|
Tokio Hotel Forum o zespole Tokio Hotel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Środa 11-01-2006, 18:52 Temat postu: - Wojna Bliźniaków {30} - |
|
|
No dobra, po długim namyśle postanowiłam dać swoje opowiadanko...Mam nadzieje, że aż tak fatalnie to ono nie wyszło Yhm, no cóż..a więc przygotujcie sobie poduszki na wszelki wypadek xD Jak Wam się spodoba, to dodam kolejne części...
CZĘŚĆ 1
Był późny, ciepły wieczór. Słońce już dawno zaszło, by ustąpić miejsca srebrnemu księżycowi. Oksford nocą jest nie do poznania. W letnie dni na ulicach biega pełno bawiących się i krzyczących wesoło dzieci, a w ogrodach sąsiedzi cieszą się ładną pogodą i zajmują się pielęgnacją swoich kwiatów. Codziennie panuje tu radość i harmonia - teraz w jednorodzinnych domkach światła zaczynały gasnąć, ludzie szli spać po ciężkim dniu pracy, a na ulicach panowała cisza i spokój. Wydawało się, że nic, ani nikt nie może tego zakłócić. Ten, kto tak sądził, nie wiedział jak bardzo się myli...
-WAAAKE ME UUUP, WHEEN SEPTEEMBER EEEENDS!!!! - jeden, mały domek gwałtownie wypełnił się podwójnym, dziewczęcym wrzaskiem. W jpomieszczeniu przebywały dwie osoby wydzierające się w niebogłosy do piosenek od Green Day. Były to dziewczyny - na pierwszy rzut oka słodkie, bezbronne bliźniaczki. Myśl ta zdawała się być mylna, gdy można było zauważyć, jak jedna z nich stała na dużym, okrągłym stole i przykładała do ust pustą puszkę coli. Druga za to skakała po kanapie przytrzymując elektryczną gitarę i trzepocząc przy tym swoimi blond włosami na wszystkie strony. Dla nich teraz istniała tylko gitara, 'mikrofon' i telewizor. Pod wpływem dźwięków wydobywających się z niego i z podłączonego głośnika, kompletnie oderwały się od rzeczywistości. Teraz przebywały w swoich marzeniach, w swoim świecie...Na ziemię sprowadził je dopiero donośny głos kobiety, która wpadła do salonu z zieloną maseczką na twarzy i z ogórkami w rękach.
-CZY WYŚCIE OSZALAŁY!!!!!????? - na dźwięk skrzeczącego głosu matki, dziewczyna z puszką spadła ze stołu, a druga potknęła się o głośnik, co wywołało zwarcie i głośny pisk na całe miasteczko.
-Ciszej tam! Ludzie chcą spać! - krzyk dochodził z sąsiedniego domu, gdzie mieszkali państwo Flower. Dziewczyna rzuciła gitarę w kąt (która o dziwo się nie zniszczyła) i ignorując mamę, podeszła do okna i je otworzyła.
-Ja pierdziele, wy to macie problemy!! Odmówić paciorek i spać, bo jak nie to jeszcze pożałujecie, że tu się przeprowadziłam, wy...
-Roxy! - przerwała jej szybko kobieta i położyła ogórki na stole. Blondynka odwróciła się w jej stronę z niewinną minką. Matka jednak jeszcze bardziej się wkurzyła. Posłała córkom nienawistne spojrzenie.
-Jaki błąd popełniłam w wychowaniu was? - spytała bardziej samą siebie, niż córek, które przemilczały jej słowa i wcisnęły sobie popcorn w buzię. Kobieta westchnęła i zacisnęła ze złości usta, które utworzyły cienką linię - Jest 1 w nocy, a wy puszczacie głośno telewizor, skaczecie po meblach, krzyczycie, gracie na gitarze, bałaganicie, urządzacie bitwę na jedzenie i pyskujecie sąsiadom! Wyłączać telewizor i spać!
-Ale mamoo - jęknęła dziewczyna, zwana Roxy, która podniosła z podłogi swoją gitarę - Mamy 16 lat i nie musisz nas niańczyć, jakoś się bez tego obejdzie...
Obie spojrzały na nią z oburzeniem na twarzy i na przekór jej, pogłośniły telewizor, w którym akurat grano 'Holiday'.
-DO CHOLERY JASNEJ!!!!!! - kobieta ponownie się wydarła, po czym podbiegła do telewizora i go wyłączyła - Słuchajcie, jutro jest 1 września...
-Tak, tak, musimy się wyspać, bo idziemy do nowej szkoły i mamy ci nie narobić wstydu - wyrecytowała siostra Roxy, wyrzucając za okno pustą puszkę - Rok temu mówiłaś nam to samo.
-Bo rok temu wywalili was ze szkoły, kiedy w Śmigusa Dyngusa oblałyście dyrektorkę zimną wodą - kobieta skrzywiła się i zaczęła pchać córki w stronę schodów - I mam nadzieję, że to się nie powtórzy.
-No właśnie. Wymyślimy coś oryginalniejszego - wyszczerzyła się Roxy.
-Marsz na górę!!
Dziewczyny z niezadowolonymi minami poszły w stronę pokoju. Gdy się w nim znalazły, włączyły swój mały telewizor i przełączyły na MTV, gdzie właśnie przestawał grać System Of A Down.
-Świetnie, przegapiłyśmy pół koncertu...i w dodatku puszczają nam tych debili - warknęła Roxy, gdy na ekranie pojawili się chłopcy z Tokio Hotel - Słuchaj Laina, nie chce iść do tej budy...Podobno zalicza się ona do tych, gdzie chodzą tzw. rozpieszczone bachory, których ojcowie mają własne firmy, a matki codziennie chodzą do kosmetyczek... - jęczała do siostry i schowała twarz w dłoniach - My się tam do cholery jasnej nie nadajemy!!
Laina spojrzała na dziewczynę i westchnęła cicho. Brakowało jej Manchesteru - rodzinnego miasta, w którym ją i siostrę wszyscy znali z głupich wybryków, czy powalających tekstów. Dziewczyna często wspominała swoich przyjaciół, z którymi jedynie ma teraz kontakt telefoniczny lub przez internet. W głowie krążyły jej myśli o jutrzejszym dniu. Miała nadzieję, że wraz z siostrą trafi do jednej klasy. Nie przejmowała się tym, gdyby z nikim się nie zakumplowały. Chociaż to było nawet niemożliwe. Bliźniaczki zawsze chętnie zawierały nowe znajomości, przychodziło im to bardzo łatwo. Jak to powiedziały: 'Chcemy, czy nie to zaprzyjaźnić możemy się nawet z największą ciotą w okolicy'. Na wspomnienie tych słów Laina uśmiechnęła się lekko i poszła do łazienki. Zmyła makijaż wodą i wytarła twarz miękkim ręcznikiem. Gdy podniosła wzrok, w lustrze zauważyła niską, ładną dziewczynę o zielonych oczach. Na jasnych, lekko falowanych i sięgających do łopatek włosach znajdował się delikatny balejaż. Do tej pory dziwiła się, że mama zgodziła się na zrobienie im go. Wkońcu jest fryzjerką i dziewczyny wiedzą, że ona zawsze pomoże im w zrobieniu jakiejś fajnej fryzury. Ale farbowania się nie spodziewały. Chociażby takiego lekkiego, jakie akurat mają. Dziewczyna wyszła z łazienki i zauważyła Roxy siedzącą przy komputerze.
-Znowu hakujesz? - zaśmiała się. Podeszła do siostry i oparła ręce o fotel.
-Chciałam włamać się do kompa taty, ale nie mam już na to sił - wyszczerzyła się - Chodźmy lepiej spać, bo jutro nie wstaniemy...chociaż spóźnienia to dla nas normalka - dodała i obie zachichotały.
***
Z samego ranka atmosfera w domu była napięta. Dziewczyny szukały jakichkolwiek ciuchów, mama nerwowo układała sobie włosy w łazience, a tata jakby nigdy nic pił w kuchni kawę i czytał poranną gazetę.
-MAMOOOOOOO! - wydarła się Roxy - GDZIE MOJA TORBAAA??? - zawołała, wkładając białą bluzę z komicznie śmieszną i kolorową trupią czaszką. Pani Silver wychyliła się z łazienki i wykrzywiła usta w wredny uśmieszek.
-Wyrzuciłam - odpowiedziała spokojnie i zajęła się makijażem.
-Moją też!? - spytała z niedowierzaniem Laina, na co mama pokiwała twierdząco głową. Można było usłyszeć głośne jęki i odgłosy niezadowolenia w całym domu - To w co my się jutro spakujemy??
Nie otrzymała odpowiedzi na swoje pytanie. Gdy tata poszedł do pracy, cała trójka była już gotowa. Siostry stanęły w przedpokoju przed dużym lustrem i przyjrzały się sobie. Wydawało się, że są to klony. Obie miały rozpuszczone włosy, ten sam makijaż, te same kolczyki w uszach, czarne bransolety i naszyjniki, koszulę z głupkowato uśmiechającą się trupią czaszką na plecach, czarne bojówki z kieszeniami na bokach i trampki.
-Chyba was pogięło! - powiedziała w szoku kobieta - Wy w TAKIM stanie chcecie prezentować się w nowej szkole!? - spytała z niedowierzaniem. Siostry wyszczerzyły białe, równe zęby i zaczęły słuchać wykładu, że ta szkoła nie toleruje dziecięcych wybryków i innych durnych rzeczy. Dodała bardziej ostrzegawczo, że trzeba mieć szacunek dla nauczycieli, gdyż wiedziała do czego siostry są zdolne. Przekonała się o tym, gdy po raz piąty musiały zmieniać szkołę. Dziewczyny wraz z mamą wyszły z domu i poszły w stronę przystanku, na który w ciągu 20 minut nie przyjeżdżał żaden autobus.
-Uspokójcie się - syknęła mama, gdy usłyszała niekontrolowany chichot córek, które podpisywały się czarnym markerem na drewnianej ławce i wyskrobywały scyzorykiem swoje inicjały. Zrezygnowane poszły do samochodu, gdyż nikt nie raczył przyjechać. Gdy dotarły do szkoły, dziewczyny zamurowało. Cały teren był starannie ogrodzony płotem. Do szkoły można było przedostać się jedynie przez budkę, która łączyła się ze szlabanem, przy którym stał ochroniarz. Po drugiej stronie znajdowała się długa droga, która rozdzielała się przy postawionej na środku fontannie. Zauważyły zadbany, czteropiętrowy, kremowy budynek z czerwoną cegłą na dachu.
-O kuźwa - szepnęła Roxy, spoglądając na cały teren. Wokół niego przybywało coraz więcej osób i samochodów. Podjechały do mężczyzny w wąsach, siedzącego w budce przy szlabanie i otworzyły okna z samochodu.
-E...dzień dobry - zaczęła wesoło mama dziewczyn - Może nas pan przepuścić? Nazwisko Silver.
Mężczyzna sięgnął do kartonu po ostatniego pączka i spojrzał na bliźniaczki, które uśmiechały się do niego głupkowato.
-Nowe uczennice, co? - mruknął, gdy znalazł w komputerze podane nazwisko - Proszę wjechać - powiedział i otworzył szlaban.
-MAMO, CZEKAJ!! - wrzasnęła nagle Laina, przez co kobieta gwałtownie zahamowała z głośnym piskiem.
-Co - warknęła.
-Niedaleko jest McDonalds...a tam jest ubikacja...ee...i nie zjadłyśmy śniadania... - zaczęła się jąkać. Pani Silver spojrzała zaskoczona na córkę.
-Toaleta jest w szkole - odezwała się po chwili i zaparkowała na ogromnym parkingu i ponownie skierowała na nią wzrok.
-Ale nie ma jedzenia - mruknęła blondynka i spojrzała błagalnie na mamę. Ta zerknęła na zegarek i stwierdziła, że jest jeszcze 15 minut czasu do rozpoczęcia uroczystości. Ze zrezygnowaniem dała córce pieniądze, która po chwili znikła. Roxy i pani Silver wyszły z pojazdu i stanęły przy budce. Dziewczyna od niechcenia zaczęła przyglądać się swoim paznokciom, po czym spojrzała w stronę szlabanu, po którego stronie stało dwóch dość nietypowych chłopców, którzy zaczęli dyskutować z facetem w budce.
-O nie, dalej nie przejdziecie Kaulitz! - powiedział stanowczo mężczyzna w wąsach i spojrzał nienawistnie na chłopców - Nie możecie wejść!
-Widzę, że nadal nie pałasz do nas sympatią - stwierdził z głupim uśmieszkiem czarnowłosy chłopak - A żebyś wiedział, że możemy wejść.
-Chyba żartujecie. Malloney do tej pory zeskrobuje z sufitu żabie flaki w pracowni biologicznej! - krzyknął cały czerwony na twarzy.
-Myślisz pan, że jesteśmy tu z własnej woli!? - odezwał się chłopak w dredach, który chyba powoli tracił panowanie nad sobą - Zostaliśmy tu z powrotem przeniesieni - dodał ze zrezygnowaniem. Mężczyzna spojrzał na nich podejrzanie, po czym zaczął szukać czegoś w komputerze. Roxy usłyszała wielką wioązankę przekleństw, która dochodziła z budki. Podeszła bliżej, by więcej słyszeć.
-Właźcie - warknął, po czym chłopcy ominęli szlaban.
-Nienawidzę tej szkoły dla bogatych gnojków - powiedział z niesmakiem dredowaty, który zauważył nagle stojącą obok Roxy. Dziewczyna podniosła pytająco brew, kiedy chłopcy obok niej przeszli. Nienawidziła dredów, kolczyków w językach i wargach, 'wsiórskiego' ubioru, oraz włosów na żelu. Po chwili wróciła Laina i w trójkę udały się do szkoły, popijając przy tym cole. Rozpoczęcie roku znajdowało się w uroczystej sali. Pani Silver powiedziała, że będzie stała gdzieś z tyłu i je obserwowała, więc mają się przyzwoicie zachowywać. Bliźniaczki z cheesburgerami i kubkami w rękach zaczęły przeciskać się przez siedzących uczniów.
-No zsuń rzesz te nogi, grubasie - warknęła Roxy do jednej z dziewczyn, gdy nie umiała przedostać się do wolnych miejsc, brudząc przy tym jej białą bluzkę keczupem. Kiedy udało im się w spokoju usiąść, położyły nogi o przednie oparcia od krzeseł i zaczęły jeść kanapki.
-Witam wszystkich w nowym roku szkolnym! Na pewno zastanawiacie się kim jestem. A mianowicie, jestem waszym nowym dyrektorem - zaczął mężczyzna, który znalazł się na mównicy.
-No nie, łysol! - jęknęła Laina trochę za głośno, bo pare osób i nauczycieli odwróciło się w jej stronę - Czego? - warknęła, co spowodowało, że spłoszone osoby ponownie wlepili wzrok w dyrektora, który dalej coś mówił.
-Mam nadzieję, że ten rok wywoła e...w was...radość, ambicję i...eee...pracowitość... - mężczyzna zaczął się jąkać, gdy usłyszał jak na sali ktoś głośno dopija przez słomkę jakiś napój. Przeleciał wzrokiem pomieszczenie i zaczął mówić dalej. Urywał co chwilę, gdy owy hałas nie przestawał cichnąć.
-Upss - zachichotała Roxy - Czyżby nas nakrył?
Obie dziewczyny zaczęły się brechtać. Gdy uroczystość się skończyła, wszyscy uczniowie udali się do swoich sal, za to siostry i ich mama poszły do gabinetu dyrektora.
-Mamo - Laina nagle się zatrzymała i podkurczyła nogi - Poczekacie chwilkę? Muszę...muszę do toalety! - krzyknęła i pobiegła wzdłuż korytarza - EJ! EJ TY! EEJ! TAK, DO CIEBIE MÓWIE! Gdzie jest kibel!? No mów, szybko! MÓW! - zawołała do jakiegoś starszego, przestraszonego chłopaka, który wskazał odpowiednią drogę.
-Trudno, pójdziemy bez niej - mruknęła mama bliźniaczek i w dwójkę chciały już podejść do drzwi od gabinetu, kiedy usłyszały czyjś głos. Poszły sprawdzić, co się dzieje.
-Kaulitz! - krzyknęła jedna z nauczycielek, kiedy wpadła na chłopców, którzy rozmawiali z ochroniarzem z budki - Jak się tu dostaliście!?
-Heliot nas wpuścił - odpowiedział czarnowłosy. Roxy podeszła jeszcze bliżej. Zdawało jej się, że skądś zna tych chłopców, którzy stali pod szlabanem.
-Macie zakaz wstępu do tej szkoły! - warknęła i zaczęła robić się lekko czerwona na twarzy, a oddech z nerwów zaczął jej przyspieszać.
-To proszę zmienić ochroniarza - prychnął dredowaty, na co nauczycielka doznała lekkiego szoku na pyskówki chłopaka - Boże, czy nikt tu nie wie, że zostaliśmy przeniesieni do tej pieprzonej szkoły!? - dodał przyglądając się kobiecie z politowaniem. Widząc i słysząc to wszystko, Roxy omało co nie wybuchła śmiechem, ale na szczęście się powstrzymała. Z innego korytarza do kłócących się osób dołączyła pani Malloney-wicedyrektorka.
-Kto to jest? - od razu po niej na schodach pojawił się dyrektor. Kiedy blondynce przypomniała się sytuacja z 'łysolem' zaczęła chichotać. Zauważył to czarnowłosy chłopak, który odwrócił się w jej stronę.
-Panie Bantley - wicedyrektorka podniosła wściekle wzrok na mężczyznę - TO - wskazała na dwóch chłopców - Jest główny powód zmiany systemu ochrony! Bill i Tom Kaulitz - na te słowa Roxy oprzytomniała. Znała to nazwisko. Czyżby...Tokio Hotel? 'Nie...to niemożliwe, żeby ci debile tu chodzili...' pomyślała i zaczęła śmiać się do swoich głupich myśli. 'A jeśli tak, to co oni robią w Oksfordzie??'
-Gdyby pan tu był dwa lata temu, laboratorium na pewno by nie spłonęło - dodała nauczycielka. Po chwili Roxy nie wytrzymała i odchrząknęła głośno, a raczej zadławiła się śmiechem, co spowodowało, że wszyscy zwrócili się w jej stronę.
-U mnie w starej szkole spłonął zato kibel - powiedziała, a chłopcy parsknęli śmiechem. Pani Silver szturchnęła córkę mocno z łokcia, co spowodowało, że ta jeszcze głośniej zaczęła się śmiać.
Dyrektor, wicedyrektorka, chłopcy, Roxy i jej mama odrazu udali się do dużego gabinetu. Po drodze, Roxy tak bolał brzuch ze śmiechu i z ciągłego chichotu, ze musiała podpiereć się co chwilę ściany, co spowalniało 'wędrówkę'.
Blondynka zaczęła chodzić po gabinecie jakby nigdy nic i dotykać różnych rzeczy. Po jej minie można było odczytać coś w stylu 'Hmm, ciekawe co tu można zniszczyć jako pierwsze...'
