|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Reckless
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 28-04-2006, 8:01 Temat postu: |
|
|
ehh.. sporo literówek i pourywane koncówki rzuciły mi sie w oczy.. ale to taki mały detalik... z tą Violą to jeszcze beda problemy, tak czuję... na pomost i do wody z nią ! a Kaulitzów niech żywcem komary zeżrą !
ehh.... pozdrawiam i boskiej weny życzę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
herbatka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Sosnowiec
|
Wysłany: Piątek 28-04-2006, 8:18 Temat postu: |
|
|
"Bill nie bądź frajer, z Gustavem ostatnio jarałeś a ze mną nie chcesz?"
z Gustavem to jarałes xD nie wiem czemu ciągle mi sie przypomina i mi sie ze smiechu robią swieczki w oczach.
fajna cześć, chodz nadal czekam na jakies 'duże akcje'.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
ashleyka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ...
|
Wysłany: Piątek 28-04-2006, 11:50 Temat postu: |
|
|
Jak zawsze świetnie Sol- tak trzymać
Co do tej Kiry to czytając poprzednią cześć wydawało mi się ,ze jest ona inteligentną dziewczyną nie wierzącą w jakieś pltki wyssane z palca ,a codopiero jakiejś Violi więc liczę ,że nie odwroci się od Pauline ,bo wyszła by wtedy na taką samą 'sukę' jak właśnie Viola. Czekam zniecierpilwiona na kolejną część.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
evelcia1
Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Piątek 28-04-2006, 12:19 Temat postu: |
|
|
Oczywiście przeczytałam, oczywiście z zaciekawieniem, ale myślałam że więcej będzie się działo.
Czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Opal
Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 29-04-2006, 13:17 Temat postu: |
|
|
Masz nową czytelniczkę Rozpływałam się czytając twoje opowiadanie od wczoraj wieczorem do dziś było warto... czekam co się dalej wydarzy. Te literówki są zabójcze ale liczy się treść
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alara
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć?
|
Wysłany: Sobota 29-04-2006, 16:37 Temat postu: |
|
|
Świetne opowiadanie. Podobnie jak Opal muszę stwierdzić, że zyskałaś nową czytelniczkę. Przeczytałam dziś je całe, trochę czasu mi to zajęło, ale nie żałuję, że to zrobiłam. Co do ostatniej części to podobała mi się, ale czułam niedosyt jakiejś takiej większej akcji. Mam nadzieję, że w następnej będzie jej więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
djbabcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Sobota 29-04-2006, 20:19 Temat postu: |
|
|
Sol, wielka Sol wróciła... czy na zawsze? Nie wiadomo... Może, może nie... czas pokaże...
I co ja mam ci napisać? Wszystko prócz literówek było wspaniałe. Nic tu nie było sztuczne, wszystko jak w życiu. I wierzę w to, że chciałaś to właśnie osiągnąć, rzeczywiste spojrzenie na świat, nie przekoloryzowane, pełne goryczy. I to lubię... życie... grr...
Czy mam jakieś zastrzeżenia? Nie... Nie dlatego, że ich nie widzę, ale dlatego, że ty i tak puścisz je dalej, nie zagoszczą w twojej głowie...
Ten kawałek jak Tom jara, podobał mi się, chyba najbardziej... może dlatego, że ja miałam podobne zbliżenia z tym syfem...
I jeszcze coś ode mnie... nie wierz we wszystko co tutaj napisali... większość z nich kłamie... a wiesz dlaczego? Bo nie chcą wielkiego powrotu Sol odczuć bezpośrednio na sobie... taka jest prawda... pozdrowienia, od kogo? Od djbabci i jej chorego świata, świata złudzeń i marzeń... tych mało istotnych jak ona sama, i jeszcze od jej kredek... one z nie wielu mi pomagają... czekam... na co? Na nową część i na starą Sol... tą która będzie grzmieć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sanndra
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 13:57 Temat postu: |
|
|
Opo zaje**** , no to zyskałaś kolejną nową czytelniczkę Skąd Wy bierzecie pomysły i wene to ja pojęcia zielonego nie mam, ale życzę jescze wieluu takk cuddnych pomysłow, no i oczywiście shcematycznie już WEnY pzdr xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NATALCIA
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Metropolian of America
|
Wysłany: Niedziela 30-04-2006, 23:16 Temat postu: |
|
|
Mam dwa ulubione opowiadania... twoje jest trzecim. Już kiedyś pisałam komentarz, ale się nie moge opanować aby nie napisać że twoje opo jest wspaniałe !!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sanndra
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 10:26 Temat postu: |
|
|
NATALCIA:
".......Dzisiaj kolorowo jest jedynie w telewizji, śmieszą nas jedynie "kolorowe" teledyski.........." ^
||
"malowane"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sanndra
Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 10:28 Temat postu: |
|
|
sorry , cosik nie wyszło, zamist "kolorowe" to "malowane"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
M!lu$!@
Dołączył: 15 Kwi 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: $łodka tajemnicaaaa
|
Wysłany: Poniedziałek 01-05-2006, 20:32 Temat postu: |
|
|
Ja komentuje chociaz jeszcze nei przeczytałam. Zechciałam rpzeczytać dopiero po przeczytaniu komnetów Sol. Dobra..ja się wypowiempo przeczytaniu..
DZIĘKUJE
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aluha
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Deutschland
|
Wysłany: Wtorek 02-05-2006, 14:48 Temat postu: |
|
|
Bedzie coś w najbliższym czasie?
Chyba nie dasz nam znowu tyle czekać?:>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NATALCIA
Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Metropolian of America
|
Wysłany: Środa 03-05-2006, 17:42 Temat postu: |
|
|
Szkoda, że nie ma nowej części. I dzięki za pokazanie mojego błędu sanndra dlatego zmieniłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shprot_ka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Środa 03-05-2006, 17:53 Temat postu: |
|
|
hmm...tydzień- długi, bezsensowny tydzień...a ty?!..... nawet się nie odezwałaś....
nie wiesz, że niebezpiecznie jest zaniedbywać interesantów :twist:
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Środa 03-05-2006, 18:53 Temat postu: |
|
|
Myhy.
Piszę nową część, ale nie mam zbytnio czasu żeby się zebrać i ją skończyć. Tydzień mam zawalony nauką i zajenciami dodatkowymi...a chyba mogę też odpocząć wychodząc na basen czy pobawić się gdzieś na miasto...mogę? Pewnie, że nie mogę ale i tak wychodzę
Ok. Teraz tak na serio.
Może skończe ją dzisiaj pisać i jutro się pojawi. Jak będę miała dużo natchnienia to się pojawi jak nie to...to co?
Co się odwlecze to nie ucieknie, dlatego niebawem będzie kolejny part.
Pozdrawiam ze słonecznej Italii na Warmii i Mazurach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sol
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tam Diabeł młode chowa.
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:00 Temat postu: Part XVII |
|
|
Zapraszma do kolejnej części, która o dziwo mi się podoba. Chyba nawet wiem dlaczego...no ale nie będę o tym tu pisać.
Mam nadzieję, że wszyscy zrozumią ukryty sens, który starałm się podkreślać jak tylko mogłam.
Do czytania....w sam raz, szczególnie na koniec:
Paramore - Hallelujah
http://www.youtube.com/watch?v=mJmkaVF-hSY&search=paramore
Part XVII
Przymknęłam oczy. Wdech, wydech. Jeszcze raz: wdech i wydech. Otorzyłam ponownie powieki i świat wydał mi się piękniejszy. Nie, to przesada. Świat wydał mi się wyraźniejszy. Tak o te słowo mi chodziło.
Oparłam ręce o drewnianą ławkę i starałam się nie słuchać tych wszystkich śmiechów i podekscytowanych rozmów. Byłam tu już i tak zbyt długo. Dochodziła 22 i słońce zaszło dobrą godzine temu. Całe obozowisko spowiły niezidentyfikowane cienie(Cienie w duszy, cienie na około Ciebie. Co to będzie? Co to będzie?!), które sprawiały że niechętnie spoglądałam w stronę ciemnego lasu, który kusił...Potrząsnęłam energicznie głową starając się wyrzucić tą myśl z mojego umysłu. Ponownie borykałam się z tymi przytłaczającymi stwierdzeniami grasującymi w podświadomości. A doskonale pamiętam, że podświadomość to świnia... (PODŚWIADOMOŚĆ!)
- Pauline - ktoś pociągnął mnie za ramie - Idziesz z nami?
- Co? - spytałam odwracając się w stronę rozmówcy. Kira z lekkim uśmieszkiem na ustach stała nade mną.
- No idziesz czy nie? Już pewnie na nas czekają. - uśmiechnęła się wymowanie i skierowała wzrok w stronę ośrodka. Popatrzyłam na zgraną młodzież bawiącą się w około ogniska. Anderas pochłaniał zwęglone kiełbaski zachwalając swoje umiejętności kucharskie i zarazem starając się poderwać dziewczyny z innych klas. Sally i Nancy oblewały ketchupem zdezorientowanego Damisa, który chował się za grupką piłkarzy, a Lucy przyglądała się temu z uśmiechem na ustach. Carla wraz z Liną plotkowały o czymś zawzięcie grzejąc dłonie przy złocistych płomieniach ogniska. Nigdzie nie mogłam dostrzec dwóch reprezentantów Tokio Hotel. Zresztą kogo to obchodzi gdzie oni są. Każdy zajmował się teraz sobą i nikomu do dobrej zabawy oni nie byli potrzebni. Przynajmiej mi. Zwłasza mi. To chyba oczywiste. Dlatego mogę się stąd wyrwać i wreszcie rozerwać.
- Ok - zgłodziłam się wiedząc co mnie czeka. A co mnie czekało? Zacisnęłam ręce na rękawach bluzy gdy przed oczami zamiast leśnej ścieżki zobaczyłam kufle pełne piwa i poczułam drażniący nozdrza zapach chmielu. Wszystkie imprezy przeleciały mi przez głowe z prędkością światła a momenty, które szczególnie zapamiętały dręczyły umysł. Uporczywa pamięć nie dawała spokoju. Już wiem jak się czuł Salvador Dali malując swoje "Miękkie zegary". On nie tylko miał dobrą pamięć.
- Pauline, tędy - Kira pociągnęła mnie za rękę, kierując się w stronę oświetlonego budynku, gdzie mieściła się stołówka, mały sklepik i niezbędne sanitaria.- Słuchaj...- zaczęła.
Przyśpieszyłam kroku zaciekawiona tym co chce mi powiedzieć.
- Bo jak ja... - mówiła niepewnym tonem.
- Co jak ty? - spytałam z lekkim rozbawieniem.
- Nie umiem ci tego powiedzieć - spojrzała na mnie z grymasem na bladej twarzy, który mogłam już dostrzec. Zbliżałyśmy się do ośrodka.
Raptowanie spoważniałam i pojęłam, że to nie jest dobry moment na żarty.
- Co się stało? - spytałam zatrzymując się kilka metrów przed celem, do którego zmierzałyśmy.
- Pamiętasz jak....
- No Kira jesteście w końcu! - usłyszałam roześmiany głos należący do dziewczyny, która była już wyraźnie 'pod wpływem'. A czego, to ona pewnie sama nie wiedziała co sprawiało, że ma taki dobry humor..
- Marlene - brunetka zacisnęła szczękę i spojrzała na mnie z rezygnacją - Chwila... my już idziemy - starała się ratować sytuacje. Rzuciłam okiem na Kire, która wzruszyła ramionami i na gromadke dziewczyn wołających nas wszelkimi sposobami.
- Dobra chodźmy bo się kroi przypał - spojrzałam w stronę budynk, w którym prawdopodobnie był mój wychowawca. Wstydziłam się przyznać przed samą sobą lecz bałam się reakcji nauczyciela. Może wybuchłby złością, znienawidził mnie, uderzył..nie, nie. Moje przemyślanie idą za daleko. Nie mógłby mi nic zrobić, lecz fantazjowanie o nim sprawiało mi przyjemność. Mogłabym wmawiać sobie, że nie chcę słuchać kolejnego kazania na tematy wychowawcze lecz ten mężczyzna wzbudzał we mnie jakiś respekt, a nawet szacunek. Potrafił słuchać? Może.
Ruszyłyśmy w stronę głośnych pisków i śmiechów oglądając się za siebie.
- Lepiej żeby nikt za nami nie szedł. - szepnęła Kira spoglądając na Marlene, która była o krok od nas. Sądzę, że każdy bez trudu mógł nas odnaleźć...
Długonoga dziewczyna o krótkich mysich włosach bez skrępowania uwiesiła się na Kirze, opowiadając jej jakiego kopa dostała kilka minut temu. Obrzuciłam ją krytycznym spojrzeniem i zmarszczyłam brwi gdy doszłyśmy do gęstrzej parti drzew, gdzie dziewczyny oblegały skraj lasu.
- Kira! - pisnęła jedna z nich i ucałowała ją w policzek nie zwracając uwagi na Marlene, która gładziła moją nowo upieczoną koleżankę po policzku. To wszystko było takie bezpośrednie, że powstrzymywałam się żeby nie odwrócić głowy. Ja? Powstrzymywałam się? Tak. Powstrzymywałam się.
Brunetka próbowała się uwolnić od pijanej dziewczyny, która wyraźnie jej ciążyła. Uśmiechnęła się nerwowo i zdjęła jej ręce ze swoich barków.
- Kto to jest? - usłyszałam ostry głos i poczułam na sobie palące spojrzenia. Wszystkie zwróciły głowy w moją stronę.
- To jest Pauline - tłumaczyła Kira.
- Ta od Kaulitzów? - spytała ta sama osoba. Wyczułam w jej głosie obrzydzenie. Widocznie ci osławieni bliźniacy nie byli lubiani w tym gronie.
- Jedyne co mnie może łączyć z Kaulitzami to chęć pokoju na świecie - zrobiłam krok w przód starając się przyjrzeć osobie, która ośmieliła się tak o mnie mówić - Ale sądzę, że oni bardziej nadają się na wybieg i lepiej by im wychodziły te niedorzeczne gadki - zmurużyłam groźnie oczy mając na myśli wybory Miss USA.
Całe towarzystwo zamilkło przyglądając mi się z niekrytym zaskoczeniem. Oh...te zażenowanie na ich twarzach działało na mnie jak narkotyczny uśmiech. Jak byłsk w oku! Jak przelornw spojrzenie, które obcinało każdy cal mojego ciała. Brednie!
- Pyskata jesteś, ale ciekawe czy zdajesz sobie sprawe z tego co mówisz... - moja rozmówczyni zrobiła krok w przód i zobaczyłam kontury jej twarzy. Poczułam nieprzyjemny dreszcz mknący wzdłuż kręgosłupa i zmrużyłam jeszcze bardziej oczy. Starałam się zamrugać lecz jej wzrok był jak hipnotyzujący, nie umiałam się oderwać.
- Dobra dziewczyny, dajcie spokój - Kira odciągnęła mnie lekko do tyłu - Przyszłyśmy tu pić, a nie się kłócić - podała mi dwie butelki; jedną szklaną drugą plastikową - Pij - rzuciła. Nie zdąrzyłam spytać co to jest gdy poczułam jak o moje zęby uderza szkło. Piłam duszkiem nie mając nawet możliwości skrzywienia się, bo silna dłoni trzymała mi przechyloną butelke przy ustach. Czysty spirytus sączył się przez moją jame ustną.
Uścisk raptownie zelżał a moje wargi były już wolne. Wstrząsnęłam się z obrzydzeniem i bez większego zastanowienia zaczełam opróżniać zawartość tej drugiej, plastikowej butelki. Teraz już było bez różnicy co się może tam znajdować...bo co gorszego mogło tam być?
Wypłukiwałam usta w soku pomarańczowym plując na wszystkie strony. Ciagle czułam ten wstrętny posmak na języku i 'ogień' wypalający mi gardło.
- Czyś ty oszalała? - wypaliłam z wyrzutem w stronę Kiry.
- Jakbym ci powiedziała co tam jest, to w życiu byś się tego nie napiła - wytłumaczyła patrząc na mnie bez jakiejkolwiek skruchy.
- Żebyś wiedziała! - wyprostowałam się i poczułam jak po moim ciele rozchodzi się nieprzyjemna fala gorąca.
- Teraz ja - brunetka zaczęsała włosy za uszy i wzięła butelke ze spirytusem. Obserowałam jak łyka bezbarwną substancja, a następnie zapija.
- Wy powariowalyście. - popatrzyłam na każdą z osobna i zatrzymałam się na niewyraźnie zarysowanej sylwetce. Kilka minut temu mogłam podziwiać jej twarz, a teraz ponownie ukrywała się w cieniu wyskich drzew. Przywołałam w pomięci jej rysy i zdałam sobie sprawe z tego, że nie powinnam była tu przychodzić. Blizna...ta dziewczyna miała blizne przechodzącą przez cały prawy policzek. I ten wyraz oczu...jakby znała wszystkie sekrety, poczynając na naszych a kończąc na tym dlaczego żyjemy, dlaczego tu jesteśmy. Fascynowała a zarazem paraliżowała strachem. Ciemna chustka, która opinała jej głowe sprawiała, że wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo...wręcz mistycznie. Piękna twarz oszpecona taką blizną. Piękna kobieta zamieniona w brzydką dziewuchę. To było groteskowe!
Zamknęłam oczy by ponownie je otworzyć.
- Ja chyba nie czuje się dobrze - szepnęłam w stronę mojej koleżanki.
- To sie napij jeszcze - podała mi butelke a ja mimowolnie odsunęłam się w drugą stronę.
- Może chcesz piwa? - spytała osoba stojąca w cieniu sosen. Zadrżałam.
Wypuściłam powietrze z płuc i odpowiedziałam:
- Będę o wiele bardziej wdzięczna niż za ten spirytus - ponownie starałam się dostrzec tą okropną blizne.
Po chwili w dłoni trzymałam otwarte piwo i bez skutku dopatrywałam się jakichkolwiek znaków, które udowodniłyby mi, że tam na prawdę ktoś stoi i mój umysł jest w pełni sprawny.
- Wznieśmy toast - odezwała się Kira unosząc swój trunek.
- Za co? - dopytywała się roześmiana grupka nastolatek.
- Za kariere - doczekałam się potwierdzenia moich sprawności umysłowych. Ona istniała. Jej głos był ostry ale przyjemny, pewny siebie ale z nutką niepewności. Nie mogłam już wytrzymać tego napięcia, które z każdą chwilą rosło. Muszę się stąd wydostać. Tak jak osoba cierpiąca na klaustrofobie, tak ja potrzebowałam uwolnić się od tego miejsca i tej osoby.
- Za kariere - dziewczyny powtórzyły uciekając spojrzeniami po rozgwieżdżonym niebie. Nie wiedziałam co spowodowała tą nagłą cisze, lecz uszanowałam to i przypieczętowałam toast porządnym pociągnięciem z butelki.
Zamoczyłam usta jeszcze kilka razy w zimnym piwie i przysłuchiwałam się rozmową, których zupełnie nie rozumiałam. One miały własne sprawy. Wyrzuciłam za siebie butelkę chowając ręce do tylnych kieszeni spodni.
- Ja..ja idę siku - wypaliłam gdy poczułam, że wypity alkohol daje o sobie znać nie tylko buszując w głowie.
- Gdzie? - spytała Kira badawczo mi się przyglądając.
- No do łazienki - odparłam najzwyklej w świeci.
- Żeby cię jakiś belfer zaczaił? O nie, nie - pokręciła głową - Idź do lasu - poleciła zagryzając wargi.
- Zwariowałaś? Tam jest ciemno - spojrzałam na nią jak na wariatke.
- Wszędzie jest ciemno - odparła Kira, próbując mi przemówić do rozumu. Czego można od niej wymagać, ona wypiła więcej. Więcej? Nie wiem. Nie patrzyłam.
- A jak się zgubie?
- Nie zgubisz się - odezwała się dziewczyna z blizną - Ten las nie jest taki straszny na jaki wygląda...nie zgubisz się, ręcze za to. - dodała pewnie.
Poczułam jak świat przede mną zawirował i niepewnym krokiem odeszłam od stronę obozwiska.
- Hej! Gdzie ty idziesz? - zawołała za mną koleżanka.
- Niech idzie...- usłyszałam ostry głos i nie oglądając się za siebie szłam w strone namiotu. Czułam się jak wyczerpana sprinterka. Nie mogłam się utrzymać na nogach ale szłam. Nie mogłam złapach trzu lecz oddychałam. Ustałam gdy zobaczyłam polane pełną namiotów.
Co ja tu robię?
Potrząsnęłam energicznie głową i odwróciłam się twarzą do lasu. One mają racje, nie mogę iść do ośrodka.
Przełknęłam śline i ruszyłam przed siebie. Starałam się kierować tak, żebym mogła słyszeć odgłosy dobiejające od strony ogniska. Zawsze to jakieś pocieszenie... Przemierzałam las i próbowałam tłumić strach, który mógł spowodować, że mogłabym zacząć panikować. Nie byłam z tych co lubią piesze wycieczki nocą...po lesie. Odwróciłam się za siebie sprawdzając czy nikt za mną nie idzie. A może mi się tylko zdawało?
Co się może kryć za tym drzewem? To jest czyjaś ręka czy tylko spruchniała gałązka? Z napięciem na twarzy obserowałam wszystko do okoła. Nie było za cicho, ani też za głośno. Panował spokoj. Harmonia, którą udało mi się odczuć. Odetchnęłam i bardziej rozluźniona odpiełam sprzączkę paska. Nie ma się czego bać. To tylko las...
Odpuściłam spodnie i kucnęłam za potrzebą.
Z ulgą stwierdziłam, że nie napadł mnie nikt w chwili mojej nieuwagi gdy byłam zajęta opróżnianiem pęcherza. Wstałam i uważnie obserowałam każde drzewo i najmniejsze rośliny, które mogłam dostrzec. Musiałam być pewan, że nic się nie rusza i harmonia dalej trwa...nieprzerwanie.
Nic.
Nikogo nie ma.
Już bardzie pewnie skierowałam się do opuszczenia tego terenu obrośniętego niezidentyfikowanymi krzewami i drzewami. Szłam łamiąc gałązki leżące na ziemi i depcząc po suchych liściach. Przyśpieszyłam tempa. Przyśpieszyłam czy usłyszałam drugą pare stóp? Zagryzłam wargi i zaczęłam szybciej przebierać nogami. To tylko podświadomość...Tak, tak.
Czy ja biegne? Nie ja nie biegne. Zamknęłam oczy i nie zważając na nic rozpoczełam beznadziejny bieg na oślep przez ciemny, głuchy las. Jęknęłam z rozpaczy gdy zdałam sobie sprawe, że nie tylko moje kroki słychać. Był tu ktoś jeszcze.
Zderzyłam się. Upadłam jak zdzielona obuchem na ziemie.
Złapał mnie! Dorwał mnie!
Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Próbowałam dłonią dotknąć tej osoby, zobaczyć kim jest ale poczułam tylko zimną kore drzewa.
Czyżbym wpadła na drzewo?
- Co do choler...? - usłyszałam nad sobą stłumiony głos. Był tak samo zdezorientowany jak ja. Leżałam dalej na gołej ziemi nie mając siły się podnieść po tak silnym upadku - Żyjesz? - mój oprawca pyta się czy żyje i nie jest drzewem. Z moich ust wydobył się jęk bezsilności i beznadziejności. Czy ja zbzikowałam? - Ja cię chyba skądś znam mała - powiedział delikatnie podnosząc moją głowe i odgarniając włosy z policzków - Cross czy ci całkiem na głowe padło?!
- Skąd wiesz jak się nazywam? - wyjęczałam ciągle bojąc się otworzyć oczy.
- Weź się nie wygłupiaj i wstawaj - gdzie się podziała jego czułośc w głosie? Jaka czułość! On chce mnie zabić! - No wstawaj! - potrząsnął mną a ja nadal leżałam jak kłoda - To nie jest śmieszne. Powiedz czy ci coś jest albo wstań - powiedział siląc się na spokojny ton.
- Nie chcesz mnie zabić? - spytałam.
- Nawet jakbym chciał to nie da rady - powiedział uszczypliwie a ja poznałam ten ton. Eureka!
- Kaulitz? - otworzyłam gwałtownie oczy.
- Nie. Kur*a Brad Pitt - wstał a moja głowa spadła na suche liście - Nie wygłupiaj się już.
- O Boże - złapałam się za głowe i próbowałam zrobic coś z oddechem, nad którym nie miałam kontroli - Na śmierć mnie wystraszyłeś. Myślałam, że mnie ktoś goni.
- Z przeciwnej strony? - spytał pomagając mi wstać.
- Z przeciwnej? - zastanowiłam się nad tym co powiedział.
- No ja wchodziłem do tego parszywego lasu - przyglądał mi się od góry do dołu - Ale ci to chyba różnicy nie robiło, żeby biec jak wariatka - parsknął śmiechem.
- Ale myślałam... - przeniosłam wzrok na wysokie pnie drzewi i całą mroczną scenerie. Przypomniałam sobie ten strach, który rozsadzał moje ciało i zamrugałam szybko oczami. A jeżeli jest tu jeszcze ktoś? Złapałam za bluze Toma żeby nie runąc spowrotem na ziemie - Zabierz mnie stąd - szepnęłam - Zabierz mnie z tego pojebanego lasu - mówiłam tak samo cicho ale co raz bardziej histerycznie.
- Spokojnie - spojrzał na mnie ze zdziwieniem - Przestań tak wariować - odsunął się ode mnie i próbował spojrzeć mi w oczy - Możesz wracać sama, stąd prawie widać ognisko.
- Nie ruszam się nigdzie bez ciebie - ucięłam ze ściągniętymi ustami.
- No co ty nie powiesz - zakpił strzepująć moją dłoń z bluzy.
- Kaulitz nie zostawiaj mnie tu! - krzyknęłam gdy on zaczął iść w głąb lasu.
- No co ci się może stać? To tylko las! - ciekawe...
Nie myślac dłużej wyrwałam się za nim. Nie mogłam zostać tu sama. Nie zniosłabym jeszcze raz tego samego.
Złapałam go stanowczo za rękaw i odwróciłam w swoją stronę.
- Jak mnie zostawisz to będziesz mnie miał na sumieniu. Ja tu zwariuje, nie rozumiesz. - przerwałam na chwile by dostrzec jego wyraz twarzy. - Tom, ja cię cholernie proszę odprowadź mnie do obozowiska - wyksztusiłam z wielkim trudem. Z tak samo wielkim jaki sprawiało mi mówienie po całym arsenale alkoholu.
- Ja się idę odlać dziewczyno - powiedział jakby to wszytsko wyjaśniało - Nie będę się teraz nigdzie cofać, jak chcesz to idź ze mną - uśmiechnął się kpiąco i rozczochrał mi grzywke. Zawahałam się przez moment a on widząc to z niekrytą satysfakcją ruszył dalej.
- No czekaj! Idę z tobą! - wrzasnęłam i uczepiłam się jego lewej ręki. Zero skrępowanie, zero uprzedeń. Zbawienne działanie alkoholu?
- Dobra tylko przestań zachowywać się jakby zaraz coś miało wyskoczyć zza drzewa i nie ściskaj tak mojej ręki - warknął zerkając na mnie.
- Zachowujesz się jak baba - mój uścisk zelżał, a ja powoli odzyskiwałam świadomość. To Kaulitz, to Kaulitz!
- Że co? - wykrztusił - To ty zachowujesz się jak baba bojąca się najmniejszego cienia i do tego jesteś pijana - ciągnął mnie za sobą a ja starałam się nadążyć za jego krokami.
- No i co z tego! - wyrwałam swoją rękę i zatrzymałam się.
Znowu to samo? Jest tu ktoś jeszcze...? Cichy szmer...
- Tom?
- Co? - spytał z irytyacją czekając aż do niego dołącze.
- Słyszysz to?
- Nic nie słysze oprócz tego twojego lękliwego głosu. No rusz się bo zaraz się przez ciebie zleje - ponaglił a ja powolnym krokiem doszłam do niego. Znów ten szmer zalegający po między nami. Nie wiedziałam skąd dobiega ale słyszałam go. Wyraźnie. Zerknęłam na blondyna, on też to usłyszał. Spojrzeliśmy po sobie a on z niepewną miną powiedział:
- Poczekaj ja się odleje - odwrócił się do mnie plecami.
- No ale...- jęnęłam - Nawet nie będziesz wiedział czy tu jestem..ja się boje tu tak stać Kaulitz - wysyczałam oglądając się na wszystkie strony.
- Ja pierdziele, Cross...to się oprzyj o moje plecy i coś mów - powiedział beznamiętnym tonem.
Nie zważając na nic oparłam się o jego plecy swoimi i wytężyłam wzrok. Wszędzie było tak ciemno, że ledwo dostrzegałam szerokie pnie drzew.
- No mów coś - słyszałam jak odpina pasek. Cóż za niezwykła sytuacja. Przez cały czas bałam się z nim zostawać sama a teraz szukam u niego pomocy. Oparcia. Chcę czuć jego bliskość i nie boję się niczego z jego strony. Boję się o swoją rekacje.
- Co mam mówić? - spytałam czując jego ekstrawaganckie perfum. Delikatnie odurzający zapach białej i czerwonej herbaty, soczysta nutka cytrusowa...akord drzewa śliwki i piżmowo-ambrowy koktajl. Zagryzłam dolną warge i wdychałam całą piersią ten szalony zapach, który pobudzał wszystkie moje zmysły. Pohamowałam się żeby nie wtulić się w jego bluze, która była przesączona tymi perfumami.
- No nie wiem..ulubiony kolor? - rozpiął rozporek.
- Nie mam - odpowiedziałam skupiając się ze wszystkich sił na rozmowie.
- Ulubiony zespół?
- Nie mam - odparłam dobitnie.
- No to..co lubisz robić? - spytał chaotycznie.
- Lubię tańczyć.
- No to do cholery opowiedz o tym chyba, że chcesz słuchać jak sikam - powiedział a ja wyczułam, że jest skrępowany całym tym zajściem.
- Mogę posłuchać - parsknęłam śmiechem.
- Wariatka... - mruknął.
Usłyszałam pohukiwanie sowy, i gwałtowny trzepot skrzydeł. Przełknęłam ślinę i zwilżyłąm jęzkiem suche usta. Pojęłam dlaczego powinnam mówić.
- Wiesz dlaczego tańcze? - spytałam starając się zapomnieć o wszystkich wizjach, które męczyły mój umysł. To tylko wyobraźnia tak na mnie działa. Jestem tu z parszywym Kaulitzem, nik mi nic nie zrobi...a może powinien ktoś coś mi zrobić.
- Nie wiem - odparł opróżniając pęcherz.
- Bo lubię jak ludzie na mnie patrzą. Lubię być w pewien sposób podziwiana...ale nie uwilebiana. W centrum wydarzeń patrzeć jak każdy zazdrości mi płynnych ruchów i niezłej sylwetki. Wiesz co jeszcze lubię? - nie czekałam na odpowiedź i mówiłam dalej - Siebie..wtedy gdy tańcze. Tylko wtedy. Może taniec to nie jest to co powinnam w życiu robić...nie czuje się spełniona, ani szczęśliwa ale co innego mi zostaje? - spytałam a odpowiedziała mi głucha cisza. Nie czułam już jego pleców na swoich, pozostał tylko zapach perfum. Mój miarowy oddech stał się raptowanie płytki i prawie zaczęłam krzyczeć gdy jego ręce opadły na moje ramiona.
Znowu ten szelest i stłumione odgłosy.
To moje serce. Niekochane, ranione serce płacze roniąc krew na pożółkłe liście. Szuka pocieszenia w bezlitosnym lesie, w kornonach drzew. Woła Boga o pomoc a on głuchy tak jak ten las - nie odpowiada. Jedno serce szuka drugiego by połączyć się na wieku. Jedno chce, drugie zarozumiałością targane nie odpowiada na wołanie, a na płacz patrzy z pogardą. Goni za młością, goni... A drugie jedynie dłoń podać może, bo siebie nie odda. Nie może...
Jak tragiczne bywają losy ludzi, a co serce powie? Ono ma czuć..ono wybiera. Dlaczego teraz wybrać nie może?
Jak tragiczne bywają losy ludzi... serce sterowane przez człowieka nigdy dobrze nie wybierze.
Jak tragiczne bywają losy ludzi...
- Przestraszyłeś mnie - szepnęłam odzyskując miarowy oddech.
- Mam przeprosić? - nie widziałam jego twarzy, ale wiedziałam, że jego kąciki ust zadrżały pod wpływem uśmiechu.
- Wystarczy, że...- urwałam i gwałtownie odwróciłam się w jego strone.
- Że? - uniósł jedną brew. Dopiero teraz zauważyłam, że nie miał czapki, tylko jasną chustkę.
- Że nic, chodźmy już bo czuje się tu nieswojo - zmieszałam się.
- Jak dokończysz, a sama chyba nie chcesz wracać - szelmowski uśmiech.
- Podaj mi dłoń - poleciłam wystawiając swoją. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem ale zrobił co kazałam. Zamknęłam swoją prawą dłoń w jego ciepłej ręce i nie spuszczając z tego zjawiska oczu mówiłam dalej - Jak się teraz czujesz? - spytałam nie mogąc się pozbyć wrażenia, że moje podbrzusze wariuje. O tak ono wariowało pod wpływem uścisku ręki. Męskiego uścisku ręki. Jego uścisku.
O matko to jest nie do zniesienia.
- Normalnie, a jak mam się czuć?
- Bo ja się czuje bezpieczniej - powiedziałam nie dokońca całą prawdę, bo czułam też zalewającą mnie tęsknote, za tym żeby ponownie mieć mężczyznę. Czy to możliwe, żeby było mi to obojętne jakiego? Czy to możliwe, że chciałam jego? Czy to możliwe, że ja go wręcz pragnęłam?
Jego. Jego Jego.
Niech to pozostanie naszą tajmenicą... (tajemnica...? Do czasu złotko...do czasu...on cię nie chce. Nic nie chce...)
- Dziwnie się zachowujesz - zmarszczył brwi i pokręcił głową z niedowierzaniem. Nawet on to widzi?
Szliśmy.
Szliśmy w stronę obozowiska a on nie cofną ręki tylko co jakiś czas zerkał w moją strone.
Jego dłoń i moja dłoń.
Serce się nie złączy, ronić krwawe łzy bedzie dalej. Jedynie życie się zmieni. A szum drzew opowie Bogu historie rozdartego serce. Niech wie co zrobił ludzkości. Niech wie, że szczera miłość odeszła wraz z Jego synem.
Jego dłoń i moja dłoń, przez kilkanaście sekund. Razem.
CDN
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sol dnia Piątek 05-05-2006, 20:37, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Little Gee
Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: skądś.
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:12 Temat postu: |
|
|
Pierwsza. Już czytam.
No cóż....
Podobało mi się jak zwykle. Pięknie opisałaś tą sytuację w lesie. Życzę weny i pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Little Gee dnia Piątek 05-05-2006, 15:08, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
ashleyka
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ...
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:19 Temat postu: |
|
|
Sol to było świetne!!
Sama nie wiem co ja mam ci napisać
Poprostu pieknie piszesz i tyle.
Mam nadzieje ,że nie będziesz miała mi za złe że tylko napisałam ,ale ja na serio jestem pod wielkim wrażeniem i nie umiem zdobyć się na nic więcej.
Pozdrawiam i czekam na kolejnego parta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aluha
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Deutschland
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:22 Temat postu: |
|
|
Druga?
Czytam.
Trzecia.Trudno.
Trochę zajęło mi czytanie ale skończyłam.
Świetna czesc chociaż troche błędów jest.
Ale i tak mi sie podoba.Warto było czekać XD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aluha dnia Piątek 05-05-2006, 13:48, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
***DieStar***
Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chrzanów OC!
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:23 Temat postu: |
|
|
Ajajaj... swietnie! cudownie! ale ty to już przecież wiesz... najbardziej mi się podobało jak opisałaś tę dziewczynę z blizną na policzku... czułam to całą sobą, moje oczy wyrysowały na moich powiekach jej twarz... część świetna, czekam na więcej... pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nomed
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:27 Temat postu: |
|
|
Sol, Sol, Sol...
To było... wspaniałe.
W czasie czytania zauważyłam kilka błędów, miałam Ci je nawet wytknąć...
Ale ta końcówka - świetna.
Już żadne błędy się dla mnie nie liczę, żadne literówki, żadne powtórzenia.
Jest tylko treść.
Wspaniałe.
Kiedy miałaś zepsuty komputer, przypadkowo zobaczyłam Twoje opowiadanie.
Postanowiłam przeczytać.
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mi go brakowało, kiedy nie dodawałaś niczego nowego...
Kiedy wciąż musiałam tylko czekać...i czekać...
Ah, uwielbiam Twoje opowiadanie.
Uwielbiam Ciebie.
A teraz zacznę czytać od początku.
I będę tylko ja i Twoje opowiadanie.
Razem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Alara
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: mam wiedzieć?
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 13:53 Temat postu: |
|
|
Piękna część. Czytając ją czułam się jakbym to ja była w tym lesie, drżała ze strachu i trzymała się kurczowo ręki Kaulitza. Wspaniale opisałaś emocje targane główną bohaterką. Ostatni part nie powalił mnie na kolana, ten zdecydowanie tak. Naprawdę było świetnie. Czekam na more. Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AfterAll
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 596
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Piąte iglo od przerębla
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 14:10 Temat postu: |
|
|
Sol kochana
Kolejna fajna część... nie.. ona nie jest fajna. Jest wspaniala.
Cross przerażona.
I mimo wszystko pomocny Tom.
A właśnie, Tom. Czy on naprawdę jest taki zimny i podły jak mi się zdaje? Czy może to tylko maska ;>
Uchyl choć rąbka tajemnicy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
LnD
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: LbN
|
Wysłany: Piątek 05-05-2006, 14:32 Temat postu: |
|
|
Ehhhhhh...ale sie rozmarzylam...tak strasznie mi sie podobalo...wrecz nie moglam sie oderwac...a mama zjakies 15 razy wolala mnie na obiad,a ja nic...bylam jak zahipnotyzowana ...
Kocham twoje opo i ciebie :]
Booooozi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|