|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
*=zwariowana fanka=*
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z BillalandiixD
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 13:28 Temat postu: Przyjaźń czy kochanie? (cz.4) NEWS! |
|
|
Ok., to JA. Rzeczywiście, tamten temat nie był najlepszy do umieszczenia na forum To jest lepsze? Nie wiem. To będzie wasze zdanie. Może się spodoba, może nie - zobaczymy
Część 1
Czarnowłosa dziewczyna siedziała na parapecie w swoim pokoju i uważnie obserwowała niezbyt ruchliwą ulicę, przy której mieszkała. Lubiła siadać w oknie, zatapiając się we własnych myślach. Właśnie w ten sposób nasuwały jej nowe pomysły na teksty piosenek. Ostatnio jednak częściej niż zwykle po jej głowie chodził jeden temat, na który zwracała szczególną uwagę: ojciec. Minęło mnóstwo czasu od jego śmierci, ale wreszcie wróciła do dawnego, beztroskiego życia po tragedii. Nie płakała już z okropnej tęsknoty każdej nocy i nie obwiniała samej siebie za to, co się stało. Dokładnie pamiętała ten dzień, w którym otrzymały wiadomość o wypadku, długiej walce o życie przez rodziciela, jego śmierci, niezliczonych strumieni łez wylanych przez matkę, ciągłego podnoszenia na duchu siostry i samej siebie. I kto by przypuszczał, że tego nieszczęsnego dnia, 7 sierpnia, miały w trójkę jechać z nim lecz w ostatniej chwili mama zmieniła decyzję. To było trochę odrobinę szczęścia, że udało im się uniknąć wyjazdu, bo kto wie czy nie byłyby w tym momencie po "drugiej stronie".
'Wszystko od tamtej pory się zmieniło. Mama zajęta jest projektowaniem ciuchów, jeździ na pokazy mody i prawie w ogóle jej nie widujemy. Zwykle pojawia się w domu o najbardziej nieludzkich godzinach, jak jakaś zjawa. Za to Shirley...kompletnie jej nie poznaję! Podrywa chłopaków by po kilku dniach ich rzucić, jest bardziej rozgadana i pyskata. A ja? Raczej troszeczkę bardziej spokojniejsza od niej. Ale też do aniołków nie należę' Patrzyła teraz na ciągnące się dalej soczyście zielone wzgórza oraz gęstwiny lasów gdzie raz po raz przez gałęzie wpadał promyk letniego słońca.
Nigdy nie zapomniała o obietnicy złożonej zmarłemu mężczyźnie. Przysięgła wciąż szlifować swój głos i założyć własny zespół.
- Nie zrezygnuję, dopóki nie nauczę się śpiewać! - krzyknęła mała dziewczynka wojowniczym tonem, krzyżując rączki na piersi i marszcząc brwi. Mężczyzna uśmiechnął się i posadził córeczkę na kolanach.
- Naprawdę?
- Tak i udowodnię wszystkim, że mam rację co do mojego talentu - upierała się dalej.
- Na pewno ci się uda. Musisz tylko uwierzyć w siebie i nigdy nie załamywać jeżeli ktoś cię skrytykuje.
- A co to jest "skrytykuje"? - zapytała mrugając kilkakrotnie. Martin Schadler się zaśmiał.
- Nie mówi się skrytykuje, to niewłaściwe słowo. Naprawdę to jest "krytyka".
- No to... - zawahała się zastanawiając czy tata jej nie zbije jeżeli znowu pomyli formę. -...co to jest krytyka?
Blondyn westchnął.
- To jest złe zdanie innych osób - przytulił ją.
- Ale mi nic nie powiedzą! - rzekła wreszcie pewna swego. - Nie będą mogli, bo im na to nie pozwolę! Nauczę się śpiewać i nie zabiorą mi tego!!
- Ha, ha, ha - po raz kolejny się zaczął śmiać główkując zarazem, po kim odziedziczyła tą upartość. - Obiecujesz?
- Tak i założę swój własny...własny...
- Zespół? - podpowiedział.
- Właśnie, zespół! - przypomniała sobie.
- No to trzymam cię za słowo - na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech i zmierzwił 5-latce włosy.
'Wtedy byłam pewna siebie. Ale wiesz co, tato? Obietnicy dotrzymałam. Mam ten zespół i nie poddałam się, dalej ćwicząc śpiew. Dzięki tobie...'
Katie uśmiechnęła się do swojego odbicia w szybie. Nagle koło siebie usłyszała podniesione głosy. Szybko zerknęła w stronę źródła krzyków i zobaczyła Jude (basistkę) oraz swoją siostrę, które zawzięcie wykrzykiwały jedna przez drugą "Tak!" lub "Nie!". Westchnęła ciężko przewracając oczami. Takie sytuacje miały miejsce prawie codziennie, ale PRAWIE robi przecież wielką różnicę. Nigdy nie mogły dojść do porozumienia, to dwa inne charaktery dające razem wybuchową mieszankę.
- Dobra, dość! - niebieskooka zwinnie zeskoczyła z okna na swoje łóżko od razu zwracając na siebie uwagę dziewczyn.
- Ooo, nasz Dyzio Marzyciel w końcu raczył do nas powrócić? - zażartowała Emily, która nic nie robiła sobie z wrzasków towarzyszek mimo, iż była w tym samym pomieszczeniu.
- No, a żebyś wiedziała. O co chodzi? Pewnie już was cała ulica usłyszała! A może chcecie, żeby jeszcze calutki Magdeburg się dowiedział jak bardzo za sobą nie przepadacie? - zwróciła się w stronę kłótliwej dwójki.
- No bo próbowałyśmy z Jude opracować melodię do tej nowej piosenki i się okazało, że każda chce dać swój akcent na daną sylabę - wyjaśniła Shirley mierząc 18-latkę mściwym spojrzeniem.
- Na daną sylabę? - Katie uniosła brwi, które zginęły w grzywce kruczoczarnych włosów, najwyraźniej nie rozumiejąc do końca sensu słów blondynki.
- Ja powiem - rzekła zdenerwowana brunetka unosząc wskazujący palec do góry, przerywając zarazem blondwłosej. - Ja chciałam, żeby było: Da, da, DA, da; a Shirley: Da, DA, da, da.
Zaakcentowała właściwe sylaby, a Katie wraz z perkusistką wybuchnęły śmiechem.
- Więc o to tyle krzyku? - Emily dławiła się od chichotu.
- O jakiś głupi akcent?! - dodała wokalistka. - Naprawdę wy już szukacie byle powodu, żeby wywołać awanturę.
Obie zmieszane zrobiły obrażoną minę, by zaraz potem również zawtórować im śmiechem.
- Ech, przesada jest chyba naszym znakiem rozpoznawczym - stwierdziła brązowooka. - To widać z daleka!
- Ja bym powiedziała, że również złośliwość i dowcipność.
- Dodam też, że w niektórych przypadkach głupota - palnęła Jude głupio się uśmiechając.
- Masz na myśli kogoś konkretnego? - blondynka zmieniła gwałtownie ton z miłego na wredny.
- No jasne! - krzyknęła basistka przesłodzonym głosikiem doskonale parodiując gitarzystkę. - CIEBIE, Barbie!
- Ej, nie jestem Barbie - zaperzyła się.
- A jak ty się ubierasz? Jak jakaś dziwka spod latarni!
Shirley otworzyła szeroko buzię, Emily zachichotała cicho, a czarnowłosa spojrzała na siostrę ze zdziwieniem. Nikt nie wyraził się tak o stylu jej ubierania. Można by przysiąść, że najstarszej przyjaciółce od zawsze te słowa tkwiły na końcu języka tylko czekała na odpowiednią chwilę aż swobodnie będzie mogła je wypowiedzieć.
- Nikt nie będzie mi mówić, że wyglądam jak prostytutka - wycedziła dziewczyna z każdym słowem mówiąc coraz głośniej. W obawie, że rzuci się na przyjaciółkę, Katie złapała ją szybko za ramiona.
- Myślisz, że będziesz dawać mi rady w sprawach ciuchów?! - powiedziała odrobinkę spokojniej. - Chcesz się przestraszyć? To spójrz w lustro!
Jude natychmiast znieruchomiała słysząc te słowa. Shirley uniosła kpiąco lewy kącik do góry kiedy adresatka grypsu zrobiła się czerwona jak burak. Już miała coś niemiłego odpowiedzieć, kiedy frontmenka nie wytrzymała:
- PRZESTAŃCIE!! MAM WAS DOŚĆ!!!
Trio spojrzało na nią z przerażeniem. Katie nie zwróciła uwagi na ich reakcję i zaczęła robić kółka po pokoju.
- Cały czas nie potraficie współpracować ze sobą mimo, iż należycie do jednego zespołu. Za każdym razem szukacie pretekstu by się pokłocić. Powiedzcie, czy na tym polega praca w grupie? - przystanęła na chwilę uważnie patrząc na milczące dziewczyny. Gdy nie otrzymała odpowiedzi wróciła do przerwanej czynności. - Jestem liderką Mosquito i moim zadaniem jest godzenie grupy jeżeli się ze sobą pokłóci. Może to wiecie, może nie. Na początku starałam sie nie zwracać najmniejszej uwagi na wasze sprzeczki, ale z każdym dniem mam tego powyżej uszu! Podobno jesteśmy przyjaciółkami, a u was jakoś tego nie widzę. Czy kiedyś rozmawiałyście na spokojnie ze sobą, pożartowałyście wspólnie czy pośmiałyście? Nie słyszałam w ogóle, żeby tak było! Nie wstyd wam? Za każdym razem, kiedy się spotykamy zamiast powitania jest co?? Oczywiście awantura o jakąś drobnostkę! Bo po co mamy sobie mówić "Cześć przyjaciółko, jak tam u ciebie?". Bardziej na miejscu jest 'miła' wymiana zdań na dzień dobry, prawda? Zauważyłyście to, czy mam wam bardziej wszystko uzmysłowić, Jude i Shirley?
Wyrzuciła z siebie to co ją dręczyło od kiedy są zespołem.
- Wreszcie ktoś odważył się na wypowiedzenie tego! - Emi odetchnęła z ulgą stając obok 16-latki. - Sama nie miałam tyle pary w ustach, żeby to w taki sposób wyjaśnić. Mnie też wkurzało już wasze zachowanie. Czy rzeczywiście nie potraficie się pogodzić? Zróbcie to dla swojego dobra, proszę!
Siedzące na łóżku Shrley i Jude, które uważnie przysłuchały się wywodowi Katie oraz zdania perkusistki dokładnie przeanalizowały słowa każdej z nich w duchu przyznając im rację. Później spojrzały na siebie uważnie, a potem przytuliły.
- Przepraszam za wszystko - wybełkotała stłumionym głosem blondynka.
- Nie, to ja przepraszam - rzekła zielonooka - Njaczęściej to ja prowokowałam do tych kłótni.
- Ja też nie byłam lepsza. - odsunęła się od niej na długość ramienia. - Wybaczysz mi, przyjaciółko?
- Oczywiście, psiapsióło. I sorry za tamten tekst. Tak na serio nie sądziłam, wpływ emocji.
Dwójka dziewczyn stojąca wciąż na środku pokoju, otrząsnęła się z niespodziewanego szoku i przybiła sobie piątkę.
- Wreszcie się pogodziły! - ucieszyła się ciemnoblondwłosa.
- I to z naszą pomocą! - Katie wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Wtedy kiedy próbowała przemówić im do rozsądku, ją samą zadziwiły słowa, niespodziewanie cisnące się na usta. Ale warto było! Teraz będą tworzyły idealny zespół rock'owy!
'Mam nadzieję, że będzie to trwać wiecznie!'
- No to chodźmy to uczcić - wykrzyknęła ochoczo Shirley z błyskiem w oku.
***
Blondwłosy chłopak szybkim krokiem kierował się do pokoju hotelowego, który dzielił z kolegami. Dziękował Bogu, że nie mają dzisiaj koncertu i żadnego pośpiechu jak to zwykle bywało kiedy mieli jakąś trasę. Chociaż właśnie dostał wiadomość od menagera, żeby cała czwórka udała się jak najszybciej do jego 'mieszkania' więc z 1 piętra popędził na piąte. Przeklinał w duchu, że akurat na tym poziomie był wolny pokój, a musiał lecieć na złamanie karku jakby goniło go stado dzikich i napalonych fanek pragnących zdobyć ich autograf. Przecież do superszybkich to on nie należy! No ale trzeba wykonać polecenie.
Odetchnął z ulgą kiedy wreszcie stanął przed drzwiami, na których wisiały dwie cyfry układały sie w liczbę 36. Wpadł jak burza do pomieszczenia, gdzie panował tzw. 'lekki' bałagan. Każdy z chłopaków był zajęty czymś innym. Bill siedział po turecku na swoim łóżku i uważnie wertował cały stos kartek czegoś szukając, Tom ze znudzeniem przerzucał nieciekawe kanały w telewizji niedbale rozwalony na fotelu (co jeszcze bardziej podkreślało jego hip-hopowy styl ubierania się), a Georga nigdzie nie było. Chociaż miał pewność, że chłopak jest w łazience, ponieważ przez małe okienko można było dostrzec palące się światełko.
- Wyglądasz jak zmęczony słoń po przebiegnięciu 5 km - stwierdził Tom obojętnym tonem widząc wtargnięcie kolegi.
- Co tam pieprzysz? - wysapał perkusista.
- A nic, nic, to wiatr wiał.
- Coś się stało? - spytał Bill odrywając się od swojego zajęcia patrząc na niego badawczo.
- Stało się coś? A tak! - Gustav klepnął się w czoło przypominając sobie po co tak zasuwał. - Mamy iść do Davida.
- A po co? - zdziwił się czarnowłosy.
- Do jego pokoju? Niedobry znak - dredziarz pokręcił głową wyłączając telewizor.
- Ty to masz tylko jeden temat do rozmów - westchnął jego bliźniak szybko składając kartki i chowając je do małej szafeczki stojącej przy łóżku.
- No a jak - rzekł gitarzysta szczerząc zęby w cwaniackim uśmiechu podchodząc do śnieżnobiałych drzwi prowadzących do łazienki i waląc w nie pięścią. - Hej, Georguś! Wyłaź, mamy iść do naszego menagerka!
Rozległ się szczęk zamka i w progu stanął basista z malowniczym grymasem na twarzy.
- Tylko nie Georguś - warknął w stronę wyszczerzonych chłopaków.
- Ale przyznaj, że lubisz jak twoja mama tak do ciebie mówi - blondyn się zaśmiał.
Brunet zrobił się czerwony na całej twarzy, ale nic nie odpowiedział.
- Dobra, spadamy do Davida - jęknął po dłuższej chwili bębniarz z miną "Znów muszę zapieprzać na pierwsze piętro!". Pozostała trójka posłusznie wyszła za nim z pomieszczenia zostawiając je w półmroku, gdzie jedynym źródłem światła było wielkie okno, przez które wpadały miękkie promienie słońca.
****
- Chłopcy, pewnie zastanawiacie się dlaczego was tu przysłałem - odezwał się David Jost niezwykle inteligentnym tonem jak na swoją wypowiedź.
- Taa, już popuściłem z niedoczekania - mruknął gitarzysta rozwalając się na beżowej kanapie razem z kumplami. Bill szturchnął go w żebra łokciem, chociaż jego mina wyrażała podobne myśli.
- Przykro mi Tom, ale nie mam pieluszek. Możesz jeszcze skoczyć do spożywczaka, tam na pewno mają szeroki zakres do wyboru - wypalił menager znając już go na tyle dobrze, że może bez skrupółow odwdzięczyć tym samym. Udało mu się tym zręcznym żartem zamknąć kłapaczkę Toma. - Co to ja...Aha! Mam ważną wiadomość - macie kolejny support.
- Coo? Znowu jakieś niedorozwinięte Killerpilze?! - dredowaty się załamał za to pozostała trójka spojrzała na mężczyznę dziwnie jakby błagając, żeby starszy Kaulitz nie miał racji.
- Na wasze szczęście to nie. - dodał pospiesznie uspokajając 'podopiecznych', którzy odetchnęli z ulgą. - To jest zupełnie nowy niemiecki zespół mający na swoim koncie już dwa teledyski.
- Jakoś nigdy nie widzieliśmy ich na żadnym kanale. - poinformował Georg.
- A to dziwne, bo dość często lecą w telewizji - powiedział wyjmując płytę CD przygotowaną na spotkanie.
- I znowu to jest czwórka chłopaków nie przepadająca za nami i wyzywająca od pedałów? - skrzywił się wokalista.
Menager pokręcił głową.
- Nigdy nie uwierzycie - powiedział z szerokim uśmiechem i niebezpiecznym błyskiem w oku. Chłopaki spojrzeli na niego z wyraźnym zaskoczeniem oczekując odpowiedzi. - To jest czwórka dziewczyn.
Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki Hotelarze natychmiast się ożywili słysząc słowo "czwórka dziewczyn".
- Zespół składający się TYLKO z dziewczyn? - niedowierzał największy podrywacz w zespole z diabelskim uśmieszkiem.
- Jak najbardziej - potwierdził David - No chyba, że któraś zmieniła płeć pod moją nieuwagę. Ale to jest po prostu niemożliwe!
Włączył TV, dość często nazywane 'telepudłem', wkładając krążek po odtwarzacza DVD. Po chwili wszedł zapewne początek teledysku grupy, o której rozmawiali. Chłopaki zaczęli przyglądać się mu z wyraźnym zainteresowaniem, ponieważ na ekranie pojawiła się szczupła, zgrabna dziewczyna o kruczoczarnych włosach i sympatycznym uśmiechu w mundurku szkolnym. Szła przez opustoszały korytarz mijając dwa rzędy szafek gdy nagle do ich uszu dobiegły brzęki gitary elektrycznej i basowej, a niecałą minutę później czarnowłosa zaczęła śpiewać tekst po angielsku.
- Czy one na 100% są z Niemczech? - zadał retorycznie pytanie Gustav po raz pierwszy zabierając głos. - No bo tak płynie nawija po angielsku ta wokalistka.
- No oczywiście! - Jost uniósł brwi jednocześnie naciskając guzik na pilocie pod nazwą "Pause". Zatrzymał na momencie gdy ujęta została cała ferajna.
- Dobra. To - położył dwa palce na już wymienionej wcześniej dziewczynie oraz bardzo podobnej do niej blondynce, grającej na gitarze (elektrycznej). - są siosry Schadler, Katie i Shirley. - każdej "przydzielił" odpowiednie imię. - Dalej, to jest basistka Jude o ile dobrze pamiętam - pokazał teraz na długowłosą brunetkę z basówką przewieszoną przez ramię, drapiąc się po brodzie rozmyślając czy rzeczywiście właściwie wskazał - A za bębnami siedzi 17-letnia Emily.
- Z takimi laskami mógłbym mieć trasę do końca życia - westchnął Tom opierając podbródek na dłoni, a łokieć o kolano, patrząc z zachwytem na Shirley. - Nie wiem już na którą patrzeć.
- My już wiemy na którą - skomentował Bill z głupawym uśmieszkiem powodując, że na policzkach brata wpełzł lekki rumieniec.
- Och, a ty Bill nie zgrywaj takiego niewiniątka. Myślisz, że nie widzieliśmy jak gapisz się na tą Katie? - Georg skrzyżował ręce na piersi z satysfakcją.
- Bujać to my, nie nas - dodał Gustav widząc szok na twarzy młodszego Kaulitza.
Jost przysłuchiwał się tej wymianie zdań w milczeniu, lecz z rozbawieniem.
- Dajcie spokój, znam te dziewczyny na tyle dobrze, że one nie są takie łatwe do zdobycia jak wam się wydaje - odezwał się po chwili zwracając na siebie uwagę zgromadzonych.
- Zaraz! Chyba nam nie powiesz, że je znasz - zawołał Tom.
- Och, jasne że tak! Jestem przybranym bratem ojca sióstr i często u nich bywam. Naprawdę nie wiem jak Renata może z nimi wytrzymać - zasłonił sobie oczy ręką wyglądając jakby miał dołka. - Te dwie panny to naprawdę niezłe ziółka chociaż na takie nie wyglądają. Może i Katie jest odrobinę spokojniejsza, ale jeżeli w pobliżu jest jej siostra - zmienia się nie do poznania!
- Czyli?
- Strzelają takimi tekstami, jakich sobie wyobrazić nie można - jęknął przewracając oczami na samo wspomnienie ostatniej wizyty w ich domu.
- Jeszcze gorszymi od samego Toma? Nie wierzę! - Gustav o mało co nie spadł z sofy, a gitarzysta słysząc swoje imię w negatywnym znaczeniu posłał mu mordercze spojrzenie.
- Ależ tak. - przyznał David - Żebyście słyszeli dowcipy Shirley lub Emily. O matko boska!
- Będziemy mieli okazję - pokiwał głową najstarszy członek zespołu. - A Jude?
- Jest chyba najspokojniejsza z całej świty. Zamknięta w swoim świecie, słucha ciężkiej muzyki i ubiera się na czarno - wyliczył bez zająknięcia. - Przynajmniej jedna się znalazła.
- Nie martw się, już my zmienimy im te charakterki - cała czwórka błysnęła zębami.
- Nie wiem czy wam to wyjdzie - wyłączył DVD i wyjął płytę. - Jutro do nich zadzwonię powiadomić o trasie.
