Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Nie tylko Ci dwaj mogą ukraść księżyc" Powitanie

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
CaroLLa xD




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...zapomniałam _-_

PostWysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 20:40    Temat postu: "Nie tylko Ci dwaj mogą ukraść księżyc" Powitanie

No bo ten...
Sry, ale zawsze tak na początku nie wiem co powiedzieć. Embarassed
No to MY <czyli ja i LoVuśka> chciałyśmy swoje opowiadanie zmieścić koffane ziołki Smile
A no i chciałm też dodać, ze może to byś trochę nudnawe, ale nie bijcie tak mocno, bo jeszcze mam ślady na tyłku po wcześnijeszym opowiadaniu Razz
I ten...a LoVuśka to znaczy *:Love_Tomuś powiedziała tak:
"LoVuś jest daun i nic nie powie, powie tylko że możecie ją zbić, zamiast LoFFka, ewentualnie gwłacić też można ".
I jak tutaj jej nie wyrzucić przez okno z miłości? Rolling Eyes
No dobrze, nie bedę gadała tylko dodam w końcu taki ... taki ... Prologowy pierwszy odcinek Very Happy

Prosimy bileciki do kontroli...(nie mogłam się od tego komentarza powstrzymać XD)



Podaj mi w końcu tą piłkę! - krzyknęła wniebogłosy szczupła dziewczyna z drugiego końca boiska.
- A wiesz co?! Pocałuj mnie... - Szybki zamach i energiczny wykop. - W ... błahahahaha - Dziewczyna nie zdążyła dokończyć wypowiedzi, ponieważ nagle zgięła się wpół ze śmiechu. Na boisku pojawił się chłopak, który przez przypadek dostał piłką w sam środek twarzy.
- Oj, nie mogę… - Druga dziewczyna również zaczęła się śmiać. Obie patrzyły to na siebie, to na chłopaka, zwijając się ze śmiechu.
- Która to...? - Chłopak zawarczał jak silnik od traktora.
Żadna nie odpowiedziała nie mogąc zaczerpnąć oddechu. Chłopak sprawiał wrażenie nieco skołowanego, a jego twarz przybrała purpurowe kolory. Nie doczekawszy się odpowiedzi, rzucił ostatnie spojrzenie na chichoczące dziewczyny i odszedł.
Zaraz potem na boisko wkroczyły dwie postacie, które ze względu na swój wygląd dorobiły się szybko przezwiska „lasencje". Ubrane w mini spódniczki i bluzki do pępka. Sportsmenki pokazały rękami znak ‘STOP’ i same podbiegły do różowych panienek.
- O Boże... Ana, patrz! Ona ma spódniczkę Levis’a!
- Ohhh...Imma, ona ma bluzkę Arcadius’a!
- No wiesz... - odezwała się tleniona blondynka - na takie ubrania trzeba popracować.
- Tak? A podpowiesz mi gdzie zarabiasz na te ciuszki?
- Pod...
- Latarnią?
- Nie, pod...
- Burdelem?
- Nie! Pod...
- No to gdzie? Pod Mikosa domem?!
- Nie tak głośno! - próbowała je uciszyć blondynka.
- Pod... – nie dokończyła, gdyż dopiero uświadomiła sobie, jaką blondynka popełniła gafę.
- Dlaczego zawsze, kiedy z tobą gdzieś idę, muszę być ofiarą?! - lamentowała brunetka.
- Bo wszyscy, którzy są na tym boisku, nie przyjaźnią się z plastikami - odparła Ana z rozbrajającą szczerością.
Dziewczyny już nic nie powiedziały, tylko poszły schować się do cienia, starając się zachować równowagę w swoich dziesięciocentymetrowych szpilkach.
Imma wraz z Aną poszły dalej grać w piłkę. Zaraz po rozegraniu przez nie dwuosobowego meczu, na boisku pojawiła się druga ofiara. Chłopak z czarnymi włosami. Imma, widząc to, nie chciała być gorsza od Any i podbiegła do drugiej bramki. Kopnęła piłkę i... trafiła. Chłopak zwinął się w kłębek i zaczął kląć na tego, kto to zrobił. Dziewczyny widząc jego małą nieuwagę, przybrały nieśmiały uśmiech i jedna za drugą szurały butami po asfalcie. „Czarny” wstał ociężale z chodnika i spojrzał na dwie sprawczynie swojego nieszczęścia. Widząc ich skruszone miny, uśmiechnął się pobłażliwie i poszedł dalej. Chłopczyce znów przybiły sobie piątkę i śmiały się do rozpuku. Jednak tą zabawę ktoś im brutalnie przerwał...