-Siadajcie - warknęła Malloney do braci. Dopiero teraz dziewczyna zdała sobie z tego sprawę, że przebywa w jednym pomieszczeniu z chłopakami z Tokio Hotel. Tak, z członkami tego zespołu, którego wraz z siostrą zawsze tak bardzo nienawidziła. Poczuła jak zbiera jej się na wymioty, a jednocześnie na śmiech. Odwróciła się napięcie w ich stronę po czym powoli usiadła obok swojej mamy i zaczęła bawić się bransoletką, powstrzymując się od walnięcia nóg na biórko dyrektora. Mężczyzna ściszył głos, jakby się obawiał, że bliźniacy siedzący na drugim końcu pomieszczenia usłyszą go. Po długich omówieniach i wykładzie Malloney, pani Silver wraz z córką wstały. Dyrektor, wicedyrektorka i chłopcy zmierzyli Roxy wzrokiem.
-Co jest? - spytała, nie kryjąc zdziwienia. Odruchowo wszyscy zajęli się swoimi sprawami.
-Czemu nie jesteście ubrani na galowo!? - wybuchła nagle wicedyrektorka do rodzeństwa. Chłopak w dredach przewrócił oczami i ponownie wlepił je w Roxy. Ta ze zdziwioną miną schyliła głowę, by przyjrzeć się swojemu ubiorowi. Potem podniosła wzrok na chłopca, który dyskretnie się do niej uśmiechnął. Dziewczyna domyśliła się, że chodzi również o jej strój. Wiedziała, że cenią sobie tu czarne spódniczki, odświętne, białe bluzki, a co gorsza...MUNDURKI! Nie zamierzała się jednak do nich dostosowywać. Gdy się o tych mundurkach dowiedziała, to parsknęła colą do swojego kubka, co spowodowało że znowu stała się głównym celem zainteresowania.
-Aha, proszę pana - szepnęła pani Silver - Dziewczyny muszą być w osobnych klasach...
-O to proszę się nie martwić, będą osobno - zapewnił dyrektor.
-No to my idziemy - powiedziała po chwili i pożegnały się z pozostałymi, po czym opuściły pomieszczenie. Dołączyła do nich Laina i podążyły w stronę samochodu. Gdy Roxy zauważyła siostrę, to odrazu do niej podbiegła i wydarła się:
-W SZKOLE SĄ BLIŹNIACY Z TOKIO HOTEL!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roxy dnia Sobota 04-11-2006, 16:01, w całości zmieniany 31 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Środa 11-01-2006, 19:08 Temat postu: |
|
|
świeeeetne!!!
Roxy...
przy twoim opowiadaniu...
zaczynam poważnie myśleć o skończeniu z moim...
żeby się nie skompromitować...
ehh...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Czwartek 12-01-2006, 17:58 Temat postu: |
|
|
No doobra, macie następną część
CZĘŚĆ 2
"Nowi znajomi i nowe kłopoty"
-Ja się zastrzelę... - jęknęła Laina, gdy przełanczała kolejny program muzyczny, modląc się przy tym, by chociaż na jednym nie puszczali Tokio Hotel. Roxy się nie odzywała, gdyż już trzeci tydzień spędza czas przed komputerem, próbując włamac się do komputera taty. Gdy jej próby nie dawały żadnego skutku, ze złości kopnęła w 'jednostkę centralną', czyli w jej języku - w pudło.
-Daj sobie z tym spokój - mruknęła siostra, rzucając pilot na drugi koniec pomieszczenia, który wpadł do akwarium.
-NIE! - upierała się Roxy, po czym ponownie wlepiła groźny wzrok w monitor i zaczęła stukać coś na klawiaturze, nawet na nią nie patrząc. Laina ze zrezygnowaniem zwlekła się z łóżka i jakby nigdy nic, włożyła rękę do akwarium i zaczęła w nim grzebać, próbując znaleźć pilota. Spowodowało to, że woda z niego wylała się na nowy dywan, ale dziewczyna nie przejęła się tym i wyłowiła wkońcu urządzenie.
-Ale daj sobie powiedzieć - spojrzała na Roxy - Tata jest informatykiem. I co będzie, jak cię nakryje? Ok, włamywałaś się już nieraz na poczty, ICQ, strony, portale, do firm, roznosiłaś trojany...
-Wiem co robię - przerwała jej siostra - Ale chyba dziś dam sobie z tym spokój - dodała zdenerwowana i wyłączyła komputer. Spojrzała znudzonym wzrokiem na zegar znajdujący się nad drzwiami. 23:30. Dopiero teraz zdała sobię sprawę, jak bardzo jest znużona, co ją zdziwiło. Na ogół z siostrą chodziła spać po 2 w nocy...Bez słowa opadła na łóżko, przykrywając się kołdrą. Laina usiadła po turecku przed telewizorem i trzymając w oby dwóch dłoniach pilota, zaczęła przeglądać co ciekawego leci.
-Tokio Hotel, Us5, Tokio Hotel, Tokio Hotel, Amy Diamond, Tokio Hotel, Us5, Madonna, Tokio Hotel... - mamrotała pod nosem, gdy przełanczała na kolejne kanały - Ileż to można ich puszczać! Ciągle to samo! Litości... - jęknęła głośno i uderzyła głową o podłogę. Przełączyła na ostatni program, gdzie prowadzący składał życzenia urodzinowe Tomowi i Billowi. Laina prychnęła. Wkurzona, że nic ciekawego nie puszczają, wyłączyła telewizor i trzymając dłoń na bolącym czole, wskoczyła do swojego łóżka. Przez 5 minut siostry leżały, nie odzywając się ani słowem.
-Cholera - mruknęła Roxy, przerywając irytującą ciszę - Już nie lubię tej szkoły. W dodatku chodzą do niej te...Tokio Gnioty...I ludzie noszą tam mundurki...Ech, sami sztywniacy.
-Więc trzeba będzie to wszystko zmienić - wyszczerzyła się blondynka. Siostra spojrzała na nią niepewnie.
-To nie będzie takie łatwe - westchnęła - W dodatku jesteśmy w osobnych klasach, co jest jeszcze większym utrudnieniem - dziewczyna skrzywiła się - Pogadamy o tym rano.
***
Z samego rana...
- Co-to-jest!?... - Laina dwoma palcami podniosła nowokupiony przez mamę plecak w odcieniu różu i spojrzała na niego z obrzydzeniem. Jej siostra rzuciła swój w kąt, strącając przy tym wazon z półki, z taką miną, jakby na jej rękach znajdowała się jakaś wstrętna bakteria.
-Wasze nowe plecaki - zaśmiała się pani Silver i przybrała 'łobuziarskiego' wyrazu twarzy - Tamte stare torby były w opłakanym stanie...A teraz nie marudźcie, tylko zacznijcie się pakować! - zaczęła poganiać córki, które nadal z niedowerzeniem na nią patrzały. Chciało im się śmiać, a jednocześnie płakać. Po chwili poszły do kuchni i wyciągły z szafki duże reklamówki. Mama patrzała na nie uważnie, ale one tym się nie przejmowały.
-Chyba śnisz. Nie będę jak jakaś Barbie paradowała po szkole w różowym plecaczku - warknęła Roxy, gdy bliźniaczki ominęły kobietę i pobiegły na górę, by spakować się to siatek. Po dwudziestu minutach były gotowe.
-Co wy tu jeszcze robicie!? Za dziesięć minut macie lekcje, a wy w domu jeszcze siedzicie! - krzyknęła pani Silver, pakując klucze do torebki i szykując się do pracy. Dziewczyny bez słowa, spokojnie wyszły z domu i skierowały się w stronę przystanku, na którym czekał autobus. Siosty zaczęły biec w jego stronę, przepychając się przez ludzi, a gdy się w nim znalazły, opadły zmęczone na siedzenia.
-Ups, zapomniałyśmy mundurków - powiedziała z krzywym uśmieszkiem Laina, przez co obie zaczęły się śmiać. Oczywiście wyjęły z reklamówek czarne markery i zaczęły podpisywać się na szybie, fotelach, oparciach i podłodze, nie zwracając uwagi na gapiów. Po wyjściu z pojazdu, spokojnym krokiem udały się w stronę szlabanu i budki, w której siedział stary ochroniarz, Heliot, który tak jak poprzednio jadł pączki.
-Widzę, że wam się nie śpieszy na lekcje - zakpił mężczyzna, na co dziewczyny przewróciły oczami. Po paru minutach delikatnie otworzyły drzwi do szkoły i znalazły się w środku.
-Dobra, to do zobaczenia - mruknęła Laina i obie poszły w przeciwne strony.
***
-Dziękuję Michael, możesz usiąść - powiedział nauczyciel od matematyki do chłopaka stojącego pod tablicą i odwrócił się w stronę klasy - Teraz proszę otworzyć podręczniki na stro... - nie dokończył, bo do pomieszczenia wpadła zdyszana, blondwłosa dziewczyna, która oparła się jedną ręką o drzwi, a drugą o kolano i schyliła głowe. Po chwili podniosła wzrok na nauczyciela.
-1b? - spytała nadal głośno oddychając, na co mężczyzna przytaknął. Dziewczyna przeleciała znudzonym, a zarazem dziwnym wzrokiem pomieszczenię i uczniów. Po paru sekundach wyprostowała się i jeszcze raz spojrzała na swoje nowe towarzystwo.
-Zajebiście! - zawołała z udawaną radością i ignoranckim tonem, nie umiejąc przy tym powstrzymać śmiechu - Lepiej nie mogłam trafić - mruknęła po chwili i poszła wzdłuż ławek, szukając wolnego miejsca. W połowie drogi zatrzymał ją głos nauczyciela.
-Skoro jesteś nowa, to może tu podejdziesz? - spytał, a jego usta wykrzywiły się w głupi uśmiech. Blondynka powoli odwróciła się w jego stronę i przewróciła oczami. Bez skrępowania stanęła obok biórka mężczyzny, opierając ręce na biodrach i ze znudzeniem szurając butem po podłodze.
-Ile jeszcze mam tak stać? - próbowała być miła, lecz niezbyt jej to wychodziło. Klasa cicho zachichotała na jej słowa.
-Przedstaw się... - syknął nauczyciel. Dziewczyna westchnęła.
-A więc na imię mam Roxy, przyjechałam z Manchesteru, a moje hobby to zatruwanie życia innym. Mogę już usiąść?? - spytała lekko wkurzona. Klasa znowu zachichotała, a nauczyciel wskazał na ostatnią ławkę w środkowym rzędzie, w której siedziała jakaś dziewczyna - I po co ten cyrk? - spytała samą siebie na głos. Na twarzach uczniów znowu zagościł banan. Roxy rzuciła na ławkę swoją reklamówkę i zaczęła się wypakowywać. Wszyscy siedzący z przodu obrócili się w jej stronę i patrzeli na nią w milczeniu. Dziewczyna podniosła znacząco jedną brew i dalej zaczęła wypakowywać książki.
-Długo jeszcze będziesz tak szeleścić? - warknął zniecierpliwiony nauczyciel.
-Niewiem - odparła obojętnie. Potem było tylko jak na jakimś przesłuchaniu w sądzie.
-Czemu nie masz torby, tylko jakąś reklamówkę!?
-Gdybyś pan dostał różowy plecaczek od swojej mamy to też wolałby pan wziąć jakiś worek, chociażby po ziemniakach.
-A gdzie twój mundurek?
-W praniu.
-Nie zdążyłaś w ciągu dwóch miesięcy go wyprać?
-Wczoraj siostra wylała na niego Redbulla i wysmarowała go keczupem.
-Też jest ona taka niemiła, jak ty?
-Tak.
-Jak ma na imię?
-Genowefa.
-Jest starsza czy młodsza?
-Ja może panu napiszę moją biografię, co!? - Roxy podniosła głos, bo nie wytrzywała już tych głupich pytań. Usiadła na krześle i zarzuciła nogi na ławkę. Rozejrzała się i zauważyła czerwoną twarz nauczyciela i że wzrok uczniów wędrował raz od niej ,a potem do jakiegoś chłopaka siedzącego pod oknem w ostatniej ławce. Kątem oka zerknęła w jego stronę, ale po chwili pożałowała, że to zrobiła.
***
Laina szybkim krokiem szła korytarzem, szukając sali 27. Przystawała co chwilę, by się upewnić, czy dobrze trafiła, ale niestety pod wpływem zdenerwowania nie umiała zorientować się w terenie. Spojrzała na schody, po których niedawno wbiegała na górę Roxy. Siostra wspominała coś o sali 130, więc najmniejsze numery są na parterze, czyli tu gdzie teraz przebywa. Jeszcze raz rozejrzała się po korytarzu, gdy zauważyła na drzwiach metalową tabliczkę z liczbą '27'. Podbiegła tam i już chciała otworzyć drzwi, gdy się zawahała. Jak wejdzie, to co zrobi? Będzie stała jak kołek i nie odzywała się? A może zacznie się śmiać? Te i podobne myśli zaczęły krążyć jej po głowie. Może i charakteu również miała podobny do Roxy, tylko jej siostra ma coś, czego ona chyba nigdy nie będzie miała - pewność siebie. Nie była tchórzem, łatwo umiała się wkręcić w jakieś towarzystwo. Dopiero teraz poczuła dziwną tremę przed wejściem do sali.
-Do odważnych świat należy - mruknęła sama do siebie i westchnęła. Szarpnęła za klamkę, po czym delikatnie popchnęła drzwi i nim się zorientowała, jej wzrok odrazu napotkał czyjąś parę brązowych tęczówek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove - niezalogowana ;D
Gość
|
Wysłany: Czwartek 12-01-2006, 18:46 Temat postu: |
|
|
a ja już czytałam nawet trzecią część... i chyba czwartą (? )
w ogóle wciągnęło mnie to strasznie!
|
|
Powrót do góry |
|
|
ViicKy
Dołączył: 12 Sty 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czwartek 12-01-2006, 18:47 Temat postu: |
|
|
Musisz zamieścić kolejną częśc.
To opowiadanie jest świetne.
Będę czekała
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jolcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śrem
|
Wysłany: Czwartek 12-01-2006, 19:56 Temat postu: |
|
|
No no no... Świetnie Ci idzie Ta Roxy jest trochę podobna do mnie:D Ehhh... Czekam na następną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
A$&A
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Stettin
|
Wysłany: Czwartek 12-01-2006, 20:05 Temat postu: |
|
|
pisz dalej kobito....zajefajne opko<lol> pisz czekam pa:**
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Vivien
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czwartek 12-01-2006, 21:54 Temat postu: |
|
|
Heh..podpisuje się pod każdym... Świetniaste opo... Pisz tak dalej!...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Piątek 13-01-2006, 16:11 Temat postu: |
|
|
CZĘŚĆ 3
(...)
-Do odważnych świat należy - mruknęła Laina sama do siebie i westchnęła. Szarpnęła za klamkę, po czym delikatnie popchnęła drzwi i nim się zorientowała, jej wzrok odrazu napotkał czyjąś parę brązowych tęczówek. Właścicielem ich był stojący w progu czarnowłosy chłopak z mocnym makijażem, nażelowanymi włosami i kolczykiem w brwi. Na jego twarzy malował się strach, który po chwili znikł, gdy tylko zobaczył blondynę.
-Uf, już myślałem że to Malloney - powiedział z ulgą, patrząc na Lainę która stała w progu z otwartymi ustami ze zdziwienia - Radzę ci gdzieś usiąść, bo psorka zaraz przyjdzie... - dodał i przepuścił dziewczynę po czym sam usiadł przy swojej ławce. Blondynka staneła na środku klasy, w której panowało wielkie zamieszanie i rozejrzała się po niej. Nagle do pomieszczenia wparowała wicedyrektorka, a wszyscy momentalnie ucichli.
-Ten...ja tylko na chwilkę...słuchajcie, mam ważną sprawę i...wyjmijcie te książki z biologi... - wydyszała i podparła się biórka. Widać, że się bardzo gdzieś śpieszyła - Nie będzie mnie...wiec...tego...zajmijcie się rozmnarzaniem, dobrze? - powiedziała i wybiegła na korytarz, a klasa zaczęła się głośno śmiać. Laina również zachichotała i zaczęła rozglądać sie za wolnym miejscem. Dostrzegła je przy ścianie w środkowej ławce. Śmiało tam podeszła i położyła swoją reklamówkę na stole.
-Mogę? - spytała, gdy dziewczyna siedząca obok na krześle odwróciła się w jej stronę i po chwili uśmiechnęła. Blondynka wypakowała książkę z biologii i usiadła na swoim miejscu.
-Jestem Bonnie - rudowłosa dziewczyna z ławki podała jej rękę.
-Laina - uśmiechnęła się. Po chwili stała się ona głównym celem zainteresowania. Wszyscy podeszli do niej i zaczęli wypytywać o różne rzeczy. Nagle zorientowała się, że przed nią siedzi TEN GŁUPI chłopak z Tokio Hotel, który według niej popisuje się swoim 'śpiewem', wyglądem i razem ze swoim bratem lata za panienkami. Czarnowłosy odwrócił się do niej.
-Cześć, jestem Bill - powiedział wesoło i zilustrował ją wzrokiem co niezbyt ją zadowoliło. Blondynka w duchu cieszyła się, że chłopak niewie, jak bardzo ona go niecierpi. Chociaż na pierwszy rzut oka wydawał się sympatyczny...Laina gwałtownie potrząsnęła głową, by wyrzucić tą myśl.
-Yhm, cześć. Laina - odpowiedziała bez entuzjazmu. Rozmowy z uczniami były dla niej całkiem przyjemne.
-Masz rodzeństwo? - spytał nagle czarnowłosy.
-Siostre Genowefe - palnęła bez chwili namysłu dziewczyna, przez co Bill spojrzał na nią dziwnie - Coś się stało? - spytała a w jej głosie można było usłyszeć nutkę ironii.
-Nic, widzę że nie jesteś zbyt rozmowna - mruknął i odwrócił się w stronę tablicy. Laina patrzała jeszcze przez chwilę na jego plecy, po czym prychnęła.
-Zależy z kim się gada - powiedziała sama do siebie. Reszta uczniów do końca lekcji zaczęła ją wypytywać o jej zainteresowania, ulubione potrawy, napoje, zwierzaki...Dziewczyne powoli zaczynało to nudzić. Myślami i tak była daleko. Zastanawiała się, co teraz ciekawego robi jej siostra.
***
Gdy Roxy zauważyła błysk brązowych oczu, od razu odwróciła się w stronę nauczyciela i odruchowo zrzuciła nogi z ławki. Oparła się na krześle i próbowała przypomnieć sobie chłopców z gabinetu. Bliźniaków. A raczej jednego z nich, który również stał się teraz głównym celem zainteresowania pozostałych uczniów w tej klasie. Dziewczyna dziwiła się tylko, dlaczego.
-Yhm, przepraszam za to...wejście - rzuciła do profesora, który usiadł przy biórku i sięgnął po dziennik. Nawet na nią nie spojrzał, tylko zaczął sprawdzać obecność, a w tym czasie dziewczyna siedząca z Lainą odezwała się do niej.
-Hehe, masz odwagę. Jesteś drugą osobą, która tak do niego się odzywa - szepnęła podnieconym, a zarazem lekko przestraszonym głosem. Blondynka spojrzała na nią. Miała gęste, falujące, kasztanowe włosy, niski wzrost, ciemną, ładną karnację oraz miodowe oczy - Alisson - mrugnęła do niej po chwili i uśmiechnęła się.
-Roxy - powiedziała i podała jej rękę. Czuła, że ta lekcja będzie baardzo długo się ciągła. Zerknęła na nauczyciela, który nadal wyczytywał nazwiska uczniów - A właśnie, kto jest TĄ pierwszą osobą? - spytała z ciekawością w głosie. Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Gdy usłyszała nazwisko 'Kaulitz' od razu zesztywniała i wyprostowała sie na krześle. 'Cholera, to jednak on!' powiedziała sama do siebie w myślach. 'Ja pieprze! Wykituje w tej klasie! Czemu akurat on! K****! Dupa, dupa, dupa, dupa!' powtarzała to sobie w głowie robiąc przy tym dziwne miny. Jej reakcja zaciekawiła Alisson.
-Tom jest słodki, no nie? - szepnęła, po czym zachichotała - Tylko szkoda, że dwa lata temu jego i Billa wywalili...byłaby okazja do podrywu - dodała ze smutkiem. Roxy spojrzała na nią z politowaniem, a potem na dredowatego z obrzydzeniem. Zauwarzyła że on, oraz jego kolega rysują coś na ławce i kartkach. Nagle Tom wstał i wolnym krokiem udał się w stronę kosza na śmieci, by wyrzucić jakiś pognieciony papierek. Przez cały czas wszystkie dziewczyny z klasy odprowadzały go tam wzrokiem. Roxy również ukradkiem na niego zerknęła, ale dopiero po chwili zorientowała się, że nauczyciel coś do niej mówi.
-Eee, może pan powtórzyć pytanie? - spytała zdezorientowana.
-Owszem - warknął mężczyzna i podszedł bliżej jej ławki - Jaki wynik ma wyjść w zadaniu 12a?
Roxy obojętnym wzrokiem zerknęła do książki, a potem na profesora. Zauważyła, jak Tom wrzuca papierek do śmietnika, podchodzi do biórka, zerka na nią, a potem do notatek mężczyzny i pisze coś na tablicy.
- x=78 - powiedziała szybko, wlepiając wzrok w tablicę, na której widniał wynik, a potem na dredowatego, który zmazał go gąbką i siadł z powrotem przy swojej ławce. Posłał jej swój cwaniacki uśmiech, który jednak na nią nie zadziałał w przeciwieństwie do reszty dziewczyn. Roxy nie zaszczyciła go jednak spojrzeniem i zaczęła coś rysować na ostatniej stronie zeszytu. Zerknęła na swoje dzieło - manga. Wyrwała kartkę, która spadła na ziemię. Nie wiedziała, że pierwszy dzień w nowej szkole będzie dla niej AŻ TAK męczący. Po pewnym czasie łokieć oparła o ławkę, twarz za to o swoją dłoń i ze znudzeniem zaczęła słuchać pana Collina, jak to tłumaczył kolejne zadanie na tablicy. Miała wrażenie, że na powieki ktoś sypie jej tone piasku i że one same powoli jej się zamykają. Łokieć, którym nadal się opierała, powoli zaczął zjeżdżać w bok, a twarz prawie zderzyła by się z ławką, gdyby nie to że poczuła kulkę zgniecionego papieru, którą jej ktoś podrzucił pod sam nos. Zdezorientowana odskoczyła na oparcie krzesła. Szybko rozglądnęła się po sali zaspanym wzrokiem i po chwili sięgnęła po pogniecioną kulkę.
-Głupie żarty - mruknęła do siebie, rozwijając papierek, na którym było napisane 'Śpiochu, obudź się bo psorek dziwnie się na Ciebie patrzy'. Roxy zmarszczyła po chwili brwi i po raz kolejny przeleciała wzrokiem pomieszczenie. Nauczyciel patrzał na nią spode łba, ale potem wrócił z powrotem do prowadzenia lekcji. Jej wzrok zatrzymał się na chłopcu w dredach, który bacznie jej się przyglądał. Dziewczyna zmrużyła gniewnie oczy, sięgnęła po długopis i z grymasem na twarzy odpisała 'Wiedz, że jestem wzruszona dobrocią Twojego serca, ale daruj sobie troski'. Zgniotła w dłoniach papierek, który przeistoczył się w niedbale złożoną kulkę i rzuciła w stronę chłopaka. Kątem oka zauważyła, że po przeczytaniu liściku, na jego twarzy pojawił się krzywy uśmiech. Ponownie oparła łokieć na ławce i wlepiła wzrok w zegar na ścianie. Znowu poczuła się senna, a jej łokieć zaczął ześlizgiwać się. Gdy już zapadła w lekką drzemkę, usłyszała głośny huk, a potem poczuła mocny ból.
-AAAŁŁAAA! MÓJ NOS! - wrzasnęła i odskoczyła do tyłu jak oparzona - KURDE!
Szybko chwyciła się za bolące miejsce, a klasa zaczęła się śmiać z jej nagłego, komicznie wyglądającego wybuchu.
-I z czego rżycie!? - warknęła siląc się na poważny wyraz twarzy. Momentalnie nastała cisza. Groźnym wzrokiem przeleciała pomieszczenie, po czym sama parsknęła niekontrolowanym śmiechem i od razu dołączyła do niej reszta. Z trudem podniosła się z krzesła i mijając zdenerwowanego pana Collina, wyszła za drzwi ciągle chichocząc, gdy na korytarzu rozległ się upragniony dzwonek. Oparła się o ścianę i chwyciła za bolący nos i brzuch. Humor zaczął dziś wkońcu jej dopisywać. Od razu wokół niej zebrali się uczniowie z klasy z bananami na twarzach. Obsypali ją tekstami w stylu, że widać, że jest sobą, że nie udaje, że jest zabawna, śmieszna, super i że chcieliby się z nią zaprzyjaźnić. Ona szybko kiwała głową w odpowiedzi na pytania i z trudem przedarła się przez tłum, nie umiejąc powstrzymać śmiechu. Podążyła wzdłóż korytarza, ciągle brechtając się, ale po chwili się uspokoiła. Musiała kogoś znaleźć.
-Laina, gdzie jesteś... - mamrotała pod nosem, szukając wzrokiem siostry. Zrezygnowana zaczęła podążać w stronę toalety. Na jej nieszczęście wpadła na osobę, której najmniej się teraz spodziewała. Próbowała GO ominąć, ale oparł rękę o ścianę, co uniemożliwiło dziewczynie ucieczkę.
-Heh, najpierw podpowiadasz mi na matmie, potem martwisz się że facet na spaniu mnie przyłapie, a teraz boisz się że nie trafię do kibla? - spytała Roxy z ironią. Dredowaty popatrzał na nią dziwnie po czym na jego twarz wkradł się wielki rogal, co blondynę trochę zaskoczyło.
-Czemu od razu takim tonem? Jestem Tom - wyszczerzył się jeszcze bardziej, co dziewczynę doszczętnie skołowało.
-Yhm, jakbym nie wiedziała - przewróciła oczami - Roxy.
Chłopak zilustrował ją wzrokiem z góry do dołu. Dziewczyna speszyła się tym spojrzeniem, ale nie dała po sobie tego poznać. Już wolała przyglądać się jakimś plastikom, które stały przy parapecie i popiskiwały na widok Toma, niż jemu samemu.
-Jesteś tu nowa. Może poznamy się bliżej? - zasugerował dredowaty i podniósł znacząco jedną brew. Zauważyła, jak jego ręka ze zniecierpliwienia lekko drgnęła w jej stronę i tylko czeka, by wykonać jakiś ruch. Roxy, wiedząc co się szykuje odepchnęła jego dłoń, podeszła do niego bliżej, nie krępując się, że ma ona jakieś 164cm wzrostu i podniosła wzrok, zbliżając swoją twarz do jego. Nastała chwilowa pauza.
-Wybacz, ale chyba pomyliłeś mnie z jedną z tych Barbie - powiedziała, wskazując na laski nadal stojące pod oknem, po czym wyminęła chłopaka, zostawiajac go samego.
***
-Pff, nie jestem zbyt rozmowna...JA nie jestem zbyt rozmowna... - mamrotała pod nosem Laina, idąc do pracowni chemicznej z naburmuszoną miną - On za to jest ciekawski...co go obchodzi moja rodzina!? A w dupie go mam...Niech się wysra...
Długo jeszcze tak do siebie by gadała, gdyby nie to, że ktoś gwałtownie na nią wpadł. Był to Tom.
-To jak, Roxy, co z tym spotkaniem? - wyszczerzył się. Laina nie wiedziała o co chodzi. 'Jaka Roxy do cholery!?' pomyślała.
-Eee, że co? - zmarszczyła czoło. Czyżby Jej siostra się z nim umówiła? Na szczęście rozmowa nie trwała długo, bo jedna z dziewczyn zawołała Toma, który odrazu do niej podszedł. Nim Laina zrobiła pare kroków, to znowu ktoś na nią wpadł i szybko zaciągnął do damskiej toalety. Zdezorientowana dziewczyna dopiero po chwili domyśliła się, że jest to Roxy. Zauważyła, że na jej twarzy maluje się gniew i wściekłość. Bała się zapytać, co się stało, chociaż coś już podejrzewała. Kiedy wkońcu odważyła się to zrobić, całą szkołę wypełnił wrzask.
-NIENAWIDZĘ KAULITZA!!! - Laina raptownie odskoczyła od rozdrażnionej siosty bojąc się, że zaraz na nią się rzuci. Roxy dyszała ciężko, a jej twarz pod wpływem zdenerwowania zaczęła przybierać wszystkich odcieni czerwieni. Gdy dziewczyna się uspokoiła, opowiedziała Lainie o tej podpowiedzi na tablicy i o liściku. Zapomniała natomiast powiedzieć jej o najważniejszym - o zaczepce.
-Hehe, pilnuj się siostra - powiedziała Laina - Wiesz, spotkałam jego brata...eee chodze z nim do klasy - skrzywiła się i tym razem ona zaczęła opowiadać dziewczynie o zachowaniu Billa. Po chwili wpadła na pewien pomysł. Głęboko zaczęła zastanawiać się nad czymś, a trwało to dobre 10 minut. Nagle Laina zaniosła się w chisteryczny śmiech. Twarz jej siostry znowu przybrała surowego wyrazu. Laina wiedziała doskonale, że łatwo idzie siostrę zdenerwować, a tym bardziej jeśli chodzi o Tokio Hotel. Domyśliła się, że dla Roxy będzie to wielką męczarnią chodzenie przez pare lat do tej samej klasy z osobą, której nienawidzi teraz najbardziej na świecie. Roxy zato przypomniała się rozmowa z Tomem. Z początku chciała o niej powiedzieć, ale nie zrobiła tego, bo znając jej Lainę to nie powstrzymałaby się od głupich komentarzy. Nie wiedziała jednak, jakie myśli aktualnie chodzą po głowie jej siostry. Od czasu do czasu Roxy zastanawiała się jak by wyglądało takie spotkanie z jednym z braci. Zielone oczy dziewczyny momentalnie powiększyły się w szoku. Przez myśl przechodziły jej myśli typu obmacywanie, całowanie, podrywanie, flirtowanie, gwałt i wykorzystanie. Zaczęła śmiać się ze swojej głupiej wyobraźni. Z powrotem na ziemię sprowadził ją wesoły głos Lainy.
-Roxy...Czy Tom czasem do ciebie nie zagadał? - spytała. Dziewczyna pokiwała przecząco głową. Nie zamierzała jej o niczym mówić - I chodzisz z nim do klasy, a my...my jesteśmy siostrami... - ponownie się zamyśliła. 'Skoro ona kiedyś umówiła mnie na randkę z najgorszym chłopakiem w okolicy, a teraz JA spotkałam TOMA, który mówił coś o jakimś spotkaniu to...może szło by to wykorzystać?' zastanowiła się i wyszczerzyła. Roxy spojrzała na nią pytającym wzrokiem. Uśmiech na twarzy Lainy stawał się coraz to większy.
-JUŻ WIEM! - zawołała nagle. Roxy nie miała pojęcia o co jej chodzi, więc postanowiła się wtrącić.
-Ale co wiesz? - odezwała się. Rozległ się dzwonek na lekcje, ale Roxy nie dawała za wygraną - Powiedz, na co wpadłaś!?
-JESTEM GENIALNA! - krzyczała z bananem na twarzy, specjalnie ignorując dziewczynę.
-Dlaczego jesteś genialna!? Powiedz!
Dziewczyna nie zwracała wogóle na nią uwagi, tylko nadal się śmiała.
-Laina...o co ci chodzi?... - spytała niepewnie Roxy, a na twarz siostry wpełzł chytry uśmieszek.
-Zobaczysz - odpowiedziała i zachichotała.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
toxic_black_girl
Gość
|
Wysłany: Piątek 13-01-2006, 17:05 Temat postu: |
|
|
to jest suuuuuuuuuuuuuuuper. czekam na następne części!!!!!!!1
( oby były szybko !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
|
|
Powrót do góry |
|
|
AnnKaren
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: lubelskie
|
Wysłany: Piątek 13-01-2006, 19:32 Temat postu: |
|
|
fajne fajne w miare sensowne, ciekawe i śmieszne... tego mi było trzeba xD weny życze i prosze o kolejną część
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Piątek 13-01-2006, 20:58 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarze Może jeszcze dziś dodam kolejną część, ale jeszcze się zastanowię...
...zapasy mi się kończą xP
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Sobota 14-01-2006, 11:40 Temat postu: |
|
|
to musisz znów coś naskrobać skoro ci się kończą ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Sobota 14-01-2006, 20:30 Temat postu: |
|
|
CZĘŚĆ 4 :]
Laina wzięła głęboki oddech i zerknęła zza ściany na starszego Kaulitza. 'Zrobić to, czy nie?' - takie myśli chodziły jej po głowie. Postanowiła. Odczekała, aż Bill odejdzie na bezpieczną odległość i zostawi brata samego. Upewniła się, że w pobliżu nie czają się dzikie i szalone fanki, po czym podbiegła do chłopaka.
-Cześć Tom - wyszczerzyła się sztucznie. Chłopak gdy ją zauważył, od razu przybrał uwodzicielskiego wyrazu twarzy. Laina aż się wzdygnęła.
-Witaj skarbie - powiedział i oparł się ręką o swoją szafkę. Dziewczyna zrobiła krótką pauzę, wciągnęła powietrzę do płuc i wkońcu się odezwała.
-Czy twoja propozycja jest nadal aktualna? - spytała po chwili i przyjrzała mu się uważnie, siląc się na lekki uśmiech. Chłopak wyraźnie się ucieszył na słowa dziewczyny.
***
Bliźniaczki siedziały na kanapie w swoim pokoju nie odzywając się do siebie. Od czasu do czasu ciszę przerywał dźwięk nastrajanej przez Roxy gitary lub cichy głosik jej siostry, która w tym czasie nuciła Him'a. Laina co chwilę zerkała na blondynkę, która męczyła się z instrumentem. Zastanawiała się, czy to dobry pomysł z tą randką. Na myśl, w jakim humorze Roxy wróci do domu po tym spotkaniu, przeszywał ją dreszcz. Zresztą Roxy przed przeprowadzką również podała się za nią i umówiła ją bez jej zgody z Simonem - najbrzydszą i najgłupszą ofermą w całym Manchesterze. Teraz to ona chce umówić siostrę z osobą, którą Roxy nienawidzi najbardziej na świecie i którą zna dopiero jeden dzień. Obie dziewczyny nigdy nie chodziły na randki z chłopakami, z którymi znają się tak krótko. Nigdy. Laina jednak nie chciała robić siostrze na złość, ale ciekawość była od niej silniejsza. Planowała zemstę na bliźniakach, ale stwierdziła że jej plan by nie wypalił, bo oni również wszędzie chodzą razem i gdyby oby dwoje naraz zobaczyliby którąś z sióstr, to...
-Czemu nic nie mówisz, moja ty gaduło? - zażartowała Roxy wyrywając Lainę z zamyśleń i odłożyła gitarę w kąt. Siostra zilustrowała ją groźnym wzrokiem.
-Przestań, przypominasz mi tym tekstem Kaulitza - warknęła. Roxy zaczęła się histerycznie śmiać. Laina zignorowała ją i w głowie zaczęła powtarzać sobie miejsce i czas spotkania.
'Piątek, 20:00, dwie ulice dalej, duży, kremowy dom'
Westchnęła.
-Wiesz - zaczęła Roxy, gdy się uspokoiła - Dowiedziałam się od jednej dziewczyny z klasy w piątek jest jakaś impreza. Idziemy? - spytała i uśmiechnęła się szeroko.
-No jasne! - zawołała bez zastanowienia Laina i wstała z kanapy. Dopiero po paru sekundach zauważyła, że cały plan spartoliła. Zaklnęła po cichu i uderzyła się otwarta dłonią w czoło. Dzięki tem wpadła na inny pomysł. Oparła się o szafę i westchnęła.
-Tak sobie myślę, że...mogłybyśmy porobić sobie jaja z Billa i Toma - powiedziała spokojnie, wpatrując się zza okna na dzieci, bawiące się na ulicy. Roxy zrobiła głupią minę - Oni przecież nie wiedzą, że jesteśmy siostrami...i że wyglądamy tak samo... - dziewczyna ponownie się zamyśliła. Sens jej słów dopiero po chwili doszedł do Roxy, która znowu zaczęła się śmiać.
-Tyy, to wcale nie jest taki głupi pomysł! - krzyknęła blondynka, schodząc na dół do kuchni. Siostra podążyła za nią z markotną miną. Dziewczyny stanęły po przeciwnych stronach stołu i zaczęły robić sobie kanapki. Żadna się nie odezwała. Roxy myślała o tej zemście na braciach Kaulitz, Laina za to o czymś innym. Roxy zauważyła, jak jej siostra z trudem umie trafić nożem w pomidor, by go przekroić na pół.
-Wszystko ok? - spytała i spojrzała uważnie na dziewczynę, przerywając smarowanie kromki masłem.
-Mhm - mruknęła i po raz kolejny nie trafiła nożem w warzywo.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak - powiedziała już bardziej zdenerwowanym tonem. Laina spojrzała na nią i westchnęła.
-No dobra, powiem ci ale mnie nie zabijaj - Roxy kiwnęła twierdząco głową, a jej siostra odłożyła kanapki na bok - NobodzisiajwpadłamnaTomaktóryzacząłgadaćcośojakimśspotkaniu
więc... - wzięła głęboki oddech - żebycizrobićnazłośćtosięznimumówiłamnatąimprezęojestwpiątek
podającsięzaciebie - Laina skończyła. Roxy gapiła się na nią z otwartymi ustami, próbując poukładać sobie te wszystkie słowa, które jej siostra powiedziała jednym tchem. Nie odezwała się jednak. Zamknęła oczy i zciśnęła mocno usta.
***
Na drugi dzień w szkole...
-A teraz pójdziesz do Kaulitza i powiesz, że ze spotkania nic nie będzie - Roxy objęła siostrę ramieniem i przez zaciśnięte zęby zaczęła tłumaczyć jak małemu dziecku, co ma zrobić. Laina przełknęła głośno ślinę i nim się zorientowała, została popchnięta w stronę Toma. Ten ją zauważył i odrazu do niej podszedł. Chciał objąć dziewczynę w talii, ale ta go odepchnęła.
-Łapy przy sobie, zboczeńcu - warknęła. Tom przewrócił oczami - Chciałam ci tylko oznajmić, że nie możemy się spotkać. Nie pytaj dlaczego - powiedziała szybko. Napięcie się odwróciła i pobiegła wzdłóż korytarza, nie obracając się za siebie. 'Ale ze mnie debilka!' powtarzała sobie w myślach. Znalazła się w zasięgu wzroku siostry.
-I co? I co? - dopytywała się Roxy, gdy Laina skręciła w lewo, w jej stronę. Ta jednak ją ominęła i wbiegła do kibla. Nim Roxy się obejrzała, to poczuła jak ktoś chwyta ją za nadgarstki i delikatnie popycha na ścianę.
-Dlaczego? - spytał Tom patrząc uważnie na dziewczynę. Ta zaklnęła pod nosem. Nie mogła się poruszyć, bo chłopak wciąż ją trzymał. Nastała chwila milczenia. Sprawiało to, że Roxy zaczęła czuć dziwną sensację w żołądku. Nie nawidziła go. Błagała w myślach, by odsunął się od niej. Chociażby o te pięc centymetrów. Pięć cholernych centymetrów.
-Bo nie - wycedziła po chwili przez zaciśnięte zęby - Myślisz, że niewiem co o tobie wypisują w gazetach? Może i jestem tu nowa, ale nie głupia! W dodatku ledwo co się znamy, a ty już spotkanie proponujesz! Czy ja wyglądam jak jakiś plastik, który przy pierwszej lepszej okazji wskoczy z tobą do łóżka!? I co, dlatego chciałeś się ze mną umówić!? Żeby zaliczyć kolejną panienkę!? O nie, przykro mi, ale ja taka nie jestem! DLATEGO zrezygnowałam z tego spotkania! Zresztą...po co ja ci się tłumaczę? - krzyk dziewczyny zdołał przerodzić się w o wiele mniej spokojniejszy ton. Wyrwała się z uścisku chłopaka i weszła do klasy, gdy zadzwonił dzwonek, zostawiając go na korytarzu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Sobota 14-01-2006, 20:34 Temat postu: |
|
|
kocham Cię za to
i teraz z przykrością ci muszę wyznać....
... że od dziś musisz pisać "na szybko" boo...
zostałam uzależniona przez twoje opowiadanie ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
vlepka18
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wawa
|
Wysłany: Sobota 14-01-2006, 20:34 Temat postu: |
|
|
pomysłowe:)życzę weny przy dalszych częściach:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Grecia
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chełm
|
Wysłany: Sobota 14-01-2006, 21:40 Temat postu: |
|
|
Oj w kazdym opku Toma maja za takiego zlego, a moze wcale tak nie jest?
No czekam of course na CD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dalila_
Gość
|
Wysłany: Niedziela 15-01-2006, 19:46 Temat postu: |
|
|
pisz czesciej bo twoje opowiadanie jest bardzo fajne, zabawe i wogle wtakim fajnym klimacie wszysctko jest.
|
|
Powrót do góry |
|
|
emcia:p
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Niedziela 15-01-2006, 23:35 Temat postu: |
|
|
hehe super :d wpadam na b.malo opowiadanek, ale dopisuje do tej krotkiej listy twoje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Wtorek 17-01-2006, 20:03 Temat postu: |
|
|
WIECEJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! PIsz szybciutko!!!!
I musisz coś dopisać poza tymi "Chilliderkami" - nie wiem jak to się piszę
ale Twoje opowiadanie jest cudowne!
Tylko czemu tak rzadko piszesz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Roxy
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: świat Aniołków xD
|
Wysłany: Wtorek 17-01-2006, 20:17 Temat postu: |
|
|
Oh no dooooobra, macie xD
CZĘŚĆ 5
Weszła do klasy i dosiadła się do Alisson, która zajmowała ławkę na samym końcu sali. Cisnęła reklamówką na ziemię i opadła bezwładnie na krzesło. Alisson coś do niej mówiła, ale ta jej nawet nie słuchała. Była wściekła. I to bardzo. Nie, nie na siostrę, na Toma. Co on sobie myślał? Że rzuci się na niego i pozwoli mu się obmacywać!? Że daje dupe na prawo i lewo!? Że wskoczy mu do łóżka!?
-O nie! - mruknęła pod nosem Roxy - Nie jestem pierwszą lepszą...
Nie chciała, by brał ją jako...dziwkę! Tak, dziwkę! Myśl ta powodowała, czuła, że zaraz wybuchnie złością. Miała wrażenie, że wewnątrz cała się gotuje z nerwów. Wiedziała, że Kaulitz tak łatwo nie odpuści.
Zboczeniec.
Natarczywiec.
Debil.
Czemu musiała akurat trafić do tej szkoły, gdzie chodzi on i jego głupi brat!? Taa, lepiej być nie mogło. Coś czuła, że długo tutaj nie wytrzyma.
***
-Słuchaj, ona jest poprostu boska! - krzyknął zadowolony Tom, gdy razem z bratem wychodził ze szkoły. Zapomniał o tamtej sytuacji przed lekcją. Bo kto by się przejmował taką gadką? ON!? Był pewny, że prędzej czy później Roxy na niego poleci. Był tego aż zbyt pewny.
-Mhm, może i jest boska, ale strasznie uparta z tego, co mówiłeś - mruknął Bill z kwaśną miną. Jego brat to zauważył.
-Co jest? - spytał i spojrzał zdziwiony na czarnowłosego. Ten wlepił wzrok w chodnik i zmarszczył brwi. Przed oczami miał obraz Lainy, która ignorancko się do niego uśmiechała. Głupia dziewucha. Zna ją zaledwie jeden dzień, a już zdążył ją znienawidzić. Blondynka doprowadza go poprostu do stanu nerwowego.
-Nic, tylko...wnerwia mnie jedna laska z mojej klasy. Jakaś nowa - odpowiedział i ze zdenerwowania kopnął kamyk leżący na ulicy. Tom poklepał brata po ramieniu.
-Hmm, nowa...Czy mam ci służyć pomocą? - wyszczerzył się dredowaty.
-I tak to nic nie da. Głupia... - warknął - Można powiedzieć, że ona jest taka sama z charakterku jak ta z twojej klasy. Ostatnio na biologii wsypała mi ziemię z kwiatka za kołnierz - dodał i kopnął kolejny kamyk. Tom już się nie odezwał. Nie chciał rozpoczynać bezsensownej kłutni o jakąś tam dziewczyne z klasy jego brata. Ona teraz wogóle go nie obchodziła. Ale podobno ma charakter zbliżony do Roxy...Nielubił takich dziewczyn. I to bardzo. Ale w Roxy było to coś, co go pociągało. Sam nie wiedział, co w sobie takiego miała.
Chłopcy doszli do domu i odrazu rzucili się na pilot od telewizora. Bill pierwszy go przechwycił i włączył VIVE.
-A tobie wogóle podoba się ta laska z twojej klasy? - spytał nagle czarnowłosy z wielką ciekawością w głosie, sięgając po RedBulla. Tom uśmiechnął się krzywo i zmrużył brązowe oczy. Kiedy Roxy wbiegła do klasy na pierwszą lekcję, od razu wpadła mu w oko. Sądził, że będzie łatwo nią zawładnąć. Mylił się. Ale jednak jego chęć zdobycia jej, oraz męska duma dawały sobie we znaki. Dopiero teraz zrozumiał sens słów, które skierowała do niego Roxy. A raczej wykrzyczała mu prosto w twarz. I to JEMU. Przy wszystkich. Potrząsnął głową i rozdrażniony pobiegł do pokoju.
***
-Macie - powiedziała z wrednym uśmieszkiem pani Silver, wręczając córkom wilgotne jeszcze mundurki. Laina skrzywiła się, gdy przyłożyła jego górną część do ciała i spojrzała w lustro.
-Nie założę tego - oznajmiła i rzuciła ubranie na swoje łóżko. Jej siostra zrobiła to samo.
-Założysz! - matka dziewczyn podniosła lekko głos - Chyba że dziś do szkoły obie pójdziecie nago - zaśmiała się w stronę bliźniaczek i zaczęła pakować klucze do torebki, po czym wyszła z pokoju. Roxy z obrzydzeniem zarzuciła na siebie mundurek, to samo zrobiła Laina, po czym spakowały do reklamówek książki i zeszyty.
-Mundurki jeszcze, ale tych plecaczków nam nie wciśnie - warknęła Laina, gdy w tym czasie jej siostra zakładała kolczyki. Stanęły przed lustrem, jak to zwykle robią przed wyjściem. Jedyne co je teraz różniło to dziurki w uszach - Roxy miała ich w sumie 4. Jedna w prawym uchu, dwie nastepne w lewym, a ostatnia na samej jego górze. Laina miała jedną w każdym. Obie były gotowe do wyjścia, bez słowa zamknęły za sobą drzwi i poszły na przystanek.
-Czy tu jeżdżą wogóle autobusy!? - zniecierpliwiła się Roxy po dwudziestominutowym czekaniu - Znowu nic nie jedzie!
Laina westchnęła ze zrezygnowaniem.
-Zaraz przyjedzie - powiedziała patrząc na swoje buty. Siostra spojrzała na nią wilkiem.
-Jak uważasz. Trudno, JA IDĘ NA PIESZO - oznajmiła i odwróciła się napięcie. Miała zrąbany humor i psuł się on jeszcze bardziej, gdy na myśl przychodzili jej bliźniacy. Modliła się by żaden z nich jej dziś nie zaczepił.
-Szerokiej drogi! - krzyknęła za nią Laina i prychnęła, opierając się rękoma o ławkę i zamykając powieki. Poczuła, jak ktoś siada obok niej, ale nie obchodziło ją, kto to taki jest.
-Witaj panno-rozmowna - odezwała się po paru minutach postać siedząca po jej lewej stronie. Dziewczyna jęknęła. Znała ten przeklęty głos, który powodował że jej optymizm szlag trafiał.
-Pięknie,lepiej być nie mogło - warknęła i odsunęła się od chłopaka. Ten jednak przesunął się w jej stronę. Laina chciała pójść na koniec ławki, ale zorientowała się, że już się na nim znajdowała - Czego chcesz?
-Niczego, poprostu czekam na autobus - powiedział Bill - Nawet niewiesz, jak ja cierpię, gdy przebywam w twoim towarzystwie... - dodał, a w jego głosie można było usłyszeć nutkę goryczy, na co Laina przewróciła oczami.
-A gdzie twój inteligentny-inaczej braciszek? - spytała głupkowatym tonem, nie patrząc na niego. Bill nie odpowiedział, tylko zaczął przyglądać się swoim czarnym paznokciom. Nie długo wraz z zespołem wyjeżdżał w trasę. Stwierdził, że przed koncertem nie będzie marnował głosu i strun na głupią rozmowę z tą...wariatką. Dziewczyna zdawała się czytać w jego myślach, bo wkońcu odwróciła się w jego stronę i prychnęła. Gwałtownie wstała z ławki i weszła do autobusu, który akurat nadjechał i usiadła obok Bonnie, nie zaszczyciwszy Billa spojrzeniem.
-O jest cudny... - powiedziała jakaś dziewczyna z klasy, siedząca za Lainą i rudowłosą. Oparła się o ich siedzenia i wskazała na Billa - Jego brat też...
-Chyba ci na mózg wali - stwierdziła Laina, po czym wybuchła niekontrolowanym śmiechem, który wypełnił cały pojazd.
***
-Witam - Roxy poczuła, jak ktoś obejmuje ją ramieniem. Odwróciła się gwałtownie w stronę owej osoby.
-Spadaj Kaulitz - warknęła i odrzuciła jego rękę, która odruchowo powędrowała na pośladki. Dziewczyna podniosła rękę, by w razie czegoś przyłożyć mu, Tom jedynie odsunął się o krok od niej, a po chwili zaśmiał i dołączył do niej z powrotem, kierując się w stronę szkoły - Nie możesz znaleść sobie innego towarzystwa? Na przykład jakiejś Barbie?
Chłopak pokręcił przecząco głową i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wszelkie próby pozbycia się natręta nie dawały rezultatów i Roxy zrezygnowała.
-Dobra, masz trzymać się ode mnie z daleka. Najlepiej na trzy metry lub więcej - powiedziała i szybkim krokiem przeszła obok budki Heliota, po czym weszła do budynku, tracąc Toma z oczu. Odetchnęła z ulgą. Spojrzała na plan zajęć.
-Świetnie, pierwszy WF - jęknęła idąc w stronę sali gimnastycznej. Bez słowa zaczęła przebierać się w strój i razem z paroma dziewczynami, które miała okazje bliżej poznać, wyszła na salę.
-Gdzie pozostali? - spytała jakąś niską, niećwiczącą brunetkę w okularach z grubymi oprawkami i książką w ręce.
-Chłopcy mają siłownię a reszta to cheerleaderki - wskazała na rozchichotaną grupkę dziewczyn - One od rana siedzą z chłopakami na sali i ćwiczą jakieś układy. No i oczywiście podrywają tych sportowców - dodała po czym spóściła głowę i ponownie zaczęła czytać książkę. Roxy spojrzała na dziewczyny w tych samych strojach, które akurat robiły dziwne wygibasy. No tak, 3/4 z nich to towarzystwo Kaulitzów. Owe plastiki zaczęły tak chisterycznie i głośno chichotać, że Roxy czuła jak robi jej się gorąco ze złości. Miała ochotę krzyknąć w ich stronę jakiś durny, ale skuteczny tekst, lecz się powstrzymała. Babka z wf-u, która od dłuższego czasu rozmawiała z cheerleaderkami, podeszła razem z nimi do reszty.
-Dzisiaj dziewczyny będą was uczyły różnych...akrobacji! - oznajmiła wesoło i klasnęła w ręce z zadowolenia. Roxy spojrzała na kobietę z politowaniem. Nie wiedziała, że na świecie może być więcej takich tempych ludzi.
-Sądzi pani, że OD TAK idzie się nauczyć salta czy szpagatu? - zaśmiała się i potrząsnęła głową, chwytając się za nią.
-Tu potrzebny jest talent - z tłumu cheerleaderek wyszła jakaś farbowana blondi i podeszła do Roxy, robiąc przemądrzałą minę - Widzę, że ty go nie masz, skoro tak do tego wszystkiego podchodzisz...Oh, tak mi przykro! Hmm, patrząc na ciebie to...umiesz tylko podbić piłeczkę, co?
Roxy nie wytrzymała. Dziewczyny z klasy widząc jej minę, odsunęły się o krok w tył, ona jednak zrobiła na odwrót. Bez skrępowania przybliżyła się do wyższej od siebie blondyny.
-Słuchaj, Barbie. Jeszcze jedna taka odzywka kierowana do mnie i pożałujesz, że mnie wogóle poznałaś. Przyłożę ci tak, że wielki, siny ślad przy oku zastąpi ci cień do powiek, a ta cała dziesięciokilogramowa tapeta znajdująca się na twojej 'ślicznej' buźce runie na ziemię. Oh, no tak, może to też spowodować trzęsienie ziemi, więc licz się z tym że pozbędziesz się kolejnej warstwy tego pudru i fluidu. Więc lepiej uważaj na słownictwo, jeśli nie żal ci kosmetyków. Bo za kolejne głupie teksty, kolejny raz dostaniesz i co chwilę dzięki mnie pozbywać się będziesz tego, co masz na tej przemądrzałej mordzie - wysyczała i oddaliła się od dziewczyny, pozostawiając ją z głupią i zszokowaną miną. Nie przejmowała się tym, co sobie pomyśli babka, plastiki czy reszta dziewczyn. Miała to w dupie. Odwróciła się napięcie i skierowała do wyjścia z sali. Ktoś jednak od dłuższego czasu stał w drzwiach ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i przyglądał się tej całej aferze.
-Masz gadane - stwierdził ten ktoś z tak samo zaskoczoną miną, jaką nagle przybrała Roxy na jego widok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
stove
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z NASA ;>
|
Wysłany: Wtorek 17-01-2006, 20:24 Temat postu: |
|
|
pierwszy post:
wooooooow.... niech zgadnę... będziesz sobie jeździła na nartach... bedzie bardzo faaajnie, aż tu nagle wpadasz na jakiegoś gościa... Złamie ci sie narta i powiesz do niego coś w stylu:
-Ty &5$@%&**#@@ jak możesz tak %#@&*^$$#! ty %&$@#(&^%%
on zdejmuje kask... i się okazuje, że to jest BILL...
-Sorry kochanie... ale jeździć to ty nie umiesz... - puści ci oczko...
-Spadaj... - powiesz oburzona - teraz mi lepiej płać! odkup nowe narty ty &%#$$*&%% jeden
-Lala... to ty we mnie wjechałaś... a kupić to ci mogę lizaczka dziecino... - uśmiechnie się z drwiną. A ty dasz mu w twarz...
-Spadaj &%#@$%&% *&%$^##$%... - będziesz chciała odejść, ale upadniesz i on będzie sie z ciebie śmiał.
-Może Ci pomóc co? - poda Ci rękę...
-poradzę sobie... - odpowiesz i wstaniesz... już będziesz chciała zejść na bok, żeby nie taranować innym zjazdu, gdy on cię złapie za rękę, przyciągnie do siebie i namiętnie pocałuje...
-To na przeprosiny... - uśmiechnie się z drwiną... - a! i jeszcze mój pokój... 402
la la la la ;D - zazdrocha -
drugi post:
aaa... część jak zwykle świetna
Edytuj, edytuj
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maNa:)
Gość
|
Wysłany: Wtorek 17-01-2006, 21:14 Temat postu: |
|
|
Dziewczyno skąd ty bierzesz te pomysły..... obiecałąm sobie jakiś tydzień temu, że nie będę już czytać opek, ale nie umiem........PRZEZ CIEBIE:p:p dodoaj jak najszybciej kolejną część (albo kika od razu) bo normalnie nie moge już się doczekać.....
|
|
Powrót do góry |
|
|
djbabcia
Dołączył: 11 Sty 2006
Posty: 184
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Piekła
|
Wysłany: Wtorek 17-01-2006, 21:35 Temat postu: |
|
|
jak ty to robisz?? te opka sa NIESAMOWITE!! pisze jeszcze bo dawno nic nie dalas!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mod-Grecia
TH FC Forum Team
Dołączył: 23 Gru 2005
Posty: 2245
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chełm
|
Wysłany: Wtorek 17-01-2006, 21:55 Temat postu: |
|
|
Bez kitu ma gadane w zyciu bym nie powiedziala tylu rzeczy w kilka sekund a moge zgadnac, ze tym kims kto stal w wejsciu jest Tom
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|