Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Smak rzeczywistości. {5! [08.05.07]}
Idź do strony 1, 2  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lady Nirvana&S.E.T.A.




Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 17:23    Temat postu: Smak rzeczywistości. {5! [08.05.07]}

Postanowiłyśmy sprawdzić swoje siły w opowiadaniu wieloczęściowym.
Efekty?

Prolog.

Kiedyś, chciałam być kimś. W marnym świecie show-biznesu. Miałam plany, marzenia, oraz predyspozycje do ich realizacji. Och, kochałam to. Potrafiłam całe dnie spędzać w biurze. Siedzieć od świtu do nocy przed papierami i zatapiać się w nich, uciekając przed całym światem. Lecz nie wiedziałam, że w tej krainie, panuje zasada: „Najsłabszego ogniwa”.
Trzeba uważać na słowa… o tak. To wiedziałam bardzo dobrze. Kilkakrotnie szef upominał mnie, gdy powiedziałam jednemu z podopiecznych, że źle wygląda, lub nie potrafi śpiewać. No, bo przecież nie potrafi! A ja nie umiem okłamywać ludzi. Uwielbiam jedynie trzymać ich w niepewności.
Wierzy ktoś w to, że życie może się odmienić po kilku minutach? W dodatku nieodwracalnie! Dla niektórych niewyobrażalne. Dla mnie – prawdziwe.
Pewnego dnia, do godziny czternastej, byłam jeszcze tą radosną, pełną życia, Elizą Schanteuz. Siedziałam sobie wtedy przed własnym biurkiem, w gabinecie, na ósmym piętrze. Nagle zaczęły wyć syreny, ludzie panikowali. Tylko ja, nie wiedziałam, co się dzieje. W naszym biurowcu wybuchł pożar. Niezwłoczna ewakuacja pracowników przebiegała sprawnie… lecz zapomniano o mnie. Dym przedostał się do pomieszczenia, krztusiłam się nim. Krzyczałam „Pomocy!”…
Straciłam przytomność. Pamiętam jeszcze, jak ktoś mnie wynosił, później... Właściwie, co było później? Nicość, ogarnęła mnie maniakalna ciemność. Ciemność, która się nie kończy. Pozostaje na zawsze.
W tym wypadku straciłam wzrok, jedyny prawdziwy dar od Boga, jeśli on kiedykolwiek istniał. Moje życie diametralnie się zmieniło i nie było to zależne ode mnie…

Pisała LN.
Dedykacja dla nienarodzonego syna heli_z_wesela.
Jeszcze tylko 58 dni ; )


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lady Nirvana&S.E.T.A. dnia Wtorek 08-05-2007, 20:55, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Astray DemoniC




Dołączył: 09 Maj 2006
Posty: 1459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tont =D

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 17:25    Temat postu:

Rezerwuję.

EDIT:
Kiedyś już czytałam opowiadanie z TH o niewidomej osobie i pamiętam, że bardzo mi się podobało.
Czy z tym też tak będzie?
Przekonamy się.

Wierzę, że będziecie świetnym duetem Wink
Pozdrawiam i weny życzę,
Astray


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Astray DemoniC dnia Czwartek 02-11-2006, 17:52, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackAngel




Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź.

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 17:29    Temat postu:

Szczerze?
Nie potrafię nic powiedzieć.
Jest zdecydowanie za krótko i jakoś tak...
Hm.
Naprawdę, nie jestem w stanie wyrazić konstruktywnej krytyki. ( konstryktywnej? Hm. )
A czy jestem bardziej na 'tak', czy bardziej na 'nie' zachowam dla siebie Wink.

Pozdrawiam i czekam na nju.
~Black.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loreley




Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: chyba bardziej Opole

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 18:24    Temat postu:

Mi również trudno powiedzieć coś konkretnego. Napisane nieźle, tylko mam wrażenie, że za bardzo się spieszyłyście, w efekcie czego tragedia bohaterki nie wzbudza takich emocji, jak zapewne powinna. Ale to Prolog, więc jeszcze dużo się może zdarzyć.

I jedna kwestia natury technicznej. Zwykle w opowiadaniach autorki nagminnie 'zjadają' przecinki, a u Was jest pewna nadprodukcja Wink

Przykłady:

Cytat:
Kiedyś, chciałam być kimś.

Przed 'kiedyś' przecinek niepotrzebny...

Cytat:
Lecz nie wiedziałam, że w tej krainie, panuje zasada: "Najsłabszego ogniwa"

...a tu niepotrzebny przed 'panuje'...

Cytat:
Tylko ja, nie wiedziałam, co się dzieje

...tutaj przed 'nie wiedziałam'...

Uważajcie na to, bo co za dużo, to niezdrowo Wink

Czekam na ciąg dalszy
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 19:10    Temat postu:

Hm...
Krótkie, fakt. Ale bardzo lubie pojedyncze twórczości zarówno Lady Nirvany jak i twoje Avis, a więc duet zapowiada się ciekawy Wink
Pomysł też prezentuje się w świetle prologu interesująco. Chyba nic podobnego nie czytałam do tej pory, ale ja ostatnio mało opowiadań na forum przeglądam.
Ciekawa jestem jak to dalej rozwiniecie.
Pozdrawiam i życzę weny

Reszta jest milczeniem...

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arasoi




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z internetu

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 19:58    Temat postu:

Cieszę się, że trafiłyśmy w Wasze gusta.
Krótkie?
Może dlatego, że jest to prolog, a to naprawdę ciężko napisać. Bo nie wiadomo, od czego zacząć.
Tak, faktycznie, przecinki to moje utrapienie.
Mam nadzieję, że nie będzie Wam to przeszkadzało (wszystkich błędów nawet Word nie wyłapie).

Ps.
Avis już napisała pierwszą część Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Świstuś




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster.

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 20:20    Temat postu:

Lol. czytam.

Łó. Łó.
Aż się boję co będzie później.
DO zobaczenia.
Prolog może być.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 02-11-2006, 21:38    Temat postu:

Mam nadzieję, że spodziewacie się obiektywnej opinii z mojej strony, no i takowa ona będzie.
Przecinki wytknęła już Loreley, błędów ortograficznych nie widziałam.
Jeśli chodzi o fabułę, zapowiada się obiecująco, styl pisania jest lekki i łatwy w odbiorze.
Ale niestety troszkę tu tego za mało, mogłyście bardziej rozbudować ten wątek wypadku, wpleść w to odczucia bohaterki, połączone z domieszką tragizmu tak, żeby czytelnik mógł to czuć.
Okroiłyście to wszystko i poskąpiłyście nieco opisów.

Jednak to tylko prolog, wierzę więc, że w dalszych częściach będzie wszystkiego pod dostatkiem.
Pozdrawiam:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Nirvana&S.E.T.A.




Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 6:43    Temat postu:

14.02.2013 rok, Hannover
Dzisiaj dwa święta w jednym. Istna mieszanka wybuchowa. Obu nienawidzę całym sercem, bo jak tu cieszyć się, gdy przyszło się na świat, aby cierpieć w samotności?! 26 urodziny… Niedługo skończę trzydziestkę, a wciąż mieszkam na ulicy i nie potrafię znaleźć sobie miejsca na dłużej, aniżeli 24 godziny. Moja tułaczka trwa bez końca i nic nie zapowiada jej rychłego zakończenia. Słyszę tysiące głosów, ludzi, którzy mnie mijają i gardzą mną. Widzą mnie, a ja ich nie mogę. Mogę czuć jedynie zapach strachu, który roztaczają wokół siebie. Mam jedynie Ciebie mój wierny przyjacielu, bo wspomnienia już się nie liczą, przysłoniły się srebrną kurtyzaną kurzu… Odkąd nie mogę rozpoznawać kształtów i kolorów moja fantazja nie jest taka sama. Pamiętam jedynie Twoje wymiary uśmiechnięty kudłaczu. Idziesz ze mną, łapa w łapę. Na dobre i złe. Jedyny przyjaciel. I pomyśleć, że kiedyś chciałam Cię oddać. Jak ludzie potrafią być egoistyczni…
Kolejna sztuczna, na pozór bezproblemowa i szczęśliwa para nas mija. Drogie perfumy kalają ich ubrania. Powietrze się natęża przez nasycenie sztuczności. Bez problemu mogę Ci powiedzieć w, co jest ubrana kobieta. Buty na wysokim obcasie, płaszcz do kolan, krótka, obcisła spódniczka w włoską kratę, biała bluzka z długim rękawem i lekko odstającym kołnierzykiem, i brązowe rajstopy. Dlaczego tak wybałuszasz oczy? Zdziwiony? Ona jest tutaj, co roku. To już nie sztuka rozpoznać własną siostrę. Mijamy się, podnoszę wysoko głowę. Nie kryję łez, które wypalają niewidocznie ścieżki na policzkach i spływają w dół ku rozpiętej kurtce. Nie stać mnie w przeciwieństwie do większości przechadzających się tędy ludzi na ekskluzywne płaszcze, drogą odzież, makijaż, a tym bardziej chociażby skrawek dachu nad głową na wyłączność. Od tamtego pamiętnego dnia… Właściwie ile czasu już minęło? Rok? Dwa lata? A może trzy? To już nie ma znaczenia, każdy dzień jest taki sam, jak poprzedni i następny. Nic nie zmienia się na lepsze, a jedynie może na gorsze. Pozostaje czekać mi na agonię, która w końcu i mój żywot znajdzie, dla niej nie ma przeszkód. Tylko… jest jedna sprawa, która nie daje mi spokoju… Co się stanie z Tobą, Nero? Poczciwy druhu. To Ty jedyny wytrzymałeś moje humory, gdy rozstał się ze mną Klaus. Wskakiwałeś na zmarznięte kolana i lizałeś po twarzy chcąc dodać otuchy. Gdy przychodziły mrozy kładłeś się u mych stóp i ogrzewałeś je własnym ciałem. Staliśmy się jednością. Jesteś oczami, drogowskazem mego świata. Chociaż nie odpowiadasz mi, gdy do Ciebie mówię – wiem, że mnie doskonale rozumiesz.
- Eliza! Chodź tu, mamy coś dla Ciebie! – mych uszu dobiega ciepły głos starego i poczciwego Marka. Jest dla mnie, jak ojciec. Gdy wylądowałam na ulicy, po tym, jak zwolnili mnie z pracy i nie miałam jak zapłacić za czynsz, przygarnął mnie pod swe skrzydła. Nakarmił, napoił, dał najlepszy nocleg pomiędzy rurami ciepłowniczymi. Przynosi, co rano najsmakowitsze posiłki. Nie wiem, jak długo pociągnęłabym bez niego. Tym bardziej, że akurat zaczynały się pierwsze zimowe mrozy i większość placówek dla bezdomnych pękała w szwach pod naporem skupisk ludzi.
- Idę, idę. Nie poganiaj mnie. – Potulnie wstałam, łapiąc w lewą rękę za smycz Nero i rozkazując mu iść. W prawej stukałam białą, miedzianą rurką robiącą mi za laskę o podłoże znajdujące się w pobliżu mnie. Chociaż znam ten szlak na pamięć, jestem przezorna. Nie wiadomo, co spotka niewidomego na prostej drodze. Gdyby iść cały czas prosto tą asfaltową ścieżką doszłoby się do robót drogowych, stawiających nowy biurowiec. Jeden z najwyższych w całej północnej części Niemiec. Jakie było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że dyrektorem robót jest właśnie mój ex narzeczony, który wzgardził mną po poznaniu prawdy, iż nie ma dla mnie szans na odzyskanie wzroku. Nawet fakt, że przeszłam pomyślnie operację i nie zostanie ślad na mojej skórze po spaleniu nie zmienił jego decyzji o odejściu. W jednej chwili cały świat zawalił się, niczym domek z zapałek. Domino życia zostało zniszczone, przez jeden nieostrożny ruch…
Jeszcze dalej zapuszczając się wychodziło się na jedną z głównych ulic. Tam zawsze, coś się działo. Miasto wrzało od plotek i bójek. Naganna opinia rozchodziła się po całym kraju i każdy obywatel zajmujący metr kwadratowy, bądź też niezajmujący był skazany za branie go, jako ostatnią szumowinę i kanalię nawet, jeśli należał do pozostałego 1% obywateli, którzy nie mieszają się w życie społeczne, ani kulturalne kraju.
- Byłem w śródmieściu i dostałem kilka rzeczy, idealnie na Ciebie. Przymierz je, jeśli Ci się nie spodobają to daj komuś. Dla Twojego czworonoga też coś mam. – Niemalże widziałam oczami wyobraźni gorący uśmiech, którym mnie obdarzył wręczając reklamówkę i małą paczuszkę z kokardką na samym środku. Widać było i dało się odczuć, że napracował się z udekorowaniem zawartości. Nie bacząc na nic innego upuściłam smycz, laskę, a także uszka od torby i zajęłam się rozpakowywaniem prezentu, aby jak najmniej zniszczyć papeterię. Zdając się na subtelność gestów, posługując się zmysłem dotyku z kocią gracją rozsupłałam wszystko i wyjęłam zawiniątko. Ku memu podziwowi znajdowała się tam czapeczka i szalik. Nero, stojąc na warcie u mych stóp zaczął popiskiwać i szczekać, aż przyjemnie się słuchało. Rzadko skamlał prosząc o coś. – Chyba mu się podoba, nałóż mu. Niech nie marznie, dla niego to też był ciężki okres. – Poddając się manipulacji rady przyklękłam na śniegu, wbijając materiał jeansu w świeży i lekki, jak puch opad. Przeczesując pole wokół mnie natknęłam się na drewno i gwoździe, jednakże nie przejęłam się tym zbytnio, gdyż w tej okolicy był to częsty widok. Prędko nałożyłam obie rzeczy na mego kompana i wstałam, nie chcąc bardziej marznąć, aniżeli wymagała ode mnie tego sytuacja.
- Dzięki. Na pewno on też jest Ci wdzięczny. – rzuciłam sucho na odchodnym, wracając powrotem do swego własnego zacisza. Można rzec – domu, bo nim on dla mnie stał się, przez te lata. Zdążyłam się nawet przyzwyczaić do codziennego uderzania głową o metalową konstrukcję, podczas wstawania, aby uciszyć ujadanie czarnego labradora na listonosza zmierzającego do części bardziej arystokratycznej. Nie było mi żal tego mężczyzny w średnim wieku, był tak samo obłudny, jak każdy inny mężczyzna. Zwodził, bawił się, kokietował. Rozkochiwał w sobie, aby z premedytacją i wyższością poniżyć i upokorzyć kobietę zostawiając ją na pastwę losu. Byłam tego prawie pewna i wolałam wrzucić wszystkich do jednego worka, niż raz po raz cierpieć, przez trafianie na nieodpowiedniego ukochanego. Nastały czasy, w których bycie lojalnym i ufanie komuś przynosi jedynie same minusy. Nietolerancja, młodzież zabijająca się nawzajem za paczkę papierosów, kiedyś tego nie było. To wręcz nie do pomyślenia.
*
Ten sam dzień, Berlin.
Leniwie przeciągnął się na hotelowym łóżku i zamruczał ciepło. Przez czerwone kotary wlewało się do pomieszczenia dzienne światło. Pół-mrok panujący w pokoju emanował tajemniczością, lecz nie niezwykłością. Zaspane oczy same się zamykały, jednak nie mógł sobie pozwolić na kolejne spóźnienie na próbę. Reszta zespołu go w końcu, kiedyś za to ukamienuje. Zwiniętą w pięść, delikatną, jak pupa niemowlaka dłonią przetarł oczy, aby po chwili nachylić się nad towarzyszką zajmującą miejsce obok. Delikatny pocałunek, który złożył na jej szyi podziałał natychmiastowo, bardziej skutecznie, aniżeli gwałtowne ruchy, czy Broń Boże – Głośny, tubalny głos, którym często się posługiwał, gdy próbowano go zignorować.
- Mmm… Już rano? Czym sobie zasłużyłam na tak miłe powitanie? – Ziewnęła mrucząc, jak pantera i odwróciła się w stronę szatyna odsłaniając tym sposobem zgrabną łydkę i obsypując kremową poduszkę swymi blond lokami. Niebieskie tęczówki figlarnie spoglądały w zielone oczy partnera. Ile lat już ma okazję tak spokojnie, co rano przyglądać mu się i z pewnością i dumą opowiadać wszystkim, że on jest JEJ i tylko JEJ? 6 lat? Spory kawałek czasu, przez który zdążyła stać się jedną z najbardziej opłacalnych modelek w Europie, a Georg, – bo tak było temu młodemu mężczyźnie na imię – basistą lubianego i cenionego, przez nie tylko młodzież, ale też ludzi starszych, zespołu heavy metalowego. Tokio Hotel – zespół, w którym zaczynał swą karierę i rokował przyszłość – rozpadło się w momencie, gdy Billowi całkiem uderzyła woda sodowa do głowy i chciał dyrygować każdym bez wyjątków. Ich drogi się rozeszły. Poszli w swoje strony. Jeden z nich spróbował swych sił w innej dziedzinie show-biznesu i wyszło mu to tylko na dobre, a mianowicie mam tutaj na myśli szlachetnego Billa, który z rozmachem rzucił się w wir modelingu. Razem występowali jedynie Georg i Gustav z tą, że różnicą, iż Gustav już nie grał na perkusji, w tej chwili ośmielił się śpiewać. Nikt nie miał powodów do niezadowolenia, cieszyli się dobrą sławą i nie mogli narzekać na niski budżet, który napływał im do kieszeni. Każda zachcianka mogła zostać spełniona ze względu na wysokość kapitału, który z chwili na chwilę szedł w górę. Jedynie Tom odszedł w zupełnie innym kierunku. Z rozrabiaki, który nie potrafił się nigdy ustatkować stał się wiernym mężem i ojcem dwuletniej córeczki Charlotte, szanowanym prawnikiem. Nikt nie spodziewał się takiego obiegu sytuacji i nikt nie spodziewał się, że życie może tak bardzo zaskoczyć.
- Dzień dobry Pani. Dzisiaj Walentynki, trzeba to jakoś uczcić. Gdy wrócisz kolacja będzie już czekać. – Jeszcze raz obdarował Weronikę pocałunkiem tym razem w usta i wstał zakładając spodnie na granatowe bokserki, w których spał tejże dusznej i parnej nocy. Często się budził, a myśli krążyły wokół nieznanej mu sfery. Sfery, której się brzydził, bo to od tego najniższego poziomu społecznego wywodziły się wszystkie choroby zamieniające w epidemie i pandemie na świecie. Umięśniony tors, potężne ramiona wyćwiczone na siłowni, którą odwiedzał trzy razy w tygodniu skrył pod czarną koszulą z błękitnym napisem ,,Metallica”. Pomimo upływu lat jego upodobania muzyczne się nie zmieniały. Stare zespoły zostawały u niego w poszanowaniu i tylko czasami dochodziło coś nowego, zasłyszanego na jednej z nielicznych imprez. Już nie bał się grać kawałków mocniejszych. Po rozpadzie poprzedniego zespołu coś w nim pękło, nieznana tama wyzwoliła emocje i chęć pracy. Nabuzowała go wewnętrzną chęcią spełniania swych ambicji i marzeń. Zaprzestał strachu, że nie wyjdzie mu utwór i ośmieszy się na oczach całego świata. Biorąc bas do ręki naprężał każdy cal swego ciała. Z pewnością wygrywał takty. Diaboliczne dźwięki rozprzestrzeniające się wokół niego dawały słuchaczowi pewność, że potrafi grać i, że czuje melodię, którą wygrywa. W chwilach słabości zawsze mógł liczyć na ukochaną, która była jego wsparciem. Drogą życiową. Za nią gotów był skoczyć w ogień i nie bał się, że ona tego samego nie zrobiłaby dla niego. Ufał jej, ufał jej bezgranicznie, bo tylko ona była z nim na dobre i złe od samego początku. Pomimo własnych problemów, z którymi musiała zmierzać się, co dzień była wyrozumiała i czuła. Starał się odpłacać pięknym za nadobne, chociaż wiedział, że czasem jest opryskliwy i markotny. Przy niej również nauczył się przyznawać do błędu i przepraszać. Padać na kolana i błagać o wybaczenie, a nie była to jedna z łatwiejszych czynności, gdyż Weronika Totti była upartą i ciętą osobą, jeśli chodzi o własne zamierzenia. Teraz, gdy chwila tego wymagała – poniżał się i błaźnił. Zbyt wiele dla niego znaczyła, aby mógł ją stracić, przez tak błahą sprawę, jaką jest sprzeczka o pilota do telewizora, czy danie, które ma zagościć na świątecznym stole.
*
- Proszę Cię… Nie rób mi tego! Przecież operacja się powiodła, mam doskonałą twarz. Taką samą, jaką posiadałam przed wypadkiem. Nic dla Ciebie nie znaczę? Znudziłam Ci się? – Lament do niedawna niebieskookiej brunetki rozszedł się z donośnym echem po jednej z sal w prywatnej klinice w samym sercu St. Petersburga. Jej oczy niebezpiecznie zaszkliły się tysiącem słonych łez, które szukały ujścia w kącikach wybielonych tęczówek. Mężczyzna z dwudniowym zarostem stojącym naprzeciwko kurczył i rozkurczał nerwowo dłonie. Nie chciał jej zostawiać, jednak nie było innego wyjścia. Co ludzie pomyślą sobie, gdy jego żoną stanie się niewidoma kobieta bez szans na jakąkolwiek dobrą pracę i przyszłość? Nie, ta możliwość zupełnie odpada. – Hipokryta! Składałeś puste deklaracje bez pokrycia! Szukałeś okazji, aby mnie zostawić! Zgiń w czeluściach piekieł! – Wrzeszczała jeszcze bardziej, nie wiedziała właściwie, co chce zrobić z nożem, po który sięgała na nocny stoliczek znajdujący się obok jej łóżka Zanim Klaus zorientował się w zamiarach swej do niedawna narzeczonej ona wysoko uniosła ostry przyrząd i z złością i pogardą wbiła mu go w serce.
- C-c-coś Ty mi zrobiła? – Wyszeptał padając na kolana u jej stóp. Obraz zaczął się niebezpiecznie zamazywać, wszystkie nerwy nagle uciekły w głąb jego duszy. Oczy nabrały blasku, a wszystkie przeżyte chwile przebiegały mu przed oczami. Było już za późno na wyrzuty sumienia, o wiele za późno. Jego czas minął i to niezależnie od wszystkiego innego. Szaleńczy śmiech rozprzestrzenił się z niewiarygodnym impetem po jego czaszce, od środka rozrywając ciśnieniem, nim zemdlał pod naporem utraty krwi wypływającej z rany w lewej piersi.
- To na, co sobie zasłużyłeś, psie! Powinieneś umierać w gorszych katuszach! Mam nadzieję, że zgnijesz w piekle, Syzyfowymi mękami! Niechaj nikt nie zna litości dla Ciebie, nie zrozumiałbyś jej wspaniałomyślności! – Chciał coś powiedzieć, jednak zamiast słów zaczął broczyć krwią, zasychając tworząc bordową maź. Zadowolona z siebie wytarła przybrudzone palce w piżamę, którą otrzymała gratisowo za opłatę pobytu i polecenie znajomym leczenia w tymże szpitalu.

- Nie! – Spocony obudził się z snu. Można rzec – koszmaru. Podobne miał od trzech lat. Od momentu, gdy rozstali się z Elizą. Porzucił ją i nigdy nie zainteresował więcej jej losem. Chociaż martwił się, bo wciąż ją kochał starał się żyć od nowa zostawiając za sobą brudną przeszłość i osoby mogące zaszkodzić jego reputacji. Ostatnim razem, gdy zmierzał na Plac Budowlany zauważył kobietę bardzo podobną do swej ukochanej, miała takiego samego labradora, jakiego jej ofiarował, z tą, że różnicą, iż ten napotkany był większy. Fakt, faktem takich psów jest wiele na świecie, a tym bardziej niewidomych niewiast. Zresztą, co ona robiłaby w jego mieście? Miała wyjechać do matki do Sztokholmu i śmiał wątpić, że miałaby odwagę zostać w mieście, do którego żywiła wielką urazę. Poza tym, gardziła niedostatkiem i nędzą od najmłodszych lat. Pamiętał to, jak dziś. Każdy najdrobniejszy szczegół jej charakteru. Wszystko było przeciwko, aby to mogła być młodsza córka Pani Schanteuz.
– Kur… Muszę iść na jakieś leczenie, bo tak dłużej nie pociągnę. – Przeklął głośno, po czym sam sobie wydał komendę. Czuł się zniewolony, przez jedną marną istotę. Kobietę, która już dawno stać się powinna przeszłością, bo zaiste on dla niej na pewno nią już był. Nie ociągając się, jak co ranek spojrzał na zegarek: ,,6:45”. Skarcił się w duchu za zbyt długie siedzenie wczoraj w nocy u Aliny i na złamanie karku wypadł z swego wręcz królewskiego łoża z baldachimem, pędząc już w myślach do łazienki, gdzież to przemył lodowatą wodą twarz. Tutaj po raz kolejny próżność dała o sobie znać. Dobre dziesięć minut, jeśli nie dłużej spędził na przyglądaniu się nienagannym i subtelnym rysom twarzy, które były na tyle pociągające, iż każda kobieta traciła pod wpływem jego uroku głowę. Był jednym z największych amantów już w przedszkolu, pewnie, dlatego nawet tak przebiegła i zgorzkniała do szpiku kości dziewczyna, jak Eliza Schanteuz straciła dla niego głowę. Nie! Znowu ona! Zwariuję! – wrzasnął głosik w jego głowie, a ręka w której trzymał żyletkę w celu ogolenia się drgnęła powodując rozcięcie, z którego sączyła się krew.

Pisał S.E.T.A.
Dedykacja dla Teallin za to, że zawsze potrafi poprawić mi humor.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Świstuś




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster.

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 12:09    Temat postu:

czytam?
Edit:

Łał. Podziwiam. Naprawdę.
Cytat:
Domino życia zostało zniszczone, przez jeden nieostrożny ruch…

Strasznie podobało mi się to zdanie.

I bardzo, bardzo ciekawy pomysł.
Podobało mi się gwałtowne przeskoczenie z życia niewidomej, bezdomnej kobiety w życie Georga.
Tom wierny mąż, prawnik?
Billowi udeżyła sodówka do głowy. Można było się spodziewać.

Nieprzewidywalny pomysł. Podoba mi się!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnielicA




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 12:48    Temat postu:

Podoba mi się ...

Jest inne .
Owiane tajemnicą .

Czekam na następną część Smile

Buziaki ;*
_________
Alle Träume sterben
Mitternacht - Es ist Mitternacht
Und sie weint - Allein
Und alle Engel schreien heut' Nacht


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Teallin




Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 335
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: księżycowy pył w otchłani piekieł

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 15:28    Temat postu:

Nie pomyliłam się, mówiąc, że to będzie ciekawe opowiadanie z wysokiej półki Wink
Eliza jest postacią, którą da się polubić od pierwszej części. Szkoda mi jej... Strata wzroku to niewątpliwie okrutna sprawa...
Mimo to elementem, który najbardziej przypadł mi w tej części du gustu jest Georg w przyszłości. Tokio Hotel się rozpadnie. To tylko kwestia czasu... Bill zwariuje, a co z resztą? Twoja koncepcja naprawdę jest ciekawa Wink
Pomińmy fakt, że nie wyobrażam sobie Gustava jako wokalisty, ale życie jest pełne niespodzianek.
Klaus nadal kocha Elize? Hm... Pozostawię to bez komentarza i poczekam spokojnie na rozwnicięcie :]
I co ja mam jeszcze powiedzieć? Za taką część nic, tylko chwalić. A więc ja może podziękuje grzecznie za dedykację i odejdę gdzieś z nadzieją, że i do mnie Pani Wena zawita

Reszta jest milczeniem...

Tea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hela_z_wesela




Dołączył: 02 Maj 2006
Posty: 634
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze starej reklamy telewizorów BRAVIA

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 16:11    Temat postu:

Całkiem pomysłowe, chociaż S.E.T.A.`o (no co), zauważyłam błędy interpunkcyjne. Albo za często stawiałaś przecinki, albo w złych miejscach.
Ale nie chce mi się gadać. I część bardzo długa. Co nie znaczy, że źle. Właściwie, to mi się podoba. Ale Ciebie to pewnie nie obchodzi.
Lady, Mały dziękuje za dedykację. Ja z resztą też
O.

Z poważaniem:
ograniczona hela_z_wesela


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Negai
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1797
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 16:52    Temat postu:

O Lady moja droga, musiałam tu wejść, choćby ze względu na Ciebie.
I chociaż czas i szkoła mnie nie rozpieszczają, trzymam się dzielnie i trzymać się będę, na tyle, ile zdołam, by być tu na bieżąco.
Ale wybacz z góry, jeśli czasem nie wyrobię.

Prolog był strasznie krótki. Rozumiem, że to ma być wprowadzenie do akcji, ukazanie realiów świata przedstawionego i jeszcze ohoho ile rzeczy, które można skrótowo przedstawić, ale nie przesadzajmy. Zostawmy to ogrodnikom.
Skleciłaś trzy zdanka i PUFF - koniec. Wiesz, coś bym Ci tu powiedziała, ale mi głupio, bo ludzie patrzą Wink.

Co do części 1. (tu już zwracam się do S.E.T.Y)
Moja droga. Może jako taka wyjątkowość nie oderzyła we mnie swoimi skrzydłami, powodując zawahanie się wewnętrznej równowagi (chociaż przyznaję, że bardziej już wahać się nie może), spodobało mi się. Piszesz w takiej formie, że wszystko to, co chcesz przekazać, trafia bez problemu do mojej osoby.
Nie mam wątpliwości związanych z teraźniejszą akcją. Cieszy mnie to.

Ogólnie obydwie moje drogie, podoba mi się i uważam, że jako duet zapowiadacie się obiecująco.
Starczy.
Życzę obu weny, chęci i czasu na pisanie.
Negai


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beata




Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 03-11-2006, 21:49    Temat postu:

"...przysłoniły się srebrną kurtyzaną kurzu…" - tu powinno być prawdopodobnie "kurtyną", bo kurtyzana to dawniej utrzymanka.
Jeszcze przecinki, albo za dużo, albo w złych miejscach, ale przecinki to właściwie szczegół.
Fabuła podoba mi się, szczególnie, że rzecz dzieje się w przyszłości, nie w okresie maniakalnej wręcz popularności TH. Trochę przekoloryzowałaś sprawę z tą bezdomnością.
Normalnie po takim wypadku dostałaby całkiem przyzwoitą rentę, szczególnie w Niemczech, no ale dobra, już się nie czepiam.
Odcinek długi, dużo opisów, ładnie poprowadzona akcja. Podobało mi się.
Czekam na rozwój wydarzeń.
Lady, jak już zaczęłam, będę czytać. Obiecuję Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Darkness




Dołączył: 30 Cze 2006
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z gitary ;)

PostWysłany: Sobota 04-11-2006, 10:22    Temat postu:

No, no no! Zaczyna się super. Krótkie, ale syte. Już jest następna część pisana przez S.E.T.Ę.,(za późno mi przesłałaś linka) ale ja komentuje narazie to.

EDIT:
Upss! Coś mi ostatni koment nie wyszedł... zamiast pod tym co Lady pisała to pod tym mi wyszło... a nie ważne..




Zedytowała, popoprawiała LN.
Kochana, proszę Cię, nie pisz posta pod postem ; ).
Wystarczy przeczytać regulamin...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
YaNoU




Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 410
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Pod LaTaRnIą <3

PostWysłany: Sobota 04-11-2006, 12:15    Temat postu:

Podoba mi się...
Chociaz ostatnio trudno mnie zadowolić...Przestałam czytac opowiadania (teraz czytam tylko czasami, wczesniej maniakalnie) Poprostu mam swoje wybrane opowiadania, do których czuję respekt- poprostu mam potrzebe komentowania ich. I Wasze się chyba zaliczy. To pierwsze opowiadanie, które czytałam, jakie ukazuje szarą rzeczywistośc. Nie sławe, pieniądze i piękno...
I dlatego mi sie podobało-pomińmy będy.
Szacunek.
Pozdrowienia.
YaNoU


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noire




Dołączył: 21 Kwi 2006
Posty: 2087
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Tychy

PostWysłany: Sobota 04-11-2006, 13:54    Temat postu:

Shocked Shocked Shocked
pieknie.
Panie Boże.
dziękuję, ze
tu weszłam Smile
naprawdę łądnie.
i prolog - chociaż króciuteńki.
i pierwsza część.
ciekawajestem kto to jest.
ten ex Elizy.
hmm.

jak to przeczytałam
Cytat:
zespołu heavy metalowego. Tokio Hotel

myślałam, ze z krzesła spadne
bo ja to przeczytałam bez tej kropki co tam jest.
i wyszło ze za kilka lat TH będzie zespołem Heavy metalowym.
buhehe.
chociaż?
fajnie by było
niach niach xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ahinsa




Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zadupie zwane Warszawą ;]

PostWysłany: Sobota 04-11-2006, 15:54    Temat postu:

Ejj, to mi się jak najbardziej podoba Very Happy
Z kilku nowych opek, które ostatnio przeczytałam, to jest zdecydowanie najlepsze. Choc jest dopiero prolog i pierwsza część, ciag dalszy zapowiada sie swietnie.
Duzy plus dla obydwu autorek za jezyk i styl. Błędów nie zauwazylam.
Jest sporo opisow, zwlaszcza w 1. czesci, a to oczywiście cecha pozytywna każdego opowiadania.
Co do fabuły - bomba. Z takimi ciekawymi pomysłami dawno się nie spotkałam.
Moze tu sprawdza sie zasada "co dwie glowy to nie jedna"? Wink
W kazdym razie jestem zauroczona i pod wrazeniem.
Czekam na wiecej, pozdrawiam i zycze weny
n.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LadyMakbet




Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 1226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: z prochu

PostWysłany: Sobota 04-11-2006, 16:40    Temat postu:

rychłego zakończenia.


Lepiej pasuje "rychłego końca".

Ale co się będę czepiać

Co do opowiadania:

Przede wszystkim płynność. Chwała Bogu, że nie używacie najbardziej skomplikowanych wyrazów. Opowiadanie urzeka naturalnością.
No i długość odpowiednia
Jesteście świetnym duetem. Uzupełniacie się w każdym calu. Rzekłabym, że jesteście o krok od idealności.
Naprawdę ładne.

Pozdrawiam, Schlugers, Szlugers, LM, Kabat, Lejdi, Makbetowa, LM, Kadet, itp, itd... xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arasoi




Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z internetu

PostWysłany: Sobota 04-11-2006, 17:22    Temat postu:

Świstuś Też sobie nie wyobrażam Toma w roli przykładnego męża : ). Ale nigdy nie wiadomo, co będzie w przyszłości : ) Dziękujemy
AnielicA Owiane... tajemnicą? Możliwe, ale nie spodziewałyśmy się takiej interpretacji ; ) Dzięki
Tealin Nie wiem jak inni, ale mi się bardzo podoba Twój komentarz Grey_Light_Colorz_PDT_06. Taak, macie rację, Avis trzeba pochwalić, napracowała się biedaczka przy tej części : ). Dzięx ziąąąą xD
hela_z_wesela Bosz, jak ja kocham te Twoje komentarze i poczucie humoru. "S.E.T.A.`o. Wymiatasz xD
Negai Powiedz, powiedz, ja chcę wiedzieć, co z tego, że ludzie patrzą Grey_Light_Colorz_PDT_06 . Milutkooo
Beata Co do tej kurtyzany - S.E.T.A. przed dodaniem części sprawdzała dokładne znaczenie tego słowa : ). Wszystko jak najbardziej się zgadza : ). Dziękujeeemy
Darkness Nie ma to jak dobra kumpela ze szkoły, no nie? Napisz to, co chciałaś napisać. Ważne, ważne {masz świetne zdjęcie w podpisie! Mwah xD}
YaNoU Takie komentarze, jak ten i kilka innych, motywują do dalszej pracy Grey_Light_Colorz_PDT_06 Dzięki
Rok$@n@ Ale nam posłodziłaś xDD. Nie wiedziałyśmu, że aż tak się spodoba... {Nowa część, być może w poniedziałek Grey_Light_Colorz_PDT_06}
natalienne Najlepsze z nowych? O, jak miło...
LadyMakbet Łihihihi... o krok? Do doskonołości? Jak miłooo...

Dziękujemy za wszystkie opinie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CaroLLa xD




Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ...zapomniałam _-_

PostWysłany: Niedziela 05-11-2006, 9:37    Temat postu:

No, podobało mi się Very Happy
Trochę zajęło mi czytanie tego opowiadania, ale jest spoko Grey_Light_Colorz_PDT_05
Może jeszcze coś nowego dodacie? Grey_Light_Colorz_PDT_08
No to pozdrawiam i całuję


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Nirvana&S.E.T.A.




Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Poniedziałek 06-11-2006, 22:20    Temat postu:

Rozdział drugi.

22.02.2013 rok, Hannover
Rudowłosa dziewczyna przemierzała ulice Hannoveru, zatrzymując się co chwila przy innym sklepie. Dziewczyna? Powinnam ją raczej nazywać kobietą, ponieważ dwadzieścia trzy lata to już dużo za dużo, aby wołać na nią nastolatka. Szukała swojego chłopaka, rodowitego japończyka, który ukrył się w którymś ze sklepów. Wysłał jej zdawkowego esemesa „szukaj na Lindstraße”. Gdyby tylko ta ulica była krótsza i było mniej sklepów, to owszem. Drań wyłączył telefon przemknęło jej przez myśl. Pojawiając się kolejny raz w Gucci’m, ekspedientka powitała ją krótkim okrzykiem „Cześć, Kalina”. Kaoru, wychodź! - Twoja dziewczyna ma dosyć zabaw! Nie widzisz, że jej cudowne, kręcone włosy, są pokryte cieniutką warstwą mrozu? A na jej szczupłych nogach pojawiła się gęsia skórka! Och, tak by ci było jej żal. Gdybyś jeszcze zobaczył ten czerwony nos, policzki, ręce i uszy. Chyba serce by ci pękło. Ciężko jest pogodzić się z czymś, czego nie potrafimy zaakceptować. Siostra Schanteuz przeglądała się w wielkim, sklepowym lustrze, gdy do pomieszczenia wbiegł zdyszany Kaoru.
- Twoja matka miała zawał. Dzisiaj rano.

*

Ten sam dzień, Sztokholm.

- Stan Klary się pogarsza. Konieczny jest jej kilkudniowy pobyt w szpitalu. W domu nie ma pan warunków do podstawowej opieki lekarskiej. Przykro mi.
Słowa lekarza brzmiały tak sucho, tak czerstwo, w tej monotonii. Niczym stukanie o podłogę w pustym pokoju. Echo jego słów odbijało się gdzieś w oddali. Nicość. Pustka.
- Panie Schanteuz! Proszę mnie słuchać!
- Tak, tak, przepraszam. Zamyśliłem się.
- Więc jeśli zdołał pan usłyszeć, pańska matka zostaje tu do bliżej nieokreślonego dnia. Rozumie pan?
- Owszem… ale…
- Żadnych ale! – przerwał mu lekarz – Proszę poinformować o tym resztę bliskiej rodziny. Żegnam.
Wolfgang został otumaniony przy szklanej szybie, z trudem wpatrując się w kobietę spoczywającą na niewygodnym, szpitalnym łóżku. Przekręciła się na drugi bok. Chłopak drgnął. Tyle myśli kłębiło się w jego głowie… nie był jeszcze na to gotowy! Przecież ma tylko… szesnaście lat. Nie zna swojego rodzeństwa, ojca, oraz całej reszty rodziny. Pozostała mu tylko matka. Wiedział, że jego siostry są od niego starsze. I znał imiona. Ale… czy to ma zastąpić mu je w rzeczywistości? Wyjechały z ojcem do Niemiec, tuż po rozwodzie rodziców. Pamiętał je jak przez mgłę. Troje rozdzielonych od siebie dzieci. Akurat wtedy, gdy byli sobie najbardziej potrzebni. Wyobrażał sobie często taką scenę, gdzie wszyscy znów są razem, jako kochająca się rodzina.
To tylko marzenia.
Rzeczywistość jest zupełnie inna. Stoi przed szybą wysoki, błękitnooki brunet, z postrzępioną grzywką. Na jego brodzie znajduje się mały zarost. A po policzkach, płyną łzy. Opuszcza wzrok, stara się unikać kontaktu wzrokowego ze swoją rodzicielką. Odwraca głowę, rusza w przeciwnym kierunku myśląc, co się stanie, gdy poinformuje o tym swoją rodzinę.

25.02.2013 rok, Hannover, 20:45
Pusto tu. Gdyby nie to, że jakaś nadzieja utrzymuje mnie przy życiu, dawno bym odeszła z tego świata. Ciężko mi egzystować, gdy wiem, że nie mam, dla kogo. Tęsknię za Klausem. Mimo wszystko, wybaczam mu to, co mi zrobił. Bo przecież… go kocham. Czy to nienormalne, że ja umiem tylko raz się zakochać? Trzyma mnie to, do końca mojej cholernej tułaczki, po tym nieszczęsnym globie. Nero, mój ty wierny przyjacielu. Moja miłości. Przynajmniej odwzajemniona, prawda? Najchętniej, to bym tego faceta zabiła. Piesku, dobrze o tym wiesz. Życzę mu wszystkiego najgorszego. Jak najwięcej problemów, zmartwień, trosk i łez. Tak, jak ja cierpiałam, niech i on teraz cierpi. Tylko z podwojoną siłą. A najlepiej, niech zniknie z mojego życia.
To wszystko przez ten mój wiek. To on skłania mnie do refleksji. Im bardziej myślę o tym, że dosięgam już prawie trzydziestki, a dalej jestem samotna, tym bardziej się denerwuję. Sięgnęłam po moją „laskę” i ruszyłam naprzód, ze smyczą w drugiej ręce. Potulnie zapukałam do drzwi Marka. Muszę z kimś porozmawiać, muszę…
- Cześć Mark. Nie mam problemu, nie potrzebuję pieniędzy i ogrzewanie też działa. Chcę się wygadać. Masz czas? – rzuciłam oschle
- Mam. Wejdź.
- Nie moglibyśmy się przejść? Chciałabym… na osobności.
- Mojej żony nie ma w domu, możesz wejść.
- Wyłaź, nie mamy ani minuty do stracenia. I nie marudź.
- Eliza! Zachowuj się! Nigdy nie potrafisz być dla mnie miła? Okaż mi choć trochę ciepła!
- Zastanowię się.
- …
- Nie.
- Ych… - Mężczyzna wydał z siebie okrzyk niezadowolenia – mogłem zostać w domu.
- Niestety, za późno. Zamknąłeś już mieszkanie, ubrałeś kurtkę i kozaki. Musisz ze mną iść, nie masz wyjścia. Chyba, że uciekniesz. Przecież i tak nic nie widzę.
- Uspokój się!
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo mam taki kaprys. Pasuje? Jeśli nie, zgłoś się do psychologa. On ci to ładnie i przejrzyście wytłumaczy.
- Schanteuz! Koniec! Spokój! Cisza! Już? Dziękuję.
- Ja nie skończyłam.
- I nie skończysz. A teraz powiedz mi, co tak właściwie chciałaś powiedzieć.
- Ty wiesz, o co mi chodzi.
- Jakbym wiedział, to bym się nie pytał.
- Ale i tak wiesz.
- Klaus?
- Bingo. Od jakiegoś czasu czuję do niego coś… dziwnego. Jakby nienawiść, przemieszana z miłością. To chore.
- Chore? Raczej normalne. Przechodzisz kryzys wieku średniego.
- Ty staruchu! Ja, w przeciwieństwie do Ciebie, jestem młoda! To jeszcze nie ten wiek, abym przechodziła taki kryzys.
- Prawda w oczy kole?
- Przecież i tak nic nie widzę.
- Znowu zaczynasz…
- Już skończyłam. Dzięki za wielką pomoc. Na razie.
Phi, też mi coś! Nienawidzę, gdy ktoś zachowuje się w taki sposób. Egoista! Każdy-facet-to-świnia. Zawsze sobie to powtarzam. Pierwszym dowodem, jest mój ojciec, którego praktycznie nie mam. Zostawił matkę, znalazł sobie inną. A ja i Kalina, zostałyśmy same, na lodzie, bez cienia możliwości. Było ciężko. Jest ciężej. Było źle. Jest gorzej.

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że ja, uciekam przed samą sobą. Gubiąc cień, gubiąc tożsamość. Zatracając się bez pamięci w tym, co minęło. Biegnę, biegnę jak oszalała. Zgubiłam siebie… ciebie… nas. Życie. Brutalne, lub, jak kto woli – bezwzględne. Próbuję cię odszukać. Bezskutecznie.
Nero, kochanie, pozwól, że pójdziemy do domu. Dobrze? Chcę się po raz kolejny zatracić w swoich łzach. Tracąc kawałek siebie.

*
- …i jeśli pan nie przyjdzie jutro, to przykro mi, koniec z naszą umową! – krzyczał mężczyzna, na oko miał… dwadzieścia parę lat. Jak uroczo te kosmyki opadały na jego twarz. Tak cudownie wyglądał zdenerwowany. Każdy fan dobrej muzyki, dałby miliony, aby zobaczyć go w tej chwili. To urocze. Basista, a za razem – lider najpopularniejszego zespołu metalowego, jest kompletnie wyprowadzony z równowagi! To śmieszne. Taki „spokojny i czarujący” młodzieniec. Kto wie, co się dzieje w jego głowie. Już drugi raz w tym miesiącu upominał menadżera swojego zespołu. Czyżby miał problemy? Nie, gwiazdy nie miewają problemów. Ich życie jest piękne, kolorowe, pełne „ochów” i „achów”.
Nie prawda.
Każdy, nawet Georg Listing, może przechodzić momenty zawahania. Każdy, może nie umieć poradzić sobie z problemem. Każdy…
- Georg! – zawołał go kompan, Gustav – Wyłaź, zaraz gramy.
- Nie teraz. Za chwilę. Za moment. Muszę pogadać z Weroniką.
- Teraz? Chyba Cię pogięło!
- No teraz, teraz. To ważne.
- Poczeka.
- Nie może! - krzyknął
- Jak chcesz. Nie wtrącam się.
- Dobra, już idę.
- Zawsze działa – mruknął Gucio oddalając się na scenie.
Smutny, zatroskany, niezadowolony i nieszczęśliwy wyszedł na scenę. Publika krzyczała jego imię, cieszyła się, gdy wziął do ręki gitarę.
Koncert się zaczął.

Dedykacja dla Negai. Za to, że zawsze mogę na niej polegać ;*.
Przepraszam, że zakończyłam w tak nieprzewidywalnym momencie. Siły wyższe, a obiecywałam, że dodam dziś...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lady Nirvana&S.E.T.A. dnia Wtorek 07-11-2006, 7:22, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Świstuś




Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster.

PostWysłany: Poniedziałek 06-11-2006, 22:33    Temat postu:

czytam!

Fajnie.
Fajnie.
Fajnie.

I nic więcej nie dodam.
Wybaczysz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KokosowaPalma




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z oazy

PostWysłany: Poniedziałek 06-11-2006, 23:17    Temat postu:

Lady Nirvana&S.E.T.A. napisał:

Ten sam dzień, Sztokholm.


Ooo moje miasto Smile
jak sie ucieszylam, nawet nie wiem czemu.
trzymam kcuki zeby jeszcze sie pojawilo Smile
no mi sie bardzo podoba, jak juz ktos napisal piszecie tak naturalnie i przyjemnie sie czyta. fabula bardzo ciekawa bo jest z punktu widzenia wielu osob nie wiem czy dobrze sformuowalam ale mam nadzieje ze zrozumiecie. okej koncze weny zycze ni czekam z niecierpliwoscia na next Smile


pozdrawiam z zimnego Sztokholmu

Kokosowa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin