Forum Tokio Hotel
Forum o zespole Tokio Hotel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

- Wojna Bliźniaków {30} -
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 100, 101, 102  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
laurixy




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 14:21    Temat postu:

Poprośmy wszyscy ładnie to może nasza kochana pani Roxy coś powie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: świat Aniołków xD

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 15:07    Temat postu:

Mam już 7 stron ;] Sorry, że wczoraj nie dodałam, ale rodzicie z kompa mnie zrzucili Grey_Light_Colorz_PDT_46 Teraz dopiszę jakieś zakończenie, sprawdzę i dodam za jakieś pół godziny o ile się wyrobię xP

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy martwych

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 15:48    Temat postu:

Czy moje oczka dobrze wyczytały? Twisted Evil
Zaraz dodasz nową część... Bosko Very Happy
Roxy jako twoja fanka czekam z niecierpliwością Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mOnIkA
Gość






PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 15:50    Temat postu:

mam nadzieję, że zaraz, Roxy, dodasz tą nową część, ponieważ już dużo czasu musimy czekać... myślałam, że jak wejdę teraz to już będzie następna część. a tu nie ma. napisz szybko te zakończenie.
Powrót do góry
Roxy




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: świat Aniołków xD

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:06    Temat postu:

Napisałam, że dodam za pół godziny o ile się wyrobię Grey_Light_Colorz_PDT_50
Skończyłam pisać i sprawdzam błędy, więc za pare minut będzie xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:08    Temat postu:

ja sie popłakałam bo czekam czekam i nic innego nie robie i tylko patrze czy nowego parta nie ma

no to bardzo sie ciesze ze juz jest Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malineczka dnia Sobota 04-03-2006, 16:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mOnIkA
Gość






PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:21    Temat postu:

mam nadzieję, Roxy, że tym razem będzie. ponieważ chciałabym dzisiaj przeczytać tą część., ale niestety niedługo muszę iść.
Powrót do góry
vaRiOoOtCa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:22    Temat postu:

ohh ja też czekam niecierpliwie XD
joke... Roxy litości... XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Roxy




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: świat Aniołków xD

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:25    Temat postu:

Ehhh, jestem leniwa i niechce mi się sprawdzać, bo za dużo tego jest (8 stron + pare linijek z 9) xPP Więc ostrzegam, że może być dużo błędów...Dziękuję za komentarze ;* Macie nową część...a ja idę na obiadek ;]
(EDIT: Syś, dzięki za pomoc w wychwyceniu błędów xD Oraz SusanBlack ;] już poprawiłam. Jak coś jeszcze wychwycicie to zbesztacie mnie xD)

CZĘŚĆ 15

-Laina, co WY tu robicie!? – syknął Bill, podchodząc do stojącej na środku sklepu dziewczyny.
-Nie jestem Laina – warknęła dziewczyna, wygrzebując się z ubrań i rzucając wieszakiem na drugi koniec pomieszczenia – AUUA, PUSZCZAJ MNIE! – wrzasnęła głośno, gdy czarnowłosy chwycił ją za łokieć i zaczął ciągnąć do wyjścia.
-Wybaczcie państwo, ona jest trochę nerwowa... – chłopak zwrócił się do pozostałych ludzi – Ej, Tom! Bierz tą swoją Rozalię i wyłazimy!
-Eeee, chyba Roxy? – poprawił go brat, patrząc na każdą bliźniaczkę niepewnym wzrokiem.
-Nie jestem żadną Rozalią, ani żadną Roxy! – powiedziała szybko blondyna, gdy dredowaty podszedł do niej i podniósł z podłogi.
-My już znamy wasze kłamstewka – warknął chłopak, ciągnąc Lainę w stronę brata, który nadal mocno trzymał Roxy – Do widzenia! – rzucił w stronę zaskoczonego tłumu.
-Dobra, możecie nas puścić – mruknęła zielonooka do Billa, próbując mu się wyrwać, gdy wyszli już ze sklepu. Ten tylko zmierzył ją wzrokiem.
-Chyba żartujesz! – zawołał wyszczerzony Tom – Musicie odwdzięczyć się nam za uratowanie z dość niezręcznej, sytuacji, co nie, Roxy? – zwrócił się do dziewczyny obok.
-Jestem Laina – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Tak, tak... – mruknął, machając od niechcenia wolną ręką, bo drugą trzymał Lainę. Ta rozejrzała się dookoła zdezorientowanym wzrokiem, jakby szukając drogi ucieczki. Spojrzała na H&M. Nie, nie warto po raz kolejny w szatni się chować...Zerknęła w stronę siostry, która szła powoli z naburmuszoną miną, specjalnie opóźniając wędrówkę.
-Gdzie wy do cholerki w ogóle nas prowadzicie? – odezwała się po chwili Roxy. W odpowiedzi poczuła zapach smażonych frytek, wymieszany z innymi potrawami – Chyba nie zamierzacie zaprosić nas na romantyczną kolację w McDonaldzie!? – parsknęła tak głośno, że ludzie zaczęli się za nimi rozglądać.
-Chyba, że chcecie gdzie indziej iść? – zaproponował z ironią w głosie starszy Kaulitz - Bo przecież nasza pomponiara musi dbać o linię... – dodał, patrząc znacząco na Lainę i robiąc przy tym głupi uśmieszek.
-Ile razy mam wam mówić, że nie jestem ani Rozalia, ani Roxy, ani pomponiara!? – krzyknęła zielonooka, szarpiąc ręką, którą trzymał jej Tom. Nim bliźniaczki się zorientowały, w brutalny sposób zostały rzucone na dwa, twarde krzesła. Obie warknęły złowieszczo w stronę wyszczerzonych chłopaków.
-Śledziłyście nas? – walnął na początek Bill, opierając się o stół i patrząc znacząco na siostry.
-Nie! – zaprzeczyły szybko i równocześnie, na co Kaulitzowie parsknęli śmiechem.
-A więc która, to która? – spytał po chwili Tom, z trudem powstrzymując chichot. Bliźniaczki spojrzały po sobie zdziwione, a po chwili obie zacisnęły usta, nie odzywając się. Chłopcy wlepili zniecierpliwiony wzrok w dziewczyny. Laina ‘szczerze’ zainteresowała się wiszącą nad nimi lampą, a Roxy oglądała się za kelnerem z udawanym zachwytem, wzdychając cicho.
-Ej noo – zawył dredowaty, gdy dziewczyna po raz kolejny odprowadzała maślanym wzrokiem przystojnego kelnera w głąb restauracji.
‘Bingo’ pomyślała, patrząc na naburmuszonego Toma.
-Co się stało? – spytała przesłodzonym głosem i trzepocząc powiekami, na co Laina zaśmiała się głośno.
-A...nic – mruknął i machną ręką w ich kierunku – Wiecie, że musicie się nam odwdzięczyć za to, że wyciągnęliśmy was ze sklepu? – powiedział po chwili szczerząc się.
-Ej, ej, ej, ej... – zająkała się Roxy, patrząc na niego wrogo -...my was wcale nie prosiłyśmy o ratowanie!
Bill westchnął zrezygnowany. Wziął jedną z serwetek i zaczął ją drzeć na małe kawałki.
-Stało się i już – powiedział bez entuzjazmu.
-Ja stąd idę – oświadczyła Roxy, uderzając dłońmi o blat stołu i energicznie wstając.
-Ja tez – odezwała się dotąd milcząca Laina, powtarzając czynności siostry. Poczuła jednak, że ktoś mocno chwyta ja za łokieć. Okazało się, że to Tom, który jednym, sprawnym szarpnięciem z powrotem posadził ja na krześle. To samo zrobił czarnowłosy z drugą dziewczyną. Obie splotły ręce na piersi i spuściły obrażony wzrok na podłogę.
-Jeśli pójdziecie, to za tą kasę – Bill wskazał na banknoty bliźniaczek, które lekko wystawały z kieszeni jeansów – Będziecie musiały płacić za szkody, które wyrządziłyście w sklepie, gdzie siłą was tam zaprowadzimy.
Spojrzały na niego pytająco, na co przewrócił oczami.
-Za złamanie krzesła, stojaka, potarganie ubrań i zniszczenie zamka w drzwiach od szatni... – zaczął wymieniać. Widząc przerażone miny dziewczyn, dodał – Równie dobrze za tą kasę możecie nam zafundować coś w McDonaldzie...
Laina jęknęła głośno, a Roxy z wielkim hukiem uderzyła głową o stół. Widząc ich reakcje, na twarzy starszego Kaulitza pojawił się wielki uśmiech.
-A teraz Roxy – zaczął Tom, opierając się o stolik i patrząc na Lainę - Ty idziesz po 6 cheesburgerów, 4 porcje frytek, kurczaczki...te największe porcje, 2 razy BigMac, sałatka szefa... – zaczął wymieniać.
-Ale... – zająkała się Laina.
-6 razy cola...
-Ale...
-I oczywiście RedBulle możesz skądś wykombinować! – dokończył wesoło, klaszcząc w ręce i ocierając je ze zniecierpliwienia – Słońce, rusz się! – dodał, widząc zdezorientowaną minę dziewczyny – Bill, idź z nią, bo jeszcze ucieknie – zaśmiał się, patrząc na brata, który od razu się wyszczerzył na jego słowa. Dziewczyna warknęła cicho i z niezadowoleniem wstała z krzesła, kierując się w stronę kasy razem z czarnowłosym. Przyjrzała mu się uważnie. To nie był ten spokojny Bill, który uczył ją niemieckiego i który z cierpliwością wymalowaną na twarzy jej go tłumaczył. Teraz w jego oczach widniały dziwne iskierki, a sam szeroko się uśmiechał. Aż tak nie lubił przychodzić do niej na te korepetycje, skoro widzi aż taką zmianę u niego? Może bierze przykład z brata i próbuje się zachowywać jak wyszczerzony od ucha do ucha głupek, którego nic nigdy nie obchodzi? Chociażby to, że ją teraz szantażuje. Laina zacisnęła ze złości mocno usta i podeszła do lady, wymieniając po kolei rzeczy, a czarnowłosy przyglądał się jej bacznie z taką miną, jakby chciał ją zabić, że o czymś zapomniała.
-Równe 30$ - mruknęła kobieta stojąca za kasą, przyglądając się Lainie, która po chwili była cała obładowana towarem i ledwo utrzymywała się na nogach.
-Mógłbyś mi pomóc – warknęła blondyna w stronę Billa, który z nudów opierał się o ladę.
-Ach, no tak! – przypomniał sobie i wyciągnął z kieszeni jej spodni banknoty, po czym podał je kobiecie.
-Nie to miałam na myśli! – krzyknęła wkurzona, wychylając głowę w bok zza zapakowanych torebek i uginając kolana pod ich ciężarem – Ej, ja tu mam tylko 15 dolarów, idź do Roxy poproś ją o kasę, ale DYSKRETNIE! – powiedziała, akcentując ostatnie słowo. Ten zamrugał powiekami ze zdziwienia.
-To ty jesteś Laina? – spytał, a zielonooka zachwiała się w niebezpieczny sposób, o mało co nie zaliczając gleby na słowa czarnowłosego. Spojrzała na niego z politowaniem, a ten tylko kiwnął głową i zwrócił się w stronę brata, oraz Roxy, siedzących na końcu restauracji.
-EJ, GOŁĘBICO! – ryknął tak głośno, że ludzie aż podskoczyli na krzesłach – PRZESTAŃ TAM GRUCHAĆ I PRZYNIEŚ NAM TU KASE, BO ZABRAKŁO!
Laina po raz kolejny się zachwiała, doznając przy tym szoku, a jej siostra podniosła się i energicznym krokiem podeszła do nich. Z daleka, z ruchu jej warg można było się domyśleć, że mamrocze pod nosem jakieś przekleństwa.
-Miało być dyskretnie! – syknęła Laina, wciskając mu połowę tego, co trzymała. Jej siostra w mgnieniu oka znalazła się obok nich.
-Ja-wcale-nie-gruchałam! – wycedziła po chwil przez zaciśnięte zęby i spojrzała wściekłym wzrokiem na Billa, który zawył głośno, co było spowodowane ciężarem, który właśnie dźwigał. Szybko wyjęła z kieszeni pieniądze i z hukiem położyła je na ladzie.
-Ale...nie musicie tych drugich 15$ dawać... – wyjąkała kobieta zza kasy, patrząc znacząco na czarnowłosego – Możecie zjeść na kosz firmy...
-Tak!? – spytała Roxy z nadzieją w głosie i otwierając szeroko oczy.
-Nie! – krzyknął po chwili Bill. Zielonooka skrzywiła się i zrezygnowanym krokiem poszła w stronę stolika, gdzie siedział Tom – Dobra, idziemy – wyjąkał młodszy Kaulitz w stronę Lainy, próbując się obrócić. Ta natomiast starała się zrobić jeden krok w przód.
-Matko, to jest za ciężkie... – wysapała.
-Nie jestem Matka – burknął chłopak i zrównał się z dziewczyną. Chciał przejść pomiędzy stolikami, ale nie umiał. Poczuł, że ktoś się wpycha przed niego – Kurde, Laina! Posuń się!
-Nie mogę! – warknęła – Utknęłam pomiędzy tobą a stolikiem! Ty się posuń!
-Nie! Ja mam ciężej, to TY się posuń! – powiedział zirytowany, próbując jakoś ją ominąć. Ta z trudem obróciła się w jego stronę i w pewnej chwili chłopak poczuł coś miękkiego na wysokości mniej więcej jego klatki piersiowej. Ponownie tego dotknął, a do jego uszu dotarł przerażony i głośni pisk, który rozniósł się po całym centrum handlowym. Bill aż podskoczył, wpadając przy tym na stolik, a na niego samego spadła Laina i oby dwoje wylądowali na podłodze.
-KAULITZ, DO CHOLERY JASNEJ, JESTEŚ TAK SAMO ZBOCZONY, JAK TEN TWÓJ GŁUPI BRAT! – wydarła się dziewczyna, która leżała na nim – GDZIE TY MNIE ŁAPIESZ, CO!? MYŚLISZ, ŻE SKORO JESTEŚ SŁAWNY, TO LASKI PO BIUŚCIE OD RAZU MOŻESZ MACAĆ!?
-A...ale – zająkał się, lecz blondyna mu przerwała.
-ŻADNE ALE! – krzyknęła, podnosząc się i wygrzebując z włosów frytki, pomieszane z sosem słodko-kwaśnym. Wyprostowała się, wciąż jednak siedząc na Billu i rozejrzała dookoła. Wszyscy sprzedawcy, goście, przechodni, klienci z pasaży i ludzie z sąsiednich restauracji przestali zajmować się swoimi sprawami i skierowali wzrok na tą dwójkę, która leżała na podłodze wśród sosów, sałatek, oraz innych potraw z McDonalda. Laina przełknęła głośno ślinę dziwiąc się, czemu zrobiła się taka wybuchowa. To nie było do niej podobne, w przeciwieństwie do jej siostry, która wraz z Tomem z otwartą buzią wpatrywała się w nich.
-Moje włosy... – zawył Bill, przerywając irytującą ciszę i delikatnie gładząc swoją fryzurę w tak delikatny sposób, żeby jeszcze bardziej jej nie zniszczyć. Dziewczyna gwałtownie wstała i stanęła nogą na saszetce z keczupem, z której trysnął czerwony sos wprost na włosy chłopaka. Odskoczyła od niego szybko, gdy ten usiadł w końcu na podłodze i zaklnął głośno i soczyście. Pozostali nadal milczeli, a Laina czuła, że jej twarz zaczęła nabierać wszystkich odcieni czerwieni. Spojrzała na Billa, który nadal mamrotał przekleństwa raz głośniej, raz ciszej i zrzucał z siebie ogórki, oraz kawałki kurczaczków. Chłopak dopiero teraz zorientował się, co pare sekund temu się zdarzyło i odetchnął z lekka ulgą.
-Dobrze, że tu niema... – zaczął, ale urwał, gdy oślepił go błysk fleszy z aparatów fotograficznych. Zdezorientowana blondyna naciągnęła na głowę pierwszą lepszą torbę papierową, a Bill schował się za filarem, dysząc ciężko. Obok niego po chwili znalazła się Laina – CHOLERA! Jeszcze ich mi tu brakowało! – krzyknął, wskazując na paparazzi, usiłujących się do nich dostać przez poprzewracane krzesła i stoliki. Czarnowłosy spojrzał na dziewczynę z wyrzutem.
-Nie patrz tak na mnie! – żachnęła, robiąc sobie otworki na oczy – Wam się zachciało iść do McDonalda!
-Mogłaś mnie przepuścić, to byśmy się nie przewrócili! – krzyknął, wymachując rękoma w niebezpieczny sposób.
-Dziewczyną się ustępuje! – wypomniała mu – Kurde! Czuje się, jakbym była w skórze siostry, bo to ona zawsze się tak odnosi do twojego rąbniętego brata!
-Ej, nie mieszaj w to Toma! Zresztą jaką mam pewność, że TY to TY? – spytał z podniesionym głosem. Laina chciała mu odpowiedzieć, ale nie zdążyła, bo oboje usłyszeli głośny brzdęk. Wychylili się zza filara i zerknęli w stronę paparazzi. Jeden leżał na podłodze, a tuż obok niego roztrzaskany aparat fotograficzny, wśród odłamków szkła. Laina spojrzała w stronę Roxy, która stała przy swoim stoliku i w jednej ręce trzymała wazon. Wzrok przeniosła na przerażonego Toma, a potem znowu na siostrę.
-Co to, to nie! – krzyknęła, przymierzając się do kolejnego rzutu, gdy inny mężczyzna pochwycił swój aparat i skierował go w jej stronę. Już miała nim rzucić, gdy ujrzała na horyzoncie znajomą postać. Zmrużyła oczy, by dokładnie jej się przyjrzeć, a po chwili osłupiała – MAMA! - ryknęła z niedowierzaniem. Kobieta, która stała na korytarzu wśród gapiów i przyglądała się tej całej scenie, spojrzała na córki ze zdziwieniem, które malowało jej się na twarzy.
***
-Jaki błąd popełniłam w wychowaniu was!? – krzyczała pani Silver, gdy wszyscy w piątkę wyszli z centrum, a Laina i Bill z obrzydzeniem zrzucali z siebie kawałki cheesburgerów, oraz innych potraw.
-Ale mamoo! – zawyła Roxy – To nie nasza wina, że ONI – perfidnie wskazała palcem na Kaulitzów – Nas tam zaprowadzili!
Kobieta zgromiła ją wzrokiem.
-Jak już się umawiacie ze sławnymi chłopakami na randki, to możecie to robić w bardziej dyskretnych miejscach – stwierdziła z powagą, przez co blondyna dostała nagłego ataku kaszlu, a Tom spojrzał na nią z wielkim uśmiechem.
-To nie była randka! – zaprzeczyła szybko, próbując powstrzymać krztuszenie.
-Oj Skarbie, nie wstydź się takich rzeczy mówić przy mamie – powiedział dredowaty, obejmując Roxy ramieniem i szczerząc się. Ta posłała mu złowrogie spojrzenie.
-Rozumiem was, jesteście jeszcze młodzi... – mruknęła lekko rozmarzona pani Silver, jednak po chwili jej twarz zrobiła się groźniejsza, gdy przypomniała sobie incydent, który zdarzył się jakieś pół godziny temu – Ale też nieodpowiedzialni! – krzyknęła, przez co Tom odskoczył od zielonookiej, jak oparzony – Od kiedy sławy z Praga Motel, czy jak wam tam leci...wciągają dziewczyny w stado paparazzi!? Przecież oni najczęściej właśnie w TAKICH miejscach się czają!
-Ale mamoo! – zawyła po raz kolejny dziewczyna, ale kobieta jej przerwała.
-A TY młoda damo nie umiesz sensownego wytłumaczenia wymyślić, tylko ciągle w kółko powtarzasz ‘Ale mamooo’! – warknęła, przedrzeźniając córkę, przez co Tom parsknął głośnym i niekontrolowanym śmiechem – Ty Laina nie jesteś lepsza! – zwróciła się do idącej z tyłu z Billem blondyny, która miała naburmuszoną minę – Myślałam, że to Roxy jest tak zdrowo kopnięta, ale ty?... – zamyśliła się, grzebiąc w torebce kluczy od samochodu. Dredowaty obejrzał się za siebie i spojrzał na ubrudzoną dziewczynę, a potem na Roxy.
-Przynajmniej łatwiej będzie można was teraz odróżnić – parsknął głośno, przez co dostał z łokcia w żebra od zielonookiej, która szła obok niego – Auua! A to za co!?
-Za ojczyznę, Kaulitz – warknęła.
-Przestań, od razu mi się ta przeklęta budka przypomina... – burknął, wlepiając wzrok w swoje białe adidasy.
-Przez którą dostałam szlaban – dodała, patrząc znacząco na mamę, która nie umiała trafić kluczykiem do zamku i mamrotała coś pod nosem – Czy oni muszą jechać z nami? – jęknęła, wskazując na bliźniaków.
-Tak – powiedziała stanowczo i odetchnęła z ulgą, gdy otworzyła w końcu drzwi od samochodu. Roxy uniosła po chwili wysoko brwi i otworzyła szeroko usta, widząc resztki jedzenia, które pospadały z czarnowłosego i dziewczyny i utworzyły małą dróżkę w ich stronę.
-Ale Laina i Bill uświnią nam samochód – wypomniała jej, wybuchając przy tym śmiechem. Przyłączyła się również do niej pani Silver i Tom, gdy ci zobaczyli tępe miny brudasów. Kobieta po chwili opamiętała się i odchrząknęła głośno, wskazując kiwnięciem głowy na samochód, by do niego weszli. Tom zaczął udawać gentelmana i z szelmowskim uśmiechem otworzył Lainie drzwi, a sam wszedł od razu po niej. Obok brata usadowił się Bill, a na przednim siedzeniu Roxy, która z politowaniem patrzała na dredowatego.
-A feee... – skrzywił się chłopak – Czemu zawsze ja muszę dostawać najgorsze miejsca – mruknął, gdy zorientował się, że siedzi pomiędzy Lainą, a Billem. Blondynka, która siedziała z przodu nie wytrzymała i ponownie zaczęła się głośno śmiać, tak samo pozostali, prócz naburmuszonego Toma.
-No to jedziemy! – krzyknęła dziarsko pani Silver i włączyła swoje ulubione radio tak, jak poprzednio, gdy z córkami jechała do tego centrum. Z głośników buchnęła piosenka ABBY, a ona zaczęła ją nucić tyle, że dosyć głośno. Kobieta poczuła na sobie tępy wzrok pozostałych, więc umilkła i wyłączyła radio, wzdychając ciężko.
-Nigdy więcej McDonalda – mruknęła Laina, otwierając szybę i wyrzucając za nią kawałek kurczaka.
-Rozalia, chcesz trochę? – spytał się Bill, opierając o przednie siedzenie i wymachując mięsem przed nosem dziewczyny.
-Nie – powiedziała obojętnie Roxy, odsuwając je od siebie – Jestem wegetarianką.
-Ja też nie chce – dodał szybko Tom, gdy czarnowłosy przysunął mięso w jego stronę. Chciał w niego nim rzucić, ale ten zrobił unik i trafiło ono w zamyśloną Lainę, która podskoczyła na siedzeniu i odrzuciła je do Billa.
-Przestańcie w końcu! – krzyknęła zirytowana Laina. Czarnowłosy ten ponownie nim rzucił, ale tym razem mięso wyleciało przez okno tak, jak poprzednio kurczaczek blondyny.
-Co do... – zaczęła Roxy, ale urwała, gdy zauważyła nad sobą Toma - JA PIERNICZĘ, zachowujecie się jak dzieci! – stwierdziła Roxy donośnym głosem, patrząc z odrazą na rozchichotanych bliźniaków, gdy na jej głowie wylądowała garstka frytek pomieszanych z keczupem.
-Roxy! – krzyknęła ostrzegawczo pani Silver, robiąc ostry skręt w prawo.
-Fuuuuj! – zawył nagle dredowaty, gdy wylądował na Lainie, a na nim Bill – Niech ktoś otworzy jeszcze jedno okno, bo ja tu zwariuję...
-Ty zwariujesz? – spytała blondyna, odwracając się do niego z przedniego siedzenia – A co ja mam powiedzieć!? – żachnęła – To ja muszę jechać w tym samochodzie z takimi downami, jak TY i twój brat!
-ROXY! – krzyknęła ponownie kobieta, robiąc tym razem skręt w lewo.
-Spadaj zboczeńcu... – wymamrotał Bill, gdy starszy Kaulitz przygniótł go swoim ciałem.
-To nie moja wina! – zaczął się bronić, gdy samochód wyjechał na prostą drogę – To twoja laska się na mnie rzuca!
Laina spojrzała na niego groźnym wzrokiem.
-Nie jestem JEGO LASKĄ! – krzyknęła i z trudem zaplotła ręce na piersi.
-A przed chwilą mówiliście, że chodzicie z tymi sympatycznymi chłopakami – wtrąciła pani Silver, a Roxy prychnęła głośno.
-Mamo, to ONI tak powiedzieli. Nie my – mruknęła, patrząc znacząco na wyszczerzonych braci – Gdybym z którymś z nich chodziła, to za bardzo życie bym im zrujnowała, a żal mi takich ludzi... – stwierdziła.
-ROXY! – krzyknęła kobieta – Ile razy mam cię jeszcze upominać? – spytała z powaga w głosie, wciskając nagle gaz, przez co pozostali mocno przywarli do oparć w siedzeniach. Zdezorientowana Laina wyjrzała za otwartą szybę, próbując cokolwiek dostrzec.
-Yyy mamo... – zaczęła niepewnie – Jakie tu jest ograniczenie?
Pani Silver zaśmiała się pod nosem.
-Córuś, jesteśmy na autostradzie – powiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha. Jechali tak dobre dziesięć minut, gdy samochód gwałtownie zahamował i wszyscy o mało co nie dostali wstrząsu mózgu.
-Aua, moja głowa, moja fryzura... – zaczął marudzić Bill, masując sobie obolałe miejsca.
-Zrzędzisz jak stara baba, chociaż daleko ci do niej niema – stwierdziła Laina, lustrując go wzrokiem - Równie dobrze mogłeś iść na pieszo – żachnęła – A co do włosków, to...jak chcesz, mogę ci je ułożyć – zaproponowała słodkim głosikiem, patrząc na chłopaka maślanymi oczami. Pomimo, że pomiędzy oddzielał ich od siebie Tom, chłopak odskoczył w bok przez co rąbnął w kant okna.
-AAAUUUAAA! – wydarł się.
-Bill, zamknij się w końcu! – krzyknęła Roxy, odwracając się energicznie w jego stronę – Czy ty zawsze... – nie dokończyła, bo samochód ponownie ruszył – Mamo, gdzie my w końcu jesteśmy!? Na autostradzie, gdzie są światła, czy co!?
-Nie, jesteśmy na terenie zabudowanym – odparła spokojnie kobieta, nie odrywając wzroku od drogi. Blondyna westchnęła ciężko.
-WŁAŚNIE. Na terenie zabudowanym, a ty grzejesz jakieś 80km/h – mruknęła, na co pani Silver posłała jej ostrzegawcze spojrzenie, żeby już się nie odzywała. Roxy wlepiła wzrok na widoki za szybą i ze zrezygnowaniem opadła z powrotem na siedzenie. Już zaczęła rozpoznawać dzielnicę, w której się znajdowali. Mijali coraz więcej jednorodzinnych domków, aż sami znaleźli się przy swoim. Kobieta wjechała do garażu i wyłączyła silnik.
-Koniec wycieczki! – powiedziała wesoło, na co bliźniaczki przewróciły oczami.
-Nareszcie... – wysapał Tom, gdy wyszedł z samochodu i zerknął na brata, oraz Lainę, szczerząc się do nich – Wygodniej by było, gdybyście szli na pieszo, co nie, Skarbie? – odlepił wzrok od tej dwójki i skierował go na blondynę, która zaczęła krążyć po garażu. Posłała mu złowrogie spojrzenie.
-Tak, tak...Ty i Rozalia...sami...na tylnim siedzeniu... – Bill przymknął powieki i uśmiechnął się szeroko. Z powrotem na ziemię sprowadził go donośny, dziewczęcy głos.
-Po pierwsze: NIE JESTEM ROZALIA, TYLKO ROXY! – krzyknęła – Po drugie: już wolałabym z wami iść na pieszo, niż jechać z NIM w jednym pojeździe. A po trzecie: możecie już sobie iść – warknęła, machając ręką i nawet na nich nie patrząc. Kaulitzowie z pomrukami niezadowolenia skierowali się w stronę wyjścia z garażu, ale poczuli delikatny uścisk na swoich ramionach.
-Czekajcie! – powiedziała szybko pani Silver, zatrzymując ich – Może zostaniecie na obiad? – spytała z nutką nadziei w głosie.
-O NIE! – krzyknęła Laina, podbiegając do nich. Matka spojrzała na nią pytającą – To znaczy...eee... – zająkała się, a jej wzrok powędrował na czarnowłosego – Bo widzisz, Bill jest cały brudny i...musi iść się umyć...Tak! Musi iść się umyć! – zaśmiała się nerwowo i zaczęła szurać swoim butem po ziemi. Kobieta westchnęła i ze smutną miną puściła chłopców.
-Ty też to musisz zrobić – stwierdziła, na co razem z bliźniakami parsknęła śmiechem. Blondyna oparła ręce na biodrach.
-Czy nas aby na pewno nie podmienili w szpitalu? – spytała z ironią, wlepiając w nich wzrok. Gdy cała trójka się uspokoiła, pani Silver nerwowo zaczęła poprawiać sobie fryzurę, a Kaulitzowie wyszli z garażu.
-Dziękujemy za podwiezienie nas – powiedział Bill, uśmiechając się do kobiety. Laina przewróciła oczami i zaczęła bawić się pompką od roweru, biorąc ją z półki i bacznie im się przyglądając.
-Cała przyjemność po mojej stronie – odparła matka dziewczyn i pomachała bliźniakom.
-Do widzenia! – zawołał Tom, gdy znaleźli się na ulicy i posłał Roxy buziaka w powietrzu, na co pani Silver zachichotała, a sama dziewczyna prychnęła głośno i wyszła z garażu.
-Idę się kąpać – oświadczyła jej siostra i szybko popędziła na górę do łazienki, za to ona skierowała się w stronę kuchni, a tak dokładniej kranu. Umyła ręce, które miała brudne od keczupu, usiadła przy stole i zaczęła czekać, aż Laina zwolni łazienkę, żeby ona sama umyła sobie głowę, na której miała jeszcze frytki i wymieszane ze sobą sosy. Oparła się o blat i z nudów zaczęła o niego stukać opuszkami palców. Do pomieszczenia weszła pani Silver.
-I co, fajnie było? – spytała, zaglądając jednocześnie do lodówki. W odpowiedzi usłyszała niewyraźny pomruk – Uznam, że tak. Powiedz mi... – podeszła do córki i uśmiechnęła się szeroko – Wy tak ‘serio-serio’ z tymi chłopakami?
-Mamo! – krzyknęła z pretensją, energicznie wstając z krzesła. Kobieta podniosła lekko ręce w geście ‘Ja nic nie zrobiłam!’ i podeszła do półek, wyciągając z jednej pare saszetek z proszkiem do pieczenia, po czym rzuciła je na stół.
-Pamiętaj, że ty i Laina pieczecie dzisiaj ciasto dla taty – powiedziała z wrednym uśmiechem, na co dziewczyna jęknęła głośno.
-To nam nie pomożesz? – spytała. Matka zaśmiała się, kręcąc głową na boki i wyszła z pomieszczenia. Zielonooka westchnęła, wzięła jedną z saszetek, która leżała tuż obok niej i zaczęła czytać sposób użycia.
-Zawartość torebki przeznacza się do spulchnienia ciasta z 1 kg mąki... – mamrotała pod nosem – Nie kapuję – powiedziała stanowczo i uderzyła dłonią o stół – Mamo! Wiesz, że nie umiem piec ciast! Potrafię jedynie smażyć jajecznicę, robić kisiel i galaretkę z proszku! – krzyknęła, ale odpowiedziała jej głucha cisza – No dobra, kanapki też umiem przyrządzić! – dodała, ale mama i tak ją zignorowała. Warknęła i cisnęła saszetką na kafelki i ponownie usiadła na krześle, chowając twarz w dłoniach. Usłyszała charakterystyczne człapanie. Podniosła wzrok i ujrzała Lainę, stojącą w progu i owiniętą ręcznikiem.
-Gdzie jest mama? – spytała.
-Chyba gdzieś w salonie – powiedziała Roxy, wskazując kiwnięciem głowy na pomieszczenie, w którym sprzątała kobieta.
-Aha, dzięki... – mruknęła i odeszła, zostawiając za sobą wielkie kałuże wody – MAMOOO, BRAŁAŚ MOŻE RĘCZNIKI!? – wydarła się.
-TAAK, CÓRUŚ! WIĘŁAM JE DO PRANIA I DAŁAM WAM ŚWIERZE! – odkrzyknęła pani Silver.
-A GDZIE SĄ!?
-W WASZYM POKOJU!
-Boże, ratuj mnie – jęknęła Roxy, zatykając sobie uszy. Wstała i wolnym krokiem podążyła na górę, do łazienki. Laina w tym czasie ubrała się i zbiegła na dół, mijając siostrę i poszła do salonu. Z grymasem na twarzy wzięła fartuszek, który podała jej mama i niechętnie zawiązała go wokół pasa. Udała się do kuchni, stanęła w progu i założyła ręce na biodra, rozglądając się po pomieszczeniu.
-Od czego mam zacząć? – spytała głośno.
-W półce, gdzie są przyprawy, znajdują się też przepisy! – odpowiedziała kobieta, wycierając jednocześnie kurze – Zrobicie babkę z majonezem – postanowiła, na co dziewczyna głośno zawyła.
-Babkę z majonezem? – powtórzyła z niedowierzaniem – Jakim znowu majonezem!?
Pani Silver uśmiechnęła się szeroko, a blondyna w milczeniu podeszła do półki. Gdy ją otworzyła, jej zawartość w mgnieniu oka znalazła się na podłodze. Laina zaklnęła pod nosem i zaczęła zbierać saszetki z przyprawami i przepisy, które pospadały. Położyła wszystko na stole, po czym pochwyciła proszek do pieczenia, który na nim leżał i zaczęła czytać sposób użycia tak, jak poprzednio jej siostra.
-Łatwo nam to pójdzie – mruknęła i zaczęła szukać odpowiedniego przepisu na babkę – Ha! – zawołała i wyciągnęła przed siebie małą i lekko potarganą karteczkę, na której znajdowały się niewyraźne napisy – Roxy, może ty rozszyfrujesz te hieroglify? – zwróciła się do zielonookiej, która właśnie weszła do kuchni. Wzięła od siostry kartkę i zmrużyła, by wyraźniej widzieć.
-Babka z majonezem!? – parsknęła głośno, oddając Lainie kartkę i chwytając się za brzuch. Ta pokiwała ze zrezygnowaniem głową i podała siostrze fartuszek. Zerknęła na karteczkę, biorąc głęboki wdech.
-Dobra – zaczęła, popychając Roxy w stronę lodówki – Potrzebny jest 1 mały majonez Babuni, 4 jajka – wymieniała, a zdezorientowana blondyna zaczęła wyciągać pośpiesznie
dane artykuły. Poczuła, jak siostra kreuje ją w inne miejsce, wciąż wlepiając wzrok w przepis – 1 szklanka cukru, 1/2 szklanki mąki tortowej i ziemniaczanej, cukier waniliowy, proszek do pieczenia...jego trzeba 2 łyżeczki...
-Wolniej! – zawołała Roxy z głową w dolnej półce – Nie wyrabiam! – wyprostowała się, trzymając w ręce pełno składników do ciasta. Z trudem położyła je na stole, przez co wymieszały się z przyprawami, próbując uspokoić
-Ok., ty zacznij nabierać mąki i innych rzeczy do szklanek, żeby jakoś to oddzielić, a ja idę po mikser – powiedziała stanowczo Laina i wyszła z kuchni, pozostawiając w niej zdziwioną siostrę.
-Ech – westchnęła, biorąc mąkę ziemniaczaną i zerkając do przepisu – Ile to trzeba było...pół szklanki – mruknęła i zaczęła odmierzać odpowiednią ilość.
BRZDĘK!
-Cholera! – krzyknęła i spojrzała na ziemię, gdzie znajdowała się stłuczona szklanka i jej zawartość, która się rozsypała. Podniosła lekko ręce, zamknęła oczy i zrobiła pare wdechów –Ok., spoko, mam wszystko pod kontrolą... – zerknęła na jajka – Dobra, zajmę się lepiej tym – mruknęła, mijając mąkę, oraz roztłuczone szkło. Sięgnęła po miskę, do której zaczęła wbijać jajka. Jedno niespodziewanie wylądowało na podłodze, przez co warknęła głośno. Podeszła do półki i wyjęła kolejną szklankę. Wsypała do niej cukier i odwróciła się napięcie.
BRZDĘK!
-Kurde! – krzyknęła po raz kolejny, gdy poślizgnęła się na jajku i mące – Mogłam to posprzątać – mruknęła, z trudem wstając. Wzięła ścierkę i zaczęła wycierać brudną podłogę, ale zorientowała się, że zapomniała o szufelce, żeby posprzątać szkło. Gwałtownie się podniosła.
BUM!
-Auuua! – zawyła, masując sobie głowę, którą uderzyła w stół.
BRZDĘK!
-Zaraz się załamię – jęknęła, rzucając szufelką na drugi koniec pomieszczenia, gdy rozbiła słoik z majonezem. W domu rozległ się dzwonek do drzwi, do których podbiegła Laina, trzymając w rękach mikser i otworzyła je. Roxy zwlekła się z brudnej podłogi i zaklnęła soczyście. Rozejrzała się po kuchni, która była w opłakanym stanie, po czym zerknęła na samą siebie w odbiciu szyby.
-Nie nadaję się na gosposię – stwierdziła – Współczuję mojemu mężowi...
Nagle usłyszała czyjeś rozmowy, a raczej krzyki, które dochodziły z korytarza.
-To nie jest odpowiedni moment na odwiedziny... – rozpoznała przerażony głos siostry, a potem swojej mamy i jakiś chłopięcy.
-Wejdź, wejdź! – nalegała pani Silver – Chcesz maszynkę do mielenia mięsa, tak? Chodź do kuchni – Roxy poczuła, że serce podchodzi jej do gardła i pośpiesznie zaczęła zbierać szkło z podłogi, ale nie zdążyła, bo usłyszała kobiecy wrzask. Podniosła wzrok i ujrzała swoją mamę, która zakrywała usta dłonią, tępo gapiącą się na nią Lainę i Toma, na którego twarzy widniał szeroki uśmiech.
-Co ty robisz!? – pisnęła pani Silver, wskazując na brudną podłogę.
-Ja...eee...piekę ciasto? – powiedziała niepewnie, wstając i strącając ze stołu kolejną szklankę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Roxy dnia Sobota 04-03-2006, 16:52, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mOnIkA
Gość






PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:28    Temat postu:

jest, nareszcie pojawiła się ta nowa, 15 część. nie mogłąm się jej doczekać, a teraz nareszcie będę mogła ją przeczytać.
Powrót do góry
<SusanBlack>




Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: takie ładne miasto w śodku anglii

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:38    Temat postu:

KOCHAM CIĘ (bez skojarzń) NAJLEPSZA NOCIA Z WSZYSTKICH.... prawie sie polałam ze śmiechu....

EDIT...

A! wyłapałam bład jak napisałaś w jednym miejscu "ilustrowała" i chyba miałaś na myśli "lustrowała"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Syś
Gość






PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:48    Temat postu:

Boskie Very Happy
Powrót do góry
sunssilk71




Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zza trzeciej bramy piekieł...

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:48    Temat postu:

Łaaaa!!! Super jak dla mnie! Very Happy Dajesz radę Razz
No to kiedy następna część? :> Joke Grey_Light_Colorz_PDT_42
Damy Ci trochę odpocząć Wink
Ale nie za długo ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vaRiOoOtCa




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: KrakÓw of course XD

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:49    Temat postu:

no nareszcie Very Happy
super część Very Happy
haha się ubrechtałam równo Twisted Evil

pozdrawiam. hah. i czekam na więcej <lol>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
laurixy




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:50    Temat postu:

Loool :D Spoko... Kiedy nowy part?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
malineczka




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Night Club 8)

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 16:52    Temat postu:

ale śmieszna czesc Very Happy warto było czekac tyle casu Very Happy
a ta sytulacja w mc donaldzie hehe Very Happy świetne ..ale czekam na kolejna czesc Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Demigod




Dołączył: 14 Sty 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 17:20    Temat postu:

Roxy! Już się nie mogłam doczekać, kiedy coś dodasz! Nieźle się uśmiałam z tego McDonalda... Tylko jedno mi się rzucilo w oczy: w linijce miedzy 1 a 2 "BRZDĘKIEM" powtórzyłaś slowo "jajka". A poza tym wolę, zeby było kilka błędów, których w sumie nie zauważyłam, niż żebym musiała długo czekać na next part Very Happy Ale Ty zawsze takie długie odcinki dajesz Very Happy Piszę dzis "trochę" bez sensu, ale nie zwracajcie uwagi- przemęczenie...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cherry




Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 343
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z dna szafy.

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 17:35    Temat postu:

Muahaha XD

Roxy, to chyba najlepsza część jaką napisałaś do tej pory.
Dawno się tak nieuśmiałam.
O dziwo nie zauważyłam żadnego błędu...

A Laina piecze ciasto niczym ja XD

Ach... Bosko Roxy, bosko...

Idę do szafy, pośmieję się jeszcze trochę, posiedzę, poanalizuję i wyjdę, żeby śliniąc się czekać na kolejną część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z krainy martwych

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 17:41    Temat postu:

Kochaniutka to było cudowne...
Biedna Roxy, ja też współczuję jej Tomowi, znaczy mężowi Wink
To była jedna z najlepszych części.
Wiecie o co chodzi...
Czekam na następną część
Pozdrawiam
Mavis


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PaTuSia =]




Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ToRuń =]

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 17:53    Temat postu:

pieknie mam nadzieje ze jush niedlugo nawy part =] ehheeh pozdro i narka =]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okla_xD




Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Skawina - Kraków

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 18:36    Temat postu:

Buehjeheh ROZALIA!!!! HAHAHAHAH NIE NO JA SIIIIIIIIIIIIIIKAM!!!!!!!!! HAHAHAHAH!!! BRAWO!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nena




Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 18:40    Temat postu:

Hej! No świetne opko! Uśmiałam się jak nigdy. Zazdrposzczę Ci talentu. Naprawdę..może powinnaś naprawdę pomyslec o przyszłości związanej z pisarstwem Masz do tego talent! pozdrowienia i jeszcze potem skomentuję. papa

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
asiunia_85




Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 18:40    Temat postu:

cóż tu pisać?! Po prostu GENIALNE!!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
werewolf
Gość






PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 18:53    Temat postu:

No co ja mogę napisać....BOOOSSSSKKKIIIEEEE!!!!!!!!!! I wont moore:D!!!!!!!!!!
Powrót do góry
Tess - Sahade Debl




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Soul Society

PostWysłany: Sobota 04-03-2006, 19:16    Temat postu:

Jesli myśleliście, że Tess umarła poprzez udławienie się lizakiem, to się mylicie. Ona żyje! Nie pytajcie jak, bo za dużo tłumaczenia; ważne, że żyje!
- Kocham cię, Rozalio - zawołał Bill, przytulając monitor. - Dzięki tobie miałem Tess z głowy na calutkie 10 minut! Kocham cię! Niah niah!
- Ej, to "Niah niah" było moje! - zawołała z oburzeniem Tess. - Ale dobra, odsuń się... Teraz ja piszę! - Bill posłusznie ustąpił miejsca młodszej (przy okazji głupszej). - A więc lałam sie równo. Roxy piecze ciasta zupełnie tak, jak ja. Mamy wiele wspólnego! - Tess klasnęła radośnie w ręce. - A ta akcja w MD... Frytki, sosy, hamburgery... o właśnie, o hamburgerach zapomniałaś!
- Ciii, Tess, ciii... - Bill pogłaskał rozemocjonowaną Tess.
- No dobrze... a ja czekam na nową część!
- Czekamy - poprawił ją Bill, po czym tradycyjnie zapchał lizakiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 100, 101, 102  Następny
Strona 18 z 102

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin