|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Piątek 29-09-2006, 21:11 Temat postu: |
|
|
Chciałabym zadedykować ashleyce, bo znów będzie umiała liczyć jedynie do ośmiu. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi?
Part.18.
― Co tam, Wyborowej nie mieli? ― chciał wiedzieć, po wyłuskaniu z Tomowego plecaka dwóch bliźniaczych Jacków Danielsów, Black Label.
― Nie p****l, tylko polewaj. Lód jest w zamrażarce, jak ci zależy.
― No… to, co? Na pohybel sku*****m? ― Bill zasugerował toast, podając mu szklankę.
― A czemu nie. Na pohybel.
Po drugiej kolejce, spełnionej w całkowitym milczeniu, Tom powystawiał na stół jakieś sałatki, sery, kawałek zimnej pizzy, czarne oliwki, ciastka, chleb.
― Jedz ― przykazał zwięźle ― Żebyś mi nie wymiękł za szybko.
Po czwartej zrobiło się gorąco, Bill poczuł na twarzy wypieki. Zdjął sweter. Przy piątej nie wytrzymał.
― No co tam ? ― zagaił Bill, popatrując na kupkę nieszczęścia siedzącą na podłodze, z głową opartą o podciągnięte kolana - Umarł Ci ktoś? - zażartował
„. O żeż k***a. No to przyłoiłem teraz z grubej rury. W samo sedno.”
― Przep…
― JESZCZE nie ― Tom wpadł mu w słowo, podniósł się i wyszedł do małego pomieszczenia, używanego jako kuchnia. Bill już się szykował, żeby iść za nim, i jakoś naprawić kretyńską gafę, ale bliźniak szybko wrócił. Rzucił na stół niewielką, czarnobiałą fotografię. Na pierwszy rzut oka bardzo starą, przynajmniej sprzed pół wieku. Misternie powycinane, białe brzeżki, jak koronka, i zniszczony, pożółkły papier. Zdjęcie przedstawiało młodą, nieatrakcyjną, ale uśmiechniętą dziewczynę.
― Alicja ― wyjaśnił Tom sucho. Uzupełnił swoją pustą szklankę i spostrzegł, że Bill swojej jeszcze nie opróżnił.
― Pij ― warknął. ― Bo zaraz będziesz miał karniaka.
― Bardzo ładna ― Bill przełknął alkohol, wciąż popatrując na zdjęcie.
― Bzdura. Nie widzisz? Wyglądała tragicznie. ― Tom wrócił na swoje miejsce pod ścianą, usiadł na podłodze, zaciągnął się mocno i wypuścił kłąb dymu, jak mały, wściekły smok. - Ale jednak za coś ją ceniłem… i cenię… - podjął Tom po długiej chwili, dużo ciszej i spokojniej. ― Ona wiedziała, jaki jestem, zanim ja sam to odkryłem. I potrafiła mi to wszystko wytłumaczyć, umiała mi pomóc. Tylko od niej, od niej jedynej mogłem usłyszeć, że nie jestem wcale… zły, czy nienormalny, czy odrażający. Jakkolwiek by to idiotycznie nie zabrzmiało, ona mi dała siłę, żeby to wszystko w ogóle wytrzymywać. Te całe stereotypy na mój temat. A właściwie to i na twój. Wypiłeś? To weź polej, co? Dzięki. Ona umiała sprawić, że przestałem się obwiniać. Że się – wybacz górnolotne wyrażenie – samozaakceptowałem. Ukształtowała mnie. A teraz ― sięgnął po szklankę Billa, bo jego już znowu była pusta. ― Teraz ona cierpi, i to strasznie, strasznie. Tak bardzo cierpi…
- Odwiedź ją. - Bill krótko, ale stanowczo wypowiedział swoje myśli.
- Nie dałbym rady. Gdyby to był jakiś okropny szpital, jakiś żart, a nie szpital, jacyś zapijaczeni lekarze, złe pielęgniarki! To mógłbym – mógłbym ją zabrać, mógłbym jej znaleźć lekarzy dobrych, niezapijaczonych. Mógłbym COŚ dla niej zrobić. ― twarz mu poczerwieniała nagle, wydłużyła się, rozpłynęła.
Odwrócił się, a Bill mógł już tyko patrzeć, jak mu się zaczynają trząść ramiona. Wiedział teraz dokładnie, co jego brat czuje, bo jego samego właśnie ogarnęła taka wściekła bezsilność wobec cudzego cierpienia. No, bo co ma mu teraz powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Jak sam nawet nie wie, co Ali dolega? A skąd on może wiedzieć, czy będzie lepiej? Nie mógł już na to patrzeć, na te chude ramiona, na to jak on walczy, jak usiłuje się powstrzymać, jak udaje, że wcale nie płacze. Czuł jak własny żołądek zaciska mu się współczująco, jak podchodzi do gardła. I wiedział, że c o ś powinien zrobić, że to jego rola. Że Tom j a k i e g o ś pocieszenia jednak oczekuje od niego. Ponieważ nic innego nie przyszło mu do głowy, wyciągnął rękę i ostrożnie poklepał go po plecach, chcąc jakoś… cokolwiek. Tom odwrócił się i popatrzył Billowi w twarz w połowie tłumionego łkania, łykając łzy, i tak jakoś skłonił głowę, zrobił minimalny ruch w jego stronę, całym skulonym ciałem. Poprosił o azyl. Więc Bill, poruszony, udzielił mu go bez zastanowienia, na autopilocie. Wyprostował się, zrobił mu u siebie miejsce, otworzył swoją osobistą przestrzeń na przyjęcie drugiego ciała. Kontakt fizyczny dozwolony. Tom najwyraźniej tylko na to czekał, przywarł do niego z całej siły, jak do jakiejś szalupy ratunkowej i pozwolił tamie pęknąć. Billowi przeleciały przed oczami sceny z ich dzieciństwa. Sceny, w których tak samo się nawzajem pocieszali, płakali sobie w ramiona przez takie błahostki jak małe zadrapanie…
Jest coś takiego w ludzkim dotyku, co oddziałuje na jakieś ośrodki przyjemności w mózgu. Receptory w całym ciele są na to wyczulone, uwalniają się endorfiny. Jak się do kogoś przytulisz, to czujesz się dobrze i koniec, to czysta biologia. Hugs not drugs.
Wreszcie Tom poczuł, że jeśli natychmiast się nie wyprostuje, to pęknie mu kręgosłup. Miał zapuchniętą, wymiętą twarz, nabrzmiałe, półotwarte usta i nieprzytomne, nieobecne, czerwone oczy. Wyglądał okropnie.
― Idziemy spać? ― zapytał cicho, ochryple.
Bill wstał, przeciągnął się i poczuł, że trzeźwieje. Poczuł, że musi skorzystać z toalety. Kiedy wrócił z łazienki, zajrzał ostrożnie do sypialni – i zobaczył go, skulonego na łóżku, w ubraniu. Chciał się cicho wycofać, ale powstrzymał go stłumiony głos.
― Bill. Dzięki. Już chyba zasnę teraz. Wczoraj… nie mogłem.
Czarnowłosy położył się na swoim łóżku i prawie już zasypiał, gdy dobiegło do niego jedno zdanie.
― Jutro jak będziemy jechać do Ali, to ja prowadzę, ok?
Bill nie odpowiedział. Jedynie uśmiechnął się pod nosem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 29-09-2006, 21:55 Temat postu: |
|
|
1.
Edit:
Och... pojedzie do niej?
Cieszy mnie to.
Bo Ala podniesie sie na duchu, a Tom może trochę sie uspokoi (?)...
Bill jest strasznie kochany w tym opowiadaniu. Jak dla mnie za kochany.
Ale to chyba dobrze...
Mam tylko jedno zastrzeżenie.
Dlaczego jednego razu przy dialogu dajesz poejdyncze pauzy ( "-" ), a za innym podwójne ( "--" )? Bo nie dość że podwójne są złe, to zastanawiam sie dlaczego akurat tak a nie inaczej. Skoro jedne potrafisz poprawnie...?
Kurcze! Zżera mnei ciekawośc na co ta Ala jest chora. Może przedtem nie ale teraz owszem xD
Pozdrawiam i do następnej notki,
Holly Blue.
P.S.
Oby była ciut dłuższa i szybciutko ;]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Piątek 29-09-2006, 22:01, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Piątek 29-09-2006, 22:00 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że oni się zejdą w końcu. Ala i Tom. Bo jakby się nie zeszli to... ja nie lubię smutnych zakończeń.
Part ładny, tylko krótki, albo ja za szybko przeczytałam
Ile jeszcze części przewidujesz? Mam nadzieję, że dużo
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-MadisoOn
TH FC Forum Team
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dochodzi twój głos?
|
Wysłany: Piątek 29-09-2006, 22:35 Temat postu: |
|
|
ładnie. naprawdę...
i ta troska Billa...
właśnie takiego go sobie wyobrażam.
a Tom
Biedny szaleje....
czekam na kolejny ; )
pozdrawiam
_Mad
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delicate
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 704
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 30-09-2006, 11:51 Temat postu: |
|
|
To jest przecudowne opo...
Każdym odcinkiem coraz bardziej zaskakujesz.
I podsycasz apetyt.
Czekam na kolejny part.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Niedziela 01-10-2006, 12:31 Temat postu: |
|
|
Ładnie...
Rozpływam się.
Coś jeszcze muszę mówić?
Słowa to za mało w moim mniemaniu...
Reszta jest milczeniem...
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ashleyka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ...
|
Wysłany: Niedziela 01-10-2006, 12:57 Temat postu: |
|
|
łaaał
dedykacja dla mnie?
dziękuję pięknie kochana
tylko nie wiem o co chodzi z tym liczeniem wiem głupia jestem heh xP
TOOm
To było serio słodkie jak on płakał i Bill go przytulił.
