|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 11-02-2007, 21:07 Temat postu: |
|
|
Bez bicia przyznaję się że przeczytałam jakieś trzy dni temu ale jakoś nie mogłam zebrać się w sobie żeby cokolwiek napisać. Nie wiem dlaczego. W kazdym bądź razie jestem, przeczytałam i staram sie wypowiedziec w jakiś konstruktywny i mało tandetny sposób.
Podobało mi się <znów>. Błędów nie sprawdzałam - przyznaje sie bez bicia.
Mam nadzieję że Kostatina nie uśmiercisz, chociaż odniosłam wrażenie ze jego matka znalazła sie w ostatnim momencie bo gdyby to wszystko stało się później dla niego było by za późno. Ponadto strasznie podobał mi się sposób w jaki opisałaś jego sen, była tam taka senna magia. Och normalnie rozpływałam się.
Odniosłam też przeciekawe wrażenie, że pomiędzy Gustavem i tą rehabilitantką <wybacz nie pamiętam imienia> rodzi sie jakaś taka mała chemia. Czyżbyś miała co do niej jakieś większe plany?
No i ta ostatnia scena z Guciem i Uschi nosz normalnie mnie urzekła, to było takie... nie mam odpowiedniego słowa, w kazdym bądź razie ja, siedząc sobie przed komputerem na twardym krzesełku, czułam to jego pozytywne ciepełko. ;D
Rozmarzyłam sie, przepraszam.
W kazdym bądź razie tak jak za każym razem, niecierpliwie oczekuję kontynuacji. Mam przemożne przeczucie że ona da nam wiele odpowiedzi na nurtujące pytania.
pozdrawiam i życzę weny.
Witja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Czwartek 15-02-2007, 23:03 Temat postu: |
|
|
Gaga – ja besztyja No czo ty Rzeczywiście szkoda, nawet bardzo, bardzo szkoda, że musiałam pożegnać się z Konstantinem ale, jakby to powiedzieć... To, co czytałaś do tej pory było tylko długim wstępem do właściwej części tej opowieści... Nie ostatnia, jak się okazało A powód jak najbardziej rozumiem... Ach te keny Starałam się jakoś wynagrodzić tak długie czekanie... Cieszę się, że mi się udało...
Dziękuję
Loreley – to bardzo miłe, że chciało ci się nadrobić te „zaległości” i cieszę się, że nie żałujesz, że to zrobiłaś... Staram się aby opowiadanie miało wiele wątków, i wielu bohaterów, bo dzięki temu ma też wiele stron... Pozwala mi to na przedstawianie tworzonego przeze mnie świata, z wielu, często bardzo różnych perspektyw... Cieszę się, że nie tworzy to chaosu, tylko jakąś spójną całość... Co do kropek i dużych liter, to tej, będącej błędem, maniery się chyba nie pozbędę, bo po prostu nie potrafię... Mam nadzieję jednak, ze to nie przeszkadza w czytaniu ...
Dziękuję
Teallin - miło mi cię znowu widzieć ... Znikłaś z 4um tak nagle, że aż mnie zaskoczyłaś ... Nie ma za co przepraszać, jak najbardziej rozumiem twoje podekscytowanie ... Cieszę się, że poszukując dobrej lektury zajrzałaś pod mój "adres"...
Dziękuję
Witja – jedyne, co mogę ci powiedzieć to, że twoje wrażenia są trafne... Niestety chyba będę musiała odebrać ci nadzieję, ale o tym już dokładniej w następnych częściach... Cieszę się, że ostatniej scenie udało mi się nadać tyle odczuwalnego ciepła... Jak dla mnie to możesz się rozmarzać za każdym razem ... W następnych częściach z pewnością będzie wiele odpowiedzi, ale i sytuacji, których chyba się nie spodziewasz... Ale to dobrze, bo ja lubię zaskakiwać ...
Dziękuję
Tyle ode mnie, przynajmniej teraz
Prace nad nową częścią trwają, dlatego, jeśli dobrze pójdzie,
to pojawi się ona w weekend, albo na początku tygodnia...
Do usłyszenia...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Sobota 24-02-2007, 19:45 Temat postu: |
|
|
Fistashek Mod-Falka Gaga
Loreley Teallin Witja
Dziękuję wam raz jeszcze za komentarze
i przepraszam, za nie dotrzymanie słowa
Wiem, że nowa część miała się pojawić prawie tydzień temu,
ale jak zawsze "wszystko" starało się mi to uniemożliwić ...
Nie wiem czy będzie się podobać...
Mam jednak nadzieję, że nie zawiodę was tym,
co za chwilę przeczytacie...
Tak więc...
Miłego czytania...
> 16 <
Słuchawka telefonu wysunęła się z dłoni, z nieprzyjemnym trzaskiem uderzając o podłogę. Myśli w jej głowie wirowały tworząc przed jej oczami ciemne plamy. Kurczowo wpiła palce w ścianę szukając w niej oparcia dla dziwnie obcego i jakby bezwładnego ciała.
- Co się stało?- Usłyszała przepełniony niepokojem głos Lukasa, którego ręce natychmiast podtrzymały ją za ramiona chroniąc przed osunięciem się na ziemię.
- Dzwonili ze...- Przerwała czując jak łzy tworzą w jej krtani blokadę nie do pokonania dla coraz słabszego głosu.- Nie dostanę drugiej szansy.- Stwierdziła po, wydającej się trwać wieczność, chwili głuchym i ledwo słyszalnym szeptem.
Nie miał pojęcia, co powinien jej teraz powiedzieć, jak pocieszyć i utulić. Bał się, że słowa nie będą tu żadnym lekarstwem, a tylko podrażnią nabrzmiałą bólem ciszę. Puścił uścisk swoich dłoni, by troskliwie otulić jej ciało swymi ramionami, czując gniewne uderzenia drobnych pieści. Josephin czuła, coraz mocniejszą, przepełnioną żalem do samej siebie, złość i ze wszystkich sił pragnęła uwolnić się od niej nie mogąc jaj znieść.
- Dlaczego?- Zapytała wiedząc, że żadne z nich nie jest w stanie udzielić odpowiedzi na tak proste pytanie.
Nie istniało bowiem żadne wytłumaczenie tego co się stało. Właśnie teraz, gdy wszystko mogło się ułożyć. Kiedy on miał szansę odzyskać zdrowie, o które walczył tak długo i wytrwale. Nie było w tym nawet odrobiny sprawiedliwości i jakiegokolwiek sensu, którym mogłaby uspokoić rozedrgane myśli. W tak okropny i krzywdzący, nie tylko ją, sposób została ukarana za to, że nie pragnęła naprawić popełnionych błędów dużo wcześniej.
- To moja wina, moich lęków i słabości.- Szepnęła oskarżając samą siebie przed sumieniem, które orzekło już o jej winie.
- To nie prawda.- Stwierdził gładząc swymi dłońmi jej silnie drżące ciało.- Tu nikt nie jest winny.- Dodał po chwili spokojnym, kojącym głosem, który wypełniała wiara w prawdziwość wypowiedzianych słów.
Josephin tak bardzo pragnęła sama w nie uwierzyć i uspokoić, wciąż rzucające w nią kolejnymi oskarżeniami, myśli. Nie potrafiła jednak tego zrobić zwłaszcza, że to jej serce sprzeciwiało się słowom Lukasa. Zawiniła swoim strachem i kłamstwami, które miały wyprzeć z jej życia i zamazać w wspomnieniach istnienie Konstantina. Nie była nawet pewna, czy gdyby nie gazeta to, czy w ogóle kiedykolwiek zdobyłaby się na odwagę by wyjawić prawdę.
- Powinnam była kochać go i być przy nim.- Stwierdziła czując łzy, które coraz obficiej opuszczały jej oczy i, paląc nieprzyjemnie, wciąż kumulowały się w jej wnętrzu.
Siedział w fotelu pochylając głowę nad plikiem kartek, które nieustannie zapełniały się czarnym atramentem. Kolejne litery tworząc słowa i zdania uwalniały go od wszystkich uczuć, które władały jego wnętrzem igrając z otumanionymi zmysłami. Wyrzucał z siebie całe wnętrze, by choć trochę zrozumieć to, co działo się w koło niego, przytłaczając swą intensywnością i namolnością. To, co w jego wnętrzu było tak gwałtowne, bezładne i nieokiełznane, poza nim wydawało się wyciszać i uspokajać. Nabierało odpowiedniego kształtu, doprawione odrobiną poetyczności przerywanej krzykiem buntu i niezgody. Słowa płynęły, a on dzięki temu stawał się coraz bardziej czysty, słodko pusty i obojętny. Wiedział jednak, że gdy jego dłoń się zatrzyma wszystko na nowo zacznie odradzać się w jego wnętrzu, a wtedy on nie będzie umiał sam sobie poradzić. W samotności i bez oderwania od realizmu cały strach i ból będzie silniej uderzał w niego raz za razem, nieustannie.