„Coś ty taka nietykalna...?” - obijało jej się to o uszy.
- Czyżbym się przewidział? Dwie piękne dziewczyny grają w piłkę? - Dziewczyny spojrzały na chłopaka, który wyglądem przypominał mopa.
- Wrzuć na luz stary. - Imma przybrała cwany wyraz twarzy i klepnęła chłopaka w ramię.
- My się chyba skądś znamy... - Chłopak nie dawał za wygraną i zaczął nawijać do Any.
- Tak? Ciekawe... - Blondynka zaczęła świdrować wzrokiem chłopaka.
Na głowie miał czapkę, pod którą ukrywał się stos dredów. Oczy koloru czekoladowego, w dolnej wardze kolczyk. Ubrania na nim jednym słowem wisiały. Buty były białe. Ani śladu kurzu. Uśmiechał się filuternie. Jednym słowem „ciacho”, ale nie dla Any i Immy.
Posłały mu pełen współczucia uśmiech i pobiegły dalej „zbijać pionki”. Nie za bardzo było w kogo strzelić piłką, więc poszły do cienia, aby trochę odpocząć. Ana, niewiele myśląc, zdjęła jednym ruchem ręki bluzkę ze swojego spoconego ciała. Chłopcy dziwnie na nią spojrzeli. W ich oczach można było zobaczyć żywe zainteresowanie dziewczyną. Imma również zdjęła bluzkę. Zauważyła śliniących się nastolatków dopiero po paru minutach. Dziwnie się czuła. Ana wybiegła na boisko i zaczęła kopać piłkę.
W końcu nie oparła się i strzeliła piłką w przyjaciółkę. Tamta jednak wyczuła odruch koleżanki i zrobiła unik. Na twarzy Immy pojawił się grymas. Blondynka widząc to, opadła na kolana i zaczęła się śmiać. Brunetka odwróciła się do tyłu, zobaczyła tam chłopaka z dredami, zwijającego się z bólu. Podniosła jedną brew do góry, jakby się nad czymś zastanawiała.
- Chyba nasz „koleżka” dostał w.... w.... „centrum dowodzenia” - Zerkała co chwilę na chłopaka i Anę. Wydawało jej się, że są bardzo podobni. Jej przyjaciółka śmiejąc się, wyglądała tak, jakby wyła z bólu, a pan Kolczyk w Wardze, jakby zwijał się ze śmiechu. Podeszła do chłopaczka i pogłaskała go po główce.
- Pomasować? - starała się nie śmiać z jego miny, ale nie udało się, a po chwili padła na ziemię i zaczęła się przeraźliwie śmiać. Ana podeszła bliżej i widząc litościwe spojrzenie chłopaka, pomogła mu wstać. Dred otrzepał się ze zbędnych brudów i naciągnął czapkę aż po same uszy.
- Pokaż twarz, nie bądź taki - Dziewczyny w tym samym momencie zanuciły pierwsze słowa piosenki, napisanej przez nie w ubiegłe wakacje.
- Eeee?... - Chłopak spojrzał się na dziewczyny ze zdziwieniem spod daszka czapki, a one podniosły równocześnie lewą brew do góry.
Teraz już nie wytrzymał i opadł na krzesełko, śmiejąc się pod nosem.
- Co? - zapytała Imma robiąc głupią minę.
- Nic... tylko zachowujecie się, jakbyście miały jeden mózg.
- A co mamy po dwa?!
- Nie, nie o to chodzi. Chodzi o to, że zachowujecie się tak, jakbyście miały ten sam mózg, ale przepołowiony. - Widząc pytające miny dziewczyn odpowiedział na odczepne - Nie ważne już, i tak nie zrozumiecie.
- Dobrze, my sobie tu klapniemy obok pana i sobie posłuchamy, bo nie rozumiemy pańskiego bełkotu - odpowiedziała Ana, a Imma parsknęła śmiechem razem z dredowłosym.
- No bo tak...

