nie coraz głębiej. Usiadła na łóżku czując, jak każdy jej nerw odczuwa coraz większą złość potęgowaną, dobrze już znaną bezsilnością. Chwyciła jego bezwładne ciało i, wsunąwszy się za jego plecy, przytuliła go do siebie obejmując drżącymi ramionami. Jej usta zdobił blady, ledwo zauważalny uśmiech, którym pragnęła obdarzyć jego, odgrodzone od niej zamkniętymi powiekami oczy. Kolejny cierń wbił się w jej serce, przeszywając je na wylot. Objęła mocniej Konstantina tak bardzo nie chcąc by ją zostawił. Całym swoim wnętrzem czuła, że bez niego nie odnajdzie już otaczającego ją piękna i radości. Że teraz pozostanie jej tylko szarość, a barwy zachowają jedynie wspomnienia. Ulotne chwile zapisane w pamięci niczym świadectwo po czyimś istnieniu, żywe dopóki nie zaniknie w niepamięci. Ona jednak nie zamierzała pozwolić na to by jakiekolwiek wspomnienia ją opuściły. Potrzebowała każdej przeżytej z Konstantinem chwili odnajdując w nich sens swojego dotychczasowego życia.
- Jesteś moją duszą, moim snem, marzeniem.- Szepnęła całując jego chłodne, lekko rozchylone usta, które zawsze miały dla niej tak dużo miłości, a teraz były tak bardzo nieczułe.
- Kocham cię!- Powiedziała tuląc go jeszcze mocniej.- Kocham.- Powtórzyła czując jak trzeci cierń wbija się w jej serce ogarniając je uczuciem rozpaczy.

Jechał szpitalnym korytarzem wciąż mając przed oczami wykreowaną przez wyobraźnię twarz Uschi. Jej uśmiech i błysk radości wypełniający spojrzenie, nadając twarzy intrygującego wyrazu. Zobaczył ją nagle, jak opuszcza salę Konstantina wydając się być całkiem nieobecna. Przyśpieszył, by jak najszybciej znaleźć się przy niej. Z każdą kolejną sekundą w jego sercu mocniej zagnieżdżało się ziarno strachu tworząc w jego myślach wręcz przerażające obrazy. Uschi niczym pijana obiła się o ścianę i zsunęła na podłogę czując coraz większy, ogarniający jej serce, wściekle pulsujący ból. Jej myśli bezskutecznie próbowały odepchnąć od siebie prawdę, która wdzierała się w nie coraz mocniej siejąc spustoszenie. Nagle poczuła czyjś dotyk na swym ramieniu i uniosła głowę patrząc prosto w brązowe oczy, które wydawała się wypełniać mieszanina smutku i złości.
- Nie ma...- Szepnęła czując jak pozostałe słowa grzęzną w jej krtani nie chcąc wypłynąć na jej wargi.
Gustav pewnym ruchem zsunął się z wózka i oparłszy się o ścianę, delikatnie, z obawą, że sprawi Uschi ból, objął ją, czując jak zachłannie wtula się w jego ramiona. Po policzku spłynęła mu samotna łza, za którą nie podążyła żadna inna. Mimo iż oboje pragnęli je uwolnić, nie potrafili tego zrobić. Każda bowiem chciała pozostać w ich wnętrzu by ranić coraz bardziej. Uschi wtuliła się w ramiona Gustava jeszcze mocniej, pragnąc czuć ciepło jego ciała, które otaczało ją tak bardzo potrzebną teraz tarczą. Barierą, sprawiającą, że każdy kolejny bolesny cios docierał do niej w zwolnionym tempie, pozwalając jej oswoić się z jego siłą. Blondyn czuł tak bardzo niespokojne bicie jej serca i słaby, chwilami praktycznie zanikający oddech. Kolejne dreszcze ogarniały jej ciało, które wydawało się coraz silniej dygotać.
- Cicho, cichutko...- Szeptał jej do ucha tuląc do siebie, delikatnie, czule, nieprzerwanie.



I jak Question

Niecierpliwie czekam na opis wrażeń...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Poniedziałek 05-02-2007, 22:30, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fistashek




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z worka uczuć...

PostWysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 19:06    Temat postu:

1? Twisted Evil

NIE UŚMIERCAJ GO! Grey_Light_Colorz_PDT_41
Plosiem... <robi słodkie oczka>
No dobra, a tak to reszty części...
No co ja Ci moge powiedziec?
Przeciez wiesz, że mi się cholernie podoba.
Ale na mnie dziś wszystko działa tak inaczej... Wiesz, te emocje tym koncertem wzieły nade mną przewage
Boże, ty to potrafisz człowieka w niepewności trzymać...
No cholerka no!
Nie uśmiercaj go!
Albo wiesz co... zró to! Zabij go!
Coś jakoś nie wiem czemu, mam przeczucie, że Uschi jeszcze będzie z Gutkiem...
Ech, gadam juz nie odrzeczy...
No ale kurde no, jak tu mówić od rzeczy, jak za pół godziny dostane zgode na koncert, albo... i jej nie dostane
Boże no, ciągle mam otwarte zdjęcie tego stadionu... ech, ono mi nie da spokoju...
Dobra, ide sie powydzierać na miśki, moze one znajdą ujście na moje emocje... Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fistashek dnia Poniedziałek 05-02-2007, 21:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Falka
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza światów...

PostWysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 19:28    Temat postu:

Fajnie, że dodałaś nową część Very Happy
Chciałabym, żeby ten dawca dla Kona coś pomógł. Może on jednak nie umrze... Tak lbuię tą postać. No, ale z drugiej strony jest też Gustav. I Uschi. Mogę się założyć, że łączy ich coś poważniejszego... Kurczę, skomplikowane to wszystko trochę. Ale i tak liczę na happy end. Albo chociaż prawie happy end Very Happy

Oj, ładne Ci wyszły opisy, bardzo ładne. Tak mi się miło płynęło przez to opowiadanie...
Mam nadzieję, że następna część już niedługo Very Happy

Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny

EDIT...

Więc napiszę tylko to, co ci napisałam na PW...
Jak ja lubię Kona... Naprawdę myślałam, że może jednak... UKL...A, buuu. Jestem niepocieszona.
Żal mi chłopaka... A to jednak nie może być letarg? Czy coś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
"UKL...A"




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mchu i paproci

PostWysłany: Piątek 09-02-2007, 12:56    Temat postu:

Arrow Fistashek – heh... Przeczucie, przeczucie Wink Nie powiem ci czy trafne, czy nie Wink Poczekasz, a sama się przekonasz... A na tym koncercie to wiesz... Baw się dobrze Exclamation ...
Dziękuję

Arrow Mod-Falka – wiesz... Okropnie się czuję jak to piszę, ale nie może być inaczej... Coś się musiało stać by być przyczyną, stanie się też coś, co będzie można nazwać skutkiem... Cieszę się, że opisy się podobają i, że nie ma w tym opowiadaniu jakichś utrudniających przebrnięcie przez nie zgrzytów... Dla mnie to znak, że mam wreszcie „płynny” styl...
Dziękuję


Tyle ode mnie, przynajmniej na razie...

Wciąż czekam na komentarze z nadzieją,
że ktoś jeszcze czyta to opowiadanie Wink ...

Pozdrawiam gorąco Exclamation
Sweet for all of you Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosenrot




Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: z Utopii

PostWysłany: Piątek 09-02-2007, 20:44    Temat postu:

Osz Ty besztyjo, Ty!
Ale dramaty... Crying or Very sad
Szkoda, że uśmierciłaś Konstantina, no ale nie przecze, że dzięki temu napewno rozwinie się kilkaciekawych wątków, co? Walka między Tomem a Gustavem? Very Happy

Część świetna, i wybacz, że jak zwykle komętuje ostatnia, ale za dużo chyba myślę o moim kenie i łeba nie mam do opowiadań czasem Wink

Masz dużego plusa, że po tekiej przerwie dużo się działo w opku!
A teraz... Czekam na następną część Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Sobota 10-02-2007, 15:25    Temat postu:

Nie wiem dlaczego, ale Twoje opowiadania czytam na raty Laughing Tak już jakoś mam. Dziś się zawzięłam i przeczytałam chyba 10 odcinków "Nadziei". I stwierdzam, że warto było.

Łączysz ze sobą wiele wątków. Początkowo drogi Uschi i Konstantina oraz chłopaków z TH szły oddzielnie. Teraz się ze sobą splatają, a wszystko przesiąknięte jest masą emocji. Ciężko wyodrębnić tu główny wątek, ale mieszasz wszystko ze sobą tak umiejętnie, że nie sprawia to wrażenia chaosu. A przecież jest i główna akcja (zarówno ta dotycząca Gustava, jak i ta odnosząca się do Uschi), i wspomnienia Uschi dotyczące brata, i pamiętnik Konstantina... Ponadto zawiłe relacje między bohaterami, rysujące się wątki miłosne, które mogą się w przyszłości pokomplikować, a nawet elementy tak kochanego przez mnie twincestu Dużo jak na jedno opowiadanie, a mimo to radzisz sobie z opanowaniem tego wszystkiego.
I bardzo podoba mi się tytuł Smile

Nie wiem, co planujesz dalej, bo akcja może tu skręcić w każdym kierunku i za każdym razem będzie wiarygodnie.

Z drobnych błędów:
Cytat:
- Dziękuję.- Szepnęła i z czułością musnęła ustami jego szorstki policzek,

Po "dziękuję" nie powinno być kropki, a "szepnęła" w tym wypadku piszemy z małej litery. Tak jest we wszystkich dialogowych dopiskach typu "powiedział", "zapytał", "mruknął" itp.
Ponadto jednak napisane dobrze, poważniejszych błędów nie wykryłam Wink

Życzę dużo weny. I postaram się czytać na bieżąco.
Pozdrawiam:)
Loreley


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Sobota 10-02-2007, 19:39    Temat postu:

Jej...
W końcu wszystko nadrobiłam. Zależało mi na dobrej lekturze jeszcze przed wyjazdem Razz
Nie wiedziałam tylko czy się wyrobię ze wszystkim. Ale wyrobiłam.
Ślicznie.
Jak zawsze...
Nie umiem napisać w jednej opinii jak podoba mi się twój styl pisania.
Yh nieskładne to...
Al jestem zbyt podekscytowana wyjazdem xD
Przepraszam. Napiszę więcej jak wrócę;*

Reszta jest milczeniem...

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin