|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
laurixy
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 14:21 Temat postu: |
|
|
Poprośmy wszyscy ładnie to może nasza kochana pani Roxy coś powie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 15:07 Temat postu: |
|
|
Mam już 7 stron ;] Sorry, że wczoraj nie dodałam, ale rodzicie z kompa mnie zrzucili Teraz dopiszę jakieś zakończenie, sprawdzę i dodam za jakieś pół godziny o ile się wyrobię xP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mavis
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z krainy martwych
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 15:48 Temat postu: |
|
|
Czy moje oczka dobrze wyczytały?
Zaraz dodasz nową część... Bosko
Roxy jako twoja fanka czekam z niecierpliwością
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mOnIkA
Gość
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 15:50 Temat postu: |
|
|
mam nadzieję, że zaraz, Roxy, dodasz tą nową część, ponieważ już dużo czasu musimy czekać... myślałam, że jak wejdę teraz to już będzie następna część. a tu nie ma. napisz szybko te zakończenie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:06 Temat postu: |
|
|
Napisałam, że dodam za pół godziny o ile się wyrobię
Skończyłam pisać i sprawdzam błędy, więc za pare minut będzie xP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:08 Temat postu: |
|
|
ja sie popłakałam bo czekam czekam i nic innego nie robie i tylko patrze czy nowego parta nie ma
no to bardzo sie ciesze ze juz jest
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez malineczka dnia Sobota 04-03-2006, 16:09, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
mOnIkA
Gość
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:21 Temat postu: |
|
|
mam nadzieję, Roxy, że tym razem będzie. ponieważ chciałabym dzisiaj przeczytać tą część., ale niestety niedługo muszę iść.
|
|
Powrót do góry |
|
|
vaRiOoOtCa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: KrakÓw of course XD
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:22 Temat postu: |
|
|
ohh ja też czekam niecierpliwie XD
joke... Roxy litości... XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:25 Temat postu: |
|
|
Ehhh, jestem leniwa i niechce mi się sprawdzać, bo za dużo tego jest (8 stron + pare linijek z 9) xPP Więc ostrzegam, że może być dużo błędów...Dziękuję za komentarze ;* Macie nową część...a ja idę na obiadek ;]
(EDIT: Syś, dzięki za pomoc w wychwyceniu błędów xD Oraz SusanBlack ;] już poprawiłam. Jak coś jeszcze wychwycicie to zbesztacie mnie xD)
CZĘŚĆ 15
-Laina, co WY tu robicie!? – syknął Bill, podchodząc do stojącej na środku sklepu dziewczyny.
-Nie jestem Laina – warknęła dziewczyna, wygrzebując się z ubrań i rzucając wieszakiem na drugi koniec pomieszczenia – AUUA, PUSZCZAJ MNIE! – wrzasnęła głośno, gdy czarnowłosy chwycił ją za łokieć i zaczął ciągnąć do wyjścia.
-Wybaczcie państwo, ona jest trochę nerwowa... – chłopak zwrócił się do pozostałych ludzi – Ej, Tom! Bierz tą swoją Rozalię i wyłazimy!
-Eeee, chyba Roxy? – poprawił go brat, patrząc na każdą bliźniaczkę niepewnym wzrokiem.
-Nie jestem żadną Rozalią, ani żadną Roxy! – powiedziała szybko blondyna, gdy dredowaty podszedł do niej i podniósł z podłogi.
-My już znamy wasze kłamstewka – warknął chłopak, ciągnąc Lainę w stronę brata, który nadal mocno trzymał Roxy – Do widzenia! – rzucił w stronę zaskoczonego tłumu.
-Dobra, możecie nas puścić – mruknęła zielonooka do Billa, próbując mu się wyrwać, gdy wyszli już ze sklepu. Ten tylko zmierzył ją wzrokiem.
-Chyba żartujesz! – zawołał wyszczerzony Tom – Musicie odwdzięczyć się nam za uratowanie z dość niezręcznej, sytuacji, co nie, Roxy? – zwrócił się do dziewczyny obok.
-Jestem Laina – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Tak, tak... – mruknął, machając od niechcenia wolną ręką, bo drugą trzymał Lainę. Ta rozejrzała się dookoła zdezorientowanym wzrokiem, jakby szukając drogi ucieczki. Spojrzała na H&M. Nie, nie warto po raz kolejny w szatni się chować...Zerknęła w stronę siostry, która szła powoli z naburmuszoną miną, specjalnie opóźniając wędrówkę.
-Gdzie wy do cholerki w ogóle nas prowadzicie? – odezwała się po chwili Roxy. W odpowiedzi poczuła zapach smażonych frytek, wymieszany z innymi potrawami – Chyba nie zamierzacie zaprosić nas na romantyczną kolację w McDonaldzie!? – parsknęła tak głośno, że ludzie zaczęli się za nimi rozglądać.
-Chyba, że chcecie gdzie indziej iść? – zaproponował z ironią w głosie starszy Kaulitz - Bo przecież nasza pomponiara musi dbać o linię... – dodał, patrząc znacząco na Lainę i robiąc przy tym głupi uśmieszek.
-Ile razy mam wam mówić, że nie jestem ani Rozalia, ani Roxy, ani pomponiara!? – krzyknęła zielonooka, szarpiąc ręką, którą trzymał jej Tom. Nim bliźniaczki się zorientowały, w brutalny sposób zostały rzucone na dwa, twarde krzesła. Obie warknęły złowieszczo w stronę wyszczerzonych chłopaków.
-Śledziłyście nas? – walnął na początek Bill, opierając się o stół i patrząc znacząco na siostry.
-Nie! – zaprzeczyły szybko i równocześnie, na co Kaulitzowie parsknęli śmiechem.
-A więc która, to która? – spytał po chwili Tom, z trudem powstrzymując chichot. Bliźniaczki spojrzały po sobie zdziwione, a po chwili obie zacisnęły usta, nie odzywając się. Chłopcy wlepili zniecierpliwiony wzrok w dziewczyny. Laina ‘szczerze’ zainteresowała się wiszącą nad nimi lampą, a Roxy oglądała się za kelnerem z udawanym zachwytem, wzdychając cicho.
-Ej noo – zawył dredowaty, gdy dziewczyna po raz kolejny odprowadzała maślanym wzrokiem przystojnego kelnera w głąb restauracji.
‘Bingo’ pomyślała, patrząc na naburmuszonego Toma.
-Co się stało? – spytała przesłodzonym głosem i trzepocząc powiekami, na co Laina zaśmiała się głośno.
-A...nic – mruknął i machną ręką w ich kierunku – Wiecie, że musicie się nam odwdzięczyć za to, że wyciągnęliśmy was ze sklepu? – powiedział po chwili szczerząc się.
-Ej, ej, ej, ej... – zająkała się Roxy, patrząc na niego wrogo -...my was wcale nie prosiłyśmy o ratowanie!
Bill westchnął zrezygnowany. Wziął jedną z serwetek i zaczął ją drzeć na małe kawałki.
-Stało się i już – powiedział bez entuzjazmu.
-Ja stąd idę – oświadczyła Roxy, uderzając dłońmi o blat stołu i energicznie wstając.
-Ja tez – odezwała się dotąd milcząca Laina, powtarzając czynności siostry. Poczuła jednak, że ktoś mocno chwyta ja za łokieć. Okazało się, że to Tom, który jednym, sprawnym szarpnięciem z powrotem posadził ja na krześle. To samo zrobił czarnowłosy z drugą dziewczyną. Obie splotły ręce na piersi i spuściły obrażony wzrok na podłogę.
-Jeśli pójdziecie, to za tą kasę – Bill wskazał na banknoty bliźniaczek, które lekko wystawały z kieszeni jeansów – Będziecie musiały płacić za szkody, które wyrządziłyście w sklepie, gdzie siłą was tam zaprowadzimy.
Spojrzały na niego pytająco, na co przewrócił oczami.
-Za złamanie krzesła, stojaka, potarganie ubrań i zniszczenie zamka w drzwiach od szatni... – zaczął wymieniać. Widząc przerażone miny dziewczyn, dodał – Równie dobrze za tą kasę możecie nam zafundować coś w McDonaldzie...
Laina jęknęła głośno, a Roxy z wielkim hukiem uderzyła głową o stół. Widząc ich reakcje, na twarzy starszego Kaulitza pojawił się wielki uśmiech.
-A teraz Roxy – zaczął Tom, opierając się o stolik i patrząc na Lainę - Ty idziesz po 6 cheesburgerów, 4 porcje frytek, kurczaczki...te największe porcje, 2 razy BigMac, sałatka szefa... – zaczął wymieniać.
-Ale... – zająkała się Laina.
-6 razy cola...
-Ale...
-I oczywiście RedBulle możesz skądś wykombinować! – dokończył wesoło, klaszcząc w ręce i ocierając je ze zniecierpliwienia – Słońce, rusz się! – dodał, widząc zdezorientowaną minę dziewczyny – Bill, idź z nią, bo jeszcze ucieknie – zaśmiał się, patrząc na brata, który od razu się wyszczerzył na jego słowa. Dziewczyna warknęła cicho i z niezadowoleniem wstała z krzesła, kierując się w stronę kasy razem z czarnowłosym. Przyjrzała mu się uważnie. To nie był ten spokojny Bill, który uczył ją niemieckiego i który z cierpliwością wymalowaną na twarzy jej go tłumaczył. Teraz w jego oczach widniały dziwne iskierki, a sam szeroko się uśmiechał. Aż tak nie lubił przychodzić do niej na te korepetycje, skoro widzi aż taką zmianę u niego? Może bierze przykład z brata i próbuje się zachowywać jak wyszczerzony od ucha do ucha głupek, którego nic nigdy nie obchodzi? Chociażby to, że ją teraz szantażuje. Laina zacisnęła ze złości mocno usta i podeszła do lady, wymieniając po kolei rzeczy, a czarnowłosy przyglądał się jej bacznie z taką miną, jakby chciał ją zabić, że o czymś zapomniała.
-Równe 30$ - mruknęła kobieta stojąca za kasą, przyglądając się Lainie, która po chwili była cała obładowana towarem i ledwo utrzymywała się na nogach.
-Mógłbyś mi pomóc – warknęła blondyna w stronę Billa, który z nudów opierał się o ladę.
-Ach, no tak! – przypomniał sobie i wyciągnął z kieszeni jej spodni banknoty, po czym podał je kobiecie.
-Nie to miałam na myśli! – krzyknęła wkurzona, wychylając głowę w bok zza zapakowanych torebek i uginając kolana pod ich ciężarem – Ej, ja tu mam tylko 15 dolarów, idź do Roxy poproś ją o kasę, ale DYSKRETNIE! – powiedziała, akcentując ostatnie słowo. Ten zamrugał powiekami ze zdziwienia.
-To ty jesteś Laina? – spytał, a zielonooka zachwiała się w niebezpieczny sposób, o mało co nie zaliczając gleby na słowa czarnowłosego. Spojrzała na niego z politowaniem, a ten tylko kiwnął głową i zwrócił się w stronę brata, oraz Roxy, siedzących na końcu restauracji.
-EJ, GOŁĘBICO! – ryknął tak głośno, że ludzie aż podskoczyli na krzesłach – PRZESTAŃ TAM GRUCHAĆ I PRZYNIEŚ NAM TU KASE, BO ZABRAKŁO!
Laina po raz kolejny się zachwiała, doznając przy tym szoku, a jej siostra podniosła się i energicznym krokiem podeszła do nich. Z daleka, z ruchu jej warg można było się domyśleć, że mamrocze pod nosem jakieś przekleństwa.
-Miało być dyskretnie! – syknęła Laina, wciskając mu połowę tego, co trzymała. Jej siostra w mgnieniu oka znalazła się obok nich.
-Ja-wcale-nie-gruchałam! – wycedziła po chwil przez zaciśnięte zęby i spojrzała wściekłym wzrokiem na Billa, który zawył głośno, co było spowodowane ciężarem, który właśnie dźwigał. Szybko wyjęła z kieszeni pieniądze i z hukiem położyła je na ladzie.
-Ale...nie musicie tych drugich 15$ dawać... – wyjąkała kobieta zza kasy, patrząc znacząco na czarnowłosego – Możecie zjeść na kosz firmy...
-Tak!? – spytała Roxy z nadzieją w głosie i otwierając szeroko oczy.
-Nie! – krzyknął po chwili Bill. Zielonooka skrzywiła się i zrezygnowanym krokiem poszła w stronę stolika, gdzie siedział Tom – Dobra, idziemy – wyjąkał młodszy Kaulitz w stronę Lainy, próbując się obrócić. Ta natomiast starała się zrobić jeden krok w przód.
-Matko, to jest za ciężkie... – wysapała.
-Nie jestem Matka – burknął chłopak i zrównał się z dziewczyną. Chciał przejść pomiędzy stolikami, ale nie umiał. Poczuł, że ktoś się wpycha przed niego – Kurde, Laina! Posuń się!
-Nie mogę! – warknęła – Utknęłam pomiędzy tobą a stolikiem! Ty się posuń!
-Nie! Ja mam ciężej, to TY się posuń! – powiedział zirytowany, próbując jakoś ją ominąć. Ta z trudem obróciła się w jego stronę i w pewnej chwili chłopak poczuł coś miękkiego na wysokości mniej więcej jego klatki piersiowej. Ponownie tego dotknął, a do jego uszu dotarł przerażony i głośni pisk, który rozniósł się po całym centrum handlowym. Bill aż podskoczył, wpadając przy tym na stolik, a na niego samego spadła Laina i oby dwoje wylądowali na podłodze.
-KAULITZ, DO CHOLERY JASNEJ, JESTEŚ TAK SAMO ZBOCZONY, JAK TEN TWÓJ GŁUPI BRAT! – wydarła się dziewczyna, która leżała na nim – GDZIE TY MNIE ŁAPIESZ, CO!? MYŚLISZ, ŻE SKORO JESTEŚ SŁAWNY, TO LASKI PO BIUŚCIE OD RAZU MOŻESZ MACAĆ!?
-A...ale – zająkał się, lecz blondyna mu przerwała.
-ŻADNE ALE! – krzyknęła, podnosząc się i wygrzebując z włosów frytki, pomieszane z sosem słodko-kwaśnym. Wyprostowała się, wciąż jednak siedząc na Billu i rozejrzała dookoła. Wszyscy sprzedawcy, goście, przechodni, klienci z pasaży i ludzie z sąsiednich restauracji przestali zajmować się swoimi sprawami i skierowali wzrok na tą dwójkę, która leżała na podłodze wśród sosów, sałatek, oraz innych potraw z McDonalda. Laina przełknęła głośno ślinę dziwiąc się, czemu zrobiła się taka wybuchowa. To nie było do niej podobne, w przeciwieństwie do jej siostry, która wraz z Tomem z otwartą buzią wpatrywała się w nich.
-Moje włosy... – zawył Bill, przerywając irytującą ciszę i delikatnie gładząc swoją fryzurę w tak delikatny sposób, żeby jeszcze bardziej jej nie zniszczyć. Dziewczyna gwałtownie wstała i stanęła nogą na saszetce z keczupem, z której trysnął czerwony sos wprost na włosy chłopaka. Odskoczyła od niego szybko, gdy ten usiadł w końcu na podłodze i zaklnął głośno i soczyście. Pozostali nadal milczeli, a Laina czuła, że jej twarz zaczęła nabierać wszystkich odcieni czerwieni. Spojrzała na Billa, który nadal mamrotał przekleństwa raz głośniej, raz ciszej i zrzucał z siebie ogórki, oraz kawałki kurczaczków. Chłopak dopiero teraz zorientował się, co pare sekund temu się zdarzyło i odetchnął z lekka ulgą.
-Dobrze, że tu niema... – zaczął, ale urwał, gdy oślepił go błysk fleszy z aparatów fotograficznych. Zdezorientowana blondyna naciągnęła na głowę pierwszą lepszą torbę papierową, a Bill schował się za filarem, dysząc ciężko. Obok niego po chwili znalazła się Laina – CHOLERA! Jeszcze ich mi tu brakowało! – krzyknął, wskazując na paparazzi, usiłujących się do nich dostać przez poprzewracane krzesła i stoliki. Czarnowłosy spojrzał na dziewczynę z wyrzutem.
-Nie patrz tak na mnie! – żachnęła, robiąc sobie otworki na oczy – Wam się zachciało iść do McDonalda!
-Mogłaś mnie przepuścić, to byśmy się nie przewrócili! – krzyknął, wymachując rękoma w niebezpieczny sposób.
-Dziewczyną się ustępuje! – wypomniała mu – Kurde! Czuje się, jakbym była w skórze siostry, bo to ona zawsze się tak odnosi do twojego rąbniętego brata!
-Ej, nie mieszaj w to Toma! Zresztą jaką mam pewność, że TY to TY? – spytał z podniesionym głosem. Laina chciała mu odpowiedzieć, ale nie zdążyła, bo oboje usłyszeli głośny brzdęk. Wychylili się zza filara i zerknęli w stronę paparazzi. Jeden leżał na podłodze, a tuż obok niego roztrzaskany aparat fotograficzny, wśród odłamków szkła. Laina spojrzała w stronę Roxy, która stała przy swoim stoliku i w jednej ręce trzymała wazon. Wzrok przeniosła na przerażonego Toma, a potem znowu na siostrę.
-Co to, to nie! – krzyknęła, przymierzając się do kolejnego rzutu, gdy inny mężczyzna pochwycił swój aparat i skierował go w jej stronę. Już miała nim rzucić, gdy ujrzała na horyzoncie znajomą postać. Zmrużyła oczy, by dokładnie jej się przyjrzeć, a po chwili osłupiała – MAMA! - ryknęła z niedowierzaniem. Kobieta, która stała na korytarzu wśród gapiów i przyglądała się tej całej scenie, spojrzała na córki ze zdziwieniem, które malowało jej się na twarzy.
***
-Jaki błąd popełniłam w wychowaniu was!? – krzyczała pani Silver, gdy wszyscy w piątkę wyszli z centrum, a Laina i Bill z obrzydzeniem zrzucali z siebie kawałki cheesburgerów, oraz innych potraw.
-Ale mamoo! – zawyła Roxy – To nie nasza wina, że ONI – perfidnie wskazała palcem na Kaulitzów – Nas tam zaprowadzili!
Kobieta zgromiła ją wzrokiem.
-Jak już się umawiacie ze sławnymi chłopakami na randki, to możecie to robić w bardziej dyskretnych miejscach – stwierdziła z powagą, przez co blondyna dostała nagłego ataku kaszlu, a Tom spojrzał na nią z wielkim uśmiechem.
-To nie była randka! – zaprzeczyła szybko, próbując powstrzymać krztuszenie.
-Oj Skarbie, nie wstydź się takich rzeczy mówić przy mamie – powiedział dredowaty, obejmując Roxy ramieniem i szczerząc się. Ta posłała mu złowrogie spojrzenie.
-Rozumiem was, jesteście jeszcze młodzi... – mruknęła lekko rozmarzona pani Silver, jednak po chwili jej twarz zrobiła się groźniejsza, gdy przypomniała sobie incydent, który zdarzył się jakieś pół godziny temu – Ale też nieodpowiedzialni! – krzyknęła, przez co Tom odskoczył od zielonookiej, jak oparzony – Od kiedy sławy z Praga Motel, czy jak wam tam leci...wciągają dziewczyny w stado paparazzi!? Przecież oni najczęściej właśnie w TAKICH miejscach się czają!
-Ale mamoo! – zawyła po raz kolejny dziewczyna, ale kobieta jej przerwała.
-A TY młoda damo nie umiesz sensownego wytłumaczenia wymyślić, tylko ciągle w kółko powtarzasz ‘Ale mamooo’! – warknęła, przedrzeźniając córkę, przez co Tom parsknął głośnym i niekontrolowanym śmiechem – Ty Laina nie jesteś lepsza! – zwróciła się do idącej z tyłu z Billem blondyny, która miała naburmuszoną minę – Myślałam, że to Roxy jest tak zdrowo kopnięta, ale ty?... – zamyśliła się, grzebiąc w torebce kluczy od samochodu. Dredowaty obejrzał się za siebie i spojrzał na ubrudzoną dziewczynę, a potem na Roxy.
-Przynajmniej łatwiej będzie można was teraz odróżnić – parsknął głośno, przez co dostał z łokcia w żebra od zielonookiej, która szła obok niego – Auua! A to za co!?
-Za ojczyznę, Kaulitz – warknęła.
-Przestań, od razu mi się ta przeklęta budka przypomina... – burknął, wlepiając wzrok w swoje białe adidasy.
-Przez którą dostałam szlaban – dodała, patrząc znacząco na mamę, która nie umiała trafić kluczykiem do zamku i mamrotała coś pod nosem – Czy oni muszą jechać z nami? – jęknęła, wskazując na bliźniaków.
-Tak – powiedziała stanowczo i odetchnęła z ulgą, gdy otworzyła w końcu drzwi od samochodu. Roxy uniosła po chwili wysoko brwi i otworzyła szeroko usta, widząc resztki jedzenia, które pospadały z czarnowłosego i dziewczyny i utworzyły małą dróżkę w ich stronę.
-Ale Laina i Bill uświnią nam samochód – wypomniała jej, wybuchając przy tym śmiechem. Przyłączyła się również do niej pani Silver i Tom, gdy ci zobaczyli tępe miny brudasów. Kobieta po chwili opamiętała się i odchrząknęła głośno, wskazując kiwnięciem głowy na samochód, by do niego weszli. Tom zaczął udawać gentelmana i z szelmowskim uśmiechem otworzył Lainie drzwi, a sam wszedł od razu po niej. Obok brata usadowił się Bill, a na przednim siedzeniu Roxy, która z politowaniem patrzała na dredowatego.
-A feee... – skrzywił się chłopak – Czemu zawsze ja muszę dostawać najgorsze miejsca – mruknął, gdy zorientował się, że siedzi pomiędzy Lainą, a Billem. Blondynka, która siedziała z przodu nie wytrzymała i ponownie zaczęła się głośno śmiać, tak samo pozostali, prócz naburmuszonego Toma.
-No to jedziemy! – krzyknęła dziarsko pani Silver i włączyła swoje ulubione radio tak, jak poprzednio, gdy z córkami jechała do tego centrum. Z głośników buchnęła piosenka ABBY, a ona zaczęła ją nucić tyle, że dosyć głośno. Kobieta poczuła na sobie tępy wzrok pozostałych, więc umilkła i wyłączyła radio, wzdychając ciężko.
-Nigdy więcej McDonalda – mruknęła Laina, otwierając szybę i wyrzucając za nią kawałek kurczaka.
-Rozalia, chcesz trochę? – spytał się Bill, opierając o przednie siedzenie i wymachując mięsem przed nosem dziewczyny.
-Nie – powiedziała obojętnie Roxy, odsuwając je od siebie – Jestem wegetarianką.
-Ja też nie chce – dodał szybko Tom, gdy czarnowłosy przysunął mięso w jego stronę. Chciał w niego nim rzucić, ale ten zrobił unik i trafiło ono w zamyśloną Lainę, która podskoczyła na siedzeniu i odrzuciła je do Billa.
-Przestańcie w końcu! – krzyknęła zirytowana Laina. Czarnowłosy ten ponownie nim rzucił, ale tym razem mięso wyleciało przez okno tak, jak poprzednio kurczaczek blondyny.
-Co do... – zaczęła Roxy, ale urwała, gdy zauważyła nad sobą Toma - JA PIERNICZĘ, zachowujecie się jak dzieci! – stwierdziła Roxy donośnym głosem, patrząc z odrazą na rozchichotanych bliźniaków, gdy na jej głowie wylądowała garstka frytek pomieszanych z keczupem.
-Roxy! – krzyknęła ostrzegawczo pani Silver, robiąc ostry skręt w prawo.
-Fuuuuj! – zawył nagle dredowaty, gdy wylądował na Lainie, a na nim Bill – Niech ktoś otworzy jeszcze jedno okno, bo ja tu zwariuję...
-Ty zwariujesz? – spytała blondyna, odwracając się do niego z przedniego siedzenia – A co ja mam powiedzieć!? – żachnęła – To ja muszę jechać w tym samochodzie z takimi downami, jak TY i twój brat!
-ROXY! – krzyknęła ponownie kobieta, robiąc tym razem skręt w lewo.
-Spadaj zboczeńcu... – wymamrotał Bill, gdy starszy Kaulitz przygniótł go swoim ciałem.
-To nie moja wina! – zaczął się bronić, gdy samochód wyjechał na prostą drogę – To twoja laska się na mnie rzuca!
Laina spojrzała na niego groźnym wzrokiem.
-Nie jestem JEGO LASKĄ! – krzyknęła i z trudem zaplotła ręce na piersi.
-A przed chwilą mówiliście, że chodzicie z tymi sympatycznymi chłopakami – wtrąciła pani Silver, a Roxy prychnęła głośno.
-Mamo, to ONI tak powiedzieli. Nie my – mruknęła, patrząc znacząco na wyszczerzonych braci – Gdybym z którymś z nich chodziła, to za bardzo życie bym im zrujnowała, a żal mi takich ludzi... – stwierdziła.
-ROXY! – krzyknęła kobieta – Ile razy mam cię jeszcze upominać? – spytała z powaga w głosie, wciskając nagle gaz, przez co pozostali mocno przywarli do oparć w siedzeniach. Zdezorientowana Laina wyjrzała za otwartą szybę, próbując cokolwiek dostrzec.
-Yyy mamo... – zaczęła niepewnie – Jakie tu jest ograniczenie?
Pani Silver zaśmiała się pod nosem.
-Córuś, jesteśmy na autostradzie – powiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha. Jechali tak dobre dziesięć minut, gdy samochód gwałtownie zahamował i wszyscy o mało co nie dostali wstrząsu mózgu.
-Aua, moja głowa, moja fryzura... – zaczął marudzić Bill, masując sobie obolałe miejsca.
-Zrzędzisz jak stara baba, chociaż daleko ci do niej niema – stwierdziła Laina, lustrując go wzrokiem - Równie dobrze mogłeś iść na pieszo – żachnęła – A co do włosków, to...jak chcesz, mogę ci je ułożyć – zaproponowała słodkim głosikiem, patrząc na chłopaka maślanymi oczami. Pomimo, że pomiędzy oddzielał ich od siebie Tom, chłopak odskoczył w bok przez co rąbnął w kant okna.
-AAAUUUAAA! – wydarł się.
-Bill, zamknij się w końcu! – krzyknęła Roxy, odwracając się energicznie w jego stronę – Czy ty zawsze... – nie dokończyła, bo samochód ponownie ruszył – Mamo, gdzie my w końcu jesteśmy!? Na autostradzie, gdzie są światła, czy co!?
-Nie, jesteśmy na terenie zabudowanym – odparła spokojnie kobieta, nie odrywając wzroku od drogi. Blondyna westchnęła ciężko.
-WŁAŚNIE. Na terenie zabudowanym, a ty grzejesz jakieś 80km/h – mruknęła, na co pani Silver posłała jej ostrzegawcze spojrzenie, żeby już się nie odzywała. Roxy wlepiła wzrok na widoki za szybą i ze zrezygnowaniem opadła z powrotem na siedzenie. Już zaczęła rozpoznawać dzielnicę, w której się znajdowali. Mijali coraz więcej jednorodzinnych domków, aż sami znaleźli się przy swoim. Kobieta wjechała do garażu i wyłączyła silnik.
-Koniec wycieczki! – powiedziała wesoło, na co bliźniaczki przewróciły oczami.
-Nareszcie... – wysapał Tom, gdy wyszedł z samochodu i zerknął na brata, oraz Lainę, szczerząc się do nich – Wygodniej by było, gdybyście szli na pieszo, co nie, Skarbie? – odlepił wzrok od tej dwójki i skierował go na blondynę, która zaczęła krążyć po garażu. Posłała mu złowrogie spojrzenie.
-Tak, tak...Ty i Rozalia...sami...na tylnim siedzeniu... – Bill przymknął powieki i uśmiechnął się szeroko. Z powrotem na ziemię sprowadził go donośny, dziewczęcy głos.
-Po pierwsze: NIE JESTEM ROZALIA, TYLKO ROXY! – krzyknęła – Po drugie: już wolałabym z wami iść na pieszo, niż jechać z NIM w jednym pojeździe. A po trzecie: możecie już sobie iść – warknęła, machając ręką i nawet na nich nie patrząc. Kaulitzowie z pomrukami niezadowolenia skierowali się w stronę wyjścia z garażu, ale poczuli delikatny uścisk na swoich ramionach.
-Czekajcie! – powiedziała szybko pani Silver, zatrzymując ich – Może zostaniecie na obiad? – spytała z nutką nadziei w głosie.
-O NIE! – krzyknęła Laina, podbiegając do nich. Matka spojrzała na nią pytającą – To znaczy...eee... – zająkała się, a jej wzrok powędrował na czarnowłosego – Bo widzisz, Bill jest cały brudny i...musi iść się umyć...Tak! Musi iść się umyć! – zaśmiała się nerwowo i zaczęła szurać swoim butem po ziemi. Kobieta westchnęła i ze smutną miną puściła chłopców.
-Ty też to musisz zrobić – stwierdziła, na co razem z bliźniakami parsknęła śmiechem. Blondyna oparła ręce na biodrach.
-Czy nas aby na pewno nie podmienili w szpitalu? – spytała z ironią, wlepiając w nich wzrok. Gdy cała trójka się uspokoiła, pani Silver nerwowo zaczęła poprawiać sobie fryzurę, a Kaulitzowie wyszli z garażu.
-Dziękujemy za podwiezienie nas – powiedział Bill, uśmiechając się do kobiety. Laina przewróciła oczami i zaczęła bawić się pompką od roweru, biorąc ją z półki i bacznie im się przyglądając.
-Cała przyjemność po mojej stronie – odparła matka dziewczyn i pomachała bliźniakom.
-Do widzenia! – zawołał Tom, gdy znaleźli się na ulicy i posłał Roxy buziaka w powietrzu, na co pani Silver zachichotała, a sama dziewczyna prychnęła głośno i wyszła z garażu.
-Idę się kąpać – oświadczyła jej siostra i szybko popędziła na górę do łazienki, za to ona skierowała się w stronę kuchni, a tak dokładniej kranu. Umyła ręce, które miała brudne od keczupu, usiadła przy stole i zaczęła czekać, aż Laina zwolni łazienkę, żeby ona sama umyła sobie głowę, na której miała jeszcze frytki i wymieszane ze sobą sosy. Oparła się o blat i z nudów zaczęła o niego stukać opuszkami palców. Do pomieszczenia weszła pani Silver.
-I co, fajnie było? – spytała, zaglądając jednocześnie do lodówki. W odpowiedzi usłyszała niewyraźny pomruk – Uznam, że tak. Powiedz mi... – podeszła do córki i uśmiechnęła się szeroko – Wy tak ‘serio-serio’ z tymi chłopakami?
-Mamo! – krzyknęła z pretensją, energicznie wstając z krzesła. Kobieta podniosła lekko ręce w geście ‘Ja nic nie zrobiłam!’ i podeszła do półek, wyciągając z jednej pare saszetek z proszkiem do pieczenia, po czym rzuciła je na stół.
-Pamiętaj, że ty i Laina pieczecie dzisiaj ciasto dla taty – powiedziała z wrednym uśmiechem, na co dziewczyna jęknęła głośno.
-To nam nie pomożesz? – spytała. Matka zaśmiała się, kręcąc głową na boki i wyszła z pomieszczenia. Zielonooka westchnęła, wzięła jedną z saszetek, która leżała tuż obok niej i zaczęła czytać sposób użycia.
-Zawartość torebki przeznacza się do spulchnienia ciasta z 1 kg mąki... – mamrotała pod nosem – Nie kapuję – powiedziała stanowczo i uderzyła dłonią o stół – Mamo! Wiesz, że nie umiem piec ciast! Potrafię jedynie smażyć jajecznicę, robić kisiel i galaretkę z proszku! – krzyknęła, ale odpowiedziała jej głucha cisza – No dobra, kanapki też umiem przyrządzić! – dodała, ale mama i tak ją zignorowała. Warknęła i cisnęła saszetką na kafelki i ponownie usiadła na krześle, chowając twarz w dłoniach. Usłyszała charakterystyczne człapanie. Podniosła wzrok i ujrzała Lainę, stojącą w progu i owiniętą ręcznikiem.
-Gdzie jest mama? – spytała.
-Chyba gdzieś w salonie – powiedziała Roxy, wskazując kiwnięciem głowy na pomieszczenie, w którym sprzątała kobieta.
-Aha, dzięki... – mruknęła i odeszła, zostawiając za sobą wielkie kałuże wody – MAMOOO, BRAŁAŚ MOŻE RĘCZNIKI!? – wydarła się.
-TAAK, CÓRUŚ! WIĘŁAM JE DO PRANIA I DAŁAM WAM ŚWIERZE! – odkrzyknęła pani Silver.
-A GDZIE SĄ!?
-W WASZYM POKOJU!
-Boże, ratuj mnie – jęknęła Roxy, zatykając sobie uszy. Wstała i wolnym krokiem podążyła na górę, do łazienki. Laina w tym czasie ubrała się i zbiegła na dół, mijając siostrę i poszła do salonu. Z grymasem na twarzy wzięła fartuszek, który podała jej mama i niechętnie zawiązała go wokół pasa. Udała się do kuchni, stanęła w progu i założyła ręce na biodra, rozglądając się po pomieszczeniu.
-Od czego mam zacząć? – spytała głośno.
-W półce, gdzie są przyprawy, znajdują się też przepisy! – odpowiedziała kobieta, wycierając jednocześnie kurze – Zrobicie babkę z majonezem – postanowiła, na co dziewczyna głośno zawyła.
-Babkę z majonezem? – powtórzyła z niedowierzaniem – Jakim znowu majonezem!?
Pani Silver uśmiechnęła się szeroko, a blondyna w milczeniu podeszła do półki. Gdy ją otworzyła, jej zawartość w mgnieniu oka znalazła się na podłodze. Laina zaklnęła pod nosem i zaczęła zbierać saszetki z przyprawami i przepisy, które pospadały. Położyła wszystko na stole, po czym pochwyciła proszek do pieczenia, który na nim leżał i zaczęła czytać sposób użycia tak, jak poprzednio jej siostra.
-Łatwo nam to pójdzie – mruknęła i zaczęła szukać odpowiedniego przepisu na babkę – Ha! – zawołała i wyciągnęła przed siebie małą i lekko potarganą karteczkę, na której znajdowały się niewyraźne napisy – Roxy, może ty rozszyfrujesz te hieroglify? – zwróciła się do zielonookiej, która właśnie weszła do kuchni. Wzięła od siostry kartkę i zmrużyła, by wyraźniej widzieć.
-Babka z majonezem!? – parsknęła głośno, oddając Lainie kartkę i chwytając się za brzuch. Ta pokiwała ze zrezygnowaniem głową i podała siostrze fartuszek. Zerknęła na karteczkę, biorąc głęboki wdech.
-Dobra – zaczęła, popychając Roxy w stronę lodówki – Potrzebny jest 1 mały majonez Babuni, 4 jajka – wymieniała, a zdezorientowana blondyna zaczęła wyciągać pośpiesznie
dane artykuły. Poczuła, jak siostra kreuje ją w inne miejsce, wciąż wlepiając wzrok w przepis – 1 szklanka cukru, 1/2 szklanki mąki tortowej i ziemniaczanej, cukier waniliowy, proszek do pieczenia...jego trzeba 2 łyżeczki...
-Wolniej! – zawołała Roxy z głową w dolnej półce – Nie wyrabiam! – wyprostowała się, trzymając w ręce pełno składników do ciasta. Z trudem położyła je na stole, przez co wymieszały się z przyprawami, próbując uspokoić
-Ok., ty zacznij nabierać mąki i innych rzeczy do szklanek, żeby jakoś to oddzielić, a ja idę po mikser – powiedziała stanowczo Laina i wyszła z kuchni, pozostawiając w niej zdziwioną siostrę.
-Ech – westchnęła, biorąc mąkę ziemniaczaną i zerkając do przepisu – Ile to trzeba było...pół szklanki – mruknęła i zaczęła odmierzać odpowiednią ilość.
BRZDĘK!
-Cholera! – krzyknęła i spojrzała na ziemię, gdzie znajdowała się stłuczona szklanka i jej zawartość, która się rozsypała. Podniosła lekko ręce, zamknęła oczy i zrobiła pare wdechów –Ok., spoko, mam wszystko pod kontrolą... – zerknęła na jajka – Dobra, zajmę się lepiej tym – mruknęła, mijając mąkę, oraz roztłuczone szkło. Sięgnęła po miskę, do której zaczęła wbijać jajka. Jedno niespodziewanie wylądowało na podłodze, przez co warknęła głośno. Podeszła do półki i wyjęła kolejną szklankę. Wsypała do niej cukier i odwróciła się napięcie.
BRZDĘK!
-Kurde! – krzyknęła po raz kolejny, gdy poślizgnęła się na jajku i mące – Mogłam to posprzątać – mruknęła, z trudem wstając. Wzięła ścierkę i zaczęła wycierać brudną podłogę, ale zorientowała się, że zapomniała o szufelce, żeby posprzątać szkło. Gwałtownie się podniosła.
BUM!
-Auuua! – zawyła, masując sobie głowę, którą uderzyła w stół.
BRZDĘK!
-Zaraz się załamię – jęknęła, rzucając szufelką na drugi koniec pomieszczenia, gdy rozbiła słoik z majonezem. W domu rozległ się dzwonek do drzwi, do których podbiegła Laina, trzymając w rękach mikser i otworzyła je. Roxy zwlekła się z brudnej podłogi i zaklnęła soczyście. Rozejrzała się po kuchni, która była w opłakanym stanie, po czym zerknęła na samą siebie w odbiciu szyby.
-Nie nadaję się na gosposię – stwierdziła – Współczuję mojemu mężowi...
Nagle usłyszała czyjeś rozmowy, a raczej krzyki, które dochodziły z korytarza.
-To nie jest odpowiedni moment na odwiedziny... – rozpoznała przerażony głos siostry, a potem swojej mamy i jakiś chłopięcy.
-Wejdź, wejdź! – nalegała pani Silver – Chcesz maszynkę do mielenia mięsa, tak? Chodź do kuchni – Roxy poczuła, że serce podchodzi jej do gardła i pośpiesznie zaczęła zbierać szkło z podłogi, ale nie zdążyła, bo usłyszała kobiecy wrzask. Podniosła wzrok i ujrzała swoją mamę, która zakrywała usta dłonią, tępo gapiącą się na nią Lainę i Toma, na którego twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Co ty robisz!? – pisnęła pani Silver, wskazując na brudną podłogę.
-Ja...eee...piekę ciasto? – powiedziała niepewnie, wstając i strącając ze stołu kolejną szklankę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roxy dnia Sobota 04-03-2006, 16:52, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mOnIkA
Gość
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:28 Temat postu: |
|
|
jest, nareszcie pojawiła się ta nowa, 15 część. nie mogłąm się jej doczekać, a teraz nareszcie będę mogła ją przeczytać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
<SusanBlack>
Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: takie ładne miasto w śodku anglii
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:38 Temat postu: |
|
|
KOCHAM CIĘ (bez skojarzń) NAJLEPSZA NOCIA Z WSZYSTKICH.... prawie sie polałam ze śmiechu....
EDIT...
A! wyłapałam bład jak napisałaś w jednym miejscu "ilustrowała" i chyba miałaś na myśli "lustrowała"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Syś
Gość
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:48 Temat postu: |
|
|
Boskie
|
|
Powrót do góry |
|
|
sunssilk71
Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zza trzeciej bramy piekieł...
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:48 Temat postu: |
|
|
Łaaaa!!! Super jak dla mnie! Dajesz radę
No to kiedy następna część? :> Joke
Damy Ci trochę odpocząć
Ale nie za długo ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vaRiOoOtCa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: KrakÓw of course XD
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:49 Temat postu: |
|
|
no nareszcie
super część
haha się ubrechtałam równo
pozdrawiam. hah. i czekam na więcej <lol>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
laurixy
Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:50 Temat postu: |
|
|
Loool :D Spoko... Kiedy nowy part?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 16:52 Temat postu: |
|
|
ale śmieszna czesc warto było czekac tyle casu
a ta sytulacja w mc donaldzie hehe świetne ..ale czekam na kolejna czesc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Demigod
Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 17:20 Temat postu: |
|
|
Roxy! Już się nie mogłam doczekać, kiedy coś dodasz! Nieźle się uśmiałam z tego McDonalda... Tylko jedno mi się rzucilo w oczy: w linijce miedzy 1 a 2 "BRZDĘKIEM" powtórzyłaś slowo "jajka". A poza tym wolę, zeby było kilka błędów, których w sumie nie zauważyłam, niż żebym musiała długo czekać na next part Ale Ty zawsze takie długie odcinki dajesz Piszę dzis "trochę" bez sensu, ale nie zwracajcie uwagi- przemęczenie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cherry
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z dna szafy.
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 17:35 Temat postu: |
|
|
Muahaha XD
Roxy, to chyba najlepsza część jaką napisałaś do tej pory.
Dawno się tak nieuśmiałam.
O dziwo nie zauważyłam żadnego błędu...
A Laina piecze ciasto niczym ja XD
Ach... Bosko Roxy, bosko...
Idę do szafy, pośmieję się jeszcze trochę, posiedzę, poanalizuję i wyjdę, żeby śliniąc się czekać na kolejną część.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mavis
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z krainy martwych
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 17:41 Temat postu: |
|
|
Kochaniutka to było cudowne...
Biedna Roxy, ja też współczuję jej Tomowi, znaczy mężowi
To była jedna z najlepszych części.
Wiecie o co chodzi...
Czekam na następną część
Pozdrawiam
Mavis
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
PaTuSia =]
Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ToRuń =]
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 17:53 Temat postu: |
|
|
pieknie mam nadzieje ze jush niedlugo nawy part =] ehheeh pozdro i narka =]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Okla_xD
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Skawina - Kraków
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 18:36 Temat postu: |
|
|
Buehjeheh ROZALIA!!!! HAHAHAHAH NIE NO JA SIIIIIIIIIIIIIIKAM!!!!!!!!! HAHAHAHAH!!! BRAWO!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nena
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 18:40 Temat postu: |
|
|
Hej! No świetne opko! Uśmiałam się jak nigdy. Zazdrposzczę Ci talentu. Naprawdę..może powinnaś naprawdę pomyslec o przyszłości związanej z pisarstwem Masz do tego talent! pozdrowienia i jeszcze potem skomentuję. papa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
asiunia_85
Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 18:40 Temat postu: |
|
|
cóż tu pisać?! Po prostu GENIALNE!!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
werewolf
Gość
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 18:53 Temat postu: |
|
|
No co ja mogę napisać....BOOOSSSSKKKIIIEEEE!!!!!!!!!! I wont moore:D!!!!!!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Tess - Sahade Debl
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Soul Society
|
Wysłany: Sobota 04-03-2006, 19:16 Temat postu: |
|
|
Jesli myśleliście, że Tess umarła poprzez udławienie się lizakiem, to się mylicie. Ona żyje! Nie pytajcie jak, bo za dużo tłumaczenia; ważne, że żyje!
- Kocham cię, Rozalio - zawołał Bill, przytulając monitor. - Dzięki tobie miałem Tess z głowy na calutkie 10 minut! Kocham cię! Niah niah!
- Ej, to "Niah niah" było moje! - zawołała z oburzeniem Tess. - Ale dobra, odsuń się... Teraz ja piszę! - Bill posłusznie ustąpił miejsca młodszej (przy okazji głupszej). - A więc lałam sie równo. Roxy piecze ciasta zupełnie tak, jak ja. Mamy wiele wspólnego! - Tess klasnęła radośnie w ręce. - A ta akcja w MD... Frytki, sosy, hamburgery... o właśnie, o hamburgerach zapomniałaś!
- Ciii, Tess, ciii... - Bill pogłaskał rozemocjonowaną Tess.
- No dobrze... a ja czekam na nową część!
- Czekamy - poprawił ją Bill, po czym tradycyjnie zapchał lizakiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|