|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
After_Eight
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Środa 27-09-2006, 18:06 Temat postu: |
|
|
Negai tylko nie głupia proszę Nie ty ;D
A co do części..
Jak zawsze podobało mi się ;D
No bo co ja innego mogę powiedzieć?
Gustav czasami mnie wkurza tym że myśli że się nad nim litują, a nie ze chcą mu pomóc. Głupek ;]
Oczywiście opisy jak zwykle cudne.
No to pozdrawiam i czekam na next ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Czwartek 28-09-2006, 17:26 Temat postu: |
|
|
olka_th – kochasz moje porównania i opisy Ależ to miło czytać takie słowa Dobrze, że się błędom nie przyglądasz Szkoda na nie czasu Ach Bill i nóż to się zawsze złe kończy Gustav, to trudny przypadek, ale da się go zrozumieć... Przynajmniej ja go jakoś rozumiem, chociaż rzeczywiście czasami denerwująca z niego istota... A tak w ogóle, to witam nową czytelniczkę (bo chyba cię tu nie widziałam wcześniej)...
Dziękuję
Mod-Negai – co z ciebie za człowiek to nie wiem , ale na pewno nie głupi Wybaczam ci, bo z opóźnieniem, ale jednak jesteś, czytasz i komentujesz Och Dzikusowy fistaszek rzeczywiście coś szykuje i w dodatku się w tym nie ogranicza ... Dlatego mogę obiecać, że będzie się działo Czas i wena bardzo się przydadzą, zwłaszcza, że tego pierwszego może braknąć...
Dziękuję
***_LeNu$Qa_*** – cieszę się, że wróciłaś Wydaje mi się, że Gustav już to zrozumiał i wreszcie zacznie to doceniać... Zwłaszcza, że teraz przyjaciele i ich pomoc będą mu bardzo potrzebni...
Dziękuję
luska – no wiesz, zawsze możesz powiedzieć, że ci się nie podobało i mnie zjechać od stóp do głowy Chociaż wolę, kiedy czytam, że ci się podobało Oj Gustav to taki głuptasek ale już mu przechodzi, powoli, ale jednak „Oczywiście opisy jak zwykle cudne.” – Jak ja lubię czytać takie słowa
Dziękuję
Mam nadzieję, że jakieś komentarze jeszcze się pojawią
Nowa część w głowie już się ułożyła, teraz tylko do Worda, no i na 4um Ale znając mnie, to z pewnością mnie z tym zejdzie... Taki Dzikus ze mnie Mam nadzieje, że cierpliwie poczekacie ...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Czwartek 28-09-2006, 18:52 Temat postu: |
|
|
Och ay, cudo, miooooooodzio i orzeszunio. No poprostu wspaniałe. Ta rozmowa, o ile to można nazwać rozmową z Gustavem, i te zakończenie tego wszytskiego, czyli jednak się nie poddał? Oj to dobrze, baaaardzo dobrze.
Ciesze się i mam ogromnego banana na buzi, że jednak nie zapomniałaś o mnie i mój nick mogłam przeczytać w dedykacji. To miłe z twojej strony. No nic, pozostało mi tylko powiedzieć moje słynne: A teraz teletubisie mówią Pa Pa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 29-09-2006, 6:41 Temat postu: |
|
|
Świetnie! Poprostu cudo... Zastanawiam się co bedzie dalej? No i coś chyba połączy hotelowców i Uschi (wiem raz już u nich była, ale to mnie niesatysfakcjonuje). Skaz ja znam problemy z powtórzeniami.... Heheh. Nikt nie jest idealny, ale do tej cześci nie mam zastrzerzeń.
No to tyle, weny życz ponownie...
Witja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
***_LeNu$Qa_***
Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 29-09-2006, 13:52 Temat postu: |
|
|
Hmmm...
Zrozumiał. Na pewno.
Ja to wiem .
I nie mogę się pozbyć wrażenia, że to oczywiście Twój Wrażliwy Tom będzie największym oparciem dla Gustava.
Niecierpliwie czekam na następny part
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holloway
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z owocowego sadu;)
|
Wysłany: Sobota 30-09-2006, 11:19 Temat postu: |
|
|
Brak czasu, brak czasu, brak czasu...
To właśnie z tego powodu komentuję dopiero teraz
Bardzo przepraszam.
Część doskonała.
Prezentujesz równy, wysoki poziom. Nie masz tz. wzlotów i upadków. Przedstawiasz swoją twórczość wybornie za każdym razem.
Ubierasz Toma w cudowne cechy, których (chyba) nie posiada w realnym świecie. Tworzysz przyjemną dla mnie iluzję. Mimo, że to tylko tekst. Wspaniale bawisz się słowami ( jak np. scena początkowa; śniadanie i skaleczenie Billa). Ukazujesz prawdziwą, trwałą, szczerą przyjaźń między członkami zespołu.
Oby tak dalej.
Mam nadzieję, że przez studia nie zaniedbasz tego opowiadania.
Chociaż nie można mieć wszystkiego...
Nauka jest najważniejsza
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Sobota 30-09-2006, 12:04 Temat postu: |
|
|
Jestem...
...i się poprzyczepiam!
"UKL...A" napisał: |
Mielimy |
No to żeś zawieśniaczyła Nie no, joke. Sądzę, że błąd Worda
"UKL...A" napisał: |
podbiegła od niego i przytuliła się od niego. |
Znów ten Word
Całokształt piękny. Jak zwykle świetnie opisałaś emocje hotelowców podczas kłótni z Gustavem...
A ten Konstanti... Ciekawe co z nim.
No nic, czekam na następną część. Oby była w krótce
Buziaki! ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Sobota 30-09-2006, 14:54 Temat postu: |
|
|
A ja dopiero teraz tutaj?
To niesprawiedliwe mieć cały tydzień zakaz na wchodzenie do internatu
Pomijając wieczory, kiedy Holly pomaga mi z matematyką, ale to już inna historia
Ładnie.
Jak zawsze.
Konstantin jest... narkomanem?
Oby nie, proszę.
Ta scena poranna w kuchni między Billem, a Gustavem była pełna ciepła. Podobała mi się...
Toma pokazałaś z zupełnie innej strony. Tej dobrej. Jest troskliwy, opiekuńczy...
Podoba mi się
I już nie mogę się doczekać nowej części...
Pozdrawiam
Reszta jest milczeniem...
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Sobota 30-09-2006, 18:50 Temat postu: |
|
|
Fistashek – Jednak się nie poddał i spróbuje, ale czy się uda To już inna historia Nie mogłabym o tobie zapomnieć i nie umieścić cię w dedykacji, bo w końcu jest to podziękowanie za to, że czytasz, komentujesz i poświęcasz mi swój czas
Dziękuję
Witja – Dalej, to będzie jeszcze sporo różnych różności Na pewno ich coś połączy, bo i mnie ten jeden raz stanowczo nie satysfakcjonuje Jak to miło, że nie masz zastrzeżeń Och przyda się wena, przyda...
