|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:54 Temat postu: |
|
|
ODC 26 )
BILL I MORGAN W AKCJI
Powracając do Morgan i Billa...
Morgan szybko pobiegła do łazienki i wyrzuciła z siebie to co wcześniej wypiła. Billowi leciała krew z nosa. Nieźle oberwał, ale co się tu dziwić, taki chudy...Morgan po spotkaniu z kibelkiem szybko wstała, obmyła twarz zimną wodą, wzięła wacik i jak najprędzej pobiegła do swojego Billusia
-Trzymaj! Przyłóż to i trzymaj!
-Auuu, ale boli! – krzyknął Bill chwytając się jedną ręką za głowę
-Jezu przestań! Pokaż rękę! – Morgan spojrzała na spuchniętą rękę Billa
-Dobra zostaw! Nic mi nie jest! – mówił do Morgan wściekły Bill
-Przestań się tak zachowywać! Pokaż! – Mogan gwałtownie chwyciła rękę Billa
-Auuuu! Zostaw, co Ty robisz! To boli! – Bill odsunął rękę od Morgan
-Przepraszam, nie chciałam! Pokaż, proszę! – Morgan spojrzała na Billa
-To tylko rozcięcie! Nic mi nie jest! – Bill pokazał Morgan, że może poruszać ręką
-Pokaż! – Morgan nie dawała za wygraną
-Ok. masz...widzisz nic mi nie jest!
-Czekaj, pójdę po jakiś bandaż! – Morgan ponownie poszła do łazienki szukać bandaża
-Nic mi nie jest! Ile razy mam Ci to powtarzać?! – Bill cały czas był wściekły
-Daj mi rękę! – Morgan wyciągnęła bandaż z pudełka
-Nic mi nie jest! Rozumiesz! – Bill krzyczał na Morgan, która starała się mu pomóc
-Skończ na mnie krzyczeć! Co Ty sobie myślisz!? Chcę Ci tylko pomóc, czy to coś strasznego!? Weź zacznij się odpowiednio zachowywać! – Morgan nie wytrzymała i też zaczęła krzyczeć na Billa
-Jezu co za uparta z Ciebie dziewczyna!
-Na taką trafiłeś! Dajesz tą rękę czy nie?! – Morgan ostatni raz zapytała
-Po co mi bandaże?! – Bill się wykręcał
-Po to żebyś nie dostał zakażenia! Dajesz czy nie?!
Bill zamilkł...
-Ok. czyli nie dajesz! – Morgan wstała i zmierzała w kierunku kuchni
Bill nadal się nie odzywał...miał focha na Morgan...
-Proszę bardzo, jak dla mnie możesz się obrażać... – Morgan udawała, że ją to nie obchodzi
A Bill tylko siedział i się rozglądał...
-Ok. jak chcesz! – Morgan było przykro
Bill siedział cicho...
Morgan usiadła w kuchni. Czekała aż Bill jej coś powie, ale nadaremnie. Bill nie miał zamiaru przepraszać pierwszy. Uparty. Morgan patrzyła się przez okno. Miała łzy w oczach. Nie chciała stracić Billa w tak głupi sposób. Czemu Bill nie mógł zrozumieć, że Morgan była pijana...Po jakiś 10 minutach Morgan wzięła się w garść i udała się do łazienki. Udawała, że wszystko jest ok. To był taki trik na Billa. Dziewczyna wzięła szybki prysznic i przebrała się w piżamkę. Po 25 minutach wyszła z łazienki. Wróciła do kuchni i zagotowała wodę na herbatkę. Czekała jakieś 5 minut. Po tym czasie woda się zagotowała, a Morgan zalała sobie herbatkę i usiadła w kuchni. Mieszała w niej łyżeczką, chociaż nawet jej nie osłodziła. Bill siedział cicho. Włączył TV i oglądał jakiś bamberski program. Czekał aż Morgan go przeprosi, a ona czekała aż on ją przeprosi. Tak to jest u państwa Kaulitzów. Morgan jest uparta, nigdy pierwsza nie wyciągnie ręki, no może czasami jak zrozumie, że to jest jej wina. Dziewczyna wypiła herbatkę. Nie miała co robić. Na dworze było ciemno. Z nudów zajrzała do pustej lodówki. Nie wiem po co. Gdy ją zamykała to specjalnie trzasnęła drzwiami żeby Bill się wystraszył, ale coś jej nie wyszło. Morgan wyszła sobie na balkon. Popatrzeć. Nie wiem na co, bo było ciemno. Robiła wszystko żeby nie siedzieć bezczynnie. Bill cały czas oglądał TV. Dobrali się. Ona uparta i on też. Nagle Bill wstał i zamknął Morgan na balkonie.
-Co Ty robisz?! – krzyczała Morgan
-Zamykam drzwi bo mi tu wieje...!
-Oszalałeś! Otwórz! – Morgan się wściekła
-Nagle zachciało Ci się wejść do środka?!
-Tak, żebyś wiedział!
-Ok. – Bill otworzył drzwi
-Jesteś głupi! – Morgan lekko popchnęła chłopaka i szybko weszła do środka
-Sama chciałaś być na balkonie! – Bill był trochę zły, ale rozbawiło go zachowanie Morgan
-Jesteś głupi i tyle! – Morgan obraziła się na Billa. Położyła się na łóżko i się przykryła. Leżała tyłem do Billa.
-No co wiało mi! Miałem tak siedzieć w zimnie!? – Bill starał się rozluźnić sytuację, ale coś mu nie wyszło
-Nie odzywaj się do mnie! Jesteś nienormalny! – Morgan była wkurzona
-O boże to miał być żarcik...! – wykręcał się Bill
-W dupe se wsadź takie żarciki! – Morgan miała focha
-Nie zmieści mi się! – Bill nadal sobie żartował
-To go wepchnij!
-Nie umiem! Może mi pomożesz?! – Bill usiadł koło Morgan
-Wolę nie! Nie chcę zaglądać w Twoje zakamarki! – Morgan miała powiedzieć coś innego, ale wyszło jak wyszło
-Aha, czyli mam sam sobie go wepchnąć?! – zastanawiał się Bill
-Tak wyszło... – Morgan nie mogła już ze śmiechu, ale nie dawała tego po sobie poznać
-Aha, ok. ...to idę i zaraz wrócę... – Bill wstał
-Boże, ale Ty na serio jesteś głupi! – Morgan się uśmiechnęła
-No widzisz na kogo trafiłaś – Bill się zatrzymał
-Puknij się wiesz! – Morgan się odwróciła
-Ok. – Bill się puknął
-Ale debil...! – Morgan chwyciła się za głowę
-No co kazałaś żebym się puknął... – zmieszał się Bill
-Jezu, bo zaraz nie wyrobię... Jak ktoś karze Ci nasikać pod drzewem to też to zrobisz?!
-Hmmm...jakbyś to Ty mi kazała to bym nasikał... – Bill schował ręce do kieszeni i spojrzał na Morgan spod swojej grzywki
-Głupek! Dobra to idź nasikaj i zaraz wróć! – zaśmiała się Morgan
-Ok. – Bill zmierzał w stronę drzwi
-A żeby Ci było trudniej to masz na to 10 minut!
-Co tak dużo! – skrzywił się Bill
-Dalej idź...czas leci... jest 1: 38 więc do 1:48 masz czas...liczę od teraz...ze STOPEREM w ręku! – Morgan chwyciła swój telefon i zaczęła odliczać
-O kurde! Ty mówisz poważnie! – Bill się zszokował
-No a co myślałeś?! Dalej go go go...! – Morgan popędzała Billa
-Ok... – Bill w końcu wybiegł z pokoju
-Powodzenia!
Bill nie wiedział czy Morgan mówiła poważnie więc szedł sobie powoli. Wiedział, że Morgan zaraz wyjrzy zza drzwi. Morgan miała ochotę to zrobić, ale nie chciała dać Billowi tej satysfakcji. Mówiła do siebie „Morgan nie idź. Dasz radę. Nie idź”. W końcu po cichu podeszła do drzwi. Po chwili lekko wyjrzała zza drzwi. Nie zauważyła Billa. Bill pomyślał o tym wcześniej i się schował. Morgan wróciła do pokoju. Czekała na Bila. Po 10 minutach Bill nie wracał. Morgan ponownie wykukała przez drzwi. Billa nie było. Zaczęła iść w kierunku windy. Drzwi windy się otworzyły. Morgan wsiadła i zjechała na sam dół. Gdy miała wysiąść to zmieniła zdanie. Nie wysiadła. Wróciła do pokoju. Weszła, ale co chwilę się za siebie oglądała, czy czasem Bill nie idzie...
-Co kochanie stęskniłaś się za mną? A może wystraszyłaś się, że jakaś fanka widziała jak sobie sikam pod drzewem i że coś ten teges? – Bill już sobie leżał na łóżku
Morgan się wystraszyła...
-Nikomu byś się nie spodobał z rozwiniętym wężem strażackim! – Morgan wybuchła śmiechem
-Nie widziałaś nawet jak mój pyton korzystnie wygląda podczas sikania – Bill jej oddał
-Już wiem dlaczego z roku na rok znajdują coraz większe pytony w jungli!
-Ja przynajmniej mam jakieś zasługi dla środowiska w przeciwieństwie do Ciebie moja droga
-Ja też nie próżnuje! Moje lasy tropikalne z roku na rok odwiedza coraz więcej turystów!
-To już wiem gdzie pojadę na następne wakacje. – Bill usiadł po turecku
-Nie bądź taki pewien! Dla pytonów wstęp wzbroniony! – Morgan stała na środku pokoju i zacięcie broniła swoich lasów iglastych
-To może znajdzie się jakieś miejsce dla wielkiej anakondy ? – Bill walczył
-Dla tak wielkiej anakondy mam zbyt wąskie korytarze!
-Dla leniwca Billa Budowniczego nie ma rzeczy niemożliwych...
-Wiesz, wiem na co stać Twoją anakondę i nie sądzę, że sprostałaby moim wymaganiom – Morgan chciała zakończyć ten głupi temat
-Być może kiedyś się o tym przekonasz... – Bill już też nie miał pomysłów
-Być może...
-Ale wiedz, że moja anakonda jest niezwykła i zdoła się przebić przez wszystkie zarośla...
-Jeszcze nikt nie zdołał przejść żywy przez moje lasy równikowe... – Mogan była cała czerwona od śmiechu
-To ja będę pierwszy... – zaśmiał się Bill
-Skąd masz pewność, że będziesz pierwszy? – Morgan miała zamiar zmienić temat
-Bo sama mi przed chwilą powiedziałaś, że do tej pory nikt się nie przedarł przez Twoje lasy piżmowe... – opryskliwie odpowiedział Bill
-...yyy...yyy...yyy...- Morgan już nie miała żadnego pomysłu na odpowiedź więc dała spokój
-Co już masz dosyć?
-Ok. wygrałeś!
-A ja wiedziałem, że tak będzie – Bill wstał
-Taa, pyton Ci powiedział... – Morgan się uśmiechnęła
-Jak chcesz to mogę Ci pozwolić żeby też Ci coś powiedział...
-Może innym razem... – Morgan spławiła propozycję Billa
-Nie to nie, ale pamiętaj, że pozwoliłem Ci się zaprzyjaźnić z moim grzechotnikiem... – Bill zbliżał w kierunku Morgan
-Wezmę to pod uwagę... – Morgan czekała na jedno słowo
-Ok. to dobrze...- Bill przeciągał
-No... – Morgan nie wiedziała już co powiedzieć
-To co powiesz mi coś? – pytał Bill podchodząc do Morgan
-Niby co? – Morgan udawała, że nie wie o co chodzi
-Magiczne słowo...
-Dobra...abrakadabra... – Morgan się zaśmiała
-Taa, czary mary, hokus – pokus, może coś jeszcze?
-Czekaj...jak oglądałeś „Harry Potter” to powinieneś wiedzieć jakie są jeszcze magiczne słówka skarbie... – Morgan miała na myśli to, że Bill nieuważnie oglądał film
-Wiesz, nie oglądam filmów dla dzieci, wolę film z Paris Hilton... – Bill chciał aby Morgan była zazdrosna
-A może w tym filmie były jakieś magiczne słowa? – Morgan była zazdrosna
-Morgan... – Bill nie dokończył
-Już wiem!!! Sezamie otwórz się!!! – Morgan przerwała chłopakowi
-Ja tej...musiałaś? – Bill złapał się za głowę
-No co? Zgadłam?
-Nie...nie...nie...nie...musisz?
-O co Ci chodzi?
-A może pamiętasz dzisiejszą, właściwie to wczorajszą imprezkę?
-Pamiętam i co? Ale my rozmawiamy teraz o czymś innym... – Morgan nie chciała do tego powracać
-Dobra! Koniec żartów! – Bill się wkurzył, bo miał dość tej gadaniny, która do niczego nie prowadziła
-Ooo!!! Bill nie denerwuj się, bo Ci ciśnienie skoczy! – Morgan zażartowała z chłopaka
-Ty już się o mnie nie martw! Lepiej idź utulaj tego Chrisa z US5! – Bill zirytowany całą sytuacją powiedział Morgan niemiłe słowa
-Dobra! Mam iść do niego?!
-Nie miałem tego na myśli. Chodziło mi o to, że jak ma się chłopaka to nie zdradza się go z byle kim! – Bill już tracił zmysły
-Ale Bill ja Cię nie zdradziłam z tym wypłochem! – Morgan się broniła przed zarzutami
-Nie wierzę Ci! – Bill miał ochotę coś rozwalić
-To co mam zrobić żebyś mi uwierzył?! – Morgan zrozumiała, że to już nie są żarty
-Podaj mi jego numer! – wrzasnął Bill
-Ale ja nie mam! Po co mi on skoro mam Ciebie! – Morgan starała się ostudzić sytuację
-Kłamiesz! Dawaj ten numer! – Bill chwycił Morgan i zaczął na nią krzyczeć
-Mówię, że nie mam! Masz mój telefon i sobie zobacz! – Morgan uświadomiła sobie, że to już koniec
-Dawaj! – Bill puścił Morgan i zaczął grzebać w jej torebce
-Leży na stole! – Morgan wskazała na miejsce pobytu telefonu
-Aha! – Bill się zmieszał
-Możesz sprawdzać ze 100 razy, ale i tak nic nie znajdziesz! – Morgan miała dość
-Mogłaś go podpisać jako np. Steffi czy ktoś tam...
-Tak, a może mam go zapisanego jako moja babcia? Weź pomyśl co Ty w ogóle wygadujesz! – Morgan traciła panowanie nad sobą
-Nie rozumiesz, że jestem o Ciebie zazdrosny?! – Bill odłożył telefon
-Ale nie musisz tego tak okazywać! To nie może tak być! Jak mamy być razem skoro Ty mi nie ufasz?! Zawiodłam się na Tobie! – Morgan myślała, że te słowa uspokoją wściekłego Billa
-Boże co ja robię! – pomyślał głośno Bill
-Już ja sobie wyobrażam co będzie się działo jak będę rozmawiała z innym chłopakiem...!!! – oburzyła się Morgan
-Nie rozumiesz, że jestem zazdrosny o Ciebie?! – Bill się uspokoił
-Ok., rozumiem, ale tak nie może być...
-Wybacz mi, poniosło mnie...nie wiem jak to się stało... – Bill żałował za wszystko
-Wybaczam, ale następnym razem się opanuj, bo to się źle skończy dla nas obojga... –Morgan ściszyła głos
-Nie będzie następnego razu! Obiecuję! – Bill podszedł do dziewczyny
-Aha i przepraszam za to na barze...ale byłam pod wpływem alkoholu...nie chciałam żeby tak wszystko się skończyło... – Morgan wyjaśniała zdarzenie
-Ja tez przepraszam za moje zachowanie...jestem za bardzo przemęczony i jak widzę moją dziewczynę tańczącą na barze to mnie szlag trafia... – Bill wyjaśniał z jakich powodów był na nią zły
-Ok. rozumiem, ale...zapomnijmy już o tym... – zaproponowała Morgan
-Dobrze! I jeszcze raz przepraszam Cię słońce... – Bill się z nią zgodził
Bill przytulił Morgan. Dziewczyna była już senna więc zaproponowała Billowi żeby poszli już spać. Bill szybko przebrał się w swoje sexy slipki. Morgan w tym czasie ścieliła łóżko. Po chwili oboje byli przykryci kołderką. Bill i Morgan jeszcze się przepraszali przez 20 minut po czym poszli wreszcie spać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:55 Temat postu: |
|
|
ODC 27 )
W międzyczasie między czasie nas w pokoju...
Obudziłam się nagle. Tom spał obok trzymając się za brzuch. Wstałam i
odkryłam kołderkę pod którą leżał meine Tom. Zobaczyłam wielkiego siniaka
na jego ciele. Nagle zakręciło mi się w głowie. Pobiegłam szybko po coś na
ból głowy. Potem ponownie poszłam do Toma, odsunęłam jego rękę, bo chciałam
zobaczyć czy to coś poważnego. Tom się obudził.
-Przepraszam Cię skarbie, że Cię obudziłam...
Tom tylko się na mnie spojrzał tak jakby mnie nie było.
-Czekaj zaraz przyniosę Ci okład z lodu... - powiedziałam do Toma i
pobiegłam ponownie do kuchni. Znalazłam trochę lodu i włożyłam je do
ręcznika. Wzięłam lód i pobiegłam do Toma. Usiadłam i przyłożyłam mu lód do
siniaka. Tom skrzywił minę i zasyczał. Bardzo go bolało. Mój
biedaczek
-Boli?!
-No a jak myślisz?!
-Przepraszam to moja wina...!!!
-Co Ty tam w ogóle robiłaś?!
-Nie wiem...tak jakoś wyszło...A co miałam tu siedzieć z tymi
wszystkimi fankami i patrzeć jak one się do was przymilają?!
-Mówiłem Ci, że tak będzie często!
-No wiem…wkurzyłam się...przepraszam...gniewasz się?
-Wyglądałaś jak dziwka!!! Latałaś pół-naga po barze i mam się nie gniewać?!
-Jezu no byłam pijana, nie kontrolowałam tego, co robię!Nie
wiedziałam, że każdą dziewczynę tak nazywasz! Nie sądziłam, że pomyślisz o
mnie jak o rozpustnicy! Wiesz, co szkoda mi słów...
-Jako moja dziewczyna powinnaś się zachowywać jak przystało na dziewczynę
Toma!
-Aha, to widzę, że traktujesz mnie jak nie wiem co...nie no tego
jeszcze nie było!!!
-A, czego Ty się spodziewałaś głupia?! Nie ma nic za darmo!
-Więc, kim ja dla Ciebie jestem?! Zwykłą laleczką do zabawy?! To nie ten
adres! Szukaj głupich gdzie indziej! To, że do tej pory takie spotykałeś to
Twój problem! Może czas zmienić nałogi?!
-Ja mam zmieniać nałogi!? To ja jestem gwiazdą, a nie Ty i to Ty musisz się
przystosować, jeżeli chcesz być ze mną!
-Jeżeli myślisz tak jak mówisz to jesteś żałosny i śmieszny! Robisz w tym
momencie z siebie debila! Szkoda, że tego nie widzisz! Jesteś zapatrzony
tylko na siebie!
-Kto tu jest zapatrzony na siebie?! To Ty chodzisz z gwiazdą, a nie ja!
-Ja nie chodzę z Tobą ze względu na to, że jesteś gwiazdą, bo to mam w
dupie! Jakbyś mieszkał w suterenie to i tak bym z Tobą była! Bo ja Cię po
prostu kocham! I fajnie, że nigdy tego nie zauważyłeś!
-A, co zrobiłaś, żebym to poczuł, co zrobiłaś, żebym to zauważył?!
-Myślałam, że to, że jestem z Tobą bez względu na to co robisz, czy jest
dobrze, czy jest źle ja zawsze z Tobą byłam, bo nie wyobrażałam sobie, że
mogłabym Cię opuścić! Zostawić Cię bez nikogo!
-..... - odgłos tłuczonego szkła, lecą wazony
-Tylko w taki sposób potrafisz wyrazić swoje emocje?! Tylko tak potrafisz
rozwiązywać problemy?! Twoim zdaniem to jest sposób na wszystko?! Weź się w
garść i zdobądź się na to na, co ja się zdobyłam! Na prawdziwą, szczerą
rozmowę!
-To ja nie umiem rozmawiać?!
-Tak Ty! Bo zamiast mówić świgasz wazonami!
-Dobrze to porozmawiajmy! Skoro twierdzisz, że nie umiem to Ci udowodnię, że
potrafię!
-Ale nie będę z Tobą rozmawiała wtedy, kiedy chcesz mi coś udowodnić, bo to
nie o to chodzi! Chce porozmawiać z Tobą wtedy, kiedy przestaniesz patrzeć
na siebie i zdobędziesz się na odrobinę obiektywizmu!
-To może popatrz na swoją koleżaneczkę Morgan, która jest przecież
mistrzynią obiektywizmu, która zawsze widzi obie strony
medalu!
-Nie mieszaj w to Morgan, ona jest niewinna! To jest Twoja wina i nie próbuj
jej zwalać na nikogo innego prócz siebie!
-A zadaj sobie pytanie, czy Ty nie widzisz w tym i swoich wpływów?! No tak
bo Ty zawsze jesteś niewinna, bo wszystko co złe to zawsze ja! Ty jesteś
czysta jak łza! Może czas spojrzeć prawdzie w oczy!?
-Dobrze nie twierdze, że jestem czysta jak łza i nie było w tym mojej winy
do jasnej cholery! Przestań p******** w kółko to samo to już jest nudne!
Póki nie zrozumiesz, że Ty tu wszystko namieszałeś! Nie zbliżaj się do
mnie!!!
-Mam się nie zbliżać?!
-Tak, dobrze słyszysz!
-Jeszcze będziesz chciała, żebym się zbliżył!
-Może i tak, ale...
-Jakie, ale moja droga?
-Ale nie wtedy, kiedy mnie uważasz za dziwkę, prawda?! Bo tak jest!
-A, co mam o Tobie myśleć po tym, co widziałem i po tym, co sobą
reprezentowałaś!?
-A Ty, kim jesteś?! Sam nie zachowywałeś się lepiej, taką masz krótką
pamięć?! To może ja Ci ją przypomnę!? Obmacywałeś Ann-Kathrin i jeszcze
kilka innych i to przed fotoreporterem! I kto tutaj jest zdzirą?!
-Powiedziałaś, co wiedziałaś!
-Tak powiedziałam, co wiedziałam, bo ja przynajmniej wszystko pamiętam, a Ty
nawet nie wiesz jak było naprawdę!
-To była tylko chwila słabości, a wtedy jeszcze Ciebie nie znałem
-To nie ma znaczenia, teraz widzisz, że to będzie ciążyło nad Tobą do końca
życia
-Daj już spokój, mam Cię dość!
-A ja Ciebie nie, bo mi zależy...ale, to i tak nie ma dla Ciebie żadnego
znaczenia!
-Lauren może i masz rację
-Teraz mam rację tak?!
-Tak! zadowolona?!
-Oczekiwałam od Ciebie innej odpowiedzi! Mam dość! Wychodzę!
-Czekaj, jeszcze nie skończyliśmy!
-Ja już skończyłam! - podeszłam do drzwi
-Czyli jednak wychodzisz?! Tom wstał
-No a co mi pozostało?
-A ja już nic dla Ciebie nie znaczę?! Tom chwycił mnie za rekę
-Teraz okazujesz swoje uczucia?! Puść!!!
-Odpowiedz mi to Cię puszczę!
-Znaczysz, ale nie sądziłam, że powiesz mi tyle przykrych rzeczy! Nie
spodziewałam się tego po Tobie! Puść!
-Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło! Nie chciałem, żeby tak wyszło!
Przepraszam!
-Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej! Puść!
-Nie pozwolę Ci tak po prostu odejść! - Tom przysunął mnie do siebie
-Nie?! A co zrobisz? - uciekałam wzrokiem
-Chcesz się przekonać?! - Tom przyciągnął mnie mocniej do siebie
Próbowałam się uwolnić z uścisku, ale Tom trzymał mnie coraz mocniej.
-Co Ty robisz?! Puść mnie!!!
-Nie udawaj, przecież wiem, że tego chcesz!!!
-Oszalałeś!!! - zaczęłam się szarpać w coraz bardziej ciaśniejszym
uścisku Toma
-Żeby być moją dziewczyną to musisz robić co Ci karzę!!! - Tom był
coraz bardziej zły
-Zostaw mnie proszę...Co ja Ci zrobiłam?! - powiedziałam coraz bardziej
przerażonym głosem
Tom nic nie odpowiedział
-Puść!!!
-Ok.!!! Dobra!!! - Tom puścił
-Mam tego dość!!! Traktujesz mnie jak szmatę!!! Przez tą sławę dostałeś na
głowę!!! Myślisz, że zawsze będę robiła to co chcesz?!
-Nigdy, żadnej dziewczyny nie traktowałem jak szmatę! Uważaj co mówisz! - Tom się wściekł
-Bo co uderzysz mnie?! - twardo stanęłam na ziemi
-Jesteś chora!!!
-Teraz już wiem jakie masz o mnie zdanie i dziękuję, że dałeś mi to do
zrozumienia!!!
-O czym Ty w ogóle mówisz?!
-Pogadamy jak zmądrzejesz! - otworzyłam drzwi
-Gdzie idziesz?!
-Nie wiem, ale i tak to Cię nie obchodzi więc...- trzasnęłam
drzwiami i wyszłam
Chciałam iść do Morgan, ale ona pewnie odbywała poważną rozmowę z Billem
więc nie poszłam. Nie chciałam im przeszkadzać. Zjechałam windą w dół i
wysiadłam. Do miasta bałam się iść, bo było późno i nie wiadomo, co czai się
na ulicy. Jedynym wyjściem było udanie się na basen. Poszłam tam, bo i tak
nie miałam innego pomysłu. Usiadłam sobie i pomoczyłam nóżki w wodzie.
Podpierałam się rękoma, a głowę miałam lekko odchylona do tyłu. Patrzyłam w
gwieździste niebo. Było mi strasznie przykro, że raz jest dobrze, a po
chwili wszystko się wali. Nie chciałam płakać, ale nie mogłam się
powstrzymać. Po chwili przyszedł Tom. Pewnie mnie śledził, bo jak inaczej to
wyjaśnić? Szybko otarłam łzy, żeby nie zauważył, że płakałam i wstałam. Nie
miałam ochoty z nim rozmawiać...
-Czekaj... - Tom chwycił mnie za rękę
-Nie ważne...puść...
-Wiem, że to, co zrobiłem było głupie...chciałem Cię
przeprosić...przecież wiesz, że tak o Tobie nie myślę... - Tom
zrobił pokorna minę
-Niby skąd mam to wiedzieć? Nie wiem, czy mówisz prawdę...- starałam się
zachować spokój
-Mówię Ci, że tak nie jest&...nie myślę tak o Tobie i przepraszam za moje
zachowanie...Dupek ze mnie, wiem o tym...
-To nie jest pierwszy raz...sama nie wiem...
-Obiecuję, że się zmienię...wybacz mi...-Tom spojrzał mi w oczy
-Nie chcę, by było tak jak jest...-spuściłam głowę
-Nie będzie...obiecuję Ci, że się zmienię...Spójrz mi w
oczy...mówię prawdę...- Tom ujął moją twarz w swoje dłonie
-Dla kogo chcesz się zmienić? Dla siebie, czy dla mnie? - Spojrzałam
na Toma
-Dla nas... - Tom mnie delikatnie pocałował
Tą odpowiedzią Tom mnie zaskoczył. Wybaczyłam mu, ale i tak nie wiem, czy to
będzie miało sens. Było późno więc trzeba było wracać do pokoju. Tom
zawiesił swoją rękę na moim ramieniu, a ja objęłam go w pasie. Tak udaliśmy
się do pokoju i poszliśmy spać.
_________________
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:56 Temat postu: |
|
|
ODC 28 )
Obudziłam się dość wcześnie. Szybko się ubrałam i udałam się po Morgan. W końcu trzeba było zrobić jakieś zakupy. O dziwo Morgan też nie spała. Nie potrzebowała dużo czasu, żeby się jakoś przygotować, czy coś. Wyszła od razu.
-I jak po wczorajszym? – Morgan zapytała, bo widziała moją niezadowoloną minę
-Na razie dobrze, ale co będzie dalej tego nie wiem…
-Widzę, że coś jest nie tak… - Morgan wsiadła do windy
-Nie…wszystko jest w porządku… - próbowałam się wykręcić. Wsiadłam do windy.
-Nie kłam, przecież po Tobie widać, że coś jest nie tak… - Morgan nalegała
-Tracę go… - spuściłam głowę w dół
-Toma? Dlaczego?
-Jakoś ostatnio wszystko się między nami psuje…
-Wiem, że jest Ci ciężko…nie obraź się, ale to moim zdaniem nie jest chłopak dla Ciebie. Powinnaś dać sobie z nim spokój.
-Dlaczego tak mówisz?! – zdziwiło mnie to co powiedziała Morgan
-Spójrz na niego i pomyśl…myślisz, że on chce być jedną do końca życia?! On pragnie zabawy! Chce cieszyć się tym co ma póki może!
-Nie poznaję Cię! – oburzyłam się
-No, co…? To prawda…!
-To, że go nie lubisz, to nie znaczy, że możesz mi mówić takie rzeczy na jego temat…! Nie dość, że go obgadujesz za plecami to i mnie ranisz! – wysiadłam z windy
-Może powiesz mi, że tak nie jest?!
-Wiesz, co? Brak mi słów…to samo mogłabym powiedzieć o Billu, ale nie zrobię tego, bo go lubię i uważam, że on naprawdę Cię kocha…myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami…
-Jesteśmy, ale spójrz prawdzie w oczy!
-Co z Tobą?! Widocznie nie chcesz, abym była szczęśliwa! Mogłam się tego spodziewać!
-Chcę, ale możesz być szczęśliwa z innym…z takim kto na Ciebie zasługuję i nigdy Cię nie zrani…
-Przestań!!! Nie ma takich! – nie mogłam dłużej tego słuchać
-Przejrzyj na oczy! Dziewczyno!
-Fajnie wiedzieć, że wierzysz w to, co piszą w gazetach…Nie znasz go tak dobrze jak ja! Gdybyś chciała go poznać bliżej to na pewno zmieniłabyś o nim zdanie!
-Czekaj! Może masz rację…nie wiem dlaczego to powiedziałam…jaka jestem głupia…to pewnie dlatego, że wczoraj pokłóciłam się z Billem i teraz wyładowuje na Tobie…jakie to głupie…przepraszam… - Morgan nie mogła udawać, że wszystko jest w porządku. Zagalopowała się. Była złą, że jej też się zbytnio nie układa.
-Domyślam się, że też była u was wczoraj rzeźnia. Nawet jeśli tak myślisz, to proszę zachowaj to dla siebie…wybaczam, ale nie mów tak więcej…staram się to wszystko ułożyć i wiem, że kiedyś będzie inaczej… - przytuliłam Morgan
-Nie będę, przepraszam, ale ja też chyba tracę Billa…nie wiem co mam robić…
-Mamy ten sam problem…też nie wiem co mam robić, ale niech będzie tak, jak jest i nie rób czegoś, czego będziesz potem żałowała, bo to pogorszy sprawę…nauczyłam się tego wczoraj…
Morgan się uspokoiła. Ja zresztą też. Mogłyśmy wreszcie udać się do sklepu i na chwilę zapomnieć o problemach. Po zakupach w spożywczym, postanowiłyśmy, że pójdziemy kupić sobie jakieś nowe ciuchy na poprawę humoru. Morgan kupiła bluzkę i spodnie ¾, a ja spódniczkę i buty. Wmówiłyśmy sobie, że wszystko jest i będzie w porządku. Po zakupach wróciłyśmy do hotelu. Morgan wszystko szybko wypakowała i wskoczyła z powrotem do łóżka, żeby Bill się nie skapnął, że jej nie było. Wróciłam do pokoju. Nie chciałam budzić Toma, bo tak słodko spał. Pomyślałam, że Jen już nie śpi więc poszłam do niej. Zapukałam do drzwi i je otworzyłam. Patrzę, a tu Jen i Gustav nadzy pod kołderką. Nie wierzyłam własnym oczom. Byłam w szoku. Nie chciałam im przeszkadzać, więc wyszłam i zamknęłam drzwi. Nie mogłam ze śmiechu. Nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać.
-Z czego się śmiejesz ziomuś? – Martina wyszła nagle z windy. Ciekawe co tam robiła…?
-No hej ziom, nie uwierzysz! Jen i Gucio no wiesz…
-Niee…mówisz serio? Ale jaja…
-No przed chwilą byłam naocznym świadkiem…nie mogę ze śmiechu, ale Jen?
-No wiesz, miłość nie zna granic…hehe… - Martina wpadła w śmiech
-A Ty to gdzie się szlajasz? – zmieniłam na chwilę temacik
-Wiesz, było się tu i tam…opowiem Ci później, bo to długa historia…
-Chodzi o tego chłopaka z imprezy nie?
-Achh Sven…
-Sven, a to ciekawe…ma na imię jak ten co skacze…
-Imię się nie liczy, tu chodzi o narty… - Martina mrugnęła okiem
-Jasne…a teraz to gdzie pójdziesz, bo u was w pokoju jest Gucio, a reszta pewnie jeszcze śpi?
-Spox, ja se pójdę do Svena…
-To git… to ja spadam do Tomciopalucha…
-Tak Tomciopaluch…to ja idę do Svena, może mnie skakać nauczy…
-Naucz go podlewać kwiatki, żeby umiał pielęgnować Twoje lilije…
-Jestem w trakcie…idę narksss ziom…
-nrx
Wróciłam do pokoju. Tom jeszcze spał. Zrobiłam śniadanko. Było trochę głośno, więc Tom się obudził.
-Cześć skarbie… - Tom zaczął ziewać i się wyciągać
-Hej kochanie… - wyszłam z kuchni
-Głodny jestem…
-Zaraz śniadanie będzie gotowe…jak się czujesz? Boli jeszcze?
-Nie już tak bardzo nie…przeżyje…
-Jak smakowicie to wygląda… - Tom usiadł na kanapie
-Starałam się, ale nie wiem czy wyszło tak jak chciałam… - zaczęliśmy jeść
W międzyczasie w pokoju Morgan i Billa…
-O Jezu! Która godzina?! – zapytała zdezorientowana Morgan
-Nie wiem, ale chcę jeszcze spać… - Bill przykrył się kołdrą
-Już 10.00! Wstawaj skarbie! – Morgan odkryła Billa i pocałowała go w policzek
-Jeszcze 5 minut…zlituj się, daj 5 minut plisss… - Bill znowu nakrył się kołdrą
-Nie ma litości! Wstawaj! Wyłaź z tego wyra! – Morgan usiadła na Billa
-Dobra wygrałaś… - Bill się poddał
Morgan zeszła z Billa i włączyła płytę Tokio Hotel. Zrobiła głośniej i zaczęła skakać i śpiewać. Bill zaczął się z niej śmiać. Leciało „Schrei”. Bill sobie śpiewał, a Morgan dawała czadu. Nadszedł ulubiony moment dziewczyny:
„…Zuruck zum nullpunkt – jetzt kommt eure zeit
lasst sie wissen wer ich wirklich seid
schrei – schrei – schrei – schrei – jetzt ist unsere zeit…“
-Co dzisiaj będziemy robić? – Morgan usiadła na kanapie, a w tle leciał „Durch den monsun“.
-Nie wiem…pójdziemy do reszty i razem coś wymyślimy…
Morgan i Bill poszli się szykować. Morgan wyszła pierwsza z łazienki i zaczęła ścielić łóżko. Bill układał sobie włosy. Razem udali się do państwa Kaulitzów znajdujących się po przeciwnej stronie korytarza.
-Yo ziom… -Morgan zapukała do drzwi
-No yo.. – ja je otworzyłam
-Siema – Bill się przywitał
-Siema… - Tom przywitał się z bratem i Morgan
-O! Załapaliśmy się na śniadanie! Jak dobrze! – Bill usiadł na kanapie
-Czego się nie robi dla rodziny… - zażartował Tom, po części mówiąc prawdę
-Nieźle oberwałeś wczoraj… - Bill lekko się uśmiechnął
-Z czego się śmiejesz?! Patrz na siebie!
-Zmieniając temat, to wiecie, że Gustav i Jen poszli na całość, krótko mówiąc dali czadu…? – zapytałam
-Niemożliwe! – Morgan dostała chwilowego zawału serca
-Nie wierzę! – Bill musiał się czegoś napić
-No to nasz Gucio się rozdziewiczył… - Tom zaczął się podśmiechiwać
-Ale jaja…nie mogę uwierzyć… - Bill był w szoku
-A wy ten tego, no wiecie? – Morgan zapytała nieśmiało
-Nie, bo Tom jest poszkodowany, a inaczej nic z tego nie wyjdzie… - uśmiechnęłam się
-Hahahahaahahahahaha…bardzo śmieszne…
-No a wy? – zapytałam
-Nie, jeszcze nie… - Bill odpowiedział
-No, no już niedługo…
-Co masz na myśli? Ja jestem grzeczna… - Morgan się wypierała
-Wkrótce się dowiecie…
-Ok., tajemnica… - Tom też był zaciekawiony
-Ok., to co robimy? – zapytał ponownie Bill
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:56 Temat postu: |
|
|
ODC 29 )
-No nie wiem…na plażę nie pójdziemy… - zaczęłam myśleć
-Czemu na plażę nie? To bardzo dobry pomysł! – odparła Morgan
-Nie widzisz skarbie, że Tom nie powinien się pokazywać w takim stanie – Bill się lekko uśmiechnął
-A no tak, zapomniałam…sorry…
-Jak chcecie to idźcie, ja zostanę, nie ma problemu…
-Nigdzie bez Ciebie nie wychodzę…mam Cię zostawić samego? W ogóle zapomnij… - zaczęłam bawić się wisiorkiem
-Jak papużki nierozłączki… zażartował Bill
-No a wy nie tej… - zaśmiał się Tom
-W końcu to rodzinne… - odpowiedziała Morgan
-No to co robimy? – zapytałam
-No nie wiem…może do kina? – zaproponował Bill
-Nie jest za wcześnie…może wieczorem… - powiedziała Morgan poprawiając sobie włosy
-No to ja już nie mam pomysłu… - zmartwił się Bill
-No kurde…to ja już nie wiem…my pójdziemy się z Morgan poopalać trochę, a wy posiedzicie pod parasolką, a potem pomyślimy. Ten pomysł jest chyba dobry, bo jest jeszcze wcześnie. To co może tak być?
-No dla mnie ok., bo i tak nic innego nie wymyślimy. To jak chłopaki idziecie nami? – zapytała Morgan ruszając oczkami we wszystkie strony
-No dobra niech będzie.. – odpowiedział Bill
-Tom to idziesz? – zapytała Morgan
-Nie chce mi się…
-No ej, to ja też nie idę…
-Tom no chodź, będzie fajnie… - przekonywał go Bill
-Kochanie no proszę zrób to dla mnie...plosem… - pomagałam Billowi przekonać Toma siadając mu na kolanach i robiąc słodką minkę
-No ok. przekonałaś mnie…ale tak za darmo nie pójdę…
-O dżizys, to co mam zrobić, żebyś się ruszył w końcu…?
-Hmmm…no pomyślmy…no buziak na razie wystarczy, a potem zobaczymy…
-Mam się zgodzić? – zapytałam Morgan i Billa śmiejąc się do nich
-No nie masz wyjścia… - odrzekł Bill kiwając głową na tak.
Spojrzałam się też na Morgan, która też pokiwała głową. Pocałowałam Toma, przytuliłam go i potem z niego zeszłam. Tom wstał i poszedł się ubrać. Morgan i Bill poszli do siebie się przebrać. Gdy wszyscy byli gotowi, to czekali na korytarzu. Przypomniało nam się o reszcie.
-Czkajcie, a Lisa, Jen, Gustav i Georg to co? – wyrwałam się nagle
-No właśnie, niech oni tez idą z nami…- Morgan lubiła przebywać w większym gronie
-Ok., to chodźmy po nich… - zaproponował Bill, całując Morgan w czółko
-To dziewczyny idą po Gustava i Jen, a my po Lise i Georga… - Tom szybko pobiegł do drzwi z numerem 339
-No ej…ja też tam nie chcę wchodzić… - zażartowała Morgan podchodząc do pokoju z numerem 308
Chłopcy zapukali do pokoju, otworzył zaspany Georg…
-Sory, że przeszkadzamy, ale idziemy na basen, idziecie nami? – Tom od razu przeszedł do rzeczy
-Jasne, że idziemy, ale dajcie nam 20 minut ok. ?
-Ok. cześć Lisa… - Bill się ładnie przywitał
-No cześć, cześć… - Lisa przywitała się z Billem i Tomem
-Idziesz Idziesz nami? – zapytał Tom
-No jasne, jeszcze pytasz…
-No to dajemy wam 20 minut, nie więcej…ale zanim pójdziecie się przebrać, to mamy dla was nowinę, ale obiecajcie, że nie będziecie się śmiać? – Bill usiadł na fotelu i zaczął się chichrać
-Nie będziemy, no mów… - Georg zrobił poważną minę
-Chodzi o Jen i Gustava…
-Coś im się stało…? – zapytała zdenerwowana Lisa
-Nie wręcz przeciwnie… - zaśmiał się Tom
-Powiem prosto…poszli na całość…
-Hahahahahahahahahahaha……… - Lisa wpadła w śmiech
-Nie wierzę… - Georg ledwo łapał oddech
-Jen nasza dziewica…(była dziewica) Gdybyście kazali mi zgadywać, to bym na to nie wpadła… - Lisa nie mogła przestać się śmiać
-No proszę, nasz Gucio, jestem z niego dumny… - Georg uśmiechnął się szyderczo
-To nie jest śmieszne… - Bill zmierzył wszystkich wzrokiem, po czym sam wpadł w śmiech
-Ale wiecie, jakby co, to nikt, nic nie wie… - dodał Tom
-No oczywiście…
-Dobra koniec tego… idźcie się szykować… - Bill pogonił Lise i Georga
W międzyczasie…
-Ty pukasz! – Morgan popchnęła mnie do drzwi
-Nie! Ty pukasz! Oszalałaś! Ja tam nie wchodzę! – zaczęłam się podśmiechiwać
-No dobra, ale Ty mówisz!
-Nie! To już wolę pukać, niż mówić!
-Ja też! To razem!
-Ok.! – zapukałyśmy
Otworzył Gustav w swoich bokserkach w ogórki.
-Siema Gustav! Nie przeszkadzamy? – zapytałam kukając do pokoju
-Pewnie, że nie…Jen jest w łazience, zaraz przyjdzie…
-My tylko na chwilę…idziecie nami na basen?
-Wszyscy idą?
-Tak jest…
-Dajcie nam chwilę…
-Ok…
Gustav poszedł do Jen i powiedział jej o naszym wypadzie. Jen nie miała nic przeciwko temu i jak zawsze zaczęła się pindrzyć. Gustav latał po pokoju i szukał swoich spodni. Ciekawe gdzie one są…? Chciało nam się śmiać, ale się powstrzymywałyśmy. Było nam trochę głupio, bo byłyśmy w samym środku „zbrodni”. Jen i Gustav nie wiedzieli, że my wiemy. No i dobrze. Po kilku minutach się wygrzebali i wyszli z łazienki. Ciekawe co tam robili…?Nie wnikam w te szczegóły. Wszyscy wyszliśmy i poszliśmy do reszty ekipy, która była obok, po czym udaliśmy się na basen. Na szczęście nikogo tam nie było. Mogliśmy się cieszyć wolnością. Chłopcy usiedli pod parasolką i popijali Red Bull’a, a my wyskoczyłyśmy z ciuchów i rozwaliłyśmy swoje ciałka na leżakach. Popijałyśmy zimny, pomarańczowy soczek. Po prostu żyć nie umierać. Słońce mocno grzało. Ale żeby szybciej się opalić, trzeba było się zamoczyć. Wskoczyłam do basenu i przepłynęłam trzy długości. Po chwili reszta dziewczyn dołączyła do mnie. Był moment, więc trzeba było wypytać Jen o szczegóły.
-No to jak Jen, co robiłaś z Gustavem? – zapytałam pierwsza
-No jak, co? A co miało być? – Jen udawała, że nie wie o co chodzi
-Nie udawaj głuptaka i mów! – naciskała Morgan
-Nie wal ściem ziomuś! Tak wiemy o co kaman… - Lisa rzuciła luzackim tekstem
-No jak było? – musiałam zapytać
-Ale o co wam chodzi?
-No jak o co? Nie udawaj, że nie jarzysz? – zdziwiłam się
-No nie jarze…
-Powiem tak nie dosłownie…noc, łóżko, bokserki w ogórki, Ty i Gustav… czyż to nie romantyczne… - zaśmiałam się
-A wy skąd wiecie? – Jen zrobiła wielkie oczy, chyba nie wiedziała, że my wiemy
-Wiesz, było się tu i tam…słyszało się różne rzeczy…
-Osz wy jedne… - Jen zaczęła chlapać nas wodą
-No to jak wiesz o co kaman, to opowiadaj… - Lisa nie traciła czasu
-Było fajnie! Ogólnie to nie umiem wam tego tak dokładnie opisać! Same musicie spróbować! Mówię wam dziewczyny sex to zdrowie… - Jen zaczęła się śmiać
-No to super… jesteś pierwszą rozdziewiczoną… zażartowała Morgan
-A wy byłyście grzeczne?
-Ja zawsze jestem grzeczna, jakbyś o tym nie wiedziała… - odparła Lisa
-U mnie się nic nie działo, a szkoda… - jakaś aluzja ze strony Morgan
-A co chciałabyś?
-Właściwie to nie wiem…z jednej strony tak, a z drugiej nie…
-No tak…rozumiem…
-Słuchajcie…pierwszy raz wcale nie jest taki zły! Mówię to ja, wasz ekspert w tej dziedzinie!
-Jeszcze mamy dużo czasu, więc luzik…
-Mi się nie śpieszy… - Lisa się wyparła
-Jasne…widać po Twoich oczach, że nabroiłaś i nie chcesz się przyznać… - Jen wytknęła język
-A Ty Lauren czemu się nie odzywasz? – Morgan mnie szturchnęła
-A tak…słucham waszych mądrych zdań…bardzo pouczających… - odpowiedziałam spoglądając na Toma
-No przyznaj się robiliście to już? – zapytała Jen
-Nie jeszcze nie… (z podkreśleniem na jeszcze)
-Nie zwlekaj…
-Nie jestem pewna…w ogóle nie wiem czy on chce…
-Pewnie, że chce…widzę jak się na Ciebie patrzy i w ogóle…
-A co robił wczoraj jak tańczyłaś na barze!? – dodała Morgan
-Dostał świra… - Lisa sprostowała wczorajsze zachowanie Toma
-No tak, a szczególnie po tym jak wróciliśmy do pokoju…to był hardcore…
-Nic mi nie mów… u mnie wczoraj to była wojna…Bill zamknął mnie na balkonie… - Morgan wpadła w śmiech
-Serio? – Lisa prawie się utopiła, taką miała polewkę
-Zamknął mnie i nie chciał mnie wypuścić, ale najlepsze było to, że powiedziałam mu, żeby poszedł nasikać pod drzewem i on poszedł… - Morgan mówiła cały czas się śmiejąc
-Poszedł nasikać pod drzewem?! – Jen zaczęła się śmiać
-I zaczął cos gadać o pytonach i zaroślach…dostał szału…no comment… - Morgan machnęła ręką
-A ja tańczyłam z Georgiem „My humps”, ale jaja…normalnie piliśmy szampana i klepałam go po tyłku, a on wymachiwał dupą we wszystkie strony… - Lisa ledwo mogła mówić
-Mnie w ogóle nie pytajcie…u mnie był taki gnój, że ja jeszcze się dziwię, że tu jestem… - nie chciałam komentować tego co się wczoraj nas działo
-Aż tak źle?! – Jen się wczuła
-Nic mi nie mów…
-Kiepsko… - tekst Lisy
-Aha, zmieniając temat, to mam pewien pomysł, żeby wynagrodzić chłopakom wczorajsze wybryki, ale potrzebuje waszej pomocy… - powiedziałam po cichu, żeby nikt nie słyszał
-Ja się zgadzam… - Jen uciszyła się z tego, że w końcu coś się będzie działo
-Mnie w ogóle nie pytaj… - Lisa nie mogła się już doczekać
-Ja w to wchodzę, ale mów… - Morgan zatarła ręce
-No, to tak…musimy udać się do pewnego sklepu tzn. chodzi tu o sex shop i kupi sexy ciuszki do występu…Mouline Rogue…chciałabym żebyśmy urządziły chłopakom pokaz i zatańczyły tak jak Mia, Pink, Christina Aguilera i Lil’ Kim. Co wy na to?
-Dobry pomysł! Na mnie możesz liczyć! – Morgan chciała już zacząć
-Ja w to wchodzę, bez dwóch zdań! – dodała Jen
-Jestem z wami dziewczyny! Nigdy nie wpadłabym, na tam szalony pomysł! Masz mózg Lauren! Nie ma to jak GIRL POWER! – powiedziała zadowolona Lisa
Wszystkie przybiłyśmy sobie piąsteczkę i wyszłyśmy z basenu. Poszłyśmy się znów poopalać. Znudziło nam się to, więc poszłyśmy do naszych menów i wyciągneliśmy ich spod parasolki. Zabraliśmy ich na skraj basenu, by tam niespodziewanie wciągnąć ich w błękitną toń wody. Nie pozwoliłyśmy im szybko z niej wyjść. Minęły dwie godziny. Chłopcy zdążyli wyschnąć. W pewnym momencie na basen przyszło US5. To zaburzyło spokój całej ósemki. Na dodatek Martina szła z Izzy’m za rękę. Nie rozumiem o co chodzi. Mówiła, że poznała Svena, a teraz idzie z Izzy’m. Na dwa fronty idzie czy co? Nie rozumiem dziewczyny. Pogubiłam się. Patrzyliśmy jak wryci widząc ją z chłopakiem chłopakiem zespołu, którego nienawidzą Bill, Tom, Gustav i Georg. Wszyscy zaczęli się na siebie spoglądać. Też nie wiedzieli o co chodzi. Co się dziwić, dla Martiny nie było już faceta z TH, więc musiała pocieszyć się kimś innym. Dlaczego właśnie on, ten wypłoch, przecież on jest inny, zresztą Martina też (ale to szczegół).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:57 Temat postu: |
|
|
ODC 30 )
Martina nas zauważyła i nam pokiwała. Podeszła do nas i się przywitała. Chłopcy z US5 usiedli koło nas. Zrobili to specjalnie, żeby nas wkurzyć. Wczoraj to była zabawa. Jedna impreza, jedno spotkanie i koniec. Zachowują się jak pedały i są wkurzający. Co chwilę się na nas gapili i się głupio uśmiechali. Byli w japonkach. Masakra. Olewałyśmy to i udawałyśmy, że tego nie widzimy. Tom, Bill, Gustav i Georg też nie byli zachwyceni z tego, że ich widzą. Jay, Chris, Richie, Izzy i Mikel w końcu do nas podeszli.
-Cześć dziewczyny… - pierwszy odezwał się Jay
-Siemka moje kochane wombaciki… - zażartowała Martina
-Po co przyszliście? Nie widzicie, że jesteśmy zajęte? – zirytowała się Morgan
-A tak…
-A Ty co, raz z tym Svenem, a raz z Izzy’m? – zdziwiłam się
-Yyyyyy…cicho! – krzyknęła Martina robiąc zdegustowaną minę
-Co? Jaki Sven?! O czym ona mówi? – Izzy był niezadowolony
-Sory…nie wiedziałam…ale jak już się wygadałam, to mu powiedz prawdę… - wzięłam łyka soku
-Przejrzyj na oczy…przecież to wypłoch…ogólnie nic takiego… - Morgan podeszła do przyjaciółki. Powiedziała jej co o nim myśli.
-Martina o, co chodzi?! Mów! – Izzy zaczął krzyczeć na dziewczynę
-Powiem Ci, ale puść!
-Mów, bo nie wytrzymam!
-Sven to mój kolega…byłam u niego wczoraj…
-Co?!
-Głuchy jesteś?! Właściwie, to on przynajmniej ma się czym pochwalić…
-Ty dziwko! Puściłaś się z nim?!
-Nie mów tak na nią idioto! – Jen wkroczyła do akcji
-Nie wtrącaj się!
- Bo co?!
Tom, Bill, Georg i Gustav zobaczyli co się dzieje i podeszli do całej dziewiątki. Zrobiło się tłoczno.
-Co się dzieje?! – Bill nie wiedział o co poszło
-Nie wtrącaj się!
-Bo co?!
-Bo, to nie Twoja sprawa!
-Zamknij się! – Jen się kłóciła z Izzy’m
-Nie wtrącaj się! – Izzy uderzył Jen
-Co Ty sobie wyobrażasz?! – Gustav stanął w jej obronie
-Przestań! Opanuj się! – Lisa chciała powstrzymać Gustava
-Co Ty sobie myślisz!? Sądzisz, że Ci wszystko wolno, bo jesteś sławny?! – podeszłam do Izzy’iego i odepchnęłam go od Jen
-Zaraz my przywalę! – Georg się wkurzył
-Ale z Ciebie szmata! – Izzy podszedł do Martiny
-Zostaw ją debilu! – stanęłam pomiędzy Martiną a Izzy’m
-Myślisz, że się Ciebie boję mała?! – Izzy zaczął mi grozić
-Nie mów do mnie mała!
-Zostaw ją! – wkroczył Tom
-Bo, co?!
-Bo tak mówię!
-Już wystarczy! Dosyć! – Morgan chciała wszystkiemu zapobiec
-Nie wtrącaj się! – Izzy popchnął Morgan
-Hey! – Bill przywalił Izzy’iemu
-Nie tak ostro! – Jay się wtrącił
-Myślisz, że się Ciebie boję, bo jesteś starszy?!
- Bo tak mówię!
-Przestańcie! Nie ma sensu!
-Zamknij się! – Izzy mnie uderzył
-Ty idioto! – popchnęłam Izzy’iego, a ten wpadł do basenu
-Lauren nic Ci nie jest?!
- Nie, wszystko w porządku… - chwyciłam się za twarz
-Co za debil…
-Twoimi kłakami mogłabym umyć podłogę… - szyderczo zaśmiała się Lisa
-Kochana, wiesz, że Rzym upadł wiele lat temu… - Chris zasugerował coś Lisie, a raczej miał coś do jej nosa
-A Tobie prostytutka wygryzała włosy na klacie… - do akcji wkroczyła Morgan
-Weź mnie nie rozśmieszaj…
-To Ty wszystkich rozśmieszasz swoim krzywym ryjem!
-Krzywy ryj to ma ten Twój Bill od siedmiu boleści!
-Jego w to nie mieszaj pedale!
-Pedałem to jest ten Twój Bill!
-Co Ty powiedziałeś blondasku?! – Bill podszedł do Chris i odciągnął go od Morgan
-To co słyszałeś!
-Nie rób tego! – Morgan interweniowała
Bill uderzył Chris. Morgan próbowała go powstrzymać. Chris leżał na ziemi i ocierał twarz. Do Billa podszedł Mikel i mocno go popchnął. Tom stanął w obronie brata i popchnął Mikel. Jay widząc to, podszedł do Toma i uderzył go w brzuch, w to samo miejsce, co Izzy wczoraj na imprezie. Tom upadł i zwijał się z bólu. Georg nie wytrzymał, podbiegł do Jay’a i go uderzył. Chris wstał. Georg odwrócił się, aby pomóc Tom’owi, ale Chris chwycił go za ramię, odwrócił w swoją stronę i uderzył go w twarz. Gustav pobiegł kumplowi na ratunek. Uderzył Chris, Chris ten upadł ponownie na ziemię. Podbiegłam szybko do Toma, który ledwo oddychał. Lisa podeszła do Georga, ale temu na szczęście nic nie było i sam dał radę wstać. Bill pomógł Jen. Po chwili Morgan do nich dołączyła.
-kurczak! Przestańcie! – Martina wbiegła do hotelu
Georg pomógł mi podnieść Toma. Lisa też się przyłączyła, a Gustav zmierzał w stronę swojej ukochanej Jen. Mikel jako jedyny stał na nogach. Podniósł Chris, potem razem z nim poszedł do Jay’a. Izzy wyszedł z basenu.
-Chodźmy już, co? – zaproponowała Jen
-Tak będzie lepiej… - zgodziła się nią Morgan
-Tom, ocknij się! – klepałam go po twarzy
Tom po chwili odzyskał przytomność. Georg i Bill nieśli kolegę.
-To jeszcze nie koniec! – krzyknął Izzy
-Zamknij się dobra?! – Morgan miała go dosyć
-Taki jesteś twardy?! To dalej, chodź, pokaż co potrafisz! – podeszłam do Izzy’iego
-Proszę, proszę…mała Lauren pokazuje na co ją stać…
-Wiesz, co zamknij ten ryj, bo aż żal jest się na Ciebie patrzeć!
-To jeszcze nie koniec szmato!
-Zobaczymy kto jest szmatą! – odwróciłam się od Izzy’iego
-Ja już widzę!
Jen, Morgan i Gustav szli w stronę hotelu. Lisa i ja zabrałyśmy nasze rzeczy i udaliśmy się za nimi. Georg i Bill cały czas nieśli Toma.
-Lauren czekaj! – Richie krzyknął tak głośno, że wszyscy się na niego spojrzeli
-Czego jeszcze chcesz!? Mało Ci?! – zdenerwowałam się
-Przykro mi, że tak się stało…
-Wiesz, co swoje przykrości zachowaj dla kolegów! Zostaw mnie w spokoju! – poszłam za resztą
Odeszłam od Richiego. Było mu smutno, bo chciał przeprosić, ale jakoś mu to nie wyszło. Nie można powiedzieć, że dałam mu kosza, po prostu go olałam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:57 Temat postu: |
|
|
ODC 31 )
Bill i Georg zaprowadzili Toma do pokoju i położyli go na łóżku. Musiałam się nim zaopiekować. Jen, Lisa, Morgan i Gustav poszli do pokoju naprzeciwko. Georg i Bill zostali ze mną i z Tomem. Nie było najgorzej, bo Tom czuł się jeszcze na siłach, ale musiał leżeć. W końcu taki chudy.
W międzyczasie…
-Boże! Jen jak Ty wyglądasz?! – Lisa spojrzała na twarz przyjaciółki
-Wiem…nie wkurzaj mnie…co za idiota…
-Przywaliłbym mu jeszcze raz… - Gustav krążył wściekły po pokoju
-Następnym razem, to ja mu przywalę… - Jen się wkurzyła
-Ten Izzy, to jakiś psychoz…sado-macho mu się zachciało… - podniosłym tonem odrzekła Lisa
-Nie mówmy już o nich, bo rzygać mi się chce… - warknęła Morgan
-A właśnie! Widzieliście gdzieś Martinę? – Jen zmieniła temat
-Nie…ona jakaś dziwna się zrobiła…nie wiem co ją ugryzło… - zastanawiała się Lisa
-Dziewczyna chyba straciła głowę! Dajmy jej trochę czasu, niech pomyśli w spokoju… - doradzał Gustav
-Żeby nie popełniła głupstwa… - martwiła się Morgan
-Masz! – Lisa podała Jen chusteczkę, żeby otarła twarz
-Nie wiem, skąd wzięło się tu US5…? – powiedziała z sarkazmem Morgan podchodząc do okna
-Mnie nie pytaj…ja nic nie wiem… - Jen nie chciała o nich rozmawiać
-W ogóle to o co poszło?! – zapytał Gustav, który właściwie nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi
-O Izzy’iego i Svena… - Jen zaczęła tłumaczyć
-Jakiego Svena?
-Pamiętasz z tej imprezy! Ona go tam poznała i chyba przypadli sobie do gustu, nie wiem jak było naprawdę…
-I co, ten Izzy był o niego zazdrosny?
-No właśnie nie wiem, bo ona najpierw tańczyła z tym, a potem z tamtym…nie pamiętam jak to było…
-Tak! Izzy jest zazdrosny o Svena! –wyrwała się Lisa
-Czaisz, bo on jest o to zły, że ona poznała lepszego i nie chce z nim być! – Morgan wyciągnęła wnioski
-Tak i po raz pierwszy jakaś dziewczyna go nie chce! To jest to! – Jen uprościła całe zachowanie Izzy’iego
-Aha…to czemu Martina szła z nim za rękę skoro podoba jej się ten Sven? – Gustav ciągle pytał
-A tego to ja już ci skarbie nie powiem, bo nie wiem… - westchnęła Jen podchodząc do okna
Gustav włączył TV, żeby trochę ochłonąć. Niestety nic nie było, więc zostawił na RTL.
-Patrz Morgan! Widzisz! – Jen pokazała palcem coś, co zobaczyła
-Nie, gdzie?
-No tam! Patrz ktoś chyba miał wypadek!
Lisa i Gustav szybko podbiegli do okna. Przyglądali się uważnie temu, co działo się na dole. Nikt nie wiedział, co się stało. Popatrzyli jeszcze przez chwilę, po czym odeszli od okna. Jen i Gustav usiedli na jasnozielonej kanapie i zaczęli oglądać RTL. Widać, że im się nudziło. Lisa poszła do kuchni a Morgan stała i spoglądała czasem na TV.
-Patrzcie! To Martina! – Lisa wyszła z kuchni
-Ale… - Morgan się zmieszała
-Kurde to on miała wypadek! – Jen skumała, że wypadek na dole dotyczy jej koleżanki
-Biegniemy! Musimy się dowiedzieć, co się stało! – Lisa szybko ruszyła w stronę drzwi
-Skarbie, to idź powiedz reszcie, że jej pilna sprawa, a my już pójdziemy… - Jen wyszła z pokoju
Lisa i Morgan pobiegły za nią, a Gustav przyszedł do nas.
-Jest poważna sprawa! Coś się stało Martinie i one pobiegły się o dowiedzieć o co chodzi! – Gustav wparował do pokoju
-Co jej się stało!? – zapytałam zdenerwowana
-Nie wiem! Właśnie się dowiedzieliśmy z wiadomości!
-To musimy jechać! –Tom wstał z łóżka
-Nie Ty nie jedziesz! Musisz zostać! – zabroniłam mu wyjść spod kołdry
-My jedziemy! – Bill dał rozkaz
-Nie możesz tak jej zostawić! Musimy jechać! – Tom nalegał
-Ciebie też nie mogę zostawić! Oni się nią zajmą! Martina nie jest sama!
-Damy znać jak się czegoś dowiemy! – Georg mnie pocieszył
-Wiem…idźcie szybko!
Bill, Georg i Gustav poszli do dziewczyn, które stały na dole. Ja zostałam z Tomem.
-Przecież dałbym radę! – Tom był zły, że nie pojechałam
-Uspokój się! Oni jej pomogą…nie mogłam Cię tak zostawić! – usiadłam obok Toma na łóżku
-Ale…
-Martina nie będzie sama…sześć osób jej pomoże…rozumiem, gdyby nie było żadnej, ale jest aż sześć…nie martw się skarbie... – pocałowałam Toma w policzek
-Dziękuję za to, że zostałaś…
Byłam zdenerwowana, ale myślałam pozytywnie. Cały czas chodziłam po pokoju i się denerwowałam. Wokół mnie krążyły najgorsze myśli, ale starałam się je wykluczać. Nie chciałam ,żeby coś jej się stało. Tom widział, że to mnie dręczy, jednak wspierał mnie. Cały czas patrzyłam się przez okno i miałam różne wizje. Zadawałam sobie także wiele pytań, na które nie znałam odpowiedzi. W pewnej chwili wstał i do mnie podszedł. Objął mnie, a swoją głowę położył na moim ramieniu. Pocieszał mnie. Mówił, żebym się nie martwiła, że wszystko będzie dobrze i, że Martinie nic nie jest. Było to dla mnie bardzo ważne. Odkryłam w Tomie więcej wrażliwości i optymizmu niż mi się wydawało. Stał się innym człowiekiem od pewnego momentu. Cieszyło mnie to i, to bardzo. Gdyby nie on, to pewnie zamartwiałabym się na śmierć, a tak myślałam o wszystkim pozytywnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:57 Temat postu: |
|
|
ODC 32 )
Kilka dni później...
Stan Martiny ustabilizował się, ale nadal była w śpiączce. Tom też z dnia na dzień czuł się lepiej. Sven od czasu do czasu nas odwiedzał i pytał co z Martiną. Trzeba było czekać na jakieś wieści i nie tracić wiary. Tylko pozytywne myślenie trzymało nas na nogach, bo inaczej totalnie byśmy się załamały. Dobrze, że chłopcy są przy nas i nas wspierają. To też bardzo nam pomagało. Wszystko zaczęło się jakoś układać, aż do momentu...Menager Tokio Hotel powiadomił ich o tym, że ich trasa zaczyna się we wrześniu i, że mają powoli zaczynać się do niej przygotowywać. Jak trasa, to i wywiady i sesje zdjęciowe, a jak to, to chłopcy wyjadą i zostaniemy same...
W pokoju Billa i Morgan...
-Kiedy wyjeżdżacie dokładnie? - przeglądałam gazetę, nie byłam zadowolona z tego, że zaczyna się trasa...
-3 września, ale musimy dać trochę wywiadów, więc będziemy wyjeżdżać wcześniej... - Bill przeglądał spis miast w których będą dawać koncert
-I co teraz macie zamiar zrobić? Zostawicie nas? - Jen do końca nie wiedziała co będzie z nią i Gustawem
-Tak sobie myśleliśmy, żeby was wziąć ze sobą... - Tom nastrajał gitarę
-Ale nie wiemy czy chcecie...; - dodał Georg, który czyścił swoją gitarę basową
-O czym mówicie?! - zapytałam zdziwiona
-Wszystkie?!
-Nie żartujecie?!
Wszystkie stanęłyśmy koło siebie i patrzyłyśmy ze zdziwieniem na chłopaków. Posypało się mnóstwo pytań.
-No, a czemu niby mielibyśmy sobie żartować? - uśmiechnął się Gucio
-Przekonaliśmy menagera, to tylko kwestia czasu... - Bill wyglądał jakby zaraz miał wybuchnąć śmiechem
-Załatwimy busik i jechane...- Tom walnął prosto z mostu
-No, a co ze szkołą? - Lisa straciła dobry humor
-Ej no i wszystko popsułaś... - zgorszyła się Morgan
-Totalnie zapomniałam o szkole! -; zaczęłam się klepać po głowie
-Powiedzieć im? - zaśmiał się Georg
-Co? - Lisa zaczęła kiwać palcem na Georgusia
-No powiedz im, nie bądź taki.- Gucio schował się pod czapką
-Ale o co chodzi? - Morgan to dręczycielka, więc się nie poddawała. Ona zawsze musi wszystko wiedzieć.
-To miała być niespodzianka na imieniny LC... - przyznał się w końcu Tom, odkładając swoją gitarę
-Wszystko popsułyście... - Georg chwycił się za głowę i rozwalił swoje nogi na stole
-No co za… - Jen nie dokończyła, a może to i dobrze...
-Tom no powiedz, no... - zaczęłam tupać nogą (normalnie jak jakieś dziecko, ja nie wiem co się ze mną dzieje)
-No dobra, przed wami nie da się nic ukryć...Bill mów!
-Czemu ja? Ja to zaplanowałem?!
-Wszyscy jesteśmy w to zamieszani, ale Ty mów, bo tak wypadło... - Georg się jakoś wykręcił
-Dalej no mów, bo muszę to uczcić jednym ciastkiem z kremikiem...no może kilkoma... - zaśmiał się Gustav
-Ok., wygraliście, już mówie o co kaman...
-Wiesz Bill, mógłbyś szybciej... - Morgan bardzo nie lubi jak się coś przed nią ukrywa
-No to tak...o szkołę się nie martwcie, menager wszystko załatwił...
-Naściemnialiśmy mu trochę, a on w to uwierzył...co za koleś... - Tom na chwilę przerwał bratu
-No więc jak już mówiłem to jesteście zwolnione na rok ze szkoły. Będziecie dla nas pracować, ale to tylko przykrywka...
-Jen, Ty pilnujesz sceny i czasem będziesz pomagać ją urządzać, ale tylko czasem i mówisz pracownikom kto, co ma robić. Wiesz o co chodzi? - Gustav tłumaczył dziewczynie co będzie robić
-No mniej więcej...
-No to wszystkiego się dowiesz na miejscu, ja Cię oprowadzę...
-No a reszta? - Morgan się niecierpliwiła
-Więc tak, Morgan zajmie się ubieraniem nas, czyli krótko mówiąc będzie naszą stylistką. Wiecie dobrze, że nie jest nam potrzebna stylistka, ale to jest przykrywka, więc Morgan będziesz prawie cały czas wolna od pracy...
-No już lepiej...coraz bardziej zaczyna mi się to podobać...
-Dobra spox, ale może nas też oświecicie? - Lisa spojrzała się na Georga, który był rozwalony na kanapie i wyciągał swoje syry na powierzchnię
-O jesu! Słoneczko Ty moje, ale jesteś niecierpliwa... - zażartował sobie Georg
-A no...
-Ty będziesz naszą fryzjerką, znaczy się moją, bo Bill nie pozwoli Ci dotknąć swoich włosów, Tom tam na głowie to ma jakieś parówy, a Gucia zaczeszesz jeden raz i będzie git! Jednym słowem będziesz mi prostować włosy... (fujjj)
-Ej czekaj! Co Ty powiedziałeś?! Co ja mam na głowie? Parówy? Czy ja dobrze słyszałem? - oburzył się Tom
-Sorki, wymcknęło mi się, a jak nazwiesz to co masz na głowie?
-To są dredy matole!
-Kto ma żelki? - zapytał Gucio
-Achh dredy mówisz, a to sorki nie wiedziałem…
-DRED, czyli...hmmmm...Dobrze Robiony Estetycznie Dred...(wiem, że suche, ale nie chciało mi się dłużej nad tym myśleć)
-Ale pojechałeś! To było suche, ale z tego też da się pośmiać... - Morgan wpadła w śmiech
-Wiem, że jesteście zajęci. Nie chciałabym przeszkadzać, ale też chcę wiedzieć co ja będę robić...
-A no tak, jakoś o Tobie zapomnieliśmy moja droga... - zażartowała Lisa
-Już Ci mówię misiulku Ty mój... - powiedział słodko Tom
-O ja, ale wyznania! - zażartował Bill, jakby też nie mówił Morgan miłych słówek na dobranoc
-Macie żelki? - Gucio ponowił pytanie
-Lauren, masz najtrudniejsze zadanie. Zajmiesz się naszym wizerunkiem, czyli będziesz nas malować. Wiem, że jest to trudne, ale nie wymyśliliśmy nic innego. Mam nadzieję, że sobie poradzisz?
-Heh...no chyba nie, ale nad czarnym makijażem Billa będę musiała trochę popracować i na kimś poćwiczyć. Ktoś jest chętny?
-Bill może Ty? - Jen wyjęła czarną kredkę do oczu
-A może nie...ja się boję...
-No to może Georg...? - Morgan wytknęła go palcami
-Macie żelki?
-Cicho...przestań o tych żelkach gadać... - Jen szturchnęła swojego Gucia
-Hmmm...mógłbym, ale nie dla mnie te wszystkie kredki do oczu...jak ja będę wyglądać? O nie...
-No a Gucio? - Morgan wzięła kredkę do oczu od Jen
-Gdyby to był inny kolor to jeszcze, ale czarny? Nieeee...macie żelki?
-Są w kuchni, na dole w szafce!
-Yessss... - Gucio pobiegł po żelkowe miśki
-Ej no weźcie...i na kim mam ćwiczyć?
-Skarbie ja Ci pomogę, nie będę świnia. Tylko mnie nie oślep, ale będziesz musiała się jakoś odwdzięczyć. Chodź do papy...
Poszłam do Toma i usiadłam mu na kolana. Wszystkie cieszyłyśmy się z tego, że pojedziemy w trasę z Tokio Hotel.
-Kto chce żelki? - Gucio wyszedł z kuchni
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:58 Temat postu: |
|
|
ODC 33 )
-Jest dobrze, ale wiara nie jest aż taka głupia, żeby uwierzyć w to, że umiemy doskonale wykonywać to, co nam przydzieliliście… - wydusiła z siebie Lisa
-Racja! – Morgan poparła zdanie koleżanki
-Znowu! Da się przeżyć! Co nas obchodzi to, co będą myśleć inni? – sprzeciwiłam się
-Tak macie rację! – jen dołączyła do reszty
-Nic nie mówię, ale mogłybyście pracować w FBI, czy coś… - Georg lekko się skrzywił
-Jakie jesteście dociekliwe… - Gucio wyciągnął z paczki zielonego żelkowego misia
-Nie dacie człowiekowi odpocząć… - Bill poczęstował się żelkiem
-Po prostu, przed nimi nie da się nic ukryć… - Tom opuścił ręce znad głowy
-FBI no popatrz… - zażartowałam sobie
-Ale o co chodzi? – domagała się Morgan
-Bill, powiedz im co je czeka… - Georg szturchnął kolegę
-Znowu ja?! Wy im powiedzcie, ja mówiłem o tamtym. Wiecie, że muszę oszczędzać głos…
-O czym znowu mówicie? – Jen zaczynała się denerwować
-Bill! Dziewczyny się domagają… - Tom zaczął się chichrać (oj jak on wtedy słodko wygląda <serduszka>)
-Bill powiedz im… - Georg też się domagał
-Chcesz, żeby zrobiły nam zmasowany atak? Bo ja nie…(cokolwiek to znaczy) – Gucio już się bał
-Tom no powiedz! Nie bądź taki! – pokazałam Billowi jęzora, a on mi
-Dobra, powiem im…
-No nareszcie… - skomentował to Tom
-Nie przerywaj mi…jak mówię…
-Ok. szacuneczek…
-Po prostu pójdziecie na specjalny kurs…mogłyście się domyśleć
-Tak w końcu to FBI… - suchy żart Georga
-Właściwie to Lauren i Lisa pójdą na ten kurs, a reszta ma wolne. – westchnął Gucio
-E tam, będzie fajnie, już to sobie wyobrażam…Lisa z suszarą w łapie… - zaśmiałam się
-Przynajmniej będą jaja… - dodała Lisa
-To dopiero za tydzień, więc się nie przejmujcie…luzik… - pocieszał nas Tom
-Już doczekać się nie mogę…
-Ukrywacie przed nami coś jeszcze? – Morgan zrobiła swoje słynne spojrzenie
-Hmmm…pomyślmy…to chyba wszystko…nie chłopaki? – Georg myślał, a to Ci dopiero…
-Ja już więcej nic nie wiem… - tom zaczął się wyciągać
-Podoba wam się nasz plan? – zapytał ciekawy Bill
-Wiecie, zawsze można go zmienić… - zasugerował Gucio
-Mi się podoba. – Jen przytuliła swojego perkusistę
-Jest cool! Nie mogę w to uwierzyć! – Morgan już bujała w obłokach
-Głupio tak, ale nie wierzę, że was poznałam…tak jakoś… - wyznała Lisa
-Mam to samo, wszystko tak szybko się potoczyło… - przyznałam rację Lisie
-Weźcie przestańcie! To rzeczywistość! – powiedział Georg
-Po prostu miałyście szczęście, albo to przeznaczenie… - Tom puścił do mnie oczko
Nasze pogaduchy przerwał telefon. Dzwonił lekarz, który zajmował się Martiną. Jej stan się pogorszył. Zrobiło mi się smutno, bo nie chciałam, żeby stało się najgorsze. Szybko ruszyłyśmy w stronę drzwi. Chłopcy chcieli jechać z nami, ale powiedziałyśmy, żeby zostali. Ledwo się zgodzili. Pojechałyśmy do szpitala…Był tam też Sven…
-A Ty co tu robisz? – zapytała zdziwiona Lisa
-Postanowiłem, że odwiedzę Martinę. Byłem w pobliżu więc wpadłem. Coś się stało, bo dopiero wszedłem?
-Jej stan się pogorszył! – Jen patrzyła gdzie jest lekarz
-Co to znaczy?
-Nie wiem…zaraz się dowiemy… - poszłam do recepcji
-Mam nadzieję, że wszystko jest ok., bo chciałbym jej jeszcze coś powiedzieć…
-Przestań! Jeszcze jej powiesz! – Morgan miała łzy w oczach
-Szukamy Martiny Hoffman. Gdzie ona jest? Co się z nią dzieje? – Lisa podeszła do pielęgniarki
-Spokojnie lekarz już idzie…
-Co z nią? Wyjdzie z tego? – zapytała Morgan trzymając mnie za rękę
-Przykro mi, ale niestety to już koniec…nie ma szans, żeby z tego wyszła…tylko aparatura trzyma ją przy życiu…naprawdę mi przykro…
-To nie może być prawda! – wpadłam w szał
-Proszę się uspokoić! Jej organy na pewno przydadzą się innym pacjentom, czy podpiszecie zgodę?
-Nie dam jej pociąć! Na mnie nie patrzcie! Moje zdanie już znacie! – krzyknęłam tak głośno, że wszyscy się na mnie spojrzeli
-Słuchaj, ona zawsze będzie z nami! Umrze, ale uratuje życie innym! Pomyśl! – Morgan próbowała mnie przekonać
-Nie! Nie! Nie! Oszalałaś!?
-Morgan ma rację! – Jen podzielała zdanie Morgan
-Nie!
-Ona na pewno by tego chciała! – Lisa wzięła długopis od lekarza
-Nie możesz za nią decydować! Nie wiesz czego by chciała!
-Dziękuję! Na pewno jej ograny pomogą wielu ludziom! – lekarz też musiał podpisać dokument
-Możemy do niej wejść? Chociaż na chwilę? – zapytała zrozpaczona Jen
-Pożegnać się? – dodał Sven
-Proszę za mną…
Wszyscy udali się na górę…
-To tutaj, prosto i w prawo, trzecia sala… - lekarz poszedł do gabinetu
-Sven, pozwolisz, że wejdziemy pierwsze? – Lisa była całkiem załamana
-Jasne, wchodźcie…
Weszłyśmy do środka. Martina leżała podłączona do aparatury. Jej twarz była jeszcze posiniaczona. Podeszłyśmy bliżej. Lisa chwyciła Martinę za rękę. Jen stanęła po przeciwnej stronie, a Morgan tuż przy Jen. Ja stałam przed łóżkiem.
-Ja zacznę…wiem, że mnie nie słyszysz, ale chciałam Ci powiedzieć, że byłaś najfajniejszą osobą jaką znałam i nigdy o Tobie nie zapomnę…przepraszam, ale już nie mogę… - Lisa musiała opuścić pokój. Byłą bardzo zrozpaczona, bo Martina była jej najlepszą przyjaciółką, a teraz jej zabraknie.
-Te wszystkie lata zostaną w mojej pamięci…Twoje zboko - opo jeszcze trafi do CKM-u… - Morgan się lekko uśmiechnęła, a diamentowa łza spłynęła jej po policzku. Wiedziała, że Martinie nie spodobałoby się, gdyby zaczęła płakać, bo ona zawsze się śmiała, nawet z największego suchara jakie ktoś powiedział.
-Szkoda, że się już nie zobaczymy, nie pójdziemy na imprezę i nie pożartujemy o „Pale”…(Pała to taki głupi gościu) – Jen podeszła na chwilę do okna i spojrzała w niebo.
-Pamiętaj, że tylko Tobie należy się tytuł zioma… - dodałam od siebie…Nie powiedziałam dużo, bo reszta dziewczyn już to zrobiła.
-Można już? – Sven chciał jak najszybciej wejść do Martiny
-Jasne… - Lisa otarła gorzkie łzy
-Lauren gdzie idziesz? Nie jedziesz z nami? – Morgan zauważyła mnie jak idę w kierunku windy
-Nie! Dajcie mi spokój! Mam wszystko gdzieś!
-A Tom?!
-Myślisz, że mu na mnie zależy?! – byłam wściekła i przygnębiona. Wszystko się we mnie mieszało. Sama nie wiem co czułam. Szybko wybiegłam ze szpitala i poszłam przed siebie, nie patrząc w którą stronę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 15:58 Temat postu: |
|
|
ODC 34 )
Moje oczy były tak załzawione, że dokładnie nie wiedziałam gdzie idę. Jednak mnie to nie obchodziło, byleby jak najdalej. Morgan wiedziała, że muszę pobyć sama i nawet nie próbowała mnie dogonić. Chciałam pomyśleć w samotności. Poszłam do jakiegoś baru. W tym czasie dziewczyny wróciły do hotelu.
-Co się stało? – Gustav widział po minie Jen, że coś jest nie tak
-Przytul mnie! – Jen rzuciła się w ramiona perkusisty
-Już dobrze! Co się stało?
-Nie chciałam, żeby tak wyszło… - Jen nie mogła wydusić z siebie ani jednego słowa
-Nie było dla niej szans…zostawiła nas… - Morgan podbiegła do Billa
-Dlaczego? Przykro mi! Nie płacz! – Bill przytulił Morgan
-Nie chcę, żeby odeszła… - Lisa stanęła i zaczęła płakać
-Nic na to nie poradzisz… - Georg podszedł do dziewczyny i wziął ją w swoje męskie ramiona
-Zaraz, a gdzie LC? – Tom zauważył, że mnie nie ma
-Nie wiem…wybiegła ze szpitala, bo nie chciała, żebyśmy to podpisywały… - Jen ocierała łzy
-Co podpisałyście? – Tom zrobił skrzywioną minę
-Zgodę…
-Jaką? – wtrącił się Bill
-Na to, żeby organy Martiny zostały przeznaczone do przeszczepu dla innych umierających… - Lisa odważyła się to powiedzieć
-Nie chciałyśmy jej przeszkadzać… - Jen cały czas była wtulona w Gucia
-Wiem, że chce być teraz sama…znam ją tyle lat…Nie martw się wróci… - Morgan podtrzymywała Toma na duchu
-Nie powinniście podpisywać tego papieru bez zgody jednej z was! Albo wszystkie, albo żadna…takie jest moje zdanie… - Georg się wypowiedział na ten temat
-Co miałyśmy zrobić?! Pozwolić na to, żeby ot tak sobie umarła?! – Morgan wpadła w szał, bo nie zgadzała się ze zdaniem Georga.
-Przynajmniej pomoże innym ludziom! Pomyślałeś o tym?! – Jen przyłączyła się do koleżanki
-Przestańcie! Stało się i już tego nie odwrócicie! Nie wiem po co te kłótnie! Georg tylko się wypowiedział, a wy robicie z tego wielkie halo! – Tom się zdenerwował podwójnie
-Tom przestań! Tak tego nie załatwisz! – Bill próbował uspokoić brata
Nikt nie miał zamiaru się kłócić w takiej chwili. Wszyscy udali się do swoich pokoi, żeby odpocząć. Tylko Tom był niespokojny. Dzwonił na komórkę Lauren, ale ona nie odbierała. Robiło się coraz ciemniej. Tom się ,martwił. Nie mógł siedzieć bezczynnie. Wyszedł szukać dziewczyny. Zaczęło padać. Cały przemókł. Nie znalazł LC. Nie wiedział co ma dalej robić, szukać, czy iść do hotelu. Postanowił, że wróci. Gdy szedł małą alejką, zobaczył dziewczynę drżącą z zimna i przemokniętą. Szła powili i oglądała się za siebie. Była zdezorientowana. Nie wiedziała gdzie jest i dokąd zmierza. Szła bez celu. Tom do niej podbiegł, bo wydawało mu się, że ją zna. Okazało się, że to LC.
-Gdzie byłaś? Martwiłem się o Ciebie! – Tom przytulił dziewczynę
-Było się tu i tam! Przepraszam, ale nie chciałam, żeby tak wyszło… - Lauren rzuciła się w Toma. Była cała zapłakana, mokra i się trzęsła z zimna. Nie była pijana, tylko lekko wstawiona.
-Nie płacz! Wszystko będzie dobrze…Wird alles Gut… - Tom spojrzał na dziewczynę i ponownie ją przytulił
-Nie chciałam, ale wyszło jak wyszło no nie?!
-Dlaczego piłaś?!
-A co innego mi pozostało?!
-Myślisz, że to co się stało, zostanie w kieliszku, albo w butelce piwa?! Tak tego nie załatwisz i Ty dobrze o tym wiesz! Spójrz na siebie! Jak Ty wyglądasz! Nie chcę takiej Lauren! Chcę taką jaka była kilka tygodni temu! Chcę dziewczynę, która zawsze byłą uśmiechnięta i potrafiła rozśmieszyć osobę, która byłą smutna i obrażona na cały świat! Chcę, żeby wróciła! Na zawsze! – tom patrzył dziewczynie prosto w oczy
-Przepraszam! Po prostu… - dziewczyna rzuciła się w Toma. Mocno go objęła. Zaczęła coraz mocniej płakać.
-Wiem, że jest Ci ciężko, ale będę Cię wspierał! Zawsze będę przy Tobie! Nie zostawię Cię samej! Zaufaj mi! Tylko o to Cię proszę! Wiem, że potrafisz! Weź się w garść! Razem przez to przejdziemy!
-Nie wiem co zrobiłabym bez Ciebie! Jesteś dla mnie wszystkim! Kocham Cię i nigdy nie przestanę!
Tom i Lauren się pocałowali. Dziewczynie łzy spływały po policzkach. Deszcz padał cały czas. Obydwoje byli cali mokrzy. Jednak mieli siebie nawzajem i nie obchodziło ich to. Byli szczęśliwi w tak trudnej sytuacji dla LC. Poszli do hotelu się położyć. Oboje byli zmęczeni. Lauren nie było łatwo pogodzić się ze śmiercią Martiny, ponieważ od podstawówki tworzyły niezły duet i z każdego robiły sobie jaja. Jej myśli cały czas krążyły wokół koleżanki. W myślach mówiła sobie:
„Dlaczego? Dlaczego to ona, a nie ja? Co zrobiła, że na to zasłużyła? Dlaczego mi to robisz? Zawiniłam? Co takiego zrobiłam, że wszystko się wali?!”
