|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Czwartek 08-02-2007, 13:51 Temat postu: |
|
|
Reinigen, słońce, ten odcinek był fantastyczny!
Jizz, Reini, ten spokój, ciepło, ten uśmiech Toma.
To wszystko złożyło się na cudowną część.
Niby zwykła, a jednak przynosząca dość dużo.
Cóż, Reinigen, nie będzie długi mój komentarz.
Po prostu powiem, że podobał mi się bardzo.
Uwielbiam Twoje opowiadanie, jest prawdziwe i nie wyssane z palca.
To cenię w Tobie najbardziej.
Pozdrawiam cieplutko,
B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Czwartek 08-02-2007, 14:15 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam jednym tchem. Wiesz, reinigien, należysz do takich autorek, które cokolwiek by nie napisały i tak będzie mi się podobać. Dla mnie nie ma znaczenia, czy część była bardziej techniczna czy nie, mi się podoba wszystko
Oczywiście w tym opowiadaniu najbardziej lubię momenty na linii Tom-Chloe Fajnie, że sie między nimi układa, tak powoli, niespiesznie. To opowiadanie z część na część zyskuje taką piękną atmosferę, chce się czytać i koniec.
Jedno z moich ukochanych, ulubionych, wyśnionych, wymarzonych opowiadań.
Pozdrawiam mocno, weny życzę dużo, na Gustava czekam spokojnie i już się nie mogę doczekac kolejnej część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Träne
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ja się wziełam O.o?
|
Wysłany: Czwartek 08-02-2007, 14:54 Temat postu: |
|
|
Mi się bardzo podobało!
Ale! ( Bo u mnie zawsze jakieś się znajdzie)
Krótko!
Za krótko! XD
Żądam dłuższych
Nie no żartuuję
Chcieć nie oznacza odrazu że móc xD
Ale naprawdę mi się podoba. Z każdym odcinkiem nabieram coraz większego sentymentu do tego opowiadania
Miłośc Chloe do Sophie jest zdumiewająca! Tzn... rozumiem że to jej matka, ale... no ... nie umiem tego nazwać Tylko ciekawi mnie dlaczego ta mała jest taka grzeczna! Ja bym zrobiła na złośc np. Billowi ...
Buehehe xD
No ale ogółem super! Czekam na następną częśc i weny życzę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Czwartek 08-02-2007, 18:08 Temat postu: |
|
|
Powiem ci tylko tyle, że chciałabym,
aby wszystkie części mojego opowiadania
wychodziły mi tak jak twoje przejściowe...
Nie, coś ci jeszcze powiem, bo ja lubię dużo mówić...
Z każdego twojego słowa, każdej niemal literki,
wydaje się wypływać tak ogromne ciepło,
że nie da się go nie poczuć...
To właśnie to ciepło, te cudowne uczucia,
które tu odnajduję, radość, lekarstwo na smutki,
sprawia, że chcę więcej i więcej twojej twórczości...
Dlatego też, jak zawsze, czekam na nową część...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Piątek 09-02-2007, 0:26 Temat postu: |
|
|
Moje ukochane... jutro wyjeżdżam na czas nieokreślony, bo mi się studia niedługo zaczynają. Dlatego nowa część zawita na forum dopiero po moim powrocie, czyli za jakiś czas. Nie wyklinajcie mnie, proszę. Sama nie jestem tym wszystkim zachwycona. Ale póki co, słówko odpowiedzi na kolejną porcję uroczych komentarzy (nawiasem mówiąc, czuję się, jakbym Was już całkiem nieźle znała, wierne czytelniczki. Każda taka odpowiedź jest dla mnie jak mail do przyjaciela ).
Kot_W_Butach - uwielbiam Twoje komentarze. Są jednocześnie przemiłe i wznoszące pod chmurki, jak i wredne . Ciekawa sprawa... A propos treści: spokojnie, sceny erotycznej nie będzie jeszcze ani w części 11 ani w 12. Ale miło, że masz już własną koncepcję na to opowiadanie;) Natomiast jeśli chodzi o błędy... czy Ty się, kochanie, nie zastanawiałaś przypadkiem nad karierą korektorki??? Kurczę, z takim talentem zbiłabys fortunę!!! Dostrzegasz najmniejszą literówkę, czego ja nie potrafię nigdy zrobić, przecinek to Twoje drugie imię, a do powtórzeń masz po prostu noska! Ostrzegam jednak, że nie zamierzam rezygnować z "radosnego śmiechu", bo śmiech może być szyderczy, złośliwy, gorzki, sztuczny i nawet smutny. Także wybacz starej głupocie, ale tu będę się upierać jak osioł. Aha, consuetudo est altera natura to znaczy "przyzwyczajenie jest drugą naturą". Dlatego dalej robię perfidne błędy po myślnikach:) Jednak ubóstwiam Twoje notatki i chcę jeszcze duuużo takich właśnie!
Sara Portman - logo wygląda świetnie, od razu czuję się bardziej swojsko Mam nadzieję, że następna część Cię nie zawiedzie, bo już ją pochopnie zareklamowałam... no nic, nie mogę się doczekać Twojego zdania...
Beata - dziękuję Ci za wiarę w moje możliwości. Postaram się dopracować tę scenę w najmniejszym calu, a zobaczymy, jak mi to ostatecznie wyjdzie. W każdym razie liczę na Twoją szczerą opinię (choćbym miała po niej schować się pod biurko i walić głową w ścianę!).
Anth92 - wierna, ukochana i stale jej się podoba Czy można mieć lepszą czytelniczkę niż Ty? Nie sądzę. Za to bardzo się cieszę, że moje opko wnosi do czyjegoś życia chociaż trochę uśmiechu. Zwłaszcza w ciężki dzień. Ostatecznie, po to ono jest...
Pyskata - Twoje komentarze nijak się mają do nicka, powiem Ci Nie pysknęłaś mi ani razu, zawsze chwalisz. I za to wielki cmok dla Ciebie
BlackAngel - jizz, a ja myślałam, że strasznie mnie zjedziecie za ten odcinek Dziękuję za miłe słowo, kochana. I za nazwanie mnie słońcem też dziękuję Aha, czytałam Twoje opowiadania 'Jestem za blisko', ale chyba jeszcze nie skomentowałam, bo jednoczęściówki się bardzo tną na moim komputerze. Więc, póki co, tutaj to powiem: bardzo dobre jest, kurczę. Naprawdę mi się podobało, a ja nie lubię jednoczęściówek... Gratulacje...
Mod-Falka - jesoo, niby opowiadanie Ci się podoba, więc powinnam umieć nieźle pisać. Ale normalnie brakuje mi słów, jeśli chodzi o odpowiedzi na Twoje komentarze. Ile można dziękować?? W końcu znienawidzisz słowo "dziękuję" i to będzie przeze mnie!!! Nie mogę do tego dopuścić!!! Więc tym razem - nie dziękuję. Ale Ty i tak wiesz, co chcę powiedzieć
Trane - oczywiście, jako kompletnie nietechniczna osoba, nie umiem nawet poprawnie napisać Twojego nicka, bo nie wiem, jak się na komputerze umlaut robi. Mam nadzieję, że wybaczysz. Postaram się rozgrzeszyć dłuższą częścią Niech będzie, że chcieć, to móc
"UKL...A" - jejku, jakie piękne słowa... Wiesz, w samych Twoich komentarzach jest tyle pisarskiej żyłki, że muszę sięgnąc po jakieś Twoje opowiadanie, mam nadzieję, że coś na tym forum znajdę... Dziękuję Ci bardzo. Jeśli rzeczywiście tak czujesz, tę atmosferę i ciepło, to znaczy, że coś mi się jednak w życiu udało stworzyć. Wiesz, jak to podnosi na duchu??? Kurczę, bardzo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Twist xD
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: }}}::..SoLdAu..::{{{
|
Wysłany: Piątek 09-02-2007, 12:21 Temat postu: |
|
|
'Zakochałam się' to za mało.
Cudowne opowiadanie. Pochłonęłam wszystkie party w niecałą godzinę.
Wszystko opiasane tak życiowo...
Z każdej wzmienki o Billu i Sophie emanuuje niepowtarzalne ciepło, które udzieliło się również mi.
To opowiadanie uzależnia jak narkotyk
Pędzę dodać je do mojego grona najlepszych
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 09-02-2007, 14:02 Temat postu: |
|
|
Wredne? MOJE komentarze WREDNE?! To Ty chyba nie czytałaś moich innych komentarzy! ;] A tak na serio to to moje wypisywanie błędów to nie ma być wredne, tylko ma Ci pomagać dojść do perfekcji ;] Naprawdę nie miałam zamiaru objeżdżania Cię! A poza tym przecież mówiłam, że zakochałam się w tym opowiadaniu, a Ty jesteś moją ulubioną autorką! :] Więc jak niby mogłabym Ci pisać wredne komentarze?! Przykro mi, że tak to odbierasz...
No ale juz poważnie ;]
Z tą koncepcją to lekka przesada ;] Ja po prostu lubię sobie w głowie wymyślać różne scenariusze ;] Broń Boże Ci nieczgo nie narzucam ;]
Wyłapywania błędów się nauczyłam od mojej polonistki. Bo w każdym wypracowaniu mi wynajdywała różne takie błędy, o których nie miałam pojęcia albo których w życiu bym nie zauważyła. I sobie któregoś razu pomyślałam, że więcej jej nie dam tej satysfakcji i nie zrobię żadne błędu I tak sie uczyłam. A teraz łatwiej widze wszystkie takie błędy, choć oczywiście nie jestem chodzącym słownikiem interpunkcji (nie ma czegoś takiego, ale trudno ) czy języka polskiego i czasem też jakis pominę ;]
Hahahaha, przecinek to moje drugie imię xD Wcześniej raczej mówiłam, że przecinki to moi przyjaciele bądź krewni xD Ale to Twoje stwierdzenie bardziej mi się podoba xD
Radosny śmiech. No dopsz, niech zostanie ;] Mi tam właściwie nie przeszkadza, co więcej, zwiększa uczucie radości i beztroski w Twoim opowiadaniu ;]
Boziu, strasznie mi miło, że tak lubisz moje komentarze Ja Ci za to powiem, że kocham Twoje odpowiedzi
Sszkoda, że wyjeżdżasz i że przez jakis czas nie będzie notek Ale nie martw się, my tu będziemy wiernie czekać, bo wiemy, że warto ;]
Życzą powodzenia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Piątek 09-02-2007, 17:28 Temat postu: |
|
|
Reinigen, nie masz za co dziękować, naprawdę. To raczej ja Tobie dziękuję, bo naprawdę lubię czytać, a Twoje opowiadanie to jest wspaniała lektura. Gdyby wszystkie opowiadania były na takim poziome... Świat byłby piękny
I nie wiem, czy to było w tej części, ale nie, chyba w 9. Tudzież w ósmej, nie pamiętam dokłądnie. Wtedy kiedy Chloe czyta Carolla Też go strasznie lubię. Ma gość talent, naprawdę...
Buźka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Piątek 09-02-2007, 20:12 Temat postu: |
|
|
Moje komentarze, zawsze jakoś same się piszą... Ja tylko przebieram paluszkami po klawiaturze, może to dlatego jest w nich jakaś "żyłka"... Na tym forum są dwa moje opowiadania w wieloczęściówkach no i w archiwum też się coś znajdzie Taka czytelniczka jak ty, to będzie dla mnie "zaszczyt" Nie masz mi za co dziękować... To ja ci dziękuję
Pozdrawiam gorąco
Sweet for you
P.S. Tak w ogóle to my jesteśmy "siostry studentki"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Träne
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ja się wziełam O.o?
|
Wysłany: Piątek 09-02-2007, 22:34 Temat postu: |
|
|
Reinigen...
Nie przejmuj się moim nickiem Pisz jak piszesz xD To tylko literka w alfabecie!
Ah... spełnisz to oczekiwanie? xD
To już się nie moge doczekać!
Oh... ale pisz pisz... powoli Nie śpiesz się xD Ja poczekam Myślę że inni fani twojego opka też byle by tylko było wspaniale jak zwykle! Czekamy zniecierpliwością i dziękuję!
Za notki i wogóle
Pozdrawiam i życzę wenki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lov.
Dołączył: 02 Sie 2006
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 22:42 Temat postu: |
|
|
no to nadszedł czas bym i ja coś napisała
no to moge ci powiedzieć, że masz nową czytelniczke
kocham cie za to opowiadanie normalnie
to wszystko jest cudownie opisane ;]
siedziałam caly czas i czytałam to twoje cudo ;]
twa nowa czytelniczka
Lov
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Odrodzona
Dołączył: 07 Gru 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oddział Zamknięty
|
Wysłany: Wtorek 13-02-2007, 23:00 Temat postu: |
|
|
Wybaczysz mi?
Wstydzilam sie cos napisac, bo ciagle czuje sie ta gorsza, bo jestem nowa.
Boje sie jak moje posty beda spostrzegane przez weterangi itepe.
POzatym nigdy nie wiem co mam pisac w komentarzach...
Zawsze kiedy mam zly humor, albo tesknie za Polska i przyjaciolmi wchodze na opowiadania i patrze czy nie ma nowej czesci. Jaka radosc kiedy widze, ze cyferki w tytule sie zmieniaja. To opowiadanie jest przepelnione tak pozatywna energia, ze kiedy je czytam ciagle sie usmiecham.
Nie bede wytykac bledow, bo sie nie znam, ale moze kiedys sie naucze...
I wiesz co?
tez chce byc stala czytelniczka.
No bo w sumie jestem
Przeczytalam cale i na biezaco sledze losy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martynka_Kaulitz
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kutno
|
Wysłany: Piątek 16-02-2007, 10:27 Temat postu: |
|
|
Uuu... dawno nie czytałam Twojego opo... Ale! Cieszę się, że między Tomem a Chloe zaczyna się układać Już nie mogę się doczekać kolejnej części =] Weny życzę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 22-02-2007, 22:38 Temat postu: |
|
|
Jestem niemal pewna, ze nie będzie powodu chować się pod biurko
Na nową część czekam cierpliwie, ale nie powiem, że nie wypatruję jej codziennie.
Mam nadzieję, że wpadniesz wreszcie, chociażby po to, żeby ją dodać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 16:43 Temat postu: |
|
|
Wróciłam! Już dodaję nowy odcinek, tylko jeszcze kilka słów do komentarzy nowych:
Twist - dzięki za miłe słowa i bardzo się cieszę, że opowiadanie Ci się podoba:) Mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz.
Kot_W_Butach- nie obrażaj się, nie obrażaj, bo wszystko mówię z serca, ale i z przymrużeniem oka:) Komentarze mają być, jakie są - szczere, długie i Twoje. Amen.
Mod-Falka - racja, był Carroll. Ja też go uwielbiam, jego książki mogę czytać wzdłuż, wszerz, wspak i od środka. Przeczytałam wszystko, co wyszło, łącznie z wywiadami z nim samym. Gość jest rewelacyjny!
"UKL...A" - siostro studentko, Ty wiesz jak to jest... Często nie ma czasu na czytanie tego, co akurat się chce. Za to jest mnóstwo lektury, na którą nie ma się ochoty. Jak tylko skończę z prawem finansowym, z rozkoszą zagłębię się w Twoje opowiadania. Pozdrawiam!
Trane - dalej nie umiem umlautu, więc musi tak zostać Piszę różnie, czasem powoli, a czasem szybko. Porblem jest tylko w tym, że nie zawsze dysponuję internetem i to dlatego części dodawane są często w tak dużych odstępach czasu. Gdyby nie to, każda kolejna dodawana byłaby dzień po dniu, bo mi się też spieszy, żeby pokazać Wam, co napisałam. Więc może to i lepiej, że nie mam tego netu cały czas...
Lov. - witam w moim kawałku świata:) nowa czytelniczka to zawsze nowa radość, więc od dziś możesz się oficjalnie przedstawiać jako "Radość reinigen"
Odrodzona - nawet nie muszę wybaczać, po prostu bardzo się cieszę, że ze mną jesteś teraz:) Nie wiesz co pisać w komentarzach? Pisz co czujesz! Dla mnie to i tak będzie ogromna radość, że w ogóle chciało Ci się cokolwiek skrobnąć. Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam, żebyś nie tęskniła za niczym, tylko cieszyła się każdą chwilą. PS. Ładny avatar. To jest ta aktorka z "Dziewczyny z sąsiedztwa"? Uwielbiam ten film...
Martynka_Kaulitz - dawno nie czytałaś? To nic! Najważniejsze, że teraz tu jesteś Kolejna część już jest pod spodem:)
Beata - wpadłam! Proszę uprzejmie! PS. Przecież wiesz, że to nie ode mnie zależy niestety. Ale obiecuję, że jak tylko będę mogła - będę dodawała kolejne części.
No to koniec gadania, oto część 11
- To ja zabieram Sophie na łyżwy! – wykrzyknął Bill, od razu po słowach Chloe.
Był mroźny, ale słoneczny poranek, a cała szóstka tłoczyła się w pokoju dziewcząt. Wszyscy członkowie zespołu przyszli tu natychmiast po śniadaniu, jakby ich coś magiczną siłą ciągnęło do jedynego pomieszczenia w całym hotelu. Nawet nie zahaczyli o swoje pokoje, tylko bez zastanowienia kierowali się pod drewniane drzwi, beztrosko pomazane świecową kredką przez Sophie i Billa. Obsługa hotelu nie wyglądała na uszczęśliwioną tym faktem, ale Chloe miała niesłychaną zdolność zaprzyjaźniania się ze wszystkimi sprzątaczkami, portierami i szatniarkami, jakich los na jej drodze postawił. Dlatego starsza pokojowa, Uta, stanęła po jej stronie, z całym swym obfitym jestestwem, i oświadczyła kierownikowi, że Sophie może sobie rysować nawet po ścianach, a jego to nic nie powinno obchodzić, bo przecież to i tak ona wszystko sprząta. Koniec końców, drzwi zostały naznaczone, a kierownik odszedł jak niepyszny i nie wtrącał się już w żadne kwestie czystości. I – jak się okazało – były to drzwi najbardziej oblegane spośród tych, jakie widział hotelowy korytarz. W tej chwili wybuchały spoza nich salwy śmiechu i radosne nawoływania. Chloe właśnie powiedziała chłopcom, że rano musi popracować u Davida.
- Jakie znowu łyżwy? – przewróciła teraz oczami, podając małej biszkopcika.
- Tu niedaleko jest fantastyczne lodowisko, wypożyczymy sobie sprzęt i jazzzdaaa! – entuzjazmował się Bill, a Sophie mu zawtórowała, wołając gromko, że ona chce „jazzzdaaa!”.
- Wariatkowo… - Chloe pokręciła głową, ale dla wszystkich było już jasne, że wyraźnie się łamie i Sophie zaraz uzyska pozwolenie na wyjście. – A będziesz na nią uważał?
Bill spojrzał na nią z wyrzutem.
- Nie, zostawię ją na środku lodowiska, a sam pójdę przymierzać różowe spódniczki – powiedział wreszcie, głosem tak pełnym urazy, że Chloe aż skłoniła głowę w przepraszającym geście.
- Będę go pilnował – obiecał kłamliwie Tom.
Chloe roześmiała się ponuro.
- Pilnował, aha, już ja to widzę. Będziecie nieprzytomnie szaleć! Obaj! Do momentu, aż ktoś nie rozbije głowy – roztoczyła katastroficzną wizję.
- Jeśli nawet ktoś rozbije, to na pewno nie Sophie – powiedział Bill, bohatersko wypinając pierś do przodu. – Możesz się nie bać.
- No nie wiem… – Chloe spojrzała na niego z powątpiewaniem.
- Chloe, jest dziesiąta pięć, ty nie miałaś być u Davida? – Tom sprytnie nakierował myśli dziewczyny na inne tory, uśmiechając się przy tym cwaniacko.
- O cholera… No dobra, weźcie ją. Ale jak tylko wrócicie, to macie się zameldować, no i dzwońcie co jakiś czas… - wyrzucała z siebie instrukcje z prędkością karabinu maszynowego, a jednocześnie wyjmowała z szafy bluzę Sophie, ciepłe spodenki i żółtą kurteczkę. – Szalik i czapka obowiązkowe, leżą na szafce. I, na miłość boską, pamiętajcie, że to małe dziecko!
Ostatnie słowa wykrzyczała im już z korytarza, po czym biegiem dostała się trzy piętra niżej. Przed gabinetem Davida zatrzymała się na moment, żeby poprawić rozwiane włosy i górę od czarnego, eleganckiego garnituru. Szybko oceniła swój wygląd w jednym z ogromnych, kryształowych luster, którymi lśniły ściany korytarza. W porządku. Mogła już zapukać i wejść.
- Przepraszam za spóźnienie, już jestem… - zamarła w pół gestu, bo w pokoju oprócz menadżera siedział jeszcze przystojny mężczyzna koło czterdziestki i uśmiechał się do niej miło.
- Nic nie szkodzi… Chloe, poznaj mojego starego znajomego, Pierre, to nasza nowa tłumaczka – David wstał i wskazał jej wolne krzesło.
A więc Francuz. Podeszła do nich, a nieznajomy mężczyzna poderwał się z miejsca. Wyciągnęła do niego rękę, przywołując na twarz uprzejmy uśmiech.
- Chloe – przedstawiła się spokojnie, lekko skinąwszy głową.
- Pierre Chaton - pochylił się i złożył na jej dłoni delikatny, ledwie wyczuwalny pocałunek. – Enchanté…
- C’est un plaisir – odpowiedziała gładko. – Je ne connaissais pas que David a des amies en France.
David spojrzał na nią dziwnym wzrokiem.
- Hmm, tak. Przeproszę was na chwilkę, bo nie zdążyłem przygotować dokumentów dla Chloe. Za moment wracam – powiedział szybko i zniknął za brązowymi drzwiami.
Dziewczyna nie wiedziała, co o tym myśleć. Zostawił ją sam na sam z nieznajomym Francuzem i… co ona niby miała zrobić? Na szczęście Pierre odezwał się całkiem uprzejmie:
- J’ai vous vu Madame, a la conference, vous étiéz magnifiquee…
Rozmowa potoczyła się gładko. Chloe sama nie wyczuła zmiany języka, bo Pierre był niesłychanie uprzejmy i sympatyczny. W jego zielonych oczach grały ciepłe iskierki, a głos tchnął niezmąconym spokojem. Davida nie było ponad kwadrans, a jej wydało się to chwilą, ostatecznie dawno już nie miała okazji ćwiczyć francuskiego. Kiedy menadżer wrócił, zastał ich oboje w jak najlepszej komitywie, pogrążonych w przyjacielskiej rozmowie i śmiejących się z tych samych żartów.
- Oui, elle s’appelle Sophie…- mówiła właśnie Chloe, po czym odwróciła twarz w jego stronę. – Już?
Wydało jej się nagle, że David spojrzał na Pierre’a pytająco, a ten z kolei skinął lekko głową. Dziwne.
- Tak, proszę bardzo – podał jej grubą teczkę, tę samą, którą wczoraj trzymał na kolanach podczas próby.
- To ja już pójdę – odezwał się nagle po niemiecku Pierre, a Chloe spojrzała na niego zdziwiona. Mówił wcale nieźle, choć miał mocny francuski akcent. – Merci pour la conversation ravissantee…- uśmiechnął się do niej i znów złożył na jej dłoni subtelny pocałunek.
- Non, c’est moi qui remercie. J’espère que nous se rencontrerons.
Skinął jej głową i podszedł w stronę drzwi. Zdziwiło ją, że nie żegna się z Davidem, ale pewnie mieli się jeszcze zobaczyć. Ledwie dotknął ręką klamki, a przystanął i odwrócił się do niej raz jeszcze.
- Zapomniałem spytać… - zawahał się, znów przechodząc na niemiecki. – Z jakiego regionu Francji pani pochodzi?
- Zasadniczo z żadnego – roześmiała się Chloe. – Jestem Polką.
- C’est immposible – Pierre wydawał się być autentycznie zdumiony. – Polką? Ma pani przepiękny akcent, zupełnie jak z Lyon…
- Merci beaucoup – skłoniła się delikatnie.
- Au revoir - uśmiechnął się i wyszedł.
David posłał Chloe tajemniczy uśmiech i usiadł wreszcie przy własnym biurku. Przekazał jej jeszcze kilka wytycznych odnośnie tłumaczenia tekstów, po czym zagłębili się – ona w kontraktach, a on w swojej pracy. Ciszę przerywał jedynie szelest kartek i, od czasu do czasu, ciche piknięcie którejś z komórek Davida. Dlatego oboje aż podskoczyli, gdy nagle głośno rozdzwonił się telefon Chloe, a wszędzie zabrzmiała melodyjka „Durch den Monsun”, którą dowcipny Bill ustawił jej cichaczem przedwczoraj. Chloe przeprosiła i sięgnęła po aparacik.
- Cześć Bill, jak się bawicie? – spytała spokojnie, notując ołówkiem krótką uwagę na marginesie angielskiego kontraktu.
- Świetnie! Jeździmy z Tomem po całym lodowisku i chyba już wystraszyliśmy parę osób – zarechotał złośliwie, lekko posapując.
- A co z Sophie? – Chloe, zaniepokojona, uniosła głowę.
- Z kim? – głos w słuchawce brzmiał, jakby pierwszy raz usłyszał to imię.
- Bill do cholery! – zdenerwowała się dziewczyna.
- Oj przestań, Sophie jest bezpieczna i zadowolona. Przecież ci mówiłem, że wszystko będzie w porządku. Zresztą, sama z nią porozmawiaj…
Zapanowała chwila ciszy, w której można było wychwycić tylko jakieś wesołe śmiechy i piski z oddali.
- Mama? Ale tu jest świetniacko! Mam łyżwy, wiesz? – podekscytowany głosik córeczki uspokoił Chloe, a nawet przywołał na jej twarz cień uśmiechu.
- To wspaniale słonko, a czapeczkę masz? – upewniła się jeszcze.
- Oj no tak, i szalik, i rękawiczki. Tylko kurtkę odłożyłam, bo było za gorąco… - w tym momencie po drugiej stronie kabla rozpętała się jakaś szarpanina, wzbogacana głośnymi psyknięciami i uciszeniami.
- Co tam się dzieje? – spytała Chloe względnie spokojnie, choć było w jej głosie coś złowrogiego.
- Nic się nie dzieje, nic zupełnie – słuchawkę znowu przejął Bill. – Pracuj sobie spokojnie, Sophie tylko żartowała, cały czas jest otulona jak bałwanek. To ja kończę, pa! – rozłączył się, zanim Chloe zdążyła powiedzieć mu parę mocnych słów.
Dziewczyna westchnęła i odłożyła komórkę, po czym zabrała się z powrotem za tłumaczenie, łapiąc po drodze rozbawione spojrzenie Davida.
- Skończyłaś już chociaż jeden? To bym przejrzał od razu niemiecką wersję – zapytał z uśmiechem menadżer.
- Zrobiłam już wszystkie z filiami wytwórni, teraz kończę wynajem sali… - mruknęła i podała mu plik przetłumaczonych kartek.
David spojrzał na nią ze zdumieniem i podziwem. Tempo jej pracy było naprawdę imponujące. A wystarczył moment przejrzenia tłumaczeń, żeby stwierdzić, że nie tylko tempo, ale i wyniki. Dziewczyna przetłumaczyła słowo w słowo każdy kontrakt, a dodatkowo naniosła swoje uwagi na marginesach, bezbłędnie wychwytując niejasne zwroty, które potem mogłyby posłużyć wytwórni do wykorzystania kruczków prawnych. Żaden tłumacz nigdy tego nie robił, a takie notatki były menadżerowi niesłychanie pomocne.
- Zwróć uwagę na wynajem sali w Madrycie – powiedziała dziewczyna spokojnie, nawet na niego nie patrząc, tylko ciągle biegając wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu. – Jest tam klauzula, która wydaje mi się dziwna. W skrócie: zobowiązujecie się do naprawienia szkód, powstałych w wyniku koncertu, czyli także działania fanów. Ja bym w to nie szła, nigdzie indziej tego nie ma.
David przerzucił kilka kartek i znalazł wspomniany kontrakt. Wczytał się uważnie i rzeczywiście – klauzula wpisana była w szereg innych postanowień, więc gdyby czytał to sam, pewnie nie zwróciłby na nią uwagi. A była wyjątkowo nieuczciwa. Spojrzał na Chloe jak na stos złotych sztabek, ale ona nawet tego nie zauważyła, po prostu nadal pisała coś na tłumaczonym właśnie tekście.
W tym samym czasie Bill kucał z wyciągniętymi przed siebie ramionami i czekał, aż wpadnie w nie Sophie. Dziewczynka nigdy wcześniej nie miała łyżew na nogach, ale bardzo szybko nauczyła się jeździć i radziła sobie już całkiem nieźle. Sama szusowała po lodowej tafli, a raz nawet udał jej się podskok.
- No chodź kochanie, dasz radę – wołał Bill. Między nim a dziewczynką na lodzie leżała plastikowa poprzeczka do trenowania skoków. – To tylko mały skok!
Sophie wbiła oczka w czerwony plastik, po czym jej twarzyczka przybrała zdeterminowany wyraz i dziewczynka wzięła lekki rozpęd. Cały czas obok niej czuwał Tom, żeby chwycić małe ciałko, zanim zdąży uderzyć o lód. Skoczyła wreszcie i wpadła prosto w ramiona Billa, który natychmiast ją przytulił i z dumą podniósł do góry.
- Brawo! – wrzasnął Tom, klaszcząc w dłonie i śmiejąc się serdecznie.
Sam nie przypuszczał, że uczenie małej dziewczynki jazdy na łyżwach może mu sprawić tyle uciechy. A teraz serce mu skakało na widok radości na jej buzi. Uśmiech Sophie był dla niego najlepszą nagrodą.
Bill okręcił się kilka razy na jednej łyżwie, nie wypuszczając dziewczynki z rąk. Sophie wybuchnęła śmiechem i mocno objęła go za szyję, żeby nie spaść na twardy lód. Nie było jednak takiej możliwości: Bill trzymał ją mocno przy sobie, siedziała mu na lewym przedramieniu, a prawe podtrzymywało całą długość jej plecków. Dłoń chłopaka oplatała palcami cienki karczek. Przejechali się teraz wokół lodowiska w szaleńczym tempie, tak, że pęd powietrza rozwiewał jasne włoski, wyglądające spod czerwonej czapeczki dziewczynki, ona sama zaś zanosiła się śmiechem. W końcu Bill zahamował, sypiąc okruchy lodu spod lśniących łyżew.
- Jeszcze… - szepnęła mu do ucha Sophie, a jej oczy błyszczały radością.
- Zaraz będzie jeszcze – roześmiał się chłopak, którego oczy błyszczały dokładnie tak samo. - A teraz spójrz za siebie…
Sophie obróciła główkę, ani na chwilę nie puszczając jego szyi. Za nią stał uśmiechnięty od ucha do ucha Tom z trzema wielkimi watami cukrowymi na patykach. Dziewczynka wydała okrzyk radości, więc Bill postawił ją na lodzie i całą trójką podjechali do krawędzi lodowiska, by usiąść na jednej z drewnianych ławek, rozstawionych za barierkami. Chłopcy posadzili Sophie między sobą, po czym Tom wręczył jej ogromną watę i wszyscy zaczęli pałaszować lepki, słodki przysmak.
Lodowisko było duże i jasne. Mieściło się w berlińskiej hali sportowej, akurat pod olbrzymią, szklaną kopułą, przez którą ciepłe promienie słoneczne dostawały się bez trudu. Z jednej strony w ogóle nie było ściany, tylko wyjście na dwór, więc temperatura wewnątrz nie różniła się specjalnie od tej zewnętrznej. Natomiast po drugiej stronie pełno było sklepów sportowych, kolorowych straganów z pamiątkami i gadżetami oraz małych budek, oferujących cały wybór słodkości. Z porozmieszczanych wszędzie głośników sączyła się miła dla ucha muzyka, zagłuszana czasem przez uszczęśliwione wrzaski dzieci, głośny śmiech lub nawoływania.
Bill odchylił głowę na drewniane oparcie i zamknął oczy. Wsłuchał się w gwar wypełniający szklaną kopułę, starając się rozróżnić głosy poszczególnych osób, wyizolować świszczący szum łyżew na gładkiej tafli i rytm muzyki. A potem usłyszał smaczne mlaskanie Sophie, pochłaniającej swoją porcję waty i uśmiechnął się do siebie. Wtedy właśnie stwierdził, że było mu dobrze… Nie tam, na sali pełnej krzyczących fanek, ale tutaj, gdzie nikt go nie zaczepiał, jego bok grzało ciałko małej dziewczynki, a ciepłe promienie słońca kładły się na twarzy. Dawno już nie przeżył tak miłego południa.
- Pojeździmy? – usłyszał głos Toma, zwracającego się do Sophie i nie musiał go wcale widzieć, żeby wiedzieć, że brat się uśmiecha. Otworzył oczy.
- Tak! – wykrzyknęła mała i rozejrzała się za koszem na śmieci.
- Daj, słońce, ja wyrzucę, a ty leć na lód – wyciągnął do niej rękę i wziął lepiący się patyczek. – Uważaj na nią, Tom!
Brat przesłał mu uspokajające spojrzenie i podał Sophie dłoń. Po chwili razem stali już na lodowisku. Bill nie ruszył się z ławki, tylko obserwował, jak Tom staje za małą i pochyla się, wkładając głowę między jej rozstawione nóżki. Podniósł się już z Sophie na ramionach i kazał się jej mocno trzymać. Na wszelki wypadek jednak podał jej ręce dla asekuracji, po czym pojechali razem, wolno i majestatycznie, długimi ślizgami. Młody wokalista roześmiał się serdecznie na widok ucieszonej buzi dziecka. Popatrzył na nich chwilę, zanim zaczął dostrzegać także innych ludzi. Z zaskoczeniem stwierdził, że wiele osób przygląda się tej niecodziennej parze z uśmiechem na ustach. Dzieci patrzą zazdrośnie na roześmianą Sophie, a dorośli z aprobatą kiwają głowami na widok zaangażowania Toma. Bill uśmiechnął się z dumą.
Nawet nie zauważył, kiedy minęła kolejna godzina. Słońce padało już pod innym kątem i zrobiło się pomarańczowo ciepłe, wypełniając wnętrze hali miodowym światłem. Wiele rodzin zbierało się do wyjścia, żeby w domach zjeść rodzinny obiad. Ale nawet ten widok nie spowodował u Billa ściśnięcia serca, którego doświadczał zawsze z tęsknoty za domem, gdy widział rodziców z dziećmi. Tym razem cieszył się na myśl o powrocie do hotelu, do ciepłej atmosfery, którą stwarzała Chloe i nawet do opiekuńczego Davida. Myśl o obiedzie w hotelowej restauracji nie wywoływała w nim już niechęci, tylko czystą, nieskażoną radość. Tak naprawdę to ci wszyscy ludzie powinni mu zazdrościć, nie odwrotnie…
- Sophie! Tom! Wracamy! – krzyknął, wychylając się przez plastikową barierkę.
Odwrócili głowy w jego stronę i jednocześnie mu pomachali, śmiejąc się wesoło. Potem wzięli się za ręce i podjechali do wyjścia.
Bill zdjął małe łyżwy ze stópek Sophie i zasznurował jej buty. Sam się przebrał wcześniej, jeszcze kiedy na nich czekał. Tom podał mu żółtą kurteczkę, w którą dziewczynka przebrała się już sama. Spakowali cały swój majdan i pognali na zewnątrz, śmiejąc się wesoło.
- Może zadzwonić do Chloe, że już wracamy? – zaproponował Tom.
- To dzwoń – powiedział Bill, zajęty lepieniem śniegowej kulki, którą mógłby rzucić w Sophie.
Tom zaśmiał się i wyciągnął komórkę. Na samą myśl, że zaraz usłyszy głos Chloe, aż zadrżał oczekiwaniem. To chyba będzie ich pierwsza rozmowa przez telefon. Wybrał numer i przyłożył słuchawkę do ucha. Gdy słyszał pierwszy sygnał, był zdenerwowany. Za drugim zaschło mu w gardle. Trzeci to była prawdziwa panika.
- Słucham? – w uszach rozbrzmiał mu czysty, ciepły głos.
- Ekhm… to ja, Tom. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że już wracamy. To znaczy… - zaplątał się jak szczeniak.
- To świetnie, bo już się niepokoiłam. Właśnie miałam do was dzwonić – roześmiała się wdzięcznie i tak miło, że strach opadł tak samo gwałtownie, jak przyszedł. – Zaraz obiad, pospieszcie się!
- Już biegniemy! – zaśmiał się wesoło i wyłączył rozmowę.
Ledwie odwrócił się w stronę pozostałej dwójki, żeby opowiedzieć im jej przebieg, natychmiast dostał w twarz dwiema pigułami śniegu, a wokół rozdzwonił się śmiech Billa i Sophie.
- No nieee!!!- ryknął gromko, wystraszając staruszkę, która właśnie miała go wyminąć. – Ta zniewaga krwi wymaga!!!
Po czym ruszył na nich jak wściekły byk, zgarniając po drodze pełne garście śniegu. Sophie z piskiem uciekała przed siebie, a Bill starał się ją osłonić. Kotłowali się przez chwilę jak dzieci, nacierając sobie policzki zimnym puchem i wpychając śnieżne kulki za kołnierze. Kiedy skończyli i ze śmiechem legli w sporej zaspie, wyglądali jak trzy bałwanki.
- Obiecałem Chloe…że…zdążymy… na obiad… - dyszał Tom, rozciągnięty na śniegu, jakby właśnie robił orła.
- No to zdążymy! – Bill zerwał się na równe nogi. – Biegiem! Kto ostatni, ten zgniłe jajo! – wrzasnął jeszcze, po czym chwycił rączkę Sophie i pognali przed siebie udeptaną ścieżką.
Tom odczekał jeszcze chwilę dla złapania oddechu, aż w końcu wstał i pokłusował za nimi. Droga nie była daleka, wystarczyło przejść przez park i przeciąć jedną ulicę, więc na miejsce dotarli w ciągu niecałych dziesięciu minut, przy czym ostatnie pięć Sophie przebyła już na ramionach Billa. Do hotelowego hallu wpadli zziajani i rozgrzani tak bardzo, że obsługa dziwnie na nich popatrzyła. Oni jednak nie zwracali na to uwagi. Spieszyło im się do Chloe, ciepłych, suchych ubrań i… obiadu, bo nagle zrobili się piekielnie głodni.
- Mama, ale było supeeer!!! – zawołała Sophie od drzwi pokoju, wpadając w ramiona matki.
Chloe podniosła głowę i spojrzała na córeczkę. Miała policzki rumiane jak jabłuszko i oczy lśniące z zachwytu. W łapce zaś trzymała parę małych, dziecięcych łyżew.
- Super? To cudownie, kochanie… - odpowiedziała nieco nieobecnym tonem. – Bill. Łyżwy…
- Co z nimi? – spytał chłopak, otrzepując rękawy ze śniegu.
- Mieliście wypożyczyć łyżwy, i co? Zapomnieliście oddać? – Chloe już przeczuwała odpowiedź.
- No tak, ale nie mieli jej rozmiaru, wszystko było wypożyczone… - zaczął się tłumaczyć, ale na ustach igrał mu tajemniczy uśmiech.
- Tom mi kupił! – wrzasnęła Sophie, ładując się matce na kolana.
Chloe zdjęła jej ciepłą kurteczkę i szalik, rzucając Tomowi spojrzenie pełne wyrzutu. Po raz kolejny czuła się głupio przez ich niespodziewane prezenty. Naprawdę nie miała jak się odwdzięczyć.
- Nie patrz tak – wtrącił cwaniacko Bill. – Łyżwy nie są twoje. Tobie byśmy nic nie kupili, złodziejaszku, ale Sophie może sobie chodzić w czym chce! I jeździć!
Bracia zaśmiali się wesoło, więc Chloe nie mogła już dłużej powstrzymywać uśmiechu. Podeszła do nich i stanęła naprzeciw Toma.
- Dziękuję… - szepnęła i pocałowała go delikatnie w policzek. Potem to samo zrobiła z Billem.
No proszę, bliźniaki nawet rumienią się w ten sam sposób…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 16:49 Temat postu: |
|
|
czytam
Edit:
No nie, tego jeszcze nie było, Bill na łyżwach jakoś trudno mi sobie go wyobrazić w takiej sytuacji
Ale do rzeczy; bardzo podobał mi się relaks na lodowisku, opisałaś to tak ciepło, pomimo iście zimowej aury w opowiadaniu i w rzeczywistości. Widać, że Tom zabiega o względy dziewczynki i darzy ją niewątpliwą sympatią. Świetne są te wspólne zabawy bliźniaków z Sophie.
A David co? Jakieś testy jej robi, podstawiając tego Pierra?
Fantastycznie opisujesz wzajemne relacje bohaterów, wszystkie te spojrzenia i gesty, tyle w nich pozytywnych uczuć.
Z odcinka na odcinek, to opowiadanie robi się coraz lepsze, mam nadzieję, że jeszcze dużo przed nami.
Cieszę się, że wróciłaś z tego akademika, czy gdzie tam "koczujesz" na tych studiach i dodałaś nowy odcinek. Rozumiem, że dajesz części kiedy tylko to jest możliwe. No cóż, siła wyższa, a nam czytelnikom pozostaje tylko cierpliwie czekać.
Pozdrawiam. B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Twist xD
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: }}}::..SoLdAu..::{{{
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 17:39 Temat postu: |
|
|
Ja miałabym nie zaglądać? Obawiam się, że nie dałabym rady
To opko przyciąga jak magnes. Przyznaj się, zaczarowałaś je!
Po prostu Dzieło przez duże D.
Super.
Fantastycznie piszesz, szalenie realistycznie, cały czas miałam przed oczyma roześmianą Sophie i bliźniaków popylających na łyżwch (swoją drogą, to ostatnie powaliło mnie na kolana)
I fajnie, że między Tomem a Chloe zaczyna się układać.
Czekam z anielską cierpliwością na neu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 18:33 Temat postu: |
|
|
Cudownie, słodko, magicznie i tak...
Przenosisz mnie w zupełnie inny świat, realny tak jak ten,
ale o zupełnie innym odcieniu, który budzi jakąś zazdrość...
Kiedy czytam twoje opisy widzę wszystko tak wyraźnie
jakbym tam była...
Od po prostu siedziała tuż obok Billa na tej drewianej ławce
spoglądając to na niego, to na Toma szczerząc się na widok
ich uśmiechów i lodowych szaleństw...
Kiedyś wydawało mi się, że potrafię w swoich opowiadaniach
zamieszczać uczucia i, wrecz rozgrzewające serce, ciepło...
Kiedy jednak czytam twoje opowiadanie widzę,
jak niewiele w rzeczywistości potrafię
i jak dużo mi jeszcze brakuje do osiągnięcia ideału,
który ty osiągnęłaś już przy pierwszych częściach...
Wiesz, boję się co będzie gdy to opowiadanie dotrze do końca
i nie będę już mogła cieszyć się kreowanym przez ciebie światem
odnajdując tam to, czego sama nigdy nie poznałam...
Mam nadzieję, że nie bedzie to twoje jedyne opowiadanie...
Zanim jednak doczekam się kolejnego,
bez wątpienia zadowolę się nastęną częścią tego cuda...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for you
P.S. O tak tak wiem co to czytanie mało interesujących książek...
O chociażby Kronika Galla Anonima, która mówiąc szczerze wciąż na mnie czeka ...
Gdyby tak można samemu wybrać co chce się czytać rwónież na studiach...
Byłoby cudownie ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anth92
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 18:52 Temat postu: |
|
|
Czytam.
Kolejny uśmiech na mojej twarzy.
Jak ja kocham to opowiadanie.
Jak ja Ciebie kocham.
Dobra, spokój bo się zacznę czerwienić.
To było śliiiiiiiiiiiiiiiczne. *.*
Ah oh - właśnie takie.
Ile ja bym dała żeby mieć takiego Billa, Toma i Sophie obok siebie. Ło mamo, toż bym ich nie wypuściła z ramion. xD Całą trójkę bym ściskała do znudzenia.
A może to tylko Ty ich tak wspaniale przedstawiasz, że moja wyobraźnia działa na zwiększonych obrotach.
Strasznie mi się podobała ta część.
Co ja zrobię, jak mi kiedyś tego opowiadania zabraknie?
Nie może być. Nie wolno go kończyć.
Dlaczego ja w tak pięknych momentach myślę zawsze o końcu?
Uh, to było cudownie cudowne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 19:55 Temat postu: |
|
|
Jeju, Reini, słońce kochane, nawet nie wiesz jaki mi dałaś prezent dodając nowy odcinek!
Jestem chora, zasmarkana, kaszląca, a ty podarowałaś mi trochę szczęścia.
Nawet nie wiem, jak Ci dziękować. Chyba czuję się trochę jak Chloe , bo nie mam czym, ani jak Ci odpłacić, zupełnie jak ona Tomowi.
Ale... mam nadzieje, że podarujesz mi jeszcze dużo takich chwil.
I wiem, że będą one tak samo wspaniałe i przecudownie opisane jak dzisiaj.
Dziękuję kochanie, bardzo dziękuję.
Kiedy nowy odcinek, słonko?
Jej, głowa mi pęka.
Pozdrawiam cieplutko i dziś nie całuje, żeby nie zarazić,
B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 20:35 Temat postu: |
|
|
No, niestety, przykro mi, ale ta część mi się tak średnio podobała. Być może to dlatego, że jestem chora i raczej taka przymulona i w ogóle nie ten teges... Dopsz, nieważne.
Może zacznę od tego, co mi nie przypadło do gustu, żeby miłym akcentem zakończyć mój komentarz.
Otóż zaczyna mnie z lekka irytować Chloe. Znaczy może nie sama jej osoba, ale jej taka... idealność. Nie podobał mi się ten fragment, gdy Chloe pracowała z Davidem, w sensie, że tak wszystko szybko zrobiła i on się nią tak zachwycał. Mym zdaniem było to już takie trochę... przesadzone? Ach, i ten Pierre. Już go nie lubię, ale to tylko dlatego, że ja w każdym opowiadaniu jestem z góry uprzedzona do potencjalnych rywalów Toma (ew. Billa xD). Ale z tym Pierrem podoba mi się to, że nie wiadomo skąd on się wziął i po co. Nie wiem, co planujesz i powiem szczerze, że nie mogę się doczekać, co nam tu szykujesz. xD
Ach, podobało mi się, że pisałaś po francusku xD Kocham ten język I wata cukrowa xD
I jeszcze coś mi sie podobało, ale zapomniałam co xD Seriooo xD
W każdym bądź razie czeakm aż coś się będzie działo, bo ta część była trochę nudnawa.
Pozdrawiam serdecznie,
Buty bez Kota
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martynka_Kaulitz
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kutno
|
Wysłany: Piątek 23-02-2007, 21:59 Temat postu: |
|
|
No po prostu super!!! Tom, Bill i Sophie na łyżwach - słodkie ;D Już nie mogę się doczekać kolejnej części
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Sobota 24-02-2007, 11:46 Temat postu: |
|
|
A mi się podobało wszystko Mój ulubiony moment tej części to ten, w którym Sophie rozmawia z Chloe, będąc na lodowisku. A Tom i Bill ją uciszają. Jjku, wyobraziłam to sobie, po prostu... Uwielbiam tą dziewczynkę.
Ciekawe kim jest Pierre. I ten dialog po francusku mi isę podobał
Ciekawe, co się szykuje z tym Pierrem, ale mam nadzieję, że on nie będzie podrywał Chloe.
Ogólnie było ślicznie i cieplutko a ja czekam na kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Astriel
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 24-02-2007, 13:06 Temat postu: |
|
|
Niesamowite... Rzadko zdarza się, aby opowiadanie na forum tak mocno mnie wciągnęło, abym przeczytała wszytkie części za jednym zamachem.
"Wiara, nadzieja i ..." należy do tej małej grupy opowiadań, które przyciągają czytelnika od pierwszej części. Tworzona przez ciebie opowieść ma (jak narazie) u mnie same plusy : niebanalna historia, świetne opisy i dialogi. Aż chce się czytać
Masz w mojej osobie (kolejnego już zapewne) stałego czytelnika.
Pozdrawiam, Astriel.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nicole_Tom
Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: A co za różnica:P:)
|
Wysłany: Sobota 24-02-2007, 13:13 Temat postu: |
|
|
Wczoraj późnym wieczorej weszłam na forum i postanowiłam przeczytac Twoje opowiadanie.
Nie żałuję, wręcz przeciwnie.
To opowiadanie poruszyło moją wyobraźnię i wywołało ogromny uśmiech na twarzy.
Jest prześliczne. Sophie jest taka słodka, Tom i Bill opiekuńczy a Chloe ciepła i sympatyczna. Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|