Chłopaki sądząc, że to koniec spotkania już zbierali się do wyjścia, kiedy zatrzymał ich w progu:
- Jeszcze nie powiedziałem wam najważniejszego!
Odwrócili głowy w jego stronę wyczekując w napięciu odpowiedzi.
- Wariują na waszym punkcie - menager puścił oczko w stronę znowu uśmiechniętych od ucha do ucha chłopców. Opuszczając pomieszczenie czuli, że szykuje się jedna z najfajniejszych do tej pory trasa.
Dobra, czym chcecie mnie obrzucić? Pomidorami? Jajkami? Czymś innym? Proszę o szczerą opinię na temat tego czegoś powyżej (nawet krytyka będzie 'mile' widziana)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez *=zwariowana fanka=* dnia Wtorek 31-10-2006, 22:28, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
*Nati*
Dołączył: 01 Kwi 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 14:00 Temat postu: |
|
|
1? super mi się podobało, długie, treściwe i ciekawe jak rozwinie sie akcja czekam na nex parta...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
SzydeRcia
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 14:14 Temat postu: |
|
|
może byyyyyć. czytałam już inne opowiadania o panienkach, które jadą w trase z chłopakami i bywały lepsze. ale te nie jest najgorsze. narazie średnio ciekawe, a te 'teksty' jak narazie nie były śmieszne. no, ale poczekam na next'a. naarazie nie będę oceniać.
Pozdrawiam! ;*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wampirek
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mnie sie pytasz? A skąd ja mam wiedzieć gdzie jestem?!?!
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 14:28 Temat postu: |
|
|
zajmuje
Edit
Ja Cię obrzucę lekką krytyką, mimo, że mi się podobało.
Po pierwsze, do jasnej ciasnej popraw to draństwo, bo mi się w brzuchu coś przewraca: nieodpowiednio odmienione rzeczowniki. Nie to, że na sam początek chciałam Cię Słoneczko zdołować, ale proszę z całego zimnego serca popraw. "Niemcy" były gdzieś żle odmienione, kilka literówek, co do ortografii nie wypowiem się mądrze, bo sie najzwyczajniej w świecie na tym nie znam. Skałdnia zdaje się bez problemów Ci poszła. Interpunkcja nie jest przeze mnie lubianą dziedziną, sama robię masę błędów z przecinkami, więc nie powiem nic mądrego.
To było o błędach, przechodzimy do mniej technicznej strony.
Fabuła zdaje sie prosta do przewidzenia. Tokio Hotel zakocha się bez pamięci w tym nowym zespole i będą żyli długo i szczęśliwie? Mam tylko nadzieję, że to jakoś orginalnie opiszesz. Jedziamy dalej. Po tej części jestem skłonna powiedzieć, ża się o niebo poprawiłaś i ruszyłaś z kopyta w dobrym kierunku. Podobał mi się opis Gustava, gdy musiał lecieć po resztę chłopaków na trzecie piętro. Za zwyczaj Pana Perkusistę się pomija i to dosyć okrutnie (mówi o swoim opie), dalej mamy typowy opis Toma i Billa oraz z deka bezradnego Georga. Więc plus dla Ciebie.
Dalej mamy zespół, nowy, niemiecki, manager Tokio jest przybranym ojcem liderki i gitarzystki (tak?)... Jakie to oczywiste...
No dobra będzie tego.
Podobało mi się, więc zajrzę jeszcze Kochana.
Pozdrawiam.
Wamp.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wampirek dnia Czwartek 10-08-2006, 14:52, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomidor xD
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 14:50 Temat postu: |
|
|
No przeczytałam! Na razie mi sie podoba. Ale jeszcze nie oceniam bo wiesz... no wiesz..zobaczymy jaki bedzie następny part :] Ale na razie jest fajne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
After_Eight
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 14:56 Temat postu: |
|
|
Czytałam wiele podobnych opowiadań ale to mi się podobało.
Mam nadzieję że nie będziesz tego pisała przewidywalnie tylko zaskoczysz nas czymś ;]
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olka_th
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z butelki
|
Wysłany: Czwartek 10-08-2006, 16:27 Temat postu: |
|
|
Takie sobie. Wydaje mi sie takie sztuczne. Nie wiem jak to okreslic:/
Czegos brakuje...
Bledow nie zauwazylam,
Masz talent, ale nie umisz go wykorzystac.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sonia
Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Piątek 11-08-2006, 10:31 Temat postu: |
|
|
Początek jest nawet zachęcający, tylko fabuła bardzo oklepana. Czytałam już takie, ale Twoje wykonanie podoba mi się. Jestem ciekawa co to za teksty będą .
Czekam na następną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yuna vel laya
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Vampirlandu ]:->
|
Wysłany: Piątek 11-08-2006, 20:43 Temat postu: |
|
|
Nono ciekawie się zaczyna. Nie będę oceniać po pierwszym parcie, bo po prostu jakoś nie umiem tego zrobic dzisiaj:/ Poczekam na następny:)
Sama piszę opowiadanie o podobnej, aczkolwiek różnej, tematyce.
No więc czekam cierpliwie na nową część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*=zwariowana fanka=*
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z BillalandiixD
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 15:02 Temat postu: |
|
|
Hmm...długo nie pisałam Patrzyłam za to na każdą odpowiedź i muszę przyznać, że jednak początek taki zły nie był. Zainteresowało mnie jedno zdanie w komentarzu Olki_th (tak się to pisze? jeżeli zła forma to sorry): "Masz talent, ale nie umiesz go wykorzystać". Cóż, nie wiedziałam, że w ogóle talent mogłabym mieć, ale to już jest wasze zdanie Następna cześć: to już będzie druga (wow!). Wiem na pewno, że są powtórzenia i dużo błędów. Nie chciało mi się ich poprawiać, bo jestem chora na lenia Dosc! Nie będę przymudzać, zapraszam do czytania!
Część 2
Błoga cisza panowała w całym pomieszczeniu. Poranne promienie słońca wlewały się do środka, delikatnie oświetlając puszysty dywan leżący koło łóżka. Stojący na małej szafeczce z jasnego drewna zegarek elektroniczny wskazywał typowo ludzką godzinę: 9:15. Za oknem można było usłyszeć warkoty przejeżdżających przed ulicę samochodów oraz wesołe głosy sąsiadów i przechodniów. Jednak żaden hałas nie mógł obudzić lokatorki pokoju. No, prawie żaden.
Idealną harmonię zacisznego miejsca zepsuł przeraźliwy dzwonek budzika. Coś, co wyglądało jak pognieciona kołdra zaczęło się strasznie wiercić i mruczeć "Kur** mać" "Co za h** nastawił to gówno" "Pie****** budzik". Po chwili z 'gniazda' wyłoniło się opalone ramię, które zaczęło klepać blat szafki w poszukiwaniu źródła hałasu. Wreszcie dłoń natrafiła na mały, prostokątny przedmiot, zacisnęła na nim palce i z niebywałą siłą rzuciła w drzwi od łazienki. Zegarek został rozwalony na milion kawałeczków i znowu zapanowała cisza, czemu towarzyszył pomruk zadowolenia dziewczyny spowrotem pogrążającej się w śnie. Nie minęło 5 minut a tym razem drzwi otworzyły się, z hukiem uderzając o ścianę kiedy to Shirley z gracją słonia w składzie porcelany wtargnęła do królestwa siostry. Czarnowłosa jęknęła głośno, jakimś cudem wygrzebując się z kołdry owiniętej wokół niej jak kaftan bezpieczeństwa, mrucząc pod nosem same przekleństwa kierowane do blondynki.
- Ku**a, Shirley, czego chcesz do ciężkiej cholery?! - spojrzała na siostrę morderczym wzrokiem.
- Jesteś chora na cholerę? Nie wiedziałam - wyszczerzyła zęby.
- Daruj sobie te żarty, Ku**a - opadła na poduszkę.
- Widzę, że pani w nienajlepszym humorze - ciągnęła dalej ignorując wcześniejszą wypowiedź Katie. - Nie mogę powiedzieć, że wstałaś lewą nogą bo jeszcze nie ruszyłaś swoich czterech liter z wyra. Chociaż myślałam, że już raczyłaś to zrobić słysząc trzask w twoim pokoju. - jej wzrok padł na rozwalone części zegarka.
- No bo cholera nikt mi spać nie pozwala!
- Daj se siana, jest już po 9. To normalna pora, żeby już funkcjonować - Shirley wsparła ręce na biodrach wyglądając jak mama karcąca swoje dziecko.
- Mnie to nie dotyczy - szatynka zakryła głowę poduszką - Są wakacje!
- Wstawaj, śpiochu - 16-latka podeszła do łóżka i momentalnie zdjęła z starszej Schadler pościel. Ta cicho pisnęła czując na swoim ciele lekki chłód.
- Pozwól mi spaaać - zawyła próbując odebrać siostrze rzecz do przykrywania.
- Ani mi się śni - blondwłosa mocno szarpnęła pierzynę w swoją stronę powodując, że dziewczyna spadła z łóżka.
- Auu - zajęczała Katie wstając i równocześnie masując sobie kość ogonową - Jesteś brutalna.
- I to jest jedna z moich zalet - gitarzystka puściła oczko.
- Chyba wada - warknęła czarnowłosa.
- A zapomniałaś, co dzisiaj za dzień? - spytała Shirley opierając się o framugę wciąż otwartych na oścież drzwi, patrząc na zdziwioną minę niebieskookiej. - Próba, ośle!!
- Że co?!! - wrzasnęła szatynka o mało co nie upadając. - Na śmierć zapomniałam!
- No to lepiej się idź ubierz, Kruku - siostrzyczka wyszła z pokoju zostawiając dziewczynę samą.
- Ku**a mać, pier*****a mać, jak ja mogłam zapomnieć - czarnowłosa zaczęła chodzić po dywanie przykładając sobie dłoń do gorącego czoła. Następnie szybko podbiegła do szafy i zaczęła myśleć w co się ubrać. Po
gorączkowych zastanowieniach wybrała w końcu normalne dla niej ciuchy podkreślające styl ubierania się na czarno. Szybko w nie wskoczyła, zrobiła poranną toaletę i czym prędzej popędziła na sam dół o mało nie zaliczając gleby w połowie schodów.
- No i wreszcie wyglądasz jak człowiek - zauważyła Shirley siedząca przed telewizorem widząc czarną grzywę włosów znikającą za wejściem do kuchni.
- Och, serio? A jak jestem w piżamie to nie wyglądam? - odgryzła jej się Katie szukając talerza. Otworzyła szafkę nad kuchenką gazową i natychmiast się uchyliła, bo z górnej półki wypadła miseczka z różnymi przyprawami, która z głuchym stukotem spadła na podlogę rozsypując zawartość.
- Co się stało? - dobiegł ją krzyk siostry z salonu.
- Zaatakowała mnie miska - prychnęła wyjmując poszukiwaną porcelanową rzecz orzy okazji strącając jeszcze jeden talerz.
- Pierdolę! - warknęła tracąc cierpliwość.
Zrobiła sobie śniadanie i usiadła w spokoju przy stole.
'Shirley miała rację: jestem niezdarą!'
Zjadła posiłek w pośpiechu, jakby seryjny morderca przykładał jej pistolet do skroni popędzając niemiłosiernie. Wrzuciła pusty talerz 'ozdobiony' okruszkami po chlebie do umywalki, a sama popędziła do przedpokoju założyć adidasy po czym obie siostry wyszły z domu udając się do umówionego miejsca.
****
- Tom, streszczaj się! - Bill usiłował popędzić brata siedzącego w łazience od dobrych 20 minut rozpaczając przy okazji, że grzywka nie chce ułożyć się tak jakby tego oczekiwał.
- Dobra, dobra, nie marudź jak stara baba! - usłyszał nerwowy głos brata dochodzący z wnętrza pomieszczenia. Po chwili wyszedł, o mało co nie rozpłaszczając nosa swojego bliźniaka drzwiami z dość nietęgą miną.
- Co ci się stało? - spytał po chwili Bill dopiero teraz zauważając jak blondyn przykłada sobie wacik do miejsca, gdzie był percing w wardze. Georg i Gustav od razu zainteresowali się stanem jego dolnej wargi.
- Pierdolę! Zahaczyłem sobie kawałkiem tej pieprzonej bluzki i lekko się poruszył - jęknął.
Przez chwilę koledzy patrzyli na niego zaskoczeni, później na siebie a w końcu wybuchając zgodnym śmiechem.
- Nikt ci nie powiedział, że jak masz ten kolczyk to musisz na niego uważać? - czarnowłosy dalej się śmiał momentalnie zapominając po co chciał wejść do toalety.
- No ale ku**a skąd miałem wiedzieć? - warknął sprawiając, że cała trójka się uciszyła i zajęła swoimi sprawami.
Tym razem wokalista zajął ubikację walcząc z upartymi kosmykami włosów przez kilka minut modelując je żelem. Wreszcie z tryumfem ułożył je tak jak powinien i radosny jak skowronek wrócił do Hotelarzy. Poszedł
otworzyć drzwi, ponieważ rozległo się głośne pukanie.
- Ile razy mam wam mówić, żebyście się spieszyli? - głos Davida nie wróżył niczego dobrego. Czwórka sławnych w całych Niemczech chłopaków westchnęła głęboko widząc wściekłą minę menagera. - Powinniśmy być w drodze dokładnie 5 minut temu, a wy jeszcze paradujecie bez koszulek! - tu spojrzał na Gustava, który nie miał kompletnego ubioru. Ten natychmiast zmieszany powędrował do swojej torby w poszukiwaniu jakieś koszulki.
- To nie nasza wina. Budzik zbyt późno zadzwonił - tłumaczył Tom wyrzucając lekko zakrwawiony wacik do kosza.
- Ja już naprawdę nie wiem jak z wami rozmawiać - Jost potargał sobie włosy ze złości. - Zupełnie jak z Shirley i Katie!
- Ooo, to mamy coś wspólnego - stwierdził dredziarz delikatnie przykładając opuszek palca wskazującego do niedawno zranionego miejsca.
- A tobie co się stało? - stojący w progu mężczyzna zauważył dość dziwną czynność chłopaka patrząc na niego spod uniesionych brwi. Bill, Georg i Gustav oprócz niego wybuchnęli śmiechem.
- Lepiej nie mówić - jęknął gitarzysta.
- Ktoś ci mówił, że na percing trzeba uważać? - powiedział David uważnie obserwując wargę chłopaka powtarzając dzisiejsze pytanie jego brata bliźniaka co jeszcze bardziej rozśmieszyło pozostałych. Wzrok faceta
strasznie zawstydził Toma więc szybko odsunął się ze strachem w oczach.
- Spoko, Tom, nic ci nie zrobię. Chciałem tylko zobaczyć.
- Tak, jasne...
- Oj, no dobra, jedziemy, bo już chyba jesteśmy spóźnieni - rzekł pospiesznie David, odruchowo zerkając na zegarek wskazujący 10:05.
Wszyscy w try miga opuścili pomieszczenie kierując swe kroki do czarnego vana stojącego na zewnątrz.
****
- Jesteśmy! - krzyknęła dziewczyna na cały sklep otwierając z impetem dwuczęściowe drzwi od razu zwracając na siebie uwagę prawie
wszystkich kupujących. Blondwłosa zignorowała to przyzwyczajona już do uwodzicielskich spojrzeń chłopaków, uporczywie patrzących na jej długie i zgrabne nogi. Omiotła wzorkiem pomieszczenie szukając między rzędami regałów z płytami sylwetek swoich przyjaciółek z zespołu, kiedy koło niej stanęła siostra.
- Chyba nie trzeba było robić aż takiego wejścia - mruknęła pod nosem bardziej do siebie niż do gitarzystki.
- Oj, trzeba, trzeba. Raz nie zaszkodzi - młodsza Schadler gwałtownie się wyprostowała wyciągając szyję, żeby lepiej widzieć dalsze półki. - A poza tym zobacz, ile tu towarków!
- No rzeczywiście, jest dużo płyt - stwierdziła Katie. - I co z tego?
Shirley uderzyła z całej siły otwartą dłonią w czoło wzdychając ciężko słysząc wypowiedź szatynki.
- Boże, nie o to biega! - zachichotała, za co oberwała od dziewczyny z łokcia w ramię.
- To miał być sarkazm - wokalistka wypatrzyła dwie znajome postacie, stojących przy jednym z regałów przerzucających krążki różnych wykonawców. - Wreszcie!
'Koniec tej całej szopki!'
- Co? - spytała zdezorientowana 16-latka poszukując obiektu, na którym zawisł wzrok siostry mając nadzieję, że to jakiś przystojny chłopak chociaż Katie nie interesowała się nigdy facetami tak bardzo jak ona. Czarnowłosa skinęła głową (bo przecież nieładnie jest palcem pokazywać)
w kierunku dwójki dziewczyn o imionach Jude i Emily. - Ahaa!
Zaczęły lawirować pomiędzy półkami i ludźmi, żeby jak najszybciej dostać się do koleżanek. Kiedy dzieliło ich zaledwie kilka metrów od wyznaczonego celu, perkusistka je dojrzała i krzyknęła zapominając, że jest w miejscu publicznym:
- Schadler, gdzie wy się szlajacie?!
- A gdzieś tam - Shirley machnęła od niechcenia ręką jednocześnie witając towarzyszki. Wokalistka przestała chichotać z tej krótkiej wymiany zdań i jak na białego człowieka przystało również się przywitała.
- Jesteście spóźnione o 5 minut! - rzekła jak zawsze naburmuszona basistka krzyżując ręce na piersi.
- Och, przepraszamyyy! - przeciągnęła ostatnią samogłoskę blondyna udając przejęcie.
- Wszystko co trwa dłużej niż pięć minut przyprawia Jude o ból głowy - zaśmiała się ciemnoblondwłosa, obejmując kuzynkę ramieniem.
- Skoro spotkanie przebiega na razie w wesołej atmosferze, to może pójdziemy już zrobić próbę? - spytała Katie bacznie obserwując grupę spod swojej gęstej grzywy.
- Świetny pomysł, już plecy zaczynają mi nieźle napieprzać - gitarzystka parę razy odchyliła głowę do tyłu próbując złagodzić ból. Odetchnęła z ulgą, kiedy strzeliło jej w okolicach karku.
- Reumatyzm, emerytko - siostra poklepała ją po plecach nie mogąc zdusić śmiechu - Tylko żeby w takim wieku...
Basistka wraz z perkusistką wybuchnęły chóralnym śmiechem wyobrażając sobie Modnisię z laseczką i siwymi włosami, a Shirley
spojrzała na starszą Schadler wilkiem.
- To nie było śmieszne - warknęła nagle zmienionym tonem.
- Masz rację... - frontmenka urwała jakby miała zamiar przyznać jej rację. Niebieskooka odetchnęła z ulgą w duchu dziękując jej za to, że w pewnych sytuacjach Katie staje w jej obronie. - To było przekomiczne!
Szatynka znowu ryknęła śmiechem razem z dziewczynami.
'Też mi siostra! Phi!'
Prychnęła ruszając w stronę wyjścia.
- Co ja widzę? Złość piękności szkodzi, śliczna - dobiegł ją męski głos z prawej strony. Zastygła w miejscu, po chwili odwracając głowę w tamtym kierunku zobaczyła diabelnie przystojnego chłopaka o niesamowicie czystych zielonych oczach i szelmowskim uśmiechu jaki zawsze gościł na
jego pięknej twarzy, kiedy widział dziewczynę.
- Cześć, Eric - uśmiechnęła się szeroko ukazując dwa rzędy równych zębów. Od pewnego czasu próbował ją poderwać, ale blondynkę coś powtrzymywało, żeby zacząć z nim chodzić. Sama nie potrafiła tego wyjaśnić dlaczego nie reagowała na jego zaloty. - Wybacz, zamyśliłam się. Coś mówiłeś?
- Jeżeli zechcesz to powtórzę: złość piękności szkodzi - ostatnie trzy słowa wypowiedział powoli jakby Shirley była niedorozwinięta umysłowo.
- Oj, przestań - zaperzyła się - Nie jestem żadną pięknością.
- Ależ jesteś. Czemuż to zdenerwowanie gościło na twej pięknej twarzyczce?
'Takimi tekstami możesz oczarowywać kogoś innego a nie mnie! Nie zauważyłeś, debilu, że na mnie to nie działa?' - przeleciało jej przez myśl.
- Moja kochana siostra mnie wkurzyła, cholera - syknęła wskazując kciukiem przez ramię na nagciągające przyjaciółki.
- Aha, Kaatie - wpatrzył się w szatynkę jak w obrazek. Ta go spostrzegła i zatrzymała się obok swojej siostry z wyszczerzem.
- Widzę, że przyszłyśmy w najgorszym momencie. Możecie sobie dalej romansować!
- Wcale nie romansujemy - warknęła gitarzystka jeszcze bardziej rozjuszona.
- Dobra, jest zbyt późno. Sorry Eric, my już musimy lecieć - wokalistka zaczęła siłą wypychać blondynkę ze sklepu, zapraszając Emily i Jude, żeby jej pomogły.
- Oki, papa - posłał całej czwórce buziaka w powietrzu wracając do swoich kolegów siedzących przy okrągłym stoliku.
- O Boże, wielkie dzięki za uwolnienie mnie od tego palanta - niebieskooka wzniosła ręce do nieba, jakby to jemu chciała podziękować a nie rodzonej siostrze.
- Uff...nie ma...sprawy... - wysapała dziewczyna ocierając pot z czoła. - Kobieto, ile ty ważysz!
- Tyle ile ty - odgryzła się jej pokazując język.
- Nie zaczynajcie - wtrąciła swoje trzy grosze perkusistka wreszcie się odzywając. - Idziemy!
****
- Nasza kochana sala prób! - ucieszyła się Katie widząc wnętrze pomieszczenia, gdzie stało kilka głośników różnej wielkości, pozawijanych i poplątanych kabli leżących na podłodze, stojak na mikrofon, okazała perkusja z logiem Mosquito, gitara basowa i elektryczna oraz wiele innych rupieci jak to bywa w garażach.
- To chyba tekst Billa - zauważyła Jude.
Czarnowłosa się zarumieniła słysząc imię sławnego 16-latka, za któym szaleją tysiące dziewczyn.
- Heh, i to żadna tajemnica, że go kochasz - westchnęła Shirley przewracając oczami wyrażając swoją obojętność.
- Ale nie trzeba zaraz mówić o tym całemu światu - burknęła podchodząc do mikrofonu i bawiąc się nim.
Zaraz.
Burknęła?
Dziewczyny spojrzały po sobie ze zdziwieniem słysząc dziwny ton koleżanki. Wystarczyło jedno zdanie zdradzające jej wielki sekret, który chciała zachować tylko i wyłączynie dla siebie, a cały dobry humor prysł jak bańka mydlana.
Katie usiadła ze spuszczoną głową na jednym z nagłośnień bijąc się z własnymi myślami. Musiała to mówić głośno? Jakimś cudem się dowiedziała, ale to nie powód by rozgadywać o tym na prawo i lewo! Wstrętna gaduła.
'Byłoby jeszcze lepiej, gdyby stanęła na środku ulicy i krzyknęła, że go kocham'
Shirley kucnęła tuż obok niej robiąc przy tym bardzo poważną miną jak na nią samą.
- Słuchaj, ja przepraszam...- przerwała zastanawiając się nad dalszymi słowami. Co może powiedzieć jeszcze siostrze, żeby nie była znowu na nią zła? Nigdy nie przepadała za takimi sytuacjami. Musiała wtedy głęboko przemyśleć gdzie popełniła błąd mówiąc o kilka słów za dużo. Wiedziała jednak, że teraz to była jej wina i musi szybko ją przeprosić, bo znowu będzie tak jak wtedy, kiedy to Katie obraziła się na nią i nie odzywała przez kilka dni. -...dobrze wiesz, że nie chciałam tego powiedzieć.
- Miałaś rację, tylko jak zwykle ubrałaś to w niewłaściwe słowa - czarnowłosa powiedziała to tak cicho, że nawet blondynka ledwo ją usłyszała. Dziewczyna zacisnęła palce na materiale swoich dżinsów marszcząc je na kolanach, wciąż nie podnosząc głowy. Chociaż w duchu wybaczyła jej, czekała na kolejne słowa. Jak na złość w garażu panowała olbrzymia cisza. Atmosferę w pomieszczeniu można było ciąć nożem używanym najczęściej do krojenia chleba lub innych produktów żywnościowych.
- Czy wybaczysz gitarzystce swojego kochanego zespołu i jedynej rodzonej siostrze, madame? - spytała teatralnym głosem jak prawdziwa
aktorka w teatrze składając ręce, jakby się modliła.
Barki dziewczyny zaczęły rytmicznie podskakiwać przez co trio pomyślało, że płacze.
- Hej, dlaczego płaczesz? Nie powiedziałam nic złego - rzekła niepewnie 16-latka sama nie wiedząc czy dobrze mówi.
Wtedy Katie podniosła głowę. Nie było żadnych strumyczków łez spływających zazwyczaj po policzkach ani siąpania nosem. Śmiała się.
- Ja nie płaczę - wydukała w przerwie pomiędzy atakiem niekontrolowanego śmiechu. - No chyba, że ze śmiechu!
I taką wszystkie lubiły: roześmianą, wesołą, żartującą i pełną energii dziewczynę jaką teraz była.
- Skoro wszystko jest w porządku, to lepiej zacznijmy już grać, bo na moich bębnach już zaczyna kurz osiadać - Emily podeszła do swojej perkusji i przejechała palcem wskazującym po powierzchni pierwszego z
talerzy. Na opuszku widoczny był lekki szary pył.
- Dobra! - wszystkie się zgodziły i każda podeszła do instrumentu, który obsługiwała.
Chwilę później na całej ulicy Bahnstraße rozległa się rytmiczna melodia i świetny głos jednej z czwórki dziewczyn pełniącej funkcję wokalistki - Mosquito dało o sobie znać po kilkudniowej przerwie.
****
- Te pierd*****te występy w telewizji są strasznie męcząą-ącee - westchnął Tom ziewając równocześnie okazując tym swoje zmęczenie odpowiadania na setki pytań wciąż niezaspokojonej prezenterki TRL. Hotelarze stali przed ogromnym budynkiem, w którym niedawno odbył się wywiad z nimi, jako że są teraz najbardziej znanymi nastolatkami w Niemczech. Znudzeni do granic możliwości sterczeli jak kołki czekając z niecierpliwością na menagera, który został w środku zatrzymany przez kogoś. Nie mogli nawet wejść do busu, ponieważ kierowca poszedł z Davidem, a tylko on ma klucze do niego.
- Ma ktoś wsuwkę albo jakąś spinkę? - zadał głupie pytanie Georg zapominając, że tylko te przedmioty są używane przez dziewczyny, które
spinają długie włosy.
- A co ja baba jestem czy co? - odparł pytaniem na pytanie perkusista robiąc głupkowatą minę.
- Taa, spinam sobie nimi dredy jak idę spać - mruknął Tom ironicznie.
- Serio?! - wykrzyknęła cała trójka z niedowierzaniem.
- Ej, ku**a, to była baja! Wariatem jeszcze nie jestem - szybko zaprzeczył czując na sobie rozbawione spojrzenia kolegów. - Ja pierdolę! Nie wierzycie mi?
- Jasne, że ci wierzymy - odparł Bill z krzywym uśmieszkiem, po chwili zaczynając się śmiać. - Właśnie wyobraziłem sobie ciebie, jak stoisz wieczorem przed lustrem i wpinasz sobie różowe spineczki we włosy!
Gustav wraz z basistą zawtórowali fontmenowi śmiechem. Dredziasz udał, że się tym nie przejął, lecz w myślach klął na nich ile wlezie.
- Ech, cholera, z wami to nigdy nie można pożartować - stwierdził wreszcie patrząc na każdego wilkiem.
- Można, można. Tylko tobie nie można wierzyć czy mówiłeś na serio czy dowcipnie! - drugi blondyn w zespole miał rację. - Twoje teksty są dwuznaczne.
- Ach, tak?
- Stwierdzam fakty - skrzyżował ręce na piersi wyszczerzając zęby.
- David, nareszcie! - zawołał nagle czarnowłosy przerywając zarazem konwersację chłopaków, patrząc jak mężczyzna zamyka za sobą drzwi ze szkła. - Już mi uszy więdły od słuchania tych palantów!
- Tylko nie palanty! - powiedzieli równocześnie Tom i Gustav.
- Oj, przestańcie - uciszył ich Jost. - Jesteście jak banda rozwydrzonych dzieciaków. Włazić i bez gadania!
Kilka minut później furgonetka ruszyła spowrotem do hotelu, a chłopaki zaczęli w miarę spokojnie rozmawiać. Menager gadał z kimś przez telefon tłumacząc coś osobie po drugiej stronie słuchawki. Raz po raz do chłopaków docierały jakieś słowa lub zdania.
- Tak, Rosi. Mhm...nie! Nie o to mi chodziło. Nie zapomnisz im powiedzieć? Ja nie mam teraz czasu, żeby do nich wpaść i je poinformować. Tak, pojutrze. Zaraz do nich pójdziesz? To dobrze. Nie muszę się martwić. Nie, no coś ty, nie uważam, że masz sklerozę! Wiem, że to może być dla nich szok. Tak, mhm. Wiem, przecież sprawujesz nad nimi tak zwaną pieczę. Tak, tak. Dobra. Jasne! No, na razie - rozłączył się i zwrócił do swoich podopiecznych: - Przygotujcie się chłopcy na te zwariowane damy. Pojutrze zaczyna się trasa!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżampara
Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Czwartek 17-08-2006, 23:17 Temat postu: |
|
|
1??????
Buahahhahah xD
Zawariowana super notka
Bardzo mis ie podoba to opowiadanko Inne niż wszytskie
Czekam na nową część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
After_Eight
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 11:59 Temat postu: |
|
|
2?
Hyh.
Niezłe ;D
Mam nadzieje że dziewczyny zareagują na chłopaków negatywnie
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fragile
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 342
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z domu bez klamek.
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 19:03 Temat postu: |
|
|
No więc, fajne.
Tyle Ci starczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 19:36 Temat postu: |
|
|
Hmm.. jak na razie podoba mi się Jest ciekawe i lekkie, a takie właśnie najbardziej lubię Z tego, co przeczytałam, wnioskuję, że porobią się pary wokalistka z wokalistą, perkusista z perkusistką, itd. ... Mogłabyś troszku "pomieszać"
Błędów, jakichś takich poważniejszych, nie zauważyłam, a jeśli nawet to zupełnie je olałam
No, czyli tak ogólnie to mi się podoba (powtarzam się?).
Ale błaaaagam, nie każ nam długo czekać na następną część!!!
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lily
Dołączył: 21 Cze 2006
Posty: 602
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pomidor xD
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 20:46 Temat postu: |
|
|
Fajnie ze jest 2 cześć, ale przeczytam i skomentuje jutro bo teraz.. no.. nie ważne.
Tylko se miejsce chciałam zaklepać, zeby nie być ostatnia
EDIT
No juz przeczytałam!
Coraz bardziej mi sie podoba
Można sie czasem pośmiać
Ogólnie fajne, tylko kurcze...David taki jakiś ostry dla chłopaków jest... hehe
Pozdrawiam i czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lily dnia Sobota 19-08-2006, 11:10, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
yuna vel laya
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Vampirlandu ]:->
|
Wysłany: Piątek 18-08-2006, 22:41 Temat postu: |
|
|
Heh no nieźle:) Podobało mi się to:D Ba, nadal mi się podoba:) Masz wykęcone w kosmos teksty:) Kobieto skąd ty je bierzesz? Te wszystkie porównania i gadki chłopaków czy dziewczyn.
Talent, niebanalny, niezaprzeczalny TALENT.
Tylko pytanie moja droga, co ty z nim dalej zrobisz?
No cóż czekam na nastepną część Mam nadzieję, że pokaże się szybko:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
olka_th
Dołączył: 29 Maj 2006
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z butelki
|
Wysłany: Sobota 19-08-2006, 20:21 Temat postu: |
|
|
Przeczytalam
Napisalam, ze masz talent. Moze troche zabardzo ocenilam twoje umiejetnosci. Powinnam napisac, ze cos sie w tobie tli, i gdy bedziesz wiecej pisac, tym bedzie lepiej;) Narazie widze, ze sie rozkrecasz. Mam nadzieje, ze nastepna czesc bedzie jeszcze lepsza!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tida
Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Snów I Wiecznej Rozkoszy
|
Wysłany: Sobota 19-08-2006, 22:33 Temat postu: |
|
|
Powiedzmy tak...Narazie trochę nudnawe i czasami zbyt niejsano napisane, ale na pewni treść w pewnym stopniu intrygująca. Trochę to dziwne, że dziewczyny trzy dni przed trasą nie wiedzą o tym, że mają grać z całkiem sławnym zespołem niemieckim ;] Powinny się ostro przygotowywać itd. itp. Czekam na następną część bo wierzę, że będzie lepsza od poprzednich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*=zwariowana fanka=*
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z BillalandiixD
|
Wysłany: Niedziela 20-08-2006, 12:15 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za te wszystkie pozytywy:D Kompletnie się ich nie spodziewałam, bardziej 'oczekiwałam' samego opieprzu czy krytyki Czy ja na serio tak fajnie napisałam te 2 części? Co do następnej to nie martwić się, już jestem w trakcie pisania...tylko nie wiem czy będzie taka super jak poprzednie, bo mi się wydaje, że początek trochę...hmm...banalny? Tak chyba mogę to określić. No ale nie będę tego poprawiać - jak się ukaże to zostawię rozwiązanie tej sprawy Wam Już niedługo będzie obiecuję! Tylko mnie tak nie popędzajcie, bo zabraknie mi pomysłów Pozdróffki!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*=zwariowana fanka=*
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z BillalandiixD
|
Wysłany: Czwartek 31-08-2006, 10:32 Temat postu: |
|
|
Hmm...powiem, że w tej części jest tym razem za dużo powtórzeń I może ta notka trochę bardziej, że tak powiem beznadziejna od pozostałych - jak ją pisałam to ciągle coś mi się nie podobało. Ale trudno, wytknięcie błędów zostawiam wam
Część 3
- Katie, co ty odpier****sz?! - ryknęła Shirley na całe podwórko kiedy po raz kolejny nie odbiła lotki.
Stojąca po przeciwnej stronie dziewczyna wsparła ręce na biodrach błyskając zębami w stronę zdenerwowanej siostry.
- A co? Ja tylko zaserwowałam lotkę! - szatynka zrobiła zdezorientowaną minę doskonale udając zdziwienie, chociaż nie potrafiła tak naprawdę ukryć rozbawienia. Jej odpowiedź nie przekonała blondynki, która jeszcze bardziej się zezłościła i podniosła przedmiot. Do niedawna bialutki czubek teraz był niemalże czarny, a kilka piórek oszpeconych i dziwacznie powyginanych we wszystkie możliwe strony.
'Co psia ślina może zrobić z rzeczami' - pomyślała zerkając na swojego małego, wiecznie wesołego teriera, który patrzył na piórkową lotkę jakby to był jakiś krwisty befsztyk, merdając przy tym radośnie ogonem.
- Weź mi nie pieprz - warknęła - Szczerzysz kły jak down i myślisz, że jesteś wielka!
Starsza Schadler momentalnie się skrzywiła słysząc tą kąśliwą uwagę.
- Ej, tylko nie down! Nie wyglądam na niedorozwiniętą umysłowo - wypowiadając te słowa dla żartu wystawiła dziwacznie język, jednocześnie robiąc zeza, co wyglądało komicznie. Pomimo niedawnej złości na czarnowłosą, blondynka zauważając jej kretyńską minę nie mogła powstrzymać się od histerycznego śmiechu. Przechodnie mijający bramę spojrzeli na nią jak na uciekinierkę z domu wariatów, lecz dziewczyna kompletnie to zignorowała.
- Do-obra...dość...- wysapała nadal chichocząc. - Przestań robić tego zeza, bo ci już na zawsze zostanie!
Szatynka posłuchała rady młodszej o 1 dzień siostry. Wielki banan zagościł na jej ustach, kiedy spojrzała na rozbawioną Shirley.
- Rozumiem, że mam to traktować jako zachętę...
- Nie! A zresztą, rób co uważasz - gitarzystka machnęła od niechcenia ręką.
W tym momencie zza wielkiej chmury wyłoniło się słońce, kładąc swe promienie na rozkołysanych od wiatru ździbłach trawy oraz na łagodnych rysach twarzy Katie, która musiała przyłożyć sobie dłoń do czoła chroniąc oczy przed bezlitosnym światłem słonecznym.
- Chcesz jeszcze grać? - spytała blondynę mając na wszelki wypadek alibi, jeżeli otrzyma potwierdzającą odpowiedź.
Shirley jęknęła głośno rzucając pożądany przez czworonoga przedmiot w jego stronę. Uradowany Max z lotką w pysku powędrował pomiędzy ustawione w rządku pod siatką tuje i zaczął zachłannie wykańczać ją do końca.
- A walę to! - odparła niebieskooka wzruszając ramionami odwracając w końcu wzrok od malowniczych wzgórz położonych za Magdeburgiem, przypominające widok jako tapetę na komputer pod nazwą "Idylla". - Są lepsze zajęcia niż ten pieprzony badminton!
Katie domyśliła się, co pewnie przed chwilą przeleciało siostrze przez myśl, bo kąciki jej ust utkwiły w górze tworząc złośliwy uśmiech.
- Och taak, flirtowanie na czacie z facetami to naprawdę rewelacyjne zajęęcie - wygłosiła głośno swój komentarz.
Przez oblicze blondwłosej przebiegł cień, który można było zobaczyć nawet z 7 metrów. Właśnie z tej odległości szatynka go spostrzegła śmiejąc się w duchu.
'Ha, wiedziałam! Shirley już przede mną nie ucieknie!'
W tym samym czasie blondynce przez głowę przelatywały najróżniejsze myśli mieszane z najgorszymi na świecie przekleństwami. Nie chciała jednak dawać starszej Schadler zbyt długiej satysfakcji dlatego olbrzymi grymas na twarzy jabky zjadła przynajmniej kilogram cytryn, zastąpił najszerszy uśmiech, jaki potrafiła zrobić tylko ona.
- Ach tak, Panno Zgryźliwa. Zapomniałam, że masz po prostu powalające teksty!
Frontmenka zakryła sobie oczy ręką w geście poważnego załamania nerwowego.
- Proszę, nie kłóćmy się - powiedziała cichutko.
- Jak wolisz - rzuciła obojętnie Shirley niezgrabnie opadając na kolorowy leżak. Zwróciła twarz ku słońcu, chociaż wcale nie miała zamiaru opalać już rumianej skóry. Po prostu nagle zrobiło jej się chłodno. Poczuła jak na chwilę światło zostało zakryte przez cień oraz jak czarnowłosa siada na drugim takim samym siedzisku. Żadna się nie odzywała, ciszę przerywało wycie letniego wietrzyku, szum opon samochodów sunących gładko po nawierchni jezdni oraz podniesione rozmowy ludzi będących na ulicy.
- Hej, dziewczyny! - rozległ się nagle czyjś kobiecy głos od strony furtki prowadzącej do domu sióstr. Obie szybko obróciły głowy w tamtą stronę, żeby sprawdzić kto do nich zawitał. W oczy rzucała się głównie wymyślna fryzura, która jeszcze bardziej odmładniała 28-letnią kobietę - menagerkę Mosquito. - Może mnie któraś łaskawie wpuścić?
Schadlerki spojrzały najpierw na siebie, żadna nie kwapiła się do otworzenia żelaznego ogrodzenia.
- Ku**a, wygrałaś - westchnęła Shirley wstając z siedziska idąc otworzyć bramkę.
- Mam dla was wspaniałą wiadomość! - krzyknęła podekscytowana Rosi przypominając teraz zwariowaną nastolatkę a nie dorosłą osobę.
- Jaką? - Katie spojrzała na nią badawczo, a zarazem z zainteresowaniem.
- No to wal - mruknęła gitarzystka również zaciekawiona odpowiedzią.
- Ale lepiej usiądźcie - zakomenderowała, a dziewczyny wykonały rozkaz siadając grzecznie na jednym leżaku wyraźnie zdziwione i zniecierpliwione. - No to...będziecie zachwycone...rozmawiałam z waszym wujkiem...
- No i? - zapytały równocześnie niebieskookie bardzo ciekawe.
- No i...- urwała. Napięcie można było wyczuć w powietrzu. -...Macie trasę z Tokio Hotel!!!
Shriley wybałuszyła szeroko oczy ze zdumienia, a jej usta opadły na poziom kolan, za to Katie po usłyszeniu informacji z wrażenia i niedowierzania spadła z siedziska nie mogąc otrzasnąć się z szoku.
- Że-że c-co? - wyjąkała blondynka nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
- Z TOKIO HOTEL??!!! - wrzasnęła ucieszona wokalistka zrywając się na równe nogi patrząc na menagerkę z iskierkami nadzei w oczach. Jej odwieczne marzenie zostało spełnione! Nareszcie! Los w końcu ją wysłuchał!!
- Jak najbardziej! - zaśmiała się Rosi widząc reakcję liderki i gitarzystki, które wykonywały w tej chwili taniec radości (chociaż tak naprawdę wyglądało to jak rytuał Indian, tańczących wokół ogniska).
- Super, extra, coolowo, czadersko, odlotowo! - wykrzyknęła blondynka uśmiechając zawadiacko. - Poznamy braci Kaulitz, poznamy braci Kaulitz, poznamy braci Kaulitz...
I zaczęła powtarzać te trzy słowa w kółko, jakby 'zacięła jej się płyta'.
- Kiedy zaczynamy?
- Jutro - ta krótka i jasna do zrozumienia odpowiedź zwaliła ją z nóg. Już jutro? Nie zdąży się nawet porządnie przygotować! A nocy lepiej, żeby nie zarywała bo będzie następnego dnia nieprzytomna.
- Dlaczego nas nie powiadomiłaś kilka dni wcześniej tylko dzień przed trasą? - krzyżując ręce na piersi, dziewczyna spojrzała na kobietę wilkiem.
- Bo dopiero dzisiaj dostałam oficjalne potwierdzenie.
- Mogłaś przyjść wcześniej - do siostry dołączyła gitarzystka łapiąc się za głowę i potrząsając nią na prawo i lewo. - Nie będę mieć czasu żeby się spakować!
- Oj nie przesadzaj - skarciła ją od razu 28-latka znając jej skłonność do stwarzania problemów tam, gdzie ich nie ma. - Chyba nie masz zamiaru całej swojej garderoby wziąć, prawda?
Gitarzystka zrobiła naburmouszoną minę. Każdy musi jej wypominać, że ma słabość do ciuchów? Pff...
- Nigdy nie wiadomo, jaka może być pogoda - odpowiedziała filozoficznym tonem.
- Deszcz czy burza w lato? Phi! - prychnęła wokalistka nie wierząc, że gdy jest tak ciepło nagle ni z gruchy, ni z pietruchy zacznie lać.
- Wszystko się może zdarzyć! - blondynka pokazała jej język.
Menagerka przypatrywała im się z rozbawieniem na twarzy.
'Ach, te siostrzane spory! Kłótnie są zawsze o byle co, ale ważne, by się powściekać na siebie. Są takimi lekkoduchami, jakimi ja nigdy nie byłam'
- Dobra, dość! - obydwie natychmiast umilkły patrząc na swoją 'opiekunkę' wzorkiem mówiącym "Znowu przerwałaś nam w najciekawszym momencie!". Kobieta nie przejęła się tym zbytnio i spojrzała na swój zegarek wskazujący 18:23 - Ja już muszę spadać, mam jeszcze kilka ważnych spraw w związku z waszym jutrzejszym wyjazdem do załatwienia. Powiadomcie Jude i Emily i spakujcie się. Macie być gotowe o 11. Resztę informacji otrzymacie jutro!
Po tych słowach opuściła posiadłość dziewczyn w szybkim tempie. Między siostrami panowała przez chwilę cisza, a potem zaczęły piszczeć z radości.
- Wyobrażasz to sobie? Calutki miesiąc z Kaulitzami! -
- A ty jak zwykle o jednym - starsza przewróciła oczami.
- No baaa!
- Dosyć gadania, do pakowania!! - zrymowała Katie wskazując w stronę drzwi, za któymi chwilę później zniknęły obie siostry, każda udając się w stronę swoich pokoi.
****
- Już jutro poznamy te super laski, kapujecie? - wypiszczał Tom podskakując jak kauczukowa piłeczka albo jakby ktoś podłączył go do prądu.
Trio spojrzało po sobie ze zdziwieniem, widząc dziewczęce zachowanie kolegi, a w jednym przpadku brata.
- Jesteś chory psychicznie - skwitował Georg zakrywając sobie oczy ręką.
- Jeśli chodzi o dziewczyny to tak - dredziarz na chwilę przystanął, ale po chwili powrócił do przerwanej czynności skakania po łóżku wyrażając swoje podekscytowanie.
- I coraz bardziej zaczynasz je przypominać - dodał Gustav wzdychając ciężko.
- Bardzo śmieszne - warknął naburmuszony gitarzysta. - Po prostu nie rozumiecie tego co czuję!
- Ooo, to Tom Kaulitz ma w ogóle jakieś uczucia? No popatrzcie! - zakpił basista otwierając gazetę o rock'u na jakimkolwiek artykule.
- Z tak ciętym dowcipem zrobisz karierę...w kabarecie!
- Chłopaki, przestańcie! - uciszył ich Bill, po raz pierwszy się odzywając. - Nie zniosę dłużej waszych kłótni!
- Odezwał się najmądrzejszy - wypaliła trójka równocześnie.
- Och, dajcie spokój - wokalisty w ogóle nie ruszyła ta uwaga.
'Czy oni zawsze muszą się tak zachowywać? Jeżeli jutro nie powstrzymają swoich niewyparzonych jęzorów, będzie niezły wstyd'
- Może aż tak bardzo nie jestem podniecony, ale nie mogę tych dziewczyn puścić mimochodem.
- Sprostowanie: chciałeś powiedzieć TEJ DZIEWCZYNY - zaakcentował najstarszy chłopak ze złośliwym uśmieszkiem. Na policzkach wokalisty zakwitła lekka czerwień, kiedy usłyszał zgryźliwą uwagę przyjaciela.
- Przecież nie o to mi chodziło! - krzyknął z oburzeniem, robiąc się jeszcze bardziej czerwony.
- Nie? No to dlaczego się rumienisz? - spytał Tom z udawaną obojętnością.
'Sam chciałbym to wiedzieć'.
Dlaczego to w ogóle zrobił? Przecież Katie nawet nie była w jego typie! No, może jednak trochę była...ale nie aż tak, żeby zaraz się w niej ot tak sobie zakochiwać! Miał żelazną zasadę jeśli chodzi o dziewczyny: musi je najpierw dobrze poznać, zanim się z nimi zwiąże. Nigdy nie chciał igrać z uczuciami tych pięknych istot tak jak jego brat.
Coś jednak nie dawało mu spokoju od informacji o tym, że Mosquito mają być ich nowym supportem. Czy zaprzeczał samemu sobie? Nie, to niemożliwe! Przecież nigdy nie zakochiwał się od samego patrzenia na dziewczynę. A jednak...jeśli...
Oczy mu się rozszerzyły zadając sobie ostateczne pytanie w myślach.
Jeżeli nie miał teraz racji?
****
- Uff, wreszcie, eureka! - wykrzyknęła uśmiechnięta dziewczyna patrząc z tryumfem na dopiętą czarno-niebieską torbę z firmowym znakiem Pumy. Przeczesała wolną ręką czarne kosmyki włosów, wzdychając ciężko. Namęczyła się jak nie wiadomo co!
Spojrzała z odrazą na leżącą koło wypchanego przedmiotu kartkę z listą rzeczy do spakowania. Zmięła ją szybko w dłoni i wyrzuciła do kosza, żeby nie zwymiotować od samego wspomnienia na to, co skończyła robić dokładnie przed chwilą - czyli pakować się. Co za żmudne zajęcie!
'No i ciekawe jak ja ją podniosę' - pomyślała klapiąc na poduszki.
Do grupy Himenów (tak się to pisze? - aut.) nie można jej było zaliczyć, wystarczyło spojrzeć na to drobne ciałko, w którym tkwi tak niesamowita energia, jakiej nikt nie potrafiłby sobie wyobrazić. Jednak jeżeli bliżej się ją pozna można wywnioskować, że to tylko skorupa, która doskonale matowała wrażliwą i spokojną duszyczkę czarnowłosej.
Owa dziewczyna powolnym krokiem przeszła przez pokój podchodząc do okna i jak to miała w swoim zwyczaju usiadła na parapecie.
Krajobraz za oknem był wprost rozbrajający. Zaczynało się ściemniać, jednak gwar uliczny nadal nie ustawał, słońce przybrało barwy pomarańczy, ale najpiękniej wyglądały...chmury. Płynące leniwie po niebie jak wełniane owieczki, przybierając wszelkich możliwych kształtów były teraz w różnych odcieniach różu tworząc niesamowity efekt. Taki nastrój pozwalał jej zawsze poukładać myśli mimo, iż patrzyła właśnie na swój najbardziej znienawidzony kolor na całym świecie. Czy istnieje bardziej ochydna barwa niż różowy? Odpowiedź brzmi: nie!
'Jutro zaczyna się najważniejsze wydarzenie w całym moim życiu! Trasa z samymi Tokio Hotel, to już jest naprawdę coś' - uśmiechnęła się opierając czoło o zimną szybę. Kojący chłód natychmiast uspokoił oszalałe z emocji serce oraz umysł. 'Co to będzie kiedy jutro ich zobaczymy? Jak się będziemy zachowywyać w ich obecności? Czy będziemy skrępowane, nieśmiałe, czy zachowywały tak jak zwykle? Mam tylko nadzieję, że dziewczyny zbyt wielkiego wstydu mi nie narobią!'
"Jak je znam, to na pewno ci zrobią!" - odezwał się piskliwy głosik w jej głowie nazywany najczęściej Głosem Mądrości. Katie zmarszczyła brwi przygryzając nerwowo dolną wargę - w ogóle nie spodobała jej się ta odpowiedź. Bo jeżeli On ma rację? Jak będą wyglądały wtedy w ich oczach?
Spojrzała na ścianę, przy której przylegało oparciem jej łóżko wraz z małą szafeczką; cała była pokryta niezliczonymi plakatami zespołu tworzącego przez tych czterech najsławniejszych chłopaków w Niemczech, dla których wiele dziewczyn chciałoby się zabić, żeby ich poznać. Miała szczęście: jej skryte marzenie zostało w nadzwyczajny sposób spełnione. Uśmiechnęła się do czterech poważnych twarzy na jednym mega zdjęciu kwartetu, by po chwili powrócić do wyglądania na ulicę.
'Dziewczyny na pewno będą w stanie zachowywać się tak jak zwykle. Ale...
Uniosła brwi w geście zdziwienia, obserwując z udawanym zainteresowaniem rozkołysaną na wietrze koronę blisko stojącego drzewa.
...czy ja dam radę?'
****
- Bill, ty pieprzony śpiochu, wstawaj! - dredowaty próbował obudzić swojego bliźniaka, energicznie nim potrząsając. Bezskutecznie. Czarnowłosy odepchnął jego rękę mrucząc kilka niezrozumiałych słów pod nosem, przewracając się na drugi bok znowu zapadając w głęboki sen.
- No nie! Jak tak ku**a dalej potrwa, to się spóźnimy! - zawołał zrozpaczony Tom wymachując dziko rękami.
- Przeginasz - mruknął lekko nieprzytomny perkusista drapiąc się po głowie - Zrobiłeś nam pobudkę o wiele za wcześnie, a teraz mi gadasz, że się ku**a spóźnimy!
- A Bill to na serio też przesadza - dodał Georg masując sobie obolały kark - Pewnie udaje.
- Nie jestem tego pewny - gitarzysta po tych słowach wzniósł wskazujący palec do sufitu jakby doznając olśnienia (a tak naprawdę go doznając) - Ale jest jeden sposób, żeby się o tym przekonać.
Posłał pozostałej dwójce diabelny uśmieszek, kiedy spojrzeli po sobie ze zdziwieniem. Starszy Kaulitz pochylił się nad wystającą czarną czypryną chłopaka zakrytego kołdrą po samą szyję, po czym wrzasnął mu do ucha:
- Bill, wstawaj, majtki ci się palą!!
Reakcja była natychmiastowa: wokalista momentalnie zerwał się z piskiem ukazując śmiejącym się do rozpuku kolegom swoje czarne bokserki. Automatycznie zerknął w dół, ale na całe szczęście spodenki nie paliły się, nie żarzyły ani tliły. Z oczami wielkości piłeczek tenisowych podniósł głowę na chłopaków, którzy teraz dosłownie leżeli na podłodze wijąc ze śmiechu.
- No naprawdę, to było powalające - warknął zgryźliwie, wbijając wzrok w rozchichotanego brata - Zabiję was wszystkich!
- Gołymi rękami, czy białą bronią? - spytał perkusista dławiąc się.
- Mikrofonem - wysyczał frontman biegnąc do łazienki aby zrobić sobie makijaż.
- Lepiej, żebyśmy nie dopuszczali go do niego - rzekł brunet obserwując drzwi, za którymi przed chwilą zniknął Bill.
- Słyszałem! - krzyknął młodszy Kaulitz.
- No a myślałem, że jesteś głuchy - westchnął basista biorąc do ręki swoją komórkę, gładząc jej porysowany ekranik.
W innej części miasta ktoś ma również brutalną pobudkę...
- Budź się, Katie - krzyknęła Shirley wpadając do pokoju siostry. Skierowała się do okna, czemu towarzyszył rytmiczny stukot obcasów jej białych kozaków nieprzyjemnie wwiercający się w uszy. Od jednego silnego pociągnięcia żaluzje wystrzeliły do góry, przepuszczając oślepiające promienie porannego słońca. Zakopana w pościeli dziewczyna nic nie zrobiła sobie z niby pobudki i przewróciła na drugi bok. Blondynce zaczęły puszczać nerwy. Czy ona musi zawsze zaspać kiedy jest jakiś ważny dzień? No oczywiście! Jeżeli jest zbyt podekscytowana to nie śpi przez całą noc, ale odsypia za to w południe.
'Dobra. Igrasz z moimi nerwami? Zobaczymy, kto tu zaraz się zdenerwuje!'
Uniosła lewy kącik ust do góry w krzywym uśmiechu, po czym z rozpędu wskoczyła na czarnowłosą.
- AAAAAA!!! - wrzasnęła wokalistka, która nagle się obudziła czując na sobie 45-kilogramowy ciężar, najwyraźniej zaskoczona niespodziewaną pobudką. - NAPADLI NA MNIE!! NA POMOOOC!!!
- Siedź cicho! - uciszyła ją gitarzystka lądując na miejscu obok, ponieważ szatynka zaczęła się wiercić jak ryba wyrzucona na ląd. Dziewczyna przestała krzyczeć.
- Ja pierdolę - rzekla lekko zachrypniętym głosem przeczesując swoje potargane włosy, które przypominały czarną kupkę siana omiotając pomieszczenie nieprzytomnym wzorkiem. Frontmenka wyprostowała się gwałtownie z głośnym jękiem - Dlaczego budzisz mnie w tak brutalny sposób?
- Bo inaczej nic nie jest w stanie cię obudzić - blondynka wsparła się na łokciach, taksując wzrokiem z satysfakcją zaspaną Katie. Plan wpalił - tylko te dwa słowa przebiegały jej właśnie przez myśl.
- No ale ku**a widziałaś która jest?! No widziałaś?!! - wrzasnęła podstawiając jej pod nos elektroniczny zegarek z zadziwiającą godziną na wyświetlaczu, 8:45.
- Ty chyba masz sklerozę - mruknęła gitarzystka, bezradnie zwieszając głowę.
- Hmm? A o co ci teraz chodzi? - spytała zdezorientowana.
- O ten tramwaj co nie chodzi - Shirley zabłysnęła swą zgryźliwością - Nie wal głupa! DZISIAJ ZACZYNA SIĘ TRASA Z TOKIO HOTEL, OŚLE!!!
Dopiero teraz Katie się przypomniało, dlaczego nie jest wyspana i ledwo co widzi na oczy. Jak mogła zapomnieć!
'Trasa, o cholera jasna!'
- Już pamiętasz? - zadała pytanie Shirley gdy zobaczyła rozszerzone z przerażenia oczy i rozdziawione szeroko usta czarnowłosej ukształtowanymi w duże O - co wyglądało przekomicznie.
- T-taak - wyjąkała zrywając się po chwili na równe nogi, zrzucając przy okazji swoją siostrę z łóżka, czemu towarzyszył głośny huk.
- O ty grubasie - zażartowała Katie. Pobiegła do łazienki, uciekając przed pikującym w jej stronę jaśkiem.
Spojrzała na swoje odbicie, cemu towarzyszył krzyk przerażenia.
- OMB!! Wyglądam jak siódme nieszczęście ósmego smutku - chwyciła szczotkę i błyskawicznie rozczesała strzechę sterczącą na głowie.
'No tak. Zawsze się spóźniamy jak coś ważnego mamy zaplanowane. A czyja to zasługa? Moja! To lider powinien tak działać, żeby zespół był na czas w umówionym miejscu. A przeze mnie wszystko jest na odwrót!'
Skrzywiła się z niesmakiem wychodząc do pokoju z czarno-niebieskimi ścianami, gdzie wciąż urzędowała gitarzystka Mosquito.
- Już pamiętam - zadeklarowała liderka uśmiechając się blado. - A teraz wypad z mojego pokoju!
- Kulturka obowiązuje - parsknęła blondynka posłusznie zostawiając Katie samą w swoich czterech ścianach.
'Doobra Katie, bez paniki. Ubierz się normalnie, tak jak zwykle. Żadnych wyzywających strojów'
Chociaż to ostatnie nie było wcale prawdą, nie miała takich ciuchów popędzających męską seksualność - ale miała to na myśli więc powiedziała (tak dla zasady).
Z niezwykle filozoficzną miną otworzyła z rozmachem swoją obszerną szafę koloru czarno-niebieskiego, prezentując bogatą garderobę. W oczy głównie rzucał się królujący, ukochany wręcz kolor dziewczyny - czarny. Z jej ust wydobyło się głębokie westchnienie kiedy zaczęła wertować każdy wieszak w poszukiwaniu normalnych ciuchów. Ręce lekko jej drżały przy przetrząsaniu kolejnych kompletów ubrań, a sama przygryzła nerwowo dolną wargę rzucając budzikowi krótkie spojrzenie pełne zdenerwowania. Chwila, coś jest nie tak! Katie Schadler zdenerwowana? Przecież nigdy nie była! Co się teraz stało, że stres zawładnął jej umysłem?! Czy to dlatego, że za niecałą godzinę spotkają najwspanialszy zespół wszech czasów? (Nie będę powtarzać nazwy, bo i tak wszyscy wiedzą już o jaki zespół chodzi, a poza tym te dwa słowa zostały już KILKA razy użyte w tym opowiadaniu a nie chcę robić cały czas powtórzeń, co pewnie dużo osób mi wytknie po przeczytaniu - aut.)
A może po prostu obawa jak przyjmią je fanki TH wzięła górę?
Sama nie znała powodu tego nagłego zdenerwowania, a tym bardziej odpowiedzi na dwa trudne pytania.
- Przecież aż tak źle nie może być - zapewniła samą siebie uspokajając galopujące myśli. - To nie, to też nie, nie, nie, nie, JEST!
Błyskawicznie wyciągnęła wieszak z wnętrza mebla, patrząc na wiszące długie spodnie i bluzkę, z ogromnym tryumfem.
'To będzie idealne! Zwykłe, bez żadnych fantazyjnych kształtów, ale zawsze przydatne. Przynajmniej w takim momencie!'
Pewność siebie rozpierała ją od środka gdy szła się ubrać. Miała tylko nadzieję, że nic złego się nie wydarzy i wszystko będzie w jak najlepszym porządku... C.D.N
No i jak?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xenia
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 01-09-2006, 12:40 Temat postu: ... |
|
|
rany... Świetne opowiadanie! Wpadłam na nie dopiero dzisiaj, ale moge stwierdzic jedno : masz klase. Opo jest bardzo wciagajace, i jak na moj gust to masz swoj wlasny styl pisania i to mi sie podoba. Życze weny na dalsze czesci i czekam na nie z niecierpliwoscia!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aliss
Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Piątek 01-09-2006, 13:01 Temat postu: |
|
|
Jak ja lubię tego typu opowiadania xD Jak najbardziej na Tak. Czekam na nową część )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
YaNoU
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Pod LaTaRnIą <3
|
Wysłany: Piątek 01-09-2006, 13:11 Temat postu: |
|
|
Szczerze mówiąc nie bardzo mi się podoba. Momentami było takie nudne, że miałam ochotę zdjąc ubranie i go sobie popilnować, a innym razem czytałam tak szybko, że mnie oczy zaczęły boleć. Ujmijmy to w skrócie: jest tak sobie. Musisz jeszcze troche popracowac, żeby osiągnąć zadowalające skutki. Na razie jest 'dobrze' ale mam nadzieję , że niedługo zmieni się na 'super' Akcja stosunkowo się rozkręca, co mnie bardzo cieszy. Jezeli chodzi o błędy -nie zauwazyłam. Może dlatego, że popropstu nie chciało mi sie ich szukać, lub ich w ogóle nie było. Narazie to by było na tyle. Jak dodasz następną częśc wypowiem się bardziej konstrunktywnie.
Dzięki.
Pa!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 21-09-2006, 12:13 Temat postu: |
|
|
Part 1:
Błedów większych nie było...
Jedyne co rzuciło mi się w oczy to brak jakiś ładniejszych, urzekających opisów.
No i powiem Ci że bardzo długa część jak na początek, za co nie koniecznie dostajesz plusa.
W połowie się troszkę zniechęciłam jednak doczytałam...
Part2:
Podobały mi się teksty Tom & Gustav & Bill.
Jednak te ciągłe powórzenia szczególnie słowa "już" mnie dobijały...
Po drugiej części byłam pośrodku bardziej na nie.
Gdyż nadal brakowało potrzebnych gdzie niegdzie nawet do komedii opisów.
Part 3:
Wydaje mi się że w tej części było mniej powtórzeń niż w drugiej, więc... nie powinnaś pisać u góry że jest ich więcej.
Co do wykonania, to ta część byłka napisana najlepiej nie licząc buźki w tekście. Niestety muszę ją wygarnąć, bo przepraszam czy w książce widząc dopisek autora stawia on emotikona? Nie..
Więc ty też się powstrzymaj, bo mnie osobiście niezmiernie to drażni.
Bardzo dobrym elementem tej notki jak dla mnie of kors było budzenie siostry K.
Napadli mnie ech muszę to keiudyś wypróbować na swojej xD
Po trzeciej części jestem raczej na tak, chociaż akcja się dopiero rozkręca.
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FaNkA MaNsOnA
Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany: Wtorek 03-10-2006, 19:03 Temat postu: |
|
|
No widzę,że Holly Blue wzięła się za podsumowanie i krytykę dotychczasowych trzech partów. W pewnym sensie się z nią zgadzam,
jednak ... mi wcale nie brakowało opisów i nie denerwuje mnie buźka w teksie.
Wkońcu to jest forum ... a nie książka więc chyba tego emotikona można wybaczyć ...
Zresztą to Ty piszesz to w sposób jaki Ci odpowiada.
Na szczęście błędów nie było zbyt dużo.
A co do pierwszego parta,to był również wstępem więc nie uważam że był długi i zniechęcający.
Ja osobiście uważam,że to opowiadanie jest bardzo dobre,dlatego czekam na kolejną część.
...
Pozdrawiam ..........
**************
A może ja też się wezmę za jakąś wieloczęściówkę ??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|