- Jak się czujesz?- Usłyszał ciche pytanie i spojrzał w stronę drzwi nie starając się nawet przez moment, w jakikolwiek sposób kamuflować wymalowanej na twarzy złości. Doskonale wiedział, że stojący w drzwiach Tom nie da się oszukać i rozpozna targające nim uczucia.
- Co z nią?- Odpowiedział pytaniem i widząc grymas, który natychmiast, wręcz bezwiednie, wymalował się na twarzy brata nie musiał słyszeć już żadnych słów.
- Śpi cały czas, ale to dobrze, bo... bo nie wiem co będzie jak się obudzi.- Stwierdził opadając na łóżko brata, wtulając twarz w czarną kołdrę.
- Tom.- Szepnął cicho klękając przy łóżku.- Jakoś to będzie.- Dodał delikatnie odgarniając z twarzy blondyna niesforne dredy.- Musi jakoś być.- Stwierdził kładąc się obok niego i mocno przytulając, nieprzyjemnie drżące, od ze wszystkich sił hamowanych, łez, ciało bliźniaka.
Wiedział, że jego starszy brat wstydzi się tych drobnych perełek, które potrafią uwolnić od bólu. W końcu zawsze był tym silniejszym i odważniejszym, który chwyta byka za rogi i nie przyznaje się do swojej słabości. On sam też nie lubił płakać i robił to jedynie przy Tomie, który koił go swym milczeniem. Obaj byli tacy sami, jedna dusza w dwóch kawałkach z dodatkiem szczypty różnych przypraw, które rodziły miedzy ich charakterami pewną odmienność. Inność, która dla nich była tylko pozorna, przysłaniająca przed obcymi wspólną głębię, ich wieczny, słodki skarb.
- Będziesz spał dziś ze mną?- Zapytał cichym głosem, który stał się przyjemnie ciepłym wędrującym wprost do ucha Toma szeptem.
- Przecież wiem, że boisz się ciemności.- Zażartował podnosząc głowę i spojrzał na Billa wyraźnie zaczerwienionymi oczami, w których lśniła wdzięczność.
Na twarz bruneta wpłynął blady, ale radosny uśmiech, który rozszerzył się pod wpływem czułego dotyku miękkich ust brata, które musnęły jego policzek.
- Tylko przynieś ze sobą poduszkę, bo nie chce żebyś zapieprzał mi moją.- Stwierdził po chwili z zaczepnym uśmiechem i schował głowę pod kołdrą chcąc uchronić ją przed ciosem Toma.
Namolny wciąż powtarzający się dźwięk telefonicznego dzwonka rozbudził ją z słodkiego snu. Na oślep odnalazła słuchawkę i podniosła ją wciąż nie otwierając oczu.
- Słucham?- Zapytała nie mając pojęcia, kto może dzwonić o tak późnej, a raczej wczesnej porze.
- Wiesz wschodzi właśnie słońce i jest takie słodkie i moje....
- Gaetano, o czym ty mówisz?- Zapytała przerywając mu i usiadła na łóżku spoglądając przez okno, za którym rzeczywiście, pasem soczystej czerwieni jawił się wschód słońca.
- Zawsze wstaje słońce, nawet po najgorszym dniu rodzi się następny, który trzeba zdobyć. Który ty zaczniesz zdobywać już beze mnie.- Dodał, a jego glos nagle się załamał pozostawiając po sobie dziwnie nieprzyjemną cisze.
- Gaetano gdzie jesteś? Zaraz do ciebie przyjadę i, porozmawiamy, dobrze? Powiedz mi tylko gdzie jesteś?- Zalała go falą pytań czując na swych plecach macki przerażenia.
- Wiem, że sobie poradzisz siostrzyczko i mogę zostawić cię z czystym sumieniem, bo to czego ja cię nie nauczyłem poznałaś sama, kosztując różnych uczuć jak soczystych owoców. Pamiętaj tylko, że cię kocham. Cały czas i mimo wszystkiemu pamiętaj o tym, że cię kocham moja maleńka Uschi.- Dodał posyłając do słuchawki całusa, po czym odłożył ją pozostawiając brunetkę z głuchą ciszą.
Nie zastanawiając się nawet przez moment wybrała jego numer z słabnącą nadzieją wyczekując, aż na nowo usłyszy jego głos po drugiej stronie. Niestety odpowiadał jej tylko, wciąż taki sam, nic nie znaczący sygnał, który irytował coraz mocniej. W jej oczach zaszkliły się łzy, którym nie chciała się poddać. Poderwała się z łóżka po raz kolejny wybierając numer, po czym chwyciwszy bluzę i leżące na biurku kluczyki wybiegła z pokoju chcąc jak najszybciej dotrzeć do samochodu. Nie miała pojęcia, dokąd powinna jechać, ale wiedziała, że jeśli po prostu zostanie w pokoju, to nie wybaczy sobie tego do końca życia.
- Co się stało?- Usłyszała pytanie matki, która w odpowiedzi otrzymała tylko trzaśnięcie drzwi rozbrzmiewające w ciszy domu dziwnym echem, wzbudzającym w niej uczucie strachu.
Usiadł na oparciu pomalowanej zieloną farbą ławki ze zdziwieniem spoglądając na tkwiącą w jego dłoniach kopertę. Obrócił ją w palcach odpływając w świat myśli zahipnotyzowany trzema literami. Jego imieniem znaczącym czernią rażącą biel koperty. Już po chwili powoli zaczął ją rozdzierać i wyjąwszy ze środka złożone na pół kartki schował ją do kieszeni, natychmiast tonąc w treści listu. Słów, które wypływając wprost z wnętrza przyjaciela trafiały do jego, coraz mocniej rozgrzanego, serca znacząc się w nim trwałym śladem. Przed jego oczami pojawiały się następne obrazy, niczym klatki z filmu, będącego wspomnieniem ich trwającej od zawsze przyjaźni. Kolejne słowa tworzyły kolejne łzy, które coraz mocniej cisnęły się do jego oczu sprawiając, że litery stawały się rozmazane. Całym jego ciałem zawładnął dreszcz bólu, który uderzał raz za razem, z wzmożoną siłą.
- Już teraz, tak cholernie mi ciebie brakuje i zawsze już tak będzie. Ciebie nikt mi nie zastąpi.- Stwierdził drżącym głosem i, wsunąwszy kartki z powrotem do koperty, otarł z policzka spływającą po nim łzę, starając się zatrzymać w sobie pozostałe.
Nagle dobiegł go głośny radosny śmiech, który wbił się cierniem w serce. Spojrzał w stronę z której ten dobiegał i, widząc dwóch idących luźnym krokiem nastolatków, poczuł jak coś w jego wnętrzu nagle się przełamuje. Zszedł z ławki i ruszył w głąb parku wciskając dłonie coraz głębiej w obszerne kieszenie. Już po chwili nie mogąc się opanować gorzko zapłakał czując, jak każda najmniejsza nawet łza oczyszcza i koi jego zmysły stając się balsamem. Lekarstwem, którego jego dusza jeszcze nigdy nie potrzebował tak bardzo jak teraz, kiedy utracił kogoś, z kim uczył się jak smakuje życie.
Patrzyła na jego bladą twarz nie mogąc uwierzyć, że chłopak na którego patrzy, to wciąż jej brat. Ten, który zawsze bronił ją i uczył jak stawiać kolejne kroki, by nie spaść w przepaść teraz był na samym jej dnie. Tak bardzo nie prawdziwy jakby wycięty z jakiegoś horroru i wklejony do bajki o śpiącej królewnie. Tak bardzo chciałby odegrać rolę księcia i sprawić, ze jego powieki uniosą się na nowo. Niestety, gdy jej usta zetknęły się z jego zimnymi wargami za plecami usłyszała tylko płaczliwy jęk matki. Kobiety, która nie miała pojęcia, kim tak naprawdę był jej syn. O czym marzył i czego pragnął, kogo kochał i dlaczego chciał umrzeć. To wiedziała tylko ona, jako jedyna znając go od początku do końca.
- Kocham cię braciszku.- Szepnęła do niego i uniósłszy bezwładną dłoń wsunęła w nią srebrny wojskowy wisiorek, który oddano jej w szpitalu. Dwie połączone wianuszkiem drobniutkich perełek plakietki, na których zapisał całe swoje życie. To, kim był i to, w co wierzył.- To twoje pudełko zapałek.- Dodała i uśmiechnęła się delikatnie czując się tak, jakby stał tuż obok niej, a nie leżał w czarnej drewnianej trumnie, której wieko już niebawem zatrzaśnie się na wieki.
- Kocham cię siostrzyczko.- Usłyszała w myślach jego głos, czując jak jego ramiona otulają jej ciało sprawiając, że jej uśmiech staje się słodszy i bardziej radosny.
- Jak możesz uśmiechać się żegnając jedynego brata?- Zapytała matka podchodząc do niej i spoglądając karcącym wzrokiem na wciąż widniejący na jej ustach wyraz radości..
- Ty tego nie zrozumiesz.- Odparła jej i odeszła od trumny, by już po chwili poczuć na swych ramionach uścisk opiekuńczych dłoni Konstantina.
Tysiące dziwnych obrazów przemykało przed jej oczami, za każdym razem wymierzając jej silny cios zaciekle raniąc. Całym swoim wnętrzem odczuwała ogromną niczym nie zapełnioną pustkę, która wydawała się pochłaniać ją samą. Nie chciała myśleć ani czuć. Jedyne, czego pragnęła to pozbyć się myśli, która, jak wbity do palca kolec, tkwiła w jej głowie rozrywając wciąż nie godzące się z nią serce. - Konstantin nie żyje.- Powtarzała w podświadomości nie potrafiąc przestać.
Chciała wierzyć, że to tylko koszmar, z którego za moment się obudzi i spojrzy na spokojną, utuloną snem twarz Konstantina. Kiedy już prawie udawało jej się przekonać samą siebie, powieki unosiły się delikatnie niosąc jej bolesne rozczarowanie.
- Dlaczego?- Jęknęła cichym, zachrypniętym głosem siadając na łóżku i chowając twarz w splecionych ramionach.- Dlaczego?- Powtórzyła kiwając się lekko, jakby popadając w amok.
Nagle poczuła na swych ramionach czyjeś ciepłe dłonie i gwałtownie podniosłą głowę spoglądając w jego miodowo-czekoladowe oczy, w których lśniło uczucie strachu i troski. Przylgnęła do niego zaskakując tym niespodziewanym zachowaniem samą siebie. Coraz mocniej jednak pragnęła, by otulił ją swymi ramionami. Potrzebowała jego ciepła i chociaż odrobiny tego, co zabłysło w jego spojrzeniu. Niczym nie wymuszonej troski i czułości dającej poczucie bezpieczeństwa, które wydarto jej zbyt gwałtownie.
- Dziękuję.- Szepnęła cicho czując jego dłonie gładzące jej plecy i mocniej wtuliła się w jego objęcia pragnąc się w nich zatopić.
I jak
Wiem, że mogłoby być dłuższe, ale wydało mi się,
że ta „zagadka” w ostatnim akapicie
będzie najlepszym zakończeniem tej części...
Niecierpliwie czekam na komentarze...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 26-02-2007, 19:21 Temat postu: |
|
|
1?
EDIT:
Przepraszam że abdejtuję się dopiero po dniu, ale niesty z przyczyn niezależnych nie mogłam tego zrobić wczoraj...
Więc jednak umarł. Nie wiem co powiedzieć, ale jak spróbujesz zabić jeszcze jakiegoś bohatera, to licz się z tym że przyjade do ciebie i ci powiem co myślę o zabijaniu bohaterów... GRR<fobia taka mojak koleżanka Sara zabija wszystkich bohaterów swoich opowiadań... ale my nie o tym>.
Zgadka powiadasz... A co jesli ja się mocno domyślam kto to? Nie chcem psuć niespodzianki innym swoją domyślnością, ale uważam że to ten pan którego niespodziewałam się na cmentarzu jest. <ewentualnie jego kserokopia> Przepraszam, musiałam to powiedzieć, bo ja z regóły zadko wykazuję się aż taką domyślnością, więc mam powód do dumy....
Ładnie,
Naprawdę szkoda mi matki Konstantina. Chyba już lepiej byłoby gyby ona nie dowiedziała sie o jego losie, bo w zasadzie on jej nie poznał, a ona ma teraz z tego powodu wyżuty sumienia. nic dobrego dla żadnej ze stron z tego nie wyszło i tyle.
Czekam na rowikłanie zagadki, zarówno tej którą wymodziłaś w tej części jak i tą z poprzedniej <chodzi mi o rehabilitantkę... uparłam sie na nią i już>
Znów się rozpisałam.
Z życzeniami weny
Witja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Czwartek 01-03-2007, 19:13 Temat postu: |
|
|
Ciiiiiiiiii Czytam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Poniedziałek 05-03-2007, 22:37 Temat postu: |
|
|
Witja - jak na razie nie zamierzam nikogo więcej uśmiercać... Ale czy zdania nie zmienię, to nie wiem... Nie powiem ci czy tak, czy nie... Dowiesz się w następnej części, bo i ja nie chcę psuć pozostałym przyszykowanej niespodzianki Chyba jednak nie jest tak, że nikt nie skorzystał na tym, że Josephin dowiedziała się o chorobie Konstantina... To będzie dla niej okrutna, ale bez wątpienia zapamiętana na długo lekcja, która pomoże się od czegoś uwolnić, ale o tym w kolejnych częściach... Ech! Ty i ta rehabilitantka Pożyjemy zobaczymy ...
Dziękuję
Fistashek - dobrze, dalej będę ciiiicho ... Powiem tylko...
Dziękuję
Ech...
Mam nadzieję, że ktoś sobie jeszcze o mnie przypomni
i pozostawi po sobie komentarz...
Nowa część powstaje na razie w głowie,
ale już niebawem siadam do klawiatury ...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Środa 07-03-2007, 14:58 Temat postu: |
|
|
Ojej...
Śliczna część, jak zawsze. Yh...
Przepraszam, że dopiero teraz dotarłam, ale naprawdę mam już dosyć. Zresztą... Wiesz chyba, mówiłam ci
Podobało mi się.
Ale w tej chwili, zaraz po przeczytaniu jakoś nie mogę zebrać myśli...
Za dużo ich. Są rozproszone we wszystkich kierunkach. Jak uda mi się je w ogóle jakoś powiązać, to zeedytuje. Mam nadzieję, że się o to nie obrazisz
Pozdrawiam
;*
Reszta jest milczeniem...
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Czwartek 08-03-2007, 18:40 Temat postu: |
|
|
W końcu przybywam.
Przeczytałam, ale nie mam za bardzo głowy do komantarzy.
Podobało mi się. Jak zwykle masa pięknych uczuć, które tylko Ty potrafisz opisywać w tak magiczny sposób.
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ejkuś
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Dąkąd
|
Wysłany: Poniedziałek 07-05-2007, 20:53 Temat postu: |
|
|
ale jaja... jestem straszna ! nie czytałam... przeczytam wszystko obiecuję...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Poniedziałek 14-05-2007, 20:28 Temat postu: |
|
|
Ja z malutkim ogłoszeniem dotyczącym nowych części...
Może to się wydać głupie
ale chwilowa awaria „obecnego” forum
jest mi trochę na rękę...
Dzięki temu będę mogła przygotować sobie kolejne części,
a gdy tam wszystko zacznie działać
ukazywać je waszym oczętom...
Przez to będziecie mogły czytać coś nowego,
gdy ja będę pochłonięta sesją,
bo w innym przypadku
musiałabym przerwać pracę nad opowiadaniem...
Na kolejne części zapraszam więc na xad.pl,
kiedy tam już wszystko będzie działać...
Teraz znikam by dalej poświęcać się pisaniu...
Mam nadzieję, że wykażecie się cierpliwością,
którą już nie raz wystawiałam na próbę...
Dziękuję wam wszystkim bardzo, bardzo, bardzo mocno...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 18-05-2007, 14:25 Temat postu: |
|
|
Uch.
Nie lubię xadu.
Ale jakoś przeżyje.
Tylko jak sama widziałaś to wiesz... może być kiepsko z komentowaniem.
No cóż, do kiedyś xD
I ten...
Miłej nauki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|