Dziękuję
***_LeNu$Qa_*** – Tom oparciem dla niego będzie na pewno, ale nie tylko on i czy największym Zobaczymy Mój Wrażliwy Tom- i to dużymi literami - ale to fajne
Dziękuję
Holloway – mi się wydaje, że Tom właśnie taki jest... Ma w sobie tą wrażliwość i delikatność, którą obdarza bliskie mu osoby... Tak mi się wydaje i dlatego taki jest u mnie w moim świecie Lubię zabawę słowem i cieszę się, że wychodzi mi to aż tak dobrze Staram się aby opisywana przeze mnie przyjaźń emanowała taką szczerością i prawdziwością Mam nadzieję, że nie zawiodę i, że uda mi się to w jakiś sposób pogodzić, może stanę się „pisarką” weekendową Ale opowiadania na pewno nie porzucę Nie potrafiłabym tego zrobić
Dziękuję
Gaga – pan Word to ma u mnie... Szkoda mówić Naprawdę błędy jak u amatorki no i wiejski polski Ale już to poprawiłam No starałam się, żeby w tej kłótni każdy się ujawnił ze swoim charakterkiem No i bardzo fajnie, że mi się udało trafić z tymi emocjami Co z Konstantinem Już niebawem się dowiesz chociaż zapewne masz już jakiś pomysł Postaram się, by kolejna część była jak najszybciej, ale czy mi się to uda
Dziękuję
Teallin – to rzeczywiście nie sprawiedliwe Wydaje ci się, że Kon jest narkomanem A może to nie tak W poprzednich częściach można znaleźć pewne wskazówki Ale cicho sza Cieszę się, że zarówno ta scena z Billem i Gustavem jak i postać Toma ci się podobają i że udało mi się przekazać troskliwość, opiekuńczość i takie „ciepło” ...
Dziękuję
Teraz zmykam i zabieram się do pracy nad kolejną częścią
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Wtorek 03-10-2006, 23:30 Temat postu: |
|
|
"Jego dłoń spoczęła na policzku dredowłosego i otarła z niego kolejną łzę, po czym obaj mocno przytulili się od siebie. Już po chwili dołączył do nich Bill i Georg, a także David, którego serce wydawało się tańczyć z radości, że on ich nie stracił i, że oni nie stracili siebie. "
Śliczne.
Podziwiam twój talent. Doprawdy wspaniale to napisałaś.
Widziałam, jak Tom przytula się do Gustava.
Byłam tam.
"- Kon już wróciłam!- Zawołała Uschi pojawiając się w drzwiach i zdejmując z nóg mokre buty.- Ale się rozpadało, na szczęście złapało mnie dopiero jak wysiadałam z taksówki, a nie...- Ucichła orientując się ze mówi do pustych ścian, gdyż Kona nigdzie nie ma.
Nagle w jej sercu pojawiło się mocne uczucie strachu, które jej myśli, zamiast zwalczać starały się potęgować. Wyjęła z kieszeni telefon i wybrała jego numer. Usłyszała dźwięk towarzyszący odbieraniu połączenia, a na jej ustach zaczął malować się delikatny uśmiech, który już po chwili zanikł.
- Abonent ma wyłączony telefon lub...- Bezwiednie nacisnęła czerwoną słuchawkę, starając się uspokoić różne koszmarne myśli, które natarczywie ogarniały jej podświadomość.
- Jesteś już.- Usłyszała radosny głos Kona, który wyrwał ją z zamyślenia i nie zastanawiając się ani chwili podbiegła i przytuliła się do niego. Musiała poczuć jego obecność nie chcąc wierzyć głosowi, który mógł być tylko wytworem jej podświadomości.
- Co się stało kochanie, aż tak źle?- Zapytał chcąc się dowiedzieć, co doprowadziło brunetkę do takiego stanu i jakoś temu zaradzić.
- Przytul mnie.- Usłyszał w odpowiedzi, czując jak jej drżące ciało jeszcze mocniej wtula się w jego ramiona.
- Już dobrze kochanie, jestem z tobą.- Powiedział spokojnym głosem i, gładząc jej plecy swymi dłońmi, objął ją mocniej.
- Jesteś cały mokry.- Stwierdziła po kilku minutach.- Zrobię herbatę, a ty zdejmij z siebie te ubrania.- Dodała i już chciała iść do kuchni, kiedy zatrzymał ją i złożył na jej delikatnych i drżących wargach słodki pocałunek, w myślach cały czas szepcząc słowo przepraszam. "
Ten cały fragmetn jest wspaniały.
Słowo przepraszam, idealnie podsumowuję tę część opowiadania.
Jest świetnie.
Uluś, co ja mam Ci powiedzieć?
Że świetne?
Że idealne?
Że wspaniałe?
Kotku, potrafisz. Masz talent.
A ja gratuluję Ci z całego serca.
Pozdrawiam,
~Black.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
_katasza
Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajki.
|
Wysłany: Czwartek 05-10-2006, 21:38 Temat postu: |
|
|
ojj.
mam nadzieje, że wybaczysz mi to,
że nie komentowałam?
ale nie miałam internetu. );
mniejsza.
już jestem.
i znów zachwycam się Twoim dziełem.
jest cudne.!
błędy?
wybaczm.
bo przy takim opowiadaniu to nie zwracam na nie uwagi.
zresztą ... chyba ich nie ma? ((;
pozdrawiam \m/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Środa 11-10-2006, 23:51 Temat postu: |
|
|
olka_th Mod-Negai ***_LeNu$Qa_***
luska Fistashek Witja
Holloway Gaga Teallin
BlackAngel _katasza
BlackAngel – twoje słowa, są tak bardzo miłe...Talent Chyba coś z niego jest we mnie... Czy potrafię Staram się, ale bywa różnie... Tak mnie doceniasz...
Dziękuję
_katasza – wybaczam Zachwycam się, cudowne... Uwielbiam takie komplementy Na błędy nadal nie zwracaj uwagi... Nie ma sensu
Dziękuję
Raz jeszcze dziękuję wam wszystkim,
za komentarze i poświęcony mi czas...
Dziękuję
Wreszcie mam dla was kolejną część...
Najpierw bardzo mocno was przeproszę,
za to, że tak długo na nią czekałyście,
nie miałam czasu, ale to żadne wytłumaczenie...
Wybaczcie...
Przepraszam
Mam nadzieje, że jej długość
chociaż trochę wam to wynagrodzi...
Bo treść... hmm...
Wydaje mi się być słaba,
taka nijaka...
Oceńcie same...
Miłego czytania...
> 7 <
- Tak?- Zapytała podnosząc słuchawkę telefonu, który jak zwykle leżał na podłodze.
- Mam nadzieje, że nasze spotkanie jest nadal aktualne.- Usłyszała w odpowiedzi głos swojej matki i jęknęła w myślach powstrzymując się, by nie wydać z siebie żadnych niepożądanych dźwięków.
- Tak.- Odparła z udawanym entuzjazmem.- Plany się nie zmieniły, będę na pewno.- Dodała, aby do rodzicielki dotarły jej słowa, nie pozostawiając żadnych wątpliwości, które ta miałaby wyjaśnić dzwoniąc po raz kolejny.