Prawdziwa braterska miłość
A gdzie się Ewka podziała??
bo zapomniałam co z nią
A Alka musi wyzdrowieć
Ale jeszcze trochę by mogła z T. pograć w grę uczuć
Bo fajne takie zwodzenie i w ogole.
No to czekam niecierpiwie na next part
i jeszcze raz wielkie dzięki za dede
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 05-10-2006, 0:14 Temat postu: |
|
|
Grejt *.*
Trochę jakbyś styl zmieniła xP Inaczej, zupełnie inaczej mi się czytało.
W ogóle ten odcinek wyszedł Ci taki...luzacki. Piją wódę, płaczą, zdychają z miłości.
Niech Tom jedzie do tej Alki.
Niech jej da cmoka w czółko żeby wyzdrowiała.
I niech Ewka wpadnie do szamba, O. Będzie miała za swoje.
Czekam na kolejny part. A jak. Mam nadzieję, że już go rozpracowujesz.
Pozdrawiam
Ahaaa, i pamiętaj żeby dawać jedną spację po myślniku żeby nie wychodził taki długi xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Czwartek 05-10-2006, 18:58 Temat postu: |
|
|
Nemesis napisał: |
I niech Ewka wpadnie do szamba, O. Będzie miała za swoje. |
Co racja to racja. Niby nie ma takiego szamba, z którego nie da się wyjść, ale może jakieś specjalne, tylko dla Ewki, by się znalazło
A tak przy okazji, kiedy nowa część?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Piątek 06-10-2006, 21:12 Temat postu: |
|
|
Ashleyka. Chodzi mi o to, że każdy krok w tańcu praktycznie idzie na 8... tzn liczy się do 8 i od nowa
a part szykuje sie na jutro/ dziś może nawettt.
A co z Ewą? Żyje.
Nie wiem czy pamiętacie, że Ala miała pokój z Ewą a Tom i Bill oddzielnie.
All is clear:D
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez funny-feeling dnia Piątek 06-10-2006, 21:20, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 06-10-2006, 21:15 Temat postu: |
|
|
Dzisiiaaaj xD
Ja bardzo ładnie proszę xD
No to mam nadzieję że sobnie przeczytam jeszcze przed zaśnięciem ;]
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ashleyka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ...
|
Wysłany: Piątek 06-10-2006, 22:20 Temat postu: |
|
|
aaa
ja tylko jeszcze chciałam powiedzieć ,że chcę nowego parta !!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Sobota 07-10-2006, 17:51 Temat postu: |
|
|
Jeżeli za bardzo przyśpieszyłam akcje to przepraszam. I poprzedzam Wasze pytania - to jeszcze nie koniec.
- Powtarzające się, krótkie epizody utraty przytomności wynikają z niższych od normy wartości hemoglobiny i erytrocytów…
- Zaraz, zaraz. Doktorem medycyny nie jestem, więc proszę jak do człowieka.
Poprawił się. Chyba nie chciał, żebym go wzięła za niedokształconego lekarza, który potrafi tylko klepać regułki z książki. Uczą ich na tych studiach niewiadomo, czego i już się nie dziwię, że coraz więcej jest tych błędów w sztuce lekarskiej, skoro taki lekarz sam nie wie, co mówi, a tego jestem pewna. Trajkocze to wszystko jak definicję z encyklopedii i co on niby z tego rozumie?
W prosty sposób wytłumaczył mi, że to wszystko wynika z mojej diety. Zaprotestowałam, że prowadzę ją już długi okres czasu. Szkoda, że to nie miało na to najmniejszego wpływu.
Jeszcze tego samego dnia wypisałam się na własne życzenie i skierowałam swoje kroki na przystanek autobusowy. Towarzyszyła mi ta sama myśl, niefortunnie przerwana omdleniem.
***
Otworzył oczy, rozglądając się po pustym pokoju. Jego twarz, cała zlana potem, wykrzywiła się w okrutnym grymasie bólu i strachu. Odgłos przełykanej śliny przywrócił go do rzeczywistości. Spojrzał na zegarek, który niestety nie był fałszywym gnojkiem, jak go Tom chciał nazwać i pokazywał realną godzinę 16:00.
***
Do naciśnięcia klamki do pokoju Toma i Billa powstrzymał mnie głos Ewki. Stojąc dłużej mogłam wywnioskować, że w rozmowie bierze udział cała trójka moich „przyjaciół”.
- Jest sprawa – głosiła Ewka – Dzwonił menager, w sprawie którą Tom załatwiał w sprawie jakiś tam koncertów. Jakiś klient wycofał się nagle z transakcji, bo stwierdził, że to nie z nim się umawiał. A ponieważ jest to jakaś gruba ryba prezes zażądał, by Tom przerwał urlop. Także sam Bill rozumiesz , siła wyższa. Musimy wracać, ale pobyt opłacony jest już do końca, więc Ty zostaniesz i poczekasz na Alę . Przyjedziemy po was w niedzielę, prawda Tom?
- Tak, oczywiście – powiedział trochę zbyt obojętnie, jak na mój gust.
Postanowiłam im zrobić niespodziankę. Bez zbędnej delikatności wpadłam do pokoju, ale dzięki widokowi Toma przytulającego Ewę, trzymającego rękę na jej brzuchu w którym dojrzewał mały Kaulitz całkowicie wywietrzała ze mnie ochota na zranienie ciężarnej i odebranie jej narzeczonego. Jedyną osobą, która przywitała mnie czule był Bill. Ewa była sztuczna i jak zwykle fałszywa, a Tom? Nawet nie starał się udawać szczęśliwego…
„Dość wakacji..”
Ewa zatrzymała samochód przed wysokim, szklistym budynkiem godzącym w niebo swymi dwudziestoma piętrami. Tu kończyła się moja podróż i tu – jak myślałam, wysiadając z auta – kończyło się moje życie. Trochę nawet podobała mi się wizja romantycznej kochanki, która poświęca się dla dobra wszystkich.
Wszyscy wysiedli z samochodu, by się ze mną pożegnać.
- Mam nadzieję, że nie żałujesz, iż uległaś moim namowom i zgodziłaś się na ten wyjazd – zaczęła Ewa i nie pozwoliła mi nawet odpowiedzieć, bo objęła mnie swymi, opalonymi na ładny, złocisty kolor ramionami.
Następny był Bill, który chciał zgodnie ze swoim zwyczajem złożyć na moim policzku pocałunek, ale w ostatniej chwili jakoś odwróciłam głowę i w rezultacie jego usta leciutko musnęły moje. To było dziwne uczucie. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie sprawiło mi ono przyjemności.
Tom nie wyglądał, jakby miał w ogóle zamiar się pożegnać. Stał przy bagażniku i wyciągał moje rzeczy. Podeszłam do niego:
- Nie trzeba, sama sobie poradzę.
Nic nie powiedział, przecież i tak bym nie ustąpiła i on o tym doskonale wiedział. Jego mina mówiła mi, że miał jakiś plan i to najwyraźniej dobrze przemyślany, bo wyglądało na to, iż każdy ruch dobrze sobie wcześniej zaplanował.
- Co ci się tak spieszy – powiedział na tyle głośno, aby mieć pewność, że wszyscy to usłyszą. W takiej sytuacji nie mogłam tak po prostu uciec. Wyciągnęłam ku niemu rękę, bo inaczej nie wyobrażałam sobie naszego pożegnania. On jednak objął mnie jednym wprawnym ruchem, tłumiąc wszelkie protesty. Mimo wszystko, cieszyłam się, że to zrobił. Tak dobrze było znowu poczuć jego zapach. Wreszcie miałam poczucie, iż obejmuje mnie właściwy mężczyzna.
Pozbierałam z ziemi swoje rzeczy i chwiejnym krokiem ruszyłam na górę. Torba była jak na złość, niemiłosiernie ciężka. Zaklinając pod nosem, przyspieszyłam, ale nie uszło to ich uwadze i już po chwili Tom znalazł się tuż obok:
- Daj to.
Nie miałam wyjścia.
- Wystarczy jak odprowadzisz mnie do windy.
Na jego twarzy zagościł chytry uśmiech. Wcale się nie zdziwiłam, kiedy wsiadł za mną. Drzwi powoli się zasunęły, pozbawiając nas widoku Ewki i Billa. Zostaliśmy całkiem sami. Powietrze było jakby naelektryzowane.
- Po co to robisz? – próbowałam zachowywać się racjonalnie.
- Żeby być z tobą.
- Aha.
- I…?
- Co? – droczyłam się z nim dalej.
- I nic nie powiesz?
- Nie. Nie mam ochoty mówić.
- A co chcesz robić?
Jednak odpowiedź na to pytanie nigdy nie padła i też nikt chyba się jej nie spodziewał.
Całowaliśmy się w szaleńczym tempie. Zdążyłam rozpiąć prawie całą bluzkę zanim winda dojechała na ostatnie piętro, gdzie mieszkałam.
- Trzeba było ją wcześniej zepsuć – powiedziałam bezwiednie - Gdyby to był film, pewnie by nastąpiła jakaś awaria. Ale to nie film… Wiesz o czym mówię… W życiu trzeba czasem zrezygnować z pewnych rzeczy… Nic nie jest takie do końca słodkie jak na ekranie. Trzeba przełknąć i tę gorycz, z którą przyjdzie nam się zmierzyć…- powtórzyłam swoje słowa sprzed niecałego tygodnia.
- Powstrzymaj mnie jakoś, bo nie wiem jak to się skończy.
- Ktoś idzie – jęknęłam przestraszona. Okazało się, że to moja sąsiadka, pani Andrzejczak. Dyskretnie zapięłam wszystkie guziki.
- Dzień dobry – powiedziałam z niewinnym uśmiechem.
- Dzień dobry – odpowiedziała niepewnie, obrzucając nas dziwnym spojrzeniem. Na tyle, na ile ją znałam byłam pewna, że nie dalej jak za dwie godziny wiadomości o moim rozwiązłym życiu obiegną już całe osiedle. Życzliwa starsza pani nie należała raczej do osób trzymających język za zębami.
- Pójdę już – stwierdziłam nagle – Żegnaj.
Zawrócił z powrotem do windy. Tym razem nie próbował żadnych sztuczek, chociaż w głębi duszy miałam nadzieję, że jednak wymyśli coś, by ze mną zostać. Ależ byłam naiwna.
Gdy zniknął w windzie, otworzyłam swoje mieszkanie i wciągnęłam do środka bagaże. Zostawiłam je w przedpokoju i od razu podbiegłam do okna. Właśnie Tom wsiadał do samochodu, lecz jakimś cudem spojrzał jeszcze w górę. Wątpię, żeby mnie zobaczył, ale pewnie czuł, iż tam jestem. Rzuciłam się z płaczem na łóżko. Kiedy poduszka zrobiła się już bardzo mokra, zdecydowałam, że muszę przestać. Nastawiłam radio na odpowiednią stację i włączyłam laptopa. Wcześniej jeszcze mój wzrok padł na malutkie, czerwone, nieśmiale migające światełko przy telefonie. Nacisnęłam odpowiedni guzik, aby odsłuchać wiadomości.
- Cześć. Tu Julita. Dzięki za kartkę. Zadzwoń, kiedy wrócisz – nic pilnego. Mogłam zadzwonić nawet za tydzień, co bardzo mi odpowiadało, bo nie miałam ochoty na spotkania z kimkolwiek.
W komputerze znalazłam jeszcze parę maili od znajomych z pracy. Jeden z nich trochę mnie zaintrygował. Paweł twierdził, że ma dla mnie jakąś bombę i żebym się spieszyła z odpowiedzią, bo ktoś sprzątnie mi sprzed nosa niezły temat. Owszem, wiedziałam, że potrzebuję czegoś naprawdę dobrego by na nowo wkupić się w łaski szefa, ale nie miałam do tego głowy.
Wyłączyłam komputer i zasnęłam zmęczona na kanapie. Nie wiedziałam, ile właściwie tak przespałam, ale gdy odzyskałam jasność umysłu skonstatowałam, że na wyświetlaczu widnieje godzina jedenasta. Sama nie wierzyłam, ze mogłam tak długo spać.
[/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ashleyka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ...
|
Wysłany: Sobota 07-10-2006, 18:12 Temat postu: |
|
|
pierwsza
Part mi się podobał jak zawsze z resztą
Trochę szybko się potoczyła akcja ,bo szczerze mowiąc nie spodziewałam się ,że już wyjadą.
I to zachowanie Toma.Mogł coś wymyślić i trochę dłużej pobyć z Alką dając mam przy tym jeszcze jedną chwilę przyjemności
Mam nadzieję ,że odcinkow będzie jeszcze sporo bo fabułę można dobrze rozkręcic i dodawać nowych wątkow.Za bardzo zżyłam się z Alką i resztą i nawet Ewką i brakowałoby mi tego wszystkiego gdybyś skończyła droga FF.
Pozdrawiam panią i wenki życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 07-10-2006, 20:31 Temat postu: |
|
|
Ha! Przypuszczam że będzie to artykuł na temat... y... koncertu (?) Toma i Billa. Swoją drogą to czy oni nadal grają z G&G? Bo nigdy o tym nie wspominałaś xD
Cóż... myślałam, że ona jest chora na naprawdę coś poważnego a to tylko z powodu diety "
Hmm... tempo akcji raczej może być...
Żegnaj... jak to oficjalnie brzmi
No cóż...
Podobało mi się... ale nie było jakoś nadzwyczajnie xD
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Sobota 07-10-2006, 22:14 Temat postu: |
|
|
Ja dalej twierdzę, tak po cichu oczywiście, że Ala powinna być z Billem.
Odcinek mi się podobał. Ewa to wiedźma, to dziecko na pewno nie jest Toma. Jeśli w ogóle ona jest w ciąży, bo może kłamać.
Tom wróci, prawda?
I ciekawe cóż to za temat nadzwyczajny
Czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Niedziela 15-10-2006, 11:55 Temat postu: |
|
|
Wyszłam z mieszkania szczęśliwa. Swoje kroki skierowałam do Galerii Mokotów. Po wydaniu nieprzyzwoicie wysokiej sumy na – jakby to powiedziała moja mama – niewarty tej ceny kostium, poszłam do kawiarni i zamówiłam jedną z tych kaw w mikroskopijnych filiżankach i z rozkoszą wpatrywałam w siedzącą naprzeciwko kobietę z dzieckiem. Kiedy podszedł do niej mąż – jak się domyślałam – i zabrał z kolan dziecko, uświadomiłam sobie jak cudowne byłoby dzielenie z kimś radości z wychowywania małej, bezbronnej istotki, na którą będę musiała dłuższą chwilę poczekać.
Właśnie wtedy stało się coś niezwykłego. Do mojego stolika dosiadła się wysoka, uśmiechnięta kobieta ubrana w bardzo krótką spódniczkę. Dopiero po paru sekundach rozpoznałam w niej Nukę. Doprawdy, gdybym się o tym naocznie nie przekonała, nigdy w życiu nie uwierzyłabym w to, że ta kobieta ma wnuczkę! Widać, babcie nie zawsze muszą robić na drutach, siedząc w bujanym fotelu.
- Co ty tu robisz? – spytałam zszokowana.
- Doglądam tych leni. Widzisz mój butik? Jest tam – spojrzałam we wskazanym przez nią kierunku. To był najdroższy sklep w całej galerii, o zakupach, w których mogłam sobie pomarzyć.
- Nie wiedziałam, że już wróciłaś – powiedziałam.
- A jakże mogłabym inaczej? Andrzej zajął się pensjonatem, a ja… po prostu wiedziałam, że sobie beze mnie nie poradzisz. Choć po tym, jak nawet się ze mną nie pożegnałaś, miałam lekkie wątpliwości… – mówiła z udawanym oburzeniem.
Roześmiałam się:
- Naprawdę mi przykro, ale wyjechaliśmy tak nagle…
- Nie ma sprawy. Przecież żartuję. Gdybym się gniewała, to by mnie teraz tutaj nie było, żeby ratować ci skórę.
- Mówisz jakbym popełniła jakieś straszne przestępstwo. Tyle, że, kompletna nieumiejętność w wyborze obiektu uczuć nie jest – o ile wiem – w Polsce karana. Tak, więc, nie bardzo rozumiem, w czym chcesz mi pomóc.
- W tym, z czym sama nie potrafisz sobie poradzić.
- Obawiam się, że moja sytuacja jest tak beznadziejna, iż nie zdołasz nic zrobić, ale dziękuję za szczere chęci. Miło wiedzieć, że istnieje jeszcze na świecie ktoś, komu nie jestem całkiem obojętna.
- Och, nawet nie wiesz jak się mylisz. W twojej sprawie jest jeszcze mnóstwo do zrobienia. Ale… mogę sobie mówić, a ty i tak patrzysz na mnie jak na wariatkę. Zróbmy tak… Jeśli Tom jeszcze dziś cię nie odwiedzi i nie zerwie z Ewą to oddam ci mój sklep.
- Słuuucham? – myślałam, że się przesłyszałam.
- Spokojnie, jeszcze nie skończyłam. Ale jeżeli to zrobi, zostanę matką chrzestną twojej córeczki.
- Cór.. córeczki?
- No tak… O nie! Znowu się wygadałam. Jestem okropna. Przepraszam.
- Nie szkodzi… - uspokoiłam się. Nie wiedzieć, czemu uwierzyłam w to, iż niedługo spotka mnie to szczęście
Nie mogłam się powstrzymać i przez cały wieczór jadłam Marsy..Siedziałam na kanapie w szlafroku i oglądałam stare odcinki „Przyjaciół” jeden po drugim. Kiedy zadzwonił dzwonek byłam przekonana, że to dostawca pizzy, ale spotkała mnie niespodzianka. Za drzwiami stał Bill.
- Miło cię widzieć, ale nie spodziewałam się ciebie… Wejdziesz? – zapytałam.
- Wpadłem tak bez zapowiedzi… Powiedz, jeśli przeszkadzam. – spojrzał niepewnie na mój strój.
- Nie, ależ skąd. Właśnie zamówiłam pizzę i pogrążam się w totalnej beznadziei swojego życia. Mam jeszcze tydzień urlopu, więc nie ujawniam szefowi, że już wróciłam. W redakcji jest mnóstwo pracy i zaraz znaleźliby mi jakieś zajęcie, skoro i tak siedzę w domu.
- Ach, zapomniałbym… Mam tu tę dyskietkę, o którą prosiłaś.
- O, dzięki. Szczerze mówiąc, sama o tym już nie pamiętałam. Nie musiałeś się specjalnie fatygować. Rozgość się, ja zaraz przyjdę, tylko coś na siebie włożę – gestem wskazałam na sofę i poszłam do łazienki. Narzuciłam na siebie cienką, białą sukienkę na ramiączka w wielkie, czerwone maki. Włosy spięłam klamrą i musnęłam usta błyszczykiem.
Usłyszałam dzwonek.
- Bill, otwórz! To pewnie moja pizza. Pieniądze leżą na szafce od butów – na samą myśl o peperoni, którego nie jadłam od lat, uśmiechnęłam się w duchu. Wyłoniłam się z łazienki w momencie, gdy za dostawcą zamykały się drzwi. Wzięłam pudełko od Billa i zaniosłam do kuchni.
Zajadaliśmy się pizzą, oglądając telewizję, gdy wyjawił mi prawdziwy powód swojej wizyty.
- Wiesz… Tak, szczerze mówiąc, to chciałem też sprawdzić jak z twoim zdrowiem…
- Od razu wiedziałam. Możesz być spokojny. Wszystko jest w porządku
- Na pewno? – najwidoczniej nie dowierzał.
- Wyjechałam z domu mając osiemnaście lat, do końca liceum mieszkałam u cioci, a potem na studiach żyłam w wiecznym biegu jeżdżąc na weekendy do domu, a tydzień spędzając w akademiku. Skończyłam studia i już zostałam w Warszawie, zatrudniłam się w poczytnej gazecie i poświęciłam pracy. To, co mam zawdzięczam tylko sobie. Sam oceń, czy dam sobie radę dalej.
- Och, nie wątpię, że przetrzymasz wszystko. Na tyle zdążyłem cię już poznać, by wiedzieć, że nie należysz do tych miękkich złotowłosych kobietek, które zginęłyby w świecie bez silnego, męskiego ramienia, ale… nie o to pytam. Zastanawiam się, czy zdajesz sobie sprawę, na co się skazujesz, zarzekając się, że nie potrzebujesz nikogo, kto by ci pomógł.
- Mam rodzinę. Jeśli już naprawdę będę przyparta do muru, rodzice nie odmówią mi pomocy. Są jacy są, ale ponarzekają swoje i przyjmą mnie z otwartymi ramionami. Tylko, że wątpię, abym musiała się o to martwić. Już raz stamtąd wyjechałam i nie zamierzam wracać.
- Aż tak ci tam było źle? – drążył Bill, jakby chcąc na siłę kontynuować ten temat.
- Czyżbym zapomniała napomknąć, jak wyglądałam, gdy opuszczałam to miasto? – spytałam z goryczą w głosie – Byłam grubą, żałosną i zakompleksioną gąską, która miała tylko marzenia i to, chyba one pozwoliły mi przetrwać. Tam, gdzie mieszkałam, będą już zawsze pamiętać mnie jako puszystą Alicję Kornacką, która rzadko kiedy opuszczała mury swojego pokoju i zakuwała na pamięć niezliczone podręczniki, obżerając się przy okazji czekoladą. Nie, nie chcę o tym mówić. Nienawidzę swojej przeszłości.
- Przecież cię pamiętam. Co więcej, uważam, że bardzo przesadzasz, opowiadając o sobie. Nie widziałem niczego z tych wszystkich cech, które sobie przypisałaś i nie mówię tego tylko po to, by sprawić ci przyjemność. Nie należę do takich ludzi, którzy komplementują bez powodu. Pamiętam zresztą, jak Tom mi cię pokazał. Mówił o tobie w samych superlatywach, ale jasno dał do zrozumienia, iż intelektualnie nie dorastamy do twojego poziomu.
- To już nieistotne – odpowiedziałam z rezygnacją.
- Racja. Lepiej zajmij się przyszłością. Czy ta przeszłość nie nauczyła cię niczego? Nigdy nie żałowałaś, że odsunęłaś się w cień, skoro byłaś zakochana w Tomie?
Uśmiechnęłam się żałośnie. Trafił w samo sedno.
- Czy mnie czegoś nauczyła? Może tego, żeby nie objadać się przed snem?
- To nie jest pora na żarty – udawał obrażonego.
- No dobrze, będę więc poważna. Żałowałam tego milion razy, ale tyle samo razy docierało do mnie, iż to i tak byłoby bezsensowne. Przynajmniej zachowałam twarz i teraz też tak będzie. Można zabrać mi serce i wytrzeć w nie buty, ale nie pozwolę sobie odebrać godności – zakończyłam ze smutkiem.
- Jesteś bardziej uparta niż myślałem, ale nie wyjdę stąd póki mi nie obiecasz, że sobie to wszystko jeszcze raz przemyślisz i nie będziesz pochopnie skreślasz tego wszystkiego, co może cię uszczęśliwić tylko dlatego, iż twoja duma nie pozwala ci być szczęśliwą.
- A mogę odmówić?
- Nie.
- Tak myślałam – odparłam z uśmiechem – Idziesz już?
- Muszę, jestem umówiony z niezwykle uroczą blondynką, która nie jest tak samowystarczalna jak osoba, której imienia i nazwiska nie wymienię – żartował Bill, ale jakoś nie sprawiało mi to przykrości. Wiedziałam, że chce dla mnie jak najlepiej.
Po jego wyjściu poszłam do kuchni z feralnym przeczuciem, iż czeka tak na mnie cała sterta brudnych naczyń domagających się zmywania, ale spotkało mnie niemałe zdziwienie. Ten spryciarz zdążył wszystko doskonale uprzątnąć, gdy dosłownie na moment wyszłam do łazienki. Pokiwałam głowa z uśmiechem. Dlaczego to jego nie mogłam pokochać? Czemu los musi być taki okrutny?
Niestety nie spłynęło na mnie olśnienie, a jedyną odpowiedzią na moje pytania była tylko nieprzemożona cisza, spowijająca mieszkanie. Nie pozostało mi nic innego, jak grzecznie położyć się do łóżka i zasnąć z nadzieją, że nowy dzień przyniesie jakieś rozwiązania moich problemów. Sen ukoił moje smutki dość szybko. Obudziłam się za pięć dwunasta. Przypomniał mi się zakład z Nuką, więc zaczęłam się z ironią zastanawiać, co też zrobię z jej butikiem. W końcu Tomowi pozostało jeszcze niespełna pięć minut, by się pojawić. Powoli podreptałam do kuchni i nalałam sobie wody. Czułam się, jakbym we śnie przebiegła kilometry.[url]w[/url]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez funny-feeling dnia Niedziela 15-10-2006, 13:27, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 15-10-2006, 12:05 Temat postu: |
|
|
1.
Edit:
Przepraszam, ze dopiero teraz, ale nie miałam dostępu do komputera...
Jesteś bardziej niz okrutna wiesz? xD Bijesz w tym Ayane na głowę. Kończyć w taki momencie?!
To to... muszę napisać wnioosek, zeby to było karalne w Polsce
Ha!
No dobra, a tak poważnie, to mi się podobało.
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Niedziela 15-10-2006, 18:15, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reena
Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraina Ironią i Sarkazmem Płynąca
|
Wysłany: Niedziela 15-10-2006, 12:39 Temat postu: |
|
|
Zdąży do tej dwunastej czy nie zdąży? Zdąży czy nie zdąży? Zdąży czy nie zdąży? W takim miejscu urywać! No wiesz co?
To opowiadanie czytałam od samego początku, ale jakoś nigdy nie skomentowałam. Sama nie wiem, czemu. Początek bardzo mi się podobał, środek, kiedy w każdym odcinku były jakieś "sceny" (w sensie że z podtekstem i tak dalej), nie za bardzo mi odpowiadał (może mam jakiś zrąbany gust albo jestem totalnie aseksualna ;) ), ale końcówka, razem z tym odcinkiem, ponownie mi się podoba.
Bardzo lubię Alicję. Za to, że potrafiła stać się taka, jaka jest, że miała dość siły, by sięgnąć po skuces (zawodowy). Jest bardzo prawdziwą postacią. Wiarygodną. Z kolei zawsze wydawało mi się, że niepotrzebnie zdemonizowałaś Ewę. Jest zbyt niemoralna, jak na mój gust, czyli jednocześnie ciut nieprawdopodobna. Ale to tylko moje odczucia.
Dobra, już nie truję. Szkoda, że aby przeczytać kolejny odcinek, będę musiała czekać do piątku czy soboty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kasiuleczek
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Niedziela 15-10-2006, 14:09 Temat postu: |
|
|
Zdaży? czy nie? Ciekawość mnie zeżre xP Mam nadzieje, ze niedługo się tu coś poojawi, a teraz nie zanudzam i zycze weny xD. Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lov.
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Niedziela 15-10-2006, 14:35 Temat postu: |
|
|
ja myślę, że zdąrzy ...
choć fajnie by było jak by nie przyszedł
Jakoś tak ciężko czytało mi się tą częśc.
Niewiem dlaczego...
Może to wina wczorajszej (dzisiejszej:D) imprezy ?? Chyba tak ... nie wyspana jestem
Podobało mi się tylko spać mi się chce.
Jestem ciekawa jak to dalej będzie z życiem Ali.
Oby Tom zerwał z Ewką i był z Alą.
Takie romansidło by było, ale co tam
Czekam na następną część
Pozdrawiam
Lov.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 15-10-2006, 15:50 Temat postu: |
|
|
Funny, słońce. Zdania w tym odcinku były baaardzo długie. Aż za długie xP
Ale i tak mi się podobało. Obrót sprawy? HA! Wiedziałam Ewka wpadnie do tego szamba xD Tom przyjedzie do Alutki i będą żyli długo i szczęśliwie
Rozwijaj akcję ziaa.
pzdr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Wtorek 17-10-2006, 16:35 Temat postu: |
|
|
Ale Tom zdąży, prawda?
A potem Alal urodzi mu córeczkę, a potem dużo innych dzieci i będą żyli długo i szczęśliwie
Bardzo ładny part
Lubię Nukę, ciekawa jestem jak ten jej butik wygląda. I co tam można kupić
CZekam na nową część i pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Delicate
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 704
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 20-10-2006, 22:54 Temat postu: |
|
|
Aha, czyli jeszcze nie dane mi się dowiedzieć czy zdąży
Opowiadanie jest rewelacyjne, i to na tyle, że odłączyłam się od wszystkich innych opowiadań na tym forum
Czekam na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Poniedziałek 23-10-2006, 13:32 Temat postu: |
|
|
Ominęłam dwa odcinki. Wybacz...
Ale nadrobiłam teraz (cóż brak czasu daje się we znaki)
I...
Podoba mi się. Czyli wczasy się skończyły? No nic zawsze musi kiedyś nadejść ten moment. Marsy? Bleeh. Ja nie mogę patrzeć na słodycze
Hm... I co dalej? Według mnie Nuka wie co robi. A jak nie?
To Ala dostanie bardzo drogi butik w Galerii. Też dobre wyjście w sumie.
Córeczka? Jeeeest. A jak ją nazwiesz? ;>
Oj wiem, wiem zagmatwany ten komentarz. Przepraszam.
Niech wena będzie z tobą
Reszta jest milczeniem...
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|