 |
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alexz
Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 210
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krapkowice (mieścina nieopodal Opola)
|
Wysłany: Piątek 13-10-2006, 14:53 Temat postu: |
|
|
W następnym tygodniu...
Ok, nastawaim się na przyszły tydzień xD
Przyszły tydzień...
Za tydzień...
Ale ma być!!!
Idę się dokształacać xD
Weny życzę, oraz mniejszego lenia (co jest też moją wadą )
I czekam...
Tylko do przyszłego tygodnia! xD
=*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 14-10-2006, 19:09 Temat postu: |
|
|
Oj, spokojnie, postaram sie z tym szybko uwinąć:]
Kurcze, coś tam mam już napisane, ale to nawet nie jest 1 strona, a same głupoty:P
Więc będzie ciężko..
Mam nadzieję, że wytrzymacie:]
Peace.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
czosneq_91
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 362
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: masz lizaka?
|
Wysłany: Sobota 14-10-2006, 19:43 Temat postu: |
|
|
Roxy napisał: |
Oj, spokojnie, postaram sie z tym szybko uwinąć:]
Kurcze, coś tam mam już napisane, ale to nawet nie jest 1 strona, a same głupoty:P
Więc będzie ciężko..
Mam nadzieję, że wytrzymacie:]
Peace. |
Wytrzymać, to zapewne wytrzymamy. No, ale w sumie zależy ile każesz nam czekać. Bo wiesz, jak nas będziesz zbyt długo przetrzymywać bez dostawy newsa, to możemy dostać jakichś zaburzeń czy czegoś. Chociaż moja matka juz mi mówi, że ja nienormalna jestem, ale cóż.
Także weź się w garść i pisz . Oczywiście jak wena będzie i chęci. Nic na siłę! Ale założę się, że jak ludzie będa się przypominać i upominac o newsa, to wena szybciej zagości niż myślisz. Ja tam czekam cierpliwie.
A póki co, to odkryłam, że mentosy mnie uspakajają.
Ha!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Holly Blue
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 1192
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Poniedziałek 16-10-2006, 18:42 Temat postu: |
|
|
W weekend?
W sobotę xD
Jak dodasz w sobotę to przysięgam, że pytanie kiedy news padnie najwcześniej po półtorej tygodnia.
Słowo xD
I nie będę groziła siekierą i takie tam...
Pozdrawiam,
Holly Blue.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-Hazel
TH FC Forum Team
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1474
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Środa 18-10-2006, 20:14 Temat postu: |
|
|
Roooooxy, tak się cieszę, że żyjesz 
Riczi aż się popłakał jak zobaczył, że coś napisałaś
Dotąd nie może w touwierzyć
Czekam(y) na następną część.
Pozdrawiem 
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
AnJaA
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 973
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Czwartek 19-10-2006, 18:26 Temat postu: |
|
|
Roxy, oswiadczam ze nie mam co czytac..
Czekam tylko na nowa czesc ...
Wiec czekam cierpliwie do weekendu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Tajniaczka
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2638
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/5 Skąd: Kraków *.*
|
Wysłany: Czwartek 19-10-2006, 18:41 Temat postu: |
|
|
Ej spokój ludzie.
Jest szkoła, 3 klasa, próbne testy.
Jest bardzo trudno.
Ja czekam. Z niecierpliwością ale wszystko rozumiem.
Weny i czasu Roxy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Madziaa ;**
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Piątek 20-10-2006, 17:33 Temat postu: |
|
|
Testy gimnazjalne czy matura ? xP
I tak czekamyyy xP
EDIT:
Mmm jaka piękna koncóweczka w ilosci moich postów xD
269... przyjeemnie xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 8:55 Temat postu: |
|
|
Uwaga, uwaga.
Przeczytałam kilkanaście stron Waszych wypowiedzi. Wiem, że opowiadanie Roxy jest bardzo popularne, ale w komentarzach, mają być przede wszystkim oceny notek. A nie błagania o nową część.
Ja rozumiem RAZ zapytać się kiedy nowa część, ale co niektóre chyba nie mają co robić i ponawiają pytania do znudzenia.
Jak Roxy zechce to coś doda.
Od tej pory za pytania w stylu "Kiedy nowa częśc?", bez żadnej wypowiedzi na temat opka będą lecieć ostrzeżenia.
Nie żartuję.
PS. I żeby to nie były wypowiedzi, w stylu "Fajne opko, kiedy new?" Wysilcie się i napiszcie coś więcej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
WiÓrA
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ja tu się wzięłam???
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 10:40 Temat postu: |
|
|
U Falka sie wkurzyła, teraz lepiej nie przeginać, ale my naprawdę już usychamy z niecierpliwości, bo Roxy nam obiecała dzisiaj kolejnego parta a ja jestem niecierpliwe dziecko i wszystko samo z siebie sie tak robi.
Lepiej, żeby się samo z siebie nie robiło. I nie jestem wkurzona, tylko nie chcę, zeby tu był taki bajzel, jak w pogaduchach.
EDIT: Ok postaram sie
No ja myślę Bo naprawdę nie lubię wlepiać ostów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Nesta
Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: tam gdzie smok wawelski zieje ogniem
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 21:53 Temat postu: |
|
|
Dobra to może obstawiajmy:
Tom został zamkniety z Roxy w łazience więc co stanie się dalej?:
A-Roxy zacznie się drzeć i walić Toma prostownicą
B-Tomowi baaardzo spodoba się ta sytuacja i zacznie eksperymentować z metodą usta usta na żywym modelu (czyt.Roxy)
C-Obydwoje stworzą sznur z ręczników i spuszczą się po nim na dół przez okno
D-Do Roxy zadzwoni Matt,zazdrosny Tom zacznie krzyczeć, wymachiwać rękami i jeść pastę do zębów(tak z nudów )
E-Jakieś inne rozwiązanie które wam przychodzi na mysli...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
WiÓrA
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: ja tu się wzięłam???
|
Wysłany: Sobota 21-10-2006, 21:58 Temat postu: |
|
|
Skoro Roxy i opo nie ma to ja zapodaje wriant ''B''
I ewentualnie wariant ''E'' czyli:
Tom spokojnie rozsiądzie sie na ''ubikacjii'' i zacznie obserwowac Roxy, później przejdzie do rzeczy, na końcu Tom dostanie w twarz, aż w końcu Roxy sie przyzna ż ego Kocha....
Ale warian ''E'' a raczej jego cześć <ta końcowa> bedzie pod koniec opowiadania...
Bynajmniej ja nie trace nadziejii na kolejny part...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Świstuś
Dołączył: 12 Lut 2006
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster.
|
Wysłany: Niedziela 22-10-2006, 12:24 Temat postu: |
|
|
wreszice.
Skapłam się, że jest nasptępna część.
I powiem Ci, że stęskniłam się za tym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mod-Falka
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1631
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zza światów...
|
Wysłany: Niedziela 22-10-2006, 13:08 Temat postu: |
|
|
Ja nie wiem, czy do niektórych coś dotarło.
Dzisiaj dałam już dwa osty za posty typu "Kiedy new?" właśnie w tym temacie.
WiÓra, to przede wszystkim Ciebie się dotyczy.
Żadnych offtopów nie chcę tu widzieć. Pogaduszki skasowane, więc nie przenoście się tutaj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Madziaa ;**
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Poniedziałek 23-10-2006, 17:19 Temat postu: |
|
|
O-o-o opcja F ;D
Roxy wpadnie do wanny, Tom za nią ;D
A w tym samym czasie Laina i Bill będą... yy... w jej pokoju i będą DOBRZE sie bawić ;D
A, że blixniaczki są połączone telepatycznie, to Roxy zacznie się... miziać ;D z Tomem
Roxy nasza wyobraźnia sie poszerza ;D Po przeczytaniu Twojego opa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
crazy93
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z wiochy zabitej dechami (czytaj Opola)
|
Wysłany: Piątek 27-10-2006, 14:12 Temat postu: |
|
|
Nie, będzie tak:
D-Do Roxy zadzwoni Matt,zazdrosny Tom zacznie krzyczeć, wymachiwać rękami i jeść pastę do zębów(tak z nudów ) -nesty
tylko że zamiast jeść paste zadwoni do Lany. Roxi sie wkurzy...a dalej Tom przjdzie do rzeczy  
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Wunderschön
Dołączył: 10 Kwi 2006
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: pokój Męża.
|
Wysłany: Niedziela 29-10-2006, 17:56 Temat postu: |
|
|
Roxy... juz niedziela po poludniu ehhh a z tego co wyczytałam miał part byc w weekend xD
a co do tego typowania to obstawiam wariant...
hmmm...
F xD
Madziaa ;** - dobrze to napisałaś xD
hahahaha
zboczuchy sie łączą xD
nie żebym coś sugerowała xD
No wiec Roxy... serdeczne pozdrowionka i weny !! bo to najważniejsze!!
wiem, ze ich juz nie lubisz, ale opowiadanie jest i tak cudowne
te wszystkie epizody zaskakuja mnie z części na część
3m tak dalej!!!
paaa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
CaroLLa xD
Dołączył: 05 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...zapomniałam _-_
|
Wysłany: Piątek 03-11-2006, 14:25 Temat postu: |
|
|
A ja obstawiam wariant A : Roxy zacznie się drzeć i walić Toma prostownicą.
...już sobie to wyobraziłam...łihihił
A tak w ogóle po co pośpieszacie tą biedną Roxy? A jakbyście Wy miały coś waznego do załatwienia to napisałybyście next odcinek? ( ) No, też tak myśle. Więc cichoooo
Może jeszcze jakieś warianty i wariaty wymyślicie? ;>
Pozdrawiam i całuje
Wasza CaroLLa xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 04-11-2006, 15:04 Temat postu: |
|
|
OJJ..
Jestem okrutna, jestem niedobra, jestem nieuczciwa, jestem leniwa, jestem chora.
Ale wiecie co?
Kocham was za tą wytrwałosć Gdybym była na Waszym miejscu i nie mogła doczekać się jakiegoś opowiadania [w moim nie spodziewajcie się sensacji:P] to chyba bym wykitowała i naprawdę zamknęła się w sobie.
Rany, jak mi głuupio, że tak długo nie pisałam.
Dostałam szlaban == i w dodatku niedawno zachorowałam.
Nie potrafiłam zabrać się za pisanie. Miałam już 4 wersje początku i żadna mi się nie podobała. W końcu trzeba było się zmobilizować i dziś od 9:00 zaczęłam pisać od nowa i... SKOŃCZYŁAM tą przeklętą 30 część! Wrrr... ale jestem nieźle podenerwowana, bo tyle godzin pisałam, a i tak mi się nie podoba.
Jest ok. 9 stron, ale sami ocenicie... Miałam wahania nastroju, więc będzie z pewnością dziwna xP
Dajcie mi tylko godzinkę na sprawdzenie jej^^'
Kocham was.
PS: Wasze teorie mnie rozbrajają xD [Nesta, moje Słońce, powalasz mnie:)]
Peace.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Arasoi
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 293
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z internetu
|
Wysłany: Sobota 04-11-2006, 15:33 Temat postu: |
|
|
Nareszcie!
Roxy, sprawdzaj!
Czekamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Justi
Dołączył: 12 Lip 2006
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...zza ogrodu marzeń i rozczarowań...
|
Wysłany: Sobota 04-11-2006, 15:54 Temat postu: |
|
|
Szyyyybciej bo uschne tuu noo
EDIT...
ech...masz nowego, stałego czytelnika;-) Pozdrawiam
EDYTUJ
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 04-11-2006, 15:59 Temat postu: |
|
|
Wyjaśnienie padło we wcześniejszym komentarzu;]
A teraz nowa część. Nie podoba mi się, no ale cóż...
CZĘŚĆ 30
-Mam dylemat.
-Skup się...
-Staram się! Pamiętaj też, że za poprzednim razem o mało nie polała się krew, gdy wzięłam młotek.
-A ty pamiętaj, że trzeba w to wszystko wetrzeć trochę brutalności.
-Że co?
-Ech, typowa blondynka...
-Zamknij się. Zresztą, przecież tylko one są w twoim guście.
-Owszem, ale ty już dawno z niego wyleciałaś i to z wielkim hukiem.
-Jakie to urocze...
-Przestań słodzić i weź w końcu do roboty!
-Ja!? Ty to powinieneś robić! Już mnie napawa obrzydzeniem to, co mogę ujrzeć.
-Musimy w końcu podjąć jakieś kroki w tej sprawie.
-To nie będzie takie proste...
-Cicho.
-Och, no dobra. Podaj mi...
-Albo czekaj! Może... Może powinniśmy... Jakoś tak... No... No wiesz...
-Ooo... Mały chłopczyk, który jeszcze przed chwilą powiedział, żebym wykazała się brutalnością, teraz się boi! Ha, ha!
-Stul twarz. Mówię to bardzo serdecznie. Spróbujmy szarpnąć!
-Że co!?
-Na trzy.
-Ale...
-Raz, dwa...
-Kauli...
-TRZY!
-Ałaaaaaa! Ty kretynie!!! Moja ręka! Cała poharatana!
-Och, nie narzekaj, dziewczyno! To JA bardziej cierpię! Ałććć!
-Niby czemu, co? Uch...
-Może dlatego, że poleciałem na ciebie, przy okazji uderzając głową w zwisający na sznurku garnek? Kto go tu powiesił, do cholery?
-Mój tata.
-Serio?
-Zamknij się. Jesteś strasznie irytujący.
-Serio?
-Milcz! Wprowadzasz zamęt do mojego świata.
-...
-Co ty robisz?
-Nie wprowadzam zamętu do twojego świata.
-Boże... No dobra, Kaulitz. Dawaj tą wiertarkę...
***
Czarnowłosy chłopak łypnął groźnie na Lainę, która właśnie wyszła z salonu.
-Dobra. Tata się nabrał i uwierzył, że jestem Roxy, a moja ‘siostra’, czyli w tym wypadku Laina, będzie nocowała u ciebie – powiedziała szybko. Przeszła przez korytarz, w stronę stojącego przy drzwiach frontowych Billa. Na jego twarzy wymalowana była lekka złość, a wzrok zwrócony był w leżące obok buty pana Silver. Blondyna westchnęła i położyła zimną dłoń na policzku chłopaka, zmuszając go, by na nią spojrzał – Bill – zaczęła spokojnie – Te kajdanki były dla nas i dla nich ostatnią deską ratunku. Wiem, że chciałeś...
-Nawet mi nie przypominaj o tych kajdankach – przerwał jej ostro, po czym przejechał rękawem bluzy po spoconym czole – I nie są one zabawkowe!
-Eee, Słońce...
-Tom mnie zabije, Tom mnie zabije...
-Bill – wtrąciła szybko, a czarnowłosy spojrzał w jej zakłopotane, zielone oczy – Wiesz... Wtedy, jak twój brat zaczął się szarpać w łazience, gdy ich spięłam ze sobą... Popchnął mnie. No i... eee... w ręce trzymałam kluczyk. Wpadł do zlewu...
Bill, który do tej pory opierał się o drzwi, szybko się wyprostował i chwycił Lainę za ramiona.
-Co!? – krzyknął, a ta odruchowo zasłoniła mu dłonią usta i wypchnęła na ciemny dwór. Chłopak odskoczył od niej – Najpierw wymieniasz zabezpieczenie od roweru na kajdanki, a teraz gubisz kluczyk!? – zawołał. Przez chwilę zdezorientowany wywijał rękoma na wszystkie strony, po czym machnął nimi na dziewczynę i stanowczym krokiem przeszedł przez zaśnieżony trawnik w stronę garażu. Przystanął i wskazał na niego palcem – Oni teraz tam siedzą i próbują w drastyczny sposób uwolnić się od tego przeklętego zakłucia – warknął – I wiesz co? Skończy się na tym, że Tom odetnie sobie dłoń, lub co gorsza: dreda!
-Kurde, Bill! – krzyknęła podenerwowana, tupiąc nogami w chodnik, na których miała domowe kapcie. Zachowaniem przypominała teraz zdenerwowane, małe dziecko. Szybko do niego podbiegła, robiąc się czerwona na twarzy – Po pierwsze: tam jest też moja siostra, która jest zdolna do czegoś więcej, niż ucięcia sobie dłoni, a po drugie: KAJDANKI są o wiele skuteczniejsze, niż ZAPIĘCIE DO ROWERU, które mięli mieć w szlufkach spodni! Przecież wystarczy, że zdjęliby gacie i po sprawie! – mówiła, próbując biec w kapciach przez śnieg i to za Billem, który kierował się do garażu – Stójże! – chwyciła go za ramię i gwałtownie przystanęła – Moment... co ty powiedziałeś? Że dla Toma większą wartość mają jego dredy, niż kończyny? – spytała z niedowierzaniem.
-Oj, Skarbie. Ty go jeszcze dobrze nie znasz – stwierdził i pogłaskał ją po brodzie. Gdy podszedł do drzwi z garażu, Laina pokręciła głową z dezaprobatą i spojrzała na granatowe niebo. Sypiące się z niego płatki śniegu spokojnie opadły na jej znużoną twarz, pozostawiając po sobie jedynie mokre plamki. Westchnęła, energicznie pocierając zmarznięte ramiona dłońmi. Miała nadzieję, że Roxy zrozumie, że robi to wszystko dla jej dobra oraz dla własnego spokoju. Nie mogła dłużej znieść tych bezsensownych kłótni, chociaż w głębi ducha przyznała, że miały one czasem komiczne chwile. Nie jeden raz wybuchała głośnym śmiechem, czując poprawę humoru. Jej siostra wręcz przeciwnie – zamieniała się w kipiący, gorący czajnik, z którego wydobywała się para wszystkimi możliwymi otworami, a z ust wybuchały największe wiązanki przekleństw, jakie mogło usłyszeć ludzkie ucho.
-Zespołu Turreta to ona na pewno niema – mruknęła z wymuszonym przekonaniem.
-TY PLUGAWA SZUJO! WYNOŚ SIĘ Z MOJEGO GARAŻU! BIERZ GO STĄD, BILL! – usłyszała. Szybko się odwróciła i dostrzegła stojącego pod poddaszem czarnowłosego chłopaka oraz Roxy, która opierając nogę na torsie Toma próbowała ściągnąć kajdanki z ich dłoni i wyrzucić chłopaka na dwór. Jej fryzura w żadnym wypadku nie przypominała obecnie tej, którą wymodelowała jej Laina. Włosy były poplątane i sterczały na wszystkie strony, zasłaniając jej rozwścieczoną twarz.
-A może jednak ma coś z psychiką?...
Podbiegła do owej trójki. Bill, który sprawiał wrażenie ucieleśnionego luzem, objął ją ramieniem i uśmiechnął się.
-Dajmy im trochę czasu – powiedział spokojnie.
-Bill... Minęła zaledwie godzina, a oni nienawidzą się jeszcze bardziej – kiwnięciem głowy wskazała na Toma i Roxy, lecz po chwili razem z czarnowłosym wytrzeszczyli na nich oczy. A raczej na blondwłosą dziewczynę, która z furią w oczach szarpała dłonią kajdanki, a drugą trzymała wiertarkę.
-Rany Boskie, Roxy! – krzyknęła spanikowana siostra, wyrywając się z objęć Billa, którego ręka bezwładnie zaczęła zwisać wzdłuż jego ciała – Po co ci to, do jasnej ciasnej!?
-Z początku miałam ochotę przekonać się na przykładzie Toma, czy to prawda, że jeśli włożę mu wiertło w jedno ucho, to gładko przejdzie ono przez drugie, jak w kreskówkach – warknęła i rzuciła narzędzie na ziemię.
-Potem chciała przewiercić łańcuch łączący kajdanki, ale nie trafiła i skończyło się na tym, że rozwaliła półkę, na której stała otwarta, czarna farba – dodał Tom, marszcząc brwi, po czym potrząsnął prawą nogawką. Szerokie spodnie, które jeszcze niedawno szło uważać za nowe jeansy, teraz w całości kolorem przypominały włosy Billa.
-Brawo, bracie. Właśnie przeżyłeś swoje pierwsze farbowanie – parsknął młodszy Kaulitz.
-Cicho! – syknął Tom, podchodząc do niego i zapominając, że jest połączony z Roxy. Dziewczyna o mało nie straciła równowagi, gdy ten stanowczo ruszył przed siebie – To twoja wina!
-Spokojnie. Chcemy wam tylko pomóc – odparł spokojnie.
Tom uniósł znacząco jedną brew i tak gwałtownie się zatrzymał, że Roxy wpadła na niego i odruchowo objęła go w pasie. Chłopak nawet tego nie poczuł.
-Pomóc?
-Tak – przytaknął z uśmiechem – Popatrz, jakie masz z tego korzyści – pochylił się w bok, by spojrzeć na starszą z bliźniaczek, która mocno trzymała się Toma w obawie, że ten zaraz się ponownie ruszy.
-Co masz na myśli? – spytał, robiąc zdziwioną minę i wykrzywiając usta.
-Bill! – syknęła Laina, szturchając go łokciem w ramię, lecz czarnowłosy zignorował ją.
-Masz przy sobie dziewczynę – zmrużył powieki, a Laina przewróciła oczami.
-Kogo? Silver!? – parsknął dredowaty, wyciągając przed siebie tą rękę, na której spoczywały kajdanki, by Roxy podeszła bliżej – Ona nie potrafi nią być nawet przez pięć minut.
-Dzięki. To było naprawdę urocze – powiedziała rozgniewana i odwróciła wzrok.
-No tak... Zapomniałem, że malinka na twojej szyi jest doskonałym przykładem kobiecości.
Roxy już miała otworzyć usta, by upomnieć blondyna, że jest to jedynie poparzenie, lecz Bill jej przerwał.
-Daj sobie spokój z ubliżaniem, Tom – powiedział, lekko klepiąc go po głowie – Nie jest ono celem, dla którego was zakłuliśmy.
Milcząca dotąd Laina podeszła do siostry, która wpatrzona była w sznurówki swoich butów, starając się zignorować kłócących się Kaulitzów. Irytowała ją ich dziecinność. Bardziej martwiła się o siostrę, która wyglądała tak, jakby skazana była na dożywotnią niewolę Toma i jego wyzwiska.
-Rox... Wiesz, że nigdy bym cię nie chciała skrzywdzić – powiedziała cicho i zaczęła odgarniać kosmyki poplątanych włosów z jej twarzy. Do jej wspomnień powróciła chwila, gdy razem siedziały w łazience i układały sobie włosy – Może zrobisz sobie trwałą, co? – dodała po chwili wesoło, odbiegając od tematu, co wywołało na twarzy Roxy lekki uśmiech.
-Prędzej fryzjer połamie sobie wszystkie szczotki, gdyby mnie zaczął czesać – odparła, spoglądając na bliźniaczkę i bacznie obserwując jej twarz – Wtedy szłoby nas odróżnić.
Laina zauważyła, że dziewczyna kątem oka zerka na kajdanki.
-Słuchaj, naprawdę nie chciałam, byś się gniewa...
-Nie chodzi o urazę! – jęknęła, przerywając jej – Tylko o niego samego – wskazała na zajętego rozmową z bratem Toma – Ja... Ja po prostu nie wytrzymam z nim! Bill mówił, że zgubiłaś kluczyk. Psiakość... Przecież widzisz, że on mnie nawet za babę nie uważa, tylko za jakieś ścierwo.
-Nie mów tak – Laina położyła dłonie na jej ramionach – Przynajmniej jesteś pierwszą, która go olała. Nie możesz się poddawać.
-No tak, ale widzisz, jaki jest tego skutek! – jej oczy lekko się zaszkliły – Jego wyzwiska są szczere, a moje wychodzą ze mnie pod wpływem złości... Nie lubię go, ale... Sama wiesz, że nigdy nikomu nie ubliżałam bez powodu. A w tym całym planie skłucia nas nie widzę żadnej kolorowej przyszłości. Ja... Ja...
Roxy nie dokończyła, bo głos jeszcze mocniej jej się załamał, a Laina mocno ją do siebie przytuliła. Tak bardzo brakowało jej tej siostrzanej miłości, że poczuła nieprzyjemny uścisk w żołądku, a zarazem uspakajające ciepło bijące od Lainy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jaki piękny dar otrzymała od losu, na którym zawsze może polegać. I który z całego serca chce jej pomóc. Usłyszała przy uchu cichy, dziewczęcy szept.
-Pogodzicie się...
***
Leżący na łóżku chłopak wydał z siebie cichy pomruk niezadowolenia, gdy poczuł w okolicy prawej łopatki delikatne, a zarazem stanowcze szturchnięcie. Wciąż leżał na brzuchu, a jedną ręką podsunął pod brodę miękką poduszkę. Drugą chciał nakryć się kołdrą, lecz coś zaczęło stawiać opór, a do jego uszu dotarł dźwięk obijającego się o siebie metalu. Otworzył jedno oko i spostrzegł, że na jego prawym nadgarstku spoczywają kajdanki, a na brzegu łóżka siedzi dziewczyna, która spogląda na niego z niesmakiem.
-Wstawaj – rzuciła na powitanie. Chłopak spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem, po czym opadł na poduszkę i nie zważając na to, że kajdanki uniemożliwiają mu ruch prawą ręką, mocno nią szarpnął i nakrył się kołdrą. Dziewczyna wydała z siebie głośny, dziwny okrzyk i przewróciła się na materac tuż obok niego – Ałć! Kaulitz, musiałeś tak mocno? – jęknęła, masując sobie obolałą dłoń.
-A ty musiałaś mnie budzić? I nie krzycz, bo to drażni – mruknął, tuląc twarz do pościeli.
-Nie narzekaj o takie głupoty. To ja powinnam być tu bardziej poszkodowaną, bo zostałam zmuszona do spania z tobą w TWOIM domu i łóżku – odparła Roxy.
-Która godzina? – spytał chłopak, ignorując to, co mówi.
-5:50
Tom obrócił się na bok, twarzą do niej i podparł na łokciu. Przez chwilę w milczeniu bacznie przyglądał się dziewczynie.
-To po ciężką cholerę mnie budzisz? – spytał w końcu.
-Halo! – Roxy pomachała mu wolną ręką przed oczami – Mam trening. W dodatku ty też przecież masz iść na niego razem ze mną.
-Och, szlag – warknął, siadając na brzegu łóżka. Zajęło mu to trochę czasu, iż przez kajdanki musiał uważać, by sobie i blondynie nie połamać kości. Siedzieli tak w ciszy, spoglądając na swoje nadgarstki.
-To... co robimy? – przerwała ciszę Roxy – Muszę się stawić na treningu, pomimo, że i tak nie będę miała, jak ćwiczyć... Ty masz mnie odprowadzić.
Tom zilustrował ją wzrokiem od stóp do czubka głowy. Miała na sobie to samo ubranie, co wczoraj i dało mu to kolejny powód do myślenia.
-Silver... czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że będziemy musieli chodzić w tych ciuchach tak długo, aż się nie pogodzimy? – spytał niepewnie.
-No popatrz, bystrzaku! – zawołała, a następnie jęknęła głośno, mocno odchylając za siebie głowę – Uch... wychodzi na to, że naszą jedyną możliwą rzeczą do robienia, jest spanie. Nawet nie możemy zrobić siusiu do klopa, bo druga osoba przy tym jest.
-Oj, nie narzekaj. Ja tam się nie wstydzę takich rzeczy – odparł spokojnie dredowaty, wstając wraz z Roxy – Chodź.
-Yyy... co?
-No chodź – skierował się do łazienki, lecz gdy znaleźli się tuż przed jej drzwiami, Roxy oparła się nogami o ich framugi.
-Ciebie totalnie pogięło! – krzyknęła spanikowana.
-Nie. Chcę się tylko odlać – powiedział i szarpnął kajdankami, wchodząc do pomieszczenia. Zielonooka próbowała chwycić się czegokolwiek, by tylko nie ruszać się więcej z miejsca, lecz Tom notorycznie jej to uniemożliwiał. Usłyszała odgłos rozpinanego rozporka.
-Kaulitz, błagam cię – warknęła przez zaciśnięte zęby – Już nie chodzi o sam marny i nieciekawy widok, ale o to, że ta cała sytuacja jest obrzydliwa!
-Twierdzisz, że moje genitalia wystawiają mnie na pośmiewisko? – prychnął, zerkając na dziewczynę.
-Z pewnością tak... - odpowiedziała – NIE! NIE! ZOSTAW MOJĄ RĘKĘ!
-Kurna, co znowu!? – krzyknął podenerwowany chłopak, lecz po chwili zorientował się, iż dłonie owej dwójki są ‘połączone’ i obie kierują się w dół. Roxy zasłoniła oczy ręką, klnąc pod nosem, a Tom pokiwał zrezygnowany głową – Daj spokój! Muszę przecież jakoś chwy... CO!? Cholera! Ten sukinkot, mój brat i oferma Bill skłuł mi prawą rękę! Jak ja się teraz odleję!?
-Jest jeszcze lewa... – mruknęła Roxy i schowała się za plecami Toma.
-Ale... No... ja tego... lewą nie... No... wiesz...
-U-ła! Kaulitz się jąka! Jednak ma się te kompleksy, co? – parsknęła głośno dziewczyna, a dredowaty lekko się zarumienił.
-Nie chodzi o to, tylko... No... Ech – westchnął. Rozejrzał się dookoła w obawie, że ktoś ich podsłuchuje, po czym nachylił się nad Roxy – Lewa nie jest... eee... taka, jak prawa – mruknął.
Blondyna uniosła wysoko brwi.
-Że jak?
-Mam niekontrolowane takie... drgania.
Słysząc to, Roxy wybuchła głośnym śmiechem i zsunęła się po plecach Toma na ziemię.
-Nie śmiej się! – syknął, kucając przy niej – Każdemu się zdarza...
-Ale ty jesteś gitarzystą, więc powinieneś obie mieć wyrobione – zauważyła, nie potrafiąc powstrzymać napadu chichotu. Wyprostowała się i spojrzała na zdezorientowaną minę chłopaka.
-Wiem, wiem! Silver, masz nikomu o tym zajściu nie mówić – powiedziawszy to, odwrócił się do niej tyłem. Szło usłyszeć dziwne chlipanie wody, a na twarzy Roxy pojawił się szeroki, podstępny uśmiech.
-Niby czemu? Sam powiedziałeś, że każdemu się zdarza, więc jak sądzisz? Jakiś chłopak ze szkoły normalnie zareaguje na coś takiego, gdy mu się to powie? – powiedziała, wciskając wolną rękę do kieszeni jeansów.
-Silver, jeśli komuś powiesz, to marny twój los!
-I tak gorszy być nie może...
-Cicho.
-Ale przecież to nie wielka filozofia chwycić Pena...
-Silver... Może TY chcesz GO potrzymać, co??
***
-Jak myślisz, przyjdą? – spytał Bill, wychylając się zza rogu budynku, stojącego przed szkołą. Tuż pod nim pojawiła się głowa Lainy. Dziewczyna miała ze sobą dużą reklamówkę.
-Miejmy nadzieję, że tak – mruknęła. Spojrzała na zegarek, na którym powoli zbliżała się godzina siódma – Na wszelki wypadek spakowałam zeszyty Roxy i jej strój, gdyby musiała zostać w szkole, pomimo, że jest zawieszona. Aaale mi się nie chciało wstawać... – powiedziała przeciągle, a jej kąciki ust zadrżały – Dziwię się, że ona jest z rana wypoczęta.
Bill z uśmiechem objął ją od tyłu i oparł brodę o jej ramię, szczelnie zasłonięte zimową kurtką. Oboje już od trzydziestu minut stali na mrozie, obserwując, czy idzie ich rodzeństwo. Utrudnieniem była dla nich ciemność, która z rana panowała. Chłopak wtulił twarz we włosy Lainy i ujął jej zmarznięte dłonie, ocierając je swoimi. Od kiedy są ze sobą, mało mieli okazji, by spędzić wspólnie czas w spokoju i ciszy.
By cieszyć się tylko sobą.
Gdy tylko ucichły artykuły o ostatnim koncercie, pojawiła się kolejna przeszkoda – kłótliwe rodzeństwo.
-Czas odgrywa tu bardzo ważną rolę – stwierdziła Laina, gdy czarnowłosy podzielił się z nią swoimi myślami – Musimy po prostu czekać... Może się pogodzą, a może nie. No i wtedy ich rozłączymy. Jakoś... – mruknęła, a Bill się roześmiał.
-I będziemy mieć spokój – powiedział. Lekko odsunął z jej szyi szalik i złożył na niej kilka czułych pocałunków.
-O ile zdołamy... – dodała Laina, podgryzając dolną wargę. Tak dużą wagę przywiązywała do różnych innych rzeczy, że zapomniała o przeprowadzce, planowanej na koniec miesiąca. Myśl ta spowodowała, że uśmiech w mgnieniu oka zniknął z jej twarzy.
-Cieszmy się tym, co jest teraz – szepnął jej do ucha Bill i odwrócił twarzą do siebie.
-A co będzie potem?
Zamilkł, uważnie na nią patrząc i czując nieprzyjemne ukłucie w swojej klatce piersiowej. Teraz, gdy wszystko zaczęło się układać, niedługo ma się zniszczyć. Najgorsze w tym wszystkim jest wyczekiwanie na finał, co z każdym kolejnym dniem powoduje, że owa dwójka zapada w coraz to głębszy smutek, pomimo, że nie dają po sobie tego poznać.
Ból nie do wytrzymania.
Bill łagodnie pogłaskał policzek Lainy, po czym przysunął się do niej jeszcze bardziej i delikatnie musnął jej rozpalone usta. Dziewczyna odwdzięczyła mu się tym samym, a swoje dłonie ułożyła na jego torsie, lecz nie odepchnęła go. Z każdą chwilą, z każdym momentem i coraz to większym zapałem pogłębiali pocałunek, lekko ssąc swe wargi i pieszcząc każdą możliwą część swoich ciał. Nie zwracali uwagi na przechodnich, wychodzących do pracy, mróz oraz prószący śnieg, który subtelnie układał się na ich kurtkach. A nawet na dwójkę nastolatków, których nie sposób było nie zauważyć...
***
-Ok., jeszcze raz – zaczęła Roxy, idąc ramie w ramię z Tomem i trzymając go za rękę – Długa bluza, zasłaniająca kajdanki jest? – powiedziawszy to, oboje podsunęli w górę narzucone na siebie kurtki.
-Jest – odparł Tom – Kurde, dwie bluzy zniszczone i potargane...
-Oj, przestań. Musieliśmy czymś zasłonić ten szajs i jakoś je ubrać – upomniała go blondyna – Zresztą zszyliśmy je, prawda? – wyszczerzyła się – A właśnie. Igły i nici są?
Oboje wcisnęli wolne ręce do swoich kieszeń.
-Są – powiedzieli równocześnie.
-Apaszka na moje poparzenie jest?
-Na malinkę...
Dziewczyna zgromiła go wzrokiem. Palcami wymacała poszarzałą chusteczkę blondyna, którą zdołała znaleźć w jego szafce.
-Jest – mruknęła - Wytłumaczenie, dlaczego trzymamy się za ręce jest? – spojrzała na Toma, który przewrócił oczami.
-Taa... chodzimy ze sobą.
-Cholera... Boję się – mruknęła dziewczyna, rozglądając się dookoła.
-A co ja mam powiedzieć? – prychnął Tom, zatrzymując się i puszczając jej rękę – Niby zerwałem z Laną, chociaż nawet z nią nie gadałem, co?
Stali tak przez chwilę, łypiąc na siebie groźnie. Roxy westchnęła i przejechała dłonią po twarzy, po raz kolejny się rozglądając. W jej oczach widoczna była panika.
-A co będzie, jak spotkam Matt’a? – jęknęła i zacisnęła pięść, którą lekko uderzyła Toma w ramię. Dredowaty ruszył przed siebie, ciągnąc ją za sobą – Nie, nie, nie, nie, nie. Ja tam nie pójdę...
-Chodź i nie wydurniaj się – syknął.
-Ale ty nie rozumiesz! – prawie krzyknęła, zatrzymując się. To samo uczynił Tom i odwrócił się – Matt to pierwszy chłopak, który wydaje się mi być normalny i nie chcę, by pomyślał, że jestem jakaś płytka, bo zadaję się z tobą! Przynajmniej raz w życiu chcę uzyskać u jakiegokolwiek przedstawiciela przeciwnej płci pozytywną opinię.
Zamilkła nagle i uderzyła się w czoło, widząc złośliwy uśmieszek Kaulitza. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jaki fatalny błąd popełniła. Czasem wręcz nienawidzi swego gadulstwa. Teraz skończyło się ono na tym, że dała Tomowi do zrozumienia, że według niej Matt swoją osobą jej zaimponował i że jest naprawdę świetnym chłopakiem. O żadnym innym jeszcze nie pomyślała w taki sposób.
Moment, moment...
Świetnym chłopakiem?!
A gdzie się podział feminizm?!
-Hmm... Więc moje przypuszczenia się potwierdziły – powiedział powoli Tom, chwytając ją za rękę.
-Nic ci do tego – burknęła.
-Oj, ale byś się zdziwiła! Przecież jesteśmy ze sobą, co nie? – parsknął, a Roxy wydała z siebie złowrogi odgłos. Czuła, jak się czerwieni, więc szybko potrząsnęła głową, by dredowaty tego nie dostrzegł.
-Mógłbyś sobie darować – odparła przez zaciśnięte zęby – I tak po miesiącu uwolnisz się od mojej osoby, a ja od twojej i będzie spokój.
-Ja po prostu wykorzystuję do własnych celów to, że nadal tu jesteś – powiedziawszy to, chwycił jej drugą rękę i przyciągnął dziewczynę do siebie, która odruchowo go objęła.
-Co chcesz przez to powiedzieć? – spytała, mrużąc groźnie oczy – Jaki jest ten cel?
Tom zawahał się, lecz po chwili nachylił nad nią.
-Skomplikować ci życie – wymruczał jej do ucha. W tej samej chwili dziewczyna usłyszała za sobą dobrze jej znany, wesoły głos. Poczuła, jak żołądek podchodzi jej aż do gardła, a nogi się pod nią uginają. Powoli się odwróciła, by spojrzeć na Matta. Jego jasnobłękitne oczy intensywnie się w nią wpatrywały, brązowe włosy targał chłodny, poranny wiatr.
-Hej Roxy – powiedział chłopak.
-Eee... – wyjąkała blondyna – Cze-cześć...
-Idziesz na trening? Jeśli chcesz, to... – chłopak urwał, gdy dostrzegł obejmującego Roxy Toma. Dziewczyna zorientowała się, o co chodzi, więc odwróciła się i zmierzyła dredowatego ostrzegawczym spojrzeniem.
-Puszczaj – syknęła.
-Nie – odparł z uśmiechem.
Skierowała wzrok na zaskoczonego Matta i podgryzła nerwowo wargę. Obawiała się, że chłopaka od razu napadną skojarzenia, pomimo, że i tak z Tomem ustaliła, że są parą.
I wszystko pójdzie na marne.
‘Jesteś PŁYTKA bo jesteś z KAULITZEM!’
Stało się coś jeszcze gorszego. W oddali szło dostrzec drobną sylwetkę Lany i kilku dziewczyn z treningu. Blondyna przystanęła i krzyknęła:
-Misiu! Co ty tam robisz z tą wywłoką?
Roxy poczuła gorąc na swojej twarzy. Matt natomiast miał zdezorientowaną minę. Patrzył to na nich, to na Lanę.
-U-ła – mruknął po chwili z sarkazmem – Nie wiedziałem, że tak łatwo udało ci się Lanie odbić wielkiego Kaulitza. Chyba cheerleaderki mają już to w naturze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ayane
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mogłabym mieszkać z Tomem ^^
|
Wysłany: Sobota 04-11-2006, 16:00 Temat postu: |
|
|
Pierwsza
Edit.
Ta część była fajna, bardzo fajna, ale - jak dla mnie - trochę wymuszona.
Napisane dobrze, z humorem... Ale brakowało mi... nie wiem jak to nazwać xD To co ma się kiedy człowiek pisze dla przyjemności (:
Fragment z B&L (to prawie jak M&M's xD) był słodki. Podobał mi się, chyba najbardziej, choć scena z 'listą w kurtce' też była dobra xD (Jak T&R (to też prawie jak M&M's xD) szli do szkoły)
Cekam na kolejną część ;*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ayane dnia Sobota 04-11-2006, 17:28, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Maxime
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1952
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 04-11-2006, 16:01 Temat postu: |
|
|
2.
Edit:
Oł maj gasz!
Ta część była najlepsza z najlepszych. Zaskoczyłaś mnie Roxy, bo po tym czekaniu już traciłam nadzieje co do tego opka.
A tu... zaskok! THE BEST CZĘŚĆ!
Ja już leżałam na podłodze jak czytałam jak byli w łazience Myślałam że popuszczę.
Ahh, powoli wyczuwam tu znów tą dawną, śmiechową aurę WB
Cieszy mnie to...
Co jeszcze dodać?
Podobało mi się. Cholernie.
Wg. mnie najlepsza część.
No i tak kajdanki z Kaulitzem... mrrrr...
Marzenia
Ciekawe, co będą robić tak 24 na dobę razem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Maxime dnia Sobota 04-11-2006, 16:26, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
SimplePlanowa
Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 2037
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cartoon Network. ^.-
|
Wysłany: Sobota 04-11-2006, 16:03 Temat postu: |
|
|
czytam
Editejszyn
Roxy!
To bylo Cudneee... <333
Ah Ta lazienka
Boskii Parcik
Ah... Te Kajdanki...
To takie z różowym puszkiem? xD *.*
mwahaha:D
czekam na nju
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez SimplePlanowa dnia Sobota 04-11-2006, 16:36, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|