|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Jaki tytuł lepszy? |
Potępiona... |
|
84% |
[ 138 ] |
Between Angel And Insect |
|
15% |
[ 26 ] |
|
Wszystkich Głosów : 164 |
|
Autor |
Wiadomość |
miausha
Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Domu Dla Psychicznie Chorych im. Braci Kaulitzów
|
Wysłany: Wtorek 17-10-2006, 20:25 Temat postu: |
|
|
Nie będę się powtarzać. Nie mam pojęcia, skąd ty bierzesz pomysły. Tylko mam "ale":
Starasz się budować długie, bogate zdania i czasem przesadzasz. Np. "Chłopak na widok Franzi, uśmiechnął się drwiąco i zwrócił się do kumpli, mówiąc im coś cicho, a po chwili wsłuchując się w śmiech, którym celowali właśnie w nią." jest przedobrzone. No i kilka błędów. Ale i tak twoje opowiadanie wciąga. I jest naprawdę dobre. Weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Anth92
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wtorek 17-10-2006, 22:58 Temat postu: |
|
|
Możecie pomyśleć, że jestem nowa. Fakt jestem, chociaż na forum bywam od lipca Nigdy nie założyłam konta... Przyznaję się bez bicia - mialam mały problem bo nie mogłam się zalogowac
Ale jest już okay, więc zabieram się do komentarzyka xD
Twoje opowiadanie bardzo mi się podoba. Jest świetne.
Nie widziałam błędów w tym parcie. Rzucił mi się jedynie w oczy jeden szczegół, nieistotny
Franzi otworzyła szeroko granatowe tęczówki, siadając z przerażenie na łóżku.
Tęczówek nie otwieramy Jednak wiadomo o co chodzi.
Czy muszę dodawać, że czekam na następnego parta?
Pozdrawiam,
Anth
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 18-10-2006, 14:40 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, ale dziś nie napisze nic konstruktywnego.
Bo mam coś z mózgiem.
Dobra, nieważne.
A więc podobało mi się.
Błędy były, oj, były, ale chyba nie dużo.
Aczkolwiek to nie zmienia faktu, iż były.
Echh, naprawdę chyba nic więcej nie napiszę, bo dzis jest ze mną coś nie teges.
Może potem zedytuję, jak już będę mysleć.
Pozdrawiam .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Środa 18-10-2006, 15:38 Temat postu: |
|
|
Wygląda na to, że dotarłam. Przepraszam, że dopiero teraz, ale ostatnio różnie z czasem bywa. Szczególnie tym, spędzanym na forum.
Jeśli chodzi o część - podobała mi się. Psikus raczej kojarzy mi się z czymś niemiłym, a pojawienie się nowej notki z pewnością do takich rzeczy nie należy. To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy wytrwale śledzą losy Vanesy, Franzi i tych chłoptasiów z TH.
Troszkę krótka, ale wybaczam, bo zaznaczyłaś, że to tylko połówka. Nie czepiam się więc.
Mam nadzieję, że druga dotrze do nas szybko...
A swoją drogą, bardzo ładna część.
Niech wena będzie z Tobą.
Negai
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-Negai dnia Czwartek 19-10-2006, 13:18, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Środa 18-10-2006, 22:52 Temat postu: |
|
|
Świetnie .
Gosh, ale późno.
Hm. Błędy były - ale kto tam by patrzył xD.
Za dziewięć minut mam urodżyny xD.
Oł gosh xD.
Ale jaja .
Powiem Ci, że bardzo podobał mi się ten odcinek.
Baldzio .
Pozdrawiam i ściskam,
~Black co pisze wiersze o matmie xD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
hela_z_wesela
Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze starej reklamy telewizorów BRAVIA
|
Wysłany: Czwartek 19-10-2006, 8:42 Temat postu: |
|
|
Żęh, były błędy, oj były. Może nie kosmicznie rażące, ale były.
Jakoś mnie ta część nie powaliła. Pokazała jak zawsze, że Franziska ma olej w głowie, że jest twardzielem ot - to wszystko.
Chociaż końcowa rozmowa chłopaków jakby coś zapowiadała.
Żęh, to właśnie tu pozostawiam swojego sześćset sześćdziesiątego szóstego posta (sataaaan xD).
Z poważaniem:
hela_z_weseka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomidor xD
|
Wysłany: Piątek 20-10-2006, 13:18 Temat postu: |
|
|
Przeczytam pózniej. Tylko chciałam zaklepać miejsce
edit:
W autobusie było najlepsze sie uśmiałam
...
...
...
Nie wiem co więcej napisać.
Było troche krótko, ale to była połowka, więc ok
Czekam na 2/2
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sandini
Dołączył: 05 Cze 2006
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: yyy...chyba z Polski
|
Wysłany: Piątek 20-10-2006, 19:32 Temat postu: |
|
|
kiedy napiszesz nową część?
Mi to się końcówka najbardziej podobała. Hehe, jak spuściła spodnie i im tyłek pokazała
Świetne!
P.s. wstąp do NAS też. sandini
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WiÓrA
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ja tu się wzięłam???
|
Wysłany: Piątek 20-10-2006, 21:49 Temat postu: |
|
|
polly!!!!
Kiedy nowa czesć?
Nowa część?
cześć?
My ciągle tutaj czekamy na ciebie!
ciągle czekamy tutaj na ciebie!
czekamy tutaj na ciebie!
tutaj na ciebie!
na ciebie!
ciebie!
!
P.S <uwielbiam te dwie literki> Kiedy niu part?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AnielicA
Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 8:39 Temat postu: |
|
|
Jestem zachwycona tym opowiadaniem ,
nie jest ono tak jak niektóre oklepane
tylko ma coś w sobie takiego ...
hmm jakby to powiedzieć ...MAGICZNEGO ?
NIE to złe słowo . nie wiem jakie to ma być słowo
więc powiem porostu ze jest ono świetne i wciągające
____________
Meine augen schaun mich müde an - finden keinen trost
Ich kann mich nich' mehr mit anseh'n - bin ichlos
Alles was hier mal war - kann ich nich' mehr in mir finden
Alles weg - wie im wahn
Seh ich mich immer mehr verschwinden
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez AnielicA dnia Sobota 21-10-2006, 11:41, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sekunda
Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 209
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 11:51 Temat postu: |
|
|
I na końcu ja Czemu taki krótki part? Ale za to zajefany Franzi jest nie do pobicia Niech idą na tę kolację do Kaulitzów, będzie ciekawie Oj, tak i to bardzo Czekam z niecierpliwością (!) na neu part Serdecznie pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
polly chce krakersa
Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: zza krat
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 14:48 Temat postu: |
|
|
Dzięki, dzięki, dzięki...
Nie chcę nic mówić, ale dobrze zrobiłam rozkładając tego parta na dwie części.
Bo kiedy zobaczyłam, że w Wordzie zajmuje mi on 7 stron, to byłam mile zaskoczona.
Jednak główka pracuje, i jak to ksiądz by ujął: Duch Św. obdarował mnie natchnieniem poetyckim, czego skutkiem jest ten, jak i pozostałe party.
Na religię chodzę, bo mnie do tego zmuszają, a jak nowego księdza nam dali (Gołota, co to za nazwisko?), to uwziął się na mnie i moją kumpele.
No ja rozumiem, że nie lubi mojego odłamu subkultury, ale żeby powiedzieć z ironią na widok koszulki z Kurtem: „Ty wiesz, jak on umarł? (...) Gratuluję autorytetu itd.”, to już przesada, tak samo jak z pieszczochami, które musze zdejmować na każdej lekcji, ale i tak tego nie robię.
Po prostu jestem uważana za ZŁO przez 3 DUŻE LITERY Z-Ł-O.
Do tego mam wQrwa, bo rodzice powiedzieli, że już nie będę grała na gitarze, bo opuściłam się i nie gram już od czterech miesięcy. Musze oddać gitarę mojemu panu. Do cholery, czy oni nie rozumieją, że ja chcę tylko spróbować lekcji z innym nauczycielem, bo ten mi nie pasi. Czuję się, jak jakieś ścierwo. Mam to w d*****. Wezmę kasę z mojego konta i wydam na elektryka. Będę się uczyć sama, a moimi autorytetami będą:
*Jimi Morrison (The Doors) [ 8 grudnia 1943 - 3 lipca 1971];
*Kurt Cobain (Nirvana) [20 luty 1967 – 5 kwietnia 1994] ;
*Bob Marley [6 luty 1945 - 11 maja 1981] .
Moja najświętsza TRÓJCA ŚWIĘTA.
W końcu największe gwiazdy rocka, to były nieuki i ledwo kończyli podstawówki i licea. Trzeba z życia korzystać i nie można niczego żałować...
Jeżeli chodzi o opowiadanie, a dokładniej o pisownie, to pomijając, że niektóre błędy są spowodowane moimi kochanymi dyskietkami, bez których niczego by tu nie było, to też zastrzegam, że jestem kiepska z polskiego, a tym bardziej z gramatyki i składni zdań. Ja wręcz nienawidzę polskiego i innych języków, co można wywnioskować z moich wstępnych średnich ocen, które wynoszą 3. Sama się sobie dziwię, że w ogóle zabrałam się za napisanie tego. Normalnie, to musiałam chodzić na wyrównawcze, aby nauczyć się pisać głupie charakterystyki i rozprawki, których do dziś nie potrafię napisać. Takie już życie. Ktoś jest humanistą, inny woli przedmioty ścisłe, a ja chyba się do tego drugiego zaliczam. Ale to już inna historia.
I postaram się poprawić błędy, jak do cioci na neta wpadnę, a szczerze nie wiem, kiedy to może się zdarzyć.
Ale uwierzcie mi, że te dyskietki często kopiują z błędami.
Ok, już się więcej nie tłumaczę, bo wyjdę na winną.
Aha przed przeczytaniem dodam, że w Niemczech skala ocen jest na odwrót. Tak dla przypomnienia, aby nie było niedomówień.
Teraz dedykacja dla... dla mojego Brudera, która dziś wyjechał w kolejną trasę i mam nadzieję, że w końcu przywiezie mi czapeczkę a’la Bob Marley lub czapę z nausznikami.
No to jazda dziewczynki!!!
WITAJCIE W MOIM CHORYM ŚWIECIE...
*[„Grinning my manhood” - Uśmiecham się na samą myśl o mojej męskości]*
PART 29 2/2
***
Franzi zgasiła trampkiem papierosa, przed bramą szkoły, w której zabrzmiał dzwonek, oznaczający, że lekcje się już rozpoczęły. Niewiele myśląc, z niechęcią pokierowała się tam, gdzie w tym momencie było jej miejsce. Przechodząc przez puste korytarze, zastanawiała się, na co wydać te 20€, które w jakiś sposób zdobyła. Doszła jednak do wniosku, że na razie nie będzie ich wydawała, bo i na co. Stanęła przed drzwiami, słysząc za nimi głośne rozmowy i krzyki, co upewniło ją, że coś nie gra. Kiedy przeszła próg klasy, wszyscy zwrócili na nią uwagę, myśląc, że to nauczyciel, który wyszedł na standardową „sekundkę” po dziennik. Przeszła przez rzędy ławek, dochodząc do ostatniej, w której siedział pewien brunet. Już była przyzwyczajona, że z nim siedzi, a nawet miała z tego korzyści, bo Bill był całkiem dobry z niemieckiego i sztuki, co bezlitośnie wykorzystywała na sprawdzianach. Chłopak uśmiechnął się szeroko na jej widok, szczerze się zastawiając, czy ten stan nie jest spotęgowany rozciągniętym i przydużym swetrem dziewczyny w czarno-szare paski, w którym wyglądała uroczo. Ze zrezygnowaniem, rzuciła kostkę na podłogę, kopiąc ją jeszcze nogą, aby znalazła się bliżej ławki, po chwili dosiadając się do bruneta.
-Cześć. I jak tam samopoczucie po wieści o jutrzejszej kolacji? – spytał się dziewczyny, która wzrok utkwiła w suficie, z którego odpadał tynk.
-Nie przyjdziemy. – odpowiedziała krótko, dobrze znając swojego ojca, który zapewne tak by postąpił.
-Naprawdę? Jeszcze wczoraj wieczorem dzwoniła twoja mama, aby potwierdzić zaproszenie. – oznajmił, a Franzi leniwie zwróciła głowę w jego stronę, niewyraźnie na niego spoglądając.
-Ah tak... – cierpko się odezwała, poczym ziewnęła. – Czyli chała.
-Dlaczego tak sądzisz? – zadał pytanie, przyglądając się jej bladej twarzy, którą ostatnimi czasy zbyt często widywał w swoich snach.
-Chała i tyle. - znów odparła bez entuzjazmu, zaczynając zabawiać się ciemnym kosmykiem swoich włosów, lecz nagle na ławce, przed jej nosem znalazł się zeszyt od matematyki.
-Zostawiłaś to wtedy u Volkera. – rozpoznała głos Dreiecka, na co powolnie przerzuciła wzrok ze swoich włosów, na czterech chłopaków, stojących zwartą grupą przy jej ławce. – Może kiedyś to powtórzymy. Choćby dziś. – powiedział i uśmiechnął się szelmowsko, myśląc, że to na nią zadziała, ale w zamian pokazała mu środkowy palec prawej dłoni, zaczynając ponownie sprawdzać, czy aby jej końcówki się nie rozdwajają. – Nie to nie, ale już możesz zaczynać żałować swojej decyzji. –Franzi słysząc te słowa, parsknęła sarkastycznym śmiechem, a oni popatrzyli na nią, jak na idiotkę i z mieszanymi uczuciami odeszli na swoje miejsca.
-Czego oni chcieli od ciebie? – Bill z nutką zazdrości popatrzał się na kolegów, a później na nią, lecz dziewczyna tylko wzruszyła obojętnie ramionami, na co chłopak westchnął ze zrezygnowaniem. – A zresztą nieważne. Lepiej powiedz, jakim cudem wczoraj natknęłaś się na mojego ojczyma i Toma, bo jakoś rozmowni na ten temat nie byli.
-Jakoś tak wyszło... – niewyraźnie wymruczała, marszcząc jednocześnie w przezabawny sposób czoło, niespodziewanie zauważając coś przerażającego. – Nie, tylko nie to!!! – wyjęczała rozpaczliwie, a brunet natychmiastowo na to zareagował.
-Co się stało? - zaniepokojony zbliżył się do niej, a ona machnęła mu przed oczami kilkoma kosmykami swoich włosów.
-Patrz. Końcówki się rozdwoiły. – wskazała smutną miną na zawartość dłoni, a on roześmiał się ciepło, rozdrażniając swoim zachowaniem dziewczynę. – I co w tym takiego śmiesznego? – obrażona odsunęła się nagle od niego, poczym Bill przestał się już śmiać, a na jego twarzy pojawił się pobłażliwy uśmiech.
-Właśnie w tym rzecz, że wszystko. – miał nadzieję, że odbierze to jako żart, lecz pomylił się.
-To się pierdol, jeżeli bawi cię to, że moje włosy są na skraju samo destrukcji. – odwróciła się do niego plecami, a on zauważając, że źle rozegrał rozmowę, nieśmiało położył swoją dłoń na jej ramieniu.
-Franzi. Ja przepraszam. Wiesz dobrze, że nie miałem tego na myśli... – mówił dopóki do sali nie wkroczył zdyszany nauczyciel z dziennikiem w ręku, a wszyscy uczniowie zamilkli, grzecznie siadając na swoje miejsca.
-Już dużo czasu straciliśmy, więc szybko do roboty. – mężczyzna usiadł przed biurkiem, poprawiając okulary i sprawnie otwierając dziennik, a po chwili podręcznik. – Seizinger do tablicy z zadaniem 6 ze strony 73. – oznajmił, a w sali zapanowała grobowa cisza. – Co się dzieje? Seizinger jest, czy jej nie ma? – w tym momencie wszystkie pary oczu skierowały się w stronę ostatniej ławki pod oknem, w której to siedziała drobna dziewczyna. – Słuch ci dziewczynko szwankuje, czy nie rozumie, jak się po niemiecku mówi? – nauczyciel obdarzył ją wrednym spojrzeniem, a ona sama wstała z miejsca, powoli ruszając w stronę tablicy. – Z podręcznikiem mówiłem. – dodał szorstko, a ciemnowłosa zawróciła do swojej ławki, biorąc książkę Billa, który zerknął na nią ze współczuciem. – A reszta robi to samo w zeszytach. Za 5 minut sprawdzam. – Franzi mozolnie podeszła do tablicy, wertując podręcznik w poszukiwaniu zadania, które miała zrobić. – Czytaj głośno treść zadania. – odparł nauczyciel, nie odrywając wzroku od dziennika.
-A które to było? – Franzi spytała się, a uczniowie spojrzeli na nią, jakby zrobiła coś potwornie złego, otrzymując w zamian pogardliwe spojrzenie mężczyzny.
-Słucham? – spytał się jej ironicznie, a ona oparła się o tablicę.
-Które mam zadanie rozwiązać? – starała się mówić spokojnie, byleby zakończyć te męczarnie.
-Proszę, kto powtórzy koleżance, jakie to zadanie robimy już od niespełna minuty? – rozejrzał się po klasie, zatrzymując wzrok na czerwonowłosym chłopaku, za którym nie przepadał. - Edschmid, może ty nam to powiesz?
-6 z 73? – chłopak bardziej spytał się, niż stwierdził, a nauczyciel to wyczuł.
-To miało być pytanie, czy stwierdzenie Edschmid? – z kpiną zaatakował ucznia, który nerwowo rozejrzał się po kolegach, szukając w nich pomocy.
-6 z 73. – Dreieck odezwał się z pewnością, na co liczył mężczyzna.
-Brawo Edschmid. A teraz koleżanka Seizinger elegancko nam tu rozwiąże to zadanie. – odwrócił się w stronę Franzi, która ponownie zajęła się wertowaniem kartek w książce...
***
Vanessa siedziała cicho na lekcji angielskiego. Głowę miała spuszczoną, a wzrok utkwiony w otwartym zeszycie. Samo słuchanie Jarmuscha i jego niskiego głosu, było dla niej meczące. Starała się nie zwracać na siebie uwagi, aby nauczyciel nie miał pretekstu do zwrócenia jej jakiegokolwiek zainteresowania, w przeciwieństwie do grupki dziewczyn, co chwile zaczepiających przystojnego bruneta. Ona wolała być niezauważana i przetrwać jeszcze 23 minuty, które pozostały do końca lekcji. Jednak się przeliczyła.
-Pobudka ślicznotko, bo nam całą lekcję prześpisz. – przed jej ławką znalazł się Jarmusch, przez którego wyrwała się z transu, a kilka osób z klasy roześmiało się z jej reakcji.
-Słucham? – niepewnie spytała, nawet nie spoglądając na mężczyznę.
-W końcu się obudziłaś, a w nagrodę zrobisz trzeci przykład. – uśmiechnął się do niej, a ona uniosła głowę. – Chodź do tablicy. To proste zdanie. – odparł i pokierował się w stronę biurka, za którym zasiadł, a Vanessa speszona wstała, zbliżając się do zapisanej tablicy. - No dobrze, to napisz w czasie Perfekt, ten przykład z kotem. – mężczyzna poprawił wysoką kupkę ćwiczeń na biurku, poczym zerknął na dziewczynę, która zaczęła pisać na samym dole tablicy. – Nie, nie Vanessa. Wiesz co, zmaż tablice i zacznij pisać od samej góry. – ciemnowłosa mimo zdenerwowania, zaczęła szybko mazać tablicę, ale dopiero po chwili zauważyła, że za każdym ruchem ręki, jej fiołkowa bluzka podwija się, ukazując tym samym brzuch przyozdobiony kolczykiem. – Jeszcze tą małą obok wyczyść. – nauczyciel rozkazał, nie odrywając piwnych oczu od uczennicy, której ciało dokładnie studiował wzrokiem.
Tom ze znudzeniem patrzył się prosto przed siebie. Nawet nie miał ochoty rozmawiać z Klausem, który siedział obok niego i kreślił markerem po okładce zeszytu. Starał się zapomnieć o klęsce, którego wynikiem było spotkanie Franzi w autobusie. Nie mógł sobie wybaczyć, że ma tak tępego kumpla. W końcu inteligencja jest wrodzona albo nabyta, a w najgorszym wypadku znikoma. Usprawiedliwiał się, że właściwie nie on zrobił z siebie idiotę, tylko koledzy, którzy nadal przeżywali, jak to Franzi mogła pokazać swój tyłek na środku ulicy. Tom starał się być niewzruszony na jej temat, tym najbardziej przypominając sobie wieczorną rozmowę matki o jutrzejszej kolacji. Najpierw myślał, że jego rodzicielka żartuje, ale kiedy upewnił się, iż to prawda, miał ochotę strzelić sobie kalibrem 33 w skroń albo skoczyć z najwyższego wieżowca w okolicy. Nie potrafił pojąć, co to będzie, gdy w jego domu zjawią się te dwie dziewczyny. Franzi najchętniej utopiłby w brodziku dla małych dzieci, aby więcej nie wpakować się w jej irytujące gierki, które mimo wszystko czasem mu się podobały, ale tylko wtedy, kiedy miał nad nią przewagę. Lubił dominować, a ta dziewczyna widocznie tego nie wiedziała, bo wciąż robiła mu wszystko na złość. Denerwowało go także, że miała w sobie coś takiego, co sprawiało, iż nie był w stanie przejść obok niej obojętnie. Franzi po prostu cały czas prowokowała go, choćby najmniejszym gestem i spojrzeniem, a on nie potrafił tego zignorować. Nawet kiedy dziewczyna niewinnie stoi na korytarzu, ma ochotę powitać ją litanią przekleństw albo... Sam już siebie powoli nie rozumiał. A Vanessę darzył skrajnymi uczuciami, które starał się zneutralizować nowymi podbojami, co zresztą przypadło mu do gustu. Zmienił się i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że dziewczyny są tylko do ruchania, a nie do kochania, bo coś takiego już dla niego nie istniało. Przeniósł wzrok na ciemnowłosą dziewczynę, która stojąc na palcach, starała się coś napisać na tablicy. Przyjrzał się jej figurze, po chwili złośliwie stwierdzając, że trochę przytyła od kiedy nie są już razem. Nie wyglądała ani lepiej, ani gorzej, lecz zaśmiał się w duchu, przypominając sobie swoją osiemnastoletnią kuzynkę, która zawsze po rozstaniu z chłopakiem, zajadała się ogromnymi ilościami słodyczy, potem narzekając, że przybyło jej kilka zbędnych kilogramów. Tom doszedł do wniosku, że raczej większość dziewczyn tak rozwiązuje stresujące dla nich sytuacje. Lecz prawda malowała się inaczej, ponieważ jeszcze we wspomnieniach miał całkiem inną osobę niż ta, o której starał się zapomnieć. Nabrał powietrza do płuc, zwracając głowę w stronę okna, za którym nie było nic ciekawego, ale nie doszedł do tego, ponieważ wzrok zatrzymał na Jarmuschu, który bawiąc się długopisem, cały czas obserwował Vanessę. Chłopak zauważył, że nauczyciel patrzy się na nią, jak na atrakcyjną dziewczynę, a nie jak na swoją uczennicę. W końcu sam był facetem, więc z łatwością dostrzegł, co przyciąga uwagę bruneta. Blondyn wzruszył ramionami, dochodząc do wniosku, że to, w co jest wpatrzony Jarmusch nie powinno go wcale obchodzić. Przynajmniej starał się sobie to wmówić...
***
W sali zabrzmiał dzwonek, dający kilkuminutową wolność w wiezieniu dla współczesnych nastolatków. Vanessa spakowała swoje rzeczy do plecaka, dopiero teraz przypominając sobie o sprawdzianie, który poprawiała dwa dni temu. Wstając z krzesła, przełknęła ślinę, z ciężkim sercem stwierdzając, że będzie musiała spojrzeć prosto w piwne oczy nauczyciela. Nawet ją to nie obchodziło, co dostane za tą klasówkę, lecz miała nadzieję, że nie będzie zmuszona poprawiać tego kolejny raz. Zauważyła, że biurko otacza wianuszek dziewczyn, zalotnie zagadujących nauczyciela. Vanessa postanowiła to wykorzystać, aby nie zostać sam na sam z nauczycielem, jak poprzednim razem. Przebiła się pomiędzy dwie szatynki, które żwawo o czymś mówiły, lecz brunet zignorował je, natychmiast spoglądając z uśmiechem na ciemnowłosą.
-Ja chciałam się spytać, jaką dostałam ocenę za ten sprawdzian, co pisałam w środę. - Vanessa niepewnie odrzekła, czując na sobie mordercze spojrzenia koleżanek.
-Dziewczęta, zastawcie nas samych. Na przerwie mnie zagadajcie, bo teraz widzicie, że muszę się zająć waszą koleżanką. – Jarmusch oznajmił piątce nastolatek, które z zawodem, zaczęły kierować się do wyjścia.
-Nie, one nie muszą wychodzić. Niech pan mi tylko ocenę powie i już zmykam. – nagle odrzekła przerażona dziewczyna, a koleżanki z klasy zatrzymały się, przypatrując się jej dziwnemu zachowaniu.
-A o to Vanessa się nie martw. Z dziewczynami zawsze mogę na przerwie pogadać, prawda? – zwrócił się do nich, a one przytaknęły, uśmiechając się słodko.
-Oczywiście, że dla pana zawsze znajdziemy czas. – odparła szatynka, a mężczyzna z zadowoloną miną, zamknął dziennik.
-Widzisz Vanessa. A z tobą muszę omówić ten sprawdzian i jeszcze ciebie odpytam, bo twoja ocena trochę się waha, a chcę ci dać szansę na lepszy stopień. – odparł, wstając z krzesła. – Do widzenia. – odpowiedział uczennicom, a kiedy drzwi od sali się zamknęły, odetchnął, grzebiąc w torbie w poszukiwaniu klasówki. – No więc, co my tutaj mamy. – westchnął, zerkając na zdenerwowaną dziewczynę. – Podejdź bliżej, przecież cię nie zjem. – powiedział, jakby odszyfrował jej myśli, a Vanessa z powątpieniem podeszła kilka kroków bliżej do nauczyciela, stając z nim za biurkiem. – Miałaś kilka błędów, ale... – mówił, lustrując wzrokiem kartkę, która „przypadkowo” została wypuszczona z jego rąk, upadając tym samym na ziemię.
Vanessa odruchowo ukucnęła, aby podnieść kartkę papieru. W pewnym sensie, cieszyła się, że nie musi widzieć piwnych oczu bruneta, które ją przerażały. Uspokajała się, starając w miarę możliwości przedłużyć tą chwilę. Kiedy udało jej się chwycić dłonią ślizgi papier, poczuła, jak jej serce zaczyna szybciej bić. Usłyszała bowiem dźwięk rozpinanego rozporka, który dochodził znad jej głowy. Umysł dziewczyny ogarnął paniczny lęk. Wydawało jej się, że atmosfera zagęściła się, przez Jarmuscha, który wyciągnął swojego naprężonego członka ze spodni. Nie miała już czym oddychać. Vanessa znowu była sparaliżowania, jak wtedy, lecz teraz jej strach był tak wielki, że nie potrafiła racjonalnie myśleć. Słysząc westchnięcie nauczyciela, do jej oczu, które tępo patrzyły w szare kafelki, napływały łzy bezradności. Bała się, że stanie się najgorsze.
-Vanessa, kochanie. Wiem, że jesteś bardzo ambitną dziewczynką, dlatego wstawiłbym ci tą dwójkę, lecz musisz się trochę bardziej postarać. – lewą dłonią, zaczął gładzić jej ciemne włosy, a ona nawet nie miała siły się temu sprzeciwić. – Z taką urodą zajdziesz daleko, a jeżeli postarasz się jeszcze bardziej, to będę skłonny dać ci jedynkę na koniec semestru. – jedna łza wypłynęła z jej granatowych tęczówek, a mężczyzna zauważając brak reakcji, dłońmi uchwycił jej spuszczoną twarz, powoli unosząc ją do góry.
-Mark, przyniosłam ci te książki, o które prosiłeś. – niespodziewanie do sali wkroczyła wysoka kobieta w średnim wieku, która zapatrzona w zawartość rąk, zaczęła podążać w stronę biurka, stojącego naprzeciwko drzwi.
-Diana. – Jarmusch starał się ukryć zdenerwowanie, szybko opierając się rękoma o biurko, przed kupką ćwiczeń, które zasłaniały jego roznegliżowaną część ciała, a sama Vanessa odetchnęła z ulgą, schylając się jeszcze bardziej, aby pozostać niezauważoną. – Nie, nie podchodź bliżej. – zareagował, gdy kobieta była już przy czwartym rzędzie ławek. – Połóż może te książki na ławce, bo po co masz niepotrzebnie tyle chodzić. – pospiesznie odparł, a zaskoczona blondynka stanęła w miejscu.
-Właściwie masz rację. Spieszę się na dyżur. – uśmiechnęła się do niego serdecznie, nadal nie widząc czegokolwiek podejrzanego w zachowaniu kolegi po fachu. – To ja tutaj kładę te książki i idę. Do zobaczenia. – odłożyła na obskrobanym meblu dwie książki, zaczynając się cofać do wyjścia.
-Dzięki i cześć. – powiedział Jarmusch na „do widzenia”, kątem oka zerkając na trzęsącą się dziewczyną, która ukrywała się za biurkiem. – Przeklęta baba. Wszystko musiała popsuć. – wysyczał, gdy kobieta opuściła salę, spoglądając na swojego zwiotczałego penisa, którego erekcja minęła kilkanaście sekund wcześniej. – Wstań. – stanowczo powiedział do Vanessy, która przerażona wykonała jego polecenie, stojąc do niego plecami, jednocześnie przeklinając na siebie w duchu, że pod wpływem strachu nie ujawniła się nauczycielce. – Tą sprawę dokończymy innym razem, a teraz wyjdź, jakby nigdy nic się nie stało. – sprawnie zapinał rozporek i poprawił koszulkę, ale widząc, jak wykonała krok do przodu, złapał ją od tyłu za ramiona, przyciągając do siebie. – Jeżeli ktoś się o tym dowie, to przyrzekam ci, że to będzie najgorszy rok w twoim życiu. A wiem, że jesteś na tyle inteligentna i się mnie posłuchasz. – groźnym tonem mówił do jej ucha, a dziewczyna już nawet nie starała się zatamować łez, które spływały po jej zarumienionym policzku.
Kiedy puścił jej ramiona, natychmiast zaczęła kierować się w stronę drzwi. Najpierw były to niepewne kroki, które przerodziły się w szaleńczy bieg. To, że znalazła się na korytarzu zapełnionym uczniami i nauczycielami, wcale jej nie pomogło. Nadal była w szoku, po tej całej sytuacji i rozpoczęła rozpaczliwy bieg tam, gdzie teraz czułaby się najbezpieczniej w tym budynku. Ludzie na korytarzu patrzyli na nią ze zdziwieniem, a w szczególności dziewczyny, które znajdowały się w damskiej łazience. Vanessa przepchnęła się przez gromadkę nastolatek, tarasujących drzwi do toalety. Gdy znalazła się w małym pomieszczeniu, zamknęła się w nim i wybuchnęła głośnym płaczem, który usłyszała każda osoba, przebywająca w ubikacji, a w szczególności Franzi, spalająca papierosa w sąsiedniej kabinie. Ten szloch wydał się dziewczynie dziwnie znajomy. Zaciekawiona, wrzuciła do muszli sedesowej niedokończonego papierosa i zamknęła klapę, abyknęła klapę, abyiemnowłosa stojąc na palcach, chwyciła się kawałka ściany, który nie był do końca zamurowany, starając się zobaczyć, kto siedzi w kabinie obok. Niestety była za niska, więc podskoczyła, przez moment widząc płaczącą bliźniaczkę. Bez zastanowienie zeszła z klapy, przerzucając kostkę przez ramię. Wszystkie pary oczy, skierowały się na Franzi, kiedy podeszła do drzwi, za którymi znajdowała się jej siostra. Sama się zastanawiała, dlaczego to robi, ale mimo tego chwyciła za plastikową klamkę, słysząc jakieś szepty za sobą. Zignorowała to, szarpiąc ręką przedmiot, który dzielił ją od bliźniaczki, ale drzwi było zamknięte. Wypuściła powietrze z ust, chcąc się wycofać, ale dziwna siła kazała jej tam jeszcze zostać.
-Otwórz te drzwi. – Franzi uderzyła mocno pięścią w różową przegrodę, czekając na reakcję siostry.
Vanessa wstała z klapy, przecierając dłonią oczy i policzki, które były mokre. Przejechała opuszkami palców po gładkiej powierzchni drzwi, zatrzymując rękę na prymitywnym zamku, który niespodziewanie odkluczyła. Franzi słysząc to, ponownie miała ochotę uciec i żałowała tego, że w ogóle zainteresowała się płaczem siostry. Lecz teraz było już za późno, aby się wycofać. Dziewczyny w łazience spojrzały się wyczekująco na ciemnowłosą, która przybrała swój typowy, chłodny wyraz twarzy, zaczynając się zastanawiać, co powiedzieć bliźniaczce, aby zabrzmiało to w miarę normalnie. Chaotycznie otworzyła drzwi, wchodząc do małego pomieszczenia, w którym stała Vanessa, ze spuszczoną głową i zapłakanymi oczami. Zakluczyła zamek, przyglądając się swojej „kopii”, która była nadal roztrzęsiona. Młodsza bliźniaczka odchrząknęła, przygotowując się do krótkiej przemowy.
-Czemu płaczesz? – chłód wydobył się z delikatnych ust Franzi, a Vanessa tylko uniosła głowę, ku zaskoczeniu, przytulając się do niej mocno.
Nastolatka ponownie zaczęła płakać, ale tym razem nie była już sama, tylko z siostrą, w którą mocno się wtuliła. Franzi stała zszokowana, zastanawiając się przez moment, co się dzieje. Dopiero, kiedy poczuła bicie serca bliźniaczki, mocny uścisk na swojej szyi, zmieszany z łzami, dotarło do niej, że jej własna siostra przytuliła się do niej pierwszy raz od dwóch lat. Dzwonek, ale to nie przeszkadzało Vanessie, aby wypłakać się Franzi, która nie miała pojęcia, co zrobić z rękoma, które bezczynnie zwisały wzdłuż jej sparaliżowanego ciała. Miała wybór odwzajemnić ucisk albo odepchnąć starszą bliźniaczkę. Jednak Vanessa wybrała za nią, rozumiejąc po chwili, co właśnie zrobiła. Odskoczyła od niej, jakby przytulenie się do własnej siostry, a tym bardziej bliźniaczki, było najgorszym przestępstwem tego stulecia.
-Przepraszam. Nie wiedziałam co robię. – Vanessa szybko i niewyraźnie wyszeptała przez łzy, wybiegając z kabiny i zostawiając w niej samą Franzi, która stała, pogrążając się w rozmyślaniach o tym, co właśnie przed chwilą doświadczyła...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 14:50 Temat postu: |
|
|
1?
Edit:
No dobrze. Skoro to wina dyskietek to postaram się nie zwracać uwagi na błędy.
Notka?
Jak dla mnie po raz koeljny za mało było Franzi a za dużo innych niby drugoplanowych postaci.
Bill zakochał się we Franzi?
To aż dziwne jest xD
A ten nauczyciel? Ech... aż szkoda mi słów.
W takim razie do następnej części.
Mam nadzieję że dłuższej bo czuję niedosyt xD
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Sobota 21-10-2006, 15:17, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
cornelia
Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dziury pod Wrocławiem...
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 14:53 Temat postu: |
|
|
2?
NIe komentowałam, bo czytam od niedawna... Zresztą uważam, że nie powinnam. Sama piszę, ale tego tu nie publikuję... Zresztą nieważne... Podoba mi się... Part ciekawy. Przytuliła ją... Ciekawe jakie będą skutki...
Może się pogodzą... W jakimś stopniu. A ten nauczyciel... Szkoda słów...
Cornelia[/b]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez cornelia dnia Sobota 21-10-2006, 15:42, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-MadisoOn
TH FC Forum Team
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dochodzi twój głos?
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 15:17 Temat postu: |
|
|
Przepraszam droga Polly, że nie komentowałam.
Ale miewałam chwile załamki i nie mogłam się na niczym skupić.
Później zwyczajny brak czasu...
Obiecuję, że jak tylko będę mogła, to nadrobię zaległości.
Nie zostawię tak przecież mojego ulubionego opowiadania...
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za to, że nadal je piszesz...
Mimo tego wszystkiego, co cie spotkało.
Jesteś silna.
Jesteśmy z Tobą i wierzymy...
Może i Ciebie nie znam, ale jestem tego niemalże pewna, że masz niezwykle silną osobowość i dasz radę we wszystkim.
Może wydać Ci się to zwyczajnie dziwne,
ale ja po prostu to wiem. Bo tak czuję...
Świat taki jest... okrutny.
Rozkazuje nam uciekać.
Kiedy zabłądzimy, nie karze patrzeć za siebie.
A przecież tak wiele gubimy.
Nasze wspomnienia... Chwile radości i szczęścia.
i wszystko wydaje się takie wielkie.
Bo my jesteśmy tak mali w tym świecie...
Dziękuję Ci Polly, bo choć Ciebie nie znam.
To wiele dzięki Tobie zrozumiałam.
Twoje opowiadanie nie jest jakimś zwykłym.
Wnosi coś w życie każdego z nas...
Ja zawsze jestem bardzo poruszona...
Dziękuję...
Chylę czoła i obiecuję, że przeczytam.
Bo muszę.
Bo pragnę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 15:30 Temat postu: |
|
|
Polly... Co ja mogę Ci powiedzieć...?
Pięknie?
Nie, to za mało.
To słowo jest za słabe, aby opisać to, co teraz czuję.
Ta część była...
No właśnie...
Jaka?
Słowami nie da się tego opisać.
Cudownie?
Bosko?
Genialnie?
Echh... Nic w pełnie tego nie oddaje.
Muszę Ci się nawet przyznać, że pod koniec czytania kilka pojedynczych łez popłynęło po moim policzku.
Tak.
Teraz pewnie rozumiesz, co chcę powiedzieć, tylko że, jak pewnie zauważyłaś, za bardzo mi to nie wychodzi.
Siostrzane uczucia... Nareszcie.
Zmienia się.
Dla mnie to była najlepsza część. Zakochałam się w niej.
Pozdrawiam .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Daga_913
Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: sTaMtĄd GdZiE mNiE NiE Ma :)
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 16:15 Temat postu: |
|
|
Powiem tylko świetnie Part jest wspaniały, coraz bardziej podoba mi się bieg wydarzeń Tyle się dzieje i bardzo dobrze. Akcja z nauczycielem od angielskiego zaszokowała mnie, i zachowanie Vanessy, że przytuliła się do Franzi ... ta częśc była poprostu genialna Czekam już z niecierpliwością na kolejnego, tak samo długiego albo i nawet dłuższego (było by zajefajnie) parta Życze weny, pozdrowionka
P.S Polly wymiatasz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ona1666
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 643
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z łóżka Bama
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 16:36 Temat postu: |
|
|
Cudo. Cudo. Cudo.
Kocham to opowiadanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżampara
Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 16:52 Temat postu: |
|
|
No właśnie Polly cóż można powiedziec...
Chyba tyle że ta część była a nawet jest bardzo ale to bardzo piękna
Nie masz błędów a to co opisałaś jest poprostu cudne
Buziolki Dla Ciebie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dżampara dnia Sobota 21-10-2006, 17:07, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anth92
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 16:59 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podobało.
Uczucie Billa do Franzi? Nie wiem czemu, ale spodziewałam sie tego.
Nauczyciel? Bark mi słów. Wymyśliłaś to nieźle. Nie wiem czemu wczułam się w role starszej bliźniaczki, mając wrażenie, że mnie to spotkało.
Ta część Ci wyszła świetnie. Błędów nie widziałam. Chyba raz powtórzenie, ale to nie rzucało się tak w oczy.
Życzę Ci weny.
Pozdrawiam,
Anth
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Negai
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: w Tobie tyle zła?
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 18:13 Temat postu: |
|
|
No, dotarłam. Jestem z siebie dumna, bo zazwyczaj zapominam. Dopiero po dłuuugim czasie wpada mi do głowy: "czy ja nie zaklepałam gdzieś miejsca?". Ale mniejsza o to...
Z całej połóweczki najbardziej podobał mi się koniec. Ten niewinny, pełny ciepła i zaskoczenia moment, gdy bliźniaczki się przytuliły. No może nie całkiem tak, bo to jednak Vanessa odwaliła całą robotę, ale Franzi nie pozostała obojętna.
Bardzo mi się to podobało. Lubię takie rodzinne scenki, chociaż w tym opowiadaniu niezbyt wiele tego familijnego ciepełka...
Na błędy przymykamy oko.
Niech wena będzie z Tobą.
Negai
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mod-Negai dnia Niedziela 22-10-2006, 13:06, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ŻelK@
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 18:15 Temat postu: |
|
|
Świetnie!
Co raz lepsze sie to staje!
Ale kiedy news??
Czekam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Courtney
Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa.
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 18:16 Temat postu: |
|
|
Czytam
EDIT:
polly. Oł men.
Ten.. ten.. ten nauczyciel! Brak mi słów.
Brak.
Ogólnie było naprawdę fajnie.
I tyle.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomidor xD
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 18:44 Temat postu: |
|
|
Czytam
edit:
O matko. Myślałam ze ten debil ją zgwałci
Dobrze ze weszła ta pani. Ta nauczycielka.
I jeszcze niezłe było z tym przytuleniem. Że pierwszy raz od dwóch lat sie przytuliły... No to nieźle.
Cytat: |
a on zauważając, że źle rozegrał rozmowę, nieśmiało położył swoją dłoń na jej ramieniu.
-Franzi. Ja przepraszam. Wiesz dobrze, że nie miałem tego na myśli... – mówił dopóki do sali nie wkroczył zdyszany nauczyciel z dziennikiem w ręku, a wszyscy uczniowie zamilkli, grzecznie siadając na swoje miejsca. |
Następny debil. ( nie, nie Bill. Ten nauczyciel) Musiał przerwać Billowi
Pozdrawiam i weny życze, bo dawno jej nie życzyłam
PS: Na koniec mojego nudnego komentarza powiem że
Nauczyciele to debile
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FaNkA MaNsOnA
Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 20:56 Temat postu: |
|
|
O polly, Twój part trochę mi pomógł, ponieważ byłam w podłym nastroju.
Dziękuję i czekam na nowego parta:)
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|