|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mimowkaaa
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Rypin;\
|
Wysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 20:04 Temat postu: |
|
|
Bosko jak zwykle, jejjjj ale ja sie stesknilam za tym opowiadaniem!
No to mam nadzieje ze w tym roku bedziesz sie lepiej uczyc zeby juz tak nas nie meczyc, ajt?
czekam na kolejna czesc i mam nadzieję,że będzie o wiele dłuuuższa i pojawi się o wiele szyyybciej niż ta. xD
Pozdro:)!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 21:33 Temat postu: |
|
|
Uff..nadrobiłam zaległości, bo dawno nie zaglądałam do Twojego dzieła, bo niewątpliwie to jest cholerne show biznesowe dzieło!
Rozdział 30 niesamowity. Najlepiej przypadł mi do gusty, z tych trzech ostatnich części.
Wspaniale mieszasz...oj wspaniale i pomysły masz nienajgorszem, a przede wszystkim genialne opisy, które przelatują przed oczami jak film. Dobry film.
Czekam z niecierpliwością na kolejną barwną część...tylko zrób coś z tym Tomem...jest taki nijaki! Bleh!
P.S. Mam przyjaciela z Holandii, który nazywa się Yannik...rozbudziłaś moje wakacyjne wspomnienia : P
Pozdrawiam i życzę weny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Christina
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cali
|
Wysłany: Poniedziałek 07-08-2006, 22:06 Temat postu: |
|
|
yay!! nowa czesc! ! me likey LOL ahh Luda keep it up!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agutek
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 08-08-2006, 13:28 Temat postu: |
|
|
DiabLess, wreszcie!
Zasrane wyjazdy na wakacje, cholera.
Co jakiś czas, wchodziłam tutaj, ale aż to dej pory nie znalazłam nowej części. Teraz już jest.
Cholerstwo jedno, nie wiem co mam napisać. Lenistwo sięga zenitu i nie chce mi się nawet sprawdzać ilości błędów.
Wiem tylko, że czegoś mi w tej części zabrakło. Jak dojdę do jakichś bardziej konkretnych zarzutów, to... W każdyhm razie jakoś dam znać.
Trzymaj się ziomal. Joł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiabLess
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Los Diabeles
|
Wysłany: Wtorek 08-08-2006, 18:49 Temat postu: |
|
|
Ach, jak miło, że są ludzie nie biorący wszystkiego na poważnie!
Wyluzowani i podchodzący z DYSTANSEM do forumowej twórczości...
Wybaczający mi brak podcinania żył, Kaulitzowych potomków i miłości do grobowej deski.
Akceptujący mój mało skomplikowany styl, pozbawiony morałów i powodów do głębokich przemyśleń, natomiast naszpikowany amerykańską pop-kulturą.
Dzięki Ci Panie!
oLkaa- Powinnaś się przyzwyczaić do tego, że osoba tak prostacka i rozpuszczona jak ja robi błędy. Sukcesem jest to, że zaczynam zdania z wielkiej litery...pozdro
ja_to_nie_wszyscy- Świat facetów jest dla mnie tajemnicą, i te dialogi powstają w oparciu tego, co uda mi się podsłuchać
btw, kupiłaś mnie swoim komentarzem pod częścią 32
Mimowkaaa- Widzisz, pierwszy raz w życiu miałam średnią poniżej 4,0. Już dawno minął czas gimnazjalnych 6...Stad ten ostry rygor mamusi. Wbrew mojej niedojrzałości jestem stara. Nawet nie wiesz jak bardzo, droga Mimo.
Sol-Ludzie mają różne gusta. Dlaczego akurat 30? Nie było w niej niczego nadzwyczajnego. I dlaczego uważasz, że Tom jest nijaki? Bo skoro on jest, to który z nich nie jest?
Mam nadzieję, że Twój Yannik był fajnym chłopakiem i rozbudziłam MIŁE wspomnienia.
Christina- Luda? u r in love with this guy, or what?
Agutek- strażak, zarzuć konkretami, bo z Twego wywodu nic nie wynika! Walinij filozofią jak zwykle, a nie tak nijako...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agutek
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 08-08-2006, 20:50 Temat postu: |
|
|
Dobra, już dobra. Niech ci będzie. W zasadzie, to jeszcze nie wiem, co ci napiszę, ale zapewne jak przeczytam tą część jeszcze raz, wnikliwie, to coś mi przyjdzie do głowy.
Wiem, że ten mój lew jest obciacharski, ale bardzo pasuje do tego forum. Coś na zasadzie: "dzieci specjalnej troski machają dzieciom specjalnej troski". Jak równy z równym w obciachu siedzimy po uszy. Rzecz wiadoma (niewidoma?).
Dzisiaj jakoś tak nie mam nic do roboty i tylko wchrzaniam cały czas jakieś gówno z lodówki. Oczywiście, nie dosłownie. Nigdy nie próbowalam tego specyfiku i na razie mi się nie spieszy.
Przejdźmy dalej...
Może, przy okazji, że jeszcze raz przeczytam tą część, zanalizuję ją.
'Co daje? Ludziom rozrywkę i podniecenie. '- A zwierzętom też coś daje? Ziemii też? Ach, odpadki, zapomniałam. Wydaje mi się jednak, że słowo 'ludziom' mogłabyś sobie spokojnie darować, jako, że wynikają z tego wątpliwości. Mnie to osobiście nie współgrało. Rozumiesz, lekko chybione stwierdzenie.
'Tobie, 100 tysięcy dolarów dziennego przychodu.'- Czy ja kiedyś nie wspominałam, że liczebniki piszemy słownie?
'4 tyś. dolarów'- jak wyżej.
'- Jedno to jest Hayden. Nasz ziomuś. On będzie na pewno.- wyjaśniła Taliah'- po "na pewno" nie powinno być kropki. Ona powinna znaleźć się za "Taliah".
'- O to chodzi. Żeby było złoto i bizantyjski wręcz przepych- powiedział Frans dalej przegladając listę gości'- kropka po słowie "gości" niezbędna.
'- Seler w mio…- Liah zakryła usta ręką- Goście tego nie zjedzą! '- Kropeczka, złotko. Wiesz już gdzie jej brakuje?
'- Kogo to obchodzi?- Dekorator wzruszył ramionami- I tak nikt nigdy nie je przystawek. '- podpowiem, że tu też brakuje kropki. I to w dokładnie tym samym miejscu.
'- Idź się juz lepiej zacznij przebierać.- Frans pogonił ją machnięciem dłoni- Zanim Margo doczepi ci treski minie trochę czasu.'- jak wyżej.
' Nie przeklinaj niewdzięczny bachorze, tylko ruszaj swój kościsty tyłek do garderoby- Frans lekko kopnął ja w pośladki. '- znowu kropka. Po "garderoby".
'Zielone sportowe buty do satynowej elegancji… '- tym razem przecinek. Dwa określenia należy oddzielić właśnie takim znakiem.
'- Sam tego chciałeś- powiedziała Mouna związując swoje czarne dredy w supeł- Gdybyś publicznie nie opowiadał o swoim ulubionym dezodorancie, to by cię traktowali poważnie. '- Kropka! Kropka! Po "supeł".
'- Dobra- Sven odstawił papierowy kubek z colą i zaczął tłumaczyć- Georg jest z Kiarą.'- te kropki zaczynają mnie porządnie wnerwiać. Tutaj brakuje takich dwóch (nie tych, co ukradli ten pieprzony księżyc).
'-Lubię fanki, ale nie wtedy, kiedy wkładają mi łapy w gacie. Zresztą…- zaciągnął się po raz ostatni i wyrzucił niedopałek za balustradę'- czyżby tu znowu czegoś brakowało?
'-No przydałoby się- stwierdziła Mouna spoglądając na czerwone zadrapania na przedramieniu'- khy, khy. Znowu.
'- Nie -Pokręcił głową Bill'- znowu.
'-Nie chciało mi się tam siedzieć.- westchnął perkusista'- pomyłka. Kropka, owszem, powinna być, ale dopiero po słowie "perkusista".
'- Tu masz mój obiad.- powiedział Tom'- jak wyżej.
'- Cały czas od rana- Wziął łyka gorącego naparu o zapachu malin. Nieznosił herbaty, ale teraz dawała ukojenie cierpiącemu gardłu'- dwie kropki.
'- Fpoko- Georg dalej wpychał w siebie tłuszcze i węglowodany'- i znów.
'- Od razu bujam- próbował zbagatelizować sprawę-' znowu.
'- Trochę- stwierdził Georg-'- jak wyżej.
Teraz czas na trochę opinii.
Zaczęłaś naprawdę dobrze. Podobał mi się fragment z opisem teledysku. Był naprawdę wciągający, dlatego kiedy szybko przeniosłaś akcję w inne miejsce, a konkretnie na platformę dla śmigłowców, odczułam zawód.
Błędem był (może to wcale nie był błąd. W zasadzie to trudno powiedzieć.) zbyt wielki- moim zdaniem- nacisk na atmosferę klipu i natychmiastowe przeniesienie w miejsce całkowicie niezacienione, odkryte, jak na dłoni. Kontrast celowy? Osobiście mam wrażenie, że lekko chybiony.
Wielki jubileusz, fragment dobry.
Bill i jego problemy przyprawiły mnie o lekkie mdłości. Jego osoba nabiera co rusz jakichś impulsów myślowych. A ja go mam za papkę kaszki manny z grudkami. I to mnie nie przekonało.
Gustav tak samo. Nie no, te jego ideologie były żałosne. Cóż, mam na myśli ich sens, bo wiem, że właśnie tak miało być. Jednak, nie wiedzieć czemu, bo sama mam co do tego wątpliwości, nie dało mi to satysfakcji mojej wyższości nad niektórymi bezmózgimi dziećmi. Oj, a to dziwne.
Dopiero, kiedy wszedł Georg obudziłam się w lekkiego letargu spowodowanego papką perkusisty. Kiedy pojawia się wątek jedzenia, zawsze uważnie czytam.
Na końcu znów zwątpiłam. Pierwsze zdanie Toma tak mi zaleciało gównem, ze chciałam zamknąć okno i powiedzieć ci, żeś spaliła ziemniaki, ale ostatnie zdanie wreszcie zaleciało jego własnym smrodem z tyłka.
Czyli w zasadzie pół na pół. Mam ochotę ci dochrzanić za te kropki, i w ogóle zlać za tą część, ale to zapewne efekt własnej, prywatnej flustracji (lustracji Zyci?) i chęć czepiania się wszystkich i wszystkiego.
Rozumiesz, napięcie przedmiesiączkowe.
Na dodatek bum-cziki-cziki przez dwie godziny z pokoju obok, wcale nie uspokaja człowieka. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie.
A jeśli próbujesz je (bum-cziki-cziki) zagłuszyć, to twoje uszy nie wytrzymują obciążenia głośności z słuchawek. I wtedy nawet Opeth nie cieszy.
Patrząc z nadzieją, że w sobotę odpocznę w Jastrzębiej Górze albo gdzieś w pobliżu, kładę głowę na biurku i chyba tutaj dzisiaj prześpię nockę. A nóż, ktoś będzie mnie potrzebował w nocy...
Za błędy przepraszam, ale czytać tego teraz drugi raz nie zamierzam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Christina
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cali
|
Wysłany: Wtorek 08-08-2006, 21:47 Temat postu: |
|
|
hell yea! LOL luda is soo cute
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kass
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Uć
|
Wysłany: Środa 09-08-2006, 12:03 Temat postu: |
|
|
Diabełek!
Jak dobrze widzieć, że wróciłaś
Co do notki, to jakoś tak, hmm... Najbardziej podobała mi się właśnie scena z lotniskiem (nie lubię Las Vegas, choć nigdy tam nie byłam - takie 'plastikowe' miasto. Bleh.). No i ta z Gustavem, ale to chyba dlatego, że ostatnio mam jakiś taki zjeb*any nastrój (to minie xD).
Za to Tom jest boski w tym swoim idiotyźmie.
A tak poza tym to mam ich dość. Mam ich cholernie dość i nie wiem co mam robić. Liah jest biedna.
Poza tym zazdroszczę jej klipu z Luda, bo całkiem niezłe ciacho z niego (a jego głos... miodzio Ale nie bój nic! Meth królem jest i nic tego nie zmieni xD)
*uderza głową w biurko*
Chyba nie umiem pisać komentarzy. Jak mi się poprawi, to dopiszę coś konstruktywnego xD
Buziak!
EDIT: Ech, dawno nie patrzyłam na mój podpis na tym forum xD Jest boski xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Christina
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cali
|
Wysłany: Środa 09-08-2006, 12:27 Temat postu: |
|
|
^ Luda's mine.... *grabs Luda and runs outta thread*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kass
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Uć
|
Wysłany: Środa 09-08-2006, 12:30 Temat postu: |
|
|
A bierz Luda, bierz. Mój jest Meth xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Christina
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cali
|
Wysłany: Środa 09-08-2006, 12:33 Temat postu: |
|
|
oh, aight.. LOL
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiabLess
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Los Diabeles
|
Wysłany: Środa 09-08-2006, 12:50 Temat postu: |
|
|
What a huuuuuge off-top!
Ladies, cum down.
Dobra, żeby nie off-top, to dziękuję Kass, ze spodobała Ci się platforma śmigłowców. Bo kawałek z klipem wymyśliłam w ostatniej chwili, a strażakowi spodobał się najbardziej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Christina
Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cali
|
Wysłany: Środa 09-08-2006, 13:01 Temat postu: |
|
|
DiabLess napisał: |
What a huuuuuge off-top!
|
aint that bad...
... ok back to topic.. im gonna say that again: i like it!! lol n thats about it LOL
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agutek
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 13:47 Temat postu: |
|
|
Z reguły bywa tak, że najbardziej podobają mi się początki. Głównie dlatego, że wtedy przymykam oko na gramatykę- bardziej mnie w tym momencie interesuje fabuła. Na dodatek, na początku nie jestem jeszcze zmęczona tekstem i przyjmuję go z większym entuzjazmem.
Niemniej, nie odmawiam temu opisowi teledysku, że jest boski.
Joł, ziom. Boski.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pixie
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 14:42 Temat postu: |
|
|
No. W końcu coś godnego poczytania, czego ostatnio na forum brakuje.
"Gustav zakładając czarną bejsbolówkę podchodzi do perkusji. Ujęcie kamery dokładnie ukazuje jego tors, opięty koszulką z napisem „Orgasm Doner” "
Po prostu bez komentarza.
Uwielbiam twoje poczucie humoru, bro.
Muszę powiedzieć, iż Bebeque odwalił kawał dobrej roboty z tym teledyskiem. Zdziwiło mnie trochę połączenie Alize i Hennesy z Tokio Hotel, ale później doszłam do wniosku, że w sumie może być bo po 1. była tam też Taliah, a po 2. butelki były puste. Swoją drogą wyobrażasz sobie naszą ulubioną czwóreczkę z butelkami w rękach w otoczeniu półnagich panienek?
Ogólnie mi się podobało wszystko, ale jakże mogłoby być inaczej, skoro tak samo myślimy. Muszę jednak wspomieć wspomnieć o tym, jak bardzo urzekła mnie inteligencja Billa. "- No, bo jak takie pytania mi zadają…".
Love ya.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiabLess
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Los Diabeles
|
Wysłany: Niedziela 13-08-2006, 23:39 Temat postu: |
|
|
Z podziękowaniami dla:
Kass, BlackAngel, Sacrifice, Holly Blue, oLkaa, Sylwia, Mimowkaaa, fanka_Minq, miss Word, Christina, orengada, Lola_78, Hell's Angel, ja_to_nie_wszyscy, Sol
Wasze komentarze nie pozwalają mi porzucić tego chłamu.
Część dedykuję Agutkowi. Brak błędów jest zasługą tej inteligentnej ślicznotki, w koszulce moro.
No i oczywiście DeBillowi. Mojemu młodszemu braciszkowi.
Drop it like it’s hot, homie.
Część 34
Fusilli all’Aragosta z homarem, zrazy Don Perignon z białymi truflami i wódką, tort morelowy i sorbet poziomkowy z płatkami róż i roztopioną czekoladą. Lillet i Courvoisier bijące aromatem z kryształowych kieliszków. Misterne dzieła Manolo Blahnika na marmurowej posadzce z motywem winogron. Satynowe fantazje Donny Karan i Johna Galliano. Delikatne tony skrzypiec. Zapach sukcesu, wyrafinowania i perfum Thierry’ego Muglera.
Sławni i bogaci mieli pracowity rok, dlatego należało im się wystawne przyjęcie z cyklu „Niezapomniane” od czasu do czasu. Zaproszeni goście TRF&Gamble pławili się w sławie i niesławie, epatowali świat skandalami, a w przerwach świecili przykładem, okazując biednym szczodrość, pokrzywdzonym miłosierdzie, a najbliższym miłość, choć bez zbytecznego entuzjazmu. Na pierwszą stronę zawsze lepsza jest zdrada niż wzruszająca miłosna historia. Wiadomo, że dopiero mieszanka różnych barw życia elit przyrządzona w showbiznesowym tyglu sprawia, że ich konta puchną do gigantycznych rozmiarów. Jednak na wykwintnym przyjęciu hazardowej spółki, wpływowi goście nie musieli bać się potraktowania ostrym piórem, tudzież fleszem ze strony prasy. Przyjęcie miało wysublimowany wymiar, elegancji dodawało mu bogate wnętrze, a powagi, ogromne, czarno-białe zdjęcie zmarłego Simona Reeve’a. Różnobranżowe towarzystwo starało się znaleźć wspólny temat do intelektualnych rozmów. Impreza z gatunku „Wszyscy inni, każdy bogaty”.
- Queria invitarte a la comida?
- Obviamente, senior Gomez!- wykrzyknęła Taliah pozwalając Argentyńskiemu królowi ropy naftowej pocałować się w nadgarstek.- Obiviamente!
- Estupendo!- ucieszył się Gomez, na myśl o obiciu interesu z TRF.
Taliah kątem oka widziała Blase’a Hackmana, głównego producenta koncertów MTV Unplugged. Blase był definitywnie tą osobą, która mogła pomóc jej w zerwaniu z wizerunkiem ładniutkiej piosenkareczki. Koncert Unplugged mógłby pokazać jej prawdziwe umiejętności wokalne. Tak, definitywnie. To na co czekasz?
Grzecznie wycofała się z grupki południowo-amerykańskich bogaczy, po czym zmierzyła w kierunku pożądanego rozmówcy.
- Uch, Manolo, czy ty nie możesz robić wygodniejszych butów?- syknęła, łapiąc równowagę na dziesięcio- centymetrowych obcasach.- Gruss Gott Herr Schuman!- pomachała do austriackiego biznesmena i powędrowała dalej, co jakiś czas kiwając głową do poszczególnych celebrities.
Kto był?
Wszyscy. Szkoda czasu na wymienianie.
Taliah minąwszy zagadanych Roberta De Niro i Billy’ego Cristala, pomachała do swoich przyjaciółek, Teairry Mari i Rihanny, które wraz z resztą członków Def Jam zmierzały w kierunku tarasu. Blase rozmawiał z jakąś niską blondynką, chyba Madonną. Liah podciągnęła satynową kreację, która była dość obcisła i sprawiała, że stawiała kroki o długości pięciu centymetrów. Jak jakaś pierdolona Japonka w kimonie. W takim tempie nigdy nie dojdzie do Blase’a, zwłaszcza, jeśli cały czas drogę będą przecinać jej kelnerzy, z tackami wypełnionymi selerem w miodzie.
- Guten Abend, meine liebe Damme- usłyszała męski baryton o nienagannym berlińskim akcencie.
Taliah obróciła się i spojrzała na wysokiego bruneta, w czarnym, szytym na miarę garniturze, z rozpiętym kołnierzem koszuli. Tak jak zwykle nosił Tom Ford. Mężczyzna ten był współwłaścicielem jednej z najlepszych firm consultingowych oraz, należy dodać, ojcem Kiary White, dziewczyny Georga.
- Cześć Roger!- przywitała się Liah.- Gdzie masz Kiarę?
- A jak myślisz?- Rog poklepał ją po ramieniu.- Gdzie ona może być i z kim?
- Ach, faktycznie.- Liah skrzywiła się na samą myśl.
- Widziałaś wasz klip?
- Nie- pokręciła głową.- Powinnam?
- No wiesz, wydaje mi się, że tak… Nie dostałaś go?
- Dostałam!- przewróciła oczami.- Już dawno, ale jakoś… A nieważne…
- Nie lubisz ich?
- Nienaw…Lubię!- opanowała się w porę.- Lubię! Oczywiście, że lubię…Lubię, lubię…Tak, lubię…
Cholera, pomyślała. Ugryź się w język!
- Ja też nie- usłyszała.
- Co?
- Też za bardzo ich nie trawię- powiedział Roger.
Liah zaczęła marzyć o zdjęciu niewygodnych butów. Obok nich przebiegł kelner z półmiskiem homarów; piosenkarka nagle poczuła głód.
- Nie chciałabym być złośliwa, ale chyba jesteś w gorszej sytuacji niż ja, bo jesteś ich sponsorem- zaśmiała się nerwowo rozglądając się po Sali Balowej.- Nie jesteś głodny?
Zanim Roger zdążył odpowiedzieć, Liah pociągnęła go w stronę jednego ze stołów, kompletnie zapominając o oficjalnym tonie. Generalnie powinna nieco inaczej zachować się w stosunku do starego przyjaciela Briana. Grzecznościowe formułki, uprzejme komplementy. Roger podszedł do tego z ogromną wyrozumiałością. W końcu miał córkę w tym samym wieku, dlatego nie zbulwersował się, tylko usiadł na krześle i patrzył, jak podopieczna Briana nakłada sobie jedzenie na porcelanowy talerz.
- Szkoda, że Kiara nie przyjechała- powiedziała Liah nabijając trufla na widelec.
- Musisz jej wybaczyć- zrazy Don Perignon rozbudziły apetyt Rogera, który też zaczął sobie nakładać pyszności na talerz.- Miłość nie wybiera.
- Miłość?
- Na to wygląda- westchnął.- Są razem pół roku. Nic nie zapowiada końca.
- Nie przepadasz za nim?
- Za Georgiem?
Skinęła głową.
- Teraz ujdzie. Na początku było gorzej. Ale potem zobaczyłem, że jest nawet sensowny. Z nich czterech jest w sumie najlepszy. Gorzej by było gdyby wybrała Toma…
- Pfff.- Liah mało co nie wypluła zawartości ust.- Faktycznie, miałbyś powody do samodestrukcji…Spędziłam z tym gostkiem dwadzieścia cztery godziny, kiedy pojechaliśmy na Ikkos. Georg, mniejsze zło.
- Też masz wrażenie, że wężogłowy jest trochę niedorobiony?
- Skąd takie słownictwo?- Taliah nie mogła powstrzymać śmiechu.- Nie tyle niedorobiony, co zuchwały. Nie zachowuje należytego dystansu. Przynajmniej wobec mnie. Cholera, ja jestem gwiazdą. Znają mnie wszyscy na świecie. Sprzedałam szesnaście milionów płyt i zdobyłam wszystkie nagrody za debiut. Wcale nie musiałam nagrywać tego pieprzonego „Nachster Tag”. Ale nagrałam. Oni tego nawet nie docenili, traktują mnie jak koleżankę. Ja nie jestem ich koleżanką! Rozumiem, w Niemczech wszyscy sikają na ich widok, ale wierz mi, moja cewka moczowa wytrzymuje napięcie. Nie powiem ci, co mi się na ich widok chce. Najchętniej to bym cofnęła czas do listopada, do EMA. Kiedy Gustav by się do mnie przysiadł, wtedy bym wstała i powiedziała mu żeby spieprzał. I nie było by żadnych wspólnych singli, teledysków, wystąpień, całowań i przebierania się w ciuchy Billa- wyrzuciła Liah na jednym wydechu. Powinna jeszcze dodać: „żadnego miziania się z Georgiem”, ale akurat tego Roger nie powinien usłyszeć.
- Skoro tak…- zamyślił się.- W takim razie ja bym cofnął czas do zeszłego sierpnia, i kiedy zadzwoniłby do mnie Peter z prośbą o sponsoring, powiedziałbym by się pocałował, i teraz nie było by tego, co jest.
- O, Roger, widzę, ze ci się miło rozmawia z cukiereczkiem.- Przy ich stoliku pojawił się Brian.- O czym mowa?
- O tym, gdyby nie było tak jak jest.
- Hmm…- Brian nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ pojawił się dość nieoczekiwany gość.
Zgrabna kobieta o południowo-amerykańskiej urodzie, ubrana w dość „swobodny” strój.
Wtargnęła, szamocząc się z ochroniarzami, zwracając na siebie uwagę wszystkich ludzi.
Imponujące entree.
- Santa Maria!- krzyknęła kobieta- Gastar en libertad! Estoy Rosa Reeve!
Ochroniarze przepuścili kobietę, spuszczając głowy w geście przeprosin. Kobieta rozejrzała się po sali, i natrafiła wzrokiem na Liah i Briana.
- Taliahsita!- wykrzyknęła zmierzając w ich stronę.
- Cześć Mamo- powiedziała piosenkarka bez większego entuzjazmu.
Talunia, mamcia do ciebie przyjechała!
- Pokaż- Peter wziął od Toma termometr i spojrzał na słupek rtęci.- Trzydzieści osiem! Człowieku, gdzieś się tak załatwił? Jest czerwiec, a ty ewidentnie masz grypę.
- Nie wiem…
- Rozumiem, Bill, bo on chodzi z nerkami na wierzchu. Ale ty zawsze masz długie sukieneczki…
- Ci tu zaraz dam sukieneczki!
- Jak tak dalej pójdzie, będziesz na antybiotykach- powiedział podając Tomowi szklankę z aspiryną.- Wypij to, pójdę na dół zrobić ci coś ciepłego do picia. Gardło masz, jakby to powiedziały dziewczyny, purpurowe. Całe szczęście, że nie śpiewasz.
- Wiesz co, Peter?
- Hm?
- Jesteś dla mnie jak ojciec.
Peter mało co nie upuścił termometru z rąk. No fakt, dość dziwne stwierdzenie w dość dziwnej sytuacji.
- Słucham?
- Poświęcasz dla nas swoje prywatne życie. Traktujesz nas jak swoje dzieci.
- Ty faktycznie jesteś chory- stwierdził Peter. Tom nigdy nie mówił takich rzeczy, a on czuł się z tym niezręcznie. Nie lubił rozczulania się.
- Chciałem tylko, abyś wiedział, że to doceniam.
Zapadła niezręczna cisza. Peter nie wiedział co odpowiedzieć.
- To ja idę do kuchni- odwrócił się w stronę wyjścia.- Zaraz wrócę.
Wyszedł z pokoju i zszedł po schodach. Dziwne było słyszeć takie słowa z ust Toma. Fakt, dredziarz miał racje. Byli dla niego jak dzieci, owszem, denerwowali go, ale mimo wszystko był do nich przywiązany. Nie lubił jednak tego po sobie okazywać.
Stary, nie dziwię się!
Wszedł do aneksu kuchennego. Na granatowych kafelkach siedział Bill. W jednej ręce miał ogromny nóż do krojenia mięsa, w drugiej pomarańczę. Na podłodze obok także leżały dwie pomarańcze, które wyglądały jakby ktoś na nie nadepnął.
- Co robisz?- spytał Peter.
- Obieram pomarańcz- odpowiedział czarnulek wbijając nóż w sam środek owocu, tym samym pozwalając jego sokom wydostać się na zewnątrz.
- Kurw…- syknął rzucając pomarańczę na podłogę i biorąc następną.
- Obierasz?- upewnił się Peter.
- No, żeby go zjeść to muszę obrać, nie?
Pomarańcza to rodzaj żeński, ale to szczegół.
Peter kucnął obok niego, wziął owoc, po czym szybko go obrał, zdzierając skórkę palcami.
- Masz- podał mu pachnącą pomarańczę.
Bill wziął ją, i zaczął jeść. Wyglądał jak małe dziecko, siedząc na podłodze po turecku, trzymając owoc w obu dłoniach.
Menager sprzątnął pomarańczowe trupy, po czym wstawił wodę na herbatę dla Toma i oparł się o blat kuchenny, patrząc jak podopieczny pałaszuje.
- Wiesz, ja, mając dwanaście lat potrafiłem ugotować obiad- powiedział.- A ty do obierania pomarańczy bierzesz nóż.
- Mając dwanaście lat ja napisałem „Leb die sekunde”- powiedział Bill oblizując palce.- I kiedy inni uczyli się gotować obiady, siedziałem w studiu nagraniowym.
- Żadne wyjaśnienie, mój drogi.
- Nic w dzisiejszych czasach nie ma wyjaśnienia.- Bill podwinął rękaw czarnej bawełnianej bluzki, pokazując czerwone zadrapania na przedramieniu.- Tym bardziej zachowanie tych kretynek. Nic tego nie wyjaśnia. Nawet to, że jestem ładny.
Hmm…
- Jesteś identyczna, jak ojciec- powiedziała Rosa Paniagua Reeve do swojej córki.- Istny rekin. Miałam nadzieję, że nie dasz się wciągnąć w ten świat- dodała przelatując wzrokiem po stałych bywalcach okładek poczytnych pism.
- Tata byłby ze mnie zadowolony…
- Na pewno! On też lubił widzieć efekty swojej pracy w pieniądzach, luksusach i wpływowych przyjaciołach.
- Mamo, nie mów tak o nim…
- Normalnie o nim mówię. Mówię jaki był. Ty i Tailor jesteście tacy jak on. A tak nie chciałam abyście weszli do TRF… A wy teraz jesteście jego główną częścią napędową. Nie macie własnego życia. Jesteście cyborgami. Cały czas dążycie do samodoskonalenia się.
- Mamo, przestań…
- Widać po tobie, ze jesteś zmęczona. Powinnaś przyjechać do mnie do Argentyny. Oddać się pracy charytatywnej. Nadałoby to wartości życiu…
- Uważasz, że moje życie jest bezwartościowe?
- Nie, ale niedługo takie się stanie. Liah, przystopuj trochę, bo skończysz jak tata.
- Czemu się go tak uczepiłaś?
- Bo mam żal, że mnie zostawił. Samą na tym świecie. Za szybko gnał, chciał mieć zbyt dużo. Ty jesteś taka sama.
- Ty też zostawiłaś mnie i Tailora. Nie chodzisz na moje rozdania nagród, nie oglądasz jego meczy…
- Bo są to rzeczy nieważne…
- Dla nas bardzo ważne. Dajemy ludziom radość…
- To tylko złudzenia…
- Ty nic nie rozumiesz.
Rosa spojrzała na czarno-białe zdjęcie małżonka. Przypomniała sobie dzień, w którym je robiła. Na piaszczystej plaży Barbadosu. Potem przypomniała sobie słowa lekarza w białym faruchu.
- „Pani Reeve, pani mąż ma białaczkę mieloblastyczną…”
- „…pani mąż źle znosi chemioterapię…”
- „…chemioterapia nie dała rezultatów…”
- „…pani mąż wszedł w ostanie stadium choroby…”
- „Pani Reeve, pani mąż odszedł pięć minut temu…”
Nie chciała, aby jej dzieci zostały zniszczone przez brutalny show-biznes.
***
Klip był wyrafinowany. Jeśli tak to można określić. Mimo, że miał charakter imprezowy, w niczym nie przypominał prostackiego „Schrei”. Prawdopodobnie dlatego, że był reżyserowany przez perfekcjonistę, a ładni, porozwalani na kanapach imprezowicze byli profesjonalnymi statystami. Puste butelki po najdroższych alkoholach oraz elegancja apartamentu miały dać do zrozumienia, że występuje tu gwiazda światowego formatu. Cały wątek kręcił się wokół tego, że Liah i Bill dokuczają skacowanym dzieciakom, oblewając ich wodą, szturchając, śpiewając do ucha i mając z tego niesamowitą uciechę. Był to definitywnie najlepszy klip Tokio Hotel. Co wyjaśniało dlaczego, singiel „Nachster Tag” od miesiąca, czyli od czasu wydania w Niemczech utrzymywał się na pierwszych miejscach. Tokiohotelowe fanki po obejrzeniu teledysku, kiedy upewniły się, że Taliah Reeve ma zamiary pokojowe i nie całuje się już z żadnym z chłopaków, zaakceptowały kawałek, i sprawiły, że pobił wszystkie inne na głowę, wysyłając na niego setki smsów.
- Widziałeś mojego I-Poda?- spytał się brata Bill schodząc po schodach do salonu.
- Kogo?- rozkojarzony Tom oderwał oczy od ekranu laptopa.
- Czy widziałeś mojego I-Poda, ciebie się pytam.
Tom spojrzał na brata z szeroko otwartymi oczami, po czym pokręcił głową.
- E-e.
- To gdzie on jest?- Bill walnął się na białą, skórzaną kanapę.- Wszystko mi ginie! Widziałeś mojego I-Poda?- spytał Gustava, który grzebał w lodówce w poszukiwaniu jajek.
- Nie. Widziałeś moje jajka?
- Nie obchodzą mnie twoje jajka.
- O!- Gustav spojrzał na niego z udawanym naburmuszeniem.- Nie obchodzą cię moje jajka? A wczoraj jak lizałeś to mówiłeś, że dobre.
Tom zaczął rechotać, a Bill tupać nogami.
- Jezu, idź, rusz dupę i znajdź mi mojego I-Poda!
- Czy w tym domu nigdy nie może być cicho, do cholery?- zadał retoryczne pytanie Peter schodząc ze schodów.
- Widziałeś jajka?- spytał się menagera Gustav.
- Widziałeś mojego I-Poda?- spytał się Bill
- Jajka się skończyły. I-Poda nie widziałem. Widziałem za to syf jaki panuje w łazience. Przy prysznicu jest ogromna plama. Chciałem ją wytrzeć szmatką, która leżała za kiblem, ale kiedy ją rozłożyłem, okazała się być koszulką Gustava z napisem „Doner Kebab”.
- „Orgasm Doner”!- poprawił go Gustav.
- Od kiedy Gucio taki dawca orgazmów, hę?- Bill zdjął buta i zaczął się drapać po stopie.
- Dziś wieczorem macie występ w klubie- oznajmił Peter.
- Ja nie chcę!- wrzasnął Bill.- Czy ja kiedykolwiek będę miał choć odrobinę spokoju?
- Nie pytam się, czy chcesz. Ja tylko oznajmiam. Powinieneś się cieszyć, że modny klub prosi was o występ.
- Ile można?
- Tak w ogóle to powinniście jakoś podziękować Taliah. Dzięki temu singlowi wasze notowania sporo się podniosły. Ludzie powoli zaczynali mieć was dość. Nie dziwne, po dwóch latach…
- A tam, chrzanienie- Tom zatrzasnął klapę komputera i założył nogi na stolik.- Nadal nas kochają, a my mamy z tego jeszcze więcej pieniążków.
- Nie jesteś dzieckiem kryzysu- Peter spojrzał zniesmaczony na podopiecznego.
- A i owszem- stwierdził Tom.- Wcale się nie podszywam.
- Gustav, gdzie jest Georg?
Blondynek wyjął głowę z szuflady ze słodyczami.
- A skąd mam wiedzieć?!- wrzasnął zirytowany.- Nie jestem jego pieprzoną przyzwoitką!
- Kebab ma napięcie przedmiesiączkowe.
- Oby zjawił się punktualnie na koncert…
- Znów koncert! Ile my koncertów dajemy? Znów mnie podrapią- Bill ukrył twarz w dłoniach.- To się nigdy nie skończy.
Skończy, kochanie. Jeszcze dziś wieczorem.
- Ona myśli, że jak jest moją biologiczną matką, to może mnie pouczać!- powiedziała zdenerwowana Taliah, trzaskając drzwiami czerwonej corvetty.
- Zawsze pieprzyła od rzeczy- stwierdził Tai, zamykając pilotem samochód.
Przecięli parking na ukos i weszli na chodnik, zmierzając do eleganckiego apartmentowca w którym mieszkał Brett.
- Ale ona gówno może!- Liah wspominała rozmowę z matką.- To Jessica jest dla nas jak matka. Mimo, że nie jesteśmy jej dziećmi. A ona cholera, przylatuje z Argentyny ni z gruchy ni z pizduchy, i zaczyna mi p********, jakie to moje życie jest bezwartościowe!
- Zapomnij o niej.- Tailor skręcił w prawo, w stronę ogromnych, szklanych drzwi.- Już dawno jest w Buenos Aires.
- Niby tak, ale mnie tym wkurwiła.- Weszli do windy wyłożonej mahoniowym drewnem.- I jeszcze gada, jacy to jesteśmy podobni do taty, też pieniądze na pierwszym miejscu.
- Gdyby nie pieniądze, które dostała w spadku po nim, nie miałaby tej swojej fundacji.
- I cały czas chrzani, ze nie pomagamy innym. Czy to, że nie zapierdalam po Afryce z paczkami ryżu oznacza, że nie pomagam innym?
- Ja odwiedziłem sierociniec.
- A ja wystąpiłam z Tokio Hotel.
- Cholera, całe szczęście, że jedziemy z playbacku, bo bym nie wyrobił- powiedział Bill biorąc ogromny łyk zimnej coli z wódką.
- Nie mów tego tak głośno- szturchnął go Georg.- W końcu zawsze gramy na żywo.
Chłopaki siedzieli rozwaleni na kanapach VIP-roomu, w klubie „Rock Wash”, gdzie za kilka minut mieli dać koncert. Zrezygnowali z występu na żywo, bo nie warto było się męczyć. Nie byli jedynymi, którzy mieli wystąpić, a poza tym, publiczność składała się z ludzi sporo starszych, żadnego śladu typowych fanek, więc po co się było męczyć.
- Udawanie, że się wali w bębny jest chujowe- powiedział Gustav.- Za każdym razem się cykam, że się wyda. Teoretycznie zawsze lecimy na żywo. Nie wolno zawieść fanów.
- Nam już wszystko wolno- stwierdził Bill.
- Ej, to po występie dajemy dyla i jedziemy do Kiary. Ma wolną chatę. Zaprosimy Yannicka i resztę.
- Ja jestem za- kiwnął głową Gustav.- Dziś mam właśne taki nastrój na kameralną popijawę.
- Ja też- powiedział Bill.- Ale raczej nie wolno nam tak spierdolić zaraz po występie…
- Nam już wszystko wolno- powtórzył jego słowa Georg.
Do VIP-roomu wszedł Tom i z hukiem walnął się na kanapę.
- Jezuu! Ale wiocha!- warknął uderzając pięściami o blat stolika.
- Co jest?
- Pomijając fakt, że wszystkie baby w tym klubie mają ze dwadzieścia pięć lat- jęknął.- To na dodatek wszystkie są wyższe ode mnie! Gdzie ja jestem!
- Nie martw się, dziś spotkasz się z Mouną, Michelle i resztą.
- O!- Tom się trochę rozchmurzył- Tak już lepiej!
- Chłopaki, na scenę!- krzyknął do nich Peter.
- Zagrajmy i spieprzajmy stąd- powiedział Gustav biorąc pałeczki.
- O tak- Bill wziął mikrofon.- Gramy i już nas nie ma.
- Wygląda na to, że Gomez przystał na warunki- powiedział zadowolony Brian otwierając butelkę szampana Lillet.
- Dzięki króliczkowi- Brett pogłaskał Taliah po głowie.
Brett, Brian wraz Jessicą, Taliah, Tailor i Matt siedzieli w domu Bretta, oblewając dobrze zapowiadający się interes, ubity z Argentynskim biznesmenem. Zjedli już grillowane steki z frytkami, teraz siedzieli na kanapach w salonie, obijając się i popijając Budweisera.
- Z tymi cwanymi Latynosami trzeba gadać po hiszpańsku- powiedział Brian.- To ich ujmuje.
- Ogólnie przyjęcie było udane- stwierdził Tailor, wrzucając sobie do buzi kilka krówek z Martha’s Vineyard.- Wszyscy się dobrze bawili. Nawet…
Liah leżała na kanapie wpatrując się przez okno na pomarańczowe od blasku zachodzącego słońca niebo. Szklane drzwi prowadzące na taras były całkowicie rozsunięte, wpuszczając do pomieszczenia zapach czerwcowego powietrza.
Wdychała ten zapach i nie myśląc o niczym konkretnym, słuchała jednym uchem co mówią podekscytowani przyjaciele.
- …podeszła do mnie i zaczęła dziękować…
- …powiedziałem mu, aby się jeszcze raz przypatrzył najnowszym notowaniom…
- …z odroczoną płatnością. Ale palant wymyślił…
- …odkupić dziesięć miliardów przez kolejne trzy lata…
Cieszyła się z sukcesu rodzinnej firmy, jednak teraz nie miała siły o tym myśleć. Zastanawiała się nad słowami matki. Nad tym, dlaczego jest z niej niezadowolona. Nad tym, dlaczego ma żal do tatusia… Przecież nie mógł przewidzieć swojej śmierci.
Nagle jej rozmyślania przerwały wibracje w lewej kieszeni dżinsów. Wyjęła swoją srebrną Nokię 8801 i spojrzała na wyświetlacz. „Bill- Niemcy” głosił migający napis.
Bill z Niemiec…O cholera…
Taliah westchnęła głośno, przewróciła oczami, po czym nacisnęła zielony przycisk.
- Słucham?
W słuchawce usłyszała dość dziwne odgłosy. Jakby skowyt…
- Halo? Bill?
- Taliii-aahh…yyych…Liah…
Taliah spojrzała jeszcze raz na ekran. Kłopoty w połączeniu? Przycisnęła słuchawkę do ucha.
- Bill? To ty?
Odpowiedziała jej seria pojękiwań.
- Bill, co się dzieje?
- Yyy…przejeba-ane…yyy
Wstała i wyszła na taras, żeby lepiej słyszeć. W słuchawce nadal słyszała ciche łkanie. Zaraz…Łkanie?
- Bill…Ty płaczesz?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez DiabLess dnia Sobota 30-12-2006, 0:58, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiabLess
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Los Diabeles
|
Wysłany: Niedziela 13-08-2006, 23:39 Temat postu: |
|
|
...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez DiabLess dnia Środa 16-08-2006, 23:23, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
orengada
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1018
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Osada posrańców.
|
Wysłany: Niedziela 13-08-2006, 23:44 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za podziękowanie <cieszy się jak down xD> Ja dziękuje że ty je piszesz. Przeciez to moje ulubione...
Jestem z ciebie dumna xD. Uwielbiam tonąć w wartkiej akcji jaką tworzysz w swoim opowiadaniu. Uwielbiam. Kocham. Ubóstwiam. Nurtuje mnie tylko jeden fakt; mianowicie dlaczego Bill płakał. Czyżby to była huśtawka nastroju spowodowana dużą ilością alkoholu w organizmie czy może tym że coś się stało? Zawsze mnie zaskakujesz. Obdarowujesz pozytywnym zaskoczeniem i to właśnie lubie. Swietnie opisujesz uczucia i to co dookoła się dzieje. Trzeba mnieć talent aby tak rewelacyjnie opisać poszczególne wątki w opowiadaniu jak robisz to Ty. <3
Moja mistrzyni...
I nadmistrzyni...
Uroczyście oświadczam że twoje opowiadanie uzależnia!
pozdrawiam i gorąco całuje,
orengada
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agutek
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 11:15 Temat postu: |
|
|
Uch.
Musiałaś mówić, że to moja robota? Aż zaczynam się wstydzić, bo zauważyłam... Nieważne. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
Zobaczyłam kawałek tekstu, którego wcale nie chciałam zobaczyć. I to tak żenującego [delikatna sugestia].
Cóż, paplam średnio od rzeczy, ale czasem tak bywa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 11:40 Temat postu: |
|
|
Ojjoj... kończyć w takim momencie? Podłe
Przepraszam że nie skomentowałam wcześniejszej części ale nie zauważyłam
W dwóch częściach znalazłam łącznie dwa błędy xD
33:
Cytat: |
- Nie buj dupy, nie pozwoliłbym Billowi zabrać komuś dziewczynę. |
Bój ora zła odmiana gdyż powinno być dziewczyny.
34:
Cytat: |
Ty i Tailor jesteście tacy jak on. A tak nie chciałam abyście weszli do TRF… A wy teraz jesteście jego główną częścią napędową. Nie macie własnego życia. Jesteście cyborgami |
"Malutkie" powtórzenia.
Co prawda były tez czasem braki ogonków ale w sumie mi to nie przeszkadza xD
Ach i przede wszystkim dziękuję że napisałaś iż moje komentarze nie pozwalają Ci porzucić tego wspaniałego opowiadania xD
Zapomniałabym xD Żeby part 35 był szybciej to: Tym razem na przykład intryguje mnie dlaczego taki zadufany, pewny siebie Bill płacze. Bardzo mnie intryguje.
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ja_to_nie_wszyscy
Dołączył: 07 Lip 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z nienacka
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 17:58 Temat postu: |
|
|
W czasie czytania tego opowiadania nawet zwykłe musli z mlekiem smakuje jak Fois Gras i trufle szampańskie Lady Godiva
Cóż mogę więcej powiedzieć Te opowiadanie jest wykonane z tak wspaniałą synchronizacją wydarzeń i z takim wdziękiem, że czuję iż powinnam nagrać singla z moim biciem brawoi gwiazdami i wysłać priorytetem do Ciebie, ale zamiast tego reaguję jak pies Pawłowa na widok wyczekujących twarzy. Padam na kolana i proszę o więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angie
Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z pod łóżka
|
Wysłany: Poniedziałek 14-08-2006, 20:55 Temat postu: |
|
|
no nie. przeczytałam dziś *całe* to opo, bo wciągnęło mnie niesamowicie. uśmiałam się bardzo, czytało mi się świetnie... a tu urwało się w takim momencie! teraz nie wiem, jak wytrzymam w oczekiwaniu na następną część!
a co do opowiadania: bardzo podoba mi się ten styl, świat wielkich gwiazd, luksusy, pieniądze, ciuchy od projektantów, wielkie miasta, ogromne apartamenty... Liah, chociaż ma denerwujący charakter, o dziwo wcale mnie nie denerwuje jak większość bohaterek tego typu. i w ogóle, reszta bohaterów - też świetnie wykreowana.
co tam, nie będę się dalej rozpływać, bo rozpłynę się całkiem i nie dotrwam do następnej części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
alexa^^
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Rybnik.
|
Wysłany: Wtorek 15-08-2006, 10:32 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
- Nie. Widziałeś moje jajka?
- Nie obchodzą mnie twoje jajka.
- O!- Gustav spojrzał na niego z udawanym naburmuszeniem.- Nie obchodzą cię moje jajka? A wczoraj jak lizałeś to mówiłeś, że dobre. |
sikam
Dobre jajka, dobre
Dziękuje za podziękowanie
Czekam na kolejny (napewno równie świetny) part
Pozdrawiam i życze wany
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiabLess
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Los Diabeles
|
Wysłany: Środa 16-08-2006, 11:24 Temat postu: |
|
|
Słonka kochane, ja Was podziwiam, że zdołaliście przebrnąć przez pełen błędów początek.
Sama ostatnio chciałam to od początku przeczytać, ale mnie znudziło. Dlatego chylę przed Wami czoła.
Orengada- Jaka nadmistrzyni? Nie, to nie jest huśtawka nastrojów. Nie tym razem…
Holly Blue- Dziękuje Ci za wyłapanie błędu. To trzeba być mną aby napisać „nie buj”. Szkoda, ze jeszcze nie napisałam „nie buj dópy”…
ja_to_nie_wszyscy- Dziewczyno, Twoje komentarze są niesamowicie schlebiające…
Musli jak Lady Godiva…
Angie- Dzięki Ci Panie! Znalazła się osoba, której nie przeszkadza charakterek Taluni…
oLkaa- Cała przyjemność po mojej stronie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pixie
Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 232
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network
|
Wysłany: Środa 16-08-2006, 23:17 Temat postu: |
|
|
Hey man!
Trzy rzeczy: sukieneczki, obieranie pomarańcza, "Doner Kebab" i wszystko jasne. Od razu widać, że to poczucie humoru mojego starszego braciszka. "Kebab ma napięcie przedmiesiączkowe" też było boskie. Swoją drogą jak pisałam ostatnio o "Orgasm Doner", to też mi się tak pomyślało, że bardziej by tu pasowało "Doner Kebab".
No, ale to raczej nic dziwnego.
I dziękuję za dedykację.
Pop it like it's hot, bro.
Cuz we got it goin' on.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|