|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Sobota 04-02-2006, 20:11 Temat postu: |
|
|
nie o ile sie wyrobie tylko: ależ oczywiście będzie na pewno nawet 2 albo 10 hehehe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 04-02-2006, 22:16 Temat postu: |
|
|
Ehh, nie wyrobiłam się po południu pojechałam do dziadków...teraz jeszcze coś napiszę, ale wkleję dopiero jutro bo brat ma studia i w domku go nie będzie;) mam nadzieję...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jolcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śrem
|
Wysłany: Sobota 04-02-2006, 23:04 Temat postu: |
|
|
Nie no następna autorka, przez którą spadłam z krzesła ( ze śmiechu oczywiście ).
Bill z różowym cienim... Buahahaha chciałabym to zobaczyć na live...
W każdym razie opko super i czekam na kolejny odcinek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Okla_xD
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 490
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Skawina - Kraków
|
Wysłany: Sobota 04-02-2006, 23:06 Temat postu: |
|
|
BOSKIE!BOSKIE BOSKIE BOSKIE BOSKIE BOSKIE!!!I JESZCZE RAZ BOSKIE!!! HAHAH NIE DOCZEKAM SIE KOLEJNEJ NOTKI...BUAHAHAH ALE SIE USMIAŁAM O JA!!!POZDROOOO
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
drusilla
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 724
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 05-02-2006, 11:55 Temat postu: |
|
|
Właśnie przeczytałam całość.Super,cudowne ,boskie Ja również czekam na cd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Niedziela 05-02-2006, 16:54 Temat postu: |
|
|
Byłam w trakcie sprawdzania błędów, ale brat mnie pośpiesza żebym z kompa zeszła, więc nie zdążyłam do końca ich sprawdzić ' Miłego czytania xP
CZĘŚĆ 7
-A on na to 'dostałaś się do drużyny cheerleaderek'! - dokończyła Roxy i ze złości po raz kolejny rzuciła wielki kamyk w stronę kosza na śmieci, który i tak był już w opłakanym stanie. Laina przyglądała się siostrze uważnie, po czym wybuchła śmiechem.
-O matko, ty cheerleaderką! - zawołała i chwyciła się łańcucha od huśtawki, na której siedziała, by nie spaść. Roxy spojrzała na nią załamanym wzrokiem.
-Właśnie, JA cheerleaderką - jęknęła i uderzyła się otwartą dłonią w czoło - Przecież nawet ładna nie jestem!
Laina przestała się huśtać i spojrzała wilkiem na siostrę.
-Uważaj co mówisz - warknęła - Bo będę miała jeszcze więcej kompleksów....
Obie się zaśmiały i dalej, jak małe dziewczynki zaczęły się bujać na huśtawce. Każda uśmiechnięta i pogrążona we własnych myślach. Lainie przypomniała się sytuacja w toalecie, o której niedawno opowiadała siostrze. Parsknęła cicho, gdy przed oczami ukazał się obraz Billa wychodzącego z klasy w tym makijażu. Potrząsnęła delikatnie głową, tak, że blond kosmyki spadły na jej twarz. Odgarnęła jeden, zafarbowany na ciemniejszy kolor i westchnęła cicho, przyglądając się dzieciom w piaskownicy i goniącym się po parku.
Roxy natomiast zastanawiała się, jak spławić Toma. Żeby dał jej spokój, żeby się od niej odczepił i żeby przestał mówić do niej 'pomponiara', jak to robił przez całą godzinę wychowawczą. Co robić...co robić...WŁAŚNIE! CO ROBIĆ!?
'Przecież nie wskoczę do łóżka z jakimś sportowcem, żeby Kaulitz zrozumiał, że na świecie mogą być bardziej pociągający faceci, od niego'
Problem był w tym, że dla niej Tom w żadnym stopniu nie był pociągający. Wręcz odwrotnie - był odpychający. I jeśli by to było możliwe, to na zasięg większy, niż 3 metry. Dziś mu już to wypomniała, ale on sobie nic z tego nie robi.
'Następnym razem walne go w twarz'
Według niej byłoby to najlepsze i jedyne rozwiązanie.
'Przy wszystkich...'
Jej ciało przeszedł dreszcz, który spowodował zimny wiatr. Westchnęła. Nachyliła się nad torbą, w której trzymała zeszyty, omało co nie spadając z huśtawki i zaczęła w niej grzebać. Po chwili wyciągnęła granatową bluzę, którą naciągnęła na siebie, i w którą się wtuliła.
-Upss - syknęła po chwili przerażona Laina, odwracając się za siebie i widząc w oddali chłopaka w dredach z wyszczerzonymi zębami, który zmierzał w ich stronę. Siostry spojrzały po sobie ze strachem w oczach.
-Cholera - jęknęła głośno Roxy, zanurzając twarz w dłoniach - Jak się dowie, że jest nas dwie, to po nas...
-Mamy pare opcje - zaczęła Laina, spoglądając znacząco na załamaną siostrę, próbując uspokoić drżenie rąk, którymi chwyciła łańcuchy od huśtawki - Pierwsza to ucieczka, druga to pokazanie się mu na oczy, lub... - urwała, bo jej wzrok spoczął na kapturze dziewczyny, która miała na sobie granatową bluzę - Załóż kaptur.
-Co? - zdziwiła się, przejeżdżając dłońmi po swojej twarzy.
-Załóż kaptur! - powtórzyła chrapliwym głosem Laina, widząc jak chłopak powoli się zbliża - Szybko, póki cię jeszcze nie rozpoznał!
Roxy bez chwili namysłu wykonała polecenie i schowała głowę nie w dłoniach, a w nogach, zakrywając twarz rękawami. Nim Laina zdołała cokolwiek dodać, poczuła za sobą zapach męskich perfum i ciepłe dłonie na swoich, którymi nadal mocno ściskała metalowy łańcuch. Roxy pomimo zatkanych przez kaptur uszu próbowała coś podsłuchać, jednak było to daremne. Tom stał w milczeniu za Lainą, której oddech stał się szybszy niż zazwyczaj. Bała się, że da plamę lub, że chłopak rozpozna jej siostrę - prawdziwą Roxy. Miała ją udawać...i tu był problem. Nie znała takich pyskówek, czy odzywek jakich używa jej siostra. Pomimo tego, że Laina jest od niej o 4 minuty młodsza, to można uznać ją za bardziej opanowaną i spokojniejszą. A to na ogół młodsze rodzeństwo odgrywało rolę rozwydrzonych bachorów. Ale w ich przypadku było na odwrót.
-Po co cię tu niesie, Kaulitz - spytała przerywając ciszę, siląc się na niemiły ton. Tom uśmiechnął się lekko z kpiną i spojrzał z góry na dziewczynę.
-Miałem iść do sklepu...ale zauważyłęm ciebie - wyszczerzył się - I...eee...ją? - dodał, zerkając niepewnie na osobę siedzącą obok w workowatej bluzie z kapturem. Przez chwilę zwątpił, czy to rzeczywiście dziewczyna, ale zauważając część mundurku w postaci wystającej, granatowej spódniczi, rozmyślił się.
