Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trafiony - Zatopiony! Rozdział XXX
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 37, 38, 39  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NATALCIA




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Metropolian of America

PostWysłany: Środa 13-09-2006, 16:03    Temat postu:

Szybciej bym napisała komentarz, ale miałam popsuty komputer. Najlepsze to było z tymi kartami. Jak ja lubie gdy oni się nawzajem wyzywają. To poprostu wspaniale. Przeczytałam to chyba w minute było super(jedna malusienka literówka się zaplątała ale o niej zapomniałam). No co mam więcej napisać podobało mi się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Środa 13-09-2006, 16:10    Temat postu:

Hm.
Z racji, że mam dzisiaj urodziny, postanowiłam się w końcu odezwać na forum... bo wypadałoby ; )
Dziękują za te pozytywne komentarze i opinie nowych czytelników, to budujące, że potrafie jeszcze przyciągnąć do siebie nowe osobowści.
Nową część napiszę w weekend.

Pozdrawiam i serdeczne dzięki za życzenia od Gość 93 i Cherry.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FAILUREKID




Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Starożytna Belgia. Średniowieczny Tarnów. Nowoczesny Londyn.

PostWysłany: Środa 13-09-2006, 16:16    Temat postu:

Happy Bday Solange! (tak myśle xD) Czekam na następny odcinek. Twoje opowiadanie jest Super!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sanndra




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Środa 13-09-2006, 16:37    Temat postu:

No to wszytskiego najj najjj xD
Spełnienia marzeń no i wszystkiego co najlepsze Wink

Sto lat Sto lat..
Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondyneeeczka




Dołączył: 18 Kwi 2006
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Środa 13-09-2006, 16:42    Temat postu:

Wszystkiego naj najjj lepszego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magda190th




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska:p

PostWysłany: Środa 13-09-2006, 16:54    Temat postu:

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! dużo zdrowia, szczęścia, weny:) no i tego co sobie życzysz. buźka i czekam na new parta:*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
fillette




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czwartek 14-09-2006, 21:01    Temat postu:

Wszystkiego najlepszego Sol ; *.
spóźnione życzenia,ale są.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LnD




Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LbN

PostWysłany: Sobota 16-09-2006, 19:28    Temat postu:

No to moje tez spoznione ale...Wszystkiego NAJ kochana Sol

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nevermind




Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 16-09-2006, 20:01    Temat postu:

To może ja też?

Powtórze się.

Spóźnione ale szczere.

Wszystkiego najlepszego Sol


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blood




Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 291
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z Piekła

PostWysłany: Sobota 16-09-2006, 20:39    Temat postu:

Sol będę bardzo ordżinalna...

Heppi Birsdej Szol! Cool

ale za to spóźnione, jak zawsze...
no to tyle i mam nadzieje, że zaszczycisz nas w końcu tą częścią!

pozdrawiam!
Blót! xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 16-09-2006, 22:39    Temat postu:

Oj...
Nie wchodziłam, to mam.
Z bardzo dużym opóźnieniem staram się przekazać, że cieszę się z twojego święta.
Ze sładaniem życzeń jest u mnie kiepsko, więc wystarczy, jeśli będziesz wiedziała że sie starałam .
Postaram się kiedyś zapobiec takiej sytuacji xD
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Free




Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 916
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: pomiędzy rzeczywistością, a wyobraźnią.

PostWysłany: Niedziela 17-09-2006, 11:17    Temat postu:

och no..
uh.
ja nieszzcęsna.. to już 4 dni spóźnienia..
dopsz, więc składam ci zyczenia (spóźnione, ale ja punktualna nie jestem, a skąd)

dużo radości, miłość, szczęścia i takich tam Grey_Light_Colorz_PDT_07
o! i żebyś dotrwała do końca opowiadania xD
i żebyś... zdała maturę, poszła na wymarzone studia i żyła w dostatku.
zum gebustag viel gluck! (cokolwiek to znaczy)

a teraz, od dziś
czekam na następną cześć.
mam nadzieję, że się trochę pospieszyz xD
chyba, że masz nauki dużo, to juz co innego.
no
w każdym bądź razie
pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nemesis




Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wtorek 19-09-2006, 16:53    Temat postu:

Wybaczysz za sześciodniowe spóźnienie? xDDD
Wszystkiego najlepszego Sol Mr. Green

Czekam na kolejny odcinek jak na zbawienie.
Mam nadzieję, że już tam wszystko rozpracowujesz xP
pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NATALCIA




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 186
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Metropolian of America

PostWysłany: Wtorek 19-09-2006, 18:08    Temat postu:

No u mnie z punktualnoscią nie za dobrze. STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM. ŻYCZE DUŻO SZCZĘŚCIA, ZDROWIA, KASY, WENY NO WSZYSTKIEGO SmileSmileSmileSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domikika




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytom

PostWysłany: Wtorek 19-09-2006, 20:32    Temat postu:

Sol!! właśnie skonczyłam czytać ostatniego parta!!!! jestem w szoku!! (poytywnie:P) skąd Ty bierzesz takie pomysły!! to opowiadanie jest świetne, cudowne i w ogóle RazzRazz nie no.. już wtorek, a tu dalej czesci ni ma SadSad ale co tam.. ja poczekam, bo jest na co Very HappyVery Happy

PS. Wszystkiego naj, naj, naj (podpisuje sie pod zyczonkami mojej poprzedniczki:P). Spóźnione, ale jaknajbardziej szczere Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reckless




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 870
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Piątek 22-09-2006, 20:03    Temat postu:

Sol co tam się z Tobą dzieje kochana ? można wiedzieć kiedy przypuszczalnie pojawi się nowa część ? ;>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sue




Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 23-09-2006, 8:00    Temat postu:

Sol napisał:

Nową część napiszę w weekend.

Nie, że niby ja jestem niegrzeczna, ale przydałoby się upomnieć o nową część. Ten cytat pochodzi z 13 września a dzisiaj jest 23. Trochę minęło, ale ja nie zmuszam, skoro nie chce ci się/nie masz weny.
Ja cierpliwie zaczekam.
Chociaż podobno cierpliwość to obce mi uczucie. Przekonamy się...?

harm,.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sanndra




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 10:50    Temat postu:

Solll!!!
Błagam zlituj się i dodaj nową część!!!
Jesteśmy na głodzie!!!
Very HappyVery Happy
no plose takk takk ladnie plose <prosi>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly Blue




Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 11:11    Temat postu:

Sol...
Bo się zdenerwuję i zacznę wykorzystywać fakt, że mam zapisany twój numer gadu-gadu.
Oj... no proszę.
Stęskniłam sie za sarkazmem i jadem Toma. Za nieszczęściem Pauline.
Proszę....
Okej. Odczekam swoje.
Pozdrawiam,
Holly Blue.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
domikika




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bytom

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 14:32    Temat postu:

Sol.. kiedy nowa noteczka ?? wiesz jak twoje opowiadanie wciąga!! pewnie sobie nawet nie wyobrazasz jak my wszyscy chcielibysmy widzec tu nowa czesc !! moc ja przeczytac i w ogole skomciowac!! mam nadzieje, ze nowa noteczka pojawi sie szybko!!

pozdrawam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sol




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam Diabeł młode chowa.

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 16:55    Temat postu: Part XXVI

Racja. powiedziałam, że napiszę w weekend, ale nic o dodawaniu nie wspominałam, dlatego gładko się wywiłam ze wszytskich zbowiązań, bo tkaowych nie było

Nowy rozdział napisałam i jestem z niego dumna.

Do czytania, szczególnie pod koniec, obowiązkowo SexyBack - Justin Timberlake. http://www.youtube.com/watch?v=AJ-Ps6aC4TY

Pozdrawiam.

Part XXVI

- Jutro w Euforii kameralny koncert. Około pięćdziesiąt osób. Żadnych szaleństw ze strony fanów, bo większość z nich to uprzywilejowane laleczki z dobrych domów. Dacie dobre show, na after party powiecie jak ciężko pracujecie i jak to przyjemność ciągle koncertować. Następnie posłuchacie przechwałek tych nadętych bananów, a później grzecznie do hotelu – wymieniał przystojny mężczyzna siedzący w czarnym, skórzanym fotelu – Jakieś pytania?
- Tylko my dajemy koncert? – spytał Gustav.
- Tak tylko wy, czyli nikt wam publiki rozgrzewać nie będzie, oprócz szampana, martini i szkockiej, którą sączyć będą dupki, którzy mają was tak na prawdę gdzieś, ale będą tam bo jesteście modni, a oni tez chcą być modni – wyjaśnił dosadnie.
- Aha...czyli nie zdejmować koszulki? – upewnił się Georg.
- Nie załamuj – mruknął szatyn, przewracając oczami.
- O której zaczyna się koncert? – spytał Tom, zerkając na Davida.
- Punkt dwudziesta zaczynamy i nie chcę żebyście się spóźnili – przeszył mnie wzrokiem, a ja ocknęłam się z zamyślenia.
- A co to ja też jadę? – wypaliłam bez zastanowienia.
- Co za baba – szepnął Gustav, a ja zmroziłam go wzrokiem.
- Oczywiście, że idziesz. Nie zostawię cię samej w hotelu – odparł menadżer. – Tylko, ubierz się przyzwoicie – zmarszczył brwi, lustrując mnie od góry do dołu. – Bo bez stroju wizytowego nie wpuszczą do lokalu.
- Że co? – wybuchnął Tom.
- Że pstro matole. To was nie dotyczy – przewrócił oczami. – Idziecie tam tylko grać, nie zapominaj o tym – posłał Tomowi ostrzegawcze spojrzenie.
- Jasne stary – blondyn wydął usta i utkwił wzrok w granatowej barwie nieba, które widniało za szklaną powierzchnią, zastępującą ścianę, w typowym, eleganckim gabinecie.
Spojrzałam na niego przelotnie, bojąc się, że zauważy moje zainteresowanie jego osobą. Stłumiłam westchnienie, gdy z zamyśleniem przypatrywał się niebu, które przeistaczało się w swoją piękną wieczorową suknie, zachwycającą nawet zagorzałego realistę.
- Gdzie jest Bill? – David z irytacją zerkał na zegarek – Miał być dziesięć minut temu – zmarszczył czoło, które następnie przetarł dłonią.
- Z budynku nie wyszedł na pewno – uspokoił Georg.
- Cholera jasna, akurat wtedy gdy nie mam całego wieczoru, muszę na niego czekać – wypuścił ze świstem powietrze z płuc – Muszę z nim omówić parę punktów jutrzejszego wieczoru – wziął do ręki czarną Motorole i wybrał, zapewne numer Billa. Odczekał kilkanaście sekund i z grymasem na twarzy, rozłączył się – Tom skocz po niego – polecił, wstając z fotel, chodząc nerwowo w tą i z powrotem.
- Ja? – spytał, wyrwany z zamyślenia blondyn.
- Tylko się nie kłóć, nie krzycz, nie wyzywaj i uspokój się – wymieniał menadżer – Po prostu zawołaj go i przypomnij, że nie szykuje się na oskarową gale, tylko na pieprzone spotkanie swojego bandu.
- Jasne – odparł beznamiętnie i posłusznie wstał z fotela, wychodząc z gabinetu.
- Co mu jest? – spytał mężczyzna, podejrzliwie.
- Okres odpada – parsknął śmiechem Georg.
- Może rzuciła go dziewczyna, której nie ma? – rzucił Gustav.
- A może on rzucił fajki – rozmyślał basista – Sądzę, że to jednak..
- Dobra skończcie – uciszył ich David. – Maleńka leć za nim, bo jeszcze go widna przytnie, jak taki zawieszony będzie chodzić..
- Ja? – otworzyłam szerzej oczy.
- A niby kto? – przewrócił oczami – Do Georga „maleńk”, bym raczej nie powiedział. Co z wy dzisiaj kurna odwalacie? – przyglądał się każdemu z osobna. – Ćpaliście coś?
- Ale to chyba nie jest dobry pomysł, żeby ona szła za Tomem, bo oni się... – wtrącił Gustav.
- To dziewczyna i myślę, że on akurat tego potrzebuje – przerwał mu, wypychając mnie za drzwi.
- No ale! – krzyknęłam w ramach protestu, lecz nikt tego nie usłyszał, bo zatrzaśnięto mi drzwi przed nosem. – Niech ja tylko dorwę tego dupka! – syknęłam sama do siebie, idąc przez korytarz, którego przydymione światełka umieszczone w suficie, powodowały intymny klimat – Skopie mu tyłek, a przynajmniej zmieszam z błotem – mówiłam ze złością.
Szybko przeszłam po miękkim dywanie i nacisnęłam biały przycisk. Metalowe drzwi otworzyły się machinalnie i weszłam do dokładnie opakowanego pudełka, które miało mnie wciągnąć na ósme piętro.
Założyłam ręce i czekałam w skupieniu, aż winda dojedzie na wskazane piętro, obiecując sobie, że wygarnę bliźniakom wszystko, bo do czego to doszło, żebym musiała ich pilnować, a raczej tego przebrzydłego gitarzystę, który swoją osobowość wypełniał całe wnętrze hotelu. Każdy zakamarek, każdy pokój i nawet teraz gdy jechałam windą czułam jego obecność. Rozejrzałam się dyskretnie po windzie, szukając jego wzroku, który bacznie mnie śledzi, lecz napotkałam tylko swoje niepewne spojrzenie odbijające się w lustrze. Przełknęłam ślinę i odgarnęłam czerwoną grzywkę z czoła.
Srebrne wrota otworzyły się i stanowczym krokiem wkroczyłam do znajomego korytarza, gdzie jasne poświaty powodowały, że wszędzie dostrzegałam cienie, które wtapiają się w ściany. Zmrużyłam oczy, starając się opanować folgująca wyobraźnię, gdy dostrzegłam jak za drzwiami do jednego z pokoi znika znajoma mi postać. Potrząsnęłam głową, wracając szybko do rzeczywistości i próbując zaufać intuicji, że to na pewno jeden z bliźniaków.
Zatrzymałam się przed drzwiami, za którymi zniknął chłopak i nie mogłam się powstrzymać, przed naciśnięciem klamki. Wiem, że powinnam zapukać, ale...
Odrzuciłam zasady dobrego wychowania i popchnięta przez ciekawość, weszłam cicho do pokoju, który był spowity w całkowitej ciemności i tylko uliczne światła wlewały się przez szybę, rzucając jasne pasma w głąb pokoju.
Stał tyłem do drzwi i tak jak kilka minut temu, wpatrywał się w ciemne niebo, które było już usiane milionem gwiazd.
Zawahałam się. Wejść czy szybko uciec i udawać, że mnie tu nie było?
- Włazisz czy będziesz tak stać w tych drzwiach? – usłyszałam paraliżujący głos i momentalnie opuściły mnie wszystkie siły, jak przyłapana na gorącym uczynku oblałam się rumieńcem, który piekł mnie od środka.
Zamknęłam cicho drzwi i ukrywając zdenerwowanie, zrobiłam dwa kroki w jego stronę, bojąc się podejść bliżej.
- David cię wysłał, czy z dobrego serca ze mną polazłaś? – spytał bezbarwnym głosem.
- A jak myślisz? – wydusiłam z trudem te trzy słowa.
- To wszystko wyjaśnia – powiedział z nutą kpiny. – Widziałem się z Billem. Możesz już wracać na dół, albo do swojego pokoju. – powiedział ze spokojem, a ja dalej stałam na środku pomieszczenia spowita w ciemność, patrząc na jego czerwoną koszulę, luźno wiszącą na jego szerokich ramionach. Czułam jak powietrze pulsuje, a może to było tylko moje szybko bijące serce? Marzyłam teraz tylko o tym żeby mnie przytulił i pozwolił zapomnieć o tym wszystkim co nas poróżniło i co nas nadal poróżnia. – Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? – odezwał się, nadal stojąc do mnie tyłem.
- Dlaczego my się ciągle kłócimy – szepnęłam.
- Bo jesteśmy jak dwa te same bieguny, odpychamy się – rzekł bez większych uczuć – Widocznie tego nie rozumiesz, bo nadal tu stoisz – stanął bokiem zerkając na mnie przez ramię, dopiero teraz dostrzegłam, że trzyma coś w ręku.
- Mogę wyjść – zagryzłam wargę.
- Jak zwykle wybierasz sobie najodpowiedniejszy moment – powiedział z przekąsem – Zanim wyjdziesz, coś ci pokaże. Już dawno miałaś to zobaczyć, ale jak zwykle musieliśmy się pokłócić, mam nadzieję, że teraz dasz na wstrzymanie.
- Damy na wstrzymanie – poprawiłam go, podchodząc do niego. Dostrzegłam na jego ustach grymas gdy wymówiłam końcówkę „my”, ale udałam, że tego nie widzę.
- Byłaś kiedyś zakochana? Tak na zabój. Nie możesz się skupić, jeść, spać nawet się bawić? – spytał zupełnie ignorując to, że przecież bardzo dobrze zna moje wnętrze i zdaje sobie sprawę z tego jakim uczuciem go darzę.
- Tak – szepnęłam.
- Czyli wiesz jak się wtedy czuje człowiek. Szalejesz gdy widzisz tą osobę, wariujesz gdy jej nie widzisz. Walczysz ze samym sobą. – mówił.
- Do czego zmierzasz – zmarszczyłam brwi.
- Do tego, że... – zamilkł chowając pośpiesznie kartki, które trzymał w dłoni i spojrzał na mnie mętnym wzrokiem – Że, to nieistotne. Zupełnie nie istotne...
- Nie rozumiem – zacisnęłam szczękę.
- To dobrze – uśmiechnął się lekko, dotykając opuszkami palców moich włosów. – To dobrze – powtórzył przypatrując mi się, lecz jego wzrok był gdzieś indziej, daleko stąd.
- Tom? – upewniłam się, że to na pewno ten sam impertynent, z którym mam do czynienia na co dzień.
- Idź już – pogłaskał mnie po włosach i schował rękę do kieszeni – Dobranoc.
Odwrócił się ponownie do okna, zostawiając mnie samą sobie.
Zupełnie nie rozumiejąc jego postępowania wyszłam z pokoju, próbując uspokoić burzę, którą rozpętał w mojej głowie.
Kaulitz mówiący o miłości? Do tego mi mówiący o miłości? Uśmiechnęłam się na samą myśl.
Czyli jednak istnieje coś takiego jak samoistnie spełniając się przepowiednia?
Kocha.

***

- Bo życie jest piękne – uśmiechnęłam się zalotnie do Gustava.
- No ja rozumiem, że życie jest piękne – odparł zupełnie zbity z tropu – Ale czy to powód do tego, żeby zakładać dwudziesto metrowe szpilki, czerwoną sukienkę rodem z Residen Evil i malować usta na jakiś tam burakowy kolor – zmarszczył czoło.
- Bo tak – odparłam.
- Zwariowałaś – pisnął – Przez noc – tym razem burknął.
- Pesymista – westchnęłam, nakładając nową warstwę błyszczyka w odcieniu soczystej czerwieni.
- Weź się przebierz – powiedział z niesmakiem.
- Nie – uśmiechnęłam się słodko.
- Ja cię proszę! Wyglądasz jak straszydło – ocenił.
- Dzięki – mrugnęłam do niego.
- Pauline! Będziesz tylko negatywnie zwracać na siebie uwagę – próbował mnie przekonać do zmiany stroju. – To chyba jest zbędne, prawda?
- Przestań marudzić - obejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam się do swojego odbicia, które o dziwo bardzo mi się podobało.
Gustav już otwierał usta, by po raz kolejny wyrazić swoje nie zadowolenie z mojego ubioru, gdy rozległo się pukanie.
- Proszę – za świergotałam.
W drzwiach ustał Bill Kaulitz we własnej, skromnej osobie i kapeluszu, wyrwanym od Franka Sinatry, na głowie.
- Bill? – uradowałam się. – Wyglądasz...ekstra.
- A ty wyglądasz jak... – zaczął.
- Ostatnie nieszczęście, tak Bill, podzielam twoje zdanie – zaczął wścibsko Gustav.
- ... diabeł w swojej najseksowniejszej postaci. Bądź moją muzą na tej wieczór – złapał mnie za rękę.
- Dobrali się, dwójka pogrzanych wariatów, jeszcze wam dać Georg z tymi jego spekulacjami na temat zachwiań emocjonalnych Toma i wysłać prosto do jakiegoś zamkniętego zakładu – podsumował Gustav, chowając ręce do tylnych kieszeni dżinsów.
- Gustav ale ona wygląda ślicznie w tej sukience – dotknął mojej tali, przejeżdżając po gładkim materiale – To jedwab? – spytał.
- Satyna – parsknęłam. – Na jedwab mnie nie stać.
- Jeszcze tylko... brakuje ci czerwonej róży i będziesz jak kuszący kieliszek czerwonego wina – Bill uśmiechnął się pod nosem i rozpiął czarną marynarkę, w białe prążki.
- Obejdzie się bez tej róży – powiedziałam beznamiętnie i skierowałam się do wyjścia. – Idziemy?
- Jeszcze czekamy na Toma, bo Georg poszedł już z Davidem i Peterem – poinformował czarnowłosy. Westchnęłam spoglądając na swoje nogi i mając nadzieję, że nadal są idealnie proste, a mój makijaż perfekcyjny.
- To chodźmy już – Gustav wstał z mojego łóżka – Tom najwyżej dojdzie.
- Wyluzuj – Bill zerknął na niego – Za chwilę przyjdzie.
Tak jak powiedział Bill, nie minęła minuta i próg mojego pokoju przekroczył najprzystojniejszy facet na globie, według Pauline Cross.
Spojrzał mi w oczy, a następnie obciął każdy milimetr mojego ciała, co działało na mnie jak afrodyzjak. Mogłabym się teraz na niego rzucić, gdyby nie dwóch świadków, zalegających w mojej sypialni.
- Ślicznie wyglądasz – uprzejmie stwierdził, widocznie olśniony moim widokiem.
- Następny ... i pewnie nie ostatni – mruknął Gustav z przekąsem.
- Co? – zwrócił się do niego Tom.
- Nic, nic – powiedział pośpiesznie basista.
- Ruszcie się, bo mamy chyba mały poślizg!
- Bill, powinieneś się już przyzwyczaić – podsumowałam, starając się utrzymać równowagę na tych niebotycznych szpilkach, trzymając pod pachą małą, czerwoną torebeczkę, do której schowałam kartę do pokoju.

***

Siedziałam przy eleganckim białym stoliku, sącząc jakiegoś cholernie drogiego drinka, którego wcisnął mi Peter, po czym kazał grzecznie siedzieć i w miarę możliwości nie zwracać na siebie uwagi, po tym jak zrobiłam wejście smoka i rzuciłam na kolana część męskiej widowni, która za to była gotowa rzucić swoje partnerki. Przeze mnie, dla większości widowni chłopcy byli tylko tłem w obrazie Mona Lisy. Bo Moną byłam ja.
Tak jak nakazał Peter, nie zwracałam uwagi na dwuznaczne spojrzenia i starałam się skupić na występie chłopców.
Uśmiechałam się pod nosem gdy Bill kołysał się na scenie w swoich opadających portkach, marynarce w prążki i gustownym kapeluszu na głowie, przykuwając uwagę damskiej widowni, pożerającej go w całości.
Założyłam nogę na nogę i wlepiłam wzrok w Toma, który ze skupieniem obserwował swoje palce wędrujące wzdłuż strun, wygrywając ostatnie dźwięki piosenki Schwarz.
Bill odwiesił mikrofon i cofnął się w głąb sceny, a reszta zespołu zaczęła wstęp do ich tytułowego kawałka – Schrei.
Lekkie poruszenie na sali, wszyscy raptownie zwrócili oczy ku Billowi, który zawodowo wlewał swoje emocje w widownie.
Ktoś obok mnie cicho nucił piosenkę razem z wokalistą, a kilka zniesmaczonych osób opuścili lokal.
Wypiłam swoje drinka i rozejrzałam się po sali, w której tak jak mówił David znajdowali się sami bananowcy, a każdy z ich myślał, że jest pękiem świata. Typowe, prawda?
Najśmieszniejsze było to, że oni myśleli iż ja jestem jedną z nich. Dobrze usytuowana, mającą świat u stóp. Ah, jakie to zabawne grać kogoś kim się nie jest, szczególnie gdy na razie bardzo dobrze mi szło. Traktowałam wszystkich z dystansem i wręcz wrodzoną wyższością. Wyśmienicie Pauline, pokaż im kto tu rządzi.
Zanim się obejrzałam Bill dziękował za oklaski, który uradowały nie tylko jego, ale także Davida, który z uśmiechem przyjmował gratulacje, po czym z zawadiacką miną ulotnił się z klubu.
Chłopcy zeszli ze sceny, od razu do przygotowanego boksu, w którym mieli wypić coś orzeźwiającego i odpocząć po krótkim koncercie.
Zastanawiałam się, czy mogę z nimi usiąść. Teraz gdy wszyscy rozmawiali o nich.
Wstrzymałam się i zaczęłam nerwowo bić paznokciami w blat stolika, przy którym bądź co bądź siedziałam sama.
Odliczyłam do dziesięciu z zamiarem wstania, gdy zauważyłam spory cień podający na mój stolik. Uniosłam głowę i dostrzegłam wysokiego bruneta, w czarnej nieznacznie rozpiętej koszuli, która odsłaniała górną część umięśnionego torsu.
- Czy to możliwe, że taka kobieta siedzi sama? – spytał unosząc brew.
- Jak widać możliwe – odparłam obojętnie.
- Pozwoli pani, że się przysiądę? Bo rozumiem, że przyszła pani sama – mówił miłym tonem, choć nie znoszącym sprzeciwu.
- Skąd takie wnioski, proszę pana – bawiłam się w dystyngowaną panienkę.
- Obserwują panią uważnie i nie widziałam tu nikogo, oprócz facetów, którzy próbowali panią poderwać – powiedział z ironią.
- W takim razie, kim ty jesteś – odparłam z sarkazmem, choć musiałam przyznać, że miałam do czynienia z ciekawą personą.
- Nazywam się Hank Larett i staram się zrobić na pani dobre wrażenie – powiedział, wypuszczając wolno powietrze z płuc.
- Na razie dobrze panu idzie – wydęłam usta w kpiącym uśmieszku i skierowałam wzrok w stronę boksu, w którym jeszcze parę minut temu siedzieli, a teraz był zupełnie pusty. Przejechałam wzrokiem po sali i dostrzegłam znajomą sylwetkę, która szybkimi krokami się do mnie zbliżała - Bo tak się składa, że nie jestem sama – spojrzałam na niejakiego Hanka, który zmarszczył swoje opalone czoło.
- Moja muzo – Kaulitz podszedł do mojego stolika i podał mi dłoń, a ja zgrabnie wstałam. – Moja piękna muzo – uśmiechnął się lekko, ukazując rząd zębów.- Prawda, że jest nieziemska? – zwrócił się do zdezorientowanego Hanka.
- Przyznaję ci zdecydowanie rację – kiwnął głową w jego stronę – I zazdroszczę tak ślicznej muzy. To unikat w dzisiejszych czasach – spojrzał na mnie, po czym mimowolnie przyjrzał się moim piersiom – Unikat.
Powstrzymywałam się przez tym, żeby nie parsknął śmiechem i mocniej uścisnęłam dłoń Billa, którą nada trzymałam.
- Wybaczycie, że was opuszczę ale moi znajomi pewnie się niecierpliwią – odezwał się brunet – Miło mi było panią poznać, choć nawet nie znam pani imienia – ucałował moją dłoń i odszedł do swojego stolika.
- Jezu, co tu za ludzie są – pokręciłam głową a Bill się roześmiał.
- Podoba mi się ta uprzejmość, chociaż dziewczyny nie są tak bardzo uciążliwe – wziął mnie pod rękę i zaprowadził w stronę baru, przy którym zaczęło robić się tłoczno.
Jeszcze tam nie doszliśmy, gdy zaczepiły nas dwie dziewczyny, mające na oko z dwadzieścia lat.
- Bill dałeś niesamowity koncert. Na prawdę musisz mieć wielki talent medialny oraz aktorski żeby zrobić aż taką karierę – zaczęła dziewczyna w krótkiej, złotej sukience, która luźno spływała po jej zgrabnym ciele.
- To nie tylko moja zasługa, cały zespół się do tego przyczynił włącznie z ludźmi, którzy nam pomagali – odparł z sztucznym uśmiechem.
- Oczywiście – odparła rzucając mi obojętne spojrzenie – Dasz się zaprosić na drinka? Pewnie dużo osób, się ciebie o to pyta, a ty odmawiasz zatem mam nadzieję, że tym razem dokonasz słusznego wyboru.
- Wybacz, ale nie pije – zgrabnie odmówił.
- To może na cole? – uśmiechnęła się ironicznie. Widziałam jak się męczy z tym, że nie potrafi jej dosadnie odmówić, zatem musiałam jakoś interweniować.
- Raczej nie mamy ochoty na colę – zwróciłam się do niej – Idziemy potańczyć, ale jeżeli chcesz możesz z nami iść na parkiet, razem ze swoją koleżanką – mrugnęłam do długowłosej blondynki. Spojrzałam na Billa, który objął mnie w pasie i musnął mój policzek.
- Nie dzięki – odparła uprzejmie, ale w kącikach jej oczu kryła się złość – Poczekam.
- Oczywiście – sparodiowałam jej wcześniejszą wypowiedź i pociągnęłam Billa w stronę parkietu, lecz tym razem zaczepił nas mężczyzna, który miał kilka bardzo ważnych spraw do frontmana zespołu.
- Pauline, nie chce cię zatrzymywać. Nie musisz tu stać i wysłuchiwać tego wszystkiego – szepnął mi dyskretnie na ucho – Idź na parkiet albo do baru, później cię znajdę.
- Ok. – kiwnęłam głową i zostawiłam go z mężczyzną, który z ożywieniem mu coś opowiadał.
Z obojętną miną przeszłam przez parkiet, z zamiarem zejść do palarni gdy ktoś złapał mnie za przedramię. Odwróciłam się i spojrzałam prosto w intensywnie orzechowe tęczówki, które
- Idziesz zapalić? – spytał przyciszonym głosem.
- Tak – potwierdziłam niepewnie.
- To chodź do garderoby bo ja też chce zapalić, a nie chce sam iść bo to będzie podejrzane – powiedział marszcząc brwi. A to, że ja idę z tobą nie jest jeszcze bardziej podejrzane?
- Jasne – odparłam wahając się przez moment. Nie byłam pewna czy to aby na pewno dobry pomysł.
Puścił moją rękę i szedł szybkim krokiem przy ścianie, by mógł w najodpowiedniejszym momencie skręcić w stronę tak zwanego zaplecza dla gwiazd.
Otworzył drzwi i nie czekając na mnie przeszedł przez krótki korytarz prosto do garderoby – a ja za nim.
Zamknęłam cicho drzwi i usiadłam na jednym z plastikowych krzeseł. Dopiero wtedy zorientowałam się, że tak na prawdę ja nic przy sobie nie mam, oprócz czerwonej torebki, w której nie było nawet papierosów.
- Proszę – blondyn podsunął mi pod nos paczkę czerwonych Malboro, a ja uśmiechnęłam się do niego przepraszająco.
- Dzięki – powiedziałam cicho wkładając papierosa do ust i pozwalając na to, żeby pomógł mi go zapalić jego własną zapalniczką.
Zaciągnęłam się papierosem i uraczyłam go znudzonym spojrzeniem.
- Robisz furorę – uprzejmie zauważył, stając nade mną z fajką między palcami.
- Pewnie ty też – powiedziałam opryskliwie.
- Można się przyzwyczaić – nie zaprzeczył, przyglądając mi się z góry.
- Możesz usiąść? Przytłacza mnie to, że stoisz nade mną – zmarszczyłam brwi strzepując popiół do szklanki, która znajdowała się obok na stoliku.
- Nie, nie mogę – zmrużył oczy, po czym parsknął śmiechem – Lubię nad tobą górować – stwierdził
- To w takim razie ja wstanę – podniosłam się, mierząc go wzrokiem, bo zważając na fakt, że byłam w szpilkach mogłam teraz bez problemu patrzeć mu w oczy, ponieważ byłam z nim równa.
Przeszłam obok niego, a on celowo nie odsunął się powodując, że otarłam się o jego ramię, a musze przyznać, że nie było to miłe uczucie.
To prawda umiałam grać, ale on? Mówił tylko to co istotne, nie wysilał się zbytnio, żeby kogoś poderwać ani nie zajmował się taki bzdetami jak głupie flirtowanie, bo miał wszystko podane na złotej tacy.
Ostatnio zaszła jakaś niepokojąca zmiana i bałam się nawet myśleć o tym co się dzieje.
Zerknęłam na niego z lekkim uśmiechem, a on połechtał wzrokiem moje ciało, od samych stóp po fiołkowe oczy.
Nie wiedząc co mam zrobić, odsunęłam się na drugi koniec pomieszczenia, opierając rękę o małą szafkę i nerwowo paliłam papierosa, nawet się nie zaciągając.
- Denerwujesz się? – spytał, patrząc na mnie z tego samego miejsca, w którym stał wcześniej.
- Niby czym – zakpiłam.
- Nie wiem – wyszeptał uwodzicielsko, a mi żołądek podskoczył aż do gardła na dźwięk tych dwóch, prostych słów. Wariat.
- Nie zgrywaj się – wydymałam usta, przewracając oczami.
- Jednak się denerwujesz – stwierdził z nutką triumfu w głosie. – Ale to dobrze...
O co ci kurw* chodzi palancie? – miałam ochotę wykrzyczeć te zdanie ile sił w płucach, a nie odważyłam się nawet na żadne zająknięcie i wpatrywałam się w niego z osłupieniem.
- Pysznie wyglądasz – powiedział cicho zaciągając się papierosem, ale dokładnie wszystko usłyszałam.
- Pysznie? – prychnęłam, bo tylko na tyle było mnie stać.
- Tak, pysznie – zgasił niedopałek i ponownie zaczął studiować moje; łydki, uda, biodra, talie, piersi, ramiona, szyję, podbródek, usta, nos, oczy i włosy okalające twarz.
Przemilczałam to i przeszłam przez garderobę, ciągle czując na sobie jego spojrzenie. Zatrzymałam się przy stoliku i obróciłam się do niego tyłem, gasząc papierosa w szklance.
Miałam cichą nadzieję, że wykorzysta sytuacja i położy mi ręce na biodrach, a następnie...
Potrząsnęłam głową odganiając od siebie myśli, które mnie atakowały. Nie mogłam sobie robić ponownie nadziej, choć Tom przejawiał wyraźne zainteresowanie moją osobą.
- Coś się stało? – spytał, widząc jak potrząsam głową, a następnie oddycham głęboko.
- Nie. To znaczy nie wiem...chyba nic – wymamrotałam udając, że nie za dobrze się czuję.
- Na pewno? – pochwycił temat.
- Po prostu zakręciło mi się w głowie – skłamałam gładko, pragnąc by mnie dotknął.
- Powinnaś już wrócić do hotelu – powiedział, kładąc mi ręce na ramionach – Pewnie jesteś już zmęczona.
- Ale przecież to niemożliwe, chłopacy jeszcze się bawią i... – ciągnęłam, marszcząc brwi. Nie chciałam, żeby się to tak skończyło. On odeśle mnie do hotelu i spędzę resztę wieczoru sama.
- Nie martw się, pojedziemy razem – szepnął obiecująca, a ja mimowolnie wzdrygnęłam się. Tom chyba to poczuł bo zabrał dłonie z moich ramion.

***

Wysiedliśmy z widy na ósmy piętrze. W korytarzu podobnie jak wczoraj dominowały przydymione światełka, które sprawiały, że czułam natarczywe pulsowanie w podbrzuszu, mówiące: „uwaga, ja zaraz wybuchnę”. Westchnęłam płytko, dyskretnie łapiąc się z brzuch, próbując stłumić niepożądany odruch.
- Wszystko w porządku? – usłyszałam za sobą głos. Przystanęłam i odwróciłam się w jego stronę.
- Tak, tak. Jestem tylko zmęczona – powiedziałam unikając jego wzroku, bo było mi wstyd za to, że tak bezwstydnie go oszukiwałam, po czym zwabiłam go do hotelu i nie miałam żadnego konkretnego pomysłu no to jak znaleźć się z nim w jednym pokoju, oprócz stracenia przytomności, lecz to całkiem odpadało, bo nie umiałam zemdleć na zawołanie.
Przymknęłam oczy i poddałam się.
- Widzę, już ci się oczy kleją – uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie, dotykając mojego policzka. – Odprowadzę cię do pokoju – szepnął, a ja odzyskałam nadzieję.
Ustałam przed drzwiami i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że czegoś mi brak. Zagryzłam wargę i zacisnęłam pięści. Nie miała, przy sobie torebki.
- Karta – syknęłam – Nie mam karty.
- Nie masz karty? – zakpił.
- Tak, nie mam kary! – trzęsłam się ze złości.
- Jakie to słodkie – oparł się o ścianę i bezczelnie robił sobie ze mnie jaja, choć przyznam, że było to na swój sposób podniecające.
- Przymknij się! – wycelowałam w niego palec wskazujący, a on zerknął na niego.
- To włóż mi go do buzi – uśmiechnął się szelmowsko, po czym znowu spoważniał.
- Muszę zadzwonić do Billa. Nie. Miałam ją jeszcze w samochodzie, pewnie tam została – zmarszczyłam brwi i nerwowo przeskakiwałam z nogi na nogę.
- Serio? – igrał ze mną, ale ja już nawet na niego nie patrzyłam, martwiłam się o swój nocleg, a jego zmienne humory miałam teraz w nosie – A to przypadkiem, ni o to chodzi? – pomachał mi przed nosem czymś czerwonym.
- Torebka – zaniemówiłam.
- Zostawiłabyś ją w furze, gdyby nie ja – stwierdził skromnie.
- Dzięki – szepnęłam, chcąc ją zabrać.
- Nie tak szybko – zabrał mi ją sprzed oczu i schował za siebie.
- Przestań żartować – zmarszczyłam nosek, próbując mu ją wyrwać.
- Cross – odsunął się, idąc tyłem przez korytarz, w stronę swojego pokoju – Przestań żartować i zacznij żyć na serio – powiedział z przekąsem, nie spuszczając mnie z oczu.
- Kretyn – rzuciłam się w pogoń za torebką, a on podbiegł do swoich drzwi zgrabnym ruchem włożył kart do czytnika. Drzwi ustąpiły, a on sam za nimi zniknął.
Pisnęłam ze złości, że dałam się teraz nabrać. Zostawił mnie samą na korytarzu.
Podeszłam do drzwi i uderzyłam w nie pięscią. Zero rekakcji.
Pomyślałam, że trzeba zmienić taktykę. Powinnam grzecznie zapukać i poprosić żeby otworzył, a następnie rzucić się na niego, wykorzystać, zabrać torebka i jeszcze raz wykorzystac...i nie, nie! Musze tylko odzyskać sowją kartę.
- Tom możesz otworzyć – zapukałam, powtarzając w myśli, że mam zabrać tylko swoją kartę.
- O co chodzi? – otworzył drzwi stojąc już bez czapki i koszulki. Zwiesiłam wzrok na jego klatce piersiowej i lustrowałam jego kaloryfer na chudym brzuchu, po czym nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam niżej widząc wystające bokserki i odstające kości miednicy.
- Wiesz o nic – z powrotem spojrzałam mu w twarz, a jego kącik ust drgał w ironicznym uśmiechu. – Chcę tylko kartę do pokoju.
- To sobie ją weź – otworzył mi szerzej drzwi, wpuszczając do środka, Weszłam do pomieszczenia, pytają od razu gdzie ona jest.
- Nie wiem, gdzieś ją rzuciłem – wzruszył ramionami.
- Czyli gdzie? – spytałam ze spokojem, bo podobała mi się ta sytuacja. Miałam obok siebie pól nagiego Kaulitza.
- Może na stolik – odparł siadając na kanapie, kładąc nogi na stoliku, na którym potencjalnie mogła się znajdować moja karta. Włączył sobie telewizor i oglądał pierwszy lepszy film.
Podeszłam do ów stolika i omiotłam go wzrokiem. Większą część zasłaniały spodnie Toma, a druga połowa to były jakieś czasopisma, resztki pizzy, jakieś zdjęcia i listy.
- Mogłabyś mi nie zasłaniać? – spytał z irytacją i udawał, że to co akurat leci bardzo go ciekawi.
Przeszłam na drugą stronę i schyliłam się, by znowu nie zaczął mu zasłaniać, przez co bardziej się wypięłam, a dekolt mojej sukienki trzymał się chyba tylko na samych sutkach.
Przewaliłam wszystkie gazety, ale nie znalazłam karty, mogłam jeszcze szukać pod nego nogami, ale musiałby je najpierw stamtąd zabrać.
- Możesz wziąć stąd te giry, znaczy się nogi? – siliłam się na uprzejmy ton.
- Jasne – zgiął nogi w kolanach, stawiając na stolik buty, zmuszając mnie do tego, że tylko wtedy gdy przechyliłam się przez jego udo mogłam coś dostrzec, a moje ręce automatycznie znajdowały się przy korku jego spodni.
Gdy uświadomiłam sobie ten fakt, podniecający dreszcz przeszedł przez moje ciało i postanowiłam, że to wspaniały pretekst by móc go dotknąć.
Niby niechcący dotknęłam jego uda, zrzucając jakieś czasopismo, a później przypadkiem moja dłoń przejechała po dżinsowym materiale jego lenerów. Zapomniałam już po co tu przyszłam i szukałam tylko błahych pretekstów by móc jeszcze upajać się myślą, że manewruje po między jego nogami i do tego macham mu cyckami przed nosem, a mój tyłek jest na jego wyciagnięcie ręki. Na myśl o tym, mało nie parsknęłam śmiechem, a już całkiem powstrzymywałam się chichotem gdy Kalitz poruszył się niespokojnie, poprawiając krok spodni.
- I co znalazłaś? – spytał, patrząc zapewne w moje cycki.
- Nie – zaprzeczyłam, prostując się.
- No... to powinnaś poszukać jeszcze raz, gdzieś tam musi być – powiedział bardzo przekonująco.
Teraz był mój ruch. Albo podejmuje grę, albo odmawiam i mówię, że już wszystko przeszukałam i jej tam nie ma...
- Na pewno jest na tym stoliku? – spytałam, mimowolnie kierując ręce między jego nogi, do gazet, które po woli przerzucałam.
- No tak, chyba, że spadła na podłogę – powiedział ostrożnie.
- No podłogę? – przeciągałam tą chwilę jak tylko mogłam, a zmysłowość wirowała nad nami. – No to zobaczę na ziemi – uklęknęłam na dywanie, a on przesunął stopami stolik o kilka centymetrów, umożliwiając mi wejście pod jego uda – dosłownie. – Chyba tu jej nie ma – stwierdziłam, dotykając głową jego nóg.
- Musi być - zapewniał, zjeżdżając miednicą na brzeg kanapy, sądząc, że tego nie widzę – A nie wleciała pod dywan, a może pod kanapą jest?
Wypięłam tyłek, udając, że nadal szukam i sprawdzam w tych wszystkich miejscach, o których mówił.
- Nic tu nie widzę – powiedziałam i zdecydowałam się na ostatni ruch – Chyba musisz mi pomóc – powiedziałam przeciągle.
- Chyba tak - zgodził się wyłączając telewizor i rzucając pilota gdzieś na kanape – Bo sama sobie nie poradzisz – szepnął i całkiem odsunął stolik, stawiając nogi na ziemi w taki sposób, że moja głowa znajdowała się między nimi. - Faktycznie, nie ma jej na stoliku. Powinnaś wstać i poszukamy na kanapie – mówił tak, że czuła jak podniecenie wrze w moich żyłach. Ta zabawa była już zbyt niebezpieczna.
Nie miałam zamiaru się wycofywać, dlatego złapałam za jego udo i uklęknęłam między jego nogami. Spojrzałam mu w oczy, a on czekał aż się na coś zdecyduje. Położyłam dłonie na jego podbrzuszu i naciskając na materiał przejechałam w dół czując pod spodem charakterystyczne zgrubienie, które rytmicznie pulsowało. Kaulitz zamruczał z zadowoleniem i zaczął miarowo poruszając miednicą, odchylając się do tyłu.
Powtórzyłam czynność dwa razy, bo do kolejnego razu nie doszło. Chłopak rzucany podnieceniem, rozpiął spodnie i wyjął penisa, który był twardy i gotowy. Nie zdążył nic powiedzieć, gdyż miałam go już w ustach, a jęk Toma wypełnił cisze w pokoju.

CDN


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mod-Pinacollada
TH FC Forum Team



Dołączył: 04 Kwi 2006
Posty: 1113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gondor, Czwarta Epoka

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 16:58    Temat postu:

1?

Cytat:
"maleńk"

Maleńka Wink
Cytat:
za świergotałam

Zaświergotałam.
Cytat:
powiedział pośpiesznie basista.

To Georg czy Gustav mówił?
Bo wydaje mi się, że ten drugi...
Cytat:
Na prawdę musisz mieć wielki talent

Naprawdę.
Cytat:
Odwróciłam się i spojrzałam prosto w intensywnie orzechowe tęczówki, które

Które...?
Które co?

Cytat:
Powinnam grzecznie zapukać i poprosić żeby otworzył, a następnie rzucić się na niego, wykorzystać, zabrać torebka i jeszcze raz wykorzystac...i nie, nie!

Laughing
To mnie powaliło xD

Podobał mi się fragment z dziewczynami w klubie.
I tym Hankiem.
Na koniec sytuacuja była komiczna, ale zakończyła sie ostro.
Podobało mi się.
Następna cześc będzie zawierała dalsze igraszki Toma i Pauline?

Pozdrawiam.
Ps. chyba pierwszy raz komentuję, chociaż nie jestem pewna.
A czytam długo^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
herbatka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 519
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 19:43    Temat postu:

to ja ee... czytam! któraś tam!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magda190th




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska:p

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 19:49    Temat postu:

Jestem druga:)
Jak mogłaś przerwać w takim momencie?Niedobra:(
Odcineczek świetny, kiedy się czyta czuje się napięcie. Mam nadzieje, ze na kolejny odcinek nie będziemy musieli długo czekać.
A co do błędów, nie obchodzą mnie, bo to mały pryszcz przy tej treści:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sanndra




Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Niedziela 24-09-2006, 19:58    Temat postu:

Sol jeszcze nie przeczytałam, ale już kocham Cię za tą część WinkSmileSmile
EDIT:
Czemu ona zawsze mu ulega?
Ale część i tak mrr świetna ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 32, 33, 34 ... 37, 38, 39  Następny
Strona 33 z 39

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin