|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Poniedziałek 21-08-2006, 22:38 Temat postu: Słodkogorzkie ..[21] ODCINEK.12.11.2006. |
|
|
Akcje umieściłam w 2012roku.
Jak na połowę maja dzień był wyjątkowo upalny. Nie mogłam się doczekać, kiedy wysiądę z samochodu. O lekkim podmuchu wiatru już nawet nie śmiałam marzyć. Z ulgą zatrzasnęłam za sobą drzwi mojego Fiata Pandy, który był prezentem od rodziców na dwudzieste drugie urodziny. Czekało mnie jednak rozczarowanie. Na zewnątrz było jeszcze cieplej niż w aucie.
- Co za upał – mruknęłam pod nosem z niezadowoleniem, podciągając do dołu - starym zwyczajem – przykrótką spódniczkę i ruszyłam przed siebie, by jak najszybciej znaleźć się w klimatyzowanym wnętrzu redakcji.
Wewnątrz panował jak zwykle ten sam, znajomy bałagan. W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy i papierosów. Słychać było równomierny stukot klawiatury i nieustannie urywające się telefony. Z uśmiechem podeszłam do swojego stanowiska i rzuciłam torbę na biurko, które i tak było już zawalone papierami.
- Co tu dzisiaj mamy? Cała sterta listów od czytelników na które trzeba odpowiedzieć. Boże,
czy ludzie nie mają innych zajęć tylko pisanie listów do gazety? Szykuje się ciekawy ranek-
mówiłam do siebie z przekąsem.
Nie zauważyłam, że przygląda mi się pewna dziewczyna. Spojrzałam na nią i mimowolnie zakryłam usta dłonią. Była niższa ode mnie. Szczupła. Brunetka o stalowych oczach ocienionych firanką czarnych rzęs. Starannie pomalowana i ubrana w najmodniejsze markowe ciuchy. Było w niej coś znajomego, co przejmowało mnie lękiem. Uśmiech.
To była ona. Zero wątpliwości, że stała naprzeciwko mnie Ewa Walicka we własnej osobie. Przez chwilę miałam wrażenie, iż podłoga zaczęła wirować. Trwało to sekundę. Szybko odzyskałam równowagę. Wiedziałam, że powinnam jak najszybciej się wycofać; uciec stamtąd. A jednak stanęłam na wysokości zadania. Nie stchórzyłam. Nie uciekłam. To by oznaczało, że nic się nie zmieniłam. A ja przecież nie była już tą dawną, strachliwą Alą, która najchętniej schowałaby się w mysiej dziurze. Ona umarła. Nie mogłam ponownie pozwolić opętać się tej idiotycznej nieśmiałości. Zagryzłam wargi tak boleśnie, że poczułam smak własnej krwi. Dokładnie w tym momencie, kiedy miałam zamiar wrócić do segregowania listów podeszła do mnie Ewa.
„ Z bliska jest jeszcze piękniejsza.” – pomyślałam.
- Przepraszam – powiedziała – ale odkąd panią zobaczyłam, nie mogę się pozbyć wrażenia, iż
skądś się znamy.
Więc jednak. Nie poznała mnie do końca. Poczułam nieodpartą satysfakcję, przypominając sobie wszystkie drakońskie diety, ćwiczenia na siłowni, godziny spędzone na pływalni, poranne biegi, kilkudniowe głodówki i miliony wyrzeczeń. Teraz wiedziałam, że było warto.
Moja dawna koleżanka patrzyła na mnie zagadkowym, ale przyjaznym spojrzeniem.
W porę przypomniałam sobie, że należałoby coś powiedzieć.
- Ewka – wykrzyknęłam ze znakomicie sprofanowaną radością. Życie już dawno nauczyło mnie, że dla własnego dobra lepiej jest czasami udawać – Pewnie, że się znamy! To przecież ja! Ala!
Niepostrzeżenie naprawdę zaczęłam cieszyć się z tego spotkania. Skądinąd większość wspomnień była przykra, ale były i te dobre. Skoncentrowałam się właśnie na nich. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się w jej ramionach.
Ramionach, które obejmował on. I znowu ten dystans. Ta chora zazdrość, która tak bardzo mnie zawstydzała. Dotarło do mnie, że zwolniłam uścisk i stałam na środku redakcji z niezidentyfikowaną miną, tonąc w ponurych wizjach. Przypomniały mi się jak dwie nastolatki zafascynowane zespołem z sąsiedniego kraju pojechały na koncert a potem przez przypadek poznały swoich idoli. Nie, nie byłam tam z Ewką. Byłam z inną koleżanką, ale gdy Ewa dowiedziała się, że jestem blisko z jednym z muzyków…
Hmm… trzeba by było rozładować napięcie.
- Co tu robisz? – spytałam, wywołując na twarzy sztuczny uśmiech, w którym ukazałam całą gamę białych zębów.
- Szef przysłał mnie jako negocjatora. Chodzi o reklamę naszej firmy. Ale jakoś opornie mi idzie. Szafrański jest po prostu nieubłagalny – odpowiedziała bez widocznego zmartwienia tą zawziętością mojego szefa – A ty tu pracujesz?
- Tak. Nie ukrywałam nigdy, że chcę pisać.
- Pamiętam – puściła do mnie oko – Również to, że obiecałaś nam wszystkim książkę.
- Wiesz, to nie takie proste… Jedyne co w tej chwili piszę to odpowiedzi na jakieś bzdurne listy od czytelników naszego pisma. Nie mam szans zostać pisarką.
- Nie zgadzam się. Jako nastolatka byłaś w tym świetna, to już nie potrafię sobie wyobrazić jak piszesz teraz.
- Szkoda gad… - nie skończyłam, bo z pokoju redaktora wypadł wściekły Szafrański :
- Kornacka do mnie! – i wrócił z powrotem do swojej jaskini.
Na to zareagowała Ewa.
- Wiesz, właśnie dotarło do mnie, że przecież przeszkadzam ci w pracy. Spotkajmy się na mieście. Mamy mnóstwo do obgadania, nie tylko twoją książkę.
- Ale wiesz… ja nie za bardzo mam czas… - zaczęłam się niezgrabnie wymigiwać, ale Ewka dostrzegła to:
- Ojjj, nie wywiniesz mi się. Dziś w „Trafficu” o piątej.
- No nie wiem… - wahałam się.
- A kto tu cię pyta o zdanie. To do zobaczenia.
- Ale… - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo ona wybiegła już jak burza z redakcji i właśnie widziałam, jak łapie taksówkę.
- Do zobaczenia. – powiedziałam już sama do siebie, będąc jednocześnie myślami w gabinecie naczelnego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez funny-feeling dnia Niedziela 12-11-2006, 18:24, w całości zmieniany 25 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 0:34 Temat postu: Podoba mi się! |
|
|
To chyba jedno z niewielu opowiadań, pod kótórym mogę swobodnie napisać: podoba mi się.
Gratuluję, jestem miło zaskoczona, choć tytuł mnie troche odpychał, jest taki ...nijaki.
Nie lubię akcji przesuniętej w czasie, nie lubię polskiej scenerii i Polek wepchniętych na siłę w opowiadanie, ale ten pierwszy rozdział mnie zaciekawił!
Masz lekki styl, choć pachnie mi Grocholą jak nic! Jeszcze ta redakcja, ale wybaczam Ci to, bo Grochola sobie pozwala na dużo, a Ty jeszcze trzymasz ten pisarski pion, aczkolwiek mogłabyś zmienić trochę wydźwięk tego wszystkiego, bo zdaje się, że omijasz ważne rzeczy, a ja lubię barwne opisy.
Dobrze dobierasz słowa i trafnie wszystko przekazujesz, przez co z łatwością się czyta i przyswaja.
Zrobiłaś dwa błędy, powinnaś napisać "oddzielonych", a nie "ocienionych" i ''umalowana'' a nie "pomalowana".
Pomysł też nienajgorsszy i mam nadzieję, że zgrabnie opiszesz te pierwsze spotkanie z chłopcami, które miało miejsce kilka lat temu, bo niechciałabym się rozczarować, bo wyszłaby na to, że za szybko pochwaliłam Twoją twórczość, a ja nie mam zwyczaju chwalić byle czego i tylko nieliczne pisarki na tym forum mogły pasmakować moich przychylnych opinii.
Chciałam jeszcze zaznaczyć, że wszystko w Twoim opowiadaniu jest takie normalne, zwyczjane i bez żadnych wielkich przebojów i rewelacji. To mi się podoba i za to cenię, ten króki, pierwszy rozdział.
Pozdrawiam i życzę weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 7:43 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Sol.
Zaleciało Grocholą i ,,Nigdy w życiu".
Ale przecież to nie była taka zła książka... Film pierwsza część przynajmniej był całkiem, całkiem.
No ale wrócmy do tematu. Przesunęłaś akcję. Wnionskuje więc, że opowiadanie opierało się będzie głównie na wspomnieniach. Mylę się?
Jak tak to proszę mnie nakierować na właściwą drogę.
Podoba mi się jednak. Twój lekki styl pisania. Masz dobre wyczucie przysłowiowego pióra
Młoda Ala przypomina mi mnie. Nie sprzed kilku lat. Bo wtedy bawiłam się lalkami. Sprzed zaledwie kilku miesięcy. Też byłam zafascynowana TH. Piszczałam na ich widok w gazetach. Rodzice nie wytrzymali i pojechali ze mną i moją koleżanką na koncert do Hamburga.
Potem wszystko zaczęło się zmieniać. Tak naprawdę to zmieniło w te wakacje. TH jest. Plakatów nie mam serca ściągać. Nienawidzę pustych ścian, muszę najpierw mieć alternatywę. Pozostała płyta, pozostały wspomnienia. Dalej lubię ich piosenki. Ale nie kocham ich. Różnica?
Duża. Bo traktuje ich na równi z innymi zespołami, których słucham.
No nic rozgadałam się. A nie o tym miałam mówić.
Dałoby się zmienić tytuł? Straszył mnie od wczoraj. A dzisiaj tak jakoś... Weszłam i przeczytałam
Czekam na nowy odcinek.
Pozdrawiam
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 8:16 Temat postu: |
|
|
Ojj tak Grochola jak nic... Tzn. niby spotkała koleżankę a nie miłóść życia no ale dopsz.
Szczerze mówiąc to lekko mi się czytało i wczułam się a tu koniec. Skoro się wczułam znaczy że mi się podobało. I wielki plus za to że piszesz w pierwszej osobie i Ci to wychodzi.
Nie pokoi mnie tylko jedna rzecz. Fabuła. To będzie kolejne opowiadanie ze wspomnieniami kiedy byłam nastolatką, spotkałam swoich idoli itd. Cóż powiem Ci że takie wspomnienia zaczynają mnie już irytować bo hm... bo to już staje się oklepane. No ale wierzę że zrobisz to tak aby mnie przekonać do końca
Pisz szybko :]
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 8:32 Temat postu: |
|
|
Też mi się podoba. Napisane zgrabnie, przyjemnie się czytało, styl niezły. Co do fabuły to mam nadzieję, podobnie jak Holly Blue, że nie skupisz się na wspomnieniach, bo to faktycznie byłoby nieco nudne i przewidywalne.
Właściwie nie mam się do czego przyczepić. Czekam tylko na następną część, mam nadzieję, że bęzie tak dobra jak i ta.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kyla
Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 11:02 Temat postu: |
|
|
Nie wiem co myśleć o fabule, bo na razie to było tylko "spotkanie po latach" Zapowiada się całkiem dobrze... Nie widziałam błędów, nie doszukiwałam się ich, bo nie lubię zbytnio pouczać. Każdy jest tylko człowiekiem Czekam na nexta, w którym mam nadzieję, że rozwinie się akcja całuję
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Wtorek 22-08-2006, 23:54 Temat postu: |
|
|
Hmm... Regularnie czytam Grocholę, więc może stąd te 'naleciałości' )))
Tymczasem udało mi się stworzyć kolejny odcinek.
Gdy weszłam do „Trafficu” Ewa już czekała. Na mój widok serdecznie się uśmiechnęła i gestem ręki zaprosiła mnie do stolika. Przywitałam się i usiadłam obok, nie przestając myśleć o tych „wielu sprawach do obgadania”.
Zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć, ale kelner wybawił mnie z kłopotu.
- Co podać ?
- Ja poproszę wodę mineralną z cytryną.
- Dla mnie kawę. Taką jak zawsze – po minie kelnera wywnioskowałam, że musiała być stałą bywalczynią i tego postanowiłam się uchwycić.
- Widzę, że często tu bywasz?
- Dosyć regularnie. Odkryliśmy tę kawiarnię z Tomem. Oczywiście pamiętasz go? – spojrzała na mnie pytająco – Tak! Przecież to ty nas poznałaś! – tu demonstracyjnie palnęła się w czoło.
Chyba zapomniałam, że aby żyć trzeba oddychać. Cała krew z mózgu odpłynęła mi w dolne partie ciała na samą wzmiankę o nim.
Przymknęłam oczy jakby chcąc się obronić przed słowami Ewy. Po raz kolejny wpakowałam się w piekło, które już dawno miałam za sobą. Nie było odwrotu. Mój uporządkowany świat już runął. Przed oczami wciąż przewijały mi się obrazy ubiegłych lat.
To jak moja najlepsza przyjaciółka uwodzi z powodzeniem chłopaka, którego kochałam dosłownie od zawsze. Doskonale wiedziała, że wyrządza mi ogromną krzywdę, a jednak… Zrobiła to z pełną premedytacją. Wcześniej bezczelnie prosiła mnie, żebym ją z nim poznała, a ja głupia dałam się nabrać na jej słodkie, anielskie spojrzenie.
Sama nie wiem co bolało mnie bardziej – zdrada przyjaciółki czy to, że nie mam żadnych szans u Toma. Żal powoli zamienił się we wściekłość, która była pokarmem dla rodzącej się powoli we mnie nienawiści. Tak silnej, że niemożliwej do okiełznania.
A jednak nie zrobiłam nic. Pozostały mi tylko wspomnienia szczęśliwych lat dzieciństwa. Odtąd każdego dnia patrzyłam na nich razem. To bolało, ale nie próbowałam nic zmieniać – byłam bardziej niż pewna, że i tak nic by to nie dało. Byłam skończoną idiotką.
Ale nigdy nie dałam jej odczuć jak ogromny żal mam do niej i że nigdy jej tego nie daruję. Pewnie, dlatego teraz myślała, że już dawno o tym wszystkim zapomniałam.
Kolejne lata mijały szybko, na bezustannej rutynie i szukaniu przyczyn w sobie. W końcu znalazłam. Wystarczyło spojrzeć w lustro.
Idąc ulicą zaczęłam czuć na sobie współczujący wzrok ludzi. Z całej siły pragnęłam jednak wierzyć, że mogę dokonać zmian w swoim wyglądzie; być normalną, szczupłą dziewczyną. Chwilami po prostu traciłam wiarę. W końcu udało się. Moja zaciętość nie dała za wygraną. Wreszcie wskaźnik wagi zatrzymał się na upragnionych pięćdziesięciu kilogramach, co przy 175 cm wzrostu oznaczało niedowagę, ale tak właśnie chciałam wyglądać.
Kontakt z Ewą i Tomem się urwał.. Moja fascynacja zespołem ograniczyła się do słuchania ich piosenek, które stale kochałam. Jednak od czasu do czasu słyszałam coś o nich przeglądając prasę czy Internet. Podobno nadal byli parą i wszyscy traktowali ich już jak stare, dobre małżeństwo, ale nigdy nie zalegalizowali tego związku. Żyłam z dala od nich i od miejsc, które przywodziły wspomnienia. Już dawno wyprowadziłam się z mojego rodzinnego miasta, którego mieszkańcy pamiętali mnie taką, jakiej wizerunek chciałam pogrzebać. Spaliłam za sobą wszystkie mosty.
Zbyt wiele kosztowałoby mnie utrzymywanie kontaktów z Ewą i Tomem. Jeszcze wczoraj byłam pewna jednego – nie przeżyłabym kolejnego spotkania z nimi.
- Taaak… pamiętam. Ach… kiedy to było… Ile to już lat? – Siliłam się na spokój i obojętność.
- Prawie pięć. Wyobrażasz sobie? Nie widziałyśmy się pięć lat! Zmieniłaś się strasznie przez ten czas. Jesteś jakaś sz… jakaś inna.
- Szczupła. Wiem, kiedyś wyglądałam jak pasztet. Nie bójmy się prawdy.
- Nie przesadzaj. Może byłaś trochę pulchniejsza od reszty, ale wcale nie byłaś gruba. To ty sobie usilnie wmawiałaś.
- Ech… zostawmy ten temat.
- Racja. Powiedz mi lepiej, jak tam w sferze – damsko męskiej – uśmiechnęła się Ewa porozumiewawczo.
- Same pomyłki.
- Rozumiem, ja cały czas jestem z Tomem. Co prawda zdarzały się kłótnie, ale sposób pojednania tak bardzo mi się spodobał, że nie były takie złe… Teraz właśnie jedziemy nad morze. Tom obiecał mi to, kiedy się pogodziliśmy po ostatniej kłótni. Nawet nie pamiętam o co poszło – paplała bez ustanku, a ja czułam się jak osaczone dzikie zwierzę – W każdym razie postanowiliśmy, że nadszedł wreszcie czas na spełnienie obietnicy, ale szukamy jeszcze jakiś znajomych – żebyśmy oboje nie zanudzili się na śmierć. Właściwie nie miałabym nic przeciwko takiemu zamęczaniu, ale Tom się uparł… - zakończyła ze zdezorientowanym wyrazem twarzy, który nagle jej się rozjaśnił – Wiem! Jestem genialna! Pojedziesz z nami! Nic nie mów! Nawet nie próbuj się sprzeciwiać! – posłała mi to jedno ze swoich niby przyjaznych, ale nie znoszących sprzeciwu spojrzeń. Jak dobrze je pamiętałam. Zawsze zmuszała mnie w ten sposób do robienia rzeczy, na które wcale nie miałam ochoty. Teraz miało być inaczej.
- No wiesz… Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała, ale chyba źle bym się czuła. Wy będziecie we dwoje, a ja nie mam kogo zabrać – zakończyłam z nadzieją, że mój argument okaże się wystarczająco przekonujący.
- A tym się nie martw – pobłażliwie stwierdziła, a ja zrozumiałam, że popełniłam jakiś błąd i że już nie ma odwrotu – Znam kogoś, kto jest ogromnie samotny i również nie ma z kim pojechać. Zaręczam ci, że nie będziesz żałować. Takich przystojniaków nie spotyka się na ulicy. Co więcej, powinnaś go pamiętać.
Przyznam, że to mnie trochę zaintrygowało.
- Powiesz mi kto to? – zaczęłam przymilnie.
- Najpierw się zgódź.
- W porządku. Jadę. A teraz mów – palnęłam bezmyślnie, czując jak zżera mnie ciekawość….
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nemesis
Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 3:05 Temat postu: |
|
|
Czyżbym była pierwsza?
No tak, o tej godzinie tylko taki świr jak ja jeszcze siedzi przed kompem
Ale cóż... I tak przeczytałam, i tak komentuję. O.
Muszę przyznać, że podoba mi się mimo wszystkich domysłów. Bo np. mam wrażenie, że na wyjeździe Ala właduje się w romans z Tomem, a tą drugą osobą będzie któryś z Tokijczyków. W ogóle sam fakt iż bohaterki są Polkami i akcja toczy się w Polsce, nie jest dla mnie przekonujący. Jednak jak już wspomniałam, mimo wszystko podoba mi się i będę tu zaglądała. A nóż widelec zaskoczysz mnie pozytywnie. Wierzę w to. I doskonale, że masz tą lekkość pisania i przyjemny styl. Bardzo dobrze mi się czytało. Znając życie, po kilku następnych odcinkach przekonam się do Twoich postaci, a może nawet je polubię xDDD Tak więc kończę tą beznadziejną wypowiedź, o tak.
Życzę dużo weny.
Czekam na następny parciuch, a to jest oczywiste.
Pozdrawiam xD
Nemołak
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 8:11 Temat postu: |
|
|
Błędów nie widziałam, styl niezły. Zobaczymy kto będzie tym przystojniakiem. Jakos nie bardzo bym chciała, żeby Ala miała romans z Tomem. O wiele fajniej byłoby, gdyby uświadomiła sobie, że to był zwykły burak, który zwrócił uwagę na Ewkę. Jakoś Ewki w tym opowiadaniu nie lubię, kojarzy mi się z wredną, przebiegłą lisicą.
Czekam na kolejny odcinek
I pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 9:13 Temat postu: |
|
|
Ja dziś mimo wszystko mam malutkie zastrzeżenia.
Strasznie dużo razy przewijały się wyrazy "ale", "ona/jej" oraz "nigdy". To było troszkę denerwujące...
Uważam, że to będzie Bill. Oj tak...
Mam nadzieję że nie ale dopsz.
Zgodziła się... może na wyjeździe widząc jakąś kłótnie "Tom&Eva" zda sobie sprawę że jest on beznadziejny xD
Oj dobra nie przynudzam...
Pisz szybciutko :p
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 11:05 Temat postu: |
|
|
Mam podobne zastrzeżenia jak Holly.
Cóż...
I trochę nie chcę mi się wierzyć w to, że Tom Kaulitz jest pięć lat z jakąś dziewczyną. W dodatku zaczynają się zachowywać jak stare, dobre małżeństwo...
Bardziej skłonna byłabym kiedykolwiek coś takiego pomyśleć o Billu.
Ale Tom?
Nie, przepraszam. Mi to kompletnie nie pasuje.
Jednak jak już wspominałam styl masz naprawdę dobry. Czyta się lekko i przyjemnie. Może dlatego jeszcze tu zaglądam?
Nie wiem. Po prostu nie wiem.
Całuję ;*
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 11:14 Temat postu: |
|
|
Nadal twierdzie, że mi się podoba, tylko za krótko!
Osoba Ali mnie...intryguje, jest zwykła, normalna bez żadnych większych szaleńst, co sprawia, że także fasynuje.
Błagam! Niech to nie będzie Bill, bo boję się, że sobie nie poradzisz
i zrobią się jakieś durne smęty.
Ah.
Zaciekawiłaś mnie i czekam na ciąg dalszy.
Natchnienia życzę i pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Środa 23-08-2006, 11:55, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-MadisoOn
TH FC Forum Team
Dołączył: 31 Mar 2006
Posty: 827
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: dochodzi twój głos?
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 11:25 Temat postu: |
|
|
Właściwie przypadkowo tutaj weszłam.
Jednak skusiłam się, by zacząć czytać.
No i muszę przyznać, że narazie się nie rozczarowałam.
Ciekawy pomysł.
Styl lekki...
i coś czuję, że tym 'przystojniakiem' z pewnoscią będzie Bill xD
Mam jedno zastrzeżenie
funny-feeling napisał: |
Jednak od czasu do czasu słyszałam coś o nich przeglądając prasę czy Internet.
|
Jak można coś słyszeć, przeglądając prasę czy internet ? hę ?
Hm... Licznych błędów nie dostrzegłam.
tyle.
Pozdrawiam
Mad
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ashleyka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ...
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 12:12 Temat postu: |
|
|
O.
Zaskoczyłaś mnie tymi dwoma częściami. Serio podobało mi się ,bo szybko i dobrze się czyta.Fabuła jest ciekawa i o czymś takim jeszcze na naszym forum jeszcze nie było o ile dobrze pamiętam ,więc kolejny plus
Zgaduję ,ze tą samotną duszą będzie Bidon ,albo ktoryś z paczki TH.
Ja już wymyślam sobie w mojej chorej glowie dalsze losy.. głownie chodzi mi o Toma i dodajże Alę
Czekam z zaciekawieniem na kolejną część.
pozdrawiam i życzę weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 13:58 Temat postu: |
|
|
Wiele z Was mnie rozgryzło :PPP
Ale ciiii... )
Teraz powinnam chyba zmienić trochę to co zamierzałam napisać, ale tego nie zrobię
Za to jak to opowiadanie zakończe i będę miała ochotę napisać kolejne...bardziej zastanowię się nad tym aby zaskakiwało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
April
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 14:50 Temat postu: |
|
|
Bill! Ale sie nie polubią i Ala kupi sobie chomika wybacz, dzisiaj jestem nienormalna
Wiesz co? Możesz zmienićtrochę akcję dodając... Gustava Nie pogniewam się
Dobra, siedzę ciiicho
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez April dnia Środa 23-08-2006, 19:39, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 16:39 Temat postu: |
|
|
Mam dziś wolne, więc pisze.
- W porządku. Jadę. A teraz mów – palnęłam bezmyślnie, czując jak zżera mnie ciekawość.
- No i to mi się podoba. To Bill. No, nie mów, że nie pamiętasz słynnego Romeo.
Jasne, że pamiętałam. Był boski. Ale ja kochałam Toma i nigdy nie przestałam. Teraz upatrzyłam w tym wyjeździe genialną okazję do spędzenia z nim czasu. Nie robiłam sobie nadziei na nic więcej, ale sama perspektywa zobaczenia go po tylu latach była warta poświęcenia. Lepsze to niż siedzenie w swoim starannie urządzonym apartamencie i obserwowanie z balkonu sznuru samochodów, a nocami wsłuchiwanie się w trąbienie samochodów urozmaicone dźwiękami syren radiowozów i karetek pogotowia…
Z szefem nie będzie problemu. Już dawno zamierzał wysłać mnie na przymusowy urlop. Szczególnie po dzisiejszej aferze chętnie się mnie pozbędzie.
Wszystko na chłodno wykalkulowałam. Bill miał być doskonałą przykrywką, a być może nawet udałoby mi się w nim zakochać.
O piątej trzydzieści w moim mieszkaniu rozległ się natarczywy dźwięk budzika. Był to znak, że jeśli nadal nie zmieniłam zdania i trwam przy swoim szalonym zamyśle, co do wyjazdu – powinnam wstawać. Szybko wyskoczyłam z łóżka, jak porażona prądem i weszłam pod ciepły prysznic. Gorąca woda znakomicie pobudziła do życia wszystkie zaspane komórki mojego ciała. Właściwie tak naprawdę dopiero wtedy się obudziłam. Kiedy włożyłam na siebie moje białe szorty i lekki top wiązany na szyi było już wpół do siódmej Jak zwykle zasiedziałam się w łazience. Kładłam do torby szczoteczkę do zębów, gdy usłyszałam trąbienie samochodu. Coś we mnie pękło. Za chwilę miałam zobaczyć Toma. Tak po prostu. Zwyczajnie wsiąść do samochodu i podać mu rękę. Najlepiej jeszcze z przyklejonym do twarzy sztucznym uśmiechem. Wzdrygnęłam się na samą myśl. Wiedziałam co to oznacza. Za chwilę miało okazać się, czy tamto młodzieńcze, bezsensowne uczucie mam już za sobą. Pomyślałam, że właściwie mogę wcale nie wychodzić, a jeśliby weszli na górę po prostu nie otworzę. Udam, że nie ma mnie w domu – tak jak to robiłam setki razy, gdy przychodzili niepożądani goście.
Trąbienie samochodu powtórzyło się po raz kolejny. No tak. Rozległ się dzwonek do drzwi. Miałam ich nie otworzyć, ale… w ogóle ich nie zamknęłam i teraz w moim przedpokoju stał… Tom. Nic się nie zmienił. Coś mokrego zaczęło mi wypływać spod rzęs. Trwało to chyba wieczność. Patrzył na mnie. Wiedziałam dlaczego. Szukał podobieństwa między moim dawnym wizerunkiem, a osobą która stała przed nim w tej chwili. Pewnie spodziewał się otyłej, żałosnej Ali, jaką pamiętał.
W końcu przerwał to milczenie:
- Witaj. Ile to lat… - i po przyjacielsku uścisnął moją wyciągniętą dłoń. Zbliżając twarz do mojej twarzy musiał zauważyć tę błąkającą się po policzku łzę, bo powiedział: - Chyba nie płaczesz? Przepraszam, że tak wparowałem, ale nie otwierałaś. Nacisnąłem na klamkę. Drzwi były otwarte, więc pomyślałem, że może coś ci się stało i wszedłem. Jeszcze raz przepraszam.
– Nie szkodzi. Właśnie zbierałam te wszystkie bagaże – wyjaśniłam, odsuwając się na bezpieczną odległość. Czułam ogromną chęć, by zanurzyć rękę w jego dredach, które do tej pory miał i poprawić mu te zjeżdżające z nosa okulary przeciwsłoneczne albo choćby pogłaskać go po policzku
– A moje zachowanie… to… to… wolałabym o tym nie mówić…
- W porządku. O nic nie pytam – uśmiechnął się pokrzepiająco i wziął moje bagaże. Boże! Jaki on był przystojny! Jakimś cudem przemogłam się.
Wyszłam za nim i nawet wykazałam się nadludzkimi umiejętnościami – nie zapominając z tego wszystkiego o zamknięciu drzwi na klucz.
Na dole za kierownicą czekała już zdenerwowana Ewa, która na nasz widok momentalnie zmieniła wyraz twarzy. Odniosłam wrażenie, że to tylko maska, jakich miała tysiące.
- Już myślałam, że winda się zepsuła – odpaliła na powitanie z „serdecznym” uśmiechem.
Z tyłu siedział Bill.
- Cześć. My się jeszcze nie znamy. Dla formalności jestem Bill. – tym razem nie miałam wątpliwości, że mam do czynienia z całkowicie szczerą sympatią. Nie rozpoznał mnie, ale trochę mnie to ucieszyło.
- Ala – zamiast podać dłoń jak to zwykle czynił Tom, Bill pocałował mnie w policzek najwidoczniej poznając swoją starą znajomą. A ja dałam się oczarować cudownemu zapachowi jego perfum. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś podobnego i prawie uśpiło to moją czujność. Podchwyciłam w przednim lusterku spojrzenie Ewy i aż mi ciarki przeszły po plecach. To chyba miało być ostrzeżenie przed jakąkolwiek próbą zbliżenia się do Toma. Zupełnie jakby znała moje myśli…
Tymczasem włączyła radio i cały samochód wypełniła łagodna muzyka znanej kapeli, której nazwy akurat nie mogłam sobie przypomnieć. Jechaliśmy w milczeniu, ale bynajmniej nie kłopotliwym. Gdzieś w okolicach Torunia – Tom zamienił się miejscami z Ewą i teraz to on prowadził. W pewnym momencie napotkałam jego spojrzenie w lusterku tak jak wcześniej Ewy. Było wręcz błagalne.
Nie potrafię powiedzieć w jaki sposób mi to przekazał, ale w jednej chwili zrozumiałam, dlaczego Tom tak bardzo upierał się przy zabraniu ze sobą znajomych. On po prostu jej już nie kochał. Nie chciał być z nią sam na sam. Ewa złowiła to nasze spojrzenie i postanowiła wrócić na fotel kierowcy. Byłam pewna, że robi to celowo. Powiedziała po prostu, że ma dość bezczynnego siedzenia i woli prowadzić.
Dla świętego spokoju Tom ponownie zamienił się z nią miejscami. Wiedziałam, że myśli dokładnie tak samo jak ja. Ciekawa byłam skąd wzięła się między nami taka nić porozumienia skoro kiedyś nawet mnie nie lubił. Za to Bill był zupełnie nieświadomy napiętej atmosfery i jechał uszczęśliwiony, wyglądając przez okno. W końcu zwątpiłam w swoje przypuszczenia. Może to tylko moja bujna wyobraźnia odczytuje wszystko tak, aby to Ewa była tą złą.
Nie dane mi było jednak dalej tak rozmyślać, bo zatrzymaliśmy się na parkingu przed
Mc Donald’s.
- Pora na mały odpoczynek – powiedziała Ewa, a nikt nie miał nic przeciwko temu.
Bill pogładził się po brzuchu.
- To kto pójdzie zamówić coś do jedzenia?
- Ja mogę – zaoferowałam się.
Zajęliśmy miejsce na zewnątrz przy stoliku pod ogromnym, czerwonym parasolem z logo McDonald’s, a ja poszłam zamówić coś do jedzenia. Wróciłam obładowana trzema Big Macami, herbatą, dwoma kawami, surówką dietetyczną dla siebie i sokiem pomarańczowym.
- Nareszcie – wyznał Tom i zabrał się do jedzenia.
Tom badawczo przyjrzał się swojemu zestawowi zupełnie jakby ktoś dorzucił mu tam szczyptę arszeniku, a Ewka zamiast jeść poszła najpierw do toalety.
- Spokojnie niczego tam nie dosypałam – nie mogłam się powstrzymać, by nie powiedzieć czegoś Tomowi.
- Nie o to chodzi – zbył mnie ironicznym uśmieszkiem – Po prostu już nie przepadam za takim jedzeniem.
- No cóż… trzeba było wziąć sobie surówkę – uśmiechnęłam się zadowolona ze swojej trafnej uwagi.
- Owszem, wziąłbym surówkę, gdyby ktoś mnie spytał o zdanie.
„No tak – pomyślałam – To przecież ja zamawiałam jedzenie, ale ze mnie kretynka.”
- Jak ci nie pasuje to daj mnie – wtrącił się Bill, który dotąd tylko przysłuchiwał się naszej wymianie zdań. Zrobił przy tym minę „człowieka mającego zawsze ostatnie słowo” i uśmiechnął się do mnie, a ja od tego momentu wiedziałam już na pewno, że go polubię. Bardzo.
Tymczasem zjadłam swoją surówkę, Tom przełamując opory swojego Big Maca, a Bill poszedł dokupić sobie loda. Ewki nadal nie było.
- Może jest długa kolejka – stwierdził Bill, powróciwszy ze swoim waniliowym lodem oblanym mieniącą się w słońcu truskawkową polewą. Przypomniałam sobie o swojej diecie i pomyślałam, że w sumie nic by się nie stało gdybym zjadła jednego loda. Jednak w porę się opamiętałam.
- Muuuszę… do toalety – niezgrabnie wyjąkałam i oddaliłam się stamtąd jak najszybciej byle tylko nie ulec pokusie.
Weszłam do toalety, ale – o dziwo – nikogo tam nie było. Nachyliłam się nad umywalką i przemyłam twarz lodowatą wodą. Spojrzałam w lustro i wtedy to usłyszałam…
- Taaaak… teraz dobrze… Aaaaaaa… - znajomy głos wydawał pomruki zadowolenia.
Po chwili dotarło do mnie, że to przecież Ewka. Wolałam nie myśleć co robi tuż za drzwiami. Postanowiłam się nie ujawniać. Weszłam do kabiny obok i uklękłam na podłodze. Przez szeroką szczeliną dostrzegłam Ewkę z jakimś gościem mającym na sobie resztki ubrania, jakie nosili ludzie czyszczący podłogi w Mc Donaldzie.
Zrobiło mi się nie dobrze. Postanowiłam wyjść stamtąd jak najszybciej.
Wróciłam do stolika z nieobecną miną.
- I co? Gdzie Ewka? – spytał Tom.
- Zaraz przyjdzie – powiedziałam, nadal nieprzytomnie wpatrując się w jakąś parę siedzącą obok. Kobieta właśnie podsuwała swojemu towarzyszowi swojego loda, a on wpatrując się nabożnie w nią lizał go z wielkim przejęciem.
- Co ona tam tak długo robi? – nie dawał za wygraną Tom.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo oto obok nas triumfalnie stanęła Ewa, wymachując kluczykami do samochodu. Miała rozmazane jedno oko i potargane włosy.
- To jedziemy już? Jakoś straciłam apetyt.
- Dobrze, to chodźmy. Bill już zapłacił. – powiedział ku mojemu zdziwieniu Tom. Nawet nie interesowało go, co jego narzeczona robiła godzinę w toalecie w Mc Donaldzie, gdy nie było tam kolejki…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 16:41 Temat postu: |
|
|
1?
Edit:
Troszkę krótko xD
Hmmm... jednak wolałabym gdybyś przed dodaniem zmieniła fabułę... ale dopsz to twoje zdanie, zresztą już zadecydowałaś.
Błędów nie widziałam raczej i mnie to bardzo cieszy... ale ta fabuła...
No dobra... przynajmniej nie ma wspomnień bo tego bym nie zniosła.
Pozdrawiam i czekam na notkę,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Holly Blue dnia Środa 23-08-2006, 16:53, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ashleyka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ...
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 16:51 Temat postu: |
|
|
Zastrzeżenia: krotko ! zdecydowanie za krotko.
Podobało mi się ,błędow nie widziałam żadnych.
Ja tam po cicho bo po cichu ,ale liczę ,że jakimś cudem Ala będzie z panem T. [ma się sentyment do niego ]Byle nie jakoś od razu bo by wyszedł z tego poprostu chłam xP
Ewka.
Nie lubię tego imienia i nie lubię jej.
Głupia taka i puszczalska flądra o !
Mam nadzieję ,że jakoś los się jej odpłaci za TO co robi
pozdrawiam i czekam na kolejnego parta
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ashleyka dnia Środa 23-08-2006, 17:02, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 16:54 Temat postu: |
|
|
No to nieźle się wszystko rozkręca. Ja wiedziałam, że z Ewki jest wredna wiedźma, ale że do tego stopnia to nie miałam pojęcia. Gdybym ja ją dostala w swoje rączki...
Błędow nie zauważyłam, fabuła nawet mi się zaczyna podobać. Tylko wolałabym, żeby Ala zakochała się w Billu (oczywiście jeśli ma się w ogole zakochać). Bo Tom to łosiak, skoro wybrał Ewkę.
Czekam na następną część i pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
After_Eight
Dołączył: 21 Maj 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 18:06 Temat postu: |
|
|
Gdybym była Alą ukręciłabym Ewce łeb. Nie lubię jej, ani jej imienia. Jako iż jest to mój pierwszy koment w tym opowiadaniu powiem że odcinki są bardzo ładnie napisane i lekko się je czyta. Nie wiem czemu, ale mam wrażenia że ta część jest trochę przykrótkawa. A może po prostu chętnie przeczytałabym więcej? Tak, to napewno to. Tak więc pozdrawiam i czekam na następną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
*JoFy*
Dołączył: 01 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z wyobraźni :)
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 20:10 Temat postu: |
|
|
hmmm jednak przemogłam się i postanowiłam przeczytać to opo
i nie żałuję
fajnie piszesz, fabuła i akcja mnie zaciekawiła
ciekawe, co z tego wszystkiego wyniknie, no ale mam nadzieję, że to dopiero początek.
myślę, żę będę tu często zaglądać
buźka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
funny-feeling
Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warshauuu.
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 22:10 Temat postu: |
|
|
luska napisał: |
Nie wiem czemu, ale mam wrażenia że ta część jest trochę przykrótkawa. |
Jest dłuższa niż wcześniejsze
Ja się biorę za kolejny odcinek, póki mam wolne od pracy (nienawidzę jej swoją drogąP)
Co do użycia słowa "słyszałam" przy prasie i Internecie. Macie rację. Zastanawiam się nad innym zgrabnym słowem, ale mi to opornie idzie Żadne mi nie pasuje. Cóż....
Ahh kocham mieć wolny czas i poświęcać się temu co lubię....
4.
Nawet nie interesowało go, co jego narzeczona robiła godzinę w toalecie w Mc Donaldzie, gdy nie było tam kolejki.
Jakby nic się nie stało wsiedliśmy do samochodu, żeby kontynuować swoją podróż. „No tak, ale co takiego się w końcu stało? Ewa zdradziła Toma z jakimś kolesiem, którego pewnie nie znała, ale to przecież nie moja sprawa.” – myślałam.
Tym razem to ja prowadziłam. Bill siedział na siedzeniu obok, a Tom i Ewa migdalili się z tyłu. Poprawiłam lusterko tak, by ich nie widzieć.
To było straszne uczucie. Trudne do zniesienia. Niemal trzęsły mi się ręce. Nie wierzyłam jeszcze, że to dzieje się naprawdę. Zawsze wierzyłam w wyższe uczucia. Jaką ja byłam sentymentalną idiotką! Duża, dwudziestotrzyletnia dziewczynka, a wierzy w bajki – wyrzucałam sobie – Świat jest okrutny. Dziś się o tym przekonałam. To miał być jakiś chrzest bojowy? Miałam dość. Chciałam jedynie przebudzić się z koszmaru, w jaki nagle zostałam wpakowane bez pytania o zgodę.
Nic z tego.
„Witamy na Mierzei Wiślanej” – głosił ogromny napis. Wkrótce potem wjechaliśmy do Kątów Rybackich. Wyglądało raczej na wioskę niż miasto, ale pełne było roześmianych i opalonych turystów. Skręciłam w prawo i o mały włos nie wjechałam prosto na czerwonego opla. Byłam już zmęczona. Prowadziłam dopiero dwie godziny, ale moje myśli całkowicie mnie wyczerpały.
Widząc, co się dzieje, Bill zamienił się ze mną miejscami. W czterdzieści minut później, przejeżdżając jeszcze całą główną ulicę Przebrna dotarliśmy tam, gdzie planowaliśmy się zatrzymać czyli w Krynicy Morskiej. Niestety przez pobyt w McDonaldzie mieliśmy małe opóźnienie i teraz nie opłacało nam się rozkładać się na plaży. Postanowiliśmy, że nad morze pójdziemy dopiero zobaczyć zachód słońca, kiedy pokonamy kolejny problem – znalezienie jakiegoś porządnego hotelu, gdzie byłyby jakieś wolne miejsca.
Poszukiwania jednak nie trwały długo. Zaraz po wjechaniu na ulicę Gdańską w oko wpadła nam urocza „Willa Radość”. Cały budynek koloru kwiatu pomarańczy otoczony był przepięknym, starannie zadbanych ogrodem. Po wjeździe do posesji zrozumieliśmy, że mamy szczęście. Jakaś rodzina właśnie zbierała się do odjazdu, żegnając się z właścicielami. Nie tracąc czasu Bill i Tom poszli spytać o wolne miejsca. Po powrocie powiedzieli:
- Mamy dwa pokoje i wspólną łazienkę, ale z drugiej strony jest też basen. To jak? Rozpakowujemy się?
- Jasne! – aż podskoczyła Ewka.
Uznałam, że nawet gdybym się nie zgodziła – moje zdanie i tak nie miałoby istotnego znaczenia.
Wynajęliśmy te dwa pokoje. Ten z widokiem na Zalew Wiślany wybrałam ja i Ewa.. Bill i Tom nie mieli już wyboru. Rozpakowywanie odłożyliśmy na później. Teraz trzeba było iść na plażę…
Aby dotrzeć nad morze mieliśmy do pokonania 700 metrów przez las. Ewa i Tom wzięli się za ręce, a ja szłam z tyłu, gawędząc z Billem. Im więcej z nim rozmawiałam tym coraz bardziej go lubiłam. Był jednym z tych niewielu ludzi w dzisiejszych czasach, którzy przekazują pozytywne wibracje. Po prostu wiedziałam, że jest szczery i to było najważniejsze.
Tymczasem doszliśmy na miejsce. Na deptaku przed samą plażą poczuliśmy już lekki, świeży wiatr od morza niosący zapach gorących gofrów, co przypominało wszystkim, że od dawna nic nie jedli. Zajęliśmy więc stolik w „Nocnej Bryzie”, a Ewka poszła do toalety. Bill też poszedł coś obejrzeć, a ja zostałam sama z Tomem. Tego się właśnie obawiałam. Znów powiew wiatru. Tak beztroski i rześki, że przez moment zapomniałam o otaczającym mnie świecie. Wtedy powróciłam na ziemie, bo niechcący dotknęłam pod stołem kolana Toma. Miałam gęsią skórkę.
- Zimno ci? – spytał bez ogródek.
- Nie, nie… - wyjąkałam – Jest świetnie – kłamałam, a może naprawdę tak czułam, choć bałam się przyznać sama przed sobą jak czuję się w jego obecności.
Dotknął mojej dłoni tak, aby nikt tego nie zauważył. Nawet nie drgnęłam. Spokojnie patrzyłam mu w oczy, a on nadal nie wypuszczał mojej ręki. Wróciła Ewa. Przestraszyłam się i próbowałam wyszarpnąć dłoń, ale Tom jeszcze bardziej zacieśnił uścisk.
Kompletnie zdezorientowany i przestraszony wyraz mojej twarzy sprawiał mu wyraźną przyjemność. Jeszcze to niebezpieczeństwo, że ona to zobaczy… to wszystko było takie… ekscytujące. Przez moje ciało przechodziły kolejne fale ciepła, a Tom posuwał się coraz dalej. Zaczął wodzić ręką po mojej nodze. Miałam wrażenie, że się duszę. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Ze swoimi dotychczasowymi chłopakami wymieniałam się tylko pocałunkami. Były miłe, ale czegoś w nich brakowało. Pożądania. Pasji. Burzy hormonów, jaką czułam właśnie wtedy, kiedy Tom zaledwie mnie dotykał.
Zamawiamy coś? – szczebiotała Ewa.
- Ja chce piwo – stwierdził Tom – Dla Billa też zamów. Powinien zaraz wrócić. Zobaczył jakąś staroć, która pasowałaby do jego kolekcji. Znasz go pod tym względem. – zakończył z pobłażliwym uśmiechem.
- Pępowina – powiedziałam głośno i zaraz niestety zrobiłam się czerwona. „Zawsze muszę się wygłupić” – zaklęłam się w duchu.
- Słucham? – spytałam zdziwiona Ewa.
- A nic, nic – jeszcze bardziej się zmieszałam – Myślałam o czymś i tak jakoś mi się powiedziało.
Tom zakrył usta wolną ręką i udawał, że kaszle. Nieudolnie, bo i tak widać było, że dławi się ze śmiechu.
- Spokojnie, nie musisz się przy nas tak denerwować – serdecznie zapewniła Ewa.
- Właśnie. Przy nas w ogóle nie musisz się denerwować – dodał Tom posyłając mi spojrzenie o takim amperażu, że pewnie bym stamtąd uciekła, gdyby nie drobny fakt, że on nadal trzymał mnie kurczowo za rękę.
Miał nade mną władzę. I co gorsze – doskonale o tym wiedział. Strasznie mnie to rozzłościło, więc z satysfakcją zobaczyłam jak o mały włos nie udławił się piwem przyniesionym przez kelnera, gdy zrozumiał, że tym co znalazło się w jego nogawce jest moja stopa.
- Skąd w ogóle przypuszczenie, że miałabym się was bać? – dodałam jeszcze na koniec dla lepszego efektu.
Cóż... Dla zobaczenie takiej miny Toma Kaulitza warto było żyć.
Po chwilach wewnętrznego triumfu odkryłam straszną rzecz. Próba wyjęcia stopy z nogawki Tom okazała się nieudana. Sprzączka od moich sandałek najwyraźniej przyczepiła się do jego spodni. On nie zdawał sobie z tego sprawy i pewnie sobie myślał, że trzymanie stopy w jego nogawce sprawia mi przyjemność.
- Wiesz Tom… a jednak coś nas łączy – wypaliłam, kładąc nacisk na słowo ŁĄCZY. Tom w lot pojął, o co chodzi, ale zamiast zrozumieć powagę sytuacji znowu zaczął kaszleć. Byłam już na skraju wytrzymałości.
- Ewa, przynieś mu coś… jakąś wodę, bo się udusi – i walnęłam Toma w plecy z taką siłą, że aż rozbolała mnie ręka. To miała być moja zemsta.
Kiedy Ewa wróciła z wodą zdołałam już odczepić swojego buta od spodni Toma. Z zadowolonym uśmiechem poszłam do toalety.
Bill nie wracał, więc na plażę poszliśmy bez niego.
- Może powinniśmy byli zaczekać? – martwiła się Ewa.
- Przesadzasz. Nie zapominaj o tym, że mówisz o 22-letnim facecie – ignorował to Tom.
- A jednak coś mi mówi, żeby po niego wrócić.
- Przecież możesz do niego zadzwonić, skoro tak bardzo się martwisz – mówił już prawie gniewnie. Najwidoczniej nie był zadowolony, że sprawa w kawiarni wymknęła mu się spod kontroli.
- Nie odbiera komórki.
- Rób co chcesz – pokręcił głową Tom.
- Ja uważam, że Ewa ma rację – zaznaczyłam swoją obecność.
- Jesteś histeryczką. Co do Ewki to już o tym wiedziałem, ale ty… - nie dane mu było skończyć tego zdania, bo chlusnęłam w niego piwem, którego nie mogłam wypić i zabrałam ze sobą, by dyskretnie gdzieś je wylać. To była okazja nie do zmarnowania. „Chce wojny to będzie ją miał” – pomyślałam. Byłam wściekła za tę akcję w restauracji. Nie tyle na niego, co na siebie, że od razu go nie walnęłam tylko pozwoliłam na taki rozwój sytuacji. Potem nazwał mnie histeryczką, tego już było za wiele.
- Brawo Alka – pochwaliła mnie nawet jego dziewczyna – Zawsze mówiłam, że Tom potrzebuje zimnego prysznica – odeszła dalej zataczając się ze śmiechu, zostawiając mnie samą ze swoim wściekłym chłopakiem.
- Jeszcze zobaczymy – powiedział słodko – Możesz sobie iść z nią szukać Billa. Ja wracam do hotelu. Mówię do ciebie! No co tak pat…
Spojrzał we wskazanym przeze mnie kierunku i momentalnie się przymknął.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez funny-feeling dnia Czwartek 24-08-2006, 22:29, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Teallin
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł
|
Wysłany: Środa 23-08-2006, 23:35 Temat postu: |
|
|
Więc...
Podoba mi się. Akcja się rozkręca.
Ah Ewka, Ewka...
Nigdy nie lubiłam tego imienia. Sama nie wiem czemu.
Jest noc. Pfu rano.
I nie umiem napisać nic sensownego.
Bill? Czyli zgadłam
Przepraszam. Wrócę o ludzkiej godzinie ;*
Tea
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Czwartek 24-08-2006, 7:22 Temat postu: |
|
|
No nawet nieźle to zaczyna wyglądać. Błędów nie było, styl okay.
Ewka mnie wkurza coraz bardziej, Tom też zaczyna mi działać na nerwy. Przez takich ludzi wszystko się może zepsuć.
Ciekawe co tam z Billonikiem się dzieje. Żeby się tylko nie zgubił
Podobał mi się ten odcinek.
Pozdrawiam i czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|