Dziewczynę ogarniała pustka. Nie dopuszczała do siebie myśli, że już nigdy nie zobaczy Martiny. Te pytania, które zadawała sobie w myśli nie miały odpowiedzi. To ją dręczyło jeszcze bardziej. Było to dla niej zbyt trudne. Nie wiedziała co ma myśleć. Nie wierzyła, że to wszystko się zdarzyło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Karolinkaaa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 227
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: WhiteStook
|
Wysłany: Wtorek 13-06-2006, 20:14 Temat postu: |
|
|
ojekukuś dziewczyno uspokuj sie po co tyle naraz a ż czytac sie nie chce ;/ ...
zaSTOPuj ....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 12:59 Temat postu: |
|
|
Nie, nie, nie...
Nie myśl sobie, że jestem krytykiem(bo mam za słabe nerwy ), ale powiem, że mi się nie podobało.
Z ręką na sercu mówię, że tu nie wrócę.
Ot co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ville :]
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 14-06-2006, 14:49 Temat postu: |
|
|
zadużo tego zawsze narzekam ,ze za mało a teraz jednak powiem coś innego... przeczytalam 1 czesc i już dalej nie mam sily... moglas dac to wszytko powoli bo od takiej ilośc, az oczka bolą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Piątek 16-06-2006, 16:24 Temat postu: |
|
|
ej ale to opo bylo juz dawno tylko musislam je uporzadkowac bo chcieli je usunac wiec sie nie burzcie!! musialam zalozyc nowy temat...
po co mialabym dawac wszystko od poczatku skoro to juz tu jest pol roku
rozumiem ze sie nie podobalo...spox...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Poniedziałek 19-06-2006, 15:00 Temat postu: |
|
|
ODC 35 )
Obudziłam się następnego dnia późnym wieczorem. Trochę mnie przyćmiło po wczorajszym. Toma nie było. Siedziałam pod kołderką i myślałam o niczym. Było mi lepiej. Nagle do pokoju wrócił Tom.
-Już lepiej? – Tom podszedł bliżej
-Trochę…
-Mam coś dla Ciebie… - Tom wyciągnął czerwoną różę
-Dla mnie? Jaka śliczna…dziękuję skarbie, to miłe z Twojej strony… - dałam Tomowi buziaka
-Nie ma za co…zabieram Cię dzisiaj na spacer!
-Gdzie?
-Zobaczysz! To niespodzianka!
-Ok., robi się tajemniczo… - podbiegłam do Toma i uściskałam go mocno
Tom mnie przytulił. Czułam na sobie jego ciepło. Szybko wyciągnęłam z szafy czerwoną sukienkę, klapki i udałam się do łazienki. Na dworze było strasznie gorąco. Ubrałam się i wyszłam z kibelka.
-Dobra, możemy już iść.
-Od razu lepiej! Wyglądasz jak zawsze ślicznie! – Tom chwycił mnie za rękę
-Jak zawsze przesadzasz… - zawstydziłam się
-Zaprzeczam…
Wyszliśmy z hotelu. Przez cały czas szliśmy trzymając się za ręce. Jakie to romantyczne.
-To gdzie idziemy? – byłam ciekawa
-Właściwie to nie wiem…po prostu chciałem, żebyś zapomniała i się trochę rozerwała…
-Nie trzeba było… - zatrzymałam się na chwilę
-W ogóle to za mało czasu Ci poświęcam, więc postanowiłem to zmienić…
-Nie trzeba było naprawdę… - uśmiechnęłam się lekko
-Dzisiaj płakanie jest zabronione! Głowa do góry!
Słońce już prawie zaszło. Niebo było w różnych kolorach. Staliśmy obok małej fontanny i patrzeliśmy sobie w oczy. Po chwili nasze wargi się złączyły. Tylko fontanna, zachodzące słońce i my. Możecie to sobie wyobrazić. Po prostu miodzio…
-Możemy już iść? – zapytałam spoglądając na Toma
-Nie, nie…wiem już dokąd Cię zabiorę… - Tom chwycił mnie za rękę i poszliśmy w nieznane mi zakątki świata.
Po kilku minutach doszliśmy na wzgórze, które było nad jeziorem. Na tym wzgórzu znajdowała się huśtawka, zrobiona z długiej i szerokiej deski. Widok był niesamowity. Szczególnie gdy patrzyłam w ciemne już niebo. Tom wiedział, że mi się to spodoba. Staliśmy w objęciach i podziwialiśmy widoki. Byłam wdzięczna Tomowi, że wyciągnął mnie na chwilę z hotelu. Usiedliśmy na huśtawce i zaczęliśmy się bujać. Byliśmy sami. Siedzieliśmy wtuleni w siebie i patrzyliśmy na pierwsze gwiazdy, pojawiające się na niebie. Mogłabym tak siedzieć u boku Toma, aż do śmierci. Niestety musieliśmy wracać. Zrobiło się chłodniej, więc Tom dał mi swoją bluzę. Szliśmy powoli, trzymając się za ręce. Po raz pierwszy od dłuższego czasu byłam szczęśliwa. Nie sądziłam, że Tom potrafi być taki romantyczny. Było nam ze sobą dobrze. W końcu doszliśmy do hotelu. Tom otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Gdy zaczęłam iść w stronę windy to usłyszałam jakieś jęki, czy coś podobnego. Stanęłam obok damskiej toalety, do której miałam zamiar wejść, ale zmieniłam zdanie w ostatniej chwili.
-Co to jest? – zapytał Tom
-Nie wiem, może to… - przerwałam bo mój wzrok przykuł Izzy, który szedł z jakąś panienką i po drodze zapinał rozporek. Można sobie wyobrazić co tam robili, ale wolę nie wchodzić w szczegóły.
-O! Starzy znajomi come back… - Izzy zatrzymał się na chwilę
-Weź się odwal! – Tom stanął pomiędzy mną a Izzy’m
-Tom nie warto!
-Widzę, że już się mnie boisz maleńka? – Izzy chwycił moją twarz
-Spadaj! – odepchnęłam asfalta
-Teraz pokazujesz pazurki? Mrau…
-Zejdź mi z oczu! Rzygać mi się chce kiedy na Ciebie patrzę!
-Czekaj, a co z tą…no…Martiną, tak miała na imię no nie koteczku?
-Jak śmiesz w ogóle wymawiać jej imię?! – zaczęłam krzyczeć
-Co jesteś zazdrosna? – Izzy zaśmiał się szyderczo
-Weź w końcu rusz mózgiem i pomyśl co Ty mówisz palancie!
-Powiem Ci jedno, ona byłą kolejną zdobyczą, a Ty będziesz następna na mojej liście, czy tego chcesz czy nie!
-Oszalałeś chyba! – chciałam uderzyć Izzy’iego i już miałam rękę w górze
-O nie kotku, tak łatwo Ci nie pójdzie! – Izzy chwycił moją rękę
-Puść ją! – Tom interweniował
-Jesteście żałośni i tyle wam powiem!
-Nawet nie dorastasz nam do pięt betoniaro! – dodałam coś od siebie
-Idę stąd, bo nie chcę tracić czasu na takich jak wy!
Tom się wkurzył. Podszedł do Izzy’iego, obrócił go w swoją stronę i mu przywalił. Nie wytrzymał.
-Odczep się od nas! A jak zobaczę, że ją tkniesz to Cię zabiję! – Tom patrzył wściekłymi oczami na Izzy’iego, który leżał na korytarzu.
-Tom daj spokój!
-Ciekawe kto przeleci Twoją panienkę, ja czy Ty?! – zastanawiał się Izzy
Tom chciał ponownie uderzyć Izzi’ego, ale powstrzymałam go, bo miałam już tego dosyć. Tom zrozumiał o co mi chodzi więc się wycofał.
-Zobaczymy kto będzie pierwszy! – Izzy wstał z podłogi
-Na pewno nie Ty! Obiecuje Ci to!
-Jeszcze się okaże! – Izzy se gdzieś poszedł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Sobota 24-06-2006, 15:29 Temat postu: |
|
|
o ja ale Cie wrobili :p ale tego jest...łohoho
mhm ... pogubiłam Się troszke ale to nic ale tgo dałaś...
piszesz na poziomie średnim. tak szczerze mówiac. ale nie mówie że NIE. licze na wiecej wysiłku w pisaniu opka. pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Sobota 24-06-2006, 19:46 Temat postu: |
|
|
nonon wielki powrót
no wiem wrobili mnie chamy jedne
w czym sie pogubilas??
moge pomoc w wyjasnieniach ?
o dzieki za szczerosc:*
staram sie jak moge
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laribett
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie odchodzą białe elfy...
|
Wysłany: Sobota 24-06-2006, 19:56 Temat postu: |
|
|
Ach..och...uch....
Jakoś się przedarłam, ale trudno było...
A teraz powiem ci coś , dla ciebie pewnie będzie to szok, ale piszesz jak ~Ddm....
NAPRAWDE!!!
Ale jak początkójąca ~Ddm.Zanim zaczeła być mistrzem...
Tylko nie mów mi, że zmyślam, , bo chce cię poprzeć, bo MI tego nie możesz zażucic..
Wszystkim, ale nie mi!
Naprawde piszesz jak ona, ale ona pisała tak bardzo dawno temu.Teraz jest prawdziwym mistrzem, ale musiała się wtedy dużo nauczyc, aby TAK teraz pisac.
Ale koniec o niej i teraz o tobie:
-ZA SZTUCZNIE!!!-to najgorsze...
-Wszystko widoczne na otwartej dłoni...zbyt przewidywalne!
-gdy piszesz"daj spokój Tom!"-dopisz dalej "wykrzyknełam , łapiąc go za rekę.Bałam się, ze nie będzie w stanie zapanować nad sobą.Musiałam coś z tym zrobić..."
Wyraż emocje bochatera!Pakarz , co on w danym momencie czuję.
-Rozwijaj zdania , a nie tylko"poszliśmy do parku.staneliśmy nad wodą.spojrzelismy sobie w oczy."spójrz, jak ubogi masz zasob słów.Rozwiń go..nadaj smaku i barwy...
-"tajemnica"-możesz nie wiedzieć , ale to moje ulubione słowo.Daj jej szczypte...zagadki naprawdę rozwiną wyobraznie czytelnika..
A chyba o to własnie chodzi..Żeby pokazać odbiorcy swój świat w tej przygodzie!!!
Mam nadzieję, że skorzystasz z moich podpowiedzi.Moga się przydac.I pamiętaj , że każdy może być mistrzem..
Umiesz dorównac i Roxy i AfterAll..musisz tylko w siebie uierzyć, nie poddawać się i poprostu sięsć nad kartką i to zrobic!Nie spiesz się z nową cześcią..powoli .., a dojdziesz do celu!
Pamiętaj też, że wiaraw innego człowieka jest bardzo wazna..i ja w ciebie wierze..
Pozdrawiam cię:
Laribett...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freeelove
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 0
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Niedziela 25-06-2006, 20:16 Temat postu: |
|
|
ziom dawno mnie tu nie było
heh a jak tam przygoda u wiochmenów?
( sex na sianie?)
I like U
I like U
I like U
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freeelove
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 0
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Niedziela 25-06-2006, 20:18 Temat postu: |
|
|
aha! napisz mi ile kb moga mieć avartarki
bo Paula będzie robic
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
freeelove
Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 0
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Poniedziałek 26-06-2006, 20:12 Temat postu: |
|
|
no to dostane;-P
zwisa mi to jak kilo kitu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 16:08 Temat postu: |
|
|
mowilam Ci ziom:P
a tak w ogole to teraz odcinki beda rzadziej bo sa wakacje
ale beda
chcialam zrobic ankiete ale nie wiem jak wiec pisze do was
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laribett
Dołączył: 05 Lut 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam, gdzie odchodzą białe elfy...
|
Wysłany: Poniedziałek 03-07-2006, 16:21 Temat postu: |
|
|
Uj..czekam i czekam...
Mam nadzieję, że czekam na tę "wspaniałą i zaiste bajeczną częś"!!!
Niecierpliwie...ale czekam.
Pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
CzarnaNoc
Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zaciszne miejsce....
|
Wysłany: Środa 05-07-2006, 8:24 Temat postu: |
|
|
oj Ty mój głupku kochany ja nie wiem co z Ciebie wyrośnie
opo jak opo jak dla mnie nawet nawet
wiesz kim jestem ? znasz mnie dobrze mój numer to 503...
pozddra dla Ciebie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
i_love_Tom
Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Hotel - Poznań
|
Wysłany: Czwartek 06-07-2006, 5:46 Temat postu: |
|
|
ziomy nie wiem kiedy patr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Piątek 07-07-2006, 16:53 Temat postu: |
|
|
kotus masz parta nastepnego wkręcić czaisz??
opo jak opo das ist gut xD
a pozatym to Cię kocham
malin.
EDIT:
ah...daj cos nowego
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|