|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Środa 31-01-2007, 14:52 Temat postu: |
|
|
Oj, reinigen, teraz to ja nie wiem co napisać. Najwierniejsza czytelniczka? No, ale jak tu nie być wiernym, skoro tak świetnie piszesz? Do Twoich opowiadań to po prostu ciągnie i koniec, kropka, przecinek.
co do tytułu, to przyznaję szczerze, żadnych obiekcji nie mam. Mi pasuje Oczywiście jeśli zmienisz na lepszy, to będzie fajnie, jeśli zostawisz ten, to też będzie super. Ja jestem bezkrytyczna
Pozdrawiam
EDIT...
Ho, ho, ho, zaczynam stronę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 31-01-2007, 15:14 Temat postu: |
|
|
Jejku, jaka Twoja odpowiedź była kochana Bardzo mi miło, że cieszysz się, że skomentowałam Twoje opowiadanie Ach, no i jeszcze bardziej się cieszę, że podobał Ci się mój komentarz Nie sądzę, żebyś zachwyciła się moim opowiadaniem, bo nic nie piszę xD Może raczej to drugie.
Cytat: |
Nie łam serca biednej dziewczynie i skrobnij tu coś od czasu do czasu... |
Kobieto, to opowiadanie stało się moim ulubionym, a Ty mnie jeszcze prosisz, zebym 'od czasu do czasu' coś napisała?! Przecież ja za każdym razem, wchodząc na forum, będę wypatrywać, czy nie ma nowej części!!!
Cytat: |
Uczciwie pisząc: zaczęłam to opowiadanie, bo chciałam napisać coś z mnóstwem dobrych i ciepłych opisów, bez względu na treść. |
Ha, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ciepłe i dobre opisy to Twój największy atut i to mi się w tym opowiadaniu najbardziej podoba. Właśnie to ciepło, magia i miłość. I oby jak najwięcej tego!
A co do tytułu to on nie jest zły, bo po przeczytaniu zamieszczonych części w pewien sposób jakby go... 'zrozumiałam'. Bardziej chodziło mi o to, że osobę, która jeszcze tego nie czytala, nieszczególnie przyciągnie. Ale ja też ni w ząb nie jestem dobra w wymyślaniu tytułów, więc na mnie nie patrz xD
Ach, i wiem, że dopiero co dodałaś ostatniego parta, ale wiesz... Rzuć się na następny, co? xD
Kurczę... Cały czas mam ochotę w komentarzu przy Twoim opowiadaniu wstawić tego emota: " " xD Bo jak sobie pomyślę o Sophie i w ogóle... A właśnie, dawaj jak najwięcej momentów z Billem i Sophie
Dobra, raz się żyje:
Niach niach xD
Pozdrawiam,
Kici Kici i Buty xD
EDIT:
Mój 200 post!!! Trza to oblać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Środa 31-01-2007, 16:27 Temat postu: |
|
|
Reinigen, cóż ja mam Ci powiedzieć.
Mimo, że znam tyle słów i potrafię doprawdy dobrze układać zdania, teraz nie mogę skleić choć jednego zdania, by opisać mój zachwyt tą częścią.
Nie będę Cię chwalić, kochana, bo tego pewnie masz już po dziurki w nosie.
Powiem Ci tylko, że najbardziej podobał mi się taniec Toma i Chloe. Był bardzo dobrze opisany, więc mogłam stanąć obok i przyglądać się tej sytuacji, błądząc wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu.
Wierz mi lub nie, wcale nie przeszkodził mi brak Sophie w tym Parcie. Mimo, że uwielbiam tę Małą Miłość Billa.
Co jeszcze...?
Rozmowa Chloe z Marge. To ciepło, którym stylistka obdarzyła naszą główną bohaterkę sprawiło, że nawet mnie zrobiło się jakoś tak lżej na sercu.
Co mi się nie podobało...
Denerwowało mnie zachowanie Georga. Chciał się przypodobać Chloe, więc adorował ją ile wlezie. Moim zdaniem, zachowywał się jak taki... przydupas (moje ulubione słowo xD). Tomasz się zakochał, a ten brunecik się wcina. Nie ładnie, oj, nie ładnie!
Czekam ze zniecierpliwieniem na nową część.
Ciesze się, że ta była długa .
B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 31-01-2007, 20:41 Temat postu: |
|
|
O moja droga, wcale nie żadne żarty, napisałam wszystko co czułam jak najbardziej szczerze A czemu uważałaś, że mnie już nic nie może zachwycić? Jeśli piękne i pełne pasji, zachwyci mnie zawsze. W końcu jestem tylko kobietą, wrażliwą na subtelnie opisane sceny okazywania miłości, bo te, które ja tworzę, wcale takie nie są. Najbardziej w opowiadaniach lubię właśnie takie podchody damsko-męskie, typu; jedno chce, to nie chce drugie. Mam nadzieję, że zanim wpadną sobie w ramiona, to zaserwujesz nam tu jeszcze troszkę tej wspaniałej gry spojrzeń i gestów.
Jeszcze raz powtarzam; było ślicznie. ( a szczękę juz znalazłam i zamontowałam na następny raz )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Niedziela 04-02-2007, 13:48 Temat postu: |
|
|
Najchętniej uściskałabym Was wszystkie i każdą z osobna za te ostatnie komentarze. Ale wiem, że najlepiej się odwdzięczę dodając nową część i odpuszczając sobie zbędne gadanie.
Nie obejdzie się jednak bez pewnej sprawy. Muszę szczególnie podziękować jednej osobie: ANTH_92. A to dlatego, że dzięki niej pierwszy raz w życiu znalazłam się w rankingu najlepszych opowiadań. Skubana, napisała "Wiara, Nadzieja i...", a ja, kiedy to ostatnio przeczytałam, miałam mokre oczy. Kochanie, nieświadomie spełniłaś moje skryte marzenie:) (Mam wreszcie dowód, że marzenia się spełniają!). Dlatego, mimo że dawno Cię tu nie było, ten odcinek jest dedykowany w całości Tobie. Dziękuję... nawet nie wiem, jak. Straszliwie. Potężnie. Wielkooko. Totalnie. Całym serduchem, móżdżkiem i szyszynką. Całą sobą.
Dobra, dodaję już...
Następnego dnia Chloe obudziła się o wpół do dziewiątej. Przez chwilę leżała, rozkoszując się ciepłem pościeli i małego ciałka córeczki, a potem wstała cicho, żeby jeszcze jej nie obudzić. Wzięła powolny prysznic i przetarła twarz tonikiem. Patrząc w lustro, zastanawiała się nad wydarzeniami wczorajszego dnia, ale po rozmowie z Marge nie wydawały się one już takie straszne. Chloe postanowiła posłuchać rady stylistki i pozwolić działać losowi. Sama przecież i tak nie miała pomysłu na jakieś sensowne działania. Uśmiechnęła się do swojego odbicia i przeczesała loki. Potem ubrała miękki czarny dres, na tyle obcisły, aby podkreślał jej idealną sylwetkę i wróciła do pokoju. Sophie jeszcze spała. Wobec tego Chloe nastawiła cichutko radio i poruszyła głową w przód i w tył, żeby rozgrzać mięśnie karku. Potem przechylała głowę w bok, jakby chciała dotknąć uchem do ramienia, a na końcu zrobiła kilka kółek.
- Cześć mama! – z łóżka dobiegł ją zaspany, ale wesoły głos córeczki.
Sophie odrzuciła kołdrę i stanęła na pościeli, podskakując przy tym parę razy. Nadal spała w koszulce Toma, której nie pozwoliła sobie zabrać przy przeprowadzce. Chłopak zaśmiał się wtedy i dał ją jej na własność, za co od razu został wycałowany. Chloe uśmiechnęła się na samo wspomnienie tamtej chwili. Wyjęła Sophie z łóżka i nałożyła jej dresik podobny do swojego. Mała ucieszyła się od razu i roześmiała głośno, bo już od jakiegoś czasu nie rozgrzewała się rano z mamą. W końcu stanęły naprzeciwko siebie i wykonywały dokładnie te same ruchy. Chloe już dawno nauczyła Sophie prawdziwej rozgrzewki tancerek, a kiedyś bardzo lubiły ćwiczyć sobie razem. Potem wiele rzeczy się pogmatwało, Chloe zaczęła kłócić się z Danielem, w ich domu przestało być wesoło i beztrosko. Kiedy uciekły, nie było już warunków do wspólnych rozgrzewek, więc ta była pierwsza po tak długiej przerwie. Dla Sophie oznaczała ponadto, że znowu wszystko jest w porządku, a bezpieczeństwo i stabilizacja wróciły.
Po głowie przyszła kolej na ramiona, izolację klatki piersiowej, bioder i kolan. Potem staw skokowy, a na koniec parę twistów.
- Chodź kochanie, jeszcze się trochę rozciągniemy – powiedziała wreszcie Chloe, wyciągając ręce do córeczki.
Rozciąganie było dla nich o tyle najprzyjemniejsze, że ćwiczyły w stałym kontakcie fizycznym. Chloe delikatnie, ale ze znawstwem naciągała mięśnie małej, przytrzymując ścięgna i pilnując, żeby nic jej się nie stało. Pod jej okiem Sophie wykonała zupełnie prawidłową gwiazdę, a potem w tym samym momencie obie zrobiły poprzeczny szpagat, cały czas pozostając twarzami do siebie. W tej pozycji pochyliły się do siebie i chwyciły się za ręce, ciągnąc każda w swoją stronę. I w tej też pozycji zastali je David, Bill i Tom.
- No, no… imponujące, nie powiem… - mruknął menadżer, przyglądając się im uważnie.
Bracia Kaulitz milczeli jak zaklęci. Otrzeźwił ich dopiero uśmiech wstającej Chloe.
- Nie miałem pojęcia, że takie z was gimnastyczki! – roześmiał się Bill. – Przyszliśmy was zabrać na śniadanie.
- Przecież ci mówiłam, że trenowałam taniec – odparła Chloe z uśmiechem.
- To dopiero wszechstronność – mrugnął do niej David. – Chodźmy na to śniadanie, to pokażę ci plan dzisiejszego dnia. Dopiero rano zdałem sobie sprawę, że ci go wczoraj nie dałem…
Wyszli więc z pokoju, a Chloe nadal cieszyła się, że nie dała po sobie poznać, jak boli ją stałe milczenie Toma. Pewnie nie zwracałaby na nie takiej uwagi, ale miała wrażenie, że podczas wczorajszego tańca coś między nimi zaszło. Że powiedzieli sobie coś ważnego, nie wymieniając ani jednego słowa. Pamiętała jego spojrzenie pod sam koniec piosenki, kiedy przechylił ją do tyłu. Przez chwilę mogłaby przysiąc, że chciał pocałunku tak samo, jak ona… I później, zanim zjawił się przy niej Georg. Wtedy nie wiedziała, co zobaczyła w jego oczach, ale teraz… miała coraz silniejsze wrażenie, że to była niema, rozpaczliwa prośba…
- Chloe? Ty mnie w ogóle słuchasz? – David wdarł się w jej myśli jak buldożer.
- Oczywiście! – odpowiedziała dziewczyna, która oprócz cudownego ciała, charakteryzowała się też niesamowitą podzielnością uwagi. – Konferencja o drugiej, obiad przesunięty na czwartą. Mam tłumaczyć Anglików i Hiszpanów.
- Właśnie. Wiem, że hiszpański to nie jest jeden z twoich wiodących języków, ale pytania będą raczej proste, a i my nie zamierzamy się bawić w jakieś obszerne wypowiedzi…
- Spokojnie David, poradzę sobie. Hiszpański jest bardzo podobny do włoskiego, a z tym nie mam problemów – uśmiechnęła się Chloe, siadając przy ich ulubionym stoliku i sadzając Sophie obok siebie.
Wszyscy już przyzwyczaili się do rozkładu miejsc przy posiłkach, więc Tom znowu słał Chloe gniewne spojrzenia z naprzeciwka. Tym razem jednak dziewczyna miała stałe wsparcie ze strony Georga, który zagadywał ją wesoło, uśmiechał się i podawał jej co bardziej smakowite frykasy z odległych krańców stołu, więc posiłek minął w stosunkowo miłej atmosferze. Podbudowana Chloe wróciła do swojego pokoju z ciepłym uśmiechem, a tam już czekała na nią Marge ze swoim magicznym kuferkiem kosmetyków.
- Chodź słonko, zrobimy cię na bóstwo. To twoja pierwsza konferencja… - mówiła, wyciągając z kuferka przeróżne utensylia.
Przerwało jej pukanie do drzwi, a po chwili pokój wypełnił się intensywną obecnością rozgadanego Billa. Chloe roześmiała się, widząc reakcję córeczki: Sophie natychmiast wstała z fotela i z okrzykiem radości podbiegła do chłopaka, od razu ładując mu się na plecy.
- No tak, zapomniałam ci powiedzieć. Najwięcej pracy z chłopaków wymaga Bill, więc zaprosiłam go dzisiaj do ciebie. Urządzimy sobie tu salon kosmetyczny – mrugnęła do Chloe stylistka.
- Nie ma sprawy – śmiała się dziewczyna.
Obecność Billa nigdy jej nie przeszkadzała. Chłopak był zwykle wesoły i przyjazny, zwłaszcza, gdy obok była Sophie. Wtedy na jego twarz bezwiednie wpływał pełen czułości uśmiech, a duszę wypełniało ożywienie. Przebywanie z nim mogło tylko poprawić humor, nigdy zepsuć. W przeciwieństwie do przebywania z Tomem…
Chloe westchnęła. Musiała sama przed sobą przyznać, że obecność Toma też nie była jej niemiła. Przeciwnie, z utęsknieniem czekała na chwile, gdy chłopak będzie gdzieś w pobliżu, nawet taki gniewny i milczący. Jednak jakaś jej część zawsze pragnęła jego bliskości.
- Aha, zapomniałbym – klepnął się dłonią w czoło Bill. – David prosił, żebyś przyszła do niego, kiedy Marge z tobą skończy.
Chloe kiwnęła głową i spokojnie oparła głowę o podsuniętą jej poduszkę, podczas gdy stylistka robiła jej łagodny peeling. Zabiegi robione przez Marge były dla niej prawdziwą przyjemnością, zwłaszcza że doświadczała czegoś takiego po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie było jej stać na wizyty u kosmetyczki czy w salonie SPA. No i nie miała na to czasu, bo od chwili narodzenia Sophie, cała jej uwaga skupiona była na dziecku. Tylko ona mogła się nią opiekować, nikt jej w tym nigdy nie pomagał. Chloe ze wstydem uświadomiła sobie, że żyje teraz jak jedna z tych rozpieszczonych córeczek bogatych biznesmenów lub gwiazd, na które jeszcze kilka tygodni temu patrzyła w telewizji ze smutkiem i poczuciem głębokiej niesprawiedliwości. Jedni ludzie nigdy nie ruszyli palcem i wszystko mają podtykane pod nos na srebrnej racy, natomiast drudzy całe życie harują, a i tak nie stać ich na znikomy procent przyjemności tych pierwszych. Na dobrą sprawę Chloe nadal tak uważała i dlatego dopadł ją ten drażniący wstyd, ale… po raz pierwszy od długiego czasu było jej tak dobrze… Z zażenowaniem pomyślała, że nie chciałaby teraz tego stracić. Wiedziała, że na świecie jest mnóstwo biednych ludzi i wielu z nich bardziej zasługuje na to wszystko niż ona, ale już dawno nie czuła się tak wspaniale…
- Dobrze, teraz się podnieś, zrobimy makijaż – przerwała jej rozważania Marge.
Chloe wstała i rzuciła krótkie kontrolne spojrzenie na Sophie. Jej córeczka leżała na brzuchu drzemiącego Billa i czytała jakąś książeczkę. Dłoń chłopaka zanurzona była w jej jasnych włoskach. Marge też patrzyła w ich stronę, a na jej ustach gościł miły, zadowolony uśmiech.
- Gdzie mam usiąść? – spytała Chloe, rozglądając się w poszukiwaniu krzesła.
- Tu. Wiesz, pierwszy raz widzę coś takiego… - powiedziała Marge, nie odwracając wzroku od uroczej dwójki. – Bill chyba jeszcze nigdy nie wyglądał na tak szczęśliwego, jak przy tym dziecku. Zwykle bywał raczej poważny, może nawet smutny… Ale kiedy się pojawiłyście, nastąpił w nim jakiś przełom. To niesamowite.
Chloe uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Nawet nie wiem, co mam ci teraz powiedzieć… Wygląda na to, że Sophie zmieniła nie tylko moje życie – odrzekła spokojnie. – Coś w niej jest takiego… to znaczy, ja ją oczywiście kocham i nie jestem obiektywna, ale zauważyłam, że wiele osób się przy niej zmienia. Kiedy pracowałam w tym klubie… był tam ochroniarz. Potężny, groźny facet o twarzy zupełnie bez emocji. Jedyną osobą, do której się uśmiechał, była Sophie. Brał ją nawet czasem na ręce i pozwalał bawić się taką fosforyzującą pieczątką klubu. Nikt nie mógł w to uwierzyć, ale tak było…
Chloe umilkła i znów zapatrzyła się w córeczkę. Potem obydwie z Marge spojrzały na siebie i uśmiechnęły się porozumiewawczo, aż otrzeźwił je pisk zegarka. Natychmiast zabrały się do roboty i pół godziny później Chloe miała na sobie elegancki damski garnitur od Prady, szpilki Jimmy’ego Choo i perfekcyjny, przydymiony makijaż. Całość wieńczyła lekka, ale precyzyjna fryzura z łagodnie opadających, naturalnych loków. Wyglądała jednocześnie bardzo kobieco i bardzo profesjonalnie. Teraz stylistka miała się zająć chłopakami.
- Bill, wstawaj! – darła się Marge, a Sophie zaśmiewała się do rozpuku ze śpiącego jak kamień chłopaka.
- Marge, to ja już pójdę do Davida, dobrze? Będziesz miała oko na Sophie? – spytała Chloe, biorąc ze stołu torebkę.
- No jasne, leć. Będziemy tutaj, bo muszę jeszcze odbębnić makijaż Billa. Oczywiście jeśli on w ogóle wstanie. Bill! – przewróciła oczami stylistka.
Chloe wyszła z pokoju w świetnym nastroju. Widziała zachwycone spojrzenia mężczyzn, których mijała na korytarzu i swoje smukłe odbicie w lustrze. Na konferencji będzie mnóstwo dziennikarzy, to bardzo ważne, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie. Tłumaczenia się nie bała, bo z językami nie miała problemów. Jedyne, co mogło ją przerazić, to nagła uwaga tych wszystkich ludzi, zwrócona prosto na nią. Ale dzięki staraniom Marge czuła się dużo pewniej.
Pokój Davida był niedaleko, więc dojście tam zajęło jej tylko kilka minut. Zapukała do drzwi i weszła, słysząc głośne „Proszę!”. W środku jednak czekała ją niespodzianka. Na jednym z dwóch krzeseł po drugiej stronie biurka menadżera siedział Tom.
- A, Chloe, dobrze, że jesteś! – zawołał David, przerzucając papiery. – Proszę, proszę, siadaj sobie tutaj. Poczekaj z łaski swojej jeszcze chwilę, bo muszę tu załatwić sprawę z Tomem… Cholera, no nie mam tych dokumentów, ale zaraz mi je przefaksują… - mruczał pod nosem, wybierając numer na telefonie komórkowym.
Odbył krótką rozmowę, po czym przeprosił ich na parę minut i wyszedł z części biurowej do drugiego pomieszczenia, które służyło mu za sypialnię. W pokoju zapanowało krępujące, ciężkie milczenie. Tom wpatrywał się w kant biurka, uporczywie unikając spojrzenia Chloe, a ona zastanawiała się, co takiego mogło się od wczorajszego południa stać, że młody gitarzysta zupełnie inaczej ją traktuje. Jeszcze raz przypomniała sobie scenę w parku i tamto ciepłe spojrzenie. Niemal czuła jego mocne ramiona i słyszała uspokajający głos: „wszystko będzie dobrze”. A teraz…
- Dlaczego mi to robisz? – wyrwało jej się nagle, a jej głos zabrzmiał w ciszy jak uderzenie dzwonu. Aż zagryzła wargi z upokorzenia.
Spojrzał na nią wreszcie. Spodziewała się wyrazu niezrozumienia, zaskoczenia czy czegoś podobnego, bo przecież nie mógł wiedzieć, co miała na myśli. Ale w jego oczach dostrzegła tylko bezradność i ból…
- Nie potrafię… - zaczął, ochrypłym głosem, ale urwał nagle i przygryzł wargi identycznym jak ona gestem.
Do pokoju wrócił David. Ciche trzaśnięcie brązowych drzwi zabrzmiało w ich uszach jak grzmot, aż oboje podskoczyli. Menadżer jednak zdawał się nie zauważać napięcia pomiędzy nimi.
- Dobra, załatwione. Tutaj, Tom… - wskazał chłopakowi miejsce na kartce, a Tom złożył tam swój podpis. – W porządku. To widzimy się o drugiej na dole. Na razie.
Chłopak wstał i skierował się w stronę wyjścia. Jeszcze przez ułamek sekundy zawahał się przy drzwiach i spojrzał na Chloe nieodgadnionym wzrokiem, po czym znowu spuścił głowę i wyszedł bez słowa. Dziewczyna odwróciła głowę w stronę Davida. Jeszcze raz przebiegł wzrokiem przez trzymaną w ręku kartkę, po czym schował ją do szuflady i uśmiechnął się do Chloe.
- Tak… pewnie jesteś świadoma, że prasa już odkryła istnienie twojej córeczki. Są zdjęcia i spekulacje… Na pewno zapytają o to na konferencji. Z chłopakami już rozmawiałem, wiedzą, co mają mówić. Prawdę oczywiście – zapewnił szybko, widząc zaniepokojenie w spojrzeniu dziewczyny. – Jednak w związku z tym jest spora szansa, że na tej konferencji wystąpisz nie tylko jako tłumaczka, ale i jako adresat pytania. Słowem: mogą spytać cię o potwierdzenie tej historii. Dlatego chciałem z tobą porozmawiać i uzgodnić pewne rzeczy.
- Jasne – skinęła głową Chloe.
- Myślę, że wytłumaczenie dziennikarzom, że jesteś naszą nową tłumaczką, a dziecko na zdjęciach w prasie jest twoje, powinno wystarczyć. Nie sądzę, żeby byli bardziej dociekliwi. Nie widzę też potrzeby mówienia o twojej przeszłości, ani o tym, jak się u nas znalazłaś. Wiem, że to dla ciebie trudne, więc chciałbym ci tego oszczędzić. Chłopcy nie powiedzą o tym ani słowa – zakończył z uśmiechem.
Chloe spojrzała na niego z wdzięcznością. Obraz menadżera, jaki wyłaniał się z opisów w prasie czy książkach, zupełnie jej do Davida nie pasował. Nie miała pojęcia, skąd wzięło się wyobrażenie okrutnego, bezwzględnego człowieka, nastawionego wyłącznie na pieniądze i dążącego do celu po trupach. David był miły, opiekuńczy i spokojny.
- Dziękuję…
- Ależ nie ma za co. Jednak zawsze musimy być przygotowani na ewentualne pytania. Skoro fotoreporterzy mają zdjęcie Billa niosącego Sophie, to mogą też mieć zdjęcia ciebie, śpiącej na rękach Toma, w końcu to było w tym samym momencie. Nie widziałem takiego zdjęcia w prasie, ale nigdy nie wiadomo – wzruszył ramionami. – W takim wypadku trzymamy się tej oto wersji: szliście razem, ale na korytarzu zasłabłaś i Tom doniósł cię do samochodu. W porządku?
- Tak – odpowiedziała krótko Chloe, zaciskając palce.
- No to super. Wobec tego to wszystko, dziękuję ci. Spotykamy się na dole o drugiej, czyli za… - spojrzał szybko na zegarek. - …czterdzieści minut. Do zobaczenia.
Chloe uśmiechnęła się po raz ostatni i wyszła z pokoju. Wróciła na swoje piętro schodami, bo tych trzech kondygnacji nie chciało jej się jechać windą. Otworzyła drzwi, ale w jej pokoju nikogo nie było. Zawołała Sophie. Cisza. Pobiegła do łazienki, ale i ona była pusta. Serce załomotało jej gwałtownie. Już kiedyś coś takiego przeżyła: wyszła z domu tylko na moment, po zakupy. Nie było jej może kilka minut. Jednak Sophie zniknęła. Oszalała ze strachu Chloe miotała się przez godzinę między domem a dworem, przeszukując każdy zakątek. Gdy wróciła z zamiarem zadzwonienia na policję, okazało się, że Sophie siedzi na kanapie. Daniel nagle przyszedł i wziął ją ze sobą na spotkanie z jakimś cholernym narkomanem, nie zostawiając Chloe nawet marnej kartki. Teraz niby nie było tego zagrożenia, Sophie prawdopodobnie siedziała z Marge w pokoju stylistki, ale Chloe i tak poczuła ogarniającą ją panikę. Wypadła z powrotem na korytarz i przebiegła całą jego długość, aż dotarła do siedziby Marge. Nawet nie zapukała, tylko wtargnęła do środka jak huragan. Na fotelu fryzjerskim siedział Georg, a stylistka właśnie prostowała mu włosy. Nikogo poza nimi Chloe nie widziała.
- Gdzie jest Sophie?! – wydyszała ciężko, ochrypłym z przerażenia głosem.
- Spokojnie, dziewczyno… - odpowiedziała Marge, którą nagłe wtargnięcie Chloe do pokoju też nieźle wystraszyło. – Nic jej nie jest.
- Jest u chłopaków, bawi się z Kaulitzem – wyjaśnił Georg, wskazując głową korytarz.
Chloe szybko zawróciła. Serce już jej tak nie łomotało, ale uspokoi się dopiero, gdy zobaczy swoją córeczkę całą i zdrową. Jeśli jest z Billem, to nic jej się nie stanie, ale mimo wszystko wolała być pewna. Znowu przebyła truchtem cały korytarz i zatrzymała się przed pokojem bliźniaków. Tym razem zapukała, ale weszła nie czekając na zaproszenie.
Pierwsza rzuciła jej się w oczy Sophie. Uśmiechała się wesoło, nie mając pojęcia, ile strachu przysporzyła matce jej nieobecność. Czytała sobie tę samą książeczkę w swojej ulubionej, leżącej pozycji. Przez gwałtowny przypływ ulgi, Chloe dopiero po chwili zauważyła, że mała leży na plecach nie Billa, a Toma, który ułożył się wygodnie na brzuchu i przeglądał jakieś papiery. Billa nie było.
- Mama, cześć. Wiesz, jaka to super książka? – Sophie wyszczerzyła do niej białe ząbki.
- Chodź, opowiesz mi po drodze do pokoju – powiedziała Chloe, kryjąc drżenie głosu. – Tom…dziękuję, że się nią zająłeś.
- Oj nie, zostańmy tutaj jeszcze… - prosiła Sophie, składając rączki w błagalnym geście. – Bill poszedł kupić mi batonika, zaraz wróci. Prooooszę…
Chloe umilkła. Nie wiedziała, co robić. Siedzenie w jednym pokoju z milczącym wrogo Tomem było powyżej jej wytrzymałości, ale nie chciała zostawiać córeczki samej, zwłaszcza po tym, co przed chwilą przeżyła.
- Zostańcie, potem razem pójdziemy na tę konferencję – odezwał się nagle Tom, uśmiechając się nieśmiało, ale całkiem miło.
Ten argument przeważył. Chloe usiadła tam, gdzie stała, jakby nogi się pod nią ugięły. Dobrze, że akurat tam był fotel. Zdumiona, wpatrywała się w uśmiechniętego Toma jak w słońce. On zaś nie spuszczał z niej ciepłych, ciemnych oczu. Głupie serce znów zaczęło skakać jak oszalałe, mimo że przecież nie było powodu do stresu czy zdenerwowania. Jednak pod tym ciemnym, poważnym spojrzeniem Chloe aż drżała. Cisza już nie była zła ani nieprzyjazna. Teraz oznaczała harmonię, spokój i bezpieczeństwo, którego przecież tak bardzo Chloe chciała. Dziewczyna wyjęła z torebki notes w skórzanej oprawie i wynotowała w nim kilka ważnych rzeczy z planu otrzymanego rano od Davida, co jakiś czas zerkając na ułożoną wygodnie córeczkę i Toma, który wrócił do przeglądania swoich papierów. Radio cicho grało, wiatr szumiał za oknem, a im było ciepło, rodzinnie i miło. W takim stanie zastał ich Bill.
- Rodzinka jak się patrzy – podsumował ze śmiechem, rzucając Sophie batonika. – Chloe, David ci mówił o konferencji? Że mogą pytać o te zdjęcia?
- Tak – potwierdziła krótko dziewczyna. – Wszystko już wiem. Za dwadzieścia minut musimy schodzić. Wy już po wizycie u Marge?
- Ja tak – odpowiedział Bill, ruchem głowy odrzucając kosmyk starannie ułożonych włosów z czoła. – A Tom nie daje się malować przed takimi występami. Woli świecić nosem. Marge już się przyzwyczaiła, że musi go dopaść na minutę przed konferencją i wtedy przypudrować.
Chloe spodziewała się po humorzastym Tomie jakiejś gwałtownej reakcji na słowa brata, a przynajmniej wulgarnego gestu, ale on tylko prychnął śmiechem i nie oderwał wzroku od trzymanych w ręku kartek. Wobec tego Bill machnął ręką i zaproponował Sophie, żeby siadła mu na barana, to pobiegają po korytarzu. Reakcja córeczki zadziwiła Chloe jeszcze bardziej niż poprzednie zachowanie Toma.
- Mi tu dobrze – powiedziała tylko mała i wróciła do czytania.
Chloe i Bill unieśli brwi, a Tom uśmiechnął się leciutko pod nosem. Koniec końców Bill ułożył się obok brata i zabrał mu kilka z przeglądanych przez niego kartek. Po raz kolejny nastała ta dobra, przyjazna cisza, uzupełniana jedynie cichym szmerem radia.
- Idziecie? – po kwadransie, który zdał się im sekundą, do pokoju zapukał Georg. Spojrzał na Chloe z lekkim zdziwieniem. – A, tu jesteś. Szukałem cię wszędzie, chciałem…
- Idziemy – przerwał mu Tom i podniósł się powoli, razem z uczepioną jego ramion Sophie.
Wyszli razem na korytarz i w tym momencie Chloe dopadła gigantyczna trema. O ile wcześniej trochę się denerwowała, to teraz była to prawdziwa panika, która mąciła jej w głowie do tego stopnia, że zaczynała już wątpić, czy poradzi sobie z tłumaczeniem. Czekając na windę, przeklinała się od stóp do głów, że dała się namówić na tę pracę. Wydało jej się niemożliwe, że tak sobie oto stanie przed tłumem dziennikarzy i będzie w różnych językach odpowiadać na ich pytania, a oni wszyscy będą na nią w tym momencie patrzeć, oceniać…
- Spokojnie… - usłyszała cichy szept przy samym uchu i poczuła ciepłą dłoń, obejmującą jej palce.
W windzie było ciasno, więc nie mogła się odwrócić i spojrzeć swojemu wybawcy w oczy, ale spodziewała się ujrzeć Georga, bo nie widziała go przed sobą. Jednak nagle poczuła delikatne uderzenie w policzek, które mógł spowodować tylko opadający nań dread. I rzeczywiście – odwracając lekko głowę, widziała blond włosy, wyglądające spod beżowego daszku. Uśmiechnęła się sama do siebie i ścisnęła ciepłe palce, otulające jej dłoń. Lęk minął jak ręką odjął. Zastąpiło go miłe, ciepłe uczucie, rozlewające się po ciele jak płynny miód albo balsam.
Na dół dojechała już całkiem spokojna, ale nadal czuła szczupłą, mocną dłoń na swoich palcach. Puścił ją dopiero, gdy wyszli z windy, chociaż zrobił to z widocznym ociąganiem. Jego metoda jednak podziałała bez pudła. Chloe czuła się teraz odprężona, szczęśliwa i zdolna niemal do wszystkiego. Wystąpienie na konferencji wydało jej się fraszką.
W hallu czekał na nich David i kilku ochroniarzy, więc podeszli tam i wsłuchali się w ostatnie wskazówki menadżera.
- Już wszyscy są, ochrona kończy sprawdzanie sali. Wchodzimy za parę minut… - mówił, ale Chloe wyłączyła uwagę i skupiła się przez moment na bezkarnej obserwacji Toma, którego właśnie dopadła z pudrem Marge.
Wtedy podszedł do niej Georg. Pochylił się lekko nad jej twarzą i cicho spytał o stan nerwów. Uśmiechnęła się w odpowiedzi, ale on widocznie uznał, że musi się trochę denerwować, bo chwycił jej dłonie w swoje i mocno je nimi otulił. Właściwie wykonał niemal ten sam gest, co minutę wcześniej Tom, może tylko nieco bardziej odważny, ale tym razem w Chloe wzbudziło to nieznaczną irytację. Tamto było inne, takie… intymne i dyskretne, a to stanowiło pewien zamach na jej osobiste terytorium, czego Chloe zawsze unikała. Wyrwała ręce z dłoni Georga, nie gwałtownie, ale stanowczo i zdążyła jeszcze zauważyć trochę ironiczny uśmieszek Toma, skierowany w stronę kolegi z zespołu. W tym uśmieszku było coś jeszcze. Ulga?
- Wchodzimy! – zawołał David.
Ruszyli w ustalonej wcześniej kolejności. Najpierw ochroniarz, potem David z Chloe, a za nimi Gustav, Georg, Tom i Bill, obstawieni kolejnymi ochroniarzami. Marge została z tyłu, trzymając Sophie za rączkę. Weszła chwilę po nich i usiadła z małą w tylnym rzędzie.
Na końcu sali stał stół, przykryty ciemnozielonym materiałem, sięgającym podłogi. Za stołem było sześć krzeseł, na których kolejno usiedli, ale tym razem przy Chloe był Tom, Bill, a za nimi Georg i Gustav. Siadając, Tom niby przypadkiem otarł się policzkiem o ramię dziewczyny. Po jej kręgosłupie przebiegł przyjemny dreszcz oczekiwania.
- Rozpoczynamy konferencję prasową…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 04-02-2007, 14:34 Temat postu: |
|
|
Łiiiiii xD
Moje!
Klep klep.
EDIT:
Łe, nie lubię być banalna. I się powtarzać.
Ale trudno.
No... podobało mi się xD
Baaaaardzo!
Może i niektóre momenty były lekko banalne, ale wiesz co? Zupełnie mi to nie przeszkadzało.
ślicznie piszesz. I w ogóle to opowiadanie jest takie piękne i słodkie xD I kochane xD
Tylko wiesz... Jedna taka uwaga: W dialogach po myślniku (tym drugim, po wypowiedzi) małą literą piszemy, gdy pierwsze słowo to czasownik czynności mówiącej, np. spytał, powiedział, szepnął, itp. ("- Przecież ci mówiłam, że trenowałam taniec – odparła Chloe z uśmiechem."). Ale już inne czasowniki i inne części mowy piszemy wielką literą ("- To dopiero wszechstronność – mrugnął do niej David."). I tutaj popełniasz błędy.
A reszta to miodzio
Dobrze, że Chloe i Tom sie 'pogodzili'
A ten gUpi Georg to mnie wku... denerwuje xD I dobrze, że Chloe go 'odtrąciła'.
Podobal mi sie moment, gdy Chloe się przestraszła, jak nie mogła znaleźć Sophie. To było takie... rzeczywiste, prawdziwe. A poza tym świetnie to opisałaś. Zresztą, co ja się będę produkować, Ty w ogóle świetnie piszesz (znowu się powtarzam - aj, jaka ja banalna!).
Ha, i wiesz co?
Podobało mi się, jak Bill zaproponował Sophie pobieganie po korytarzu ( ), a ona powiedziała, że jej u Toma dobrze! Ajjjć, to było taaaaakie kochane
Zresztą, mi się wszystko z Sophie podoba.
Zresztą, mi się całe opowiadanie podoba (ba, co ja mówię! Ja kocham to opo! ).
Zresztą, i tak chcę nju xD
I się już doczekać nie mogę! xD
Pozdrawiam i przepraszam za benzadziejny komentarz, ale mi ostatnio w ogóle nie wychodzą .
Kici Kici i Buty xD
EDIT:
Tak mi sie przypomniało, że widziałam gdzieś jakieś jedno nieskładne zdanie, ale już mi się nie chce szukać :] :] :]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Przywrócony_id:(3971) dnia Niedziela 04-02-2007, 16:17, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
FAILUREKID
Dołączył: 09 Wrz 2006
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Starożytna Belgia. Średniowieczny Tarnów. Nowoczesny Londyn.
|
Wysłany: Niedziela 04-02-2007, 15:44 Temat postu: |
|
|
Podobało mi się? Phii!
W ciągu Kilku Minut zakochałam się!
Sophie, Jest Przesłodka!
Błędów prawdopodobnie niebyło - czytałam z taką zachłannością że nie zauważyłam niczego.
Czekam na nową część.
Fail.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Träne
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ja się wziełam O.o?
|
Wysłany: Niedziela 04-02-2007, 19:04 Temat postu: |
|
|
Oh...!
Świetne opowiadanie!
Przeczytałam wszystkie odcinki dwa razy!
Trochę mi to zajeło, ale myślę że było warto!
Naprawdę świetnie!
W pewnym momęcie aż się wzruszyłam!
Cudownie opisujesz uczucia! A najbardziej podobają mi się momęty Billa i Sophie Kochają się xD
Nie doczekam się kolejnej części!
Pozdrawiam i wenki życzę !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anth92
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Niedziela 04-02-2007, 19:25 Temat postu: |
|
|
Czytaaaam.
EDIT
Ale ja nic nie zrobiłam...
Ja tylko...
Ja po prostu Cię tam wpisałam, bo uważałam, że Twoje opowiadanie powinno się tam znaleźć.
I ja przepraszam, że mnie wcięło, ale jestem pewna, że notkę poprzednią czytałam, a nie czytałam... nie ważne, zaczynam mieszać, bo się popłakałam.
Pierwszy raz dostałam dedykację i to na dodatek taką śliczną.
Dziękuję.
No... a co do notek.
To ah.
Aż mi się ciepło zrobiło na sercu od sytuacji w pokoju bliźniaków... potem winda.
Cudowne.
Takie... no nie wiem... takie... przyjemne. Tak miło się czytało... Zresztą - ja bym mogła to opowiadanie czytać codziennie, a przeczytałam je od początku już nie raz i nie dwa. Przekazujesz nim taką pozytywną energię i ciepło.
I nie zawaham się powiedzieć, że to moje ulubione opowiadanie.
O jaaa... dostałam dedykację.
I ja przepraszam, bo nie umiem pisać wspaniałych komentarzy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 04-02-2007, 21:37 Temat postu: |
|
|
Odcinek taki z lekka techniczny, skupiłaś się trochę jak na mój gust za bardzo na opisie tych wszystkich przygotowań do konferencji prasowej.
Ale nie chciałam powiedzieć, że było źle. Było świetnie i bardzo perfekcyjnie.
Ach i znowu ta gra spojrzeń, gestów, nieśmiałych aczkolwiek nieprzypadkowych dotknięć.
Wszystko było śliczne. Podobało mi się niezmiernie.
Nie brakuje opisu uczuć bohaterów, ich rozterek, obaw i pragnień.
Tylko jedno mnie zdziwiło, że nie rozpoznała w tej windzie głosu Toma, no ale mogła być po prostu zamyślona.
Oczywiście pozdrawiam i czekam na kolejne, pasjonujące części.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sara Portman
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ
|
Wysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 12:44 Temat postu: |
|
|
Hm... Przed chwilą przeczytałam wszystkie odcinki. I właśnie zastanawiam się, co powiedzieć, nie chciałabym bowiem powtarzać tego, co już powiedziane zostało. Jednak co innego można w takim wypadku zrobić?
Mnie opowiadanie się nie spodobało, ja się w nim po prostu zakochałam. I nie chodzi mi tutaj o fabułę (która ma swoje niedociągnięcia spowodowane głównie banalnością niektórych sytuacji, np. pocałunek Toma z fanką), czy uroczą Sophie. Mnie podoba się to, jak opisujesz chłopaków. Humory Toma, zmiana Billa, czy nawet ta pozowana romantycznośc Georga. Jedyne, co mnie lekko zniechęciło to to, że Gustav jest pomijany. Rzadko się odzywa, nie bierze udziału w ciekawych scenach. Czytając ostatni odcinek złośliwie się zastanowiłam, co on tam robi, gdy wchodzili na konferencję.
Reszta bez zarzutu.
Tak więc lądujesz w moim rankingu najlepszych opowiadań.
Czekam na c.d.
Pozdrawiam...
Sara Portman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 14:59 Temat postu: |
|
|
A mi się podobało bardzo, co zresztą nie jest żadną nowością Tak się zastanawiam, co jest takiego w Sophie, że wszyscy ją lubią, nawet ja ją uwielbiam, chociaż to tylko postać fikcyjna. Naprawdę ta scena kiedy Sophie leżała na plecach Toma była świetna Chciałabym to zobaczyć.
I bardzo się cieszę, że między Tomem, a Chloe już trochę lepiej. Pewnie minie jeszcze troszkę czasu, zanim się wszystko wyprostuje, ale już i tak jest nieźle Ładna z nich para. Tak się tylko zastanawiam, czy Georg czasem nie namiesza jeszcze, no ale nie ma co wyprzedzać faktów.
Ja nie mam żadnych zastrzeżeń, cierpliwie czekam na większą nieco rolę Gustava i oczywiście następny odcinek.
I mocno pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dismael
Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: MarienBurg
|
Wysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 16:38 Temat postu: |
|
|
spóźniłam się do szkoły a wszystko przez to że tak wciągneło mnie to opowiadanie.
Stworzyłaś niesamowite postacie, takie ciepłe, poztytywne.
To opko daje dużo nadzieji.
Jest śliczne.
ojjj mogę mnożyć takie komplementy.
Nawet nie wiesz jak się ciesze ze zmiany zachowania Toma.
MAsz nową stałą czytelniczkę.
Buzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackAngel
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź.
|
Wysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 21:37 Temat postu: |
|
|
Jejku.
Ten odcinek jest chyba najlepszy, ze wszystkich dotychczasowych.
Wiesz, moja droga, nie spodziewałam się ciepłego uśmiechu Toma. Jego zachowanie, bardzo mnie cieszy. I powiem Ci, że taki obrót akcji ani trochę mnie nie zawiódł. Będzie wszystko dobrze, prawda?
Tak, na pewno!
Musi być.
Pozdrawiam,
B.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
"UKL...A"
Dołączył: 06 Kwi 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z mchu i paproci
|
Wysłany: Poniedziałek 05-02-2007, 22:23 Temat postu: |
|
|
Na samym początku chcę cię bardzo mocno przeprosić za to, że nie komentowałam na bierząco...
W moim życiu jednak było troche zamętu, znikłam z forum i na nic nie miałam czasu, nawet na pisanie własnych opowiadań...
Teraz już jestem i nadrobiłam zaległości...
Twoje opowiadanie jest dla mnie jak taka terapia antysmutkowa...
Stworzony przez ciebie świat jest taki barwny, emocjonujący i pełen cudownych uczuć, których w moim życiu jest bardzo mało...
To chyba dlatego pragnę chłonąć każde słowo skupiajac się na treści, która wraz z świetnym wykonaniem tworzy wspaniałą i harmonijną całość...
Masz bardzo dobry styl, który cały czas wydaje się rozwijać...
Idealna ilość opisów, równie wyważona ilość dialogów, ani grama nudnych momentów, które zmuszałyby do opuszczania partii tekstu...
Po prostu pięknie nic dodać nic ująć, chociaż nie...
Dodać mozna bardzo dużo, ale czasem słowa to tylko puste dźwięki, które nie są potrzebne...
Z niecierpliwością będę czekać na kolejną część...
Pozdrawiam gorąco
Sweet for you
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Wtorek 06-02-2007, 15:58 Temat postu: |
|
|
Kurczę, kurczę, jeszcze trochę i jeśli tak dalej pójdzie to przekroczę tę magiczną liczbę stu komentarzy! Jeszcze z żadnym opowiadaniem mi się to nie udało, a tu wszystko jest na jak najlepszej drodze! No i, powiedzmy sobie szczerze, nie byle jakie są te moje komentarze...
Kot_W_Butach - nie mam pojęcia, skąd Ci się bierze ta wiedza o małych i wielkich literkach, bo ja czytam dużo i namiętnie, a nigdy nie zwróciłam na to uwagi... powiedziałaś mi nowość, kochanie, więc postaram się poprawić, ale nie denerwuj się za bardzo, gdyby mi to nie wychodziło tak od razu. Wiesz, consuetudo est altera natura...
FAILUREKID - fenk juz weri macz, kilka minut na zakochanie to całkiem niezły wynik, powiem Ci...
Trane - przeczytałaś wszystkie odcinki DWA RAZY??!! Kobieto! Jestem pod wrażeniem! Naprawdę nie sądziłam, że można do tego opowiadania wracać, a to jest przecież chyba najpiękniejszy komplement! Dziękuję i zapraszam ponownie:)
Anth92 - powinnaś mnie za błąd w swoim nicku ochrzanić, moja droga... a Ty mi tyle miłych rzeczy napisałaś... I nie mów, że nie umiesz pisać wspaniałych komentarzy, bo Twój ostatni z całą pewnością taki był. Wspaniały. I bardzo wzruszający. Nie wspominając już o fakcie, że jesteś następną wariatką, która czyta odcinki "nie raz i nie dwa". Kurczę, jak to niesamowicie podnosi na duchu, jakiego pałera dodaje do następnych części!
Beata - moje guru w sprawach damsko - męskich:) Następny odcinek będzie niestety także z lekka techniczny, bo moim zamiarem było opisywanie ich życia po kolei, a nie tylko wyjątkami z najciekawszych momentów, a niestety nie mam wpływu na to, że czasami się u nich nic nie dzieje... Już dawno straciłam kontrolę nad swoimi bohaterami, robią co chcą, a ja to tylko jak najwierniej opisuję. A w windzie Chloe była spanikowana jak nigdy, natomiast Tom cicho szepnął i może dlatego go nie rozpoznała, nie wiem...
Sara Portman - to niemal niemożliwe, żeby podobna sytuacja zdarzyła się dwa razy podczas pisania tego samego opowiadania, ale jednak... Tak, jak wczesniej swoją obecnością zaszczyciła mnie Kot_W_Butach, którą kojarzyłam nie wiadomo skąd (jej opowiadania? jej komentarzy do innych opowiadań?), tak teraz to samo uczucie mam w stosunku do Ciebie:) Znów mi serducho zabiło silniej, znów mi skrzydła wyrosły Sara Portman (która nota bene miała super logo przy nicku kiedyś, rodem z Piratów Z Karaibów) mnie czyta i JEJ SIĘ PODOBA!!!
Widziałam też ranking. No patrzcie, niby wcale nieźle piszę, a jednak słów mi brakuje, kiedy przychodzi do podziękowań...
Mod-Falka - uch, kochanie moje przenajsłodsze... jak tylko wymyślę coś na Gustava i dodam odpowiednią część z nim w roli głównej, to od razu dedykuję ją Tobie, obiecuję. A na razie niestety trzeba będzie przeboleć, bo Gustav tylko od czasu do czasu gdzieś się przewinie. Aha, i będę miała do Ciebie pytanko, zamieszczę je na końcu tego posta, albo nawet na PW napiszę... jako żeś modek:)
Dismael - cudny nick masz, wiesz? Strasznie mi się podoba. Tak samo zresztą, jak Twój komentarz:) Kiedys moja przyjaciółka wydrukowała sobie jedno z moich opowiadań i poszła na uczelnię. Po drodze pisała mi smsy, że mało jej samochód nie przejechał, tak się wciągnęła. A potem miała kłopoty, bo na wykładach non stop ktoś jej zwracał uwagę za czytanie pod ławką. Od tej pory komplement typu "spóźniłam się do szkoły, bo mnie wciągnęło" jest mi szczególnie bliski i z całego serca Ci za niego dziękuję
BlackAngel - jesteś pierwsza, która uważa ten odcinek za najlepszy, większość raczej polubiła tamten z tańcem Chloe i Toma. Dlatego strasznie się cieszę, że ktoś mimo wszystko potrafił dostrzec subtelną grę uczuć tych dwojga w tej części. Ja też ją bardzo lubię, powiem ci szczerze:) Będzie wszystko dobrze? Mam nadzieję... Bo tak, jak pisałam Beacie, ja naprawdę nie kontroluję zachowań bohaterów tego opowiadania...
"UKL...A" - mnóstwo pieknych komplementów, ale coś jeszcze... w Twoim komentarzu wyczytałam, że mało w Twoim życiu pewnych uczuć...Wiesz, to opowiadanie powstało dlatego, że w moim życiu było ich mało. Coś nas łączy chyba... Życzę Ci serdecznie, żeby tych dobrych uczuć, miłości, ciepła i bezpieczeństwa było przy Tobie jak najwięcej. I dziękuję za notkę, pamiętam Twoje urocze słowa przy moich poprzednich opowiadaniach. Cieszę się bardzo, że ze mną tu jesteś
Na koniec pytanie do Was wszystkich: coraz częściej zaczynam myśleć o dodaniu sceny, która nadaje się bardziej do opowiadań z działu +16 czy tam +15. Co robić??? Dodawać? Falka, modku nasz kochany, co o tym myślisz? Trzeba będzie przenieść opowiadanie wtedy? Jak to wygląda?
Aha, i proszę się nie domyślać, co to za scena będzie, bo i tak Wam nie powiem:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez reinigen dnia Wtorek 06-02-2007, 17:56, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anth92
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wtorek 06-02-2007, 17:24 Temat postu: |
|
|
A tam taki błąd, co za różnica. Liczą się intencje, a nie jakiś tam błąd.
A no... Jak kocham opowiadanie, a nie widzę jemu podobnych, jest najlepsze w swojej dziedzinie, piękne na swój sposób, wzrusza/bawi... jest jedyne w swoim rodzaju... czytam kilka razy. Zawsze, gdy mam ochotę pośmiac się czy popłakać.
A Twoje opowiadanie jest cudowne. Wspaniałe. (A, moje komentarze nie są wspaniałe. )
Wiesz, że dajesz mi piękny powód by żyć i dążyć do lepszych dni? Bo pokazujesz, że los się może odmienić, że istnieją ludzie, którzy kochają bez granic, których nei obchodzi kim się było i jakim się było... Dajesz nadzieję.
No i pokazujesz, że dzieci są śliczne, za co BIG plus...
A w niedziele zostałam cioooocią. Znaczy no ten... kuzynka urodziła. To chyba jestem ciocią, nie?
Oby Ola (tak ma dzidzia na imię) miała blond loczki. A bym się cieszyła.
Czy o czymś zapomniałam?
Chyba nie.
A jednak zapomniałam!
To skoro takie komentarze etc. dają powera, to może jakaś notka?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Träne
Dołączył: 04 Lut 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ja się wziełam O.o?
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 14:33 Temat postu: |
|
|
Reinigen... kochana... Pewnie że można! xD
Ja już się kolejnego odcinka nie doczekam i uschnę jak nie dodasz nwe parta
Chcesz mnie mieć na sumieniu? xD
Wenki zyczę! I szybkiego pisania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 15:48 Temat postu: |
|
|
Hyh, a co to znaczy to "consuetudo est altera natura"? xD
Słońce, daj nam tu neksta...!
Od dwóch dni nie miałam komputera i wiesz, że cały czas tylko myślałam o Twoim opowiadaniu? Wyobrażałam sobie, jak potoczą się losy Tomasza i Chloe, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o tęsknocie za moim przyjacielem Internetem i osłodzić sobie czas czekania:) I miałam cicha nadzieję, że może pojawił się już nowy part...
No jak nic uzależniłam się od Twojego opowiadania! Masz teraz ze mną przechlapane, bo Cię będę męczyć, najpierw w komentarzach, potem na pw, a jak i to nie pomoże to podstępem znajdę Twój nr gg i tam Cię będę prześladować
Pozdrawiam,
Kici Kici i reszta xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
reinigen
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lbn
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 18:11 Temat postu: |
|
|
Taki sobie ten odcinek... dosyć techniczny, a potrzebny mi do szerszej wizji. Jak mówiłam - ja tu tylko opisuję, a Tom, Chloe, Bill, Sophie i cała reszta robią, co chcą Następny mi się bedziej podoba, więc cierpliwości. Pozdrawiam!
- Mogę prosić o ziemniaki? – wrzasnął Bill przez cały stolik. – Chloe, czy ja ci już mówiłem, że na konferencji byłaś świetna?
- Jakieś dziesięć razy Bill – odparła ze śmiechem dziewczyna, nalewając Sophie zupy do miseczki.
- Ale ja się przyłączam! – poparł podopiecznego David. – Wiedziałem, że mówisz w tych językach, ale nie miałem pojęcia, że robisz to tak dobrze! Dziennikarze byli tobą zachwyceni.
- My też… - mruknął cicho Tom, ale usłyszała go chyba tylko Chloe. I mimo peanów, jakie w ciągu ostatniej godziny wygłaszali wszyscy na jej cześć, ta krótka uwaga sprawiła jej największą przyjemność.
- W ogóle, jak ty tam weszłaś! – zachwycała się Marge. – Istna gwiazda filmowa! Wyprostowana jak struna, dumnie uniesiona głowa, profesjonalne spojrzenie…
- No i doskonale poradziłaś sobie z tym natrętnym typem w zielonej koszuli – przypomniał David. – Kiedy cię zapytał, czy nie byłaś przypadkiem pijana, że trzeba cię było nieść do samochodu, to myślałem, że mu przyłożę…
Chloe stanął przed oczami tamten moment. Stało się w końcu to, czego najbardziej obawiał się menadżer: dziennikarze zaczęli ją pytać o to feralne zdjęcie na rękach Toma. A mimo ich logicznych wyjaśnień, ten jeden w zielonej koszuli drążył temat, jakby to był problem na miarę tajemnicy państwowej. Chloe widziała zaciśniętą pięść Davida na ciemnym materiale, pokrywającym blat stołu, a Tom wręcz chciał się zerwać z miejsca, nawet zrobił taki ruch. Powstrzymała go dopiero dłoń Chloe, uspokajająco ściskająca jego palce pod stołem, podczas gdy typ uśmiechał się obleśnie. Odpowiedziała mu wtedy…
- „Nie wiem, jakie są pana zasady, ale JA nie piję w pracy…” – zacytował Bill, komicznie naśladując opanowany głos i kamienną minę Chloe.
Wszyscy się roześmieli. Ogólnie atmosfera przy stole była bardzo dobra, bo konferencję mogli zaliczyć do udanych. Chloe miała już wolne do końca dnia, a chłopcy zaplanowali próbę w specjalnie dla nich przygotowanym pokoju akustycznym, umieszczonym na parterze hotelu i wyciszonym dla komfortu innych gości. A na razie, po obiedzie wszyscy udali się na odpoczynek. Wstając od stołu, Bill wyciągnął rękę do Sophie w tym samym momencie, w którym ona chwyciła dłoń Toma. Jednak bez namysłu podała mu drugą łapkę i w efekcie szła przez hotelowy hall między chłopcami, którzy od czasu do czasu unosili ją i pozwalali huśtać się w powietrzu, co wywoływało u małej salwy radosnego śmiechu. Chloe została z tyłu, więc na piętro dojechała drugą windą, razem z Davidem, Georgiem i Gustavem. Kiedy podeszła do drzwi własnego pokoju, zastała przed nimi całą trójkę, czekającą grzecznie na posiadaczkę klucza. Otworzyła drzwi i ze zdziwieniem stwierdziła, że wszyscy wchodzą swobodnie do środka, jakby nadal mieszkali razem, zupełnie jak pierwszej nocy. Bill od razu włączył radio i pozapalał wszystkie światła, a Tom zdjął bluzę przez głowę i rzucił ją na pobliski fotel. Chloe musiała powstrzymać wewnętrzny dreszcz, jaki przejął ją na widok tego męsko – chłopięcego gestu. Bo Tom zdejmował bluzę tak, jak wszyscy mężczyźni: chwycił ją na karku i ciągnął do góry, po czym jakimś cudem wyswobadzał się z tej plątaniny rękawów i materiału. Kobiety ściągają koszulki inaczej: trzymając za dolną krawędź albo najpierw wysuwając ręce z rękawów, a potem zdejmując resztę, pomagając sobie rękami od spodu.
Chloe zagapiła się i tak pogrążyła w swoich odzieżowych rozmyślaniach, że nie zauważyła, kiedy jej córeczka leżała już na ich wspólnym łóżku pomiędzy braćmi i cała trójka zagłębiła się w lekturze. Było to o tyle normalne, że to ogromne łoże pomieściłoby jeszcze i kolejne trzy osoby, bez nadmiernego tłoku. Jednak dziewczynie nie pozostało nic innego, jak ulokowanie się w głębokim, miękkim fotelu i sięgnięcie po swoja książkę. Na szczęście miała ich ze sobą sporo, bo podczas długich, bezsennych chwil, kiedy kończyła pracę w klubie, musiała zająć się czymś innym niż nieustanne rozmyślanie o niepewnej przyszłości. Wobec tego buszowała po berlińskich antykwariatach i pchlich targach w poszukiwaniu ciekawych i tanich pozycji, a tym sposobem zgromadziła całkiem pokaźną biblioteczkę, bo czytała dużo i szybko. Wybrała sobie więc jedną z nieprzeczytanych jeszcze książek i zatonęła w świecie swojego ukochanego Jonathana Carrolla.
Oderwała się od lektury dopiero po ponad stu stronach. Nie wiedziała, ile czasu minęło, ale krótkie spojrzenie na łóżko uświadomiło jej, że z obecnych nie śpi jeszcze tylko Tom. Sophie złożyła główkę na jego ramieniu i zwinęła się w kłębek, zaciskając piąstkę na jednym z jego dreadów. Bill natomiast zdrzemnął się, przytulając czoło do jej małych plecków.
Tom wolną ręką trzymał przed oczami książkę, a drugą obejmował ciałko dziewczynki, chociaż ramię musiało mu już zdrętwieć od jej ciężaru. Nie wyglądało jednak na to, żeby się czymś takim przejmował. Dopiero po chwili oderwał wzrok od kartek i spojrzał kontrolnie na Chloe. Stwierdziwszy, że dziewczyna nie czyta ani nie śpi, tylko patrzy prosto na niego, uśmiechnął się do niej ciepło.
- No co tam? – spytał zaczepnie, nie przestając się uśmiechać.
- Nic, zaczytałam się – odpowiedziała Chloe cicho. – Która godzina? Wy nie musicie iść na próbę?
- Za dziesięć piąta. Spokojnie, próbę mamy o szóstej, bo Gustav chciał jeszcze przedtem skoczyć do miasta – mówił ciepłym szeptem, żeby nie obudzić śpiącej na jego ramieniu małej.
- Co z tym Billem? Już drugi raz dzisiaj zasnął w ciągu dnia… - zastanowiła się nagle Chloe.
- Dziwisz się? Wróciliśmy wczoraj dobrze po czwartej, bo Gustav gdzieś nagle zniknął. Dobrze, że kierowca nam powiedział o tobie i Georgu, inaczej szukalibyśmy też was – Tom zachmurzył się odrobinę.
- Byłam zmęczona – odpowiedziała szybko Chloe. Nie wiadomo czemu, nie chciała, żeby Tom myślał, że między nią a Georgiem coś jest. – Georg zaoferował mi towarzystwo, więc się zgodziłam. Odwiózł mnie tylko do hotelu.
Widocznie tego właśnie zapewnienia oczekiwał Tom, bo znów się uśmiechnął, nawet szerzej niż wcześniej. Odłożył wreszcie książkę i spojrzał już prosto na nią.
- Poza tym Bill uwielbia spać. Przespałby całe życie, gdyby go nikt nie obudził – wesoło zmienił temat.
- Tu go rozumiem… - westchnęła Chloe lekko. – Zwłaszcza że wczoraj też się późno położyłam. Gadałyśmy z Marge do wpół do trzeciej…
Rozmawiali tak jakiś czas, śmiejąc się i uciszając na przemian. Ani na chwilę nie zabrakło im tematu, a czas płynął nieubłaganie. Oni jednak jakby o wszystkim zapomnieli… Chloe dziwiła się łatwością, z jaką przychodziła im rozmowa, a jednocześnie cieszyła się nagłą bliskością, spokojem i dobrem, o których przez ostatnią dobę mogła w rozmowie z Tomem jedynie pomarzyć. On zaś czuł, że z serca spadł mu ogromny ciężar. Przestało go dławić to nieznośne, drażniące poczucie beznadziejności, dające o sobie znać za każdym razem, kiedy widział ją pogrążoną w rozmowie z Georgem, Billem i wszystkimi innymi osobami. Wtedy nie mógł do niej podejść i cieszyć się jej uwagą, był tym jedynym odtrąconym i wyklętym, jedynym, którego obecność nie była mile widziana. Z ręką na sercu musiał przyznać, że sam do tego doprowadził, ale i tak było mu ciężko. Dopiero w pokoju Davida coś pękło. Może dlatego, że zobaczył w jej oczach… ech, sam nie wiedział, co tam zobaczył. Ale na pewno nie nienawiść…
- Zaraz szósta, chyba powinniście się zbierać – zauważyła Chloe z ciężkim westchnieniem.
Tom jeszcze przez chwilę wpatrywał się w jej ciemne oczy, po czym z ociąganiem odwrócił głowę w stronę śpiącego brata. Ciepłe światło lampki kładło się na jego policzkach i nosie, wtulonym we włoski małej Sophie. Wyglądali tak słodko i niewinnie, że aż żal było ich budzić. Jednak próba zbliżała się nieuchronnie, więc Tom odłożył książkę na podłogę i wolną ręką poczochrał ciemne włosy Billa.
Podziałało. Młody wokalista powoli otworzył zaspane, nieprzytomne oczy i jęknął cicho, domyślając się, że zaraz ktoś mu każe wstawać.
- Która godzina? – zapytał, z powrotem zamykając powieki.
- Szósta, musimy schodzić – uświadomił mu brat. – Wstawaj, ale postaraj się nie obudzić małej.
- Spokojnie, i tak musi wstać – potrząsnęła głową Chloe. – Wyspała się teraz, a potem, w nocy, nie da mi spokoju. Powinna trochę poszaleć i się zmęczyć na nowo.
Tom i Bill uśmiechnęli się w tym samym momencie i w identyczny sposób. Chloe z zaskoczeniem zauważyła, jak bardzo są do siebie podobni.
- No to chodźcie z nami, jeśli nie masz innych zajęć – zaproponował Tom. – Sophie poskacze sobie po scenie, a ty nas posłuchasz. Ja nie mam nic przeciwko.
- Ja też – Bill wreszcie dźwignął się na rękach i z cwaniackim uśmiechem połaskotał Sophie opuszkiem palca po policzku.
Mała otworzyła oczka i rozejrzała się półprzytomnie dookoła. Zobaczyła swoją uśmiechniętą i spokojną mamę, czułość na twarzy Toma i wesołego Billa, po czym roześmiała się radośnie. Jak miło było się obudzić w takim towarzystwie! Nikt nie krzyczy, nikt się nie denerwuje ani nie płacze, za to otulona jest ciepłem, dobrem i miłością.
- Idziesz ze mną pośpiewać? – wesoło spytał Bill, nadal gładząc jej policzek.
- Pewnie! – powiedziała szybko, po czym ziewnęła jak mały kotek i potarła piąstkami zaspane oczka. – Już?
- Już! – zaśmiał się Bill. – Wskakuj!
Nie minęło pięć sekund, jak poważny wokalista kłusował po pokoju z roześmianą dziewczynką na plecach. Sophie obejmowała go ramionkami za szyję, a on mocno trzymał jej zgięte nóżki pod kolanami. Tom i Chloe też wstali i ubierali ciepłe bluzy.
- Jakim cudem ona ma tak jasne włosy? – zastanowił się nagle Tom, zapatrzony w zanoszącą się śmiechem Sophie. – Jesteście do siebie bardzo podobne, niemal identyczne, ale ty jesteś brunetką. A jej włosy przypominają len…
- Ja też urodziłam się blondynką – roześmiała się Chloe. – Włosy ściemniały mi z biegiem czasu. U niej pewnie też tak będzie.
- A ten… Daniel? Jakie miał włosy? – spytał Tom ostrożnie.
- Blond – odpowiedziała krótko Chloe i zasznurowała usta.
Szybko odwróciła wzrok, a uśmiech zniknął z jej twarzy. Zajęła się składaniem małego dresu Sophie w idealnie równą kostkę. Składała nawet wtedy, gdy nic już mu nie można było zarzucić. Trudno o wyraźniejszy znak do zakończenia rozmowy.
- No chodźcie! – uratował ich zniecierpliwiony głosik małej, dochodzący gdzieś spomiędzy barku a łopatki Billa.
I poszli. Ramię w ramię, zgrani i uśmiechnięci, bo nawet Chloe szybko zapomniała o niewygodnych pytaniach, na dźwięk zachwyconego śmiechu córeczki, gdy Bill zaczął podskakiwać jak źrebak. Tom zaś cieszył się jej upajającą obecnością i brakiem tego przytłaczającego ciężaru, duszącego go ostatnio. Zadziwiające, jak szybko i diametralnie zmieniło się jego samopoczucie. Teraz mógłby przenosić góry! Rozpierało go szczęście, a w brzuchu łaskotało stado trzepoczących motyli. Co więcej, chciał się tym szczęściem podzielić ze wszystkimi, wziąć cały świat w ramiona i mocno przytulić. Już dawno ten hotelowy korytarz nie wydawał mu się taki piękny! Jak mógł kiedykolwiek myśleć, że ta cudowna i delikatna istota byłby w stanie po cichu z niego drwić, igrać z jego uczuciami, a potem opuścić? Wpadł chyba w pułapkę myślenia o wszystkich wokół na swoje podobieństwo… Zbyt wiele dziewcząt skrzywdził i porzucił, żeby wierzyć w dobroć i bezinteresowną sympatię innych ludzi. A Chloe była dokładnym przeciwieństwem jego poprzedniego stylu życia. Traktowała go miło i przyjaźnie, mimo jego ostatniego zachowania. I ani razu nie wypomniała mu tamtej natrętnej fanki! To spowodowało, że nawet mu trochę było tamtej dziewczyny żal. Ostatecznie, czemu ona winna? Że spotkała swojego idola i zauroczona chciała go pocałować? Tom chyba pierwszy raz odnalazł w sobie współczucie bez cienia goryczy, wszystko był w stanie każdemu usprawiedliwić i wybaczyć. Jak to mówiła mama? Sześćdziesiąt sekund smutku zabiera ci minutę szczęścia…
- No wreszcie jesteście – mruknął Gustav, który nie cierpiał spóźnialskich. – Ile można czekać? Witam miłe panie a propos…
Chloe mrugnęła do niego szelmowsko, a mała Sophie wydała okrzyk zachwytu na widok perkusji, więc nie potrafił się dłużej gniewać. Uśmiechnął się, sam nie wiedząc kiedy. A potem nawet kiwnął na dziewczynkę i pozwolił jej uderzyć kilka razy w bęben basowy.
- No dobrze, zaczynajcie od czego chcecie, ale bez wygłupów – powiedział stanowczo David, siedzący na rozkładanym krzesełku z grubą teczką na kolanach. Wyglądał jak prawdziwy menadżer: zasępiony wzrok, dwie komórki na stoliczku obok i surowy wyraz twarzy. Chloe aż przebiegł po plecach dreszcz, kiedy ją do siebie poprosił.
- Sophie, chodź tu, nie przeszkadzaj chłopcom! – zawołała córeczkę i podeszła do niego, po czym usiadła na podsuniętym jej krześle. – Tak?
- Jutro czeka cię trochę pracy, Chloe – zaczął David, otwierając papierową teczkę. – Tu mam zagraniczne kontrakty, bo niestety z każdą filią wytwórni musimy podpisywać oddzielne. Więc jest hiszpański, francuski, angielski… - mówił, przeglądając poszczególne kartki. – Ale to nie wszystko. Są tu też umowy z zarządami obiektów, w których chłopcy wystąpią. Wiesz, wynajem sali, techników, nagłośnienia i tak dalej. To wszystko trzeba przetłumaczyć i obejrzeć pod kątem kruczków prawnych, rozumiesz. Dasz sobie radę?
- Jasne – kiwnęła głową dziewczyna, rzucając okiem na kontrakty. – Jutro?
- Tak, myślę, że najlepiej to będzie załatwić po śniadaniu. Zostaw Sophie u Marge czy gdzieś… no i zapraszam do swojego gabinetu – uśmiechnął się do niej.
- U Marge czy gdzieś… - powtórzyła Chloe złowróżbnie, aż dreszcz przeszedł tym razem po plecach menadżera.
- No tak, przepraszam… - zacukał się odrobinę. Ta krucha istotka potrafiła być przerażająca, jeśli chodziło o małą. – Myślisz, że powinniśmy zatrudnić opiekunkę na takie chwile? – spytał niepewnie.
- Nie, nie powierzyłabym opieki nad Sophie obcej osobie. Poradzę sobie, ale nie każ mi zostawiać córki gdziekolwiek. Jeśli nawet wezmę ją jutro ze sobą, to gwarantuję, że nie będzie to wpływać na wynik mojej pracy – powiedziała twardo i David poczuł, że nie ma sensu się z nią spierać.
- Oczywiście… hmm… przepraszam… - speszył się tak wyraźnie, że Chloe poczuła się w obowiązku go uspokoić.
- No dobra, zapomnijmy o tym. Jest jeszcze jedna sprawa – zmieniła temat, powracając do swojego miłego uśmiechu. – Będziemy przecież z wami jeździć na te koncerty. Myślę, że ze względów ekonomicznych możesz mi i Sophie spokojnie wynajmować pokój jednoosobowy. I tak śpimy razem, więc… nie ma sensu niepotrzebnie wydawać pieniędzy.
David spojrzał na nią z zaskoczeniem. Ludzie, których zatrudniał na potrzeby zespołu do tej pory, zwykle prosili o więcej wygód, ogromne pokoje, a najlepiej apartamenty i zasypywali go wymaganiami. A ta dziewczyna nagle decyduje się na coś takiego? O co może chodzić?
- I chcesz dostawać różnicę w cenie w ramach wynagrodzenia? – zgadywał, ale wyraz twarzy Chloe totalnie go zaskoczył. Co przedstawiał? Niezrozumienie.
- Różnicę? Jako… ależ nie, David! – wykrzyknęła dziewczyna, w końcu pojmując jego zamysł. – Nie o to mi chodziło! Nie chcę żadnych podwyżek z tego tytułu, po prostu zespołowi się nie opłaca tak… to znaczy…
Wtedy dopiero menadżer uświadomił sobie, że nie ma do czynienia z kolejnym biznesmenem ani tak zwaną kobietą sukcesu, ale ze zwykłą, uczciwą aż do bólu i szczerą dziewczyną. Kryształem. Kogoś takiego już dawno nie zdarzyło mu się spotkać. Spojrzał na nią szeroko otwartymi oczami, w których niedowierzanie mieszało się z czystym zachwytem.
- Chloe… ty jesteś…wiesz, ty jesteś jednak zupełnie wyjątkowa – powiedział w końcu, nie spuszczając z niej wzroku.
Zarumieniła się lekko i uśmiechnęła, bez podtekstów, po prostu szczerze i radośnie. A potem to już odwróciła głowę do sceny, bo chłopcy właśnie zaczęli grać jakąś szczególnie ładną piosenkę. David jeszcze chwilę przypatrywał się jej tajemniczo, po czym włożył papiery z powrotem do tekturowej teczki i zasznurował ją porządnie, a sam też skupił uwagę na swoich podopiecznych, którzy w obecności Chloe i Sophie dawali z siebie absolutnie wszystko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Przywrócony_id:(3971)
Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 237
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 18:18 Temat postu: |
|
|
Klepię!
EDIT:
No, nareszcie edytuję...
Nie wiem, czemu twierdzisz, że ta część wyszła Ci średnio, bo mi tam się bardzo podobała. Zwykła? Może troszeczkę, ale dla mnie i tak bardzo magiczna. Wszędzie, w każdym słowie napisanym przez Ciebie jest magia, ciepło i takie prawdziwe, ludzkie dobro...
Ja juz wcześniej twierdziłam, że Twoje opowiadanie to istna perełka na tym forum, a Ty mnie jeszcze bardziej w tym przekonaniu utwierdzasz. Prawdziwy diament.
Nareszcie wróciła harmonia pomiędzy Chloe a Tomem. Wiesz, bardzo lubię Toma w Twoim opowiadaniu, nie tylko ze względu na to, że ogólnie lubięToma (), ale dlatego, że jest... podobny do mnie. Tak, bardzo. Zachowuje się identycznie jak on, też przez moją głupotę i schizy wszystko 'niszczę', ale potem staram się wszystko naprawić. W każdym razie dlatego też lubię to opowiadanie, bo jednak jest realistyczne, a nie z księżyca wzięte
Chloe. Chloe też lubię, mimo że mnie troszku juz denerwuje to imię xD. Takie słodkie, dobre, idealne panienki w innych opowiadanich mnie strasznie irytują, a tutaj... nie wyobrażam sobie, żeby Chloe mogłaby być inna. Tylko nie wiem czemu, ale ja ją cały czas widzę jako blondi xD
Wątek erotyczny? Ja zawsze bardzo chętnie Ale wiesz co? Nie wciągaj ich od razu do łóżka. W sensie Chloe i Toma. Bo... przecież oni się dopiero poznają. Przecież Chloe jest po przejściach, boi się jeszcze angażować w nowy związek. A Tom przecież dojrzał, wydoroślał. Chloe nie wzbudza w nim tylko pożądania, ale ludzkie uczucia, 'wydobywa' z niego tego lepszego Toma. I on jej nie chce od razu zaciągnąć do łóżka. Oni sie jeszcze nie całowali!!! Wiesz co, mogłabyś zrobić tak, że w następnej części by się pocałowali, niech to przeżyją, niech sie rozkoszują pierwszym momentem bliskości damsko-męskiej, a potem dopiero... bara bara xD W sensie chodzi mi o to, że w następnym parcie (11) całus, a dopiero w 12 seks. Myślę, że wtedy byłoby dobrze. Chyba że masz inny plan
A teraz błędy
Z tą wielką literą po myślnikach było trochę, ale rozumiem, że jeszcze musisz się z tym 'oswoić'
Cytat: |
- Jakieś dziesięć razy Bill – odparła ze śmiechem dziewczyna, nalewając Sophie zupy do miseczki. |
Brakuje przecinka przed "Bill"
Cytat: |
Chloe stanął przed oczami tamten moment. Stało się w końcu to, czego najbardziej obawiał się menadżer: dziennikarze zaczęli ją pytać o to feralne zdjęcie na rękach Toma. |
Źle brzmi. Zdjęcie nie może być na rękach Toma. Tzn. może być, ale chyba nie o to tutaj chodziło. Może lepiej by było 'sytuację, w której Tom niósł ją na rękach' czy coś w tym stylu.
Cytat: |
Chloe widziała zaciśniętą pięść Davida na ciemnym materiale, pokrywającym blat stołu, a Tom wręcz chciał się zerwać z miejsca, nawet zrobił taki ruch. |
Pierwszy przecinek jest niepotrzebny.
Cytat: |
Jednak bez namysłu podała mu drugą łapkę i w efekcie szła przez hotelowy hall między chłopcami, którzy od czasu do czasu unosili ją i pozwalali huśtać się w powietrzu, co wywoływało u małej salwy radosnego śmiechu. |
Radosny śmiech? To chyba logiczne, słowo 'radosny' jest tu raczej zbędne.
A tak na marginesie, nawiązując do tej sytuacji, to mam nadzieję, iż nie zrobisz tak, że Sophie nagle zacznie woleć Toma od Billa. Bo by się wtedy przykro zrobiło
Cytat: |
Kiedy podeszła do drzwi własnego pokoju, zastała przed nimi całą trójkę, czekającą grzecznie na posiadaczkę klucza. Otworzyła drzwi i ze zdziwieniem stwierdziła, że wszyscy wchodzą swobodnie do środka, jakby nadal mieszkali razem, zupełnie jak pierwszej nocy. |
Powtórzenia.
Cytat: |
Jednak dziewczynie nie pozostało nic innego, jak ulokowanie się w głębokim, miękkim fotelu i sięgnięcie po swoja książkę. |
Literówka
Cytat: |
Wybrała sobie więc jedną z nieprzeczytanych jeszcze książek i zatonęła w świecie swojego ukochanego Jonathana Carrolla. |
'Nie przeczytanych' piszemy oddzielnie.
Cytat: |
Jak mógł kiedykolwiek myśleć, że ta cudowna i delikatna istota byłby w stanie po cichu z niego drwić, igrać z jego uczuciami, a potem opuścić? |
byłaby
No, to by było wszystko.
A wiesz co? Strasznie mi sie podobał ten fragment:
Cytat: |
Bill od razu włączył radio i pozapalał wszystkie światła, a Tom zdjął bluzę przez głowę i rzucił ją na pobliski fotel. Chloe musiała powstrzymać wewnętrzny dreszcz, jaki przejął ją na widok tego męsko – chłopięcego gestu. Bo Tom zdejmował bluzę tak, jak wszyscy mężczyźni: chwycił ją na karku i ciągnął do góry, po czym jakimś cudem wyswobadzał się z tej plątaniny rękawów i materiału. Kobiety ściągają koszulki inaczej: trzymając za dolną krawędź albo najpierw wysuwając ręce z rękawów, a potem zdejmując resztę, pomagając sobie rękami od spodu. |
Był po prostu... genialny
Ach, bym zapomniała!
Podobało mi się to, że wtedy w pokoju, gdy Bill i Sophie spali, Tom i Chloe nie rzucili się nagle sobie w ramiona, tylko po prostu porozmawiali.
W ogóle z tej części emanowała taka... radość. Spokój, ciepło... Aż chce sie czytać więcej i więcej!
Nie wiem, czy może słyszałaś, ale ja wprost nienawidzę długich notek, bo mi się nie chce czytać. A tutaj... Chciałabym czytać jeszcze dłuższe (bo i tak stosunkowo długie piszesz) i czuja żal, gdy się kończą. No co Ty z człowiekiem robisz, no?
A mówiłam już, że kocham to opowiadanie i że jest moim ulubionym?
Pozdrawiam,
Kici Kici i Buty xD
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Przywrócony_id:(3971) dnia Czwartek 08-02-2007, 12:43, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sara Portman
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z MARZEŃ i DOKONAŃ
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 18:40 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam.
I podobało mi się, jednak uważam, że i tak część z tańcem Toma i Chloe była najlepsza. Ale powiedziałaś, że następna lepiej Ci wyszła i mamy poczekać. Więc ja będę czekać.
Tutaj szczególnie przypadł mi do gustu fakt, iż Sophie jest naprawdę największym skarbem Chloe. Że ona nie chce zostawiać dziecka gdziekolwiek i w ogóle. No i Bliżniacy z małą. Sceny z tą trójką są takie... realistyczne, życiowe, piękne? Nie wiem, no takie ach!
Dzięki Tobie i twojej odpowiedzi na komentarz wróciłam do mojej starej sygny (albo raczej jej podobnych) Stwierdziłam, że skoro jestem kojarzona z "Piratami..." (co mnie się oczywiscie bardzo podoba ), to widocznie tak ma być...
A ja nikogo swoją obecnością nie zaszczycam, bo to ja jestem zaszczycona, gdy mogę czytać takie opowiadanie jak to.
Pozdrawiam...
Sara Portman
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sara Portman dnia Środa 07-02-2007, 19:51, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Beata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 19:35 Temat postu: |
|
|
Podobało mi się jak zawsze, chociaż odcinek faktycznie spokojny, taki zapis dnia powszedniego. Oczywiście czekam na jakiś pasjonujący rozwój akcji.
To dobrze, że Tom wreszcie pokonał sam siebie i potrafi z nią normalnie porozmawiać, jednak nie da się ukryć, że między nimi iskrzy. Świadczył o tym chociażby dreszcz Chloe, w chwili, kiedy Tom zdejmował bluzę.
Zadałaś pytanie, czy wstawiać scenę erotyczną.
Jeśli chodzi o mnie, jestem za, bo wiem, że na pewno napisałabyś ją ślicznie, bez anatomicznych opisów, opierając się głównie na łączącej bohaterów miłości. Bo najpiękniejsze jest spełnienie dwojga ludzi, oparte na wzajemnym uczuciu i fascynacji.
Jednak nie mnie decydować o tym, ja wyraziłam tylko swoją opinię, a Ty zrobisz jak będziesz uważała.
Jakkolwiek zadecydujesz, będę uważała to za słuszne.
Dziękuję i pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anth92
Dołączył: 28 Wrz 2006
Posty: 492
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 20:22 Temat postu: |
|
|
A mi się podobało, strasznie.
Szczególnie opis Billa, Sophie i Toma. To było śliczne. A uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Kocham Cię, naprawdę.
Miałam tak ciężki dzień, a tu nagle BUM!, cudowna notka.
I to na dodatek taka słodka. Bez łez, smutku... taka radosna.
Nie wiem jak Ty to robisz, że piszesz w ten sposób, ale Twój styl jest naprawdę świetny. Taki lekki i przyjemny.
Mniam po prostu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pyskata
Dołączył: 28 Kwi 2006
Posty: 328
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: a stamtąd.
|
Wysłany: Środa 07-02-2007, 23:12 Temat postu: |
|
|
To takie... takie miłe.
Miło mi się to czyta.
Podnosi na sercu w jakiś sposób.
Przeczytałam dwie części naraz bo opuściłam jedną.
Tak jakoś wyszło.
Aż bije ciepło od Chloe i Toma.
Tego mi brakowało.
Cieszę się, że już jest.
`P.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|