|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Poniedziałek 30-01-2006, 22:50 Temat postu: Part IX [1/2] |
|
|
Jestem! ...i nie nadążam z przepisywaniem materiału...o tak teraz staram się przezwyciężyć ból palców. Byłam przez tyle czasu odizolowana od komputera i urządzę kompatybilnych, że trudno powrócić do starych przyzwyczajeń.. Powracam.
Miłego czytania.
Part IX [1/2]
Berlińska hala przylotów. Na sam widok zachmurzonego nieba miałam ochotę się rozpłakać. Wróciliśmy do domu taksówką, przez całą drogę nikt się nie odzywał, oprócz taksówkarza, który opowiadał o beznadziejnej pogodzie w mieście.
Dom. Powinnam się cieszyć? Chodziłam po salonie zerkając na walizki stojące w przedpokoju. Kropił deszcz spływając po balkonowych szybach. W Hiszpanii deszcz nie padał żadnego dnia naszego pobytu.
- Jutro rozpoczęcie roku – odezwała się matka zamawiając pizzę.
- Wiem – odparłam próbując ukryć paraliżujący strach.
- mam nadzieje, że ta szkoła zmieni cię na lepsze – moja rodzicielka obrzuciła mnie krytycznym spojrzeniem.
Zmrużyłam oczy i w milczeniu udałam się do swojego pokoju.
***
Stałam przed dużym szkolnym gmachem ogrodzonym wysokim białym murem. Pomyśleć, że to była najlepsze prywatna szkoła w Berlinie. Byłam ciekawa pod czym kryje się ten prestiż, bo elitarności nie mogłam jej odmówić. Chodziły tam tylko dzieci liczący się w stolicy rodziców.
Nie chciało mi się wierzyć, gdy matka oznajmiła mi, że ja także będę uczęszczać do tej snobistycznej placówki. Przecież to będzie nas kosztować majątek.
„- Nie martw się, pieniędzy mamy wystarczająco dużo – oznajmiła sucho matka, gdy próbowałam wybić jej z głowy pomysł wysłania mnie do tego klasztoru – Wydam ostatnie pieniądze żebyś tam poszła. Może im uda się coś z tobą zrobić”
pamiętam te słowa wręcz idealnie. Zapewne nigdy ich nie zapomnę. Co ona jeszcze ode mnie chciała? Uczyłam się w miarę swoich możliwości, kontynuowałam rodzinną specjalizację jaką był taniec, do tego byłam w tym nawet bardzo dobra. Co ją obchodziło moje życie? Przecież i tak wiedziała, że mnie nie zmieni.
Przy wejściu okazałam swoją legitymacje i weszłam do szkoły.
W środku był przestronny hol i wysokie marmurowe schody prowadzące na piętro.
Spojrzałam na dziewczyny stojące przy tych imponujących schodach. Były ubrane w schludne białe bluzki, czarne spódniczki za kolano i buty na niewielkim obcasie. Zmarszczyłam czoło. Pożałowałam, że ubrałam się tak...jak się ubrałam. Czarne dżinsy, biała postrzępiona bluzka z emblematem MCR i moje ulubione trampki, to nie był dobry pomysł zważając na sytuację w jakiej się znalazłam. Spokojnie można było mnie wytykać palcami.
- Na aulę proszę tędy! – rozległ się ostry głos, prawdopodobnie jednej z nauczycielek.
Poczłapałam niechętnie w kierunku wskazanym przez kobietę.
- Czy to na pewno odpowiedni strój? – zmierzyła mnie spojrzeniem pełnym krytycyzmu.
- Niestety nic bardziej odpowiedniego nie posiadam – odezwałam się głosem przepełnionym kpiną – Bo wszystkie pieniądze idą na moją edukację – dodałam z nonszalancją.
Osoby, które przysłuchiwały się tej wymianie zdać patrzyły na mnie nie kryjąc swoje zaskoczenia.
Na auli wszyscy uczniowie stali na baczność przysłuchując się słowom dyrektora, który grzmiał niczym ksiądz z ambony.
- Jesteście przyszłością naszego kraju! W was ludzie będą pokładać nadzieję! – demonstracyjnie ziewnęłam, w tym samym czasie drzwi od auli otworzyły się, a raczej były uchylane po centymetrze.
Dyrektor mówił dalej udając, że tego nie widzi, a uczniowie ukradkiem rzucali spojrzenia w tamtą stronę.
Czy oni są w tej szkole zastraszani, że boją się nawet odwrócić głowę? Zakpiłam w myśli i zwróciłam głowę w tamtą stronę. Dwie postacie starały wmieszać się w szereg uczniów. Byłam zbyt niska żeby ich zobaczyć. Ustałam na palcach. Rzucił mi się w oczy czarny odcień włosów. Ta specyficzna mangowa fryzura. Znów ten paraliżujący strach.
- Spokojnie – szepnęłam sama do siebie. Brunetka, która stała obok mnie dziwnie się na mnie spojrzała, lecz nawet się tym nie przejęłam.
Przecież teraz, jak Tokio Hotel jest sławne tysiące osób nosi taką fryzurę. Jeszcze raz próbowałam odnaleźć ta osobę – bez skutku.
Po piętnastu minutach dyrektor skończył swój godzinny wykład na temat tego, że znaleźliśmy się na tyle renomowanej szkole, że w przyszłości nasze państwo będzie się na nas opierać.
Zbytnio nie wyobrażałam siebie jako prezydenta tego jakże punktualnego kraju.
Oklaskom nie było końca. Założyłam ręce i czekałam, aż ta banda bachorów skończy swój cyrk.
Uczniowie wychodzili po kolei od najmłodszych roczników do najstarszych. Jak na razie to była jedyna dobra rzecz, mogłam szybciej stąd wyjść.
Przepchnęłam się przez grupkę uczniów i odeszłam na bok. Oparłam się o ścianę i czekałam aż wszyscy wyjdą z auli, żebym mogłam udać się w spokoju w stronę korytarza.
Ustałam w takim miejscu, że bez skrępowania mogłam się przyglądać osobom wychodzącym z sali, a sama byłam wręcz nietykalna...no chyba, że ktoś się odwrócił co raczej się nie zdarzało bo każdy chciał jak najszybciej wyjść ze szkoły.
Nikt zbytnio się nie wyróżniał się z tego szkolnego społeczeństwa, do którego formalnie dzisiaj dołączyłam. Z upojeniem wpatrywałam się w dziurę na nogawce spodni, która nie wiadomo skąd się wzięła. Szybko odwróciłam wzrok i spojrzałam na burzę czarnych włosów, która przyciągnęła moją uwagę.
Ciarki przeszły mnie po plecach, serce zaczęło bić szybciej a przez głowę przelatywały mi pojedyncze myśli: to nie może być Bill. Lecz oczy widziały co innego. Chłopak posiadający tą specyficzną fryzurę lekko przechylił głowę i zobaczyłam jego buzię. Poczułam kopnięcie w brzuch. To strach dawał o sobie znać. Z uporem maniaka nadal starałam się przekonać, że to nie może być Bill. Przecież, to może być także jego jakiś fan..tudzież fanka-desperatka.
Tłum posuwał się po woli, zatem mogłam się „temu komuś” jeszcze przyglądać.
Pulsujący ból nasilający się w dolnej części brzucha. Można by było spekulować, że to podniecenie wtargnęło do mojego ciała. Złość mieszała się ze szczęściem.
Co takiego zobaczyłam, że moja dusza i ciało tak wariowało?
To już raczej nie były przewidzenia.
Osoba, która pojawiła się obok Billa przekonała mnie o prawdziwej tożsamości wokalisty zespołu Tokio Hotel.
Westchnęłam ciężko, mocniej przyciskając się do ściany prosząc Boga żeby żaden z nich mnie nie zobaczył.
Jeden z członków kadry pedagogicznej mojej nowej szkoły otworzył drugą połowę drzwi, skutkiem czego tłum w szybkim czasie ulotnił się z korytarza.
Miałam za co dziękować niebiosom. Przetrwałam niezauważona. Pozostałam jeszcze kilka minut w mojej „kryjówce” i wolnym krokiem powlokłam się do wyjścia.
Wychyliłam głowę, żeby upewnić się że w zasięgu wzroku nie ma niebezpiecznych samców. Czysto.
Niepewnie wyszłam na wolną przestrzeń gdzie mogłabym być szybko zauważona.
Gablota wisząca przy wyjściu. Szybkim krokiem do niej podeszłam i omiotłam wzrokiem listę klas.
I a – brak znajomych nazwisk.
I b – skurcz w żołądku. Na liście widniało nazwisko Billa. Moje przeczucia się potwierdziły. Będę musiała ich znosić przez okrągły rok.
W klasie Ic odnalazłam Violę
Lekko zagryzłam wargę na wspomnienie przyjaciółki. Byłej przyjaciółki bo już nie dogadywałyśmy się tak jak kiedyś. Ostatnio się wszystko popsuło...Nie miałyśmy już o czym rozmawiać, nie umiałam się jej zwierzać. Nawet z tych prostych i znośnych problemów. Przymknęłam oczy i sprawdziłam następną – przedostatnią klasę, do której formalnie należałam.
Lista była alfabetyczna, od razu przeszłam do literki „K”, jeszcze raz prosząc Boga o wsparcie. Nic z tego. Ugięły się pode mną nogi gdy zobaczyłam na białym papierze schludną czarną czcionkę „ Kaulitz Tom”
Zaklnęłam soczyście uderzając otwartą dłonią w ścianę. Na pięć, klas po dwadzieścia osób musiałam (bo innego wyjaśnienia nie było) trafić na tego gnojka. Czułam, że to będzie ciężki rok. Pod względem psychicznym oczywiście. Bo jka można znosić taką osobowość, taki styl jaki reprezentował ten podrywacz.
Chyba że...uśmiechnęłam się chytrze i w podskokach wyszłam ze szkoły. Obrzydzę mu jego pomysły na ten rok.
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Poniedziałek 30-01-2006, 22:55, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gall Anonim
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 306
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 30-01-2006, 22:52 Temat postu: |
|
|
Nooo! Thx . Złota jesteś .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 2:46 Temat postu: |
|
|
Asz..mam teraz czas odpowiedzieć na wasze komentarze.
Jestem wdzięczna za cierpliwość. Mieliście jej dużo i cenię to. Miałam straszne problemy z komputerem i niewykluczone, ze się powtórzą, dlatego staram się nadrobić stos zaległości.
Ekhm..dziękuję wam za te wszystkie pochlebstwa. Aż miło na sercu gdy się coś takiego czyta.
W pierwszej kolejności pytania AnnKaren : Tak mój nick jest zaczerpnięty z Sagi. Taniec z Gwiazdami? Pff...moja była trenerka udaje tam twardą i bezlitosną dziewice, która się nie da omotać pięknymi strojami i błyszczącymi ząbkami lśniących gwiazdek, na burym niebie (serdeczne pozdrowienia dla pani Iwonki Pe)
Ona jest tancerką bo ja lubię taniec. To ja ostatecznie decyduję. Asz...ta władza, może zawrócić człowiekowi w głowie.
Strix, nie ma jak to wzbudzać grozę wśród otoczenia, hę? Przecież ja jestem taka potulna...miła..sympatyczna..i wesoła dziewucha, czasami powiem coś niemiłego, co trafia do serducha bardzo szybko i skutecznie. Nie przeczę. Gryzę, ale tylko tych, który udają artystów.
Afterall a ty zawsze ze mną? Nigdy nie masz dosyć moich bazgrołów?
Shprot_ka zaraziłam make up sex? O tak, tak...lubię tą piosenkę. Clear’sów też..fajni chłopcy z nich prawda? >.<
Gall Anonim a któż ty? Pierwszy raz me brązowe oczęta Cię tu widzą.
Pominęłam dużo osób, wiem. Wybaczcie za brak wytrwałości na odpisywanie wszystkim. Na wiadomości, też czasami nie odpisuję bo nie widzę potrzeby...ale się staram znaleźć czas, żeby coś każdemu wystukać.
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
April
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 9:54 Temat postu: |
|
|
No już nie mogę się doczekać, jak będziesz uprzykrzać Tomowi życie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Unendlichkeit
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 907
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z innej bajki.
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 12:02 Temat postu: |
|
|
eh, miło że wróciłaś
w jednej klasie z Tomem? Biedactwo...
weny życzę i oby problemy z komputerem się już nie powtórzyły!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 13:37 Temat postu: Part IX [2/2] |
|
|
Wybaczcie, że daję po takich "połówkach" lecz nie miałam czasu na przepisywanie całości.
Miłej lektury...
Part IX [2/2]
Nie marnując czasu udałam się do pierwszego napotkanego supermarketu. Wzięłam plastikowy koszyk o rażącej czerwonej barwie i pomaszerowałam „w sklep”. Odszukałam dział z chemią i podeszłam do regału z farbami do włosów.
Ślęczałam nad paleta kolorów dobre dziesięć minut nie mogąc znaleźć odpowiedniego, odpowiedniego - inaczej koloru. A może szamponetke wziąć? Pogubiłam się. Z rezygnacją opuściłam ramiona, jeszcze raz śledząc wzrokiem wszystkie barwy.
- Może w czymś pomóc? – usłyszałam słodki głos ekspedientki. Odetchnęłam z ulgą szepcząc coś na wzór ”wreszcieee” i odwróciłam się w jej stronę.
- Szukam farby do włosów – wyjaśniłam lakonicznie - Tylko nie mogę się zdecydować, którą mam wziąć – bezradnie wzruszyłam ramionami.
Ekspedientka uśmiechnęła się lekko i wyjęła mi z ręki paletę kolorów.
- Proponowałabym pani coś klasycznego..może głęboka czerń? – wskazała na czarny kolor błyszczący na puklu włosów przypiętych do palety – Będzie doskonale pasował do opalenizny – dodała chwaląc moją oliwkową karnacje.
- Nie, raczej nie – odmówiła z wymuszonym uśmiechem. Jeszcze będzie mi pasować...
- To może coś bardziej ekstrawaganckiego..dzikie wino? – uśmiechnęła się zachęcająco, podsuwając kolor.
Schyliłam głowę i przyjrzałam się barwie. Mimowolnie zwróciłam głowę w stronę koszyka, który dzierżyłam w ręku. Czerwień. Krwista czerwień. Diabelski błysk pojawił mi się w oku.
- A jest zwykła czerwień? – spytałam podekscytowana.
- Jest, tylko bardziej intensywna – obróciła paletę – O..tutaj – pokiwałam głową. Tak, ten kolor będzie idealny.
- Biorę ten – kobieta przyjrzałam mi się badawczo.
- Jest pani pewna? – spytała dalej mi się przyglądając.
- Tak – kiwnęłam energicznie głową. Wrzuciłam farbę, którą mi padała, do koszyka i pomaszerowałam żwawym krokiem do działu z artykułami fryzjerskimi. Włożyłam do koszyka metalowe błyszczące nożyczki zajmując kolejkę przy kasie.
Z miną spiskowca zapłaciła i udałam się biegiem do domu.
***
Siedziałam w zamkniętej łazience od czterdziestu minut, z czego trzydzieści minut na szpilkach. Bałam się zobaczyć, co zostało z moich włosów. Usiadłam z papierosem w ręku na skraju wanny, próbując pozbyć się zdenerwowania.
- Pauline! – darł się mój brat waląc pięścią w drzwi – Co ty jeszcze tam robisz?! – spytał z irytacją.
- Cicho bądź – odkrzyknęłam zaciągając się uspakajającym papierosem – za dziesięć minut wyjdę.
- Za dziesięć minut? Za dziesięć minut to ja muszę wychodzić!
- To idź do łazienki na dół – zgasiłam papierosa w umywalce i odkręciłam kran. Niedopałek popłyną wraz z zimną wodą. Podeszłam do okna i szybkim ruchem je otworzyłam. Wietrzyłam łazienkę, wyganiając dłonią dym na zewnątrz.
- Ale tam jest moja pianka do golenia głupia kobieto! – nie dawała za wygraną. Nie zamykając okna ustałam naprzeciwko lustra, zdejmując z głowy foliowy czepek i ręcznik.
- Na dole jest Carla – ze stoickim spokojem odpowiedziałam roztrzęsionemu bratu.
- Dobra! Zobaczymy jutro rano... Nie licz na to, że wejdziesz do łazienki pod siódmą! – David doskonale wiedział to tym, że muszę wyjść z domu o siódmej rano, żeby dojechać na ósmą do szkoły, która była wręcz na samym końcu stolicy.
Włożyłam głowę pod prysznic i zmywałam z włosów czerwoną farbę. Lekki wietrzyk wdarł się do łazienki. Czułam jego zimny ‘oddech’ na mokrej szyi. Przeczesywałam włosy palcami bojąc się otworzyć oczy. A jak będą niebieskie? Ah...bzdury, obojętnie jakie będą. Mają oszpecać. Ta myśl nie opuszczała mojej głowy.
Lekko uchyliłam jedną powiekę. Woda nie była już zabarwiona. Owinęłam włosy ręcznikiem, wyciskając je przez kilka minut.
Rzuciłam w kąt zielony ręcznik i rozczesałam włosy szeroką szczotką, zaczesując je na oczy.
Sięgnęłam po nowo zakupione nożyczki obcinając pukle, które złapałam między palce. Ze skupieniem pozbywałam się pojedynczych kosmyków, które spadały na zimne kafelki.
Przyjrzałam się uważnie swojemu dziełu: równa grzywka lekko zachodząca na oczy.
Machinalnie włączyłam suszarkę prostując zawzięcie długie włosy. Po kilku minutach mogłam podziwiać mój nowy wizerunek. Wyglądałam całkiem inaczej, grzywka dodawała mi większej tajemniczości a czerwony kolor był odzwierciedleniem mojego drugiego JA. Tego bardzo głęboko ukrytego pod skorupą grzecznej dziewczyny z dobrego, szanującego się domu.
Dotknęłam opuszkami palców mojego odbicia w lustrze.
- Mój książę krwią wypisze twe imię tylko przyjedź i zabierz mnie stąd – szepnęłam naciskając co raz mocniej na szklaną powierzchnię. Drgnęło.
Odwróciłam się i spojrzałam na długie pasma włosów walające się po podłodze. Z melancholią w oczach i krwawiącym sercem wołającym „Ratuj mnie!” pozbierałam na kolanach kosmyki i spuściłam je w muszli.
Wyszłam cicho z łazienki przebiegając od razu do swojego tajemnego sanktuarium gdzie nikt nie mógł mnie zobaczyć. Siadając przy biurku wtopiłam wzrok w kalendarz wiszący na ścianie. Para kochanków spacerująca po plaży, trzymająca się za ręce. W pamięci przywołałam wspomnienie kobiety i mężczyzny z hiszpańskiej plaży. Blask księżyca, ciepły wiatr pieszczący ciało.
Zazdrość, zazdrość wtargnęła w moją duszę. Tak nie lubiłam tego uczucia, potrząsnęłam głową jakbym chciała się uwolnić. Gorzki smak, który zalegał mi w ustach był potwierdzeniem jak bardzo pragnęłam bliskości. Wręcz chaotycznie, łapczywie... Wskoczyłam w ocean myśli.
Nie zeszłam na kolacje.
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Wtorek 31-01-2006, 15:34, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reckless
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 14:07 Temat postu: |
|
|
Sol.. ja Cie pierdziele.. gdzie sie rodza takie talenty jak Ty ? dobra.. znecaj sie troszke szybciej nad Tomem bo az mnie łapki świeżbią
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 14:15 Temat postu: |
|
|
No to pięknie, w jednej klasie z Tomem xD Dziewczyno,. skąd masz ten talent...czekam na następną część! :]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AfterAll
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Piąte iglo od przerębla
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 14:25 Temat postu: |
|
|
Ola Boże, czerwone włosy? brr it`s not for me
Piszesz świetnie i bardzo obrazowo... - zazdroszczę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
cropqa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z... głębi oceanu...
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 14:57 Temat postu: |
|
|
Tiaa talentos to ty masz x) ale chyba ci juz to mówiłam =>?
Kolejjna part- ajj wciagająca xD działo się
Czekam na nastepne czescioffki !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 15:30 Temat postu: |
|
|
aż mnie zatkało z wrażenia... gdzie ty sie nauczyłaśtak pisać?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 18:23 Temat postu: Part X |
|
|
Naskrobałam kolejną część...Asz..wszystko dla was!
Miłego czytania..
Part X [ jubileuszowa! Z dedykacją dla wszystkich, którzy TO czytają ]
Obudził mnie dźwięk budzika. Otworzyłam z trudem zaspane oczy i spojrzałam na elektryczny zegarek. Była godzina 5,35. Jęknęłam przeciągle. Wygrzebałam się po woli z łóżka i podeszłam do komody w kolorze pastelowej gruszy, która była dla mnie w tym momencie granatowa. Wyjęłam rzeczy do porannej toalety, chowając je pod pachę.
- Cześć siostrunio, jak się spało? – spytał ze słodyczą mój brat stając w drzwiach. Momentalnie przypomniałam sobie jego plan zemsty. Oblał mnie gniew na samą siebie, że o tym zapomniałam.
- O nie! – krzyknęłam biegnąc w kierunku drzwi. On nie czekając wybiegł na korytarz i podbiegł do drzwi od łazienki chwytając za klamkę.
Co sił w nogach biegłam by jak najszybciej dostać się do tego pomieszczenia gdzie mogłam wziąć orzeźwiającą kąpiel. On nie zastanawiając się z rozmachem otworzył drzwi z napięciem na twarzy.
Płytkie „baach!”. Dźwięk drewna uderzającego o twardą powierzchnie.
Ja – leżąca wyciągnięta na miękkim dywanie. Osunęłam się na ziemie po uderzeniu głową w drzwi otwierane z rozmachem, przez mojego złośliwego brata. Czułam rosnącego guza na prawej stronie czoła.
- Ty..ty... – wypowiadałam z trudem słowa.
- Palancie? – dokończył za mnie wybuchając śmiechem – To taki mały prezent dla ciebie ode mnie – zadrwił – Żebyś się lepiej prezentowała w twojej nowej szkole dla bananowych dzieciaków – zostawił mnie leżącą na ziemi schodząc na parter.
Z trudem podniosłam się łapiąc za bolącą głowę. Pozbierałam rzeczy rozsypane po korytarzy, które wypuściłam w chwili upadku i zamknęłam się w łazience.
Szybko. Coś zimnego musze przyłożyć do czoła! Położyłam się na podłodze i dotknęłam kafelkami czoła.
Ulga, błoga ulga rozchodząca się w szybko pulsujące miejsce. Co chwilę przemieszczałam głowę, szukając zimnej powierzchni. Po kilku minutach tego skrajnego zachowania wstałam. Podeszłam do lustra szurając stopami o błękitny łazienkowy dywanik. Odgarnęłam grzywkę.
Guz. Lekko wystający, przybierający z każdą minutę barwę dojrzałej śliwki. Zamrugałam szybko oczami. Ja nie mogę tak pójść do szkoły.
- Po woli – uspokajałam siebie. Sytuacje ratowała moja grzywka, która była wręcz niezastąpiona w tej sytuacji – Nikt tego nie zauważy – pocieszałam się.
Jeszcze raz dokładnie przyjrzałam się obitej części twarzy i przystąpiłam z rezygnacją do porannej toalety.
***
- Co ty zrobiłaś z włosami?! – po domu rozległ się przeraźliwy krzyk matki.
- Cholera- warknęłam. Ona zawsze musi mnie zobaczyć jak właśnie wychodzę z domu? Pytanie bez odpowiedzi.
- Mamo uspokój się – odwróciłam się w jej stronę a ona jęknęła głośniej. Zapomniałam o grzywce, którą przecież starannie zakryłam mój prezent od kochanego brata.
- Nie..nie możesz tak iść do szkoły – mamrotała zakrywając dłonią usta.
- Mamo...to tylko włosy – powiedziałam podirytowana trzaskając drzwiami wejściowymi.
Jak ja jeszcze wytrzymywałam w tym miejscu, które nazywałam domem. Sama się sobie dziwiłam. To chyba wyrobiona przez lata wytrwałość, pozwalała mi ich znosić. Kiedyś tu po prostu nie wrócę. Wyjdę tak jak zawsze, nie musząc oglądać ludzi mieszkający za tymi drzwiami. Z uśmiechem na ustach będę przemierzać i odkrywać świat, a oni będę się dusić w swoim toksycznym towarzystwie.
Ja zwiedzę kraje Orientu przechadzając się ruchliwymi targami Bangkoku, odkrywając uroki pustyń, smakować słodkich mango i kochać się w upalne noce na plaży. Wrócę do Hiszpanii, w której leży cząstka mego serce, będę podziwiać wschody i zachody słońca. Wspominać ciemne oczy Camilo. A oni..zalatani pracą będę krążyć z jednego biurowca do drugiego, czas na lunch, wieczorem jeden z kolekcji filmów dvd, może wypad za miasto. Rutyna zamykająca się w kręgu elitarnych przyjaciół.
***
Wysiadłam z autobusy patrząc na budynek szkoły. Wysoki, reprezentatywny.
Pierwsze lekcje, pierwszy prawdziwy dzień w szkole. Dzisiaj wszystko się okaże. Czułam, że ten dzień nie będzie dobry.
Pokazałam dla ochroniarza błyszczącą legitymacje i weszłam na teren placówki.
Pewnie wkroczyłam do holu omiatając wzrokiem tłum uczniów. Głośno rozmawiali, w większości przekazują sobie relacje z ich drogich wakacyjnych wycieczek, a ta mniejsza części, która tak jak ja była nowym rocznikiem stała samotnie podpierając ściany.
Wyjęłam z kieszeni luźnych wydartych dżinsów plan lekcji. Pierwsza lekcja Sala 108 godzina wychowawcza. Tak, nie ma jak integracja z rozpieszczonymi dzieciakami.
Spojrzałam na długi korytarz i marmurowe schody naprzeciwko mnie. Jak ja tu znajdę salę 108? Jednym z powodów, który uniemożliwiał mi dotarcie pod tą salę, był całkowity brak zmysłu orientacji. Potrafiłam się zgubić nawet w osiedlowym supermarkecie, nie mówiąc już o centrach handlowych...
Wzięłam duży ‘łyk’ powietrza i podeszłam do grupki chłopców, którzy wyglądali na starszych. Na pewno jakoś mi pomogą. Bez skrępowania zaczepiłam ich pytając gdzie jest sala 108.
- Schodami na pierwsze piętro i tam bez problemu znajdziesz – uśmiechnął się blondyn, któremu grzywka opadała na zgrabny, prosty nos.
- Dzięki – powiedziałam z wdzięcznością i już szybkim krokiem przemierzałam wysokie stopnie schodów, chodź oni jeszcze mieli wyraźną ochotę ze mną porozmawiać.
Momentalnie się zatrzymałam. Tam może być Tom. Zmrużyłam oczy i zbyt wiele nie myśląc odnalazłam wzrokiem klasę. Nie zauważyłam nikogo znajomego. Wolnym krokiem podeszłam pod drzwi i oparłam się bokiem o ścianę, oznajmując moją postawą, że jestem tu z przymusu, nie mam ochoty się z nikim zaprzyjaźniać i mam ich wszystkich brzydko myśląc „gdzieś”. Leniwie przeniosłam wzrok na schody. W każdej chwili mogła pojawić się ta szczupła sylwetka bujająca się na prawo i lewo, patrząca na każdego z lekkim cynizmem.
Dzwonek wyrwał mnie z zamyślenia. Nie poruszając się czekałam na przyjście nauczyciela, który zjawił się niesamowicie szybko. Widać, że nauczyciele w tej szkole nie marnują czasu.
Weszłam do klasy i machinalnie zajęłam miejsce w przedostaniej ławce. Moje sprawdzone i ulubione miejsce, nauczyciele są cięci na ostatnią ławkę, dlatego przedostatnia to genialny wybór.
Usiadłam wygodnie na krześle o ile było to możliwe. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że oni nie siadają. Stali wyprostowani przed swoimi krzesełkami ze wzrokiem utkwionym w nauczycielu, który trzymał dziennik pod pachą. Rzucił mi znaczące spojrzenie. Mam się podnieść. Leniwie dźwignęłam moje ciało, prostując się.
- Dzień Dobry klaso – powiedział chłodno spoglądając na każdego po kolei.
- Dzień Dobry panie profesorze- odpowiedzieli mu chórem.
Skrzywiłam się z niesmakiem. Poczułam się jak w klasztorze.
Osunęłam się na drewniane krzesło. Omiotłam wzrokiem klasę. W pierwszych ławkach dobrze ułożone dziewczynki z gładko zaczesanymi włosami, trochę dalej te bardziej niegrzeczne ze zbyt mocnym makijażem i w obcisłych bluzkach. Chłopacy ze znudzonymi spojrzeniami utkwionymi w gołe dolne części pleców dziewczyn. Nigdzie nie zauważyłam Toma. Już odetchnęłam z ulgą, gdy głowy wszystkich zwróciły się w stronę drzwi. Rozległo się głośne pukanie i drzwi otworzyły się z rozmachem.
Z plecakiem na ramieniu, zdyszany, z rumieńcami na opalonych policzkach , wydyszał z trudem coś w stylu „przepraszam za spóźnienie” . Wyglądał wręcz niewinnie.
Niespokojnie poruszyłam się na swoim miejscu i zaczesałam ręką włosy za ucho.
- Nazwisko – odezwał się twardo nauczyciel siadając przy biurku.
- Kaulitz – odpowiedział Tom bacznie obserwując poczynania nauczyciela, który schylił się nad dziennikiem.
-Kaulitz...Tom – pokiwał głową – No proszę, powiedz nam..coś osobie – wypalił z uśmiechem na twarzy, która zachowała jeszcze trochę znaków młodości. Kiedyś za pewna, żadna kobieta nie mogła mu się oprzeć.
- O sobie? – uniósł wysoko prawą brew. Oczy wszystkich uczniów w klasie były skierowane w jego stronę.
- Tak. Czym się interesujesz, co lubisz czego nie – ponaglił go ręką – Nie martw się to czeka wszystkich – dodał mu otuchy.
Prawie uderzyłam moim nowo nabytym guzem w ławkę? Wszystkich? I co ja im powiem? Zagryzłam boleśnie wargę.
- Jak już wiecie – chrząknął – Nazywam się Tom Kaulitz, interesuję się muzyką, sportem – z zaciekawieniem wpatrywał się w słuchające go w napięciu dziewczyny. Bujając się na krześle z sarkastyczną miną obserwowałam wszystko.
Kontynuował:
- Graffiti, gram na gitarze – urwał. Podniosłam wzrok z nad ławki, która zaciekawiła mnie bardziej, niż jego nędzne wywody. Przyglądał mi się intensywnie, wyraźnie zaskoczony. Poznał mnie? Nie miałam pojęcia. Przeniosłam na niego wzrok, starając się nie speszyć.
- Dobrze – nauczyciel pokiwał głową – Dalej – machnął po raz kolejny ręką.
- No cóż...lubię dobrą muzykę, fajne imprezy i niebanalne dziewczyny. Denerwuje mnie małostkowość, głupota brak zrozumienia i poczucia humoru – z błyskiem w oku uśmiechnął się do mnie. Nawet nie zauważyłam kiedy wszystkie głowy zwróciły się w moją stronę. Dziewczyny przeszywały mnie wzrokiem lub obojętnie mi się przyglądały, chłopcy obcinali od góry do dołu. Co to ma znaczyć?
- E? – spojrzałam na nich pytająco.
- Nazwisko – zwrócił się do mnie nauczyciel.
- Cross - powiedziałam zmieszana.
- Cross...Pauline? – potwierdziłam słowa nauczyciela kiwnięciem – Proszę na środek, a ty Tom siadaj.
Wyszłam ławki i skierowałam się w centralny punkt klasy. Pod tablicę. Brązowooki przeszedł zdecydowanie za blisko mnie.
- Też coś o sobie? – skrzywiłam się lekko.
- Prosimy – machną ręką. Wiedziałam już, że jest to jego ulubiony gest.
Zrobiłam znudzoną minę i zaczęłam mówić bawiąc się kosmykiem włosów pomiędzy palcami:
- Mam na imię Pauline. Nie znoszę przedmiotów ścisłych i białej czekolady – lekki pomruk śmiechu przebiegł po klasie. Z czego oni się cieszą? - Moje hobby to taniec, języki obce, sztuka, muzyka i sport – rzuciłam ukradkowe spojrzenie Tomowi – Cenie sobie szczerość bo sama staram się być szczera. Jestem bezpośrednia i nie lubię czczej gadaniny dlatego dzięki za uwagę.
Nie czekając na pozwolenie nauczyciela pomaszerowałam szybkim krokiem do ławki. Usiadłam czując na sobie palące spojrzenia.
- Właśnie mieliśmy przed sobą posiadaczkę ciężkiego charakteru – powiedział nauczyciel – Mam nadzieję, że się dogadamy – zmrużył oczy i schylił głowę nad dziennikiem.
Wyznaczał kolejne osoby do przedstawienia swojej osoby. Oparłam łokieć o ławkę i ze znudzeniem wpatrywałam się w krajobraz za miastem. W oddali rzadki las i błękitne niebo, wszystko oświetlone letnim słońcem. Przymknęłam oczy, zapominając o osobie, która siedzi za mną i kątem oka widzę jak z kpiącym uśmiechem mi się przygląda.
***
Dzwonek. Żwawo podniosłam się z ławki. Wreszcie koniec tej męki. Przy tym jak jedna z tych laleczek z drugiej ławki powiedziała, że lubi Tokio Hotel ułożyłam się z głową na ławce, zapominając o guzie co spowodowało przeciągły jęk. Znowu musiałam znosić te ich obleśne spojrzenia, chcące się wedrzeć w moją duszę.
Podniosłam torbę z ziemi. Szybko! Szybko do drzwi.
- Pauline! Czekaj na mnie – ustałam jak zaklęta. Ah...sam tego chciał. Odwróciłam się ze słodkim uśmiechem na ustach.
- Ah Tom jak dobrze cię widzieć – klepnęłam go w ramię. Zmrużył lekko oczy.
- Boję się ciebie – wyszliśmy z klasy.
- Powinieneś – skwitowałam z poważną miną.
- Hm..odbierać to jaka propozycję czy może ..
- Daruj sobie – przerwałam mu zostawiając go w tyle, nic nie rozumiejącego.
Wparowałam do łazienki. Przy lustrze stała Viola. Nie poznała mnie a ja z tego skorzystałam i odwróciłam się szybko w stronę drzwi, ulatniając się w takim tempie w jakim się tam znalazła. Miałam pecha. Spotykałam nieodpowiednich ludzi. Czyjaś dłoń na moim przedramieniu.
- To ty Pauline? – usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam się po woli patrząc na jego nową fryzurę.
- Bill? – wykrztusiłam.
- Co?- skrzywił się.
- To chyba ja powinnam się spytać, czy to na pewno ty. Ile za fryzjera dałeś? – rzuciłam mu rozbawione spojrzenie.
- Zbyt dużo, żeby o tym gadać w towarzystwie. Przefarbowałaś włosy – zmienił temat łapiąc kilka moich kosmyków w palce.
- Jak zawsze błyskotliwy – parsknęłam.
- A ty złośliwa i opryskliwa – szłam z nim przez korytarz w stronę sal lekcyjnych. Byliśmy w centrum zainteresowania. On był. Zazdrosne spojrzenia dziewczyn jadły mnie żywcem.
- Dobra, dobra Bill, ja wiem, że ci się podobam ale nie musisz mnie podrywać, tak na oczach wszystkich – diabelski błysk w oku, Bill nic nie rozumiejąc się zatrzymał. Dopiero po chwili wybuchnął śmiechem klepiąc mnie po plecach.
- Ta fryzura ci coś z głową zrobiła – mruknęłam – Co w ogóle w Berlinie robicie?
- A ...to długa historia. W skrócie ciągłe dojeżdżanie na sesje zdjęciowe, koncerty, próby i przyjęcia zaczęło być męczące – wypuścił głośna powietrze z płuc. Kiwnęłam potakująco, dopiero po kilkunastu sekundach rozumiejąc jego słowa.
- Jak to? – oburzyłam się – Mieszkacie tu? – jęknęłam.
- Parę kilometrów za miastem – schował ręce do kieszeni wypychając lewy policzek językiem – Ale formalnie to jeszcze Berlin.
Chrząknęłam.
- A gdzie twój brat? – spytałam obojętnie.
Nagle ktoś zasłonił mi oczy, najpierw przejeżdżając dłońmi po czole.
Czy ja krzyczę?
Chyba tak.
Wrzasnęłam niemiłosiernie na cały korytarz.
- Cholera jasna, co to za palant?! – złapałam się za pulsującego guza, który został podrażniony przez ucisk dłoni.
Odwróciłam się i napotkałam przepraszające spojrzenie największego gnojka w tej szkole.
- Kaulitz – wysyczałam – Jeszcze raz mnie dotkniejsz..jeszcze tylko raz...o pożałujesz bardziej, że trafiłeś do tej szkoły – wymierzyłam palcem w jego pierś.
- Dobra, sorry. Zadowolona? Przepraszam ja ciebie bardzo, nie wiedziałem, że masz bolącą głowę – powiedział uderzając nerwowo czubkiem buta o posadzkę.
- Nie mam bolącej głowy kretynie tylko guza – odsłoniłam grzywkę i pokazałam śliwkę na czole.
Bliźniacy spojrzeli na moje czoło. Pierwszy śmiechem wybuchnął Tom.
- I z czego się śmiejecie? – spytałam nerwowo. Poprawiałam szybko włosy, żeby nikt więcej nie zobaczył mojego nabytku.
- Kto ci go nabił? – spytał Bill ocierając kciukiem łzy.
- Mój kochany brat, dziś rano. Nie ma się z czego śmiać Tom, jak chcesz mogę ci takiego samego nabić ale gdzieś indziej – zwróciłam się do blondyna, który jęczał pod ścianą ze śmiechu – Kretyn – podsumowałam i zostawiłam ich samych.
***
- Ta w zielonej bluzie też – wskazał na brunetkę, w krótkich włosach siedzącą w trzeciej ławce. Nie krył swojego rozbawienia.
- To jest sweterek – warknęłam
- Co za różnica – wzruszył ramionami.
- Boże..ty widzisz i nie grzmisz – zwróciłam oczy do zakrytego nieba z błagalną miną – Dlaczego musze siedzieć w ławce z największym narcyzem jakiego wykarmiła ta ziemia? – szepnęłam.
- Cross nie udawaj, że na mnie nie lecisz – szturchnął mnie łokciem.
- O tak – przełknęłam głośno ślinę – Lecę na ciebie z najostrzejszą siekierą, żeby wbić ci ją w te nieczułe serce.
- Jakie nieczułe? – spytał czytając kolejny liści, który dostał.
- Jakby było chodź trochę wrażliwe to byś nie czytał tych liścików z takim rozbawieniem – wyrwałam mu karteczkę i spojrzałam na staranne pismo, zapewne pisane piórem marki Parker.
„Wiem, że jeszcze się dobrze nie znamy ale chciałam Ci powiedzieć, że jesteś nieliczną z osób w tej klasie, które są warte poznania. Serio! Nie rozumiem jak możesz siedzieć z taką żmiją ...”
Przerwałam czytanie i spojrzałam na kompana z ławki, który przyglądał mi się pobłażliwie.
- Czy ja jestem żmiją? – spytałam rwąc liścik.
- Jesteś żmiją – zapewnił mnie w tym przekonaniu – Czasami masz przebłyski normlaności..ale tylko czasami.
- Dzięki Kaulitz. Nie ma jak twoje skromne zdanie. Co za lalunia pisała liścik, który własne porwałam? – spytałam udając, że słucham wykładu nauczycielki, która wskazywała właśnie jakiś obiekt na mapie.
- Niejaka Carola Sinner – przeczytał z pokaźnej listy.
- Co to jest? – spytałam ze skwaszoną miną.
- Lista, Cross – kpił ze mnie.
- Czego? Spisujesz sobie panny, które na ciebie lecą?
- Ta – prawy kącik jego ust lekko zadrżał. Złapałam się ławki.
- Ty jesteś głupi czy tylko takiego udajesz? A zapewniałeś, że nie lubisz głupoty – powiedziałam opryskliwie.
Spojrzał na mnie z nad kartki, na której miał wypisane dziewczyny.
- Jak się do mnie ładnie uśmiechniesz to cię wpisze jako potencjalną kandydatkę na dziewczynę – uśmiechnął się ironicznie. Demonstracyjnie odwróciłam się od niego, zostawiając go sam na sam z liścikami i jego kandydatkami.
Nie raczyłam się nawet do niego odezwać przez resztę dnia, chodź podejmował próby wydobycia ze mnie jakiegokolwiek słowa. O tak, drażniło go to, że jego wygłupy przechodzą u mnie bez echa. Lekko pod denerwowany znalazł wierną publikę w Caroli i jej koleżankach.
Przyglądałam się temu z przymrużeniem oka.
Mam cały rok, żeby się na nim odegrać za to, że przestawił moje życie do góry nogami. Cały rok..z rozkoszą wyciągnęłam nogi na posadzce w szkolnej łazience.
CDN
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AnnKaren
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelskie
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 19:27 Temat postu: |
|
|
Nie udzielam się już normalnie Sol jesli chodzi o Twoje opowiadanie
Standardowe komentarze jakoś mi nie przechodzą przez gardło.
Powiem tylko, że oczekuję na ciag dalszy.
Z niecierpliwością.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Divalecorvo
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Królestwo Ciszy
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 20:18 Temat postu: |
|
|
nie mam pojecia co napisac... czytalam miliony opo z th, i bylo duzo ktore nazwyalam poprostu boskie! ale zadne praktycznie nie umywalo sie do tego... piszesz lepiej niz bosko.. fabula i styl pisania wciaga jak cholera.. mi osobiscie podobal sie starsznie poczatek do calej imprezy z th.. potem bylo tez super, oryginalnie, realnie- iwodule jak to ty potrafisz pisac;D... jednak cos sie zmienilo... w ostatnich notkach powrocila dawna Pauline z czego sie ciesze ale.. wlasnie jedno ale... co sie wydarzylo pomiedzy wakacjami a impreza z TH? nie uwierze ze ptem z nimi nie gadala a co wynika z niektorych ijej rozmyslan cos musialo sie stac... zrsezta co z Viola jak sie znia poklocila? no to tylko takie moje rozmyslania..;D
czekam na cd:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 21:06 Temat postu: |
|
|
no i znowu mnie zatkało z wrażenia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AfterAll
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Piąte iglo od przerębla
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 21:10 Temat postu: |
|
|
klawe
Czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Caroline
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Piaseczno
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 21:40 Temat postu: |
|
|
Hah. Lista kandydatek na dziewczynę nie no lolens xP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
DiabLess
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Los Diabeles
|
Wysłany: Wtorek 31-01-2006, 23:56 Temat postu: |
|
|
Sol, świetnie piszesz mamusiu...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez DiabLess dnia Czwartek 09-03-2006, 18:22, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
cropqa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z... głębi oceanu...
|
Wysłany: Środa 01-02-2006, 14:35 Temat postu: |
|
|
Ooo a to nowość
Heh ista lecących na Toma dziewczyn...ee no oryginalny pomysł..nie powiem
czekam na nastepna part!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hera
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: personal pyre oblivion
|
Wysłany: Środa 01-02-2006, 14:50 Temat postu: |
|
|
Sol kiedy nastepna czesc >; ]? Dodaj szybko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shprot_ka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Środa 01-02-2006, 15:35 Temat postu: |
|
|
Całym zespołem chyba jednak sie nie zaraże chodż od piosenki uwolnić się nie mogę...co so opowiadania......ta ostatniea leprza od tych z rozpoczęciem roku szkolnego i farbowaniem włosó ( co jest złego w czerwonych włosach?! ludzie odczepcie się i ocknijcie ) ale teraz mi się podobało i czekam na to "mszczenie" ......okarze sie czy warto....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kermit
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Muppet Show
|
Wysłany: Środa 01-02-2006, 16:47 Temat postu: |
|
|
Sol, już wiem dlaczego prosisz mnie i Shprotkę o opisy... z opisami czyta się tak jakby się szło przez las gdzie gałęzie drzew lekko muskają policzki i każą się zatrzymać. Tak jest z twoim opowiadaniem... nie przeleci się przez nie bez przystanku. Trzeba zwolnić i czerpać przyjemność z każdego zdania. Krótko mówiąc-podoba mi się.
PS
Chyba wiesz że czekam na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Środa 01-02-2006, 22:51 Temat postu: Part IX |
|
|
Napisałam nową część, jest w miarę obszerna...lecz coś mnie gryzie jak ją czytam..dlatego z uśmiechem na ustach wręcz z wiwatem przyjmę krytykę.
Ah...miłego czytania
Part XI
- Pauline! Ile razy mam ci mówić, że masz się uśmiechać?! – krzyknął trener.
Zamrugałam kilka razy powstrzymując zdenerwowanie.
- Postaram się – wycedziłam.
- Masz się uśmiechać, a nie się starać! Na dziś dość.. – wyszedł szybkim krokiem z sali. Odetchnęłam głośno.
Simon ze spuszczonym wzrokiem stał obok mnie szurając czarnym adidasem po podłodze.
Nie żegnając się z nim skierowałam się w stronę szatni.
- Pauline – zawołał mnie.
- O co chodzi? – zapytałam nie kryjąc podirytowania. Czy mogę mieć dzisiaj chwilę spokoju?
- Ładnie ci w tych czerwonych włosach – pochwalił. Zmrużyłam oczy. Ten jego oślizgły uśmiech i wazelina, którą wręcz można było dotknąć...bleh!
- Komplementy zostaw dla swojej dziewczyny - westchnęłam.
- A co do chodzenia...słyszałem, że zerwałaś przed wakacjami z Maxem – przeciągał wyraźnie ostatnie wyrazy.
- No i..? – warknęłam. Jak na dzisiejszy dzień miałam i tak stalowe nerwy. Jeżeli za chwilę ta rozmowa się nie skończy – wybuchnę niekontrolowaną złością.
- Słuchaj, może byśmy...
- Simon – przerwałam mu i spojrzałam na niego znacząco – Nie teraz, ja się śpieszę – szybko wbiegłam do szatni zostawiając go z mieszanymi uczuciami.
Przekręciłam zamek i z ulgą oparłam się o drzwi. Szybko wyskakiwałam z obcisłego stroju i nago pobiegłam pod natrysk.
Moje bose stopy odbijały się echem po całej łazience gdy wchodziłam pod zimny prysznic, który koił moją dusze i ciało, co najważniejsze postrzępione nerwy.
Nie płakałam pod prysznicem. Nie rozmyślałam. Nie robiłam nic, tylko stałam oparta o zaparowane kafelki w kolorze indygo.
Bill, Tom, co za różnica? Obaj są sławnymi gnojkami. Idealnie pasują do bananowej szkoły. A ja? Czy ja tam pasuję? Ich drogie ciuchy, gustowne perfumy, których zapachy mieszają się na korytarzach. Uśmiechy.
Uderzyłam pięścią w kafelki. Przenikliwy ból przebiegł wzdłuż moich palców.
Odechce im się tej cholernej sławy. Zagryzłam wargi i wyszłam spod prysznica, owijając się granatowym ręcznikiem.
***
Siedziałam przed TV przełączając kanały. Zatrzymałam się na Vivie, prosząc o jakiś normalny teledysk.
- Mamo przepisz mnie do innej szkoły – zawyłam gdy zobaczyłam na ekranie mojego sąsiada z ławki.
- Co jest? Nie podoba ci się szkoła polecana przez naszego ministra edukacji? – mój brat rzucił się na kanapę rozkładając nogi na stoliku. W ręku trzymał puszkę Coli.
- Nie – warknęłam dalej obrażona na jego ranne wyczyny. On wyraźnie ignorował moje zachowanie.
- O! Te laseczki lecą – kiwną głową na ekran telewizora.
- Ja siedzę z nim w ławce durniu – wysyczałam.
- No co ty? – zainteresował się.
- Tak – powiedziałam twardo.
- Moja adoptowana siostro! – wyszczerzył się pokazując rząd równych białych zębów – Zapoznaj mnie z nimi! - Może, którąś z nich wyrwę – zanosił się śmiechem. Może naprawdę byłam adoptowana..?
- Oni są nawet spoko – bąknęłam.
- Co ty chrzanisz. Oni są do bani. Rozumiesz? DO-BANI!
- Możliwe, a nawet prawdopodobne – wstałam z kanapy.
- Ten czerwony kolor chyba ci na twój wyprany mózg negatywnie wpływa – krzyknął za mną przełączając kanał.
W milczeniu wbiegłam po schodach i od razu wpadłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko. Schowałam głowę pod poduszkę i prosiłam wszystkie bóstwa jakie znałam żebym obudziła się nie znając żadnego członka Tokio Hotel. Tak byłoby najlepiej.
***
- Tom – wychowawca uczący nas również języka niemieckiego, zwrócił się do mojego sąsiada z ławki - Raczysz normalnie usiąść? – podniósł głos.
Blondyn z niesmakiem w ustach zdjął nogi z krzesła i wyprostował plecy.
- Dziękuję – zmierzył go spojrzeniem – Docierają do mnie negatywne informacje na temat, niektórych z nas – rzucił mi znaczące spojrzenie. Jęknęłam.
- To było przez przypadek – wykrztusiłam.
- Pauline czy ja wyglądam na skończonego durnia? – klasa zachichotała – Pani profesor Rasierklinge jest najstarszą nauczycielką w tej szkole, była wręcz oburzona twoim zachowaniem..
- Ale to na prawdę było przez przypadek! – przerwałam mu.
- Nie przerywaj mi – ostro podkreślił słowo „mi”. Zacisnęłam usta – Jak mogłaś oblać nauczycielkę fizyki wodą do kwiatów? – spytał zbulwersowany.
- To było przez przypadek – cicho powtórzyłam po raz kolejny zdanie, w którym zwalałam wszystko na przypadek. Powinnam obarczyć winą Toma, lecz on nie spuszczał ze mnie wzroku, bacznie mi się przyglądając. Doskonale to czułam!
- Przez przy przypadek czy nie. Masz wpisaną uwagę – skwitował siadając ciężko przy biurku.
- Uwagę? – podniosłam wzrok z nad ławki.
- Tak. Uwagę panno Cross. Nie wiem do jakiej pani wcześniej chodziła szkoły, lecz w tej takie zachowanie jest skutecznie tępione.
- Ale ja..nie chciałam jej oblać!
- Jak już to pani profesor, i jest za późno na rozstrzyganie czy chciałaś czy nie. Nie dyskutuj ze mną więcej na ten temat – zamknął dziennik.
Carola patrzyła na mnie z triumfalnym uśmieszkiem. Po plecach przebiegł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Następnie.. Andreas kiedy zaczniesz nosić książki? Czy ja musze wam powtarzać jak małym dzieciom, żebyście raczyli przynosić zeszyciki, długopisiki i książeczki? – z irytacją przyglądał się każdemu po kolei – Macie te cholerne szafki, i jeszcze nie chce się włożyć do torby książki - siedziałam już bardziej rozluźniona. Ja nosiłam książki.
Połowa osób spuściła głowy wpatrując się w paznokcie. Tom szturchnął mnie łokciem.
- Cross czy widzisz to co ja? – kiwną głową na profesora, próbującego przemówić krnąbrnej młodzieży do rozsądku – Widzisz gdzie się ciągle patrzy?
- Gdzie? – spytam nic nie rozumiejąc.
- To jeszcze raz to zrób – syknął.
- Ale co? – dalej pustka w mojej głowie.
- Przełóż tą swoją śliczną nóżkę na drugą jeszcze piękniejszą – w jego cynizmie można było już spokojnie brać kąpiel. Spojrzałam na niego za zdziwieniem a on kiwną lekko głową i przeniósł wzrok na nauczyciela.
Zrobiłam co kazał wolno przełożyłam nogę i ukradkowo spoglądałam na wychowawcę. Jego szare oczy momentalnie zwróciły się w stronę moich nóg. Zawiesiły wzrok na udach, próbując dojrzeć co kryje się pod moją zbyt krótką dżinsową czarną spódniczką. Jego lubieżne spojrzenie miało w sobie coś niestosownego. Wręcz obrzydliwego.
Szybko złączyłam nogi odwracając głowę w stronę okna. Miałam ochotę wstać i uderzyć go z całej siły w twarz, którą pokrył kilkudniowy zarost. Jak on mógł? Tak perfidnie zaglądał mi pod spódnicę. Wzburzyłam się.
- Teraz widziałaś? – szepną mi do ucha.
- Widziałam – powiedziałam poruszona.
- Ona na ciebie leci Cross – zaśmiał się cicho.
- Kaulitz, spadaj co? – spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Czy macie jakiś problem? – profesor zwrócił się w naszą stronę – To zaraz go szybko rozwiążemy.
Już miałam powiedzieć, żeby przestał mi się przyglądać, mówić do mnie, myśleć o mnie ale w porę ugryzłam się w język. Jak mu nie wstyd?!
- Żaden – powiedział Tom z posępną miną.
- Dobrze. Zatem mamy jeszcze parę minut do dzwonka, dokładnie – spojrzał na zegarek – pięć, zdążę was jeszcze poinformować, że w tym tygodniu w środę wszystkie pierwsze klasy wyjeżdżają na obóz integracyjny – pomruk radości – który jest tradycją naszej szkoły.
Moje tęczówki diametralnie się powiększyły.
- Obóz? – wykrztusiłam.
- Zajebiście... – rozmarzył się Tom.
- I co my będziemy robić na tym obozie? – odezwał się Anderas ze zdenerwowaniem.
- Będziemy się integrować – roześmiał się Tom uderzając sztywną dłonią o szyje. Klasa wybuchnęła śmiechem.
- Pan Kaulitz chyba szykuje się żeby szybko trafić na osławiony dywanik dyrektora – zaczął psor – Posiadanie alkoholu, nawet w śladowych ilościach, jest STANOWCZO ZABRONIONE – podkreślił.
- Trzeba na to jechać? – marudziła Laura.
- Trzeba. Wasi rodzicie zostaną jeszcze przeze mnie powiadomieni telefonicznie, lecz sądzę, że większość z nich wie o obozie – usiadł na brzegu biurka.
- A na ile ten obóz? – spytała Carla robiąc słodką minkę. Jedną z tych: ‘panie profesorze jaki pan jest wspaniały’.
- Trzy dni w małej miejscowości za Berlinem.
- W hotelu? – spytałam.
- Właśnie nie – uradował się mężczyzna – Bierzemy ze sobą namioty, śpiwory i tylko niezbędne rzeczy.
- Na-mio-ty? – nie tylko mi mina zrzedła. Większość dziewczyn zaczęło deklarować, że nigdzie nie jedzie.
- W sumie.... - Tom przymknął oczy – Jeszcze nigdy nie kochałem się pod namiotem. Cross chcesz być tą pierwszą? – zadrwił próbując wyłapać moje spojrzenie.
- Tak ci skopie ten twój sławny tyłek pod tym namiotem, że odechce ci się dziewczyn na kilka lat – wysyczałam szczypiąc go w ramię.
Już wyciągnął ręce żeby mi oddać w bardziej abstrakcyjny sposób gdy zadzwonił dzwonek zwiastujący koniec lekcji. Poderwałam się z krzesła jak oparzona, chwytając torbę i wybiegając ze śmiechem z klasy.
- Cross! – zawołał nauczyciel. Właśnie chowałam się przed Tomem za drzwi gdy usłyszałam ten parszywy głos belfra. Z miną skazańca zawróciłam do klasy.
- Uważaj bo stracisz dziewictwo – Tom pociągnął mnie za łokieć gdy wchodziłam do pustej klasy gdzie czekał profesor Travis. Z parszywym uśmieszkiem na ustach blondyn przeszedł niebezpiecznie blisko mnie.
- Skąd wiesz, że jestem dziewicą? – parsknęłam zatrzymując się w drzwiach.
- Bo się dotknąć nawet nie dajesz – wydymał lekko usta.
- No i..? – prychnęłam jak kotka – Nie myśl, że tylko ty umiesz zaliczać panienki – zostawiłam zdziwionego bliźniaka przed klasą.
Podeszłam do biurka ze spuszczoną głową zamykając za sobą białe drewniane drzwi.
- Pauline...Pauline – germanista powtarzał moje imię kręcąc głową – I co ja mam z Tobą zrobić?
Przygryzłam lekko wargę. Ten mężczyzna definitywnie działam mi na nerwy, gdyby Tom nie pokazał mi tych wręcz wulgarnych spojrzeń, które mi rzucał odbierałabym jego wypowiedzi normalnie. Teraz we wszystkich słowa i gestach wychowawcy wyczuwałam aluzję. Delikatny podtekst.
- Inteligentna z ciebie dziewczyna, ale twoja zachowanie.. – znowu pokręcił głową. Odniosłam wrażenie, ze ten człowiek ma skłonności do powtórzeń – Mam nadzieję, że jeszcze przed obozem ono się zmieni – uderzał palcami w blat biurka uważnie mi się przyglądając.
- Oczywiście pani profesorze – odpowiedziałam, nie rozumiejąc na co się zgadzam. Przecież, ja tylko przez przypadek oblałam nauczycielkę fizyki wodą do kwiatów, bo bliźniak miał ochotę sprawdzić czy „tancereczka” – jak mnie nazywał, ma gilgotki. Z impetem wpadłam na nauczycielkę, która w tym momencie się odwróciła. Cała zawartość konewki wylądowała na nowym bolerku wściekłej kobiety. Jeszcze zostałam złajana przez kobietę uczącą biologii, ze zmarnowałam tak cenną wodę. Naprawdę cenną...pobieraną ze studni szkolnego ogrodu. Bo taki tu istniał. Nigdy więcej nie zgodzę się na podlewanie kwiatów...
- Dobrze....dobrze liczę na poprawę twojego..zachowania – przejechał dłonią po zaroście i pozwolił mi odejść.
Szybko opuściłam klasę, która zaczęła się robić dla mnie zbyt mała. Po raz pierwszy ucieszyłam się, z widoku uczniów na korytarzu.
Miałam dość postrzegania mnie jako naiwnej tancereczki. Czas wybić facetom z głowy wizerunek Pauline Cross jako grzecznej dziewczyny. Każdy dupek, który nadużył mojego zaufania pożałuje tego. Rozkosznie zacisnęłam usta wyobrażając sobie na przemian minę Maxa i Toma. Z rękoma w tylnych kieszeniach przemierzałam szkolny korytarz, myśląc nad planem, który wprowadziłby rewolucje w moim życiu.
***
Wzięłam głęboki oddech poprawiając włosy rękoma.
- Showtime – szepnęłam wypuszczając powietrze z płuc i podchodząc do pary nastolatków.
- No i w tym samym czasie...- Tom opowiadał z podekscytowaniem Carli jedną ze swoich koncertowych przygód, a ta z wypiekami na twarzy wsłuchiwała się w jego głos, kokieteryjnie owijając włosy wokół palca.
- Kaulitz wybacz, że ci przerwę tą fascynującą historyjkę – powiedziałam z cynizmem przypatrując się zdegustowanej Carli – Ale mam do ciebie sprawę – pociągnęłam go za koszulkę na bezpieczną odległość. Czyli za dala od prawdziwej żmii.
- O co chodzi dziewico? – oparł się o metalową szafkę z kpiącym uśmieszkiem. Zignorowałam jego słowa.
- Musisz mi pomóc – powiedziałam z błyskiem w oku.
- Tobie? – wyksztusił.
- Tak, mi kretynie – wysyczałam przyciskając go do szafki.
- Za tego „kretyna” zaraz...
- Dobra...sorry – przerwałam mu znowu – Musisz mi pomóc, jak nie to zawsze mogę iść do twojego brata – patrzyłam w jego brązowe oczy, które pod wpływem jasnego światła przybrały barwę dojrzałych orzechów.
To zadziałało. Poruszył się w miejscu oblizując lekko wargi.
- Ok. w czym mam ci pomóc? – jego znudzona mina wyrażała bardzo wielkie zaangażowanie...
- Pójdziesz ze mną dzisiaj do Admirala – wypaliłam.
- Co to jest Admiral? – spytał z niesmakiem.
- Taki klub, Viola ci jeszcze nie mówiła? – powiedziałam złośliwie na wspomnienie jednej z przerw, na której moja koleżanka z zapałem opowiadała coś Tomowi wdzięcząc się przy każdym wypowiedzianym słowie.
- A dlaczego miałaby mi mówić? – obrzucił mnie obojętnym spojrzeniem.
- Nie wiem, może dlatego, że bardzo szybko zapomina o ludziach, którym powinna być wdzięczna? – szepnęłam – Zresztą nie ważne – otrząsnęłam się szybko – Dzisiaj o 19 pod Admiralem.
- Cross, zapraszasz mnie na randkę? – spytał ze śmiechem.
- Kaulitz, skarbie – ustałam na palcach zbliżając jego twarz do swojej – To będzie najgorsza randka w twoim szesnastoletnim życiu – szepnęłam patrząc w jego ciepłe oczy.
- To brzmi jak groźba – lekko się uśmiechnął – Tylko... tancereczko, jak nie wiem gdzie jest ten parszywy klub – odepchnął mnie delikatnie od siebie. Znowu ustałam twardo na ziemi.
- Nie myśl sobie, że po ciebie przyjadę – parsknęłam – W takim razie bądź o 18,45 pod centrum handlowym Extravagant. Wiesz, które to? Te takie oszklone z duuuuużymi oknami – rozłożyłam ręce obrazując mu „duże okna” – Gdzie można kupić ciuchu – zakpiłam, zdziwiona własnym zachowaniem.
- Tak wiem gdzie to – przewrócił oczami – Co z tego będę miał?
- Z czego?
- Z tego że z Tobą pójdę.
- No tak...- chrząknęłam – ... bo wiesz tam w środku będziesz mi – kaszlnęłam- musiał pomóc...ale wiesz to później ustalimy – szybko zmieniłam temat uśmiechając się słodko. Spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Czyli niby mam to robić z dobrego serce? – skrzywił się – W takim razie nie zgadzam się. Przewróciłam ze zdenerwowaniem oczami.
- Ok. dobra. Niech ci będzie! Co chcesz w zamian? – spytałam ze złością. To mogło popsuć moje plany!
- Ładny uśmiech, albo całusa...nie, nie...dziel ze mną namiot na obozie – z każdą upływającą sekundą byłam co raz bardziej wściekła. On ze mnie kpił.
- Nie mam ochoty na żarty Kaulitz – już miałam odejść gdy on momentalnie spoważniał.
Zatrzymałam na nim wzrok. Przez chwilę milczał po czym się odezwał:
- Wystarczy, że będziesz miła Cross – spojrzał mi w oczy. Stał z rękoma w kieszeni opierając plecy o szafkę,
nie miał szczególnego wyrazu twarzy. Po prostu na mnie patrzył. To nie było żadne z jego ironicznych spojrzeń, ani tych uwodzicielskich czy też szelmowskich. Był teraz zwykłym chłopakiem stojącym przed zwykłą dziewczyną.
A ja? Ta zwykła dziewczyna speszona spuściła wzrok. Przecież była tylko normalną nastolatką...
- Jasne – odpowiedziałam zmieszana, na przemian patrząc na niego i granatową farbę pokrywającą szafki.
- To do zobaczenia – rzucił idąc w stronę marmurowych schodów.
Stałam dalej zaskoczona. Uderzyłam plecami w te same szafki, które przed chwilą znosiły ciężar Tom i osunęłam się na ziemię.
Czy to możliwe, żeby ten gnojek miał przebłyski normalnego facet?
Czy to możliwe, że mógłby na mnie wtedy...tak działać?
Nie możliwe.
***
Muzyka lecąca z czarnej wieży, która już zbyt wiele przeżyła. Była cała w podpisach, ludzi którzy kiedyś tak wiele dla mnie znaczyli. Białe ślady markera przyciągały wzrok wyraźnie odznaczając się od czarnej błyszczącej powierzchni. Jak dziś pamiętałam śmiech Maxa gdy próbował podpisać się na odtwarzaczu, a ja na przekór jemu ciągle naciskałam zielony przycisk „open”.
Potrząsnęłam głową wymazując z pamięci te wspomnienie.
Stałam przed dużym lustrem na krótkich metalowych nóżkach w samej bieliźnie przyglądając się swojemu ciału. Włosy opadały mi na ramiona pośpiesznie związane w kucyk.
Ze skupieniem wsłuchiwałam się w muzykę lecącą z głośników „Paramore –Brighter”*
„- So this is how it goes
Well I.. I would have never known
And if it ends today
I'll still say that you shine brighter than anyone” – nuciłam razem z wokalistką kołysząc się lekko.
Przejechałam dłonią po wąskiej tali zatrzymując ją na biodrze. Było zgrabne. Zaokrąglone.
- "Don't you know that it's not this hard?"– szepnęłam przyglądając się lekko odstającemu brzuchowi i zarysowanymi kośćmi miednicy. Objęłam dłońmi piersi. Są zbyt duże. Cienki materiał biustonosza mocno je opinał. Nie lubiłam ich, jeżeli jeszcze mi urosną będę musiała wymienić wszystkie staniki. Westchnęłam zagryzając lekko dolną wargę.
Odwróciłam się bokiem do lustra. Proste plecy i ściągnięte łopatki. Lata nauki tańca wyrobiły mi ładną postawę, zmysłową sylwetkę.
Zmarszczyłam czoło obracając się i nie odrywając wzroku od lustra. Na przemian stając na palcach to znowu na całych stopach.
- Boże – szepnęłam. Schyliłam się wypinając pośladki – Muszę chyba...biegać zacząć – stwierdziłam z podirytowaniem. Moja pupa wydała mi się zdecydowanie za duża. Przytyłam? W Hiszpanii byłam idealna. Tu jestem zakompleksioną nastolatką nie umiejącą określić czego chce.
Nieśmiało spojrzałam w odbicie swojej twarzy. Mocno zarysowane usta, zadarty nos. Oczy. Jedyne co lubiła w swojej buzi, fiołkowe oczy. Moje duże z ciekawością spoglądające na świat, fiołkowe oczy. Zmieniające barwę na ciemniejszą w przypływie złości. W przypływie zauroczenia. Zacisnęłam powieki i z furią uderzyłam w lustro, które przesunęło się na swoich zdobionych nóżkach pod parkiecie.
Była godzina siedemnasta.
CDN
* Jeżeli, ktoś jest zainteresowany piosenką zapraszam na oficjalną stronę zepołu.. [link widoczny dla zalogowanych] lub jeżeli chce od razu posłuchać tej refleksyjnej piosenki: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Czwartek 02-02-2006, 12:59, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Środa 01-02-2006, 22:56 Temat postu: |
|
|
Kurczę... jaka ja niedobra jestem... Ty tak wytrwale mnie wspierasz, a mnie u Ciebie nie było tak dawno... Ale ja obiecuje, że jutro nadrobię... Przeczytałabym i dziś... Ale widzę już te ogromne, fioletowe dołki pod oczami kiedy się jutro obudzę...
I obiecuję że napisze długi, solidny komentarz...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cherry
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dna szafy.
|
Wysłany: Środa 01-02-2006, 23:00 Temat postu: |
|
|
Ups.. To, to wyżej to ja... Nie wiem czemu ale mnie nagle wylogowało...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|