*

- Jak sobie przypomnę ten mecz, to mi się śmiać i płakać na zmianę chcę - powiedziała Imma półgłosem.
- Weź, a jak oni biegali w tych portkach z krokiem po kolana na początku… - Ana zawtórowała koleżance.
- No, ale później sobie zmienili na krótkie, nie?
- Racja... a jak dziewczyny się śliniły, jak zobaczyły ich na środku boiska w samych gaciach.
- Mi to się chciało śmiać, bo jak zdejmowali te spodnie, to czerwienili się jak dorodne buraki. Myśleli, że to od słońca, co? - wybuchnęła śmiechem Imma.
W pewnym momencie ktoś zapukał do okna. Dziewczyny się zdziwiły, bo niby kto pukałby do okna o godzinie dwudziestej trzeciej i to jeszcze na drugie piętro?
Podbiegły do okna i zauważyły na parapecie małe kamyczki. Otworzyły je na oścież i wypatrywały jakiegoś włamywacza, czy kogoś w tym rodzaju. Niewiele myśląc, usiadły na parapecie i skoczyły na... balkon, który był na pierwszym piętrze. Później z łatwością przeskoczyły na ziemię i rozeszły się. Jedna pobiegła w lewo, a druga w prawo. Ogród był spory i miał dużo tajemnic. Dziewczyny zaopatrzyły się przy okazji w coś w rodzaju broni i zaczęły od nowa wypatrywać gościa.

*

Ana szła jak najciszej i jak najostrożniej, aby nie pobudzić nikogo i nie wystraszyć owego „ktosia”. W pewnym momencie ktoś dotknął jej ramienia. Niewiele myśląc odkręciła się i ...
- Stój, to tylko ja! Wróciłam się, bo z mojej strony nikogo nie ma... - Imma stała i powstrzymywała koleżankę od ciosu.
- Myślałam, że to ktoś inny. Ale byś dostała... - Ana uśmiechnęła się na samą myśl o swoim małym grzeszku.
Poszły razem za dom. Ani śladu żywej duszy. Podbiegły pod furtkę. Stał tam ktoś. Za bardzo nie widać było postaci, ponieważ ciemność dawała się we znaki. Niewiele myśląc, otworzyły furtkę.
- Kto ty jesteś? - zapytała Imma.
- Niemiec mały...
- Jaki znak Twój? - Ana postanowiła pobawić się w tą "przezabawną grę" jak to nazwała jej mama.
- Ch*j złamany.
- Serio? Pokaż! - Ana ciekawa podbiegła do owego gościa.
- Żartowałem! - Męski głos aż podskoczył do wyższych tonów.
- Taaa... jasne. Wiem, jesteś tym pionkiem z mopem na łbie! - Imma popisała się swoim myśleniem.
- Z czym?!
- Mopem, głuchy? - Ana zapytała chłopaka.
- Nie i ja nie mam mopa na głowie tylko dredy! - zaprotestował osobnik płci męskiej.
- Dobra, włazisz do mnie, czy mają nas nakryć? - zapytała Ana, gestem ręki pokazując na dom.
Chłopak trochę się opierał, ale dziewczyny swoim wdziękiem przekonały go. Po cichaczu weszły jak zeszły i z wielkim wysiłkiem dopadły napój, zwany colą, częstując przy tym "kolegę". Po kwadransie, Ana ze znudzenia puszczała bąble do coli, śmiejąc się przy tym pod nosem. Tą krępującą ciszę, przerywaną co raz bąbelkowaniem rozgrzmociła Imma.
- Po co przyszedłeś?
- Bo... nie wiem, jakoś tak… chciałem was zapytać o coś, ale zapomniałem. - Dred wypiął język, a Imma z Aną spojrzały na siebie znacząco.
- Eeee...- W chłopaka oczach widać było lekką panikę - co wy... łahahaha... wee... weee... łahahaha, weź...weźcie! U..uhuu...łahaha... po... pomo...pomocccy! - Chłopak został zaatakowany przez dziewczyny w żebra.
Ich zręczne palce łaskotały chłopaka po każdym żebrze. Brakowało mu aż tchu.
- Powiesz? - syknęła Ana.
- Aaa... łahaha... noo... nooo... weeeeź... Powiem! - Chłopak już powoli tracił siły nawet na ataki śmiechu.
Dziewczyny puściły go jak na zawołanie.
- No bo... ten czarny, co stał na obronie i Ana na niego wpadła to... chciał jej numer.
- Czego?! - Dziewczyny na raz krzyknęły, od razu mając kudłate myśli.
- No...telefonu… To znaczy komórki.
- Aaaa... - Trochę się zbłaźniły przy chłopaku.
- To...podasz? - zapytał nieśmiało dredowłosy.
- A czemu TOBIE? Nie może sam podejść do mnie i poprosić o numer? - zapytała z sarkazmem Ana.
- To mój brat, głupia. On jest trochę nieśmiały i mnie poprosił to przyszedłem, nie?
- No to notuj... sześć zero zero...

*

- Uuuu.... - Imma cały dzień wyła do Any, kiedy tylko ta dostawała smsy.
- No weź przestań! - Anę trochę to już wnerwiało.
- Hie hie. Ana, a mnie jeszcze kochasz, czy już utonęłaś w tych romantycznych wiadomościach? - zapytała ciemnowłosa koleżankę.
- Głuptas! Weź, przecież on nawet nie jest w moim typie. - Dziewczyna broniła się od prawdy
- Taaa...? Zobaczymy - uśmiechnęła się Imma kpiąco i zaczęła skakać po łóżku.

*

- I jak w szkole, córciu? - zapytała Immę kobieta średniego wzrostu, wkładając usmażone przed chwilą naleśniki na wielki talerz.
- Spoko, a dzisiaj u mnie Ana nocuje. A jutro ja u niej. - U dziewczyny pojawił się diaboliczny błysk w oku.
- Dobrze, a o której przyjdzie?
- Zaraz.
- O boże, mogłaś mnie uprzedzić, posprzątałabym trochę dom.
- Trochę? On lśni jak szyba po wychuchaniu, a Ana nie przykłada się do sprzątania i jej to wszystko jedno, czy dom jest brudny czy...
- Tak samo jak ty, wiec marsz do pokoju posprzątać, bo jak gościa przyjmiesz? A naleśniki poczekają. - Widząc córki rękę w pobliżu talerza, zabrała naleśniki z pola widzenia.

*

Gdyby ktoś chciał wejść do TEGO pokoju, chyba dostałby zawału lub umarłby na miejscu. Żarty, żartami... ale ten pokój naprawdę wyglądał, jakby przeszedł tędy tajfun. Dziewczyny właśnie tak się przygotowywały do dzisiejszego pójścia na imprezę. Zaprosił je tam ten Dred. Chciały odmówić, ale zakład to zakład. Bo niby dlaczego nie mogą założyć mini?
- Jaką mam bluzkę założyć do... TEGO CZEGOŚ? - zapytała Ana ze skwaszona miną koleżankę.
- A bo ja wiem? Jakąś sexi? - Imma poruszyła znacząco brwiami.
- Teee...rusz tyłek i też się szykuj! - Blondynka rzuciła poduszką w brunetkę.
- Tak jest pani generał.
Dziewczyny śmiały się i wygłupiały, ale i jedną i drugą męczyła ta myśl, że będą musiały wyjść w tych "długich" spódniczkach. Chociaż jedno było pocieszenie, co będzie się działo po dyskotece.
- Czekaj, spytam się coś mamy... - powiedziała Imma i pognała do kuchni.
- Ale... - Ana nawet nie zdążyła odpowiedzieć.
Po piętnastu minutach Imma wróciła cała w skowronkach i z czymś w ręku.
- Co to? - Ana pokazała na materiał w dłoni koleżanki.
- Nasza słodka zemsta...

*

"Puk, puk, puk, puk. Puk, puk, puk, puk.
- Ałć! Nadepnęłaś mnie! Ty głupku!
- Cicho bądź i tak wyglądamy pewnie jak dwa klowny. Eee...łahahaha.
- Co?
- Zo... zo... zobacz!


*

Dziewczyny podążały szybkim krokiem do klubu. Spóźniły się już dwadzieścia minut. Kiedy tylko zobaczyły zieloną tabliczkę, ucieszyły się. Ich plan się powiódł. A napis na tabliczce brzmiał "Zapraszamy wszystkich na zupełnie odjazdową dyskotekę. Wstęp za okazaniem korków. Zapraszamy". I jak tutaj nie wejść? Jedna i druga uśmiechnęły się wrednie, widząc już dwa kołki. Stali, patrząc się na nie z głupimi minami.
- Hej, piłkarze! - Imma widząc obuwie chłopców, parsknęła śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne! Wiesz jak się trudno w tym cholerstwie porusza?! - czarnowłosy miał taki głos, jakby się chciał zaraz popłakać.
- Oj... bidulki. - Ana podeszła do dreda i pacnęła go w daszek od czapki.
- Wrrr... - Chłopak nie był zadowolony z ruchu dziewczyny.
- A ty co, psa udajesz? Z tym makaronem na łbie nie przypominasz nawet zdechłego gryzonia. - Imma wepchnęła swoje trzy grosze.
Wszyscy wybuchli śmiechem oprócz pana obrażalskiego.
Ana z Immą też miały korki, ponieważ potrzebne były im one do zakładu.
- A właśnie... nie macie miniówek, więc przegrałyście zakład. - Dred uśmiechnął się ironicznie
- Taaa...? - Ana odwzajemniła uśmiech i podwinęła falbanki spódnicy, na oko dłuższej niż za kolano
Chłopcom opadły szczęki. Ich oczy były tak wielkie jak spodki talerzy. Dziewczyny spojrzały na siebie i wybuchły śmiechem. Chłopcy nawet się nie poruszyli. Ana pierwsza się opanowała i odpięła materiał od spódniczki. Imma po chwili zrobiła to samo, podeszła do mopa tak blisko, że czuła jego przyśpieszony oddech na swoich ustach. Patrzył się na jej oczy takim przestraszonym wzrokiem, lecz po chwili stał się kamienny. Rozluźnił się i zaczął zerkać na jej usta, jakby się upominając o pieszczotę dla swoich...

Przepraszamy za jakieś tam błędy, ale my kaleki i ślepe, i stare to wiecie
Dobrz, konczymy to nasze ględzenie i pozdrawiamy chętnych, którzy nie zasną w połowie czytania XD
Muaaa

Wasze LoVuśka i LoFFek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms. Shy




Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: okolice Kielc

PostWysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 21:13    Temat postu:

to ja pierwsza!

Tak więc... szczerze to niezawchywające... mam tutaj na myśli fabułę...
Na błędy nie patrzyłam... bół gardła nie pozwala mi się zbytnio skupić...
Wracając... jestem pomiędzy, ni na tak ni na nie...
Zobaczymy z kolejną częścią...
pozdrawiam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Image




Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu

PostWysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 22:00    Temat postu:

Druga! Potem edit Smile

EDIT:
Sama nie wiem...
Fabuła coś w stylu "Zbuntowane dziewczyny, spotkanie bliźniaków, najpierw nienawiść, czy olewcze nastawienie, a potem miłość" - Wszystko było tyle razy... Rolling Eyes
Jak na razie jestem na NIE.
Zobaczymy jak będziecie sobie radziły z następnymi częściami.
Pozdrawiam i weny życzę,
Imm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
helcia




Dołączył: 16 Cze 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: a co? a po co? a dlaczego?

PostWysłany: Wtorek 06-02-2007, 17:44    Temat postu:

Hah.
Przeczytałam chyba pierwsza.
Ale nie byłam zalogowana a net tak wolno chodzi, że wolałam nie ryzykować.
Teraz komentuje.
No mi się bardzo podoba.
Bo lubię takie opowiadania.
Takie proste zwyczajne.
Bu.
Pa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Devilishh




Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z domu

PostWysłany: Czwartek 08-02-2007, 8:30    Temat postu:

Eee? o.O
Co jest? -_-
Wydaje mi się, że już komentowałam.
Uu...
Ale majne komenta nie widać.
Dziwne
Mwaha.
Więc...
Średnio...
Tzn. może gorzej niż średnio.
Fabuła jakaś taka oklepana <klep_klep>
Błędy już nie pamiętam czy były.
Styl taki no średni.
A no i jeszcze... ten... no teges.
To ma być takie typowe śmieszne opowiadanie?
Czy love story?
Wiesz najpierw ich nie lubią a potem blablabla i już wielka miłość.
*-*
Bo ja już sama nie wiem.
No i wiesz...
moim zdaniem to wszystko się za szybko dzieje.
Czytam a tu bum, Bill.
Potem czytam drugie bum, Tom.
Tak jakoś wiesz...
Wszystko w jednym odcinku.
Nie ma wprowadzenia żadnego.
Ale pisz/piszcie dalej.
Weeeny życze.
Pozdrawiam




PS Wpadne tu zobaczyć czy jest poprawa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin