|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Fuken
Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 02-01-2007, 18:47 Temat postu: |
|
|
Pierwsza!!!
Moje miejsce!
Sio! xD
EDIT:
Łał
Zrobiło mi się tak ciepło, miło.
Magia...
Tak lekko się czyta xD
Sophie jest taka słodka Łaj
Straasznie ją lubię xD
Pozdrawiam i życzę wieeelkiej weny.
Masz pozdawać egzaminy na 4 i 5!
Bo chyba 6 nie ma? x]
Buźka
EDIT2:
Ha! Zaczynam stronę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fuken dnia Wtorek 02-01-2007, 19:54, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Wtorek 02-01-2007, 19:41 Temat postu: |
|
|
Jestem pełna podziwu. Opowiadanie ma w sobie tyle ciepła, tyle miłości, ale gdy do akcji wkracza Tom - w pewnym momencie robi się doprawdy zimno i ponuro. Nie potrafię sprecyzować uczuć, które miotają mną w tym momencie.
Może kiedy indziej.
Mam tylko nadzieje, że nowa część będzie stosunkowo szybko i, że pozwolisz uśmiechnąć mi się na dźwięk twoich słów w mojej głowie.
B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
styśka
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z wyimaginowanego świata marzeń i iluzji.
|
Wysłany: Wtorek 02-01-2007, 20:09 Temat postu: |
|
|
Trzecia.
EDIT
Sophie jest cudna.
Widziałam ją oczami wyobraźni na ramionach Billa.
A to spojrzenie Tom'a, które zmiotło Chloena koniec pokoju to och!
Panie Tomaszu! Nie wolno tak.
A titi! (grozi palcem)
Pięknie, cudownie.
Coś więcej?
Wszystkie superlatywy.
Pozdrawiam,
Styśka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez styśka dnia Wtorek 02-01-2007, 20:35, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Wtorek 02-01-2007, 20:09 Temat postu: |
|
|
Cudownie, cudownie, cudownie...
Po raz kolejny zachwycasz mnie światem,
który kreujesz, nadajac mu różnych odcieni i zapachów...
Jest tu mnóstwo miłości i radości,
ale jest też ta inna, mniej przyjemna,
ale jakże realna strona...
Nie wiem jak ja wytrzymam bez kolejnej części...
Mam nadzieję, że szybko wrócisz,
bo oczarowałaś mnie, a ja bez watpienia
chcę trwać w tym stanie jak najdłużej...
Małe dzieci, to wspaniali obserwatorzy,
a my "dorośli" powinniśmy brać z nich przykład
i nauczyć się dostrzegać to, co oczywiste...
Mam nadzieję, że Chloe tak właśnie zrobi
i nie podda się tej udawanej niecheci ze strony Toma...
Z tą właśnie nadzieją, będę wyczekiwać kolejnej części...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dżampara
Dołączył: 01 Sie 2006
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Wtorek 02-01-2007, 21:41 Temat postu: |
|
|
No cóz podobało mi się.
Jak już mówiłam fabuła bardzo ciekawa
Masz talent kobieto więc pisz
Błędów nie zauważyłam.
A tak poza tym Bardzo rośmieszyły mnie słowa sophie
Ja kocham Billa on mnie a Tom Ciebie
Leje
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Ghost Ms. Sacrifice
TH FC Forum Team
Dołączył: 07 Mar 2006
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: wziąć anioła?
|
Wysłany: Środa 03-01-2007, 15:42 Temat postu: |
|
|
Hmmm pięknie.
Poziom notki oczywiście tak wysoki jak poprzednich.
Muszę powiedzieć, że wokół tego opowiatania tworzysz taką sama aurę jak wokół Chloe i Sophie.
To po prostu czuć.
Albo tylko ja czuję.
Bardzo się podobało.
I oczywiście czekam na kolejny part.
Tak samo piękny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Środa 03-01-2007, 15:45 Temat postu: |
|
|
Wczoraj przeczytałam, ale dopiero dzisiaj mam czas skomentować.
Oczywiście było slicznie. To, co mówi i robi Sophie powala na kolana. Zwłaszcza to, co powiedziała o Tomie... Ja się rozpłynęłam
Uwielbiam atmosferę tego opowiadania... Takie ciepło emanuje z tego, co piszesz... Aż się chce czytać dalej i dalej.
Ślicznie
Pozdrawiam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pyskata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stamtąd.
|
Wysłany: Środa 03-01-2007, 16:34 Temat postu: |
|
|
Ładnie, bardzo ładnie.
A wredny Tom znowu coś popsuł xD
psuja.
strasznie mi się podoba.
naprawdę.
`P.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Odrodzona
Dołączył: 07 Gru 2006
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oddział Zamknięty
|
Wysłany: Czwartek 04-01-2007, 12:14 Temat postu: |
|
|
AAAAAAAAAAAAAAAAa nowa czesc:D
Dobra, ale kiedy nastepna?
Przeczytalam na jednym wdechu, najszybciej jak umialam.
Nie umiem sie delektowac!!
BEAUTY
Dawaj nastepna czesc bo mi tu ciagle
MALO, MALO
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Piątek 26-01-2007, 16:03 Temat postu: |
|
|
No to wróciłam... sporo napisałam podczas mojej nieobecności na forum, ale nie mogę tego chwilowo przerzucić z jednego komputera na drugi, więc zmuszona jestem do przepisywania ręcznie. Proszę więc o odrobinę cierpliwości. Odrobinę, bo nieźle mi idzie. No i wklejam kolejną część. Krótka, ale jest!
Hotelowy basen był rzeczywiście niezwykle czysty i bezpieczny. Błękitna, podświetlana woda słała migotliwe refleksy na umieszczone gdzieś wysoko ponad nią sklepienie. Tylna ściana była jednym wielkim oknem, za którym widać było szybko zapadający zmierzch. Obsługa włączyła więc boczne reflektory, których światło skierowane było tylko na wodę, tak, że ściany i sufit schowane były w tajemniczym półmroku. Naokoło basenu stały olbrzymie donice z egzotycznymi roślinami, co sprawiało, że człowiek czuł się tam jak w palmiarni albo w dżungli.
Chloe weszła do gorącego od pary pomieszczenia i od razu uśmiechnęła się na widok swojej własnej córeczki. Mała siedziała na plecach Billa, który pięknym crawlem pokonywał kolejne metry basenu i zaśmiewała się, gdy krople rozpryskiwały się na jej maleńkiej twarzy. Chłopak miał szczupłe, ale silne ramiona, bo przepłynął kilka długości równym, miarowym tempem, jakby Sophie wcale mu nie ciążyła. Dopiero po chwili dziewczynka zauważyła matkę i pomachała jej wesoło, a Bill musiał to wyczuć, bo zatrzymał się i też spojrzał w jej stronę. Podpłynęli do niej.
- Może już wystarczy? Minęły ponad dwie godziny – zauważyła Chloe.
- Oj mama… - rozpoczęła swój protest Sophie. – Jeszcze tylko troszkę, pokażę ci, co ja umiem!
- No dobrze… - skapitulowała Chloe. – Ale tylko pięć minut! Masz już na rączkach skórę praczki.
Sophie roześmiała się, oglądając swoje paluszki, po czym spojrzała na Billa z tajemniczą miną. Chłopak bez słowa przyniósł białą deskę do nauki pływania i podał ją małej z dumnym uśmiechem. Chloe przeraziła się nie na żarty. Nigdy nie uczyła córeczki pływać samej, zawsze ją przy tym trzymała. Jeśli cokolwiek jej się stanie…
- Nie bój się – szepnął do niej Bill i wskoczył z powrotem do basenu.
Sophie mocno chwyciła deskę wyciągniętymi ramionkami i schowała buzię pod wodę, po czym najzupełniej prawidłowo przepłynęła kilka metrów klasyczną strzałką. Bill cały czas pozostawał obok, żeby w razie czego uchwycić dziewczynkę. Kiedy po chwili Sophie wynurzyła główkę z wody, na jej twarzy rozgościł wyraz prawdziwej dumy i Chloe aż roześmiała się z radości na ten widok. Entuzjastycznie zaklaskała w dłonie.
- Brawo! – zawołała ze śmiechem. – Wspaniale! Ale teraz już wychodzimy…
I nie zważając na jęki protestu ze strony obu pływających postaci, wyciągnęła małą z wody. Bill wyszedł sam. Od razu doskoczyła do nich obsługa z puszystymi, białymi ręcznikami i szlafrokami z frotte.
- Podobało się? – spytał Bill przebiegle.
- Cudownie! – wykrzyknęła Sophie i wsłuchała się w swój brzuszek. – Ale teraz głodna jestem… straszliwie.
Chloe roześmiała się znowu i wyszli wszyscy razem do przestronnego hallu hotelu. Tam też już włączono ciepłe światło, płynące z kryształowych żyrandoli i kinkietów. Zaroiło się też od elegancko ubranych ludzi, którzy zdawali się całkowicie nie zwracać uwagi na fakt, że obok nich przechadzają się dwie osoby w białych szlafrokach. Bill też się tym nie przejmował. Podszedł spokojnie do lśniącej windy i wjechali na swoje piętro, umawiając się od razu na kolację za kwadrans. W tym czasie Chloe przebrała Sophie, wysuszyła jej włoski i przeczesała własne loki. Dzień pełen wrażeń. Kto by pomyślał, że w ciągu doby może zdarzyć się tyle cudownych rzeczy? Jeszcze wczoraj była zmartwiona i przemęczona, bez dachu nad głową, za to z kilkuletnim dzieckiem i mnóstwem problemów. A dziś? Miała świetną pracę, mieszkała w luksusowym hotelu i poznała wspaniałych, życzliwych ludzi… Czego chcieć więcej?
Odpowiedź na jej pytanie przyszła szybciej, niż dziewczyna się tego spodziewała. Gdy tylko wyszła z pokoju i dotarła do końca hallu, gdzie umówili się z Billem, z zaskoczeniem ujrzała stojącego obok brata Toma. Jego chmurna twarz nadal miała w sobie niezwykłe piękno. Migdałowe oczy lśniły spod czarnych, zmarszczonych brwi, gładka skóra napięła się od mocno zaciśniętych szczęk, a język bezwiednie zwilżył ciemne wargi. Chloe musiała przyznać, że niezależnie od wszystkiego, ten chłopak po prostu niesamowicie ją pociągał. Czasem, gdy na nią patrzył, czuła ten wewnętrzny dreszcz, przebiegający jej wzdłuż kręgosłupa. Miała ogromną ochotę znowu wtulić się w jego klatkę piersiową, poczuć tę ciepłą dłoń na swoich włosach, usłyszeć bicie jego serca pod cienką koszulką… Jeszcze raz poczuć się bezpieczna i chroniona…
Potrząsnęła głową. Właśnie. Daniel też ją kiedyś ciągnął. Czysto fizycznie. Był piękny, cokolwiek by o nim nie mówić. Też miał gładką, jasną twarz, też patrzył na nią, wywołując dreszcze. A potem z rozmysłem uczynił z jej życia piekło.. Nie wolno jej o tym zapomnieć. Wygląd wcale nie jest najważniejszy. Nie liczą się płomienne spojrzenia ani irracjonalne dreszcze, tylko prawdziwe poczucie bezpieczeństwa. A jak mogłaby czuć się bezpieczna u boku kogoś takiego, jak Tom? Z takimi wahaniami nastroju, humorami i zaciętością? U Daniela też to się tak zaczęło. Było cudownie, aż kiedyś zmarszczył brwi w ten sam sposób. Twarz mu spochmurniała, zaczął się wściekać… Potem ją uderzył po raz pierwszy, drugi, trzeci… całe to poczucie bezpieczeństwa było złudne, fałszywe…
- Nadal głodna? – jej rozmyślania przerwał wesoły głos Billa.
- Bardzo! – pokiwała główką Sophie i puściła rękę matki, zajmując swoje stałe miejsce przy boku Billa.
Od razu zaczęli rozmowę o basenie, pływaniu i jedzeniu, a Chloe została, jak zwykle, z tyłu. Z Tomem. Przez chwilę patrzyli na siebie, niepewni, jak się zachować, a jednocześnie jakby zachwyceni, że mogą bezkarnie wbijać w siebie uparty wzrok. Wreszcie przemówił Tom.
- Chodźmy – powiedział tylko, odwracając głowę.
Chloe przełknęła żal i poszła za pozostałą trójką do znanej jej już jadalni.
Znowu zmienili wystrój. Obrusy były granatowe, a dodatki utrzymane konsekwentnie w żółtym kolorze. Nawet róże, stojące w każdym wazoniku, były żółte. Wreszcie dostrzegli Georga, Gustava i Davida przy jednym ze stolików i dołączyli do nich szybko. Chloe usiadła pomiędzy Sophie a Georgem, a Tom znowu wypadł naprzeciwko niej. Męczące było patrzenie w jego pochmurną twarz przy każdym posiłku.
- Gotowa na świętowanie? – spytał Georg wesoło i podał jej koszyk z pieczywem.
- Hmm, tak, jasne… - odpowiedziała, uśmiechając się do niego z wdzięcznością. – Ale najpierw muszę położyć Sophie…
- Oczywiście – kiwnął głową. – Najzupełniej zrozumiałe. I to chyba już niedługo…
Zobaczyła jego wzrok skierowany na małą i podążyła za nim. Sophie jadła kaszkę z malinami, ale główkę już lekko opierała o ramię Billa i ziewała dyskretnie, jak kotek.
- Chyba masz rację – roześmiała się cicho Chloe, odwracając głowę z powrotem w stronę Georga.
Zielone tęczówki chłopaka skrzyły się iskierkami śmiechu i ciepła. Patrzył na nią z nieukrywaną sympatią i zachwytem. Gładkie, brązowe włosy opadały mu na czoło jedwabistym skrzydłem, a mocne, szerokie ręce pewnie trzymały ciężką wazę z zupą. Jakimś cudem Chloe dopiero teraz zauważyła, że to właśnie on jest najbardziej zbliżony do niej wiekiem i to on sprawia wrażenie osoby najbardziej godnej zaufania.
- Proszę – podał jej wazę. – Wobec tego najlepiej chyba będzie położyć ją po kolacji, a wtedy będziesz miała czas na przygotowanie się do wyjścia.
- Tak. Znasz to miejsce, do którego idziemy? – spytała Chloe, nalewając sobie zupy i decydując się na podtrzymanie tej rozmowy. Przy Georgu, w przeciwieństwie do obecności Toma, nie odczuwała żadnego skrępowania. Była swobodna i spokojna.
- ‘184’? Oczywiście. Bardzo często tam chodzimy, mamy nawet swój stały stolik, przedział właściwie. Właściciel klubu nas lubi, bo nie dość, że zostawiamy tam sporo pieniędzy, to jeszcze kiedyś daliśmy u niego krótki występ… - opowiadał, a Chloe stwierdziła, że dobrze jej w tej sytuacji. Rozluźniła się i przestała przejmować zachowaniem Toma.
On natomiast siedział z drugiej strony Billa i gniewnie spoglądał na rozmawiającego Georga. Starał się zwalczyć w sobie uczucie zazdrości, ale nie potrafił. Chloe nadal budziła w nim uczucia dalekie od letnich. Chciał przy niej siedzieć, rozmawiać z nią jak basista, widzieć uśmiech w jej oczach. Chciał ją znowu objąć i z całej siły przytulić do serca. Czuć ciepło jej kruchego ciała. Ale jednocześnie bał się zrobić cokolwiek. Źle się czuł, grając wobec niej zimnego, obojętnego drania, ale nie umiał tego przerwać. Nagle obudziła się w nim nieznana od czasów dzieciństwa zaciętość, której nie potrafił opanować: skoro już zaczął, to musi być konsekwentny. Zwłaszcza że czasami miał dziwne uczucie, że Chloe z niego skrycie drwi. A tego nie znosił.
Miał wrażenie, że specjalnie teraz schyla się w stronę Georga, specjalnie tak miło się do niego zwraca i uśmiecha. Tylko po to, żeby on, Tom, to zobaczył i źle się z tym czuł. Cholerna kokietka. W dodatku wyglądała tak bezczelnie ślicznie…
- Chloe? – cichy głos Billa odwrócił jego uwagę. – Może ja ją już zabiorę do pokoju, co?
Dziewczyna przerwała rozmowę i spojrzała na małą z uśmiechem. Sophie drzemała słodko, oparta czółkiem o ramię Billa, ściskając w zaciśniętej piąstce jego koszulkę.
- Tak, chodźmy… - powiedziała też cicho i wstała od stołu.
Bill ostrożnie wziął śpiącą Sophie na ręce i skierowali się całą trójką w stronę wyjścia. Kiedy tak szli, wyglądali jak szczęśliwa rodzina, mama i tata, niosący na rękach małą córeczkę – pomyślał Tom. Jeszcze minutę temu był zazdrosny o rozmowę z Georgiem, a teraz nie mógł patrzeć na własnego brata! Co ta kobieta z nim robi…
Oni tymczasem byli jak najdalsi od spraw damsko – męskich. Wjechali na swoje piętro i dostali się do pokoju dziewczyn. Tam Bill położył Sophie na łóżku, a Chloe ją rozebrała i przebrała w piżamkę. Potem zgodnie przykryli dziewczynkę kołdrą i , nie umawiając się, w tym samym momencie schylili głowy, żeby pocałować ją w czółko.
Od razu się roześmieli, starając się nie robić hałasu. Usiedli na brzegu łóżka.
- Jesteś szczęściarą… - stwierdził Bill, wpatrując się w twarzyczkę śpiącej Sophie.
- Ja?! – zdziwiła się dziewczyna.
- No jasne. Masz cudowną córeczkę, po prostu wspaniałą. Kiedy ktoś taki jest obok ciebie, od razu pojawia ci się sens życia… - mówił cicho. – Masz ją na co dzień, zawsze obok siebie… Możesz się nią zajmować, rozmawiać z nią, uczyć nowych rzeczy… Chciałbym tak. Dlatego się cieszę, że z nami jeszcze zostajecie. Będę mógł się nią zajmować chociaż chwilę.
- Jeszcze ci się znudzi – zaśmiała się cicho Chloe.
- Wątpię – powiedział szczerze, z głębi serca. – Idziemy?
- Bill, ja jej tu nie mogę zostawić samej… - potrząsnęła głową Chloe. – Nie będzie nas długo, a jeśli coś się stanie? Jeśli się obudzi i przestraszy, że mnie nie ma?
- Spokojnie, Marge z nią zostanie. Już z nią rozmawiałem – powiedział Bill, uśmiechając się delikatnie. – Myślałaś, że zostawiłbym Sophie bez opieki? Może jestem nieletni, ale nie głupi!
Po czym wyciągnął komórkę i wykonał szybko telefon do stylistki zespołu. Powiedział tylko, że już będą wychodzić, więc widocznie rzeczywiście rozmawiał z nią wcześniej. Chloe była pod wrażeniem, ten chłopak naprawdę się o Sophie troszczył. Naprawdę myślał o wszystkim. Kto inny w jego wieku kupowałby obcej dziewczynce zabawki i książki, kto inny z własnej woli spędzałby z nią godziny na basenie?
- Ale dlaczego, Bill? – wyrwało się Chloe. – Dlaczego to robisz?
Spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale po samym wyrazie jej oczu zrozumiał, o czym teraz myślała i o co tak naprawdę chciała zapytać.
- Bo ją kocham – odpowiedział po prostu. – Nie mówiła ci?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fuken
Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Piątek 26-01-2007, 16:25 Temat postu: |
|
|
Pierwsza!
Mwah xD
Ja Cię strasznie przepraszam, ale mam zaraz trenning...
Skomentuję wieczorem.
EDIT:
Mwah!
Boska notka.
Twoje opowiadanie sprawia, że jest mi ciepło i miło.
Takie fajne uczucie.
Tak.
Chloe powinna się wziąść za Georga.
Tom podług Georga, to gówniarz.
Buuu.
Nic nie ma o Gustavie?
Gustav jeszcze lepszy niż Geo xD
Ach.
Słodki jest Bill.
W tym opowiadaniu najlepiej go lubię.
Sophie jest równa Billa. ;]
Niach xD Niezłe dziecko.
Oczywiście skończyłaś w nieodpowiednim momencie.
Bo ja już nie wiem. On powiedział to żartem, czy serio...
Więc przepisuj szybko, bo nie mogę się już doczekać następnej części xD
Pozdrawiam i weny życzę.
Buźka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fuken dnia Piątek 26-01-2007, 21:11, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anth92
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Piątek 26-01-2007, 17:43 Temat postu: |
|
|
Przegapiłam dwie notki.
Nadrabiam.
EDIT
Przeczytałam.
I powiem, że obie mi się podobały.
Miały w sobie to ciepło, magię.
To, co w tym opowiadaniu lubię.
Były delikatne.
Na początku myślałam, że ona będzie miała się ku Billa, jednak na niego leci jej córeczka.
I miło, bo słodko przedstawiłaś Billa.
A co do Toma, wierzę, że się pogodzą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anth92 dnia Piątek 26-01-2007, 18:59, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Piątek 26-01-2007, 18:29 Temat postu: |
|
|
Czytam
EDIT
Jejku Toż to sliczne było! Tak skrycie czekałam na nową część, a tak długo nie dawałaś, no ale w końcu jest Cudowne to było, naprawdę. Zwłaszcza to zakończenie. Chciałabym zobaczyć Billa razem z Sophie, to mus być boski widok Szkoda, że Tom dalej gra młodego gniewnego, ale mam nadzieję, ze mu przejdzie niedługo.
Czekam na nowa część z utęsknieniem.
I pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Piątek 26-01-2007, 19:51 Temat postu: |
|
|
Jeju, ciepło mi od razu na serduchu .
Śliczny ten odcinek.
B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
styśka
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 295
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z wyimaginowanego świata marzeń i iluzji.
|
Wysłany: Piątek 26-01-2007, 21:15 Temat postu: |
|
|
Wreszcie nowa część!
Sophie, Sophie.
Wykreowałaś świetną postać, która dodaje uroku i magii temu opowiadaniu.
Rozkochała w sobie Billa.
Co do Toma.
W końcu kiedyś przejrzy na te swoje patrzałki więc Chloe pozostaje tylko narazie czekać.
Może w tym klubie ich stosunki się odrobinę polepszą?
Pozdrawiam,
Styśka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 27-01-2007, 13:51 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
wykonał szybko telefon |
Czepię się tego, powinno być raczej:szybko zatelefonował. Zawsze raził mnie zwrot: wykonał telefon, no chyba że pracuje w fabryce telefonów
Ale już sie więcej nie czepiam, teraz będę tylko chwalić.
Bardzo ładna część i wcale nie taka krótka. Ślicznie opisujesz zachowanie dziewczynki, to jak mówi i jak się zachowuje jest takie słodkie.
Na dobre zaiskrzyło między Choe a Tomem, tylko to jego zachowanie...
Sam się rani, nie dopuszcza do siebie innej myśli jak bunt. Szkoda mi go, ale mam nadzieję, że w końcu się otworzy.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pyskata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stamtąd.
|
Wysłany: Sobota 27-01-2007, 15:04 Temat postu: |
|
|
Wczoraj połowa, dzisiaj połowa i jestem.
Po tym, co ja dzisiaj przeżyłam, po tym jak dzisiaj się czułam, jest mi ciepło.
W jakimś stopniu poprawiło mój dotychczasowy nastrój, ale boję się że jeśli nie zadbam o to, żeby ta cicha radość była nadal w moim sercu, to zniknie.
A nie zadbam, bo już tak mam.
I za chwilę znowu będę się dołować i myśleć... ah, nieważne.
Przepięknie.
Realistycznie?
Możliwe.
`P.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Wtorek 30-01-2007, 16:17 Temat postu: |
|
|
Pora na wielki kom bek:)
Macie tu nową część, dziewczęta, dłuuuugą i obfitą. Teraz krótka prośba ode mnie: jeśli zamierzacie napisać komentarz, to niech on będzie dłuższy niż tylko "podobało mi się" albo "do chrzanu ta część". Zwróćcie mi z łaski swojej uwagę, co konkretnie Wam się w danej części podoba, a co Was na śmierć zanudziło. Tylko w ten sposób mogę pisać dla Was, a nie tylko dla własnej satysfakcji. Będę niepomiernie wdzięczna.
PS. Dzięki Beatko, dawno Cię tu nie widziałam:)
Z resztą spotkali się na dole o umówionej godzinie. Kiedy Chloe tam zeszła, wszyscy już byli. Przerwali rozmowę na jej widok i wpatrzyli się w nią jak w obrazek, bo zanim wyszła, Marge zrobiła jej cudowny makijaż i wybrała odpowiedni strój. W efekcie Chloe miała teraz na sobie zwiewną, krótką sukienkę w kolorze złocistego piasku i delikatne szpilki o tym samym odcieniu, a na to narzucony gruby, wełniany płaszcz, bo na zewnątrz było o tej porze dość zimno. Ciemne włosy wiły się w miękkich lokach, a migdałowe oczy ozdabiał złocisty cień. Cera też pociągnięta była pudrem ze złocistymi drobinkami. Dlatego wszyscy mieli wrażenie, jakby dziewczyna skąpana była w słonecznym blasku.
- No, no… z taką kobietą to ja się mogę pokazywać – zaśmiał się Bill. – Chodźmy!
Ruszyli hallem w stronę wyjścia całą grupą, więc Chloe nie zauważyła, jak Georg przysunął się do niej nieznacznie, póki nie szepnął jej cicho do ucha:
- Pięknie wyglądasz…
Zarumieniła się jak nastolatka, która pierwszy raz usłyszała prawdziwy komplement z ust chłopaka. W klubie „Lagoon” bardzo często słyszała przeróżne rzeczy, niektóre miłe, a niektóre mocno niewyszukane, ale wszystkie one były dla niej raczej odrażające. Nienawidziła tamtego miejsca z całego serca i znienawidziła też klientów. Nie chciała mieć z nimi nic wspólnego, słyszeć ich słów ani widzieć twarzy. W końcu nabrała przekonania, że wszyscy mężczyźni jej zupełnie obrzydli i nigdy nie będzie w stanie ucieszyć się zwykłym komplementem. A teraz poczuła się naprawdę dobrze…
Ciemny van czekał na nich tuz przed wejściem hotelu. Nawet nie zdążyli poczuć temperatury powietrza, a już siedzieli w jego ciepłym wnętrzu i obserwowali zmieniające się za oknami obrazy. Kierowca sprawnie dowiózł ich na miejsce, gdzie okazało się, że ‘184’ było raczej luksusowym klubem dla młodych dziedziców fortuny i gwiazd. Chloe wysiadła z vana i podążyła za idącym przed nią Billem. Ochroniarze przy wejściu wyglądali odrobinę groźnie, ale na widok chłopaków rozjaśnili się w całkiem miłym uśmiechu i gestem zaprosili całą ich piątkę do środka, mimo że przed nimi w kolejce czekało jeszcze mnóstwo ludzi. Widocznie zespół rzeczywiście miał tu specjalne względy.
To samo było w środku. Szatniarz od razu sięgnął po ich okrycia, a Chloe ujrzała aż trzy pary rąk wyciągniętych w jej stronę w geście pomocy. Roześmiała się i pozwoliła chłopcom wziąć swój płaszcz, po czym przyjęła zaoferowane jej przez Georga ramię i weszli do właściwej sali klubowej.
Duszno i gorąco. Tak można było opisać klub na pierwszy rzut oka. Ale wystarczyła chwila i Chloe zauważyła, że mimo tej całej duchoty wszędzie roztacza się naprawdę miły zapach, a klimatyzacja idealnie pochłania cały papierosowy dym. Wnętrze urządzone było stylowo i z klasą, w kolorze czarnym i niebieskim. Na parkiecie roiło się od tańczących młodych ludzi, ale na szczęście sala była piętrowa i na górze stało kila stolików przedzielonych czarnymi ściankami. Wyglądając za okalającą piętro barierkę, miało się doskonały widok na cały parkiet. Do jednego z tych stolików zaprowadził Chloe Georg.
- To nasz przedział – wyjaśnił, śmiejąc się uroczo. – Nazwaliśmy go tak, bo cała góra przypomina nam wagon pociągu. Co sobie życzysz do picia?
- Może… mojito? – zastanowiła się Chloe.
- Wedle życzenia – skłonił się szarmancko i wrócił na dół.
Reszta tymczasem usadowiła się wygodnie na otaczających stolik kanapach i rozpoczęła swobodną pogawędkę. Chloe rozglądała się wokół z zaciekawieniem, od czasu do czasu odpowiadając na skierowane do niej pytania, a jedyną osobą, która nie brała udziału w rozmowie, był Tom. Zły humor jeszcze mu nie przeszedł, wręcz przeciwnie. Im dłużej przebywał w towarzystwie Chloe, tym bardziej był na siebie wściekły, że tak skrewił tę sytuację. Mógł przecież teraz bawić się i żartować z nią tak, jak wszyscy. Ale wpadł w błędne koło i nie potrafił go przełamać, strojąc coraz to nowe, pochmurne miny i zachowując się jak prawdziwy dzikus.
Jeszcze gorzej było, gdy wrócił Georg z drinkami. Chloe uśmiechnęła się do niego ślicznie i podziękowała, jakby zrobił coś wielkiego. Od razu zaczęli ze sobą rozmawiać, a na niego nawet nie spojrzała. Schyliła tylko głowę w stronę Georga, żeby słyszeć jego słowa, bo muzyka grała w klubie dosyć głośno. Wydawała się być zachwycona basistą, bo na jej twarzy cały czas gościł ten miły uśmiech, który jeszcze parę godzin temu przeznaczony był tylko dla niego. Tom nachmurzył się jeszcze bardziej i skrzyżował ręce na piersi, odcinając się od reszty towarzystwa. Siedział tak jakiś czas, nie odzywając się do nikogo, tylko łypiąc na wszystkich gniewnym spojrzeniem. Nie wytrzymał dopiero, gdy Georg wstał i poprosił Chloe do tańca, a ona ochoczo przyjęła jego propozycję. Zeszli na dół, trzymając się za ręce.
To go wściekło najbardziej. Zerwał się gwałtownie z miejsca i zbiegł z impetem ze schodów, a na parkiecie skierował się w stronę baru i zamówił sobie mocnego drinka. Pił dość szybko, starając się nie patrzeć na tańczących nieopodal Georga i Chloe, więc jego drink zaraz się skończył. Jeszcze zanim zdążył zamówić sobie następnego, zjawiła się przy nim jakaś dziewczyna. Fanka. Obrzucił ją tylko krótkim spojrzeniem i gwałtownie wychylił kolejny kieliszek.
Tymczasem Chloe doskonale się z Georgem bawiła. Tańczyli sobie powoli i rozmawiali, a ona cieszyła się nagłym poczuciem bezpieczeństwa dzięki jego mocnej ręce na swojej talii. Prowadził pewnie i spokojnie, tak samo jak mówił. Dodatkową przyjemność sprawiało jej jego zachwycone spojrzenie. Wreszcie czuła się dokładnie tym, czym była – młodą kobietą, adorowaną przez przystojnego, sławnego mężczyznę. Nie myślała o problemach, o ciemnej przeszłości i jeszcze ciemniejszej przyszłości, tylko cieszyła się chwilą i spokojem, którego tak bardzo ostatnio potrzebowała. Było jej po prostu… dobrze.
- Jak się bawisz? Podoba ci się ten klub? – spytał Georg z uśmiechem, który w jej towarzystwie nie schodził mu z twarzy.
- Jest cudownie, ale chyba potrzebuję chwili przerwy, bo trochę tu duszno – odpowiedziała Chloe, rozglądając się znacząco dookoła.
- Chodźmy do baru, napijemy się czegoś – zaproponował on i znów zamknął jej dłoń w opiekuńczym uścisku.
Nie puścił jej nawet przy barze. Pokazał tylko barmanowi na migi, czego sobie życzą i usiedli, nadal ze splątanymi palcami. Chloe nie protestowała, bo nie widziała ku temu powodu. Pozwoliła mu gładzić swoją dłoń powolnymi ruchami i nadal miło się uśmiechała, aż do momentu, gdy ujrzała stojącego nieopodal Toma i wdzięczącą się do niego blondynkę w dżinsowej minispódniczce.
Nie miała pojęcia, dlatego tak bardzo ją to zabolało. Grunt, że nagle poczuła gwałtowne ukłucie gdzieś w okolicy mostka i nieprzyjemny, przejmujący dreszcz. Widziała jego rękę na jej talii, widziała, jak wychylał kolejnego drinka i nachylił się w stronę dziewczyny, z tajemniczym uśmieszkiem na pięknej twarzy. Bezwiednie zacisnęła dłoń w pięść. Georg na początku nic nie zauważył, tylko spokojnie podał jej szklankę i kontynuował rozmowę na jakiś temat, ale ona go nawet nie słyszała. Wyrwała palce z jego dłoni.
- Coś się stało? – zaniepokoił się Georg w końcu, a kiedy nie odpowiedziała, podążył za jej wzrokiem. – Ach tak… nie przejmuj się, nic mu nie będzie. Tak jest zawsze, jak gdzieś wychodzimy. Wystarczy parę drinków i wybiera sobie jakąś ładną fankę… na jedną noc.
Chloe spojrzała na niego wreszcie, ale nie było to już spokojne, ciepłe spojrzenie, do jakiego przywykł. Teraz było trochę nieobecne, a trochę jakby… wrogie, ale mogło mu się tylko wydawać, bo za chwilę cień zniknął z jej oczu, a ona sama duszkiem wypiła cały napój i uśmiechnęła się znowu.
- Chodźmy stąd. Zatańczmy jeszcze – powiedziała, wstając z barowego stołka.
Podążyła za nią, zaskoczony nagłym zwrotem w jej zachowaniu. Wydawała się zdeterminowana i stanowcza, choć przecież zwykle mówiła cicho i poruszała się ze spokojnym wdziękiem. Teraz zaś weszła na parkiet szybkim, pewnym krokiem i zgrabnie odwróciła się w jego stronę. Coś dziwnego było nawet w trym obrocie. Tak nie porusza się zwykła dziewczyna, to był obrót tancerki, szybki i precyzyjny. Dopiero teraz przypomniał sobie słowa jej małej córeczki w samochodzie. Sophie mówiła, że Chloe w poprzedniej pracy tańczyła, może występowała na scenie czy coś? Bo o ile wcześniej tylko się z nim spokojnie kołysała, tak teraz jej taniec stał się zupełnie inny. Bardzo lekki, ale i niesłychanie techniczny. Z pozoru płynne ruchy były idealnie precyzyjne i wykończone, perfekcyjnie zgrane z rytmem piosenki. Georg kątem ucha rozpoznał „Buttons” grupy Pussycat Dolls i zrozumiał, że dziewczyna tańczy teraz bardzo podobnie do ich wokalistki. Seksownie, ale nie wyzywająco, delikatnie, ale z drapieżną nutą. Wystarczyło, że on tylko służył jej za oparcie przy pewnych ruchach, bo wcale nie wymagała od niego niczego więcej. To był teatr wyłącznie jednego aktora.
Dopiero po chwili zauważył, że kilka osób przestało tańczyć i z zachwytem przygląda się teraz poruszającej się dziewczynie. Ona sama zdawała się kompletnie to ignorować, ale na jej twarzy nie widział jakichś szczególnie pozytywnych emocji. Przez chwilę wydawało mu się nawet, że czoło ma jakby chmurne… Rozejrzał się dookoła, niechętnie odrywając wzrok od jej ciała, aż dojrzał siedzącego nadal przy barze Toma, który też wpatrywał się w taniec Chloe, z czego blondynka przy jego boku nie wydawała się być zadowolona. Muzyka zmieniła się w „Objection” Shakery. Georg widział, jak Tom nagle się podnosi i, ignorując swoją towarzyszkę, stanowczym krokiem idzie w jego stronę.
- Mogę ci odbić dziewczynę? – spytał dla zasady, patrząc na kumpla niby z uśmiechem, ale jednak nieco wrogo.
Georg, chcąc nie chcąc, odszedł na bok, bo Tom już mocno chwycił Chloe za rękę i przyciągnął ją gwałtownie do siebie. Przez chwilę przylgnęli do siebie całymi ciałami, ale zaraz odepchnął ją mocno jedną ręką od siebie, nie puszczając jednak jej drugiej dłoni. Dziewczyna okręciła się szybko i precyzyjnie na odległość ich wyciągniętych ramion, po czym wróciła pięknym półobrotem, a Tom zrobił szybko ruch ręką nad jej głową, okręcając ją wokół własnej osi, kilka razy. Georg z zazdrością obserwował jego ruchy, sam nigdy nie umiałby tak prowadzić. Taniec sprawiał mu niejakie kłopoty już od niepamiętnych czasów, ale jego kolega zdawał się być w swoim żywiole. Zgrabnie i pewnie sterował dziewczyną, a ona doskonale stawała na wysokości zadania, dodając cudownie kuszące ruchy biodrami i piękne ułożenie ciała. W końcu przyciągnął ją znowu do siebie i zmusił do stanięcia do niego tyłem. Przylgnął ściśle do jej prostych jak strzała pleców, a ona pochyliła się nagle i wróciła do pozycji stojącej przez wspaniałe wygięcie kręgosłupa, jakby zanurkowała i wynurzyła się z powietrza. Teraz już niemal wszyscy stanęli i tylko przyglądali się tańczącej parze, a widok był istotnie niecodzienny. To już nie był zwykły taniec, to było starcie tytanów!
Znów byli naprzeciwko siebie, ale teraz stykali się jedynie nadgarstkami wyciągniętych w górę rąk i chodzili wokół siebie raz w jedną, raz w drugą stronę. Patrzyli sobie głęboko w oczy, ale żadne się nie uśmiechało. Jedyne, co można było na ich twarzach rozpoznać, to dziwna zawziętość, jakby jedno chciało drugiemu cos udowodnić. Tom uchwycił Chloe brutalnie za nadgarstek i zmusił do kolejnego szybkiego obrotu wokół własnej osi, po czym złapał ją w talii i przechylił mocno w tył, jednocześnie się pochylając. Ich twarze oddzielał teraz niecały centymetr i trwali tak przez moment, który im obojgu, ale także i stojącemu niedaleko Georgowi wydał się wiecznością. Piosenka się skończyła.
Wokół nich zabrzmiały huraganowe brawa i okrzyki aprobaty. Dopiero to ich rozbudziło, wyprostowali się oboje, rozglądając się po sali. Potem Tom znów spojrzał na Chloe, a w jego oczach było coś, co kazało Georgowi natychmiast działać. Podszedł do nich i uśmiechnął się do dziewczyny.
- Zmęczyłaś się pewnie? – spytał łagodnie, dając Tomowi do zrozumienia, że tego wieczoru Chloe jest tylko pod jego opieką.
- Słucham? Tak, trochę tak… - odpowiedziała, patrząc na niego nieco nieprzytomnie.
- Chodź, usiądziemy na chwilę – pociągnął ją za sobą za rękę, zostawiając oddychającego ciężko Toma na parkiecie.
Weszli na piętro bez słowa i skierowali się do stolika. Siedział przy nim tylko Bill, bo Gustav poszedł zatańczyć z jakąś dziewczyną. Usiedli również, a Chloe z rozkoszą oparła plecy o miękką poduszkę siedzenia.
- No, jestem pod wrażeniem – powiedział Bill z uśmiechem. – Gdzie nauczyłaś się tak tańczyć?
- Dzięki, od dziecka trenowałam taniec nowoczesny. Głównie jazzowy. Mogę? – wskazała głową na jego szklankę.
- Jasne! Powiem ci, że to było naprawdę imponujące… - nie skończył, bo Georg zerwał się z miejsca.
- Pójdę po drinka dla ciebie – wytłumaczył i ucałował jej dłoń na odchodnym, patrząc jej głęboko w oczy, po czym zszedł na dół.
Bill przez chwilę nic nie mówił, tylko odprowadził kolegę wzrokiem aż do podnóża schodów, po czym od razu zwrócił się do Chloe, już innym, poważniejszym tonem.
- Chloe, przepraszam, że cię o to spytam tak wprost, ale… czy ty czujesz coś do Georga? – spojrzał na nią uważnie, bez cienia uśmiechu.
- Słucham? – dziewczyna zdziwiła się nagłym zwrotem w rozmowie.
- Pytam poważnie – nie ustąpił Bill.
- Bardzo go lubię… wszystkich was lubię przecież… - próbowała się wykręcić, ale już czuła, że Bill tak łatwo się nie podda. Ten chłopak za dużo widział.
- Daj spokój, wiesz, o czym mówię.
Aż głupio było jej dalej grać idiotkę pod poważnym spojrzeniem jego ciemnych oczu, tak łudząco podobnych do oczu jego brata. Poczuła, że ma okazję bezpiecznie wyrzucić z siebie wszystkie wątpliwości i złudzenia, a Bill zachowa pełną dyskrecję i spokojnie jej wysłucha, może nawet dobrze doradzi. Jednak już od dawna nie zdarzyło jej się komuś zaufać i teraz też nie potrafiła się przemóc.
- Daruj Bill, ale to nie twoja sprawa… przepraszam cię… - odpowiedziała cicho.
- Wiem, to ja cię przepraszam. Nie powinienem o to pytać, ale po prostu widzę, że coś niedobrego dzieje się z moim bratem i podejrzewam, że ma to związek z tobą… Niby wcale się nie znamy, ale mam wrażenie, jakbyś była niemal moją siostrą – powiedział szczerze, wpatrując się z nią wiernymi oczami. – Przepraszam, że tak sobie pozwalam… po prostu się martwię…
Chloe rozumiała go całkowicie, ale sama nie była pewna swoich uczuć, więc nie mogła też zapewnić o nich jego. Polubiła Billa bardzo i też w pewnym sensie traktowała go jak przyjaciela, ale miała w sobie zbyt wiele dystansu, żeby tak szybko otworzyć przed kimś serce.
- Co mogę powiedzieć, Bill? – powiedziała wreszcie. Cicho i niepewnie. – Nigdy nic takiego nie mówiłam Tomowi, żeby mógł się teraz źle przeze mnie czuć. Przeciwnie, to właśnie on mnie w pewnym sensie odrzucił… - umilkła nagle, jakby załamał jej się głos.
- Wiem, ostatnio dziwnie się zachowuje… ale znam swojego brata i uwierz mi, że gdybyś w ogóle go nie obchodziła, to nie zadawałby sobie trudu na takie dąsy czy humorki – powiedział cicho. – Widocznie coś naprawdę do ciebie poczuł…
Teraz jednak Chloe uniosła dumnie głowę i spojrzała na niego chłodno.
- Bill, nawet jeśli jest tak, jak mówisz, to ja mam dwadzieścia jeden lat i cudowną córeczkę. Ma obecnym etapie życia nie mam czasu ani ochoty na bawienie się w odczytywanie humorków jakiegokolwiek faceta. Teraz potrzebuję kogoś dojrzałego i odpowiedzialnego, potrzebuję poczucia bezpieczeństwa i pewności. Gierki już od dawna mnie nie bawią. Rozumiesz?
Mówiła spokojnie i powoli, dobitnie akcentując każde słowo. Tak naprawdę spowodowane to było tym, że chciała przekonać nie tylko Billa, ale i siebie. Jednak chłopak zrozumiał, że mówi poważnie i że wiele rzeczy już sobie przemyślała. W pierwszym odruchu pomyślał, że jego brat był już spalony, ale potem dostrzegł ledwie zauważalne drżenie jej dłoni i lśnienie w ciemnym oku…
- Rozumiem… - powiedział powoli. Rozumiem. A co z miłością?
Chloe wstała gwałtownie od stolika i podeszła do barierki. Nie chciała już o tym rozmawiać, dla niej samej problem był zbyt świeży, żeby jeszcze dzielić się nim z kimś najzupełniej obcym. Sama myślała o tym zaskakująco często tego dnia, a mimo to w głowie miała jedynie pustkę. Za to w sercu szalało mnóstwo sprzecznych emocji. Zacisnęła smukłe palce na zimnej barierce, ale za chwilę poczuła ciepłą dłoń na swoim ramieniu.
- Twój drink – Georg podał jej szklankę, miło się uśmiechając.
- Dziękuję – odwzajemniła uśmiech i rozmowa potoczyła się sama.
Tom natomiast znowu siedział przy barze. Kiedy tylko Chloe go zostawiła, przy jego boku pojawiła się ta śmieszna blondyneczka z długimi nogami. Coś mówiła, ale nie zwrócił wtedy na to uwagi, zapatrzony w oddalającą się przy Georgu sylwetkę. Zaczął jej słuchać dopiero, kiedy Chloe zniknęła mu z pola widzenia, ale po chwili znów się wyłączył, bo paplanina dziewczyny działała mu na nerwy. Tak samo, jak jej nerwowy chichot. Dobrze, że przynajmniej była ładna. Wypił jeszcze kilka drinków i poprosił ją do tańca, żeby przerwać irytujący szum alkoholu w głowie. Poskacze trochę i na pewno mu przejdzie.
Muzyka była nawet całkiem niezła, ale po gibkiej i precyzyjnej Chloe, ta dziewczyna wydała mu się po prostu… rozlazła. Czasem ruszała się sztywno, a czasem niemal się na nim kładła, zupełnie gubiąc jakikolwiek rytm. Najgorzej jednak było, gdy DJ zwolnił tempo i puścił jakiś smętny, łzawy kawałek. Tom bez specjalnej ochoty objął talię blondynki, ze złośliwą satysfakcją stwierdzając, że jest ona szersza niż talia Chloe, ale jego dłoń zahaczyła o nagie nerki dziewczyny. Wtedy w nią cos wstąpiło. Wspięła się na palce i zaczęła go zachłannie całować. Zaskoczony, stanął jak wryty, nawet nie oddając żadnego pocałunku ani nie zamykając oczu. Dlatego jego wzrok padł na stojącą naprzeciwko na górze Chloe, patrzącą dokładnie na niego z chłodem wypisanym na pięknej twarzy. Odwróciła się gwałtownie w stronę stojącego za nią Georga, a Tom brutalnie odepchnął od siebie blondynkę i spojrzał na nią z obrzydzeniem.
- Chodźmy stąd… - poprosiła cicho Chloe, schylając głowę.
- Ale… dopiero północ, jeszcze zabawa trwa – odpowiedział zaskoczony Georg, otwierając szeroko oczy.
- Jestem zmęczona… - potrząsnęła głową dziewczyna. – Chciałabym już się położyć. Ty rzeczywiście zostań, złapię taksówkę.
- Nie ma mowy, oczywiście, że z tobą pójdę – stwierdził stanowczo Georg. – Pojedziemy vanem, potem kierowca wróci po chłopaków. Chodźmy.
Zaprowadził ją z powrotem do szatni, gdzie pomógł jej włożyć płaszcz i przytrzymał przed nią drzwi. Wybrał szybko numer na swojej komórce i po niecałej minucie stanął przed nimi van zespołu. Kierowca nawet o nic nie pytał, od razu zawiózł ich pod hotel i zawrócił do klubu. Oni zaś weszli na górę, nawet nie rozmawiając. Georg odezwał się dopiero przy jej pokoju.
- Jesteś pewna, że już chcesz iść spać? Moglibyśmy pospacerować po tarasie, przewietrzyć się trochę… - zaproponował łagodnie.
Chloe zastanowiła się przez moment. Wcale nie była zmęczona, ale zamierzała sobie właśnie popłakać w samotności, z głową wtuloną w poduszkę i dlatego chciała jak najszybciej wrócić. Coś jej jednak mówiło, że płakanie w poduszkę i samotność to nie jest najlepszy pomysł.
- No dobrze, chętnie. Tylko sprawdzę, co z Sophie… - powiedziała wreszcie i cicho otworzyła drzwi swojego pokoju.
W środku paliła się tylko mała nocna lampka. Marge siedziała w głębokim fotelu z czasopismem o modzie i jakimiś papierami na kolanach, a Sophie spała słodko w samym centrum ogromnego łóżka. Wszystko to było miłe, ciche i spokojne, a atmosfera domu, który dla Chloe był zawsze tam, gdzie akurat przebywała jej córeczka, ogarnęła stroskaną dziewczynę jak bezpieczne ramiona. Wcale nie chciało jej się już stąd wychodzić, ale obiecała Georgowi, więc miała tylko nadzieję, że nie potrwa to długo.
- Już? Tak wcześnie? – spytała zdziwionym szeptem Marge, podnosząc głowę znad swoich notatek.
- Chłopcy jeszcze zostali, ale ja… zmęczyłam się i przyjechałam – skłamała Chloe, odgarniając kosmyk, wpadający na zamkniętą powiekę Sophie. – Georg mnie odwiózł, jeszcze na chwilkę z nim wyjdę, dobrze?
- Oczywiście, nie musisz się spieszyć. My tu sobie świetnie radzimy – uśmiechnęła się do niej Marge.
- Nie, nie. Zaraz wracam, to potrwa tylko chwilę – Chloe potrząsnęła głową, co sprawiło, że jej piękne loki rozsypały się na spadziste ramiona.
- No dobrze… - powiedziała powoli Marge, patrząc na nią dziwnym wzrokiem.
Chloe posłała jej tylko delikatny uśmiech i wyszła z pokoju, wzdychając lekko. Georg wciąż czekał na korytarzu i nie mogła nie zauważyć, że na jej widok oczy mu rozbłysły. Podał jej ramię i zaprowadził długim korytarzem do ostatnich przeszklonych drzwi.
Taras był istotnie piękny i bardzo rozległy. Ciągnął się przez całą długość hotelu, a przy mosiężnych, zdobionych barierkach stały wysokie egzotyczne rośliny, nieco podobne do tych z basenu. Znajdowali się na dwudziestym piętrze, więc mieli stąd doskonały widok na całą panoramę Berlina nocą. Wrażenie zapierało dech w piersiach.
Chloe głęboko odetchnęła zimnym, orzeźwiającym powietrzem i przez chwilę wpatrywała się w nocne miasto. Było tak pięknie, tak cudownie, jak tylko mogłaby sobie wymarzyć. To jedna z tych chwil, o których się śni i marzy przed zaśnięciem. Ożywcze, mroźne powietrze, napełniające płuca pachnącym tlenem, lśniące światła uśpionej metropolii i czarne, zimne niebo. Gdzieś w głowie muzyka, na policzku delikatny dotyk miękkiego liścia którejś z roślin, a we włosach wiatr. Taka chwila może w pełni smakować tylko wtedy, gdy można się nią podzielić z kimś ważnym, tylko wtedy, gdy obok stoi drugi człowiek. Chloe nie była na tym tarasie sama, ale jej myśli odpłynęły swobodnie w swoją stronę. Przed oczami zaś pojawiła się jego twarz, spokojna i szczęśliwa, pełna pewności, bezpieczeństwa i miłości. Serce zabiło jej jak oszalałe, wszystkie widoki były przy tym niczym. Liczył się tylko on, ich uczucia i ta chwila. Znów pojawiło się to nieopisane doznanie, łaskocące wszystkie wewnętrzne organy ciała. Chloe chciała tylko, żeby teraz podszedł i objął ją mocno, zatapiając usta w jej miękkich wargach.
- Tom… - szepnęła cicho, nie otwierając oczu.
- Mówiłaś coś? – spytał Georg, podchodząc do niej i ujmując jej dłoń.
Spojrzała na niego kompletnie nieobecnymi oczami, a całe to wewnętrzne łaskotanie i wzlatywanie zniknęło. Znów była na ziemi, w przepięknych okolicznościach, ale bez uczuć. Znów pojawił się ból, tak silny, że niemal fizycznie wyczuwalny, a jego usta całowały nie ją, ale tamtą blondynkę…
- Powiedziałam, że tu pięknie… - odrzekła wreszcie, odwracając wzrok.
- O tak, to nasze ulubione miejsce. Często tu siedzimy wieczorami, kiedy David zamawia nam ten hotel – uśmiechnął się Georg. – Jeśli któryś ma problem, to myśli właśnie tutaj. Tom potrafi tu siedzieć całą noc, tylko po to, żeby popatrzeć na miasto, a Gustav…
Georg nie był jakoś szczególnie „wylewnym” typem, ale opowiadał swobodnie i ciekawie, zwłaszcza gdy widział zainteresowanie w oczach słuchacza. A tym razem trafił na temat, który Chloe wyjątkowo ciekawił. Nie pytała o nic, wtrącała tylko czasami jakieś „shs” albo kiwała głową, a on snuł opowieści o codziennym życiu zespołu, o chłopakach razem i o każdym z osobna, nieco dłużej zatrzymując się tylko przy swojej osobie. Ale ona i tak wybierała sobie z tego wywodu jedyne istotne informacje. Niemal widziała Toma, opartego swobodnie o mosiężną balustradę i wystawiającego twarz na podmuchy wiatru. Sama tez potrafiłaby tak stać godzinami.
- …i Tom wtedy strasznie się wściekł, myślałem, że autentycznie mu przyłoży! Dobrze, że byliśmy tak z Gustavem, bo pewnie nikt by go nie powstrzymał. Tom i Bill mają to samo, czasem ogarnia ich zimna furia. Niby takie to chude, ale wtedy naprawdę mają siłę buldożera… - kontynuował chłopak, a Chloe chciwie wsłuchiwała się w płynące z jego ust słowa. – Zwłaszcza, jak ktoś wejdzie na drażliwy temat. Obaj nie dadzą powiedzieć złego słowa na brata. Poza tym Bill zabiłby każdego, kto kopnie jakiegoś psa czy kota, a Tom na świra na punkcie honoru. Najbardziej się chyba boi, że ktoś się z niego wyśmiewa…
Dziewczyna przystanęła i zastanowiła się głębiej nad usłyszanymi właśnie słowami. Czy to możliwe, że Tom zaczął jej unikać, bo ktoś z niego drwił? A może poczuł się wyśmiany właśnie przez nią? Nie, bzdura. Na pewno nie wyczytałby czegoś podobnego z jej słów ani gestów.
- …ale ja wolę poczekać – powiedział nagle Georg i umilkł, a cisza aż zadzwoniła jej w uszach.
Nie wiedziała, o czym mówił, ale stanął teraz naprzeciwko niej i ujął jej dłonie, patrząc w oczy poważnie i wyczekująco. Nie mogła go przecież poprosić o powtórzenie ostatnich słów, sama czuła, że byłoby to nie na miejscu. Uśmiechnęła się więc tylko wymijająco i nadal milczała. Tak, jak przypuszczała, w końcu znów zaczął mówić.
- Mam nadzieję, że mnie rozumiesz… Oczywiście, jestem młody i mógłbym teraz korzystać ze sławy, jak Tom na przykład. Ale jeśli kiedyś spotkam tę jedną, jedyną, akurat w momencie, gdy będę się zabawiał z jakąś nic nie znaczącą fanką? Nigdy nie dopuściłbym do takiej sytuacji, dlatego wolę poczekać – mówił, ciągle wpatrując się w jej oczy, w których dopiero teraz zalśnił wyraz zrozumienia.
- To… hmm… to bardzo rozsądne…. – Chloe sama nie wiedziała, co powinna teraz powiedzieć. Nagle przed jej oczami znów stanęła wizja Toma, całującego tamtą blondynkę i słowa przyszły do niej same. – Właśnie tak zachowuje się prawdziwy mężczyzna – powiedziała stanowczo, prostując plecy. – Taki, na którym zawsze można polegać i na którym można się oprzeć. To piękne.
Jego oczy rozjaśniły się uśmiechem. Uścisnął mocniej jej kruche dłonie, ogrzewając smukłe palce ciepłem własnych rąk. Potem delikatnie przechylił się do przodu i Chloe zrozumiała, co ma zamiar zrobić. Jednak nie czuła się jeszcze na to gotowa. W ostatniej chwili odwróciła głowę i pocałowali się tylko w policzek.
- Dziękuję ci za wszystko, Georg. Za cały wieczór. Pójdę już, obiecałam Marge, że zaraz wrócę, żeby mogła się położyć, a i tak się trochę zagadałam – powiedziała prędko, zanim zdążył dać upust swojemu zdziwieniu. – Było mi bardzo miło, dziękuję raz jeszcze.
I szybkim krokiem wyszła z tarasu. Nie obejrzała się ani razu, Georg mógł tylko podziwiać jej smukłą sylwetkę, dumnie kroczącą w obramowaniu korytarza. Do pokoju doszła z lśniącymi od łez oczami. Otworzyła drzwi kartą i wpadła do środka, zupełnie zapominając, że siedzi tam Marge. Stylistka natychmiast podniosła na nią pytający wzrok.
- Dziękuję ci Marge, bardzo ci dziękuję. Już tu zostaję, więc możesz iść, sama zajmę się Sophie – powiedziała Chloe, usiłując nie pokazywać dziewczynie zapłakanej twarzy.
- Chloe, czy coś się stało? – spytała powoli Marge.
- Słucham? Nie, skąd, po prostu jestem zmęczona… - odpowiedziała nieuważnie.
- Może usiądź przy mnie na chwilę, porozmawiajmy…
- Nie, przepraszam cię, ale chciałam się wykąpać. A ty idź się prześpij, już tu jestem i Sophie nic się nie stanie – to powiedziawszy, Chloe zanurkowała w łazience, ukrywając się tam przed dalszymi pytaniami Marge.
Najpierw oparła czoło o zimne kafelki i starała się głęboko oddychać, żeby Marge nie usłyszała jej szlochów zza drzwi. Jak płakać, to tylko w samotności. Potem nagle się wyprostowała i spojrzała w lustro.
- No już, weź się w garść dziewczyno… - wycedziła do swojego odbicia, po czym gwałtownie ściągnęła z siebie złocistą sukienkę.
Zdjęła bieliznę, po czym odkręciła ciepłą wodę i nalała do wanny trochę płynu do kąpieli o odurzającym zapachu wiśni. Znów spojrzała w lustro i nasączyła wacik kosmetyczny mleczkiem do demakijażu. Rozmalowała się spokojnymi, przeciągłymi ruchami, stale odganiając sprzed oczu zmieniające się twarze Toma i Georga. Potem z rozkoszą zanurzyła się w pachnącej wodzie, obolałe od szpilek stopy układając na krawędzi wanny. Oczy same jej się kleiły, ale wiedziała, że nie wolno jej tak zasnąć. Kilka razy przecierała powieki palcami, jednak senność stale wracała ciepłymi falami, więc w końcu musiała wyjść z wanny i wytrzeć się puszystym ręcznikiem. Włożyła jeszcze świeżą bieliznę i sięgającą połowy ud koszulkę, natarła twarz relaksującym kremem, który po południu kupiła jej Marge i wyszła z zaparowanej łazienki, ciesząc się na chwilę spokoju i samotności.
Ale w pokoju nadal siedziała Marge. Nie czytała już czasopism ani nie pisała notatek, tylko patrzyła prosto na drzwi łazienki, jakby cały czas na nią czekała. Chloe spojrzała na stylistkę z niezrozumieniem.
- Przecież widzę, że coś się dzieje. Nie musisz mnie okłamywać, wystarczy, że powiesz „Nie chcę o tym gadać” – powiedziała spokojnie. – Ale jeśli w jakikolwiek sposób mogę ci pomóc, to widz, że chętnie to zrobię.
Chloe już chciała jej uprzejmie podziękować i powiedzieć, że nic takiego się nie dzieje, że sama sobie z tym wszystkim poradzi i że najchętniej zostałaby teraz sama, ale… coś w głosie Marge, w jej spokojnym, życzliwym spojrzeniu i całym sposobie bycia sprawiło, że spod serca wyrwało się jej żałosne:
- Ach, nie wiem, co robić, Marge… - po czym usiadła obok stylistki i rozpłakała się jak dziecko.
Marge nie odezwała się ani słowem tylko przysunęła się lekko w jej stronę i objęła dziewczynę mocnym, ciepłym ramieniem. Ukołysała ją łagodnie, wydając z siebie tylko ciche, uspokajające mruczenie. W ten sposób minęło kilkanaście minut. Aż Chloe wyrzuciła z siebie z płaczem wszystkie wątpliwości, sprzeczności i męczące ją cienie, a Marge poznała całą prawdziwą przeszłość i teraźniejszość dziewczyny. W końcu Chloe przestała płakać i wytarła nos w podany jej ligninowy płatek.
- Lepiej troszkę? – spytała troskliwie stylistka.
- O wiele lepiej… ale co ja mam robić, Marge? – Chloe spojrzała na nią lśniącymi od łez oczami, w których rysowała się całkowita ufność i bezradność.
- Nic kochanie. Absolutnie nic. Pracuj spokojnie, tłumacz, kochaj swoją córeczkę. Cała reszta sama się wyklaruje. Wszystko będzie dobrze – odpowiedziała, a w jej głosie dźwięczała taka pewność, że Chloe naprawdę zaczynała w to wierzyć.
- Czy Tom naprawdę... czy on… - nie umiała zadać tego pytania.
- Czy taki jest? Taki jak mówił Georg? Zasadniczo tak – powiedziała Marge bez zbędnych ogródek. – Ale znam tego chłopaka już szmat czasu i tak naprawdę zawsze twierdziłam, że jest w nim cos więcej… coś, czego inni nie dostrzegają… Kto wie, może to się w końcu okaże?
Chloe chlipnęła po raz ostatni i spojrzała na nią z nieopisaną wdzięcznością. Odruchowo chwyciła dłoń stylistki i mocno ją uścisnęła.
- Dziękuję ci… - powiedziała tylko, bo i tak żadne słowa nie wyraziłyby teraz jej uczuć.
- Nie ma za co – uśmiechnęła się do niej Marge. – A teraz śmigaj do łóżka i dobrze się wyśpij.
Dopilnowała jeszcze, żeby Chloe dobrze przykryła się kołdrą i zgasiła nocną lampkę, po czym cicho wyszła z pokoju. Dziewczyna natomiast przytuliła się do ciepłego ciałka swojej malutkiej córeczki, a poczucie bezpieczeństwa i błogości natychmiast rozlały się po całym jej ciele. Zasnęła już całkiem spokojnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Fuken
Dołączył: 10 Gru 2006
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 30-01-2007, 17:44 Temat postu: |
|
|
Ha, znowu pierwsza ;]
EDIT:
Mwah, ale dłuuuga część.
W kółko powtarzałaś czasownik "spytał/a"
Chyba wyliczyłam 7...
Wyłapałam kilka błędów:
Cytat: |
Uśmiechnęła się więc tylko wymijająco i nadal milczała |
Uśmiechnęła się, więc tylko wymijająco i nadal milczała (przcinek)
nic nieznaczącą
Cytat: |
zwłaszcza gdy widział zainteresowanie w oczach słuchacza |
zwłaszcza, gdy widział zainteresowanie w oczach słuchacza (przecinek)
tuż (literówka)
Cytat: |
jego dłoń zahaczyła o nagie nerki dziewczyny |
nagie nerki?
Część jak zwykle przypadła mi.
Cudnie opisujesz, czytelnik może poczuć, że jest razem z bohaterami.
Czekam na następnego parta. ;]
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martynka_Kaulitz
Dołączył: 28 Sty 2007
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kutno
|
Wysłany: Wtorek 30-01-2007, 18:52 Temat postu: |
|
|
OMG, to opowiadanie jest super! Świetnie piszesz, masz talent!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wtorek 30-01-2007, 20:24 Temat postu: |
|
|
Jakbym to miała ująć w tych kilku słowach komentarza, których nie znosisz, powiedziałabym krótko; z wielkim hukiem, moja szczęka opadła na podłogę i teraz turla się gdzieś pod biurkiem, ale pozwolisz, że napiszę nieco składniejszy komentarz.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to był chyba najpiękniejszy odcinek.
Na początku chciałoby się rzec, cóż oni wyprawiają?! Zamiast zbliżyć się do siebie, oddalają się coraz bardziej, zamiast dać sobie szczęście, raczą się wzajemnie cierpieniem i niepewnością. Tom się boi odrzucenia, Chloe pragnie poczucia bezpieczeństwa, obawia sie jednak, że gdy zwiąże się z Tomem, nigdy go nie otrzyma. I jeszcze ten Georg, eh... Powiem brzydko, że wciął sie między wódkę i zakąskę. Ale wiem też, że dodaje to jeszcze więcej smaczku i adrenaliny.
A ten taniec, matko... toż ja czytając, miałam dreszcze, był po prostu fenomenalny, a ileż w nim było emocji, uczucia i pasji! Po prostu cudo!
A teraz moje prośby i błagania: proszę, dodaj szybko nową część, to jest fantastyczne opowiadanie, chyba najlepsze ze wszystkich jakie napisałaś.
P.S. Jak to:dawno mnie tu nie było? Wypraszam sobie, odkąd czytam, zawsze zostawiam swój ślad
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Wtorek 30-01-2007, 20:33 Temat postu: |
|
|
Czytam sobie...
EDIT...
Ja bardzo lubię pisać komentarze do tego opowiadania, bo ono niesamowicie mi się podoba i nie ma tutaj ani jednej rzeczy, do której możnaby się przyczepić, i mogę Cię wychwalać z czystym sumieniem. Pewnie się już nudna robię, ale niestety, nie potrafię napisać złego słowa na to opowiadania, bo po prostu świetnie piszesz. W tej części bezsprzecznie najbardziej podobał mi się opis tańca Chloe i Toma. Ja ich po prostu w i d z i a ł a m, każdy ich ruch. Poza tym bardzo mi się podoba, że tak dużą rolę otrzymał w opowiadaniu Georg. Troszeczkę mi brakuje Gustava, ale wiadomo, że nie wszyscy moga być pierwszoplanowi :DChociaz to opowiadanie dopiero sie zaczyna, więc mam nadzieję, że Gustav jeszcze się kilka razy pojawi.
Poza tym napiszę Ci raz jeszcze, że kocham atmosferę tego opowiadania, kiedy czytam to, co piszesz, od razu mi lepiej. Czuję się spokojniej i jakoś tak... cieplej mi jest. Naprawdę, masz wielki talent.
No i jeszcze jeden plus, dajesz długie notki.
Jednym słowem cudeńko.
A ja pozdrawiam i czekam na następną część. I życzę bardzo dużo weny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pyskata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stamtąd.
|
Wysłany: Środa 31-01-2007, 11:47 Temat postu: |
|
|
Nie potrafię się przyczepić do czegoś.
Czytałam ze ściśniętym sercem, w jednym momencie miałam łzy w oczach.
Boże, w jednym momencie wydawało mi się to tak bliskie, a w drugim... tak odległe.
Bo tak jest w rzeczywistości.
Cieszę się, że mogłam trafić na to właśnie opowiadanie.
To drganie serca...
Mogę czytać bez końca.
Nie podobało mi się w tej części jednak tylko to, że Marge nie podała Chloe żadnego rozwiązania.
Może tak właśnie miało być...
Pozdrawiam.
`P.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 31-01-2007, 14:04 Temat postu: |
|
|
Ach, więc tak...
Nie miałam co robić, więc weszłam sobie na pierwsze lepsze opowiadanie i los tak chciał, że trafiłam na Twoje.
No i...
Urzekło mnie.
Zaczarowało.
Dobra, bez owijania w jedwab - zakochałam się w nim.
Jest piękne, wzruszające, magiczne...
Ta magia dała się już wyczuł w pierwszej części, wraz z pojawieniem się Sophie.
Chociaż nie...
Ta magia była już w pierwszych zdaniach tego opowiadania, wtedy gdy tworzyłaś postać Billa. On też jest tutaj niesamowity. Bill i Sophie tworzą cudowny duet.
Za co Cię jeszcze mogę pochwalić?
Haaa, błędy!
Zero, null!
I tu masz ogromny plus ode mnie, bo ja na nic tak nie zwracam uwagi, ja na błędy, a szczególnie przecinki. Zresztą, podejrzewam, że nawet gdyby były, to i tak treść i ogólnie 'całość' by mi je przesłoniły i bez wahania bym Ci je 'wybaczyła'.
Dopsz, dość tego chwalenia, teraz powiem, co mi sięnie podobało.
Po przeczytaniu pierwszych części poyślałam, że takie słodkie, cukierkowe i sielankowe opisy w tym opowiadaniu bym mogła czytać bez końca. Bo piszesz je naprawdę świetnie. I się utwierdziłam w tym przekonaniu, bo te sytuacje 'wrogości' i zawziętości Chloe i Toma wychodzą Ci gorzej. W sensie, nie że Ci styl szwankuje, bo piszesz wspaniale, ale chodzi mi o Twoje pomysły. Te sytuacje: Tom z fanką, ona go całuje, akurat gdy Chloe się na nich patrzy, Georg - romantyk od siedniu boleści, który po kilku godzinach jest już na zabój zakochany w Chloe i tylko jeszcze brakuje, żeby złożył jej śluby wierności i miłości do grobowej deski, a potem, gdy Tom i Chloe jużsię 'spikną', pan Listing nam się powiesi bądź podetnie żyły. Dobra, może się trochę zagalopowałam, ale w każdym razie chodzi mi o to, że to jest zbyt banane. Najbardziej mnie zniechęcił pocałunek Toma z fanką. A poza tym to jest głupie: nie można być w takim szoku, żeby nie odepchnąć natrętnejosoby. Jak dla mnie zbyt przesadzone.
Mam nadzieję, że całe opowiadanie nie będzie się ciągnąć w temacie 'napięte stosunki Toma i Chloe + Georg, który staje na drodze do ich szczęścia' i za chwilę się pogodzą, ale nie tak, że padną sobie w ramiona, tylko będą na poziomie neutranym. A Ty wymyślisz i zaprezentujesz nam tu coś, co powali nas na kolana i sprawi, że nie będziemy mogły się pozbierać
Ach, tak mi sie przypomniało... Wiesz co mi sie podobało w ostatnije części?
Cytat: |
Marge nie odezwała się ani słowem tylko przysunęła się lekko w jej stronę i objęła dziewczynę mocnym, ciepłym ramieniem. Ukołysała ją łagodnie, wydając z siebie tylko ciche, uspokajające mruczenie. W ten sposób minęło kilkanaście minut. Aż Chloe wyrzuciła z siebie z płaczem wszystkie wątpliwości, sprzeczności i męczące ją cienie, a Marge poznała całą prawdziwą przeszłość i teraźniejszość dziewczyny. W końcu Chloe przestała płakać i wytarła nos w podany jej ligninowy płatek. |
Po pierwsze: podobało mi się, że nie pokazywałaś tej całej rozmowy i wątpliwości Chloe, bo czytelnik by się zanudził, czytając w kółko Macieja to samo.
A po drugie: podobało mi się, że Marge poznała przeszłość Chloe, czytelnicy wiedzą, że Marge o wszystkim wie, ale nie wiedzą, o czym wie, i dzięki temu jest nutka tajemnicy. I czytelnik jest ciekawy
Się trochę rozpisałam, ale chcę jeszcze o jednej rzeczy napisać. Otóż czytając te wszystkie część, cały czas miałam łzy w oczach, bo to opowiadanie jest strasznie wzruszające. A wiesz w którym momencie nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem?
Cytat: |
Chloe była pod wrażeniem, ten chłopak naprawdę się o Sophie troszczył. Naprawdę myślał o wszystkim. Kto inny w jego wieku kupowałby obcej dziewczynce zabawki i książki, kto inny z własnej woli spędzałby z nią godziny na basenie?
- Ale dlaczego, Bill? – wyrwało się Chloe. – Dlaczego to robisz?
Spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale po samym wyrazie jej oczu zrozumiał, o czym teraz myślała i o co tak naprawdę chciała zapytać.
- Bo ją kocham – odpowiedział po prostu. – Nie mówiła ci? |
No, nie wytrzymałam... Ślicznie
W ogóle to... to opowiadanie dołączam do moich ulubionych. I wiesz co? Chyba nawet jest na pierwszym miejscu Tylko, proszę, wymyśl coś oryginanego!
Aha, i jeszcze jedno... Twoje opowiadanie jest aprawdę cudowne, a niewiele osób na nie wchodzi i masz mało komentarzy. Marnuje się. Dlatego myślę, że mogłabyś pomyśleć nad jakimś zachęcającym tytule, bo ten jest taki... nijaki i nic nie wskazuje na to, że pod nim kryje się takie piękne opowiadanie
Dobra, kończę.
Czekam na neksta!!!
Pozdrawiam,
Kici Kici i Buty xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Środa 31-01-2007, 14:35 Temat postu: |
|
|
Łojezu... przeczytałam Wasze komentarze i sama się prawie popłakałam, mimo że na buzi i tak miałam rogalik:) Dobrze, że przynajmniej Fuken mi wygarnęła, bo jak Boga kocham...
Teraz tak:
Fuken - fenk juz weri macz, błędy wyłapałam, poprawiłam na Wordzie, ale tu ich nie poprawię, bo za każdym razem, jak próbuję zmienić ten post to mi się komputer wiesza, wredne cielę. A nagie nerki zostawiłabym i tak, bo kurczę, mów co chcesz, ale tak to właśnie wygląda u tych wszystkich klonów, jakie widzę na ulicach. Ja wiem, że to technicznie niemożliwe, jednak pokładam w Was wiarę i wiem, że wszystkie mnie zrozumiałyście. Niemniej dzięki:)
Martynka_Kaulitz - witam w moim kawałku świata, cieszę się, że Ci się podobało
Beata - Jezu, Jezu, autorka "My Immortal" napisała mi TAKI komentarz! Że jej szczęka opadła! To chyba jakieś żarty, w życiu nie myślałam, że Ciebie może coś z historii miłosnej zaskoczyć i zachwycić. Nową część dodam, jak ją przepiszę, a to mi jakoś opornie idzie póki co... I wiem, że zostawiasz ślad, kiedy tu jesteś, ale mi chyba tego ciągle mało, skoro napisałam "dawno Cię tu nie było" Psychika płata figle po prostu:)
Mod-Falka - najwierniejsza czytelniczka na tym forum, jaką mogłam się poszczycić. Tobie to już nawet nie mam jak dziękować, bo zawsze mi miłe słowo zostawiasz. Więc napiszę tylko, że na Gustava chwilowo nie mam pomysłu, ale może coś mi wpadnie jeszcze...
Pyskata - lubię Twoje komentarze, bo są takie...poetyckie. A ja, wcielona proza życia, zawsze łaknę czegokolwiek, co związane z poezją Dziękuję Ci, kochana, za każde słówko, każde westchnienie nad tym opowiadaniem i każde stuknięcie w klawiaturę.
Kot_W_Butach - słońce, nie wiem, skąd ja Cię znam, ale jak tylko zobaczyłam Twój nick przy komentarzu, to aż podskoczyłam z radości. Może czytałam coś Twojego i mnie zachwyciło? Może pamiętam jakieś celne notatki pod opowiadaniami innych autorek? Nie wiem. Ale chciało mi się zawyć do księżyca "Kot mnie czyyyytaaaa!!!". Nie łam serca biednej dziewczynie i skrobnij tu coś od czasu do czasu... zwłaszcza że komentarz był przedni, fantastyczny i cudownie bogaty. Wiem, że mistrzynią w gmatwaniu życia uczuciowego bohaterów nie jestem. Uczciwie pisząc: zaczęłam to opowiadanie, bo chciałam napisać coś z mnóstwem dobrych i ciepłych opisów, bez względu na treść. A teraz gnę się jak mogę, żeby sprostać wymaganiom coraz bardziej ambitnych czytelniczek... Postaram się wymyślić jakąś bombę wobec tego...
Co do tytułu - zgadzam się z Tobą całkowicie. Ale jeśli jestem kiepska w sytuacjach "wrogości", to w tytułach już zupełne ze mnie dno. Ni cholery nie potrafię nic przyciągającego wymyślić.
DLATEGO, JEŚLI KTÓRAŚ Z WAS MA JAKIŚ POMYSŁ NA CHWYTLIWY TYTUŁ, TO PROSZĘ SIĘ NIE KRĘPOWAĆ!!! KAŻDĄ PROPOZYCJĘ PRZYJMĘ Z OTWARTYMI RAMIONAMI!!!
Na tym kończę i ściskam Was wszystkie, moje komentujące muzy:)
reini
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|