-Ahaaaa...! - Laina otworzyła szeroko oczy w sposób, jakby dostała olśnienia, niby kompletnie zapominając o osobie na huśtawce obok - To jest...ymmm...noo jak jej tam leciało...
Dziewczyna gorączkowo szukała w myślach odpowiedniego imienia dla swojej siostry. Poczuła rozluźniający się uścisk na jej dłoniach, przez co odetchnęła z ulgą.
'Współczuję Roxy...oj, współczuję'
Tom z zaciekawieniem podszedł do zakapturzonej postaci od tyłu, jak to zrobił u poprzedniej dziewczyny, tyle że dłonie położył tym razem na ramionach. Pomimo grubego materiału, jaki Roxy miała na sobie, poczuł, jak przeszywa ją dreszcz.
-To może twoja znajoma zdradzi mi swoje imię? - spojrzał znacząco na Lainę i po chwili odwrócił się z powtrotem do osoby, która głowę nadal miała utkwioną pomiędzy kolanami i modliła się by ten drań już poszedł.
Przez myśl mu nawet nie przeszło, że dotyka właśnie Roxy, a dziewczyna siedząca obok, to jej siostra bliźniaczka, która się pod nią podszywa. A zresztą, jaka to dla niego różnica? Czy ładna, czy brzydka..ważne przecież, by się dobrze zabawić.
-MAJA! - krzyknęła po chwili zadowolona Laina, machając od niechcenia ręką w stronę dziewczyny.
'Najchętniej bym ci tą rękę teraz wykręciła' pomyślała ze złością Roxy.
-Maja? - powtórzył chłopak, podnosząc brwi. Laina przytaknęła niepewnie.
-Poznałam ją na lunchu - zaczęła się nerwowo tłumaczyć, wymyślając na szybko jakieś głupoty - Ma zły humor. Może przez to, że na obiedzie dosiadła się do mnie po tym, jak rzucił ją chłopak. No i wiesz jak to jest u dziewczyn - lekko się skrzywiła - ...złamane serce, płacz, smutek...wtedy jest potrzebna pomoc! Najlepiej siostry lub przyjaciela. No i nic tak nie pomaga jak wyrzucenie tego z siebie! I to właśnie zrobiła Ro..eeee...Maja. Ma się potem tą ulgę na sercu...No i szłam ją odprowadzić i zauważyłyśmy huśtawki, no i usiadłyśmy, no i mi się wyżaliła, no i zaczęła płakać, no i przyszedłeś ty, no i...
-DOBRA!!!!! Rozumiem! - zniecierpliwił się Tom widząc, jak dziewczyna coraz to bardziej zaczyna mieszać - Jak nie chce rozmawiać, to nie będę jej zmuszał - wybęłkotał niezadowolony. Laina zamrugała oczami. Czy aby napewno ON TO powiedział? Z tego co mówiła jej siostra, to strasznie upierdliwy osobnik, a tu nagle wyskakuje z takim tekstem?
Postać w granatowej koszuli poruszyła się lekko i wyciągnęła z reklamówki wodę. Powoli zaczęła ją pić, próbując przy tym jeszcze mocniej naciągnąć na siebie kaptur, co wyglądało wręcz komicznie. Laina również wyjęła napój, tylko że w postaci soku.
-Ja już przypilnuję, żebyś się do niej nie zbliżył z tymi swoimi brudnymi, zawszonymi łapami, Kaulitz - warknęła grożąc palcem w stronę Toma, Miała nadzieję, że ten tekst zabrzmiał jakoś w stylu Roxy, ale wydawało jej się, że raczej nie. Nagle Tom parsknął śmiechem.
-No cóż, ty jakoś nie miałaś nic przeciwko, gdy włożyłem ci je dziś pod bluzkę, kiedy to chciałaś zwiać z wf-u! - stwierdził z rozbawieniem. Na te słowa Laina zaksztusiła się swoim sokiem, a z ust Roxy woda trysła jak gejzer, ochlapując przy tym idącą naprzeciwko nich sąsiadkę, która mieszka obok dziewczyn. Tom odskoczył przerażony do tyłu, a gdy Laina przestała się ksztusić, zerwała się z miejsca na równe nogi.
-My już musimy iść - powiedziała szybko, chwytając Roxy za rękaw bluzy i ciągnąc za sobą.
-Eee, Roxy - zaczął, uważnie przyglądając się Lainie i jej błękitnemu sweterkowi - Czy ty aby napewno miałaś go dziś w szkole? - spytał nie kryjąc zdziwienia i marszcząc brwi. Wewnątrz dziewczyny powoli zaczęło wszystko płonąć, ale jednak zachowała zimną krew. A co tam, że chłopcy nie mają gustu...A co tam, że brat tego downa w czarnej fryzurze przypominającej gniazdo jaskółki* również ma jakieś wąty do jej ubioru. Blondyna posłała mu miażdżące spojrzenie i szarpnęła siostrę za rękaw. Tom chciał coś dodać, ale nim się zorientował, dziewczyn już nie było. Coś mu nie pasowało. Ta niby 'Roxy' jakoś dziwnie się zachowywała, i to bardzo. Czy to aby napewno ta sama szalona dziewczyna, która jak jakaś stuknięta wariatka z bananem na twarzy wparowała spóźniona do klasy na pierwszą lekcję i która za nic nie da się dotknąć? Chłopak potrząsnął głową, mrucząc coś gniewnie pod nosem i udał się do sklepu po RedBulle.
***
-k****, k**** I JESZCZE RAZ k****! - wrzeszczała Roxy krzątając się po kuchni bez celu i co chwila strącając z półki jakieś naczynie, które roztrzaskiwało się na zimnych kafelkach. Laina patrzała na nią z przerażeniem w oczach. Gdzie się podziała ta wesoła Roxy, która rzadko co denerwuje się z powodu jakiegoś tam głupiego chłopaka? Ale to nie był 'jakiś tam' chłopak. To był Kaulitz. W dodatku Tom. Nie lalusiowaty Bill. A że 'głupi' to z tym zgadzała się w 100 procentach.
-Czy on do cholery jasnej już nigdy nie da mi spokoju!? - ostry głos siostry po chwili dotarł do jej uszu na co podskoczyła na krześle, wyręczając przy tym Roxy od zrzucenia na podłogę ulubionej, chińskiej filiżanki ich mamy. Głowa ją już bolała od tych wrzasków, ale nie powiedziała tego siostrze, która zaczęłaby się tym razem na niej wyrzywać, a nie na naczyniach. Nie chciała jej się narażać, a szczególnie że jest w takim, a nie innym stanie. Oparła ręce o stół, opierając na nich głowę.
-Roxy - zaczęła delikatnym tonem - Nie przejmuj się nim. Prędzej czy później znudzisz mu się...
Laina odruchowo zasłoniła sobie usta dłonią, najeżdżając przekleńtwami na siebie w myślach za to, co właśnie powiedziała i czekając na kolejny wybuch złości. Zacisnęła mocno powieki. Roxy stanęła, opierając się plecami o lodówkę ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i spojrzała uważnie na blondynę.
-To niech się mną znudzi jak najszybciej - warknęła - Teraz to jest poprostu...moim marzeniem - dodała spokojnie, zamykając oczy - Chyba muszę zaparzyć sobię cherbatkę uspakajającą...Najlepiej Melissę.
Laina uchyliła jedną powiekę. Zauważyła, jak klatka piersiowa siostry delikatnie unosi się w górę i w dół. Odetchnęła z wielką ulgą, wciąż wpatrując się w to miejsce. Roxy poczuła na sobie czyjś wzrok. Otworzyła oczy i zastała Lainę gapiącą się na jej dekold.
-Aż tak ci się spodobał mój biust? - parsknęła, zsuwając się ze śmiechu na ziemię. Siostra strzeliła buraka, ale nie odezwała się. Jej kącik ust lekko zadrżał.
-Hm, czyżby przejawy dobrego humoru? - powiedziała cicho sama do siebie, patrząc na tarzającą się po podłodze Roxy z uśmiechem na twarzy.
***
Na drugi dzień...
-Cholera!! - krzyknęła blondyna, której właśnie odjechał autobus do szkoły, zwracając na siebie uwagę przechodniów - Jeszcze tego brakowało - mruknęła, szurając butem po ziemii i strzepując delikatnie brud ze swoich bojówek. Stwierdziła, że bezczynne stanie na przystanku nic jej nie da, bo następny autobus będzie o 70, czyli za około pół godziny. Westchnęła i podniosła wzrok na ciemne jeszcze niebo.
-To jest chore - powiedziała na głos - Kto normalny wstaje o 5 rano, żeby przyjść na głupi trening...
Postanowiła ruszyć się wkońcu z miejsca. Z irytacją stwierdziła, że ani razu w tym roku nie udało jej się pojechać do szkoły. Zawsze szła na pieszo, ale tym razem niestety nie mogła pozwolić sobie na przyjemny spacerek, bo 'spragnione dobicia człowieka cheerleaderki tylko czekają na świerze mięsko'...
-Ta, lepiej nie szło tego ując - mruknęła i puściła się biegiem. Jeśli nie zdąży na czas, to plastiki rozszarpią ją żywcem, gdy tylko wejdzie do szatni. Zaczęła biec jeszcze szybciej.
'Niezła rozgrzewka' pomyślała z niesmakiem i po chwili gwałtownie stanęła. Zapomniała stroju!
-Kurde! - jęknęła głośno. Była już bliska płaczu. Spojrzała pośpiesznie na zegarek, była godzina 7:00, a trening rozpoczyna się za 10 minut - A chrzanię to! - powiedziała, a nogi same doprowadziły ją do szkoły. Spocona i zdyszana wbiegła do szatni, spodziewając się wielkiego wybuchu i ochrzanu przez plastiki. Odziwo tak się nie stało. W progu wpadła na Lanę Wildson.
-Jesteś! - krzyknęła wesoło i mocno przytuliła Roxy. Zaskoczona blondyna próbowała się wyrwać, ale mocny uścisk, 5 litrów wylanego na Lanę perfumu i jej usztywniany, twardy jak skała stanik, który miażdżył Roxy klatkę piersiową powodował, że zaraz omało co się nie udusiła i nie zemdlała. Gdy wydostała się z objęć dziewczyny, ta złożyła na jej policzkach dwa buziaki i oznajmiła pozostałym dziewczynom, że 'ta nowa, o której im mówiła' przyszła.
-Pfeh - skrzywiła się Roxy, wystawiając z obrzydzenia język i niedbale wycierając policzki dłonią. Rozejrzała się po szatni, w której wszystkie cheerleaderki gapiły się na nią z wyszczerzonymi zębami. Zielonooka zrobiła głupkowatą minę i podniosła znacząco jedną brew. Czy z nimi czasem jest wszystko wporzątku?
'Nie...?'
Po chwili znowu poczuła ostre perfumy Lany, która znalazła się obok niej i objęła ją przyjacielsko ramieniem.
-Dziewczęta - zwróciła się do pozostałych z głupim akcentem, a jej błękitne oczy zabłysły - To jest Roxy Silver. Niektóre pewnie już ją kojarzą...Będzie należała do drużyny - zapiszczała w podskokach, a jej śladami poszła reszta. Roxy natomiast miała mętlik w głowie. Od kiedy ta...BARBIE jest dla niej taka miła!?
-Yhm, problem w tym, że zapomniałam stroju - powiedziała i przewróciła oczami. Z grupy cheerleaderek wyszła przyjaciółka Lany, Buffy-ładna, brązowowłosa 'latynoska'.
-Ależ nie martw się, kochana - powiedziała, klepiąc dziewczynę po ramieniu - Pani Stamp każdej nowej rozdaje dwie pary strojów naszej reprezentacji!
-Eee...
-Mniejsza o to, chodźmy już na salę! - krzyknęła wysoka i czarnowłosa cheerleaderka, po czym reszta w pisku wybiegła za nią na salę gimnastyczną, prócz Roxy, która spokojnie poszła za nimi, demonstrując szeroko otwartą buzię ze zdziwienia.
* 'A co tam, że brat tego downa w czarnej fryzurze przypominającej gniazdo jaskółki(...)' - o ile pamiętam, to gniazda jaskółek są..tak niechlujnie zrobione z gliny, czy błota^^'
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roxy dnia Wtorek 07-02-2006, 11:37, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vaRiOoOtCa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: KrakÓw of course XD
|
Wysłany: Niedziela 05-02-2006, 17:16 Temat postu: |
|
|
Roxy napisał: |
-No cóż, ty jakoś nie miałaś nic przeciwko, gdy włożyłem ci je dziś pod bluzkę, kiedy to chciałaś zwiać z wf-u! - stwierdził z rozbawieniem. Na te słowa Laina zaksztusiła się swoim sokiem, a z ust Roxy woda trysła jak gejzer, ochlapując przy tym idącą naprzeciwko nich sąsiadkę, która mieszka obok dziewczyn. |
boże ten text mnie rozwalił hahahaha poskŁadaŁo mnie ze śmiechu jak pLastikowy leżak
szupeearr czekam na next parta pzdr
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia :)..
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Niedziela 05-02-2006, 18:08 Temat postu: |
|
|
no fajne...dziewczyno ja Cię normalnie kocham za to opowiadanie .. z niecierpliwoscią czekam na dalsze części .. pozdro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
śliniak:D
Gość
|
Wysłany: Niedziela 05-02-2006, 19:15 Temat postu: |
|
|
super !!!!
tylko męczy mnie jedna rzecz, może jestem naiwna ale dlaczego Roxy zgodziła się należeć do dróżyny???????.
Przecież mogła mieć ich w dupie i to olać.
Rozumiem że ten wątek jest ważny dla ciebie, bo domyślam się że z tych treningów będą jaja;D
|
|
Powrót do góry |
|
|
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Niedziela 05-02-2006, 21:08 Temat postu: |
|
|
Roxy drużynie? a nie mogła po prostu się nie zgodzić? nie pasuje mi ona tutaj... taka buntowniczka a sie zgodziła tańczyć z tymi plastikami?? hmmm
ale i tak piszesz bosko xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Poniedziałek 06-02-2006, 10:51 Temat postu: |
|
|
ale zarombiste opko!!! czekam na kolejną czesc!!!! mam nadzieje ze bedzie prędko!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Poniedziałek 06-02-2006, 11:54 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze A co do Roxy, to dowiecie się w następnej części...powinna być niedługo, bo został mi jeszcze tydzień ferii xP Gorzej z bratem, który nie chce mnie na kompa puścić, ale ja już coś wykombinuję xD
Gall Anonim - trzy dni temu sobie wypożyczyłam 'Wredne dziewczyny'!! ale nie zamierzam się zbytnio tym kierować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 10:50 Temat postu: |
|
|
ej no fani czekają! podoba mi się jak nadałaś cechy bohaterów, można sobie to na prawdę fajnie wypbrazić super!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 17:36 Temat postu: |
|
|
Spooko, mam już dużo napisane, tylko muszę jeszcze coś wymyśleć, bo nie mogę teraz dać i to w TAKIM MOMENCIE, na którym stanęłam xP Dodam może jeszcze dziś, lub jutro jak szybko tylko będę mogła ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
martoHa
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 781
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 17:41 Temat postu: |
|
|
TAKIM MOMENCIE... hmm czy to o czym myśle jest tym co ty napisałas?? prosze dodaj jeszcze dzisiaj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-channel
TH FC Forum Team
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 1640
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z marzeń
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 17:47 Temat postu: |
|
|
Roxyy pliiis daj coś to jest super opowiadanie ciekawe na czym skończyłaś czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jolcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śrem
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 17:47 Temat postu: |
|
|
Roxy... To było świetne...
Popieram...
Dodaj jak najszybciej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 23:21 Temat postu: |
|
|
Co do 'TEGO MOMENTU' to nie chodziło mi akurat O TO xD (i wszyscy wszystko rozumieją')
Ta część jest chyba najdłuższa z tych wszystkich xP zajęła mi gdzieś 7 stron w wordzie...albo więcej? Yhm, niewiem. Mam nadzieję, że się w niej połapiecie xD Dedykuję ją wszystkim, którym to opko jeszcze się nie znudziło
CZĘŚĆ 8
-Ile razy mam ci powtarzać, że kręgosłup mi już nawala!? - warknęła Roxy w stronę Lany, która pilnowała ją, by zrobiła salto do tyłu.
-Oh, na pewno dasz radę! - upierała się blondyna. Roxy jednak nie dawała za wygraną. Ponaciągane ścięgna i bóle w krzyżu dawały sobie we znaki. Zignorowała dziewczynę i z jękiem opadła plackiem na podłogę w sali gimnastycznej. Czekała na upragniony koniec treningu. Marzyła, by pójść na stołówkę, zjeść coś i jak najszybciej wrócić do domu.
-Za jakie grzechy, za jakie... - mamrotała pod nosem, wgapiając się we wielkie lampy na suficie, które mocno oświetlały salę gimnastyczną i raziły w oczy. Przewróciła głowę w bok, dziewczyny i pani Stamp ćwiczyły nowy układ.
-Roxy, podejdź tu! - zawołała wesoło Buffy, kiwiąc energicznie ręką w jej stronę na znak, żeby podeszła. Zielonooka po raz kolejny głośno zawyła, przewróciła się na brzuch i oparła się rękoma o parkiet, by wstać. Nie umiała sobie tego wyobrazić, że codziennie przed i po lekcjach MUSI mieć treningi.
-Za piętnaście minut dzwonek - powiedziała po chwili pani Stamp, zerkając na zegarek zawieszony na jej lewym nadgarstku - Ech, idźcie dziewczynki pod prysznice. Widzimy się po lekcjach! - dodała weselej.
-NARESZCIE! - krzyknęła z ulgą Roxy, dostając nagły przypływ energii i biegnąc szybko do szatni. Pochwyciła swój ręcznik i już po paru sekundach zimna woda zaczęła spływać po jej ciele. Dziesięć minut później była gotowa na lekcje, więc jak najszybciej chciała opuścić szatnię, gdy usłyszała za sobą głos Lany.
-Jesteś naprawdę dobrze wysportowana - stwierdziła, patrząc na nią uważnie i perfumując się przy tym. Roxy nie odpowiedziała, tylko gapiła się na nią z politowaniem. Jaja sobie z niej robi, czy co?
-Dzięki - powiedziała obojętnie - A teraz wybacz, musze lecieć na lekcje.
Już miała odchodzić, gdy Lana ją zatrzymała.
-A co mamy pierwsze? - spytała blondyna, która tym razem zaczęła przeczesywać sobie włosy i spryskiwać je lakierem.
'No tak, przecież chodzimy do jednej klasy'
-Hmm...Chemię - odpowiedziała Roxy bez chwili namysłu i szybko wyszła z szatni bojąc się, że Lana znowu się do niej przyczepi. Pobiegła do swojej szafki, w której trzymała większość książek, próbując znaleźć podręcznik od chemii. Gdy go znalazła i zatrzasnęła drzwiczki, zauważyła jak ktoś obok niej stoi.
-Roxy! - krzyknęła podekscytowana Lana - Patrz jaki zbieg okoliczności, mamy opok siebie szafki!
-O matko... - mruknęła zielonooka odchodząc szybko, pozostawiając dziewczynę samą. Do szkoły zaczęło przychodzić coraz to więcej uczniów. No tak, bo raczej niewiele klas ma lekcję na godzinę 7...Po chwili w głośniczkach umieszczonych na korytarzu rozległ się głos profesor Malloney-wicedyrektorki.
-Roxy Silver proszona jest do gabinetu dyrektora - dziewczyna przeklnęła pod nosem i udała się w wyznaczone miejsce. Coś czuła, że dzisiejszy dzień to będzie dla niej piekło. Znalazła się przed drzwiami, na których widniała złota tabliczka z napisem 'Arnold Bantley'.
-Arnold... - parsknęła Roxy i po dziesięciu minutach uspokojenia śmiechu, zapukała. Nie czekając na odpowiedź, uchyliła drzwi i wślizgnęła się do środka. Usłyszała krótkie 'Siadaj', więc bez chwili namysłu, opadła niezgrabnie na krzesło przed biurkiem dyrektora.
-Panie dyrektorze - zaczęła z miną cierpiącego - Muszę chodzić na te durne treningi?
Mężczyzna spojrzał na nią nieprzyjaznym wzrokiem. Pochwycił swój długopis i zaczął się nim bawić.
-Jeśli nie chcesz zostać zawieszona w prawach ucznia, to tak - powiedział spokojnie, a jego usta wykrzywiły się we wredny uśmiech. Roxy znowu zaklnęła, tyle że o wiele gorzej i głośniej, niż poprzednio.
-Silver, licz się ze słownictwem - warknął pan Bantley z hukiem uderzając dłonią o biórko, w celu odłożenia długopisu. Dziewczyna aż podskoczyła na krześle.
-Oh, przepraszam noo... - powiedziała wcale nie kryjąc skruchy - Co będzie jak nie przyjdę na jeden trening?
-To zostaniesz zawieszona - mruknął mężczyzna, drapiąc się po brodzie. Roxy zrobiła zdziwioną minę. Jeden trening i już zawieszenie!?
-A na ile wogóle? - spytała po chwili niepewnie.
-Na miesiąc. I nie rób miny niewiniątka, bo należy ci się za te głupie i dziecinne wybryki! - warknął dyrektor - Zresztą trzeba ci będzie wyznaczyć kogoś, kto cię dopilnuje. Kogoś takiego jak...
Roxy nagle poczuła, jakby ktoś z całej siły uderzył ją młotkiem w okolicach skroni, gdy usłyszała na korytarzu głośny odgłos rozbijającej się szyby, a potem wrzask pani Malloney w głośniczku.
-TOM KAULITZ PROSZONY DO GABINETU DYREKTORA!! NATYCHMIAST!!! - wrzasnęła kobieta i po chwili wybiegła z pomieszczenia obok, dysząc ciężko ze zdenerwowania. Roxy jęknęła głośno, chowając ze zrezygnowaniem twarz w dłoniach, gdy do gabinetu wszedł Tom, a na twarzy dyrektora pojawił się podstępny uśmiech.
***
Siódma godzina lekcyjna właśnie się skończyła. Laina tylko na to czekała - żeby niemiecki dobiegł końca i żeby poszła do domu. Tym razem musiała wracać z Bonnie, bo Roxy miała jeszcze trening. Już miała wyjść z klasy, gdy ją i Billa zatrzymała nauczycielka niemieckiego.
-Silver, wiem że niezbyt dobrze sobie radzisz z tym językiem - powiedziała kobieta, która właśnie ścierała tablicę - Tak szczerze, to nigdy nie miałam tak tępego ucznia...
Laina skrzywiła się. Nic na to nie poradzi, że nie lubi niemieckiego!? Nie idzie na siłę nauczyć czegoś, czego się nie cierpi. Chciała to powiedzieć, ale nauczycielka ją wyprzedziła.
-Potrzebny ci korepetytor. Myślę, że Bill byłby odpowiedni - stwierdziła, patrząc znacząco na zszokowanego chłopaka. Laina nie wierzyła własnym uszom. KAULITZ MA JĄ UCZYĆ NIEMIECKIEGO!? Dlaczego ON!? Już wolała kujona-Kenny'ego, który daje jej ściągać na lekcjach. No dobra, Bill umie ten język, bo w końcu pochodzi z Niemiec, ale litości-nie wytrzymie z nim nawet dwóch minut.
Takie myśli chodziły Lainie po głowie, dopóki usłyszała głos od profesor Hill.
-Nie wykręcisz się, Silver - warknęła, gdy skończyła ścierać tablicę - Ustalcie, kiedy będziecie się spotykać.
Machnięciem ręki wygoniła ich z sali i zaczęła pisać jakieś notatki. Laina nie odezwała się ani słowem, gdy oboje znaleźli się na korytarzu.
'Wredna baba...ona robi mi to specjalnie...'
Poczuła lekkie puknięcie w ramię.
-Dziś jest środa, a w czwartki i w piątki mam dodatkowy francuski, więc nie będę miał czasu w najbliższych dniach. Dziś o 17:30 - mruknął jakby od niechcenia i podążył wzdłuż korytarza z miną poszkodowanego, zostawiając Lainę, do której sens słów chłopaka dopiero teraz dotarł. Uderzyła się w czoło ze złości i podeszła do Bonnie, która czekała na nią przy szafce. Dopiero teraz zorientowała się, że chłopak nie zna jej adresu. A może i dobrze?
***
17:00
Laina chodziła nerwowo po mieszkaniu, obgryzając paznokcie. Kilka razy wracała do salonu, gdzie były przygotowane zeszyty i sprawdzała, czy o czymś zapomniała. Postanowiła, że nie będzie ryzykowała wpuszczenia Billa do pokoju jej i siostry. Roxy siedziała w kuchni, pochłaniając już czwarte jabłko i narzekając na bóle w ścięgnach.
-Jak zauważę, że Kaulitz znowu gapi się na mój tyłek, kiedy się rozciągam, to przysięgam, że prędzej czy później walnę go w twarz tak, że sam zadławi się tym swoim metalowym czymś w gębie i obetnę mu te wieśniackie dredy - mamrotała do siebie dziewczyna, która po chwili jak zwykle wyrzuciła ogryzek za otwarte okno, wprost do ogródka sąsiadki, która miała zaszczyt być wczoraj przez blondynę opluta wodą.
17:15
Roxy właśnie dokańczała jeść swoje szóste jabłko, kiedy nie wytrzymała i uderzyła pięścią w stół, wylewając ze szklanki sok.
-Kurde, Laina! Przestań tak łazić bo zaraz zwariuję! - zawyła dziewczyna, a jej głowa z głośnym hukiem znalazła się na stole. Siostra spojrzała na nią podenerwowanym wzrokiem, ocierając o siebie swoje spocone ręce. Czemu się tak denerwuje? Może dlatego, że Kaulitz mógłby odkryć, że ma siostrę bliźniaczkę, która od czasu do czasu się pod nią podszywa? Albo, że przyjdzie z bratem? A może sama obecność chłopaka tak na nią działała i myśl, że z tym głupkiem musi spędzić całe 1,5 godziny? Dobrze, że rodziców niema w domu...
17:25
-Nie wytrzymię, muszę do kibla - powiedziała Laina i popędziła na górę, zostawiając Roxy samą na sam ze swoim jabłkiem. Wyrzuciła tradycyjnie ogryzek za okno i po chwili usłyszała
długą wiązankę przekleństw, która należała do jej sąsiadki. Zaśmiała się cicho i z trudem podniosła z krzesła. Gdy to zrobiła, usłyszała dzwonek. Stanęła jak wryta, patrząc tempo w stronę drzwi do mieszkania, a dokładniej na witraż, za którym znajdowała się czarna czupryna. Zerknęła nerwowo na schody, na których zniknęła Laina, a potem ponownie na drzwi, do których podeszła. Otworzyła dopiero za piątym dzwonieniem, a jej oczom ukazał się Bill, na którego twarzy pojawił się grymas.
-Właź - mruknęła Roxy, przepuszczając chłopaka do korytarza, krzywiąc się - Czemu masz minę dziecka, któremu odebrano zabawkę? Jak znalazłeś nasz..eeee...mój adres? - pytała szczerze zdziwiona dziewczyna przyglądając się, jak młodszy Kaulitz męczy się ze zdjęciem butów. Przewróciła oczami - Pomóc ci?
-Po prostu siedź cicho i o nic więcej nie pytaj - warknął, gdy drugi but ustąpił. Wyprostował się i spojrzał na dziewczynę, która kierowała się do salonu - To co, idziemy do twojego pokoju?
W uszach Roxy to pytanie zabrzmiało komicznie, przez co parsknęła śmiechem, ale od razu się uspokoiła i wyłączyła telewizor.
-Yyy...u mnie nie ma zbyt dobrych warunków na naukę... - zaczęła, ale chłopak jej przerwał i zaczął zbierać książki ze stołu, po czym szarpnął ją za rękę, kierując w stronę schodów.
-Oh, daj spokój - powiedział, chwytając się poręczy i siłą wciągając blondynę na górę - Skoro nie chcesz powiedzieć, gdzie masz pokój, to sam go znajdę - zaśmiał się i jeszcze mocniej ścisnął dłoń na nadgarstku dziewczyny, która wydała z siebie głośny wrzask - Coś ty taka krzykliwa? Rzadko cię widzę w takim stanie...
-Mam huśtawkę nastrojów. I to niby ja niby dużo pytań zadaję... - warknęła, gdy znaleźli się już na piętrze. Pierwsze drzwi, które Bill chciał otworzyć, to były od łazienki, gdzie znajdowała się Laina. Roxy otworzyła w szoku oczy i rzuciła się na nie z głośnym hukiem, uniemożliwiając chłopakowi przejście.
-Eee, to jest łazienka...Więc daruj sobie - powiedziała, oddychając głośno. Bill spojrzał na nią dziwnie, po czym wszedł do pomieszczenia, które okazało się jednak pokojem dziewczyny i jej siostry, która akurat wyszła z łazienki. Roxy spanikowała.
-Bill przyszedł! - syknęła - Wziął mnie za ciebie! Czeka w pokoju...
-CO!? - krzyknęła Laina i po chwili zasłoniła sobie usta dłonią słysząc, jak Bill pyta czy raczy w końcu przyjść. Roxy poklepała ją po ramieniu, wpychając do pokoju, a sama zbiegła na dół do kuchni. Otworzyła lodówkę i zaczęła w niej grzebać w celu znalezienia lodu, wyrzucając przy tym puszki i inne artykuły na ziemię. Pasztet nawet zdołał zostać wyrzucony za okno na zaśmiecony już ogród sąsiadów. Gdy dziewczyna pochwyciła lód, odruchowo przyłożyła go sobie do czoła i zsunęła się na zimne kafelki.
-O kurde - mruknęła i szybko zerwała się z podłogi, gdy w całym domu zabrzmiał dzwonek do drzwi - Rodzice...Czemu akurat teraz!? Kluczy zapomnieli, czy co?
Roxy z lodem przy czole, poszła w stronę drzwi. Chwyciła za klamkę, lekko ją szarpnęła i pociągnęła w swoją stronę, a jej oczom ukazał się...
-KAULITZ! - krzyknęła, bliska już załamania nerwowego i odruchowo wyrzuciła za drzwi lód. Stał przed nią wyszczerzony chłopak w dredach, który trzymał w ręce jakąś reklamówkę - Co ty tu robisz!?
-Przyniosłem ci twój strój cheerleaderki - jego kąciki ust powędrowały jeszcze wyżej i nie czekając na reakcję dziewczyny, wyminął ją, wchodząc do środka. Zdjął buty i udał się do salonu, kładąc reklamówkę na fotelu, a sam usiadł na kanapie.
-Eee...dzięki. Jestem wzruszona dobrocią twojego serca, ale to nie jest najlepsza pora na odwiedziny... - powiedziała zaskoczona Roxy i usiadła na tej samej kanapie co chłopak, tyle że na samym jej końcu. Do tej pory nie mogła pogodzić się z tym, że to właśnie ON MUSI ją pilnować, żeby chodziła na treningi i żeby sam nie został zawieszony. Dziewczynie przypomniała się sytuacja, gdy wyszła z gabinetu i zobaczyła rozbitą szybę, na podłodze pełno szkła. Dzieło Kaulitza. Chwyciła pilot i włączyła telewizor. Koncert Green Day...
-Uwielbiam ich! - zawołał Tom, wyrywając pilot dziewczynie i nastawiając na maksymalną głośność.
-BEBILU!! ŚCISZ TO!! - ryknęła próbując przekrzyczeć gościa z telewizji, biegnąc w stronę śmiejącego się chłopaka. Ten jednak nie zamierzał jej oddać pilota i znalazł się po drugiej stronie kanapy, na przeciwko dziewczyny.
-I co teraz zrobisz? - spytał, podnosząc w górę jedną brew i uśmiechając się złośliwie. Roxy spojrzała na niego groźnym wzrokiem i wskoczyła na kanapę, przewracając przy tym wazon znajdujący się obok na stoliku i przebiegła przez nią do chłopaka. Ten jednak uciekł za fotel, strącając lampę na ziemię, nadal się śmiejąc. Złość dziewczyny powoli zaczynała ustępować, ale nie chciała po sobie tego poznać. Zauważyła, jak chłopak podchodzi do jej elektrycznej gitary.
-To twoje? - spytał, podstępnie się uśmiechając. Roxy otworzyła szeroko oczy i rzuciła się w jego stronę. Tom nie zdążył porwać gitary, lecz nadal miał przy sobie pilot, a z telewizora wciąż buchała głośna muzyka. Chciał wybiec na korytarz, ale poczuł mocne szarpnięcie za ramię i po chwili kogoś, kto na nim leży.
-Niezręczna sytuacja - stwierdził, tłumiąc w sobie śmiech i patrząc na leżącą na nim dziewczynę, na której twarzy pojawiła się lekka czerwień. Wyrwała Tomowi pilot i wyłączyła telewizor.
-Nigdy więcej tego nierób... - wydyszała do nadal uśmiechniętego Toma, po czym oparła się o ścianę.
-Podczas tej gonitwy, doznałem niemiłego kontaktu z twoim kwiatkiem na parapecie - powiedział, po czym wskazał palcem na lekko ubrudzoną twarz i czarne od ziemi ręce, nie tracąc humoru - Gdzie jest łazienka?
Nie czekając na odpowiedź, zaczął wchodzić po schodach. Roxy od razu oprzytomniała i pobiegła za chłopakiem mówiąc, że go zaprowadzi. Gdy znaleźli się na górze, usłyszeli jak drzwi z pokoju obok się otwierają. Dziewczyna niewiele myśląc co robi, wepchnęła zaskoczonego Toma do łazienki, zamykając ich na klucz.
***
-Niemiecki to strasznie głupi język - stwierdziła Laina, która wlepiła zaspany wzrok w zeszyt. Zapach perfumu Billa, który się nad nią pochylał, powodował, że wogóle się nie umiała skupić. Chciała tylko, żeby w końcu się od niej odsunął.
'Bleh...' skrzywiła się, gdy dotknął jej ramienia.
-On jest banalnie łatwy, tylko ty nie chcesz się przyłożyć, Silver - powiedział czarnowłosy i westchnął, wskazując palcem na zeszyt.
-Das Heft, das Lineal, der Bleistift... - wyrecytowała po raz setny Laina, gdy chłopak zaczął wskazywać na różne przedmioty. Oby dwoje nagle usłyszeli, jak ktoś głośno puszcza muzykę w gościnnym pokoju. Spojrzeli po sobie zdziwieni, chociaż dla Lainy nie było to żadne zaskoczenie.
-Aaa...to budzik we wierzy - mruknęła i machnęła ręką, po czym zaczęła gapić się w zeszyt udawając, że jest szczerze zainteresowana notatką o rodzajnikach nieokreślonych - O widzisz? Już się wyłączył! Możesz mnie uczyć dalej - zaśmiała się nerwowo. Chłopak jednak zignorował ją i opuścił pokój, gdy usłyszał trzaśnięcie sąsiednich drzwi, od łazienki. Laina pobiegła za nim.
-Pewnie przeciąg - powiedziała pewnym siebie głosem i nim się zorientowała, to znajdowała się w salonie z Billem, który bacznie zaczął się przyglądać reklamówce na fotelu.
-Co to jest? - spytał z ciekawością w głosie, podnosząc znalezisko i uśmiechając się głupio. Dziewczyna wyrwała mu reklamówkę z ręki.
-Robiłam zakupy - skłamała i rzuciła ją w kąt.
-Ty i obowiązki rodzinne? - zaśmiał się Bill, opadając niezgrabnie na fotel. Dziewczyna spojrzała na niego wilkiem, po czym przeleciała wzrokiem pomieszczenie, które wyglądało jak po przejściu tornada...
***
-Mmm, jak romantycznie - zamruczał Tom, gdy razem z Roxy, która odruchowo popchnęła do na ścianę, znalazł się w ciemnej łazience, w której zapomnieli załączyć światła. Dziewczyna prychnęła i odsunęła się od chłopaka na bezpieczną odległość obawiając się, że ponownie dobierze jej się do bluzki. Aż się wzdrygnęła na tą myśl.
-Nie patrz tak na mnie, przecież cię nie zgwałcę - zaśmiał się chłopak i zaczął przyglądać się różnym kosmetykom, postawionym na półce.
-Po tobie wszystkiego się można spodziewać - Roxy przewróciła oczami i wyjęła z szafki zapachowe świeczki, oraz zapalniczkę. Zapaliła je, a pomieszczenie lekko się rozjaśniło. Dopiero wtedy zobaczyła rozbawioną minę Toma.
-Aż taki napalony to ja nie jestem... - stwierdził, po czym zainteresował się kolekcją dziesięciu past do zębów - Taką wielką masz rodzinę?
-Nie, po prostu mam obsesję na punkcie mycia zębów - powiedziała, szczerząc się i siadając na brzegu wanny. Starszy Kaulitz uśmiechnął się lekko.
-Co to? - spytał, przyglądając się dziwnej tubce.
-To taka pasta, którą nakładasz na zęby i jej nie spłukujesz - wytłumaczyła Roxy. Tom zrobił krok w bok i wskazał na dziwną, niebieską substancję.
-A to?
-Płyn do płukania jamy ustnej.
-A to?
-Taka szczoteczka, którą czyścisz język.
-Kurde, ty serio masz jakiegoś bzika na tym punkcie - powiedział szczerze zdumiony chłopak i zaczął przeglądać cienie do powiek. Ulżyło mu, gdy znalazł same ciepłe kolory i ani żadnego ostrego różu. Przynajmniej jedna normalna...CO!? - Eee, a kto tak wogóle wychodził z tamtego pokoju? - zmienił pospiesznie temat, odwracając się do dziewczyny.
-Yyyy...to...to był nasz...to znaczy mój...kot - powiedziała zakłopotana, wciąż nerwowo bawiąc się w rękach zapalniczką. Tom spojrzał na nią zdziwiony - Nauczyłam go skakać na klamkę - wytłumaczyła, a twarz chłopaka od razu złagodniała. Przemył ją sobie wodą, tak samo jak brudne ręce i wytarł się w pierwszy, lepszy ręcznik.
-Widzę, że ci się podoba ten ręcznik, Kaulitz - parsknęła widząc, jak chłopak od dziesięciu minut miętosi go w rękach.
-Noo, jest taki mięciutki, puchaty i pachnący...Aż chce się nim wycierać - rozmarzył się, po czym spojrzał znaczącym wzrokiem na Roxy, robiąc przy tym diabelską minę.
-Erotoman - przewróciła oczami - Skoro ci się tak podoba, to dam ci go za rok na urodziny. Chyba, że jeszcze bardziej cię znienawidzę. Ale bardziej już nie można...
-Jest aż tak źle? - wyszczerzył się i szarpnął za klamkę, by wyjść z pomieszczenia - Aha i nie baw się ogniem przed snem, bo się w nocy zsikasz - wybuchnął śmiechem i wybiegł z pomieszczenia widząc, jak Roxy bierze w dłoń kubek i celuje nim w niego. Dziewczyna wybiegła za nim na schody. Do jej uszu dotarł czyjś głos. Tom chciał wbiec do salonu, gdzie akurat Bill i Laina się kłócili, ale w ostatniej chwili Roxy chwyciła jego rękę i zaciągnęła do kuchni.
-Siedź cicho, Kaulitz - warknęła i popchnęła go na krzesło - Chyba rodzice wrócili - skłamała. Doskonale wiedziała, że to jest ich rodzeństwo, ale wydawało się, że chłopak nie domyślał się, tego.
-Yhm, doskonale znam to uczucie, kiedy rodzice nagle zastają cię z 'przyjacielem' lub 'przyjaciółką' w niezręcznej sytuacji... - spojrzał na Roxy wzrokiem, który spowodował, że na jej twarzy pojawił się rumieniec. 'Co on sobie myśli!?' - Teściu, przytul mnie... - parsknął po chwili, ale uspokoił się, gdy usłyszał kroki. Roxy ponownie chwyciła jego rękę i wybiegła z nim przez tylnie drzwi, które prowadziły do ogródka.
-Schowaj się tu - dziewczyna w brutalny sposób wepchnęła Toma w krzaki, a sama pobiegła z powrotem.
***
-Nie wiem, czy to najlepszy pomysł - zawahała się Laina, próbując powstrzymać Billa, który z wielką ciekawością zaczął podążać w stronę kuchni.
-Przesadzasz...Ja tam chętnie poznam twoich rodziców - wyszczerzył się czarnowłosy i zajrzał do pomieszczenia, w którym jeszcze niedawno przebywała Roxy i Tom. Laina odetchnęła z ulgą.
-Na pewno wyszli do ogrodu - powiedziała. Widząc, jak Bill zaczyna się dobierać do drzwi, dodała - Pójdę po nich! Jak chcesz, to napij się czegoś lub coś zjedz- wskazała na lodówkę.
Dziewczyna szybko wybiegła na zewnątrz, gdzie było już ciemno. Poczuła, jak na kogoś wpada, przez co wydała z siebie pisk.
-AAA! Roxy!!
-Laina!!
-Co się dzieje? - spytała Laina ciszej widząc, jak siostra kładzie palec na ustach.
-Tom przyszedł - jęknęła ta druga - Jest tam za krzakami - wskazała na zarośnięte miejsce, w którym znajdowało się dużo gałęzi z kolcami. Dziewczyny skrzywiły się lekko.
-Poczekaj tu na mnie, zaraz wracam - powiedziała Laina i pobiegła za dom, zostawiając siostrę. Po paru minutach bezczynnego stania, dziewczyna poczuła, jak ktoś kładzie rękę na jej ramieniu. Zaczęła piszczeć, szarpać się z tym kimś, gryźć, kopać i wzywać pomoc.
-Spokojnie, to ja! - powiedział wkurzony Bill, patrząc na przerażoną Roxy - I jak, znalazłaś rodziców? - spytał i nie czekając na odpowiedź, wprowadził dziewczynę do środka, a dokładniej prosto do jej pokoju.
-Dobra, uczymy się dalej - zażądał i nachylił się nad nią - Albo i nie...poczekaj, pójdę jeszcze do kibla...
Chłopak wyszedł z pomieszczenia, a po nim od razu wbiegła Laina.
-Gdzieś ty była? - zawyła Roxy.
-Nieważne, idź do Toma. Bo jeszcze będą coś podejrzewać - rozkazała siostra i nim się obejrzała, Roxy już nie było. Dziewczyna zbiegła po schodach i wybiegła na ogród. Rozejrzała się dookoła, ale chłopaka nigdzie nie było, więc postanowiła szukać po drugiej stronie domu.
-Pieprzony włóczęga...
***
Tom po parunastu minutach w końcu wygrzebał się z chaszczy, przeklinając głośno i rozglądając się wokół w poszukiwaniu Roxy.
-Zabiję ją - warknął, gdy zaczął sobie wyjmować kolce, które boleśnie wbiły mu się w ciało. Po pewnym czasie zrezygnował i wrócił do domu z nadzieją, że tam właśnie będzie Roxy. Wbiegł na górę po schodach i otworzył pierwsze napotkane drzwi.
-No jesteś! - powiedział z ulgą - Twój dom to prawdziwy labirynt...
-Eee, może zejdźmy na dół? - Laina spojrzała niepewnie na Toma, popychając go w stronę drzwi, ale ten chwycił ją lekko za nadgarstki.
-Czemu - spytał - Jest tu dość przytulnie... - rozglądnął się po pomieszczeniu, w którym paliła się jedynie lampka na biurku. Zmieszana Laina siłą wypchnęła go na zewnątrz, zrzucając go również ze schodów, gdy się zorientowała, że drzwi od łazienki się otwierają i stoi w nich wyszczerzony Bill.
-Nie będziesz miała nic przeciwko, że pożyczyłem od ciebie trochę lakieru do włosów, co nie? - spytał, a jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy - Myślę, że już powinienem iść...
Laina przytaknęła nerwowo i zaczęła powoli schodzić za starszym Kaulitzem..
***
Tom chwiejnie zbiegł z ostatniego schodka ciężko dysząc, gdy poczuł, jak ktoś pcha go całym swoim ciężarem do salonu. Była to Roxy, która w ostatnim momencie wybiegła z ogrodu i rzuciła się na chłopaka. Starszy Kaulitz opadł na kanapę, a obok niego zdyszana blondyna. Obydwoje zmęczeni, spoceni i załamani.
-Robi się późno - powiedzieli równocześnie i wstali z kanapy. Dziewczyna odprowadziła Toma do drzwi, nie zaszczyciwszy go spojrzeniem. Już dość dużo przez niego miałaby kłopotów jak na jeden dzień.
-Dzięki za przyniesienie stroju - mruknęła. Chłopak przyglądał jej się jeszcze chwilę czekając na jakiś gest ze strony blondyny, ale gdy on nie nastąpił, otworzył drzwi i w milczeniu wyszedł na ulicę. Na koniec Tom odwrócił się jeszcze w jej stronę.
-Wiesz, może i jesteś stukniętą wariatką, ale...umiesz poprawić człowiekowi humor - wyszczerzył się i schylił odruchowo głowę, gdy w jego stronę poleciała waza, która rozbiła się na chodniku.
-Kurde! - krzyknęła Roxy i tupnęła nogą o ziemię jak małe dziecko. Nieświadomie na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chłopak to zauważył, lecz nie chciał jej już bardziej denerwować. Ale jednak nie mógł się powstrzymać.
-Do jutra, pomponiaro! - zawołał na koniec ze śmiechem.
-Jutro nie żyjesz! - wrzasnęła Roxy, śmiejąc się pod nosem, po czym weszła do domu.
***
Laina zauważyła blond czuprynę, która właśnie znikała za garderobą w korytarzu, więc popchnęła Billa w stronę kuchni do tylnich drzwi.
-Znowu nie chcesz mnie zapoznać z rodzicami? - prychnął czarnowłosy, gdy znaleźli się już w ogrodzie.
-Oni nie są zbyt towarzyscy... - wytłumaczyła dziewczyna, obchodząc z nim cały dom, aż znaleźli się na ulicy - Dzięki za korepetycję i 'anielską' cierpliwość.
'Anielską...buahahaha'
-Taa, zobaczymy rezultaty jutro na sprawdzianie... - Bill z dumą się wyprostował i triumfalnie uśmiechnął. Laina przewróciła oczami i poszła w kierunku drzwi wejściowych, mówiąc krótkie 'cześć'. Szarpnęła za klamkę i znalazła się w środku. Zauważyła Roxy, która nadal ukrywała się za garderobą. Obie spojrzały na siebie zmęczonym wzrokiem i oparły się o ścianę.
-Jeszcze trochę i by nas nakryli - westchnęła Laina, na co jej siostra przytaknęła i przymknęła powieki, wyobrażając sobie, co by się wtedy stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
djbabcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Wtorek 07-02-2006, 23:48 Temat postu: |
|
|
niezłe roxy jest super naprawde...daj next part pliss wiem ze duzo wymagam ale no coz...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarna_fruzia
Dołączył: 07 Lut 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 0:05 Temat postu: |
|
|
No no no ich dom to labirynt jakich malo strasznie poplatana ta historia pisz dalej chce sie dowiedziec jak to sie skonczy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ikuś :*
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 652
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z gaci skarba <3
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 0:28 Temat postu: |
|
|
Extra!! Długie,ale w kazdym razie sie polapalam. W opowiadaniu wydaje mi sie,ze "Tom" przypomnina prawdziwego Toma,ale "Bill" zbytnio nie... nie wiem,moze to tylko moje odczucia? a zreszta co ja sie bede rozczulac Wazne,ze opo zarąbiste!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Grecia
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chełm
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 0:29 Temat postu: |
|
|
O mamo usmialam sie jak tak biegali po domu a siostry sie zamienialy Haha.. swietna czesc
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lenka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1799
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 7:23 Temat postu: |
|
|
suuuuper
tylko az dziwne, ze w koncu na siebie nie wpadli
czekam na kolejna cześć oczywiscie^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
malineczka
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 1135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Night Club 8)
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 8:00 Temat postu: |
|
|
troche sie pogubilam ale fajniuskie ale ciekawie by bylo jkaby sie spotkali unich w domu razem(kaulitzowie) czekam na kolejna czesc rownie dluga jak ta!! szybciutko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Rose
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 735
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: SZAJZEEEEE!!!
|
Wysłany: Środa 08-02-2006, 12:31 Temat postu: |
|
|
Roxy, tym razem przeszłaś samą siebie. BBBoooooooooooooSSSSSSSSSkkkkkkAAAAAAAAAAAAaa część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|