- Wiec do zobaczenia.
- Pa.- Pożegnała się i z miną cierpiętnicy ponownie zatopiła swe ciało w pościeli przytulając się do Konstantina, który patrzył na nią rozespanymi oczami.
- Co taka smutna?- Zapytał i delikatnie musnął jej wargi swoimi.
- A szkoda mówić, mam dziś spotkanie z mamą, na które nie chce mi się iść. No, ale muszę, bo inaczej ona poczuje się całkowicie urażona i uzna to za kolejny dowód mojej nieodpowiedzialności.
- Martwi się o ciebie.– Stwierdził gładząc jej plecy.- W końcu zostałaś jej tylko ty.- Dodał spoglądając na jej twarz, która od razu przybrała wyraz smutku i tęsknoty.
- Brakuje mi go.- Powiedziała drżącym głosem i już po chwili pierwsza łza pojawiła się na jej policzku wyznaczając drogę kolejnym.
Konstantin tak bardzo chciał jej powiedzieć, że ją rozumie, że wie, co ona czuje i jakie to trudne. Niestety nie mógł tego zrobić. On nigdy nie miał nikogo, kogo mógłby stracić. Był sam jak palec, a jedyną bliska mu osobą była Uschi.
- Przepraszam.- Szepnęła po chwili dużo spokojniejszym tonem.- Znowu się rozkleiłam.
- Po płaczu najlepiej coś zjeść.- Stwierdził delikatnie ocierając swą dłonią jej policzek- Chodź zrobimy śniadanie.- Dodał i już po chwili kuchnię wypełniał zapach, wręcz namacalnej czułości połączony z aromatem mocnej herbaty i gorących grzanek, na których topiło się już masło.
- Chłopaki ruszcie tyłki, bo w końcu przepadnie nam sala i nici z całej koszykówki.- Zawołał Georg już od kilku minut stojąc w drzwiach z miną całkowicie znudzonego człowieka.
- Już, już.- Usłyszał w odpowiedzi głos Billa, który pojawił się w drzwiach pokoju z ogromnym uśmiechem na twarzy, który delikatnie przygasł.- Myślałem, że czekacie tylko na mnie?- Stwierdził nie ukrywając zaskoczenia.
- Widzisz, chyba po raz pierwszy tak się nie stało, bo twój brat też się gdzieś zawieruszył.
- A Gustav?- Zapytał zrzucając torbę z ramienia na podłogę i wsuwając na głowę czarną, wełnianą czapkę, która jak zwykle znacznie opadła mu na oczy.
- Jest w samochodzie i pewnie już tam usnął.– Stwierdził zielonooki i sam również ruszył w stronę czarnego vana, którego otwarte drzwi wydawały się zapraszać do środka.
- Sorry, że tak długo.- Powiedział Tom wskakując na swoje miejsce, po czym zamknął drzwi.- Nie mogłem znaleźć gumki.- Dodał i wyjąwszy ją z kieszeni zajął się zbieraniem rozsypanych w nieładzie dredów, w coś, co można by nazwać kucykiem.
- Dzień dobry.- Przywitała się Uschi i delikatnie pocałowała mamę w gładki policzek, czując zapach mocny zapach jej pudru i zawsze tych samych perfum, z którymi ta się nie rozstawała.- Co u ciebie? – Zapytała siadając naprzeciw niej i delikatnie się uśmiechając.
- Mów mi lepiej, co u ciebie, jak tam ten twój przyja...
- Konstantin.- Wtrąciła poirytowana faktem, że matka jak zwykle unika jego imienia.
- Widujecie się czasem? Mam nadzieje, że nie zajmuje ci zbyt dużo czasu, w końcu nie ma ku temu żadnych powodów.- Sama odpowiedziała na swoje pytanie nie zwracając najmniejszej uwagi na słowa córki.
- Codziennie, bo jesteśmy ze sobą.- Stwierdziła wiedząc, co usłyszy już za moment.
- Ty chyba żartujesz?
- Aż tak go nie trawisz?- Odparła pytaniem na pytanie, starając się by ton jej głosu nie miał żadnego innego zabarwienia poza nutą słabo, ale jednak wyczuwalnego gniewu.
- Ten chłopak marnuje ci życie, przyssał się do ciebie jak pijawka i ciągnie cię w dół.
- Tylko ten chłopak.- Zaczęła ironizując użyte przez matkę słowa.- Sprawia, że wiem, co to miłość.- Powiedziała akcentując ostatnie słowo.
- Jaka miłość?! Ty chyba powariowałaś!- Stwierdziła podniesionym głosem zwracając na siebie uwagę siedzących nieopodal nich osób, które z wyraźnym zainteresowaniem spoglądały na nie zachowując w tym ostatek dyskrecji.- On cię nie kocha tylko perfidnie wykorzystuje, jak pijawka! Co on ci może dać?! Tylko ból i rozpacz, nic więcej.- Powiedziała z wyraźną i tak bardzo krzywdzącą złością i, patrząc na Uschi, głośno wypuściła powietrze z płuc.
- Wiedziałam, że to nie ma najmniejszego sensu, zawsze jest tak samo, nie rozumiesz mnie i nie chcesz zrozumieć.- Stwierdziła brunetka starając się ze wszystkich sił, aby zachować spokój.- Jeśli ktokolwiek w miłości jest pijawką, to tylko ty. Wysysasz wszystko ze mnie, tak jak i z Gaetana, ale ja nie skończę tak jak on. Zrozum to wreszcie, że z Konstantinem jestem szczęśliwa! Nie zostawię go, bo ty tego chcesz.- Zakończyła i, podniósłszy się z fotela, ruszyła w kierunku drzwi starając się pokazać matce, jak jest jej obojętna.
Jednak, kiedy tylko drzwi kawiarni zamknęły się za nią, z jej oczu popłynęły gorzkie łzy. Nie mogła zrozumieć, dlaczego jej własna matka tak bardzo ją krzywdzi, a przede wszystkim Konstantina, którego ocenia tak niesprawiedliwe. Jakby nie wiedziała jak wspaniałym jest człowiekiem. Już po chwili dotarła do stacji metra i kupiwszy bilet wsiadła do kolejki jadącej w kierunku cmentarza wiedząc, że potrzebuje rozmowy z bratem.
- Musiałeś mi złamać rękę?!- Zapytał spoglądając na bliźniaka z miną zbitego psa, po czym ponownie spuścił swój wzrok na biały gips, który zdobił jego prawy nadgarstek.
- Bill zawsze rzucasz się po tym boisku jak wariat i cud, że to się do tej pory skończyło tylko lekko zniekształconą ręką, a nie głową rozwaloną na kilka części.- Odparł Tom i brunet chcąc nie chcąc musiał przyznać mu rację.- Dawaj ten gips, trochę się nim pobawię.- Dodał i chwyciwszy w dłoń czarnego markera, z bardzo skupioną miną i lekko zmarszczonymi brwiami wziął się do rysowania.
- Nawet nieźle.- Stwierdził Bill spoglądając na kilka, bez wątpienia oryginalnych, trupich czaszek, które wykwitły na bieli opatrunku.- Stylowe!- Dodał po chwili i z ogromnym uśmiechem na ustach wyciągnął się na siedzeniu.
- Dziwni jesteście.- Podsumował jak zwykle Georg, po czym ponownie zajął się szukaniem czegoś w swojej torbie.
- Gdzie dziś balujemy?- Zapytał Gustav przez cały czas uśmiechając się jak jakiś wariat, przekonany, że nawet gdyby zależało od tego jego życie, to za nic nie potrafiłby nadać swej twarzy poważnego wyrazu. Chyba po raz pierwszy od wypadku czuł się tak, jakby nie był na wózku i jakby sam wypadek w ogóle nie miał miejsca. Dziś dla niego wszystko wyglądało po staremu. Gra w kosza, była dla całej ich czwórki, a czasem i piątki, pewnego rodzaju rytuałem, w czasie którego pozbywali się całej złości, jaka się w nich gromadziła, dokładnie tak jak i dzisiaj. Jedynym, czego brakowało teraz do dopełnienia owego rytuału była tylko świetna impreza i kobieta, z którą można by spędzić cudowną noc.
- W Fenixie?.- Stwierdził Bill pytającym tonem i spojrzał na pozostałych, którzy wydawali się być obecni tylko ciałem, wypuszczając myśli w jakiś inny wymiar.
- Po ostatniej imprezie, to nie mamy tam chyba zbyt łatwego wstępu.- Powiedział Tom i zarówno na jego ustach, jak i pozostałych, pojawiły się radosne uśmiechy.- Co prawda, gdyby zależało to od kobiet, to...
- Nie chciałyby nas wypuścić.- Zakończył za niego Georg, przypominając sobie wyraz zadowolenia, który malował się na twarzy całkiem ładnej brunetki, którą opuścił chwile po przebudzeniu, nie pozostawiając jej złudnej nadziei na to, że mają szansę na kontynuacje owej znajomości. Chociaż z drugiej strony gdyby nadarzyła się taka okazja, to może znowu zająłby się ową pięknością i nie pozwolił jej spokojnie zasnąć.
- No to może Black Hole?- Zapytał Gustav przechodząc do numeru dwa na ich liście „klubów doskonałych”, który powoli wydała się piąć na pozycję pierwszą.
- Dzwonię do Davida.- Stwierdził Bill widząc wyraz błogości na twarzach pozostałych, którzy tak jak i on bardzo lubili zdolność owej czarnej dziury do wciągania naprawdę ciekawego towarzystwa, zwłaszcza płci przeciwnej.
- Chce wiedzieć, czego się mam spodziewać. Kolejna chemia, czy tym razem w grę wchodzi przede wszystkim przeszczep? Muszę to wiedzieć!- Powiedział wyraźnie naciskając na ostatnie słowa i spoglądając na doktora ze złością w oczach, nie mogąc znieść tego owijania w bawełnę.
- Gdyby wyniki były niezbyt dobre, to prawdopodobnie zdecydowalibyśmy się na chemię, no i oczywiście nadal starali się o przeszczep, tak jak do tej pory. Na razie jednak nie chcę niczego prorokować. Jutro będą wyniki wszystkich badań i wtedy będę miał pewność, co do dalszych działań, jeśli takie będą konieczne. – Powiedział i sięgnął do szuflady po bloczek recept.- Na bóle głowy, jak zwykle dostaniesz morfinę, ale pamiętaj Konstantin, ratuj się nią tylko w ostateczności. Jak wiesz, ona bardzo łatwo uzależnia, no i pod żadnym pozorem...
- Wiem, po morfinie żadnego alkoholu.- Stwierdził i uśmiechnął się delikatnie, jakby radośnie.
- Tu masz receptę, ale pamiętaj...
- Nie pierwszy raz będę się szprycował morfiną. Proszę się nie martwić.- Przerwał lekarzowi i odebrawszy ją podniósł się z krzesła, po czym ruszył do drzwi.- Będę czekać na telefon.- Dodał stając już w otwartych drzwiach.
- Z pewnością zadzwonię.- Odparł i uśmiechnął się blado, po raz kolejny nie mogąc zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie skazywani są na tak trudną i, już na wstępie, praktycznie przegraną walkę.
- Gdzie jesteś?- Zapytała starając się by jej głos brzmiał radośnie, co raczej jej się nie udało.
- W drodze do ciebie.- Odparł nie chcąc kłamać jej na temat tego, gdzie był.- Jak tam spotkanie z mamą?- Zapytał zmieniając temat, co wydało mu się najbezpieczniejszym rozwiązaniem.
- Jak zwykle.- Stwierdziła po raz kolejny starając się zahamować łzy, które gromadziły się w kącikach jej oczu.- Kiedy będziesz?
- Tak się stęskniłaś?- Odpowiedział pytaniem na pytanie śmiejąc się do słuchawki.
- Nie da się ukryć, że strasznie.- Odparła lekko przygryzając dolną wargę i czując jak ogarnia ja przyjemne podniecenie, wywołane rodzącą się w jej głowie myślą, którą zamierzała zrealizować.
- Będę za trzydzieści pięć schodów, o ile tyle jest do naszego mieszkania.- Stwierdził i rozłączył się.
Uschi szybko weszła do łazienki i odkręciła gorącą wodę, która na szczęście dosyć szybko zaczęła napełniać wannę. Wlała olejki relaksujące i płyn do kąpieli, który stopniowo przemieniał się w cudowną i pięknie pachnącą pianę. Rozczesała włosy, po czym zdjęła z siebie ubranie rozrzucając je od drzwi wejściowych, aż po te prowadzące do łazienki, na których klamce zawiesiła swój biustonosz. Słysząc dźwięk towarzyszący przekręcaniu klamki usiadła na wannie w skąpych koronkowych majteczkach pozwalając włosom w uroczym nieładzie opaść na plecy i ramiona. Słysząc jego słodki śmiech odpowiedziała mu ty samym, delikatnie przygryzając dolną wargę, gdy ten, w samych tylko bokserkach, pojawił się w drzwiach.
- Dzięki- Powiedział Gustav i uśmiechnął się do ochroniarza, który jak zwykle pomógł mu wyjechać wózkiem z samochodu.
- Nie ma sprawy.- Odparł mu z takim samym uśmiechem, po czym ruszył ku wejściu, jak zwykle pozostawiając tyły swemu partnerowi, który podążał jakieś dwa kroki za zespołem i managerem.
- No to ruszamy na podbój serc niewieścich.- Ogłosił Bill uśmiechając się od ucha do ucha i dziarskim krokiem podążając ku drzwiom.
- Szczyt chamstwa.- Szepnął Tom, kiedy wszyscy zatrzymali się u szczytu stromych schodów.
- W Fenixie mają dokładnie takie same.- Stwierdził Gustav i pewnym ruchem przechylił wózek do tyłu, po czym, przy asekuracji ochroniarza, zjechał na dół pokonując kolejne stopnie z zadziwiającą zwinnością.
Kilkanaście sekund później znaleźli się przy barze, by popijając pierwszego drinka zlokalizować jakąś wolną lożę i dokonać rozpoznania towarzystwa, od czego zależała zabawa przez resztę wieczoru.
- Zabieram cię do Black Hole na niezapomniany wieczór w moim cudownym towarzystwie.- Powiedział Konstantin owijając ją ręcznikiem i delikatnie całując jej usta, pozostawiając na nich słodki smak czułości.
- Skromny jak zwykle.- Stwierdziła uśmiechając się radośnie.- Ale tym razem nie mogę nie przyznać ci racji.- Dodała i delikatnie musnęła jego wargi sprawiając, że całe jego ciało ogarnęły przyjemne dreszcze, po czym ruszyła w kierunku szafy. Chcąc jeszcze bardziej podrażnić zmysły bruneta odrzuciła na łóżko puszysty materiał otulający jej ciało i spojrzała na niego uśmiechając się przy tym zaczepnie, by już po chwili oddać się poszukiwaniu ubrań, które nie zdradzając jej stylu podkreśliłyby seksowną figurę.
I jak
Mam nadzieje, że was nie zawiodłam
i, że wybaczycie mi straszliwą „dialogowość”
tej części...
Przepraszam za błedy, bo zapewne było ich tu sporo...
jak możecie, to przymknijcie oko
Niecierpliwe czekam na wasze opinie ...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
P.S. Proces twórczy trwa ...
Długopis, papier i tramwaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Witja
Dołączył: 13 Lip 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 12-10-2006, 6:17 Temat postu: |
|
|
Juhu! 1?
Wprost genialnie... Cekałam czekałam i sę doczekałąm i chyba jak to już mam w zwyczaju jestem pod wielkim wrażeniem. O cholera, Bidonek nasza biedna sierotka złamał sobie rękę... Nie szokda mi go, może dlatego że na sportowy cud to on się nie nadaje...
Ile trzeba bedzie zekać na rozwój sytuacji? <robi psią mordkę... oby szybko> mam nadzieje, że niedługo gdyż wydaje mi się... <włącza tryb kryminalistyczny> iż na tej imprezie nasi bohaterowie zupełnie przypadkiem się spotkają. Ciekawa jestem czym to zaowocuję... hmmm.
Czekam na ciag dalszy, zastrzeżenień brak, dziękuj za uwagę życzę weny.
Witja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Czwartek 12-10-2006, 8:11 Temat postu: |
|
|
Uluś, świetna część.
Chyba najlepsza, ze wszystkich.
Cudowny styl, no jedno powtórzenie.
Ale i tak było wspaniale.
Hm, powiedz mi -> jakiego raka ma Konstantin? Płuc, mózgu, przełyku?
Hę?
~Black.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
***_LeNu$Qa_***
Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 12-10-2006, 14:03 Temat postu: |
|
|
Kochanie.
A więc...
Och, cudowna część. Jak zwykle rozpływam się przed monitorem i sama się sobie dziwię, że jeszcze nie jestem czerowoną miazgą, w której pływają mrugające z rozmarzeniem gałki oczne (wiem, obrzydliwa jestem ).
Kurczak mać, a ja tu się napaliłam, że coś wyniknie z tej rozmowy Gustava...
No, ale trudno.
Wydaje mi się, że nasz Gustek powoli akceptuje to, co się stało. Hmmm... Może.
Ale ta wizyta Uschi w Black Hole coś wydaje się podejrzana... . Przecież tam będzie Gustav, no i... Aj, wiesz... Mam nadzieję, że się spotkają.
Ale jakiego raka ma Konstantin? Bo jakiegoś na pewno ma.
Ja tu umieram z ciekawości, słońce!
Pozdro,
~*Len ~
[EDIT]
Zapomniałabym...
Dodam jeszcze tylko, że ten part był dla mnie takim wytchnieniem po szkolnych torturach. Odetchnęłam troszkę, moje serducho roztopiło się z zachwytu... A ja nie jestem już zmęczona:).
Dziękuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fistashek
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z worka uczuć...
|
Wysłany: Czwartek 12-10-2006, 17:53 Temat postu: |
|
|
zaklepuje miejsce Przeczytam jutro, bo teraz spadam uczyc sie na sprawdzian z biologi, pozdrawiam papa;*;*
EDIT
O w morde, No kurna no... Kur*aaaaaa, ja już nie moge... nie wytrzymuje, nie dość ze dzisiaj piątek 13 i dostałam dwie 3 w szkole, to w dodatku ty musiałaś zakonczyć w takim momencie... No walnął by to kogut w morde jeża <powiedzonko mojej baby z fizyki> Jezuuu, no podobało mi sie, jest już po 21, a w tygodniu to ja już o tej śpie <są to efekty tego, ze o 6 rano mam trening, na drugim końcu mojego miasta, co wiąrze się z szybki wstawaniem> więc teraz, to ja już zbytnio racjonalnie nie rozumuje i nie kontaktuje ze światem... No ale pomijając fakt, ze juz prawie zasypiam przed monitorem, to choooolernie mi się podobało, no bo jak by to mogło by być inaczej? taka wyśmienita cześć, polana bitą śmietaną z wisieńką na góze <już mi odbija> poprostu smacznie mi sie to wszystko czytało, dla moich głodnych i spragnionych oczu... no poprostu zajebicho... Dziękuje za wsyłuchanie... znaczy za przeczytanie mojej wyczerpującej wypowiedzi... dziękować za dedykejszyn for me... A teraz jak zwykle Teletubisie mówią Pa Pa;*;*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fistashek dnia Piątek 13-10-2006, 20:35, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holloway
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z owocowego sadu;)
|
Wysłany: Piątek 13-10-2006, 14:51 Temat postu: |
|
|
Podziwiam Cię.
Za wszystko.
Za to, że potrafisz tak wspaniale manewrować czasem, aby jednocześnie pisać i uczęszczać na wykłady.
Ja bym tak nie umiała.
Świadczy to tylko i wyłącznie o Twoim dużym zaangażowaniu w sprawy, które wcześniej zaczęłaś i postanowiłaś doprowadzić do końca.
Nie ważne przy jakiej piosence czytam. Poważnej, wesołej, skocznej, smutnej...Nie ważne czy jem, czy piję świeżą kawę. Zawsze raczysz mnie doskonałą częścią. Może nawet padać deszcz, a ja uśmiechnę się widząc edycję tego opowiadania.
Bill złamał rękę...Hmmm... Wiem jak to jest, bo sama miałam dwa razy kończynę w gipsie. Jedyny pocieszający fakt, to ubezpieczenie^^ Nie, żartuję.
Masz ogromny potencjał.
Cieszę się, że go wykorzystujesz.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Piątek 13-10-2006, 19:34 Temat postu: |
|
|
O autorko droga ma! xD
Dziękuję za powiadomienie o nowej części, bo ja sama to... ehhh szkoda gadać.
Palców nie starczy by policzyć, ile dni zajęłoby mi dotarcie tutaj właśnym tempem...
Dobra, ale do rzeczy, bo o pierdołach gadam jak zwykle.
Robi mi się jasno. Tak jakoś. Czuję jakbym była na wzburzonym morzu, ale była pewna, że zaraz sztorm się skończy.
Muszę czytać dalej, by się dowiedzieć, czy odczucia słuszne.
Niech wena będzie z Tobą.
Negai
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Piątek 13-10-2006, 20:10 Temat postu: |
|
|
Ładnie...
Miałam łzy w oczach.
Wiesz czemu?
Bo pięknie przedstawiasz miłość.
Jako cudowne uczucie, mogące pokonać każdą bariere.
W rzeczywistości jest inaczej...
Podobało mi się. Bardzo.
B A R D Z O[/b]
Muszę się powtarzać?
. . .
Więc to morfina. Na ból głowy... To ją podaje się narkomaną podczas detoksu, prawda?
No nic.
Odchodzę w cieniu...
Całuję
[u]Reszta jest milczeniem...
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rosenrot
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 944
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: z Utopii
|
Wysłany: Sobota 14-10-2006, 10:21 Temat postu: |
|
|
"UKL...A" napisał: |
- Musiałeś mi złamać rękę?!- Zapytał spoglądając na bliźniaka z miną zbitego psa, po czym ponownie spuścił swój wzrok na biały gips, który zdobił jego prawy nadgarstek.
- Bill zawsze rzucasz się po tym boisku jak wariat i cud, że to się do tej pory skończyło tylko lekko zniekształconą ręką, a nie głową rozwaloną na kilka części.- Odparł Tom i brunet chcąc nie chcąc musiał przyznać mu rację.- Dawaj ten gips, trochę się nim pobawię.- Dodał i chwyciwszy w dłoń czarnego markera, z bardzo skupioną miną i lekko zmarszczonymi brwiami wziął się do rysowania.
- Nawet nieźle.- Stwierdził Bill spoglądając na kilka, bez wątpienia oryginalnych, trupich czaszek, które wykwitły na bieli opatrunku.- Stylowe! |
Jak ja uwielbiam Twoich bliźniaków!!
Są świetni. Przez Twoje opowiadanie zaczynam lubić Billa, ach... on ma krótkie włosy
Pomysł Ushi z tą kapielą był świetny. Hehe, wypróbuję go na M
Cała część świetna, wszystko mi się podoba. Dialogi jak zwykle idealne, opisy uczuć... Mraaauuu... Cuuudeńko.
Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na NEW!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olka_th
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z butelki
|
Wysłany: Sobota 14-10-2006, 12:27 Temat postu: |
|
|
Wczesniej pierwsza, teraz ostatnia...
Za te dialogi i tak malo opisow, powinnas kopa w d*** dostac Dobra, przebaczam Ci i zadaje pokote! W nastepnej czesci ma byc wiecej opisow^^
Na bledy przymknelam moje blekitne oko Taaaaa, założylam gogle
A ten Bill kaleka, reke zlamal <ryp o biurko> Chcialabym zobaczyc ta scene jak Tom maluje na gipsie, chociarz opisalas to bardzo realistycznie
Buziaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Sobota 14-10-2006, 16:46 Temat postu: |
|
|
Witja – no nie da się ukryć, że Bill sportowym cudem nie jest... W tym opowiadaniu jeszcze, w dodatku roztrzepany świrus z niego, więc już w ogóle Na rozwój sytuacji chyba nie zbyt długo, chociaż to pojecie względne W parcie następnym wiele się wyjaśni... Wena bardzo mi się przyda, jej nigdy za wiele...
Dziękuję
BlackAngel – najlepsza część Mi się wydaje jakaś taka nijaka... Jestem z niej zadowolona, ale chyba nie do końca Nie powiem ci Dowiesz się już niebawem...Cierpliwości
Dziękuję
***_LeNu$Qa_*** – mi tam te gałki oczne pasują, lubię takie okropności Z rozmowy Gustava rzeczywiście coś wyniknie... No i no i... Miej nadzieje, miej Z tą śmiercią z ciekawości, to się trochę wstrzymaj Wszystkiego się dowiesz... Cierpliwości
Dziękuję
Fistashek – wyśmienita część Zaskakują mnie te słowa, nie spodziewałam się ich... tą wisienką i śmietaną nasunęłaś mi pewien pomysł Wykorzystamy go na pewno dedykacja dla ciebie, to rzecz oczywista Nie masz za co dziękować To ja...
Dziękuję
Holloway – rzeczywiście, jak coś zacznę, to staram się to zakończyć... Na pisanie nie miałabym zbyt wiele czasu, ale od czego są tramwaje i autobusy W nich powstała część siódma i zapewne powstaną kolejne Cieszę się, że czytanie moich słów sprawia ci przyjemność Staram się wykorzystywać go jak najlepiej, chociaż nie zawsze mi to wychodzi
Dziękuję
Mod-Negai – wiem, co to brak czasu, zwłaszcza teraz i sama na forum jestem... Szkoda gadać Obawiam się, że sztorm nie ucichnie zbyt szybko... Sama nie wiem jak to będzie... Czas pokaże, bo to on tworzy i unicestwia...
Dziękuję
Teallin – miłość pokonuje bariery i jest wieczna, jeśli tylko jest prawdziwa... Tak, to morfina, ale szczerze ci powiem, że nie wiem, czy to ją się podaje narkomanom... Chociaż wątpię w to, ponieważ ona sama jest jak narkotyk... Nie wiem...
Gaga – ach te moje bliźniaki Ja też ich uwielbiam Musiałam Billowi obciąć włosy, bo jak ma krótkie, to mi się lepiej o nim pisze Wiem jestem Dzikus, ale to nic Mrauuu A mi się wydawało, że nie ta część nie jest zbyt dobra Ja to jednak jestem Dzikus, nie ma wątpliwości
olka_th - mam nadzieje, że nie ostatnia ... Postaram się o dużo opisów, chociaż one same się tam pojawia, bez moich starań... Ta część jakoś musiała być taka „dialogowa”, ale obiecuję poprawę Bill świr, szaleniec i roztrzepany wariat... Nie kaleka Graffiti na gipsie w wykonaniu Toma, z pewnością było by „stylowe” Starałam się, aby było realistycznie...
Dziękuję
Nawet z odpowiedziami mnie schodzi... Źle ze mną
Idę pracować nad częścią kolejną, bo wena nie opuszcza, więc trzeba wykorzystać ten fakt
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Piątek 20-10-2006, 20:39, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
_katasza
Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 310
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajki.
|
Wysłany: Niedziela 15-10-2006, 8:39 Temat postu: |
|
|
bóm.! *;
oh, kurczęę.
wstałam rano, patrzę za okno - szaro i ponuro.
mf, wchodzę na forum.
jest.! nowa część.!
[wybacz, że teraz komentuję.]
na błędy przymykam oko.
jak zawsze. *;
ah, i wreszcie zaczyna być ... hm .... `interesująco`.
pod względem Gustava i Uschi.
mmfff.!
czekam na daaaleej.
kocham, normalnie kocham.! ;*
pozdrawiam. \m/
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 22:47 Temat postu: |
|
|
Witja BlackAngel ***_LeNu$Qa_***
Fistashek Holloway Mod-Negai
Teallin Gaga olka_th
_katasza
_katasza – robi się interesująco i będzie jeszcze bardziej Już moja Dzikusowa głowa o to zadba Mogę ci to obiecać Kochasz Ale to miłe ...
Dziękuję
Przepraszam, że tak długo czekałyście ...
Dziękuję za to, że jeszcze mi wytrzymujecie ...
Mam nadzieję, że choć trochę wam to wynagrodzę
treścią kolejnej części...
Nie będę już dłużej smęcić...
Miłego czytania...
> 8 <
Może była naiwna i głupia, ale kiedy zobaczyła, jak siedzi całkiem sam, nie mogła nie spróbować. W końcu i tak nie miała już nic do stracenia, a jedyne, co mogło ją spotkać, to kolejne upokorzenie, a na nie już się uodporniła.
- Cześć.- Powiedziała delikatnie się uśmiechając.- Można się przysiąść?- Zapytała czując jak na jej twarzy pojawia się rumieniec, który może zepsuć cały efekt.- Musisz go opanować.- Nakazała sobie w myślach starając się stworzyć obraz czegoś zimnego.
- Siadaj.- Odparł obdarzając ją podobnym uśmiechem i odsunął się, aby mogła usiąść na obitej czarną skórą sofie.
- Nie wiem czy mnie pamiętasz, ale...
- Jesteś Uschi.- Przerwał jej, czując jak jego policzki przybierają kolor dojrzałych malin.- Strasznym byłem wtedy chamem?- Zapytał spoglądając na nią oczami, w których wciąż widoczne były uczucia, które tak ją przeraził przy ich pierwszym spotkaniu. Teraz jednak było w nich coś jeszcze coś, co można by nazwać radością i nadzieją, która mimo, że wciąż bardzo słaba, to jednak była w nich obecna.
- Miły nie byłeś.- Odpowiedziała czując jak mimo wszelkich starań jej brwi delikatnie się marszczą, nadając jej twarzy dziwnego, wręcz zabawnego wyrazu naburmuszenia.
- Wybaczysz mi?- Pytanie blondyna wyrwało ją z zamyślenia, które powoli zaczynało ją ogarniać.
- Jak mi obiecasz, że mnie już tak nie olejesz.- Odparła stawiając sobie w myślach duży plus, za tak zwinne przejście do ataku. Coraz bardziej pewna, że jej spotkania z Maxem nie poszły na marne i jednak czegoś ją nauczyły.
- Obiecuje.- Odparł patrząc jej prosto w oczy i uśmiechnął się delikatnie, jakby radośnie. Wydawało mu się to głupie, może nawet idiotyczne i nie do końca zrozumiałe, ale miał ogromną ochotę z nią porozmawiać. Tak po prostu, bez żadnych obaw powiedzieć jej o wszystkim tym, co tak bardzo go gnębi, z czym sobie nie radzi i móc tak szczerze przyznać się do tego, że nie wie jak dalej żyć. Po ich pierwszym spotkaniu nie dawała mu spokoju myśl, że właśnie stracił kogoś, przed kim łatwo było mu się otworzyć. Ona poznałaby go takiego, jakim był teraz i nie tęskniła za Gustavem sprzed wypadku. W tej chwili los dawał mu drugą szansę i tej nie zamierzał zmarnować. Chciał pozwolić jej na to, aby go poznała i sam, choć trochę zbliżyć się do niej.
- Czego się napijesz?- Zapytał gestem ręki przywołując kelnera, który nieustannie krążył między siedzącymi, starając się zasłużyć na jak najwyższe napiwki.
- Cosmo.- Odparła już teraz zastanawiając się nad tym, jak podziękuje Maxowi za to, że z taką zawziętością wbijał jej do głowy te wszystkie hasła, o pozytywnym myśleniu i uporze, z jakim powinna iść przed siebie.
Z każdą kolejną sekundą rozmowy, czuła jak ogarnia ją coraz silniejszy spokój i przeczucie, że tym razem uda jej się przejść z Gustavem tych kilka, tak bardzo potrzebnych mu kroków.
- Nie mam pojęcia, jak jej o tym powiedzieć.- Stwierdził, po raz kolejny spoglądając na przyjaciela z coraz większym smutkiem w oczach, które wyrażały tylko część tego, co Konstantin czuł w swoim wnętrzu.
- Nie rób żadnych dziwnych podchodów, tylko powiedz jej, że byłeś na badaniach i czekasz na wyniki.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale!- Przerwał mu Lee gromiąc go wzrokiem.- Myślisz, że jak jej teraz nie powiesz, to oszczędzisz jej strachu? A może ty w ogóle nie zamierzasz jej o niczym mówić, jeśli okaże się, że wyniki są w porządku?
Konastantin spuścił wzrok zatrzymując go na swoim drinku i wzruszył ramionami. Wolałby nie wiedzieć, co tak naprawdę powinien zrobić i czy w ogóle musi robić cokolwiek. Cały czas zastanawiał się, czy nie lepiej po prostu zapomnieć o wszystkim, nie odbierać badań i cieszyć się życiem, które przecież i tak się kiedyś skończy.
- Kiedy powiesz jej to teraz, ona będzie mogła obudzić w sobie nadzieję i...
- Będzie silniejsza, kiedy okaże się, że czeka mnie kolejna chemia.- Zakończył Konstantin, od początku wiedząc, że tak powinien zrobić. Liczył jednak na to, że Lee uzna ten pomysł za głupi i mu go odradzi, używając nawet głupich argumentów.
- Nalej mi jeszcze.- Poprosił podsuwając szatynowi kieliszek, którego zawartość wciąż jeszcze czuł w swym przełyku.
- Ten był ostatni.- Odparł mu Lee i, zostawiając go na moment samego, ruszył w kierunku dwóch blondynek, które bez wątpienia zamówią drogie drinki i zostawią bardzo wysokie napiwki. Zwłaszcza, jeśli szatynowi uda się oczarować je swoim zielonym spojrzeniem i niebanalnymi tekstami, w czym od zawsze uchodził za niekwestionowanego mistrza.
- Gdzie jesteś Uschi?- Zapytał w myślach, chcąc przytulić się do jej, zawsze ciepłego ciała, poczuć czuły dotyk jej dłoni i powiedzieć jej o wszystkim.
Z zamyślenia wyrwał go złożony na policzku, delikatny dotyk warg, które bez wątpienia należały do brunetki. Kąciki jego ust uniosły się ku górze, w szczerym, jednak dziwnie bladym uśmiechu. Zanim jednak zdążyła zapytać, czy coś się stało, poczuła dotyk jego ust, który przerodził się w namiętny pocałunek łącząc ich języki w miłosnym splocie.
- Wybacz mi, że cię tak tu zostawiłam.- Szepnęła mu do uch, w cudowny sposób drażniąc je ciepłem oddechu.
- Teraz będziesz tylko moja.- Odparł i zaczepnie przygryzł jej dolną wargę, po czym chwyciwszy mocno jej dłoń ruszył w kierunku wyjścia.
W myślach cały czas na nowo odtwarzał przebieg rozmowy z Uschi, każdy jej uśmiech, gest i spojrzenia, jakimi go obdarzała. Zachwycało go to, w jakim skupieniu go słuchała i jak bardzo przeżywała to, o czym mówiła sama, tak jakby mówiąc o tym raz jeszcze stawała się częścią owej historii. W jej oczach błyszczało tak wiele różnych emocji, były ciepłe i tak bardzo radosne, wolne. Zazdrościł jej tego ale czuł, że i on jest w stanie przywrócić sobie siebie samego, że jednak nie wszystko jest stracone. Nie mógł się już doczekać ich kolejnego spotkania, następnej rozmowy i kolejnych uśmiechów, które wręcz spijał z jej ust, delektując się nimi. Z zmyślenia wyrwał go przytłumiony sygnał telefonu.
- Jutro masz testy!- Krzyknął do słuchawki, gdy tylko usłyszał dźwięk odebranego połączenia.
- Żartujesz?- Zapytał Gustav nie dowierzając słowom przyjaciela.
- W żadnym wypadku.- Odparł Tom cały czas z marnym skutkiem starając się opanować radość, która przepełniała całe jego wnętrze.- Wracam, a tu wiadomość na sekretarce.- Zaczął relację z rozbrajającą i tak typową dla niego euforią.- Słucham i aż na podłodze z wrażenia usiadłem. Zwolnił się termin i uznali, że wsadzą tam ciebie, bo jesteś najbardziej obiecujący.- Zakończył Tom zachłystując się zbyt szybko zaczerpniętym powietrzem, które zawirowało w jego płucach.
- Musze sam tego posłuchać.- Stwierdził Gustav z ekscytacją.- Zaraz tam będę.- Dodał nie mogąc i nie chcąc opanować ogromnego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy.
- Czekam na ciebie.- Odparł Tom i czując wzbierającą w nim, kolejną falę radości rozłączył się. Po czym skacząc po całym pokoju wydawał z siebie dziwne dźwięki euforii, która nawet w najmniejszym stopniu nie oddawał jego radości.
-Uschi.- Szepnął odgarniając z jej twarzy niefrasobliwe kosmyki włosów, które wysmyknęły się spod drżących palców i powróciły na czoło.
- Tak?- Zapytała cichym głosem delikatnie unosząc głowę z jego klatki piersiowej.
- Byłem dzisiaj na badaniach, jutro rano będę miał wyniki, ale czuje, że nie będą one...
- Nie mów nic więcej.- Stwierdziła cichym ledwo słyszalnym głosem, starając się za wszelką cenę zdusić w sobie łzy, które wbrew wszystkiemu usiłowały opuścić jej oczy.
- Zrozumiem, jeśli będziesz chciała odejść ode mnie.- Mówił dalej jednak jego głos stawał się coraz bardziej niewyraźny i drżący.- Jeśli okaże się, że to nawrót, to tym razem chemia może mi już nie pomóc, a na przeszczep szpiku nie mam zbyt wielkich szans i...
- Nie zostawię cię!- Krzyknęła, gwałtownie odrywając się od niego i, podpierając na drżących dłoniach, spojrzała w jego czarne oczy widząc w nich przerażenie i ból.- Kocham cię i nigdy nie zostawię.- Powtórzyła czując, jak dwie nieposłuszne łzy opuszczają jej oczy prowadząc za sobą kolejne, wierne towarzyszki.- Wszystko będzie dobrze, rozumiesz. Musi być.- Stwierdziła i zakryła twarz dłońmi, chcąc ukryć kolejne łzy, których jak zwykle tak bardzo się wstydziła.
Konstantin objął ją mocno i wtulił swoją twarz w jej włosy chcąc czuć ciepło bijace od brunetki i wręcz zachłysnąć się, tak cudownym zapachem jej skóry. - Nie mogę teraz umrzeć.- Stwierdził w myślach, czując jak jej łzy spływają po jego umięśnionym ramieniu „wypalając” niezatarty ślad.- Nie teraz, kiedy wreszcie zrozumiałem jak bardzo ją kocham.
- Boże nie odbieraj mi go.- Błagała w myślach nie mogąc uwierzyć w to, że już jutro może zacząć go bezpowrotnie tracić.- Czy nie wystarczy ci Gaetan? Czy musisz odbierać mi wszystkich tych, których kocham? Czy chcesz, abym zaczęła cię nienawidzić?– Krzyczała w myślach czując, że z każdą minutą staje coraz bliżej granicy, za którą nie ma nic poza rozpaczą.
- Co się dzieje mała?- Zapytał, spoglądając na siostrę, której twarz od samego rana nie rozjaśnił nawet najdelikatniejszy uśmiech.
- Co jeśli Boga nie ma?– Odparła pytaniem na pytanie odwracając twarz i patrząc na niego z wręcz przerażającą powagą.- Co jeśli tam jest tylko ciemność, i samotność?
- Nie wiem, ale jeśli było by tam tak strasznie to, po co ludzie, tak bardzo staraliby się tam dostać?- Zapytał wiedząc, że choćby stawał na rzęsach to i tak nie przekona Uschi do tego, że nie warto się tym teraz martwić.
- Ludzie są naiwni.- Stwierdziła z tą samą, niezachwianą powagą.
- Ludzie chcą mieć opiekuna, chcą wierzyć w jego moc i władzę i...
- A ty wierzysz w Niego?- Zapytała, a w jej oczach pojawiła się, dobrze mu znana czujność, która bez problemu potrafiła wykryć każde, nawet najdrobniejsze kłamstwo.
- Ja wciąż jestem naiwny.- Odparł i uśmiechnął się delikatnie.- A z tobą jak jest? Wierzysz w Boga?
No i jak
Podobało się
Starym zwyczajem proszę o komentarze
i przepraszam za błędy, z nadzieją,
że nie było ich tak strasznie dużo...
Przyznam się, że nie miałam czasu na to,
by dokłądnie sprawdzić je w tej części...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for all of you
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez "UKL...A" dnia Poniedziałek 23-10-2006, 20:56, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holloway
Dołączył: 15 Mar 2006
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z owocowego sadu;)
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 22:53 Temat postu: |
|
|
Nie będę zadawać już stale tego samego pytania...
Jak Ty to robisz.
Gdyż zapewnie i tak tego nie zrozumiem.
W każdy kawałek tekstu wkładasz tak wiele uczuć.
Niezliczone ilości magicznych iskierek.
Zdania zapełnione są nimi do granic możliwości.
Dzięki takim opowiadaniom jak to, zaczynam wierzyć, że bezinteresowność, głęboka miłość, przyjaźń... gdzieś istnieją.
Tylko trzeba tych wartości szukać w prawdziwym labiryncie.
A Ty podajesz dłoń i ułatwiasz wyjście z niego.
Nie umiem już gratulować.
Mogę jedynie pomilczeć.
I tak wiesz co oznacza ta cisza.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Holloway dnia Poniedziałek 23-10-2006, 21:16, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|